• Nie Znaleziono Wyników

Historio literatury - badaj się sama

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Historio literatury - badaj się sama"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Janusz Sławiński

Historio literatury - badaj się sama

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 2 (26), 1-7

1976

(2)

Komitet

Nauk

0

Literaturze Polskiej

1 Instytut

Badań

Literackich PAN

d w u m iesięczn ik

2

(26), 1976

TEORIA LITERATURY • KRYTYKA • INTERPRETACJA

rowane na dzieła poszczególne stanowią najbardziej k ło p otliw y — z metodologicznego p u n k t u widzenia — składnik pracy historyka literatury. M a m y na uwadze czynności, k tó ry c h celem jest cha­ r a k te r y s t y k a u tw o ru jako dokonania całościowego, kom pletnego i — w p e w n y m sensie — samowystarczalnego. Ta elem entarna realność z n a jd u je się (nieubłaganie) w polu bad aw czym historyka literatury niezależnie od tego, jaką koncepcją procesu historycznoliterackiego s k ło n n y jest akceptować. Jest to dla niego źródło rozlicznych s a ty ­ sfakcji, ale w nie m n ie js z y m stopniu — utrapień. Posługując się w swoich rozważaniach kategoriami tego typ u , co gatunek, szkoła literacka, prąd, poetyka, konwencja, s y ste m w e rsy fik a c y jn y , słow­ n ik m o t y w ó w , operuje k o n str u k ta m i bezpiecznie oddalonymi od po­ tocznej p r a k ty k i ko ntaktow ania się z literaturą. Odpowiadają one klasom e le m e n tó w morfologicznych dzieł, klasom dzieł, sy ste m o m n o rm — a więc całościom procesu historycznoliterackiego, do k tó ry c h nie sposób dotrzeć inaczej, jak ty lk o w drodze specjalnych proce­ derów bada w czych nie mających przecież u c h w y t n y c h odpowied­ n ik ó w w « n orm alnym » doświadczeniu czytelniczym . Jest to poziom, na k tó r y m działania historyka literatury są — można rzec — n a uk o­ wo suw erenne: podpadają wyłącznie pod sprawdziany metodologicz­ ne p r z y ję te w literaturoznaw stw ie jako dyscyplinie wiedzy. Gdy jednak staje on wobec je d n o stk o w y ch dokonań pisarskich — dzieł poszczególnych — usiłując je opisywać, wyjaśniać czy oceniać, zna jd uje się w sytuacji n iep rzy je m n ie dwuznacznej.

Historio literatury — badaj się sama

(3)

