• Nie Znaleziono Wyników

Górnoślązak, 2016, nr 1 (12)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Górnoślązak, 2016, nr 1 (12)"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

GÓRNO ŚLĄZAK

Gazeta Związku Górnośląskiego

MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY STYCZEŃ NR 1 (12) / 2016 ISSN 2391‒5331

Weronika Finkbeiner i Mateusz Klęka – zdobywcy tytułu Młodzieżowego Górnoślązaka Roku 2015 Fot. Beata Lizoń-Jura

(2)

www.muzeum.siemianowice.pl tel. 32 228 50 80

ul. Chopina 6, 41-100 Siemianowice Śląskie

10 lat

na rynku

MARUT MASZYNY I URZĄDZENIA Sp. z o.o.

ul. Krupanka 83, 41-100 Siemianowice Śląskie, tel. 607 051 051 www.marut.com.pl Zapewniamy kompleksową

obsługę w zakresie:

sprzedaży serwisu

wynajmu maszyn budowlanych

Stale doskonalimy swą kad Stale doskonalimy swą kadrę, oraz wychodzimy naprzeciw Klientom poszerzając naszą ofertę oraz udoskonalając realizowane przez nas usługi.

W ramach ferii zimowych organizujemy:

• „Drzwi otwarte Muzeum” dla dzieci i młodzieży – zwiedzanie wystaw stałych i zmiennych

• Zajęcia plastyczne w Galerii „Po Schodach” oraz w Galerii

Multimedialnej „Piwnica” dla grup zorganizowanych

(po uprzednim zgłoszeniu telefonicznym).

(3)

3

www.zg.org.pl

GÓRNOŚLĄZAK

Kolędowanie w Panewnikach

2 stycznia Związek Górnośląski tradycyjnie już rozpoczął kolejny rok swojej działalności kolędo- waniem w Panewnikach.

I

tym razem odbyło się ono w panewnickiej świątyni, u stóp słynnego żłóbka, ponoć największego w całej Europie. Uro- czystość rozpoczęła się od wejścia dwunastu pocztów sztan- darowych (na osiemnaście!). Dopisały też koła, które kultywują górnośląską tradycję przez przywdziewanie na szczególne oka- zje górnośląskich strojów regionalnych, czyli koła: Brzezinka, Bogucice, Piekary i Bractwo Pielgrzymkowe. To ostatnie zaan- gażowało się w oprawę Mszy Świętej: Krzysztof i Celina Jamrozy podjęli się czytań mszalnych oraz modlitwy wiernych w gwarze śląskiej, a ich dzieci, Marysia i Konrad, niosły w darze do ołta- rza wino i hostie. Asystę liturgiczną uzupełnił śpiewem Gerard Skrzypiec z Piekar.

Głównym celebransem Mszy Świętej był proboszcz miejsco- wej parafii (dzień wcześniej wybrany dziekanem dekanatu pa- newnickiego), ojciec Alan Rusek, koncelebransem i kaznodzieją – nowy kapelan Związku Górnośląskiego, ksiądz profesor Arka-

diusz Wuwer. Zaskoczył wszystkich, kiedy na zakończenie Mszy Świętej podzielił się refleksją w gwarze śląskiej.

Nie mogło obyć się bez wystąpienia Prezesa Związku, Grze- gorza Frankiego, który podziękował księżom, wszystkim przy- byłym na uroczystość, w tym orkiestrze dętej KWK Mysło- wice-Wesoła, pocztom sztandarowym, członkom Związku w strojach regionalnych.

Po raz drugi w kolędowaniu uczestniczyli przedstawiciele ka- towickiego Oddziału Związku Podhalan, zrzeszającego górali pochodzących z Podhala, a mieszkających na Górnym Śląsku.

Po zakończeniu Mszy Świętej młodzież z Bractwa Pielgrzym- kowego i Koła Bogucice obdarowywała przybyłych do panewni- ckiego żłóbka opłatkami, którymi przy dźwiękach orkiestry gra- jącej kolędy dzielono się, składając sobie życzenia.

Jacek Pytel

Z życia Związku

Każda złotówka jest cenna.

Przekaż 1% swojego podatku na cele Związku Górnośląskiego

KRS: 0000030109

Szanowni Czytelnicy „Górnoślązaka”,

Drodzy Członkowie i Sympatycy Związku Górnośląskiego!

Dobra idea to już połowa sukcesu.

Drugą połową są środki – materialne i niematerialne – którymi organizacje dysponują, aby realizować cele statutowe. Oprócz oddanych sprawie ludzi i bazy techniczno-administracyjnej organizacje potrzebują też środków finansowych na swoją działalność dla dobra wspólnego.

Od ponad 10 lat każdy obywatel Polski ma prawo przekazać 1% swojego podatku na rzecz wybranej organizacji pożytku publicznego. Taką organizacją jest także Związek Górnośląski, wydawca

„Górnoślązaka”.

Jeżeli podzielacie Państwo naszą wizję, zgadzacie się z naszymi celami i jesteście przekonani, że warto nas wspierać w naszych działaniach, przekażcie 1% swojego podatku na rzecz Związku Górnośląskiego.

Będziemy wdzięczni i zobowiązani, aby każdy grosz mądrze wykorzystać.

Z poważaniem

Zarząd Główny Związku Górnośląskiego Redakcja miesięcznika „Górnoślązak”

Każda złotówka jest cenna.

Przekaż 1% swojego podatku na cele Związku Górnośląskiego

KRS: 0000030109

Szanowni Czytelnicy „Górnoślązaka”,

Drodzy Członkowie i Sympatycy Związku Górnośląskiego!

Dobra idea to już połowa sukcesu.

Drugą połową są środki – materialne i niematerialne – którymi organizacje dysponują, aby realizować cele statutowe. Oprócz oddanych sprawie ludzi i bazy techniczno-administracyjnej organizacje potrzebują też środków finansowych na swoją działalność dla dobra wspólnego.

Od ponad 10 lat każdy obywatel Polski ma prawo przekazać 1% swojego podatku na rzecz wybranej organizacji pożytku publicznego. Taką organizacją jest także Związek Górnośląski, wydawca

„Górnoślązaka”.

Jeżeli podzielacie Państwo naszą wizję, zgadzacie się z naszymi celami i jesteście przekonani, że warto nas wspierać w naszych działaniach, przekażcie 1% swojego podatku na rzecz Związku Górnośląskiego.

Będziemy wdzięczni i zobowiązani, aby każdy grosz mądrze wykorzystać.

Z poważaniem

Zarząd Główny Związku Górnośląskiego Redakcja miesięcznika „Górnoślązak”

Każda złotówka jest cenna.

Przekaż 1% swojego podatku na cele Związku Górnośląskiego

KRS: 0000030109

Szanowni Czytelnicy „Górnoślązaka”, Drodzy Członkowie i Sympatycy Związku Górnośląskiego!

Dobra idea to już połowa sukcesu.

Drugą połową są środki – materialne i niematerialne – którymi organizacje dysponują, aby realizować cele statutowe.

Oprócz oddanych sprawie ludzi i bazy techniczno-administracyjnej organizacje potrzebują też środków finansowych na swoją działalność dla dobra wspólnego.

Od ponad 10 lat każdy obywatel Polski ma prawo przekazać 1% swojego podatku na rzecz wybranej organizacji pożytku publicznego. Taką organizacją jest także Związek Górnośląski, wydawca „Górnoślązaka”.

Jeżeli podzielacie Państwo naszą wizję, zgadzacie się z naszymi celami i jesteście przekonani, że warto nas wspierać w naszych działaniach, przekażcie 1% swojego podatku na rzecz Związku Górnośląskiego.

Będziemy wdzięczni i zobowiązani, aby każdy grosz mądrze wykorzystać.

Z poważaniem

Zarząd Główny Związku Górnośląskiego Redakcja miesięcznika „Górnoślązak”

Członkowie Związku Górnośląskiego zakładają śląski strój

na szczególne okazje. Na zdjęciu Koło Brzezinka Kapelan Związku Górnośląskiego ks. prof. Arkadiusz Wuwer wygłosił homilię

(4)

4 GÓRNOŚLĄZAK

www.zg.org.pl

Wydawca: Związek Górnośląski www.zg.org.pl

Redaguje zespół: Grzegorz Franki (redaktor naczelny), Krzysztof E. Kraus (sekretarz redakcji), Łucja Staniczkowa.

Stali współpracownicy:

Waldemar Cichoń, Sławomir Jarzyna, Ilona Urbańczyk, Anita Witek.

Zdjęcia: Dawid Fik, Ilona Raczyńska- Ciszak, Sebastian Świerczyński.

Korekta: Dominika Kraus.

Adres redakcji: 40‒058 Katowice, ul. Pawła Stalmacha 17, tel. 32 251 27 25

• gornoslazak@zg.org.pl Dystrybucja: Wiktor Franki

• wiktor.franki@zg.org.pl

Dział reklamy: reklama@zg.org.pl DTP: Kazimierz Leja • dtp@zg.org.pl Druk: Drukarnia im. Karola Miarki 43‒190 Mikołów, ul. Żwirki i Wigury 1 tel. 32 326 20 90 • www.tolek.com.pl ISSN 2391‒5331

Niech Wam się darzy!

U

progu nowego roku 2016 – choć od 1 stycznia minęło już trochę czasu – inau- gurujemy także kolejny rok wydawania „Górnoślązaka”. Z każdym kolejnym wydaniem jesteśmy mądrzejsi i bogatsi o nowe doświadczenia – tak, aby ga-

zeta Związku Górnośląskiego stawała się coraz lepsza, co- raz ciekawsza, a przy tym nieustannie stała na wysokim po- ziomie. Tak wyobrażamy sobie górnośląskie czasopismo:

mądre, interesujące, aktualne, otwarte na wymianę poglą- dów, gdzie dyskutantów cechuje wysoka kultura słowa, sza- cunek do siebie nawzajem i odpowiedzialność za każde opublikowane słowo.

