• Nie Znaleziono Wyników

NIE MA DZIECI NICZYICH* 1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "NIE MA DZIECI NICZYICH* 1"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

OPŁATA POCZTOWA UISZCZONA iO TÓ W K Ą.

Np 25 — Rok X V Kraków, 18 czerwca 1939 p. Cena 15 groszy

NIE MA DZI ECI „ N I C Z Y I C H

* 1

Na Jasnej Górze pielgrzym ka nieuleczalnie chorych, która przybyła z W arszaw y umyślnym pociągiem i w krużgankach klasztornych otrzymuje błogosławieństwo przeora Paulinów.

iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiuiiniiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiitiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiin

W zakładach opieki społecznej w Polsce wychowuje się 44 tysiące dzieci, z których większość — to dzieci „n iczyje46.

Przew ażnie w tych zakładach wychowawczych dzieciom takim jest dobrze w pojęciu instytucyj, które o to się starają. A le nawet przy najstaranniejszej opiece, takie dzieci czują sie zawsze nieszczęśliwe, samotne, skrzywdzone pogardą świata, okryte hańbiącym piętnem nazwy „znajda", „podrzutek".

Setki tysięcy takich dzieci ma dziś Polska, w której rocznie przybyw a po 60 tysięcy dzieci nieślubnych. Jest nim u nas co 17-te dziecko. Gminy w iejskie i m iejskie znają tę bolączkę społeczną, która je naraża wieczyście na pokryw anie kosztów wychowania owych dzieci „niczyich". Zarząd m iejski W arszaw y utrzymuje takich dzieci 1.600. Z aled w ie w 70 wypadkach na na sto znany jest ojciec dziecka nieślubnego.

D yrektor Starczewski kierujący opieką społeczną w naszej stolicy (którego świetny wykład słyszeliśmy w K ra k o w ie na jednym z kursów), trafnie określił, że zakład wychowawczy pozostanie zawsze macochą, może najlepszą, ale tylko macochą.

Bo mimo najlepszych chęci nie potrafi dać dziecku opuszczo­

nemu tego właśnie, do czego tęskni ono podświadom ie — serca matki. Są (m ów ił on) mieszkania puste i głuche, choć w nich mieszkają ludzie i pełno jest sprzętów. Mieszkania te smutne są mimo, że w nich nie ma ani choroby ani niedostatku.

A smutne być muszą, bo w nich nie ma dziecka. I nigdy go nie będzie, bo rodziny te pozostaną bezdzietne. Stw ierdzili to lekarze, którzy zapewniają, że liczba takich rodzin w Polsce wzmaga sie w sposób przerażający już nawet w warstwach

robotniczych, a zwłaszcza wśród inteligencji na skutek narko- manij matek i w ogóle dzisiejszego trybu życia społeczeństwa cywilizowanego.

Mnóstwo kobiet dąży do tej bezdzietnośei rozmyślnie. Coraz w ięcej rodzin z góry postanawia nie mieć wcale dzieci. A le ogromne rzesze bezdzietnych rodziców ponoszących skutki pewnych chorób lub nierozważnych postępków młodości, cierpi na bezdzietność, którą dopiero w latach dojrzałych odczuwa i rozpaczliwie w zy w a pomocy lekarza — już nada­

remnie. P rzeżyw an a przez tych ludzi tęsknota za dzieckiem jest istną tragedią.

Kto ma własne dzieci, nie może nawet zrozumieć, eo to jest ta tęsknota za dzieckiem — nawet nie rodzonym, ale takim, które by przygarnąć można jak swoje, szczerze poko­

chać i być przez nie pokochanym. Bo nie trzeba być koniecznie rodzoną matką czy ojcem, by być gorąco pokochanym — zwłaszcza przez dziecko opuszczone, które podświadom ie czu­

jąc krzyw dę, jaką mu w yrządziła matka rodzona — tym go­

ręcej odpłaca sie matce przybranej, chcącej tę cudzą krzyw dę naprawić.

Toteż do naszych zakładów wychowawczych masowo zgła­

szają się rodzice bezdzietni, by jakieś dziecko wziąć za swoje,

na własne. Pokazują np. świadectwa lekarskie, że nie mogą

sami mieć dzieci, udowadniają, że mogą dziecku przybranemu

dać prócz serca jeszcze wykształcenie, nawet i dobrobyt. T y m ­

czasem w myśl obowiązujących na przeważnej części Polski

ustaw, w łaściw ie nie wolno dziecka adoptować (uznać za

(2)

Str. 2. D Z W O N N I E D Z I E L N Y * Nr 25. -\

sw oje), bo musi to „d zieck o" mieć skończonych lat 2 1 , a ro­

dzice pragnący je adoptować, muszą mieć najmniej lat 50.

Kodeks przed w iek iem na terenie K on gresów k i w p ro w a ­ dzony i dziś w województwach centralnych ciągle obowiązu­

jący? powiadał, zresztą słusznie: „ab y ludzie dopóki własne dzieci mieć mogą, sami wypłacali się z długu krajow i, a nie obce sobie przysw ajali". A le tęsknota rodzin bezdzietnych za dzieckiem b yw a tak silną, że dla obejścia przepisów popycha nieraz rodziców uczciwych na drogę przestępstw. Stale zda­

rzają się setki w ypadków, że ludzie przychodzą do kościoła z dzieckiem przybranym i dają je ochrzcić, utaiwszy, że przy­

noszą dziecko nie swoje. Takie fałszerstwo powoduje później różne tragedie, gdy zdradzi się okryte hańbą pochodzenie dziecka, gdy szyderstwa ludzkie tak dokuczają, że doprow a­

dzają do samobójstwa itp.

Bywa, że dla adoptowania cudzego dziecka rodzice jadą do innych w ojew ództw , gdzie to „p rzysw ojen ie" czy „p r z y ­ sposobienie" jest łatwiejsze. Cóż, kiedy ślad w metryce dziecka pozostał nawet mimo zmienionego legalnie nazwiska i zaraz po zetknięciu się ze szkołą dziecko dowiaduje się prawdy, która prześladować je będzie przez całe życie.

Z jakąż ulgą przyjm ie społeczeństwo zmianę w tych sto­

sunkach przez uchwalenie w Sejmie nowej ustawy, która um ożliwia młodym rodzicom bezdzietnym adoptowanie dzieci niczyich, cudzych itp. już w latach dziecięcych na własne. Do nowej ustawy, obejmującej już oczywiście całe państwo, w p ro ­ wadzono zasadę znaną w dawnym praw ie polskim, że dziecko przysposobione otrzymuje w szelkie prawa dziecka rodzonego z nazwiskiem i nawet z prawem do spadku. Przybrany prze­

staje być członkiem swojej rodziny. W wypisach z ksiąg stanu cywilnego przysposabiający figurują już jako rodzice dziecka.

Nowa ustawa za dziecko opuszczone uważa: dziecko porzu­

cone; dalej dziecko pozostawione bez opieki rodzicielskiej, którego rodzice są znani, ale w ciągu roku nie zapewniają mu opieki ni wychowania; wreszcie dziecko, którego rodzice zmarli, a krew n i nie chcą lub nie mogą dać mu opieki.

Dziś przybranych dzieci jest w Polsce 10 tysięcy. Teraz po przyjęciu przez Sejm ustawy o adoptacji, nie będzie już dzieci „niczyich". K ażde dziecko znajdzie swych rodziców. Bo na tę ustawę czekają tysiące rodzin bezdzietnych. Gdy losy jej miały ważyć się w Sejmie, zam ówiły nabożeństwa na jej intencję. Módlmy się jednak, by nie było dzieci nieślubnych ni porzuconych.

oOo---

w

Na Niedzielę trzecią po Zielonych Świątkach

E W A N G E L I A : Łuk. X V . 1 — 1 0 .

O n e g o czasu: Z bliż a li sią d o Jezusa c e ln i c y i g r z e s z n ic y , a b y go słu ch a ć

.

I szem rali f a r y z e u s z e , i d o k t o r o w i e , m ó w i ą c : Ż e te n p r z y j m u j e g r z e s z n i k ó w , i jada z n i m i

.

I rzek i d o nich to p o d o b i e ń s t w o , m ó w i ą c : K t ó r y c z ł o w i e k , c o m a sto o w i e c : a g d y b y stracił j e d n ą z n i c h , azali nie zostawia d z i e w i ą ć d z ie - siąciu i dziew iąciu na p u s z c z y , a idzie za o w ą , co zginąła, aż ją z n a jd z ie ? A g d y ją z n a jd z i e , kładzie na r a m io n a s w o ­ j e rad ując sią, a p r z y s z e d łs z y d o d o m u , z w o ł u j e p r z y ja c i ó ł i sąsiadów, m ó w i ą c i m : R a d u j c i e sią ze mną, że znalazłem o w c ą m o ją , k tó r a b y ła zginąła? P o w i a d a m w am , że tak bądzie ra d ość w n i e b i e na d j e d n y m g r z e s z n ik ie m p o k u t ą c z y n ią cy m , jak na d dziewiąćdziesiąciu i dziew iąciu s p r a w i e d li w y m i , k t ó ­

rz y nie p o t r z e b u j ą p o k u t y

.

