• Nie Znaleziono Wyników

Ze studiów nad "Memoryałem" Ostroroga

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ze studiów nad "Memoryałem" Ostroroga"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Ze studyów nad „Memoryałem“ Ostroroga.

( S E R Y A

II).

(C ią g d a lsz y ).

Mając w ręk u cztery źródła, k tó rych nie m yślim y odrzucać, gdyż strum ienie ich m ogły b \rły bez w ątpienia w zbo gacać umysł O s tro ro g a w p e w n y m kieru n k u ,m u sim y się z astanow ić n a d pytaniem, czy k tó re m u z nich nie m ożna by było o d d a ć p i e r w s z e ń s t w a p r z e d i n n e m i . T a k , stanowczo. Ź r ó d ł e m t y m j e s t h u s y - t y z m , któ re g o w p ły w n a p o g ląd y O strorog a , dawTniej ju ż ogólni­ kowo poruszony, został dop iero przez P aw iń sk ieg o u m o ty w o w a m 7

gruntow niej. O husytyzm ie m ógł m łody O s tro ró g słyszeć, opusz­

czając ojczyznę i udając się z a g ra n ic ę , tam zaś m usiał b e z w a r u n ­ k o w o natrafić—szczególniej, w razie p ob ytu w Pradze-—na zw o len­ nikó w husytyzm u, je g o krzewicieli, uczonych, p rzenik nięty ch idea­

mi husyckiemi i w dziełach swych dając3^ch w y raz tym ideom

(WezeL); tam także m usiał zapoznać się teoretycznie z h usytyzm em czystym (Hus) i tym, co znalazł p rzy tu łek w dziełach różnych autorówT (np. Reizer). Po pow rocie do Polski, O s tro ró g mógł d o ­ kładnie przyjrzeć się k w esty i husyckiej w Polsce i sto sun k om cze- sko-polskim, tem bardziej, że husytyzm potężnie się rozw inął także w Małopolsce i nie om inął n a w e t kancelaryi królewskiej, gdzie przypuszczalnie O s tro r ó g rozpoczął sw ą k a ry e rę urzędniczą Ł); pi­ sał zaś M w tym czasie, kiedy d3rn a sty a Jagielloń ska zasiadła już n a tronie czeskim. H u sy ty z m istotnie m ógł być p ow ażny m g ru n ­ tem dla k ształtow an ia się p o g lą d ó w a u to ra M i dlatego to, u w a ­ żając, że g r u n t ten musi być p rze d staw io n y na większą skalę, niż to zostało przez P a w iń s k ie g o d o k on an e — rozdział niniejszy p o ­ przedziliśmy bardziej szczegółow ym obrazem s to s u n k ó w polsko- czeskich i akcyi husyckiej w Polsce, aby nieco uzupełnić tenże obraz, p o d a n y nam przez P a w ińskiego. Z drugiej stro n y

(3)

134 Z E STUDYÓVV N A D „ M E M O R Y A ř - E M “ O S T R O R O G A .

śm y p o w strz y m a ć zapędy naszego h isto ry k a w tem, co się tyczy u p a try w a n ia zbyt wielkiej zawisłości p o g lą d ó w O s tro ro g a od teo- ryi husyckiej. Na gruncie, p r zy g o to w a n y m przez stosunki polsko- husyckie i przez ruch reformacyjny, p o d trz y m y w a n y przez husy- tyzm, O s tro r ó g m ógł w szczegółach p odlegać w p ły w o m różnych

dzieł—czesko-husyckich, francuskich, niemieckich i włoskich.

D w a n a ro d y słowiańskie, zbliżone o d d a w n a wspólnością nie­ których sw ych interesów , dążeń i języka, zawiązały jeszcze bliż­ sze stosunki za czasów Kazimierza Jagiellończyka. Na ich tle nadal rozpow szech n iały się w Polsce idee husyckie, idee jeżeli nie p ier­ w otneg o p r ą d u husyckiego, to w każdym razie prądów , jak ie p o ­ w stały na gruncie h u s y ty z m u 2). Myśl h u s j’cka rozgałęziła się i n a ­ brała n o w y c h cech, jakich husytyzm w ręk u sw e g o tw ó rcy nie posiadał. H usy ty z m , z jed nej s tr o n y bardziej lewy, k rańco w y , s p o ­ czywający w r ę k u tab o ry tó w , um ierający ju ż w r. 1434, z d r u ­ giej stro n y bardziej p raw y , ja k o teo ry a kalikstynów , zanikający

') W s w e m d z ie le o O s t r o r o g u (str . 100 — 101) P a w iń s k i p o w ia d a , ż e r ó ż n e , n ie r a z z e w n ę t r z n e p o d o b ie ń s t w a tr a k ta tó w , n ie m o g ą j e s z c z e d o w o d z ić z a w is ło ś c i j e d n e g o o d d r u g ie g o —p o g lą d b a r d z o tra fn y , le c z n ie z a s t o s o w a n y , ja k w id z ie liś m y , w b a d a n ia c h s a m e g o P a w iń s k ie g o .— k tó r y p o w o łu j e s ię tu n a d z ie ło n ie m ie c k ie g o s ta ty s ty , m o ż e b y ć , ż e L u d w ik a B a w a r s k ie g o , k tó r e s ię u k a z a ło w r. 1464 i w n ie k t ó r y c h s z c z e g ó ła c h z g a d z a ło s ię z H. [P r z y ta c z a m y n i e ­ k tó r e m y śli a u to r a n ie m ie c k ie g o : d u c h o w ie ń s t w o , w c e lu o b r o n y p a ń s tw a i u tr z y m a n ia w n ie m s p o k o ju , p o w in n o p o d le g a ć o p o d a tk o w a n iu s w o ic h dóbr,· m o n a r c h a m a d ą ż y ć d o u je d n o s ta jn ie n ia m o n e ty w p a ń s tw ie i m a s o b ie w y ł ą ­ c z n ie p o z o s t a w ić p r a w o b ic ia je j. W ła d z a m o n a r c h y m a b y ć b a r d z iej n i e z a l e ­ żn a . S p o t y k a m y w o m a w ia n y m tr a k ta c ie i m y śl o s p r a w ie d liw o ś c i, o c ła c h — m y śli, k tó r e do z e s ta w ia n ia z p o g lą d a m i O s tr o r o g a n a d a ją s ię . O b H ö f 1 e r , U e b e r d ie p o lit is c h e R e f o r m b e w e g u n g in D e u ts c h la n d im X V J a h rh . u n d d e n A n th e il B a y e r n s an d e n s e lb e n . M ü n c h e n 1850, str 14, 40, 41. T r a k ta t, p r z y p is y ­ w a n y L u d w ik o w i, p o d a n y b y ł j a k o d z ie ło j e g o k a n c le r z a , M arcin a M eier a — P r o p o s it io n e in e r R e f o r m d e s d e u ts c h e n R e i c h e s — ]. J e d n a k , m ó w i P a w iń s k i, n ik t n ie b ę d z ie t w ie r d z ił, ż e a u to r n ie m ie c k i b y ł p o d w p ły w e m O s tr o r o g a . T a k m ó g ł p r z e m a w ia ć u c z o n y , k tó r y r o k 1456 o z n a c z y ł ja k o c z a s p o w s ta n ia M. W ie m y , ż e tr a k ta t O s t r o r o g a p o w s t a ł z a p e w n e w r 1475 i c h o c ia ż tr a k ta t n ie m ie c k i s ię u k a z a ł p o p o w r o c ie O s tr o r o g a z z a g r a n ic y , n ie w y k lu c z a m y j e d ­ n a k m o ż liw o ś c i, ż e a u to r p o ls k i w te n c z y in n y s p o s ó b z a p o z n a ł s ię z p o g lą ­ d am i a u to r a n ie m ie c k ie g o i ż e m o g ły o n e n a r ó w n i z w ie lu in n e m i d z ie ła m i w y w r z e ć n a j e g o p o g lą d y p e w i e n w p ły w . *) D o w y m ie n io n y c h w y ż e j (str . 3 4 ,3b) c z y n n ik ó w , j a k ie s ię p r z y c z y n ia ły do z b liż e n ia s ię b r a c i- s ło w ia n i p o b u d z a ły ic h d o w s p ó l n e g o p r z e c iw d z ia ła n ia N ie m ­ c o m , m u s im y z a lic z y ć i w y r o k w r o c ła w s k i, o r a z p o łą c z o n ą z n im p o lity k ę i z a c h o w a n ie s i ę k r ó la Z y g m u n ta w z g l ę d e m p o la k ó w i c z e c h ó w , o c z e m o b . P r o c h a s k a , W y r o k w r o c ła w s k i. P r z e g l. H is t. V III, 270.

