• Nie Znaleziono Wyników

JM. M a d r u a n fflrót.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "JM. M a d r u a n fflrót."

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

N r. 89. Cena pojedynczego num eru 250,000 mk. polskich.

Środa, 16-go kw ietnia 1924 roku. R ok 4.

9

CENA PRENUMERATY

na poczcie i u agentów 5.000.000 mkp. mies.

Każdy czytelnik powinien abonament

(Wychodzi codziennie z wyigtklem niedziel I świąt).

Nie dam y ziem i, skąd nasz ród!

z góry płacić.

Adres Redakcji i Administracji: K ato w ice , u lic a W a r s z a w s k a 5 8 .

TELEFON: Katowice Nr. 1330. Konto czekowe 301 546.

Reklamy: 0,18 zł. fr. za w. mm.

Ogłoszenia: 0,06 „ „ za w. mm.

Za nieścisłość podanych ogłoszeń telefo­

nicznie nie bierzemy odpowiedzialności.

Podpisanie praM ota eM atiw p oIsk o-n iem iB Ä

W S P R A W IE T R A K T A T U O M N IE JSZ O ŚC IA C H . B e r 1 i n, 15. 4. (P at.) Rokowania

polsko-niem ieckie co do artykułu 3.,

4. i 5. m ałego traktatu, k tó re toczy ły się

w lu ty m i m arc u br. w G enew ie i dopro­

w adziły do u d z ia łu R a d y L igi N arodów , 14. m a rc a w znow ione zostały ostateczn ie w B erlinie. P rzed staw icielem rząd u pol­

skiego by ł prezes dr. P rą d z y ń sk i, p rz ed ­ staw icielem rz ąd u n iem ieckiego były se­

k re ta rz s ta n u d r. Lew ald. P o n a d to b ra ł

udział w k o n fe re n c ji p re z y d e n t g ó rn o ślą ­ skiego try b u n a łu rozjem czego p. Kaeken- beck, k tó reg o o b a rządy zaprosiły na me- djatora w zględnie Sędziego rozjemczego.

Rokowania doprowadziły do podpisania protokołu, na podstaw ie k tó re g o pertrak­

tacje w sprawie konwencji m erytorjalnej mają być podjęte w W iedniu z końcem bieżącego miesiąca przy w spółudziale pre­

zydenta K aeckenbecka.

-OOQ oo—

Hieme; przyjmą W o sk i komisji o iis z M o tó .

W S P R A W IE P L A N U RZECZOZNAW CÓ W . B e r l i n , 15. 4. (P at.) G abinet Rze­

szy, prezydenci państw związkowych oraz prem jerzy gab in etów tych państw osiąg­

nęli calkow ice porozumienie co do sprawo­

zdania rzeczoznawców.

B e r l i n , 15. 4. (P at.) Zgodnie ze stanowiskiem, zajętem przez prezydentów państw związkowych i prezydentów m ini­

strów poszczególnych krajów, gabinet Rze­

szy uchwalił d z i ą o d p o w i e d z i e ć p o t a k u j ą c o na wnioski komisji od­

szkodowań w spraw ie opinji rzeczoznaw­

ców.

OPÓR N A C JO N A L IST Ó W

B e r l i n , 15. 4. (P a t.) D ziś k a n c ­ le rz R zeszy p rz y ją ł przyw ódców fra k c ji p a rla m e n ta rn y c h , k tó ry m oświadczył, że rząd postanowił odpowiedzieć twierdząco na notę komisji reparacyjnej. Przyw ódcy p a r tj i p rz y ję li wiadom ość bez sprzeciw u z w y jątk iem p a rtji nacjo n alistó w , k tó re j przyw ódcy ośw iadczyli, że rząd, nie upie­

ra ją cy się’ na w iększości p a rla m e n ta rn e j.

nie może b rać na siebie żadnych •zobowią­

zań n a przyszłość. A ta k ie m zobow iąza­

niem je st p rzy jęcie noty kom isji repara- cy jn ej.

NĘDZNA K O M ED JA SC H A C H T A . P a r y ż , 15. 4. (P a t.) P re z y d e n t B a n k u Rzeszy dr. Schacht w in terw iw ie w

„E cho dc P a ris “ oświadczył, iż eksperci ood wrażeniem wysiłków , robionych przez Niem cy dla przeprowadzenia sanami fin an ­ sów, przecenili zdolność płatniczą N ie­

m iec. C iężary, ja k ie m ają przypaść na pierw sze la t a na b ark i N iem iec, są zbyt w ysokie i uciążliw e, nato m iast r a ty roz- ło to n e na la ta następ n e są bardziej um iar- km vane. W dalszym ciągu dr. Schacht powiedział» że w tych w a ru n k a c h waluta niem iecka będzie pow ażnie zagrożona o ile N iem cv nie o trzy m a ją w y d a tn iej po­

mocy. W przeciw nym razie za g raż ać bę­

dzie to sam o niebezpieczeństw o i wytwo­

rzy się ta k i stan rzeczy, ja k i panow ał w jesien i 1923. r.

-O OQ O O —

Pierwsze M i B ti I b P o I s M büo .

Z E B R A N IE O R G A N IZ A C Y JN E A K C JO N A R JU S Z Ó W . W a r s z a w a , 15. 4. (P a t.) .D zisiaj

odbyło się w sali w arszaw skiej F ilharm o- nji o rg a n iz acy jn e W a ln e Z eb ran ie założy­

cielskie ak c jo n a rju szó w B a n k u P o lsk ie g o . Z eb ran ie zagaił p re z y d e n t m inistrów dr

G r a b s k i,

p o d k re śla ją c,- ja k doniosły je st dzień dzisiejszy, w k tó ry m pow ołany zosta­

je do ż y c ia B an k P o lsk i, re g u la to r o brotu pieniężnego, ostoja gospodarczego b y tu państw a. P o w stan ie B a n k u P olskiego jest dziełem , w ypływ ającem z h arm o n ijn eg o w sp ó łd ziałan ia rządu i społeczeństw a.

B a n k p o w staje w chw ili, w k tó re j w cho­

dzi w życie podw yżka podatków , aby sa­

n ac ja sk a rb u nie n a ru sz a ła dochodów B a n k u P o lsk ieg o . S k a rb p ań stw a m a do rozporządzenia 8G0 m iljonów złotych f r a n ­ ków w złocie i w zag ran iczn y ch dew izach.

D r. G ra b sk i w y ra z ił w końcu głębokie prześw iadczenie, że w chodzący w życie o w łasnych siłach B a n k P o lsk i rozrośnie się do rozm iarów potężn ej n aró d , in sty tu c ji.

W a r s z a w a , 16. 4. P o m ow ie p re ­

m iera, p rz y ję te j oklaskam i, oraz przem ó­

wieniu prezesa K a rp iń sk ie g o , szczegółowe sp raw o zd an ie z działalności k o m ite tu o r­

g a n iza cy jn eg o złożył p. C hrzanow ski, po­

czerń przystąpiono do w yborów do władz B an k u .

G R A T U L A C JE C ZECH O SŁO W ACJI.

W a r s z a w a , 15. 4. (P a t.) Podczas obiadu w poselstw ie czeehosłow aekicm w ygłosił czechosłow acki a tta c h e w ojsko­

wy, g e n e ra ł H o lly to a s t, sk ład ają c p a ń ­ stwu p olskiem u życzenia z pow odu zwy­

cięstw a, odniesionego nie w śród h u k u a r­

m at. ale w drodze pokojow ej, n a polu go- spodarczem . M ówca w y ra ził podziw dla rozw oju a rm ji polskiej w o statn ich cza­

sach. M in iste r sp raw w ojskow ych S ik o r­

ski dziękow ał w m owie swej za słowa u- znania i ośw iadczył, że P o ls k a h ołduje stale zasadzie „suum cuiq u e“, a obrona po­

k o ju je st głów nem zadaniem a rm ji pol­

sk ie j.

' W Y B O R Y W ŁADZ BANKU.

