• Nie Znaleziono Wyników

Wiara a wiedza : studjum biologiczne jako dowód zgodności wiary z wiedzą / Jerzy Ryx.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wiara a wiedza : studjum biologiczne jako dowód zgodności wiary z wiedzą / Jerzy Ryx."

Copied!
350
0
0

Pełen tekst

(1)

F , \ l p \ '

JBRZY RYX

WIARA A WIEDZA

Studjum biologiczne jako dow6d zgodnosci wiary z wiedza

I L ubelsK ' I

\ KatoU®Ki, u m ^ ^/e r s y te tc h 0 ',0 q n \

-K-atottcki Um W stsytet Lubels W y dxi*l F ilozofii CViriescii»^**

Zakted Psycbo^ogn

N e Jm&

LW tiW — 1937 N a k l a d e m a u t o r a

S k l a d G l o w n y : Ksiegarnia £w . W o j c i e c h a , W arszawa*

Aleje Jerozolim skie 39.

(2)

NIHIL OBSTAT.

Poznan, dnia 23 lipca 1937 Ks. Dr. Prum bs A nioni

censor libr.

I M P R I M A T U R .

Poznan, dnia 26 lipca 1937 i K uria A rcybiskupia ■ Wikariusz Generalny

w. r.

X. In fu la t Rucinski.

Pieczgc

D. 9884/37

X. Fedmalst- K anclerz K u rii A rc 1

(3)

„Koniecznosc, rzek li, m edie slepej moli P a n u je sm iatu, ja k o ksiqzyc m orzu.

A d r u d zy rzekli: P rzyp a d e k sm am oli W ludziach, ja k o m ia try m n adziem skiem

przestroorzu ’.

(Z u tw o ru A dam a M ickiew icza: „Rozum j W iara“).

„1 m e zazn a serce nasze sp o ko ju a z nie spoeznie m T o b ie ‘.

(„W yznania“, sw. A ugustyn).

K atoii«kl Z a W a d

ersy,t e t L u b elsk i p s y c h o » o g

A 1 0 H

dii

(4)
(5)

P R Z E D M O W A .

Z k az d y m rokiem . a Jbodaj czy nie z k az d y m d n ie m , pow i?ksza si? u czlow ieka zasi?g poznania.

W iele z d zisiejszych naszy ch w iadom osci, zastosow a- n y ch w codziennem zyciu, b y tab y jeszcze p rz ed nie- w ie lu la ty u w a zan e zia d rw in y lu b sztuk? m agicznq.

ln n i u w a z a lib y te o b jaw y za sp ra w y sz a ta n a ; pro- staczkow ie b ra lib y je za cuda. W iele tez naszy ch po- j? c d aw n ie jsz y ch m u si ulec sp ra w d zen iu 1, a b y u trz y - m ac si? n a poziom ie dzisiejszej w iedzy i n ie ra zic nieswiadomosciq.. Ale d ia chrziescijanina-katolika po- n a d w szystko, i. j. p o n ad znajom osc sta n u dzisiejsze- go n a u k i, w y su w a si? u trz y m a n ie glow nych dogmia- to w w ia ry o B ogu i cztow ieku, o d u szy i zyciu wie- cznem ,

W ielu z p om i?dzy szczerych k ato lik o w sqdzi do- iy c h c z a s, ze w ia ra w pow yzsze zasadnicze dogm aty w ia ry ch rzesc ijan sk ie j nie d a si? uzgodnic z n au k a - m i przy ro d n iczem i o poziom ie dzisiejszym — wi?c p o zostajqc p rz y sw ojej w ierze, k ry ty k u jq bezw zgl?-

•dnie n a w e t f a k ty n au kow o stw ierdzone, n ajoczyw ist- sze, jezeli ty lk o nie m ieszczq si? w ra m a ch prostego p o jm o w an ia. ln n i — p rz eciw n ie — o d d ajq cy si?

gt?bszym studiom n au kow ym , m ajq c codziennie w nich niem al nam acaln e dow ody praw dziw osci tw ie rd z e n naukow ychl, o d d a la jq si? od dogm atow w ia r y i to nie dlatego, zeby ich w iedza m iala si? im sp rzeciw iac, ale dlatego glow nie, ze pierw si, t. j. ci

(6)

w ierzqcy, sam i ich do tego n ak lan ia jq . Bo z w a z m y ; jezeli czlow iek gl^bokiej n auki, w idzi ze sw ych stu- djow , badan. i dosw iadczen, nie raz, nie dw a, a le setki ra zy pow torzonycli, nietylko p rzez niego sam e- go, z zachow aniem wszelkich. w ym agan. scislosci n a u - kow ej i cyfrow o, m atem atycznie stw i erdzony c h . z e d an a sp raw a w sw iecie m ater jaliiy m lul> zyw otnym tak si ^ p rzedstaw ia, a nie inaczej, tym czasem kto»

inny, row niez pow aga w spoteczenstw ie si5 nieszqcy, ale nie maukowiec, pow ie m u: ,,To w szystko, co pan glosi, nie zgadza si? z tra d y c jq Kosciola i w iarq, - kto rq w y zn aj? — er go jest m y ln e“, to w y n ik te j roz- m ow y b^dzie zw ykle tylko jeden, m ianow icie: uczo- n y pow ie lub pom ysli sobie: „T w oja w ia ra zaprze- cza fa k to m stokrotnie stwi-erdzonym ■— w i?c jest m y]na“.

Tym czasem i jed en i drugi b?dq w bl^dzie, ale oto czlowiek w iary, d obry chrzescijanin-katolik, sw ym zachow aw czym pogladem . niezn ajom oscia dzisiej- szych p odstaw n a u k p rzy rodniczych i biologicznych, a cz?sto i w prost uporem , czyli nietolerancjq, o d tra- cil czlow ieka nau k i, zatem czlow ieka w artosciow ego, o szerszym poglqdzie n a sw iat, zam iast w tasnie ta k i cen n y um ysl zjednac sobie i catem u spoleczenstw u ludzi wierzqcycli.

Czqsto w ostia tn ich czasacli p rz y ta c z a n y E d w a r d S c h u r e (27) p ow iada: „N a u k a m usi si? stac Teli- gijnq, a re lig ja — naukow q. P o d w o jn a ew o lu cja ta, k to re j pierw sze kro k i ju z sq zapoczqtkow ane, dopro- w ad zilab y z koniecznosei w w ynikii ostatecznym do p o jed n an ia W iedzy i R eligji n a gruneie ezoterycz- nym . D zielo to n a p o ty k a zrazu w ielkie trudnosci1 na sw ojej drodze, p am i^tac w szakze nalezy, ze p rz y - szlosc spolec‘znosci eu ro p ejsk iej od niego zaw isla.

P rzek sztalcen ie C h ry stjan izm u w sensie ezoterycz- nym pociagn^toby za sobq przeksztalcenie Ju d a iz m n

(7)

5 i Islanizm u, a tak ze odrodzenie B ram anizm u i B ud- d y zm u w ty m sam ym d u c tu ; daloby wigc podsta w ?

religi jn q p o je d n a n ia A zji z E u ro p ^ “ (str. 564).

N ie za puszczajqc si? w tiak dalekie czasy 1 na- dzieje, przyczem w y ra z a ja c p ew n e obaw y co do zbyt cz ?sto p rz ez a u to ra p ropagow anego „e zo tery z m u “ i{wtajemiiiczenia), n ie m ozem y pom inqc tego, ze i naj- w yzsi nasi kiero w n iey duchowi,. zatem Stolica Apo- stolska i E p isk o p at katolicki, ju z n iejednokrotnie zaznaczali gran ie? pom i?dzy iem , co stanow i w ria- szej w ierze p o dstaw ? niew zruszalnq, a tem , co ulega p e w n y m zm ianom w m iar? rozw o ju w iedzy o swie- cie, p o zn a w an ia p ra w Bozych i u k la d u stosun- kow spolecznycli. E aicy je d n a k cz?sto tego n ierozn- m iejq a n aw et czasam i nizszy kler, w sw ej gorliwo- sci niezaw sze um ie tra fn ie odroznic t? dosc subtelnq granie?, i t u w lasnie n iek ied y w y n ik a szkoda, k to rej a u to r te j ksiqzki, w m iar? sw y ch sil niedostatecz- n y ch , p ra g m |l zapobiec.

