Witold Pietkun
Epistemologiczne zastosowanie teorii
antologicznej prawdy
Collectanea Theologica 26/4, 810-820
COMMUNICATA
EPISTEMOLOGICZNEi ZASTOSOWANIE TEORII ONTOLOGICZNEJ PRAWDY.
Od szeregu lat powojennych jesteśm y świadkami teoretycz nego uzasadniania światopoglądu monistycznego, które siłą faktu zmusiło m arksistów do zajęcia się tezami światopoglądu katolickiego. Na płaszczyźnie filozoficzno-naukowej starcie mo- nizmu marksistowskiego z filozofią chrześcijańską u nas roz poczęło się już od pierwszych lat powojennych, linią w stępu jącą zwłaszcza na łamach M y ś l i F i l o z o f i c z n e j z roku na rok zmierzając ku najgłębszym problemom teorio- poznawczym i ontologicznym.
Monistyczne założenia filozofów m arksistowskich zostały poddane krytycznej analizie przez czołowych filozofów od miennego kierunku, ja k K. A j d u к i e w i с z, I. B o c h e ń s k i , N. Ł u b n i c k i , J. P a s t u s z k a i in nych, a zwłaszcza К. К ł ó s a k. M arksizm obecnie już nie je st tylko ruchem, lecz systemem, którego tw ierdzenia w ym a gają uwzględnienia przeważnie w grupie antytez niemal każ dego z tw ierdzeń filozofii tomistycznej. Dlatego IV Między narodow y Kongres Tomistyczny, jak i się odbył w Rzymie w dniach 13— 17 września 1955 r. z trzech grup zagadnień grupę drugą poświęcił omówieniu nauki św. Tomasza w zesta w ieniu z dialektyką hegeljańską i m arksistow ską1. Szkoda jed
1 P ierw szy tom odczytów kongresow ych już się ukazał jako S a p ie n
tia A q u in a tis, Romae 1955, I — D octrina s. T hom ae com parata c u m p ra e se n ti sta tu sc ie n tia ru m 9—201, II — D octrina s. T ho m a e com parata cu m
nak, że niewiele z głównych problem ów filozoficznych wyło nionych przez monizm marksistowski, zwróciło uwagę uczest ników tego Kongresu. Nie zawsze z odległości lepiej jest oglą dać jakieś zjawisko.
P race Kłósaka i Bocheńskiego przybliżają czytelnikowi za wiły system monizmu marksistowskiego, ponieważ zagadnie nia poddawane krytycznej analizie jako antytezy w ystępują tam w połączeniu z tezami znanego tomizmu, którego rozumo w anie idzie po linii wytyczonej n aturalnym myśleniem czło wieka.
Ostatnio ks. K. Kłósak zamieścił w T y g o d n i k u P o w s z e c h n y m n r 50 (541) z dn. 11.XII.1955 r. artykuł pt. Czy tom izm nie zna obiektyw nej prawdy? W artykule tym ks. Kłósak poddaje krytycznej analizie zastrzeżenia monis- tów A. S c h a f f a i L. K o ł a k o w s k i e g o , w y sunięte przeciwko obiektywnemu charakterow i tomistycznej teorii prawdy.
Teoria ta, zdaniem tych monistów, w ostatniej instancji odw ołuje się nie do obiektywnej rzeczywistości nas otaczającej lecz do idei w um yśle Bożym jako wzorczej przyczynie ele m entów tej rzeczywistości. W edług takiej interpretacji praw dziwość naszego poznania jest wyznaczona zgodnością tego po znania z rzeczami o tyle, o ile sam e te rzeczy są zgodne z pier wowzorem w umyśle Boga, czyli są prawdziwe w sensie onto- logicznym. Trzeba tedy najpierw uznać za praw dziw e tw ier dzenie o ideach w Bogu, żeby stwierdzić prawdziwość rzeczy nas otaczających i wreszcie móc mówić o prawdziwości na szego poznania, o ile je st ono w iernym odbiciem rzeczywistoś ci. Ponieważ teoria praw dy znajduje się u podstaw filozofii, znaczy to, że założeniowe przedfilozoficzne poznanie Boga, ja ko wzorczej przyczyny wszechświata, je st poznaniem różnym od oczywistego, czyli aktem wiary. I oto mamy, powiedzą mo- niści, fideizm u podstaw filozofii. Nie m a tu m iejsca na uw
a-dialectica h egeliana e t m a rx istic a 205—374, III — D octrina s. T hom ae com parata c u m q u a estionibus ab e x iste n tia lism e e x c ita tis 377—601.
runkow anie w iary przez wiedzę, teologii przez filozofię, lecz odwrotnie. Co gorsza, skoro ostatecznym m iernikiem praw d y nie są rzeczy nas otaczające, lecz idea w umyśle ich praw zo ru, jasnym jest, że u podstaw takiej teorii prawdy znajduje się idealizm, nie realizm!