W a r s z a w a , 16. 4. (Tel. od wf. kor.) W czoraj na posiedzeniu org an izacy jn em n a ­ stąp iły w ybory do w ładz B anku P olskiego.

P rz e sz ła lista zjednoczonych o rg an iz ac ji go­

spodarczych, lista zaś, proponow ana p rze z ko ­ m itet o rg an iz ac y jn y , t. zw. rządow a, upadla.

Różnica m iędzy listam i była bardzo drobna.

Do R ady w ybrano p. K azim ierza R odakow skie­

go, podczaś gdy na liście rządow ej był na je ­ go m iejscu p. M lelczarsk l P ozatem zacho­

dziły różnice w obsadzeniu m niej w ażnych po- s erunków , Jak zastępcy członków R ady 1 ko­

m isja rew iz y jn a. Mimo to p. p rem jer G rabski postanow ił sk o rzy stać z praw a, p rz y słu g u ją ­ cego mu na p odstaw ie § 27. sta tu tu 1 założył p ro test przeciw w yborom . Krok ten będzie p rzy ję ty p rzez opluję niew ątpliw ie ze zd z i­

w ieniem , gdyż trudno zrozum ieć, dlaczego Rząd nie uw aża z a m ożliw ą pracę z R adą B anku, w k ó re j zam iast p. M ielczarskiego zasiądzie ta k w ybitny działacz ziem iański, ja k p. R odakow ski, bo przecież różnic w zastęp ­ cach 1 w kom isji rew iz y jn ej trudno brać ną serjo.

W ład z e w ybrano w sk ład zie n a stę p u ją ­ cym :

R a d a : B ajoński K azim ierz (d y re k to r

— ooO oo—

B anku Spółek Zarobkow ych w Poznaniu), C hrzanow ski Z ygm unt (d y re k to r S yndykatu Rolniczego w W arszaw ie), P a lte r A lfred (p rz e ­ m ysłowiec górnośląski), G rohm ann Ludwik (przem ysłow iec łódzki), H erse B ogusław (p re ­ zes S to w arzy szen ia Kupców P olskich), Kaden H enryk (d y re k to r banku), P rżanow ski S tefan (przem ysłow iec . 1 b. m inis er), R y barski Ro­

man (profesor u n iw ersy te tu i kom isarz k re d y ­ tow y), Steczkow ski Ja n K anty (d y re k to r ban­

ku 1 b. m inister), Tom aszew ski Tadeusz (a d ­ w okat i rad n y m iejski, P . P. S.), Żychliński Jó z ef (ziem ianin z P oznańskiego), Fudakow - skl K azim ierz (p re ze s C entralnego Tow arzy­

stw a Rolniczego).

Z a s t ę p c y : S urzycki S tefan (d y re k to r kopalni), G elsenhelm er P aw eł (g en e ra ln y dy.

re k to r Zw iązku G órniczo-H utniczego w K ato w icach), N atanson E dw ard (bankier).

K o m i s j a r e w i z y j n a : B enzef S tefan (d y re k to r banku), Lipiński S tanisław (w ice­

d y re k to r dep artam en tu w M inisterstw ie sk a r­

bu), S kulski Leopold (b. p rem jer), L au ry sie- wicz S tefan (w iceprezes S to w arzy szen ia Kup­

ców P olskich) 1 p. M lelczarskl.

Z a s t ę p c y : Sam ulski S ew eryn (p rzem y ­ słow iec z P oznania), S zczaw iński Zenon (dy.

re k to r zespołu kooperatyw ) 1 p. Kociatklewic*, i

'ow ici; dążą do rewizji tralM ii wersalskiego.

O F IC JA L N E O ŚW IA D C Z E N IE D E L E G A T A S O W IEC K IE G O N A KONPE*

R E N C JI W L O N D Y N IE . L o n d y n , 15. 4. (P a t.) W u zu p eł­

nieniu spraw ozdania z pierw szego posie­

dzenia k o n fe ren c ji anglo-sow icckiej A g en ­ cja H a v a s a donosi, że przew odniczący de­

leg ac ji sow ieckiej Rakowski w przem ów ie­

niu swojem oświadczył, że Sow iety goto­

we są przystąpić do rozbrojenia w n ajsze r­

szym zakresie, jeżeli ty lk o inne m ocarstw a pójdą za ich p rzykładem . Sow iety nie zgadzają

Się

z charakterem działalności Ligi Narodów, lecz p rz y stą p iły b y do po­

dobnego org an izm u m iędzynarodow ego, k tó ry b y w ykluczał stosow anie represyj.

Sow iety domagają się wreszcie rewizji traktatu w ersalskiego i innych układów oraz zorganizowania Ligi według zasad so­

cjalistycznych.

Zw róciliśm y w swoim czasie uw agę na

um ieszczony w „ Iz w je stja c h “ m oskiew ­ skich a rty k u ł jed n ej z w y b itn y c h osobisto­

ści św iata bolszew ickiego, dom agający się rew izji t r a k ta tu ry sk ieg o . S ow iety p ro ­ stow ały później w yw iad n a te n te m a t A- g encji W schodniej w „d e m e n ti“, k tó re jed n ak w g ru n c ie rzeczy niczego nie de­

m entow ało. B yło to w o kresie w y stąp ie­

n ia m in istra H e n d e rso n a w p arlam en cie angielsk im za rew izją t r a k ta tu w e rsa lsk ie ­ go. W ogóle o rewizję u kładów między*

n arodow ych zabiegają od ja k ie g o ś czasu ii silnie k o ła filoniem ieckie. Rzecz jasn a, że w pierw szym rzędzie m ogą N iem cy li­

czyć na swoich sym patyków bolszew ickich, co było zawsze pu b liczn ą tajem n icą. P o raz pierw szy jed n ak bolszewicy w y g łasza­

ją cynicznie te n p o stu la t zup ełn ie jaw nie, n a k o n fe re n c ji lo n d y ń sk iej. (Uw. R ed.)

Dyktatura proletariatu.

Rozw ój idei d em okratycznej je st idea­

łem ogólno-ludzkiej k u ltu ry . P ę d do n a j­

szerszej d em o k ra ty zac ji życia stanow i t a ­ lizm an ludzkości, ale m oże n ie ste ty stać się rów nież m itologiczną puszką P a n d o ry i p rzynieść zgubne sk u tk i, jeżeli, ja k to się stało w R osji, w zniosłe h asła d em o k ra- tyzm u w yrodzą się w suchą, w y b u jałą dok­

try n ę i k o n sek w en tn ie w d y k ta tu rę pro- le ta rja tu , a więc w m ożliw ie n ajb ard ziej re ak cy jn ą fo rm ę u s tro ju społecznego.

N ie u leg a k w e stji, że n a d każdą rew o­

lu c ją życie odnosi triu m f. N ie zapuszcza­

jąc się naw et w szczegóły p rz e w ro tu bo l­

szew ickiego, tru d n o w każdym ra zie p rz e­

oczyć tę bezpośrednio oczyw istą praw dę, iż

jed n ą z k a rd y n a ln y c h obecnie podpór so­

w ieckiego re g im e 'u i głów ną przyczyną, k tó r a w brew m ądrym praw om b y tu u trz y ­ m uje d otąd g a rstk ę k rw a w y c h doktry n e- pów przy w ładzy n ad rosyjski em i m il jo n a­

mi, je st w łaśnie ic h p o w ró t — po ban­

k ru c tw ie „id ei“ ' ko m u n isty czn ej — do system u k ap italisty czn e g o . O dkąd kom ­ p ro m itacją tego św iatopoglądu sta ła się fak tem , dalsze losy R osji są tern w ięk­

szą łam igłów ką dla E u ro p y . N ależałoby oczekiwać słusznie przełom u w stosun-

m ö ö ö ö ü m ö m m ö ö ü B

{B ielizm a vnąs£ka, tm&Skota&e, c«opS$ś, ^apefissge, sseZ&i,

sftarpctöf i Sasfoi.

