• Nie Znaleziono Wyników

O Stefanie Kołaczkowskim

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O Stefanie Kołaczkowskim"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Józef Spytkowski

O Stefanie Kołaczkowskim

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 36/1-2, 193-204

(2)

0 STEFAN IE KOŁACZKOW SKIM I.

S tefan K ołaczkow ski urodził się 17. VI. 1887 w U ja- rzy ńcach na Podolu, do szk o ły średniej uczęszczał w W a rs z a ­ wie, m aturę złożył w r. 1907 w Kaliszu. W latach 1908— 13 studiuje w Lipsku, M onachium , F ryburgu, P a ry ż u i Berlinie, po czym prom uje się w Krakowie w r. 1914 na podstaw ie roz­ p raw y doktorskiej „E stety k a K rem era“ zam ieszczonej w „ P rz e ­ glądzie Filozoficznym “ 1916/1917. W' latach 1915— 19 pracuje jako nauczyciel szkół średnich w W arszaw ie, potem w K rako-, wie. Habilituje się w r. 1929 na U niw ersytecie jagiellońskim i jako docent prow adzi w y k ła d y ; w r. 1933 m ianow any profeso­ rem nadzw . historii lite ra tu ry polskiej. W listopadzie 1939 a re ­ szto w any z profesoram i U niw ersytetu Jagiellońskiego i w yw ie­ ziony do obozów kon cen tracy jny ch . Z obozu w S achsenhausen przyw ieziono go już konającego do Krakow a, gdzie zm arł w tydzień później, 16 lutego 1940.

P ierw sze a rty k u ły kryty czn o -literackie zam ieszczał w „Nowej G azecie“ w r. 1912— 13 i w „P raw d z ie “ 1913 r. O dtąd ogłasza kilkadziesiąt ro zp raw m. i. w „P rzeg lądzie W a rsz a w ­ skim “, którego był redaktorem , w „Ponow ie“, „D rodze“, „W ia­ dom ościach L iterackich“, „P rzeg ląd zie W sp ółczesn ym “ i w „M archołcie“ jako założyciel i red a k to r tego k w artalnika. W książkow ym w ydaniu w y szły : St. W yspiański. Rzecz o tr a ­ gediach i tragizm ie, Poznań 1923; T w órczość Jan a K asprow icza, K raków 1924; R y sz a rd W ag n er jako tw órca i teo rety k dram atu, W a rsz a w a 1931; D w a studia: F red ro — Norwid, W a rsz a w a 1931. Na osobną uw agę zasługuje jego głębokie studium „Mickiewicz człow iek“ w XIII tom ie w ydania sejm ow ego Dzieł w szystkich M ickiew icza; uzupełnienie L iteratu ry W spółczesnej Feldm ana 1930; w stęp y do W yboru poezyj K asprow icza i Fantazego w Bibliotece N arodow ej; o raz posłowie do zbiorowego w y d a ­ nia Dzieł K asprow icza 1930.

II.

Zbyt ży w y jeszcze jest w śród nas Kołaczkow ski, zbyt aktualne jego w ystąpienia, by m ożna było zdobyć się na Pamiętnik literacki X X X V I,

(3)

1 9 4 Józef Spytkowski

chłodny obiektyw izm wobec jego spuścizny. Nie możliwe to tym bardziej, że tw órczość jego p rze rw a n a zo stała w m omencie najw iększego ruchu, gdy, zda się, dopiero nabierał rozm achu. A czkolwiek tendencje tej tw órczości z ary so w u ją się od sam ego początku w yraziście i m ożna w nich odnaleźć m om enty osiowe, to przecież m a ona sw oją ew olucję w ew nętrzną, dużą rozp ię­ tość i przesuw anie się w idnokręgów zainteresow ań.

Mimo w ielostronnej działalności K ołaczkow ski to przede w szystkim k ry ty k -tw ó rc a . Do lite ra tu ry i k ry ty k i doszedł on nie norm alną dla h isto ry k ów lite ra tu ry drogą filologiczną, lecz p rzez filozofię i estetyk ę. To zaw aży ło n a kierunku jego zain­ teresow ań, .głównie teo retyczno -literack ich i niechęci do jęz y ­ kow ego działu polonistyki. Z najnow szym i kierunkam i filozofii zap ozn ał się w czasie studiów w Niem czech i w przekonaniach teo riopoznaw czych p ozostał w yznaw cą neoidealizm u z pocz. XX wieku, k tó ry był rea k c ją przeciw pozytyw izm ow i w m eto ­ dologii nauk i k tó ry dąży ł do ro zszerzen ia g ranic poznania. W naukach o kulturze w y raziło się to tendencją do pogłębienia psychicznego zjaw isk, d o tarcia do źródeł, z k tó ry ch zjaw iska te w y p ły w a ją i k tó ry ch są w y razem . N eoidealizm nie pozostał też bez w pływ u na m eto d y badań histo ry czno -literack ich; n a­

stępuje tera z odw rót od genetycznego i filologicznego objaśnia­ nia dzieł w pływ am i z zew nątrz, co dotych czas m iało sw oją po dstaw ę w m etodach p rzyro d n iczy ch , w ew olucjonizm ie S pen­ ce ra i teoriach środow iska T ain e’a. T ym m etodom p o z y ty ­ w istycznym p rzeciw staw ia się K ołaczkow ski w rozdziałach w stępnych książki o W y spiańsk im i w y su w a postulat sy n tezy nauk o sztuce, k tó rab y zespoliła p racę h isto ry k a, filozofa, este­ ty k a i p sychologa tw órczości.

