Zdzisław Mączeński
Wspomnienia z czasów powstania i
działalności Towarzystwa Opieki nad
Zabytkami Przeszłości w Warszawie
w latach od 1906 do 1915
Ochrona Zabytków 11/3-4 (42-43), 157-166
Już w pierwszym roku pow stała m yśl o w łasnej siedzibie dla Towarzystwa. W tedy Erazm M ajewski zadeklarow ał 15.000, a P ułaski i Rotwand po 5.000 rubli. (Dla ocenienia wielkości tych sum trzeba pam iętać o wysokiej w artości rubla: za składkę 10 rubli rocznie członek Tow arzystw a Opieki otrzym yw ał tytuł C złonka-Protektora). A nie był to jedyny dowód ofiarności członków Towa rzystw a: ze składek zebranych w śród Z arządu nabyto także nieporów nany zbiór Varsovianôw W iktora Gomulickiego.
Robiono w Tow arzystw ie w iele i — robiono szybko. Tempo akcji było nie zwykłe. M ajew ski dając pieniądze na now ą siedzibę Towarzystwa, dał term in dw uletni na przeprowadzenie spraw y. Choć wiele było do zrobienia — bo trzeba było w ybrać dom, pozbyć się z niego dziesiątków lokatorów, oraz cał kowicie odrem ontować i usunąć zniekształcenia — term in bardzo niewiele został przekroczony.
Ofiarowano Tow arzystw u nie tylko pieniądze, ale i pracę. Z w yjątkiem zaś sekretarza, który m iał u Baryczków pokój i niewielkie wynagrodzenie, praca była „honorow a“. — Pierw szy prezes Tow arzystw a żył krótko, tak samo drugi, w ybrany na jego miejsce Z ygm unt Gloger. Od r. 1910 na czele Towa rzystw a stanął E dw ard K rasiński i zachow ał przewodnictwo do końca. Szcze gólnie czynnym i w początkowych latach byli: architekci, Marconi, Mączeński, Skórewicz, Sosnowski, Szyller, dwaj Wojciechowscy, ojciec i syn, Wiśniowski, a poza tym Korzon, Pułaski, ks. Skimborowicz, H usarski i Lauterbach. Ich nazwi ska najczęściej w ystępują w spraw ozdaniach dorocznych Towarzystwa, ich posta cie najm ocniej zapisały się w pamięci młodego wówczas uczestnika tych prac. Na czele najczynniejszego w ydziału A rchitektury stał Dziekoński, sekretarzam i byli Lisiecki i Sosnowski. Z uczestników jego prac żyją jeszcze Fukier, Zygm unt Kamiński, Mączeński, Raniecki, Tatarkiew icz, Wóycicki. Duszą Towarzystwa był w jego początkach K azimierz Broniewski. Czynny był niestety krótko, jeszcze przed objęciem Domu Baryczków usunął się z Towarzystwa; jednakże zdążył stworzyć m u fundam ent i właściwe form y działalności.
Te cyfry, fakty, daty, nazwiska są już oddalone od nas o pół wieku. Ku nim, ku tym pierwszym latom Towarzystwa, k tó re położyły fundam enty dla całej jego działalności, dziś zw raca się przede w szystkim uw aga i wdzięczność. Im — a ściślej mówiąc, ludziom, którzy w nim byli czynni — należy się od nas cześć. Ale należy się ona także i ich następcom, którzy zapoczątkowaną wówczas akcję prowadzili z oddaniem dopóki była potrzebna i możliwa.
. >
W S P O M N IE N IA Z CZA SÓ W P O W S T A N IA I D ZIA ŁA LN O ŚC I TO W ARZY STW A O P IE K I NAD ZA B Y TK A M I P R Z E S Z Ł O Ś C I W W ARSZAW IE W LA TA C H OD 1906 DO 1915
ZDZISŁAW MĄCZEŃSKI
Jako ostatni z żyjących pierw szych członków czynnych Towarzystwa Opieki nad Zabytkam i Przeszłości w W arszawie, którego pięćdziesięciolecie minęło, chciałbym podzielić się wspom nieniam i z czasów pow stania i działalności tego Towarzystwa. Zam ierzam ująć tu ogólnie, z naśw ietleniem tła, na jakim się to odbywało, ograniczając wypowiedzi o charakterze sprawozdawczym do koniecz nego minimum.
W arszawę zobaczyłem po raz pierwszy w 1896 r., lecz n a stałe osiadłem tu taj w 1900 r., m ając za sobą dw uletni okres pracy u prof. Odrzywolskiego
przy „restauracji K atedry na W aw elu“, gdzie mimo skromnego stanow iska kierow nika tej budowy, m iałem sposobność nie tylko zapoznać się z panującym i wówczas poglądam i na spraw y konserw atorskie, brać w nich bezpośredni udział, lecz również stykać się z szeregiem w ybitnych krakow skich i niektórym i z lwo wskich osobistości zajm ujących się tym problemem, co w gruncie rzeczy było dla mnie doskonałą szkołą. Okres ten, który dzisiaj wspominam z dużą emocją a naw et pewnego rodzaju dum ą, przerw ała służba wojskowa, po odbyciu której znalazłem pracę w biurze „M ajstra“ , jak w tedy nazyw ano przezacnego arch i tek ta Józefa Dziekońskiego.
