• Nie Znaleziono Wyników

Pierwsze : nie będziesz podglądał Boga swego, Gombrowicza

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Pierwsze : nie będziesz podglądał Boga swego, Gombrowicza"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Gombrowicza

N ie w id ział m n ie ; p rzy k u ta m n ie je g o m in a , je d y n a , k tó re j je sz cz e n ie z n a ta m : jego tw arz, przyw ykła do n ie u s ta ją c y c h m a se k , n ag le b ez m a sk i, ro z e b ra n a n ie ja k o do n ag a, b e z b ro n n a p rz e ra ż a ją c a , je d n o c z e śn ie d r a m a ty c z n a w sw oim n a p ię c iu i zasty g ła w ja k im ś b e z r u c h u , tr a g ic z n a . O d czu ł m o je s p o jrz e n ie , bo n ag le p o w ie d ział p rzed sie b ie :

- N i e p o d g ląd aj m n ie .1

N ie w iem , czy Jerzy Ja rz ęb sk i w ybierając ty tu i dla swej najnow szej k siążki 0 G om brow iczu2 m iat w p am ięci zacytow any tu fra g m en t arg e n ty ń sk ic h w spo­

m n ie ń Zofii C hąd zy ń sk iej ze sp o tk a n ia z p isarzem , któ re m iato m iejsce pewnej p arn e j, sylwestrowej nocy w A rgentynie. M nie je d n ak przyw ołany ob raz au to ra Pornografii - strojącego m in y do lu stra , im prow izującego w yim aginow ane po je­

d ynki na m iny, w reszcie zaś przy łap an eg o na m o m en t bez żadnej m iny a n i m aski - tow arzyszył n ie u sta n n ie podczas le k tu ry Podglądania Gombrowicza. M yślę, że tytułow e „p o d g ląd a n ie” jest nie tylko efektow ną m etaforą m ającą na celu p rzy­

ciągnięcie uw agi czytelnika i zain try g o w an ie go, lecz także przem y ślan y m p ro je k ­ tem p isarsk im i krytycznym , kolejnym - po kateg o rii gry - k luczem , k tó ry Ja rz ę b ­ ski w ręcza do ręki am atorow i pism G om brow icza.

Jest to z pew nością p ro jek t złożony, wielow ym iarow y. M a pew ien posm ak tra n s ­ gresji, skoro gwałci w yrażone ta k m ocno przy k azan ie „nie podglądaj m n ie ” i po ­

1 Z ob. R . G om brow icz G om browicz w Argentynie. Ś w iadectw a i dokum enty 1939-1963, M yśl.

B ib lio te k a L ite ra c k a , W arszaw a 1988, s. 184. (P rzed ru k z w ydania W ydaw nictw a P u ls, opu blikow anego w L o n d y n ie w 1987 r.).

- J . Ja rz ę b sk i Podglądanie G om browicza, K raków 2001.

(2)

Roztrząsania i rozbiory

zwala sm akow ać rozkosze voyeryzmu. K usi o b ietnicą w ypraw y w niezn an e i zapo­

w iada praw dziw ą in te le k tu a ln ą przygodę. U w odzi i in try g u je sugestią jakiejś in ­ nej, „ra d o sn ej” w iedzy o G om brow iczu, w olnej od ograniczeń sztyw nego, n au k o ­ wego, akadem ickiego dyskursu, lecz jednocześnie pochodzącej od „M istrza”, b a­

dacza w ybitnego, au to ry tetu i klasyka gom brow iczologii. W reszcie jest siln ie n a­

znaczony indyw idualnym i zain tereso w an iam i i „ in te re sa m i” Jarzębskiego, który osobistego c h a rak te ru swej książki b ynajm niej nie kryje i mówi czytelnikow i:

„opow iem wam in n ą przygodę m oją z G om brow iczem ...” . Jest to przygoda in ty m ­ na, przygoda rozum ienia G om brow icza i jednocześnie sam ego siebie, w yznaje a u ­ tor we w stępie (s. 7).

M oje spraw ozdanie z lektury Podglądania Gombrowicza zacznę w ięc od p od g ląd an ia sam ego Jarzębskiego, co czynię od lat (choć oczyw iście tylko n au k o ­ wo) z w ielkim dla siebie pożytkiem , a także przyjem nością. Jak zm ien ił się krytyk, jego zainteresow ania, w arsztat, język, którym o G om brow iczu mówi na p rze strze­

ni bez m ala dw udziestu lat dzielących Podglądanie od Gry w Gombrowicza?