T a now a m etoda proponow ana p rzez niego by ła bliską pojęciu s tru k tu r p sychicznych D iltheya rozszerzonem u przez S p ra n g e ra w „F orm ach ż y c ia “ i odpow iadać m usiała K ołacz­ kow skiem u, w któ rego n atu rze tkw iła p red y lek cja zw racan ia uw agi na tw ó rczą inicjatyw ę a rty s ty . W poglądach D iltheya i S p ra n g era m ieściło się im plicite tak że uznanie w pływ u stru k tu r gru p sp ołecznych: w m yśl tejże z a sa d y styl a rty s ty byłby w yp ad k ow ą stylu jego życia indyw idualnego i koniecznych obiekty w izacyj histo ry czn y ch i społecznych. U tw ierdzało to K ołaczkow skiego w jego socjologicznej in terp retacji zjaw isk literackich, a w późniejszych w ystąpieniach w opozycji do a n ty h isto ry z m u i form alizm u. Z jego arty k u łó w k ry ty czn y ch szczególnie w „M arch o łcie“ widać, że jego niechęć do a n ty h is to ­ ry zm u pochodziła stąd, iż m etoda ta ro zp a try w a ła osobowość tw ó rcy w oderw aniu od owej koniecznej stru k tu ry socjologicz­ nej w sp ó łk ształtu jącej każd ą indyw idualność. Niechęć zaś do form alizm u m iała swe źródła w tym , że kierunek ten s ta ra ł się obiektyw ną m etodę b ad an ia w y ra z u uczynić w yłączną. U Ko­ łaczkow skiego przeciw nie; jego studia o M ickiewiczu, C

(4)

onra-Ö Stefanie Kołaczkowskim 1 9 5 dzie, Norwidzie... są rekonstrukcjam i opartym i i na stylow ym i na życiow ym w yrazie i na stosunku koniecznej stru k tu ry so­ cjologiczno-historycznej, której w ażność w ielokrotnie podnosi. P rzy g o to w an ie estety czn e Kołaczkow skiego było, jak na h isto ry k a literatu ry , rozległe i w szechstronne; omówienie go w ym agałoby osobnego studium . Pu trzeb a się ograniczyć z k o ­ nieczności do pobieżnego zary su . Obok p rac literackich pozo­ staw ił K ołaczkow ski kilka z dziedziny estetyki, jak n. p. n a j­ w cześniejsza ro zp raw a o Krem erze. W iele oryginalnych uw ag na tem a ty estetyczne spotkać m ożna w jego studiach k ry ty c z ­ nych, gdzie nieraz całe stro n y poświęcone są tym wyw odom . S ta ra się on bowiem zaw sze uzasadnić naukowo swój sposób podejścia do zagadnienia; z tego w zględu jego k ry ty k a ma c h a ra k te r naukow y, w przeciw ieństw ie n. p. do im presjo­ nistycznej.

K ołaczkow ski nie trz y m a się sztyw nie żadnego schem atu m etodologicznego i k ażdorazow o d o stra ja sposób podejścia do om aw ianego autora. P rz y analizie dzieł neorornatycznych z a ­ stosuje bliższą im m etodę psychologiczną szkoły Yolkelta i Lippsa. Podobnie będzie się sta ra ł psychologicznie rozw iązać zagadnienie p ro sto ty środków arty sty czn y ch , ew okujących głę­ bokie w zruszenia estetyczne w rozpraw ie „Nasz stosunek este ­ ty czn y do poezji ludow ej“ (Ponow a 1921, z. 1—2). Za najlepszą w szakże p racę ściśle estety czn ą uznać należy jego rozpraw ę o tragizm ie, stanow iącą w stęp do książki o W yspiańskim . Jest to jedyne na tym poziomie opracow anie tego tem atu przez pol­ skiego estetyk a. W tym kapitalnym studium w ychodzi poza psychologiczno-historyczną m etodę V olkelta (E stety ka tr a ­ gizmu) i posługuje się m etodą obiektyw ną fenomenologów, bliską rozpraw ie Schelera „O zjaw isku tragiczno ści“, którego po glądy jednak prostuje i pogłębia, co zresztą w y k a z a ły re ­ cenzje tej książki.

Z racji .pow yższego studium o tragizm ie, w k tó ry m pier­ w szy u nas zaczął stosow ać w k ry ty c e literackiej m etodę fenom e­ nologiczną, uw ażano go w pew nych kołach, za ucznia Schelera. B ezsprzecznie K ołaczkow ski wieie m iejsca pośw ięca w yw odom m etodologicznym , chcąc w yw alczyć zrozum ienie dla swego stanow iska wobec m etod filologicznych i genetycznych. T orując sobie drogi, cytow ał często m. i. au to ra „Form alism us in der Ethik“ i posługiw ał się jego term inologią „w arto ści“, ale o z a ­ leżności m ow y tu być nie może. Scheler sw oją „filozofią ż y c ia “ mógł co najw yżej d o starczy ć czasem argum entów m etodolo­ gicznych, utw ierdzić polskiego k ry ty k a w przekonaniu o nie­ doskonałości m etod racjon alisty czn ych w podejściu do w y tw o ­ rów ducha ludzkiego, do sztuki, religii i m oralności. Ale naw et na tym polu miał Scheler u n as poprzednika w B rzozow skim , cenionym przez Kołaczkow skiego. Jak Scheler i B rzozow ski, tak i K ołaczkow ski zd rad za tę sam ą dążność w ciągnięcia w o r ­

(5)

1 9 6 Józef Spytkowski

bitę nauki w szy stk ich przejaw ów ży cia; w spólna im też intu­ icy jn a zdolnośę p o p atrzen ia na zjaw isko k u ltu ry ze stro ny , z k tó rej ukazu je ono w arto ść dotąd niew idzianą, różną od kon­ w enansow ej o niej opinii.

