• Nie Znaleziono Wyników

Dzień Pomorski 1935.09.21/22, R. 7 nr 219

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dzień Pomorski 1935.09.21/22, R. 7 nr 219"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Dzi$ w num erze dodatki: GŁOS LITERACKO -N AUKO W Y i TYDZIEŃ w RADJO

ORAZ WYDAWNICTWA: DZIEŃ

• N

BYDGOSKI - DZIEŃ GRUDZIĄDZKI - G A Z E T A G D A Ń S K A - G A Z E T A M O R SK A

TCZEW SKI - DZIEŃ KUJAWSKO - G A Z E T A M R r.li "

f P i W A a= P«?nl or4 kf J ia.ra m e l' K o ź la k O Ł r 1 w w Lemoniady i Wody Podgórskie są najlepsze!!

W Genewie cisza w oczekiwaniu burzy...

A może jednak Mussolini złagodnieje?

Oszczędzanie sił społecznych

Genewa, 20. 9. (PAT.) Cały dzień dzisiej- Jed n y m z głów nych zarzutów , ja k ie

czyni u nas opozycja obecnem u sy ste­

m owi rządzenia, je st tw ierdzenie, iż za­

rów no rządy ja k i cały, o now ą Kon­

sty tu c ję i ordy n ację w yborczą oparty, u s tró j państw ow y — zbyt m ało liczą się ze społeczeństw em , ani nie w ysłuchując, an i nie u w zg lęd n iając w należytym sto ­ p n iu jego woli. P ozornie z a rz u t taki zdaje się m ieć p ie rw ia stk i objektyw - uej praw dy. Isto tn ie u dział społeczeń­

s tw a w decydow aniu sp raw p ań stw o ­ wych jest ograniczony. Ale dotyczy to przew ażnie różnych dziedzin życia po­

litycznego, to je st tych dziedzin, w k tó ­ rych w iększość decyzji zapadać m usi szybko, po spokojnem , rzeczowem roz­

w ażeniu danego za g ad n ien ia i często­

kroć na zasadzie oóinil-i J akiów. nie n a­

dających się p o p ro stu do przedw czes­

nego u ja w n ia n ia ich nazew nątrz. W cią­

g an ie w tego rod zaju spraw y, w to k u ich z a ła tw ia n ia , szerokich m as nie byłoby ż a d n ą z niem i „ w sp ó łp racą“. Byłoby stw arzan iem tylko dookoła porządków , robionych w dom u, zbędnej i'a b s o lu tn ie nieużytecznej galerji, k tó rej obecność sp ro w ad załab y się do d a w a n ia w yrazu swym n astro jo m , w nosiłaby więc w rz ą ­ dy czynnik em ocjonalny przedew szyst- kiem .

Czynnik ten stan o w i bow iem jąd ro p a rla m e n ta rn o - d em okratycznych, czy tam „"liberalnych“ m etod rządzenia, tak bard zo za ch w alan y ch przez w iększość * p a rtji politycznych. I nic dziw nego — pozw ala im on bowiem n a n ajłatw iejszy sposób in g ero w an ia w ro z w iąza n iu do­

niosłych n ieraz problem ów bez b ra n ia jed n ak na siebie jak iejk o lw iek odpow ie­

dzialności, k tó rą to odpow iedzialność w szystkie na św iecie, m niej lub więcej w szechw ładne p a rla m e n ty łask aw ie po­

zo staw ia ją t. zw. w ładzy w ykonaw czej.

Tego ro d zaju dziw aczny podział ról bije w oczy sw ą niesłusznością. W ięc z jed- j nej stro n y u tru d n ia n ie zbiorow ym krzy- | kiem i stw arzan iem przeszkód bez lik u Ï

— należytych i szybkich postanow ień, a 1 z d ru g iej — p rz erz u can ie w iny za to n a tych. którym się nigdy nie daw ało sw o­

body zgodnego z ich za p a try w a n ia m i czynu, w iecznie zm uszając do law iro ­ w a n ia jed y n ie w śród chaotycznych i roz­

bieżnych opinij. N a tych o sta tn ic h pole­

gał w szak w łaściw ie w kład cały ze stro ­ ny społeczeństw a w k ształto w a n ie spraw publicznych. Nie m ów iąc już o zm ag a­

niu się n ajsprzeczniejszych poglądów i pożądań — owe ry w a liz u jące ze sobą o- P inje stan o w iły isto tę sejm ow ładztw a.

S prow adzały się one, w olbrzym iej w ięk­

szości w ypadków , do staroszlacheckiego

„nie p o zw alam “, rozłożonego tylko na głosy tej czy in n ej zm owy k o o p eru ją­

cych ze sobą stro n n ictw , gotow ych zaw ­ sze do w alki z chcącą cokolw iek prze­

prow adzić R adą M inistrów.

Że owocne i sp ra w n e rządzenie było w tych w a ru n k a c h niem ożliw ością — o tem w iem y już daw no. I „w ładza wyko-

(Ciąg dalszy na stronie 2-e|).

szy w Genewie stał pod znakiem plotek i pogłosek, jakie mnożą się w kuluarach p ra­

sowych Ligi, po których snują się znudzeni dziennikarze, nie posiadający żadnego lite­

ralnie faktycznego m aterjału informacyjne­

go, a zmuszeni do wypełnienia zarezerwo­

wanych dla nich szpalt pism całego świa­

ta Istotnie nic się w danej chwili nie dzie­

je w Genewie. Aktywność Ligi jakby za­

m arła w oczekiwaniu na odpowiedź z Rzy­

mu.