-Pożar wieży Jasnogórskiej i jej odbudowa, restauracja kościoła św. Anny w Wilnie i szereg różnego rodzaju problem ów związanych przeważnie z po większeniam i lub budową kościołów w całym k ra ju i związane z tym częste wyjazdy z „M ajstrem “ lu b na Jego zlecenie, dały mi sposobność nie tylko w y konania kilkunastu czy naw et więcej zdjęć pom iarowych różnych kościołów zabytkowych, z których nie wiem czy w ogóle dzisiaj jeszcze jakiś istnieje, lecz także zapoznania się z opłakanym stanem tychże oraz ignorancją i brakiem uświadom ienia użytkowników co do ich w artości plastycznej, historycznej i n a rodowej. Tak było na prowincji, a w W arszawie?
Otóż W arszawę fin de siécl‘u, jak się to w tedy mówiło, charakteryzow ał nie bywały ruch budowlany, któ ry w latach najw iększej prosperity, tj między 1894 a 1899 w yrażał się cyfrą kilkuset nowych budynków rocznie. To też w owym okresie i początku XX w ieku W arszawa wzbogaciła się, obok domów mieszkalnych, pokaźną ilością gmachów takich, jak Politechnika, Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych, Filharm onia, Hipoteka, Hotel Bristol, B ank Państw a, Szpital Dzieciątka Jezus, Stowarzyszenie Techników, Towarzystwo Ubezpieczeń Rosja, kościoły: św. Floriana i Zbawiciela, Hale Targowe za Żelazną B ram ą i na Koszykach, w iadukt i m ost Poniatowskiego, no i kilka cerkwi, z cerkw ią na Saskim Placu na pierwszym miejscu, lecz równocześnie znikają: P ałacyk T ar nowskich przy K rakow skim Przedmieściu, Mennica przy ul. Bielańskiej, lewe skrzydło pałacu Mniszchów przy ul. Senatorskiej, połowa arch itek tu ry ogro dowej w P ałacu Radziwiłłów przy ul. Miodowej, skrzydło średniowiecznego klasztoru B ernardynów , część koszar M irowskich. Nadto w spekulacyjnej go rączce budowlanej przebudow uje się lub nadbudow uje zabytkow e dom y na Starym Mieście; Freta, Nowym Mieście, K rakow skim Przedm ieściu i Nowym Swiecie, zniekształca się przez obudowę straganam i portyki P ałacu Lubom ir skich i domów Corazziańsktch lub przez przebudowę empirowego P ałacu S ta szica na bizantyjsko-rosyjską budowlę, zabudow uje Aleje Ujazdowskie ciężkimi gm aszyskami K orpusu K adetów itp., dokonuje się szeregu nieprzem yślanych parcelacji, jak ogrodu K ronenberga, folw arku Koszyki, poklasztornych gru n tów Kapucynów itp.
A wszystko to odbywa się cicho, spokojnie, gdyż poza rom antykam i, poetam i itp. indyw iduam i nie ma odpowiedniego organu, który by mógł wziąć na siebie rolę uśw iadam iania tam, gdzie tego brak, a protestacyjną wobec spekulacji i złej woli. W prawdzie w Rosji już od początku XIX w ieku istniała organizacja „opiekująca się“ zabytkam i, lecz nie na terenie Priw islienia, na którym szale jąca rusyfikacja nie dopuszczała do tw orzenia się jakichkolwiek tow arzystw czy organizacji zbiorowych, podtrzym ujących naszą odrębność narodow ą. Były w W arszawie dwie wyższe uczelnie U niw ersytet i Politechnika, lecz te jako z ducha i języka rosyjskie nie m iały absolutnie nic wspólnego z polskim spo łeczeństwem i jego poczynaniami. Równocześnie z tym stanem rzeczy w K ró lestwie, w sąsiednim zaborze austriackim — Galicji — istniała już w tedy K atedra
Rye. 180. W arszawa, Rynek St. Miasta 31 — Kamienica ks. Mazowiec kich. Odsłonięte wnęki gotyckie. Prace TOnZP.
