• Nie Znaleziono Wyników

Kamena : dwutygodnik społeczno-kulturalny, R. 40 nr 13 (525), 1.VII.1973

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kamena : dwutygodnik społeczno-kulturalny, R. 40 nr 13 (525), 1.VII.1973"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Powrót do początku 18 grudnia

W. Sokorskiego

Stanisław Jan Królik

LUBLIN 1 VII 1973 Nr 13 (525) DWUTYGODNIK SPOŁECZNO-KULTURALNY

Realia X X i fantazje XXI wieku

Lublin chce być nowoczesny

Jerzy Dostatni

Tańcuj, macha

(2)

Świat

w którym żyjemy

Lubliniana

(3)

REZERWY NA DŁONI

40 tysięcy z papierkami w ręku?

Tadeusz Graba

PRYWATNA

INICJATYWA POETYCKA

BYLO to pięćdziesiąt lat temu. U progu odzyskanej niepodległości,

z niecierpliwością właściwą wiekowi młodzieńczemu, grupka lubelskich zapaleńców postanowi-

ła zdobyć się na rzecz osobliwą:

wydawać literackie pismo. Osobliwość pole- gała na tym, że przyszli redaktorzy nie mie- B pieniędzy, wystartowali więc do impre- zy, której koleje mogły się potoczyć nieprze- widzianymi wybojami. Przeciwwskazaniem inicjatywy były dodatkowo losy dwu poprzed- nich tytułów — „Młodzież" i „Lucifer" — które powołane do życia zakończyły je w kolebce. Ani jedno ani drugie nie pomogło:

wyszedł „Reflektor".

Jak wspomina o tym autor „Mostu nad czasem", Konrad Bielski, akuszerem pisma

•tał się Wacław Gralewski, ojcem chrzest- nym Kazimierz Andrzej Jaworski. Pierwszy zabiegał o finanse i montował Jaki taki apa- rat administracyjny, drugi zaproponował na-

*wę, która się od razu przyjęła. Ale niewiel- ko była grupa ludzi zajętych redaktorsko

Prey piśmie. Dwaj pierwsi, wymienieni wy- plus Czesław Bobrowski, Stanisław Grę- doński i Józef Czechowicz. Można jeszcze dorzucić nazwisku więcej nil współpracowni- k a . bo przyjaciół takich, jak wymieniony Jut KAJ, Tadeusz Bocheński, czy Karol Hu- sarski. To był trzon tej nigdy nic ustano-

wionej organizacji, grono ludzi, z których każdy musiał wykazywać sporo wasnej ini- cjatywy, by pismo w ogóle mogło wychodzić.

Niewiele go zresztą wyszło: cztery numery.

Ale fakt ten posiada znaczenie dwojak fc.

Primo — należy tu mówić nie o samym piś- mie, które postawione w obliczu trudności finansowych nie mogło znaleźć odpowiedniej bazy, ale należy mówić o grupie poetyckiej pod tą nazwą, czyli o szeregu przedsięwzięć nie objętych drukiem, a ważnych dla atmo- sfery literackiej ówczesnego Lublina. Secun- do — wyłącznie z nazwą tej grupy i tego pi- sma związane Jest nazwisko Józefa Czecho- wicza z Jego okivau debiutanckiego, więc przyczynek do historii poezji polskiej ostat- niej doby znajduje się na lubelskim bruku.

Takim właśnie „Reflektorem" się szczycimy i takie Jego znaczenie z jubileuszowych oka- zji wyprowadzamy.

Czy był awangardowy? Jest to określenie i wymienionego autora wspomnień i wszyst- kich, którzy na ten temat uprawnieni są do zabrania głosu. Wszelako należy je rozumieć we właściwy sposób. Na Jego lamach nic czy- tało się poezji o stylistyce, metaforyce i składni krakowskiej „Zwrotnicy". Nit? była to awangarda w sensie formy. Była to awan- garda jako nowy ferment literacki, chęć zraia ny problemów 1 kątów patrzenia, a nawet tu

i tam skłonność do obrazoburstwa. Czytamy np. w artykule wstępnym pierwszego nu- meru: „Przekreślamy spuściznę duchową Sło- wackiego. Zjadaczy chleba w mordę bić, je- śli ich w aniołów przerobić nie można". Moc- no powiedziane. Coś z ochoty do epatowania również znajdowało się w atmosferze tam- tejszego grona przyjaciół, którzy tempera- ment swej młodości wprzęgli w dzieło oży- wienia życia literackiego.

