• Nie Znaleziono Wyników

Życie : katolicki miesięcznik społeczno-kulturalny 1959, R. 13 nr 3 (564)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Życie : katolicki miesięcznik społeczno-kulturalny 1959, R. 13 nr 3 (564)"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

ROK XIII NR 3 (564) LONDYN, MARZEC 1959 R. CENA 3/-

KATOLICKI MIESIĘCZNIK SPOŁECZNO-KULTURALNY c

ZAWIESZENIE? ■ KUL: MYŚLI O UNIWERSYTECIE ■ MAX JACOB — PORADY DLA MŁODEGO STUDENTA - TADEUSZ FELSZTYN — DUSZA UMYSŁ CIAŁO - LEONARD CHESHIRE V. C. - JAN TOKARSKI — ABRAHAM LINCOLN - EWA GIERATOWA — PO AMERYKAŃSKU - STEFAN ŁOCHTIN — SOWIETY:

EWOLUCJA I ZASTÓJ - MIECZYSŁAW PASZKIEWICZ I ZYGMUNT ŁAWRYNO

WICZ — NOTY O TWÓRCZOŚĆ! MŁODYCH POETÓW KRAJOWYCH - TADEUSZ

ZIARSKI — OBROŃCY ŚLĄSKA . ANNA TOKARSKA — PAX ROMANA ROŚNIE

(2)

SPRAWY I LUDZIE

O PIEK U N O W I UCHODŹSTWA PO LSK IEG O , J . E. K s. A rcybiskupow i JÓ ZEFO W I G AW LINIE, .sk ła d a ją w sp ó łp raco w n icy i czy teln icy ŻYCIA n a j ­ lepsze ży czen ia n a D zień P a tr o n a . — W y d aw n ic­

tw o pod n a c z e ln ą d y re k c ją J . E. K s. A rcy b isk u p a SACRUM POLONIAE M ILLENNIUM w R zym ie ogłosiło V to m , k tó ry zaw ie ra m .in . p ra c ę p ro i.

O. H aleckiego o w y siłk ach n a rzecz zje d n o cz e n ia K o śc io ła W schodniego z Z ac h o d n im — „o d F lo ­ re n c ji po B rześć“ .

„DOCUM ENTATION CATHOLIQUE“ (15.2.59) p o d a je m a te ria ły doty czące zap ow iedzianego

•Soboru Pow szechnego: te k sty lic z n y ch w ypow iedzi O jc a św. (m. in . a p el A rcy b isk u p a R o n ca lli z r.

1934 w B u łg a rii do „ b ra c i o d d z ie lo n y ch “ ) ; dowo­

d zące rz e te ln eg o z a in te re s o w a n ia re a k c je p rz e d ­ s ta w ic ie li in n y c h w y zn ań ( P a tr ia rc h y a n tio c h e ń ­ skiego Teodozego VI; M etro p o lity A ntoniego B a s k ira z N. J o rk u ; teologa praw o sław n eg o A.

Sw ietłow a; p a s to r a B o eg n era, w -przew . św iato w e j R a d y K ościołów p ro te s ta n c k ic h i je j se k r. gen.

D r. V is se r't H o o fta; b isk u p a Iv o r W a tk in sa , przew . K o m isji A n g lik ań sk iej d la a k c ji zjed noczeniow ej;

p a s to r a p ro f. J e a n Bose z P a ry ż a ). N u m er z aw ie ra p re le k c ję A rcy b isk u p a M o n tin ieg o „P o co szkoła c h rz e ś c ija ń s k a ? “ .

IPA K — IN STY TU T P O L S K IE J A K C JI KATO­

L IC K IE J w W. B ry ta n ii odbył w św ietlicy K ościoła Polskiego n a D evonii w L o n d y n ie X III Z jazd R a ­ dy. T e m a te m d y sk u sji była „o d p o w iedzialność k ato lik ó w za sp ra w y p u b lic z n e “ (ref. w. p rez. J.

P ło s k i); zgodnie n a le g a n o n a konieczność a n g a ­ ż o w an ia się k ato lik ó w , ta k ż e w życie p olityczne, n a te re n ie polskim i b ry ty jsk im (w k u lu a ra c h ko­

m e n to w a n o dociekliw ie p o chodzenie słow a „ id io ­ t a “ — z greckiego; człowiek n ie in te re s u ją c y się s p ra w a m i publicznym i) ; Z jazd ze s p e c ja ln y m n a ­ cisk iem w y ra ż ał konieczność s ta łe j i w ytężonej w spó łp racy z m łodzieżą; z w ra ca n o uw agę n a w cią­

g a n ie do p ra c y Polaków o b y w ateli b ry ty jsk ic h ; p o d k re ślan o , że ak ty w n o ść k a to lic k a m u si być o p a rta n a „ży ciu życiem K ościoła w św iecie w spół­

c ze sn y m “ ... N a w niosek d y r. A. O nyszkiew icza, Z jazd u c h w alił sp e c ja ln e podziękow anie p o p rzed ­ n iem u d y re k to ro w i B. P o d h o rsk ie m u a za w spół­

p ra c ę w „CZY N IE K A TO LIC K IM “ ks. ks. J . Go- łąbow i i J . P rzybyszow i o ra z pp. M. M ałach o w ­ sk iej i m jr. J . K ijow skiem u. S p raw o z d a n ia z t e ­ re n u w skazały n a p o p u la rn o ść a k c ji c h a r y ta ty w ­ n ej, zw łaszcza n a rzecz K ra ju , u m ie ję tn ie w yko­

rz y s ty w a n e j d la cem en to w a n ia p ra c y Kół. O m a­

w iano tru d n o ś c i fin a n so w e, k tó ry c h p o k o n an ie w ym aga zw iększonej o fia rn o śc i społecznej (w B irm in g h a m , gdzie Koło K ato lic k ie liczy p o n a d 500 członków, zeb ran o n a D om K a to lic k i p o n a d

£ 8.000!). K SIĘG A RN IA RUCHOMA IP A K (151, A n tro b u s R o ad , B irm in g h a m 31) gotow a je st przy jm o w ać z ap ro sz e n ia n a p rz y ja z d y i u rz ą d z a ­ n ie w ystaw k siążk i k a to lic k ie j.

„D ZIEŃ PAX ROMANA“ w r. 1959, p ro k la m o ­ w any ja k co ro k u n a św. T o m asza, 7 m a rc a , rz u c a h a sło „ je d n o śc i społeczności u n iw e rsy tec k ie j w C h ry s tu s ie “ . Z ap o w ied zian o zb iórkę n a fu n d u sz, k tó ry m a um ożliw ić zo rg a n iz o w a n ie Z g ro m ad ze­

n ia M iędzy fed eraln eg o P ax R o m a n a w Azji w g ru d n iu b.r.

*

O p in ia n a u chodźstw ie, n a ogół a p a ty c z n a wo­

bec w e w n ę trzn o -p o lity czn y ch problem ów e m ig ra ­ c y jn y c h , niep o k o i się d łu g o trw a ło śc ią KRYZYSU POLITY'CZNEGO. T a rc ia d o ty czące sp raw „w czo-

SPiS TREŚCI

r a js z y c h “ z n ie c h ę c a ją społeczeństw o. B ezw ład k ie ­ ro w n ic tw a i kryzysy p o d c in a ją i ta k słab ą ak cję S k a rb u N arodow ego. S y tu a c ja m ięd zy n aro d o w a w ym aga d z ia ła n ia .

W a rto c h ro n ić n a jis to tn ie js z e osiąg n ięcie A k tu Z jed n o czen ia — z eb ran ie polityków „ p rzy w spólnym sto le o b ra d “ . Ale d la w y k o n a n ia głów­

nego z a d a n ia e m ig ra c ji — w sz e c h stro n n ej pom ocy dla n a ro d u w K ra ju , trz e b a z asa d n ic zy c h z m ia n w k o n s tru k c ji i fo rm a c h d z ia ła n ia politycznego, re fo rm y rz e te ln ej i co do założeń i co do m etod.

P o rzu cen ie fik c ji, sa m o rz ą d społeczny, w y b ra n e p rz ed staw icielstw o , z w iązan ie k ie ro w n ic tw a ze społeczeństw em , w d z ia ła n iu zw iązek z rzeczyw i­

sto śc ią — o to p ra k ty c z n e p o s tu la ty u zd ro w ien ia s y tu a c ji.