M ożna by tu w skazać na wiele problem ów interesu jący ch i w ażnych, skupię się jed n ak tylko na kilk u zagadnieniach podstaw ow ych i - w edług m nie - n a jisto tn ie j­

szych. Ja rz ęb sk i-a u to r Gry w Gombrowicza w ciska! siebie w sztyw ny u n ifo rm b a d a ­ cza uniw ersyteckiego (co więcej - tzw. „m iodego bad acza”, obraz zgoia archety- piczny), sam ego G om browicza zaś u b ie ra ł w dosto jn ą togę p rze d m io tu studiów akadem ickich. A nalizy p rzedstaw iane w Grze sk u p ia ły się sk ru p u la tn ie na te k ­ stach, traktow ały je w kategoriach kom un ik acy jn y ch , nadaw czo-odbiorczych, mówiły o system ach, poziom ach znaczeń etc., słowem - m ieściły się jakoś w p a ra ­ dygm acie stru k tu ralisty c zn y m , choć z pew nością traktow anym nie w sposób sztyw ny i ortodoksyjny, lecz pom ysłowo i twórczo dostosow anym do n ie p o w tarza l­

nego zjaw iska artystycznego, które m iały opisywać. W Grze w Gombrowicza in d y ­ w idualny, osobisty gest lekturow y i in te rp re ta c y jn y ustępow ał jed n ak p rzed wy­

m ogam i metody, ulegał zaw ieszeniu i stłu m ie n iu , „p ryw atne” czytanie G om brow i­

cza było zdecydow anie oddzielone od czytania „oficjalnego”, „uczonego”, o p a rte ­ go o solidne fu n d am e n ty m etodologiczne.

Ju ż pobieżny rzu t oka na Podglądanie Gombrowicza pozw ala dostrzec, że - o czym częściowo w spom inałem wyżej - tu spraw y m ają się zgoła inaczej. W szak nie uw ierają już krytyka instytu cjo n aln o -m eto d o lo g iczn e ograniczenia, m oże czy­

tać G om brow icza nie jako p rete n d u jąc y do obiektyw izm u badacz, lecz jako od ­ biorca pryw atny, który cudze dośw iadczenia spotyka i opisuje w k ontekście do ­ św iadczeń w łasnych; pryw atny c h a ra k te r lek tu ry nie zostaje stłum iony, lecz w ręcz przeciw nie - w yeksponowany, zaś jedność m etodologii u stę p u je m iejsca wielości perspektyw , z jakiej dzieło pisarza się ogląda.

Czy znaczy to, że obie książki Jarzębskiego u k ła d ają się w jasną i przejrzystą opozycję lek tu ry oficjalnej i lek tu ry p ryw atnej, odczytania naukow ego i odczyta­

nia osobistego? Sądzę, że tak zdecydow anie zarysow ana an ty n o m ia byłaby m im o swej pozornej atrakcyjności zbytnim u proszczeniem , choć zapew ne m ożna by się zastanaw iać, czy Podglądanie Gombrowicza nie jest - lub p rzy n ajm n iej na ile jest -

(3)

w łaśn ie tym „in n y m ” o d czytaniem p isa rz a, o którym Ja rz ęb sk i w sp o m in a we w stę­

pie do Gry w Gombrowicza jako o „przeżyciu radości, swobody i śm ie c h u ” 3. T ym , co m im o w szystkich różnic łączy, m oim z d a n ie m , Grę w Gombrowicza i Podglądanie Gombrowicza jest p rzede w szystkim og ro m n a w rażliw ość au to ra na, by ta k rzec, zdarzeniow ość pisarstw a a u to ra Ślubu, jego złożoność i antyn o m iczn o ść. W e w szystkich p rac ach Jarzębskiego o G om brow iczu m ożna d ostrzec tę w rażliw ość w w yrażanej zaw sze - choć n ie k ied y w prost, a n iek ied y m iędzy w ierszam i - reflek­

sji o w łasnym d y sk u rsie k rytyka, o języku, w jakim o d ziele G om brow icza p ró b u je mówić.

R efleksja ta rodzi się nie tylko z (w yrażanej już jako sw oisty topos piszących 0 au to rz e Kosmosu) obawy, by nie stać się P im k ą, nie mówić o G om brow iczu w spo­

sób n u d n y i n ie popaść w p u ła p k i zastaw ione p rzezp isarza na p ed an ty czn y ch kry ­ tyków. Staw ką jest tu coś o w iele w ażniejszego - w łaśnie ta „d ru g a s tro n a ” śm ie­

ch u , k p in y i blagi, to co kryje się pod życiową i tekstow ą m aską - ból, m rok, tr u d ­ ne, n ie k ied y niem ożliw e do nazw an ia obsesje.

