• Nie Znaleziono Wyników

Stan badań nad polska poezją polityczną z lat 1788-1795

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Stan badań nad polska poezją polityczną z lat 1788-1795"

Copied!
45
0
0

Pełen tekst

(1)

Roman Kaleta

Stan badań nad polska poezją

polityczną z lat 1788-1795

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 51/2, 317-360

(2)

1.

R O Z P R A W Y

I

A R T Y K U Ł Y

ROM AN KALETA

STAN BADAŃ NAD POLSKĄ PO EZJĄ POLITYCZNĄ Z LAT 1788— 1795 *

A rty k u ł niniejszy stanow i rozdział w stęp ny do om ów ienia za­ inicjow anej przeze m nie w r. 1950 p r a c y 1 nad zgrom adzeniem m ożliw ie pełnego kodeksu w ierszy politycznych z o k resu S ejm u Czteroletniego, Targow icy i pow stania kościuszkowskiego. C hciał­ bym od razu zaznaczyć, że będzie m owa w yłącznie o zagadnieniach zw iązanych z aspektem m ateriałow ym realizow anej im prezy n a u ­ kow ej. Na rozpatrzenie cen traln y ch problem ów m erytorycznych p rzyjdzie czas, kiedy całość pracy zostanie dostatecznie u g ru n to w a­ n a od stro ny źródłow ej. N auczeni sm u tn y m dośw iadczeniem , w iem y, że jed yn ie w tak im w y padku m ożna się będzie uchronić od rażących błędów w ocenie ideowej i arty sty czn ej U teratu ry w ybranego okresu.

*

Polityczna poezja z lat 1788— 1795 bardzo długo spoczyw ała w u tajen iu. W w ieku X IX uszczknięto w praw dzie z archiw alnego i bibliotecznego podorędzia sporą przy garść w ierszy, k tó re dru ko ­ w ano od czasu do czasu, przew ażnie n a k a rta ch periodyków , ale gdyby je naw et zebrano razem , nie d ałyby nam w yobrażenia o fa k ­ tycznych zasobach twórczości poetyckiej i o roli, jak ą spełniła ona w procesie politycznych i społecznych przeobrażeń naszego n aro ­ d u pod koniec X V III stulecia. Przez dziesiątki lat om ijali tę w arstw ę piśm iennictw a historycy sensu stricto, być może, tra k tu ją c u tw ó r poetycki jako dokum ent podrzędnego znaczenia; co gorsza,

* R eferat w y g ło szo n y na sesji nau k ow ej Instytutu B adań L iterackich P A N w W arszaw ie 28 IV 1959.

1 R. K a l e t a , P o e z ja a n t y t a r g o w ic k a i ja k o b iń sk a . P a m i ę t n i k L i ­ t e r a c k i , X LI, 1950, s. 936—964.

(3)

rów nie po m acoszem u odnosili się do om aw ianego przedm iotu h i­ storycy litera tu ry . Jask raw y m tego św iadectw em , jest książka Ro­ m ana P iła ta O literaturze p o litycznej S e jm u C zteroletniego. Otóż Piłat, w brew postulatow i w ypływ ającem u z ty tu łu dzieła, zajął się om ówieniem w yłącznie arty k u łó w i rozpraw prozaicznych. O za­ bytkach literackich pisanych językiem w iązanym zaledw ie w spom i­ na, choć z ogrom u twórczości w ierszow anej zdaw ał sobie dobrze spraw ę, inform ując w pew nym m iejscu, że oprócz ulo tn y ch pism i książeczek w ydano w okresie sejm u „niezliczoną ilość w ierszyków i św istków treści politycznej“ 2. Z poetów w ym ienił, i to p rzelotnie, tylko Trem beckiego, Niemcewicza, M akulskiego i K rasickiego (jako au to ra Organów). O Zabłockim brak najm niejszej w zm ianki. Oczy­ wiście, obraz lite ra tu ry politycznej w tak jed n ostron nym ujęciu m usim y dzisiaj potraktow ać jako niepełny.

O podobną jednostronność należałoby zgłosić p reten sję do cen­ nej, w ydanej w 40 lat później książki W ładysław a Sm oleńskiego P ublicyści anonim ow i z końca w ie k u X V III. Poza ty tu łam i k ilk u w ierszy, w yliczonym i przygodnie pod nazw iskam i Dm ochowskiego, R ajm unda K orsaka, Niemcewicza i Feliksa T ro jan o w sk ieg o 3, b rak w tym dziele w ogóle zainteresow ania się p roblem atyk ą poezji poli­ tycznej. Oczywiście, że tego rodzaju podejście do tem atu było w y ­ nikiem jasno określonych w ty tu le i precyzyjnie p rzestrzeganych założeń badaw czych. Zapew ne nie bez w pływ u na ten w yraźnie w yspecyfikow any c h arak ter książki Sm oleńskiego pozostał u stalo­ n y już w drugiej poł. X IX w. i pogłębiający się podział kom petencji m iędzy historyków i badaczy litera tu ry . G łów ną w szelako — jak m yślę — przyczynę postaw y naukow ej Sm oleńskiego w ty m w zglę­ dzie należy u p atry w ać w pojm ow aniu przez niego znaczenia w y ­ razu „publicysta“. Publicysta, w edle zrozum ienia Sm oleńskiego, jest to auto r k o nstru k ty w n y ch czy polem icznych książek, broszur i a r­ tyku łów pisanych prozą. Tego rodzaju definicja m usi w yw ołać za­ strzeżenie, jeśli idzie o Oświecenie, a już specjalnie lata Sejm u Czteroletniego, kiedy to twórczość poetycka od publicystyki rozu­ m ianej w znaczeniu dziś potocznym różni się tylko w yglądem for­ m alnym . W większości zabytków naszego zbioru m am y do czynienia z w ierszam i topornym i, bezobrazow ym i, często rażącym i brakiem

2 R. P i ł a t , O lite r a tu rz e p o li ty c z n e j S e jm u C zter oletn iego. K raków

1872, s. 202.

3 W. S m o l e ń s k i , P u b licyści a n o n im o w i z końca w i e k u X V I I I . W ar­ szaw a 1912, s. 19, 27, 35, 36.

(4)

S T A N B A D A Ń N A D P O L S K Ą P O E Z J A P O L I T Y C Z N Ą Z L A T 1 7 8 8 — 1 79 5

w ersyfikacyjnego porządku i składu, tyle tylko że rym ow anym i. P am iętajm y , że w czasach stanisław ow skich — na co już w r. 1777 sk arżył się K rasickiem u W ęgierski w liście dedykacyjnym do Organów — „szaleństw o pisania w ierszy w szystkie ogarnęło s ta n y “. Że przy pomocy w iersza starano się przedstaw ić treści nie m ające z poezją nic wspólnego. „Nie masz naw et ostatniego żaczka, k tó ry by ich nie ro b ił“ — n arzekał w przyw ołanym liście W ęgierski.

Co byś W. Ks. M ość rzekł, gdybym Mu p ow ied ział, że na sejm ach n a w e t w ierszam i gadają? Jeżeli O patrzność B oska nad p olsk im lu d em zm iło w a ć się n ie raczy, proza z potocznej n a w e t rozm ow y w ypędzona będzie. Co jed n ak przyznać trzeba, że poeci nasi w nadgrodę tego p raw ie w szy scy w ie r sz e prozą p is z ą 4.

U zasadnione p reten sje z tegoż samego powodu adresow ał z kolei do W ęgierskiego w żartobliw ym m enipejskim liście Stanisław K ostka Potocki:

Z alani jesteśm y, że tak pow iem , potopem zły ch w ierszy, który, cho­ ciaż n ie jest tak n ieb ezp ieczn y jak za czasów D eu calion a lub N oego, n ie­ m n iej jed n ak jest nudny, schronić się przed n im niepodobna, ile w kra­ ju tak płask im , a jak na n ieszczęście arka N oego w tęczę p rzem ien iła się. Łubom d alek i od stolicy, i m n ie ta p ow szech n a c h w y ciła się m ania; cóż czynić, k ied y k oresp on d en t m ój, którem u p łacę 12 d u k atów na rok, żeby m i g a b in eto w e n o w in y donosił, w ierszyk am i k w itu je m n ie ...4a

W ierszopiska „k ak o eta“ — jak b y się w y raził K rasicki — w zm ogła się niezm iernie w okresie w alki o reform ę u stro ju Rze­ czypospolitej, kiedy to liczna rzesza politycznie rozgarniętej i ak­ ty w n ej, zwłaszcza zgrom adzonej w W arszaw ie szlachty, dzieliła czas w olny od sejm owego czy tow arzyskiego b ak alarstw a na lek tu rę lub pisanie. Nie zadziwi nas przeto zdanie jednego z w spółczesnych obserw atorów :

N igdy podobno P olsk a ty le pism n ie w id ziała, ile ich w tych czasach czytam y 5.

W arto podkreślić, że gw ałtow ny w zrost piśm iennictw a zaznaczył się w stolicy już w okresie poprzedzającym obrady sejm owe. Smo­

4 T. K. W ę g i e r s k i , O rgany. P oem a h eroi-k om iczne w sześciu p ie ś­ niach. O pracow ał J. W. G o m u 1 i с к i. W arszaw a 1956, s. 8— 9.

4a S. K. P o t o c k i , M o je p i e r w s z e w ż y c i u w ie rs ze . A u tograf w kode­ k sie A P P , rkps 250, k. 34— 35.

5 D y s e r t a c ja o p o m o c y n a u k f i z y c z n y c h do w z r o s t u f a b r y k i e k o n o m ii k r a ­

j o w e j . P rzy rocznym otw a rciu n auk w szk ołach p rzy g łó w n y ch k rak ow sk ich

dnia 29 w rześn ia 1791 p rzez W alentego K ł o s s o w s k i e g o czytana. K ra­ k ów 1792, s. 6, przypis.

