• Nie Znaleziono Wyników

"Inicjacja mistyka. Rzecz o Tadeuszu Micińskim", Jerzy Tynecki, Łódź 1976, Wydawnictwo Łódzkie, ss. 352 + 1 wklejka ilustr. oraz errata na luźnej kartce : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Inicjacja mistyka. Rzecz o Tadeuszu Micińskim", Jerzy Tynecki, Łódź 1976, Wydawnictwo Łódzkie, ss. 352 + 1 wklejka ilustr. oraz errata na luźnej kartce : [recenzja]"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Wojciech Gutowski

"Inicjacja mistyka. Rzecz o Tadeuszu

Micińskim", Jerzy Tynecki, Łódź

1976, Wydawnictwo Łódzkie, ss. 352

+ 1 wklejka ilustr. oraz errata na

luźnej kartce : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 68/1, 309-317

(2)

J e r z y T y n e c k i , INICJACJE MISTYKA. RZECZ O TADEUSZU MICUŚT- SKIM. Łódź 1976. W ydawnictw o Łódzkie, ss. 352 + 1 w klejka ilustr. oraz errata na luźnej kartce.

Książka Jerzego Tyneckiego jest pierwszą obszerną pracą poświęconą Tadeu­ szowi M icińskiem u. Już z tej racji zasługuje na baczną uwagę. Twórczość Miciń- skiego — zupełnie niezasłużenie — nie doczekała się dotąd ani oddzielnej m ono­ grafii, ani poważniejszego szkicu interpretacyjnego. Zainteresowani pisarstwem autora N ietoty albo muszą w yłu skiw ać w zm ianki rozsiane w w ielu pracach histo­ rycznoliterackich, dotyczących innych zagadnień Młodej Polski, albo odwołać się m ogą tylko do przedw ojennego eseju C zesława Latawca \ artykułu w „Obrazie Literatury P olsk iej” 2, do kilku szkiców, om awiających cząstkowe zagad n ien ias, w reszcie do syntetycznej z konieczności informacji w Neorom antyzm ie polskim Juliana K rzyżanow sk iego4. Jeśli jeszcze w ziąć pod uwagę niedostępność tek stów M icińskiego dla dzisiejszego czytelnika, m ożna utwierdzić się w przekonaniu, że obraz Młodej Polski pozostanie cząstkow y i zubożony, dopóki nie zapełni się tej: luki edycją dzieł i podjęciem rzetelnych badań. Rozumiał to doskonale Ju ­ lian Krzyżanowski, gdy pisał w posłow iu do książki Jana Reychm ana P eleryna,

ciupaga i znak ta j e m n y : „I jako historyk literatury, i jako autor N eorom antyzm u polskiego mam prawo w yrazić w dzięczność nieodżałowanem u młodszem u koledze,

który swą książką przypom niał, iż twórcą N ietoty zająć się w inniśm y nareszcie” 5. Studium Jerzego T yneckiego w yrosło z bezpośredniego zam ówienia społecz­ nego. Autor wyznaje: „Badania nad M icińskim prowadzę od 1953 roku. Po odna­ lezieniu m etryki urodzenia M icińskiego w Łodzi, W ydział Kultury Prezydium Rady Narodowej poszukiw ał w ów czas m łodego polonisty, który by napisał sześć- dziesięciostronicowy zarys m onograficzny życia i twórczości Micińskiego. [...] W y­ dział Kultury dał mi term in ośm iu m iesięcy. Z zadania tego nigdy się nie w y ­ wiązałem . Dług spłacam obecnie — jak sądzę ■— z nawiązką” (s. 10).

Tynecki przekopał się przez bogate złoża m ateriałów biograficznych, spene­ trował korespondencję M icińskiego, jego rodziny i przyjaciół. Jednakże główny w ysiłek badacza polegał nie tyle na ilościow ym nagromadzeniu informacji b io­ graficznych, co na ich specyficznym uporządkowaniu w m yśl przyjętych założeń m etodologicznych. D yrektyw y m etodologiczne tej pracy zostały sform ułowane w wyraźnej opozycji do „quasi-naukow ych” — zdaniem Tyneckiego — m etodo­ logii oraz do wszelkich in icjatyw badawczych, które interpretując twórczość M i­ cińskiego nie uwzględniają drogi, rzekomo jedynie naukowej, wskazanej przez autora Inicjacji m istyka. N a czym polega owa naukowość? Na zaufaniu do fak ­ tów, „realiów życia” (s. U ). N ależy odrzucić, twierdzi Tynecki, nieudane dotych­ czasow e próby uporządkowania twórczości M icińskiego, poniew aż autorytatyw nie 1 Cz. L a t a w i e c , Introdukcja [w:] T. M i c i ń s k i , Niedokonany. Poemat. M ené-M ené-Th ekel-Uph arisim . Quasi una phantasia. Warszawa 1931.

2 В. D a n e k - W o j n o w s k a , J. K ł o s s o w i c z , Tadeusz Miciński. W zbio­

rze: Lieratura okresu Młodej Polski. T. 2. W arszawa 1967, s. 269—297. „Obraz Literatury Polskiej X IX i X X w iek u ”.

3 N ajistotniejsze są szkice T. W r ó b l e w s k i e j : P rze d prapre mierą „B azy-

lissy Teofanu”. „D ialog” 1967, nr 7; „Knia ź P atiom kin ” i antynomie rewolucji. Jw.,

1968, nr 3.

4 J. K r z y ż a n o w s k i , N eo ro m a n ty zm polski. 1890— 1918. W rocław 1971,

s. 40—50.