Z tego to gtow nie p o w o d u w ykm il si? cel n a p isan ia te j ksiazki. C o p raw d a istn ia ly ju z i przed tem tak ie p ro b y godzenia n a u la sw ieckiej z p odstaw am i w iary ch rzesc ijan sk ie j, ale, o ile nam je st to znane z pis- m ien n lctw a, nie sq one dosc u w y d a tn io n e i nie- zaw sze o p arte n a catoksztalcie n a u k fizyko-chem icz- nych, paleontologicznych i biologicznycb. I to w la­

sn ie pow odow alo niejed-nokrotnie, ze w iele z tw ier- dzeri lu d zi n a u k i b y w a lo od tzu can e ja k o niedaj^ce si? pogodzic z tra d y c jq koscielnq. T ak wi?c pomimo p ro b uzgodm enia n a u k i z w iarq, rozlam , zam iast si?

zm niejszac, pow i?kszal si?. Zw taszeza w maszych cza- sach, g d y bezboznictw o postaw iono w niek to ry ch p a n stw a c h W schodu, i Zaehodu ja k o podstaw ? ick ide- ologji, a u nas bezw yznaniow osc szerzy si? w sposob z a strasza jq c y w mniemianiu, ze w iara dobra je st dia pro stac zk o w i ciem nych, ale nie dia ludzi w yksztal-

(8)

conycJh., wi§c ta k ie w yjasnienie, o p arte scisle na o sta t- nich w y n ik ach n au k i, dost?pnych dia ludzi w ysoko w y ksztaleonyck przyrodniczo, byto w prost konieezne.

T ylko tak ie przedstaw ienie rzeczy. lecz nie filozofo- w anie, k tore w dzisiejszycli czasach m ato p rz em aw ia do rozum u, moze w yw otac ta k konieczncj re a k c j?

i udow odnic, ze n a jw y z e j uksztalcone u m y sly n ie w ah atv si^ gtosno w y zn aw ac w iary c k rzesc ijan - skiej *

T ak ie w ielkie zm agania sie p rz ezy w at sw iat po- odkryciach, dokonanych p rzez ks. M i k o l a j a K o - p e r n i k a. W ted y zawTzalo ja k w ulu. Kosciol nasz je d n a k zachow al sie wobec tych na ukow ych o d k ry e z cala pow aga i w yczekiw aniem potw ierdzenia, p o - mimo, ze te odkrvcia uderzaJy w c a ly dotyckczaso- w y sysiem P t o l o m e u s z a , czerpiacy swe pod sta- w y w bacLaniach m qdrcow chaldejskichi, egipskich, zydow skick i greckich. i ogolnie w ow ych czasach b y l p rz y je ty ja k o niew zruszony. D opiero gdy m ate- m a tv k K epler n ja l teorje swiezo o d k ry ta w e w zory m atem atyezne, niedozw alczenia, Kosciol ch rzescijan - ski zgodzit sie bez zastrzezen z teo rja m i K o p ern ik a i K eplera, a n aw et zm ienil sta ry k a le n d a rz n a no w y , t. j. u trw a lil lepsze zasad y od daw nycb, oznaczania Nowego R oku, a k to ry to s ta ry k alen d a rz u trz y m a l si$, chociaz bl^driy. jeszcze w cb rzescijanskicb ob- rzqdkach w schodnicli.

* W ym ienim y tu ledw ie c z a s tte ty ch uezonyeh, k to rz y b y li g orliw yrai ch rzescijan am i lu b katolikaroi, m ianow icie:

G alileusz, K epler, F r. Bakon, K artezju sz. H uygens C h ris tja n , Leibuitz, N ew ton, Lineusz, C u v ier, l.am arck , St. G eoffroy S ain t-H ilaire, L aplace, C auehy, Volta, A m per, F a ra d a v , P a- s te u r i ty lu , ty lu innyeh. W ym ienilism y ty lk o uczonvch sw ieckich, gdyz uezonyeh k ap lan o w by lo jeszeze znacznie wifjcej, a le nazw iska ich nie b y ly b y tu rfowodem d ia ty ch , k to rz y w ierzu ty lk o w se is Ia naukQ i uczonym sw ieckim .

(9)

7 D zisiejszy stan n au k i, d aw no n iero z p alry w a n y p rz ez w lad ze duchow ne, p o trz e b u je obecnie koniecz- nie blizszego poznania, i to d ia samego d o b ra n aszej sw. W ia ry , a b v p rz y p a d k ie m ludzie m n iej usw iado- m ieni z pom i?d zy laikow nie zacz.qli znow u u p a try - w ac z b y t w ielkich rozbieznosci pom i?dzy w iarq a wiedzq.

Z gory p rz eto osw iadczyc m ozem y, ze liczym y na w ielu czyteln ik o w n asz ej ksi^zki, bo ja k z je d n e j stro n y zaden czlow iek inteligentny, chociazby o wy- ksztafceniu ty lk o gim nazjalnem , nie pow inien zanie- d b a c p o zn a n ia n aszej ksiqzki, k to ra m u w iele spraw w y jasn i, ta k i k a z d y czlow iek, n aw et o wyzszem w vksztalceniu, moze n ie znalazlszy w te j ksiqzce czegoby ju z nie znal, przek o n a siq je d n a k , ze w szyst- ko, co m u z n a u k i je st w iadom o, w niczem si? nie sp rzeciw ia dogm atom w ia ry chirzescijanskiej, a k to ra w lasnie ty lk o to, p rz ed czem w iedza sta je bezradnie, w y ja sn ia m u calkow icie.

S qdzim y row niez, ze d ia osob sta n u duchow nego ksiqzka ta moze b y c p o trzeb n a z tego w zgl?du, iz udzieli im k ro tk ic h zarysow w ty ch w szystkicli w ia- dom osciach biologicznych, bez k to ry c h w zyciu niau- kow em i potocznem dzis ob racac si? n ie m ozna.

P rz y te m uw azam y , ze zapoznanie si? przyszJych m fodycli k ap lan o w ze sposobem uzgod n ian ia w iedzy z w iarq, m oze im b y c k ied y s pom ocne w d y sk u sji lu b w n au c zan iu . A ja k z e zw alezac niew iar?, jezeli si? nie zna argum entow przeciw n ik a, jego sposobow dbw odzenia i wogole jego atutow P T a ksiqzka w pro- w a d za w lasnie kazdego c z y te ln ik a w sam srodek d zisiejszej n a u k i sw ieckiej, o dslaniajqc je j silne i slabsze strony, p o zw ala zatem k azd em u sw iatlem u k ap lan o w i katolickiem n lep iej dzialac n a urnysl ln- dzi w y ksztalconych, i to ta k z k az aln icy , ja k n a

(10)

konferencjach, rekolekcjach, w konfesjonale i wresz- cie w zvciu tow arzyskiem .

Poruszyliflmy tez w te j ksiqzce nieoo sp ra w y so- cjologiczne, gdyz i do ni-ch Stolica A postolska w ielkq p rz y k la d a wag?. W i?c i w ty m k ie ru n k u czytelnik p o w in ien b y c dobrze poinform ow any, zw laszcza o teixlencTach z naszych dn i ostatnich i w naszych stosunkach), a b y nie uledz p rz y p ad k ig m sugestji m yl- nych d o k try n m arksow skich i w schodnich. To tez naszem najgl?bszem przekonaniem jest, ze ksiqzka niniejsza, pom imo je j tra k to w a n ia rzeezy w ia ry w y- Iqcznie ze stanow iska naukow ego, z celow em pomi- nifciem. w szelkich dow odzen czysto rozum ow ych, m etafizy czn y ch lu b o p arty c h n a O b jaw ien iu , wiele m oze uczynic dobrego d ia rozszerzenia i w zmocnie- n ia nasZrej sw. W iary katolickiej.

N alezy jedniak zaznaczyc, ze p rz ed w ydan iem te j ksiqzki rqkopis b y t cz y ta n y przez k ilk u sw iatlych kaptainow katolickich, a zw laszcza przez R ektorat U niw ersy tetu K atolickiego w L ublinie. Chodizito au- torow i o w yjasn ien ie c z y ta k siq zk a nie zaw iera w sobie ja k ic h m om entow, n a k to ry ch p u b lik o w an ie w ladza koscielna zgodzic b y si? nie mogta. Nie cho- dzilo tn o ap ro b at? koscielnq, gdyz k siazk a jest w y- b itn ie swieckq, ale o usuni?cie m ozliw yeh niescislo- sci teologicznych, k to re b y n a z b y t razily . T ak ie w ta- snie niescislosci, zw laszcza bibli jne, b y iy znalez.ione,N i te w r^kopisie usuni^to — pozatem ok azalo si?» ze w y n ik i, n a ja k ic h dzisisjsza w iedza sta n tia , nie s^

jeszcze uzgodnione ze stanow iskiem Stolicy Apostol- skiej, a tem sam em i Kosciolia katolickiego. P rzy czy - n a je st zupelnie p rosta i sluszna, gdyz Kosciol zaw sze p rzy jm o w al i p rz y jm u je z w ielk^ ostroznoseiq wszel- kie now e odkrycia, w y n a la zk i i ich kom entarze.