(5)

leński odnotow ał z nie istniejącego dzisiaj źródła opinię n a ten tem a t jakiegoś gazeciarza, w yrażoną 19 k w ietnia 1788:

W sto licy tu tejszej lubo n igd y na p aszk w ilach i krytyk ach n ie zb yw ało, atoli n ie pam iętam y tak pod dostatkiem , jak teraz, ju ż to w ierszam i, już to prozą p is a n y c h ß.

Przeciw ko istnem u zalewowi piśm iennictw a, zwłaszcza przeciw ­ ko w ierszom anii, w y stąpił w latach osiem dziesiątych anonim ow y a u ­ tor polem icznej broszury M anifest Szpaka przeciw D utkow i. Mimo z g ru n tu w stecznej i urągającej postępow i postaw y ideowej piszą­ cego n iektóre jego argum enty pokryw ają się ściśle z przyw ołanym w yżej narzekaniem W ęgierskiego. D latego pozwolę sobie zacytow ać najb ard ziej znam ienny frag m en t krytycznego ubolew ania, tym b ar­ dziej że pod w zględem fo rm alnym może on służyć jako popisowa egzem plifikacja postaw ionego innym zarzutu o grafom aństw o :

0 Boże! coż się teraz w P o lsce naszej dzieje! S erce ludzi cn o tliw y ch jak na to boleje! R zu cili p ra w ie w szy scy broń o ziem ię zgoła, R ycerska za n ic w ca le już jest u n ich szkoła, W nikczem nej p oetyce tak się zakochali P ow ażn i n a w et m ęże i starcy, jak m ali Ż akow ie, rzucili się do w ierszó w pisania. J ak ież stąd sła w y polskiej m ogą być m n iem an ia U p ostronnych narodów , które gdy orężem K raje rozprzestrzeniają, m y M erkura w ężem 1 P a lla d y n ie w ie śc ią piką w oju jem y,

A z m uzam i w P arn asie le d w ie się baw iem y. Już teraz lad a D udek w ierszo p is lau row y! K tóry gęb y n ie u m iał otw orzyć do m ow y P osp olitej, w ierszy n y k leci, kom ponuje,

' A n ie tylk o ich pisze, a le i drukuje.

Czytać zgroza, bo w onych ni sensu, ni sztuki P oetyck iej, kaw ałk a n ie zn ajd ziesz nauki. M ateryją zaś w ierszó w są albo b lu źn ien ia P rzeciw w ierze, lub sła w y b liźn ieg o szpecenia, Lub w szeteczn e am ory, lub grubo k ła m liw e C enzury d u ch ow ień stw a, lub też n iegod ziw e U czciw y ch i pobożnych ludzi w yszyd zen ie, Z akonów p łci obojej św ia tu o h y d z e n ie ...7

W iem y już! Mowa w iązana była rów nie rozpow szechnioną form ą w ypow iedzi, jak i proza. Oczywiście, w iersz nadaw ał się lepiej

8 S m o l e ń s k i , op. cit., s. 3.

(6)

S T A N B A D A N N A D P O L S K Ą P O E Z J Ą P O L I T Y C Z N Ą Z L A T 1788— 1795 3 2 1

zarów no do paszkw ilu, jak i do p anegiryku czy do pieśni żołnier­ skiej niż do tra k ta tu politycznego. Ale i ten podział kom petencji nie zawsze by w ał w yraźny. W iersze tow arzyszyły publicystyce prozaicz­ nej dużym krokiem , w cale nie drepcząc w jej cieniu, w rów nej m ie­ rze k ształto w ały opinię publiczną, zapalały um ysły do w alki n a j­ pierw p a rla m e n tarn e j, politycznej, potem zbrojnej. Zarów no w sto­ licy, ja k i n a prow incji. Je st rzeczą znam ienną, że z rozm aitych za­ kątk ó w k ra ju w yciągano po nie ręce z nie m niejszą ciekawością niż po listy , broszury, m ow y sejm ow e czy gazetki pisane. Liczne św ia­ dectw a popierające nasze zdanie z n ajd u ją się w blokach korespon­ dencji z tam tego czasu. Oto np. frag m ent listu pisanego z W arsza­ w y 16 lutego 1789 i w ysłanego w Poznańskie przez pannę L udw ikę T urno, siostrzenicę generała G orzeńskiego :

P o seła m m ow y p ięk n e i w iersze śliczn e N iem cew icza — i to też kosztu je, a le ch ętn ie ten w yd atek podejm ę, bo w iem , że kochani R odzice to lu b ią czytać 8.

Jeszcze bardziej przekonyw ającym argum entem będzie zam ów ie­ nie przesłane do M ilewskiego, m arszałka dw oru Ignacego Potockie­ go, przez rozpolitykow aną, w pływ ającą ówcześnie na tok pracy na­ szej dyplom acji K atarzy n ę K ossakowską, w liście z R adzynia z 15 w rześnia 1790:

P roszę m i w ierszy k ó w pod ty tu łem G m a c h p o d u p a d ły , p o w i e ś ć z m a ­

n u s k r y p t ó w p r z e d s e j m o w y c h , k ilk a egzem p larzów p r z y s ła ć B.

Zlecenie było załatw ione szybko i spraw nie, bo oto już w n a­ stęp n y m liście z 25 w rześnia w ielka dam a kw itu je przesyłkę z in ­ teresu jący m w y rzu tem :

8 BO 4189 i, k. 10.

D la ozn aczen ia n iek tórych zbiorów b ib lioteczn ych w prow adzono w przy­ p isach n a stęp u ją ce skróty: A P P = A rch iw u m P u b liczn e P otockich, BC == B ibl. C zartoryskich, B J = B ibl. Jagielloń sk a, BK = B ibl. K órnicka, B N = B ibl. N arod ow a w W arszaw ie, BO = Bibl. O ssolińskich, BOK = B ibl. O rdy­ nacji K rasiń sk ich , BOZ = B ibl. O rdynacji Z am oyskich, B P A U = Bibl. P A U , B P T P N = B ibl. P ozn ań sk iego T o w arzystw a P rzyjaciół N auk, B U P = B ib l. U n iw ersy tetu P ozn ań sk iego, BUW = B ibl. U n iw ersy tetu W arszaw skiego. L icz­ ba przy sk rócie w sk a zu je sygn atu rę rękopisu.

(7)

O debrałam od WWMć P ana na dniu 23 w rześn ia z poczty g azetę i w iersze, a W WMć P an n ie ła sk a w jesteś, że m i n ie donosisz, iż na sejm ie i n t e r r e g n u m jest ogłoszone, k ied y d rugiego króla każą o b ie r a ć 10.

Udział anonim ow ej poezji politycznej w w alce o reform ę, a n a ­ stępn ie w obronie Rzeczypospolitej, jest ogrom ny i — jeśli idzie 0 jej w pływ na społeczeństw o — w cale nie drugoplanow y w porów ­ n an iu z publicystyką prozaiczną. W yważenie w łaściw ych proporcji oraz określenie zasług stanie się m ożliw e dopiero po w ydobyciu z archiw ów w ierszy dotychczas zapom nianych i po zespoleniu ich w jeden blok z utw oram i p rzed tem ujaw nionym i i figuru jącym i w stanie badań.

Ciąg rozw ojow y om aw ianej lite ra tu ry został gw ałtow nie p rze­ rw a n y w m omencie, kiedy osiągnęła ona w yżyny nie znanego przed ­ te m radykalizm u społecznego, przejaw iającego się ju ż to w oko­ licznościow ym w ierszu satyrycznym , już to w żołnierskiej piosence 1 — przede w szystkim — w paszkw ilu. Po trzecim rozbiorze tw ó r­ czość tego rod zaju była nie do pom yślenia choćby dlatego, że po trag iczn y m zakończeniu w alki politycznej i zbrojnej nie stało prze­ słanek w arun k u jących jej aktualność. W ielu poetom w y trąciła pióro z ręk i czarna rozpacz lub cenzura.

Był jeszcze in ny wzgląd, bardzo ważki, k tó ry zadecydow ał o za­ pom nieniu i częściowym zlekcew ażeniu twórczości ostatnich lat istn ienia Rzeczypospolitej. M amy na uw adze zm ianę estetycznych w yobrażeń dokonaną przez tzw. pseudoklasyków , nie m ów iąc już o przew rocie spow odow anym kilkanaście lat później w ystąp ieniem szkoły rom antycznej. A ntagonistyczne w stosunku do siebie poetyki obydw u tych kierunków zgadzały się, jeśli idzie o uw rażliw ienie n a stronę form alną w iersza. W porów naniu z w ygładzonym i stro ­ fam i poetów w. X IX literack ie płody patriotycznego uniesienia większości w ierszopisów om aw ianej przez nas epoki m usiały się w ydać grafom ańskim i.

N ajw ażniejszym wszakoż powodem odseparow ania poezji om a­ w ianego okresu od żywej tra d y c ji n arodu i pokrycia jej całunem

10 A P P 171, k. 26. H istoryka literatu ry za in teresu je jeszcze jed n o zdanie K o s s a k o w s k i e j w tym że zesp ole k oresp on d en cji (k. 53). W liśc ie z 21 I 1791 p isze ona do M ilew sk iego: „O bliguję i proszę W W M ĆPana, ab yś m i ze d w ie książek p rzesłał kom ed ii w yd an ej JW. N iem cew icza, posła in fla n c k ie ­ go; jest tytu ł P o w r ó t posła. K om edia w trzech aktach, w D rukarni M ichała G rö lla znajd u jących się. Te zaś d w ie książk i chciej W W M ĆPan przez łask ę sw o ję przez jadącego kogo nad esłać; tam i Żydzi stąd b yw ają, bo poczta w ie le k o sztu je“.