5 J. K r z y ż a n o w s k i , Cenna karta z d zie jów Zakopanego. W: J. R e у с h - m a n, Peleryna, ciupaga i zn ak ta je m n y. Wyd. 2. Kraków 1976, s. 267—268.

(3)

a szczerze stwierdza: „Racjonalizacje i strukturalizacje »rzeczywistości znakowej« tego pisarza należą do twórczości parapoetyckiej, uprawianej na kanwie i na rachunek M icińskiego” (s. 8). Dlatego Tynecki chce zaprezentować „Am etafizyczny i pozarynkowy ogląd uwarunkowań twórczości M icińskiego [...]” (s. 264), czyli „odm istyfikować [...] »mistycyzm« M icińskiego w św ietle rzeczyw istości” (s. 265)

Tynecki sugeruje zatem, iż obecnie społecznej recepcji pism M icińskiego n aj­ w iększe niebezpieczeństwo grozi ze strony tych, którzy pragną zrozumieć i przy­ bliżyć czytelnikowi dzisiejszemu to w ieloznaczne dzieło poprzez krytyczną in ter­ pretację tekstów literackich — ze strony krytyków i badaczy. Zarzuca im Tynecki zupełnie nieudane próby kreowania M icińskiego na współczesnego kontestatora, rew olucjonistę-m istyka. Im — to znaczy komu? Już na początku uderza, a pow ta­ rza się i później, ostry ton polem iczny i... brak adresatów. N ie zorientowany czytelnik nie wie, kogo Tynecki cytuje w e w stępie jako swego adwersarza. Można w ynieść z lektury m ylne przeświadczenie, że istnieją już jakieś ugruntowane poglądy, oparte na analitycznych interpretacjach, i wobec nich w łaśnie autor książki pragnie przeprowadzić swój proces dem askatorsko-rewizyjny. Pozostaje tajemnicą (bynajmniej nie mistyczną), dlaczego w tak cenionym przez siebie „ e l e m e n t a r n y m odruchu obyczajności naukowej” (s. 10) nie podaje, iż sądy, które ironicznie nazywa „odkryciami” (s. 6), pochodzą z pracy Zygmunta Grenia

Miciński i jego demony, opublikowanej pierwotnie w „Miesięczniku Literackim ”

(1968, nr 11), następnie przedrukowanej w książce: Rok 1900. Szkice o dramacie

zapomnia nym (Kraków 1969). Natom iast „strukturalizacje mroku znaków” (s. 7),

które tak niecierpliw ią Tyneckiego, zaproponował Edward Balcerzan w szkicu

Przestrzenie Tadeusza Micińskiego („Nurt” 1968, nr 1).

Idąc za powyższym i wskazówkam i bibliograficznym i można się przekonać, że publikacje te były próbą opisu św iata poetyckiego Micińskiego, nie stanow iły zaś i nie narzucały jedynego tylko sposobu interpretacji. Autor nie wspomina rów ­ nież, że szkic Grenia w yw ołał żywą polem ikę na łam ach „W spółczesności”. P ole­ m izowała z Greniem Teresa W róblewska (Miciński i jego demon), a później do­ łączył... Jerzy Tynecki (An ty nom ie Micińskiego i k r y t y k i ) 6. Szkoda, iż autor nie inform uje czytelnika o owej dyskusji, gdyż, po pierwsze, pozostawałoby to w id e­ alnej zgodzie z przyjętą metodą faktograficzną, tym razem zastosowaną do recep­ cji twórczości M icińskiego, po drugie zaś — taki anons pozw oliłby naocznie prze­ konać się, jakim i argumentami Tynecki w zbogacił dialog W róblewskiej z Greniem. Podobną zasadę nie skonkretyzowanej krytyki, zamazującej różnicę m iędzy zupełnie odmiennym i postawam i badawczymi, stosuje autor w obec w spółczesnych m etodologii. Czołowym przeciwnikiem jest sw oiście traktowany „strukturalizm ”. Jeśli nawet „niektóre idee strukturalizm u mają być płodne, to nie mogą one sztywno wiązać się z ergocentryzmem ” (s. 156). Badania ergocentryczne, inaczej tzw. „sztuka interpretacji”, zostają tu utożsamione z badaniami inspirowanym i sem iotyką. Główną wadą, która w oczach Tyneckiego dyskredytuje strukturalizm, jest bezkrytyczna absolutyzacja „kategorii logicznych”, co prowadzi jego przedsta­ w icieli do... „padania wyznawczo przed lada antynom ią”, czyli w wypadku tw ór­ czości M icińskiego — do ślepej w iary w... „nadrealizm”, który tu jest rozumiany jako „synkretyzm sztuki m odernistycznej” (s. 184—185). Takie postępowanie grozi, że strukturaliści wpędzą nas w nierozw iązywalne antynom ie moderny. Nic zresztą dziwnego, skoro nie dostaje im poznawczej przenikliwości (po cóż im zatem te kategorie logiczne), którą zastępują m ętną aksjologią. „To samo grozi dziś, gdy strukturalizm łudzi przewartościowaniam i m istyfikując »struktury«. Tymczasem antynom ie domagają się nie aksjologicznego, lecz epistem ologicznego rozwiązania”

6 Oba artykuły ukazały się w e „W spółczesności” w r. 1969: pierwszy w nrze 6, drugi w nrze 12.

(4)

(s. 268). Owe antynom ie zaś to absolutna pułapka bez wyjścia, prowadzą one bowiem do „poszukiwań kom pensacyjnych — m istycyzm u”, który w w ersji gno- stycznej nie tylko przewrotnie „sprawia w rażenie w cale dialektycznego radyka­ lizm u”, lecz jeszcze zakorzenił się w spółcześnie „pod postacią egzystencjalizm u” (s. 128—129). Używ ając takiej terminologii autor dochodzi do wprost oczywistej konstatacji — „Piłsudski, narodowy bohater preegzystencjalistyczny”, nie chcąc dostrzec „istoty rzeczy” po prostu „w tym w ychodku”, tak samo w padał w m eta­ fizyczne m istyfikacje jak i Miciński, gdy pogardliw ie pisał o „m ykw ie egzysten­ cji” (s. 221).