W szak w iem y, ze gdy: „Roma locuta i§| Causa fin i­

ta “, bo R zym ani cofac ani zm ieniac sw ych z a p atry -

(11)

9 w ari n a w y n ik i w iedzy lu d zk iej z d n ia n a dzien nie xnoze. C zyz zatem niozna p rzy p u scic, ze dzis ju z Kosciol m oglby ja k o p ew n ik i p rz y jq c n. p. teorj?

elektronow i k w an to w , tw ierd z en ia E i n s t e i n a , roz\vini?ta genet yk? z je j najnow szem i zdobyczam i ,,rozbijania genow ", m tem sam em stw orzenie now ych p o d staw d ia n a u k i o ew olucji istot zyw ych — d alej stw arzan ie now ych p ierw iastk o w prom ieniotw or- czych, tak ich , ja k ic h w n a tu rz e si? nie sp o ty k a i t. p.

i t. p. lsto tn ie tu , gdzie niem al k a z d y rok posuw a n a u k ? siedm iom ilow ym i krokam i, a je j post?p, w ciqgu o statn ich la t trzy d z iestu , b o d a j czy nie jest w i?kszy niz b y l w p o przednich trzy d z iestu w iekach

— nie m yzna si? dziw ic, ze Stolica A postolska za- c h o w u je si? w tem w szystkiem z n ajw i?kszq rezerw q.

Je d n a k poniew az w iem y, ze Kosciol k atolicki by- n a jm n ie j nie -zabrania b a d a n n au k ow ych, alte ow- szem, n iera z ju z sam do tego zach?cal, u fajqc, ze w szelkie b a d a n ia i o d k ry w a n ia p ra w id e l przedw iecz- nycli ostateeznie zaw sze p ro w ad za do P rap rzy cz y n y , zatem Boga, niem ozem y te j pow y zej w spom nianej ostroznosci utozsam iac z opozycjq lu b zaprzecze- niem . O w szem , w szyscv sw iatli k ap lan i, k to rzy t?

p rae? cz y ta li w r?kopisie, n z n a li cel je j za d obry i pozyteczny, ja k k o lw ie k p o d tu zaw artem i tw ier- dzeniam i naukow em i, z b ra k u w lasn e j w ty m kie- ru n k u kom petencji, podpisac b y si? n arazie nie mogli. J a k b ard zo je d n a k Kosciol katolicki d aleki jest od p rzeciw staw ian ia si? w iedzy sw ieckiej, do- wodem jest n. p .'t a k i w y k lad ks. prof. dr. Wl. Ro- slana, w ygloszony w W arszaw ie, w K atolickim Zw iqzku K obiet (lu ty r. 1936). T u prelegent w y k a zal calq irra cjo n aln o sc c h a ra k te ru niewiiary, podkresla- jqc, ze w edlug n a u k i Kosciola, w ia ra n ie je s t funkcjcj slepego nczucia. ale fu n k c jq rozum u, k to ry nam

"wskazuje obow iqzek w ierzenia. Stosunek w ia ry do

(12)

rozum u, okreslony p rzez sw. Tom asza z A kw inu, po- Iega n a harm onji. S ynteza sw. Tom asza doszla do sk u tk u po przezw yciqzeniu tysiqcznych trudnosci i nalezy do najw i?k szy ch zdobyczy d u ch a lud-zkiego.

W iara religi jn a odpow iada spolecznym i indyw i- duialnym w ym aganiom n a tu ry ludzkiej. P ozom e sprzeeznosci w iary i rozum u tlomaczq, si? su b je k ty w - nym i w a ru n k am i pozn aw an ia i niezm ie. zonosciq do- skonalosci Boskich. W obec tego w tasciw ie pow qtpie- w anie kato lik o w w w ierze je st nieracjonalne, do- puszczalne je d n a k przed p rzyj?ciem w iary. W edlug Piascala s tru k tu ra sw iatopoglqdu ateistycznego- w y- k a z u je w ielkie b ra k i logiczne i posiada c h a ra k te r irra c jo n a ln y . ja k o przew odnik w najdonfoslejszych zagadnieniaeh zycia konieczny je st a u to ry te t nie- om ylny. C hrzescijaristw o, katolicyzm d a je cztowie- kow i petni? w yzycia si? duchow ego. C h ry stu s n ad a l d opi ero w lasciw y sens cierpieniu, a K rzyz je s t n aj- w spanialszym skrotem ch rzescijanstw a. (K ur. W arsz.

dn. 7/JII. 1936 r.).

T ak i je st glos k a p ta n a katolickiego, polskiego a oto ja k n a te sp ra w y z a p a tru je si? Stolica A postolska.

W ogloszOTiem niedaw no m o tu proprio w sp raw ie re- form y P ap iesk iej A k ad em ji N auk, O jciec Sw. osw iad- czyt przedew szystkiem , ze niem alq d ia Niego pocie- chq jest pow szechna dzis opinia, w y zn a w an a przez w ielu uczonych, naw et niekatolikow , k to rz y w ciqgu obecnego p o n ty fik a tu p rz y b y w ali skfadac hold P a- piezowi.

Reforma, ktorq P apiez zarzqdza, czyni z d aw n ej A kadem ji .,Nuovi Lincei" P apieskq A kadem j? N au k , czyli senat n a u k o w y Stolicy A postolskiej. W szelka czes6, o d d aw an a Bogu przez u c z o n y c h , jest nalez- nym hofdem rozum u d ia najw yzszjej p ra w d y . O d no- w ych akadem ikow pap iesk ich P ap iez oczekuje, ze przy czy n iac si? b?dq coraz b a rd z ie j i coraz lep iej

(13)

11 do postqpu n au k i. Z atw ierd zaj^c n ast?p n ie n a stano-- w isku prezesa A k ad em ji fra n ciszk a n in a O. A u g u — sty n a G em elli, re k to ra u n iw ersy te tu katolickiego w M edrolanie, pow oluje Ojci.ec sw. n ow ych cztonkow A kadem ii, rep rezen tu jq cy ch 15 roznych narodow .

Polsk? w tym zespole. re p re z e n tu je E m il Godlew-- ski, p ro f esor em briologii i biologii U n iw ersy tetu Ja- giellonskiego w K rakow ie.

P odobniez S t. M a j e w s k i (18—str. 206) mowi, ze:

„W ty ch rozunjow aniach w idac jasno, ja k q um ysl au- to ra przecliodzil glqbokq. ew olucjq, k to ra go dopro- w adzila do osiatecznego w niosku, iz p ra w d a moze- b y c ty lk o odszukana w religji, pom im o ta k w ielkich zdobyczy n au k i, ja k ic h jestesm y sw iadkam i. Moze n aw et lep iej b y lo b y strescic m ysli M illikana, g d y b y pow iedziec nie „pom im o“, ale w lasnie „p rzy pomo- c y “ ty ch w ielkich zdobyczy n au k i.

N a str. 8 8-ej o m a w ia n e j p ra c y prof. M illikan nie cofa si? n aw et od' przy to czen ia slow V oltaire’.a, pu- b lik u jq c zdanie tego w ielkiego scep ty k a, przetlom a- czone n a j? z y k angielski, n'ast?pujqce slowa:

„ If G od d id not ex i s t it w ould b e necessery to in- v e n t h im “. C o znaczy, ze „g d y b y Bog nie istnial, to- b y lo b y pozqdanem go w yn alezc“. (Prof. M illikan:

„E volution in Sciences u. R eligion“).

P ow yzsze w y ja sn ie n ia sto su n k u w iedzy, a w szcze- golnosci zdan. ro zn y ch uczonych, do p ra w d kosciel- n y ch , u w azaiem za p o trzeb n e tu zam iescic, a b y m o­

ze niejednego z b a rd z ie j w razliw ych, a gfqbokiej w ia ry katolikow , i wogole ch rzescijan, uspokoic i za- pew nic, ze ksiqzka ta, w niczem nie o b ra za naszego

„C redo“ katolickiego a n i jak ich k o lw iek dogm atow n asz ej w iary, a jezeli sporo w y p rz e d z a tra d y c j? Ko- sciola i u z n a n e p rz ez niego p ew n ik i naukow e, to jest to rzeczq zupelnie zw y k l^ i zrozum ialq. O ile w iq o

(14)

'tv lk o roiedza nie przeciw staw i si 5 m ierze, w ta k im razie m ozem y b y c zupelnie spokojni, ze i roiara, gdy p rz y jd z ie n a to czas, po u stalen iu si? p odstaw roie- d z y noroozytnej, napew no si? z niq uzgodni, zastrzie- g ajac si? ty lk o 00 do nowych, tw ierdzen i dow odzen, k to re si? dzis mnozq z szybkosciq w prost niezw yktq.