Wiadomości z Rzymu głoszą, że ton pra­

sy włoskiej uległ pewnej zmianie w kierun­

ku bardziej pojednawczym wobec W. Bry- tanji. Niektórzy optymiści genewscy snują z tego wniosek, iż Mussolini propozycji ko,- mitetu pięciu nie odrzuci. Fakt, że wywiad Mussolini‘ego z „Daily Mail“ nie został przez prasę włoską przedrukowany, co n a­

stąpić miało na polecenie samego Duce, ko­

mentowany jest w Genewie jako dowód, że szef rządu po zapoznaniu się z propozycja­

mi, nie jest wobec nich już tak krytycznie usposobiony, jak w chwili gdy udzielał wy­

wiadu przedstawicielowi angielskiego ,„_ien nika. Wreszcie W łosi mień za pośrednic-

Rzym 20. 9. (PAT). Włoskie kola politycz­

ne informują, że propozycje komitetu pięciu jakkolwiek uw'ażane są w Rzymie za nie­

możliwe do przyjęcia w ich obecnej formie, są przedmiotem dokładnych badań ze stro­

ny rządu włoskiego. W chwili obecnej nie jest jednak wiadomome, w jaki sposób rząd wioski zareaguje na propozycje komitetu pięciu.

Niewiadomo mianowicie, czy odpowiedź rządu włoskiego zawierać będzie ustęp, wy­

że o ile W. B rytanja zrezygnuje z takich projektów sankcyj, przy których zastosowa­

niu flota brytyjska ną Morzu Śródziemnem byłaby nieodzowna, innemi słowy o ile An- glja zaniechałaby koncentracji floty na Morzu Śródziemnem, Włosi gotowi byliby wycofać wojska, skoncentrowane w LlbjL

Uiszczający raz jeszcze zasadniczy punkt wi­

dzenia Włoch na zagadnienia abisyńskie, czy też przedstawi nowe konkretne propo­

zycje. Decyzja w tej sprawie zapadnie za­

pewne na sobotniem przedpołudniowem po­

siedzeniu rady ministrów.

Włoskie koła polityczne zwracają ponad­

to uwagę, że rząd włoski nie czyni niczego, co mogłoby zagrozić interesom W. Brytanji na Morzu Śródziemnem lub w Afryce. Kon­

centracja sił włoskich w Libji ma wyłącznie charakter lokalny i wywołana została pew- nemi niepokojami o charakterze miejsco­

wym. Włochy nie zagrażają żadnemu mo­

carstwu europejskiemu, pragnąc utrzymać solidarność frontu wielkich mocarstw i za­

pewnić pokój w Europie.

Wiadomość, iż baron Aloisi ma być od­

wołany z Genewy, nie odpowiada prawdzie.

Honorowa odznaka jeździecka dla P. Prezydenta R. P.

W arszaw a, 20. 9. (PAT.) W d n iu 18 b.

m. p. P re z y d e n t R zplitej p rz y ją ł delega­

cję P olskiego Z w iązku Jeździeckiego z prezesem p u łk . B rochw icz - L ew ińskim n a czele, k tó ra w ręczy ła p. P rez y d en to ­ wi honorow ą odznakę jeździecką.

B. wicemin. Krychouiski dyrektorem depart. w Nin. Sprawiedliwości

(o) W arszaw a, 20. 9. (Tel. wl.) B. pod- 1 s e k re ta rz s ta n u w M in iste rstw ie S p raw

W ew nętrznych T ad eu sz K rychow ski zo­

s ta ł dn. 17 bm. m ian o w an y d y re k to rem d e p a rta m e n tu k arn eg o Min. S p raw ie d li­

w ości w III. sto p n iu służbow ym . Z g o n s e k r e t a r z a a m b a s a d y

p o l s k i e j w M o s k w ie M oskw a, 20. 9. (PAT.) S e k re ta rz a m ­ b asa d y R zplitej P o lsk ie j w M oskwie A n­

to n i K a łu sk i z m a rł dziś ra n o o godz. 5 w sz p ita lu im . prof. B o tk in a w sk u tek ra n , odniesionych we w czorajszej k a ta ­ stro fie sam ochodow ej.

A n g lia z a m k n ę ła p o rt G ib ra lta ru

Według doniesień prasy angielskiej południowy wjazd do portu admiralskiego na Gi­

braltarze został zatarasowany sztuczną prz eszkodą.

Zu ch w ały rabunek w b ia ły dzień na ulicach Casablanki

Bandyci poranili kilka osób zabierając łup w kwocie 145 tys. franków

Casablanca 20. 9. (PA T). Dokonano tu w biały dzień w najruchliwszej części m ia­

sta Casablanki zuchwałego napadu bandyckiego.

Kasjer banku West British Bank of Africa udał się do Banku d'Etat du Maroc w towarzystwie dwóch Arabów woźnych i zainkasował sumę 145.000 franków. W dro­

dze powrotnej u wejścia, do hotelu „Excelsior“ zostali oni okrążeni przez grupę 5 ludzi w ciemnych okularach z rewolwerami w ręku.

Padło kilka strzałów, wszyscy trzej zostali ranni, a pieniądze zrabowane. Na uli cy powstała panika^ Policjant rzucił się zabandytami, uciekającymi w stronę portu. W czasie ucieczki bandyci ostrzeliwali się, raniąc policjanta i jeszcze trzech przechod­

niów, poczem umknęli samochodem. Jest to pierwszy od 15 lat występ bandycki w Ca­

sablance i wogóle w m iastach Marokka. Władze przedsięwzięły energiczne śledztwo.

UUV/UlUOUt JjU C Ild,

Rząd w io sk i studiuje propozycje kom itetu pięciu

(2)

2 SOBOTA', NIEDZIELA, DNIA 21—22 WRZEŚNIA 1935 R.

(Ciąg dalszy ze strony 1-ej).

n aw cza“ w yzw olona z o sta ła z niew oli n a rz u c a ją c e j się jej, ju ż to jak o współ- m yślenie ju ż to ja k o w spólczyn, n a ro ­ dowej i społecznej k łó tn i. I to odciążyło dopiero rz ą d y od n a jb a rd z ie j o b ciąż ają­

cego zaw sze ich sy tu a c ję b a la s tu , Ale to je st ty lk o je d n a s tro n a m edalu.