*

K O M ISJA EUROPY ŚRODK.-W SCH. RUCHU EU R O PE JSK IEG O p rzep ro w ad ziła d e b atę n a t e ­ m a t „ Z a g a d n ien ie E u ro p y Środkow o-W schodniej w zw iązku z sow iecką o fensyw ą d y p lo m a ty c zn ą w sp ra w ie B e rlin a i N iem iec" (w E u ro p e H ouse;

przew . lo rd S t. O sw ald; sp ra w o z d a w ał b.m in . V. V.

T ilea ; z a b ie ra li głos m .in .; J . B iggs-D avison M .P., lo rd B irdw ood, A. R ose, S ir E. B ed d in g to n -B eh - re n s, am b. E. R aczy ń sk i, M. G av rilo v ic , A. Con- s ta n tin e s c u , płk. J . K ow alew ski, I. R a tiu , S. G ro ­ c h o lsk i). N iem al jed n o g ło śn ie w y rażo n o p rz e k o n a ­ nie, iż m o c a rstw a z ac h o d n ie pow in n y w y stąp ić z ofensyw ą d y p lo m a ty c zn ą , p ro p o n u ją c „ ro z su n ię c ie fro n tó w “ (d ise n g ag e m e n t) n a o b szarze ob ejm u ­ ją c y m N iem cy o ra z sto p n io w o w szy stk ie k ra je E uropy Środkow o-W schodniej. Ze s tro n y b ry ty j­

skiej p ad ły o strz eż e n ia pod a d re se m rew izjo n istó w niem ieck ich . Z e b ra n ie d ało p ełne p o p a rc ie s p ra ­ wie u z n a n ia p rzez Z achód g ra n ic y O dry-N ysy ja k o o sta te c z n e j.

*

„T H E CENTRAL EUROPEAN FE D ER A LIST“

(p ó łro czn ik w y d aw an y p rzez Polsko-C zechosłow ac­

k i K o m ite t S tudiów w N. J o rk u — C zechoslovak- P o lish R ese arch C ttee, P.O . Box 305, Jac k so n H eig h ts, N.Y., USA; red . A. R u d zk i i V. B rz o ra d , sek r. red . L. T e c la ff; p re n u m . l doi.) je s t p ism em w języ k u a n g ie lsk im pośw ięconym sp ra w ie p rz y ­ szłości E u ro p y Środkow o-W schodniej w zjed n o czo ­ nej E u ro p ie. D ługofalow ym celem p ism a je st, aby w olnościow e kon cep cje fe d e ra ln e d la E uropy kieł­

kow ały w w olnym św iecie i p rz e n ik a ły do n a sz y c h k rajó w .

W o s ta tn im n u m e rz e a rty k u ły : d r. P. S. W an - dycza o ra z dr. L. F e ie rb ra n d a o z b liż en ia c h polsko- czesk ich w r. 1921 i w 1940-42: ś. p. H u b e rta R ip k i

— w ykład z r. 1953 o w sp ó łp racy polsko-czeskiej w przyszłej E u ro p ie; A. K o rbońskiego — a rty k u ł o położeniu gosp o d arczy m P o lsk i; a p el F e d e ra c ji W olnych D zien n ik arzy z ESW w sp ra w ie P a s te r- n a k a i p rz e śla d o w a n y ch d z ie n n ik arzy w ęg iersk ich ; liczne recen zje.

„POLAND & GERM ANY“ za I k w a rta ł 1959 p rzy n o si a rty k u ły : K. G rab o w sk ieg o o sp ra w ie b e rliń sk ie j; T. M. M ach ro w icza o g ra n ic y O dry- Nysy w św ietle p ra w a m iędzynarodow ego; A. K.

T o m lin so n a a rg u m e n tu ją c y k o n ieczność czu jn o ści wobec N iem iec. W d ziale „ F a c ts & F ig u re s “ — d e m o g raficzn e d a n e s ta ty sty c z n e Ziem Z ac h o d n ic h (K. G la b isz ). In fo rm a c je o d e b a ta c h w p a rla m e n ­ cie i p ra sie b ry ty jsk ie j po rew iz jo n isty cz n y c h w y­

s tą p ie n ia c h B o n n . R ecen zje k siążek: V a n s itt a r ta ; V e lan ‘a — o N iem czech p rzez N iem ca k a to lik a i p rz e ciw n ik a p ru sk ie j p o lity k i; J a k s c h a — n a p a s t­

liw e u z a s a d n ia n ie ro li N iem iec w E u ro p ie Ś ro d ­ kow o-W schodniej. — U ste rk ą pożytecznego w y­

d a w n ictw a je s t ch y b a p ew n a m o n o to n ia w k ry ty c e p o lity k i n iem ieck iej i u z a s a d n ia n iu p ra w P olski do Ziem Z a c h o d n ic h . B ra k ro z w a ża ń o a k tu a ln y c h p ró b a c h ro z w ią za ń szerszych sp ra w y niem ieck iej w E u ro p ie (np. „ d ise n g a g e m e n t“ ) o ra z o ro zw ią­

z a n ia c h przyszłościow ych. Czy niem ożliw e je s t po-

> szu k a n ie pozy ty w n y ch głosów n iem ieck ich ? W arto - )b y dodać n o ty o a u to ra c h .

Sp raw y i l u d z i e ... 2 ID ZIEM Y DALEJ, CZY ZAWIESZAMY? . . .’ 3 M YŚLI O U N IW ERSY TECIE — D r M. P o llak ó w n a 5 PORADY DLA MŁODEGO STUDENTA M. J a c o b 7 DUSZA, UMYSŁ, CIAŁO — D r T. F e lszty n LEONARD C H ESH IRE V. C...

ABRAHAM LINCOLN — J . T o k a rsk i . . . 1 PO AMERYKAŃSKU — E. G ie ra to w a.

W K R ĘG U CODZIENNYCH ZAJĘĆ — H. Z.

1 ZNAK CZASU — J . W. K ...

' SO W IETY : EW OLUCJA I ZASTÓJ — S. Ł o c h tin 20 i NOTY O TW ÓRCZOŚCI MŁODYCH POETÓW

K RAJOW YCH — M. P aszkiew icz i Z.

Ł aw rynow icz ...

\ OBROŃCY ŚLĄSKA — T. Z ia rsk i . . . K siążk i; KRÓL JE S T N A G I" — S. Ł o c h tin . , „N O T A T K I“ — J . B ...

, TEA TR DLA D ZIEC I — J . B ... ’ . i BURNS DLA SZKOTÓW — J. R. L am bor .

> PAX ROMANA ROŚNIE — A. T o k a rs k a . .

> N asze sp ra w y : ŻEBY NIE BYŁO W OJNY — P o l o n u s ...33

! L isty i u w ag i: J . B.; M. M ałach o w sk a; L. R osę 34 'K S IĄ Ż K I N A D E S Ł A N E ...36

( N aró d w św iecie czy w z aśc ia n k u ? „HORY- ( ZONTY“ p ary sk ie p o ru s z a ją tę sp ra w ę w arty k u le (W o jc ie ch a Zaleskiego (z M a d ry tu ) p .t. „Rzecz c (n a ro d z ie “ : odpow iedź n a pow iedzenie G ołubiew a (ż e „ P o lsk a je s t ty lk o n a d W isłą “ , j . B a ra ń s k i (2 (K o n g a B elg.) pisze o „D w u o b liczach w ład zy 1 (( d e m o k r a c ja — d y k ta tu r a ) ; o so b o rz e Pow szech­

n y m n a tle św iato w y ch z a d a ń K ościoła pisze re- ) d a k to r; w śród w ielu ciek aw y ch a rty k u łó w : „Z a (g u b io n a a m b a s a d a “ , „ Z ja z d n a K re m lu “ , „Rewo- /lu c ja n a K u b ie “ , „ Z b y tk i z z a b y tk a m i“ , odkryw ( czy szkic M. K a ste rs k ie j o n a ogół m ało ro d a k o ir (z n a n e j p o etce fra n c u s k ie j M arii K ry siń sk iej -

'B a lla n g e r . J j

P rzy ja c ie le p ro szą o w sp o m n ien ie zm arłego w (u b . r. polskiego p ia n is ty , k o m p o zy to ra i w irtu o za.

> SEWERYN TUREL, b. p ro f. K o n se rw a to riu m Lwo- i wskiego, o ch o tn ik do PSZ we F r a n c ji, jeniec i ( a u to r w niew oli „P o lsk iej R a p s o d ii“ ), g ra ł i kom

>ponował w A m eryce. Był w ierzący m i p ra k ty k u ją ­ c y m k ato lik ie m ; p a trio tą -o b y w a te le m ; zasłużonyrr

> p o p u la ry z a to re m m uzyki k lasy czn ej i p ro p a g a n 'd z is tą m uzyki p olskiej.