R.

(15)

R o z d z i a l T.

W S T ^P .

C zloroiek sklada siq z ciala i d u szy . O to m aksym a, k to rq usw iqcity w iek i cale, w k to rq wierzq. m iljony i m iljo n y ludzi, n iety lk o chrzescijan, i ktorq za do- gm at p rz y jq ta sw. W iara katolicka.

Z danie to w lasciw ie ob ejm u je w szystko, co moze i p o w inno o d erw ac czlow ieka od p rzyziem nych na- m i^tnosci i w skazac n a w yzsze o b o w iq zk i,, ja k ie mu b y ly nalozone p rz ed w iekam i. Moze i pow inno — ale ty lk o w te d y przy n iesie u ludzi, o tegoczesnej osw ia- cie, p ra w d z iw e owoce, jezeli b?dzie rozpatryvvane pod w zglqdem wszystkich. niast^pstw, ja k ie ono po- ciqga.

O ! Bfogoslawieni, k to rz y w ierzq, nie rozum ujqc, g dyz w idocznie ta isk ra Boza, to tchnienie D u c h a Swi^tego, kto rem w szyscy jestesm y obdarzeni, prze- w aza u nich p o n ad przy ziem n o sciq ! Ale niem n iej i ci, k to rz y cz^sto w sk u tek n a d m ia ru nau k i, niekiedy w prost m ylnej, p ly tk ie j. bo p ra g n q eej wszystko- oprzec n a dosw iadczeniu — w sk u tek pr?:ewagi stw ierdzen fa k to w istotnie p ra w d ziw y ch , czysto n au - kow ych, ale w ylqeznie m a t e r j al i sty c zn y ch — nie sq sktonni do u zn a w an ia istn ie n ia w czlow ieku czegos wiqcej, niz w jak iem k o lw iek innem stw orzeniu zyjq,- cem — n ieeh a j nie o d rz u caja te j ksiqzki, i niech aj nie uwiazajq je j za 'm a ja k i „sci^tej gIow y“ , gdyz za- r^czam y. ze w caly m je j przeb ieg u opierac si^ bedzie-

(16)

m y w yl^eznie na fa k tach przez nau k ? stw ierdzonych i p rz ez n au k ? uznanych, a dopiero ta k ie fa k ty b?- 'd ziem y porow nyw ali z tra d y c jq Kosciola.

Jezeli w qtek rozum ow ania naszego nie b?dzie jesz­

cze doskonaly, to nie n alez y k tasc tego n a k a rb jako- b y tezy fatszyw ej, ale n a niklosc w iedzy ludzkiej, k to ra wogole nam przysw ieca, o raz n a nieudolnosc sam ego piszqeego te slowa. W szak h isto rja w iedzy naszej je st n ad e r k ro tk a. P rzyjm ujqc. je j poczqtki od -czasu po w stan ia p a n stw a A ssyryjskiego, lu b Egip- skiego, gdyz owczesni k a p la n i poganscy pierw si zaj- m ow ali si? naukq. o gw iazdaeh. sloncu, budow ie ciala ludzkiego i zwierz?cego, leczeniem slabosci i t. p., poprzez p ra ce uezonyeh zydow skich, fenickich, d a- lej greckich i rzym skich, w reszcie w szystkich uezo- nych n aszej ery ch rzesc ijan sk ie j po dzien dzisiejszy

— c a ly ten, w ielki, n a pozor, okres m iesci si? w ja - kichs 5— 6 tysiqcach lat. C o p raw d a t u i ow dzie od- 'k ry w a m y dow ody jeszcze d aw n iejszej k u ltu ry , n. p.

ow e palace 1'ub ru in y siedzib ludzkich w odleglych i dzikich, starodaw nq dzunglq. zaroslych puszczach, o k to ry ch n aw et istnieniu tra d y c ja zam arla, a k tore n am n aw et pismia, n a w zor klinow ego n ie pozosta- w ily, w reszcie owe stw ierdzone slad y istn ien ia czto- w iek a n aw et w epoce przedlodow cow ej w E u ro p ie ]—

w szystko to m ow i o d aw niejszym jeszcze b y cie czlo- w ieka. Ale ja k o poczqtek p o w stan ia n a u k i liczyc mo- zem y jed y n ie od chw ili, g d y nam pierw o tn i ludzie zdolali pozostaw ic ja k ie s o n ie j slady. Temi slad am i sq ty lk o : pism o klinow e, runiczne, hiero g lify i tym podobne, ale rzeczy w isty zaczqtek p ra w d z iw e j n a u k i liczyc m ozem y dopiero od staro z y tn y c h filozofow greckich, glow nie od , A r y s t o t e l e s a . Jak iz to okres m aly — ledw ie p ar? tysi?cy lat, w prost nikly, g d y liczym y istnienie ziemi, ju z -ustalonej, na... mi- iljony lat!

(17)

15 Z tego w szystkiego n asu w a si? jfednak m ysli lu d z­

k ie j fa k t niezbity, m ianow icie: ze istnienie ludzkie je st dopiero ch w ilk ^ n a ziemi, ze wobec ty c h m iljo- now la t je j istn ie n ia i przechodzenia w ielu epok i p rzew rotow , wobec b ard zo licznej i niezw yktej f a u n y i florv, k to re ja k g d y b y nagle p o w staw a ly i ro ­ w niez nagle gin?Iy — istnienie czlow ieka n a ziemi m ierzyc m ozna ledw ie sekunda. nia olbrzym im zega- xze ty si?cy w iekow .

R o z d z i a l II.

SZK IC PA LEO N TO LO G IC ZN Y .

Jezeli zechcem y zad ac sobie tru d stu d jo w an ia 'dziel, tra k tu jq c y c h o paleontologji, to przek o n am y si?, ze w najdaw n iejszy ah l p o k lad ach , t. zw. plu to - jiic z n y c h t. j. p o w staly ch z ciqglego lamaniia si? go- rq e ej jeszcze sk o ru p y ziem skiej i b ez u sta n n y ch w y- buchiow stop io n ej w ew iiqtrz ziemi m asy, nie zn aj- d ziem y zadnego sla d u zy c ia zam arlego. D opiero

•w w a rstw ach t. zw. n e p tu n ic zn y c h , pow staly ch z poz- n iejszy c h osadow w odnych, n. p. w a p n ia k a muszlo- wego, fo rm a eji try a so w e j i pozniejszej w gornej kre- dzie, z n a jd u je m y szczqtki ry b o jasz czu ro w pi?ciopal- cow ych, olbrzym ich, z k to ry c h n ajcz?sciej spotyka- n y m je st: Plesiosaurus i t. zw. Ichtiosaurus. Istn ia ly

■w o w y ch czasach row niez o lb rzy m ie lqdow e potw o- ry , j a k n. p. Porciosaurus i Brontosaurus, ktorego to

■calkowity szkielet, m ierzqqy 20 m etrow dlugosci, od- naleziono w form aeji g o rn e j j u r y w st. C olorado Am.

P o ln o cn ej. Model szkieletu n a tu ra ln e j w ielkosci tego p o tw o ra z n a jd u je si? w M uzeum H ist. N a tu ra ln e j w W iedniu. Is tn ia ly row niez latajqce. n a w zor dzi- siejszych nietoperzy, w ielkie, nieriaz ja k orzcl, jasz- c z u r y uz?bione, n. p. z n a jd o w a n y cz?sto: Pterodac-

(18)

ty lu s spectabilis, jaszc zu ro -p ta k i opierzone, ja k n. p.