Pow yższy wywód, choć wpada w ton ironiczny, nie ma na celu w yłapywania błędów i potknięć. N iew ątpliw ie istotne kontrowersje m etodologiczne i skom pli­ kowane problem y genezy współczesnych kierunków filozoficznych Tynecki prze­ twarza w konglom eracie m etaforycznych wyrażeń i eliptycznych skrótów, które m ają stanow ić negatyw ne tło dla jego poczynań badawczych, mają po prostu uzasadniać, dlaczego autor pominął analizę i interpretację tekstów literackich, a zajął się tylko rekonstrukcją szeroko pojętej, choć nie zawsze konsekw entnie rozumianej biografii. W yraźnie oświadcza — „mam odwagę twierdzić, że praca moja jest pracą historycznoliteracką dlatego, że jest źródłowa” (s. U ).

2

W części 1 swej rozprawy, zatytułow anej Vorgeschichte modernizmu, Tynecki pragnie odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób genealogia, atmosfera domu ro­ dzinnego i sytuacja społeczna rodziców ukształtow ały sylw etkę pisarską Miciń- skiego. Skrupulatnie rekonstruuje fakty zw iązane z m ałżeństw em rodziców T a­ deusza, Wandy z Pruskich i Rudolfa M icińskiego. Obfitość m ateriału sprzyja drobiazgowości, sw oistej m ikrofaktografii. Jako źródła zostają wykorzystane: akt ślubny, liczne dokumenty dotyczące finansow ych operacji M icińskich, nade w szyst­ ko zaś Wspom nienia rodzinne Wandy M icińskiej (Bibl. Narodowa, rkps 7256). Ze Wspomnień tych w yłania się obraz kobiety zawiedzionej w m ałżeństwie, n ie- ukontentowanej w życiu społecznym, rozgoryczonej. Tynecki dochodzi do general­ nego wniosku: na m łodego M icińskiego przemożny w pływ w yw arła osobowość m atki oraz walka rodziny „zdegradowanych inteligentów ” o utrzym anie odpo­ wiednio w ysokiej pozycji społecznej.

Z w nioskiem tym można by się zgodzić, gdyby zaw ierał jedynie sugestie biograficzne, jednak w ątpliw ości budzi sposób, w jaki Tynecki opisuje w zajem ne związki m iędzy faktam i biograficznym i a ich literackim przetworzeniem. Broni się wprawdzie przed posądzeniem o w ulgarny genetyzm . „Byłoby przesadnym, a nawet karykaturalnym twierdzenie skrajnie genetyczne, iż postawa twórcza M icińskiego bierze się w prost z tego lub owego momentu jego dzieciństwa”. Jed ­ nakże „postawa życiow a i świadom ość społeczna jego rodziców, jak również sprzeczności i tendencje wryrażone przezeń w twórczości mieszczą się na jednej płaszczyźnie, są jednorodne (co nie znaczy: tożsam e)” (s. 76).

Lecz co oznacza tu słowo „jednorodne”? Autor nie wyjaśnia, czy rozum ie pod tym określeniem luźne analogie m iędzy sytuacją rodzinną pisarza a kształtem jego dzieła, czy też chce w idzieć rzeczyw istą zgodność (homologię) między psycho­ społecznym i doświadczeniam i dziecka a ich późniejszą artystyczną artykulacją. Jeśli rozum ie ową jednorodność w drugim znaczeniu, to powinien pamiętać o za­ strzeżeniach L. Goldmanna, który twierdzi, iż badania m ikrosocjologiczne mogą

okazać się w artościowe tylko wówczas, gdy „ z o s t a n ą w ł ą c z o n e d o w i z j i c a ł o ś c i o w e j , stają się zniekształcające, z chw ilą gdy próbują — a takie są najczęstsze przypadki — zrozumieć stosunki m iędzy jednostkam i wchodzącymi

(5)

w skład zbiorowości cząstkowej (klasa szkolna, fabryka, wieś) w oderwaniu od istotnych grup społecznych — klas społecznych i narodów — oraz od antago­ nizmów, stanów równowagi czy w spółpracy m iędzy nim i” 7.

Czytając pracę Tyneckiego nie m amy w ątpliw ości,' iż autor próbuje zbudo­ wać ową „wizję całościow ą”, że pragnie zrozumieć sytuację rodzinną pisarza w szerszym planie społecznym. Jednakże nie udaje mu się tego osiągnąć. Z oczy­ w istego powodu. Gdyby bowiem autor zechciał być konsekw entny, to w niosek o „jednorodnej” świadomości społecznej rodziców M icińskiego oraz antynom ii jego twórczości oparłby nie tylko na analizie faktów biograficznych, lecz również te k ­ stów literackich. Porównanie, żeby było wiarogodne, musi zawierać obraz obu elem entów porównywanych, w tym wypadku: społecznego podłoża epoki i lite ­ rackich realizacji. A le wów czas mogłoby się okazać, że zrozum ienie twórczości M icińskiego nie wym aga aż tak szczegółowego w yjaśnienia biograficznego.