(4)

Z E S T U D Y Ó W NA D ,,M EM O R Y A Ł E M " O S T R O R O G A . 135 pod koniec pierwszej p o ło w y w. XV, został znów do dalszego istnienia p o w o ła n y przez męża p ełn eg o energii i no w ych idei, P i o ­ t r a C h e l c z y c k i e g o , k tó ry system swój id eo w y pozostaw ił był w sp a d k u „Jednocie b r a tr s k ie j“. P r z e tr w a ł on reform acyę w. XVI, i zajrzał n a w e t w tej postaci w progi w. XVII. W historyi myśli husyckiej Chelczycki—to najw ybitniejszy jej przedstaw iciel i tw órca n o w e g o p r ą d u husyckiego, k tó ry skojarzj'i w swej teoryi w sz y st­ kie p o z y ty w n e stro n y ruchu, odrzucając zarazem u jem ne jego objaw y i n a le c ia ło ś c i!).

P og lą d y Chelczyckiego z jed n e j stro n y są wielce zbliżone, co musi być natu raln e, do p o g ląd ó w H u sa, z drugiej zaś—p o n ie ­ kąd do p o g ląd ó w O stroro g a. Za p rzy kła dem sw e g o mistrza, C h e l­ czycki o stro n a p a d a na syste m od p u stó w . Papież, mówi C helczy­ cki, p ragnie aby w oczach ludzkich je g o bule i d e k re ty w zbudzały większy szacunek i zaufanie, niż n a u k a C h rystusa , i gotów' jest wym yślić najw iększe k a ry n a tych, co im nie dowierzają. P a ­ pież p ob iera od chrześcian. niezliczone ofiary pieniężne, ab y je potem z u żytk o w ać na z ałatw ianie świeckich sw ych interesów . S łuchając zaś rad szatańskich, rozgłasza on po całym świecie, że niem a p o trz e b y osobiście faty g ow a ć się do Rzymu dla osiągnięcia

o d p u s tu —p rzesłana ofiara j e s t całkiem wystarczająca. N astępują

potem u Chelczyckiego wciąż w ow ych czasach p o w tarzające się skargi n a żywot, jak i w ogóle d uch o w ie ń stw o pędzi: księża zapo­ minają o sw ych najbliższych obowiązkach, udzielają się św iatu i jeg o uciechom. O p o k a rm d u c h o w y d la trzody swej nie d b a ją — ważniejszy je s t ich w łasn y p ok arm cielesny. I d eo w a i religijna stro n a nie łączy d u c h o w ie ń stw a z ludem, je d y n y m łącznikiem są

finanse, nieraz gw ałtem w ym uszane. O jcó w duchow nych nie za­

dow alają doch o d y z beneficyów i t. d., ■— do a rty k u łó w d o ch odo­

wych musieli oni przyłączyć sak ram enty , obrzędy. Krocząc po

drodze, u to ro w an e j przez H u sa, Chelczycki j e s t rów nież tego z d a ­ nia, że tylko m ożebność bardzo ła tw e g o i przyjem nego życia, świa- towości i zbierania pieniędzy, nęci większość hierarchów do o b r a ­ nia sobie stanu d u c h o w n e g o 2).

U w aga, w y s to s o w a n a przez O s tro r o g a w końcu rozdz. X IX

') Я с т р е б о в ъ. Очерки, o Нетрі; Хельчицкомъ и его времени 1908, I. 16— 17.

2) С h e 1 č i с k i S iť v ir y , (w y d . A n i e n k o w a , p. S b o r n . II S e k c y i P et. A k a d . U m ie j. t. L V , 18!>3) c z. I, r o z d . V , X V I , X V I I , cz. II r o z d z . V II. X V III, X I X , X X V II .

(5)

136 Z E S T U D Y Ó W NA D ,,M EM OR Y A ŁE M“ O S T R O R O G A .

je g o M p o d adresem tych robotników , prostaczk ów i t. d., którzy w olą opuścić p rac ę r ą k i odd aw ać się próżniactw u, w s tę p u ją c do stanu du ch o w n e g o — qui h a b e n t im pensas, dent litteris operam , qui non habent, arent, militent, o p e ra s s u a s locent; scriptum enim est: „oportet prim ům ditari, deinde p h ilo s o p h a ri“ — uw aga ta o b u ­ rzyła n iek tóry ch uczonych, gdyż znaleźli w niej d ow ó d kastow o- ści i nienaw iści stanow ej ze stro ny O s tro ro g a . O b u rz y ła je d n a k bez p o w o d u, gdyż słow a te u m o ty w o w a n e są treścią poprzednich wierszy d a neg o rozdziału i nie miał, oczywiście, autor A l najm niej­ szego zam iaru naogół w ygłaszać takich żdań, że z zasady biedak nie pow inien sięgać po naukę: ten trochę nieostrożny, lecz sine ira et studio w y p ro w a d z o n y wniosek, z a sto so w a n y był tylko wobec nienorm alnego stanu, kiedy ci prostaczkow ie, rzemieślnicy dążyli nie do nauki, lecz tylko do łatw eg o n a b y w a n ia pieniędzy. W sza k myśli, w ygło szo n e w innych rozdziałach tra k ta tu O stro ro g a , d o ­ wodzą, że, przeciwnie, a u to r n a w o ły w a ł do spraw iedliw ości w zglę­ dem biedniejszych, niższych i piętnow ał wyciskanie pieniędzy i pobieranie od ludu ofiar przez duch ow ień stw o , oraz krzywd}7, czy­ nione biedakom przez bogatych. P o d tym w łaśnie w zględem O s t r o ­ róg p rzyp o m in a Chelczyckiego, k tó ry uw a ż a za nienorm alne, aby p raca fizyczna ludu zużyw ana była w celu utrzym ania p a n ó w i d u ­ chow ieństw a, gdyż- demoralizuje to nietylko biorących, lecz i dają­ cych: p ro sty człowiek, widząc, j a k to m ożna sobie w ygodnie ży­ cie urządzić, będąc panem lub księdzem, n a b ie ra doń ochoty i dąży do w stąpien ia w szranki karm ionych. W o b e c takiego sta n u rzeczy, takich tendencyi z obu stron, rozm nożyła się z jednej stro n y moc p a n ó w —darm ozjadów , co lud p ro sty łupią, z drugiej zaś moc m ni­ chów, kanoników , krzyżowców, którzy smacznie jedzą, piją, noszą wspaniałe szaty, bu du ją piękne dom y — a w szystko to na koszt krwi i po tu biednego ludu *).