Ks. Kłósak w cytowanym artykule 'broni realizmu tom i- stycznej teorii prawdy, biorąc za pu nkt wyjścia zgodność rze czy z ideą w um yśle ich przyczyny sprawczej, która jest przy czyną także wzorczą. Umysłem tym nie musi być tylko Boży umysł, bo „byt jakiejś rzeczy może zależeć w swej realizacji od pewnej idei wzorczej naszego um ysłu“ (p. m.). Słowem ks. Kłósak dalej obstaje przy tym, że praw da ontologiczna je st m iernikiem praw dy logicznej naszego umysłu, za desygnat wyrażenia „ontologiczna p raw da“ uważając zgodność rzeczy z zam iarem w um yśle przyczyny Sprawczej.
Co sądzić o takiej in terpretacji realizm u tomistycznej teorii poznania, jaka się zarysowała na tle powyższej polemiki? Przede wszystkim, chyba i marksiści nie zaprzeczą, że niektó re rzeczy zależą od idei wzorczej, jak np. architektura Pałacu K u ltury od planu w um yśle architekta. W tym w ypadku pierwszą jest myśl, a w tórną jej realizacja w m aterii. K iedy zaś zwiedzający ten Pałac w ytw arzają sobie o nim pojęcie czyli ideę poznawczą, jest ona w tórna w stosunku do zaistnia łej rzeczy i "do jej idei wzorczej. Uznawanie tedy ontologicz- nej zależności wytworzonych rzeczy od ich przyczyny spraw czej i wzorczej oraz pośredniego wpływu tej idei na ideę po znawczą w niczym nie narusza teoriopoznawczego realizm u. Z form y zaś rzeczy (Pałacu) umysł nasz łatwo w yczytuje myśl i zam iar spraw cy (architekta).
Ale i według tomizmu nie można zakładać, że wszystkie rzeczy nas otaczające są realizacją jakiejś myśli: to trzeba do piero stwierdzić lub udowodnić. Łatwo wykazać, że wiele rze czy istnieje bez żadnej zależności od um ysłu ludzkiego. A le czy jest jakiś inny um ysł i czy realizacja tych rzeczy od niego zależy, to nie może być założeniem, lecz wnioskiem. W ty m
w ypadku twierdzenie, że praw da ontologiczna, jako zgodność rzeczy z jej ideą wzorczą, jest m iernikiem i sprawadzianem prawdziwości poznania, nie m a sensu w epistem ologii2. Inny mi słowy stosunek rzeczy do jej idei wzorczej, poza w yjątko wo zależnymi rzeczami od człowieka, nie wyznacza desygnatu dla nazwy „prawda ontologiczna“, jeśli on ma być spraw dzia nem idei poznawczej. Nie ontologia w eryfikuje epistemologię, lecz odwrotnie: tw ierdzenia ontologiczne w ym agają uprzednie go uzasadnienia epistemologicznego. Powiemy może, iż tw ier dzenia ontologiczne są bezpośrednio oczywiste i wykluczają uzasadnienia: a więc i związek rzeczy z jej ideą wzorczą jest bezpośrednio oczywisty. Otóż nie je st tak prosto z tą „bezpo średnią“ oczywistością, skoro najwięcej problem ów dotyczy właśnie ontologii, a metodologia filozoficzna zna sposób dowo dzenia nazw any demonstratio indirecta — przez w ykazanie niedorzeczności antytezy i defensio directa — przez w ykazy wanie bezpodstawności antytezy. Że między jakim iś rzeczami w układzie ontologicznym zachodzi nierozerw alny związek, nie znaczy to, żeby um ysł nasz od początku ten związek dostrzegał.