T w ierd zim y bow iem , iż te sam e zabiegi, ja k ie dąży ły i d ąż ą w now ej P olsce do ra to w a n ia od bezm yślnego i bezcelow e­

go zu ży cia en e rg ji rządów , ta k n ieza­

stą p io n e j w rzeczyw istej tw órczości p a ń stw ow ej o d d a ją jednocześnie n a j­

w ięk szą p rz y słu g ę sa m e m u społeczeń­

stw u , n a w e t w w y p a d k u , jeśli zgodnie z lib era ln o - p a rty jn y m sposobem m yśle­

n ia u w a żać je za ja k ą ś „ d ru g ą s tro n ę “.

O w a m n ie m a n a „ d ru g a s tro n a “ w w a ru n k a c h n ieo k iełzan eg o sejm o w an ia i u z a le ż n ia n ia P a ń s tw a od złego lub do­

breg o h u m o ru w ielce k a p ry ś n y c h Izb, o p eru ją cy ch ciągiem ro z n a m ię tn ia n ie m m as, owo t. zw. „skrzyw dzone społeczeń­

stw o “, przez n ow y p o d ział z a d a ń p om ię­

dzy n iem i rz ą d e m ocalone zostało w ró w n y m s to p n iu od m a rn o w a n ia sw oich re a ln y c h sił n a bezm yślne tu rn ie je , m ia s t o b ra c a n ia ic h n a w ysiłk i, zm ie­

rz a ją c e do ogólnego dobra. A by się znać n a s p ra w a c h p o lity czn y ch , ab y je m ą ­ drze korygow ać, b ra ć rzeczy w isty u d z ia ł w ic h n o rm o w a n iu , tem b a rd z ie j — w ro z strz y g a n iu d o ra źn em n ieraz, n a to trz e b a o w iele w ięcej w y szk o le n ia a p rz ed ew sz y stk ie m m yślow ej ró w n o w a­

gi, niż p o sia d a ły jej k ied y k o lw iek i p o ­ sia d a ć w ogóle m o g ą liczne i w ciągłym r u c h u b ędące śro d o w isk a. To też rw a ­ nie się ic h w ta k ie j czy in n e j fo rm ie do w y w ie ra n ia b ez pośredniego w p ły w u n a rz ą d y je s t zaw sze b ra n ie m n a siebie z a d a ń p o n a d siły. O re a liz o w a n iu a s p i­

ra c ji społeczeństw w ty m k ie r u n k u nie m oże być m owy. Może być zato m ow a 0 zgoła n ie p ro d u k c y jn e m s p a la n iu się ich sił w w iecznie k ip ią c y m tylko, dzię­

k i dem agogicznym poczynaniom , p o lity ­ cznym kotle. P rze p ro w ad z en ie w y raźn ej lin ji d e m a rk a c y jn e j p om iędzy „w olą lu ­ d u “ a k o m p e te n c ją w ładz o d pow iedzial­

ny ch p rz y n o si p o ży tek o b u stro n n y : r z ą ­ dom p o w ierza rz ecz y w isty s te r P a ń s tw a , społeczeństw o i w szy stk ie tk w ią c e w niem w a rto ści, z w ra c a n a in n e szlaki.

W sk a z u je m u olbrzym ie, odłogiem w dużym s to p n iu leżące, a zaw sze żądne now ych, o fia rn y c h sił te re n y b u d o w a­

n ia od podstaw .

W ty m k ie r u n k u m ożliw ości p o zo sta­

w ione o byw atelow i s ą w d alszy m ciąg u bezgran iczn e, a n a w e t b ard ziej jeszcze z d n iem k aż d y m w z ra s ta ją oczywiście.

B ow iem o byw atel ów zw olniony został od u ro jo n eg o obo w iązk u d a w a n ia c ią ­ głych ra d m in is tro m i zbiorow ego rz u ­ c a n ia im k a m ie n i pod nogi. Dziś te k a ­ m ien ie m oże rz u c a ć n a n a jb liż sz ą m u b ło tn is tą drogę, ra d y daw ać w c ia ła c h sam orządow ych, b ia d a ć n a d tem , co w sam ej rzeczy k ry ty c e jego je s t d ostępne 1 decydow ać o tem , n a czem n i k t się nie z n a lepiej od niego, a co dotyczy m n ó ­ s tw a jego n ajb liższy c h potrzeb. N ie m o­

gąc rządzić, m oże gospodarow ać. N ie po- lity k u ją c b e z u sta n k u , w cichem s k u p ie ­ n iu p raco w ać d la sw oich. N ie strzę p ią c n erw ów sw oich p o zb a w io n ą se n su opo­

zy cją — m oże z ca łą ro z w ag ą ją ć się n a p ra w y b ezpośrednio o tacz ając y ch go sto su n k ó w i daw ać z siebie B óg w ie ile

— p ra k ty c z n ie i m o raln ie. I to je s t w ła ś­

nie w sw ojej potężnej su m ie t a ro la sił społecznych, w k tó ry c h n ik t i n ic ich nie za stą p i. Z a m ia s t sk w ap liw ie s łu c h a ć k ła m s tw rzeczn ik ó w „lu d o w ła d z tw a “ i b rn ą ć w w iecznie ro z sad za ją cej ty lk o ład p ań stw o w ej n eg a cji — społeczeństw o tj.

m iljo n y św iad o m y ch członków jego, uczciw ych i a k ty w n y c h — m a dziś do­

p iero w łaściw e pole d z ia ła n ia . J e s t niem n ie u s ta ją c y w ysiłek k o n stru k ty w n y w ży ciu g ro m ad n e m , z a m ia s t p su c ia i ro z ­ sa d z a n ia form życia politycznego i g u ­ b ie n ia się w n iem bez reszty . Oto, ta k bard zo cenne oszczędzanie sił społecz­

nych. W . I. Ł.