A rch a eo p teryx litographica, — albo w reszcie znajdo- w ano w najstarszy cli niem al pokfadach gornego sy- luru. olbrzym ie ry b y opancerzone, zw ane p o iacinie Placoderm ata. D o tych, ale ju z z fo im a c ji dew on- skiej, nalezy p an cerzo ry b a Asterolepis. P odlug N u s - b a u m a (21), g ru p a tych' ry b je st niezm iem ie za- gadkow a pod w zgl?dem filogenicznym czyli rodoroz- w ojow ym . W ystqpila ona, istn ia la krotko, i znikla niem al bez' sladu. N iektorzy paleontologow ie sqdza, ze p an c erz o ry b y b y ly istotam i napol lqdowem i, i ze b y ly p rarodzicam i niek to ry ch dzisiejszych kr?gow cow , np. krokodyli, aligatorow i k ajm anow , ale n a to niem a dow odow p r ze k o n y w u j acy c h . Jed n a k dia teo rji ewo- lu cji szczqtki ta k ic h g ru p majq., bqdz-co-bqdz, ol- b rzym ie znaczenie, dowodzq bowiem , iz sw iat zwie- rz?cy ulegal pot?znym przeksztalceniom niem al na- gle; zjaw ia ly si? cate g ru p y now ych form i gin?ly bezpow rotnie. T u je d n a k dodac trzeba, ze mowiqc o naglosci pow stania i krotkosci Ic h istn ien ia oraz zaniku, m am y n a m ysli wielotysi?czxiy okres lat, kto ry , ja k i okres istn ien ia czlow ieka n a ziemi, jest ty lk o chw ilka wobec catego czasu je j istnienia. Na- gle pow staw anie ty ch form i ich zanikanie, ja k po ­ tem si? przekonam y, w niczem nie przeczy cicj.glosci istnienia i dalszego przysto so w y w an ia si? do w arun- kow zyciow ych ty ch form zw ierz?cych lu b roslrn- nych, k to re dzi?ki sw ej budow ie m orfologicznej i od n ie j zaleznych fu n k c y j f iz jologiczn ych, m ogly prze- trw ac, aczkolw iek w zm ienionej ju z form ie, az do naszych czasow.

(19)

17 R o z d z i a I III.

EW O LU C JO N IZM (D E SC E D E N C JA ).

a) P o j q c i a o g o l n e .

T en k ro tk i w st^p paleontologiezny n iech aj kazde- m u, p izesla n k am i naukow em i m yslqcem u czlow ieko- wi, uzm yslow i, ze n a u k a b y n ajm n iej, pod t. zw. em o­

lae j a lu b descedencj$ istot zyw ych, nie rozum ie nie- p rzerw anego ciqgu i spokojnego rozw oju ew olucyj- nego od ja k ie js p rotoplazm y, cz y pierw szej kom orki uorganizow anej, az po pierw szego czlow ieka. P rze- ciw nie —- dzisiejsza n a u k a stw ierdza niezbicie, ze p rzed w ielom a tysiqcam i lat, jesli nie m ilionam i, po- w staw a ly nagle cale g ru p y zw ierzqt, chw ilow o do- stosow anych do istniejqcych w aru n k o w biologicz­

n ych, i ja k nagle poprzednio pow staw aly, ta k i n a ­ gle w ym ieraly, n. b. nie pozostaw iw szy zupelnie po sobie potom kow , k to re b y chociaz w podobnej formie p rz etrw a ly , ju z nie m ow iqc do naszych czasow, a le chociazby do nast^pnego okresu geologicznego.

B yly to zatem m eteory czy kom ety, k to re chw ilo­

w o blyszczq. n a niebie tw orow zyjQcych, ga^nq lub niknq. d ia oka, a b y ju z nieraz nig d y sitj nie zjaw ic.

C y to w an y tu ju z N u s b a u m (21) staw ia p v tan ie:

dlaczego te tw o ry zginqly? Jak ie bylo ich pochodze- nie, czyli ja k w yglqdali najb lizsi ich przodkow ie?

N a to odpow iada: „ 0 tem n ie w iem y nic, ale sam fa k t pojawianiia b y tu i w y g asan ia ca le j g ru p y zwie- rzqt — to n iezb ity dow od przeksztalcen, ja k ie za~

chodzilv w fa u n ie ziemi naszej, tw o rc zej potqgi p rzy ro d y , niestalosci form organicznych, nadzw y- c z a jn e j zm iennosci w a ru n k o w b y tu n a globie n a - szym i zdolnosci przystosow aw czej organizxnow do ty ch o statn ich “ .

P ow iedzm y n a to: n arazie niech i ta k bqdzie, b o

(20)

w kazdvm razie stw ierdzono tu fa k t niejako etapo- .mego pow staw an ia calych gru p zw ierzqt, k to ry ch nie zn a jd u je m y an i przodkaw w daw n iejszy ch epo- kach, wi?c i w foTmacjach geologiczmych, ani ich po- tom stw a vv pozniejszych epokach, wi?c i w form a- cjach. Nie znaczy to jed n ak , zeby nie istn ial caly szereg istot zyjqcych, n aw et za naszych cziasaw, kto- r y h y nie mogl b y c pod w zgl?dem anatom icznym , wiqc i pod wzgl^dem fu n k c y j zyciow ych, w yw odzo- n y od niem al n ajd aw n ie jszy ch w d ziejach ziemi istot zyjqcych. Zatem, obok g ru p istot, pow stajqcych etapow o i ginqcych w sw ej form ie bezpow rotnie, z n a jd u je si? i zn ajd o w ala si? liczna g ru p a takich, ktore, przeinaczajqc swq budow ? anatom icznq, wi?c i fu n k c je fizjologiczne, zaleznie od pan u jq cy ch wa- run k o w zyciow ych n a ziemi, stw orzyta niem al nie- p rz e rw a n y lancuch poprzednikow i nast?pcow , ale niem al zaw sze tak , ja k w idzim y n. p. u k w iato w lu b lisci i drobnych galqzek rozw ijajqcego si? krzew u.

T u zaden z kw iatow , lisci czy galqzek od in n y ch nie pochodzq, ale razem w szystko m a za przo d k a jedn?

z grubszych gal?zi, a te poehodzq znow uz z jednego pnia.

T ak w i?c m am y przy czy n ? gliownego sporu g ru p y uczonych, p rz y jm u jq c y c h ciqglq ew olucj? za p ew n ik stw ierdzony i ogolny, z tq g rupq in n y ch uczonych, ktora, opierajqc si? n a stw ierdzonem , w p ew n y ch ra- zach, etapow em p o jaw ian iu si? istot zyw otnych na ziemi i takiem ze n ieraz znikaniu, p rz y jm u je za re- gul? tylko oderw ane od siebie n aw zajem pow staw a- nie istot zyw otnych.

Sq jeszcze inni uczeni, ja k n. p. F l e i s c h i m a n n , k to ry m owi, ze poniew az naocznie nie widziial, ab y sw iat organiczny ulegal przeksztafceniom , p rz eto nie p rz y jm u je descedencji (ewolucji) za pew nik. O tego Todzaju czysto m atefjalisty czn em rozum ow ariiu po-

(21)

19 m ow im y jeszcze p rz y om aw ianiu p o w stan ia czlowie- ka. O becnie chodzi n am o 00 innego, m ianow ieie stw ierd zam y , ze jezeli olb rzy m ia w i?kszosc uczo­

n y c h p rz y ro d n ik o w i paleontologow zgodzila si? na to i w ierzy, ze ju z to is t ot y zyw otne p o w staw a ly na- g le catem i g ru p a m i (etapam i) i potem zn ik aly ' (pa- m i? ta jm y je d n a k , ze trw a jq c w k az d y n i ra z ie w iele ty si?cy lat), ju z tez istn ia ly obok innych, b a rd z ie j p o d a tn y c h i zm ienuych, w i?c i trw a ly c h w ogoluej sw e j budow ie, to czyz m e n asu w a si? nam m ysl, ze i' czloroiek m ogl porostac na ziem i nagle, bez ko- niecznosci p rzyjm orvania, co do sro&j umysloroosci, to je st strony duchoroej, poroolnego stopnioroego, set- Jci tysiq cy lat trmajdfiego rozm oju biologicznego, od ja k ie js isto ty nizszej, k to ra b y stopniowo, w raz ze zm ianq w a ru n k o w zyciow ych zm ieniata, niety lk o swq. budow ? i fu n k c je fizjologiczne, co je st zreszta

— ja k zobaczym y — zupelnie mozliwe, ale ta k z e po- woli, stopniow o, od in sty n k tu i poj?tnosci zw ierz?- cej, przechodzila do ta k w ysokiej d u chow ej um yslo- wosci cziow ieka, czego przy jm o w an ie, ja k w idzim y, nie je st n au kow q konieeznosciq!