ÜQQQQQQyQQQQQQnQQÜ

JM . M a d r u a n

fflrót.

nfica W & ln o ści nr. łS.

f f l ö ö m m m m m a a ö ü B j

W ielM zmyrBór Iłraroateft od najł#aiis«fij€fi do najroylhrrinf.

ora« m szeS ß ie arfyfź, wnęsftie-

P Q y y y y y y y y y y y Q Q Q Q B

(2)

S tr .

Z.in - ... . i n,

P O N I E C Ż L Ą S R Ł D n ia TB-go K w ietnia 1924 r .

Bptawa obrazi» » Hataslcact

(„G rupa 12“.)

k a c h -rosyjskich. Pow im naby ta m już św i­

ta ć ja k a ś ew olucja, "bo k ied y po eksp ery ­ m encie u ltra -d e m o k ra ty sa c ji pozostały w rę k u boisz, o lig a rc h ji ty lk o strzę p y demo- kpatyzm u, a ich rz ąd y okazały się w re z u l­

tacie b r u ta ln ą ty ra n ją naw et bez podkładu

„ c zerw o n ej“ idei, w edług lite ry b y tu n ie ­ w y k o n a ln e j, juko siły negatyw nej jed y n ie i niszczącej, śo praw em re a k c ji czas w iel­

ki. b y w R osji p rz y szła do głosu m yśl de­

m o k ra ty c z n a , chociażby n aw et m iała się ona począć w ło n ie sam ej p a r tji kom uni­

stycznej. R zecz to m ożliw a teorety czn ie.

In a c z e j bowiem trz e b aby zu p ełn ie zw ąt­

pić w ele m e n ta rn ą godność lu d zk ą i wo- góle w przyszłość rosyjskiego n aro d u .

Ja k o ż po śm ierci L e n in a nadszedł d la R osji now y okres p rę b y . T u i ówdzie w ybuchły pow stania, obudziły się obawy i nadzieje. P rz e sa d n e pogłoski m ów iły o d y k ta to rs k ic h am bicjach T rockiego. W ta k skom plikow anych w a ru n k . zebrał się k o n g re s p a r tji kom unistycznej. O brady w y k a z a ły od razu , że p a rtja , owa g łó w n a i w łaściw ie je d y n a ostoja sowieck. cary- zm u, sztucznie sce n tralizo w an a i dotych­

czas rzeczyw iście trz y m a n a w żelaznej d y ­ scyplinie, posiada, zw artość czysto fo rm a l­

n ą, że je d n a k nic n ie s p a ja w ew nętrznie n ajró ż n o ro d n ie jsz y c h w n iej elem entów . S tw a rz a to niebezpieczeństw o rozłam u w ło n ie p a r tji i, co za tern idzie, u p a d k u so­

w ietów — p rz y pierw szej lepszej sposob­

ności. Otóż w łaśnie c e n tra ln y kom itet W ykonawczy, sto jący bezpośrednio pod dy­

re k c ją rządu, zdał sobie doskonale spraw ę

z t a k g ro ź n ej ew entualności. C h a ra k te ry ­

sty czn a b y ła w te j m ierze zarów no ta k ty ­ k ą . rz ąd u , j a k i postaw a opozycji p a r ty j ­ n ej. P o ra z pierw szy w dziejach bolsze- w rzm u podniesiono n a k o n g re sie p o stu laty w isto c ie d e m o k ra ty c z n e : w yrażono żąda­

n ie, by w p a r tji przeprow adzić zasad y de- m o k ra ty z m u po lin ji zrów nan. w praw ach w szystk człónk. stro n n ic tw daw . i now ych, oraz w k ie ru n k u plebiscytow ych w yborów na odpow iedzialne stanow iska, i w iele in ­ n ych haseł, k tó re p rz e d o sta ły się z cen­

tra ln e g o k o m ite tu do a rm ji i sta ły się m o­

tyw em dnia. N a k o n fe re n c ji zaś p a r ty j­

n ej uchw alono w ty m d u ch u bardzo groź­

ne d la spoistości dotychczasow ej p olityki p a r t j i rezolucje, k tó ry c h ostrze stęp ił c e n tra ln y k o m ite t w ykonaw czy jedyną drogą, ja k a m u jeszcze p ozostała, przez p rz y ję cie ich za sw oje i rozszerzenie ich zak resu po sw ojej m yśli. T y lk o te n k ro k pozw olił kom itetow i zapew nić sobie w ięk­

szość w p a r ti i dla w y ła n ia ją c y c h się, d al­

szych problem ów .

A b y ły to rzeczy w dzisiejszej R osji niezw y k łe i w ażne. O pozycjoniści poszli w swoich żądaniach jeszcze dalej, dom aga­

ją c się p ozw olenia na tw o rzen ie w p a r tji g ru p i fra k c ji. P rzew o d ził im T ro ck i, a w ięc jed en z n ajw y b itn iejszy ch członków rządu T u m yśl dem o k raty czn a n a p o tk a ła je d n a k n a stanow czy opór ce n tra ln e g o k o ­ m ite tu . N ie ta ił on p rz e k o n a n ia , że siła leży w jedności, a fra k c je sprow adziłyby za sobą rozłam w p a rtji i w rządzie. So­

w iety z n a la z ły w ięc w sobie ty je jeszcze m ocy, b y — w iadom em i sobie ty lk o środ­

k am i — zdławić w sw ojem » stronnictw ie m acie rzy stem k ie łk u ją c ą niebezpiecznie

Je d e n z niezliczonych dowodów, i i pa- zasadę dem okratyczną,

n o w sn ie k om unistycznego „cham stw a“

(ja k o kreśla bolszew izm „ b u rż u a z y jn a “ l i ­ te r a tu r a ) . n ie m a zdolności trw a n ia in a ­ czej, ja k p rz y pom ocy d y k ta to rsk ie j pałki, przyczem w szelka idea in d y w id u alizm u i d em okratyzm u je s t m u n ie sły c h a n ie . w ro­

g a i obca. z

Arcybiskup Cieplak w Warszawie.

X7 a r. 8,z a w a, 15. 4. (P a t.) W ciągu dn ia w czorajszego ks. arcy b isk u p C iep lak złożył szereg w izy t u najw yższych p rz ed ­ staw icieli w ładz państw ow ych, ja k rów ­ nież re p re z e n ta n tó w sam orządów i k o rp u ­ su dyplom atycznego p ań stw obcych. W g o d zin ac h p o ra n n y c h został ks. arc y b isk u p C iep lak p rz y ję ty przez P a n a P re z y d e n ta R z p lite j w B elw ederze, poczem u d ał się do n u n cju sza M sgr. I^ u r ie g o , w reszcie do p re m je ra G rabskiego. W godzinach po­

p o łu d n io w y ch złożył w izytę u posła n ad ­ zw yczajnego i m in is tra W ielk iej B ry ta n jł M ak sa M illera, k tó rem u podziękow ał za in te rw e n c ję rz ą d u angielskiego u rządu sow ieckiego w jego spraw ie.

W a r s z a w a, 16. 4. (T el, od włas.

koresp.) K s. a rcy b isk u p C iep lak u d aje jaę n a zaproszenie p. P re z y d e n ta W ójcie-

Stanow czo K atow ic» sta ją się w ielkiem m iastem !

Na w zór W arszaw y, K rakow a, P oznania m ieliśm y i m y v ern issag e w „salonach“ Do­

mu Zw iązkow ego p rzy ul. M ariackiej. O ile w yg ląd a to nieco bomibastycznie w zesta­

w ieniu z zew nętrznem ł w arunkam i, w śród któ ry ch m uszą się obracać in ic ja to rz y obecnej w ystaw y obrazów , to n ie m niej należy uznać i ocenić ich usiłow ania.

Gdy się sta je wobec te g o ro d za ju poczy­

nań, m ających za cel w prow adzenie a rty sty c z ­ nej k u ltu ry polskiej n a ziemię śląska, m im o- woli rodzi się tro sk a i obaw a, czy nie je s t to pło n n a chęć p rzeszczep ien ia egzotycznej, ciep larn ian ej rośliny na g ru n t skalisty i jałow y.