A l b o k tó ra niewiasta m a ją c 10 groszy, g d y b y straciła g rosz j e d e n , azali nie zapala świecy, i w y m ia t a d o m u , i szuka pilnie, d o p ó k i nie zn a jd z ie ? A g d y zna jd zie, z w o ł u j e p r z y ja c ió ł k i i sąsiadki, m ó w i ą c : R a d u j c i e sią ze mną, b o znalazłam grosz, k t ó r y b y ła m straciła? T a k p o w i a d a m w a m : rad ość bądzie w o b e c A n i o ł ó w B o ż y c h nad j e d n y m g r z e s z n ik ie m p o k u t ą c z y n i ą c y m

.

P e ł n ą p ociech y jest dla nas dziś. E w a n g e lia , p r z e d s t a w i a ­ jąca nam niesłychaną d ob roć Jezusa dla g r z e s z n ik ó w , b o śm y i m y w szy scy u łom n i i g r z e s z n i: „ J e ś l i b y ś m y rze k li, iż g r z e ­ chu n ie m a m y, s ie b ie z w o d z i m y a p r a w d y w nas n ie m asz44.

I Jan. 1, 8. W i d z i m y p r z y Jezusie zasłuchanych w Jego sło­

w o tych, których w E w a n g e l i i zeszłej n i e d z i e l i w i d z i e l i ś m y zaproszonych na ucztę n ie b ie s k ą : ślepych, chromych, ubogich i w szy stk o to, co b y ło w z g a r d z o n e p r z e z świat. Są tam i ci, k t ó r z y n i e g o d n y m i okazali się za p ro szen ia na ucztę: „stoją p r z e d b r a m ą i s ze m rzą .44 (N e b e ) . S trofu ją Z b a w i c i e l a za to, za co p o w i n n i Go z n a jw ię k s z ą w d zię c zn o ś c ią błogosław ić, za J eg o d o b ro ć dla n ę d z y ludzkiej. G d y b y zrzu cili łuskę śle­

poty d u ch ow ej i chcieli się do T e j D o b r o c i zbliżyć i o n ib y się u r a t o w a li; p r z e c ie ty le razy T a D o b r o ć im się narzucała:

„ I s i e d z ie li F a r y z e u s z e i zak on n i D o k t o r o w i e , k tó r z y b y li p rz y s z li ze wszystkich m iasteczek G a lile i i Ż y d o w s k ie j z ie m i i z J e r u z a le m : a moc P a ń s k a b y ła ku u z d r o w ie n iu ich."

Łuk. 5, 17. C zy dzisiaj nie ma takich, od których w s z e lk a ła ­ ska Boska o d b ija się jak groch od ściany?

D o b r z e się czuła ta rzesza opuszczona i w z g a r d z o n a p r z e z fa ry z e u s z ó w , złożona z upośledzonych fiz y c z n ie i duchowo, a i P. Jezus cieszył się n im i dla ich d o b re j w o l i : „ W y z n a ­ w a n i tobie Ojcze, P a n i e n ieba i ziem i, iżeś to z a k r y ł od m ą ­ drych (ale zarozum iałych n a w e t w o b e c B o g a ) i rozumnych,

a o b ja w iłe ś to m a lu t k im 44. Łuk. 10, 21. C zy m y w szyscy n ie ż e b r a k a m i ty lk o je s te ś m y w o b e c B o g a ? P y t a św. P a w e ł :

„ A co masz, czegobyś n ie w zią ł, a jeśliżeś w ziął, przeczże się chlubisz, ja k o b yś nie w z i ą ł ? I K o r . 4, 7. C e ln ik b y ł czło­

w i e k i e m mocno p r z e z „ p r a w o w i e r n y c h 44 ż y d ó w z n ie n a w id z o ­ nym , g d y ż — j a k k o l w i e k b y ł żydem , to je d n a k służył na­

jeźd źcom - R z y m ia n o m (k tó r z y z a w o j o w a l i P a le s ty n ę , i t r z y ­ m a li ż y d ó w w n i e w o l i ) i ściągał p o d a tk i dla cesarzy r z y m ­ skich. B y l i z a p e w n e m i ę d z y c e ln ik a m i lu d z ie n ie u c z c iw i — p i e n ią d z jest p o n ę tn y i często z nim narabiających czyni zło ­ d zie ja m i, ale b y ło też z a p e w n e w i e l u uczciwych w ś r ó d nich, i lepszych od tych, co n im i p ogardzali. „M iło ś ć i dobroć, z ja ­ k ą się do nich P. Jezus odnosił, pociągała w n i e z w y k ł y spo­

sób ich serca. I m b a r d z ie j n ie s p o k o jn y m i u d rę c zo n y m b y ło ich serce, ty m w i ę k s z y p o cią g b u d ził się w ich sercu ku tem u w i e l k i e m u M is t r z o w i w Izra elu , k t ó r y z taką łaskaw ością i c ie r p liw o ś c ią za ra ze m p r z y j m o w a ł wszystkich, k t ó r y nie o d ­ pychał od s ie b ie szczegó ln ie tych w y r z u t k ó w społeczeństwa, ale ich p r z y ja ź n ie w z y w a ł do S iebie, do p ok u ty zachęcał i p r z e b a c z e n ie g r z e c h ó w o b ie c y w a ł. W p r a w d z i e zdrożności ich n ie p o c h w a la ł; p o tę p ia ł je i ganił, ale czynił to z taką w y ­ rozum iałością i miłością, że g rze s zn ic y od ch od zili od N ie g o z sercem p e łn y m ufności i p o c ie c h y 44. (R ie s ). „ M i ł o s i e r d z i e s p r o w a d z a ło Z b a w i c i e l a do c e ln ik ó w i g r z e s z n ik ó w ; p o tę g a łaski pociągała ich do N i e g o 44. (R e c k ). „ I któż p ra g n ą c y na­

p r a w d ę szczęścia dusz ludzkich n ie p r z e ją ł b y się w i e l k ą i szczerą radością, widząc, ilu to zbłąkanych s p r o w a d z ił P. J e ­ zus na d r o g ę p r a w d y ? A l e w otoczeniu Jezusa z n a jd o w a li się i tacy, co s łó w J e g o w p r a w d z i e słuchali, le c z ducha b y l i in n e g o : fa ry z e u s z e i uczeni Pism a. „ I s z e m r a li f a r y z e u s z o w ie i d o k t o r o w ie , m ó w ią c : Iż ten p r z y jm u je g r z e s z n i k ó w 44. (R ie s ).

Chłoszcze ich za to Jezus, lecz się nie p o p r a w ia ją , ty lk o j e ­ szcze w w ię k s z ą złość w p a d a ją : (Rózga, k tóra nie p o p r a w ia , z a t w a r d z a .): A biada w a m D o k t o r o w i e i F a r y z e u s z o w i e o b ­ łudnicy: iż z a m y k a c ie k r ó le s t w o n i e b ie s k ie p r z e d ludźm i, a l­

b o w i e m w y n ie w ch od zicie, ani w ch od zącym dopuszczacie w n ijś ć 44. Mat. 18, 13. (P r z e c z y t a j następne w i e r s z e do 39). Fa- ry ze js k a pobożność „ p o k a z u je jasno, jak religijność, k tóra t y l ­ ko na z e w n ę tr z n y c h p raktykach się o p iera , m oże się stać za­

rozu m iałą i nieczułą, jak ty lk o pobożność płynąca z g łę b o k ie j p o k o r y jest pobożnością p r a w d z i w ą i m iłą w oczach B oga i lu d z i 44. (R e c k ). W i e l k i g r z e s z n ik — jak p ię k n ie m ó w i św.

B ed a — p o tr z e b u je w i e l k i e g o w spółczucia; trzeba m iło w a ć g r z e s z n ik ó w , chociaż się ich g r z e c h y potępia, bo tak i b i e ­

(3)

„ D Z W O N N I E D Z I E L N Y * Str. 8

dak, k tó r e m u św iadom ość w ła sn ej w i n y nie d aje spokoju, n ie r z a d k o le p s z y m jest i bliższym Serca Bożego, niż „ s p r a ­ w i e d l i w y * , ale na sposób faryzejski.

D z i ę k u j m y Bogu, że nie postępuje z n a m i g r z e s z n y m i jak o w i faryzeusze. On Sw ą moc o b ja w ia szczególn ie p r z e z ła ­ skaw ość i m iło s ie r d z ie : „ M iło s ie r d z ia chcę*. Mat. 9,

13.

— P r o ś m y Go z a w s ze z Psalm istą: „ A nie w chodź w sąd ze słu­

gą tw o im , bo n ie u s p r a w i e d l i w i się p r z e d T o b ą nik t z ż y ­

jących*. Ps. 142, 2. Ks. St. M.

K A L E N D A R Z Y K T Y G O D N IO W Y .

18 czerwca niedziela: Efrema w. Doktora Kościoła

19 „ poniedziałek: Gerw azego, P rotazego mm., Juliany p 20 „ w torek : Sylweriusza papieża m.

21 „ środa: Alojzego Gonzagi w.

22 „ czwartek: Paulina b. w.

23 „ piątek: Zenona m.

24 „ sobota: Jana Chrzciciela.