H istorii Sztuki* w U niw ersy tecie Jag iello ń sk im , G rono K o n serw ato ró w Galicji Z achodniej w K rak o w ie i W schodniej w e L w ow ie, od r. 1873 w ram a ch P o l sk iej A kadem ii U m iejętn o ści działała K om isja H istorii S ztuki, k tó rej człon kow ie z Ł uszczkiew iczem n a czele nie o g ran iczają sw ej działalności do zaboru au striackiego, lecz p rz e k ra c z a ją g ran icę i rozpoczynają p racę badaw czą też i w K rólestw ie. J a k ż e sk ro m n e są te b adania, g d y się na nie sp o jrzy obiektyw nie z dżisiejszego n aukow ego lu b k o n serw ato rsk ieg o p u n k tu w idzenia, lecz jakże doniosłe w sk u tk a c h ja k o p rzełam an ie bierności i zach ęta do n aśladow ania. I n aśladow cy się z n a jd u ją . Józef D ziekoński rozpoczyna pracę in w e n ta ry z a
cyjną zabytków w ydaniem w r. 1893 M onografii Kościoła Parafialnego w Będ kowie, lecz trudności związane z w yszukaniem nakładcy, drukiem w Krakowie, gdyż w W arszawie ze względów cenzuralnych było to niebyw ale trudne, jeżeli nie wręcz niemożliwe, nie zachęcały do dalszych wysiłków, zwłaszcza że był to okres ogromnego w ew nętrznego napięcia politycznego i konspiracji — m a skowanego tylko pozornym spokojem i pogodzeniem się z losem, jakby to sądzić było można przyglądając się np. spacerującym w niedzielę w południe po K ra kowskim Przedm ieściu tłum om na t. zw. „przeglądzie katolickim “, a po południu w Alejach Ujazdowskich, publiczności zgromadzonej na w ystaw ach w Zachęcie i u K ryw ulta, w teatrach, cukierniach, na balach, koncertach i zabawach w Doli nie Szwajcarskiej i tym podobnych im prezach, co nagle w 1904 r. przeryw a krzyk gazeciarzy, obwieszczający w ybuch w ojny z Japonią. Mobilizacja, w yjazdy na fro nt t. zw. pułków syberyjskich form ow anych z królew iaków, kożuchy, pa pachy itp. akcesoria mobilizacyjne, wywiezienie 77 czy 177 lekarzy z W arszawy n a teren wojny, wszystko to mimo dram atycznego napięcia W arszawa przyjęła spokojnie, dopatrując się w tym początku tak oczekiwanego końca. Teraz wy padki idą jak law ina. W styczniu 1905 r. M anifest Tolerancyjny — 200.000 uni tów przechodzi n a P odlasiu na katolicyzm , s tra jk szkolny, s tra jk kolejowy, stra jk powszechny ze strzelaninam i (najw iększa n a pl. Grzybowskim), 30. X. Ma nifest zwany Październikowym , nadający „konstytucję i wolność obyw atelską“ (co nie przeszkadzało oberpolizeim ajstrowi M eierowi w przyjęciu tłumów m a nifestujących na Placu Teatralnym , ufnych tym nadaniom , ogniem karabinow ym i szarżą kozaków kubańskich).
5 listopada olbrzym ia m anifestacja zorganizowana przez Ligę Narodową, a w niespełna tydzień „stan oblężenia“... i znów w miesiąc — w ielki Zjazd Chłopów w Filharm onii... a finał? nowe rozczarowanie i zawód... Chociaż — ten rew olucyjny zryw nie przyniósł spodziewanego rezultatu, to jednak mocno w płynął na zm ianę zasadniczej postaw y społeczeństwa, które od tajności prze szło do napół jaw nej działalności zarówno na polu politycznym, jak i spo łecznym.
Przede w szystkim pow stają szkoły polskie, dalej różne organizacje społeczne, zawodowe, sportowe itp., a między nim i w r. 1906 Tow arzystw o Opieki nad Zabytkam i Przeszłości pod pierw otną nazw ą „Tow arzystw o Opieki nad Histo rycznym i P am iątkam i i Zabytkam i S ztuki“. Towarzystwo to wyszło z gmachu Muzeum Przem ysłu i Rolnictwa, który w tym okresie odegrał rolę jakby w ylę gam i różnych towarzystw, gdyż tam też i w tym sam ym czasie powstała pierw sza organizacja zawodowa architektów pod nazw ą „Koło A rchitektów “ . Inauguracyjne posiedzenie miało miejsce 27. X. 1906 r., zaś I-sze W alne Zgro madzenie, które w ybrało 14-osobowy Z arząd 10. III. 1907 r. Z kolei Zarząd na posiedzeniu 8. IV tegoż roku ukonstytuow ał się w ten sposób, że prezesem w ybrano Adam a hr. Krasińskiego, viceprezesam i Zygm unta G logera i Erazma Majewskiego, skarbnikiem A ndrzeja Rotw anda, a na sekretarza powołano K a zim ierza Broniewskiego. Skład pierwszego Zarządu, którego wym ienienie dzi siaj jest jakb y apelem Zm arłych, obejm ujący nazwiska: Józef Dziekoński, Zyg m unt Gloger, Ks. p ra ła t Adolf Jełowiecki, Adam hr. Krasiński, Tadeusz Korzon, A leksander K raushar, Erazm Majewski, W ładysław Marconi, Włodzimierz Po- wichrow ski, Franciszek Pułaski, A ndrzej Rotwand, Antoni Strzałecki, Pius Weloński, K onstanty W jciechowski — w k tórym na 14 osób jest 3 history ków, 3-ch architektów , 1 rzeźbiarz, 1 archeolog, 1 badacz naukowy, 1 ksiądz, 1 adw okat, 1 finansista, 1 m alarz-kolekcjoner, 1 ziemianin, co jest chyba dosta tecznym dowodem, że powstanie tego Tow arzystw a było jakby realizacją tęsknot
inteligentnego odłam u społeczności w arszaw skiej, m iłującej sw oją przeszłość narodow ą i kulturalną.