III.

R o zp raw y estety czn e św iadczą o doskonałym w yrobie­ niu m etodologicznym K ołaczkow skiego, ale pojaw iły się one raczej na m arginesie jego tw órczości k ry ty czn o -literack iej. P ro b lem y teo rety czn e nie in tereso w ały go sam e w sobie, ale dopiero z racji m ożliw ości zastoso w an ia teorii do żyw ego tw ó rcy . Bo K ołaczkow ski w ted y czuje się najlepiej, k ied y m a do czynienia z indyw idualnością a rty s ty . S y ste m a ty c z n a m e­ to d a naukow a jest więc u niego tylko jednym ze sposobów uza­ sadniania w nikliw ych intuicyjnych spo strzeżeń o ludziach, dzie­ łach i; kulturze. N iezaw odność m etody intuicyjnej zach w ala też p rz y każdej okazji i w łaśnie in tuicyjnym poznaniem odkryw a stru k tu rę psy chiczn ą p isarza, jego sta n y duchow e i sterę jego w artości. Z iistów, z dzieł, z w ypow iedzi p o ety w nioskuje o nim i z tych „m em bra d isiecta“ reko nstru uje jego w izerunek p sy ­ chiczny, w iążąc zaw sze dzieło z życiem au tora, podnosząc inte­ g raln o ść jego indyw idualności, będącej w zgodzie czy w kon­ flikcie z jej konieczną sferą społeczno-historyczną.

P o ch w ala m etody intuicyjnej, jako jedynie tw órczej po­ z o staw ała w zw iązku i z osobistym i uzdolnieniam i K ołaczkow ­ skiego i z jego upodobaniam i w sztuce typu rom antycznego, 'he jego upodobania podkreślali szczególnie zaczepieni jego w y s tą ­ pieniam i; ci chcieli go u k azać jako anachronizm m łodopolski (F ry d e). W tw órczości K ołaczkow skiego istotnie m ożna ro ze­ znać wiele ry só w szk oły n eorom antyczncj, co nie powinno dzi­ wić, jeżeli się zw aży, że za jego czasów tra d y c je m łodopolskie b y ły żyw e i praw ie w y łączn e; sam z re sz tą zapoczątkow ał dzia­ łalność k ry ty k a od oceny p isa rz y Młodej Polski, i u d erz a ją c y m ak sy m ab zm jego k ry te rió w oceny bezsprzecznie sta m tą d się w yw odzi.

Rów nież typow o neorom antycznym i są w rodzone ideały piękna K ołaczkow skiego: kult sztuki uczuciow o-żyw iołow ej, sztuki o rozleg ły ch ko nstru kcjach , o tw ierającej szerokie h o ry ­ zo n ty i do ty k ającej problem atyki ogólnoludzkiej. Tu też w y­ mienić by należało jego upodobanie w „jakościach m etafizycz­ n y c h “ (term in In gard en a), będących źródłam i tw órczości i n a­ d ający ch życiu w a rto ść : obok tragizm u K ołaczkow ski zaw sze zw róci uw agę na grozę, bezm iar, hum or, kom izm, ironię... Ze studiów o K asprow iczu, C onradzie i F re d rz e widać, że w ujęciu hum oru bliższym niż Lipps i B ergson był mu Fiöffding (wièlki hum or). H um or zw y k ł był p o czy ty w ać za n ad rzęd n ą kategorie, jednoczącą w w y ższej od trag izm u strefie duchowej w ew nę­

(6)

О Stefanie Kołaczkowskim 1 9 7 trzne sprzeczności n a tu ry tw órcy. O hum orze i tragizm ie mówi też zaw sze z w łaściw ym jego pismom patosem . Na przedm iot analizy w ybierał chętnie tw órców с bujnych, nam iętnych in d y­ w idualnościach, takich jak Kasprowicz, Conrad, Mickiewicz... 0 Ham sunie napisze: „To jest przede w szystkim tęga, p ier­ w otna, pełna niezatraconyeh jeszcze instynktów dusza, w cie­ lenie m ęskiej stanow czości, żelaznej, nieugiętej siły — potom ek W ikingów... nieustraszone zuchw alstw o w oddaw aniu się falom życia — beztroska b a rb a rz y ń c y “. .

Nie był to jednak p rzy ro d n iczy i biologiczny, kult życia pojętego jako żywioł, kult m ający swój rodowód w naturalizm ie 1 nietzscheanizm ie. Podnoszona często przez K ołaczkow skiego żvwiołowość a rty s ty oznacza u niego pełnię duchowego życia, skalę i bogactw o przeżyć, odbite w sztuce apelującej do w sz y st­ kich stron przeżyć. Jak w m etodzie, tak i tu jest on w rogiem naturalizm u i o ty m sam ym pisarzu w yrazi się p rzy innej okazji: „ukochany nasz Knut Ham sun nie całkiem jest w olny od p atosu fałszyw ej biologii... ten biologizm staje się na sta ro ść zan ad to c z y s ty “. Kiedyindziej robi aluzję do nietzscheanizm u: „socjologizm oduczył nas ufać oderw anym od życia ideałom i ponad czas swój w zgardliw ie w znoszącym się indyw idual­ nościom... wielkość chcem y widzieć ludzką“.