skie-N atychm ia st objawia się tu p ro b lem a tyczn y charakter fachow ości jego działań: nie p otrafi (bo nie może) oddzielić ich od okoliczności « zw ykłej» le k tu r y i tow a rzyszą cych je j procesów k o n k re ty za c y jn y c h ; nie jest w stanie sw ej roli badacza w y w ik ła ć z roli bardziej r u d y ­ m e n ta rn ej — po pro stu c z y t e l n i k a . Jego posunięcia analityczne, in terp reta cyjn e czy wartościujące nie dają się odseparować od no rm le k tu r y , p r z y ję ty c h przez publiczność, do k tó re j n ależy. To, co czyn i z u tw o re m , m oże być uznaw ane p rzez czyteln ikó w -a m a to ró w za od­ biór w y n a tu rzo n y , ale ja kk o lw iek w yd aw a łob y się sztu czn e w zesta ­ w ieniu z rodzajam i odbioru «naturalnego», to przecież tak samo jak one stanow i jeden z p rzyp a d kó w ogólnej p ra k ty k i C zytania. Działania badawcze skierow ane na dzieło nadbudow ują się nad historycznie i środow iskow o określo n ym i strategiam i odbioru litera tu ry, p r z y ­ stosow ując się ta k czy inaczej do w łaściw ych im praw ideł (i zw ro tn ie na nie oddziaływ ując — rzecz prosta). A k t badaw czy nie je st tu n ig d y jednorodny: plasując się w porządku w ied zy (poznania), po­ zostaje zarazem ogniw em w procesie literackiej ko m u n ika cji — jako czytelnicza odpow iedź na dzieło. O dpow iedź dająca się porów nyw ać z in n y m i — nie b adaw czym i — odbiorami. W ie m y dobrze, ja k często potocznie p r z y ję te n o rm y czytania są tra kto w a n e jako m iara sto- sowności czy trafności in terpretacji literaturo znaw czych, ja k często w ym aga się, b y interp reta cje takie w sposób u c h w y tn y odpow iadały nastaw ieniom odbiorczym tego c zy innego kręgu publiczności lite ­ rackiej, by b y ły fo rm u ło w a n e w ję z y k u jego upodobań i p r z y z w y ­ czajeń. Żadna fachowość nie m oże ich skutecznie bronić przed ta k im i ocenami i roszczeniam i, te b ow iem zaw sze mogą się zasadnie po­ w oływ ać na w spólnotę dośw iadczeń czyteln iczych , stanow iących podłoże i zarazem n a tu ra ln y układ odniesienia w szelkich lek tu r. Oto dlaczego sposoby badawczego obcowania z dziełam i poszczegól­ n y m i należą do n ajbardziej n iep ew n ych elem en tó w w yposażenia m etodologicznego historii litera tu ry. W ciąż w łaściw ie odczuw am y potrzebę definiow ania ich od nowa; chcielib yśm y ta k je w reszcie «ustawić», ażeby nie było żad n ych w ątpliw ości, że są narzędziam i w yspecjalizow anej w ied zy, a nie po prostu przedłużeniam i (w y d zi- w aczonym i) potocznych p r a k ty k lek tu ro w y ch . Badacz pragnąłby u sil­ nie zdław ić w sobie głos c zy te ln ik a , w yłą czyć się ze w spó lno ty c zy ­ tających, do k tó re j należy, oswobodzić sw oją M etodę z k u ltu ro w o - -literackich ograniczeń danego m iejsca i czasu. J e st to pragnienie

(4)

3 H IST O R IO L IT E R A T U R Y — B A D A J SIĘ SA M A

zm ącone w e w n ętrzn ą antynom ią: czyż m ożna bow iem dojść* do h i- s t o r i i litera tu ry, odrzucając po drodze w łasną historyczność? W dom enie zainteresow ań h isto ryka litera tu ry dzieła stanow ią o b ie k ty n a jb ard ziej pow szed n ie, a zarazem w ty m sensie graniczne, że poddają się procedurom b a daw czym o ty le , o ile zostanie w y s łu ­ ch an y ich apel do w rażliw ości (i r u ty n y ) czyteln iczej badającego. O w a w rażliw ość (i ru tyn a ) określa za k a ż d y m razem nie ty lk o to, co w u tw o rze je s te śm y w stanie — jako h isto rycy litera tu ry — spostrzec, opisać i w yjaśnić; ta kże to, co pozostaje w n im niedo­ stępne dla u ż y tk o w a n y c h p rzez nas narzędzi. Są one spraw ne w ta ­ k im stopniu, w ja k im o bejm ują obszar c z y t e l n e g o w danej k u ltu r z e literackiej; granice ich stosow alności w yznacza k o m p le m e n ­ ta rn y wobec tam teg o obszar n i e c z y t e l n e g o .

