• Nie Znaleziono Wyników

"Armia Krajowa na Wileńszczyźnie 1943-1945", Paweł Rokicki, Warszawa 2003 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Armia Krajowa na Wileńszczyźnie 1943-1945", Paweł Rokicki, Warszawa 2003 : [recenzja]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Piotr Niwiński

"Armia Krajowa na Wileńszczyźnie

1943-1945", Paweł Rokicki, Warszawa

2003 : [recenzja]

Pamięć i Sprawiedliwość 3/1 (5), 402-407

(2)

A utor zam ieszcza w niej bow iem np. zbiory tekstów, a zarazem , jako osobne p o ­ zycje, artykuły w nich zaw arte33. W żadnym razie nie podejrzew am go o chęć „rozbudo w yw ania” w ten sposób i tak przecież solidnej bibliografii. M yślę ra ­ czej, że jest to w łaśnie skutek pośpiechu i niedopracow ania.

N a zakończenie tego pobieżnego przeglądu, m ającego - jak już w spom niałem - raczej ch arakter dość luźnych refleksji niż klasycznego artykułu recenzyjnego, w y pada raz jeszcze w yrazić radość z faktu, że w niedługim odstępie czasu do rąk naszych trafiło kilka tak różnych, ale w każdym w ypadku w artościow ych p ozy­ cji n a ten sam tem at. N ic bow iem nie stanow i lepszego tła dla naukow ego p o ­ znania niż ryw alizacja ko m p eten tn y ch autorów , prezentujących nieco różne spoj­ rzenie n a te same w ydarzenia, zjaw iska i procesy historyczne. Pozostaje jeszcze tylko w yrazić nadzieję, by p ro w a d zo n a na tak w ysokim poziom ie m ery torycz­ nym dyskusja n aukow a - n a ten jakże w ażny tem at - była k o ntyn uo w an a.

Jerzy Eisler

Paweł Rokicki, Armia Krajowa na ^Wileńszczyźnie 1943-1945,

I Wydawnictwo „Lampart", Warszawa 2003 („Barwa i broń"),

ss. 178

N iedaw no na rynku ukazała się kolejna książka w serii „Barwa i b ro ń ” W ydaw ­ nictw a „L am part”, której autorem jest Paweł Rokicki, historyk od kilku lat zajm u­ jący się m .in. dziejami AK na Kresach Północno-W schodnich RP. W ydaw nictw o to znane jest z dość dobrych pozycji, niejednokrotnie zapełniających luki h isto rio ­ grafii. W ystarczy w spom nieć choćby w ydan ą w 1998 r. książkę W ojska N K W D

1 9 1 7 -1 9 4 5 34, k tó ra jest w ręcz podstaw ow ą pozycją dla historyka dziejów Polski

zajmującego się tym okresem . Tym razem także udało się zapełnić białą plam ę. Książka Rokickiego jednak, w odróżnieniu od innych z tej serii, jest nietypow a.

A utor podjął się rzeczy na p o zó r niem al niew ykonalnej - opisania u m u n d u ­ ro w an ia i uzbrojenia form acji partyzanckich. Jak słusznie zauw aża we w stępie, „jest to zadanie kark o ło m n e z uw agi na specyfikę w a ru n k ó w party zan ck ich ”. Jak bow iem opisać u m u n d u ro w an ie form acji, k tó re z samej definicji były n iem u n d u ­ row e, czy ich uzbrojenie zdobyw ane podczas w ielu akcji zbrojnych, będące dzie­ łem przypadku? M am y przecież p rzed oczym a liczne zdjęcia i filmy, pokazujące party z an tó w czy p o w stańców w arszaw skich. Gdzie tam jednolitość? Ale okazało się, że system atyzacja jest m ożliw a. D o prow ad ziła do niej olbrzym ia p raca w yk o­ n an a przez A utora, któ ry przejrzał setki zdjęć z om aw ianego okresu i dokładnie je zanalizow ał. Z naczenie m iała rów nież specyfika p artyzantki n a W

ileńszczyź-33 Tylko tytułem przykładu m ożna przytoczyć w spom nianą już pracę zbiorow ą M illenium polskie. Walka o rząd dusz, Warszawa 2002 oraz zamieszczony osobno w bibliografii znajdujący się w tym zbiorze tekst Tadeusza Krawczaka Centralne władze partyjno-rządowe wobec M illenium .