Mając powyższe na względzie, nie w każdym w ypadku moż na uznać za słuszne, co powiada ks. Kłósak: „wolno nam w tej dyscyplinie — tzn. neoscholastycznej teorii poznania — mó wić po krytycznym uzasadnieniu realizm u epistemologicznego o praw dzie ontologicznej, jeżeli tylko zacieśnimy jej zakres do wypadków zgodności doświadczalnie poznanych przez nas przedmiotów, zdarzeń czy stanów rzeczy z posiadanym i przez nas ich ideam i wzorczymi“. Tw ierdzenie takie założeniowe jest słuszne tylko w odniesieniu do tych przedmiotów, zdarzeń czy stanów rzeczy, których urzeczywistnienie przez człowieka jest dla nas oczywiste. W każdym innym w ypadku trzeba wpierw wykazać, że przedm ioty jakieś, zdarzenia czy stany rzeczy znajdują sw e w ytłum aczenie tylko w przyczynie ro zumnej jako ich przyczynie właściwej. A tak pozostawiamy
* W yrazów „teoria poznania“, „epistem ologia“, „kryteriologia“ oraz. pochodnych przym iotników używ am tu w znaczeniu zam iennym.
już teren epistemologiczny i schodzimy n a teren m etafizyki szczegółowej, form ułując tradycyjny dowód z celowości na istnienie Pierwszej wszechświata Przyczyny, jako B ytu oso bowego. Na żadnej innej drodze rozumowania nie możemy wejść „w posiadanie wzorczych idei“ poznanych przez nas rze czy, jeśli stoim y na gruncie arystotelesowskiego realizmu epi- stemologicznego. J e s t to droga rozumowania filozoficznego uw arunkowanego abstrakcją, a nie żadnym idealistycznym ilu - minizmem.
Nie przypuszczam, aby zadowoliło diamatyków uzasadnia nie realizm u epistemologicznego przez odwołanie się do zależ ności naszych sądów od praw dy ontologicznej w sensie „rela cji zgodności rzeczy czy zdarzeń z ich ideą wzorczą“, jak po wiada ks. Kłósak. Uzależniać naszą pewność o prawdziwości sądów od uległości na tajem ny jakiś powiew ontologicznej praw dy w sensie dotychczas, omówionym znaczy zagubić w yjś ciowe podstawy dla uzasadnienia tej pewności. Nie relacja rze czy do ich wzorczej idei, lecz bezpośrednio oczywiste fakty znajdują się u podstaw epistemologii: fak t transcendentny rzeczywistego istnienia otaczających nas rzeczy oraz fakt im - m anentny poznawania przez nas tych rzeczy i nas samych. Sa m a n atu ra aktu poznawczego ujaw nia oba te fakty, które bez zatracenia swej odrębności w ystępują naraz w akcie poznaw czym.
Kiedy mówimy o odrębności tego, co w akcie poznawczym jest im m anentne czyli formalne, od tego co w tym akcie jest transcendentne, stanowiąc jego treść, tym samym zgadzamy się na twierdzenie, że prawdziwość jako właściwość naszego sądu nie może być jednoznacznie orzekana o treści tego sądu, czyli o przedm iotach poznanych. W tym sensie zgodne jest stanowisko Schaffa naw et ze stanowiskiem św. Tomasza, że „rzeczywistość obiektywna nie jest ani prawdziwa, ani fałszy wa, ona po prostu jest“. Sądy zaś nasze o tej rzeczywistości
(np. że coś jest praw dziw ym złotem czy praw dziw ą kością sło niową) uznajem y za praw dziw e lub fałszywe nie dlatego, że
jak powiada ks. Kłósak, „dany przedm iot odpowiada idei przedmiotu wykonanego ze złota lub z kości słoniow ej“, lecz że przedm iot ten znajduje się w zasięgu poznawczym naszego umysłu.
Bezpodstawna je st tu obawa przed błędem idealizmu epi- stemologicznego, bo poznanie o tyle jest możliwe, o ile zacho wana je st proporcja między potencjałem poznawczym i przed miotem poznania, czyli między im m anentnym i tranScedent- nym elementem aktu poznawczego. Oba te elem enty chociaż są różne, jednak są one stru ktu ralny m i elem entam i jednego i tego samego aktu poznawczego, jako korelaty. I tu właśnie tkwi podstawa do przeniesienia nazwy „praw dziw y" z elem en tu formalnego na treściowy aktu poznawczego. Zrozum iałym jest jednak, że w tym wypadku „praw dziwy“ tylko pod pew nym względem przysługuje przedmiotowi, mianowicie o tyle, że przedm iot istniejący jako rzecz d l a s i e b i e , równo cześnie d l a n a s jest przedm iotem poznania, jak powia da i ks. Kłósak. ·
Rzecz jako przedm iot naszego poznania w słow niku tom i- stycznym otrzym ała nazwę „pojęcia“ obiektywnego, w odróż nieniu od elem entu immanentnego nazwanego pojęciem for malnym. I tu widzimy tę samą nazwę „pojęcie“ zastosowaną do obu różnych korelatów z uwzględnieniem sposobu orzeka nia przez analogię, gdyż orzekanie jednoznaczne byłoby poplą taniem porządku idealnego, poznawczego z rzeczywistym.