Nie widząc ani sensu, ani potrzeby łączenia, za przykładem P aw ińskiego i Caro, ostatnich słó w Chelczyckiego ze słowami O s tro ro g a — b o n a ex sud o rib u s p a u p e ru m parta, m ożem y s tw ie r­ dzić, że co do p o g lą d ó w w przytoczonych u ry w ka c h a u torow ie cał­ kiem się zgadzają. Niema tej z go d y w p oglądach obu a u to ró w na władzę świecką, gdyż Chelczycki je s t tego zdania, że w społe ­ czeństwie chrześciańskiem władza św ieck a p rz y m u s o w a może być

') C h e 1 č i c k i, Reč o t r o g ie m lid u , p. J a s t r e b o w , o p . cit. 170— 1. O s tr e n a g a n y p o d a d r e s e m d u c h o w ie ń s t w a z n a jd u je m y i w P o s ty lli C h e lc z y c ­ k ie g o .

(6)

Z E S T U D Y Ó W NAD „ M ť M O R Y A L E M “ O S T R O R O G A . 1 37

uw ażana tylko ja k o m a lu m necessarium i że nie pow in na mieć nic w spó lneg o z władzą kościelną a n a w e t mieszać się w jej spraw y. Nie dając p r a w a władzom p a ń s tw o w y m zagarniania majętności k o ­ ścielnych, Chelczycki w ogóle z z a sa d y nie uznaje p r a w a p o s ia d a ­ nia m ajętności ziemskiej przez d u c h o w ie ń stw o , kościoły i klasztory. Pom ijając te różnice w poglądach i zestawiając H usa, Chelczyckiego i O stro ro g a , m ożenw be z w a ru n k o w o znaleźć nić, łączącą dzieła tych trzech a u to ró w i stw ierdzić jed nocześnie, że najbardziej ra ­ dyk alny z nich j e s t Hus, najmniej z a ś —O stroróg .

H u s z ostaw ił po sobie (f 1415) wielu uczniów, zwolenników , którzy bądź rozpow szechniali je g o teo ry ę w p ierw otn ym stanie, w jak im przyjęli j ą z rąk mistrza, bądź też coś niecoś w niej zmie­ niali. N ajznakom itszym, powtarzam}', sp ad k o b ie rcą idei hu s3’ckicli był Chelczycki. Na rozwój ru chu husyckiego w y w a rł potężny w p ły w on sam i je g o dzieła, a rad y k a ln e jego p o g ląd y nie p rze­ szkadzały mu ideow o oddziaływ ać n a u m ia rk o w a n y ch u tra k w is tó w i ich przy w ó dcę, Rokicanę *). Z dziełami Chelczyckiego, ja k o naj­ pow ażniejszego filaru husytyzm u, O s tro r ó g niezawodnie m usiał się spotkać, szczególniej jeżeli w czasie swej w ędró w ki studenckiej

zajrzał do Pragi. W ow ym czasie sam Chelczycki jeszcze żył

i działał, zm arł zaś w r. 1460, kiedy O s tro r ó g albo już powrócił do Polski, lub m yślał o po д rocie.

Cały ruch reform acyjny w. X V , k tórem u treść n a d a ła myśl hu sy c k a w e wszelkich sw ych objaw ach, m usiał w znacznym sto ­ pniu podziałać n a umysł O s tro ro g a — na to się składają nietylko w e w n ę tr z n e w a ru n k i—łączność ideo w a Ж z dziełami husyckiem i— lecz i zew nętrzne, te zaś m ają dla nas wielkie znaczenie, g d y ż inne teorye, głoszone przez Marsyliusza, Maziéres’a i t. d., są ich

pozbaw ione. D latego to z większem uznaniem stanęliśm y w obec

p o g lą d ó w P aw iń sk iego. Nie m ożem y je d n a k p o prze stać na s k o n ­ sta to w a n iu gru n tu , na którym p rzew ażnie m ogły p o w sta w a ć

poglądy O s tro ro g a i ich p o k rew ie ń stw o z ideami h usy ckie­

mi. Zazwyczaj n a każdego człowieka oddziaływ a najbliższe

otoczenie, na człowieka zaś myśli, nauki, w ogóle człowieka p o w a ­ żnego, w yw ie ra ją wpływ myśli rodzim ych m ężów nauki, których dzieła rozpo w szech niają się oczywiście najbardziej w śró d tej n a ­ rodowości, do której należą sami autorow ie, lub tam, gdzie one powstały. Uczeni— w swych p oszukiw aniach w p ły w ó w literackich w trak tacie O s t r o r o g a —g w a łto w n ie zwrócili oczy swe w stronę

') J a s t r e b o w . 243.

(7)

138 Z E S T U D Y Ó W NAD „ M K M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A .

Z achodu, — tego Zachodu, z k tó rym łączyły się stu d y a u n iw e rs y ­ teckie O stro ro g a; poszukiw ania te nie były, ja k wiemy, b e zow o c­ ne, chociaż raziły p e w n ą je d n o s tro n n o ś c ią co do w nio sk ów i sp o ­ so b u z estaw iania tra k ta tó w poszczególnych z M . Zapom nieli j e ­ d n a k ci uczeni o tem, że i Polska, o ile mogła, brała bliższy udział w ruch u koncyliarno-reform aej'jnym w. X IV — XV, że p rze d staw i­ ciele Polski figurowali n a soborach i że w łaśnie P o lsk a ów cze­ s n a o b d a rz o n a została trzem a mężami nauki, jakimi m o gła była by szczycić się E u ro p a Zachodnia. W s z a k n a u k a niem iecka p ró b o ­ w a ła niektó rych z nich w ydrzeć nam, i sobie usynowić, a m ężo­ w ie ci są: M a t e u s z z K r a k o w a , P a w e ł W ł o d k o w i c z B r u - d z e n i a i J a k ó b z P a r a d y ż a . Nie przytaczam y tych imion w celu wykazania, że i P o lsk a w ow ych czasach miała wogóle poważniejszych m ężów nauki, ani w celu naciągnięcia p e w n y c h p a ­ r a d o k s ó w dla s k o n sta to w a n ia w ą tp liw y c h w p ły w ó w ze stro n y dzieł tych a u to r ó w na M O s tro ro g a — przeciwnie, zatrzym ujem y się na nich z tego p o w odu, że p o glądy, któ ry c h w yznaw cam i byli po- mienieni- au to row ie polscy, m uszą nas interesow ać przez wygląd na dopiero co ro zpatrzone p o g ląd y a u to r ó w zachodnich, z którymi w wielu zasadniczych к westyach i szczegółach zgadzają się, w znacz­ niejszym zaś stopniu—przez wzgląd na te stro n y w e w n ętrzn e i ze­ wnętrzne, jakie pozw alają nam stw ierdzić ew entualn e p o k r e w ie ń ­ stw o tych p o g ląd ó w z poglądam i naszego statysty.