Ż Y C I E —

Od początku istnienia ŻYCIE, tygod­

nik w różnych wydaniach i miesięcznik, nie było pismem finansowo samowy­

starczalnym. Deficyty pokrywały Fun­

dacja „Veritas“ i Katolicki Ośrodek Wy­

dawniczy „Veritas“. W poprzednich okresach pomagały je pokrywać sub­

wencje i dotacje naszych Władz Kościel­

nych z J. E. Ks. Arcybiskupem J. F.

Gawliną na czele oraz ofiary różnych przyjaciół. Ta pomoc była wyrazem przeświadczenia o potrzebie organu ka­

tolickiej opinii na wyższym szczeblu in­

telektualnym.

Przeświadczenie o potrzebie pozostało, ale w ostatnich latach subwencje usta­

ły. Przyzwyczajono się do tego, że ŻY­

CIE należy popierać przez współpracę i zainteresowanie, ale nie przez prenume­

ratę i pomoc w kolportażu. Ciężar de­

ficytu spadł wyłącznie na K. O. W. „Ve- ritas“.

W styczniu 1958 r. ŻYCIE stało się miesięcznikiem. Zmianę tę podyktowaną już wówczas także względami oszczęd­

nościowymi objaśniał prospekt, w któ­

rym pisaliśmy m. in.:

„Dążeniem naszym będzie, by ŻYCIE stawało się w możliwie konkretnym sen­

sie wyrazicielem stanowiska, zaintereso­

wań i potrzeb katolickiej inteligencji pol­

skiej na emigracji. Tam, gdzie procesy jeszcze nie dojrzały, pismo winno być pomocne w formułowaniu stanowiska i precyzowaniu zainteresowań i potrzeb.

Ambicją naszą wspólną — to jest pisma i czytelników — będzie, by ŻYCIE było platformą wymiany myśl’ i informacji z ośrodkami inteligencji katolickiej w Kraju.

NACZELNYM ZADANIEM „ŻYCIA“, jako pisma katolickiego, zainteresowane­

go wszelkimi sprawami Boga i ludzi, słu­

żącego na polskim odcinku sprawie zbli­

żenia ludzi do Boga — będzie pogłębie­

nie świadomości naszego uczestnictwa w życiu Kościoła...

Realizacja tych dążeń następować bę­

dzie z konieczności stopniowo, jak każ­

de DZIEŁO ZBIOROWE. Sukces ekspe­

rymentu, trwanie i rozwój ŻYCIA w no-

WILLOUGHBY DEWAR

„Od polskich przyjaciół i towarzyszy pracy w Bournemouth & District Anglo- Polish Society“ napisali Polacy na wstę­

dze wieńca. Na trumnie położono Złoty Krzyż Zasługi... Wieści z prowincji idą długo, gdy odchodzi człowiek, który nie szukał nigdy rozgłosu. Ale w osobie ś.p.

Willoughby Dewar, zmarłego w dniu Niepodległości, stracili Polacy wiernego od pół wieku przyjaciela naszej sprawy.

Willoughby Dewar chciał pamiętać, że przodkowie jego znaleźli schronienie przed prześladowaniami i gościnę w to­

lerancyjnej Polsce Zygmunta Augusta.

Paradoksy historii: dług wdzięczności wygnanych przez katolicką królową Marię spłacał Polakom w Anglii XX wieku wielbiciel św. Tomasza, Chester- tona i Belloca.

Urodzony w 1886 roku na wyspie Jer­

sey, wykształcony w Oksfordzie, Wi-

(C. d. na str. 4)

(3)

I D Z I E M Y D A L E J , C Z Y Z A W I E S Z A M Y ?

wej postaci jako miesięcznika będzie za­

leżeć nie tylko od wysiłków redakcji i pomocy bliższych i dalszych kręgów przyjacielskich, ale także od postawy czynnego zainteresowania ze strony czy­

telników, a więc społeczeństwa, które pi­

smo wesprze poparciem moralnym i m a­

terialnym .

„ŻYCIE“ — przyszłość pisma to TEST PODWÓJNY:

po pierwsze — zawartość jego łamów odpowie na pytanie, czy znajdą się na emigracji pióra chętne, by dać nie tyl­

ko „katolicki“ materiał, ale katolickie spojrzenie na rzecz, by wychodząc z ka­

tolickich założeń ogarnąć najistotniej­

sze zagadnienia nas interesujące;

po drugie — jeżeli miesięcznik znaj­

dzie echo i poparcie, będzie to znaczyło, że emigracji a zwłaszcza inteligentom na emigracji problematyka katolicka jest bliska a jej chwytanie i pogłębianie potrzebne.“

Minął rok z górą. Os ągnęliśmy do­

strzegalny postęp w tym „teście podwój­

nym“, w treści i formie zawartości pisma, w poszerzeniu grona współpracowników i zainteresowanych. Oto pełny wykaz alfabetyczny tych, którzy stale czy do­

raźnie pisali w ciągu ostatnich 14 mie­

sięcy : Franciszek Arciszewski, Irena Bączkowska, o. Feliks W. Bednarski, ks.

Stanisław Bełch, Jan Bielatowicz, o. I.

M. Bocheński, W ładysław Bogucki, o.

Dunin-Borkowski, K rystyna Borowska, Aleksander Bregm an, Andrzej Busza, Ludwik Buyno, Maciej Cybulski, Stani­

sław Czechanowski, Leon Czosnowski, Marian Czuchnowski, A ntoni Dargas, J.

Daszkiewicz, W ojciech Dłużewski, Mi­

chał Dobriański, M agdalena Dubanowi- ezowa, Tadeusz Felsztyn, ks. A ntoni Fi­

lipiak, Ewa Gieratowa, Jędrzej Gier­

tych, Maciej Giertych, o. W ładysław Giszter, Seweryn Leszczyc-Grabianka, Stanisław Grocholski, W acław Grubiń- ski, Juliusz Grzędziel, Alfred Holióski, Irena Hradyska, Irena Huml, Adam Ja­

rosiński, Roman Jasieńczyk, ks. Walery Jasiński, W ładysław Jelonek, Józef K i­

sielewski, Alicja K isielnicka, Leon Ko^

czy, Tytus Kom arnicki, Janina Kościał- kowska-Węgrzyńska, Zofia Kozarynowa, Józef Kozłowski, Leszek Krajewski, Ta­

deusz Krasoń, W anda Kujawska, Ma­

rian Kukieł, Jan Kułakowski, A ntoni Lanckoroński, Janusz Leszczycki, Zyg­

munt Ławrynowicz, W ładysław Łęski, Stefan Łoclitin, Andrzej M alkiewicz, Mira M ałachowska, Jan M ichalski, Ale­

ksander Milker, Zofia M ontana, Stefa­

nia Niekraszowa, Zofia NiezabytowT ska, Beata Obertyńska, Andrzej Onyszkie­

wicz, Pakenham , ks. Janusz St. Pasierb.

Mieczysław Paszkiewicz, Czesław Pole- chowicz, Jadwiga Pomorska, Edward Pomorski, A ntoni Pospieszalski, Broni­

sław Przyłuski, Jan Radomyski, Józefa Radzymińska, Zofia Salachowa, Michał Sambor, Teresa Skórzewska, ks. W oj­

ciech Sojka, Robert Speaight, Tadeusz Stark, Augustyn Steffen, St. Oswald, Stanisław Szydłowski, M arian Bohusz- Szyszko, Henryk Czesław Śliwiński, Flo­

rian Śmieja, W it Tarnawski, Tymon Terlecki, A nna Tokarska, Janina Tokar­

ska, Jan Tokarski, Wiktor Tomaszewski, W iesław Toporowski, Stanisław Bóbr- Tylingo, AVładysław Tylka, ks. W ładysław Urban, W ojciech W asiutyński, Zdzisław E. Wałaszewski, Piotr W andycz, Ale­

ksander Wasung, W ładysław Wielhor- ski, Eugeniusz Zaleski, Jerzy Zdzieehow- ski, Tadeusz Ziarski, Jerzy Żarnecki, H alina Żeleńska, H alina Żuchowska.

Echa świadczą o rosnącym powoli za­

interesow aniu. Wstrzymywaliśmy się z reklamą, uważając, że pismo powinno najprzód osiągnąć jaki taki poziom.