34 J. Rutkiewicz, Wojska N KW D 1917-1945. Historia, organizacja, um undurow anie, Warszawa 1998 („Barwa i b roń”).

(3)

nie i N ow ogródczyźnie. Ale najważniejszy jest sam fakt do tarcia do tych zdjęć. Była to bez w ątp ien ia m ozolna i d ług o trw ała praca, m ateriał ten bow iem jest b a r­ dzo rozproszony i tru d n o dostępny, gdyż znajduje się w przeważającej części w dom ow ych archiw ach kom batantów . Tym w iększa chw ała historykow i, iż u d a ­ ło m u się te źró d ła uzyskać.

Książkę rozpoczyna kró tk a charakterystyka O kręgu W ileńskiego. A jest ona niezbędna ze względu n a niezwykłość tego fragm entu Polskiego Państw a Podziem ­ nego. Przede wszystkim w tym rejonie okupanci zm ieniali się w ielokrotnie. O d w rześnia do końca października 1939 r. byli to Sowieci, p o tem nad sporą częścią Wileńszczyzny władzę przejęła R epublika Litewska. W czerwcu 1940 r. ponow nie całość zajęli Sowieci, a w czerwcu 1941 r. - Niemcy. Po raz trzeci ziemie te znala­ zły się pod w ładzą sowiecką w lipcu 1944 r. Polska konspiracja dzięki tem u um oc­ niła się i stała jedną z najsilniejszych. To także przyczyniło się do pow stania silnej i prężnej partyzantki w tym rejonie. W swoim szczytowym okresie panow ała ona nad znacznym i rejonam i Wileńszczyzny, licząc blisko 8 tys. (dane te pochodzą z ta­ beli na s. 135) dobrze - jak na w arunki partyzanckie - uzbrojonych żołnierzy.

W efekcie tych w ydarzeń party zan tk a ta starała się jak najściślej naw iązyw ać do tradycji W ojska Polskiego. Z agrożenie dla ludności polskiej, k tó re szło zaró w ­ no ze strony o k u p an ta niem ieckiego, jak i w spółdziałającej z nim adm inistracji li­ tewskiej, czy w końcu p artyzantki sowieckiej, zm uszało niejako polskie oddziały do w yraźnego sygnalizow ania, iż tereny te są częścią polskiego państw a. Stąd m .in. bardzo w yraźna tendencja do ujednolicenia um und u ro w an ia, a także n a ­ w iązyw anie do tradycji polskiego w ojska. Stąd p rób y przerabiania zdobycznych m u n d u ró w czy naw et cyw ilnych ubrań, a w reszcie u tw orzenie licznych zakładów kraw ieckich szyjących m undury. W tym dążeniu do ujednolicenia dużą rolę o d ­ gryw ał także fakt, iż polskie oddziały panow ały n ad znaczną częścią tery to riu m i m iały dzięki tem u m ożliw ość rozpoczęcia własnej produkcji.

W pierw szym rozdziale R okicki scharakteryzow ał rozw ój p artyzantki. Ukazał skróto w o działalność oddziałów , ich stru k tu rę i rozw ój sieci dow ódczej. W yjaśnił też niek tó re określenia używ ane w n o m enklatu rze kom en dy okręgu dla oznacze­ nia poszczególnych oddziałów . Jest to b ardzo istotne, gdyż do tej po ry w lite ra­ turze pano w ał chaos w tym względzie. Teraz zostało to usystem atyzow ane. W ia­ dom o już, w jakiej kolejności stosow ano nazew nictw o: n ajp ierw OP, czyli

oddział partyzancki, a następnie brygada partyzancka. M o żna zgodzić się z tezą 4 0 3 A utora, iż n ietypow a nazw a „brygada” w yw odzi się od określeń używ anych

przez działającą w tym rejonie partyzantkę sow iecką (s. 10). U system atyzow ane zostało także rozkazodaw stw o. A utorzy kolejnych publikacji b ęd ą m ieli u łatw io ­ ne zadanie, w iedząc, kiedy p o w o łan o zgrupow ania partyzanckie i jakie oddziały w jakim okresie w chodziły w ich skład.