(8)

S T A N B A D A N N A D P O L S K Ą P O E Z J Ą P O L I T Y C Z N Ą Z L A T 1788— 1795 3 2 3

zapom nienia był zaw arty w niej ładu nek treści patriotycznych, a zwłaszcza radykalizm u społecznego, groźnego dla panujących re ­ żimów. R ew olucyjna, tchnąca jakobińskim duchem twórczość nie m ogła być pobłażliw ie tra k to w a n a przez czynniki, k tó ry m została poruczona straż nad zachow aniem nowego porządku politycznego i naruszonego w swoich podstaw ach feudalizm u. T ępiły ją rządy zaborcze, w y k lął Kościół, którego w ielcy i m aluczcy kapłani przez długie la ta w inę za upadek ojczyzny starali się zwalić n a „bezboż­ nych farm azonów “ X V III w ieku. W yjątkow o żarliw ym w rogiem tej poezji był też najbardziej rea k c y jn y odłam naszej m agnaterii, zaprzedanej rządom zaborczym , a specjalnie ci jej przedstaw iciele, k tó rzy za zdradę naro d u ścigani byli im iennym paszkw ilem i sm a­ gani inw ek ty w ą jako główni g rabarze niepodległości Polski. W in ­ teresie żyjących jeszcze w ielkich w inow ajców , jak i ich potom ­ ków, leżało skazanie na m roki archiw alne, albo naw et zniszczenie, gdzie się tylko dało, tak ich niechw alebnych dla rodu pom ników. Aby nie być gołosłownym , podajem y drobny przykład tego rodzaju czynności na w ydanych w r. 1807 pam iętnikach Stanisław a Kosm ow­ skiego, które zaraz po w y d ru ko w an iu zostały w ykupione i zni­ szczone „za staran iem osób, co się d o tkniętym i czuły w ty m piś­ m ie“ 11. Zabieg tak i nie był u nas nowością. Dość przypom nieć u jaw niony p arę lat tem u przez Tadeusza M ikulskiego p ik an tn y szczegół do biografii arcyzdrajcy, K azim ierza Raczyńskiego, k tóry dow iedziaw szy się o napiętn o w an iu jego osoby w Uwagach nad ży cie m Jana Z am oyskiego zakupił „do 150 egzem plarzy“ (zapewne uchw yconą resztę nakładu), aby nie dopuścić do ich kolportażu 12. Przem ilczanie paszkw ilu jest w X IX w. najbardziej znam ienną cechą reedycji osiem nastow iecznych w ierszy ulotnych. P rzełam anie konw encji w ty m względzie było z reguły oznaką radykalizm u w y ­ daw ców — jak to o bserw ujem y np. w przyp adk u T y g o d n i k a L i t e r a c k i e g o W oykowskich, na którego łam ach ogłoszono n a j­ bardziej lib erty ń sk ą w ersję N agrobka Jakubow i Jasińskiem u, pióra R ajm unda K orsaka, serię paszkw ilów na Szczęsnego Potockiego i jego fam ilię tudzież głośny w X V III w. W iersz do m ów ców poznań­ skich w czasie hołdu prow incjów w ielkopolskich roku 1792. P rzesłan­ ki ideow e tow arzyszące tym w znow ieniom odkryw a zresztą n iedw u­

11 S. K o s m o w s k i , P a m i ę t n i k i z końca X V I I I w ie k u . O pracow ał

L. S i e m i e ń s k i . W yd. 2. P oznań 1860, s. III.

12 T. M i k u l s k i , U w a g i n ad U w a g a m i. P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , 1954, z. 3, s. 257.

(9)

znacznie specjalna n o ta w ydaw nicza, zapow iadająca, iż w ru b ryce G losy przeszłości zostaną przypom niane w iersze dotychczas

n i e d r u k o w a n e , a stosow n e do dążności pism a [...], z k tórych czy­ teln ik przekona się, że i w czasach, gd zie król naród, a szlach cic chłopa sprzedaw ał, b yli ludzie, którzy w ie lb ili ju ż w ó w cza s to, co u w ielb ia po­ tom ność, a k lęli to, co k ln ą ich w n u k o w ie 13.

J a k widać, nie tylko ciekawość historyczna w ydaw ców T y g o d ­ n i k a L i t e r a c k i e g o , nie tylko przyw iązanie do przeszłości literackiej było powodem reedycji daw nych w ierszy, lecz przede w szystkim w zgląd na ich ideologiczną aktualność. Zasługę W oy- kow skich w ypadnie pomnożyć, jeśli uśw iadom im y sobie, jak bardzo przeprow adzona przez nich ocena dorobku poetów m inionego stu le ­ cia kłóciła się z opinią klas panujących, k tó re w w ieku Oświecenia d o p atry w ały się tylko libertyn izm u i zepsucia obyczajów.

Cóż mówić o ludziach zainteresow anych w przem ilczaniu daw nej s a ty ry ze względów rodow ych czy klasow ych, jeśli stanow isko ich podzielali naw et n iektórzy uczeni. D okum entujem y oskarżenie dla przy k ład u nazw iskiem K azim ierza Chłędowskiego jako auto ra roz­ p raw y P aszkw il polski. Zapoznaw szy się bliżej z w ierszam i in te re ­ sującego nas okresu badacz ten został oszołom iony zarów no ich bo­ gactw em liczebnym , jak i u k ry tą w nich bezkom prom isow ą, nie oszczędzającą przeciw nika zjadliw ością. C hłędow ski zachow ał jedn ak p rzy egzem plifikacji tej twórczości ostrożność i skąpstw o niem al jezuickiego cenzora, uspraw iedliw iając zresztą sw oją postaw ę n a­ stępującym i słowy:

Ż ałow ać [...] przychodzi, że w ięk sza część n a jd o w cip n iejszy ch n aw et p a szk w iló w n ie da się pow tórzyć ze w zględ u na decoru m , już to na rodziny, na które b yły w ym ierzon e. [...] N iep od ob n a ich w y d o b y w a ć na św ia tło d zien n e z b ib lioteczn ego ukrycia 14.

W iększe powodzenie niż paszkw il m iała u dziew iętnastow iecz­ n y ch w ydaw ców bezim ienna saty ra i podniosły w iersz patriotyczny, nie m ówiąc już o żołnierskiej piosence, k tó ra długo jeszcze u trz y ­ m yw ała się przy życiu, poruczana n astęp nem u pokoleniu przez trad y cję.

W znow ienia tego rodzaju twórczości, aczkolw iek nieliczne, za­ czynają się pojaw iać rychło po trzecim rozbiorze Polski. Dość przy ­

13 T y g o d n i k L i t e r a c k i , 1843, nr 5, z 301, s. 33.

14 K. C h ł ę d o w s k i , P a s z k w i l polski. P r z e w o d n i k N a u k o w y i L i t e r a c k i , 1879, t. 7, s. 425.

(10)

S T A N B A D A N N A D P O L S K Ą P O E Z J Ą P O L I T Y C Z N Ą Z L A T 1788— 1795 3 2 5

pom nieć tom ik ogłoszony po raz pierw szy w r. 1794 pod c h a ra k te ry ­ stycznym ty tu łe m R o zry w k a w sm u tk u , pow tórzony z licznym i zm ianam i w r. 1796 i m ający w rok później sw oją drugą reedycję, a zaw ierający w iązankę pieśni znanych z niedaw nej jeszcze p atrio­ tycznej służby 15. N a początku X IX w. w iersze z m inionego okresu zaczęto drukow ać n a k a rta ch czasopism. P rzypom nijm y rad y k aln ą bajkę pt. D rabinka, w T y g o d n i k u W i l e ń s k i m 16, i wspo­ m n ian y Nagrobek Ja ku bo w i Ja sińskiem u n a łam ach N o w e g o P a m i ę t n i k a W a r s z a w s k i e g o 17.

B yły to jed n ak efem erydy, zapew ne szczęśliwym trafem prze­ oczone przez cenzurę, k tó re tu ta j w ypadnie pom nożyć o kilka bajek politycznych Niem cewicza, w znow ionych przez Tadeusza M ostow­ skiego.

Z w iększą swobodą m ogli sobie poczynać w ydaw cy czasopism K rólestw a K ongresowego, zwłaszcza w pierw szych, najbardziej lib eraln ych latach jego istnienia, co też uwidoczniło się rychło z ko­ rzyścią dla om aw ianego zespołu lite ra tu ry politycznej. K o n tyn uato ­ ram i zainicjow anego na początku stulecia przez D z i e n n i k W i ­ l e ń s k i i N o w y P a m i ę t n i k W a r s z a w s k i , ciągnącego się do naszych czasów i jeszcze nie zakończonego procesu o d k ry ­ w ania w ierszy z ostatn ich lat szlacheckiej Rzeczypospolitej były niem al w szystkie czasopism a rep rezen taty w n e dla życia um y­ słowego k raju . W yliczm y ich zasługi w tym względzie w kró tkim w ykazie bibliograficznym .

W P a m i ę t n i k u W a r s z a w s k i m ogłoszono, i to pod im ie­ niem Trem beckiego, sław ny utw ó r Do M ariańskiego k o w a la 18. Mimo że w 2 lata później w tym że czasopiśmie sprostow ano pom ył­ kę, oddając w łasność poetycką M ichałowi M ackiew iczow i19, w iersz ten figurow ał pod nazw iskiem a u to ra S o fió w ki do naszych czasów.

15 R o z r y w k a w s m u tk u , c z y li p io s n k i i arie. W arszaw a 1796. W tom iku znajdują się m. in. arie z kom ed ii Ta czk a oc cia rza (inc.: „Patrzcie, bogacze św ia ta “) i H e n r y k VI na ło w a c h (inc.: „Kto żąda szczęścia od św ia ta “) tud zież w iersz К n i a ź n i n a Do w ą s ó w oraz P ie śń ż o łn ie rs k a inc. : „Do broni,

bracia, do b ron i“), N a g r o b e k d la r y c e r z ó w , k t ó r z y p ole gli p o d R a cła w ica m i,

Pie śń o c h o tn i k ó w (inc.: „Pókiż, P olaku zg n u śn ia ły “), Ś p i e w k a w ło śc ia n k r a ­ k o w s k ic h i H y m n do Boga w t e r a ź n ie j s z y c h o kolicznościach kraju.