Nic też dziwnego, że początkowe poczynania Tow arzystw a o takim zespole charakteryzuje obok zapału i dobrych chęci jakby am atorskie podejście do wszel kiego rodzaju zagadnień praktycznych, czego odbiciem były zmiany, to nazwy, to statutow e, to organizacyjne, a naw et lokalowe. Z początku wszystkim zaj mował się Zarząd, w krótce jedn ak doszedł do wniosku o potrzebie wciągnięcia do współpracy większej ilości ludzi, co też w ykonał przez zamianowanie 12-tu członków zastępców w osobach: (i znów apel zm arłych) Hugo Seydel, M athias Berson, W ładysław Korotyński, B ronisław a Kondratowiczowa, Zygm unt Otto, Kazimierz Skórewicz, Kazimierz hr. Sobański, O skar Sosnowski, G ustaw Sou- bise-Bisier, Stefan Szyller i Jarosław W ojciechowski oraz utworzenie Komisji, które z kolei przekształciły się w samodzielne W ydziały: A rchitektury i Inw en taryzacji, M alarstw a i Rzeźby oraz S tarej W arszawy. Rozpoczyna się praca pro pagandowa. Nawiązuje się stosunki w spółpracy z diecezjami, a przez nie z p a ra fiami, przez m ianowanie delegatów i korespondentów z prow incją i rodakam i w Rosji, drukuje się Kwestionariusze, „Gościniec Jarzębskiego“, w m urow uje się tablice pam iątkowe, w W arszawie: Staszica (Kanonia Nr. 8), Malczewskiego (Elektoralna Nr. 14), Słowackiego (Elektoralna Nr. 20), a w Lublinie: Pola i Klo- nowicza (Rynek). Siedzibę Tow arzystw a przenosi się kolejno do Redakcji Św ia towida, Redakcji Biblioteki W arszawskiej, wreszcie do własnego lokalu przy ul. Nowy Św iat 41. W tym skrom nym lokalu w poprzecznej oficynie, dostępnym ze służbowej klatki schodowej, k tó ry równocześnie był mieszkaniem sekreta rza — zaczyna się norm alna bardziej ustabilizow ana praca. Tu odbyw ają się co w torek o godz. 20-ej zebrania W ydziału Architektoniczno-Inw entaryzacyj- nego przy współudziale członków innych Wydziałów, ewent. zainteresowanych łub zaproszonych osób. Ze względu na specjalny ch a rak ter tych posiedzeń, ra żąco odbiegający od dzisiejszych zebrań, pozwolę sobie trochę na ten tem at powiedzieć. Otóż członków czynnych było w ogóle niewielu.
W Wydziale Architektoniczno—Inw entaryzacyjnym pierwszy skład stanowili. Józef Dziekoński, W ładysław M arconi, Zdzisław Mączeński, Zygm unt Otto, ks. Hipolit Skimbrowicz, K azimierz Skórewicz, O skar Sosnowski, Stefan Szyller, Teofil Wiśniewski, K onstanty Wojciechowski, Jarosław Wojciechowski, oraz z urzędu K azimierz Broniewski. Zespół ten był znakomicie zgrany. To też obrady były krótkie i rzeczowe. Toczyły się w atm osferze harm onii i koleżeń skiej wyrozumiałości, mimo poważnych różnic w ieku i znaczenia członków, bez śladu celebrowania, decyzje i ich wykonanie było szybkie. Członkowie wykonywali zlecone im przez W ydział prace bezinteresownie. Jedynie koszty wyjazdów, tj. kolej i konie były pokryw ane przez Towarzystwo lub zaintere sowanych. Dalszy ciąg posiedzenia m iał z zasady miejsce w restauracji Savoy przy Nowym Swiecie lub u „L ija“ przy K rakow skim Przedmieściu. W w yjątko w ych okolicznościach, np. gdy byli goście zamiejscowi oraz później po prze niesieniu się do Baryczków, w Hotelu Europejskim lub Angielskim, gdzie przy wspólnej kolacji, w czasie rozmów towarzyskich, następow ało zbliżenie i zacie śnianie węzłów przyjaźni starej generacji z młodą. Zresztą te towarzyskie ze brania m imo swobodnego towarzyskiego ich charakteru, były napraw dę jakby dalszym ciągiem zebrań rozpoczętych w lokalu Tow arzystw a, o czym wymownie świadczy fakt, że brał w nich udział pełny skład W ydziału nie wyłączając za cnego O skara Sosnowskiego (przynajm niej platonicznie), znanego ze swego k ry tycznego nastaw ienia do wszelkiego rodzaju imprez, które by nie m iały głęb szego celu, a zwłaszcza tych, których nieodłącznym atrybutem był brzęk nie
tylko talerzy. Trzeba przyznać, że bardzo poważne projekty, jak np. Pierwszego Zjazdu K onserw atorów w 1909 r., kupna Domu Baryczków w 1910 r. urodziły się właśnie na tych tow arzyskich zebraniach.