Gzy zejdzie, czy za kw itnie? Czy Górny Śląsk po siad a już obecnie w arunki sp rzy ja­

ją ce je j rozw ojow i ? Czy. ta skrom na g a rstk a inteligencji, niezaw sze ro zp o rzą d zając a dos: a - tecznem i środkam i, może, choćby naw et i p ra g n ę ła , baw ić się skutecznie w m ecenaso­

w anie? Czy a rty śc i chcący w ystaw iać znaj­

d ą w społeczeństw ie Śląskiem d o stateczne zrozum ienie i należy ty oddźw ięk? W szak sztuka to ja k k ap ry śn a piękna kobieta — lada czem gotow a się zniechęcić. To k rasu o sk rzy - dły p ta k r a js k i: zaw itał do nas na chwilę ja k cudna zjaw a, lecz spłoszyć się gotów i ulecieć bezpow rotnie.

Oto p y ta n ia nasuw ające się nieodparcie.

R zeczą n aszą i staraniem będzie, by od­

pow iedź w ypadła n a nie zadow alająco. Musi­

my w ytw orzyć owemu skrzy d latem u gościowi ta k ciepłe p rzy ję cie , ta k p rzy c h y ln ą i sp rzy ­ ja ją c ą jego bytow aniu atm osferę, by zechciał n a stale się u n as zagnieździć i radow ać nas swoim pobytem -

W obec fak tu n aw iedzenia nas p rze z p raw ­ dziw ą sztu k ę odsuńm y więc na bok reflek sje na temat,, czy ze w zględów d y k ta ty cz n y ch nie należało zacząć od retro sp e k ty w n ej w ystaw y.

B ierzm y chętnie to co dają.

W y staw a obecna je st o k rężn ą w ystaw ą w arszaw skich arty stó w m alarzy, t. zw. „G ru­

py 12“. Z aliczają się oni do naturalistów , co należy rozum ieć w tym sensie, że łączy ich w szystkich w spólna idea um iłow ania n atury w e w szys ikich je j p rze jaw ac h , oddziaływ u­

jących na zm ysł w zroku. J e s t to g ru p a ludzi, któ rzy za jedno z głów nych p rzy k a zań p o sta ­ now ili sobie być szczerym i w w ypow iadaniu się zapomoóą środków ek sp resji jakiem i roz­

po rzą d zają, a zatem daw ać w yraz p raw d zi­

wym w zruszeniom i przejściom w ew nętrznym , o d rzu c ają c w szelkie spekulatyw ne ek sp ery ­ m entow anie.

Nie należy p rze z to rozum ieć, b y chcieli się oni jedyni^ ograniczyć do reprodukow ania obrazów św ia ta zew nętrznego, owszem sztuka ich nosi w yb itn e piętno indyw idualizm u i drga życiem, przepuszczonem p rzez p ry zm at oso­

bowości. Ceelm ich głów nym je s t jed n ak p rzy ro d a i o d tw arz an ie je j zjaw isk zapomocą barw nych plam .

• • *

Na p ierw szy plan obecnej w ystaw y w y­

b ija ją się ak w a re le A polonjusza K ęd ziersk ie­

go. Je g o „R ybak“ je s t dziełem w prost zna- kom item . P o stać ry b a k a , pow racającego z całodziennego połow u, m ajaczy w m rocznej, m glistej atm o sferze nad rzeczn ej. W szystko oblane pow ietrzem o ch a ra k te rz e nastrojow ym

— cz u je się ciszą w ieczoru zalegającego gdzieś nad w odą zdała od w ioski, czuje się chłód przejm u jący , jak i zapadł po dniu mo­

zołu. J e s t to owa chw ila, kied y z odległego kościółka dochodzą ciche dźw ięki dzwonu w zyw ającego na A ngellus Domini . • .

O ile zależałoby nam na porów nyw aniu, to w ieje coś z te g o obrazu, przypom inającego F rancois M illetta. S entym ent szczery nie ro­

biony.

chow skiego do S p ały n a w ypoczynek, n a­

stępnie zaś w yjedzie do R zym u, pow ołany do O jca św. J a k słychać, ks. arcy b isk u p C ieplak m a tam o trzym ać k a n o n ję przy B azylice św. P io t r a i stanow isko w K o le ­ gium do spraw K ościoła n a wschodzie.

N a k o n sy sto rzu zaś jesien n y m będzie- m ia­

n o w an y k a rd y n a łe m .

Pierwsze wygrane premjówki dolarowej.

W a r s z a w a , 15. 4. (A. W .) Dziś o godz. 1-szej odbyło się losowanie pre­

mjówki dolarowej. W y g r a n a 40 tysięcy dolarów padła na nr. 767182. — W y g ra ­ n e po

8

ty się c y dolarów na n r.

5 8 3 8 3 8 , 6 0 9 9 8 7 . — W y g r a n e

po 3 ty siące dolarów na n r , 426968, 136896. — W ygrane po 1

„P rzesiew an ie“, tra k to w a n e braw urow o, odznacza się bezpośredniością odczucia ,i jest w ybitnie indyw idualnym odruchem arty sty . J a k ie in a cz ej p o jęty , tak dobrze nam znany z W ą rn aw sk ie j Z achęty obraz a rty s ty tra k tu ją ­ cy ten sam te m at?

E d w ard Okuń, a rty s ta subtelny d a je p ełn e finezji płótno w iększyych rozm iarów , p rze d ­ sta w iające po p rzez liście w inogra^u opla­

ta jąc e okno, w idok na d alek ie m iasteczko wło­

skie. W ro d z en a tem u arty śc ie w ytw om ość, każe mu unikać zbyt ja sk ra w y ch kontrastów w tonie i barw ie. W szystko cechuje nadzw y­

czajny umiar- Mamy przed sobą ja k b y cudny flam andzki a rra s, po ły sk u jący złocistym i to ­ nami subtelnych barw .

In ac zej odnosi się do rzeczyw istości F il- lati, k tó ry d a ł dwa obrazki m niejszych ro z­

miarów. Tu Im presjonizm b ie rz e górę nad naturalizm em , barw na plam a je s t w szystkiem . Mimo to znać, że tech n ik a ta je s t w ynikiem w ew nętrznego nakazu. J e s t szczerym , dąży do uzgodnienia techniki z odczuw aniem .

J e rz y R upniew ski, ak w a re lista o znako­

m itej technice, d ał k ilka rzeczy pie rw sz o rz ę­

dnej w artości. Do takich należy sta ry „Go­

spodarz“, rzecz o F ałatow skiem zacięciu* Do­

b ry je s t „C hłopak“ , w reszcie sz ereg obrazów o dtw arzających zabytki drew nianego budow ­ nictw a kościelnego na Śląsku. W idocznie, że do tego ro d zaju posiada a r y s ta inklinację, gdyż rzeczy te, m alow ane „eon am o re“, bio­

rą nas swym sentym entym . In ic ja to rz y i z a ­ łożyciele muzeum śląskiego w inni n a tego a r ­ ty stę zw rócić uw agę.

A rchitekturę sta re j W a rsza w y godnio r e ­ p rez e n tu ją prace M. T rzcińskiego; którego .S ta re m iasto“ je st ozdobą w ystaw y.

Z in n ej zg o ła dziedziny czerpie sw e te­

m aty m alarz-poeta. J a n Rosen. O b ra ł on so­

bie m alarstw o relig ijn e. Z w ystaw ionych rz e ­ czy nie w szystkie stoją n a tym samym pozio­

mie. W „Św. Ignacym “ , w „P salm ie cz te r­

dziestym drugim “ m a larz szuka w idocznie dróg. D usza a rty s ty p rze jaw ia się tu jako zm ieniająca swe k sz tałty fala uczuć. N aj­

lepszą p ra c ą jego je st dekoracy jn ie p ojęta kom pozycja m alo w an a te m p erą na drzew ie -Św . F ra n cisz ek “ . Tu zdaje się m alarz od­

nalazł w łaściw y sobie ro d zaj, p o leg ający na archaizow aniu. Z poza zew nętrznych form przypom inających obrazy m istrzów w łoskiego odrodzenia, F ra A ngelica lub B enozza Go z zol i p rze g ląd a um ysłow ość na w skróś now oczesna.