Zr.b?l m o rd e rc ę s w e g o ojjca

Kielce, 20. 9. (PAT.) W e w si Olga- nów, pow. sto p n ick i, z a m o rd o w an y zo­

s ta ł D y m itr M a sin rn ia k , k tó ry w ty ch d n iach zw olniony zo stał z w ięzienia.

M a s iu rn ia k a za m o rd o w ał J a n O rkisz, u- d e rzając go k ilk a k ro tn ie k a m ie n ie m w głow ę z ze m sty za to, że M a s iu rn ia k w 1932 r. za m o rd o w ał jego ojca i z ra n ił siostrę- M ordercę a reszto w a n o .

Premier Laval i bar. Aloisi gośćmi min. Becka

U w a g i p ra s y fra n c u s k ie ! n a m a rg in e s ie r o z m ó w d y p lo m a ty c z n y c h

Paryż, 20. 9. (PAT.) W szystkie dzienniki podają wiadomość o obiedzie, wydanym przez min. Becka dla prem jera Lavala. P u­

blicysta Jeannet w „Petit Journal“, naw ią­

zując do zagadnień, jakie mogły być oma­

wiane w czasie tego obiadu, pisze:

„Polska, zachowując dziś rezerwę, może szczególnie w groźnym zamęcie dyplomaty­

cznym stać się czynnikiem decydującym w

polityce europejskiej. Prem jer Laval już w Warszawie i Krakowie dokonał z polskim m inistrem Beckiem wymiany poglądów rów nie serdecznej jak i pozytywnej. Do rozmów wczorajszych przywiązywać trzeba Jeszcze większe znaczenie, gdy się zważy, że wśród gości min. Becka znajdował się baron Alo­

is!.

***■. % v >

I

Czy sprawy kfaipedzkle znajdą sie na forum Ligi,Narodów?

Genewa, 20. 9. (PAT.) W godzinach pop o łu d n io w y ch lite w sk i m in is te r sp raw zag ran icz n y ch L o zo rajtis, a n a stę p n ie delegaci E s to n ji i Łotw y, złożyli w izyty m in. E den o w i i L avalow i, z k tó ry m i od­

by li rozm ow ę o za g a d n ie n iu k łajp ed z - kiem .

B erlin , 20. 9. (PAT.) N iebyw ałe w zbu­

rz en ie w y w o łu je w p ra s ie niem ieck iej w iadom ość o z a m ia rze rz ą d u litew skiego zgłoszenia n a rę ce m o c a rstw sy g n a ta - i

rju sz y p ro te s tu przeciw ko w y s tą p ie n ia k a n c le rz a H itle ra w N orym berdze. P r a ­ s a n iem ieck a w y ra ż a p rz y te m za n iep o ­ kojen ie w zw iązk u z in fo rm a c ją R e u te ­ ra , iż m in istro w ie E den i L av a l w roz­

m ow ie z L o zo rajtise m i M untersem u c h w a lili n ie sta w ia ć k w e stji kłajp ed z- k iej n a io ru m L igi N arodów , lecz z a ła t­

w ić ją n a drodze ro k o w a ń d y p lom atycz­

nych.

Bursta n a m o rz u P ó łn o c n e m

^ ’’i - - ' : - ... ■ - - ■ .. . . - - M i f f ' » #

m -m 4 ‘ ;

; V,

Podczas burzy na morzu Niemieckiem w ub. wtorek poważnie ucierpiał statek angielski

„Brompton Mauor“. Fale zmyły z pokładu kapitana statku, który utonął. Z trudnością udało się wkońcu uszkodzony statek doprowadzić do portu w Southampton.

Przesilenie rządowe w Hiszpanii

M adryt, 20. 9. (PAT.) D zisiaj p o p o łu d ­ n iu p re m je r L e rro u x złożył p re z y d e n to ­ w i d y m isję całego g a b in e tn . Pow odem decyzji rz ą d u było stan o w isk o s tro n n ic ­

tw a a g ra rju sz y , k tó rz y po u s tą p ie n iu m in is tra m a ry n a rk i i ro ln ic tw a odm ó­

w ili p o p a rc ia rządow Ł

Oficjalne w y n ik i w y b o ró w do Sejmu i Senatu

(o) W a rsza w a, 20. 9. (Teł. wł.) W „Mo­

n ito rz e P o ls k im “ z dn. 20 bm . u k a z a ło się ogłoszenie g en e raln eg o k o m ite tu w y­

borczego o w y n ik a c h w yborów do S ej­

m u z dn. 8 bm . i do S e n a tu z dn. 15 bm . O głoszone urzęd o w e w y n ik i i n azw i­

s k a posłów o raz se n a to ró w zgodne s ą z tem , co p o d a ła p ra s a , a ty lk o w o k ręg u nr. 14 — S k ie rn iew ic e po d o k o n a n iu o- statec zn eg o o b liczenia głosów okazało się, że p o słem w y b ra n y z o sta ł T adeusz de T h u n , a nie, ja k don o siły d zien n ik i

— T ad eu sz M oraw ski.

Zgodnie z d o tychczas obow iązującym re g u la m in e m n a p ierw szem p o sied zen iu now ego S ejm u obejm ie przew odnictw o pow o łan y przez p. P re z y d e n ta R zplitej je d e n z trz e c h n a js ta rs z y c h posłów . Se- n jo r złoży ślu b o w an ie p oselskie n a ręce p. P re z y d e n ta R zplitej i odbierze ślu b o ­ w an ie od p o zo stały ch posłów . P odobny p rzebieg będzie m iało i pierw sze posie­

dzenie nowego S e n a tu ,

W Gdańsku p o d w y żk a w y n a g ro d ze ­ nia za pracę u rzę d o w o za k a z a n a

Jak wiadomo, policyjne władze gdańskie zarządziły konfiskatę dziennika socjalisty­

cznego „Danziger Volksstimme“ z dnia 11 bm. Przeciw zarządzeniu tem u wystosowało wydawnictwo dziennika zażalenie do sena­

tu gdańskiego, który zażalenie to oddalił.