Kolejne rozdziały zaw ierają już m erytoryczne om ów ienie podjętej p ro b lem a­ tyki. S charakteryzow ano w ięc poszczególne zgrup ow ania partyzanckie, działają­ ce w ich ram ach brygady, jednostki dyspozycyjne oraz D ow ództw o Polow e. N a j­ więcej miejsca A utor pośw ięcił Z g ru p o w an iu nr 1. Jest to uzasadnione, gdyż brygady partyzanckie w chodzące w jego skład należały zaró w n o do najdłużej działających, jak i najbardziej licznych oraz staczających najwięcej potyczek. R oz­ dział podzielono n a trzy części (okresy). Pierw sza p rzedstaw ia początki p a rty ­ zantki (od sierpnia 1943 r.), om aw ia przyczyny jej po w stan ia i specyfikę w tym

(4)

okresie. M ało liczebne oddziały za swój głów ny cel staw iały ro zb ud ow ę. P od­ p o rz ąd k o w an e tem u były akcje bojow e, skierow ane głów nie przeciw ko p o ste ­ ru n k o m policji i p a tro lo m nieprzyjaciela. Jednocześnie akcje te były form ą och ro n y miejscowej ludności p rz ed represjam i o k u p an ta. L ikw idow ano n ajb ar­ dziej znienaw idzonych funkcjonariuszy ap aratu w rog a. Jed n a k w alkę z o tw artą przyłbicą rozp o częto w styczniu 1944 r., co zostało om ó w io ne w drugiej części. W ted y przy stąp io n o do planow ej likw idacji adm inistracji o k u p an ta. D o koń ca kw ietn ia 1944 r. przy g o to w an o g ru n t p o d szersze działania, k tó ry m p o św ięco­ n a jest część trzecia rozdziału. W pole w yszło D o w ó dztw o Polow e AK, stw o rz o ­ no zg rupow ania partyzanckie, ro z p o częto instalację n a zajętych tere n ach p o l­ skiej adm inistracji. P ow stała w tedy R epublika D ziew ieniska, n a której teren w ró g nie m iał w stępu.

Dzieje poszczególnych b rygad om ó w io n e zostały p ro p o rc jo n a ln ie . N a jw ię­ cej m iejsca A utor pośw ięca 3. W ileńskiej B rygadzie, najw iększem u o d działo w i Z g ru p o w a n ia n r 1, najbardziej aktyw nem u i najlepiej w zw iązku z tym u z b ro ­ jo n em u . Z re sz tą ta bryg ad a zdaje się być, zdan iem A utora, w zo rcem d la innych o d d z ia łó w - z a ró w n o p o d w zględem organizacji, jak i u m u n d u ro w a n ia czy uzbrojenia.

N a duży szacunek zasługuje opracow anie przez R okickiego zasad fo rm o w a­ n ia oddziałów . Początkow y podział oddziału na p atro le został zam ieniony n a n ie­ m iecki system trójkow y: trzy sekcje trzyosobow e tw orzyły drużynę, trzy dru ży ­ ny - p lu to n , trzy p lu to n y - kom panię. Ta zasada, w p ro w ad zo n a we wszystkich brygadach, stała się p o dstaw o w ą i jednolitą. A utor przedstaw ia, rzecz jasna, p ew ­ ne odstępstw a, w skazujące w szczególności n a kadrow ość zam ierzonych o dd zia­ łów, podkreśla jednak konsekw encję w jej stosow aniu.

N a tle historii o ddziałó w przedstaw iono ich u m u n d u ro w an ie i uzbrojenie. Jak w ynika z ustaleń A utora, u m u n d u ro w an ie partyzanckie przechodziło isto tną m etam orfozę. Pierw otnie były to ubrania cywilne, w najlepszym razie półcywilne. Pierwszy oddział partyzancki por. A ntoniego B urzyńskiego „K m icica” przy p o m i­ nał partyzantkę sowiecką, z k tó rą zresztą przez pierw sze p ó ł ro k u w sp ó łp ra co ­ w ał. Kolejne oddziały - „Łupaszki”, „Szczerbca” czy „Tońki” - także początkow o przyw iązyw ały w iększą wagę do praktyczności niż jednolitości. D op iero liczne akcje bojow e pozw oliły n a skom pletow anie w m iarę jednolitych uniform ów . 4 0 4 W łaśnie w oddziale „Szczerbca” rozpoczęto w ym ianę elem en tów u m u n d u ro w a­ nia pom iędzy poszczególnym i podo ddziałam i. W ym ieniano płaszcze, ku rtk i m u n d u ro w e, hełm y czy furażerki. Oczywiście wszystkie te elem enty natychm iast oznaczano polskim i sym bolam i. Także tutaj Rokicki zadziw ia dokładnością. Z e ­ b ra ł inform acje na tem at niem al w szystkich oznak stosow anych przez w ileńskich partyzantów : opasek, orłów, naszyw ek czy ryngrafów . O dznaki te następnie uszeregow ał, przypisując je do poszczególnych jednostek czy form acji.