W dziele swem „De squaloribus curiae rom anae“ l) M a t e u s z z K rak o w a schlostał porządki, p a n u ją c e w kuryi rzymskiej, schło- stał j e ,—nie zważając na to, że był b isk up em katolickim i p r a w o w ie r ­ nym sy n em Kościoła, a wszystkich zw olen nik ów h usyty z m u u w a ­ żał za h e r e t y k ó w —z większą bezw zględnością, aniżeli inni pisarze, przem aw iający w tejże kwestyi.

K urya, k tó rą św ia t w ierzący w y o b ra ż a sobie, jak o fu n d am e n t całego Kościoła, p o w in n a dążyć ku tem u, aby rzeczywiście dawać najlepszy przykład, karcić grzechy, n a p ra w ia ć zło, co się po św ie­ cie rozszerza i sk iero w y w ać u m y s ł y , w błąd w pro w ad zone, n a d r o g ę praw dy. R zeczyw istość je d n a k dążeń tych nie ujaw nia, w y kazuje przeciw nie, że d u c h o w ień stw o ob m y śla tylko środki d o w z b o ­ gacenia się, nam iętnie zarazem prześladując niektóre świeckie prze­ stępstw a; nie przeszkadza to sw oją d ro gą h e re ty k o m i k u rty z a ­ no m dem oralizow ać ludzi (Rozdz. i— II). Za ogólną k ry ty k ą

porząd-') W a l e h i u s , Mon. m e d . a e v i I, fa sc. 1. W e d łu g S o m m e r l a d a (M a th a eu s v o n K rák au , H a lle 1891 str. 41 sq .) tr a k ta t ter. p o w s t a ł w r. 14 0 4 —6.

(8)

ZK S T U D Y Ó W NA D „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A . 139

k ó w k u ryaln y c h idzie k ry ty k a poszczególna: w Rz\miie pa nuje symonia, k tó ra przedew szy stkiem uwidocznia się w rozdaw aniu

beneficyów. Z daniem M ateusza, grzechu symonii winien nietylko

ten, co za p ieniądze rozdaje beneficya, lecz i ten, co po nie sięga d ro gą nielegalną. K u r y a zaś p raw o rozd aw an ia benefi­ cyów całkiem sobie przyw łaszczyła, co sp ra w ia Kościołowi nie­ w yp ow iedzian e szkody. Jeżeli rzecz m a ju ż na tem stanąć, że beneficya m u szą pozostać w w yłącznem rozporządzeniu w ładzy kościelnej, to mniejsze klęski za sob ą pociągnie przelanie p ra w a

w ręce wyższej miejscowej w ład zy duchownej, niż g d y b y w sz y st­

kie p a ń s tw a w sp ra w ie beneficyów zależne były od k ardyn ałów . B iskup m iejscow y może być n iesp ra w ied liw y p od tym względem, może upraw iać nepotyzm , lecz, bądźcobądź, znając bliżej wszystkie

sp ra w y krajowe, popełni mniejszy błąd (rozdz. IV, VII). Papież,

jako gło w a kościoła, nie po siad a w ładzy świeckiej (gdyż tylko

Bóg jeden je s t pan em w szystkiego), i dlatego nie m oże w y m a ­ gać dla siebie p r a w co do b en eficy ów i u rzę d ów w innych p a ń ­ stwach: musi on pozo staw ać je d y n ie sługą, synem i obrońcą K o ­ ścioła (rozdz. IX, XI, XVI, XVII). O s tro ró g w y tyk a d u c h o w ie ń ­ s tw u dążenia do n a b y w a n ia u rz ę d ó w duchow nych, u pod o b a n ie do rzeczy świeckich, miłość złota — w szystko to zaś tak absorbuje księży, że zapom inają o s w e m w ykształceniu i obowiązkach reli­

gijno-moralnych względem siebie i powierzonej im trzody. Dla

tego to r ó w n o leg le z żądzą pieniędzy, władzy, kroczy nieuctwo. W y żej w ym ien io n e w a d y w życiu duchow ieństw a, p rze d staw ione w traktacie Mateusza, je g o rów n ież zdaniem pociągają za sobą fa­ talne skutki: ludność nie m a zacnych, w ykształconych duszpasterzy, na sp o w ie d n ik ó w mianują ludzi ciemnych i całkiem niezdolnych do zadania, jak ie n a siebie biorą. U niw ersytety, szkoły pozbyw ają się ludzi uczonych, ich zaś miejsce zajmują jednostki, nie zasługu­ ją c e na szacu n ek i zaufanie. Taki stan rzeczy w y tw a rz a się w obec

tych p orządków , jak ie są przez d u ch o w ie ń stw o pielęgnow ane,

w ob ec tej zasady, że za pieniądze m ożna dopiąć najw yższjrch g o ­ dności i zaszczytów (rozd. IX, XIX).

M ateusz z K rakow a, ja k o biskup katolicki, nie mógł, oczy­ wiście, zgodzić się z O s tro ro g iem (rozdz. VII M ) w punkcie d a ­ w ania p e w n y c h p r e r o g a ty w królow i przy d ecyd ow aniu spraw , d o ­ tyczących m ian o w an ia biskupów . O s tro ró g nie w y stę p u je tu z całą bezwzględnością i p ro je k tu swojego, ab y król decydo w ał o k a n d y d a ­ tu ra c h na bisk u p stw a , wcale nie myśli m o ty w o w a ć w ten sposób, iż z z a sa d y w ładza m o n arc h y p o w in n a mieszać się w s p ra w y ko­ ścielne, lecz tylko,—w ychodząc z założenia,że nieraz d uchow ieństw o,

(9)

140 Z E S T U D Y Ó W NA D „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A .

w sk u te k b rak u wykształcenia i in nych p o w o d ó w , nie j e s t w stanie b ezstro nn ie i spraw iedliw ie d ecy do w ać o k a n dy datach do k a te d r biskupich; w7obec tego niech ju ż lepiej biskup w y b ra n y będzie z p o śró d dostojników, mile widzianych na d w orze królewskim. A u to r M o m aw ia i to życzenie: w ogóle, p rzy norm alnym stanie rzeczy, w ładzy duchow nej trz e b a b y było pozostaw ić całkow itą

k om p eten cy ę w sp ra w ac h kościelnych. O bad w aj za to i Mateusz

i O s tro r ó g (rozdz. VILI) w ym agają, a b y w s p ra w y nom inacyjne

k u ry a wcale się nie mieszała. D o jakiego celu dąży tu papież,

można się domyślić, m ówi M ateusz, gdyż oczywista, że papież nie może przypuszczać, iż je g o w y b ó r będzie trafniejszy, niż wybór, do k o n a n y na moc}7 prawda przez k a pitułę dyecezyi właściwej. W tych razach omylić się może tylko papież— samodzielnie d e c y ­ dujący a nie znający dokładnie ani wTa ru n k ó w m iejscow ych w p a ń ­ stw a ch poszczególnych, ani k a n d y d a tó w na urzędy, lecz nie całe d u c ho w ień stw o z biskupami, g d y ż w razie przeciw nym m usiałby by ł mylić się cały Kościół, złożony z wszystkich chrześcian, co je s t niem ożebne M. U z u rp a cy a przez pap ie ż a p ra w nom inacyjnych r ó ­ wnież ujem nie w p ływ a na stan rzeczy, j a k i zaoczne ro zdaw anie benefic\7ów: u rzę d y są zajm o w ane przez blizkich, lub k rew ny c h papieża; o ich szczęściu decyduje ofiara pieniężna, złożona ku- ryi — nie p o trzeb a zaś p y tać o wartości m oralne takich k a n d y ­ d a tó w n a urzędy, gdyż człowiek pracy, nauki, człowiek uczciwy nie zechce obejm ować tak iego czy innego stanow iska, za pom ocą śro d k ó w nieszlachetnych.