N arzędzia takie stanow ią — ja k dotąd — w yłącznie p rzed m io t do­ ciekań na ukoznaw czych: ew iden cjo n u je je i opisuje w m iarę sw oich m ożliw ości historia w ie d zy o litera tu rze; w yd a je się jednak, że w nie m n ie js z y m stop n iu m o g ły b y podpadać pod ciekawość sam ej historii lite ra tu ry — ta k ie j, któ ra pragnie uw zględniać « pun kt widzenia» czyteln ika . P o w in n y być w szczególności rozw ażane przez socjologię odbioru lite ra tu ry , p oniew aż są najbardziej w id o m ym i św iadectw a­ m i sty ló w czytania upraw ia n ych w obrębie w p ły w o w e j zoarstwy publiczności — w śród znaw ców (ekspertów ); dziw i, że ten ich aspekt nie podlegał dotąd m e to d y czn e j obserwacji. Jest p rzy ty m sprawą drugorzędną, czy w ię k sz y nacisk kła dłoby się na to, że in str u m e n ty badawcze są sy ste m a ty za c ją uprzednich — w sensie g e n e ty c zn y m — n a w y k ó w le k tu r o w y c h środowiska, czy te ż — przeciw nie — że w p ły w a ją k szta łtu ją co na te n a w yki: badacza «romans z te k s te m — powiada B ło ński — s ty m u lu je zdolność wartościowania i em ocjo­ nalną w ydolność publiczności». Zależności są — oczyw iście — obu­ stronne; g dy jed n a k kto ś z w ię k sz y m p rzekon an iem w ypow iada tezę pierw szą, a kto ś in n y opowiada się raczej za drugą, to przecież nie przeczą sobie w k w e s tii bardziej zasadniczej: dla obu badawcze opa­ n ow yw an ie dzieła je st fo rm ą jego w z m o ż o n e g o o d b i o r u , c zyta n iem ró żn ią cym się od «zw ykłego» jed yn ie stopniem in te n s y w ­ ności czy ko n sek w en c ji.

Im bardziej historia lite ra tu ry ro zw ija i p recyzu je sw ój słow n ik po­ jęciow y um ożliw ia ją cy je j przeprow adzanie c h a ra k te ry sty k procesu historycznoliterackiego w kategoriach s ta ty sty c zn y c h i system o w ych ,

(5)

ty m w y ra źn ie j w idać, ja k dalece n iestosow ne są w je j obrąbie p o ­ czynania m ające na celu zdanie sp raw y z u tw o ró w pojed yn czych . Z p u n k tu uńdzenia ta k ie j — chciałoby się pow iedzieć: jed yn ie n a u k o ­ w o słusznej... — historii lite ra tu ry u tw o r y to zaledw ie m ateriał badań; w skład w łaściw ego p rzed m io tu badań w chodzą zaś ta kie c zy inne ich «aspekty», «p rze k ro je », «w ym iary», « elem enty», d zięki k tó ­ r y m u tw o ry te m ożna zestaw iać, szeregować, typologizow ać — p r z y ­ po rzą dkow yw ać całościom w yższeg o rzędu (prądom , św iatopoglądom , gatu nko m , s ty lo m itp.). Dzieło jest interesujące jako o k a z , re p re ze n ­ tu ją c y pew ną h istoryczną klasę dzieł, a nie ja ko realność sama p rzez się zasługująca na uw agę. R zecz prosta m oże być ono rozw ażane ze w zględ u na sw e rów noczesne odniesienia do ró żn ych całości w y ż ­ szego rzędu, ale jego podstaw ow a — b y ta k rzec ontologiczna — sytuacja nie zm ien ia się w zależności od tego, że w grę w chodzi m n ie j czy w ięcej odniesień: w k a żd y m b o w iem w y p a d k u przeobraża się ono w zespół «aspektów».

N ajbardziej n a w e t zafa scyn o w a n y procesam i i sy ste m a m i h isto ry k lite ra tu ry nie m oże jed n a k — p rzy n a jm n ie j od czasu do czasu — nie u p rzyto m n ić sobie, że u tw o ry m ające dlań znaczenie okazów f u n k ­ cjonują przecież w obiegach c zy te ln ic zy c h n ie jako w ią zki «a sp ek­ tó w », lecz zu p ełn ie inaczej — jako zin teg row ane k o m p le k sy sensu. Dzieł w szak nie czyta się «w arstw am i» c zy «przekrojam i»; lek tu ra je st zaw sze p o tw ierd ze n ie m — ja kie jś — totalności dzieła, któ ra nie jaw i się w postaci su m y skła d nikó w , lecz je s t c zy m ś p ie rw o tn y m w sto su n ku do skła d n ikó w ja k k o lw ie k w n ie j w yod ręb n ia ln ych . B y ­ łoby dopraw dy rzeczą dziw ną u trzy m y w a ć , że dzieło w ta ki sposób do­ św iadczane to b y t poza h istoryczn y (a przecież n ie k tó r zy u trzym u ją ...).