O jc ie c św. o podstaw ach

życia duchowego małżeństw

Ojciec św. przyjmując ostatnio na audiencji nowożeńców na­

w ią zał w swym przem ówieniu cło uroczystości Bożego Ciała i zale­

cał przystępowanie do Komunii św., która jest najbardziej skutecz­

nym środkiem do zachowania owoców łask, wypływających z Sa­

kramentu Małżeństwa. Rodzina — m ó w ił Ojciec św. — w ym aga ja­

ko swej najgłębszej podstawy ścisłego związku, przede wszystkim związku dusz w miłości i pokoju. Św. Eucharystia zaś, która według przepięknych słów św. Augustyna jest „signum unitatis, yinculum charitatis44 (znakiem jedności, w ięzam i miłości) jest najcenniejszym czynnikiem utrzymującym jedność między małżonkami i podtrzymu­

jącym ich w wypełnianiu obow iązków zarówno wzajemnych m ię­

dzy sobą, jak i ob ow iązk ów w z g lę d e m potomstwa.

P I Ą T Y D O RO C ZN Y Z J A Z D D E L E G O W A N Y C H K A T O L IC K IE G O STOW. MĘŻÓW

archidiecezji krakowskiej

odbędzie się w niedzielę 25. czerwca 1939 r. z następującym program em : o godz. 9. Msza św. w Katedrze, o godz. 10.30 początek obrad w Domu Katolickim.

Kobiety katolickie wobec zadań chwili dziejowej

Na doroczny zjazd ogólnopolski Katolickiego Zw iązku Kobiet, zwołany w Gdyni, przybyło około 200 osób. Sprawozdanie z dzia­

łalności związku za rok 1938 przedłożyła dyrektorka związku p. J.

Strawińska, z którego wynika, że K. Z. K. łączył w roku ubiegłym 20 katolickich stowarzyszeń kobiet, w dniu 1 stycznia 1938 r. g ru ­ pował 3153 oddziały z 171.980 członkiniami a w dniu 31 grudnia tegoż roku 3480 oddziałów z 193.452 członkiniami. Przyrost zatem wynosi 327 oddziałów i 21.472 członkiń. Sprawozdanie obejmowało prace zarządu i instytucyj związkowych, w tej liczbie komisji przy­

sposobienia kobiet do obrony kraju, wykonania hasła „K a to lic k ie zasady społeczne podstawą socjalnej przebudowy świata44, udziału w katolickich pracach międzynarodowych, wreszcie działalności sto­

warzyszeń i ich oddziałów. Referat p. t. „H ie r a rc h ia celów i zadań A k c ji K atolic k ie j44 w y głos ił ks. biskup Adamski. W związku z r e fe ­

ratem zjazd uchwalił następującą rezolucje: „ Z ja z d Katolickiego Zw iązku K ob ie t stwierdza,' że w dalszym ciągu niezmiennym celem działania związku będzie pogłębianie wśród członków i wśród ogółu kobiet, a przez nie w rodzinach i społeczeństwie, zasad nauki Chry­

stusowej, podanej nam przez Kościół katolicki, w tym głębokim p rz e ­ konaniu, że jedynie ta nauka, dokładnie poznana i w życie w p r o w a ­ dzona, urobić może doskonałego człowieka. Zważywszy, że żyjemy w czasach światow ego niepokoju, że w r o g o w i e Polski zagrażają całości jej granic, będziemy, w ie rn e tradycjom P olk i i obowiązkom chrze­

ścijanki, pod trzym yw ały w sobie i otoczeniu ducha męstwa, spokoju oraz bohaterską gotowość do ofiar wszelkich, nawet z życia, w obro­

nie całości naszego państwa. Będąc w 80 procentach zespołem matek, postanawiamy wytężyć wszelk ie siły, by dzieci nasze wychować w du­

chu miłości Boga i gorącym patriotyzmie, w żyw ym poczuciu odpo­

wiedzialności za swe czyny na każdym, choćby najskromniejszym stanowisku, w przeświadczeniu, że moralna wartość obywateli jest najpewniejszym fundamentem mocarstw owej potęgi Najjaśn. Rzeczy­

pospolitej44.

Czesi na drodze do odrodzenia

moralnego

W i e l e się z m ie n iło w Czechach w miesiącach ostatnich.

N ie id z ie już tylk o o to, że pod „ p r o t e k t o r a t e m * n ie m ie c k im Czechy i M o r a w y in n e g o n a b ra ły w y g l ą d u z e w n ę tr z n e g o , że życie społeczne in n y m p ł y n ie torem , ale p r z e d e w s z y s tk im 0 te

głębokie przemiany, które zaszły

w

umysłowości i duszy czeskiej.

W z b u d z i ł się p r z e d e w s z y s tk im p a trio ty z m w f o r m i e dotąd Czechom n ieznanej, ż y w o p r z y p o m in a ją c e j nastroje p o l­

skie w okresach p r z e d p o w s ta n io w y e h . N ie rz a d k ie są w y p a d ­ ki, że w teatrach — jak n ie d a w n o w P r a d z e podczas p r z e d ­ sta w ie n ia n a r o d o w e j o p e r y czeskiej „ L ib u s z a * B edrzich a S m e ­ tany publiczność ż y w i o ł o w o m a n ifestu je s w o je n a r o d o w e uczu­

cia i w r a z z o r k ie s tr ą ś p ie w a p ie ś n i patriotyczne. W i e l e osób nosi ozn a k i i s y m b o le czeskie lub w stążeczk i o b a r w a c h na­

rodow ych. W kolorach n a r o d o w y c h u trzy m a n e są r ó w n ie ż n ie ­ zliczone b u k ie c ik i k w i a t ó w , składane na grobach p a tr io tó w 1 w ie lk ic h m ę ż ó w czeskich lub u stóp p o s ą g ó w św. W a c ła w a . K w i a t y te częstokroć układane są w napisy dem onstracyjne.

P o w t a r z a się to tak często, że w ła d z e p ro te k to ra tu w w i e l u okolicach o fic ja ln ie zakazały składania k w i a t ó w na grobach

(np. w M la d e B o le s la v i w dniu 23 maja br.).

O d p o w ia d a ją c na z d u m ie n ie n ie m ie c k ie g o d zien n ik a „ D i e Z e i t “ , że u C zech ó w n agle w zrosła cześć dla w i e lk ic h m ę ­ żó w w ich dziejach, co o b ja w ia się częstszym i o b iitszy m niż k i e d y k o l w i e k sk ła d a n iem k w i e c i a p r z y ich pomnikach, „N a rodni L is ty *, stw ierdzając, że istotnie m. in. kult dla św W a c ła w a nie był n ig d y tak w i e l k i jak obecnie, piszą:

„ C o m ó w ią te k w i e t n e m o d l i t w y u stóp p o m n i k ó w św.

7 7 A

W a c ł a w a ? Czym się św. W a c ł a w zasłużył k r a j o w i i lu d o w i c z e s k ie m u ? Zasługa je g o jest istotną i n ie p r z e m ija ją c ą : n a ­ r o d o w i ocalił on byt a k r a j o w i je g o lud. D la t e g o stał się pa tro n e m czesk iego życia narodow ego... N ie daj nam zginąć nam ani potomnym... T a czeska m o d lit w a do św. W a c ł a w a nie dziś powstała. Jest dawną, starszą niż m y i dzieła nasze.

N aród czeski tale m o d lił się o d d a w n a a od tegoroczn ej w i o sny do tej m o d l i t w y dołącza także k w ia ty . Nie, n ie tłumaczmr się z tych k w i a t ó w u stóp p o m n ik a św. W a c ła w a , tłumaczmy się raczej, że tych k w i a t ó w nie b y ło tam p r z e d ro k iem , przed d ziesięciu laty....*

Tu okazuje się przed nami nowy rys charakterystyczny Czechów współczesnych: powrót cło czci świętych, do religii, do Boga. Nigdy może świątynie Pańskie w Czechach nie by ły tak pełne rozmodlonych wiernych jak obecnie, zwłaszcza w ostatnich dniach majowych. Nigdy tak liczne jak obecnie nie były pielgrzym ki do czeskich miejsc odpustowych, do św.

Hostyna, do Sv. Kopeczku, Starej Boleslavi...

„ Ż y j e m y — pisze na m a r g in e s ie p i e l g r z y m k i F r e d a Sn ile,

„ c z ł o w i e k a ze s t a lo w y m i płucam i*, do L o u rd e s , oło m u n ie c k i d z ie n n ik „N a s ź in e c * — w stalowych płucach, to c z y m y się, a l­

bo nas wożą, zaś jed n o cześn ie w in n iś m y iść d r o g ą m ło d e g o S n ite ’ a: d z ię k i czynić Bogu i ufać!*

P o d o b ie ń s t w o położenia Czech obecnych z ży ciem F r e d a S n ite ’ a istotnie d o b rz e zostało zastosowane. P r z e s t r z e g a ono C zech ów p r z e d o c z e k iw a n ie m cudu, k tó r y b yć m oże n ie na­

d ejd zie, uczy natomiast c i e r p i i w e g o znoszenia d ośw iad czeń i n ig d y nie ustającej ufności i w ia r y . B o w ie m c z ł o w ie k w i e ­ rzący — jak słusznie p o d k re ś la w s p o m n ia n y a rtyk u ł „Naszin ca* — w id z i, działa i oddycha szerzej.

( K A P ) .

P K O wyjaśnia, iż konto czekowe nr. 11 — P K O Warszawa.

Pożyczka Obrony Przeciwlotniczej, nie jest kontem ogólnym Pożycz­

ki Obrony Przeciwlotniczej, a jedynie kontem Syndykatu Subskryp cyjnego PKO.