Niestety, za poparciem m oralnym nie szło poparcie m aterialne. Ostatnio zaś zbieg trudności niezależnych od wydaw­

nictwa stawia pod znakiem zapytania możliwości dalszego pokrywania niedo­

borów, bez pomocy z zewnątrz. Spadła gwałtownie chłonność rynku emigra­

cyjnego na polskie książki i pisma; zja­

wisko pomieszania pojęć co do zadań uchodźstwa i współzależne z tym obja­

wy zobojętnienia na polskie poczyna­

nia emigracyjne dotknęły może najsil­

niej polską akcję wydawniczą; duże pra­

ce Ośrodka w zakresie pomocy książko­

wej spotkały się nagle z nieprzewidzia­

nymi trudnościami...

W rezultacie braknie środków, by zdo­

być czas na stopniowe likwidowanie de­

ficytu ŻYCIA przez zwiększenie prenu­

merat, sprzedaży i szukanie pomocy.

Fundacja „Veritas“ i Kierownictw»

K O. W. „Veritas“ oraz zespół przy ŻYCIU muszą, wobec tego, otwarcie poinformo­

wać wszystkich naszych Przyjaciół, Współpracowników i Czytelników ŻY­

CIA, że już w tej chwili nie stać Ośro­

dek dłużej na dźwiganie ciężaru niedo­

boru finansowego.

TRZEBA BĘDZIE WYDAWANIE „ŻY­

CIA“ ZAWIESIĆ, JEŻELI W BARDZO SZYBKIM TERMINIE PISMO NIE UZYSKA ZNACZNIEJSZEGO NAPŁY­

WU PRENUMERAT I OFIAR.

Ażeby stać się samowystarczalnym, ŻYCIE potrzebuje co najmniej 600 no­

wych prenumerat (względnie bardzo znacznego zwiększenia sprzedaży). Po­

nieważ znalezienie tak dużej liczby indy­

widualnych czytelników jest trudne w ciągu paru miesięcy, potrzeba także po­

mocy w drodze ofiar od tych, których na to stać, aby niezwłocznie znaleźć po­

krycie dla deficytu. Ofiary na FUN DU SZ

„ŻYCIA“ w wysokości £ 500 pozwolą zdobyć czas na przeprowadzenie w ciągu roku bieżącego kampanii o dalsze trwa­

nie pisma.

Od reakcji naszych przyjaciół i spo­

łeczeństwa zależeć będą ostateczne de­

cyzje. Zwiększenie prenumerat i ofiary na FUNDUSZ „ŻYCIA“ (listę ofiaro­

dawców zamieścimy w naszych pismach) będą praktyczną odpowiedzią, czy prze­

świadczenie o potrzebie ŻYCIA wyrazi się czynnie, czy stać nas wszystkich ra­

zem na pismo, które zbiorowym wysił­

kiem powinno i może sprostać posta­

wionym zadaniom. Znaczenie sprawy wszyscy doceniamy.

Ks. Stanisław Bełch, Jan Bielatowicz, Olgierd Czarliński, Leon Czosnowski, Stanisław Grocholski, Józef Jasnowski, Andrzej Jonscher, Zygm unt Ławrynowicz, Andrzej M alkiewicz, Mieczysław Paszkiewicz, A ntoni Pośpieszalski, Paweł Skwarczyński, Florian Śmieja, Zdzisław E. W ałaszewski,

Janina W iśniewska, H alina żeleńska.

FUNDACJA VERITAS: K. O. W. VERITAS:

Adam Kosiba, W ojciech Dłużewski Józef Kisielewski

T u p r o s z ę o d c i ą ć

Zamawiam/odnawiam... prenum eratę (y) „ŻYCIA“ ....

(wg danych na str. 35) Przesyłam sumę ...

NA FUNDUSZ „ŻYCIA“

Imię i nazwisko: ...

A dres: ...

CHCĘ, ŻEBY PISMO NADAL WYCHODZIŁO!

D la przekazania znajom ym

Z am aw iam /odnaw iam ... prenum eratę (y) „ŻYCIA“ ...

(wg danych na str. 35) Przesyłam sumę ...

NA FUNDUSZ „ŻYCIA"

Imię i nazwisko: ...

Adres: ...

CHCĘ, ŻEBY PISMO NADAL WYCHODZIŁO!

ŻYCIE — Nr 3 (564) 3

(4)

SPRAWY I LUDZIE

(Ciąg dalszy ze str. 2)

lloughby Dewar był dziennikarzem, po­

litykiem, działaczem samorządowym i społecznym. Miał dwa przywiązania, do ziemi i natury oraz do Polski. Jego ro­

dzina przywędrowała przed wiekami ze Szkocji do Hampshire. Póki siedzieć mógł w domu rodzinnym, był czynny w organizacjach lokalnego samorządu, w życiu społecznym i politycznym. Jako b. kombatant pierwszej wojny światowej, założył oddziały British Legion w En- ham i Hurstbourne Tarrant. Założył miejscowe Stowarzyszenie Liberałów i przewodniczył mu. Był współautorem u- stawodawstwa ochrony ptaków.

W dziennikarstwie zajmował się pu­

blicystyką społeczną i literacką. Współ­

pracował w różnych okresach z „Satur­

day Review“, „Times“, „Everyman“,

„Outlook“, „Time & Tide“, był zastępcą redaktora „XIX-th Century“. W partii liberalnej orientował się na Asquitha, nie Lloyd Gorge‘a. Współpracował w wy­

daniu studiów polityczno-historycznych.

Polską interesował się zawsze; przy­

jaźni polsko-brytyjskiej poświęcił swoje ostatnie lata. We wspomnieniach pisał o radości, jaką mu sprawił „powrót Pol­

ski do niepodległego bytu, w czym wi­

działem tryumf sprawiedliwości. Nie znajdowałem zrozumienia dla p ronie­

mieckich i pro-rosyjskich sympatii, któ­

re wkrótce pochłonęły moich współziom­

ków i tak hałaśliwie były wyrażane“. Ze­

tknął się z amb. Skirmuntem. który opowiadał mu jak w roku 1920 „Lloyd George telefonował nieustannie, dora­

dzając poddanie się bolszewikom, aż wreszcie nadeszła noc, gdy ja mogłem zatelefonować do premiera, donosząc mu o rozgromieniu bolszewików przez Pił­

sudskiego...“ Młody urzędnik ambasady polskiej, Edward Raczyński, dostarczał mu materiałów o Polsce; po latach spot­

kał się amb. Raczyński na uroczystości założenia oddziału Towarzystwa Angiel­

sko-Polskiego w Bournemouth z Wi­

lloughby Dewar, wiceprezesem, a następ­

nie prezesem do śmierci.

Od wybuchu drugiej wojny niezmordo­

wanie pracował wraz ze swoją żoną, Ho­

nor, na rzecz pomocy Polsce, żołnierzom, uchodźcom, emigrantom. Gotów był dzielić się wszystkim, choć miał niewie­

le; służył radą; dawał przyjaźń. Przewi­

dywał opuszczenie Polski przez aliantów:

nie chciano wydać książki, którą napi­

sał przestrzegając przed polityką prowa­

dzącą ku „zdradzie jałtańskiej“.

Nasz przyjaciel był człowiekiem wiel­

kiej kultury i równie wielkiej skromno­

ści. Uroczy, delikatny w obejściu, budził szacunek postawą miłości bliźniego, wiernością bezkompromisową sprawie wolności. Promieniował niezwykłą szla­

chetnością; był najwspanialej bezinte­

resowny.

*

IUVENTUS CHRISTIANA

R oczn ica n a w ró c en ia św. P a w ła je s t d o ro cz­

n y m św iętem koła m łodzieży a k a d e m ic k ie j. Mszę św. n a in te n c ję S to w a rz y sze n ia celebrow ał w B ro m p to n O ra to ry A sy s te n t K ościelny, ks. m gr.

K. K rzyżanow ski. G oście i członkow ie s p o tk a li się w K lubie M ar. W oj. n a w spólnym obiedzie. P re ­ zes S to w a rz y sze n ia S. B iel, w ita ł gości (S. P ie n ią ­ żek, p rez. Ż a rz. G ł. PK SU V e rita s; A. O nyszkiew icz, dyr. IP A K ; M. K le cz y ń sk i p rę ż / lo n d . O ddz. PK 9U V e rita s; S. G ro ch o lsk i, k u r a to r fu n d . V e rita s dyr. IP A K ; M. K leczy ń sk i p rez. lo n d . O ddz. PKSU Zgodnie ze zw yczajem b. p rezes J . S ta w a rz odczy­

t a ł r e f e r a t o św. Paw le. W yśw ietlono kolorow y film dźw iękow y C zapiew skiego T .J . z C hicago

„Boże żniw o w sło n eczn ej R o d ezji“ , o p ra c y m isjo ­ n a rz y p o lsk ich . F ilm z n ak o m icie o b ra z u je tw a rd e życie i o siąg n ięc ia p o lsk ich m is ji pod o p iek ąJ. E.