Wróćmy jednak do faktów i rzekomo z nich w ynikających w niosków. Przykre doświadczenia m atki w czasie pobytu na pensji dominikanek, n ie­ szczęśliw e m ałżeństwo z Rudolfem Micińskim i m ożliwość uzyskania rozwodu pod warunkiem przejścia z katolicyzm u na luteranizm m iały stanow ić n ajw ażniej­ sze podniety skłaniające później Micińskiego do nieortodoksyjnego mistycyzmu (s. 22—23). Tak samo: „Tadeusz M iciński dziedziczy po m atce uzdolnienia lit e ­ rackie, głów nie zaś tem peram ent wyrażający się w um iejętności dram atyzowania” (s. 52). W tym w ypadku argum entacja odwołuje się bezpośrednio do praw d zie­ dziczności. Zawartość w spom nień matki mogłaby być traktowana jako „konspekt naturalistyczno-m odernistycznych dram atów Przybyszew skiego” (s. 52), co jest ła ­ two zrozumiałe, zważywszy że pam iętniki pisane w 1896 r. odbijały em ocje (trzeba przyznać: w sposób dość prym itywny), które powszechnie w ów czas kursowały w świadom ości młodej inteligencji. Późniejsze w ystąpienie Przybyszew skiego było programową syntezą pragnień dotychczas tak wyraźnie nie sform ułowanych. Jakie jednak korzyści poznawcze przynosi stwierdzenie, że w postaci B azylissy Teofanu odnaleźć można „rysy psychiczne Wandy Micińskiej, tyle że w bizantyjskim k o ­ stium ie” (s. 82)? Zresztą, zdaniem Tyneckiego, ulubiony przez M icińskiego „typ silnej i dominującej nad mężczyznami kobiety” (s. 82) zawiera ukryte cechy jego matki. Autor nie bierze pod uwagę faktu, że w kulturze modernistycznej istn iał silnie utrwalony stereotyp kobiety fatalnej, „pięknej bezlitosnej pani” 8, u M icińskiego wzbogacony jeszcze cecham i nietzscheańskim i (por. Zolima w Nie-

tocie, Imogena w X iędzu Fauście). Nie zastanawia się również, ile na osobowość

Wandy M icińskiej złożyło się indywidualnych cech psychicznych, a ile obiego­ w ych schem atów kulturalnych, obyczajowych, których przecież ona nie interpreto­ wała, lecz je pow ielała i utożsamiała się z nimi.

Zdaniem Tyneckiego — pożycie małżeńskie, konflikty i odrębność charakterów rodziców Tadeusza tak silnie zaciążyły na jego twórczości, że zablokowały w iele tem atów, które później, w sprzyjających warunkach mogły znaleźć wyraz. Np. dopiero po śm ierci ojca w r. 1910, „kiedy powściągi dyskrecjonalne mogły ulec odham owaniu” (s. 54), Miciński zajął się tematem „bezradności i krzywdy ojców ” w powieściach M ené-M ené-Thekel-Upharisim i Wita. Szukanie tak bezpośrednich zależności jest nieuzasadnione. Choćby dlatego, że m otyw „skrzywdzonego ojca” w ystępuje już wcześniej, w dramacie Veni Creator, albo Walka dusz (1897).

Jeśli Tynecki nie chce uprawiać skrajnego biografizmu i nie chce wyjaśniać 7 L. G o l d m a n n, Nauki humanistyczne a filozofia. Przełożyła E. J e r z y ń - s к a. Warszawa 1961, s. 54.

8 Zob. M. P r a z, Z m ysły, śmierć i diabeł w literaturze romantyczn ej. Prze­ łożył K. Ż a b o k l i c k i . Słowo w stępne W. B r a h m e r a . W arszawa 1974,

(6)

prostych związków przyczynow o-skutkow ych między biografią a dziełem, to po­ w staje pytanie: w jakim stopniu jego uściślenia faktograficzne pozwalają lepiej zrozumieć twórczość M icińskiego9

Tynecki odpowie, że w szystkie fakty z życia matki, jej resentym enty, tęsknoty i nadzieje oraz krach finansow y rodziny M icińskich to zjawiska „kultury ek sten ­ syw nej”, która na płaszczyźnie socjalno-ekonom icznej przejawia się „rabunkową gospodarką” zakończoną bankructwem, a w praktyce literackiej oznacza „rabun­ kow e gospodarowanie poznaniem ” (s. 61). To ostatnie określenie nieprzypadkowo autor cytuje za Tomaszem Mannem (Śmierć w Wenecji), jak czytamy bowiem dalej: „kultura e k s t e n s y w n o ś c i [...] jest tym, co łączy Wandę Micińską z Arjamanem z N ietoty jej syna lub... z Adrianem Leverkühnem ” (s. 78).

W ten sposób na m arginesie wspom nień Wandy Micińskiej zostało dokonane· „niezwykłe” przewartościowanie naszej w iedzy o kulturze postpozytyw istycznej. Tynecki, uprawiając tak brawurową interpretację kultury, zaleca pominąć „uciążli­ w e [...] hipostazy historycznoliterackie (pozytywizm, naturalizm, modernizm)”’

(s. 77).