M am y tu do czyn ienia z i n n ą po prostu historycznością zja w iska literackiego, k o m p lem en ta rn ą wobec ta m te j — s ta ty s ty c z n e j lub s y ­ stem o w ej. W ja ki jed n a k sposób badacz m ia łb y dosięgnąć ową drugą historyczność u tw o ru , a p rzy n a jm n ie j się do n ie j zbliżyć? C zy m o że u chw ycić całościowość dzieła ta k ja k objauńła się ona gdzieś, k ie d y ś ja kie m u ś Iksow i? C zy tę, k tó re j dośw iadczył Ig re k ży ją c y w in n y m czasie? C zy w ogóle ja kąkolw iek? Z g o d zim y się, że są to w istocie «czarne ja m y» w procesie h isto ryczn o literackim . T rzeba brać w ra­ chubę ich istnienie, nie sposób jed n a k naw iązać z n im i bezpośredniej ko m un ika cji. M o żem y co n a jw y ż e j próbować określać ich h ip o te ty c z ­ ne położenie na siatce w spółrzędn ych , któ rą w yzn a cza stan k u ltu r y litera ckiej i tra d y c ji w d a n y m czasie i śro do w isku społecznym . J e st

(6)

H IST O R IO L IT E R A T U R Y — B A D A J SIĘ SA M A

to jed n a k rów noznaczne z p rzejściem w in n y od po szukiw anego re je s tr h isto ry czności — zn a jd u je m y się w te d y z p o w ro te m tam , ską d u siłow a liśm y się oddalić; dośw iadczenie niepow tarzalnego to tu m dzieła (przez kogoś g d zieś, k ie d y ś p rze ży te ) zostaje ja k b y z góry zred u ko w a n e do p e w n y c h paradygm atów dośw iadczeń literackich — u m iejscow io n e na k ró le w sk im szla ku historii litera tu ry. W r e z u l ­ t a c i e o k a z u j e s i ę , ż e n i e m o ż n a i n a c z e j z b l i ż y ć s i ę d o o w e j d r u g i e j h i s t o r y c z n o ś c i d z i e ł a j a k t y l k o a k c e p t u j ą c s i e b i e j a k o c z y t e l n i k a t e g o o t o d z i e ł a , g o d z ą c s i ę n a w ł a s n e p o c z u c i e j e g o c a ł o ś c i o w o ś c i i s e n s o w n o ś c i .

D y le m a ty (a m oże raczej rozm aite oblicza tego sam ego d ylem a tu ), o k tó r y c h tu m ow a, da w a ły o sobie znać ju ż w ielo kro tn ie w naszej d y sc y p lin ie — w różno ro d n ych zresztą w ysłow ienia ch term in olo ­ gicznych. Z b y t dobrze są znane uzasadnienia k la sy c zn y c h koncepcji idiograficznych, ażeb y je raz jeszcze przypom inać. W iadom o, że n e ­ g a ty w n y m u kła d em odniesienia dla k ie ru n k ó w badaw czych p o stu lu ­ jących zniesienie d y sta n su m ię d zy n a rzęd ziem p o zn a w c zy m a em pirią pojed ynczeg o te k s tu b yła n ieodm iennie historia lite ra tu ry jako w ie­ dza o procesach e w o lu c yjn y ch , p o n a din dyw idu aln ych determ inacjach tw órczości, klasach c zy typ a ch dzieł. N ie je st p rzy ty m w ażne, ja k ten n e g a ty w n y u kła d odniesienia przedstaw iał się k o n k re tn ie , tzn. jakie treści nau ko w e (teo retyczn e i m etodologiczne) m ieściła w so­ bie kw estio now an a historia lite ra tu ry ; rzecz w ty m , że m otyw a cja sp rzeciw u wobec n iej m iała w k a żd y m w y p a d k u podob ny charakter. F rancuska «explication de textes» , anglo -a m erykańskie «close rea­ ding» c zy — w sto p niu n a jw y ż s z y m — szw ajcarsko-niem iecka «K unst