W spom niany wyżej zjazd, n aturalnie zakonspirowany, zgromadził przedsta wicieli w szystkich trzech zaborów i tak: z K rakow a wzięli w nim udział W ła dysław Ekielski, Franciszek Klein, Sław om ir Odrzywolski, M arian Sokołowski, Tadeusz Stryjeński, Jerzy W archałow ski, K azim ierz Wyszyński; ze Lwowa: Alfred Zacharjewicz; z Poznania: Nikodem Pajzderski i Roger Sławski.
A m bitnym celem jego dwudniowych obrad było ustalenie jakichś naukow ych zasad odnośnie konserw acji zabytków , stosunku konserw acji do dotychczas sto sowanych „restauracji“, był to bowiem jeszcze okres zapóżnionego n a naszym gruncie puryzm u, głoszonego i wprow adzanego w życie przez tak w y bitną jed nostkę, jaką był Viollet-le-Duc, który może w czasie swego pobytu w K rakow ie, spowodowanego zaproszeniem C zartoryskich, zaszczepił tam swoje poglądy i znalazł nie tylko gorących wielbicieli, lecz i gorliw ych naśladowców, nie tylko między w ybitnym i architektam i tego czasu, lecz i przedstaw icielam i in nych dyscyplin artystycznych z M atejką na czele, co się tak odbiło na „resta uracjach“ Sukiennic, kościoła Mariackiego, Biblioteki Jagiellońskiej i K atedry na W awelu — w Krakowie, a bliżej W arszawy — K atedr w Płocku, W łocławku i innych.
W 1909 r. um iera hr. Adam K rasiński, wobec czego obowiązki prezesa obej m uje Zygm unt Gloger. Lecz i ten w krótce przenosi się do wieczności, tak, że od 1910 r. obejm uje je i dłuższy czas nieprzerw anie spraw uje E dw ard hr. K rasiński. Poza tym rok 1909 zaznacza się w ydatnym wzbogaceniem W ydziału A rchitek tu ry i Inw entaryzacji pod względem ilościowym i jakościowym przez pow raca jących po studiach zagranicą historyków sztuki i architektów , którzy odrazu wciągnęli się do pracy w Towarzystwie. Dotychczasowy skład najczynniejszego Wydziału, jakim był W ydział A rchitektury i Inw entaryzacji, stanow ili przeważnie praktycy o technicznym przygotow aniu, o dużej inteligencji i zasobie wiadomości z zakresu historii sztuki, lecz wobec nowych poglądów n a spraw y konserw a torskie zabytków było to już w tedy niew ystarczające. To też włączenie się do pracy W ydziału d r W ładysław a Tatarkiewicza, d r A lfreda L auterbacha, d r W ła dysława Kłyszewskiego, W acława Husarskiego, Czesława Przybylskiego, J u liu sza Kłosa, A leksandra Ranieckiego, Juliusza Lisieckiego, Zygm unta Wóycickiego i innych — dało poważne w yniki przez przejście od — powiedziałbym — p ra k tycznego do naukow ego stylu pracy, choć trzeba przyznać, że atu ty te nie od razu zostały w pełni wykorzystane, bo i nie mogły być w ykorzystane ze względu na nieodpowiednie w arunki lokalowe, które dopiero po dw u latach zasadniczo się zmieniły. Towarzystwo w tym okresie dosłownie się dusiło. Mimo stosun kowo niedługiego okresu istnienia Tow arzystw a zakres jego prac i obowiąz ków, zarówno świadomie przyjętych ja k i narzuconych przez życie, zatoczył bardzo szerokie kręgi, przekraczając przy tym naw et nie tylko dzisiejsze granice polityczne. Gros prac stanow iły problem y zabytków architektonicznych, których w okresie od 1907 do 1914 r. W ydział A rchitektoniczny załatw ił 366, a n ajpo ważniejsze z nich dotyczyły kościołów: w Czerwińsku, Brześciu K ujaw skim , Brochowie, Sandom ierzu (św. Jak u b a i K atedry), Częstochowie, Łowiczu (św. Ducha i Kolegiaty), Odechowie, Sulejowie, Prandocinie, Wysocicach, Inowłodziu, Kaliszu (św. Mikołaja), Piotrkow ie (pobem ardyński), Jędrzejow ie, Lądzie, W arszawie (N.M.P. na Nowym Mieście), K am ieńcu Podolskim (Katedra), a z zabytków laickich, zamków, ru in itp.: w Pabianicach, Nowogródku, Iłży, Pieskowej Skale, Ojcowie, Chęcinach, Raciążku, Siewierzu, Janowcu, W
ojcie-Rye. 181. Brochów. Kościół z poł. XVI w. po zniszczeniach I wojny światowej, zrekonstruow any następnie staraniem TOnZP.
chow ie, K orcu, Ołyce, Szydłow ie, Szydłow cu, L ublinie (B ram a K rak o w sk a, K a m ienica Sobieskiego), Ł u c k u (Colegium po jezuickie), W arszaw ie (Rogatki) i inne.