W odniesieniu do twórczości M icińskiego termin „ekstensyw ny” oznacza nie tylko bogactwo erudycji i różnorodność form gatunkowych — „ekstensyw ność” ma głównie polegać na widzeniu rzeczyw istości w kategoriach antynomii n ie­ możliwych do rozwiązania. Dlaczego w łaściw ie antynomia, sprzeczność, paradoks mają być związane z „ekstensyw nością”? Ponieważ modernizm nie jest, w edług Tyneckiego, szczególnym, wyróżnionym historycznie i kulturowo zespołem zjawisk, społecznych, artystycznych, literackich, filozoficznych, lecz „swego rodzaju odwe-- tem za zepchnięcie pokolenia rodziców poniżej tego poziomu, który obowiązywał, inteligenta: w miarę obniżania cenzusu m ajątkowego w literaturze — wchodzą: do niej kom pleksy” (s. 71). Degradacja społeczna zatem jest głównym źródłem kompleksów, jakim i karmi się literatura. A w ięc zam iast rozwiązywać sprzeczności, w które uwikłała się jego rodzina (rozwiązywać zapewne poprzez uporczywe pod­ noszenie „cenzusu m ajątkow ego”), autor N ietoty uprawia twórczość „mitologizu- jącą tęsknoty i pragnienia w spółczesnych pisarza, a m istyfikującą jego osobiste doświadczenia” (s. 77). N ależy podkreślić: „m itologizacja” i „m istyfikacja” n abie­ rają w języku badacza odcieni jednoznacznie pejoratywnych, stanowią jego zda­ niem sposób kompensacji, zastępczą form ę „odwetu”. „Wulgarny socjologizm ” łączy się tu z wykorzystaniem banalnego schem atu psychoanalizy — twórczość jako sublimacja nie zrealizowanych pragnień życiowych. Czytamy raz jeszcze: „modernizm jest niejako sankcją m etafizyczną niepokojów w łasnych Micińskiego^ i niespełnień m atk i” (s. 79). Z tych źródeł bierze się lucyferyzm Micińskiego, jego filozofia „niedokonania”.

Owszem, Tynecki przyznaje, że M iciński przetwarzał w łasne doświadczenia; życiowe inspirowany lekturą Słow ackiego i okultystów, lecz tym przew artościo­ w aniom nadawał znamię „chorego em ocjonalizm u”, patologicznego „autyzmu” (s. 89).. Jak można pogodzić autyzm, oznaczający schizofreniczną utratę kontaktu z oto­ czeniem, i... społecznikowskie zainteresow ania pisarza — to już prywatny sekret badacza. W każdym razie zupełnie bezpodstawne jest stosow anie tak wyraźnie wartościujących określeń jak „chory em ocjonalizm ”, gdy nie poddaje się badaniu żadnych form wyobraźni poetyckiej. N atom iast w kontekście całej literatury· przedmiotu, jaką dysponujem y, powinien niepokoić fakt, że z dużym trudem zrekonstruowany obraz dzieciństwa pisarza prowadzi do wniosków, które dawno już sform ułowali nie badacze literatury, lecz... ideow i przeciwnicy M icińskiego, np. Jan Albin H erbaczewski czy W incenty L u to sła w sk i9. „Magik M istyficiński”, 9 Zob. J. A. H e r b a c z e w s k i : M is tyczna mistyfikacja. W: I nie w ó d ź nas

(7)

„mistyczna m istyfikacja” — to etykietki z okresu m odernistycznych sporów. Jak w ówczas M iciński „m istyfikow ał”, jego poglądy bowiem nie m ieściły się w gra­ nicach religijnej ortodoksji — tak i obecnie pod piórem badacza rodzi się „m isty- fikator”, nie potrafi bowiem rozwiązać sprzeczności społecznych sw ej epoki. Zresztą i ten drugi pogląd, bez odwoływania się do niuansów biografii („faktów”), jak np. spekulacja placam i w Łodzi, można odnaleźć w krytyce sform ułowanej przez Brzozowskiego w Legendzie Młodej P o lsk i: w edług niego „poza prawem żyjąca świadom ość” poety to jaskrawa forma rom antycznego „buntu kwiatu przeciw sw ym korzeniom ” 10.

Pojęcie „ekstensywnej kultury” wprowadzone przez Tyneckiego nie w nosi nic m erytorycznie nowego, w ręcz zamazuje obraz rozmaitych tendencji epoki. W dodatku owo nieprecyzyjne pojęcie zostaje rozciągnięte na cały w iek X X i w ten sposób Adrian Leverkühn znajduje sw ego duchowego protoplastę w A rja- manie, choć w ystarczy przeczytać Nietotę, by się przekonać, że jej bohaterzy są kolejnym i w cieleniam i bohaterów rom antycznych (Król-Duch, Konrad). Po prostu są im bliżsi aniżeli faustycznem u bohaterowi Manna. W interpretacji twórczości M icińskiego Tynecki nie wychodzi poza krąg reflek sji krytyki m łodopolskiej. Te stereotypy, które powinny być zw eryfikowane, sprawdzone poprzez interpretację twórczości, zostają przypisane jako w nioski do zebranych faktów , lecz z nich nie wynikają.

3

W ysunięte zastrzeżenia odnoszą się do całej książki. Część 2: Inicjacje na

Białorusi i w Niemczech, oraz część 3: Wtajemniczenia radykalizmu, prezentują

m ateriał bardziej interesujący niż część 1, lecz sposób opracowania nie pozwala w ydobyć w szystkich jego walorów.