der In te r p r e ta tio n » określa ły się program ow o jako ta k ty k i dociekli­ wego czyta n ia dzieł poszczególnych — a lte rn a ty w n e w obec generali­ zują cych n astaw ień i schem a tyza cji historii litera tu ry. W y d a je się, że w e w sze lk ic h tego ro dzaju dążeniach m ożna odnaleźć — n a m n ie j czy bardziej ja w n y m poziom ie uzasadnień — ideę ow ej dru g iej h isto- ryczności dzieła, d o stęp nej jed y n ie w k o n k r e tn y m dośw iadczeniu le k tu r o w y m — p rzeciw sta w io n ej in n ej jego historyczności, stano­ wiącej p rzed m io t opisu, re ko n stru kc ji, system a tyzo w a n ia , k la s y fi­ ka cji itp . Ta sama opozycja powraca dziś w sporze h e r m e n e u ty k i ze stru k tu ra lizm e m .

P rzekonanie o zasadniczej odrębności problem ów m etodologicznych historii litera tu ry i « sztu ki interpreta cji» w y stę p u je zresztą n a j­

(7)

częściej w p rzebran iu fo rm u ł o charakterze pojednaw czym , p ostu lu ­ jących kom p ro m is m ię d zy sp rzeczn ym i usiłowaniam i. Powiada ,się w ięc, że «sztuka interpretacji» m oże się przydać historii litera tu ry jako faza badaw czych czynności p rzygotow aw czych: je j zadanie spro­ w a dzałoby się do grom adzenia szczegółow ych c h a ra k te ry sty k u tw o ­ rów — w y k o r z y s ty w a n y c h p o tem jako m ateriał pom ocniczy przy w zn o szen iu w łaściw ych budow li historycznoliterackich. I odwrotnie: rzecznicy «sztuki interp reta cji» podkreślają p ro p e d eu ty czn y walor u staleń h istoryczn o litera ckich , które są potrzebne interpretato ro w i dzieła na najb ard ziej e le m en ta rn ym poziom ie pracy; n astępnie jed ­ n ak p o w in n y być ja k b y odsunięte w niepam ięć, g d yż mogą p rzeszka­ dzać w ła ściw em u działaniu in te rp reta c yjn e m u . To obustronne w p y ­ chanie się w p rehistorię isto tn e j pracy badawczej jest bardzo zna­ m ienne. Ś w iadczy ponad w szelką w ątpliw ość o isto tn yc h intencjach stron d ekla ru ją cych gotowość kom prom isu: żadna z nich nie rów no­ praw ność partnera m a na uw adze, ale w łasną hegem onię. D ekon- spiruje w rezultacie bezzasadność o błudnej pojednaw czości. Od dążeń «sztuki in terpretacji» (jeśli sw oje założenia tra k tu je ona poważnie) nie m a ciągłego przejścia do ja k ie jk o lw ie k s y n te z y histo ryczn o lite­ rackiej; zieje m ię d zy n im i w y rw a m etodologiczna, która uniem ożliw ia tra kto w a n ie ich ja ko ogniw jednego procesu badawczego. N ajbo­ gatszy n a w e t ze sta w in terp reta cji dzieł poszczególnych nie u tw o rzy żadnej jed n o stki procesu historycznoliterackiego, jeśli nie b y ły one z góry przeprow adzane z m yślą o budow aniu ta kie j jed n o stki, tzn. nie odpow iadały na p yta n ia z nią zw iązane. G dy zaś b y ły przedsię­ brane w p e rsp e k ty w ie tego rodzaju p y ta ń — po prostu nie m ieściły się w polu «sztuki interp reta cji» , ju ż w pu nkcie w yjścia sprzenie­ w ierza ły się jej założeniom . Z analogicznym zerw aniem ciągłości m a m y do czynienia ró w nież w sy tu a c ji przeciw nej: w n ika n ie w in ­ d y w id u a ln y se kre t u tw o ru nie je st — z m etodologicznego p u n k tu w idzenia — ko n ty n u a c ją uprzed n ich p r a k ty k historycznoliterackich, lecz p rzesk o k ie m w zup ełnie odm ienną płaszczyznę działań.