W przeciw ieństw ie do neorom antyków Kołaczkowski stale zaznaczał, że naturalizm wiedzie w konsekw encji do kultu p a ­ tologicznych stanów duszy, do relatyw izm u i pesym izm u. To też w łaśnie naturalizm ow i przeciw staw iał „ w arto ść“ rozum ianą za Schelerem , jako za k re s w iary realizow anej czynem życio­ w ym i a rty sty c z n y m . W a rto ść była dla niego zespołem e ty c z ­ nych tendencyj człow ieka, i w opisie stru k tu r psychicznych tw órców s ta ra się ją zaw sze rozpoznać. W oparciu o sy ste m at w artości istnieje dla niego m ożliwość etyki ap rioryczn ej: jest wiec m ożliwa sta ła ocena osobowości, a zatem i m ożliw ość z a ­ jęcia stanow iska wobec aktualnych zjaw isk kultury, bez obawy, że te oceny sa tylko relatyw nie praw dziw e. Z tych w łaśnie przekonań w ypływ a ten u d erzający optym izm K ołaczkow skiego i jego niechęć do sceptycyzm u. W stylu zaś p rzejaw ia się to patosem , k tó ry skłaniał do zestaw ienia go z Brzozow skim , chociaż i m iędzy nimi są zasadnicze różnice, pochodzące nie tylko z przynależności do różnych epok literackich.

B rzozow ski trak to w ał człow ieka schem atycznie i a b s tra k ­ cyjnie; indyw idualność istniała dla niego przew ażnie jako funkcja jego mitu p ra c y pojm ow anej m asow o i socjologicznie. Dopiero zetknięcie się z pism am i New m ana wpłynęło u B rzo ­ zow skiego na uszanow anie indyw idualności i pogłębienie o niej w iedzy. Kołaczkow ski przeciw nie, zaw sze poszukuje żyw ego człow ieka i m istrzostw o k ry ty k i osiąga w analizie duszoznaw - czej. Zbliża on się do rysów indyw idualnych tw órcy, poddaje się ich działaniu, stosując się do odrębnych p raw personalnych

(7)

1 9 8 Józef SpytkowsKi

i po linii ty ch cech p rzep ro w ad za analizę. D latego do strzec m oże ludzkie sprzeczności n a tu ry i podnieść je jako w y raz pełni człow ieczeństw a. P rz e z ten ludzki stosunek poznaw czy w y tw a rz a się poufałość k ry ty k a z a rty s tą i rad ość z odkrycia zag ad k i jego życia. Szczególną rad o ść czerpie k ry ty k z od­ słonięcia zw y czajn y ch życiow ych spraw ludzkiej uczuciowości ii tw órców w ybitnych, jak n. p. u M ickiew icza przyjaźni, po- . Kory i dum y, u F re d ry eroty zm u i ciepła ogniska rodzinnego.

W ty m sam ym szkicu, w k tó ry m podnosi ludzkie uczucie w dzięczności u O rzeszkow ej, w y zn a: „M y tak straszn ie zajęci jeste śm y spraw am i ogólnym i, „m o carstw o w ą“ konsolidacją, ze w ogóle nie czas jest na ko nkretnego człow ieka — zapom ina się o nim, nie widzi się go “. Na p rzy k ład zie K ołaczkow skiego widać w y raźn ie przesunięcie się w idnokręgu upodobań m iędzy dw om a okresam i sztuki: n eo rom an tyczną koturnow ością i w spółczesnym nam k ultem szareg o człow ieka, człow ieka już bez p ate ty cz n e j pozy, ale z a to b ardziej szczerego i praw d zi­ w ego w swej ludzkości.

Mimo pełnego w yrozum ienia dla barokow ej neorom an- ty czn ej psychiki K ołaczkow ski jest szczególnie w rażliw y na typ osobow ości o w ew nętrznym skupieniu, co w sztuce w y ra ­ żało się ideałem k lasy c z n y m : głębią treści a p ro sto tą form y. W z o ry takiej poezji d o strz e g a śladem rom antykó w w pieśni ludow ej, w całej tw órczości K asprow icza, a szczególnie w jego balladach i tem u zagadnieniu stosunku form y do treści p o św ię ­ cił osobne studium : „N asz stosunek e stety czn y do poezji lu­ dow ej“. A że upodobanie to m iało głębsze uzasadnienie w jego naturze, dow odem jego w ła sn y styl. G dyby ktoś szukał w zoru na ekonomię i celow ość u życia słów przez k ry ty k a , zn alazłby go na każd ej stronie jego pism i zrozum iałby jego niechęć do w erbalizm u ta k w w ystąpieniach publicznych, jak i w działal­ ności pedagogicznej. P ro sto tę w y ra z u w yw odził z etyki a u to ra : p ro sto ta form y to w y ra z w ew nętrznego zjednolicenia się, tego skupienia a rty s ty na zew n ą trz : „Bez czci i p okory wobec rzeczy wielkich nie m ogła by istnieć w człow ieku w iel­ k o ść“. P ro sto tę w iązał wdęc z w zniosłością treści i w pięknym szkicu „O p ro sto cie“ , będ ącym niby uw erturą do późniejszej ro z p ra w y o M ickiewiczu, stw ierd za: „p ro sto ta środków a r ty ­ sty czn y ch lub d y sk retn e ich tuszow anie u a rty stó w w cielają­ cych w form ę w ysokie w artości jest pokora talentu wobec te m a tu “ . M isty czn y okres tw órczości Słow ackiego potw ierdzał, jego zdaniem , tę tw ó rczą m oralnie potęgę p ro sto ty i pokory.