W związku z powyższym na konto nr. 11 — P K O Warszawa P. O. P. winny być wpłacone II i 111 rata na P. O. P., ale jedynie przez te osoby i firmy, które w swoim czasie przesłały deklaracje i uskuteczniły pierwszą wpłatę do PKO.

(4)

Str. 4. „ D Z W O N N I E D Z I E L N Y * Nr 25.

F r e d Snite, sparaliżowany nieuleczalnie, żyje od 3 lat w apara­

cie stalowym, zastępującym mu płuca. W id z im y je g o tw arz odbitą w lustrze w czasie podróży okrętem z A m e r y k i do Europy. A obok mamy już jego w ó z przed grotą cudowną w Lourdes w głębi poza noszami, na których leżą chorzy nieuleczalnie przyw iez ien i tam do

miejsca Łask Najświętszej Panny.

.

Człowiek o „stalowych płucach w Lourdes

D o L o u r d e s na p o k ła d z ie n a jw ię k s z e g o statku transatlan­

t y c k ie g o „ N o r m a n d i e 44 p r z y b y ł z A m e r y k i p ie lg r z y m , o k tó ­ r y m rozpisu je się cała prasa francuska. Jest n im m ło d y syn a m e r y k a ń s k ie g o m ilio n e r a F r e d Snite, k t ó r y od trzech lat ż y ­ je w „ s t a lo w y c h płucach44 a ob ecn ie o d b y w a p i e l g r z y m k ę do

Lourdes. N ie s z c z ę ś liw y ten c zło w ie k , liczący z a l e d w i e 29 lat życia, a w i ę c b ę d ą c y w p e łn i sił m ęskich ( p r z y tym b a rd zo przystojn y) w i e d z i e ż y w o t iście tra g ic z n y w p o z y c ji leżącej ib siedzącej, u jęty w w i e l k ą tubę s ta lo w ą „sztu cznego p łu ­ ca ", aparatu d o p ie r o p r z e d k ilk o m a la ty w y n a le z io n e g o .

P r z e d tr z e m a la ty F r y d e r y k Snite o d b y w a ł p o d r ó ż po Chinach. B y ł m ło d y , z d r ó w , m ia ł p ie n ią d z e ,kochających r o ­ d ziców — całe życie się doń uśmiechało. A ż n a g le w P e k i n i e p o w a la go s t r a s z liw y atak o k r o p n e j choroby, z w a n e j p a r a l i ­ żem d ziecięcym . W rezu ltacie F r e d Snite pozostaje s p a r a liż o ­ w a n y nieu leczaln ie. Ma b e z w ła d n e n ie ty lk o ram iona, nogi, szyję ale i d ia f r a g m ę t .j. błonę, od d ziela ją cą płuca od k la tk i p ie r s io w e j. N ie s z c z ę ś liw y chory nie m ó g ł oddychać. Ś m ie rć z d a w a ła się nieuniknioną. Na szczęście w P e k i n i e akurat w tym czasie w je d n y m ze szpitali z n a jd o w a ł się aparat, k tó ­ ry odtąd o t r z y m a ł n a z w ę „s ta lo w y c h płuc44. Z astosow an o go i u ra to w a n o ży c ie m ło d e m u p a r a lit y k o w i, k t ó r y od tego czasu p r z e b y w a w n im stale.

F r e d Snite p r z y b y ł do L o u r d e s z całą św itą w lic z b ie 18-tu osób, w ty m s p ecja ln ie do aparatu p r z y d z i e l o n y in żyn ier, p o ­ sługacze, p ie lę g n ia r k i, d w a za p a s o w e „ s t a l o w e płuca44 na w y ­ padek g d y b y aparat, b ę d ą c y w tej c h w ili w użyciu, m ia ł się zepsuć. F r e d Snite ani na m in u tę nie m o ż e oddychać b e z s w e g o s t a lo w e g o płuca, to też złe fu n k c jo n o w a n ie s k o m p lik o ­ w a n e g o m ech an izm u s ta lo w e g o płuca oznacza dlań śmierć.

G o d n y m u w a g i i p o d z iw u jest fakt, że n ie s z c z ę ś liw y m ło ­ d y c z ło w ie k — jak sam t w i e r d z i — n ie o d b y w a p i e l g r z y m k i do L o u rd e s w y łą c z n ie dla u proszen ia u N. M a r ii P a n n y cudu u z d r o w ie n ia , le c z b y Jej p r z e d e w s z y s tk im p o d z ię k o w a ć za to, że d a r o w a ła mu życie. Jest to d o p r a w d y w zru sza ją cy d o w ó d p o k o r y i p o d d a n ia się w o l i Bożej w tak ciężko p r z e z los d o ­ św ia d c z o n y m człow ieku . S pecja ln y w y s ła n n ik d zie n n ik a p a r y ­ s k ie g o „ L e J o u r44 pisze o r o z m o w ie , jaką m iał na p o k ła d z ie

„ N o r m a n d i e 44 w p o r c ie L e H a v r e z ojcem chorego.

— Jeszcze w k o le g iu m N o tre D a m e w In d ia n a — m ó w i ł b a n k ie r Snite — syn mój odznaczał się w i e l k ą pobożnością.

Z a m ie r z a ł n a w e t w s tą p ić do s e m in a riu m duchownego. C h o ro ­ ba, c ie r p ie n ia , złam an e życie w k w i e c i e w i e k u — w szystko to jeszcze b a r d z ie j p o g łę b iło jego w ia r ę .

Na d o w ó d pobożności syna Mr. Snite pokazał d z ie n n ik a ­ r z o w i odpis listu, ja k i F r y d e r y k w y s t o s o w a ł do sw ych d a w ­ nych k o l e g ó w p r z e d o d ja z d e m do Lou rdes.

Zapytujecie się może — pisze chory w tym liście — ja­

kie uczucia kierują mną w tej podróży. Czy celem jej jest błaganie Boga o polepszenie stanu mego zdrow ia fizycznego?

Czy będę gorzko rozczarowany, gdy łaski tej nie doznam?

Odpowiadam wam od razu: nie. Pragnę po prostu prosić Bo­

ga i N. Marię Pannę o pomoc. W iem , że Bóg mi ją może ze­

słać. U pokorzę się przed Jego wolą, jakakolw iek będzie; bę­

dę się zawsze uważał za szczęśliwego i zadowolonego tak, jak dotychczas...44

K a r d y n a ł s e k r e t a r z stanu M a g lio n e przesłał z p o le c e n ia Ojca św. do F r e d a Snite, p r z e b y w a j ą c e g o ob ecn ie w L o u r d e s d e p e s z ę z b ło g o s ła w ie ń s t w e m p a p ie s k im dla chorego. D z i ę ­ kując za tę d o b ro ć N a jw y ż s z e m u P a s te r z o w i, w z r u s z o n y n i e ­ szczęsny m ło d z ie n ie c w y s ła ł depeszę, w której m. in. pisze:

„ O f i a r o w u j ę m o je c i e r p i e n i e i m o je m o d l i t w y w intencji u t r w a ­ le n ia pokoju. G d y w s z y s c y ludzie, jak ja w L o u rd e s , znajdą się w d o b ro czyn n ej a tm o s fe r z e m iłości b liźn ieg o , w t e d y na p e w n o n ie b ę d z ie ciążyć nad ś w ia te m n ie b e z p ie c z e ń s tw o z b r o j­

nych k o n f l i k t ó w m i ę d z y n a r o d a m i 44.

Komunikat

N A S Z A B I B L I O T E K A - K A T O L I C K I E G O Z W I Ą Z K U MĘŻÓW.

Katolicki Z w ią ze k Mężów (centrala w W a r s z a w ie ) rozpoczął w y ­ dawnictwa książkowe p. t. „Nasza Biblioteka K. Z. M.44, dostarczane oddziałom A kcji K atolickiej i rodzinom katolickim po jednej książce miesięcznie. W każdym kwartale „Nasza Biblioteka44 zawierać będzie jedną książkę o treści religijnej, jedną powieściową i jedną dla mło­

dzieży. W y d a w n ic tw e m opiekuje się komitet redakcyjny z udziałem przedstawicieli władz K. Zw. M. z ks. Asystentem K r a jo w y m na czele. Dotąd ukazały się następujące książki „Naszej B ib liotek i44:

P. Marcin L e k e u x — „Świętość i dobra w o la 44, Z. Rodowicz I w a ­ nicka — „Ofiarnym Szlakiem 44, Stef. Gębarski — „R y c e rz e Świętej K i n g i 44. W aru n k i prenumeraty z przesyłką rocznie 10 zl., półrocznie 5 zł., kw artalnie 3 zł. Cena pojedyńczego tomu 1 zł., z przesyłką 1.25 zł. Redakcja i Administracja — Warszawa, P od w a le 4. Kat.

Wyd. K ro n ik a Rodzinna. P. K. Ó. 10.703.

(5)

Nr 25. „ D Z W O N N I E D Z I E L N Y * Str. 5.

Marszalek Śm igły Rydz, który jak wiadomo, w młodości poświęcał się studiom malarskim, interesuje się zawsze sztuka. W id z im y * <>o na w ystaw ie prac studentów A k a d e m ii Sztuk Pięknych w W a rs za w ie

Dla Ojczyzny życie i mienie

Dnia 4 l)in. odbył sio w Lens (Pas-de-Calais) w e w n ę trzn y zjazd Zjednoczenia I olskich T ow arzys tw i Z w ią z k ó w Katolickich w e Fra n­

cji. Na zjazd przybyli delegaci z północnej i wschodniej Francji oraz

l okręgu paryskiego. Z środkowej i południowej Francji ze względu na w ie lk ą odległość delegaci nie przybyli. D e le g a t ó w upoważnionych do głosowania stawiło się 122. Prócz d elega tów byli obecni ks. rektor C e giełk a z Paryża, ks. L. Plutowski, sekretarz gen. Zjednoczenia, oraz księża dyrektorzy polskich z w ią z k ó w stanowych katolickich.