Rok 2016 będzie dla Związku Górnośląskiego czasem pełnym wyzwań i poszukiwań. Za punkt honoru stawia- jąc sobie dalszą i coraz lepszą realizację dotychczas organi- zowanych wydarzeń, chcemy poszerzać nasze horyzonty.

Chcemy być obecni w nowych przestrzeniach. Miniony rok zaowocował wzmocnie- niem obecności Związku Górnośląskiego w mediach, a między innymi przez nie także w świadomości mieszkańców naszego Regionu. Co tydzień jesteśmy obecni w Rozmowach Aktywnych Ślązaków na falach Radia Silesia (96.2 FM) – słuchajcie nas w każdą sobotę o godz. 16:00. Niemałą pomocą w dotarciu do nowych sympaty- ków Związku jest nasz „Górnoślązak” – w opinii wielu „najlepsze darmowe czaso- pismo w kraju”. Dziękujemy za słowa uznania. Mobilizują do jeszcze bardziej owoc- nej pracy.

Przed nami Śląskie Gody i Śląskie Śpiewanie, szósta edycja Olimpiady Wiedzy o Górnym Śląsku, kolejne Śląskie Turnieje Debat Oksfordzkich (trwa siódma edycja, rozpocznie się ósma), XIX Ogólnopolski Konkurs Krasomówczy im. Wojciecha Kor- fantego i wiele innych, w tym Zjazd Ślązaków, Kaszubów i Podhalan.

Rozpoczęty rok to jednak także czas trudnych dyskusji wewnątrz naszej wspólnoty.

Stajemy wobec fundamentalnych pytań o to, jaki ma być w przyszłości Związek Gór- nośląski, w jakich obszarach działać i poprzez jakie formy dążyć do realizacji swo- ich celów. Wraz z nowym rokiem ruszyły wstępne prace nad zmianami w Statucie.

W zgodnej opinii Zarządu Głównego są one niezbędne dla poszerzenia możliwości na- szych działań o wskazane w ustawie nowe obszary działalności pożytku publicznego.

Przez kilkanaście lat sporo zmieniło się w sytuacji organizacji pozarządowych. Stające przed nimi nowe zadania warte są naszej dokładnej uwagi. Jeszcze w pierwszej poło- wie roku, o ile Bóg da, spotkamy się na Kongresie, by dyskutować o naszym Statucie i wspólnie wypracować najlepsze rozwiązanie.

Nowy rok przynosi nam także kolejne zmiany w „Górnoślązaku”. Na naszych ła- mach debiutuje dziś zapowiadana już wcześniej nowa poselska rubryka – a w niej trzech dla nas nowych parlamentarzystów – Tomasz Głogowski, Monika Rosa, Michał Wójcik – oraz znana już naszym Czytelnikom posłanka Ewa Kołodziej. Oddając po- litykom fragment „Górnoślązaka”, życzymy im i sobie mądrych sporów i owocnych dyskusji. Chcemy, by Związek Górnośląski łączył ludzi wokół wspólnych, śląskich spraw, bez względu na ich polityczne sympatie i partyjną przynależność. Także od tego numeru zamieszczać będziemy porady prawne, których udzielać będą adw. Dariusz Nowak i adw. Michał Materowski. Dziękujemy im za te nieodpłatną służbę na rzecz Czytelników „Górnoślązaka”.

Bieżące wydanie poświęcamy Siemianowicom, które – jak głosi hasło promujące miasto – są „dobre, bo śląskie”. Lektura przygotowanych do tego numeru artykułów na pewno ugruntuje w Was, Drodzy Czytelnicy, przekonanie o prawdziwości tego stwier- dzenia.

Życzymy sobie w tym Nowym Roku wszystkiego dobrego – co by nas Pan Bóg strzegł od wszystkiego, co prowadzi do złego, a Piekarska Pani miała nas w swojej opiece. Niech się nam wszystkim – Członkom i Sympatykom Związku Górnoślą- skiego, Czytelnikom „Górnoślązaka” i wszystkim pospołu zamieszkującym tę śląską ziemię – w tym 2016 roku darzy.

Szczęść Boże!

Grzegorz Franki Prezes Związku Górnośląskiego

W numerze:

Siemianowice dobre, bo Śląskie | s. 5-8 Siemianowickie Osobliwości | s. 9-10 Związek Górnośląski w Siemianowicach

| s. 11-12

Siemianowickie zabytki | s. 13-14 Kulturalne Siemianowice:

Krystian Hadasz. Poeta | s. 15 Siemianowickie Portrety Historyczne:

Rodzina Skrzeków | s. 16 Fotoreportaż Antoni Halor | s. 28

rubryki stałe…

Chadecki głos Górnoślązaka: Plura

| s. 20-21

Z życia Związku | s. 4, 22‒25

„Górnoślązak” dla bajtli | s. 27 Śląskie larmo | s. 29

oraz nowości…

Posłowie – po słowie, po cztery:

Głogowski, Kołodziej, Rosa, Wójcik | s. 19

Ignorantia iuris nocet | s. 26

a pośrodku numeru:

FAJRANT | s. 17-18

(5)

5

www.zg.org.pl

GÓRNOŚLĄZAK

W Siemianowicach „śląskie” znaczy „dobre”

Z Rafałem Piechem, Prezydentem Miasta Siemianowice Śląskie, rozmawia Łucja Staniczkowa Łucja Staniczkowa: Od 8 grudnia 2014 roku, gdy objął Pan

funkcję Prezydenta Siemianowic Śląskich, minęło 395 dni.

Przedtem był Pan radnym w Siemianowicach z tytułem na- jaktywniejszego radnego w roku 2014. Sprawy miasta i jego polityki są Panu bardzo dobrze znane. Czy po roku włoda- rzowania może Pan powiedzieć, że coś Pana niemile zasko- czyło, a coś przyniosło wewnętrzną radość i satysfakcję?

Rafał Piech: Trudno tu mówić o zaskoczeniu, bo tak jak Pani wspomniała, wcześniej byłem radnym, ale na pewno było to na początku kadencji, kiedy skonfrontowałem się z możliwoś- ciami budżetowymi miasta. Początkowo myślałem, że przy tak niskich wpływach niewiele da się zrobić, ale wiedziałem, że mu- simy znaleźć sposób na zrównoważony rozwój miasta. Udało się to dzięki reorganizacji pracy w naszym urzędzie, powołaniu na funkcje kierownicze młodych i jednocześnie doświadczonych ludzi. I to jest źródłem mojej radości, bo przez kilka miesięcy udało nam się m.in. metodą gospodarczą zrealizować wiele pro- jektów społecznych i inwestycji, na które mieszkańcy czekali przez wiele lat.

Czy może Pan opowiedzieć o sprawie, wydarzeniu, które mógłby Pan wewnętrznie podsumować: „Dla takich chwil warto się trudzić”?

Jest wiele takich chwil. Niemal wszystkie związane są z bez- pośrednimi rozmowami z mieszkańcami naszego miasta. Jeśli zapewniają mnie, że widzą gołym okiem, jak ruszył z impetem rozwój miasta, że cieszą się z tego, że nie unikam ludzi i rozmów z nimi, że zaczynamy dbać o całe miasto, a nie o wybrane jego części… Wtedy wiem, że właśnie dla takich chwil warto się tru- dzić.

Siemianowice dobre, bo Śląskie – takie hasło czytamy na stronie internetowej miasta. Czy dla Pana „śląskie” zawsze znaczy „dobre”? Czy ograniczanie się do śląskości nie trąci zaściankiem?

Wszystko zależy od tego, z czym „śląskie” się komuś kojarzy i jakie chce temu nadawać znaczenie. Dla mnie „śląskie” ozna- cza: gościnne, pracowite, mądre, skromne i kreatywne. Łączy w sobie wszystkie cechy, dzięki którym nasi przodkowie mo-

gli godnie żyć. Zależy mi, by każdy, kto odwiedza Siemianowice Śląskie, miał okazję przekonać się, że „śląskie” znaczy „dobre”.

Z czego Siemianowice mogą być dumne?

Siemianowice mogą być dumne ze swoich mieszkańców i ich aktywnej postawy. Rozmawiam często z gospodarzami innych miast i są pod wrażeniem tego, jak często mieszkańcy angażują się w sprawy miasta poprzez konsultacje społeczne, aktywny udział w projektach Budżetu Obywatelskiego czy poprzez dzia- łanie w kilkudziesięciu bardzo aktywnych stowarzyszeniach.

Dzięki takiej postawie mieszkańców możemy prowadzić nie- ustanny dialog i zmieniać miasto zgodnie z wypracowanymi wspólnie projektami.

Projekt siemianowicki w ramach programu „Inwestuj w siebie” otrzymał, jako jeden z czterech, dofinansowanie Urzędu Marszałkowskiego, które wyniosło niemal 1  mln 900 tys. złotych. Czy to istotna wiadomość dla miasta?

Jak najbardziej. Ta wiadomość była dla mnie podwójnym sygnałem. Po pierwsze, potwierdziliśmy skuteczność naszego zespołu pracującego w MOPS-ie, który starał się o te środki.

Po drugie – to znak, że potrafimy stworzyć projekty, które mają szansę realnie wspierać ludzi, aby chwycili wiatr w żagle. Projekt ten skierowany jest do 200 biernych zawodowo lub niepełno- sprawnych psychicznie osób, które będą miały szanse na profe- sjonalne i długoterminowe wsparcie. Wierzę, że dzięki temu uda się odmienić ich codzienne życie.