B pa K ozłow ieckiego. Nie b ra k h u m o ru , ła d n e zd ję­

cia, dzieci m u rz y ń sk ie m ów ią po po lsk u ...! W y­

św ietlan ie film u , k tó ry w a rto zobaczyć, o rg a n iz u je za pozw oleniem S o d a lic ji M a ria ń sk ie j p. M. F ra n c , z ap a lo n y do p ro p a g a n d y sp ra w y m isy jn e j. — Iu v en tu so w e św ięto zak o ń czo n o ta ń c a m i. J .J .

Iu v e n tu s C h ris tia n a z o sta ła zało żo n a w la ta c h d w u d ziesty ch w W arszaw ie p rzez g ru p ę stu d e n c k ą m łodzieży k ato lic k ie j, k tó ra u w ażała, że in te lig e n t k a to lic k i p o w inien n ie ty lk o w ierzyć, ale ta k ż e rozum ieć i um ieć u z a s a d n ia ć swój św iato p o g ląd . P ra c ę o rg a n iz o w an o w k o lach , liczący ch n ie więcej niż 20 osób. N a co ty g odniow ych z e b ra n ia c h s tu ­ diow ano Pism o św. i n a u k ę K ościoła o ra z d y sk u ­ to w an o re fe ra ty . N ad cało ścią p ra c y kół czuw ali a sy s te n c i duchow ni.

E m ig ra c y jn a Iu v e n tu s C h ris tia n a je s t k o n ­ ty n u a to rk ą p rzed w o jen n ej. Są różnice spow odo­

w an e o d m ien n y m i w a ru n k a m i lo k a ln y m i i u p ły ­ wem 20 l a t od w ybuchu w ojny, a co za ty m idzie, p rz e m ia n a m i w c h a ra k te rz e m łodzieży. G łów ne je d n a k zało żen ia po zo stały bez zm ian . Celem lu v e n tu s u je s t pogłębienie w iedzy re lig ijn e j w śród członków o ra z z ap o z n a w an ie się z ogólnym i m e­

to d a m i filozofii i stu d iu m filozofów, n ie ty lk o k a ­ to lick ich . M am y ta m szkołę w p ro w a d z en iu d y sk u ­ s ji n a o d pow iednim poziom ie in te le k tu a ln y m .

W n a sz y m p rz e k o n a n iu je d y n ie m a k sy m aln ie szero k i w a ch la rz stu d ió w je s t o d pow iedni d la św iadom ego k a to lik a z a k ad e m ic k im w y k ształce­

niem . W szelkie w ąskie b ig o te ry jn e n a s ta w ie n ia są n a m obce.

A sy ste n t duchow ny w o rg a n iz a c ji tego ty p u je s t w ścisłym tego słow a z n ac z e n iu m o d e ra to re m i d o ra d c ą z a rz ą d u . N ie je s t a n i cen zo rem a n i ty m m n iej „ d y k ta to re m “ . G los jego je s t d ecy d u jący w s p ra w a c h w ia ry i m o ra ln o śc i; ks. a s y s te n t rów nież o sąd z a czy d a n e z ag a d n ie n ie is to tn ie do­

tyczy w ia ry i obyczajów . D o d ajm y , że do b re f u n k ­ cjo n o w an ie o rg a n iz a c ji z góry z a k ła d a is tn ie n ie z a u fa n ia pom iędzy c zło n k am i (szczególnie z a r z ą ­ d u ), a a sy s te n te m duchow nym .

Członkowie s p o ty k a ją się n a z e b ra n ia c h ogól­

n y ch , k tó re o d b y w ają się co m iesiąc w Hospicjum , św. S ta n is ła w a ; m n iejsze g ru p y z b ie ra ją się w d o m ach p ry w a tn y c h , n a r e f e r a ta c h i d y s k u sja c h filo zo ficzn y ch . C ałością k ie ru je Z a rz ą d w y b ie ra ­ ny n a ro k p rzez w aln e z e b ra n ie (prez. S. B iel; A.

D adlez — w -p rezesk a). N a z e b r a n ia c h m iesięczn y ch , po o d c z y ta n iu i sk o m en to w a n iu w y jątk ó w z P ism a Św., p re le g e n ta m i są w zasad zie członkow ie I.C H . Z a rz ą d czasem z a p ra s z a gości z p re le k c ja m i 1 ek sp ertó w . Do tra d y c ji n a sz y c h n ależy u ro czy ­ sty obchód P a tro n a ę rg a n iz a c ji i w sp ó ln a w yciecz­

k a n a Zielone Ś w iątk i, ze w sp ó ln ą K o m u n ią św ., r e fe ra te m i d y sk u sją , z ab a w a m i i g ra m i.

A.D., E .J., S.B.

KASZUBY

A u to r a rty k u łu o K a sz u b a ch , d ru k o w an eg o w ŻYCIU N r 20/517, p. B ro n isław S och a-B o rzesto w - ski, p o d ją ł k o n ty n u a c ję tego ciekaw ego te m a tu w odczycie w ygłoszonym w YMCA (11.2.1959). Po w stęp n ej podbudow ie g e o g ra fic z n o -h isto ry c zn e j 1 p o d p a rc iu liry cz n y m w p o sta c i w iersza a n o n im o ­ wego poety, zarecy to w an eg o p rzez d r. F .B a jo rk a , p re le g e n t d o k o n ał szczegółowego p rz e g lą d u pow o­

je n n y c h in ic ja ty w i p ra c p iśm ie n n icz y c h i b a d a w ­ czych, p o w stały c h n a P o m o rzu w celu w sk rzesze­

n ia i w zb ogacenia ży cia um ysłow ego K aszu b , w o p a rc iu o p r a s t a r ą i p ię k n ą w swej o d ręb n o ści k u ltu rę re g io n a ln ą . P rze g lą d w y p ad ł zw ięźle i in ­ te re su ją c o . Po „ p a ź d z ie rn ik u " ru c h w ydaw niczy ożywił się z n aczn ie. O prócz p o c zy n a ń T oruńskiego- T o w arzy stw a N aukow ego, s t a j ą się znow u głośne n a zw isk a i p ra c e ta k ic h s ta r y c h k a sz u b sk ic h działaczy , ja k ks. C zapiew ski, ks. W ładysław Łęga, ks. d r B e rn a rd S y c h ta z P e lp lin a . W ychodzi zn o ­ wu pism o k aszu b sk ie (K A SZEBE), o d ra d z a się sztu k a lu d o w a, w zm aga ru c h zrzeszeniow y (koła śpiew acze i in n e ).

Z p o tężnego n iegdyś szczepu sło w iań sk ieg o P o ­ m o rz a n p o zo stało dziś — ja k się oblicza — 100.000 K aszubów n a P o m o rzu (i p ew n a, d o tą d n ie u s ta ­ lo n a liczba n a e m ig ra c ji). M asow y n apływ lu d ­ ności z ró żn y ch dzieln ic P o lsk i byw a n ie ra z po­

w odem do n ie p o ro zu m ień , gdyż K aszub, ch o ciaż z up o rem przy Polsce sto i, to je d n a k z ró w n y m u p o rem d o m a g a się sza c u n k u d la swego języ k a i sw ojej o d ręb n o ści k u ltu r a ln e j. T a p o staw a — pew nie n ie zaw sze d o s ta te c z n ie re sp ek to w a n a , przez przybyszów — p o w in n a m ieć d la n a s — e m ig ra n tó w — sp e c ja ln ie żyw ą i a k tu a ln ą wy­

mowę.

O dczyt zak ończono film em d o k u m e n ta rn y m

„N ad O d rą , N ysą i B a łty k ie m " .

A. K.

GRABOWSKI GALLERY

P o czątek lu teg o był św iad k iem niezw ykłego n a s to su n k i e m ig ra c y jn e z d a rz e n ia . J e s t n im p o ­ w sta n ie s ta łe j, p ry w a tn e j g a le rii s z tu k i mec. M a­

te u sz a G rabow skiego, w k tó re j u rz ą d z a n e będ ą w ystaw y p lasty k ó w , p ra c u ją c y c h t a k w o jczyźnie, ja k poza jej g ra n ic a m i, tu d zież w y staw y p la s ty ­ ków cudzoziem ców . Ł ącząc p ię k n e z n a d o b n y m , p.