ю T y g o d n i k W i l e ń s k i , 1804, nr 17, s. 256.

17 N a g r o b e k J a k u b o w i Jasiń skiem u . N o w y P a m i ę t n i k W a r ­ s z a w s k i , 1805, t. 18, s. 126.

18 P a m i ę t n i k W a r s z a w s k i , 1818, t. 10, s. 507. 19 T a m ż e , 1820, t. 18, s. 87.

(11)

Zapew ne dlatego, że Bruno K iciński w łączył go pospiesznie do przy­ gotowanego przez siebie zbiorowego w ydania P oezji Trem beckie­ go 20. O sprostow aniu autorstw a, dokonanym przez żyjącego jeszcze poetę, rychło zapom niano, zaś w ydanie K icińskiego służyło w ielu jego następcom jako kanon tw órczości w ielkiego poety. Ja k dalece zm ylono opinię publiczną, niechaj św iadczy fak t, że w iersz ów w yróżnił jako najbardziej godny pochw ały w całej twórczości Trem beckiego nie byle kto, bo sam Niem cewicz 21, na którego (o iro­ nio losu!) pow oływ ał się w łaśnie M ackiewicz jako na człowieka mo­ gącego zaśw iadczyć o jego p raw o w ity m autorstw ie.

Oprócz u tw o ru M ackiewicza przypom niano ówcześnie W iersz do Polaków ro ku 1794 przez A. H. W. (inc.: „K iedy m iotana srogim przeznaczeniem losu“) 22 i S a tyrę p rzeciw p a s k w ilo m 23, k tó ra — włączona do w arszaw skiego w y d an ia zbiorowego P oezji T rem bec­ kiego w ru b ry ce W ierszy pod im ien ie m Bielaw skiego — fig uro w a­ ła niesłusznie przez dziesiątki lat, w raz z innym i satyram i pana generała (jako to: A n tid o tu m p rzeciw ko z b y t rozm n o żo n ym w W ar­ szawie p aszkw ilom , W iersz p rzez Józefa Bielaw skiego, B ielaw ski do A nonim a i in.), n a koncie w ielkiego poety.

Tow arzyszące w znow ieniom pom yłki w przyznaw aniu au to rstw a są bardzo ch arak terystyczn e i zw iastu ją już w ted y trudności, o k tó­ re będą się potykać przyszli h isto ry cy lite ra tu ry .

W iem y dzisiaj, że oprócz 3 u tw orów pochodzących z in te re su ­ jącego nas okresu, m ianow icie: św ietnego w iersza obyw atelskiego Do m oich w spółziom ków , L istu do posłów powracających z Grodna i dy stychu Na obiad K o ś c iu s z k i24, w szystkie inne u tw o ry związano

20 S. T r e m b e c k i , Poezje. T. 1. W arszaw a 1819, s. 124. N ak ład em

w y d a w có w T y g o d n i k a , w drukarni N. G lücksberga.

21 J. U. N i e m c e w i c z , Ż y w o t y z n a c z n y c h w X V I I I w i e k u ludzi. K ra­ k ów 1904, s. 20.

• 22 P a m i ę t n i k N a u k o w y , 1819, t. 2, s. 62. 23 D z i e n n i k W i l e ń s k i , 1819, t. 1, s. 714.

24 O głoszony po raz p ierw szy w P a m i ę t n i k u W a r s z a w s k i m , 1818, t. 10, s. 355. W iersz m iał być z a im p ro w izo w a n y w n am iocie n aczeln ik a pod W arszaw ą w czasie obiadu, do k tórego — jak zaśw iad cza ad iu tan t

K ościuszki, N iem cew icz, „przyb yw ający z W arszaw y proszeni b y w a li“.

W ogłoszonych n ied aw n o w sp o m n ien ia ch N i e m c e w i c z a (P a m i ę tn i k i

cza s ó w moich. T. 2. W arszaw a 1957, s. 95—96) czytam y zab aw n y szczegół oko­

liczn ościow y: „Raz odebrałem b ile t od sła w n eg o poety T rem beckiego, za­ w iera ją cy te tylko słow a: »Quand p o u r r a is - je v o ir le g ra n d ho m m e? « O dpi­ sałem , żeb y p rzyjech ał; p łaszczył się n iezm iern ie, ob iecu jąc K ościuszce, że h istorię p ow stan ia n aszego pisać b ęd zie [...]“.

(12)

S T A N B A D A N N A D P O L S K Ą P O E Z J Ą P O L I T Y C Z N Ą Z L A T 1788— 1795 3 2 7

z nazw iskiem Trem beckiego na zasadzie błędnego dom niem ania. W ym ieńm y sław ną sa ty rę Joannes Sarcasm us 25, panegiryk Do S ta ­ nisław a M ała ch o w skieg o 26, F r a c z e k 27, Ma pan rozum , Do sądu sejm ow ego i w reszcie pełną persyflażu odezwę Do księcia Jm ci C zartoryskiego, posła lubelskiego, m ów iącego za wolnością d ru ku a powstającego na pa szkw ile 28.

Omówione przez nas p ublikacje spraw iły, że przez dziesiątki lat Trem becki będzie uchodził za najpłodniejszego, najbardziej żarliw e­ go i zaangażowanego w w alce politycznej poetę S ejm u C zteroletnie­ go. F ak t tej seryjnej i zaraźliw ej na przyszłość pom yłki na tem at auto rstw a anonim ow ych w ierszy dobrze świadczy o um iejętnym zakonspirow aniu się ich praw ych tw órców . Zw ażm y, iż od czasu Sejm u W ielkiego upłynęło dopiero 30 la t i w W arszaw ie żyli jeszcze ludzie biorący ak ty w n y udział w jego obradach i że ludzie ci m ieli dość czasu, aby m iędzy publik acją np. w P a m i ę t n i k u W a r ­ s z a w s k i m a reed y cją w w ydan iu zbiorow ym Poezji Trem beckie­ go zwrócić uw agę (gdyby byli w stanie) jedn em u i tem u sam em u w ydaw cy na błędne dom niem anie nazw iska poety.

Zaostrzenie się cenzury w latach dw udziestych było — jak mi się w ydaje — głów ną przyczyną b rak u dalszych wznow ień, jeśli idzie o poezję polityczną in teresującego nas okresu. Poza W ier­ szem M ikołaja W olskiego do ks. K arpow icza z pow odu jego kazania o miłości o jczyzn y, p isa n ym przed ro k ie m 1790 29 (w w iele lat później wznowiono ten u tw ó r pod nazw iskiem Franciszka Zabłockie­ go 30), poza D rabinką p rzypom nianą polskiem u czytelnikow i w lwowskim P ą tn iku n a r o d o w y m 31 i poza Ś p iew ką włościan kra­ kow skich w ydru k o w an ą na k rótko przed w ybuchem pow stania li­ stopadowego w M o t y l u 32, oraz tam że ogłoszoną „pow ieścią“ Niemcewicza Gm ach p o d u p a d ły 33, w piśm iennictw ie z lat po­

25 P a m i ę t n i k W a r s z a w s k i , '1818, t. 11, s. 231. Za nim satyrę ow ą przedrukow ały w n astęp n ym roku R o z m a i t o ś c i (lw ow sk ie).

26 P a m i ę t n i k W a r s z a w s k i , 1819, t. 13, s. 114. 27 T y g o d n i k P o l s k i , 1819, t. 3, s. 218.

28 T r e m b e c k i , op. cit., t. 2, s. 76, 80, 88.

29 A s t r e a (P am iętn ik N arod ow y P olsk i), 1823, t. 4, s. 27. 30 P r z e g l ą d L w o w s k i , 1872, t. 3, s. 254.

31 Pątn ik n a r o d o w y , c z y l i z b i ó r d o t ą d n ie o g ło s zo n ych p i s m różnego pióra

w i e r s z e m i prozą. T. 1. L w ó w 1827, s. 54.

32 M o t y l , 1830, nr 14. 33 T a m ż e , nr 23.

(13)

przedzających insu rek cję nie p o trafim y odnotow ać dla naszych ce­ lów żadnej pozycji zasługującej na uwagę.

Sytuacja ulegnie gw ałtow nej zm ianie na korzyść po w ybuchu w alki o niepodległość. W czasie w ojny odzyskały aktualność głów ­ nie daw ne piosenki żołnierskie, ale nie brakło rów nież utw orów osiem nastow iecznych w zyw ających do ogólnej zgody czy też pasz­ kwilów, pouczających, jak należy rozpraw iać się ze zdrajcam i w ła­ snej ojczyzny. W w olnej W arszaw ie powołano do życia specjalne w ydaw nictw o pt. Bard osw obodzonej Polski, w k tó ry m ogłaszano daw ne i nowsze oraz świeżo pow stałe te k sty piosenek — w celu podniecenia patrio ty czny ch uczuć walczącego narodu. Oprócz tego należy w ym ienić ułożone przez m łodego K azim ierza W ładysław a W ójcickiego tom iki Pieśni o jczystych i Guślara G w ardii H onorowej. Niezależnie od tekstów opublikow anych w oddzielnych zbiorkach niektóre, nieraz bardzo cenne, u tw ory z czasów S ejm u C zterolet­ niego, a specjalnie z okresu pow stania kościuszkowskiego, dru ko­ w ano w gazetach, a naw et, daw nym zw yczajem , puszczano w obieg jako druczki ulotne.