Zjazd rozpoczął się nabożeństwem w kościele Saint L e g e r w Lens, z kazaniem ks. K a rliń sk ieg o z L ie r in . Na zjeździe dokonano wyboru nowego zarządu. P rez es e m Zjednoczenia został na miejsce St. Sią- k ow sk iego Franciszek Ratajczak, dotychczasowy prezes Z w iązk u P o l ­ skich M ężów Katolickich w e Francji. Zjazd wysłał telegram y hoł­

downicze do kardynała Hlonda, P rym asa Polski, do marszałka~Polski Śm igłego Rydza i ambasadora R. P. w Paryżu oraz przyjął jedno­

myślnie następujące rezolucje:

D ele ga ci Zjednoczenia Polskich T ow arzys tw i Z w ią z k ó w K a t o ­ lickich w e Francji 1) zasyłają swej najukochańszej Ojczyźnie Polsce serdeczne pozdrow ien ia i uczucia podziwu dla jej bohaterskiej po­

stawy wobec groźnych niebezpieczeństw a na ręce Maęszalka Polski E d w a rd a Ś m igłego Rydza przesyłają w y ra z y najw iększego uznania dla zwycięskiej arm ii polskiej i meldują swemu W od zow i, iż na każde jego w e z w a n ie są gotow i oddać wszystko co posiadają, nawet swe życie, dla zapew nienia Polsce zwycięstwa i przyw rócenia jej dawnych ziem, nie złączonych jeszcze z Macierzą. 2) W y zn a w a ją swoją łączność z rodakami rozprószonymi po całym świecie przez spełnianie wspólnego posłannictwa Narodu Polskiego i przez p rzy­

należność do Ś w ia tow ego Z w ią zk u P o la k ó w zagranicą. W szczegól­

ności łączą się duchem z rodakami swoimi w Niemczech, którzy p rz e ­ chodzą ciężkie chwile prześladowań i ślą im słowa otuchy i zacnęiy

wspólnej, pomyślnej przyszłości. 4) Postanawiają stać w ie r n ie przy swoich zasadach i dążyć do pogłębienia swej pracy duchowej, r e li­

gijn e j i moralnej, czym najlepiej przysłużyć sie mogą sprawie naro­

d ow ej zagranicą.

Kamienie żółciowe

powstają wskutek złego funkcjonowali’ a wątroby. W ątroba jest f il­

trem dla krwi. Zanieczyszczona k rew może powodować szereg roz­

maitych dolegliwości, (bóle artretyczne, łamanie w kościach, bóle głowy, podenerwowanie, bezsenność, wzdęcia, odbijania, bóle w w ą ­ trobie, niesmak w ustach, brak apetytu, swędzenie skóry, skłonność do obstrukcji, plamy i wyrzuty na skórze, skłonność do tycia, mdłości, język obłożony). Choroby złej przemiany materii niszczą organizm i przyśpieszają starość. Racjonalną zgodną z naturą kuracją jest normowanie czynności wątroby i nerek. Dwudziestoletnie doświad­

czenie wykazało, że w chorobach na tle złej przemiany materii, chro­

nicznego zaparcia, kamieniach żółciowych, żółtaczce, otyłości, artre- tyźmie — mają zastosowanie zioła lecznicze 9VC t i o l e K i n a z a 9f H . N a e m o J e w s K i e g o . Broszury bezpłatnie wysyła laboratorium' fizjolog.-chemiczne „C h olekin azau H. Niem ojew skiego, Warszawa,

Nowy Świat 5, oraz apteki i składy apteczne.

Z pawilonu polskiego w Nowym Jorku

W pawilonie polskim na w ystaw ie światow ej w N ow ym Jorku jest dużo takich pokazów, które pouczą publiczność amerykańską, że w Polsce na niejednym polu zrobiono w iększe postępy, aniżeli za oceanem, a wiadomo, że A m e r y k a n ie wyobrażają sobie, że wszyst­

ko co w Europie, to przykład zacofania, a wszystko co w Stanach Zjednoczonych, to w zór postępu. Otóż n. p. sala opieki społecznej w pawilonie polskim p ow ie im, że Polska pierwsza w Europie zor­

ganizowała żłóbki dla dzieci w fabrykach zatrudniających więcej niż 100 kobiet, że w prow a dziła przymusowe rozjemstwo w rolnic­

twie, przemyśle i handlu, oraz ubezpieczenia społeczne; że dbając 0 zd row ie pracownika, w p row a d ziła znacznie wcześniej od A m e r y k i 8-godz. dzień pracy i płatne corocznie urlopy wypoczynkowe, zakaz pracy młodzieży do lat 15, oraz ochronę pracy kobiet i młodocianych.

Wszystko to zaś ogromnie w tej chwili zajmuje amerykańskie spo­

łeczeństwo, w ięc zainteresuje tamtejszą opinię, jak te zagadnienia zostały załatwione już w Europie i to właśnie w państwie, które budzi tak powszechne dziś zaciek aw ienie u obcych. Pokazano tam n. p. wzrost liczby dzieci, objętych stacjami o p ie k i^ jia d dziećmi 1 matką, dzieci korzystających z kolonii wypoczynkowych, pokaza­

no sanatoria dla dzieci, ogrody za baw dziecinnych, dokarmianie w szkołach, spadek śmiertelności wśród dzieci. Ludność 'P o ls k i wzrasta szybciej niż gdzie indziej, co wskazuje na tej wystawie osobliwy ze ga r: co 10 minut, na 10 m ilio n ó w ludzi rodzi się 3 F ra n ­ cuzów, 4 Niem ców i 6 Polaków. Sala o p iek i społecznej poucza ob­

cych, że polska konstytucja głosi, iż praca jest podstawą potęgi i rozwoju Rzplitej, że więc największym bogactwem kraju jest czło­

wiek, jego praca i myśl i że z tego wynika dbałość państwa o zdro­

w ie dzieci.

f l v n w v , v

...

H1111

■ 1 1

m

W czasie propagan dow ego Tygodnia P o ls k ieg o Czerw onego K rzyż a pokazywano publiczności akcję ratowniczą przy namiotach P. C, K.

(6)

Str. 6. „ D Z W O N N I E D Z I E L N Y * Nr 25.

Co nam piszą

do swych serduszek. Budującym był obraz w ie lk ie j ilości wiernych wszystkich stanów, garnących się tłumnie w r a z z najmłodszymi członkami Kościoła św. do Stołu Pańskiego, dając tym dowód je d ­ ności chrześcijańskiej. Po nabożeństwie odbyło się w ochronce wspól­

ne śniadanie, urządzone przy poparciu lir. R. Tarnowskiej, nie szczę­

dzącej nigdy grosza na zbożne cele. Śniadanie zakończono fotografią przedstawiającą w środkowym rzędzie ks. kan. Aleksandra Rajdę^

proboszcza parafii, ks. mgr. Józefa Dowsilasa katechetę i p. Zofię Stenzel nauczycielkę w otoczeniu dzieci. Dzieci w stroju liturgicz­

nym uczestniczyły w zakończeniu nabożeństwa m a jow e g o oraz będą brały udział w procesjach uroczystości i oktawy Bożego Ciała. ( K a . ) Fra gm enty z w ystaw y P ry w a tn e g o Żeń skiego Gimnazjum K r a ­

w ie c k ie g o P P . K larysek w K r a k o w i e przy ul. Grodzkiej.

I PR YW ATNE ŻEŃSKIE

GIMNAZJUM KRAWIECKIE

I i 7 KL. POWSZECHNA — Im. Św. ANDRZEJA

I PP. Klarysek, Kraków, Grodzka 54. Tel. 130-11

P r z y j m u j e w p i s y c o d zie n n ie . Dla n i e z a m o ż n y c h z n iż k i.

SUCHA.

Niecodzienną uroczystość obchodziła parafia suska w dniu ‘27 maja br. Była to uroczystość P ierw sz ej Kom unii św., dzieci szkół Nr 1, 2 i 3, w liczbie 168, przybranych w jednolity strój liturgiczny, nadający w ięk szego splendoru uroczystości. Strój ten zapoczątkowa­

ny w roku ul), dla dziewcząt, w tym roku uzgodniony został na ze ­ braniu rodzicielskim i dla chłopców, który składa się: dla dziewcząt z tuniki z hostyjką, dla chłopców z bluzki z hostyjką oraz lilijkami.

Uroczystość rozpoczęła się nabożeństwem o godzinie 8-mej, na któ­

rej dzieci ze swymi rodzicami przyjęły po raz p ierw szy Pana Jezusa

PROF. E R W I N C Z E R W E N K A , K rak ów .

£ a i f c o n i t k z w i e r z y n i e c k i

Na rynku krakowskim, odbywa się wspaniała procesja Mariac­

ka. — Niezliczone tłumy K r a k o w ia n i obcych z wszystkich dzielnic naszej w ie lk ie j i potężnej Ojczyzny. Sypią się na w ie k o w y bruk k w iaty z naszych pól i łąk, co je dla K r ó lo w e j Polski polskie rw a ły dzieci. T e r a z drobnymi rączkami tkają z nich b a rw n y kobierzec przed stopami celebransa, pochylonego pod ciężką, złotolitą kapą.