J a k widzimy, pogląd O s tro ro g a n a udział papieża w nomina- c y a c h ,je st b ardzo zbliżony do w ygłoszon ego przez Mateusza, u któ ­ rego je s t on tylko w s p osó b bardziej szczegółow y uzasadniony. O s tro ró g w danej kwestyi był rzecznikiem polityki króla, ten zaś dla swych dążeń znalazł p o w ażn e poparcie teoretyczne w tra k ta ­ cie De squaloribus etc. 2).

T y lk o Bóg jed e n j e s t p a n e m w szystkiego n a ziemi, a zatem i wszelkich posiadłości kościelnych, rozsianych w postaci benefi- c yó w po całym świecie, k tóre je d n a k papież chce zag arn ąć pod sw oją opiekę, oczywiście finansowTą,—zdanie to, w \’głoszone przez M ateusza z K rakow a, znalazło oddźw ięk w teoryi P a w ł a W ł o d ­ k o w i c a z B r u d z e n i a , zasto sow anej w traktacie D e annatis

ca-1) M yśl, ż e n ie je d n a o s o b a p o w in n a o b ie r a ć i m ia n o w a ć n a u r z ę d y k o ś c ie ln e , le c z s z e r s z e z g r o m a d z e n ie c h r z e ś c ia n , z n a la z ła u z a s a d n ie n ie , ja k w ie m y , w tr a k ta c ie M a r s y liu s z a , k tó r y p o g lą d y s w e z a s t o s o w u j e n a w e t do w y ­ b o r ó w n a n iż s z e s ta n o w is k a k o ś c ie ln e .

(10)

Z E S T U D Y Ó W NAD „ M E M O R Y A L E M “ O S T R O R O G A . 141

merae apostolicae s o lv e n d is 1). Kościelnemi posiadłościami papież pow inien tylko opiekow ać się, nie zaś otaczać je władzą, gdyż należą one do Boga. Jeżeli rozdaw anie beneficyów , a rów nież i udzielanie sakram entów7 połączone je s t z k w e sty ą pieniężną,— to m am y tu do czynienia z najczystszą symonią, której papież żadnym sposobem nie obróci n a d obrą stronę. W o g ó le , przy ro zd a w a n iu beneficyów w ypływ a ją n a powierzchnię p rzeróżne nadużycia, np. nielegalne w j'm uszanie annat. Co się tyczy d o ch o d ó w kościeln3Tch, to w da­ nym razie w praw ach swych papież je s t p rzy ró w n a n y do zwyczaj­ nego b iskupa dyecezjralnego—m oże korzystać tylko z tych docho­ dów, jakie sp ły n ą do kuryi z jed n e g o określonego tery to ryu m , w poszczególnych zaś p a ń stw ac h s p ra w y finansowe m uszą być złożone do r ą k właściwej w ła d z y duchownej.

Zasadniczo w z a p atry w a n ia c h swych na k u ry ę i na jej sto­ s unek do poszczególitych w ładz m iejscowych w k w e sty ac h świec­ kich, oraz kościelnych, dotyczących beneficyów , W ło d k o w ic jest o wiele mniej rad y k a ln j' nietylko od H usa, lecz i od O stroroga. W ło d k o w ic z zasady z takim szacunkiem przed p a p ie s tw e m schyla głowę, że nie uw aża za rzecz nienorm.alną i n iepo żąd aną świeckiej władzy w ręk u papieża i nie odm aw ia mu p raw a rozporządzania się beneficyami, o ile k u ry a nie będzie w tej spraw ie dążyć do w yci­ skan ia pieniędzj' i o ile przy ro zd a w an iu beneficjTów nie jest u w zględniana strona m aten^alna. Za to, co się tyczy rozdaw ania u rzę d ó w k o ś c ie l n y c h zależnych od kapituły, to wszelkie w trą c a ­ nie się wT te sp ra w y ze stro n y p apieża jest, zdaniem W ło d k o w ic a , nielegalne 2).

P o g lą d y W ło d k o w ic a na s p ra w y kościelne nie są o tyle cha­ rak te ry sty cz n e i nowe, aby zasługiw ały na rozpatrzenie, n aw et w tym razie, g d y b y ich au tor należał do gron a pisarzy zachodnio­

euro pejskich —wszak takie p o g ląd y w3’głaszano z agranicą n a każdym

kroku. J a k o zaś pisarz polski, W ło d k o w ic stanow czo zasługuje na uwzględnienie, gdyż dzieła jego m usiały zwrócić n a siebie uwTagę pisarza polskiego, O stroroga.

*) U ło ż o n y w r. 141 b W y d . w S t a r o d. p r. μ o 1 s k. p o m n. Y (. D r u g i tra k ta t „ Ľ e S y m o n i a w d a n y m r a z ie d la nas* b a r d z o c ie k a w y , n ie d o s z e d ł nas.

2) S tr . 2 9 9 - 3 0 0 , 302, 30ti sq ., 311— 312.

P ro f. K r z y ż a n o w s k i (p . D o k tr y n a p o lity c z n a P a w ła W ło d k o w ic a . S tu d y a h ist., w y d a n e ku c zc i p r o f. W . Z a k r z e w s k ie g o . K rak . 1908, str. 394) z a ­ z n a c za , ż e W ło d k o w ic u z n a w a ł u n iw e r s a liz m , le c z ty lk o w d z ie d z in ie k o ś c ie l­ n e j, n ie c h c ia ł z a ś ja s n o p o r u s z y ć k w e s t y i s a m o d z ie ln o ś c i P o ls k i,g d y ż w takim r a z ie p o w in ie n b y b y ł w y s t ą p ić p r z e c iw z a lic z e n iu P o ls k i d o s y s te m u p a ń s tw p a p ie s k ic h — o c z e m na r a z ie w o la ł z a m ilc z e ć .

(11)

142 Z E S T U D Y Ó W NAD „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A .

W ło d k o w ic nie j e s t ory g in aln y tam, gdzie n a p a d a n a kuryę, jej porządki i w trącanie się p apieża do w y b o ró w kościelnych w p a ń stw ac h poszczególnych. S ą to właśnie te miejsca, jakie m o ­ żem y zestaw iać z częścią kościelną Ж J e s t on je d n a k oryg inalny — gdyż mniej k rań c o w y od innych autorów7 w sw ych z a p a try w a ­ niach n a w ładzę św iecką papieża i na b e z in tere so w n ą zależność b eneficyów od papieża. Co do tych poglądów , nie zgodziłby się z W ło d k o w ic e m O stroróg, lecz różnica ta nie m ogłaby p o w s trz y ­ m ać au to ra M od z a interesow ania się innymi poglądam i W ło d k o ­

wica. D latego też sądzimy, że ani p e w n a nieoryginalność jeg o

p ierw sz y c h p oglądów , ani o ryginalność innych, nie p o w in n a nas zmuszać do przypuszczenia, że p o g ląd y W ło d k o w ic a nie w y w a rły p e w n e g o w7p ły w u n a p o g ląd y O strorog a .