D użym w zięciem cieszyła się poetycka publicystyk a K niaźnina. Z zasobów jego twórczości w ydobyto i przypom niano sław ną Odę do w ą s ó w 34, uform ow aną w zasadniczej w ersji w latach 1779— 1782 35, ale entuzjasty czn ie docenioną dopiero w czasie S ejm u Czte­ roletniego, Odę do zgody w znow ioną na inaugurację sejm u 18 grud­ nia 1830 r . 36, M arsz polski 37, w y dru kow aną z autorskiego rękopisu

po raz pierw szy Odę do o jczyzn y 38 oraz H ejnał na dzień 3 maja 1792 r . 39 O statnią publikację, op artą na autografie, przeoczył w spół­ czesny nam reed y to r tego ciekawego i m ającego swój osiem nasto­ wieczny anonim ow y p ierw odruk utw oru, W acław Borowy, który

34 Do w ą s ó w . W iersz zastosow an y z K niaźnina. W: B a rd o s w o b o d z o n e j

Polski. T. 1. W arszaw a 1830, s. 30.

35 p or T. M i k u l s k i : 1) N a d t e k s t a m i K n iaźn in a. W rocław 1947, s. 12. — 2) Z k o r e s p o n d e n c ji K n iaźn in a. P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , 1951, s. 976.

36 O da do z g o d y na s e j m 18 grudnia 1830 roku. W: B a r d o s w o b o d z o n e j

Polski, t. 1, s. 138. Pod tek stem w id n ie je przypis: „W iersz ten zn ajd u je się

w ręk op iśm ie K niaźnina, n ap isan y na sejm 1788“. Toż jako druczek ulotny: 4 k., 8°. b. a. m. i r. fW arszaw a 18301 BO sygn. 332 848.

37 B a rd o s w o b o d z o n e j Polski, t. 1, s. 85. Toż jako druczek ulotny: 1 k. nlb., 8°, b. a. m. i r. [W arszawa 1831] BO sygn. 332 852.

38 T am że, t. 2, s. 80. 39 T a m że , s. 49.

(14)

S T A N B A D A Ń N A D P O L S K Ą P O E Z J Ą P O L I T Y C Z N Ą Z L A T 1788— 1795 3 2 9

na podstaw ie tegoż samego autografu, zachowanego obecnie w Bi­ bliotece C zartoryskich, w y ty k ał nieznajom ość jego au to rstw a P iła ­ towi i E streicherow i, nie zdając sobie spraw y, że nazw isko tw órcy H ejnału przyw ołano po raz pierw szy w czasie pow stania listopa­ dowego 40.

Na w yróżniające pokw itow anie zasługują rad yk alne utw o ry J a ­ sińskiego, ogłoszone w tedy po raz pierw szy d rukiem i pod im ie­ niem swojego tw órcy, m ianow icie: głośny W iersz do narodu, um ie­ szczony w Bardzie oswobodzonej P o ls k i41, oraz przypom niany w P a t r i o c i e i w kilka dni później w K u r i e r z e P o l s k i m W iersz z pow odu e x e k w ii spraw ionych przez ks. Prym asa w kościele X X M isjonarzy za duszę L ud w ika X V I 42.

Z poezji w ym ienionych pod nazw iskiem autorów trzeba nam jeszcze w ym ienić K rasickiego T yrteu sza pienia w o je n n e 43 oraz K arpińskiego M arsz dla żo łnierzy 44.

Obok wyżej w yliczonych utw orów pojaw ia się w iązanka tekstów anonim ow ych, przew ażnie piosenek i pieśni w ojennych z dawnego rep e rtu a ru . W ym ieńm y je pokrótce: P ieśń żołnierska w czasie powstania narodowego roku 1794, z zastosow aniem do tera źniej­ szych oko liczn o ści45, Pieśń w ieśniaków p o lsk ic h 46, Pieśń ludu z roku 1794 po w yw iesza n iu zdrajców w W arszawie 47, znana nam

40 W. B o r o w y , K nia źninia na. I. N ie r o z p o z n a n y hejnał. P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , 1947, s. 259. 41 B a rd o s w o b o d z o n e j Polski, t. 2, s. 17. 42 P a t r i o t a , 1831, nr 31, z 3 I. — K u r i e r P o l s k i , 1831, nr 386, z 10 I. 4:1 B a rd o s w o b o d z o n e j Polski, t. 1, s. 31. 44 T a m że , s. 15.

45 D ruczek u lo tn y (BO sygn. 133 757) b. a. m. i r. [W arszaw a 1831] W p o­ rów naniu z tek stem o siem n a sto w ieczn y m zm iana u w id a czn ia się tylk o w koń­ cow ym d w u w ierszu :

Iż pójd ziem w szy scy och otn ie Z C hłopickim bić i zw yciężyć.

Toż w B a r d z i e o s w o b o d z o n e j P o lsk i (t. 2, s. 86), znow u ze zak tu alizo­ w aną zm ianą k oń cow ej strofy:

I z R a d ziw iłłem ochotnie P ójd ziem y b ić i zw yciężyć. 46 B a rd o s w o b o d z o n e j Polski, t. 1, s. 106.

(15)

dzisiaj pt. D um a dziadów ja r s k ic h 48, oraz ułożona tu ż po klęsce m aciejow ickiej Pieśń ludu z roku 1794, k tóra oddając cześć Ko­ ściuszce, „im ię zdrajców ku wiecznej ohydzie w potom ność prze­ k azyw ała“ 49.

Dla a k tu aln y ch potrzeb starano się spożytkow ać rów nież sa ty rę om aw ianego okresu. Specjalnym w zięciem cieszył się p rzy tym paszkw il w ym ierzony przeciw ko rodzim ym o portunistom i zaprze­ dańcom. W ogłaszaniu tego rod zaju lite ra tu ry w yróżniło się czaso­ pism o T a n d e c i a r z (proszę zw rócić uw agę na an ty k w aryczn y c h a ra k te r tytułu!), k tó re zaczęło się ukazyw ać w W arszaw ie od 2 stycznia 1831, redagow ane przez Tom asza U jazdow skiego. P rz y ­ pom niano tu ta j k u rsu jący w odpisach za rządów targow ickich po całym k ra ju A fis z na benefis Szczęsnego Potockiego, odezw ę Do Sandom ierzanów i litan ię pt. P rzekleń stw o narodu zlane na zdrajców o jc z y z n y 50, a dalej : w ym ierzony w R adę N ieustającą K a techizm polski i Ewangielię, saty rę na naszych d y g n ita rzy m in isterialn y ch pt. K r y ty k a i 3 ulotne d rw iny O królu Stanisław ie A uguście (ty tu łu je ­ m y je incipitam i: 1 — „K ról przysięgi dotrzym ał, m ęstw em Polskę zb aw ił“, 2 — „Dwiem przysięgi w ykonał, obydw iem p rzełam ał“ , 3 — „Lech zrąb postaw ił, P iast sław ny w ierzchołek“), w reszcie pasz­ kw il dedykow any Zajączkowi, kom endantow i P rag i w d n iu 4 li­ stopada 1794 51. D odajm y, że ostatni w iersz, jak b y dla ostrzeżenia skłóconych wodzów pow stania, opublikow ano w spółcześnie rów ­ nież w G a z e c i e P o l s k i e j 52.

W redagow anym przez siebie S ka rb cu historii p o lskiej ogłosił Sienkiew icz 4 w iersze z r. 1789, m ianow icie: Do m inistra pewnego (inc.: „M inistrze, nim tej nieczci p io ru n cię u d e rz y “), Do narodu (inc.: „Że W ilhelm m a chcieć od nas T orunia i G d ań ska“) 53, Do now ego sztabu (inc.: „Szable k u te w żelazo, n aram n ik i, b e lk i“)

48 Por. P o e z ja p o w s t a n i a k o śc iu szk o w sk ie g o . O pracow ał J. N o w a k - D ł u ż e w s k i . K ielce 1946, s. 78. — P o e z ja p o ls k ie g o O św iecen ia . O pracow ał J. К o 11. W arszaw a 1954, s. 380.

49 W ó j c i c k i , op. cit., s. 49.

5° w w iek u X V III ogłoszono ją w broszurze P r z y j a c ie l d e k r e t o w a n e g o

A d a m a [W arszawa 1790].

51 T a n d e c i a r z . P ism o bardzo p o ży teczn e dla rycerzów , p raw n ik ów , gospodarzy, rzem ieśln ik ów , księży, m n ich ów , m n iszek itd. W P arzym iechach. K rotłam i K upisza, nak ład em G oliata. W arszaw a 1831, s. 2, 12, 33, 41, 42, 43, 92, 93.

52 G a z e t a P o l s k a , 1831, nr 213, z 9 V III. 53 S k a r b i e c histo rii pols kie j. T. 1. P aryż 1839, s. 229.

(16)

S T A N B A D A Ń N A O P O L S K Ą P O E Z J A P O L I T Y C Z N Ą Z L A T 1788— 1795 ßß-^

o raz ep ig ram at F luw ia i A u g u st (inc.: „Niechaj mi nieu żyty więcej A ugust sp rz y ja “) 54, wiążąc autorstw o tych utw orów z nazw iskiem Franciszka M ikołaja Zabłockiego.

Podkreślm y, że w w. X IX była to pierw sza edycja politycznych sa ty r pod nazw iskiem tego poety. Dla porządku trzeb a dodać, że o udziale Zabłockiego w lite ra tu rz e S ejm u Czteroletniego napo­ m knął już kilkanaście la t w cześniej Dm ochowski (junior), w ydaw ca jego D zieł zbiorow ych, pisząc we w stępie do tom u 1 : „Zabłocki m iał być auto rem w ielu bezim iennie rozrzuconych w ierszy w celu politycznym p isany ch “ . „Z w ierszy tych — w yznaje dalej Dmo­ chowski — żadnego znaleźć nie m ogłem “ 55.