W ym ienić należy jeszcze C zepiły „W io­

senną B aśń", k tó ra o ryginalnością tem atu i poetycznem jego ujęciem w yróżnia się d o ­ d atn ia od innych prac tego a rty sty . J e s t to widocznie w ybitny ta len t, aczkolw iek prace w ystaw ione są bardzo nierów ne. G rabow ski, obdarzony żywesn poczuciem barw , w ystaw ił z w erw ą m alow ane kw iaty. Za n ajlep szą p ra ­ cę M ajew skiego uw ażam „G órala“ — nato­

m iast „Noc K siężycow a“ je st nią chyba je d y ­ nie z tego powodu, że tym ty tu łem spodobało się arty śc ie tern obraz nazw ać. P u ffk e dał kilka p ejsaźy z P o d h ala o soczystym kolory­

cie, w ykonanych dobrą techniką.

J a k o „13“ w ziął udział w obecnej w y sta­

wie S tanisław Li goń i okazał, że trz y n a stk a nie zaw sze m a fe raln e znaczenie, albowiem godnie re p re z e n tu je on tam m alarstw o śląskie, dając w swoim „W ieczorze w domu górno­

śląskim “ pełen sentym entu rod zajo w y obraz, w którym u siłu je w cale pom yślnie rozw iązać trudny problem sztucznego centralnego ośw iet­

lenia. Zarzucićby m oże m ożna pew ne brak i w ustosunkow aniu w alorów planu pierw szego i tła obrazu. W p ejsażu jesiennym d a ł h a r­

m onijny n astró j brzm iący akordem barw nych plam a odznaczający się p rzy tem p raw d ą i szczerością w odczuw aniu p rzy ro d y .

Mi.

tvsiao d o laró w na nr.

0 4 6 0 3 2 , 9 3 4 2 6 4 , 2 8 6 2 8 9 , 0 5 6 3 9 1 , 6 4 1 8 8 9 , 7 1 7 9 8 1 , 5 7 2 1 5 0 . 3 2 9 1 5 1 , 4 7 0 9 3 4 , 2 7 3 3 7 1 . —

P ożarem po

100

dolarów je st

3 0

w y g ran y ch . K to wy­

g ra ł gł. los, n ie zostało jeszcze w yjaśnione.

Wpływy w I. połowie kw ietnia

P O K R Y Ł Y P R E L IM IN A R Z P O D A T ­ K O W Y N A CAŁY M IE SIĄ C . W a r s z a w a ,

16, 4.

(Tel. od w łasn.

koresp.) W d ru g im ty g o d n iu k w ie tn ia t.

j. od 6.

— 13.

w płynęło uo kas s k a rb >wych n a poczet p o d a tk u m ajątk o w eg o (bez wpływów z w yw ozu zboża i bez w eksli przem ysłow ych) około 6 m iljonów fr. zł.

w płynęło przeszło 8 m iljonów , więc w

p ie r w s z e j

połow ie b. m. w płynęła prawie cała suma, prelim inowana na ten miesiąc.

Ze św iata.

TRAKTAT PR Z Y JA Ź N I M IĘDZY FRA NC JA I RUM UNJA

zo stał podpisany.

B e r l i n , 15. 4. ( P a t ) „B erlin er T ag e­

b la tt“ donosi ze ź ró d ła dobrze poinform ow a­

nego, źe w P a ry ż u z o stał podpisany w czoraj tra k ta t p rz y ja ź n i m iędzy F ra n c ją i Rum unią,

UROCZYSTOŚCI K ORONACYJNE W JU G O S L A W JL * B i a ł o g r ó d , 15. 4. !P at.) K oronacja kró la A lek san d ra i królow ej M arji m a się od­

być w lutym 1925 r- D zienniki donoszą, że uroczystość! koro n acy jn e odbyw ać się będą w edług trad y c y jn eg o cerem oniału serbskiego w połączeniu z cerem oniałem z epoki k ró le­

stw a chorw ackiego. Obchód tysiąclecia k ró­

lestw a chorw ackiego odbędzie się w tym rokw

G R EC JA R EPU B LIK A .

A t e n y , 15. 4. (P a t.) R epublika grecka nazyw ać się będzie „H ellenike P o lite ja“ , tak, jak n a jsta rsz a republika ateń sk a. U chodźcy z M ałej A zji i T racji odegrali podczas plebiscy­

tu rolę decydującą, bo praw ie w szyscy głoso­

wali za republiką. Liczba tych głosów oce­

niana je s t na 200 000. P ow odzenie idei repu­

blik ań sk iej na P eloponezie, uw ażanym za o - sta tn ią ostoję rojalistów , p rzeszło w szelkie oczekiw ania, gdyż 40 p rocent ta m te jsze j lud­

ności głosowało za republiką. W najbliższej przyszłości m a być ogłoszona ogólna am ne­

stia.

D rob n e w ia d o m o śc i.

W e w torek ra n o zm arł w W a rsz a w ie jeden z n ajstarsz y ch p olskich architektów , w ychow anek S zk o ły G łów nej, prezes sy­

nodu ew angelicko -reform ow anego, K azi­

m ierz Loewe. (A . W .)

* *

Z W a rsz a w y donoszą, ,że

w

p obliżu k o ­ ścioła W szy stk ich Świętydh na G rzybow i»

znaleziono podrzucone dw ie bom by. P ow ­ tarz a ją c e się f a k ty p o d rz u can ia bom b są w ynikiem rozgrom ienia o rganizacji te rr o ­ rystycznych, k tó re w obaw ie rew izji p o ­ zbyw ają się k o m p ro m itu ją cy ch dowodów.

* *

R a d a g a b in e tu b e lg ijsk ie g o p rz y ję ła w czoraj u k ła d b elg ijsk o -jap o ń sk i, za­

w ierający k lau zu lę o najw iększem u p rz y ­ w ilejow aniu. (P a t.)

»

N a czele now outw orzonego g a b in e tu p erskiego sta n ą ł S ird a r Sep ah jak o p r e ­ zydent m in istró w i m in iste r w ojny. M i­

n istrem sp raw zag ranicznych je s t S u k a U l B u lk . (P a t.)

* *

P rz e sile n ie g ab in eto w e w J u g o s ła ­ w ii trw a dalej. K ró l pow ołał do siebie p re zy d en ta S kupczyny L jubę Jow anow icza i d r. K oroszeca. (P a t.)

* *

W całych gó rn y ch W łoszech p an u je śnieżyca i deszcze. N a m o rzu lig u ry j- rządziłt w V ia R eggio w ielk ie szkody. W porcie g en u eń sk im o r k a n rzu cił k ilk u ro­

botników do m orza i ty lk o z w ielkim tr u ­ dem udało się ich u ra to w ać. (P a t.)

* *

M in iste r spraw iedliw ości R zeszy Kra- m in g e r podał się do dym isji, k tó rą p re zy ­ d en t R zeszy p rz y ją ł. K ierow nictw o m i­

n iste rstw a ob jął se k re ta rz m in iste rja ln y J oel. (P a t.)

* *

Zawieszono w ydaw nictw o k o m u n isty c z­

nej „ R o te F a h n e “, w ychodzącej w B e rli­

nie, n a przeciąg 2 ty g o d n i z pow odu a r ty ­ k u łu , w zyw ającego do zbro jn eg o w y stąp ie­

n ia przeciw obecnej k o n s ty tu c ji. (P at.)

* *

D z ie n n ik i niem ieckie donoszą, że w m ieszk an iu b u rm istrz a m iasta L u x em b u r­

g s rzucono bom bę, k tó re j wybuch uszko­

dził cały budynek. B om bę, ja k należy przypuszczać, rzu cił ko m u n ista. (P a t.)

* *

O n e g d aj p odjęto p ra cę p ra w ie w e szy­

j k i c-h fa b ry k a c h przem ysłu m etalu rg icz­

nego A u s trji. (P a t.)