Za kołyszącym się w rytm ie z lasem chorągwi, cechowych sztanda­

ró w i feretron ów baldachimem, dziesiątki bractw, stowarzyszeń, ce­

chów i tysiące wiernych. Z w ie ż y kościoła Najśw. Panny Marii p ły­

ną na Polskę melodyjne tony starożytnego hejnału, biją w niebiosa pienia nabożne,, rozsnuwają się kadzielniane dymy.

* * *

Na klasztor Panien Norbertanek na Zwierzyńcu napada dziki, osmolony, czarnobrody „ T a t a r 44 Z d rew n ian eg o konika groźnie po­

trząsając wypchaną „ b u ł a w ą 44, uderza ze swą „c ze rn ią44 na klasztor­

ne wrota. Czerń zbrojna w dzidy o końskich ogonach, z półksię­

życem u szczytu, w y je niesam owicie na piszczałkach i w a li p rz e ­ ra źliw ie w kotły. Już zdobył klasztor i wpadł na dziedziniec, na którym zakonnice składają okup w postaci smacznej „częstacji44.

P rz e d klasztorem i wzdłuż ulic łączących klasztor z rynkiem, mnóstwo wszelakiej młodej i starej gawiedzi, wesołej, . k rzy k liw e j i roześmianej. W yp ad ają z bramy klasztornej tatarzy wprost na tłum. W ó d z ich ugania na swym „k o n iu 44 i macha buławą na le w o i prawo. „Okrutny44 i „straszny44 i „ s r o g i “ ó w „T a ta rzy n d z i k i “ ! K rzyczą i piszczą niewiasty, z wrzaskiem uciekają dzieci — drażnią Tatara chłopaki,... Niejednemu dostaje się po plecach tęgi cios.

Czasem o b e r w ie nawet jakaś „b ra n k a 44 — tak przypadkiem od nie­

chcenia... — wybuchy radości i śmiechu!

Wesoła w r z a w a przesuwa się falą po ulicach i p ow oli zbliża się do rynku. Tatar coraz więcej „ ł u p ó w 44 zagarnia po drodze — coraz więcej bierze „jassyru44. — Dociera przed pałac arcybiskupa k ra k o w s k ie g o i składa hołd przed siedzibą arcypasterza.

Na rynku procesja się kończy. — Celebrans podnosi monstran­

cję i błogosławi lud, padający na kolana, a przeogromna cisza za­

lega cały plac. — Procesja znika w strzelistych murach kościoła Panny Marii.

Słońce zachodzi i najszczerszym złotem błyszczy na koronie Mariackiego kościoła.

Z ulicy Brackiej — od kościoła Franciszkanów — wpada na rynek „h orda tatarska44. Chan harcuje coraz zajadlej z tłumem, na­

ciera na jednych, straszy buławą, innym nie szczędzi razów. Napa dają „b isu rm a n ie 44 na pałace i restauracje, biorąc wszędzie suty okup w postaci p od a rk ó w pieniężnych i obfitych poczęstunków.

Zapada zmrok — Tatarzy syci „bogatych łu p ów 44 kończą swoją w y p r a w ę i wycofują się na Zwierzyniec.

L e g e n d a ludowa głosi, że w X I I I wieku, gd y książę krakowski zajęty był w y p r a w ą wojenną, napadli na bezbronny K r a k ó w T ata­

rzy. Na rynku kończyła się właśnie wspaniała procesja Mariacka, obchodzona rok rocznie w oktawę Bożego Ciała. W tem od strony Wisły, wpadł pokrwawiony, śmiertelnie zdyszany goniec z okropna wieścią, że zbliżają się Tatarzy i już oblegają klasztor Panien N or­

bertanek na Zwierzyńcu. Strach paniczny ogarnął mieszczan: Któż b ow iem obroni miasto przed rzezią i rabunkiem, skoro księcia i rycerstwa nie ma? Powstał lament okropny i zamieszanie. Ciska­

no na ziemię sztandary i chorągwie — chroniono się i b aryk a dow a­

no po domach. Wszystko potraciło g ło w y ! — O obronie naw et nikt nie myślał.

W procesji na samym końcu — poza bogatym mieszczaństwem, kupiectwem, rzemieślnikami, poza włościaństwem i wszystkimi sta­

nami — uczestniczyli także włóczkowie, czyli biedni spławiacze d rze­

wa na Wiśle. Jeden z nich, widząc co się dzieje, zdołał zgromadzić swych towarzyszów i bezbronną kupą pobiegli na ratunek ukocha­

nemu klasztorowi.

Gdy zrozpaczony lud zobaczył ten czyn bohaterski, wstąpiła weń otucha — bezładny tłum zaczął panować nad sobą: Otwarto sklepy płatnerskie, rozdzielono z nich zapasy broni. K ob ie ty m i­

giem powynosiły z dom ów siekiery, młoty, noże i wszelkie do celów obronnych zdatne żelastwo. Mężczyźni uzbroili się w co kto miał — w ostateczności chwytano kamienie. Wszyscy pobiegli włóczkom na pomoc. Zapał ogarnął nawet duchownych, udział w procesji biorą­

cych A poniektóre dziady kościelne, co zdrowsze, też się do w y ­ p ra w y p rzyłą c zy ły!

Pozostali starcy, kobiety i dzieci, schronili się do kościoła Naj­

świętszej Panny Marii i tam, w trwodze okropnej, oczekiwali s w ego końca, polecając Bogu dusze ojców, mężów, braci i synów. Od uli-

(7)

Nr 25. „ D Z W O N N I E D Z I E L N Y * 1 Str. ?

U W A G A ! DO O W C Z A R N I W K R A D A J Ą SIĘ W I L K I ! — B A D A C Z E P I S M A ŚW. G R A S U J Ą W Z A K O P A N E M .

Na terenie Zakopanego i okolicy prowadzą od dłuższego już czasu szkodliwą działalność różnego odłamu sekciarze, rozpowszech­

niając swoje sekciarskie piśmidła i ogłupiając ludzi swymi „nau­

k a m i44. Ostatnio zagnieździli oni się w jednej z dzielnic Zakopa­

nego na tak zw. Pardołówce w pobliżu Olczy w domu nieja k ie go Ustupskiego. Całą tę rodzinę zdołali „n a w ró c ić 44 na swoją tak zw. „kocią w i a r ę 44 i w raz z nią prowadzą dalsze „n a w ra c a n ie 44 oko­

licznej ludności, urządzając konspiracyjne zebrania i „nabożeństwa44.

Od czasu do czasu przyjeżdżają płatni agitatorzy i werbują za po­

średnictwem ogłupionych przez siebie ludzi, dalszych mieszkańców okolicznych. Ostrzegamy przed siewcami zamętu społecznego i r e li­

g ijn e g o odpowiednie czynniki bezpieczeństwa publicznego, oraz wszystkich tamtejszych mieszkańców! Społeczeństwo katolickie w in ­ no niezwłocznie zająć się usunięciem kąkolu i chwastów spośród siebie i przepędzić w ilk ó w z owczarni!

Zawiadomienia

U N I W E R S Y T E C K I E W Y K Ł A D Y D L A D U C H O W I E Ń S T W A . "

Zwyczajem lat poprzednich w dniach 3— 5 lipca br. w K atolic­

kim Uniw ersytecie Lubelskim odbędą się Uniwersyteckie W y k ła d y dla Duchowieństwa catej Polski. Tem atem w y k ła d ó w będzie aktual­

ne zagadnienie rasizmu. Szczegółowe tytuły w y k ła d ó w są jia stę p u - jące: Rasy ludzkie ze stanowiska przyrodniczego; Jedność rodzaju ludzkiego i różnorodność ras; Metafizyczne podstawy rasizmu; K r e w i rasa jako źródło duchowych i moralnych wartości! Powszechność re lig ii i katolicyzmu a czystość i różnorodność rasowa; T e o r ie r e li­

gijne rasizmu; Czystość rasy jako miara wartości moralnych i cel wychowania; Instynkt rasowy jako źródło i miara porządku p r a w ­ n eg o w państwie; Rasistowskie ustawodawstwo małżeńskie; Euge- nika i populacyjna polityka rasizmu; Seinickość i chrystologiczny charakter Starego Testamentu; Św. P a w e t a zagadnienie rasowe żydowskie; Stosunek (p raw ny) Kościoła do żydów w ciągu dziejów ; Rasizm żydowski.

W yk ła d ow c am i będą p rofesorow ie uniw ersytetów: lubelskiego (ks. Kruszyński, ks. Pastuszka, ks. K ałw a, ks. Goliński i p. Czuma), lw o w s k ie g o (ks. Szydelski, ks. Stępa, ks. Rosiński i p. Halban) i lubelskiego W yżs ze go Semin. Duch. (J. E. Ks. Biskup Goral, ks.

Stopniak, ks. Wilczyński). Koszta wykładów, mieszkania i utrzyma­

nia wyniosą 5 zł dziennie.

Bezpośrednio po zakończeniu w ykład ów odbędą się rekolekcje dla duchowieństwa.