W ło dk o w ic mniejsze m a znaczenie w literaturze, jak o auto r kościelny; zn an y on je s t przew ażnie ja k o pierw szy polityczny p i­ sarz polski, k tóry w traktatach sw ych w ystąpił z o strą k ry ty k ą taktyld krzyżackiej. W spraw ach kościelnych najbardziej w y b itn ą postacią i to m ianowicie za czasów O strorog a , był m nich— pierwej c ysters w klasztorze mogilskim, p o tem zaś k artuz w Erfurcie— mistrz J a k ó b z P a r a d y ż a . J e g o poglądy, w ygłoszone w s p ra ­ w ach kościelnych, m uszą n a s specyalnie interesow ać, gdyż a u to r bez wszelkiej pobłażliwości p otępia nadużycia kościelne, a że był praw o w ie rn y m katolikiem i o sob ą sta nu duchow nego, nie p odlega przeto żadnej wątpliwości, że potrafił zbadać należycie stan rzeczy i wnioski sw e w y prow adzić w sposób całkiem bezstronny.

Mówiąc o nieporządkach w kościele katolickim, o n iep o rz ąd ­ kach obyczajowych du chow ieństw a, J a k ó b naturalnie nie mógł omi­ nąć bez n a p ię tn o w a n ia wielkiej plagi, na k tó rą zw racano u w agę

w reform acyjnych traktatach je g o po przedn ikó w i której nie

wyniszczono za czasów J a k ó b a i O stro ro ga: plaga to wielka, gdyż rozgałęzia się na wiele stron i gubi k o ś c ió ł — je s t to symo- nia. P ró ż n o będziemy, mówi Jakób, oskarżać o nią niższe d u c h o ­

w ieństw o. Zły przy kład idzie zaw sze z góry. Dla papieży praw o

kanoniczne ja k g d y b y nie istnieje, gdyż, nie bacząc na w łaściw e sta m tą d wskazówki, że benefi су a, konsekracye, wszelkie p o św ięce­ nia, urzędy, p o w in n y być b ezin tere so w n e , stworzyli oni z tego ar­ ty k u ły d u ch ow n e i, rozdając je w e d łu g w łasneg o widzimisię, w e r ­ bują k a d ry ludzi, dla siebie życzliwych. T a k i stan rzeczy j e s t b a r ­ dzo p o ż ą d an y dla tych jed n o ste k , k tóre we wszystkiem dążą tylko do w zbog acen ia kieszeni, i dla których wyższe ideały nie egzystują, a mając w r ę k u pieniądze, w myśli zaś chęć otrzym ania urzędu, zw racają się w tym interesie do kuryi, wiedząc, że znajdą tam

(12)

ŻE S T U D Y Ó W NA D „ M E M O R Y A Í. E M “ O S T R O R O G A . 143

g ru n t p o d a tn y dla swych pragnień. Nepotyzm, rozgałęziony we wszystkich kierunkach, poczyni! og ro m n e klęski: urzędy obsadzają rozpustnikam i, nieukami. W ś r ó d d u c h o w ie ń stw a nie widzim y już dawnej czystości obyczajów.

Papież, ja k o wyższa władza d u chow na, powinien p o d trz y ­ m y w ać łączność z różnymi kościołami, chociażby za pom ocą bul, lecz nie m ogą one być połączone z pobieraniem datków . D u c h o ­ w ie ń stw o i m istrzowie u n iw e rsy te cc y są dostatecznie uposażeni, aby bezinteresow nie udzielać n a u k klasie niezamożnej. K to pełni o b o ­ wiązki swe, czyhając zarazem n a pieniądze, ten j e s t sym onistą')·

Reform a życia kościelnego musi być, zdaniem Jakóba, p r o ­

w a dzon a system atycznie: nie m ożna złych o b jaw ó w widzieć

u dołu, gdy korzeń zla gnieździ się u góry; trzeba z atem r o z p o ­ czynać od papieża. D ro g ę do u rzę d ó w po w in n y d u c h o w ie ń stw u torow ać: rozum, zdolności, chęć do pracy, bogob ojn e ż y c i e 2). R e ­ form a pownnna b}'ć gruntowTnie z a sto so w a n a do życia klasztor­ nego.

Z projektam i reform y życia klasztornego, stosu nk ow o do in­ nych spraw , rzadko s po ty k am y się w traktatach. P o w sta w a ły te p r o ­ j e k t y przew ażn ie w Niemczech i H olandyi, przeszły później do Polski i znalazły gorliw ego p ion éra w Jakóbie z P a ra d y ż a , jako j u ż k a rtu z a erfurckiego 3).

W idzieliśm y wyżej, że już H u s oraz Chelczycki, refo rm ato r w sp ółc ze sn y J akó b o w i, w ypow iedzieli swoje zdanie o p o s ia d ło ­ ściach kościelnych i doradzali, aby wszelkim przedstaw icielom stanu d u c h o w n e g o wzbroniono p osiadania m ajątków p ry w a tn y c h . O tóż

] ) D e s e p te m s ta tib u s e c c le s ia e (e d . G o 1 d a s t, S a n cti r o n i. im p . m o n . III, p. 1569, 1572); D e statu et o ffic io e c c l. p e r s . (w y d . L y d iu sa ); S p e c u lu m A u - reu m e tc. (F ra g m . p. F i j a ł e k, M istrz J a k ó b z P a r a d y ż a , II 235 -4 2 , 252-4) W ię k s z o ś ć tr a k ta tó w P a r a d y ż a n in a d o s z ła n a s w s t a n ie r ę k o p iś m ie n n y m . P e w n a ic h ilo ś ć w y d r u k o w a n a , p r z e c h o w a ła s ię w w y d a w n ic tw a c h W a 1 c h a, G o l d a s t a . P e z a , K l ü p f e l a , L y d i u s a i inn. N ie k tó r e z ty c h w y d a w ­ n ic tw , a m ian . t. [I W a lc h a (M on.), K lü p fe la B ib l. e c c l. i L y d iu sa , są te r a z tak r za d k ie, ż e p o m im o s k r z ę t n e g o p o s z u k iw a n ia w r ó ż n y c h b ib lio te k a c h , n ie m o ­ g liś m y n a tr a fić n a n ie D r u g i to m W a lc h a n ie b y ł n a w e t w r ę k u a u to ra m o ­ n o g r a fii o J a k ó b ie , k s. p ro f. F ija łk a . Z a w ie r a o n „ D e in d u lg e n tiis tr a c ta tio “ o r a z cz. II trak tatu „ D e n e g lig e n t ia p r a e la to r u m lib e llu s “, k tó r e g o p ie r w s z ą c z ę ś ć m a m y w p ie r w s z y m to m ie o m ó w io n e g o w y d a w n ic tw a . L e c z i n a m o c y te j c z ę ś c i m o ż e m y d o k ła d n ie s o b ie p r z e d s t a w ić p o g lą d y J a k ó b a i z e s ta w ić j e , na m o c y t e g o , z p o g lą d a m i O s tr o r o g a .