Chodzi jeszcze o to, czym jest owa „rzecz dla nas“ czyli „pojęcie“ obiektyw ne w zestawieniu z rzeczą dla siebie czyli rzeczywistością różną od nas jako podmiotu poznającego? Kto kolwiek, jak np. K a n t , w początkowej fazie kard. M e r c i e r czy P. D e s c o q s zaliczył to do immanentnego elem entu aktu poznawczego, nie mógł już uniknąć idealizmu epistemologicznego. Inaczej natom iast postawił tu spraw ę św. Tomasz, zdecydowanie oświadczając, że „byt rzeczy, a nie jej praw da powoduje praw dę w naszym um yśle“ 3. Późniejszy zaś
3 „Esse rei, non veritas ejus, cau sat veritatem in tellectus“, I, q. 16, a. 1, ad 3.
kom entator wypowie to jeszcze w yraźniej, że między treścią poznawczą rzeczy a jej przedm iotowym istnieniem zachodzi stosunek nie zgodności, lecz tożsam ości4. Dlatego „pojęcie obiektywne należy do porządku rzeczywistego, a jako przed m iot poznania stanow i podstawę dla stosunku myśli z tym porządkiem. Intencjonalne zjednoczenie m yśli z rzeczywisto ścią w akcie poznawczym sprawia, iż sam ą treść form po znawczych można uważać za pojęcie obiektyw ne“ B.
„Pojęcie“ obiektywne, jako istotna treść rzeczy, stanowi przedm iot form alny dla naszego um ysłu i jako takie wyznacza ono n atu rę tego umysłu, albowiem przedm iotem form alnym wyznaczona jest n atu ra każdej władzy: dźwiękiem-słuchu, ko- lorem-wzroku, zapachem-powonienia itd. N aturę zaś naszego um ysłu wyznacza przedm iot jako rzeczywisty. I tak np. zwie rzęta widzą kolory roślin, my zaś ponadto poznajemy, czym są rośliny czyli w yczytujem y ich treść istotną, ujawnioną z w egetatywnego ruchu wsobnego, przez który jedna gałązka w hierarchii bytow ania stoi wyżej, niż wszystkie skarby złota na ziemi. J a k znaki pisarskie lub słowa w yrażają treść m yś lową, lub jak rzeźba w yraża zakutą w niej myśl, tak właści wości w skazują na istotną treść rzeczy, stanowiącą przedm iot form alny dla naszego u m y słu 6. Przedm iot ten niezwykle wnikliwie został nazw any przez tomizm jako intelligibile in sensibili — treść intelektualna w rzeczy m aterialnej, z której nasz um ysł ją wy czy tu je.
Sw. Tomasz sam ą nazwę „intellectus“ wyprowadza od owe go w czytyw ania się przez nasz um ysł w dogłębną treść i sens poznawanej przez nas rzeczy m a te ria ln e j:7 zrozumieć jakąś rzecz znaczy z faktu stwierdzonego doświadczalnie wyczytać
‘ „Inter (rem) ipsam in statu objectivo, e t in re, non datur confor- m itas seu adaequatio, sed identitas e t unitas in ratione rei“ J a n o d ś w . T o m a s z a , C ursus Theol. II, disp. 22, a. 2, n. 8 (606).
* W. P i e t к u n, K ryte rio p o zn a w cza analiza a k tu w ia ry katolickiej, Poznań 1952, 82.
* Por. A r y s t o t e l e s , De A n im a 3, 6; św. T o m a s z , D e
A n im a , a. 4.
jego sens bytowy. Sens ten na podstawie głębszej analizy usta lono jako „pojęcie“ Obiektywne relatyw ne czyli jako treść proporcjonalnie wspólną dla wszystkiego, co je st rzeczywiste, a wyrażającą się stosunkiem istoty każdej rzeczy do jej istnie nia. Treść ta, stanowiąc przedm iot form alny dla naszego um y słu, również otrzym uje nazwę „praw dy“ ontologicznej. J e s t ona treścią niezaprzeczalną, gdyż wbrew faktow i im m anentne- mu tw ierdzić o niepoznawalności istoty rzeczy jest niedorzecz nym agnostycyzmem, a wbrew faktow i transcedentnem u prze czyć ich istnieniu je st niedorzecznym sceptycyzmem.