O prócz problem ów z dziedziny arch itek to n iczn ej inne W ydziały w ty m o k re sie zajm o w ały się p ro b le m am i z in n y ch dziedzin sztuki. N a ilość było ich m niej, lecz nie m niejszej w agi lu b znaczenia, jak np. odnow ienie try p ty k u O lkuskiego, pom ników Żółkiew skiego na polu b itw y pod Cecorą, G odebskiego n a polu b itw y pod R aszynem , re s ta u ra c ja lu b zabezpieczenie m alow ideł w C zer w iń sk u , C zernichow ie, W arszaw ie (św. A nna), Skierniew icach, Berdyczow ie, K am ień cu P odolskim , T ro k ac h i innych.
Z inicjatyw y W ydziału S tarej W arszawy zorganizowana instytucję tzw. k u ratorów , których zadaniem było trzym anie ręki na wszelkich poczynaniach Starego i Nowego Miasta, fotografow anie wszelkich uwagi godnych obiektów itp. Instytucja ta, w parę la t później, odegrała bardzo poważną rolę przy prze jęciu mienia opuszczonego przez Rosjan. Z narzuconych Tow arzystw u zadań należy wym ienić przejęcie z rą k Cesarskiej Komisji A rchitektury w P eters burgu zarządu i opieki ruin Czerska, przyjęcie darow anych przez księcia L u bomirskiego ru in Iłży, przez A rtu ra Popławskiego Wieży w Wojciechowie, przez Bersohna księgozbioru Podczaszyńskiego, przez hr. Tyszkiewicza z Ło- hojska kolekcji rycin, planów, m ap i rysunków C analetta, przez K rau shara zbioru drzew orytów i fotografii dotyczących W arszawy, przez Marconiego, Kon- dratow iczową i innych — zbiorów fotografii, klisz itp. z różnych dziedzin bu downictwa, rzeźby i m alarstw a. Poza tym różne osoby ofiarow ują: dywany, rzeźby, portrety, broń, m ajolikę, szkło itp., a Towarzystwo zakupuje zbiory książek, rycin i t p , dzięki czemu staje się właścicielem, zarządcą, kolekcjone rem w szerokim tego słowa znaczeniu, nie może atoli stać się tym, czym by chciało być i do czego dąży, posiadając po tem u zasadnicze dane w osobach naukow o przygotowanych pracow ników i zgromadzonym m ateriale inw enta ryzacyjnym , tj. placówką naukową.
N a przeszkodzie tym szlachetnym zam iarom stał od początku b rak odpo wiednich w arunków lokalowych. Spraw a ta poruszana od 1908 r., gdy Erazm M ajew ski deklarow ał 15.000 rb. i swe zbiory, o ile Towarzystwo zbuduje lub nabędzie w łasny gm ach w ciągu dwóch lat, mimo dalszych ofiar Pułaskiego i R otw anda po 5.000 rb. nie mogła znaleźć szczęśliwego rozwiązania. Dopiero, jak to już poprzednio wspom niałem „na ry b ce“ w Wielki P iątek 1910 r. rzu cona myśl nabycia Domu Baryczków i zrealizowanie jej w m yśl zasady „auda ces fo rtu na ju v a t“ — problem lokalow y rozwiązało. Pom ysł był śmiały, lecz i trudny. Trzeba było zapłacić nie tylko cenę kupna, lecz i wykonać rem ont i adaptację budynku, co trw ało około dwóch lat, a na to rozporządzało się więcej niż skrom nym i, w stosunku do potrzeb, środkam i ze składek członkow skich i ofiar specjalnych na to kupno. Wobec tego powstała myśl urządzania im prez odpowiadających celom Tow arzystw a, równocześnie przynoszących ja kiś dochód.
Zapoczątkowaniem tej akcji było urządzenie w 1911 r. w Ratuszu W ystaw y S tarej W arszawy łącznie z w ydaniem pam iętnika. Zorganizowaniem tej W y staw y zajm ow ały się specjalne Komisje, z których jedyny z pozostałych człon ków bierze udział w obecnym jubileuszu w osobie prof. Tatarkiewicza. Z kolei otw arcie Baryczków w 1912 r. zainaugurow ano bogatą W ystaw ą M iniatur, T kanin i Haftów, za którą w 1913 r. nastąpiła W ystaw a Ceram iki i Szkła Pol skiego i w ydanie katalogu, w 1914 r. W ystaw a Starych Rycin Polskich ze zbiorów Dominika W itke-Jeżew skiego rów nież z katalogiem i w 1915 r. W y staw a „Wieś i M iasteczka“ urządzona wspólnie z Kołem Architektów, o czym jeszcze dalej.