N eo ro m an ty czn ą też w y d aje się być jego osobista pre- d y lek cja zain tereso w ań : nie tyle ciekaw i go ty p um ysłow ości czy św iatopogląd a rty s ty , ile sfera jego u c z u c i o w o ś c i . K ołaczkow ski sięga do tej u k ry te j w każdy m człow ieku, irra cjo nalnej stre fy jego m istycyzm u, jego w iary, prześw iadczeń, s to ­ sunku do losu... słow em sięga do źró d eł etyki, do tych głębin,

(8)

О Stefanie Kołaczkowskim 1 9 9 które są najbliższe pokładom religijności tw órcy. T y p uinysło- wości, św iatopogląd i styl p isarza ukazuje dopiero jako rezul­ tat tych irracjon alny ch w arstw . Nawet w ybór gatunku literac­ kiego nie jest u niego sp raw ą czystej form y poetyckiej, ale zaw sze w y razem etyki poety i n. p. hym ny u K asprow icza tłum aczy spotęgow aną religijnością poety. Jest on szczególnie w rażliw y na uczuciowe angażow anie się poety w poszczegól­ nych m om entach tw orzenia; podpada jego uw adze subtelny rytm psychiczny autora, fala w znoszenia się i opadania uczuć, zm iana jakości i skali ich tonu... O tym to w yczuciu skali od­ cieni i subtelnej symboliki św iadczy szczególnie rozbiór poezji K asprow icza i książk a o W agnerze. Ale i w innych studiach, m ających nieraz c h a ra k te r nam iętnych esseiów. Kołaczkow ski nie trz y m a się ściśle naukow ej m etody, a kierując się tylko nie­ zaw odnością intuicji, zadziw ia niespodziew anym postaw ieniem problem u i' oryginalnością rozw iązania go.

K ołaczkow ski m iał więc doskonałe wyczucie form y a r t y ­ stycznej, ale p rz y ty m i pasję poznaw czą naukow ca. Nowo­ czesny naukow y typ k ry ty k i literackiej m a też w nim rep re ­ zentatyw nego przedstaw iciela. Nie tylko więc upodobania neo- rom antyczne, ale i p red y lek cja poznaw cza b ad acza skłaniają go do upodobania w p isarzach o d ram aty cznej psychice, w tw órcach o natu rach zagadkow ych, złożonych a przecie po­ siad ający ch w ew nętrzną jednolitość. Zagłębia się więc w a n a ­ lizie zaw iłych stru k tu r psychicznych, docieka w ew nętrznej sprzeczności n atu r p isarzy takich, jak C onrad, Norwid, M ickie­ wicz... Indyw idualność tw ó rcy nie jest dla niego tylko sum ą cech psy chicznych; o stru k tu rze indywidualnej decyduje do­ piero w zajem ny układ tych cech, stosunki ich napięć m iędzy sobą. Te niejednakow e siły nieraz sprzeczne a zm uszone w spół­ żyć ze sobą w d uszy tw ó rcy skład ają się dopiero na w y raz osobowości.

K ołaczkow ski kocha się w p aradoksach. P rócz głębokiego studium „M ickiewicz— człow iek“ należy do tego typu ro zpraw również jed n a z najw nikliw szych „O ironii N orw ida“. T a jem ­ nicza osobowość tego poety n astręczała doskonałą okazję a n a ­ lizy. K ołaczkow ski w yśw ietlił znakom icie te sprzeczne siły duszy N orw ida: w ew nętrzne rozbicie o raz rozłam m iędzy nim a epoką, k tó ry ukształtow ał ów ezo teryczn y a rty z m tego poety. S kala stanów duszy N orw ida rozm ieszcza jego życie i tw ó r­ czość: od m łodzieńczego patosu po przez su b t^ n e odcienie ironii aż do bezstronnego obiektywizm u pokory. Rzecz jasna, że potrzebna tu by ła nie ty lk o wnikliwa analiza k ry ty k a , ale i zm ysł k o n struk tyw n y . Kołaczkow ski po intuicyjnym poznaniu paradoksów psychicznych p isarza celowo silnie p o d kreśla te w ew nętrzne antynom ie; w skutek tego naczelne duchowe ry sy p isarza u trw alają się i w ybijają. Z tej stro n y p atrząc, m ożna by ten typ k ry ty k i nazw ać ek spresyjną. E kspresja to oczyw iście

(9)

konieczna, stw a rz a ją c a pod k ątem w idzenia etycznym nową rek o n stru k cję osobowości. Te typow e ry sy psychiczne a u to ra sp ro w ad za K ołaczkow ski do jednolitości w ew nętrznej, podno­ sząc m ęskość i m onum entalność osobowości, na k tó rą sk ła d a się zgodność m iędzy dziełem , życiem i typem k u ltu ry dzia­ łającej na p isa rz a ; z w zajem ności subtelnego p rzenikania tych zw iązków objaśnia dopiero o rygin aln o ść stylu.

'Го zaciekaw ienie K ołaczkow skiego dla antynom ij doty czy nie ty lk o osobow ości ale i innych problem ów . T eoria trag izm u p o ciąg ała go zapew ne ,z tego w zględu, że zaw iera splot p a ra ­ doksów w arto ści etyczn y ch i m etafizycznych. W szędzie czuje się u niego rad o ść z o d k ry w an ia parado k sów społecznych i kul­ tu raln y ch , ze w sk azy w an ia w ew nętrznej praw idłow ości tych antynom ij. Jeg o pism a m ają w*sobie zaw sze coś z intelektualnej p rz y g o d y duszoznaw cy, od kryw czości znam ionującej u ro d zo ­ nego k ry ty k a . Te w łaśnie p rzy g o d y budzą w nim tak sz cz e ry en tu zjazm dla przedm iotu, że często poetycko transponuje d ra ­ m at w ew n ętrzn y om aw ianego au tora, jak a rty s ta a rty stę . N a­ w et w podejściu do ludzi cechow ało go to zdobyw anie w iedzy o drugim : nieraz w oczy definiow ał znajom ego, ujm ując tra f­ nie jedność jego pozornych psychicznych rozbieżności.