Postronnemu obserwatorowi Siemianowice kojarzą się z nazwiskiem Skrzek i śląskim bluesem. „W Siemianowicach jest dzielnica…” – śpiewał „Kyks”. Czy to miasto mogłoby stać się stolicą śląskiego bluesa albo „Mekką” filmoznawców (przedwojenna wytwórnia filmowa, postać Antoniego Ha-

Siemianowice dobre, bo Śląskie

Urząd Miasta w Siemianowicach Śląskich Fot. Jan Mehlich

(6)

6 GÓRNOŚLĄZAK

www.zg.org.pl

Doktor od oparzeń

T

rudno wskazać inną osobę, która zrobiłaby aż tyle w dziedzinie walki z bólem przewlekłym oraz poparze- niami ciała, co doktor Stanisław Sakiel. Doskonale wie- dzą o tym w Siemianowicach Śląskich, gdzie trzy lata po jego śmierci ciągle można natknąć się na ślad znakomitego doktora.

Nie chodzi nawet o to, że przyznano Stanisławowi Sakielowi tytuł Honorowego Obywatela Miasta Siemianowice Śląskie czy nadano Jego imię obecnemu Centrum Leczenia Oparzeń.

Dr Stanisław Sakiel był pionierem. Poruszał się w nieznanych nikomu wcześniej rejonach zawsze z nadrzędną myślą o pacjen- cie. Dbając o niego, jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku zaczął tworzyć zręby oddziału leczenia oparzeń w ówczesnym Szpitalu Miejskim nr 2. Pierwszy w Polsce tego rodzaju oddział powstaje

tutaj w 1973 r. Sakiel chętnie korzysta z doświadczeń zagranicz- nych, zawiązuje współpracę z tego typu ośrodkami w Europie Zachodniej oraz USA.

Twórca dzisiejszej potęgi CLO jest autorem przeszło 50 pub- likacji naukowych, wychowawcą paru pokoleń wybitnych, ce- nionych w kraju i na świecie specjalistów. W latach 1991-1995 dr Stanisław Sakiel sprawował funkcję prezesa Polskiego Towa- rzystwa Leczenia Oparzeń. W 1995 r. za badania w dziedzinie oparzeń otrzymał, nadany mu przez Wojskową Akademię Me- dyczną w Warszawie, tytuł doktora nauk medycznych.

Stanisław Sakiel zmarł w wieku 86 lat 8 stycznia 2013 roku.

Michał Tabaka

Jesteśmy najlepsi w województwie!

Zarząd Województwa Śląskiego wyłonił laureatów konkursu „Gmina przyjazna rodzinie 2015”.

Pierwsze miejsce, wśród śląskich gmin, przyznano Siemianowicom Śląskim. Drugie miejsce przy- padło Częstochowie, a trzecie – Żorom.

Konkurs jest jednym z zadań Programu pn. „Śląskie dla ro- dziny – Karta Dużej Rodziny”.

Celem konkursu było wyróżnienie trzech gmin wojewódz- twa śląskiego realizujących najbardziej wartościowe inicjatywy przyjazne rodzinie (np. realizacja lokalnego programu wspar- cia rodzin wielodzietnych, zwiększanie dostępności do instytu- cjonalnych form opieki nad dzieckiem, aktywizacja zawodowa młodych matek, wprowadzanie rozwiązań infrastrukturalnych dostosowanych do potrzeb rodziców z małymi dziećmi itp.).

W sumie wpłynęły 22 wnioski, 18 z nich trafiło pod ocenę merytoryczną. Komisja konkursowa nie miała wątpliwości: naj- lepszą ofertę zaprezentowały Siemianowice Śląskie.

– To ogromna radość i satysfakcja – mówi Danuta Sobczyk, pełnomocnik prezydenta ds. rodziny. I obiecuje: – Nasze wysiłki doceniono. Z pewnością na tym nie przystaniemy. Nasza oferta dla siemianowickich rodzin będzie sukcesywnie poszerzana.

– To nagroda i dla naszego zespołu, i dla wszystkich wydzia- łów w Urzędzie Miasta, z którymi na co dzień współpracujemy.

To zdecydowanie sukces nas wszystkich – dodaje Beata Łuczak z wydziału polityki społecznej.

Michał Tabaka lora…)? Może znalazłoby się miejsce dla piwnicy artystycz- nej albo też miejsce do spotkań śląskiej elity artystycznej, na- ukowej, biznesowej?

Pamiętam, gdy kilka lat temu parę nadmorskich gmin wal- czyło ze sobą w sądzie o prawo do nazywania się „Letnią Sto- licą Polski”. Podchodzę z rezerwą do samozwańczych prób nazywania danej miejscowości stolicą czegokolwiek. To za- wsze musi wynikać z ruchów oddolnych, organicznych, oby- watelskich. Pod koniec 2015 roku odbyło się II Michałkowi- ckie Bluesowanie, któremu nadano imię Jana „Kyksa” Skrzeka.

Impreza skupiła wielu bluesmanów, którzy przybyli zarówno na oficjalną uroczystość, jak i na trwający przez wiele godzin jam session. Będę wspierał takie inicjatywy, by śląskie środo- wisko muzyczne mogło się integrować i rozwijać. Jeśli okaże się po kilku latach, że w całej Polsce mówi się o tym, że jak

chcesz posłuchać najlepszego bluesa, musisz jechać do Sie- mianowic, wtedy możemy myśleć o nazwaniu naszego miasta jego stolicą. Wsparciem dla środowiska siemianowickich mu- zyków ma być również utworzenie ogólnodostępnych i wypo- sażonych w sprzęt muzyczny sal. Złożyliśmy niedawno wnio- sek o dofinansowanie tego projektu z puli środków Ministra Kultury. Miejscem wyjątkowych spotkań śląskiej elity arty- stycznej i biznesowej może już dzisiaj być Willa Fitznera, zaś wkrótce Michałkowicki Dom Technika zwany Zameczkiem.

Z początkiem tego roku został przekazany Siemianowickiemu Centrum Kultury, którego zarząd planuje wykorzystać jego piękne przestrzenie do edukacji i integracji nie tylko kultu- ralnej.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również. I do zobaczenia w Siemianowicach!

Realizowane programy:

„Polanka Dinozaurów” – teren Stawu Rzęsa został wzbogacony o ścieżkę edukacyjną dotyczącą życia dino- zaurów ich zwyczajów;

„Od niemowlaka do uczniaka” – cykliczny kiermasz, dzięki któremu za przysłowiową złotówkę rodzice mogą wymienić ubrania, zabawki, sprzęt sportowy, książki etc.;

„Urząd przyjazny rodzinom z dziećmi” – punkt za- bawy dla dzieci, pozwalający rodzicom spokojnie zała- twić sprawę w urzędzie;

Projekty „Uwierz w siebie” oraz „Inwestuj w siebie” – polegające na aktywizacji zawodowej i społecznej osób zagrożonych lub dotkniętych wykluczeniem społecz- nym.

(7)

7

www.zg.org.pl

GÓRNOŚLĄZAK

Byle do 18. dołka

Chcecie na chwilę odsapnąć od codziennej gonitwy i czynnie odpocząć na łonie natury?

Myślicie, że w sercu śląskiej aglomeracji to niemożliwe? Nic bardziej mylnego!

W

ystarczy przekonać się samemu i odwiedzić Siemia- nowice Śląske. Tutaj, w centrum przemysłowego re- gionu, czeka na wszystkich zielona enklawa z profe- sjonalnym, 18-dołkowym polem golfowym. Można wypożyczyć sprzęt, podreperować swoje golfowe umiejętności w tutejszej

szkółce, wziąć na pierwsze przygody „z kijem” swoje pociechy.

A wszystko w zapierających dech w piersiach okolicznościach przyrody, co zagwarantuje bogata we florę i faunę Bażantarnia.

Historia siemianowickiego golfa zaczyna się w 1997  r.

W czerwcu organizowany jest tutaj I Turniej Prezydentów Miast

Śląskich. Do dyspozycji graczy były wtedy cztery tory gry. Rok później na siemianowickim polu swoją imprezę zainaugurowała Loża Katowicka Business Center Club galą „Pomóżmy Śląskowi Razem”.

Przełomową datą jest rok 2001. Z sukcesem kończy się bu- dowa 9-dołkowego pola, które tym samym wchodzi w poczet Polskiego Związku Golfa. Rok później rywalizację tutaj rozpo- czynają uczestnicy I Otwartych Mistrzostw Śląska. Równole- gle trwają starania o dalszą rozbudowę pola. W 2004 r. teren pola powiększa się z 12 do 17 ha. Rok później golfiści mogą cie- szyć się z trzech nowych torów gry putting green. Rozbudowa jest kontynuowana. W 2006 r. zainaugurowano prace związane z powiększeniem rozmiarów pola do pełnego wymiaru: 18 doł- ków, Par 72, o łącznej powierzchni ponad 40 ha.

Od tego czasu na siemianowickim polu organizowane są wszelakiego rodzaju imprezy, łącznie z turniejami rankingo- wymi. Śląski Klub Golfowy Siemianowice Śląskie absolutnie nie zamierza spoczywać na laurach. Od lat mówi się o budowie przy polu hotelu i modernizacji infrastruktury.

Coraz prężniej działa Śląska Akademia Golfa. Partnerskimi polami dla siemianowickiego są:

www.golf-ostrava.cz, www.golf-olomouc.cz,

www.beskydgolf.cz, www.ostravice-golf.cz.

Michał Tabaka

Zainwestuj w Siemianowicach, bo warto!

– radzi Marcin Morawiec, kierownik Biura Obsługi Inwestora w Siemianowicach Śląskich.

„Górnoślązak”: Na jakie udogodnienia może liczyć inwestor, który chce zainwe- stować w Siemianowicach Śląskich?