G ńabow ski u m ożliw ia zw ied z a ją cy m z a p o z n a n ie się je d n o c ze śn ie z ró ż n o ro d n y m i w y ro b am i pol­

sk iej s z tu k i ludow ej, k tó re w id n ie ją w p rz e str z e n ­ n y c h g a b lo tk a c h lub ja k k ilim y i m a k a ty — zw i­

s a ją ze ścia n .

Z d a rz e n ie to z asłu g u je n a szczególnie sy m ­ p a ty c z n ą n o ta tk ę z dw óch p rz y n a jm n ie j w zglę­

dów. P rim o , w ażny je s t fa k t, iż p o w stał stały , bez­

p ła tn y lo k al, w k tó ry m n a s i w cale lic z n i a r ty ś c i p la sty cy w y staw ia ć będą swe p ra c e w re g u la rn y c h o d s tę p a c h czasu. Skończyły się zatem ic h kątem ;

(D alszy ciąg n a s tro n ie 21)

„...Chrześcijanin... powinien raczej poczyty­

wać sobie za wstyd, ilekroć da się prześcignąć przeciwnikom Boga w ruchliwej pracowitości, i przedsiębiorczości połączonej nieraz z duchem poświęcenia. Nie ma terenów zam kniętych, nie ma kierunków zakazanych dla działalności chrześcijanina: żadna dziedzina życia, żadna instytucja, żadna władza nie mogą być niedo­

stępne współpracownikom Boga, gdy chodzi o podtrzym ywanie Bożego ładu i harm onii w

świecie.“ „ „

PIUS X II

„...Prasa znajduje się w pierwszym szeregu tych czynników, które przyczyniają się do ukształtow ania i rozpowszechnienia opinii...

...Prasa katolicka — w całym swoim sposo­

bie bycia i działania — w inna przeciwstawiać nieprzezwyciężone przeszkody cofaniu się, z^n *‘

kaniu podstawowych warunków zdrowej opinii publicznej i utrwalać, um acniać to, co z niej jeszcze pozostaje... N iech umie zachować się z energiczną i dumną godnością... usprawiedliwić często powtarzane hasło: „W KAŻDYM D O M l KATOLICKIM PISMO KATOLICKIE“.

...Prasa ma w ybitną rolę do odegrania w wychowaniu opinii, nie aby jej dyktować czy nią komenderować, lecz by jej UŻYTECZNIE SŁUŻYĆ...

PIU S X II

4

ŻYCIE — Nr 3 (564)

(5)

M A R ZEN A POLLA KÓ W NA

M Y Ś L I O U N I W E R S Y T E C I E

Towarzystwo Naukowe KUL-u wydało rzecz cenną i uroczą: „Katolicki Uniwer­

sytet w oczach Wychowanków“ (str. 189 z ilustracjami, 1958. Cena 40 zł.) Książ­

ka przynosi „słowo autentyczne“ o życiu młodzieży, współbudowniczych uniwersy­

tetu.

Ks. rektor Rechowicz pisze w przed­

mowie : „KUL w oczach wychowanków, w czterdziestolecie Uczelni, poświęcamy naszym Przyjaciołom w Polsce i za gra­

nicą“. Wdzięczni za pamięć, przedruko­

wujemy bez pytania o pozwolenie wyjąt­

ki z para artykułów starszych architek­

tów KUL-u, które uczą o katolickiej idei uniwersytetu w rzeczywistości współczes­

nej.

Ze wstępu bierzemy wskazanie Pryma­

sa: „...Gdy dzisiaj tyle się mówi o obo­

wiązkach społecznych, ciążących na wła­

sności materialnej, to obowiązki spo­

łeczne ciążą nie tylko na pieniądzu, na ziemi, na posiadanych dobrach, ciążą one również na Twoim dorobku umysło­

wym, na Twoich wartościach serca, na Twoich cnotach, bo tym wszystkim mu­

sisz również żyć“.

Ks. Rektor mówi:

„Publikacja niniejsza... zrodziła się ja ­ ko owoc gorącego klimatu życia 'uczelni, jako produkt wymiany poglądów i prze­

myśleń: jaki powinien być katolicki Uni­

wersytet Lubelski, jaki jest w rzeczywi­

stości.

...Idea uniwersytetu przeżywa niewąt­

pliwie kryzys. Z jednej strony mówi się 0 jego funkcji społecznej, o powiązaniu z życiem, o służbie społeczeństwu utoż­

samianej często z dydaktyką j kształce­

niem inteligencji zawodowej (szkoła za­

wodowa), z drugiej podkreśla się w nim charakter badawczy, służbę obiektywnej prawdzie naukowej, a więc służbę, w któ­

rej moment i interes podmiotowy są zredukowane do minimum.

...Ideałem byłoby... połączenie funkcji społecznej z przedmiotowym szukaniem prawdy, ideałem byłoby także posiada­

nie przez każdego absolwenta jakiegoś modelu otaczającej nas rzeczywistości i tej w porządku łaski i tej w porządku natury. Bez takiego poglądu nie tylko dydaktyka, ale i wychowawstwo są wręcz niemożliwe. Tym problemom słu­

żą... artykuły dr Pollakówny, O. doc.

Krąpca i prof. Sławińskiej. Nie wyczer­

pują one zagadnień, ale je stawiają od­

ważnie...“

Wyjątki z artykułów o. prof. Krąpca 1 prof. Sławińskiej damy w następnym numerze. (Red.)

*

...Zadanie uniwersytetu, cel któremu ma służyć, to sprawy związane z jego koncepcją. Jesteśmy na uniwersytecie z połowy wieku dwudziestego, w Europie, w Polsce, na Uniwersytecie katolickim.

Uniwersytet i — uniwersytet katolicki.

Dlaczego? Stoimy wobec tych proble­

mów, zadajemy sobie często i słyszymy z nimi związane pytanie. Jaka jest kon­

cepcja nowoczesnego uniwersytetu? Czym

jest? Co o tym myślą ci, którzy go two­

rzą?

...Prof. Kazimierz Twardowski... po­

wiedział, że rdzeniem uniwersytetu jest praca naukowa — zdobywanie prawd i prawdopodobieństw naukowych oraz krzewienie umiejętności ich dochodzenia.

Służba obiektywnej prawdzie — tworze­

nie najwyższych wartości intelektual­

nych — to jest idea uniwersytetu.*) By to zadanie móc spełnić, uczony musi uniknąć pokusy odgrywania roli tam, gdzie nie chodzi o zagadnienie prawdy.

Musi zachować dystans w stosunku do prądów go otaczających, by móc zbliżyć się do ideału, którym jest obiektywizm.

Zadanie wychowawcze spełnia uniwersy­

tet przez budzenie w młodzieży zrozu­

mienia dla prawdy obiektywnej i nau­

czanie, jak jej szukać.

Do tego ideału można by sprowadzić w zasadzie wypowiedź Tadeusza Czeżow- skiego, który ujmuje wszakże zagadnie­

nie roli uniwersytetu bardziej praktycz­

nie i wysuwa obok zadania pierwszorzęd­

nego, jakim jest praca badawcza i przy­

gotowanie do niej młodych, cel drugi — kształcenie do określonej pracy zawo­

dowej i wychowanie młodzieży do życia w społeczeństwie poprzez całokształt form życia akademickiego i przez sto­

warzyszenia.

Angielski uczony Richard Livingstone zastanawia się nad sytuacją uniwersyte­

tu współczesnego w zachodnim świecie.

Stwierdza, że ma on oblicze liberalno - burżuazyjne, że gubi się coraz bardziej jego zadanie wychowawcze, natomiast rozwija się świetnie strona administra­

cyjna! Rozwój nauki, także na uniwersy­

tecie, zmierza ku coraz większej specja­

lizacji, co z jednej strony podnosi nie­

wątpliwie kompetencje poszczególnego badacza, z drugiej strony jednak prowa­

dzi nieuchronnie do zatracenia „sensu całości“, tj. widzenia szczegółów bada­

nych w ich związku z całokształtem świa­

ta.

Humanistyka zatraca swój humanizm.