Dowiadujem y się dokładnie o rozmaitych koneksjach towarzyskich M iciń­ skiego z okresu jego guwernerki na Polesiu (1892). Poznajem y krąg rodziny L e­ w andowskich, Baranowskich i Dobrowolskich. Z tych ostatnich pochodziła żona M icińskiego, Maria. Na Polesiu M iciński zetknął się z sytuacją narodowo­ ściową i kulturalną znacznie bardziej skom plikowaną niż w Królestwie. Silniejszy związek z gospodarką rosyjską i prowincjonalne zapóźnienie w stosunku do k u ltu ­ ralnego rozwoju Królestwa — te zjawiska eksponuje Tynecki. Przekonywająco uzasadnia tezę drugą przy om awianiu lektur Jadw igi Lewandowskiej (s. 177—122), nie wykraczających poza kanon pozytywistyczny, oraz Marii Dobrowolskiej (s. 151—169), która poprzez literaturę rosyjską poznaje nowe prądy literatury za­ chodnioeuropejskiej. Lecz słuszne obserwacje niepotrzebnie hiperbolizuje i w y ­ ciąga stąd wnioski, że źródłem panslawizm u M icińskiego było przeświadczenie o „większej chłonności kulturalnych środowisk rosyjskich” (s. 122). Kultura rosyjska miała być „bardziej chłonna na uniw ersalistyczne tendencje modernizm u” (s. 115). Upraszczając, można powiedzieć, że było w łaśnie odwrotnie — w drugiej połow ie X IX w. kultura rosyjska, a szczególnie literatura, znalazła uznanie na Zachodzie dzięki specyficznem u ośw ietleniu problem ów uniw ersalnych przez pryzmat „duszy rosyjskiej”. Z kolei niektóre kierunki literackie zachodnie, np. symbolizm, zostały

dziejo wej. Wyd. 2. Kraków 1911; Magik Mistyjiciński. W: Amen. Ironiczna nauka dla um ysłow o dojrzałych dzieci. (Szkice krytyczne). K raków 1914. — W. L u t o ­

s ł a w s k i : Jeden ła tw y ży w o t. W arszawa 1933, s. 222 i passim', rec.: T. M i c i ń ­ s k i , Pisma pośmiertne. „Tygodnik Ilustrow any” 1931, nr 44.

10 S. B r z o z o w s k i , Legenda Młodej Polski. Studia o struktu rze du szy k u l­ turalnej. Lw ów 1910, s. 468—473.

(8)

w Rosji tak oryginalnie przetworzone, że mogą być traktowane jako całkiem od­ rębne zjawiska.

Nie należy przypisyw ać M icińskiem u takich form panslawizm u, które były mu zdecydowanie obce. Tynecki twierdzi, że „z obawy, iż problem kresowy i ostracyzm wobec kultury rosyjskiej, tak silny w Polsce ówczesnej, obezwładni i jego ambicje u niw ersalistyczne”, M iciński doszedł do przekonania, „iż jedno z okien na św iat z »Polski gniazdowej« znajduje się w ówczesnej konfiguracji w imperium car­ skim ” (s. 116). Pom inę trudną do rozszyfrowania „głębię” ostatniego zdania. Rzecz w tym, że panslawizm M icińskiego nie był ani wyraźnym programem politycznym , ani kompensacją prowincjonalnych kom pleksów m łodzieńca, zagubionego w po­ leskich błotach. Natom iast był specyficznym projektem słow iańskiej w spólnoty kulturalnej, która poza oficjalnym i tendencjam i politycznym i albo wbrew nim — m iała realizować w artości sprzyjające rozwojowi „Jaźni” lub bardziej po bergso- nowsku rozumianego „życia”. B ył fragm entem utopijnego obrazu kultury aryjskiej, której korzenie sięgać m iały m itycznych prawzorów indyjskich. Koncepcja kultury otwartej, pluralistycznej, czerpiącej z w szelkich dostępnych źródeł, znalazła wyraz w literackim synkretyzm ie, łączącym reinterpretacje różnorodnych sym boli i m i­ tów, w iedzę tajem ną i naukową. Jeszcze w 1916 r. w w ydanej w M oskwie jedno­ dniówce Miciński pisał:

„Łączymy się z prom eteizm em A nglii i Francji, Włoch, Ameryki i Australii, porywa nas potężna ideow ość zorganizowanej pracy i m etodyka m yśli takich, jak Jerzy Sorel i Dżordż Lloyd. [...] Na skałach A tlantyku, w laboratoriach Kembridżi, na wieżach N otre Dam e paryskiej, na utworach zwanych Szekspirowskim i, na płomiennych m yślach Paskala i Mirabo — opiera się kres jeden zachodni polskiego ostrołuku.

A drugi — to H im alaje” u .

Na stosunku M icińskiego do Rosji silniej zaw ażyły poglądy M ickiew icza niż pierwsze kroki w guwernerce na Polesiu. W szkicu Fundam enty N owej Polski pisał:

„Rosja jest bratem starszym naszym — jej dusza męczy się szukając bieguna wszechbytu. [...]

Więc przypominam Tobie wraz z M ickiewiczem, Polaku: Ty kochasz mroczną, lecz religijną duszę R osjanina — którym jest Tołstoj, Dostojew ski — i ten lud ja­ koby tysiącoletni Włas, zbierający wciąż składki na niezmierną św iątynię św. Jana” 12.

Miciński rozum iał częściowo utopijność w łasnych postulatów, dostrzegał w y ­ raźny rozdźwięk m iędzy porządkiem postulow anym w mitycznym, idealnym pro­ jekcie a realną rzeczywistością społeczno-polityczną. Świadczy o tym ironiczny dystans narratora w obec egzaltowanej postaw y Arjamana w Nietocie, liczne auto- komentarze w X iędzu Fauście, dla k w estii zaś powyżej om awianej sym ptom atyczny jest szczególnie dramat K rólew na Orlica, napisany podczas pierwszej wojny św ia ­ towej (Bibl. Narodowa, rkps IV 7242). K łuszyn i jego córka Tatiana — to dwa przeciwstawne oblicza Rosji. Decyzje polityczne bohaterów pozostają w zaw ie­ szeniu. Każdy w ybór w trudnej sytuacji podm inowanego rewolucją państwa, wobec niepewnych konfiguracji m iędzynarodowych i nie rozstrzygniętych losów wojny, napotyka racje przeciw ne. Mimo że w arstw a m itologiczna dramatu sugeruje nad­ rzędne, absolutne opcje moralne. Wpisana w dzieło sam owiedza pisarza, nieraz 11 T. M i c i ń s k i , K u czemu Polska idzie? W zbiorze: Miasto świętego Jana. M oskwa 1916, s. 41—42.