Z w ydaniem tom u 1 Skarbca historii polskiej zbiegła się pod w zględem kalendarzow ym p ublikacja w y jątków cennego dla bada­ czy Zabłockiego listu niejakiego G rün berga do J a n a R ychtera. Otóż G rünberg, w ieloletni w spółlokator i przyjaciel poety w w a r­ szaw skim okresie jego życia, rów nież w zm iankuje o robocie pasz- kw ilanckiej Zabłockiego w czasach W ielkiego S e jm u 56.

Pow yższe 3 publikacje w yliczyliśm y skru p u latn ie dlatego, że stanow ią one niejako zapowiedź bitw y, k tó ra w n astępnych latach rozegra się m iędzy badaczam i o faktyczne autorstw o zw artej, n a j­ lepszej pod względem arty sty czn y m , najbardziej zjadliw ej i n ajcen ­ niejszej w spuściźnie literackiej okresu w arstw y w ierszy paszkw i- lanckich. B itw y m ianow icie o to, kom u przyznać ty tu ł m e re n tib u s: w ielkiem u, uznanem u już T rem beckiem u czy pojaw iającem u się nagle ni stąd, ni zowąd jego „ryw alow i“ , Zabłockiem u?

W odróżnieniu od reed y to ró w z dni pow stania listopadow ego, którzy płody daw nej m uzy sta ra li się w ykorzystać dla aktualn ych potrzeb politycznych, w zm iankow ana p ublikacja Sienkiew icza po­ siada już w yłącznie c h a ra k te r naukow o-poznaw czy. W krótk im w stępie in icju jący m ru b ry k ę Rozm aitości histo ryczn ych oświadcza w ydaw ca, że te i tym podobne w iersze, w ydobyte „z m ało znanych druków czy z niew ydanych rękopism ów “ , um ieszczać będzie „ n i e j a k o z a b y t e k s z t u k i , l e c z j a k o d o k u m e n t h i s t o ­ r y c z n y “ (podkreślenie R. K.).

54 T a m że , t. 2, s. 212.

55 F. Z a b ł o c k i , Dzieła. W yd ał F. S. D m о с h o w s к i. Т. 1. W arszaw a 1829, s. 11 nlb.

56 W y j ą t e k z listu p. G r ü n b e r g a do p. R ych tera . W i z e r u n k i i R o z ­ t r z ą s a n i a N a u k o w e , 1839, t. 7, s. 53.

(17)

W yższa n a w et i w ła ściw a poezja — w o ła słu szn ie S ie n k ie w ic z — n ie je st-ż e także św ia d ectw em historycznym , d yp lom atem uczuć, rojeń, nadziei lu d zk ich i narodow ych, p ieczęcią w iek u sw eg o u tw ierd zon ym ?

Zanim przejdziem y do om ówienia dalszych w znow ień ow ych — pow tórzm y raz 'jeszcze za Sienkiew iczem — w ierszow anych „dy­ plom atów “ , w iern i zasadzie chronologicznego porządku zagarniem y po drodze w ażny przyczynek do wszczętego już sporu o autorstw o sa ty r najlepszych w naszym zbiorze. Znaw cy zagadnienia dom yślą się od razu, że chodzi mi tu ta j o inform ację H en ry k a Rzew uskiego w P am iętnikach B artłom ieja M ichałowskiego, k tó ry dotychczasow e stw ierdzenia o poetyckiej aktyw ności Zabłockiego w okresie Sejm u C zteroletniego poparł w całej rozciągłości ch arak tery sty czn y m zda­ niem :

Coś upatrzył do k sięcia K azim ierza Sfapiehy], a zw ła szcza do jego m atki, i zaczął ich bezcześcić rym ow an ym i p a szk w ila m i przeciw k o w szelk im zasadom n ie tylko d elikatności, a le n a w et i s u m ie n ia 57.

Upow szechnione w społeczeństw ie, a zwłaszcza w środow iskach naukow ych, przekonanie o satyrycznej aktyw ności Trem beckiego okazało się jed n ak w dalszej prakty ce edytorskiej bardziej przem oż­ ne niż drobne, choć jakżeż sugestyw ne i sprzeczne z dotychczasow ym m niem aniem , wiadom ości o Zabłockim.

Znakom itym przykładem na potw ierdzenie w yrażonej opinii je s t głośna pom yłka A ugusta Bielowskiego, k tó ry n a łam ach В i- b l i o t e k i O s s o l i ń s k i c h ogłosił 29 św ietnych i nie znanych dotychczas sa ty r w łaśnie pod nazw iskiem Trem beckiego, nie w dając się n aw et w jakąkolw iek dyskusję na tem a t ich au torstw a. Snadź tak bardzo rodowód tych utw orów w ydaw ał m u się oczywisty.

Cenną publikację poprzedził d y rekto r O ssolineum k ró tk ą notą w stępną, k tó rą pozwolę sobie poniżej przytoczyć w e fragm encie dla dobra dalszych w yw odów :

otrzym ał Zakład Nar. im . O ssolińskich od jed n ego z rod ak ów na P odolu zam ieszk ałych w darze rękopism ob ejm u jący 15 arkuszy, a zaw ierający p oezje różne z końca X V III w ieku. Po u w ażn ym ich rozp atrzen iu okazało się, że w szy stk ie te poezje, z w y ją tk iem kilk u , o k tórych a u to rstw ie za­ chodzić m oże w ątp liw ość, są pióra T rem beckiego. T ylko n iek tó re z nich, jako to: w iersz Do fia k ró w , Do sądu s e jm o w e g o , w iersz M a p a n ro z u m i w iersz Do księcia A d a m a C zartoryskiego, posła lu belskiego, są już

dru-57 H. R z e w u s k i , P a m i ę tn i k i B a r tł o m i e ja M ich ałow skiego. T. 3. P eters­ b urg 1857, s. 156.

(18)

S T A N B A D A N N A D P O L S K Ą P O E Z J Ą P O L I T Y C Z N Ą Z L A T 1788—1795 3 3 3

k ow an e w jego d ziełach ; reszta je s t zup ełn ie dotąd n ie znana, a n iep osp o­ litej w artości, jak o ch arakteryzująca d ob itn ie sw ój w iek i ludzi.

R ękopism n a d esła n y Z akładow i n ie jest oryginałem , lecz św ieżo zro­ b ion ą kopią z ja k ieg o ś daw n iejszego. K opista, w iern ie go odpisując, podo- d a w a ł n a w et uw agi, jak ó w rękopism orygin aln y w ygląda. Z nich d o­ w ia d u jem y się, że orygin ał ów jest w ie lc e uszkodzony, brakuje w n im początku ró w n ie jak i końca, a i ze środka karty niek tóre są p o w y d zie- rane. N a zap ytan ie nasze, skąd by ó w orygin aln y rękopism pochodził, n ic nam p o w ied zieć n ie um iano. B yć m oże, iż to jest szczątek drobny o w ych pism T rem beckiego, które autor przed śm iercią sw oją w w ie lk im ku frze op ieczęto w a n e zło ży ł w T u lczyn ie w ręce gen erałow ej Z ofii P otock iej. Jakoż za słu g u je to na u w agę, że w całym tym zbiorze w ierszy, dotyk a­ jących w ie le zn ak om itych rodzin p olsk ich n ajzjad liw szą satyrą, P otoccy i C zartoryscy n ie ty lk o są trak tow an i ze w zględ n ością, ale n a w et z n a j­ w ięk szą czcią sp o m in a n i58.

Tekstem dyspozycyjnym dla p rzed ru k u w B i b l i o t e c e O s ­ s o l i ń s k i c h b ył kopiarz zachow any do dnia dzisiejszego w zbio­ rach Ossolineum , oznaczony sy g n atu rą 1633/1. Na 59 w ym ienionych ty tułam i, a 58 przepisanych w całości saty r w y b ra ł Bielowski, nie wiedzieć dlaczego, tylk o 29 w ierszy, przy kilku bow iem zaledwie utw orach pom iniętych w d ru k u w idnieje naniesione rę k ą w ydaw cy „nie“ albo dopiski w rodzaju: „to nie Trem becki, podobne do N iem ­ cew icza“ (przy W ierszu posyłając p. Stanisław ow i P otockiem u „De voyage de Q uebriantu), (przy w ierszu Do stanów ) „Czy T rem beckie­ go?“ , „Nie Trem beckiego! w iersz, owszem, przeciw niem u; porów ­ naj k. 45 tom u 2-go D zieł Stanisł. Trem beckiego!“ (przy odpow ie­ dzi na bajkę Pszczoły).

Owocne w efekcie okazały się poszukiw ania przeprow adzone za ofiarodaw cą, k tó ry zza kordonu, z Podola m ianowicie, przesłał do Ossolineum ów rew elacy jn y kopiarz saty r. W zm ianka o Podolu doprow adziła nas rychło pod adres K onstantego Podw ysockiego, „an ty k w ariu sza-am ato ra“ — jak sam siebie skrom nie nazyw ał — zamieszkałego w R ychtach H um ieckich koło K am ieńca Podolskiego.

Ale nie Podw ysocki b y ł odkryw cą, nabyw cą, w łaścicielem o ry ­ ginalnego rękopisu, a z kolei ofiarodaw cą kopiarza. Zasługę tę należy przypisać jego przyjacielow i, bardziej jeszcze odeń rzu tk ie ­ m u łowcy specim enów bibliofilskich, m ianow icie zam ieszkałem u w K ijow ie A leksandrow i W erysze D arow skiem u.

Pierw szą w zm iankę o sław nym rękopisie, k tó ry ty le zam iesza­ nia w prow adził do stan u badań, ale i ożywił ogrom nie zainteresow a­

58 S t a n i s ł a w a T r e m b e c k ie g o p o e z j e d o tą d nie d r u k o w a n e . B i b l i o t e k a O s s o l i ń s k i c h , 1866, t. 9, s. 150.