Jezeli cale g ru p y d a w n y ch zw ierzqt, zyj^ce — ja k uczeni tw ierdzq — je d n a k krocie ty si?cy la t i ginqce potem , n az y w am y efem erydam i (jednodniow kam i) w obec m iljonow la t form ow ania si? ziemi, to jak q z d ro b n q chw ilkq, ro w n a niem al m gnieniu oka, jest wogole istnienie cziow ieka n a ziemi, liczqe ju z b ar- dzo suto, od chw ili jego zdobvcia um iej?tnosci sztucz- nego (przez tarcie) w y w oiyw ania ognia! Sqdz^c po -odkryw anych ogniskach w bliskosci resztek zw ierz?- cych, zaginionych, naoze to b y c ja k ie s 200 do 400 tysi?cy la t, liczqc zas k u ltu r? cziow ieka od chw ili stw orzenia p rz ez niego pism a — ledw ie k ilk a tysi?cy la t. Coz to za n ik ly okres czasu, okres n ied ajq c y si?

m aw et w p rz y b liz e n iu p o ro w n a c z okresem jakiego-

(22)

kolw iek tw oru, zyjacego- n a ziemi. A te ra z — g d y uzm yslow im y sobie ten olbrzym i, w prost szalony po- stqp, ja k i czlow iek robi bezu stan n ie w o d k ry w a n iu coraz w i?cej p ra w p rzy ro d y , i to w sposob ta k bty- skaw iczny, iz niem al dzien kazd y , a ju z n ap ew n o k a z d y rok, d a je iiam jak ies coraz b a rd z ie j zdum ie- w a jq c e odkrycia, a roznica poziom u w iedzy ju z n ie w stuleciu, a le nieraz w dziesi?cioleciu je st olbrzy- m ia — to u zn a c m usim y, ze czegos podobnego n ie spostrzegam y w za d n ej klasie, g ru p ie cz y g atu n k u zw ierzqt.

b) P r z e g 1 a d t e o r y j p o w s t a n i a z y c i a . M ysi o p o w stan iu eztow ieka b y la od w iekow nie- ja k o osiq, okofo k to re j o b ra caly si? w szelkie n au k i i rozum ow ania. To tez nim p rzystqpim y do okresla- n ia ostatecznego w y jasn ian ia , zupelnie zgodnego, ta k z je d n e j stro n y z tem , co nam Koseiot katolicki d o w ierzenia podaje, ja k i z d rugiej z ostatniem i w yra- zam i czy stej n au k i, rozpatrzm y chociaz pokrotce w azniejsze teorje, ja k ie staw iali ju z filozofowie sta- rogreccy.

Nie m ozna n aw et w qtpic, zeby k a p ia n i asisyryjscy lu b egipscy nie zajm ow ali si? tq m aterjq , a le nieste- t y n a u k a nie p osiada z ty ch czasow pow azniejszych dokum entow pisan y ch , lu b ry to w an y ch , k to reb y w y- k la d a ly nam u zn a w an e w ow czas teorje. D opiero fi­

lozofow ie starogreccy, k to ry c h rqkopisy przechow aly si? w orygim atach lu b w odpisach, m ow iq n am o tem, ja k dalece m ysl lu d z k a pracow aJa usilnie, a b y prze- bic te m roki, w ow czas niezgt?bione.

Pierw szem i, danem i, jak iem i rozporzqdzam y, sq po- dtiig N usbaum a (21, 22) te, ja k ie n am pozostaw il je- den z’ siedm iu m qdrcow sfcarozytn^sci, m ian o w icie T h a l e s z M i l e t u (.621 — 543 p rz ed C hr.). M ?-

(23)

21 d rz e c ten b y l zw olerm ikiem i dei h ylo zo izm u , czyli o zy w ie n ia m aterji, sadzqc, ze w szelka m a te rja jest .zywa. B yl on zatem n ie ja k o proio p lastq panteistoro, albo icb zw olennikiem , gdyz w iara podobna istnieje

■od tysigcy la t w In d ja c h , i n a n ie j sq o p arte dzisiej- -sze w ierzenia In d u so w w istrdenie d u szy n ietylko u czlow ieka, a le i u zw ierz^t, a n a w e t i u roslin, co je- -dnak jest ju z tam m niej rozpow szechnione. Z tego pow odu zabicie n a potrzeb? czlow ieka jakiegokol- w iek zwierzgcaa jest u Indusow przest?pstw em , grze-

■cbem, tak, ze o dzyw iac si? czlow iek w inien, podlug n ich , ty lk o roslinam i. W razie u z n a n ia w ia ry w istnie- nie d uszy ta k z e i u rosHn, odzyw ianie si? czlow ieka b y lo b y w prost uniem ozliw ione — i oto w idzim y, do ja k ie g o a b su rd u docbodzq p oj?cia panteistyczne, zw iqzane row niez z ninoarin, t. j. zupetnq nicoscicj.

pozagrobow q.

W raca jq c do filozofji T halesa i jego pow staw an ia

■calego sw iata, to m ysl jego w ogolnycb zarysacb nie odbiega b ard zo od tego, co n am p o d aje ksi?ga M oj- zeszom a „G enesis“. Sqdzil on bowiem , ze pierw otnie sw iat caly, (zapew ne ziem ia), b y l zbiorow iskiem wo- d y i ze z n ie j n a jp ie rw oddzieliio si? niebo, a nast?p- nie lqd suchy, n a k to ry m ju z potem p o w staw aly ustToje. D laczego nastq p il ie n rozd zial nieba, lqdu od wody, tego T bales nie dotyka, sqdz^c je d n a k z je ­ go te o rji ozym ien ia c a te j m a te rji, m ozna p rzy p u sz-

•czac, ze w y o b razal sobie m ozliw osc ew olucji w prost z cial, dzis zw an y ch przez nas nieorganicznem i.

U czen pow yzszego, A n a x i m a n d e r (r. 611 — 546 p rz. Ghr.) p rz y jm o w a l ja k q s pram aterjq, z k to re j m ialy pow stac cztery zyw ioly, n as otaczajq.ce, m ia- now icie: ogien, w oda, p ow ietrze i ziem ia, ja k o pier- w o tn e sk lad n ik i otaczajqcego nas sw iata widom ego, podlegajacego w iecznem u tw orzeniu i niszczeniu, p rz e z to w iecznie form ? zm ieniajqcego. T eo rja ta,

(24)

n iem al do XVII w iek u naszej ery, g d y u k a z y w a n ie si? plom ienia, z przedm iotu palacego si?, u z n a w an o za uw aln ian ie si? zyw iolu ognistego, zw anego w ow - czas „ flogistori'. Sam o pow stanie ziemi, slonca, ksi?- zyca i gw iazd tlom aczyl sobie A n a x im an d e r w spo- sob, ja k i potem szeroko i w i?cej n au k o w o u za sa d n ia t L a P l a c e , m ianow icie p rz y p u szcz ajac, ze p ierw o t- nie istniala ty lk o je d n a k u la ognista, a dopiero ta roz- p a d la si? na ziemi?, slonce i t. d. W sk u tek d z ia la n ia pTomieni slonecznych, po oddzieleniu si? w ody od ziemi, m ialy si? utw o rzy e pierw sze isto tv p ?ek erzy - kow ate, a te dalej, w sk u tek w lasnego rozw oju, m ialy ju z tw o rzy c w yzsze isto ty organicziie, az w reszcie czlow ieka. B yla to zatem teorja, k to ra w now szych czasach ta k b ard zo rozw inal L a m a r c k i K. D a r - w i n. K oniec sw iata przew idyw ’al A n a x im an d e r p rzez p ow rot znow u w szystkiego do pierw otnych czterech zyw iolow .

T eorji p o w stan ia ziem i z oddzielenia si? stalego l^ d u od w ody boldow al tak ze X e n o p h a n e s , za- lozyciel szkoly eleatom (VI w. p. C hr.), na dow od czego w sk az y w al n a skam ienieliny m uszel morskich^

zn ajd o w an y ch n ieraz n a szczytach gorskich. B yt on zatem n iejak o ojcem dzisiejszyeh paleontologow.

N ie b?d-ziemy tu jn z przechodzili roznvch teoryj, szerzonvch przez innych filozofow sta re j H elladv, ja k o to: A n a x i m e n e s a. P a r m e n i d e s a^

T h e o g o n i s a i t. p., w spom nim y ty lk o H e r a - k 1 i t a, ktorego sfynne tw ierdzenie ..parda, rhe (w szystko plynie), jeszcze dzis b y w a cz?sto p rz y ta - czane, ale ju z raczej ja k o przyslow ie w odpow ie- dnich razach.

N ajciekaw szym i sa je d n a k p o glady E m p e d o - k 1 e s a H00 — 440 1. p. C hr.). U zn aje on bow iem d w a zasadnicze czynniki, m ianow icie: m aterje i energje>.