W ystaw y w stałym lokalu jako środek propagandow y odegrały dużą rolę, lecz nie stanow iły najważniejszego osiągnięcia związanego z przeniesieniem się do Baryczków. Osiągnięciem tym było przeniesienie agend Towarzystwa do tego lokalu i związane z tym pogłębienie n u rtu dotychczasowej pracy i dzia łalności Tow arzystw a oraz zm iana stylu tej pracy. Zm iana ta polegała na zla niu się trzech zasadniczych W ydziałów tj.: A rchitektoniczno-Inw entaryzacyj- nego, M alarstw a i Rzeźby oraz S tarej W arszaw y w jeden W ydział K onserw a torski z Józefem Dziekońskim jako przewodniczącym, a Zdzisławem Mączeńskim
jako sekretarzem , oraz utw orzenie nowego W ydziału H istorii Sztuki z hr. E dw ar dem K rasińskim jako przewodniczącym, a d r W ładysławem Tatarkiew iczem jako sekretarzem . O dtąd wszelkie spraw y o charakterze konserw atorsko-prak- tycznym podlegały załatw ieniu przez W ydział K onserw atorski, a o charakterze historycznym i teoretyczno-konserw atorskim przez W ydział H istorii Sztuki. Zm iany te zbiegają się w czasie z ustąpieniem dotychczasowego, wielce zasłużo nego, sekretarza Zarządu Kazimierza Broniewskiego i objęcie tego stanow iska przez d r W ładysław a Kłyszewskiego. Dalszym n aturalnym następstw em zdo bycia własnego dom u było wprow adzenie system atycznych okresowych odczy tów z dziedziny historii i konserw acji zabytków. Pierw szy odczyt na tem at „Życie domowe mieszczan w arszaw skich w ubiegłych w iekach“ wygłosił A le ksander K raushar.
W 1913 r. pow staje Kom isja Muzealno-Biblioteczna, urządza się stałe M u zeum Zbiorów Tow arzystw a i A rchiw um Ikonograficzne, kierow ane przez B ro nisław a Gembarzewskiego, oraz Pracow nia Inw entaryzacyjna prowadzona przez Jarosław a Wojciechowskiego i Juliusza Kłosa, w której m iędzy innym i pracow nikam i zatrudniona była p. d r S tanisław a Sawicka.
Oprócz tych bezpośrednich korzyści zakup kam ienicy Baryczków i przenie sienie tam Tow arzystw a miało bardzo poważny w pływ na rozwój, nazw ę to mody, w ykupyw ania domów starom iejskich, zapoczątkowanej przez w ykup kilku domów n a K anoniach przez Dziekońskiego, Pawłowicza, Kalinowskiego, a kontynuow anej przez zakup dom u K siążąt Mazowieckich dla Towarzystwa Miłośników H istorii, przyw racania starom iejskim domom ich historycznego w y glądu, m iędzy którym i na pierwszym m iejscu dom Fukiera, dom Johna na Placu Zam kowym i inne, oczyszczenie R ynku Starom iejskiego ze straganów , w yb ru kowanie go i przyozdobienie historycznym wodotryskiem , przy którym to „oberpolizeim eister dostał po pysku“ . Słowem z zaniedbanej dzielnicy s tra ganów, drobnych w arsztatów rzemieślniczych, sklepikarzy i siedzib p ro leta riatu miejskiego, najczęściej oglądanej przy księżycu, zaczyna, w yłaniać się historycznie i architektonicznie ciekawa dzielnica, nadająca się nie tylko do oglądania, lecz rów nież czarująca swym urokiem , zarówno w blasku słońca jak i poświacie księżyca.
W czasie najw iększego rozwoju aktyw izacji Tow arzystw a w lipcu 1914 r. wybucha znów now a wojna, tym razem światowa, k tó ra w skutkach swoich postawiła przed Tow arzystw em ogrom nowych zadań, dla których rozw iąza nia Tow arzystw o wchodzi w ścisły k on tak t z Kołem Architektów oraz now o powstałym C entralnym K om itetem Obywatelskim . Pow staje K om itet K onser w atorski o bardzo szerokim zakresie działania, specjalne pracownie konserw a cji uszkodzonych dzieł sztuki, w ykonyw ania odlewów itp., wreszcie organizuje się W ystaw ę pt. „Wieś i Miasteczko“, której zadaniem było zaznajom ienie sze rokiego ogółu z charakterystycznym i cechami naszego budownictwa dla w y korzystania tÿclrôe przy odbudowie, selekcjonuje się m ateriał w ystaw ow y i w y daje w form ie album ow ej, wreszcie przystępuje się do przygotow ania K u ra torów do objęcia opieki nad budowlam i i zabytkam i po opuszczeniu ich przez zaborców, co nastąpiło w nocy z 4 na 5 sierpnia 1915 r.