U m undurow anie z czasem zaczęło być utożsam iane z poszczególnym i jed ­ nostkam i. To dzięki tem u m ożem y dziś rozpo znać n a zdjęciach żołnierzy p o ­ szczególnych brygad czy w ręcz pododdziałów . K om pania szturm ow a 3. Brygady w y stępow ała w charakterystycznych niem ieckich m u n d u rac h m askujących, inna zaś nosiła płaszcze policji litewskiej. P odobnie rzecz się m iała z nakryciam i gło­ wy. Tak jednolicie u m u n d u ro w an e oddziały p rezento w ały się b ardzo bojow o, zwiększając swój w pływ n a m iejscow ą ludność, budząc respekt w roga.

(5)

O sobno A utor om ów ił uzbrojenie oddziałów. Tutaj ujednolicenie było dużo trudniejsze. Partyzanci mieli b ro ń zdobytą zazwyczaj podczas akcji zbrojnych. Znacznie rzadziej spotykało się b ro ń podjętą z pól bitew nych (kam panii 1939 r. i 1941 r.) i pochodzącą z konspiracyjnych magazynów. Broń zdobyczna pochodzi­ ła na ogół z rozbitych posterunków policyjnych, a te z kolei uzbrajane były w b roń zdobyczną. Stąd olbrzym ia jej różnorodność. U jednolicenie - np. w prow adzenie w jednej kom panii tylko karabinów systemu m auzer - było nie tylko niem ożliwe, ale i niebezpieczne. Podstaw ow ym problem em p artyzantów był bow iem brak am u­ nicji. Często n a żołnierza przypadało tylko kilka sztuk amunicji danego typu, dla­ tego starano się zróżnicow ać bro ń, aby w czasie boju nie nastąpiła chwila, kiedy zupełnie zabraknie naboi. Posiadanie bro n i różnych kalibrów gw arantow ało, iż przynajm niej do jednego jej rodzaju wystarczy amunicji. W iększość b ro n i używ a­ nej w oddziałach wileńskich była produkcji sowieckiej. W ynikało to zarów no z faktu, iż często prow adzon o potyczki z partyzantką sowiecką, od sierpnia 1943 r. intensywnie zwalczającą polskie oddziały, jak i z tego, iż oddziały policyjne były niejednokrotnie w tę b ro ń w yposażane. Innym ciekawym elem entem była dość d u ­ ża liczba bro n i maszynowej w oddziałach. Jak tw ierdzi Rokicki, na jedną drużynę zazwyczaj przypadał jeden erkaem (w m aju-czerw cu 1944 r., kiedy uzbrojenie by­ ło dość dobre), z tego połow a była produkcji sowieckiej. Ta potencjalna siła m iała jednak także swój m ankam ent - konieczność posiadania dużej ilości amunicji, a z tą, jak już w spom inałem , było krucho. Dlatego też w ybierano takie cele ataku, aby ew entualna zdobycz przynajmniej zrów now ażyła ubytek amunicji.

Jed y n ą p ró b ą ujednolicenia uzbrojenia był rozkaz zdaw ania wszelkiej zdo by ­ tej przez p arty zan tó w b ro n i krótkiej, k tó rą przeznaczano dla siatki konspiracyj­ nej. W zam ian sieć konspiracyjna m iała przekazyw ać karabiny i b ro ń m aszyno­ w ą. Jed n a k rozkaz ten praktycznie nie był w ykonyw any przez partyzantów . Z ad e n z żołnierzy nie chciał bow iem pozbyw ać się zdobyczy, k tó ra nie tylko w zm acniała jego siłę ognia (naw et jeśli iluzorycznie - tylko z bliska), ale była przede wszystkim pam iątką z krw aw ego boju.