(25)

23- czyli siiq. P ierw sza m a si? sk la d a c ze zn anych czte- recli zyw iolow , d ru g a zas z dw och sit przeciw staw - nych, t. j. sily p rzy ci^g an ia i o d p y ch a n ia , zatem do- d a tn ie j i u jem n ej, alb o w reszcie o znaczajqc je milo- scia i nienaw isciq. Ju z Em pedokles tw ierdzil, ze nie- m a p o w staw a n ia lu b za n ik a n ia m aterji, ale j e j stale przeksztatcani-e si? pod w ptyw em d ziala j^ cy ch n a nicj sil, w y zej w zm iankow anych. T en poglqd na istn ien ie dw och ja k o b y glow nych czynnikow sw iata w idzialnego, t. j. m a te rji i energji, p rzetrw al, ja k w iem y, az do naszy ch czasow , ty lk o ze Em pedokles p rz y p isy w a l staw an ie si? tw orow wsZelkich p rz y p ad - kow i, co dzis nie o d p o w iad a ani zasadom w iary ehrzescijanskiej, k to ra w y k lu cza znaczenie jakiegos p rz y p a d k u , ja k tez sprzeciw ia si?, z pew nem i zastrze- zeniam i, w szelkim pogladom n au k o w y m i przyirodni- czym.

N a u k a tw ierdzi, w odniesieniu do fa k to w fizycz- nych, ze nie n ie dzieje si? bez p rz y czy n y , i ze k azda p rz y c z y n a m a sw oje sk u tk i czyli konsekw encje. T a k zw. „prz:ypadek“ d a si? liczbow o o znaczyc n a fwxl- staw ie ra c h u n k u praw dopodobienstw a, w i?c istotnie p rz y p a d k ie m nie jest.

N a m z ie je d n a k pow rocm y do przedm iotu i stw ierdzm y, ze te o rja E m pedoklesa: m a te rja i sila,, ta k napozor zach ?c ajaca do p rz y j? cia, rozw iew a si?

w rozum ow aniach, n a p odstaw ie now szych podstaw nau k ow ych, w zupelnq nioosc, albo w n ajlep szy m ra- zie s ta je si? wygodnym . m iem ik iem o b jaw o w fizycz- n y c h i chem icznych w codziennem zyciu, w tedy, gdy ty lk o m am y do czynienia z m aterjq , ju z u w y d a tn ia - jqcq si? roznem i sitam i j e j w lasciw em i i sitam i poza niq lezqcem i i dopiero w p ly w n a niq w y w i er a j qc em i.

P ierw szy m dopiero b y l A n a x a g o r a s (500 —^

4-28 p. C hr.), p rz ew id u jq cy m ja k is d u c h troorczy w p rz eciw staw ien iu do m aterji. D u ch ten m ial d a c

I

(26)

pierw szq podniet?, d zi?ki czem u rozwinq.1 si? z tej m a terji caly sw iat m a rtw y i ozyw iony. Bylo to ja k - b y przeczucie istnienia Boga, tego S tw orcy wszech- rzeczy, ktorego ju z ta k jasn o pojm ow ali w spolczesni A naxagorasow i zydzi z Judei. U tych, poezqw szy od A brah am a, Iz a a k a i Jakoba, poprzez M ojzesza i pro- rokow ‘zydow skich, poj?cie jednego, jedynego Boga, zw anego u nich Jehorva lub Jahroe albo A donai, bylo zupelnie ugruntow ane. A jak k o lw iek zydzi cz?sto po- w racali do poganstw a, czcili B aala i in n y ch bozkow , je d n a k m ?drcy izraelscy ra z w raz zw racali ich z m yl- n ej drogi na w lasciw a, lecz dia stabych w ow czas jeszicze um yslow , niedosc zrozum ialq.

N atom iast w G recji, wobec wielce rozw ini?tego po- ziom n umyslowego, pom im o rzekom ego balw ochw al- rstwa, w iara ‘w jedynego Boga, p rzez w p ly w filozofow n a cale ta k zw. „szkoly“ filozoficzne, co raz b ard ziej si? u trw a la la. A naxagoras p rz y jm o w a l row niez istnie- nie czqstek elem entarnych (zatem naszy ch pierw iast- kow ), k tore Iqczqc si? ze sobq, tworzq. p ew ne ciala.

P ierw otnie w szysikie te czqstki b y ly zm ieszane i sta- now ily chaos, gdy zas p ew ne ich g ru p y zacz?ly si?

Iqczyc, p o w staw a ly roznorodne ciala, ale to Iqczenie si? odbvw ato si? pod w plyw em intelig en tn ej sily koordijnujucej. Ja k i d o p ra w d y podziw w zb u d zajq w nas dzis ta k ie poj?cia w ta k dalekich czasach, z a ­ tem wowczas, gdy w szak m etody dosw iadczalne, ja k n. p. analiza i sy n teza chem iczna, w prost nie istnialy-—

poj?cia ta k malo ju z odbiegajqce od ori dzisiejszych zasadniczych poj?c naukow ych. P odziw u godnem jest to odnoszenie w szystkiego do te j sily n ajw y zszej, inteligentnej i w szvsfko k oordynujqcej, zatem to przeczucie praw dziw ego Boga. W i?c filozofow ie hel- leiiscy nie u znaw ali ju z Jow isza, czy P allas A tenae, P osejdona, A p h ro d y th e i in n y ch bozikow za istoty, go-

<lne czci boskiej, ale ra czej za sym bole w ladz jedne-

(27)

25 go i jed y n eg o Boga *. B yc moze, iz pospolstw o nie zaw sze rozum ialo te j w yzszej n a u k i i p rzyjm ow ato sym bol za rzecz samq, ale w idocznem jest, ze w lu-

•dziach ty c h tk w il ju z i silnie si? rozw ijat k u lt Boga jedynego, co ta k w y d a tn ie potem przygotow ato dro- g? d ia d z ia la n ia &S. Apostolow C h ry stu sa.

Z nakom ity w ow ych czasach lekarz, ojcem m edy- c y n y zw any, H i p o k r a t e s (ur. okoto 470 r. p. C hr.), d oko n al w ielu tra fn y c h , jak k o lw iek i niem alo bl?d- nvch, spostrzezen w dziedzinie an a to m ji i fizjologji:

w i?cej si? je d n a k nim nie zajm iem y, gdyz sfe ra po- zazm yslow a m alo go obchodzila.

AVreszcie n ajg en ja ln iejsz y m , m ozna sm iato pow ie-

•dziec, uczonym , m yslicielem , p rz y ro d n ik ie m i biolo- giem, b y l w spo m n ian y p rzez nas A r y s t o t e l e s (384—322 p rz ed C hr.). O n to w prost g en jaln y m sw ym um yslem w y p rzed zil o w iele w iekow sw ych ziom- k o w , a w n a u k a c h przyrodniczo-biologicznych szcze- golniej odznaczyl si? przez w skazanie n a zasad?

analogii i hom ologji narzqdow , zatem 'z a s a d y ta k sw ietnie w now ych czasach ro zw ini?tej p rzez G e o f f r O y d e S a i n t - H i 11 a i r ‘ a. A nalogiczne- mi n az y w am y m ianow icie te narzqdy, k to re spetn iaj^.

podobne czynnosci, ehociaz roznia si? w y b itn ie bu- dow a - n ato m iast hom ologicznemi te, k to re w yka- zu jq scisle podobienstw o budow y, bez w zgl?du n a ro d z a j sp eln ian e j czynnosci. T ak ie to n arzqdy homo- logic-zne o d p o w iad a jq sobie u -w ielu zw ierzqt lu b w obr?bie tego samego zw ierz?cia, n. p. sk rz y d ta p ta- kow o d p o w iad a ja p rzed n im odnozom ssakow — nogi p ta k o w ty ln y m odnozom. O t6z ta k ie narz-qdy homo- logiczne s$ w yrazem p o k few ien stw a pom i?dzy for- m am i zw ierz?cem i i wskazujq. n a w spolne pochodze- nie. A rystoteles row niez rozum ial ju z znaczenie kore- la c ji we wiliasciwosciach mor folbgicznych a fizjolo-

* Szeroko o tem p isze E d w a rd S ch u re (25).

(28)

gieznych, co w now szych czasach ta k szcz?sli wie roz- w in?li: J e r z y C u v i e r, K a r o l G e b a u e r , H u x l e y i H e r b e r t S p e n c e r . N a ty m fakcie- opari tez K a r o l D a r w i n swe tw ierdzenie, ze gdy pew ne n arzq d y ro z w ija jq si? ja k o pozyteczine, to na drodze doboru n aturalnego b?dq k orelatyw nie, czyli W spolczynnie, p o w staw a ly z miemi i inne, chociaz nie- kohiecznie potrzebne dia ustroju.

U A rystotelesa u d erza tylko, ja k n a tak ieg o wiel- kiego filozofa, niezw ykle n a iw n a w iara w latw osc samorodztroa, t. j. p o w staw an ia jestestw zyjqcych, i to naw et stosunkow o w ysoko uorganizow anych.