D o tego p ro b lem u z nazyw aniem , p isa n ie m o czym ś, co niełatw o o p isa n iu się p o d d aje, d ochodzi jeszcze pro b lem inny. N ie od dziś w iadom o (i jest to kolejny to­

pos gom brow iczologii), że najw iększym p ro b lem em - z któ ry m m usi się zm ierzyć każdy, n ie tylko p o czątkujący gom brow iczolog - jest nie tyle sam o d zieło G o m b ro ­ w icza, ale ogrom na lite ra tu ra p rz e d m io tu , k tó ra wokół tego dzieła narosła. F u n k ­ cjo n u je ona nie tylko jako k o rp u s tekstów , z k tórym i należy się zap o zn ać i jakoś o d n ieść, lecz jako sw oista b ib lio te k a , in sty tu c jo n a ln a p rz e strz e ń p o sia d ająca swe b ie g u n y i n ap ięcia, swych ortodoksów i heterodoksów , swe d y sk u rsy kano n iczn e 1 b u rzycielskie. C oraz tru d n ie j jest stw orzyć p rzy n a jm n ie j w zględnie nowy i orygi­

n a ln y język o pisu, znaleźć nowe konteksty, u k u ć nowe pojęcia i k ateg o rie czy p rzy ­ n ajm n ie j zaproponow ać św ieże m etafory, któ re pozw oliłyby, jeśli ju ż nie odkryć w pism ach au to ra Kosmosu jakieś asp ek ty n ie zn a n e, tak ie, k tó re u m k n ę ły uwadze w cześniejszych kom entatorów , to bodaj rzucić jakiś now e św iatło na p roblem y z n a n e i opisyw ane w ielokrotnie.

K siążkę Jarzębskiego czytałem w ięc przed e w szystkim jako p róbę stw orzenia w łaśnie jakiegoś nowego, b ard z iej g iętkiego języka, w którym m ożna by o G om bro­

w iczu opow iadać. T akiego języka, k tó ry łączyłby „pokusę au to b io g ra fic z n ą ” z „po­

kusą en c yklopedyczną”, u n ik a ł sztyw ności ak ad em ick ich fo rm u ł, n ie b ęd ąc jedno­

cześnie sw obodnym p isan iem „p rz y ” G om brow iczu, trak to w a n iem jego dzieła jako ilu stra c ji czy p re te k stu do rozw ażań ogólniejszych, co jest zapew ne chw ytem upraw n io n y m , lecz z konieczności in stru m e n ta liz u ją c y m dzieło pisarza. W reszcie języka unikającego m ocnej opozycji b io g rafii i te k stu i p okazującego oba te czyn­

n ik i w nieu stającej interak cji: życie jako kreow aną m ozolnie opow ieść o sobie, dzieło zaś jako form ę istn ien ia, bycia w św iecie i w śród ludzi.

M yślę, że to w łaśnie p róba zb u d o w an ia takiego d y sk u rsu spow odow ała, iż G om ­ brow icz p o d g ląd an y przez Jarzęb sk ieg o m a ta k w iele twarzy, sam a zaś k siążka u d e­

3// Z ob. J . Ja rz ę b sk i, Gra w G om browicza, W arszaw a 1982, s. 11-12.

(4)

Roztrząsania i rozbiory

rza różnorodnością nie tylko p ro b lem aty k i, lecz także kry ty czn o literack iej poety­

ki. O prócz tekstów , które m ieszczą się w konw encji rozpraw y bądź szkicu, w Podglądaniu m ożna odnaleźć sw oistą gaw ędę czy też opow ieść biograficzną (Gombrowicz: ucieczka z rodzinnego domu', Dziedzic z sandomierskiego), ukazującą „ro ­ d zin n y ko n flik t au to ra ” (s. 100) jako leitmotiv tw órczości, nie tylko „źródło” p isa r­

stwa G om brow icza, lecz także p rze d m io t ciągłej k rea cji i fantazm atycznych p rze­

kształceń. T aką „biografią te k stu ” jest także szkic pośw ięcony Testamentowi, który szczegółowo i w sposób b ardzo in te resu ją cy p rzedstaw ia, jak pow staw ało ostatnie duże dzieło G om brow icza. P odobnie jak w szkicu Gombrowicz i Wittlin - dwaj spi­