Jed n o stk i w ileńskie m iały także specyficzne uzbrojenie. D ow ódca 3. Brygady por. G racjan Fróg „Szczerbiec” zam ierzał zm otoryzow ać swój oddział, podlegli m u żołnierze starali się więc zdobyw ać sam ochody ciężarow e i osobow e. W d u ­ żej m ierze to się u dało - n a stanie brygady było p o n a d dw adzieścia sam ochodów ,

z któ ry ch korzystał także k o m en d an t O kręgu W ileńskiego p p łk A leksander Krzy- 4 0 5 żanow ski „Wilk”. 2. Brygada z kolei zdobyła dw ie niem ieckie haubice 105 m m ,

k tórych jednak nie zdążyła w ykorzystać w boju. O ddziały G arnizon u W ileńskie­ go m iały czołg R enault, obsługiw any przez dotychczasow ą załogę.

C iekaw ym w ątkiem poru szonym przez A uto ra jest w łasna p ro du kcja okręgu. Specjalna k o m ó rk a kom endy okręgu, w ystępująca p o d k ryp tonim em „P erkun”, w y p ro d u k o w ała p o n ad 10 tys. granatów , zw anych p o p u larn ie sidolkam i, i o k o ­ ło 75 0 0 butelek zapalających. Podjęto także pro du kcję um u n d u ro w an ia; bluzy polskiego kroju w ykonyw ano z farbow anego lnu.

W swojej publikacji Rokicki om ów ił także oddziały O kręgu N o w o g ró d zk ie­ go co jest jak najbardziej zasadne, gdyż okręg ten został p o d p o rząd k o w an y W il­ nu na okres realizacji operacji „O stra B ram a” . Szkoda tylko, iż O kręg N o w o ­ gródzki został p o trak to w a n y tak pobieżnie. Ze w szech m iar zasługuje on n a p o d o b n ą m onografię.

(6)

O sobny rozdział został pośw ięcony operacji „O stra B ram a”, kluczow em u w y­ stąpieniu zbrojnem u AK n a tych terenach. N a szczególną uwagę w tym rozdziale zasługuje p ró b a odtw o rzen ia zasad przyznaw ania „legitym acji w ojskow ych”. Z a ­ chow ało się ich do dziś niew iele, w ięc i m ateriał do pracy był dość ubogi. Ale w ydaje się, że u dało się A utorow i postaw ić trafn ą hipotezę dotyczącą num eracji legitym acji, m ów iącą o przydzielaniu tysiąca n u m eró w n a brygadę partyzancką. Dzięki tem u ustaleniu historycy są dziś w stanie określić przydział danego żo ł­ n ierza tylko n a podstaw ie zachow anej legitymacji. Przy okazji w a rto pochw alić tak szczegółowe podejście do problem atyki. W obec olbrzym iej liczby zalewającej h isto ry k ó w dokum entacji zajm ow anie się nu m eram i „legitym acji w ojskow ych” w ydaje się problem em trzeciorzędnym . Jed n a k został on przez R okickiego p o d ­ jęty, właściw ie opracow any i stał się p o d staw ą do dalszych badań.

G łów n ą część książki zam yka Epilog, czyli b ard zo k ró tk a (niestety) ch a rak ­ terystyka o d d ziałó w partyzanckich działających po 1944 r. n a W ileńszczyźnie czy innych tere n ach Polski, składających się z żołnierzy w ileńskiej AK (choćby 5. W ileńska Brygada AK mjr. Z y g m u n ta Szendzielarza „Ł upaszki”). Jest to ty l­ ko b ard zo k ró tk i zarys, ale rozum iem , iż A utor chciał się skupić głów nie na okresie najw iększego ro z ro stu wileńskiej party zan tk i. Książkę uzup ełn iają b a rw ­ ne plansze przedstaw iające typy u m u n d u ro w a n ia i u zbrojenia oraz kró tk ie k a­ lend arium .