W uzasadnieniu stwierdza senat, że w skonfiskowanym numerze „Danziger Volks- stimme“ zamieszczono rezolucję zebrania mętów zaufania ogólnego związku robotni­

ków i wywody przewodniczącego tego ze­

brania, w których twierdzono, jakoby w Gdańsku nie istniała ustawa, zabraniająca podwyższenia wynagrodzeń, przez co dopu­

szczono się wprowadzenia w błąd ludności i sabotażu paragrafu 1 rozporządzenia z dn.

ł m aja 1935 r. o przeciwdziałaniu nieuzasa­

dnionym podwyżkom. Wywołać to może nie j zadowolenie i zaniepokojenie w kołach pra­

cobiorców i w związku z tem nastąpić by mogło naniszenie spokoju w życiu gospo- darczem i robotniczem, a tem samem — bezpieczeństwa i porządku W. M. Gdańska.

„Danziger Volksstimme“ stwierdza w ko­

m entarzu do powyższego, że paragraf 1 przy toczonego przez senat rozporządzenia mówi coprawda o zapobieganiu podwyższeniu cen za przedmioty i płac za wykonanie zleceń wszelkiego rodzaju z racji dewaluacji gul­

dena gdańskiego, lecz nie może się on ty­

czyć wynagrodzenia za pracę robotników i pracowników umysłowych, zatrudnionych jako pracobiorcy.

Podwyższenie pensyj i zarobków jest bo­

wiem nieodzownie konięczne zo względu chociażby na w zrastające z dnia na dzień ceny artykułów pierwszej potrzeby.

v Przy grypie, prze-;

Ziębieniu, st os uje się tabletki Togal.Powo-;

duję one spadek go­

rączki i przynoszą ulgę.

W pierwszą rocznice zgonu generała Stachiewlcza

W a rsza w a, 20. 9. (PAT.) Dziś ra n o w kościele g arn iz o n o w y m b isk u p połow y G aw lin a o d p ra w ił u ro c zy ste n ab o żeń ­ stw o żałobne za spokój duszy śp. g ene­

r a ła b ry g a d y J u lja n a S ta ch iew icza w p ierw szą rocznicę jego zgonu. N a n a b o ­ żeństw o oprócz ro d z in y zm arłego, żony i b r a ta — szefa sz ta b u głów nego g en e­

r a ła S ta ch iew ic za i synów p rzy b y li p rz ed staw iciele w ładz z p. p re m je re m W a le ry m S ła w k iem i g e n e ra ln y m in ­ sp ek to re m s ił zb rojnych, g en e rałem dy­

w izji R ydz-Ś m igłym .

Nowe aresztowania kupców polskich w Gdańsku

z powodu zamiany guldenów na złote Jak wiadomo, nie wolno wywozić z Gdańska guldenów. Stąd też polscy handla­

rze, przyjeżdżający od lat ze swojemi towa- ram i na targi do Gdańska, są w bardzo tru- dnem położeniu. Na wywóz bowiem gulde­

nów, uzyskanych ze sprzedaży swych towa­

rów, muszą każdorazowo ubiegać się o ze­

zwolenie władz gdańskich. Na zezwolenia te handlarze polscy muszą jednak czekać całemi tygodniami a przeważnie władze gdańskie udzielenia zezwoleń odmawiają.

Kilku drobnych handlarzy aresztowała w tych dniach policja gdańska w chwili, gdy zamierzali zamienić swe skromne zaso­

by guldenowe na złote polskie u innych o- bywateli polskich.

O f ia r y m o r d ó w c h o w a ł p o d p o d ł o g ą w s w e m m i e s z k a n i u Czerniowce 20. 9. (PAT). W Jassach, w jednym z domów pod podłogą znaleziono zwłoki 6 mężczyzn w wieku 30—35 lat. Ener­

giczne śledztwo, prowadzone przez władze doprowadziło do sensacyjnych wyników.

Jak się okazało, w mieszkaniu tem przeby­

wał prze/, czas pewien niejaki Tkaczuk, osa­

dzony obecnie w więzieniu miejskiem, jako podejrzany o bandytyzm. Tkaczuk odmawia uparcie przyznania się do morderstw-a.

Czeski pułkownik zabił sie w katastrofie samolotowej

Praga 20. 9. (PAT). W Hradct Kralowe za­

bił się, spadając wraz z samolotem ze znacz­

nej wysokości, zastępca dowódcy i pułku lotniczego ppłk. Borys Dragoun. W czasie lotu ćwiczebnego na wysokości 1000 metrów ppłk. Dragoun zrobił dw'a korkociągi, a po trzecim nie mógł już aparatu jryrćuTtcć.

Jak fotografowano wykopaliska

w B i s k u p i n i e

Dla uzyskania zdjęć fotograficznych całego terenu osady bagiennej z przed 2500 laty odkopanej ostatnio na półwyspie jeziora Biskupińskiego, wykorzystano balon na uwięzi, do którego był umocowany aparat fotograficzny. Migawka aparatu otwie­

ra się za pomocą wyłącznika elektryczna go. — Na zdjęciu balon z aparatem foto- l graficznym nad Biakupinam»

(3)

SOBOTA. NIEDZIELA. DNIA 21—22 WRZEŚNIA 1935 R.

G o rd o n -B e n n e tt i Challenge

N a dradze do P o lski lotnicze!

W d n iu 15 w rz eśn ia b r. ca ła P o lsk a, p rz eży w a ła w ielki dzień: n a lo tn isk u M okotow skiem w W arszaw ie odbył się m eetin g lotniczy oraz s ta r t 13-tu b alo ­ nów 7-m iu p a ń stw do zaw odów o p u h a r G ordon - B en n etta.