K om itet W y k ł a d ó w prosi o wczesne nadsyłanie zgłoszeń pod

adresem: Lublin, Uniwersytet, Wykłady dla Duchowieństwa — z za­

znaczeniem udziału na wykładach i rekolekcjach.

P O R T R E T Y OJCA ŚW. P I U S A X I I .

Nakładem Katolickiej Agencji Prasowej okazały się p or lrely Ojca św. Piusa X I I w wykonaniu znanego artysty malarza Wtodzi- mierzą Bartoszewicza.

P ortrety te, które staną się p r a w d z iw ą ozdobą świetlic dom ów katolickich a także mieszkań prywatnych, nabywać można w adm i­

nistracji K A P (Warszawa, ul. Miodowa 17). Cena za egzemplarz zł. 2.— (d w a ), z przesyłką zł. 2.25.

Pozatym są do nabycia w K A P portrety fotograficzne Ojca św.

i K s . K s . Biskupów w cenie 5 zł. za egzemplarz.

K A T O L I C K A S Z K O Ł A P I E L Ę G N I A R S T W A W P O Z N A N I U .

W trosce o katolickie wychowanie tak bardzo dzisiaj poszuki­

wanych w y k w a lifik o w a n y ch pielęgniarek, powstała w Poznaniu pod protektoratem JE in. Ks. Kardynała Prymasa „K a to lic k a Szkoła P i e ­ lęgniarstwa . Szkoła ta ma za zadanie szkolenie zawodowych p ie ­ lęgniarek na zasadach katolickich, by ugruntować w przyszłych sa­

marytankach ducha apostolskiego. W aru nkiem przyjęcia do szkoły jest: ukończonych lat 18, odpowie dnie zdrowie, wykształcenie z za­

kresu przynajmniej gimnazjum nowego typu lub ukończonej innej szko y zawodowej. Nauka

trwa

dwa i pół roku. Najbliższy kurs roz­

poczyna się dnia 5 września 1939 r. Zgłoszenia oraz zapytania o bliż­

sze informacje należy skierować do d y r e k c j i 'K a t o l i c k i e j Szkoły Pie- lęgm arstwa w Poznaniu, ul. Chełmońskiego 22.

Odpowiedzi Redakcji

W ier sz „N ie m c y — zbroić s ię !“ — nie pójdzie. Prosim y o jakieś wiadomości z życia tamt. parafii (i okolicy), gd yż dawno nic nie było. W r. St. Szkoda i m ów ić o Akcji Katolickiej, jeśli nie zorgani­

zujecie i ozsprzedaży pism katolickich. Korespondencje krótkie, p r a w ­ dziwie i omawiające jakieś ważne zagadnienie chętnie zamieścimy.

Na życzenie w ysyłam y za darmo numery okazowe „D zw on u N ie ­ d z i e l n e g o ^ L. Bryn. Mistrz P a d e re w s k i jest już zdrowszy, i p r z y je ­ chał do Europy. — Maturzysta A d res K r a k o w s k ie Seminarium Duchownego: K ra k ó w , ul. Podzamcze 8. Drobny Kupiec. Szkoda narzekać, raczej trzeba obmyśleć środki, żeby było lepiej, gdyż sa­

mo nic się nie zrobi. Drobni kupcy (np. z całego powiatu) powinni się łączyć w zw iązk i i tworzyć hurtownie polskie, hurtownie zaś wejść w porozumienie i zakładać w y tw órn ie czy fabryki. W ten sposób między konsumentem a producentem nie będzie miejsca na obcego pośrednika, ciągnącego nadmierne zyski. P. Misieszek W e ­ rona (Ita lia ). Dostosujemy się do życzenia. Pozdrawia m y.

*%ftdt. A.Grnrtt^, 0s1ro^sK/ej.

* rtOMH Z W/E RZYM/E CKł*

cy Wiślnej dolatywał zgiełk walki. Lada chwila spodziewano się rzezi tatarskiej, nie wierząc w skuteczność obrony.

W iec zó r już zapadł. W kościele lament i żałobne śpiewy. Sły­

chać głośny szloch poprzez zamknięte na wszystkie zasuwy i spusty portale świątyni.

A ż tu — jak cud — dzwony od Norbertanek zaczynają bić ra­

dośnie, — nadchodzi wieść o pokonaniu T a ta ró w : Włóczek, który swym męstwem spowodował odsiecz, zabił chana, zdobył je g o wspa­

niałego rumaka, bogaty strój i buławę ze złota.

W przebraniu tym, na zdobytym koniu, z buławą w p o k r w a w io ­ nej dłoni, ze zranioną straszliwie głową, został przez towarzyszy uroczyście w p row a dzony do miasta.

Gród krakowski został uratowany! Silnymi rękoma bohater­

skich włóczków, co w ciężkim znoju na wiosłach w ypra cow ali swe żelazne mięśnie.

T aka jest baśń. — Praw dopodobnie jednak, sięga ta wesoła za­

bawa czasów dawniejszych, jako echo pogańskiego „ś w ięta w io ­ sny44 i posiada zw iązek ze średniowieczną zabawą cechu rzeźników,

K ie d y to oprowadzano uroczyście wołu po rynku, paląc rogi i za- smradzając powietrze, tańcząc p rzy wtórze hałaśliwej muzyki i w y ­

czyniając różnorakie psoty.

Na podstawie starych aktów archiwum m iejskiego wiemy, że:

„ K o n g r e g a c je włóczków, od kilku w ie k ó w używając przy konkluzji oktawy Bożego Ciała zabaw wesołych i połączonych z muzyką i w i ­ dowiskiem konika uformowanego, któren swem skakaniem publicz­

ność zabawiać może44 i przypuszczać możemy, że Lajkonik jest prze­

żytkiem dawnej za ba w y cechowej włóczków. Dla wytłumaczenia tej zabawy dorobiono później legendę o odpędzeniu T a ta ró w spod Krakowa.

Obchód konika odbywał się dawniej tylko w murach klasztoru Norbertanek i to w sposób następujący: P o procesji na Zwierzyńcu, zjawiała się na dziedzińcu klasztornym delegacja cechu włóczków ze sztandarem. Gdy w oknie pojawiła się Ksieni, chorąży oddawał pokłon chorągwią, zataczając nią szeroki krąg. W tym momencie wpadał na dziedziniec jeden z włóczków, ucharakteryzowany na T a ­ tara, z wypchaną buławą w ręku, udając, że jedzie na koniu. W rze ­ czywistości b iega ł na własnych nogach, a koń był sztuczny, p rzy­

pięty dookoła pasa. Rozpoczynał wesołe harce, napadał i straszył lub nawet uderzał swą buławą zgromadzony na dziedzińcu tłum, Po harcach w łóczkow ie w raz z ludem opuszczali klasztor i udawali się na zabawę, urządzaną kosztem P. P. Norbertanek.

Później Lajkonik zapuszczał się coraz dalej, a obecnie, od cza­

su zburzenia murów obronnych K r a k o w a (r. 1820) dociera aż do rynku, obdarowywany i częstowany po drodze, a wieczorem wraca na Zwierzyniec, gdzie przy muzyce pokrzepia się z towarzyszami po swym tatarskim napadzie.

Na zakończenie dodać należy, że obecny strój Lajkonika, został na podstawie dawnych w z o ró w zrekonstruowany przez W ys p ia ń ­ skiego i bywa przez cech włóczków, który posiada odwieczny przy­

w ile j urządzania tej ludowej zabawy, pieczołowicie przechowywany i konserwowany.

(8)

Str. 8 „ D Z W O N N I E D Z I E L N Y * Nr 25.

Katastrofa angielskiej lodzi podwodnej „ T h e t is 44, w której zginęło stu marynarzy skutkiem uduszenia się przez brak tlenu. Na zdjęciu w id z im y kadłub tego okrętu w chwili, gd y w ynu rzył się do wyso­

kości 8 m e trów ponad poziom morza — zanim opadł na dno.

Książki nadesłane do Redakcji

W y d a w n ic t w o K sięży Jezuitów W arsza w a X I I , Rakowiecka 61, P K O 15.219, poleca następujące książki:

Ks. Stanisław Bartynowski T. J.: A P O L O G E T Y K A P O D R Ę C Z N A Obrona podstaw w ia r y katolickiej z odpowiedziam i na zarzuty. — W y d a n ie piąte uzupełnione. Str. 544. Brosz. zł. 5.— , opr. zł 6.— .

A p o lo g ety k a ks. Bartynowskiego podaje krótkie, a przytem nau­

k ow e uzasadnienie i obronę podstawowych p raw d w i a r y katolickiej.

T y lu ludzi nawet inteligentnych chwieje się w e wie rze, gdyż nie znają gruntownie podstaw, na których się opiera w ia ra katolicka.

Tylu ludzi nie potrafi odpowiedzieć na zarzuty stawiane w ie r z e i Kościołowi katolickiemu. Tylu ludzi nie rozumie jasno takich spraw, jak istnienie Boga, istnienie i nieśmiertelność duszy ludzkiej, życie wieczne, zmartwychwstanie, i t. d. Niechże w ezm ą w rękę tę książkę, niech ją uważnie przeczytają, a ona im da silny fundament dla ich W ia ry , ro z w ie je lub rozjaśni w ie le trudności w e W ierze , da im w r ę ­ kę broń na niesłuszne napaści w r o g ó w Boga i Kościoła. Dlatego książka ta powinna być w każdej bibliotece, a nawet w każdej in­

teligentnej rodzinie.