Książka Rokickiego nie jest jednak po zbaw io na m ankam entów . Przede w szystkim dużym p roblem em jest bard zo słaba k o re k ta (zresztą b rak inform acji o d wydawcy, że tak o w a w ogóle była). Liczne błędy u tru d n iają odbiór, w kilku m iejscach w ręcz w ypaczając treść, k tó rą A utor chciał przekazać (także w n a ­ zw ach obcojęzycznych - np. Vietinie R inktine - s. 23 i 34). Dużym p roblem em jest też b rak w ykazu skrótów , zwłaszcza gdy n a jednej stronie z reguły w ystępu ­ je ich przynajm niej kilka. U tru d n ia także o d b ió r stosow ana przez A utora zasada używ ania p seudonim ów i k ry p to n im ó w w kolejności chronologicznej. D obrym zw yczajem publikacji jest bow iem ujednolicanie nazew nictw a. O w szem , należy wyjaśnić (np. w przypisie) zm iany zachodzące w p seudonim ach, ale trzeb a się starać o utrzym anie jednolitości w tekście. I tak czytelnik d o piero n a s. 53 d o ­ w iaduje się że „Ł opaszko”, „Łupaszka” czy „Ł upaszko” to ta sam a osoba, m im o że pseu donim ten w ystępuje już n a s. 8. Z resztą A utor sam nie jest konsekw ent- 4 0 6 ny w przyjętych zasadach (s. 54). B rak rów nież w w ielu p rzypadkach rozszyfro­

w ania p seu d o n im ó w (m.in. n a s. 23 pojaw ia się m jr „D ąbek”, ale nie w yjaśnio­ no, że to m jr K azimierz R adzikow ski, b rak także nazw isk por. „G ro m a” oraz ppor. „Bem a” na s. 33 i w ielu innych).

C zasem ten brak konsekw encji odnosi się także do spraw m erytorycznych. O ddział „M ała Błyskawica” raz w idnieje jako p o d o d d ział UBK (s. 21), a innym razem - 1. Brygady (s. 29). Faktycznie, jego żołnierze walczyli najpierw w szere­ gach jednego oddziału, n astępnie zostali przeniesieni do drugiego, ale Rokicki nie przedstaw ia tego należycie. Z kolei n a s. 30 pisze o rozw iązaniu przez mjr. A n­ toniego O lechnow icza „P ohoreckiego” podległych m u oddziałów , ale nie wyjaś­ nia, że stało się to p o d groźbą ro zbrojenia ich przez jednostki A rm ii C zerw onej. W ypacza to tekst i sugeruje zdradę ze strony jednego z najbardziej zasłużonych o ficerów wileńskiej AK i jej ostatn iego k o m e n d a n ta (do 1948 r.). M ożliw e, że w y m ag an ia w ydaw cy ograniczyły m ożliw ość ro z szerzen ia tek stu , ale czasam i

(7)

w yjaśnień w yraźnie b ra k u je . Z d a rz a ją się tak że sprzeczności. A u to r pisze, że w 8. Brygadzie nie zunifikow ano b ro n i (s. 87), n a następnej stronie zaś stw ier­ dza, iż unifikację tę p rzeprow adzono.

W arto dodać także kilka uzupełnień: płaszcze policji litewskiej, w k tóre u m u n d u ro w a n i byli żołnierze 3. Brygady z p lu to n u „D żum by”, były granatow e (tak zresztą jest n a tablicy nr 1), a nie czarne, jak podaje A utor (s. 34). C zarne płaszcze natom iast nosiły służby kolejow e. 5. Brygadę „Łupaszki” nazyw ano B ry­ gadą Śmierci (s. 54), poniew aż kilkakrotnie do kom endy okręgu docierały in fo r­ m acje o jej całkow itym rozbiciu, ale za każdym razem okazyw ały się one n ie­ praw dziw e. K om endant okręgu ppłk A leksander K rzyżanow ski „Wilk” po kolejnej takiej sytuacji określił ten oddział jako „Brygadę śm ierci”, co sp o d o b a­ ło się p arty zan to m i sami tej nazw y zaczęli z d um ą używać.