skowcy, także w Dziw nej historii Testamentu p isa rz p o kazany jest w sw oistym d ia lo ­ gu, dram atycznym n ap ięc iu rodzącym się w jego in te ra k c ja c h z p a rtn e re m roz­

mów czy też in te le k tu aln y ch sporów , w których p rzy jm u je różne pozycje i odgrywa różne role, d o k ład n ie opisyw ane p rzez Jarzębskiego. O d m ie n n ą pozycję w s tru k tu ­ rze książki zajm uje W>Buenos Aires po trzydziestu pięciu latach, esej o ch a rak te rz e w spom nienia, p eregrynacji arg en ty ń sk im i śladam i G om brow icza, któ ra próbuje zachować coś z atm osfery znikającego już B uenos A ires czasów au to ra Ferdydurke i przynosi p o rtre ty żyjących jeszcze członków „św ity” p isarza. T om zam yka recen ­ zja z książki Jana B łońskiego, an a liz u ją ca krytyczny d y sk u rs w ybitnego badacza tw órczości G om browicza.

Jarzębski najczęściej u n ik a budow ania całościow ych fo rm u ł in te rp re tac y jn y ch i prób zam ykania w nich b adanych tekstów ; p referu je in te rp re ta c y jn e „wglądy”

ukazujące w ew nętrzną d ynam ikę dziel G om brow icza, ich im m a n e n tn e n apięcia i dialektyczność. C zęsto zw raca swe zain tereso w an ia ku „p re -te k sto m ” , szkicom , zapiskom , pierw szym w ersjom utw orów (jak w Operetce jako garderobie duszy), p o d ­ kreślając nie tylko ich zn aczenie dla zro zu m ien ia procesu tw órczego, który d o p ro ­ wadzi! do pow stania w ersji o statecznej, ale także sta tu s - by się ta k w yrazić - sa­

m odzielnych przedm iotów in te rp re tac y jn y ch , zasługujących na osobne studia.

G eneza te k stu okazuje się więc rów nie w ażna, jak jego stru k tu ra , proces k sz tałto ­ w ania dzieła równie interesujący, jak sam o dzieło. W innych szkicach krytyk u k a ­ zuje teksty G om brow icza jako fu n k cjo n u jące w k o n te k sta ch k u lturow ych, odczy­

tan iach czy w reszcie in tersem iotycznych p rzek ład ach . N ajlepszym przykładem takiej strateg ii jest - w edług m nie - Ferdydurke w pułapce historii, gdzie zd erzenie książki z jej ek ranizacją służy refleksji nad h isto rią X X w., a także „historyczno- ścią” sam ej pow ieści, jej funkcjonow aniem w różnych h istorycznych k ontekstach i p odatnością na odczytania i in te rp re ta c je ta k ie w łaśnie k o n tek sty uw zględ­

niające w sposób szczególnie wyraźny. W reszcie k ró tk i szkic Pytania do „Ślubu ”, za­

czynający się parafrazą fabuły d ra m a tu u trzy m an ą w nieco gawędowym stylu („Był sobie pew ien m łody żołnierz...”, s. 101), a staw iający p y ta n ia podstaw ow e dla w szelkich odczytań, a także inscenizacji dzieła. N a p y ta n ia te czy teln ik nie otrzy ­ m uje odpow iedzi i sądzę, że jest to w p ełn i św iadom y gest au to ra , nie tylko otw ie­

rający te k st na kolejne odczytania, lecz także w skazujący na te jego m iejsca, które w ym ykają się ostatecznie naw et n ajb ard ziej pom ysłow ym i w yrafinow anym pro ce­

durom interp retacy jn y m .

(5)

U w rażliw ienie na n iepow tarzalność dzieła G om brow icza - jego sem antyczne bogactw o, a także na to w szystko, co badaczow i w dziele tym n ie u c h ro n n ie się wy­

m yka - spow odow ało też, że Ja rz ęb sk i „ b ro n i” p isarza p rze d ekspansyw nością n ie ­ których w spółczesnych języków krytycznych i te o re ty cz n o literac k ich . Tzw. queer theory - przynosząca bez w ątp ien ia w iele in te resu ją cy c h sp o strzeżeń na te m a t ero ­ tyki, tożsam ości, m iejsca ciała w tw órczości G om brow icza - zaw odzi, gdy usiłu je zbyt pośpiesznie i m echanicznie po d d ać tę tw órczość całościow em u opisow i w swoim w łasnym języku, za p o m in ając o n iu a n sa c h , specyfice G om brow iczow - skich g ier i strateg ii. N ie w ystarczy zastąp ić języka s tru k tu r, system ów i znaków ję­

zykiem p ra g n ie n ia , seksualności, gender, by G om brow icza nazw ać i w yjaśnić - ostrzega Jarzęb sk i.