Tak pojęta „praw da“ ontologiczna rzeczywiście jest obiek tywnym probierzem prawdziwości naszych sądów czyli może być brana pod uw agę w zagadnieniach epistemologicznych, podczas gdy rozumienie praw dy ontologicznej jako zgodności rzeczy z jej ideą wzorczą jest tu nieprzydatne. Problem epi- stemologiczny obiektyw nej praw dy w tomizmie rozwiązanie swe znajduje nadal w prawdzie ontologicznej, ale według jej sensu teoriopoznawczego, tj. w edług relacji między form alnym przedmiotem poznania umysłowego a ideą poznawczą, nie zaś między tym że przedmiotem jako rzeczą „dla siebie“ a jej ideą wzorczą.
'Nasuwa się tu jednak trudność, że tak przedstawiona teo ria obiektyw nej praw dy uzależnia przedm iot od podmiotu, to, co obiektywne — od tego, co formalne. Odzwierciedleniem te go byłoby także orzekanie w yrazem „praw da“ w sensie właś ciwym o praw dzie formalnej, zaś tylko przez analogię — 0 praw dzie przedmiotowej. Czyżby idealizm epistemologiczny w nowej postaci?
Klasyczna definicja formalnej praw dy jako „zgodność (do- stosowanie-adaequatio) umysłu z poznaną rzeczą“ wymaga bliższego w yjaśnienia, co tu należy rozumieć przez „um ysł“ 1 co przez „rzecz“. Otóż podstawowym elem entem poznania umysłowego jest form alne pojęcie o rzeczy wytworzone przez umysł w spostrzeganiu. W tym akcie poznawczym um ysł nasz bezpośrednio dostrzega samą tylko rzecz przez to pojęcie
mu-uobecnioną. To stadium naszego poznania zwykle je st zgodne z obiektywną sytuacją, to znaczy rzeczywiście jest tak, jak um ysł nasz to widzi w pojęciu. Innym i słowy: pojęcie, samo rzutnie powstałe w naszym um yśle w następstwie spotkania się umysłu z rzeczą poznawczą, rzecz tę uobecnia naszemu umysłowi tak, jaką jest ona w swej najogólniejszej treści istot nej. Chociaż o zgodności pojęcia z rzeczą jesteśm y od począt ku przeświadczeni samorzutnie, to jednak w yraźnie o tym zdajem y sobie sprawę dopiero w refleksji: w tym wypadku um ysł nasz uchwyciwszy zgodność pojęcia z rzeczą, wyraża to w dwu pojęciach połączonych ze sobą w sądzie.
W spostrzeganiu pojęcie jako m edium in quo nie jest w y odrębnione od rzeczy, w yodrębnia je dopiero refleksja. Kiedy więc definiujem y praw dę form alną jako zgodność um ysłu-po- jęcia z rzeczą, w yrazem „pojęcie“ oznaczamy formę poznawczą wyodrębnioną przez refleksję, wyrazem zaś „rzecz“ oznacza m y przedm iot poznania, nazwany wyżej praw dą ontologiczną w sensie teoriopoznawczym, czyli istotę rzeczy konkretnej pod pewnymi w arunkam i dostępną poznaniu przez nasz um ysł — intelligibile. Klasyczna definicja praw dy formalnej na podsta w ie powyższego w yjaśnienia przedstawia się nam jako do strzeżona i wyrażona przez nasz um ysł zgodność pojęcia re fleksyjnego o rzeczy z tą rzeczą spostrzeganą bezpośrednio w pojęciu formalnym.
Tak przedstawiona teoria poznania umysłowego posiada niezaprzeczalną wartość obiektywną, ponieważ we wszystkich stadiach tego poznania treścią aktu poznawczego jest elem ent transcendentny. Chociaż tomizm w skazuje na udział współczyn nika również im manentnego (intellectus agens) w procesie po znawczym, to jednak udział ten polega na wpływie w arunku jącym, nie zaś przyczynowym obiektywizującym: intellectus agens est m edium quo non autem quod cognoscendae veritatis. Wpływ ten wyodrębnia treści istotne z rzeczy konkretnych — chronotopów, a bez takiego wpływu niewytłumaczonym było by zjawisko powszechników, jako form niezacieśnionych
grani-cami przestrzeni i czasu umożliwiającymi jednoznaczne defi nicje zjawisk układu materialnego.