Marcin Morawiec: Głównym udogodnieniem w relacji inwestor – przedsiębiorca – urząd miasta jest Biuro Obsługi Inwestora, którego zadaniem jest kompleksowa obsługa inwestorów polegająca na jak najszybszym i najsprawniejszym pozyskaniu informacji na temat interesują- cych nieruchomości oraz na maksymalnym skróceniu procesów administracyjnych. W dotych- czasowej działalności odnotowaliśmy szczególne zainteresowanie zagadnieniami dotyczącymi zmian w Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego. Pozytywne nastawienie urzęd- ników, szybki dostęp do rzeczowej i prostej w odbiorze informacji to elementy, na które często z zadowoleniem wskazują przedsiębiorcy kontaktujący się z pracownikami Biura. Kolejnym ele- mentem wspierającym inwestorów jest możliwość podjęcia współpracy z członkami Rady Go- spodarczej przy Prezydencie Miasta, w skład której wchodzą przedstawiciele nauki i siemianowi-

ckiego biznesu. Rada zarówno wspiera prezydenta w kształtowaniu polityki ekonomiczno-gospodarczej, jak również aktywnie integruje lokalnych przedsiębiorców i inwestorów.

Jakie są inne atuty Siemianowic Śląskich zachęcające do inwestowania?

Z geograficznego punktu widzenia największym atutem Siemianowic jako miejsca idealnego do zainwestowania jest ich poło- żenie. Jadąc z Katowic ul. Konduktorską w kierunku Siemianowic Śląskich, mijamy po lewej stronie Górnośląski Park Przemy- słowy i wjeżdżamy do dzielnicy Srokowiec, gdzie znajdują się największe obszary przemysłowe miasta. Posiadamy w tym rejonie ok. 15 ha gruntu do zbycia. Z kolei przez północną część miasta przebiega trasa DK-94, przy której znajdują się Specjalna Strefa Ekonomiczna i Strefa Aktywności Gospodarczej – Siemianowicki Park Biznesowy. Do tego dochodzi bliskość trasy A-1 i portu lotniczego w Pyrzowicach (ok. 20 km). Poza atutami geograficznymi, inwestorzy mogą liczyć na dostęp do wykwalifikowanej ka- dry, jaki posiada konurbacja śląska, w sercu której jesteśmy.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Łucja Staniczkowa

(8)

8 GÓRNOŚLĄZAK

www.zg.org.pl

„Śląskie Hollywood”, czyli „dramat z życia przemysłu górnośląskiego”

D

wudziestowieczny, polsko-niemiecki spór o Śląsk był od początku między innymi wojną propagandową, w której obie strony już podczas kampanii plebiscyto- wej doceniły rolę filmu. Określeniu „propagandowy” nie nada- wano zresztą pejoratywnego znaczenia. Nawet w polskiej części Górnego Śląska początkowo długo dominowała kinematogra- fia niemiecka. Nadal, mimo istniejącej formalnie prewencyj- nej cenzury, wyświetlano produkowane w Berlinie melodra- maty i wojenne epopeje, kina nadal nazywano np. „Kammer”

(od 1926 r. „Rialto”), a wyświetlane napisy, wbrew przepisom, były czasem nadal wyłącznie niemieckie (do 1929 r.). Najbogat- sze w odrodzonej Rzeczypospolitej województwo, z największą ilością kin, nie wyprodukowało dotąd żadnego polskiego filmu.

W związku z tym przy oficjalnym wsparciu wojewody Mi- chała Grażyńskiego miała narodzić się polska kinematografia na Śląsku. Jej burzliwe początki związane są z Siemianowicami Śląskimi. Tu bowiem skoncentrowała swą działalność założona w Katowicach, w 1926 roku, Pierwsza Górnośląska Wytwórnia Filmów Kinematograficznych „Espe Film”. Jej nazwa wywodzi się od inicjałów fotografa Stefana Pierzchalskiego, który razem z synem Antonim postanowił właśnie w Siemianowicach Ślą- skich zbudować wytwórnię z iście hollywoodzkim rozmachem.

Do spółki przystąpił także Rolf Raczkowski z Berlina i firma po- stanowiła wyjść poza działalność reklamową, propagandową i dystrybucyjną.

W sierpniu 1927 r. otwarto halę zdjęciową z parkiem plene- rowym przy ul. Dworcowej 10 w Siemianowicach, w budynku wynajętym od huty (obecnie teren Wojskowych Zakładów Me- chanicznych). Prasa donosiła, że był to wtedy nowocześnie wy- posażony, „największy w Polsce pawilon filmowy”. Planowano wydawanie branżowego czasopisma i zorganizowano studium aktorskie (kurs kosztował 245 zł). Producentem pierwszego fa- bularnego filmu w polskiej części Górnego Śląska miał zostać niespełna dwudziestoletni syn założyciela wytwórni, Antoni Pierzchalski. Później prasa nie pozostawi na obu suchej nitki:

„Bogaty papcio tolerował ekstrawagancje rozpieszczonego sy- nalka, chorującego na manię wielkości” (dziennik

„Polska Zachodnia”). Tematyka filmu, oczywi- ście niemego, była jakże typowa dla lat dwudzie- stych. Oto niejaki Władek, nieślubny syn dyrek- tora huty Krzemińskiego, zakochuje się w Janinie, legalnej córce tegoż dyrektora, czyli w swojej sio- strze. Pikanterii dodają trzy tytuły tego dzieła:

Grzesznicy, Niewolnicy życia i  Za grzechy ojców.

Główną rolę powinna oczywiście otrzymać kon- trowersyjna aktorka o jasnych włosach i niejas- nym pochodzeniu. Świetnie nadawała się do tego, sprowadzona z Niemiec, Greta Graal-Podwal- ska, o niemiecko-szwedzko-polskich korzeniach.

Prasa rozpisywała się o jej romansach zakończo- nych próbą samobójczą oraz złamanej na planie filmowym nodze. Siemianowicka legenda miejska głosi, że podobno rolą zainteresowana była sama Marlena Dietrich i przyjechała tu nawet incognito.

W tle widać było siemianowicką hutę Laura, a sta- tystami byli siemianowiccy bezrobotni. W rolę

amanta, czyli brata, wcielił się Jerzy Marr, polski Rudolf Valen- tino, a za kamerą stanął ceniony wówczas operator – Gustaw Kryński. W reżyserię, scenopisanie i operowanie kamerą wtrą- cali się obaj panowie Pierzchalscy.

Tymczasem lokalna prasa coraz częściej pisała o skandalach związanych z producentem filmu Antonim Pierzchalskim. Po- dobno kłóci się z reżyserem Arturem Twardyjewiczem, który w końcu rezygnuje z pracy; nie płaci statystom, pławi się w luk- susach, zleca pobicie krytycznego dziennikarza i demoralizuje statystów. Kiedy ukończony w bólach film Niewolnicy życia ma swoją premierę w katowickim kinie Apollo (1929), kata- strofa jest już nieunikniona. Reżyser i aktorzy wyjeżdżają zde- gustowani, przyjeżdżają natomiast liczni wierzyciele. Długi się- gają 900 tys. złotych (kapitał zakładowy spółki wynosił 21 tys.), a w obliczu nadchodzącego kryzysu światowego nikt nie chce negocjować. Skompromitowanego producenta ścigała po całym kraju policja. Podejrzewany był o wyłudzenia, porzucenie po- ślubionej właśnie, bogatej żony, a wreszcie o współpracę z nazi- stami i szpiegostwo. Z więzienia wyjdzie w 1937 roku.

„Dramat z życia przemysłu górnośląskiego”, jak o pierwszym i ostatnim produkcie Espe Film pisała prasa, zakończył się dra- matem w sensie finansowo-organizacyjnym. W roku 1929 zlicy- towano spółkę. Siemianowickie studio kupiła firma M. Witt i Ska z Tarnowskich Gór. Zamienione na kino „Apollo” studio spło- nęło jednak wkrótce, grzebiąc ostatecznie marzenia o „śląskim Hollywood”. Dotychczas nie odnaleziono też żadnej kopii filmu.

Jednym z wielu siemianowiczan, pracujących dorywczo dla Espe Film, był Henryk Halor. Na podstawie książki jego syna, Antoniego, cenionego, nieżyjącego już pisarza i reżysera, po- wstaje właśnie w Siemianowicach film. Siemianowicka kinema- tografia będzie więc miała swój ciąg dalszy.

Kamil Paździor Korzystałem z książek i artykułów W. Rzepki, U. Biel, A. Ha- lora, J.F. Lewandowskiego, B. Hrapkowicz. Dziękuję też za po- moc Miejskiej Bibliotece Publicznej w Siemianowicach Śląskich.

(9)

9

www.zg.org.pl

GÓRNOŚLĄZAK

Siemianowickie osobliwości

OPOKA.TV – opoką kultury chrześcijańskiej

Z Adamem Grabolusem, współtwórcą Familijnej Telewizji Muzycznej OPOKA.TV, rozmawia Krzysztof Kraus

Gdyby ktoś powiedział mi parę lat temu, że w Michałkowi- cach będzie ogólnopolska telewizja – nie uwierzyłbym. Stu- dio, niezły sprzęt, oświetlenie, dziennikarze. I to wszystko działa w skromnym lokum, na powierzchni niespełna 40 m2 i nadaje na całą Polskę! Prawie „mistrzostwo świata”! Jak to wszystko się zaczęło?

Kiedy pomysł nam się jasno skrystalizował, wraz z moim serdecznym przyjacielem, księdzem Adamem Pradelą, byliśmy przekonani, że jest to mocna sugestia Boga i że będzie ciężko.

Wiele osób wątpiło, czy nam się uda. Z logicznego punktu wi- dzenia uruchomienie prawdziwej telewizji było praktycznie nierealne, a już o kanale o tak

dużym zasięgu, jaki chcieli- śmy osiągnąć, w ogóle nie było mowy.