IV.

Ale K ołaczkow ski ustosunkow ał się p ozytyw nie tylko do niektórych cech neorom antyzm u, do. tych, k tó re zaw sze d ecy ­ dują o w ielkości sztuki — do innych w ręcz negatyw nie. W n a j­ w cześniejszych ro zp raw kach pochw ali czasem Langego, pó­ źniej jed nak w ystęp o w ać będzie przeciw tem u kierunkow i m o­ dernizm u, k tó ry opierał się na intelektualistyczny m kulcie form y i czy stej nastrojow ości. Tego typ u tw ó rczość o k reśla on m ianem estety zm u , i w iąże go kontem platyw nym stosunkiem do życia. W ty m jest on m im o woli ko n ty n u ato rem daw nych w y stąpień B rzozow skiego p rzeciw M iriam owi, kiedy to rów ­ nież chodziło o p rzeciw staw ienie sztuce intelektualnej tw órczo­ ści szczerej i uczuciow ej. Ja k B rzozow ski, tak i on przepow iada estetyzm ow i ideow e w yjałow ienie, a kult czystej form y u to żsa ­ m ia z hedonizm em e ste ty cz n y m ; p ro testu je przeciw ko u z n a w a ­ niu sztuki za rów now ażnik piękna i rozkoszy, arg u m en tu jąc za M. G eigerem , że sz tu k a zaw iera nie tylko piękno, ale realizuje też takie w artości, k tó re sam e przez sie nie są pięknem : to w a r­ tości m o ralne i etyczne. T ych K ołaczkow ski poszukuje zaw sze w sztuce, a g d y ich nie znajduje, kw estionuje jej w artość. To też chociaż nie m iał zam iaru m oralizow ać, m o raiizatorem stał się niechcąco: ocen iając bowiem zjaw isk a literackie k ry te ria m i m ak sy m alisty czn y m i i pod k ątem w idzenia etyczn ym , w sk a ­ zy w ał mimowoli na w artości m oralne i tym sam y m podnosił w ychow aw cze w a lo ry dzieł i tw órców .

(10)

I tu jest w łaśnie dru g a negatyw na stro na jego k ry ty k i: bo bieżąca tw órczość literack a coraz mniej daw ała okazji do stosow ania w ygórow anych spraw dzianów m etafizycznych, e ty ­ cznych, socjologicznych. M aksym alistyczne k ry te ria p rz e ra ­ sta ły tera z sztukę bieżąca, odbijały od m inimalizmu czasów . L ata po pierw szej wojnie św iatow ej, a szczególnie okres 1930—39, cechują tendencje w ręcz przeciw ne: to stopniow a ni­ w elacja osobowości i kult przeciętności; w poezji eksperym en- talizm form alny, w powieści autentyzm i psycholog izm. Do tego m inim alizm u litera tu ry dostosow ały się rychło k r y ­ ty k a dzienn ikarska i m etody badań: m odnym staje się for­ m alizm. W praw dzie Kołaczkow ski doskonale odczuw ał formę, ale cenił ją tylk o w espół z głęboką Jreścią; znał dobrze z a g a d ­ nienia stylistyki, w ersyfikacji i pośw ięcał im wiele uw ag na se­ m inariach, ale uw ażał je za niższe akadem ickie (kategorie w porów naniu z etycznym i k ry teriam i oceny literatu ry .

I oto k ry ty k żyw y, jak b y stw orzony do oceny bieżącego nurtu literackiego, zm uszony jest teraz naw racać retro sp ek ty w ­ nie do daw niejszych wielkości, czemu sp rz y ja ł i sy stem w y ­ kładów uniw ersyteckich. T ak pow stało studium o M ickiewiczu, najgłębsze zapew ne z dotychczasow ych p rac o poecie. W y d an ia pism zbiorow ych B rzozow skiego, O rzeszkow ej stw a rz a ją rów ­ nież okazję do m aksym alisty czn ej oceny. K ołaczkow ski poszu­ kuje wielkości, a nie zn ajd u jąc jej, poza nielicznymi w yjątkam i ustosunkow uje się do bieżącego nurtu literackiego negatyw nie i polemicznie, i to nie tylko do sztuki, ale i do kultury, k tó ra ją w ydała.

P rz y g ry w k a m i do w alnej rozp raw y b y ły daw niejsze rozrzucone aluzje o kulturze, gdzie nieraz podkreślał, że w spół­ czesny okres to dalszy ciąg w zm ożonej w alki z racjonalizm em i scientyzm em . Ale dopiero jako red ak to r „M arch ołta” w a r ty ­ kule „Bilans e ste ty zm u “ p odjął gruntow ną rew izję w artości m etod form alnych w k ry ty c e , w badaniach literackich i e ste ­ tyzm u w sztuce. Nie chodziło tu o kw estionow anie naukow ej w artości m etody form alnej i jej p rzydatności dla hum anistyki, bo sam niejednokrotnie ex cathedra stw ierdzał, że tylko ta drogą dojść m ożna do obiektyw nych sądów . Ale chodziło mu 0 jej w yłączność, o ograniczanie zakresu badań do techniki li­ terackiej. W k ry ty c e form alizm u nie był w praw dzie zupełnie odosobniony, bo podobnie pisali W . Borow y i Z. Łempieki, ale ori z w łaściw ym sobie patosem w ytoczył przeciw niemu naw ał w ażkich argum entów , trafiający ch w p rzy c z y n y i skutki w y ­ chow aw cze tej m etody : form alizm to, jego zdaniem, p rzejaw zm echanizow ania now oczesnej kultury, to w ykw it totalizm u 1 sym ptom zaniku godności ludzkiej, w spółczesny zaś kult rz e ­ miosła a rty sty c z n e g o jest „jedną z n ajgroźniejszych potęg sprzym ierzo ny ch przeciw osobowości i życiu duchow em u“ . Na ów czesne stosunki był to m anifest silny, ale darem ny.