C zasem także określenia A utora są zbyt ostre bądź nie oddają rzeczywistości. N a s. 58 używ a on określenia „p ląd ro w an o ” w odniesieniu do akcji od działów partyzanckich AK przeprow adzonej na Litwie Kowieńskiej. To słow o bardziej pasuje do działań b an d rabu nko w ych niż żołnierzy WP, któ ry m i byli partyzanci. C hyba żeby przyjąć, że żołnierze AK w łaśnie w tedy p ostępow ali jak bandyci. R o­ zum iem , iż A utor nie pochw ala karnej ekspedycji, nakazanej przez k om endę okręgu, ale nie oznacza to, że tę akcję m ożna porów ny w ać z bandyckim „p ląd ro ­ w an iem ”. Z kolei na następnej stronie odm arsz 5. Brygady „Łupaszki” spod W il­ na na zachód p rzed „O strą B ram ą” nazyw a porzucen iem podległych sobie o d ­ działów (s. 59). To sform ułow anie także nie w ydaje się najwłaściwsze, zwłaszcza że odejście 5. Brygady do dziś nie doczekało się ostatecznego o pracow ania. Sta­ w ianie tak stanow czych w niosków w ydaje się więc nieuzasadnione, chyba że A u­ to r wie coś, o czym nie wie reszta historyków .

N o i zarzut podstaw ow y - brak pełnego ap aratu naukow ego. C zytelnik z n o ­ w u nie wie, czy m oże zadziałała tu oszczędność wydawcy. N ajpow ażniejszym m an kam entem tej pracy jest b rak przypisów , zarów n o rzeczow ych, jak i biblio­ graficznych (te o statn ie w p ro w a d z o n o , ale w sto p n iu b ard zo niew ielkim ). W w ielu w ypadkach czytelnik polega tylko na w ierze w uczciwość i rzetelność A utora. Ja ich nie kw estionuję, ale dla czytelnika nieznającego Rokickiego choć­ by zestaw ienie liczebności w ileńskich i no w o gró dzkich od działó w AK (s. 135) w ym aga p o d an ia dokum entacji, na jakiej zostało o parte. Podane tam liczby bli­

sko 8 tys. w ileńskich i 6 tys. now o gród zkich p arty zan tó w m ogą w yw oływ ać nie- 4 0 7 dow ierzanie.

P odobne uczucie m iałem , czytając o uzbrojeniu poszczególnych oddziałów. D om yślam się, że inform acje oparte były głów nie n a relacjach i nielicznej d o stęp ­ nej dokum entacji, ale znow u zabrakło p o d staw źródłow ych.

Podsum ow ując, należy jednak podkreślić, iż jest to książka ze w szech m iar p o ­ trzebna. Stanow i przede w szystkim ko m p en d iu m wiedzy, jakiego do tej pory nie mieliśmy. M im o b ra k ó w (nielicznych, choć czasam i uciążliwych) jest to p u b lik a­ cja w artościow a, przygotow ana dużym nakładem rzetelnej pracy. W d o d atk u n a ­ pisana ciekaw ym językiem, dobrze ilustrow an a zdjęciam i i b arw nym i tablicam i. W ypada tylko oczekiw ać n a n astęp n ą tak ą pracę, pośw ięconą być m oże O k rę g o ­ w i N o w ogródzkiem u AK bądź pow ojennej partyzantce wileńskiej.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W swym historycznym rozwoju przechodziła Armia Krajowa ewolucję od Służby Zwycięstwu Polski – organizacji wojskowo-po- litycznej – poprzez utworzony na jej bazie Związek

На пример, описујући владавину Ксун Хи (Шун Чи), тврди следеће: „Ипак, тај је господар имао из- ванредне врлине, грех му је био само то

La doctrine des caractères acquis n’est nullement un faux-semblant de problème, car il se pose encore aujourd'hui. Sans cette doctrine il n’est pas possible

Tekst skupia się na czterech zasadniczych elementach, wychodząc od obecnego kształtu etniczno-narodowościowego regionalnej społeczności, prezentuje regionalny wymiar

Między tymi formami ekumenizmu istnieje ścisła zależność, lecz z całą pewnością można po­ wiedzieć, że dla instytucjonalnego wymiaru ruchu ekumenicznego na

W połączeniu z niewielką dawką amnezji prowadzi to do pytań w rodzaju: Jak to się mogło stać, że w Polsce rządzą znowu komuniści?. Dlaczego ataki na Kościół zyskują

The dynamics of transport volume carried out by various means and branches of transport in the EU Source: a self study based on Źródło: Energy &Transport In Figures,

W okresie powojennym pogłębiająca się specjalizacja studiów prowadzi w istocie historyków literatury do dyskusji bardziej skoncentrowanej na szczegółach niektórych