A jednak się udało…

Poszliśmy za tym głosem…

jak ufamy – Głosem „z  góry”, jak szaleńcy, wierzący w wielką ideę. I  udało się: razem, z po- mocą Przyjaciół i życzliwych nam Ludzi, stworzyliśmy pierw-

szą w naszym kraju Familijną Telewizję Muzyczną OPOKA.

TV, nadającą nowoczesny program telewizyjny oparty głównie o współczesną muzykę chrześcijan z całego świata – muzykę, która burzy wszelkie stereotypy związane z muzyką chrześcijań- ską, bo jest nowoczesna, na najwyższym poziomie artystycznym i produkcyjnym. Nikt w Polsce dotychczas nie zrobił takiego ka- nału telewizyjnego. Siemianowicki program jest jedyny i nie- powtarzalny… myślę, że nawet w skali europejskiej. Wierzymy, że OPOKA.TV uświadomi naszemu społeczeństwu, że muzyka chrześcijańska to dziś już nie tylko tzw. schole parafialne i oa- zowe gitarzystki w długich spódnicach czy chór w kościele, ale to żywa, kolorowa energia ludzi, którzy mają ogromny talent oraz doskonałe przygotowanie muzyczne i chcą śpiewać o Bogu – a robią to na naprawdę na wysokim profesjonalnym poziomie!

Jaki jest cel OPOKA.TV?

Szerzyć wiarę w Jezusa poprzez promocję muzyki CCM (z ang. Współczesnej Muzyki Chrześcijan). Robimy to z pasją i sądzę, że robimy to dobrze, czego dowodem jest rosnąca po- pularność naszego kanału. Naszym założeniem było stworzyć kanał telewizyjny bez przemocy i wyuzdania, bezpieczny, dla całych rodzin. Wierzący czy nie, każdy może u nas posłuchać świetnej muzyki prawie wszystkich gatunków. OPOKA.TV jest także platformą do ciekawych rozmów, do zadawania niewy- godnych pytań, do poruszania trudnych tematów. Takie roz- mowy toczą się w programie Gość Dnia.

Nie jesteście jednak sami w medialnej przestrzeni.

Cenimy sobie współpracę z naszymi partnerami, innymi platformami chrześcijańskimi jak SzukającBoga.pl, CCM.pl, StudioDR, 2 Ryby, Gospel Box, czy amerykański MovingWorks, IntegrityMusic, Hillsong Media, Provident. Z niektórymi wspól- nie wymieniamy się doświadczeniem i służymy sobie pomocą.

Ostatnio zorganizowaliśmy konkurs wspólnie z RóbToCoKo- chasz, w którym do końca 31 stycznia rozdajemy niezwykłe au- diobooki.

Wiemy, jak ważna w dzisiejszych czasach jest obecność w mediach społecznościowych…

Tam także pokazujemy, co dzieje się w OPOKA.TV. Fa- cebook, Twitter, YouTube, Wspólnotowy.pl – wszę- dzie tam nas można znaleźć, zaś nasza strona internetowa

www.opoka.tv jest miejscem, gdzie można nas podglądać na playerze i poczytać ciekawe ar- tykuły ze świata muzyki.

Gdzie można Was obejrzeć i posłuchać?

Familijna Telewizja Muzyczna OPOKA.TV dostępna jest w kilkudziesięciu sieciach kablowych i IPTV (na Śląsku i Zagłę- biu jest to głównie JAMBOX, Telpol, Elsat, NGTV), co daje ka- nałowi już obecność w ponad dwustu miejscowościach w całej Polsce. Można nas także odbierać na kilku platformach mobil- nych (m.in. VIDEOSTAR) oraz tradycyjnie przez Internet, na naszej stronie www.opoka.tv i wielu innych stronach interne- towych. To świetny wynik jak na Telewizję, która funkcjonuje na rynku zaledwie półtora roku, a koncesję z KRRiTV na nada- wanie TV posiada dopiero od pół roku. Regularnie dostajemy wiadomości od naszych fanów z pytaniami, kiedy będziemy w tej czy innej sieci kablowej. Wiemy, że wysyłają oni listy także i do tytanów rynku z prośbą o włączenie do ich oferty kanału OPOKA.TV. Wierzymy, że to nastąpi, może już wkrótce. Zapra- szamy także do współpracy różne firmy, organizacje i instytucje, które chciałyby nas wesprzeć, w jakikolwiek sposób, lub skorzy- stać z naszego czasu antenowego w oferowanych przez nas pas- mach reklamowych.

Życzymy Wam zatem wszystkiego dobrego i także liczymy na współpracę z Wami.

Mamy wielkie plany na rozwój Familijnej Telewizji Muzycz- nej OPOKA.TV i mamy nadzieję, że Bóg pozwoli nam je zreali- zować. Dziękujemy za rozmowę.

Reklama w „Górnoślązaku”?

> gornoslazak@zg.org.pl <

(10)

10 GÓRNOŚLĄZAK

www.zg.org.pl

MMJ – Młodość, Miłość (do Siemianowic), Jutro (przyszłość)

J

est początek 2001 roku. Dwaj bracia z Bytkowa, Marcin, ab- solwent Wydziału Budownictwa Politechniki Śląskiej w Gli- wicach pracujący w biurze projektowym Drogowej Trasy Średnicowej S.A. i Michał, uczeń IV klasy elektronicznej Ślą- skich Technicznych Zakładów Naukowych, wpadają na po- mysł otwarcia kawiarenki internetowej. Dobry pomysł! Kom- puter wówczas posiada co piąte gospodarstwo domowe, z czego co trzeci podłączony jest do sieci Internet i bynajmniej nie jest to dostęp stały, lecz powolny, wdzwaniany dostęp modemowy.

Szukają dogodnej lokalizacji, traf pada na Michałkowice – duża dzielnica, dalej od Katowic. Przedsięwzięcie jest dość kosz- towne. Na zakup komputerów, adaptację lokalu i jego wyposa- żenie przeznaczają wszystkie swoje oszczędności, cenna jest też pomoc rodziny, konieczny jest i kredyt.

Firma MMJ na swoje 15-lecie postanowiła odremontować Dom Ogrodnika i Leśniczego, w którym będzie miała swoją siedzibę

Wczesną wiosną tego samego roku startuje kawiarenka, tym- czasem przez 2 miesiące bez Internetu (!) z uwagi na trudno- ści w zestawieniu do siedziby firmy łącza, o znikomej na dzi- siejsze czasy przepustowości 2Mb/s. Gry, zwłaszcza sieciowe, przyciągają jednak już wówczas wielu stałych klientów, głów- nie młodzieży. Kilka miesięcy pracy kawiarenki, już z Inter- netem, podsuwa kolejny pomysł: budowa sieci na całe osiedle, aby szczęśliwcy, posiadający własne komputery, mogli korzy- stać z dobrodziejstw Internetu i sieci lokalnej w swoich domach.

Z końcem października 2001 roku do powstającej sieci przyłą- czeni zostają pierwsi abonenci. Sieć szybko się rozrasta, obej- muje swym zasięgiem kolejne budynki na Osiedlu Wyzwolenia.

Pracy jest dużo, zatrudnieni zostają pierwsi pracownicy. W mie- ście powstaje sporo lokalnych konkurencyjnych firm, telekomy też nie śpią, wprowadzając do swojej oferty podobne usługi.

Mimo to sieć nadal z powodzeniem rozrasta się. Występujące wówczas ograniczenia technologiczne są nie lada przeszkodą w rozwoju sieci i firmy – np. wielkim problemem staje się dotar-

cie z odpowiedniej jakości syg- nałem na inne osiedla Siemia- nowic. Pomagają w tym nawet niezwykłe urządzenia do lasero- wej transmisji danych, pozwala- jące przekazać bezprzewodowo na kilkaset metrów sygnał z pręd- kością 10Mb/s – sprowadzane są z zagranicy, a trzeba pamiętać, że wówczas Polska nie była w Unii Europejskiej. Pracę ich paraliżuje

jednak mgła, gęsty deszcz czy śnieg, bo zjawiska te utrudniają bieg wiązce lasera. Szukane są nowe rozwiązania. W końcu do- stępna staje się technologia światłowodowa, wraz z nią wpro- wadzone są też nowe usługi, w szczególności telewizja cyfrowa.

Sieć rozbudowuje się niemal na całe miasto, docierając w 2015 roku do Bytkowa, rodzinnej dzielnicy jej twórców.

Dziś firma ta – pewnie wielu Czytelników z Siemianowic już wie, że mowa o firmie rodzinnej MMJ, prowadzonej przez braci Janosów i ich żony – to jedyny siemianowicki dostawca usług telekomunikacyjnych. Z jej usług korzysta obecnie niemal 5 ty- sięcy rodzin w Siemianowicach Śląskich. Jak mówią właściciele, zaufanie mieszkańców zobowiązuje. Nie tylko do ciągłego pod- noszenia jakości świadczonych usług, tak, aby nadążyć, a wręcz być przynajmniej o krok przed zagranicznymi telekomami. Zo- bowiązuje równocześnie do prowadzenia szeregu innych, więk- szych działań.

– Rozpoczęliśmy działalność wraz z rokiem 2001, przed nami rok 2016 – mówi pan Michał. – Dobry kawałek czasu za nami, mamy nadzieję, że przynajmniej tyle dobrego przed nami.

15 lat firmy i sieci MMJ. Chcielibyśmy tę rocznicę uczcić zwień- czeniem naszej obecnej inwestycji – zakończeniem remontu za- bytkowego Domu Ogrodnika i Leśniczego w Michałkowicach.