Zresztą nie była to lmpivza wyłącznie wy- dawnicza. „Reflektor" — pozo tytułem czte- rech numerów nieregularnie zresztą wycho- dzącego czasopisma — to również hasło wy- woławcze dla pewnego okresu naszego t y - cio, kiedy się trochę po filomacku przeżywa- ło pragnienia prawdy i sławy, przyjemności I miłości. To była sprawa towarzyska, zespo- łowa. dopingująca. Niestety, główni aktorzy tego przedstawienia odeszli już na zawsze za kulisy. Można się jeszcze doliczyć dwóch, trzech, którzy brali w tym udział i których świadectwo liczyć się moi*' za cenny prze- kaz autentyku. Ale ci. ale my, którzyśmy za- chowali smak czasu przeszłego, którzy w za- ułkach lubelskich słyszymy jeszcze klekot dorożki, a w przymkniętych oczach mamy zarys wieży ciśnień na dzisiejszym Placu Wolności, chętnie wracamy myślą do tych wczesnych lat dwudziestych. Jakbyśmy sami Je kiedyś tworzyli. Mają swój klimat, swoją legendę 1 swoją anegdotę.

Nie wiemy, co by było, gdyby Inicjatywa z „Reflektorem" nie wygasła tak prędko, ale Istnieją podstawy do przypuszczenia, że pis- mo odegrałoby swą rolę literackiej trybuny Lubelszczyzny, szczególnie w warunkach do- szlusowania młodego pokokolenia, na które

wprawdzie należało trochę poczekać. Fak- tem jest, że ze śmiercią pisma na długo za- milkli Jego twórcy, a Czechowicz, nie widząc dla siebie pola do działania, przeniósł się do Warszawy. Więcej szczęścia miała chełmska

„Kamena", która raz wyszedłszy wychodziła systematycznie, co widać jeszcze na przykła-

dzie dnia dzisiejszego. ' W każdym razie — w naszej tradycji li-

terackiej mamy ten ważny i honorowy epi- zod. Przechowujemy go w serdecznej pamię- ci. zawsa? chętnie przeglądając, kiedy się na to nadarza okazja. Co wialnie obecnie się stało.

W

(4)

I co dalej w Kraśniku?

Mirosław Derecki

WICEMISTRZ

(5)

POWRÓT

DO POCZĄTKU

Marian Bekajło

Anałoliusz Lis—Jamiński Jerzy

Krzysztof Misiec

(6)

w

oparach jazzu

Jacek Grun

Lublin chce być nowoczesny

(7)

To jest jajo indycze

Maria Bechczyc-Rudnicka

(8)

Na krakowskim

straganie filmowym

Edward Kutermankiewicz

18 grudnia Włodzimierza

Sokorskiego

Stanisław Jan Królik

(9)

POD KOLOREM NIEBA

Marek Żenni

(10)

ZAMOJSKA

SZKOŁA GUSTU

Ireneusz J. Kamiński

Sprzedawczyni

tańcuj, macha dam ci pieróg...

POTYCZKI JĘZYKOWE

0 „pijanym widzie"

i słowach

robiących karierę

(11)

Jerzy Księski

» K A M E N A «

Podręczniki dla geniuszy

(12)

Butelki i gole

Gli-gli

Cytaty

Powiązane dokumenty

„Obyś był dla naszego

Wskutek oporu różnych bibliotek nie można też doprowadzić do tego, aby archiwalia z tego skomplikowanego, a wciąż nie cał- kowicie Jeszcze znanego okresu znalazły się w Jednym

Za murami jest gorące słońce.

W tym oto niewielkim tunelu zatrzymuje się karetko reanimacyjna: sześć metrów o d izby przyjęć, sześć metrów o d windy największej w kraju, llczq- cej 88 łózek,

Okładki, zaprojektowane do tomiku Makarskiego przez Jana jak rzadko kiedy w praktyce naszego Wydawnictwa oddają cnarakter najdojrzalszych wierszy poety, będąc przy tym interesują-

Korespondencyjny Klub Młodych Pl«ar«y - Ośrodek Lubelski przy ZW

Maria Bechczyc

W papierach pośmiertnych Kazimierza Andrzeja Jaworskiego został znaleziony tekst napisany na prośbę Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Chełmskiej w obliczu 40-lecia