(11)

202 Józef Spytkow ski

Z podobnych pobudek w ystąpił na terenie uniw ersyteckim z projektem refo rm y studiów polonistycznych. Zapewne bez­ pośrednią p rz y c z y n ą była u ta rta opinia o przeroście studiów językow ych n a niekorzyść literackich, ale pośrednio w płynęła tu i jego niechęć do form alizm u. S tu dia językow e należały, jego zdaniem , do rekw izytu p o zytyw istycznego. Chodziło mu o stw o­ rzenie w arunków p rac y na w łasną m iarę i o zastąpienie typu filo lo g a-erud y ty now oczesnym polonistą w yszkolonym na sy n ­ tezie nauk o k u ltu rze; ten ty p polonisty był mu najbliższy. Jeżeli jednak na jego w ystąpien ia w „ M a rc h o b ie “ patrzono jeszcze przez palce, to na refo rm atora, naw et życzliwi, z ubo­ lew aniem nad m arnow aniem się jego talentu.

V.

K ołaczkow ski to k ry ty k bezpośredni, z d ra d z a ją c y odrazu swój ideał piękna i uczuciow y stosunek do om aw ianego autora. Mniej dbały o podniety intelektualne, pisze najczęściej o tym , co go do głębi w zruszyło. Jak w życiu powszednim , tak i w k r y ­ ty ce nie stosow ał dyplom acji, połowiczności, ani nie upraw iał k ry ty k i obosiecznej. Sam zaw sze w ystępow ał przeciw dwuli­ cowości, przek o m arzan iu się i k ry ty c e kom prom isów t. j. takiej, k tó ra d o stra ja się stosow nie do okoliczności. N igdy też nie schodził do drw in ani groteski, nie czepiał się m ałostkow ości; a u to ra nie lekcew ażył. G dyby przypom nieć rozproszoną po czasopism ach jego tw órczość, to zapew ne okazało by się, że był to jeden z najw ybitniejszych w Polsce, praw dziw y k ry ty k tw órca. L ite ra tu ra była dla niego um iłow anym żyw iołem ; na tle sw ego czasu w yróżniał się pow agą tonu i przejęciem się rolą k ry ty k a . C echow ała go typow a dla wielkich k ry ty k ó w p a sja walki ze złudzeniam i, odw racanie u tarty ch mniemań o dziełach i tw órcach. P r z y tych zaletach odzn aczał się wnikli­ w ością, głębokością an alizy i szerokością syntezy . W iele z jego sądów m a trw ałą w arto ść w literaturze.

W a rto też poświęcić kilka uw ag zew nętrznej stronie jego pism, k tó ra doskonale odzw ierciedla żyw ość jego um ysłu. Jego rozp'raw y robią w rażenie pospiesznego form ow ania się przez to, że łatw o przechodzi on w uboczne aluzje, zm ieniając głów ny tok w y k ład u przerzu tem w jakiś w ażny, ale daleki szczegół. W y d a je się, jakoby poszczególne m yśli n arzu cały mu się frag m en tary czn ie; tak a ich tendencja do skrótów m y ­ ślow ych, że p rzy b ierają nieraz postać afo ry sty czn ą. W pływ a to i na ciągłość w ykładu, bo m iędzy poszczególnym i członam i po w stają luki, eliptycznie zw iązane z sąsiednim i fragm entam i. K ołaczkow ski nie odczuw a potrzeby do rysow ania tych zw iąz­ ków, lecz pozostaw ia je w tej pierw otnej intuityw nej postaci; spraw ia to czasem w rażenie niejasności, nieraz jakiegoś k a ­

(12)

О Stefanie Kołaczkowskim 2 0 3 p ry su intelektualnego. Ale w łaśnie te jego niedomówienia, po­ trącenia działają b ardzo pobudzająco i każde z nich otw iera jeszcze dalsze p erspekty w y m yślowe.

VI.

U n atu r rom antycznych n atu raln a tendencja ideału ku upowszechnieniu jest w yjątkow o silna. Im głębiej ktoś m ierzy, tym niecierpliwiej oczekuje realizacji przedm iotu tej m iary w życiu. To oczekiwanie jest cechą każdego idealizmu, dlatego praw dziw ych idealistów cechuje zaw sze optym izm . Tak było i u niego. Nie znajdując potw ierdzenia swego ideału w bieżącej sztuce, nie zrażał się i tw orzył sobie jego rekom pensatę w wie­ rze w przyszłość, w m ożliwość zmian, jakich się spodziewał. A że p rz y silnej w ierze każde św iatełko na horyzoncie w ydaje się zw iastunem , więc i on oczekiw ał odrodzenia się k ultury i wielkiej sztuki, za pośrednictw em rwącej się do życia, żyw io­ łowej i uczuciowej psychiki w arstw y ludowej. Ona była dla niego m item i nadzieją przyszłości. To też udziela się czynnie zjazdom ośw iaty pozaszkolnej, uniw ersytetom ludow ym ; sam pisze na te tem aty m. i. piękny arty k u ł o wielkim reform atorze w ychow ania w Danii G runtvigu, tw órcy uniw ersytetów ludo­ wych. W y k ła d y uniw ersyteckie poświęca tw órcom m yśli spo­ łecznej i politycznej: Kołłątajowi* Staszicow i, Szczepanow -skiemu, Popław skiem u, Brzozowskiem u... P ra c a społeczna w terenie m a u nas chlubne trad y cje, więc i on staje się spo­ łecznikiem, reform atorem . N aturze z urodzenia aktyw nej nie w v sta rc z a św iat książek, chciałby w płynąć czynnie na zm iany kulturalne.