Od roku prowadzimy generalny remont tej siemianowickiej pe- rełki architektury. Nie byłby on z pewnością możliwy bez na- szych klientów, którym w tym miejscu serdecznie dziękujemy za to, że są z nami. Dzięki ich wyborowi naszej firmy jako dostawcy Internetu mamy możliwość przywrócenia dawnego blasku tej pięknej budowli. Udało nam się dotychczas przeprowadzić ge- neralny remont dachu, wymienić stropy, ułożyć od początku wszystkie wewnętrzne instalacje. Obecnie kończymy wykony- wanie izolacji przeciwwodnej fundamentów, wkrótce wymie- niana będzie stolarka okienna, po czym przystąpimy do reno- wacji elewacji oraz wykończenia wnętrz.

Firma od początku wspiera placówki oświatowe oraz inne organizacje z Siemianowic, udostępniając im za symboliczną opłatą swoje usługi. Wsparcie kierują też od kilku lat do osób mniej zamożnych, których nie stać na zakup własnego kom- putera. W ramach programu „Komputer i Internet w każdym domu” udostępniają bezpłatnie kompletny zestaw komputerowy wraz z opieką serwisową. Nie ma co tu ukrywać, że korzyść jest obustronna. Rodzina ma swój komputer w domu, dzieci z mniej zamożnych rodzin nie zostają wykluczone cyfrowo, firma zaś cieszy się nowymi klientami na jej główną usługę – dostęp do Internetu. Dobry przykład dla innych przedsiębiorców!

RED

(11)

11

www.zg.org.pl

GÓRNOŚLĄZAK

Koło Michałkowice

Nasze Koło jest stosunkowo młode: powstało w czerwcu 2004 roku, czyli liczy jedena- ście lat. Wtedy to w  michałko- wickim Zameczku w gronie ok.  50 osób spotkaliśmy się po raz pierwszy. Spotkanie to od- było się z  inicjatywy ówczes- nego Prezesa Zarządu Głów- nego Związku Górnoślą s kie go Krzysztofa Szygi. To był jego po- mysł, aby w zamian jednego siemianowickiego koła powstały trzy koła dzielnicowe. Jako pierwsze powstało Koło Bytków, na- stępnie Michałkowice i Tuwim.

Pierwszym Prezesem naszego Koła – do roku 2007 – był Edward Krupa, obecnie jestem nim ja. W bardzo szybkim tem- pie przybywało nas; obecnie Koło liczy 107 członków. Jesteśmy jedną wielką rodziną, której głównym celem jest kultywowanie i podtrzymywanie tradycji narodowej oraz regionalnej. Nasze spotkania mają na celu nie tylko być razem i razem się bawić, ale przede wszystkim pamiętać, że jesteśmy Ślązakami, że nie po- zwolimy, by nasza gwara, nasze piękne śląskie tradycje zanikły.

Temu służą spotkania tematyczne – „Bohaterska obrona kopalni Michał”, „Michałkowice wczoraj a dziś”, „Znani Michałkowicza- nie” „Wspomnienie o Hm. Józefie Skrzeku”, „Siemianowiccy dowódcy”, „Nasza Piykno Ślonsko Godka”, „Barbórka”, „Pocho- wanie basa” i inne, a także spotkania Rodziny Górnośląskiej na Górze świętej Anny, Parady Regionów, turnieje sportowe oraz kolędowanie w Bazylice Panewnickiej.

Dzięki wspólnym wyjazdom poznajemy urokliwe miejsca oraz tajemnice i historie polskich miast. Szczególnie zauroczyły nas: Zakopane, Kraków–Łagiewniki, Ustroń i Strumień, Często- chowa, Leśniów, Gniezno, Licheń, Biskupin, Kruszwica, Wroc- ław, Pszczyna, Ojców, Moszna, Złoty Potok, Olsztyn, Czerna oraz Jędrzejów, Chęciny i Święty Krzyż.

Tradycją już jest, że co drugi rok wyjeżdżamy na wczasy za- graniczne. Razem byliśmy w Grecji, Chorwacji, Włoszech i Hi-

szpanii, gdzie przeżyliśmy niezapomniane chwile, zwiedzając najbardziej charakterystyczne dla danego kraju miejsca.

Rok po założeniu Koła powstał chór, który nie tylko umila nasze spotkania, ale również dał się poznać mieszkańcom Sie- mianowic Śląskich, występując m.in. w Willi Fitznera, Parku Tradycji oraz na rozpoczęciu i zakończeniu Roku Akademi- ckiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku.

10. rocznica powstania Koła związana była z nadaniem sztan- daru, symbolu naszej przynależności i miłości do ziemi śląskiej, gdzie największymi wartościami są Bóg i rodzina. Fundatorzy sztandaru to wszyscy członkowie Koła. Przepiękna uroczystość

rozpoczęła się w Kościele św. Michała Archanioła. Eucharystię celebrował ks. Proboszcz Eugeniusz Kurpas wraz z ówczesnym Kapelanem Związku Górnośląskiego ks. Pawłem Buchtą. Nie zabrakło również władz miasta na czele z ówczesnym prezy- dentem Jackiem Guzym oraz władz Związku Górnośląskiego z obecnym Prezesem Grzegorzem Frankim.

Jedenaście lat dotychczasowej działalności Koła związane było z umacnianiem tradycji i kultury śląskiej i napełniało nas wielokrotnie radością oraz dumą z przynależności do nacji Ślą- zaków. Pamiętając o tym, że wszyscy mamy udział w tworze- niu kultury, wykorzystamy kolejne lata na pogłębianie poczucia wspólnoty Rodziny Górnośląskiej.

Ewa Zdechlikiewicz, Prezes Koła

Michałkowiccy chórzyści

Każdy jubileusz jest nie tylko okazją do szczególnie uroczystych obchodów, ale przede wszystkim pobudza do refleksji nad minionym czasem oraz zmusza do podejmowania nowych zobowiązań.

Istniejący od 10 lat chór Michałkowice na stałe zapisał się w tradycję Związku Górnośląskiego.

O przeszłości, teraźniejszości i przyszłości chóru opowiada jego opiekun Marcel Zdechlikiewicz.

Danuta Szelejewska: Korzenie chóru Michałkowice się- gają… No właśnie, jakie były początki? Od kiedy wszystko się zaczęło? Kto wpadł na pomysł założenia chóru?

Marcel Zdechlikiewicz: Od dziesięciu lat niezmiennie śpie- wamy, dodając uroku uroczystościom, spotkaniom tematycz- nym oraz biesiadom. Początki chóru sięgają majówki w restau- racji „Pocztylion”, a jego założycielką była moja żona Ewa.

Gdzie się spotykaliście? Kto użyczył Wam schronienia podczas mozolnych prób?

Pierwsza próba odbyła się w domu naszej chórzystki Marty Lisakowskiej. Później spotykaliśmy się u mojej mamy Micha- liny Zdechlikiewicz, a następnie – za zgodą ówczesnego prezy-

denta Siemianowic p. Jacka Guzego – w michałkowickim Za- meczku. Obecnie próby odbywają się w restauracji „Stokrotka”, u pp. Krystyny i Franciszka Sus, za co im serdecznie dziękujemy.

Jaki był pierwszy – wykonany przez chór Michałkowice – utwór i z jakim spotkał się przyjęciem?

Jako pierwszy zaśpiewaliśmy wywodzący się z Pozłacanego warkocza Katarzyny Gärtner utwór zatytułowany Wierna pios- neczko śląska. Otrzymaliśmy wtedy nagrodę publiczności.

A próby chóru dzisiaj?

Spotykamy się 2-3 razy w miesiącu, w zależności od potrzeb;

zaplanowane uroczystości, spotkania tematyczne czy biesiady zwiększają częstotliwość prób.

Związek Górnośląski w Siemianowicach

(12)

12 GÓRNOŚLĄZAK

www.zg.org.pl

Koło Tuwim

Niektóre organizacje obchodzą tylko swoje okrągłe rocznice, ale my fajrujemy w każdym roku. W 2015 roku stuknęło nam je- denaście lat i w listopadzie obchodziliśmy nasze święto. Na na- szą uroczystość przybyli zaproszeni goście, a wśród nich prezy- dent miasta Rafał Piech oraz Jadwiga i Piotr Komraus, którym bardzo dziękujemy za wsparcie. Od każdego z gości otrzymali- śmy bukiet kwiatów oraz życzenia dalszej, owocnej działalno- ści. Był też toast wzniesiony lampką wina, kawa, ciasto i ciepła kolacja. Bardzo urozmaiconą i na wysokim poziomie część ar- tystyczną zapewnili nam znakomici wykonawcy: artysta ZPiT

„Śląsk” Tadeusz Zdechlikiewicz oraz absolwent Akademii Mu- zycznej Bogdan Wantuła.

Dla przypomnienia, parę zdań o naszej działalności. W pierw- szych latach organizowaliśmy głównie jednodniowe wycieczki w okolice Beskidu Śląskiego i Żywieckiego. Po pewnym czasie doszły do tego wyjazdy w Tatry i Pieniny. Już w pierwszym roku naszego istnienia zaczęliśmy organizować biesiady urodzinowe, które do dziś cieszą się dużym powodzeniem.

Co roku wzbogacaliśmy naszą ofertą kulturalną – słynne są nasze wyjazdy na spektakle teatralne. W Bielsku główną sceną stał się Teatr Polski, natomiast w Krakowie – Teatr Stary, Teatr Ludowy i Teatr im. J. Słowackiego. Byliśmy obecni na słynnych krakowskich kabaretach, np. w Piwnicy pod Baranami, Loch Camelot czy na Zielonym baloniku w Jamie Michalika.

Możemy się uważać za propagatorów śląskości w Siemiano- wicach, gdyż to z naszej inicjatywy występują w naszym mie- ście amatorskie zespoły teatralne, które grają swoje spektakle w godce śląskiej. Występowały grupy z Chorzowa, Suszca, Or- nontowic, Katowic, a nawet z województwa opolskiego. Wy- stępy te weszły na stałe do kalendarza siemianowickich imprez kulturalnych.