(19)

nie badaczy poezją S ejm u C zteroletniego, czytam y w liście D arow - skiego z 20 kw ietnia 1859 lub 1860 (daty rocznej w o ryginale w praw dzie nie dostaje, ale w yraźnie w y n ik a ona w przybliżeniu z dalszego ciągu korespondencji):

J eżeli m asz w sw o im zbiorze — p isze k ijo w sk i b ib lio fil do P od - w ysock iego — L is t m ł o d z i e ż y n a r o d o w e j d o d o b r y c h P o l e k 59, to Ci p o­ syłam do niego ciek a w y kom entarz, jeśli nie, zastąpi Ci go sam u ry w ek z ob jaśn ien iem osób. Inny k a w a łek tejże sam ej epoki orygin aln y i za b a w ­ ny p rzesłałem M ik [ołajow i] C hobrzyńskiem u; jest to k a w a łek z lite ­ rackiej spuścizny po St. T rem b eck im ; język i tok w iersza n ie p o zw a la ją w ą tp ić o a u torstw ie; p rzep isy w a ć n ie m am czasu, dostań to so b ie od M ikołaja 60.

Owym „innym k aw ałk iem “ przesłanym C hobrzyńskiem u był rzeczyw iście „oryginalny i zab aw n y“ , a co najw ażniejsze — w yd o­ b y ty z om aw ianego rękopisu u tw ó r M etam orphosis n im fy w ku rw ę, S w a d y w Sapiehę, m arszałka konfederacji W .X .L it., M erkuriusza w obłok, czyli F rancuz-Jebur („Powieść m oralna z tego, n a co się m oim i oczyma p atrzałem w Ogrodzie Saskim dnia 4 7-bris 1789 r .“). Inform ację o przesłaniu tego w łaśnie, w ielce niecenzuralnego i n ie ­ słychanie kom prom itującego Sapiehę w iersza czytam y w liście Darowskiego z 23 kw ietn ia 1860. Dla naszych celów list ten posia­ da znaczenie doniosłe, poniew aż kijow ianin, pow olny życzeniu przyjaciela, przesłał m u tu ta j dokładny spis rzeczy zaw artych w świeżo pozyskanym rękopisie. P orów nanie tego spisu z kopiarzem zachow anym w O ssolineum pozwoliło nam w łaśnie rozszyfrow ać tajem nicę prow eniencji tego arcyw ażnego zbioru wierszy. Ilość za­ w a rty c h tu utw orów , ich kolejność, inform acje o defektach kode­ ksu — w szystkie te elem en ty p ok ryw ają się w zajem nie niczym k al­ k a z oryginałem . Sporządzony dla Podw ysockiego re je str poprze­ dził D arow ski krótkim w stępem , k tó ry zasługuje na przyw ołanie ze w zględu na w agę zaw artej w nim opinii o autorstw ie om aw ianej kolekcji sa ty r:

K ochany K onstanty! oto m asz su m ariu sz rękopism u, z którego prze­ p isałem M eta m o r p h o s is i p rzesła łem M ik ołajow i C hobrzyńskiem u. W arta - łob y przepisać go całkiem , a le ja na to ob ecn ie n ie m am podręcznego skryby; oprócz tego, że ch ociaż n iek tóre dość n ied b a le pisane, zaw sze zdradzają pióro zn ak om itego pisarza i n ależą do literack iej po nim spuścizny; nadto te p a m flecik i są bardzo ciek a w y m kom entarzem do 59 O głosiłem go w całości. Zob. K a l e t a , op. cit., s. 948.

(20)

S T A N B A D A Ń N A D P O L S K Ą P O E Z J Ą P O L I T Y C Z N Ą Z L A T 1 7 8 8 — 1 7 9 5 3 3 5

h istorii czasu. N ie w iem , d laczego R zew uski w pam iętn ik ach M ich a ło w ­ sk iego w zm ian k u jąc o nich, przypisał je Z abłockiem u. O drębność język a i toku w iersza T rem beckiego jest tak w yb itn ą, że się na niej trudno om ylić. C zyje by zresztą n ie b yły, dziś to już m niej o b c h o d z i61.

Zdaje się nie ulegać w ątpliw ości, że w raz z kopiarzem D arow ski nie om ieszkał przesłać lub — w czasie kilkum iesięcznego pobytu we Lwowie na przełom ie lat 1863— 1864 (kiedy to naw iązał on z Zakładem im. Ossolińskich i jego dy rek to rem nici bliskiej w spół­ pracy 62) — bezpośrednio przekazać B ielow skiem u w łasnych suge­ stii odnośnie do spraw y au torstw a satyr. Dlatego m usi on po­ dzielić z w ydaw cą nie tylko zasługę przysporzenia nauce now ych, cennych tekstów , ale i gorycz potknięcia, jeśli idzie o ich autorstw o, k tó re to potknięcie rychło w skazał i przekonyw ająco uargum entow ał świeży m onografista T rem beck ieg o 63 i nie lada znawca lite ra tu ry X V III w., L ucjan Siemieński.

Czytając rew elacy jn ą serię sa ty r w B i b l i o t e c e O s s o l i ń ­ s k i c h , Siem ieński już w czasie pierwszej lek tu ry zauw ażył, że język i arty zm ogłoszonych w ierszy niezbyt p ok ryw ają się z charak ­ terem twórczości autora odezwy Do m oich w spółziom ków .

Na tro p drugiego kan d yd ata udało się krakow skiem u badaczow i wpaść dopiero dzięki id enty fik acji 2 sa ty r z nowego zespołu (mianowicie : Do króła i narodu i Do naszych rycerzy) z ty m i sam ym i utw oram i ogłoszonym i drukiem — o czym nie pam iętał Bielowski — przez K arola Sienkiew icza pod nazw iskiem Zabłockiego.

Zagm atw any obraz zaczął się w yjaśniać, prow adząc Siem ień- skiego do dalszych wniosków. Skoro tak, to i 4 dalsze sa ty ry figu­ ru jące w edle inform acji Bielowskiego w kopiarzu, a pom inięte przez niego tylko dlatego, że w ydrukow ał je już pod nazw iskiem T rem bec­ kiego B runo K iciński (co było w rozum ow aniu lwowskiego edy ­ tora argu m en tem n a korzyść), m usiały w yjść spod pióra tegoż sa­ mego poety! Do przeprow adzenia rew izji w dotychczasow ym poglą­ dzie na dorobek Trem beckiego upow ażnił Siem ieńskiego a u to ry te t red ak to ra Skarbca historii polskiej, którego orzeczeniu zaw ierzył całkowicie :

61 Tam że, k. 80.

62 O p ob ycie D a r o w s k i e g o w e L w o w ie i o w sp ółp racy z O ssolineum zob. jego listy do K. P od w ysock iego z 18 X 1863, 1 II, 29 III i 28 VII 1864. BO 3778/III, k. 146, 152, 156, 166.

63 L. S i e m i e ń s k i , S ta n i s l a w T re m b e c k i. B i b l i o t e k a O s s o l i ń ­ s k i c h , 1866, t. 8, s. 22.

(21)

S ien k iew icz n ie m ógł się pom ylić — w o ła ł w p u b liczn y m liś c ie do A u gu sta B ielo w sk ieg o — m ając b o w iem zbiory p u ła w sk ich ręk op isów pod ręką w ied zia ł, kto był autorem ; a w ied zia ł tym d ok ład n iej, gd y — jak w iadom o — Z abłocki b ył d om ow n ik iem C zartoryskich, a p óźniej zo­ sta w szy k siędzem , na b lisk im P u ła w prdbostw ie ży w o ta dokonał. Jeśli n ie in n y dokum ent, to sam a tak n ied a w n a tradycja m u sia ła się do­ ch ow ać ®4.

Trzeba pochw alić ostrożność Bielowskiego, k tó ry już na gołe ucho w yczuł, że pozyskany przez O ssolineum kopiarz nie zaw iera w yłącznie utw orów jednego poety, że m iędzy saty ram i, k tóre m ożna by sprow adzić n a podstaw ie jednorodnych cech s ty lu i języka pod w spólny m ianow nik autorski, zn ajd u ją się rów nież w iersze zdradza­ jące w yraźnie in n ą rękę, jak np. B ekiesza, bajk a, o k tó rej w iem y dziś na pewno, że ułożył ją Niemcewicz.

Rękopis dyspozycyjny b y ł — jak pam iętam y — uszkodzony. N ależy przypuszczać, że nie bezm yślnie. Z księgi poetyckich pasz­ kw ilów w yrw ano zapew ne k a rty z w ierszam i godzącym i ze szcze­ gólną zjadliw ością w osoby, k tó rych dobre im ię ktoś chciał ocalić przynajm niej dla potom ności. Ja k ie to m ogły być w iersze, m ożna się dom yślić k o n fron tu jąc kopiarz z zespołem sa ty r ogłoszonych kilk a­ dziesiąt la t później przez Bolesława Erzepkiego. M am y na uwadze choćby ów nie p rzebierający w słow ach paszkw il w y m ierzony prze­ ciwko daw nej m etresie królew skiej, Sapieżynie, w form ie niby to S u p lik i [...] o pozw olenie w Polsce rządu.