’) D e s e p t e m sta tib u s. p. 1574. 3) F i j a ł e k , op. cit. I, 142-3

(13)

144 Z E S T U D Y Ó W NAD „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A .

i naszeg o kartu z a niezmiernie in teresu je ta kw estya. Prz)Tjrzał się on lepiej, aniżeli refo rm ato ro w ie czescy, porząd ko m klasztornym i dośw iadczenie pozwoliło mu sk o n sta to w a ć , że to, co bróździ w życiu klasztornem , co rozprzęga dj^scyplinę, co dążenia m n i­ chów skierow uje w stro n ę św iata — to w ła sn o ść pry w atn a. W d a ­ w nych czasach nie było takich porządków', aby mnichom d o zw a­ lało się, poza spraw am i duchownem i, troszczyć się o m ajątek w ła ­

sny. Otóż i teraz nadużycie to po w in no być wykorzenione; n a ­

w e t papież nie m a p raw a prz3rzwalać na w łasno ść prywatną; jeżeli zaś w chwili obecnej, mówi Ja k ó b , jaki mnich czuje za sob ą ten grzech, musi naty ch m iasto w o w yrzec się majątku: M onachus s im i­

li ter pecuniam et D eum habere non p o te s t1). Opaci nieraz przyj­ mują do n o w ic ya tu tylko tych, co w n iosą p e w n ą sumę pieniędzy na w ła sn e utrzym anie. Przyjęcie do b r a c tw rów nież często p o łą ­ czone je s t ze stro n ą finansow ą — w szystk o to naturalnie j e s t sy- monią, lub do niej prowadzi 2).

Jeżeli je d n a k p ry w a tn a w łasn o ść musi być w ytępiona, to, z d a­ niem Ja k ó b a, jeszcze to nie znaczy, że w ogóle klasztory, jak o insty- tucye, mają być pozbaw ione p r a w a w łasno ści—possessio bo no ru m in communi p e r se et ex sui n a tu r a nihil diminuit de perfectione. W s z a k są klasztory, które mają na celu p ro p a g a n d ę i d ob roczyn ­ n o ś ć — środki n a to są oczj7w'iście niezbędne, to zaś, co pozostaje po zadośćuczynieniu wszelkim potrzebom , będzie użyte na różne cele. Com m unis p ro p rie ta s poszczególnych klasztorów nie pow inna dochodzić do większych r o z m i a r ó w — tu spodziew alibyśm y się, że J a k ó b zdanie to w ygłasza, mając na w zględzie e w e n tualne ro zlu­ źnienie obyczajów, jak ie b o g a c tw a klasztorne za so bą pociągnąć m ogą — lecz om ylilibyśmy się w oczekiwaniach, gdyż uz a sa dn ie ­ nie rady, p odanej tu przez Ja k ó b a , dotyczy nie w ładzy kościelnej, lecz świeckiej. T a o statnia j e s t zazwyczaj łakom a i korz3rsta ze sposobności, a b y obarczyć ten czy in njT k lasztor różnemi p o w i n ­ nościami,—niem ała zaś część tych ofiar, jakie w p ły w ają od d o b ro ­ czyńców na w yż yw ie n ie slug bożych, przechodzi do rąk króla 3).

') D e n e g l ig e n t i a p r a e la to r u m ( u ło ż o n y ten trak tat p o г. 14Ы ) p. 1(39 sq . 17b— 7.

Ib id .. 18b, 189-190, ta k że Q u a e s t io n e s . rk p . C e s. b ib l. publ. ła c . F. I, N. 281 f. 171 b i 172a. R ę k o p is y p e t e r s b u r s k ie , z a w ie r a j ą c e Q u a e s t io n e s (d ru g i rkp . N. 262) r ó ż n ią s ię o d o d p is ó w r ę k o p ., j a k ie m ia ł p r o f. F ija łe k w r ę k u , i są te ż k o m p le t n ie j s z e . O te m p. w n a s z e j r o z p r a w ie r o s. str. 232.

3) D e n e g lig e n t ia 191, 170; D e p a r titio n e b o n o r u m e tc. (1450?) rk p . C es b ib l. p u b l. ła c. Q . I, N. 97, p. 1Ь2Ь, Q u a e s tio n e s lĎôb. 183a, 186, 187a, 270a, 271a; F ija łe k I 97, 104— ?.

(14)

ZK S T U D Y Ó W NAD „ M E M O R Y A ŁF .M “ O S T R O R O G A . 145

Chcąc zestawić p rzytoczone tylko co pogląd y J a k ó b a z p o ­ glądami O stro ro g a, musimy pam iętać, że chociaż pierw szy z nich mógł z całą bezw zględnością u d erzy ć na nieporządki kościelne, uderzyć n a w e t gw ałto w niej, aniżeli sam O stro ró g , gdyż był ś w ia d ­ kiem naocznym nadużyć klaszto rn y ch ,'to jednak nie mógł, w ygłasza­ jąc swe poglądy, opuszczać sta n o w isk a kościelnego i w tym razie mógł był trochę się różnić w p o g ląd ach z Ostrorogiem .

Co do p og ląd ó w na w łasno ść p r y w a tn ą i w sp óln ą, o b a d wa stoją s tanow czo na je d n y m gruncie, gdyż uważają, że własność p r y w a tn a u osób stanu d u c h o w n e g o je s t niepożądana; o ile je­ dnak słow o comm unis Jak ó b z a sto s o w a ł do klaszto ró w poszcze­

gólnych, o tyle O s tro ró g rozciągał je na wszystkie: p e w n e

k lasztory m ogą być bogato uposażone, inne nic nie mieć i d la ­ tego niechajby podzielił}' się między sobą, a b y nie było krzyw dy. (Rozdz. XXI).'

Zupełnie to n aturalne, że poza sferą in te re s ó w ściśle kościel­ nych, au to ro w ie nasi musieli przem aw iać z różnego stanow iska. Mnich J a k ó b nie życzy sobie, aby władza świecka zagarniała b o g a ­ ctw a kościelno-klasztorne, O s tro r ó g zaś, świecki rzecznik interesów królewskich, w ym aga, aby władze kościelne żadnych przeszkód nie czyniły, gdy, w razie potrzeby takiej czy innej, król, lub w ogóle w ła ­ dza świecka, zasiłków pieniężnych lub innych zapotrzebuje od d u ­ chow ieństw a.

Po stęp u ją c w moc zasady, że reform ę trzeba rozpoczynać z góry, Jak ó b powiada, że, p rzystępując do reformy klasztorów, musimy, przed ew szy stk iem zacząć od w ładzy naczelnej, gdyż jej przedstawiciele, zamiast daw ać budu jący przykład mnichom i w y ­ kazyw ać w zględem nich troskliw ość, zachow ują się całkiem o bo ­ jętnie w o b ec obyczajów i całego życia mnichów, dążąc tylko do p o w iększenia swej fortuny. Sym onia, w łasność p ry w a tn a , b rak praw d ziw ej klauzury — te a tr y b u ty s w o b o d y i życia w y g o d n e g o

przew ażnie, przyciągają do k lasztorów moc mnichów-próżnia-

ków *). K lasztory p o w in ny wciąż mieć w pamięci, że om nia m ala

ex sola p ecu n i a o riu n tu r i nie przyjm ować do klasztorów w yłącz­

nie ludzi zamożnych 2).