Nauka uniwersytecka przekształca się coraz silniej w technikę. Uczony uwie­

dziony przez nią traci zmysł proporcji i zapomina. że poza jego maleńkim światem jest większy. Traci także kon­

takt z życiem... Obok specjalistycznych studiów w określonej dziedzinie na każ­

dym uniwersytecie powinno być studium, gdzie student mógłby się spotkać z za­

sadniczymi problemami związanymi z ży-

¡ciem człowieka, gdzie obudziłaby się w nim dążność do — medytacji... Odzyska­

nie utraconego sensu całości — the sens od the whole — może się dokonać jedy­

nie poprzez myślenie nad znaczeniem i ostateczną naturą świata. Zatem do stu-

*) Twardowski Kazimierz: o dostojeń­

stwie uniwersytetu, Poznań 1933; Czeżo- wski Tadeusz: O uniwersytecie i studiach uniwersyteckich, Toruń 1946; Livingsto­

ne Richard: Some thoughts on universi­

ty education, London 1948: Näf Werner:

Wesen und Aufgabe der Universität, Bern 1950

d.um uniwersyteckiego trzeba wprowa­

dzić studium religii, pojmowane przez.

Livingstone‘a jako religioznawstwo — oraz studium filozofii. Bez zetknięcia się z najwięKSzymi, najbardziej niewąt­

pliwie istotnymi dla życia człowieka pro­

blemami, nie ma mowy o rzeczywistym przejściu etapu nazywanego wyższym wykształceniem. Uniwersytet, zdaniem Livingstone‘a stracił swój wpływ na ży­

cie, ponieważ zamknąwszy się w specja­

lizacji przestał się zajmować zagadnie­

niem najbardziej centralnym — koncep­

cją życia, celem istnienia człowieka.

Na tem at uniwersytetu wypowiedział się także uczony szwajcarski Werner

■Naf. Stwierdza on, że celem pracy na uniwersytecie staje się obecnie coraz, bardziej przygotowanie do zawodu, nie zaś sama nauka. Uczelnia ta staje się coraz bardziej szkołą specjalizującą, a nie dającą jakiejś pełni wykształcenia.

Łączy się to z horyzontalnym układem poszczególnych dyscyplin na uniwersyte­

cie nowoczesnym — specjalności stoją obok siebie — w przeciwieństwie do struktury scholastycznej stanowiącej u- kład shierarchizowany, w którym pozy­

cję zwornika zajmowała teologia. Nieza­

leżnie od potrzeb życia współczesnego, którym wykształcenie na uniwersytecie ma służyć, rozpad na specjalności musi być jakoś wstrzymany. Uniwersytet musi tworzyć wspólnotę, musi wiązać. Celem jego jest stworzenie kultury. Jak jednak tę „wspólnotę“ realizować, to pozostawia Naf jako problem otwarty.

Cel badawczy, cel praktyczny — przy­

gotowanie do zawodu, cel wychowaw­

czy. Takie zadania nakreślają uniwer­

sytetowi przytoczone wypowiedzi. Ude­

rzającą cechą obu opublikowanych w okresie powojennym wypowiedzi uczo­

nych obcych jest stwierdzenie kryzysu, jaki przeżywa uniwersytet i szukanie wyjścia z niego. Uniwersytet spełnia pe­

wne zadania we współczesnym społeczeń­

stwie, brak mu jednak w tworzeniu kul­

tury tej roli centralnej, jaką miał nieg­

dyś. Poszukiwanie wyjścia z tej sytuacji prowadzi do postulatu przywrócenia na uniwersytecie filozofii, która jest nauką ogarniającą całość ludzkich problemów.

Jako taka daje oparcie dla własnej me­

dytacji studentowi, który żyje problema­

mi swoich czasów i obserwuje otaczają­

cą go rzeczywistość. Drugą dziedziną, która obejmuje całokształt zagadnień, jakkolwiek jej założenia, oparte są na innych podstawach, jest religia. Rozwa­

żenie różnych religii daje znowu jakieś doświadczenie i możność rozumienia różnych kultur.

Trzy główne zadania uniwersytetu za­

rysowujące się w tych kilku przytoczo­

nych wypowiedziach wynikają z dzie­

jów tej instytucji... Patrząc na uniwer­

sytety XIX-wieczne możemy obserwować odrębny charakter uczelni niemieckich, francuskich i angielskich. Uniwersytety niemieckie przeżywają wtedy swój wiel­

ki rozkwit związany z rozwojem warszta­

tów naukowych, zapoczątkowany je­

szcze w XVIII wieku. Cała uwaga uczo­

nych koncentruje się na przedmiocie

ŻYCIE — Nr 3 (564 5

(6)

nauki i na metodach pracy. Ten rozkwit nauki związany jest z sytuacją Prus w okresie wojen napoleońskich i powsta­

niem Uniwersytetu Berlińskiego, z któ­

rego ówczesny minister wychowania Wil­

helm von Humboldt chciał uczynić wy­

bitne środowisko. Sprowadzono najlepsze siły z całego kraju. Zapewniono uniwer­

sytetowi stanowisko niezależne. Dominu­

jącą cechą wyższych uczelni niemieckich był cel badawczy, któremu wszystkie słu­

żyły. Zupełnie inaczej przedstawia się sytuacja we Francji, gdzie rewolucja zni­

szczyła właściwie dotychczasowe formy.

Nowe podstawy uniwersytetów zostają ustalone w roku 1808 przez Napoleona.

Nauczanie zostaje w kraju scentralizo­

wane, a wyższe uczelnie poddane są od­

tąd kontroli państwa. Efektem Wielkiej Rewolucji jest zatem laicyzacja uniwer­

sytetów francuskich, wynikiem posunięć Napoleona — etatyzm w stosunku do nich. Ingerencja rządu w sprawy uniwer­

syteckie prowadzi do praktycyzmu — ce­

lem staje się przygotowanie do konkret­

nych zawodów. Decentralizacja wyższe­

go wykształcenia zostaje przeprowadzo­

n a dopiero w końcu wieku, tj. w roku 1896. O ile uniwersytety niemieckie i francuskie przeżywały w początkach XIX wieku silne wstrząsy, które wyryły charakterystyczne piętno na ich obliczu, o tyle uniwersytety angielskie żyły w spo­

koju w dawnych tradycjach... Ich ce­

chą charakterystyczną jest przywiązanie znaczenia do wychowania...

Gdy zestawimy obraz uniwersytetów XIX-wiecznych z obrazem tej instytucji z okresu średniowiecznego, uderza przede wszystkim zmiana strukturalna, usunię­

cie teologii oraz pozostającej z nią w harmonii filozofii, a w każdym razie zmiana ich miejsca.

Laicyzacja najjaskrawiej i konsekwent­

nie przeprowadzona we Fracji zapanowa­

ła we wszystkich nowoczesnych uniwer­

sytetach. U ich podstawy leżała nowa koncepcja nauki budowanej jedynie drogą indukcji. Obserwacja i rozumo­

wanie konstruują hipotezy w coraz to nowych wariantach, z natury rzeczy nie mogąc wykroczyć poza te granice.

Uniwersytet średniowieczny był two­

rem kultury, która wyrosła w atmosferze nauki Kościoła, uniwersytet zlaicyzowa­

ny XIX-wieczny wyrastał wraz z tworze­

niem się nowej kultury intelektualnej z tą nauką niezharmonizowanej lub po prostu jej przeciwstawnej. W nowych warunkach instytucje zajmujące się nauką zgodnie z dawnym duchem, ogra­

niczone do kół ściśle kościelnych, zwią­

zanych z duchowieństwem (szkoły za­

konne, np. św. Jakub — dominikański uniwersytet istniejący od 1229 r. w Pa­

ryżu) znalazły się na marginesie życia intelektualnego Europy. Tradycyjne wy­

kłady, zastygnięte w dawnych formach, ograniczają rolę tych środowisk do przechowywania tradycyjnej nauki. Ten impas, pogłębiony przez zburzenie szere­

gu instytucji we Francji w dobie Rewolu­

cji, zaczyna się przełamywać pod koniec pierwszej połowy wieku XIX, gdy La- cordaire odbudowuje dominikański uni­

wersytet S t u d i u m G e n e r a l e

— w Grenoble. W ślad za nim powstają następne z poparciem Leona XIII. W tym też czasie zostaje zreformowany przez Merciera, z polecenia tegoż papie­

ża, uniwersytet lowański, jedyna wów­

czas uczelnia, która pozostała związana z Kościołem, a równocześnie posiadała pełne prawa uznawane przez państwo.

Uniwersytety katolickie zaczynają się od­

tąd mnożyć. Co jest ich cechą charakte­

rystyczną?