12 T. M i c i ń s k i , Fundam enty N o w e j Polski. W: Do źródeł du szy polskiej. Lw ów 1906, s. 172—173.

(9)

w formie wyrazu ironiczna lub groteskowa, n iew ątpliw ie utrudnia interpretację- utworów, lecz jaskrawo przeczy wrodzonemu jakoby „autyzm owi”.

Kontakty z kulturą rosyjską w prowadzały M icińskiego w krąg jej „przeklętych problem ów ”, pozwalały często odnaleźć wzorce m istyczno-utopijne, nie istniejące w m yśli zachodniej. Tynecki zagadnień tych nie wyczerpuje, pom ija zakres lektur rosyjskich M icińskiego (s. 151), co przy ustaleniach genetycznych jest kw estią n ie­ bagatelną. Opisuje jedynie kontakty jego z Bractwem Pracy w Kriestowrozdwi- żensku w r. 1898 (s. 169— 176), nie zwraca przy tym uwagi, na ile grupa ta była reprezentatyw na dla ów czesnego życia społecznego Rosji i w jakim stopniu pro­ gram Bractwa mógł być zaakceptowany przez pisarza.

Nie wiadomo, z jakiego powodu, odstępując od zainteresow ań biograficznych,, autor szczegółowo om awia m ożliwość w pływ u W ładimira Sołow iow a na Micińskiego, rozstrzygając ów problem negatyw nie. Argumentacja, w tej pracy wyjątkowa, p o­ lega tu na porównaniu wierszy obu poetów Î konstatacji odm iennych poetyk. Brak wzm ianek w korespondencji M icińskiego o lekturze pism Sołow iow a rozstrzyga rzecz, zdaniem autora, definityw nie (s. 177—185). Niestety, czytelnik nie dowiaduje się nic o poglądach filozofa rosyjskiego, a przecież związki jego m yśli z gnozą, kon­ cepcja „boskiej S ofii”, „duszy św iata”, zainteresowania teozoficzne, szczególny k ata­ strofizm — wskazują jeśli nie na bezpośrednie w pływy, to w każdym razie na uderzające podobieństwa z niektórym i w ątkam i m yśli Micińskiego.

Problem „Miciński a kultura rosyjska” został podobnie jak inne zagadnienia rozdrobniony na m ałe sekwencje, um ieszczone w różnych częściach pracy. Utrudnia to i tak niełatw ą lekturę. Kom pozycja książki ujawnia zasadniczą „antynom ię”, z którą autor nie bardzo potrafi się uporać. Chodzi o sprzeczność m iędzy chronolo­ gicznym opisem biografii a wyodrębnieniem szeregu problemów, porządkujących m ateriał w perspektyw ie św iatopoglądow ej. Część 1 tej pracy ma wyraźny układ chronologiczny. W następnych próżno by szukać jakiegoś klucza. W części 2, po om ówieniu pobytu M icińskiego na Polesiu, tylko zasygnalizow ane zostały jego studia w Krakowie, podróże po Rosji, nic nie wiadomo o studiach w Lipsku (1895) i w Berlinie (1896), uzyskujem y jedynie sporo informacji o związkach z rodziną D ohrnów i o fascynacji „falansterem ” ich pomysłu — Hellerau, o czym zresztą dobrze wiadom o z publicystyki M iciń sk iego1S. Zakończenie części 2 przynosi garść w iadom ości o ostatniej „inicjacji” — o pobycie M icińskiego w Rosji podczas pierwszej w ojny św iatow ej i o jego śm ierci w 1918 roku. I tu znów sporo w iad o­ m ości o kontaktach personalnych i uwikłaniach politycznych, natom iast trudno się czegokolwiek dowiedzieć o twórczości literackiej tego okresu. Autor nie tylko n ie w yjaśnia genezy, lecz nawet nie wspom ina o cytowanej powyżej jednodniówce

Miasto świętego Jana. W ogóle został pominięty tak ważny dla ukształtowania

osobowości pisarza pobyt w Hiszpanii (1897—1898), gdzie przebyw ał wraz z Przyby­ szew skim na zaproszenie W incentego Lutosławskiego. Rzecz całą opisał w nikliw ie Stanisław Pigoń 14, lecz Tyneckiego nie interesują te badania. W dodatku zw róce­ nie uw agi na fascynację m istyką hiszpańską (Miciński tłum aczył poezje Teresy z A vili) nie pozwoliłoby na niesam ow ite wprost porównanie cyklu w ierszy In loco

torm ento rum i Legendy o W ielkim In k w izy to rze z Braci K a r a m a zo w (s. 179). N a­

stąpiło tu luźne skojarzenie tekstów zupełnie obcych, bo przecież nie ma żadnych zw iązków pomiędzy paraboliczną opowieścią Iwana a cyklem wierszy, z których

18 Zob. T. M i c i ń s k i , W poszukiwaniu życia nowego. „Tygodnik Ilustrow any”- 1911, nr 1.

14 Zob. S. P i g o ń , Niesam owite spotkanie literackie. Tadeusz Miciński —

(10)

jeden jest heterodoksyjną parafrazą utworu św. Teresy (Morietur stella), inne zaś są dwuznacznym w yznaniem sadom asochistycznych emocji.