, Założenie „M archołta“ otw ierało widoki czynnego wpływu na organizację kultury. „M archołt“, jak w skazuje nazw a nadana przez założyciela, miał być sym bolem sam ow iedzy społecznej, miał u kazyw ać praw dę pod pozoram i, w y kry w ać złudzenia. W założeniu red ak to ra m iała to być trybuna nowych praw d, a n ty c y p a c ja p rzy szły ch kierunków n a podstaw ie analizy bie­ żących zjaw isk. N ależało zw erbow ać w spółszerm ierzy. Lecz arty k u ł red a k to ra „Nie m a ludzi“ w skazyw ał, że on sam będzie m usiał nadać ton pismu. A że ton ten miał starczy ć za głos wielu, m usiał być odpowiednio mocny, by zwrócić na siebie uw agę; trzeba było potrącić o kulturę i politykę... Kilka śm iel­ szych w ystąpień spowodow ało zaw ieszenie pism a na jesieni 1938, a red ak to r i ty m razem m usiał stłum ić w sobie to, co w nim w zbierało, i czekać lepszego jutra.

P rz y osobistym zetknięciu się z profesorem K ołaczkow ­ skim nie odczuw ało się bynajm niej książkow ego człowieka. Ten k ry ty k o tak w ygórow anych w ym aganiach objaw iał w ż y ­ ciu p ry w atn y m m łodzieńczą duszę. R zadko spotyka sić ludzi, k tó rz y by sam ym osobistym kontaktem w yw ierali w pływ tak

(13)

ożyw czy. Jed en z jego słuchaczy tak go w spom ina: „Dla uczniów sw ych był przyjacielem i anim atorem . Nie czekał aż p rz y jd ą do niego z zap y tan iem i prośbą. W ychodził im nap rze­ ciw, w ybierał z tłum u, pobudzał. Szukał przede w szystkim l u d z i , p raw dziw ych ludzi o zary so w an y ch osobowościach, bo uw ażał, że ta c y z pew nością dadzą sobie rade z takim i czy innym i problem am i naukow ym i. C zasem sp o ty kał go p rz y tym zaw ód, czasem m etoda ta ok azy w ała się znakom ita. Uczniów tra k to w a ł jak sw ych rówieśników, lubił z nimi dyskutow ać, cie­ szy ł się, g d y znalazł u nich jak ą ś nową o ryginalną m yśl czy opinię. Kiedy się z nim rozm aw iało, miało się w rażenie, że to on prag n ie się czegoś dowiedzieć z rozm ow y i nauczyć, a nic jego rozm ó w ca“ (A. G rodzicki: W spom nienie o profesorach. Dziennik Zachodni, 1945, nr. 54).

Jego w y k ła d y b y w ały ścisłe i dokładnie opracow ane, ale najciekaw sze b y ły te, k tó ry ch p rofesor nie ilustrow ał żadnym tek stem a ty lk o spontanicznie rzucał jakąś osobistą tezę, p ro ­ w okującą z g ó ry do polemiki. W y k ła d taki poddaw ał później pod dysku sję audytorium , oczyw iście nie licznego, ale złożo­ nego ty lk o z lepiej zaaw an so w an ych słuchaczy. Tego rodzaju w y k ła d y p rz e ra d z a ły się nieraz w nam iętne i zapładn iające d y ­ skusje. Nie jeden w ten sposób przed y sk u to w an y problem m ógł­ by być rozw inięty w ciekaw ą rozpraw ę. Bujna, k resow a n atu ra um ysłu p ro feso ra p rzejaw iała się też w pełni na jego w y k ła ­ dach ży w ością i lotnością m yśli, nagłym ukazyw aniem odle­ głych zw iązków — rozrzutn ością w staw ianiu problem ów i w ielostronnością ich ośw ietlania.

J ó zef S p y tk o w sk i

Cytaty

Powiązane dokumenty

ketchup, tomato paste, cured meats etc.) may contain trace levels of allergens: gluten, milk (including lactose), eggs, soy, nuts, celeriac and

Na podstawie art. Przedmiotem niniejszej umowy jest udzielenie świadczeń zdrowotnych związanych z czynnościami technicznymi z zakresu protetyki przez Przyjmującego

w Auli Collegium Minus UMK w Toruniu, Fosa Staromiejska la.. SEKRETARZ GENERALNY TNT

Po trzecie, w odróżnieniu od klasycznego kolorowania krawędzi minimalna rozpiętość pokolorowania zwartego, czyli liczba użytych kolorów, nie jest uzależniona od

Namiastką ideo- logii stał się egoizm, traktowany jako zrozumiała sama przez się.. postawa

(produkty mleczne), soja (produkty sojowe i pochodne), sezam (i pochodne), jaja (i pochodne), orzechy (orzechy ziemne migdały) seler gorczyca łubin lub zawierające siarczany,

2.Wykonawca zobowiązuje się wykonać przedmiot umowy z należytą starannością przy uwzględnieniu zawodowego charakteru prowadzonej przez Wykonawcę

Dopóki liczba pakietów obu klas nie przekracza pojemności bufora, czyli dopóki n = ^ N , zgłoszenia obsługiwane są zgodnie z regulam inem naturalnym , jeżeli