Jest to w iara t. zw. w ,,generatio Qequivoca v. spon- t & n e a t. j. powstawam ie jestestw bez u d z ia lu rodzi- cow, w przcciw ienstw ie do p an u jq ceg o dzis bez- w zgl?dnie p oj?cia o „generatio e x ovo“, t. j. pocho- dzenia w szystkiego ty lk o z ja j a m acierzystego, co juz samo w skazuje, ze pierw sze m usialo b y c stroorzone.

Podobnego, chociaz b a rd z ie j ju z naukow o rozwi- ni?tego zdania, b y l T i t u s L u c r e t i u s C a r u s - (98-—55 przed C hr.), k to ry sluzow i, p ro ch n icy i ilowi, p rz y pom ocy ferm entacji, p rz y p isy w a l pow staw anie n ajp ierw o tu iejszy ch istot zyw otnych, zatem p ie rw ­ sze obudzenie si? zycia n a ziemi. Z apelnianie si? ta- kiem i iv ja tk a m i k alu z w ody stojqcej m ialo b y c tego dowodem.

P rzejdzm y te ra z po ty c h ro zw azaniach do srednio- wiecza. Jed n y m z najpot?zn iejszy eh um yslow czw ar- tego stulecia naszej e ry chrzescijan sk iej b y l O jciec K osciola S w . A u g u s t y n (23). I on ro z w aza f w sw em slynuem dziele: „De T rin ita te ", czy S tw or- oa pow olal odrazu do zycia w szystkic zw ierz?ta i ro- sliny, zanim stw orzyl cztow ieka, czy tez po zn iej jeszcze p o ja w ia ly si? n a ziemi now e fo rm y zyjqee?

P o gl?bszych rozw azaniach p rzy p u scil, ze, Bog stwo-- rz y l jedne organizm y zupelnie gotowe n a sam ym po-

(29)

27 cz q tk u stw orzenia sw iata, iim e zas ty lk o in potentia,.

t. j. m iejako w zaw iqzku, w i?c mogace po zn iej po- w staw a c sam orodnie. B yl on zatem pod pew nym w zgl?dem ew olucjonistq, gdyz w ierzyl w p o jaw ian ie si? ciagle now ych form zyciow ych, ale nie p rzyjm o- w al w cale transform izm u, zate7n przeksztalcartia si?

jed n y ch form w inno.

P o zn iej n a u k a m i p rzyrodniczem i zajm ow ali si?

uczeni arab scy i zydow scy, k laszto ry B enedyktynow , F ran c isz k an o w i D om inikanow , ale te n a u k i siu zy ly glow nie celom p ra k ty c zn y m , m ianow icie lekarskim , lu b dogm atycznym . P rzew azn ie je d n a k p rzezuw ano ■ dziela Arysitotelesa i rozn ie je tlom aczono.

Pozostaw m y te czasy bez, gl?bszego ich b ad a n ia , gd y z istotnie, ja k ju z w iem y z, poprzedniego, nie w ie­

le one d o rz u cily do sk a rb n ic y w iedzy. D opiero p ozniej- sze czasy, aiz do iszwedzkiego p rz y ro d n ik a K a r o 1 a L j n e u s z a wfqcznie, d a ly nam n ow y poglqd na sp ra w y filogeniczne. D u z e zasiugi polozyl tu bota- n ik J a n R a y (r. 1628), k to ry pierw szy sfoim ulow at poj?cie g a tu n k u (species) i postaw il tez? p rzem ian y g atu n k o w roslin (transm utationes specierum ). Ale fa k ty c z n y m reform atorem sy stem aty k i zw ierzqt i roslin b y l wspomnLany w ielki K a r o l L i n e u s z (r. 1707— 1778), chociaz podziiaf zw ierzqt, ja k i zapro- w adzil ten biolog, nie by l b ard zo szcz?sliw ie pom y- slany, a moze n aw et gorszy n iz k la sy fik a c ja A rysto- telesa.

N a jw azn iejszy m je d n a k dia nas fa k te m jest to, ze Lineusz b y l zagorzalym obroncq idei stalosci i nie- zm iennosci gatu n k o w . W dziele sw em p. t. „System a natur ea'’1 tw ierdzi, ze: „T yle jest g atu n k o w ile na pocz^tku sw iata stw orzyl D u c h N ieskonczony“. A ze au to ry te f L ineusza w n au k a ch biologicznych byl' w swoim czasie b ard zo w ielki, wi?c ta idea znalazla uzn an ie u b ard zo Wielu przyro d n ik o w , k to rz y przy--

(30)

jeli zasad?, ze form y organiczne sq niezm ienne. T y l­

ko w bardzo ciasnych granicach odm ian, czy. ras (varietas) w obr?bie g atu n k u , przyj?to, zgodnie z Li- meuszem, m ozliwosc p ew nyck odchylen, w yw ola- ny ch takze w.skutek h y b ry d a c ji, t. j. krzy zo w an ia si? form odm iennych. W kazdym razie Lineusz i inni zw olennicy m etody opisowej, by li glow nie system a- tykam i, ale nie fizjologam i, i ta w lasnie specjalizacja w yw olala, ze liczni wowczas sysiem atycy stali si?

najzaci?tszyrmi w rogam i idei ew olucji.

D opiero X V III stulecie i poczatek XIX-go w yroz- n ia ja si? po wolnem, lecz w idocznem ustalajqcem si?

pojeciem ew olucji. T ak i n. p . K a r o l B e n n e t , ja k row niez L e i b n i t z , stan?li na stanow isku, ze w szystkie istoty przyrodzone tw orzq lancuch ci^gly, pozia k to ry m stoi ty lk o B6g. Sqdzili oni, ze m ineraly przechodzq do jestestw organicznych, ktore, pomi?^

d zy sobq polqczon-e, sq. ty lk o bard zo slabem stopnio- w aniem . N aw et g atu n k i m iaty b y c nie odosobnione od innych, lecz w zajem n ie zw iqzane zapom ocq nie- licznych odm ian. Z daw aloby si? z tego, ze ju z B ennet b y l zdecydow anym zw olennikiem descedencji, ale blizsza analiza jego p ra e p rzek o n y w a nas, ze b y l on jeszcze bardzo daleki od dzisiejszych poj?c. I ta k n. p. sqdzif on, zarow no j,ak i J e r z y C u v i e r , ze n a ziemi b y fy i bedq jeszcze ogolne zm iany fa u n y i flory, ze przychodza straszne jak ies k atak lizm y , k to re zm iataja nagle cala flor? i faun?, a potem po- w staje zupelnie inne -i— now e zycie.

Nie b?dziem y tu ju z szerzej ro z p atrv w a li teo ry j i za p atrv w a n imnych badaczow , ja k : R o b i n e t , d e B u f f o n (r. 1749— 1753) oraz dziad ek Karolia, E r a z m D a r w i n (r. 1794, „Zoonomia‘l), t u ty lk o zaznaczam y, ze pierw szy b y l B u f f o n , k to ry pow ie- d zial: „Skoro ta k ro z p atru jem y rzeczy, to m usim y nw azac nietylko osta i konia, ale zarow no tez czlo-

Cytaty

Powiązane dokumenty

W przedstawionym interfejsie możliwe jest wyświetlenie dwóch wykresów, skumulowanej liczności ocen dla wszystkich tramwajów oraz zmian oceny wskaźnika AW w funkcji

Według Habermasa kryzys rozumu nie bierze się z wyczerpania się jego poten­ cjału, lecz jest skutkiem złego programu racjonalizacji, co spowodowało samode- strukcję

Under optimal solvent conditions, notably pH and ionic strength, the latex particles are stabilized by the natural development of ionic charge at the surface of the particles..

W przypadku pozostałych wartości W wpływ ten jest mniejszy, niemniej jednak zawsze jest bardzo zależny od gęstości punktów osnowy i w miejscach gdzie punkty

Но следует иметь в виду, что во второй половине XIII века Западная Волынь была единственным районом, где в это время вообще

be sucked into the damaged compartments as the model heaves downwards whilst giving rise to something of a &#34;pumping&#34; action, causing water to flood the vehicle deck through

Dla rozpadu promieniotwórczego wprowadza się jeszcze jedną stałą charaktery- styczną: okres połowicznego zaniku T 1/2.. Jest to czas, w którym liczba jąder N

Wydaje się zatem, że w przypadku osób starszych w przedziale wiekowym 65-79 lat, zamieszkałych w środowisku domowym otyłość pogarsza jakość życia i powoduje negatywne