M iasta w Polsce, w sie p rz y stro iły się w b ia ło - żółte flagi Ligi O brony P o ­ w ietrz n ej P a ń stw a , n a dom ach, w ok­

n ach , n a b a lk o n a c h zaw isły tra n s p a re n ­ ty, głoszące w ielk iem i czarn em i lite ra ­ m i h a sło : „U czm y się la ta ć “. P rz y głoś-

go począw szy, n a n ajsk ro m n ie jsz y m o- b y w a te lu skończyw szy, k tó ry za p a rę ciężko zaro b io n y ch groszy k u p ił sobie stojące m iejsce gdzieś n a s k r a ju lo tn i­

ska.

I kto w id ział oczy w p a trzo n e bacznie w niebo, gdzie a k ro b aci p o w ietrz a w y­

czyniali k ark o ło m n e loopingi i beczki, ja k b y k p ią c z p ra w a ciążenia, k to słyszał b u rz ę oklasków , ja k a z e rw a ła się, gdy s ta rto w a ły nasze b alo n y do lo tu w n ie­

znane, k to w idział pow ażnych, d o jrza­

łych ludzi, ja k n a ró w n i z dziećm i b ra li u d z ia ł w „m ały m Gordon - B ennecie“ i w ypuszczali kolorow y b alo n ik z u w ią ­ z a n ą doń z a m ia st gondoli k a r tk ą z ich n azw isk iem i ad resem — ten zrozum iał ja k pow szechnem , ja k w ielkiem i p raw - dziw em za in te reso w a n ie m cieszy się lot­

n ictw o u n a s w Polsce.

P o ls k a le tn ic z a — to n ie frazes. To nie k ilk u k o n stru k to ró w , m ozolących się w tru d z ie gdzieś w p odziem iach P o ­ lite c h n ik i n ad p ro to ty p em obecnego R.

W. D., w o d osobnieniu od społeczeństw a, k tó re ich nie ro zu m iało i w tru d z ie ich nie b ra ło u d ziału .

P o ls k a lo tn ic za — to pow szechność za m iło w a ń lotniczych w całym k ra ju , to w cielan ie w życie dew izy, że la ta k a ż ­ dy, k o m u zdrow ie n a to pozw ala, to po­

lo t ro sn ą cej rzeszy k o n stru k to ró w , k tó ­ rzy z a c z y n a ją klecić sw e m odele ju ż w szkole pow szechnej w w ie k u 7, 9 lat, to su m ie n n a p ra c a ty sięcy robotników w w y tw ó rn ia ch sam olotow ych, to w re­

szcie odw aga i w ied za fa ch o w a naszych pilotów .

W ty ch w a ru n k a c h p rz y zn an ie P o l­

sce, ja k o d w u k ro tn e j zw yciężczyni M ię­

dzynarodow ego T u rn ie ju Lotniczego, p u h a r u C hallenge‘owego przez F edera- tion A erienne In te rn a tio n a l, co m iało m iejsce p rzed p a ro m a d n ia m i w D u­

b ro w n ik u , oraz trzecie skolei zw ycię­

stw o w zaw odach balonow ych o p u h a r G ordon - B en n etta, ja k ie zdobył dla P o l­

s k i k p t. B u rz y ń sk i 1 por. W ysocki n a

„P o lo n ji I I “, d zięki czem u p u h a r Gor­

don - B e n n e tta s ta n ie się rów n ież n asz ą w łasn o śc ią — nie s ą ja k im ś spo rad y cz­

nym w ypadkiem , czy przysłow iow ym łu tem szczęścia, ale w y p ły w ają i są za­

służonym w y n ik iem system atycznej, planow ej, w y trw a łej pracy, w której bierze u d z ia ł cały naród. *

D latego nasze zw ycięstw o n ie o g ra n i­

cza się ty lk o do za jęcia pierw szego m iej­

sca w zaw odach — za ję liśm y znów , po­

dobnie ja k i n a C hallenge‘u w ro k u ze­

szłym dw a pierw sze m iejsca, dow odząc tem ogólnego poziom u n asz y ch p rac, zarów no pod w zględem doskonałości naszego sp rz ętu , ja k 1 w yszkolenia pilo ­ tów.

Ale św ieże zw ycięstw o „P o lo n ji 11“

i „W arszaw y I I “ nie m oże n a s upoić, nie m ożem y spocząć n a la u ra c h . O sią­

g n ęliśm y pow ażne w y n ik i — ta k , ale

„noblesse oblige", ja k m ów i fra n c u sk ie przysłow ie. M usim y ciągle czuw ać, w p ra c y nie u staw a ć, by n iety lk o u trz y m a ć się n a zdobytym z ta k im tru d e m pozio­

m ie, ale — by w ciąż d o sk o n aląc się — p rz y sp arza ć n a d a l chw ały Rzeczypospo-

!itej. ¿ a b e .

Na zdjęciu kpt. Burzyński i por. Wysocki w gondo’i balonu „Polonja“.

n ik a c h i słu c h a w k a c h ra d jo w y ch zasia­

dło ty siące osób — i ci z dużych m iast, k tó rzy nie m ogli p rz y je ch ać do W a r­

szaw y n a zawody, choć m in iste rstw o ko m u n ik a c ji u ru c h o m iło 11 sp ecjaln y ch pociągów , i ci z w iosek zapadłych, od­

dalo n y ch od sta c ji kolejow ej n ie ra z o d ziesią tk i k ilo m e tró w — by p rz y słu c h ać się tra n s m is ji zaw odów z lo tn is k a w W arszaw ie.

Kto ty lk o m ógł p rzy b y ł n a lotnisko M okotow skie. Od P ierw szego O byw ate­

la P o lsk i, P a n a P re z y d e n ta M ościckie-

R A D J O kupuj tylko u fachowca noutarsza firma w Polsce

Grimm Sukc. i Kamieński

«... S t a r o w i e j s k a 47 85*» Oddziały we wszystkich miastach Polski.

ANTONI BAR

Nagrody dla zw ycięzców

k o n k u rs u G o rd o n -B e n n e tta

Zwycięscy zawodnicy — oprócz puharu Gordon-Bennetta — otrzym ają wiele pięk­

nych i cennych nagród.