* *

W ydaw cy dzienników i w łaściciele d ru ­

k a rń n a Ś ląsku niem ieckim postanow ili

zam knąć z dniem

16.

k w ie tn ia wszystkie

przed sięb io rstw a d ru k a rs k ie i zaw iesić

w ydaw anie gazet, jeżeli do teg o czasu

stra jk u ją c y zecerzy, m aszyniści i odlewa-

cze n ie s ta n ą do pracy. (P at.),

(3)

Oni a 15-go Ł w je tn ia 1924 r. G O N I E C Ś Ł A S E L S tr. 3.

Płócienne ü. m i

özlec.

|! damskie

Sandały ginsnsst panL

W

Wiktor Cyruliński

O b a w i e

szerokie i wąskie fasony tanio gwarantowane

K a to w ic e K ról. Huta

3-go Maja 11 Wolności 22

S w ój do s w e g o !

Niemieckie Wiedeńskie!

Krajowe fabrykaty

N astępnie p rzystąpiono do wyboru now e.

go zarządu. P rezesem pow iatow ym w ybrano p. W lad. W ieczorka, urzędn. Sejm u Śląskiego 92-głosam i. Z astępcą p rez esa p. Karola, G aj- dzika. P rz e z ak lam acje w ybrano p. J a n a No­

w aka u rzę d n ik a rach . na se k re ta rz a pow. p.

A ugustyna R zepkę jako zast. sekr. p. Jó z efa S y ndorka z Król- H uty jako skarbnika. Do sądti zw iązkow ego w eszli jedno g ło śn ie: pp, Pos» F cjk is, H ow aniec, S t a - ’czek, Suchy i P a­

luch, jako zastępcy: pp, S zym ański, Świątek, M ajew ski i M ichalski.

Po przeprow adzeniu wyborów nowo obra­

ny zarząd dziękow ał p. d y r. P ichulkow i za prow adzenie obrad.

Na zakończenie uchw alono szereg rezolu­

cji a m ianow icie: w spraw ie u ży w an ia jeży­

k a n i e m i e c k i e g o p rze z o f i c e r ó w wojsk poilskich, oraz urzędników państw o­

wych, w spraw ie ponow nych aresztow ań n a Śląsku Opolskim , w spraw ie zajm ow ania w yższych stanow isk p rzez daw niejszych ofi­

cerów niem ieckich w W ojew ództw ie Ś lą­

skiem i td.

H r o m i k a

W o jew ó d ztw a Ś lą sk ie g o .

R E P E R T U A R T E A T R U PO L SK IE G O

w K atow icach.

Ś r o d a , 16. k w ietn ia: P re m ie ra ! „MORAL­

NOŚĆ PANI D U L S K IE J“. K om edia w S a k ta c h G- Zapolskiej-

C z w a r t e k , 17. k w ietn ia: O godzinie 8 wie­

czór: Tylko jed en koncert MATTtA BAT- TISTIN I.

R E P E R T U A R ŚW IĄTECZNY.

N i e d z i e l a , 20. k w ietn ia: O godzinie 3 po»

p o łudniu: „M AJOR UŁANÓW “. -O peretka w 3 aktach J . K rzew ińskiego.

N i e d z i e l a 20. 4. O g. 7,30 wiec z- “MORAL­

NOŚĆ PANI D U L S K IE J“: K om edia w B ak ta c h G- Zapolskiej.

Z dn*em dzisiejszym rozpoczynamy przedruk powie#ci „Menażcrja“ Macieja W ierzbińskiego osnutej na tle czasów dzisiejszych w P olsce. Autor powieści odzwierciadla tu charakterystycznie typ y polskie obecnego pokroju. Rzecz godna uwagi i polecenia dla naszych P. T.

czytelników.

W a żn e dla podróżujących koleją. N iespełna w 2 m iesiącach z d a rzy ł się ju ż drugi w ypadek pow stania pożaru w pociągach pasażerskich*

bodących w biegu, w skutek nielegalnego p rz e ­ wozu okow ity. W pierw szym w ypadku p o ża r

nie, co sie w nim k ry je. Bo nic sie w lu­

dziach nie k ry je. P ły tk ie dusze, m artw e ser»

ca, ruchom e m anekiny.... D aw niej podobna snuły sie p rzy n ajm n iej farsow e figury z „ W ę ­ drów ek d e le g a ta “, podróżow ali po k ra ju pano­

wie „M arek i A gąpit“ , dziś chyba są ty lk o

„głowy do p ozłoty“. O są! Ale pie zabaw ne.

Dr. N ostitz to człow iek m odem , ja k a ś sw oista indyw idualność, o ryginał!

— Nie „o ry g in ał“ lecz poprostu w arja t. — W a r ja t tylko m ógł zaludnić sw ą w illę z g ra j*

skończonych opryszków z krym inału, otoczyć gronem złodziei i niewiem ja k ich szum owin społecznych.

— N adzw yczajny! B ajeczny — zaśm iała się parni H e n rie tta, dum na z odkrycia tak ieg o

„ w a rja t“ i o ry g in a ła : Je że li m a to b y ć ko­

niecznie w ariat, to... w tym obłędzie je s t sys­

tem, ja k mówi Polonius- I to w łaśnie ta k cie­

k aw e . . . P ra g n ęła b y m bard zo p oznać ten je­

go światek»...

W pół godziny potem , gdy po ciąg za b rał p an ią M arynie, pani H en rie tta, pow racając dó domu ze swem i m yślam i, m edytow ała, dlaczego dr. N ostitz trzy m ał się na uboczu od okolicz­

nych dw orów . Może ludzie się mu wydawali*

ta k , jak je za przyziem ni, p łytcy, ograniczeni, a on im za sw oistym , zaeuropejskim , za.- m ą­

drym'.

W id zia ła go dwa ra z y w domu posła Sw a- dzińskiego, oraz k rótko u siebie i zauw ażyła, że chociaż m ów ił m ało a um iał słuchać, naw et szczegadaniny, ludzie ja k b y się go bali. T ak, też zam knięty w sobie dżente.m en b y ł dla nich niew ątpliw ie za mądry- O na je d n a go się nie bała ona je d n a ł N apraw dę nie b ała się go.,,?

p raw ie w c a l e . ..

Gdy za m uram i m ie le m y k asztany poczęły s:ę rwać, pi ni Wy cham ska w naglem postano- w su,u t a n r l a l a 'd o s t a r r e t » nod oc cna:

*-«

N "icłi W ojciecn za.ed zie pize.l

d*<5r $B.

a t N c ii-.ta .

1 w , cc b y ła z t i r A s i podręczne luster«%

(Ciąg dalszy nastąpi),

Ze Słowiaiszezpn?.

Ruch organizacyjny u Serbów łużyckch.

B e r n o M o r a w s k i e (A lfa ). Do d zien n ik a „S voboda“8 donoszą, iż n a zie­

m iach serbsko-łużyckich istn ie je i działa obecnie 94 to w arzy stw , k ó łek i o rg a n iz a­

cji ludow ych, gospodarczych, k u ltu ra l- nychi wogóle narodow ych. P oza tem z n a jd u je -s ię tam jeszcze 10 gniazd sokol­

skich i k ilk a tow arzystw w ydaw niczych i ściśle zawodowych. C e n tra ln e m i in sty ­ tu c ja m i S erbów łużyckich pod względem narodow o -o rg an izacy jn y m ' s ą : M a tic a w C hotebuzie i B udyszynie o ra z „S erb sk a B a n k a “ i „D om ovina“ (zw iązek) w B udy- ezynie. W szy stk ie te o rg a n iz a c je odzna­

c z ają się w o statn ich czasach znaczną r u ­ chliw ością i w szechstronnością działania, będąc głów nym i m o to ram i całego publicz­

nego życia w Ł u życach.

B arnu M orawskie, (Alfa).