Wreszcie możliwe się stały wnioski końcowe dotyczące sta nowiska teoriopoznawczego, jakie w cytowanym artykule za jął ks. Kłósak, polemizując z krytyką, z jaką wobec epistemo- logicznego realizm u tomistycznego w ystąpili m arksiści A. Schaff i L. Kołakowski.
I. Tomistyczne tłumaczenie obiektywizmu praw dy form al nej czyli prwadziwości naszych sądów nie różni się, moim zda niem, od tłum aczenia przytoczonego przez Schaffa. Różnice zaś dotyczą w yjaśnienia natury aktów i form poznania umysło wego; moniści jeszcze dotychczas usiłują je tłumaczyć tylko funkcyjną zależnością od wyżej zorganizowanej m aterii, pod czas gdy tomiści tłumaczą je dwoma współczynnikami: tran s cendentnym, dostarczającym naszemu poznaniu treści pod dzia łaniem przedmiotu, oraz immanentnym, który w naszym umyś le wytwarza powszechne formy poznawcze czyli pojęcia o tej treści, czerpanej bezpośrednio z rzeczy m aterialnych. Tomiści nie przeczą funkcyjnej zależności procesu naszego poznania od materii, lecz i w epistemologii zmuszeni są uznać współczyn nik poznawczy niematerialny, ponieważ wymaga tego form al nie niem aterialna natura powszechników jako rzeczywistych
rysów naszej świadomości („świadomość“ w znaczeniu psycho logicznym), które ujawniam y ze stru k tu ry definicji oraz z bu dowy zdań powszechnych jako ich' orzeczniki.
II. W yrazem „praw da“ orzekamy bezpośrednio o praw dzie naszych sądów, ale przez analogię wyrazem tym można orzekać o korelacie naszych pojęć czyli o ich treści, o której powiada również św. Tomasz „esse rei causat veritatem intel lectus“.
III. A dekw atną podstawą i probierzem prawdziwości n a szych sądów jest w ierne uobecnienie nam istoty rzeczy przez pojęcie o tej rzeczy bezpośrednie, a nie dostosowanie tej rze czy do jej idei wzorczej. Niewątpliwie idea wzorcza w um yśle sprawcy jakiejś rzeczy wyznacza istotę tej rzeczy czyli spraw ca rzeczy dostosował ją do swego umysłu, przez które to do
stosowanie rzecz je st taką, a nie inną, czyli jest sobą (jedno ze znaczeń nazwy „Istota“). Ale w epistemologii m y o tym do stosowaniu mówić nie potrzebujem y, bo interesuje tu nas re lacja istoty i um ysłu ją poznającego wyznaczająca n atu rę aktu poznawczego, a nie żadna inna relacja. W epistemologii rozpa trujem y rzeczy jako istniejące i poznawane, a nie jako pochod ne, bo to należy już do m etafizyki szczegółowej.
Dlatego nie w ydaje m i się być trafnym zarzut postawiony Schaffowi przez ks. Kłóska, że odrzucając praw dę ontologicz- n ą według idei wzorczej, wchodzi się na tory jakiejś odmiany idealizmu epistemologicznego. Ale również nietrafny jest za rz u t postawiony przez Schaffa i Kołakowskiego tomizmowi, jakoby epistemologiczny realizm tego system u był wyznaczony wzorczą ideą poznawanych przez nas rzeczy, aczkolwiek praw dą jest, gdzieindziej udowodnioną, że wszystkie rzeczy pochod ne z istoty swej taką ideę odzwierciadlają.
Na m arginesie sposobu w yjaśniania tych najgłębszych pro blemów filozoficznych wypada zauważyć, że w tręty Kołakow skiego o jakichś „poniżających usługach przed kościelnym ołta rzem “ nie świadczą o postaw ie godnej sługi praw dy, jakim być m usi rzetelny filozof.
W itold Pietkun
W ODPOWIEDZI KS. PIETKUNOWI.
Uwagi, jakie m i się nasunęły po przeczytaniu wywodów ks. Witolda P i e t k u n a, ograniczę do obrony stanowiska, ’k tóre zająłem w artykule Czy tom izm nie zna obiektyw nej
prawdy?
Ks. P ietkun utrzym uje, że w teorii poznania „dalej obsta ję (!) przy tym, że praw da ontologiczna jest m iernikiem praw dy logicznej naszego um ysłu“. Mojemu oponentowi chodzi o to, że z takiego ujęcia czynię jakoby powszechne zastoso