Czy za te m trzeba bezw zględ n ie pogodzić się z ty m d ra m a ty c zn y m rozdarciem literaturoznaw czego dysku rsu? A lbo historia litera tu ry, albo « sztu ka interpretacji»? A lbo strategia badawcza program ow o zryw a ją ca w ięzi z p r a k ty k ą czytania, albo strategia wchodząca w a k ty w n y dialog z ową p r a k ty k ą — jed n a k za cenę pozostaw ania poza granicam i w ie d zy uchodzącej za naukową? W yo b ra ża m sobie historię litera tu ry, k tó ra usiłow ałaby to rozdw ojenie p rzezw yciężyć,

(8)

H IST O R IO L IT E R A T U R Y — B A D A J SIĘ SAM A

aby udow odnić, że to, co b yw a tra kto w ane jako firm a k o n k u re n c y j­ na, je s t w istocie częścią je j sa m e j. B y ła b y to d yscyp lin a w olna od neuro tyczn eg o lęk u przed posądzeniem o to, że stanow i nadbudow ę nad ko n w en cja m i le k tu r o w y m i publiczności, bez w sty d u p o tw ier­ dzająca, że ta k się w łaśnie rzeczy mają. Działająca z pełn ą św iado­ mością, że stosow ane przez nią narzędzia analizy, in terpreta cji i w ar­ tościow ania d zieł są zakorzenione w historycznie i środow iskow o zd e­ term in o w a n yc h tech nika ch czytania. M usiałaby więc być zdolna do tego, b y w p e w n y m sta d iu m procesu badawczego samą siebie uczynić o b iek tem dociekań i w y ja śn ie ń — na ró w n y c h praw ach z in n y m i skła d n ika m i litera ckiej kom u n ika cji.

Cytaty

Powiązane dokumenty

The Rock Simulator wydaje się w tych funkcjach podobny do The Mountain, choć twórcy wzbogacili tę grę o serię minigier, w których zwyczajowo nieruchomy obiekt, jakim

2010.. Indagini sulla concezione della frode alla legge nella lotta politica e nella esperienza giuridica romana, M ilano 1983, s. Entstehung, Eigenart und

Prezydium Rady Najwyższej ZSRR - O karaniu niemiecko-faszystowskich przestępców winnych zabójstw i znęcania nad ludnością cywilną i jeńcami czerwonoarmistami,

Through social participation, local governments are learning more and more non-govern­ m ental organizations, resulting in m utual, more correct relations and trade....

21 T. Nowakowski, Zakres i metodyka sporządzania raportu o oddziaływaniu na środowi­ sko przedsięwzięć z zakresu gospodarki ściekowej, Wyd.. Oddziaływanie na wody

Mowa jest tutaj także o odpowiedzialnych za formację stałą kapłanów i miej­ scach takiej formacji, odpowiedzialnym za formacje jest najpierw sam ka­ płan,

2000.06.11 - IV Kongres Rodzin Diecezji Drohiczyńskiej w Bazylice Mniejszej w Bielsku Podlaskim, pod hasłem „Przyszłość świa­ ta i Kościoła idzie przez

Platon daje taką wykładnię Protagorasa: „Nieprawdaż, tak jakoś po­ wiada, że jaką się każda rzecz mnie wydaje taką też i jest dla mnie, jaką wydaje