W styczniu każdego roku organizujemy wyjazdy na ku- lig, cieszące się dużym zainteresowaniem. Byliśmy już w Wę-

gierskiej Górce, Sopotni Wielkiej, Ustroniu, Wiśle, Zaborzu, Ojcowie, Szczyrku i Poroninie. Kolejny kulig zaplanowaliśmy w Istebnej. Od paru już lat organizujemy wyjazdy zagraniczne.

Na naszych szlakach znalazły się do tej pory: Włochy, Czechy, Chorwacja, Francja, Niemcy, Austria, Litwa, Estonia i Hiszpa- nia. Z ciekawszych rejonów i miast zwiedziliśmy: Padwę, We- necję, San Marino, Rzym, Mediolan, Florencję, Sienę, Pizę, Ber- lin, Drezno, Pragę, Wiedeń, Bratysławę, Dubrownik, Zagrzeb, Budapeszt, Wilno, Paryż, Barcelonę. W 2016 roku planujemy wczasy w Grecji, na Rivierze Olimpijskiej, z jednodniowym pobytem tranzytowym w Budapeszcie. Parodniowa wycieczka w sierpniu to zwiedzanie okolic Salzburga, z wypadem w Alpy po stronie niemieckiej.

Na koniec muszę przypomnieć, że wspólnie z SCK od 7 lat organizujemy Międzynarodowe Gody Siemianowickie, na któ- rych goszczą nie tylko mieszkańcy Europy, ale także innych kontynentów. Plany na najbliższy rok mamy bogate – zapra- szamy na nasze imprezy.

Andrzej Karusta, Prezes Koła Obecnie w skład chóru Michałkowice wchodzi wielu ak-

tywnych śpiewaków. Jak liczny był pierwotny skład?

Początkowo chór liczył 12 osób. Obecnie pod moim prze- wodnictwem spotykają się: Anita Kasprzyk, Gertruda Laszczyk, Marta Lisakowska, Wanda Majchrzyk, Irena Norek, Krystyna Pradela, Magdalena Prus, Michalina Zdechlikiewicz, Henryk Keler, Edward Krupa, Józef Krajuszek, Stanisław Kuśmierczuk i Mikołaj Wajda.

A jak wygląda nabór? Jakie warunki trzeba spełnić, by zna- leźć się w zaszczytnym gronie członków chóru?

Wystarczy posiadanie słuchu muzycznego, czyli – po na- szymu – „żeby słoń nie nadepł na ucho”.

Jaką tematykę obejmuje Wasz repertuar? Co i dla kogo śpiewacie?

Śpiewamy różnorodne piosenki, przede wszystkim jednak utwory śląskie. Występujemy na imprezach tematycznych i  okolicznościowych. Wymienię kilka z nich: rozpoczęcie i zakończenie Roku Akademickiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, imprezy organizowane przez Siemianowickie Cen- trum Kultury, spotkania ZG Koło Michałkowice i wiele in- nych.

A nagrody? Wyróżnienia? Co szczególnie ważne jest dla tych, dla których występ przed szeroko pojętą publicznością wiele znaczy?

Dwukrotnie zdobyte „Srebrne Słowiki”, nagrody i wyróż- nienia podczas festiwali muzycznych w Strumieniu i Ustroniu.

Do  każdego występu chórzyści podchodzą bardzo poważnie, angażując swój czas i siły, za co im serdecznie dziękuję.

Jakie macie plany na przyszłość?

Nadal będziemy robić to, co robiliśmy do tej pory.

Na zakończenie pozostaje mi życzyć dalszych owocnych wystąpień oraz zaistnienia tego wszystkiego, co na długo za- pisze się w pamięci i sercach słuchaczy. Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.

(13)

13

www.zg.org.pl

GÓRNOŚLĄZAK

O kondycji siemianowickich zabytków

Z Małgorzatą Derus, Miejskim Konserwatorem Zabytków w Siemianowicach Śląskich, rozmawia Łucja Staniczkowa.

Łucja Staniczkowa: Dlaczego Siemianowice, miasto prze- mysłowe, mają w herbie rybaka, staw i rybę? Czy kwiaty w herbie to tylko ozdoba?

Małgorzata Derus: Siemianowice były niegdyś mało znaczącą wioską, wymie- nioną po raz pierwszy jako Seymanovi- cze w 1451 roku. Przez teren Siemianowic przebiegały różne cieki wodne, a także znajdowało się wiele stawów. Mieszkańcy zajmowali się według tradycji rybołów- stwem. Przemysł zaczął rozwijać się na terenie Siemianowic i w okolicznych gmi- nach (stanowiących obecnie dzielnice miasta) pod koniec XVIII wieku. Zaczęto eksploatować rudy żelaza, a następnie pokłady węgla kamiennego. Likwidacja przemysłu ciężkiego rozpoczęła się w la- tach 90. XX wieku, a w 2003 postawiono hutę „Jedność” (wcześniej „Laura”; patrz s. 14 – przyp. red.) w stan likwidacji.

Czyli genezy herbu musimy szukać w historii?

Pierwszy odcisk pieczęci gminnej Siemianowic pochodzi z urbarza z 1789 roku. Wieśniak w sukmanie z czapką w ręku stoi obok rosnącego krzewu, w dole płynie woda, w której znaj- duje się ryba. W XIX wieku zmieniono rysunek postaci, doda- jąc wędki. W 1932 roku Siemianowice otrzymały prawa miej- skie. W 1936 roku zatwierdzono herb miasta. W błękitnym polu wieśniak w białej sukmanie trzyma w ręku czerwony kapelusz.

Obok wieśniaka, po jego lewej stronie, rośnie różany krzew o trzech kwiatach. Poniżej w srebrnej wodzie płynie złoty karp.

Pierwotny projekt herbu zachował się w archiwum Urzędu Mia- sta. Jest to postać rybaka z więcierzem w prawej ręce i z kar- piem płynącym w wodzie poniżej. W latach 1904-1927 poja- wiały się jeszcze inne odmiany herbu. Na przykład na gmachu ratusza wzniesionym w 1904 roku widnieje herb z postacią trzy- mającą w prawej ręce kufel – zapewne nawiązanie do licznych tu w tym okresie browarów. Natomiast różany krzew z oficjal- nej wersji herbu z trzema czerwonymi różami nawiązuje do róż herbowych rodziny Henckel von Donnersmarck, pochodzącej ze Spisza. W rękach tej rodziny Siemianowice znajdowały się w latach 1718-1896.

Myśląc o zabytkach, zwykle w pierwszej kolejności mamy na myśli kościoły. To spore bogactwo dla miasta?

W obecnych granicach administracyjnych mamy zespół ośmiu kościołów powstałych w latach 1884-2006. Wyposaże- nie kościołów zamawiane było w najlepszych firmach, istnieją- cych na rynku w czasach ich budowy. Na szczególną uwagę za- sługują witraże pochodzące ze znanych firm witrażowniczych niemieckich i polskich (do 1922 roku Siemianowice znajdo- wały się w granicach Niemiec). Ołtarze, obrazy, rzeźby, ambony, chrzcielnice były dziełami malarzy, rzeźbiarzy, snycerzy oraz złotników. W latach 70. XX wieku, pod pretekstem rzekomych zaleceń Soboru Watykańskiego II, zaczęto zmieniać wystrój

kościołów. Szczególnie duże zniszczenia miały miejsce w die- cezji katowickiej, na co zwrócił uwagę ks. dr Leszek Makówka.

Zalew kiepskich produkcji z materiałów nieodpowiadających powadze i godności miejsca, niekonsul- towanych ani z diecezjalnym, ani z woje- wódzkim konserwatorem zabytków, po- zbawił wiele kościołów autentycznych dzieł sztuki, które zastąpiono byle jakimi, niepasującymi zupełnie do zabytkowych, neostylowych wnętrz kościelnych.

A co z zabytkami poprzemysło- wymi? Dziedzictwo przemysłowe jest nie mniej ważne niż to duchowe…

Tu mamy zespół byłej kopalni „Mi- chał”, objęty strefą ścisłej ochrony kon- serwatorskiej, aby w przyszłości wpi- sać cały zespół do rejestru zabytków.

W trakcie wszczętych już działań admi- nistracyjnych, które miały zakończyć się wpisaniem zespołu na listę obiektów chronionych prawem, wyburzono kilka budynków zespołu, jeden się zawalił, inne sprzedano kilku różnym podmiotom. Po byłej kopalni „Rich- ter” zostało niewiele, jednak szczególnie cenna jest wieża nad- szybia z 1896 roku, obecnie w trakcie wpisywania do rejestru za- bytków dzięki inicjatywie grupy osób z drem Jakubem Halorem na czele. Pozostałości rejonu Ficinus przy ulicy Rutkowskiego (dawne budynki administracyjne, obecnie mieszkalne), zostały wpisane do rejestru w 2012 r. Po hucie „Jedność” pozostały dwa budynki od strony północnej, które nabywca obiecał wkompo- nować w planowaną przyszłą zabudowę tego terenu.

Nie możemy też zapomnieć o budynkach mieszkalnych.

Co nam pozostało po dawnych pałacach?

W Siemianowicach znajduje się dawna rezydencja rodziny Henckel von Donnersmarck, a także dawna rezydencja rodziny von Rheinbaben w Michałkowicach. Ta ostatnia od niedawna jest własnością gminy i zostanie wykorzystana na działalność kulturalną. Natomiast pałac w Siemianowicach został sprze- dany w 2005 r., gdyż jego remont przekraczał możliwości fi- nansowe gminy. Niestety, kolejni właściciele poprzestawali na sprzedaży atrakcyjnie położonej nieruchomości. Ostatnio wy- konano remont części dachów nad skrzydłami wschodnim i za- chodnim oraz położono nową więźbę dachową nad skrzydłem północnym.