Jednak mnie nie było sądzone być i brać udział w tych czynnościach, gdyż w lipcu tego roku wywieziono m nie jako austriackiego oficera rezerw y do Moskwy, w której przypadła mi w udziale znów praca w C entralnym K om ite cie Obywatelskim , ew akuow anym z W arszawy, oraz C entralnym Komitecie P o mocy Ofiarom W ojny im ienia T atiany Nikołajewny, gdzie problem losów za bytków wywiezionych z k ra ju był przedm iotem zainteresowań, którym p
atro-nowal d r M arian M orelowski i dlatego omówienie dalszej działalności Towa rzystw a, która w zasadzie przygotowała grun t do utw orzenia w Odrodzonej Polsce M inisterstw a Sztuki pozostawiam tym, którzy w tej wyjątkow o donio słej i owocnej pracy mieli szczęście brać udział.
DZIA ŁA LN O ŚĆ W YDZIAŁU K O N SE R W A T O R SK IE G O T.O .N .Z.P. W LA TA CH M IĘD ZY W O JEN N Y CH
JAN ZACHWATOWICZ
Wydział K onserw atorski T.O.N.Z.P. pow stał w 1912 r. z połączenia sam o dzielnych dotąd wydziałów: architektonicznego, m alarsko-rzeźbiarskiego i S ta rej Warszawy. W latach przed I-szą w ojną św iatow ą, a w szczególności —■ w okresie wojny — odegrał bardzo poważną rolę w dziele zabezpieczenia i ochrony dorobku k u ltu ry polskiej, jako jedyna w tym zakresie reprezentacja społeczeństwa polskiego, działająca zarówno na terenie zaboru niemieckiego (Kom itet K onserw atorski) jak i na terenie Rosji (Moskwa, P etersburg) w po staci filii T.O.N.Z.P.
Z chw ilą uzyskania niepodległości powołana została do życia państwowa służba konserw atorska (dekret z 30. X. 1918), co zm ienia rolę Tow arzystw a i jego W ydziału Konserwatorskiego w stosunku do władz, nie zmniejsza jednak jego zadań i aktywności. O dw rotnie — wielkie zniszczenia wojenne, które dotknęły kraj i nowe możliwości, które otw iera byt niezależnego państw a, w ym agają mobilizacji i skupienia wysiłków ludzi oddanych spraw om ochrony i konser w acji pomników k u ltu ry polskiej. W ydział K onserw atorski staje się n aturalnym aktyw nym społecznym dopełnieniem urzędowej służby konserw atorskiej, tym bardziej istotnym , że zarów no nieliczna, niedostateczna k adra tej służby jak i nikłe środki m aterialne nie daw ały jej możliwości szerszego działania. Dlatego też w pierwszych 10 latach powojennych widzim y ożywioną działalność W y działu K onserwatorskiego, prow adzoną bądź z w łasnej inicjatyw y bądź n a ży czenie konserw atorów , dla których Wydział K onserw atorski stanow ił w ielo krotnie kolegium konsultacyjne. W ydział K onserw atorski prowadzi szeroką akcję inw entaryzacyjną takich obiektów, jak Zam ek królew ski w W arszawie, P ałac Rzeczypospolitej, Pałac D ekerta, Działyńskich i szeregu innych. Inw en taryzacje pomiarowe stają się bezpośrednio podstaw ą dokum entacji dla prac konserw atorskich, podjętych w obiektach, opiniowanych na posiedzeniach Wy działu K onserwatorskiego. Przez W ydział przew ija się ogrom na ilość projek tów odbudowy i konserw acji zamków, pałaców, a w szczególności kościołów. Jednocześnie Wydział K onserw atorski zabiega o polepszenie praw nej sytuacji opieki nad zabytkam i, w ystępując np. do Głównego U rzędu Ziemskiego dla za bezpieczenia losu ruin i współdziała w opracow aniu nowego ak tu prawnego o ochronie zabytków, któ ry ukazuje się w 1928 roku. Dla ch arakterystyki róż norodności prac W ydziału K onserw atorskiego w tym okresie w arto podać kilka przykładów prac, które były „na w arsztacie“ W ydziału, z W arszawy: Zamek, Łazienki, pałac K rasińskich, gm achy M inisterstw a Skarbu, pałac „Nam iestni kow ski“, pałac Brühlowski, Kościół Garnizonowy, pałac w Wilanowie i wiele innych. Spoza warszaw skich: kościoły w Bliżynie, Cegłowie, Sochaczewie, G rój cu, Brudzewie, Wiślicy, W igrach, Siennie, Bolimowie, Tarnopolu i wiele innych. O W ydział K onserw atorski oparły się spraw y ołtarzy w Szadku, Bodzentynie, Olkuszu, Siennie, polichromii w Lublinie, Czem iakow ie, Sandom ierzu i in.