• Nie Znaleziono Wyników

Wodę trzeba było czerpać ze studni - Andrzej Wojciechowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wodę trzeba było czerpać ze studni - Andrzej Wojciechowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ANDRZEJ WOJCIECHOWSKI

ur. 1956; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, Zemborzyce, PRL, rodzina Wojciechowskich, warunki bytowe, dom rodzinny, projekt Lublin. W kręgu żywiołów - woda

Wodę trzeba było czerpać ze studni

W czasie, gdy mieszkaliśmy w gospodarstwie dziadków, korzystaliśmy ze studni, która znajdowała się dosłownie kilka metrów od domu. Była ocembrowana, miała wałek z liną stalową poruszany korbą. Nie miała daszku, była otwarta. Nie była głęboka, dlatego że poziom wód był dosyć wysoki ze względu na bliskość rzeki.

Korzystaliśmy ze studni do celów kuchennych i higienicznych.

Wodę trzeba było przegotować w saganie. Babcia miała taki specjalny emaliowany zbiornik, który był wbudowany w kuchnię i przykryty żeliwnymi klapami. Dzięki sąsiedztwu ognia sagan nagrzewał się cały czas tak, że można było czerpać z niego również ciepłą wodę. Myliśmy się w miednicach – w domu był kącik, który zawierał miednicę, mydelniczkę, ręcznik i wiadro na zlewki.

Ten model funkcjonowania przenieśliśmy ze sobą do budynku dla nauczycieli, który był bardzo skromnie wyposażony, nie miał wodociągu ani kanalizacji. Wodę trzeba było czerpać ze studni szkolnej, której zdjęcie szczęśliwie się zachowało w archiwum rodzinnym. Ta studnia miała cembrowinę wystającą ponad poziom wody oraz blaszane zadaszenie. Drzwiczki do studni zamykało się na noc, a najlepiej od razu po zaczerpnięciu wody. Wiadro ocynkowane spuszczało się dość głęboko ze względu na to, że szkoła znajdowała się na wysokiej skarpie. Tę wodę noszono w wiaderkach po schodach do mieszkania. W domu mieliśmy coś w rodzaju kranika, który przypominał przecięte w płaszczyźnie pionowej wiaderko z możliwością odkręcenia czy podniesienia takiej dźwigienki regulującej przepływ wody. Pod nim stała miednica, mydelniczka, ręcznik i wiadro na zlewki.

W 1968 roku przenieśliśmy się do nowo wybudowanego domu, który był wyposażony w instalację wodną i ogrzewanie centralne. Ale miał jeszcze kuchnię z blachami. W

(2)

kuchni była wężownica, a w łazience bojler. Żeby się umyć w ciepłej wodzie, należało najpierw napalić pod kuchnią i zagrzać tę wodę. Był to proces długotrwały, ale przyjemny ze względu na rezultat – ciepła woda płynęła prosto z natrysku.

Data i miejsce nagrania 2019-08-02, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pamiętam wiele takich wieczorów, kiedy sam sporządzałem wianek, wewnątrz którego była konstrukcja z małych skrzyżowanych kijków. Tam

Zakole rzeki, przy którym stała wysoka olcha z rozwiniętymi bocznymi gałęziami, również wykorzystywano jako miejsce, z którego można było dawać nurki czy skakać na nogi..

Słowa kluczowe Lublin, Zemborzyce, PRL, rzeka Bystrzyca, budowa Zalewu Zemborzyckiego, Zalew Zemborzycki, projekt Lublin.. W kręgu żywiołów

W związku z tym, że nie było już rzeki [Bystrzycy] i nie można się było do niej zbliżyć w żaden sposób, bo już nie istniała, to nowym obiektem wycieczek stał się teren

Czasami trzeba było się położyć na kajaku albo wysiąść z niego, przejść przez kładkę i wskoczyć w kajak po drugiej stronie.. Co dwa lata takie

Były dosyć szerokie, zbudowane bardzo nisko, tuż nad lustrem wody, żeby łatwiej było nad nią uklęknąć.. Było dużo miejsca na postawienie miednicy

Stamtąd był przewożony do siedziby państwa Walczyńskich, gdzie był składany w specjalnie przygotowanym pomieszczeniu i zasypywany trocinami. W ten sposób mógł przetrwać

Mówiło się: „rzeka u Poręby” albo „Chodźmy do Poręby” i już było wiadomo, że chodzi o to rozlewisko, które w zimę zamarzało i stawało się