Nie mułem zainteresow aniem prasy czes- ko-słow ackiej cieszy się los projektow anych now ych ustaw prasow ych, na mocy których ma ulędz znacznym zmianom całe dotychczasow e p raw n e i społeczne p ołożenie' d ziennikarzy w k raju . P rz ed e wszy stkiem o obrazach przez p ra sę popełnionych ma w przyszłości decydo­

w ać nie jak dotąd sąd przy sięg ły ch , lecz zw y­

k ły try b u n ał sądowy: N astępnie pos anow iono iż do odpow iedzialności sądow ej za w ydruko­

w anie a rty k u łu winien być pociągnięty nietylko re d a k to r, lecz i a u to r lub in sp irato r odnośnej inform acji. P ro je k t rządow y je st obecnie przedm iotem rozw ażań w sejm ie, a będzie nie­

w ątpliw ie p rzez Sejm p rz y ję ty , lecz z pew ne- m i zm ianam i i m odyfikacjam i. Co dotyczy sfer d ziennikarskich sam ych, ich stanow isko do p ro jek to w an ej reform y p raso w ej je s t dotąd ró żn e, nieraz w prost rozbieżne. Podczas gdy część dzienników widzi w niej tylko niepożą­

d a n e o g raniczenie kom petencji d zien n ik a r­

skich, częś ćdruga zasadniczo ją pow itała sym ­ p aty cz n ie jako dalszy krok do uzdrow ienia mo raln y c h stosunków w e w spółczesnem dzienn - (carstwie czeskim .

Nadprodukcja nauczycieli niemieckich w A ustrji.

Y7 i e d e ó (A lfa), V idei'isti d e n n ik “ om aw ia obecną n ieza p rze cza ln ą n a d p ro ­ duk cję nauczycieli niem ieckich w A u strji i w y raża życzenie, by in te lig e n c ja a u s tr ia ­ cka pogodziła się ju ż nareszcie ze zm ienić- nem i w a ru n k a m i pow ojennym i i pośw ię­

cała się w ięcej p ra k ty c zn y m dziedzinom życia publicznego. D o przeszłości należą już czasy, gdy A u s trja d o starczała całej MACIEJ WIERZBIŃSKI.

M E N A Ż E R A

P O W IE Ś Ć .

I.

U lew na n aw a łn ic a sc łjłostała ozim iny, po­

zalew ała brózdy, p o tw orzyła w zapadłościach je z io rk a i odleciała z k a w a lk ad ą rozw ichrzo­

nych, brudnych chm ur. Hen, w oddali pbd sil­

n ą operacją mocy słonecznych podniosły się p o pielate sm ugi oparów i niby m ary zam iatały ziem ię -trenam i, a nad odśw ieżoną zielenią u- nosił się oddech w ilgoci i tch n ien ie ciepłoty w iosennej.

Po tej p rzejściow ej zaw ierusze skow ronki jęły tem żarliw iej w ydzw aniać rad o sn e św ier­

goty na cześć wiosny. W znosząc się powoli, ja k b y w spinając w górę po sznurze, w achlo­

wały zaw zięcie skrzydełkam i w jakim ś dzie­

cięcym, niepoham ow anym zachwycie- T ym ­ czasem na pag ó rk ach pojaw iły się poważne, prozaiczne w rony. K roczyły sztyw po, kiw a­

jąc głowam i z m iną zafrasow anych rolników i lustrow ały kry ty czn ie ślady aw a n tu ry w iosen­

nej. Zaczem poczęły się przy g ląd ać, niby gro­

no zaintrygow anych żandarm ów , pojazdow i przesuw ającem u się zwolna między potężnym i pniam i przydrożnych topoli.

Dwa ciemne, p ara d n e k asztan y brnęły p rze z roztopy, p ry c h a ją c z niecierpliw ości i gniew u, że silne dłonie sta n g re ta i kałuże nie pozw oliły im w yrzucać nóg, rozw inąć kłusa, jakim rasow e klacze zw ykłe były wozić panią G rabianow ą, w języ k u dość niew ybrednych jej sąsiadów , jak one same, „p a rad n ej i rasow ej“.

P ani H en rie tta W ychow ska tow arzy szy ła ma sta cję kolei do O strow ia kuzynce, pani Ma­

ry n i Slubeckiej- R ozstaw ała się z nią niechęt­

nie, g dyż pełna życia w arszaw ianka sta ła się je j bezdzietnej, sam otnej w dow ie niem al n ie- sb ęd n ą.

daw niejszej m o n arc h ii H a b sb u rsk ie j u rz ę­

dników, w yższych oficerów i w ysokich hierarch ó w .

W A u strji nie będzie m oratorium . W iedeń. (Alfa). W e d łu g „Y ideńskiego Den­

niku“ nie odpow iadają rzeczyw istości pogłos­

ki o rzekom em ogłoszeniu p rzez A ustrię mo­

ratorium gospodarczego i finansow ego. W ie­

deńskie banki, duże firm y handlow e i liczne osoby p ry w a tn e poniosły w praw dzie wsku ek nieudanych spekulacji na zniżkę kursu franku niem ałe stra ty , lecz doniesienia pism z a g ran i­

cznych w tym przedm iocie s ą bez w ątpienia przesadzone-

D la c ie r p ią c y c h n a z a tw a r d z e n ie . Powszechnie znane ze swej skuteczności pigułki francuskie Casćarine Leprince znajdują się w sprzedaży we wszystkich aptekach i składach aptecznych.

Walny Zjazd Związku Powstańców.

K a t o w i c e , 14. 4 (A. W ) W du. 13.

kw ietnia odbył się w alny zjazd Zw iązku P ow ­ stańców Ś ląskich n a pow iat K atow ice i Król.

Hutę.

Ja k o goście na zjazd p rz y b y li:

w

z. ge­

n era ła H oroszkiew icza kapt. Piękoś, kierow nik re fe ra tu w ychow ania w ojskow ego oraz m ajor K adyj, szef sztabu d y w izji dr. Z echen ter j a ­ ko przed staw iciel Z- O. K Z„ dr. D ąbrow ski, sta ro sta pow, katow ickiego, oraz dyr. P iechu- lek przew odniczący K om isarycznej Rady M iejskiej.

Zjazd zagil prez es pow iatow y p. Gaj dzik, w itając gości i delegatów serdecznym i słow a­

mi i dziękując zebranym za liczne przybycie.

Po uczczeniu przez pow stanie pam ięci po­

ległych pow stańców stw ierdzono, że obecnych je st 32 prezesów grup m iejscow ych i 72 dele­

gatów .

Życie rozłączyło je na szereg la t i zbliżyło znów dopiero czasu w ojny z bolszew ikam i, po pow rocie p. ad w okata S łubeckiego z K ijow a do k raju . R ozstały się jako m łode p anny a spot­

kały ja k o w yrobione kobiety, św iadom e życia i o g arn iające jego ca ło k sz tałt, a więc w grun­

cie rzeczy nieznane sobie istoty. O kazało się wszakże, że łączyły je nici w spólnych upodo­

bań, sym patii i za p atry w ań . A gdy zdegenero- w any p. S tefan W ychow ski dok o n ał niechlub­

nego żyw ota w ja k iem ! zagranicznem sa n ato r­

ium , dzied ziczk a p ięk n ej włości, b o rykająca się z trudnościam i gospodarstw a p rz y w ątp li­

w ej pomocy stry jeczn eg o b rata , p rzy lg n ę ła do przy jació łk i z ca łą silą sw ej sercow ej i entuz­

ja sty c z n e j n atu ry . W ięc m olestow ała ją, by już za dw a ty godnie p rzy b y ła do G rabianow a.

Rozpoczęły się ta rg i. P rz ec ież pani Ma­

ry n ia m iała „obow iązki“ w postaci dwóch bę­

benków i pan a męża,

— Nie je st on w praw dzie zw ierzęciem n a j­

gorszego typu — m ów iła pani M arynia, m ile u ję ta naleganiam i kuzynki, — ale, m oja droga, je st tylko m ężczyzną. A więc nie m ożna gu­

bić go całkiem z oczu, puszczać luzem n a --- W arszaw ę.