Aaroklub Rzeczypospolitej otrzyma na własność główne trofeum: nagrodę przecho­

dnią im. Gordon-Bennetta, a ponadto nagro­

dę P. Prezydenta Bzeczypospolitej Polskiej

— artystyczną plakietę srebrną (dla klubu narodowego, zdobywcy puharu Gordon-Ben­

netta 1935) oraz nagrodę p. Ministra Komu­

nikacji — wazon kryształowy, okuty w sre­

bro (dla klubu narodowego, którego zespół 2 najlepiej sklasyfikowanych balonów osią­

gnie najlepszy wynik średni).

Kpt. Burzyński i por. Wysocki otrzym ają nagrodę regulam inową w kwocie 10.000 (dla zwycięskiej załogi), nagrodę LOPP — dwa złote zegarki na rękę (dla najlepsz ij załogi polskiej). K pt.. Burzyński nagrodę I

honorową jednej z firm przemysłu gumowe­

go — wazę kryształową z 6 filiżankami (dla pilota zwycięskiego balonu), nagrodę p. m i­

nistra spraw wojskowych — puhar srebrny (dla najlepszego pilota wojskowego zawo­

dowego). Załoga „Polonji“ otrzyma rów­

nież nagrodę wytrwałości — 1200 zł (dla za­

łogi za najdłuższy czas lotu).

Kpt. Janusz i por. Wawszczak otrzymają nagrodę regulam inową w kwocie 7.000 (dla 2-ej załogi balonu), dwa puhary (dla 2-ej zkolei najlepszej załogi polskiej) oraz prawdopodobnie 2-gą nagrodę wytrwałości

— 800 zł (dla załogi balonu za drugi zkolei najdłuższy czas lotu). Kpt. Janusz otrzy­

ma puhar srebrny 'dla pilota 2-go balonu), por. Wawszczak — puhar srebrny (dla po­

mocnika pilota 2-go balonu).

Pod włoskiem niebem przed 17 laty i - dziś'

Przyszły historyk, śledząc uważnie dro- | gi, które prowadziły do Niepodległości Pol- | ski, n a każdej z nich stwierdzić musi mię­

dzy innemi ślady podartego obuwia, któ­

rego właścicielem był legun; nie było drogi do Wolnej Polski, na której niespotkanoby leguna-tuiacza. W tej długoletniej i prze­

bogatej w znoje, poniewierkę i krwawy trud- podróży, pozostawił on liczne po sobie śla­

dy.

Gdy w kraju odebrano mu możność wal­

ki, szukał jej poza granicam i Polski. Byl wszędzie w całej zrewolucjonizowanej Rosji i na niezmierzonych przestrzeniach Sybiru.

Mało mu tego było, więc „legun wylazł jesz­

cze na biegun“ i z Arcljangielska miał tylko już „jeden skok“ do Francji.

Jedni wybrali drogę północy i dalekiego wscuudu, drugim wypadła ona na zachód i południe. Nie dziwota więc, że znaleźli się również pod błękitem nieba włoskiego — i to w znacznej liczbie, gdzieś na butne ich móz­

gownice wtłoczono austryjackie czapki za­

m iast legjonowych maciejówek. Oswoili się z tem szybko Była to doskonała okazja zaspokojenia ciekawości, jak smakuje „ma- caroni , lub jak wygląda Rzym. No — a btamtąd tylko „jeden krok“ był znowu do Francji, by stawić się na „błękitną zbiór­

kę".

Na tej drodze znalazł się również i piszą­

cy te wspomnienia.

Po różnych obozach na Węgrzech i te-do i tc de, przybyła brać b. legjonowej artylerji nad rzekę Isonzo. „Rozparcelowano“ nas po

różnych „fabrigach“ („fabrig“ — było skró­

tem nazwy: „Feldartilleriebrigade“). Poda­

no nam nasz adres, który brzmiał:

„Foldersatzbatterie der 57 Fabrig — Gra- diska, Küstenland“.

A więc miejscowość — G radyska — po- brzeże Adrjatyku. — Nazwy okolicznych miejscowości prawie wszystkie są pochodze­

nia słowiańskiego, co wskazuje na to, że Włosi są tutaj elementem napływowym; bo proszę: Gorizia, Gradisca, Sagrado, Grado, Nabresina oraz rzeka Isonzo — z polska mo­

głyby śmiało brzmieć: Górzyca, Grodziska, Zagrody, Grody, Nabrzeżyna, oraz Sącza.

— Z tym i miejscowymi „Włochami“ śmiało mogliśmy się rozmówić po polsku, bo wła­

dają wszyscy językiem słoweńskim.

Okolica tam tejsza była strasznie znisz­

czona. Miasteczko Gradiska praw ie doszczęt­

nie zrujnowane. Mimo gruzów widać, że to była bardzo ładna miejscowość. Leży na p ra ­ wym brzegu Soczy (Isonzo), wpadającej do Adrjatyku. Pobliskie góry i wzgórza poora­

ne były gęsto rowami strzeleckimi, pełne lejów wyrwanych z ziemi pociskami cięż­

kiej artylerji, teren poplątany zasiekam i z drutem kolczastym... Oto ślady jakie pozo­

stały po długotrwałych i zaciekłe prowadzo­

nych walkach. Poszczególne odcinki pozycji przechodziły „z rąk do rą k “ w obustronnych walkach wręcz. Dużo krw i spłynęło wów­

czas do tej rzeki, nad którą toczyły się te boje. Ze względu na częste nieszczęśliwe wypadki niewolno było chodzić po tych te­

renach. Z tych samych względów niewolno j

było również kąpać się w Soczy, gdyż na dnie rzeki znajdowało się jeszcze wiele po­

cisków niewybuchniętych. Doliną rzeki na lewym brzegu, prowadzi linjc kolejowa ze stacją Sagrado naprzeciw Gradyski, wiodą­

ca w górę rzeki do Gorycji, a w dół do Na- bresiny. Z Nabresiny zaś na Trjest, lub Lu- blanę i Wiedeń.