A mieszkania zwykłych mieszczan?

Kamienice sieminowickie to zespół wielu pięknych, niektó- rych odrestaurowanych obiektów. Fasady, a niekiedy i boczne elewacje, wykonane zostały z cegły klinkierowej lub białej gla- zury w barwne wzory; część została otynkowana, a pomiędzy oknami dodano dekoracje sztukatorskie z motywami roślin- nymi lub zwierzęcymi. W niektórych kamienicach zachowało się jeszcze wyposażenie w postaci witraży i barwnych płytek ce- ramicznych na klatkach schodowych i w niektórych mieszka- niach, sztukaterii w pokojach i pieców z barwnych kafli. Na te-

Siemianowickie zabytki

(14)

14 GÓRNOŚLĄZAK

www.zg.org.pl renie Siemianowic i okolicznych gmin działało wielu mistrzów

budowlanych, których projekty do dziś wzbudzają podziw. Poza kamienicami mamy też zespół obiektów willowych, które rów- nież zasługują na uwagę.

Która z kategorii jest przedmiotem Pani szczególnej sym- patii?

Moją uwagę zwróciły witraże. Zachowane całe zespoły w kościołach, pojedyncze w kamienicach, willach, a także w ra- tuszu siemianowickim każą podziwiać mistrzostwo pracowni:

Türcke&Schlein z Zittau, Adolpha Seilera we Wrocławiu, Fryde- ryka Romańczyka i pracowni Stanisława Gabriela Żeleńskiego z Krakowa. W willi Fitznera malowidła na szkle w formie dwóch umieszczonych nad salami świetlików (z personifikacjami po- szczególnych miesięcy i ze znakami zodiaku) wykonał artysta- -malarz Joseph Langer, działający we Wrocławiu na przełomie XIX i XX w.

Park Tradycji to miejsce spotkania nowoczesności i tra- dycji, funkcjonalności i zachowania autentyczności, kultury i użyteczności. Jak Pani ocenia działania idące w takim kie- runku?

Park Tradycji jest jednym z budynków zespołu byłej kopalni

„Max” (od 1936 r. – „Michał”), założonej w 1856, a eksploato- wanej od 1885 roku. To tylko jeden z wielu przykładów budyn- ków poprzemysłowych w Polsce, którym nadano nową funkcję.

Dobrze, że budynki te są wykorzystywane. Jednak czasem ob- serwujemy przerost nowej treści nad starą formą, czyli taką ad- aptację budowli poprzemysłowych do nowych celów, która nie do końca jest do zaakceptowania. W niektórych realizacjach nie widać nic poza „skorupą”, na którą nikt nie zwraca uwagi (Sile- sia City Center); w innych (dworzec PKP w Katowicach z gale- rią handlową) wyburzono autentyczną, zachowaną architekturę po to, żeby wybudować na nowo to samo i czym prędzej zasło- nić odbudowane części zbliżone do pierwotnych oraz dobudo- wać nową, przeszkloną część, zasłaniającą skutecznie wszystko to, co miało być zachowane.

Nasz Park Tradycji broni się dobrą lokalizacją, terenami przyległymi, na których urządzono siłownię wykorzystywaną wciąż przez wszystkie pokolenia mieszkańców. Natomiast wy- stawa pokazująca dzieje górnictwa i hutnictwa wymaga z pew- nością pewnych poprawek i nowej aranżacji. Organizowane w sali widowiskowej na terenie Parku Tradycji imprezy prze- znaczone są dla różnych grup wiekowych; jest także możliwość nocnego zwiedzania obiektu, podczas którego bywa, że ukazuje się duch...

Intrygujące! Koniecznie muszę to zobaczyć! Dziękuję Pani za sporą porcję wiadomości o historii Siemianowic.

Dziękuję za rozmowę.

Huta „Laura” ma swoje miejsce w literaturze pięknej

1833–1835 – te daty rozpoczynają historię Huty „Laura”, jed- nej z najnowocześniejszych i największych hut w Niemczech w XIX wieku. Założona przez von Donnersmarcka, została nazwana imie- niem Laury, żony hrabiego. Weszła na szeroki rynek dzięki produkcji wysokiej jakości szyn. Szeroki asortyment wyrobów, od surówki po- przez stal pudlarską i martenowską, pręty, szyny, blachy, rury i inne, świadczył o ciągłym rozwoju technologicznym i organizacyjnym.

Obecnie to, co pozostało po słynnej niegdyś Laurahütte, czeka na swoje drugie życie.

W 2002 roku zdesperowani robot- nicy wyszli na ulicę, aby upomnieć się o realizację obietnic rządowych doty- czących rozwoju huty, teraz nazwanej

„Jedność” i zaprotestować przeciwko lekceważeniu ich pracy i tragicznego położenia. Nie był to pierwszy protest robotników. W latach trzydziestych, podczas wielkiego kryzysu na Gór- nym Śląsku, ograniczano produkcję, li- kwidowano wydziały, zwalniano ludzi.

Brak pracy – to największe nieszczęście śląskiego robotnika. Kopalnia czy huta postrzegana była jako żywicielka całych rodzin i pokoleń.

Huta „Laura” budzi zainteresowanie nie tylko historyków i inży- nierów. Znalazła się także w literaturze. Pola Gojawiczyńska we wspo- mnieniach tak opisuje swoje wrażenia na widok huty:

„Zbieram się prędko i jadę tam, gdzie Królewska błyska ogniem pieców. Stoję na chodniku, przy przystanku tramwajowym i patrzę na potężny płomień, czeluść otwartą. I jeszcze dalej, gdzie Laura śpiewa swoją pieśń żelazną, potężną i żałosną. Czarny pył skrzypi pod no- gami, żelazny żuraw sunie powoli i zgrzytliwie. Łażę chodnikiem pod murem, oszołomiona jestem, pochłonięta głosem wielorakim, pie- kielnym, przeszywającym. Chodzę tak długo, aż otwierają się żela- zne wrota i wychodzi pierwsza partia. Ludzie mają źrenice blade, nie- mal białe od ognia, a twarze zachowały jeszcze surowość, surowość śmierci”.

Najbardziej jednak pisarkę interesowali ludzie. Nie spotykała ta- kich ani w Warszawie, ani na ziemiach wschodnich, gdzie przeby- wała. Tak ich widziała i opisała w powieści Ziemia Elżbiety:

„Na kilku ławkach ściśnięci i milczący siedzą mężczyźni. Mogą tak siedzieć godzinami koło siebie, z opuchniętymi palcami rąk, opartych na kolanach, z zgasłymi fajami – milcząc. Po wyblakłych źrenicach, po jakby wypalonych oczach – poznasz hutników.

Nie są to starcy: są to ludzie bezsilni. Widać, jak ich ta praca dzień po dniu, kropla po kropli wyssała, jak im rozsadzała żyły, skręcała kości, wy- palała oczy – aż wypluła pogardliwie, jak rzecz niezdatną”.

Obserwowała ich podczas likwido- wania huty:

„A owóż dnia pewnego rozeszła się pogłoska o zapadłym jakoby w łonie Wspólnoty Interesów postanowieniu rozkruszenia Laurahuty. […] Żuraw rozkruszają, po czym zaś rozkruszać mają wielki piec martenowski. Wraz z tym rozkruszaniem, Boże i Panie, gi- nie coś w ludziach patrzących najważ- niejszego, bez czego chybaby człek nie wyżył na tym świecie: nadzieja! Stoją i patrzą na rozkruszanie samych siebie, rozpacz podchodzi chyba żół- cią do gardeł – czy to nie powstaną, nie zakrzykną, nie obronią? Ano, powstawali nieraz w obronie swojej, w obronie warsztatów pracy. Sie- dzieli dniami i nocami przez całe dwa tygodnie pod ziemią, nie dając zalać kopalni. Zamykali się w obrębie hut, w strajku włoskim. Zda- wało się, iż od takiego siedzenia pod ziemią, od tej rozpaczy zakopa- nej w czeluściach świat drży”.

Pola Gojawiczyńska nie znała się na polityce wielkich koncernów, nie znała też specyfiki Śląska i Ślązaków. Ale raz ich poznawszy – da- rzyła szacunkiem i sympatią do końca życia.

Łucja Staniczkowa

Cytaty

Powiązane dokumenty

Можно полагать, что различия в культурном опыте представи- телей языка оригинала и языка перевода показались переводчику на-

Gra odpowiednia jest zarówno dla tych dzieci, które mają jeszcze trudności z dodawaniem liczb bez możliwości przeliczania na konkretnych symbolach, jak i dla tych, które

Decentracja natomiast odnosi się, po pierwsze, do struktury samego miejsca nazywanego tu podmiotem i skierowana jest przeciwko punktowej, koncentrycznej (istotowej, tożsamościowej)

Chciała rękami odstraszyć złe duchy albo zabezpieczyć się przed czymś, co mogło się nie- spodziewanie wydarzyć w trak- cie robienia zdjęcia - wyjaśnia Marcin

The purpose of this paper is to prove the equivalence of five ways to define this integer sequence, most of them already conjecturally stated in the OEIS article on A086377.. This is

W odróŜnieniu od tradycyjnego procesu prasowania odkuwki, podczas którego materiał odkształcany jest na całej swojej powierzchni pomiędzy stemplem i matrycą (rys. 1a),

Znajduje sie w ksiazce zydowskiej Zohar (II,58b); „Pewna tradycja nas uczy, ze w epoce przyjscia Mesjasza 70 zwierzchników niebieskich rzadzacych 70 narodami ziemi, zwróccie

Nie bez znaczenia jest również i to, że świat nowoczesny (czy ponowoczesny - rozstrzygnięcia terminologiczne pozostawiam czytelnikom) staje się coraz bardziej jednolity,