Na pokrew ieństw o S u p lik i z zasadniczym blokiem paszkw ilów zaw artych w zbiorze n ab y tym przez D arow skiego zw rócił już uw agę Podw ysocki, którem u udało się w yszperać ten zabytek w jakim ś zespole m iscellaneów z czasów S ejm u W ielkiego. Znalazca nie omieszkał, rzecz jasna, podzielić się zaraz ze sw oim kijow skim przyjacielem wiadom ością o now ym połowie archiw alnym . Uczynił to w liście z 20 lipca 1867, w k tó ry m m. in. czytam y:

P rzysłałeś m i k ied yś notatkę o p o lityczn ych w iersza ch T rem beckiego, ale notatkę tylko, bez sam ych w ierszy. O becnie d zięk i niezm ęczonem u a łask aw em u d ostarczycielow i m em u, ró w n ież bardzo m iędzy in n ym i cie­ k aw ych szpargałów , p. Ignacem u S ad ow sk iem u , który z rozm aitych za­ p ieck ów i strych ów w dom ach m iejsk ich i n iem iejsk ich znajom ych sw o ich m n óstw o m i różnych ciek a w y ch bardzo rzeczy u d zielił i udziela,

64 L. S i e m i e ń s k i , Do A u g u sta B i e l o w s k ie g o o nie d r u k o w a n y c h do tą d

(22)

S T A N B A D A N N A D P O L S K Ą P O E Z J Ą P O L I T Y C Z N Ą Z L A T 1788— 1795 3 3 7

p osiadam teraz n ie tylko zn an e w ie r sz e T rem beckiego, które pod p seu d o­ n im em Joannes Sarcasm us z n a m o w y króla pisał do T urskiego, Sew er. R zew u sk ieg o i in n ych , a le — jak to da się w id zieć — z sam ej fak tu ry w iersza i dosadności języka, jem u ty lk o w ła ściw y ch — autorem też być m u si następnego w iersza do ks. S ap ieżyn y, który Ci na próbkę d om ysłu m ego przyłączam .

P rzery w am y cy tat, aby w yrazić uw agę, że m imo upływ u w ielu już m iesięcy od chw ili ukazania się publikacji Bielowskiego i re ­ pliki Siem ieńskiego Podw ysocki nie zdołał się jeszcze zapoznać z ostatnim , jakże w ażkim stanem badań. Owo opóźnienie trz e b a łożyć nie ty le na k arb jego am atorstw a, ile raczej na sytu ację poli­ tyczną, któ ra parę lat po u p ad k u pow stania styczniowego w cale nie sp rz y ja ła ożywionej w ym ianie kultu ralno-naukow ej rodaków za­ m ieszkujących ziem ie pod zaboram i rosyjskim i austriackim . Nie ulega przecież w ątpliw ości, że zapoznaw szy się z k ry ty czny m i w yw odam i Siem ieńskiego w ielki bibliofil nie szerm ow ałby ta k n ie ­ frasobliw ie nazw iskiem Trem beckiego przy om aw ianiu now ych zna­ lezisk literackich, jak to uczynił w przyw ołanym już ustępie listu i w tak im oto k om entarzu do S u p lik i:

Jak k olw iek znane są jej [Sapieżyny] stosu n k i z Stan. A ugustem , do­ k u czała i jem u — jak w iad om o — porządnie, ciągle w rzeszcząc: d a w a j! i daw aj! a J.K.M ci ju ż się uprzyk rzyło daw ać, k ied y trzeba b yło d a w a ć tym , co św ieżo d aw ali. M ogło to w ię c być bardzo, że T rem beckiem u po­ leco n y m było pod ręką o d śp iew a ć Jejm ość, co już b yła ty lk o natrętn ą k ró lo w i i in trygam i sw y m i b u rzyła u m ysły i rzucała gęsto drągam i w koła sejm o w e i m ąciła w odę, ch cąc w niej łap ać ryb y dla p o tem k i- n ow sk iej partii. B yć to m ogło; zresztą cała ta literatura p o lity czn o -w ier­ szow an a z czasów S ejm u C zteroletn iego n ie tk n ięta jeszcze u nas i m a ło znana, a ciek aw a bardzo. J ed n o cześn ie w e Francji od b yw ała się ta sam a scen a z p iosn eczk am i i p a szk w ila m i na tego i innego, na tę i ow ę, a le tam to w szystk o zebrane i znane, u nas n ie tk n ięto ich jeszcze do tego, a liczb a tego także n iezm iern a i w a rta zajęcia, n ie bez u w ażen ia, d latego że m ięd zy n im i są śm iecie. A le dobrze to pow iad a B artoszew icz: „m y n ic n ie m a m y “ i w szy stk o jeszcze do zrobienia.

Po tym znam iennym n a rzek an iu na zaniedbania nasze w dzie­ dzinie reed ycji pełnego zbioru tek stó w poezji politycznej tak w ażnej w dziejach naszego n aro d u epoki, w liście do Podw ysockiego n a stę ­ pu je jeszcze jeden ustęp zasługujący n a pow tórzenie:

W zbiorku tym są in n e rzeczy jeszcze, w k tórych na scen ę w y ch o d zi B ranicka, hetm an ow a, w ruskich w iersza ch do Suchodolskiego, i odpo­ w ied ź tegoż ostatn iego po fran cu sk u ; w szy stk ie te w ierszyk i, a je st ich

(23)

dużo, szarpią partię B ran ick iego z zaw zięto ścią n iesłych an ą, n ie szczę­ dząc byn ajm n iej X cia N estora, który trzym ał się jej z początku jak bodak sukna 65.

Ów rosyjsko-francuski dialog m iędzy h etm anow ą a Suchodol­ skim opublikow ał Podw ysocki w przypisach do P a m ię tn ik ó w E n- gelh ard ta, w ydanych d ru k iem ze względów politycznych w P oznaniu w r. 1873. P rzy okazji om ówił w ydaw ca — bardziej szczegółowo, niż to uczynił w liście do D arow skiego — zaw artość swojego zbioru. Z auw ażym y, że w jego w yw odach nie padło już ani razu nazw isko Trem beckiego; widocznie pod w pływ em nadesłanej m u przez ga­ licyjskich przyjaciół w iadom ości albo pełnego te k stu rep lik i Sie- m ieńskiego. W końcow ym u stępie przypisu — jeszcze raz, i jeszcze dosadniej niż w korespondencji — zasłużony szpargalista i h isto ry k w ygłosił z całym naciskiem — on pierw szy w X IX w. — wciąż ak tu aln y , bo nie zrealizow any do dnia dzisiejszego, po stu lat zeb ra­ nia w jed n ą całość rozproszonej lite ra tu ry politycznej z ostatn ich la t daw nej Rzeczypospolitej:

W grubym ręk op iśm ie pt. M a n u s k r y p t p i s m i w i e r s z ó w do S e jm u

W ielk iego, który m am pod ręką, zebrana jest, gdyż znaczna je st ich lic z ­

ba, część za p ew n e z tej m asy broszur, p ism u lotn ych , św istk ó w i w ierszy jed y n ie sk ierow an ych p rzeciw k o tem u stron n ictw u h etm a ń sk o -p o tem k i- now sk iem u . W jednej z tych broszur, pt. S k r y p t z n a l e z io n y w k o ściele X X .

D o m in i k a n ó w d a w n i e j kaplicą m o s k i e w s k ą z w a n y m , p lan c a ły tej p artii

je s t w y św ieco n y , z w yraźn ym i n ap om k n ien iam i o w o jen n y ch przygoto­ w an iach . [...] C ała ta literatu ra naszej n arodow ej, p olityczn ej satyry le ­ ży odłogiem u nas, n ie tk n ięta. Przez jak ąś d ziw n ą p olityczn ą pruderią n ie k orzystam y z niej p u b liczn ie, bojąc się dotknąć jask raw ym i jej bar­ w a m i ch łostan ych n ią osób, k tóre w c a le n ie b a ły się n ie ty lk o dotykać, a le i kom prom itow ać d aleko d o tk liw iej najd roższych in teresó w i sam ego istn ien ia narodow ego. W e F ran cji d aw n o ju ż obrobiono sw o ją w szech ­ stronnie, w ycią g a ją c z niej n ie tylk o c iek a w e szczegóły in d y w id u a ln e, a le i p ew n e dane, w y ja śn ia ją ce sk ryte zab iegi całych stron n ictw polityczn ych . D la nas, którym n ie zn an e są w p ełn i, p om im o n ied a w n ej jeszcze p rze­ szłości, czasy n a w et S ta n isła w a A u gu sta, po których brodzim y ty lk o z za­ p asem bardzo skąpych w ia d o m o ści o nich, zeb ran ie i w y stu d io w a n ie tego ogrom u broszur, u lotn ych k artek p o lity czn y ch i w ierszy tej naszej p o li­ tycznej satyry byłoby w a żn y m i bardzo p ożądanym dla n au k i nab yt­ k iem ee.

P rzekonanie Podwysockiego o zupełnym zaniedbaniu badań nad epoką panow ania Stanisław a A ugusta nie było odosobnione. Podzie­

65 BO 4293, k. 124.

66 L. E n g e l h a r d t , P a m ię tn ik i. O pracow ał K. P [o d w y s о с к i], Poznań 1873, s. 183.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Właśnie dlatego, że lewica odrzuca ten terror, nie jest konieczne, by przy- łączyła się do burżuazyjnej kampanii potępienia radykalnej opozycji.. Lewica wyraża bowiem

„Exemplum jest przez klasyków teorii wymowy defi niowane jako »komemora- cja«, czyli wspomnienie lub przypomnienie zdarzenia rzeczywistego lub fi kcyj- nego w funkcji

Ponieważ w rozmowach tych pojawił się też problem samookreślenia zawodowego, a uzyska- ne odpowiedzi były interesujące, przeprowadziłam także nieco później 3 , już na po-

Prowadzenie badań nad myślą polityczną (analiza stanowiska podmiotów politycznych) w kontekście członkostwa państw w organizacjach międzynarodowych o charakterze

The first-place teams in each league play each other in the World Series. Uzupełnij zdania właściwym przedimkiem a, the lub wpisz X jeśli przedimek

Les résultats de la coopération des réfugiés pen- dant la Seconde Guerre mondiale (s. 22–43), Arkadiusza Indraszczyka L’«In- ternationale verte» et ses visionnaires polonais

Można dyskutować, czy Herbert stosował się w swym życiu do głoszonych przez siebie później poglądów i czy jego życiorys istotnie pasował go na wyraziciela tych

[r]