W części 3 wraca autor do lat gim nazjalnych i studiów w Krakowie. N aj­ ciekaw szy fragm ent tej części przynosi nieznane juw enilia M icińskiego, powstałe w okresie jego działalności w sam okształceniowym kółku V Gimnazjum w W ar­ szawie. Eklektyzm lektur i zaangażowanie społeczne „kółkowiczów ” w yw arły n ie­ w ątp liw y w pływ na Micińskiego. Lecz skoro, zgodnie ze spostrzeżeniem samego autora, podówczas działali w owym kółku zarówno D zierżyński jak i endecy, n ale­ żało raczej prześledzić różne drogi kontynuacji idei i pom ysłów tam zaszczepio­ nych. Jedyna kontynuacja omówiona w niniejszej pracy to studia w Krakowie. Ważny epizod, świadczący o krytycznym stosunku pisarza do konserwatywnego środowiska krakowskiego, został opisany przez Teresę W róblewską przy okazji publikacji młodzieńczej rozprawki O p e s y m i z m i e 15. Tynecki podaje szczegółowy w ykaz w ykładów i sem inariów, na które uczęszczał poeta, lecz zbyt nikłym je opatruje komentarzem, aby czytelnik mógł być zorientowany w klim acie um ysło­ w ym Wszechnicy Jagiellońskiej na cztery lata przed pojaw ieniem się Przybyszew ­ skiego. Innych kontynuacji nie ma.

Patrząc na studium Tyneckiego jako na pierwszą obszerną książkę o M iciń- skim należy wyrazić żal, że możliwmści tkw iące w zebranym tu m ateriale nie zostały w pełni w ykorzystane. Pow yższe uw agi krytyczne nie mają za cel deza­ wuować „metody biograficznej” wspartej aparatem w iedzy socjo- i psychologicz­ nej, ani tym bardziej odmawiać określonej w artości przedstawionym w tej pracy źródłom. Oczywiście twórczość Micińskiego może i powinna być badana z róż­

nych punktów widzenia. Lecz w tym w ypadku nie skonkretyzowane, a niepo­ m ierne wobec m ateriału ambicje badawcze zadecydowały o niepowodzeniu całości. Posługując się takim lub jeszcze bogatszym zestawem faktów można było albo napisać tak potrzebne kalendarium życia i twórczości M icińskiego, albo wykorzystać m ateriał do udokumentowanego opisu genezy poszczególnych utworów. Praca tego typu mogłaby także zawierać w aneksie najw ażniejsze źródła, choćby np. W spo­

mnienia Wandy M icińskiej. W obu wypadkach korzyść dla historyka literatury —

jak również dla potencjalnego „zwykłego czytelnika’’ tekstów literackich — byłaby ogromna.

W tej sytuacji jednak, kiedy interpretacji garści faktów towarzyszy pragnie­ nie przewartościowania całej współczesnej m etodologii literaturoznawczej, a jedno­ cześnie gdy autorowi „Nie im ponuje [...] nauka, ale sztuka badań naukowych — ta praca chce być też opowieścią” (s. 11), zdezorientowany odbiorca otrzymuje m ozaikę sądów, w której swobodne skojarzenia przeplatają się z ekonomicznymi wywodam i.

Na tle współczesnej wiedzy o m odernizmie jak przekorny żart brzmią pół m etaforycznie, pół serio wypow iadane twierdzenia, iż M iciński nigdy „nie m ógłby być »olimpijskim« [...] S taffem ”, gdyż jego rodzina nigdy nie była tak m ieszczań­ sko ustabilizowana jak rodzina autora S nów o potędze (s. 40). Albo pogląd, że skoro „fizys »wieszcza-maga« m iała sw oje praktyczne uzasadnienie [kosmetyczna funkcja brody], [...] odpowiednio w sferze świadom ości — pragm atyzm będzie rysem zna­ m iennym »mistycyzmu« M icińskiego” (s. 45).

Miciński sytuow ał człowieka przełom u stuleci „w mroku gw iazd” — Tynecki bezpodstawnie zarzuca w spółczesnym badaczom u w ikłan ie twórczości Micińskiego „w mrok znaków i antynom ii”; szkoda, że sam zam yka pisarza „w mroku faktów ”.

Wojciech G utowski

15 T. W r ó b l e w s k a , Tadeusz M ic iń ski: „O p e s y m i z m ie ”. „Przegląd H um a­ n istyczn y” 1969, nr 5, s. 137—141.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Badanie środowiska tworzących się formalnych i nieformalnych ruchów na rzecz wpierania obywatelskiego prawa do miasta jest możliwe przede wszystkim w środowisku

(a) Airborne laser scanning DEM of Delft city; (b) an example building to illustrate the steps of the proposed algorithm; (c) Canny edges of the DEM shown in (b); (d) local

nika dyscyplinarnego,.. nadzoruje szkolenie aplikantów adwokackich w izbach adwokackich i orga­ nizuje szkolenie centralne;.. prezes Wyższej Komisji Dyscyplinarnej

Również w 1983 r., już na podstawie nowego prawa o adwokaturze, został na wniosek delegatów województwa nowosądeckiego wybrany większością głosów dziekanem Rady

wstrzyma się od pełnienia funkcji wiceprezesa NRA oraz członka Prezydium NRA jeżeli do tego czasu sytuacja w adwokaturze się nie wyjaśni.. O powstałej sytuacji

Sytuacja jest zła i stale się pogarsza. System dopłat do emerytur jest nie­ właściwie przemyślany, dodatki 500-złotowe nikogo nie urządzają, a łącznie

We wrześniu tegoż roku przeniosła się do adwo­ katury i zastała aipKkantką adwo­ kacką pod patronatem najpierw ad­ wokata Gdowskiego, a następnie adw.. Rada

Spotkanie w Belwederze członków Prezydium NBA z zastępcą Przewodniczącego Rady Państwa Kazimierzem Barcikowskim oraz.. z członkiem Rady Państwa