W Podglądaniu Gombrowicza zostały więc ze b ran e te k sty b ardzo różne, pow stałe p rze d laty i całkiem św ieże, rep rez en tu jące różne o p ty k i p a trz e n ia na tw órczość p isa rz a, teksty różnego k alib ru i różnej w agi. W iele z n ich m ożna już uznać za k la ­ syczne pozycje gom brow iczologii. Sądzę, że o sta tn ie za in te re so w an ia Jarzębskiego G om brow iczem i podejście krytyka do p isa rz a n ajlep iej jest w idoczne w trzech szkicach: „Operetka” jako garderoba duszy, Trudno być Bogiem i Literatura jako forma istnienia. Pierw szy z nich p ró b u je up o rać się ze specyfiką G om brow iczow skiej ero ­ tyki, splotem obsesji i kom pleksów , w yczytać je pod „zapiętym na o sta tn i g u zik ” tek stem i obnażyć ich zw iązki z polityką i w ładzą. D ru g i pokazuje tw órczość p isa ­ rza jako sw oistą odpow iedź na pro b lem aty k ę śm ierci Boga, jeden z podstaw ow ych problem ów filozoficznych X X w. G om brow icz w yciągnął z tego faktu konsekw en­

cje ostateczn e, ujaw n iając grozę i sw oiste p ię k n o św iata pozbaw ionego tra n sc e n ­ dencji. Trzeci szkic w reszcie sku p ia się na specyfice d iarystycznego d y skursu G om brow icza, p o lifo n ii Dziennika czytanego jako form a rodząca się na styku „ja”

i świata.

Podglądanie Gombrowicza to książka tru d n a m im o atrak cy jn ej i p ozornie przy­

stę p n ej, bo pozbaw ionej w yrafinow anego a p a ra tu m etodologicznego, form y w ykładu. P o d g ląd a n ie, zw łaszcza p o d g ląd an ie G om brow icza, to przecież nie zab a­

wa, lecz czynność śm ie rte ln ie pow ażna, p ró b a sięgnięcia w mare tenebrarum n ie ­ zwykłej duszy, w ym agająca czegoś więcej niż tylko spraw nego ap a ra tu naukow ego i - jeśli tra k tu je m y całą rzecz rzeteln ie - prow adząca k oniec końców do postaw ie­

nia na w łasny uży tek problem ów , któ re a u to r Operetki ukazyw ał z ta k p rzerażającą n ie k ied y jasnością, do u staw ien ia lu stra , w którym m u sim y w końcu zobaczyć ta ­ kże naszą w łasną tw arz.

Andrzej ZAWADZKI

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ten cały wyśniony naród Stał na górze Synaj I przyjmował Torę.. Umarli, żyjący,

Aby na to odpowiedzieć, trzeba najpierw zapytać, co stanowi o wartości ludzkiego życia i jaki jest jego stosunek do innych moralnie doniosłych

Pszczoły uśpią się bez zimę z głodu albo z zimna, albo z jakiegoś innego niedoboru.. Albo jak [źle] się [z]robi pokarm

Jeżeli kilka razy z rzędu wprowadzisz kod odblokowania i wyczerpiesz limit prób, możesz ustawić urządzenie tak, żeby zostały w nim przywrócone dane fabryczne. Uruchom aplikację

Zanim wybierzesz się gdzieś w nieznane , dowiedz się jakie ,,perełki” masz całkiem niedaleko. Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej o zabytkach naszej miejscowości-

Zlecanie badań przesiewowych, wzmocnienie szpitalnych zespołów kontroli zakażeń, także finansowe, oraz stałe szkolenie pracowników może się okazać tań- sze niż koszty

Wyniki pani badań są zadziwiające – okazuje się, że najważniejszym powodem niewy- konywania przez kobiety badań cytologicznych jest brak rozmowy o profilaktyce z kimś bli-

„Boże, w którym miłosierdzie jest niezgłębione, a skarby litości nieprzebrane, wejrzyj na nas łaskawie i pomnóż w nas miłosierdzie swoje, byśmy nigdy, w