Do morza Adrjatyckiego było blisko, bo zaledwie coś powyżej 10 kim.

W Gradisce rozlokowani byliśmy w b ara­

kach rozłożonych blisko siebie na dość ob­

szernej przestrzeni w t. zw. „Barackenla- ger“i

Dalszy ciąg niniejszych wspomnień czer­

pię z mego dziennika żołnierskiego. A więc:

23 — czerwca

Myśl, że Adrjatyk tak blisko nie daje mi spokoju. Muszę go zobaczyć. Jeszcze nigdy morza w naturalnej jego postaci nie widzia­

łem. Chciałbym go dotknąć własnemi noga­

mi, rękam i, calem ciałem się weń zanurzyć, napoić wzrok m ajestatycznym widokiem je.

go pod błękitu nieba stropem i zebrać cho­

ciaż parę muszli, wyrzuconych na brzeg piasczysty, lub uczepionych do przybrzeż­

nych skał, by mieć pam iątkę, bo może już nigdy w życiu nie będę m iał okazji takiej, jaka się obecnie nadarza.

Dobrałem sobie n a towarzysza jednego z naszej wiary, bo we dwójkę zawsze to r a ­ źniej. Przy raporcie poprosiliśmy o przepu­

stki do Monfalcone.

Życzeniu naszem u stało się zadość.

Chociaż niezbyt syci (karmiono nas b a r­

dzo ostrożnie, byśmy się nie przejedli) ru

S*(X-

«/>/• #

"170.

700-lede polskiego grodu

N a n ic i d a d z ą s i ę f a ł s z e h i s t o ­ r y c z n e

W roku bieżącym Opole na Śląsku nie­

mieckim obchodzić będzie 700-lecie swego założenia.

Miasto to powstało w roku 1235 za Kazi­

mierza, księcia opolskiego.

P rasa niem iecka donosi, iż m agistrat m. Opola zaprosił kilku niemieckich histo­

ryków do opracowania historji miasta, k tó ­ ra miałaby wykazać, iż Opole było zawsze m iastem niemieckiem.

Oczywiście, tego rodzaju przeprowadze­

nie „dowodów historycznych“ m ija się i rzeczywistym stanem rzeczy, albowiem O- pole przez całe średniowiecze było polskie, podobnie, jak i inne m iasta na Śląsku Opol­

skim — Bytom, Racibórz itd.

szyliśmy iwawo przez m ost nad Isonzo do

Łódź buduje spalarnie śmieci

W zarządzie m iasta Lodzi odbyła się konferencja, na której omawiano sprawę wybudowania na terenie m iasta zakładu spalania śmieci. Jak dowiadujemy się bu­

dowa została definitywnie postanowiona 1 sum a niezbędna na ten cel została wnie­

siona do budżetu.

Sagrado i dalej w kierunku n a Monfal­

cone.

Przez niecierpliwość, której powodem by ła ciekawość zobaczenia morza, pomimo szy­

bkiego m arszu dłużyła nam się droga niez­

miernie.

Wreszcie zbliżamy się do celu.

Miasteczko Monfalcone leży tuż nad brzegiem A drjatyku. Doszczętnie zrujnow a­

ne i zniszczone. Miejscowe w arsztaty okrę­

towe, czyli doki, są widomym znakiem, że przed wybuchem wojny m iały w nich zaję­

cie setki, a może naw et i tysiące robotni ków.

A dziś... wszystko to stoi w ruinach. — Na wodzie utrzym uje się jeszcze parę m a­

łych wraków...

Gołe, rozwalone pociskami artylerji mu- ry, oraz porozszarpywane szkielety urządzeń żelaznych przedsiębiorstwa — wszystko to robi wrażenie bardzo przykre, które potęgu­

je się, że pośród ru in m iasteczka nie widać prawie wcale jakiegokolwiek jeszcze śla­

du życia ludzkiego. Jedynemi m ieszkańca­

m i pozostało ptactwo, wyśpiewujące jak by żałosne trele, że tu niegdyś było gwarno od życia i pracy ludzkiej. — Tu rozbrzmie­

wały w dal uderzenia młotów, odgłosy sy­

ren i wesołe śpiewy pracujących...

Dzisiaj — życie to ,w gruzach 1 ruinach zamarło...

Rozczarowaliśmy się wycieczką. — Za­

m iast pożądanego błękitu nieba nad mo­

rzem, które tak bardzo w swej krasie chcie­

liśmy zobaczyć, nadciągnęły ciemne ołowia ne chmury...

Nie było się gdzie schronić przed d e u - iCiąg dalszy na, str, Af

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wieczorem tego dnia odbyło się po­.. dejmowanie oddziałów wojska

stko pole obsiewa, tylko ubezpieczy się przed gradobiciem, gdy domostwo się spali, następuje odbudowa przy zasto­. sowaniu materjałów

rewiczowi projektowana redakcja nie wy- daje się jasną i wnosi, aby artykuł 59 miał brzmienie następujące: „Jeżeli prezydent o- głosi budżet do dnia, w którym rozpocznie

Przez zamarznięte jezioro Mielonko na Kaszubach usiłował przejść 16-letni syn inwalidy wojennego Grota, Brunon. W chwili, gdy chłopak znalazł się na środku

To było również jednym z powodów póź ­ niejszego nieżyczliwego ustosunkowania się rządu pruskiego do miasta, które przez ty ­ le wieków składało ustawicznie

Faktem jest w każdym razie, że posiadacze dp- larów znaleźli się w obliczu nowych kłopotów, których nikt bodaj zażegnać nie potrafi.. Największe miasta

statecznie zabezpieczone przed przywozem zbóż zagranicznych, który odbywać się może obecnie tylko w ramach woj. śląskiego,

Niniejszem wzywa się wszystkich, których prawa w chwili zapisania wzmianki o przetargu nio były w klię*- dze gruntowej uwidocznione, aby się z niemi zgłosili najpóźniej w