Sięgnijmy do IDEA OF A UNIVERSI­

TY J. H. Newmana... Celem uniwersyte­

tu jest wychowanie dobrych członków społeczeństwa. Osiąga się to przez samo studiowanie, tj. kształcenie umysłu, któ­

re w wyniku podnosi ogólny poziom spo­

łeczeństwa oraz — przez wychowanie w okresie studiów. Wychowanie to dokonu­

je się przez atmosferę, w której mło­

dzież się kształci, kontakty z wykładow­

cami i innymi studentami, życie w ko­

legium (młodzież mieszka przy uniwersy­

tecie), swoim g e n i u s l o c i związanym z tradycjami danego środowi­

ska. „Takie wychowanie daje człowieko­

wi jasną świadomość własnych opinii i sądów, rzetelność w ich rozwoju, wymo­

wę w ich wyrażaniu oraz siłę w ich prze­

prowadzaniu. Uczy go widzieć rzeczy takimi jakimi są“.

Newman podkreśla rolę filozofii, dzięki której jedynie można ująć właściwie istotne stosunki między zjawiskami i wznieść się ponad wiadomości szczegóło­

we. Drugą dyscypliną, która ma zasad­

nicze znaczenie na uniwersytecie jest teologia. Jej wykładanie Uważa Newman za niezbędne. Nie może ona jednak in­

gerować w nauki szczegółowe,, jest inną dziedziną wiedzy, opartą o sobie właści­

wą metodę dedukcyjną. Niezbędna jest dlatego, że w razie jej usunięcia, inne nauki uzurpują sobie prawo rozstrzyga­

nia o kwestiach, które do nich nie na­

leżą i w ten sposób usiłują zastąpić jej brak. z tego wynika, że rolą teologii w stosunku do innych nauk jest utrzymy­

wanie równowagi i właściwych proporcji.

Okres pracy Zrzeszenia Profesorów i Docentów Polskich Szkół Akademickich na Obczyźnie (1957-1958), zamknięty na odbytym ostatnio walnym zgromadzeniu, był szczególnie trudny. Zabrakło na sta­

nowisku kierowniczym długoletniego pre­

zesa Zrzeszenia śp. prof. Adama Żółtow­

skiego oraz śp. prof. Tadeusza Grodyń- skiego, b. wiceprezesa. W wyniku wybo­

rów dokonanych na walnym zgroma­

dzeniu prezesem Zrzeszenia został wy­

brany prof. Władysław Wielhorski. Do nowego zarządu weszli: prof. C. Jędrze- jewiczowa, prof. W. Kwiatkowski, prof.

A. Laskiewicz (wiceprezes), dr J. Mę- karska (sekretarz generalny) dr W.

Rouppertowa (skarbnik), prof. Z. Stahl, prof. T. Sulimirski, prof. T. Tchorzew­

ski, prof. R. Wajda (wiceprezes).

Zrzeszenie, jako oficjalna reprezenta­

cja polskiego świata uniwersyteckiego, bierze czynny udział w życiu Międzyna­

rodowego Stowarzyszenia Profesorów (International Association of University Professors and Lecturers — I.A.U.P.L.).

We wrześniu ub. r. odbyła się X-ta mię­

dzynarodowa konferencja uniwersytecka w Brukseli, zorganizowana przez I. A. U.

P. L. Program dyskusyjny tej konferen­

cji obejmował dwa zasadnicze proble­

my: 1 . rola uniwersytetów w kształceniu zawodowym oraz 2 . przygotowanie kadry profesorów i wykładowców w obecnych warunkach społecznych. Na konferencji

Newmanowska koncepcja zgadza się u- derzająco ze strukturą uniwersytetów średniowiecznych... Wynika ona z kon­

cepcji w ramach kultury katolickiej. Ta­

ka jest po prostu koncepcja uniwersyte­

tu w tych ramach. Kościół posiada swo­

ją naukę opartą na Objawieniu. Przyj­

mujemy ją na podstawie autorytetu tych, którzy nam ją przekazali i przeka­

zują. Całość stanowi teologię. Obok tej nauki ściśle kościelnej istnieje nauka budowana indukcyjnie (tzw. nauki szczegółowe oraz filozofia) badające rzeczywistość i stosunki między jej ele­

mentami. Uniwersytet zatem w ramach kultury katolickiej musi obejmować oba te tory: wykład wiedzy objawionej oraz wiedzę zdobywaną samodzielnym wysił­

kiem człowieka. Tworzenie tego dwugło­

su — to jest katolickość uczelni. Ta koncepcja polegająca na sprzężeniu obu tych nurtów polega równocześnie na za­

chowaniu ich nieprzekraczalnej odręb­

ności. Są to odrębne dziedziny nieprze- kraczające się nawzajem. Wiązanie ich wyników odbywa się w podmiocie pozna­

jącym, w tym, który studiuje stając się zdolnym do twórczości intelektualnej le­

żącej u podstaw wszelkiej pracy kulturo­

twórczej. Stąd wniosek praktyczny: isto­

tą uniwersytetu katolickiego nie jest by­

najmniej to, że istnieją na nim różne fakultety... ale to, że studiujący styka się tu zarówno ze swoją dziedziną wiedzy specjalnej, jak i ze studium teologii względnie niesprzecznej z nią filozofii (tzw. filozofii chrześcijańskiej czy kato­

lickiej).

W ten sposób ma możność poznania rzeczywistości w obu tych aspektach i posiadając wiedzę w obu dziedzinach sta­

je się zdolny do tworzenia kultury kato­

lickiej.

Marzena Pollakówna

nawiązano kontakty zawodowe wśród przedstawicieli 25 grup narodowych, re­

prezentowanych w I.A.U.P.L.

W konferencji tej reprezentował Zrze­

szenie prof. dr Jerzy Langrod z Paryża.

Zrzeszenie Profesorów — jako skupie­

nie polskich wykładowców na obczyźnie

— prowadzi kartotekę ewindencyjną, która dochodzi do 300 pozycji. Mimo trudności wynikających z odległości roz­

sianych po świecie członków i wobec braku bezpośrednich kontaktów łączność organizacyjna utrzymywana jest drogą komunikatów i korespondencji. Komu­

nikat wydany w okresie sprawozdaw­

czym zawiera wiadomości z życia człon­

ków i bibliografię ich publikacji w tym okresie. Ze skromnych funduszów pły­

nących ze składek członkowskich Zrze­

szenie stara się służyć pomocą rodzinom profesorów w Kraju, wysyłając corocznie pewną ilość paczek.

Wobec stałego zwiększania się liczby Polaków-wykładowców, pochodzących z młodego pokolenia emigracyjnego, wy­

kształconego w szkołach uniwersyteckich zagranicą — Zrzeszenie ma wszelkie da­

ne skupienia młodej kadry Polaków —

„university teachers“, rozumiejących i odczuwających potrzebę łączności orga­

nizacyjnej i znaczenie swego wkładu naukowego poprzez obce szkolnictwo do kultury polskiej.

Z O R G A N I Z O W A N I N A U K O W C Y

Cytaty

Powiązane dokumenty

Co do tych teatrów, które mieszczą się w Pałacu Nauki i Kultury, niestety, wszystko, co napisano o architekturze i wnętrzach tego budynku, odnosi się także i

padku dla wielu ludzi praca ręczna może być bardzo wskazana, a to dlatego, że tego rodzaju praca posiada obok zasadniczego celu, którym jest zapewnienie

kiwania poza Anglią nikogo od udziału w tym dziele nie odsuwał. Jestem przekonany z rozmów prywatnych, że jest dużo osób, którym by taka inicjatywa

Jest to jednak autor tak uta- tylko rzadko składa jej daniny w_ poezji, lentowany i tak pracowity, że nawet w po- Siedem tomów wierszy, powieść „Po chłop-

W tej chwili jest to organizacja bardzo prężna i, wydaje mi się, że nie przesadzam, jeżeli powiem, iż odrodzenie polskiego życia akademickiego, które od

nie dotychczasowego porządku politycznego i społecznego, wszystko, co do realizacji tego planu przyczynić się może, jest „dobre“. Oczywiście, w takim stanie

Trzeba jednak stwierdzić, że w istotnym sensie tego słowa metafizyka tomistyczna jest par excellence metafizyką egzysten- cjalistyczną, gdyż jej przedmiotem jest

wych wcale nie wydają się być pośledniejsze od tych budowli, które powstawały w rozkwicie danego stylu, a już na pewno nie rażą natrętną brzydotą, która