D r Franciszek Mieliał W ilia m : Ż Y C I E M A R Y I , M A T K I JE ZU SA . W całej Polsce znane jest i cenione dzieło W ilia m a : „ Ż y c ie Je­

zusa na tle kraju i narodu izrae ls k iego44. Dzieło to zresztą jest już przełożone na szereg obcych języków. Życie Maryi, jest książką b li­

źniaczą tamtego dzieła. T e same studia w Z ie m i świętej stanowią podstawę naukową i obecnej pracy, ta sama cechuje ją gruntowność przy lekkości i obrazowości w ujęciu. Otrzymaliśmy w ten sposób najgruntowniejszy życiorys Najświętszej Maryi Panny na tle kraju, narodu i zw yczajów palestyńskich. Dzieło W ilia m a posiada p ierw szo­

rzędną wartość; znajdzie się n iew ą tp liw ie nie tylko w bibliotekach licznych stowarzyszeń i organizacyj mariańskich, ale także w r ę ­ kach wszystkich czcicieli i czcicielek Maryi. Dla kapłanów zaś bę­

dzie bogatą skarbnicą do nauk majowych oraz p rze m ów ie ń na uro­

czystości maryjne.

Stron 410. Brosz. zł. 6.— , opr. zł. 7.20.

Ks. R. Graf Zgr. P. D : T A K OJCZE! Ż Y C I E Z BOGIE M N A CODZ1EŃ. W y d a w n ic tw o Apostolstwa Modlitwy, K ra k ó w , str. 256, cena brosz. 3 zł., opr. 3.80 zl.

Książka ks. Grafa w dwu latach miała w Niemczech 20 wydań!

Ś W IE C E

u m i l i l i i i t i i i i i i i i i i i i i i u i i i i i i i i i i i i i ii i iiii i i u in i i i m u

DO PIERWSZEJ KOMUNII ŚW.

K O Ś C I E L N E , B R A C K I E , OLIW A — KADZIDŁA

P O C E N A C H N A J N I Ż S Z Y C H P O L E C A :

ST. SIWIEC i w ł . śl iw a | [IfllipN Katolicka wytwórnia

B i s k u p * ! ? _ 154 96.

LUlllLll świec k o ś c i e l n y c h

Przełożono ją w zględ n ie przygotowuje się przekłady na kilkanaście ję zyk ów nie tylko europejskich! Gdzie leży tajemnica powodzenia tej książki, która nie jest ani sensacyjną powieścią, ani nie została napi­

sana przez żadnego z bożyszcz dzisiejszego świata, a więc żadnego dyktatora, żadnego głośnego polityka, żadnego w i e l k i e g o artystę?

Skreślił ją pokorny zakonnik i zaw arł w niej treść starą jak Chrze­

ścijaństwo, jak Chrystusowe Ojcze Nasz. Jeden z k ry ty k ó w nazwał tę książkę K s ię g ą pociechy współczesnego człowieka, udręczonego, smutnego i cierpiącego .Przynosi nam wspaniale a niezm iernie proste ujęcie naszego stosunku do Boga. Jak potężny reflektor rozprasza mroki niepewności, niepokoju, ukazując, że jarzmo Chrystusowe na­

p ra w d ę jest lekkie. Książka, której się nie czyta, ale którą się p rze ­ żywa, książka co dźwiga, rozpala, p rzetw arza i koi. Prosta, przystępna dla wszystkich, p rze m a w ia do czytelnika przede wszystkim mową

Prof. L u d w i k Młynek: W Y C H O W A N I E C Z Ł O W I E K A . P ie r w s z y rozwój je go fizycznego i umysłowego rozwoju. W yd a n ie jubileuszowe, w 74-letnią rocznicę urodzin Autora (19. V I I I . 1864). W K ra k o w ie . Nakładem rodziny. Stron 137. Z życiorysem i portretem Autora. — Autor książki, długoletni profesor, wychowawca i działacz społeczny, podaje w tej książce w ie le bardzo cennych w s k azów ek wychowania dziecka, tak pod w z g lę d e m fizycznym, jak i duchowym. Autor, sam w ychow any w tw ardej szkole życia, słusznie zaleca nie czułostkowe, mdłe, nieżyciow e wychowanie, lecz wychowanie raczej ł warde, p rak ­ tyczne, uzdalniające do życia. Niektóre tw ierdzenia dotyczące r e lig ii nie wydają się ścisłymi i jasnymi, np. na str. 94 (dół) i 95 (góra), albo str. 135 („podstawą każdej re lig ii jest jej etyka społeczna44).

R ów n ież zagadkową brzmi zdanie na str. 47: „Poczęcie i śmierć są chwilami przejścia człowieka ze stanu dłuższego spoczynku do życia i n aod w rót44. — Książka zaw iera 27 rozdziałów, z których w ie le przyniesie czytelnikowi rzetelną korzyść.

Józef M ile n k ie w ic z : Z A S A D Y S A M O K S Z T A Ł C E N I A N A U C Z Y ­ C I E L A . W y d a w n ic tw o „D o b r a P ra s a 44, Wilno, ul. Zarzeczna 30.

Stron 99. Cena 2 zł. — Nauczyciel, jak zresztą każdy człowiek, nie może poprzestać tylko na tym, co wyniósł ze szkół, lecz musi się stale i wszechstronnie dokształcać. W t e d y tylko potrafi zrozumieć otoczenie i w y w i e r a ć na nie dodatni w p ływ , podciągając je w górę.

W tym samokształceniu przewodnikam i i podręcznikami będą mu książki, i to nie byle jakie, lecz tylko doborowe, i to z każdej d zie­

dziny. Zaletą tej książki jest właśnie to, że podaje w yka z i króciutkie om ów ien ie całego szeregu dzieł z różnych dziedzin: o religii, socja­

lizmie, komunizmie, faszyzmie, liberalizmie, masonerii; o wsi; o r o ­ dzinie, dziecku i młodzieży; o nauczycielu; o sprawach politycznych, kulturalnych i t. p. Szkoda jednak, że autor om aw ia książki zbyt pobieżnie, niektóre klasyczne poprostu opuszcza, np. X. M. M ora w ­ skiego „ W i e c z o r y nad L e m a n e m 44, inne szkodliwe traktuje jakoś przez rękawiczki, np. „ Z m o r y 44 Zegadłowicza, albo P ara ndow sk iego

„N ie b o w płomieniach44.

B. O C H O T N I K A R M I I P O L S K I E J z 1920 r. i zaolziański z 1938 r M inwalida wojenny bez renty i em erytowany k iero w n ik szkoły powsz.

z niepełną emeryturą (59.2 proc.) b. organista na Górnym Śląsku, z kwalifikacją bardzo dobrą do udzielania nauki r e lig ji rzymsko­

katolickiej w szkołach powszechnych i z egzaminem państwowym i dwoma egzaminami w Szkole Muzycznej z p ra w em publiczności z g r y na organach i ze śpiewu — znający pracę w A k c ji Katolic- k i ej — poszukuje posady organisty parafialnego lub nauczyciela r e ­

ligji łącznie z organ mistrzostwem. — A d r e s : Stanisław Wikłacz, Chrzanów, Kościelec.

Ilłlll

D & z m I w u i a & d t m m l e t t o i s U b

h o n ,e c 2 n e *es<

— --- £--- ubezpieczenie od kradzieży z włamaniem

W K R A K O W S K I M T O W A R Z Y S T W I E U B E Z P I E C Z E Ń

11

F I O R I A N K A

44 Kraków, ul. Basztowa 6/8 tel. 120-57,133-42 1

O D D Z I A Ł Y :

we Lwowie,

ul. 3-go M aja 16,

w Warszawie,

g

ul. M a z o w i e c k a 4,

w Poznaniu,

ul. 27 Grudnia 9,

w Kato-

g

wicach,

ul. P o c z t o w a 6,

w Łodzi,

ul. P i o t r k o w s k a 99. j j

Reprezentacje i Ajencje na całym obszarze Państwa Polskiego. |

S.A.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kult Męki Pańskiej w piśmiennictwie ascetyczno- mistycznym – przegląd wybranych tekstów z XVII wieku

Celem autorki niniejszej pracy jest ukazanie realizacji funkcji perswazyjnej w medytacjach z XVII wieku na przykładzie Pobudek do zakonnego życia Teresy Petrycówny oraz

W najwyżej ce- nionych periodykach naukowych udział publikacji odnoszących się do ewolucji i historii świata żywe- go wciąż jest nieproporcjonalnie większy niż udział

wpłynęły do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej 363 wniosków w sprawie ustalenia prawa do świadczeń rodzinnych (zasiłków rodzinnych wraz z

Z drugiej strony, wiemy również, że rozpoznawa- nie liter oraz umiejętność artykułowania głosek, które te litery reprezentują, czyli kształtująca się u dziecka umie-

Rzecz Radziwiłłówien oparta jest o prosty schemat fabularny wielu baśni i posługuje się kilku motywami wędro- wnymi, jak rozmowa królowej ze zwier-.. ciadłem, oczywiście w

Jest źle i pogarsza się dalej, ale ogólnie jest jakby lepiej, bo pogarsza się wolniej , niż dwa tygodnie temu.. Natura wie

Dzisiejsze spotkanie jest jednak bardziej pogodne, bo świętujemy urodziny i chcemy się częstować jego poezją” – napisała poetka.. Swoimi wspomnieniami podzie- liła się