Zaśm iały się. P an i W ychow ska nie dawa­

ła za w ygranę, zaprosiła ta k że p an a Słubec­

kiego do siebie i m ów iła:

— Pow iedz Kaziowi odem nfe, że obiecuję pokazać mu i, oczyw iście tobie, w G ra b ia n iw ie oryginalnego pana, jakiego w W arszaw ie nie spotkałby, nie zobaczył za drogie pieniądze.

Nie łatw e to zadanie. P rosiłam go do Mebie dw a razy — odmówił, bo to trochę m izantrop, dziw ak.

— Mówisz do d -rz e N ostitzu. tym dyrekto­

rze zakładu dla m oralnie zaniedbanych chłop­

ców w O stro w in?

— O czyw iście — odrzuciła pan i H en rie tta i raptem w ciem no-szafirow ych źrenicach .za­

paliły się iskry. W skazując końcem parasolki w stronę ry su jąceg o się w y raźn ie m iasteczka, zaw o łała:

P rezes Z arządu d łów nego podał w k ró t­

kim zarysie spraw ozdanie Z arządu G łów nego, odpierając n iek tó re za rzu ty ze stro n y grup m iejscow ych. N astępnie w krótkich słow ach p rze d staw ił zastępca p re z e sa pow. p. poe. F o j- kis działalność Z w iązku Pow stańców .

N astępnie p rzystąpiono do w yboru p rz e ­ w odniczącego zjazdu oraz dwu se k re tarzy . W ybrano je dnogłośnie na przew odniczącego P. p rez esa K om isarycznej Radjf M iejskiej dyr- P iechułka, jako se k re ta rz y zaś p, W ład y sław a W ieczorka i J a n a Nowaka.

Spraw ozdanie z d ziałalności Z arządu po­

wiat. zdaw ał p. W ieczorek. Ze spraw ozdania w ynika, że zebrań oraz wieców odbyło się ogółem 85, w któ ry ch w c h a rak te rz e re fe re n ­ tów wzgl. przedstaw icieli Zarządu pow. u - czes t r i czyli: prezes G ajdzik 5, Zast. p rezesa pos. Fojkis 2, sekr. W ieczorek 42, zast. sekr.

R zepka 2, ref» K inew ski 12, ref. K ula 9, J a n Nowak 5, J a n ta Jó z e f 3, P otem pa Aug. 3, S ta­

nik Jó z e f 2.

W dziale p o rad y p raw n ej udzielono po­

mocy 63 członkom p rzez in terw encję u w ładz sądow ych, p rze d staw ia n ie wniosków do wo­

jew ództw a, staro stw a i tp.

W dziale pośrednictw a p rac y za p o p ar­

ciem Z arządu pow. uzyskało pracę ogółem 42 członków jako urzędnicy państw ow i, na kolei,

•poczcie I w polskich insty tu cjach , w hutach, kopalniach i innych przedsiębiorstw ach 94, ra­

zem więc 136 członków.

S tan członków w edług ew idencji oraz n a­

desłanych raportów .wynosi ogółem 7832, za­

rejestro w an y ch 5547- — Za p rzestępstw a, w m yśl statutów w ykluczono przez Z arząd pow.

37 członków , z tego jednego p rez esa grupy m iejscow ej.

W edle spraw ozdania kasow ego, p rz e d sta ­ wionego p rzez p. Nowaka zebrano ogółem Mp.

1,659.712.400.— rozchód zaś p rzed staw ia się o- gólnie na Mp» lb42.618.40O.— W rozchodzie mieści się w łasna m aszyna do pisania, oraz dw ie obligacje pożyczki dolarow ej w artości l0 dolarów .

— Ot, ju ż widać b iałe rnury jego siedziby, tam niedaleko od O strow ia — tam , gdzie s te r­

czy g rupa w iotkich m asztów — to brzozy. P o­

sadził je kiedyś ojciec jego, ja k w iesz słynny le k arz w arszaw ski, i od tych drzew n azw ał swe ulubione Tusculum Brzozam i.

W krótce pojazd p rze jec h ał p rzed śnieżnem czołem jedno-piętrow ego, okazałego dw oru staropolskiego z czterem a okrągłym i fila rk a ­ mi, otaczającym i fac ja tk ę i ganek. Nad p iękną kadybą z barokow ą o rn am e n tac ją stróżow ały z jednego i dru g ieg o boku d ostojne lipy a za kopulastym , czerw onym dachem w idniały wie­

rzchołki pow ażnych drzew . O brazek ten, nę­

cący oko w ykw intną sw ojekością, p rz y sła n ia ł od strony drogi w części lasek brzozo wy, przez k tó ry w iodła droga zajezdna, przed dw orem o- bram ow ana strzyżonym żyw opłotem .

— Ł adne to, bardzo ładne — osądziła pani M arynia. — A wiesz co m nie w tem n a jw ę c e j u d erz a? Ten n adzw yczajny, ten ...n ie p o ls k i porządek. R eklam uje on niewiadom o co wię­

cej, cillę czy je j w łaściciela. Z auw ażyłaś ten płot w zdłuż gościńca? Nie b rak w nim ani jednego p rzę sła. W w śród krzewów tulących sję do niego niem a najm n iejszej szczerby. D a­

lej te planowo rozm ieszczone sreb rn e św ierki i jałow ce na gazonie. Snać p rzez ostatnie la­

ta utrzym yw ano m uraw ę z całą pieczołow ito­

ścią. W n e t zazieleni się w spaniale i szarfa róż przed gankiem ukw ieci to w szystko. Czu­

wa nad tem troskliw e oko.

Pochw ały pod ad resem d-ra N ostitza p rz y j­

mowała pani H en rie tta z p rzyjem nością i du­

mą, gdyż uw ażała „o ry g in a ła“ za w yłącznie przez siebie o d k ry tą p lan ete, za sw ą duchow ą własność. Ja k b y tłum acząc się z tego sama przed sobą, poczęła w zadum ie:

— Nie wiem, czem u to p rzy p isy ć, wycho­

w aniu, duchowi czasu, czy innym przyczynom , ale dość, że ludzie w y d ają mi się okropnie ba­

nalni, szablonow i, na je d n ą m odłę przekrojeni, zautom atyzow ani, a więc w cale nie in te re su ją ­ cy. Rzadko spotykam y kogoś, coby n as zain­

try g o w ał, zaciekaw ił, p o zostaw ił s za g ad n ie­

- - - — - ■ ' . T T r

Cytaty

Powiązane dokumenty

• wystąpienia siły wyższej uniemożliwiające wykonywanie przedmiotu umowy. b) Zamawiający dopuszcza dokonanie zmiany terminów realizacji zamówienia, jeżeli

Jeśli tak, to rodzic może najpierw wziąć trzy wdechy i uświadomić sobie, że teraz tak bardzo potrze- buje tego dotrzymywania umów, łatwości, itd., a potem spokojnie

Wykonawca zobowiązany jest dołączyć do faktury niebudzący wątpliwości dowód, (w szczególności oświadczenie Podwykonawcy lub bankowe potwierdzenie realizacji

Strony ustalają, że równoznacznym z zachowaniem terminu zakończenia robót jest złożenie przez Wykonawcę w tym samym czasie pisemnego zgłoszenia gotowości do odbioru prac

a) Niespełniającej wymagań określonych w SIWZ. b) Gdy przewiduje termin zapłaty dłuższy niż określony w ust. Niezgłoszenie w formie pisemnej zastrzeżeń do przedłożonego

a) Całość przedmiotu umowy, wykonanych prac oraz zastosowanych materiałów, surowców i wyrobów. Okres udzielonej gwarancji na przedmiotem zamówienia wynosi 36 miesięcy.

Student definiuje wszystkie wymagane ogólne zasady prawa unijnego dotyczące stosowania prawa UE przez organy administracji publicznej, ale nie potrafi ocenić.. konsekwencji

a) Zmiana umowy w zakresie terminu płatności, terminu i zasad usuwania wad oraz innych nieistotnych zmian. zmiana nr rachunku bankowego). c) Zmiana danych