') P o r ó w n . z a c y t o w a n e u O s tr o r o g a s ło w a P a w ła : q u i e p is c o p a tu m d e - s id e r a t, b o n u m o p u s d e s id e r a t (r o z d z X V I I I ).

2) D e n e g lig e n tia , 159 sq ., 199; D e c a u s is m u lta ru m p a s s io n u m etc. (p . P e z, B ib l. a sc . a n tiq u o -n o v a . R a tis b o n a e a. 1725, V II, 430— 1) P e t it io n e s r e lig io - so r u m p r o r e fo r m a tio n e su i s ta tu s (w y d . K liip fela ) p. F i j a ł e k , II, 220 sq.; D e r e c e p t io n e e t p r o v e n t ib u s m o n ia liu m e t a lio r u m r e lig io s o r u m . Ib id . 220— 5.

(15)

146 Ż E S T U D Y Ó W NAD „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A .

Dziwne, że i J a k ó b i O stroróg, je d n a k o w o dążąc w swych p r o ­ jektach do tego, aby w stęp do k lasztorów miały jedn ostki z p o ­ wołaniem do sta n u d u ch o w n eg o i nie m ające n a celu osobistych wygód i dochodów , t.j. stojąc na tym sam ym gruncie i uważając, że finanse szkodzą służbie bożej-— wygłosili je d n a k d yam etralnie nie­ zgodne z so b ą z a s a d y —Jakób: O m nia m ala etc..., O s tro ró g zaś z d a ­ nie, które oburzyło niektórych uczonych: O portet p rim ů m d ita ri,

deinde philosophavi. O badw aj dążyli do tegoż celu, tylko pierwszy

w ygłaszał sw oją zasad ę z p u n k tu widzenia spraw iedliw ości, drugi

zaś, stojąc na gruncie praktycznym . Chociaż spraw iedliw ość w y ­

m agała, a b y w szystkich trak to w ać w spo sób j e d n a k o w \r i bez w yjątk ó w p rzyjm ow ać do klasztorów , rzeczyw istość je d n a k w s k a ­ zywała, że w łaśn ie p rzy uw zględnianiu tych zasad sp ra w ie d liw o ­ ści, napły w ało do klasztorów wiele biedoty i próżniaków, którzy myśleli dobrze sie tam pożywić.

Do pow yższych w n io sk ó w w s p ra w ie refo rm y klasztornej doszedł Jakób, rozp atru jąc rzecz teoretycznie. P ra k ty k a w y k a z y ­ wała, że tam te rady, skądinąd bardzo tra fn e i m ające wszelkie szanse dopięcia celu w nieco innych w a run kach, nie dadzą się z a sto so w ać na tychm iastow o, gdyż p rzedew szystkiem d u c h o w ie ń ­ stw o zbyt daleko zaszło na drodze nadużyć; po zatem staw iało by niezaw odnie (szczególnie wyższe) wielkie przeszko dy ku u r z e ­

czywistnieniu reform zamierzonych. W o b e c tego Jak ó b obiera

radykalny, czasow y środek: doradza w ładzy świeckiej, aby cza­

sowo (quousque se emendaverinť) skonfiskow ała m a ją tk i tych k la ­ sztorów , ги których duchowieństwo nie zam ierza wejść na drogą po­ prawy, nie bacząc na wszelkie napomnienia. W ła d z a świecka, z d a ­

niem J a k ó b a , ma p raw o uciec się do tego środka, gdyż na p o ­ czątku nie kto inn y tylko świeccy m o n arc h o w ie i władcy obdarzyli klasztory J).

T o są je d n a k reform y w pojedyńczem ich zastosow aniu. Do ogólnej reform y kościoła m oże wziąć się tylko całe zgrom adzenie— sobór: papież nie je s t najw yższym au to ry tete m , gdyż częstokroć gwałci p ra w a kościelne i sam, w razie p o pe łnio ne go prze stępstw a , powinien uledz sądowi s o b o r u 2).

W sp raw ie refo rm y klasztornej, O s tro r ó g nie w ygłaszał tak ostrych pog ląd ó w i nie p ro p o n o w a ł tak k rań cow ych ś ro d k ó w w celu

) D e n e g lig e n tia , 196— 7. 2) D e s e p t e m s ta tib u s p 1570 sq.

M a teu sz z K r a k o w a w r o z d z. XVI11 s w e g o tra k ta tu g o r ą c o n a w o ju je do c z ę s t s z e g o z w o ły w a n ia s o b o r ó w .

(16)

Z R S T U D Y Ó W NAD „ M t M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A . 147

wyniszczenia zepsucia w kościele. N aturaln ie,—pytanie, czy sam w duchu nie zgadzał się z poglądam i J a k ó b a i czy nie p o d a łb y nam p ro je k tó w rów nież daleko sięgających, jeżeliby wziął się do bardziej s y stem aty czn eg o i spokojnego o p rac o w an ia sw ego tra k ­ tatu i bardziej zajrzał wgłąb p ra w d z iw eg o stanu rzeczy; oczywiście j e d n a k nie mógł, ja k o autor świecki, tak dokładnie poznać życia klasztornego i wOgóle kościelnego, j a k to w ykazał J a k ó b z P a r a ­ dyża. T re ść je g o p o g ląd ó w i o stry sp o sób ich uzasadnienia i w y g ła ­ szania, najplastyczni ej w ykazują, ja k dalece nie p o sia d a ły żadnego g ru n tu przypuszczenia (np. b iskupa N ow odw orskiego), że ton M O s tro ro g a j e s t d ow o d e m w rogiego usposobienia au tora dla k o ­ ścioła;—m nich Jakób z P a r a d y ż a (poniekąd i biskup katolicki, Ma­ teusz z K rak ow a) używka takich w y rażeń, e p ite tó w i innych d o ­ bran ych słówek, że blednie wobec nich styl Ostroroga.

D o wyrozum ienia dzieł wyżej om ów ionych trzech polskich pisarzy reform acyjnych, w celu zestaw ienia ich z M O s tro ro g a i stw ierdzenia, czy nie m og ły one pozostaw ić pewnych śladów na treści części kościelnej M ., przyczynia się ich pochodzenie polskie i ogólny rzut oka n a treść tych dzieł. Bliższe zaznajomienie się

z poglądam i w ym ienionych pisarzy polskich prow adzi n a s do

wmiosku, że z traktatam i M ateusza z K rakow a, P a w ła W ło d k o w ic a i J a k ó b a z P arad y ża, O s tro ró g m ógł się zapoznać narów n i z in­ nymi dziełami pisarzy cudzoziemskich (to znaczy - b e z względu na ich pochodzenie polskie)—o tyle bow iem poglądy, p o dane w nich, są interesujące, poniekąd or\Tginalne i poruszają tak bolącą w ów czas sp ra w ę reform y kościoła. W z g lę d y zaś na w sk ro ś zew nętrzne, praktyczne (pochodzenie pisarzy, rozpow szechnienie dzieł w' P o l­ sce i t. d.) jeszcze bardziej utw ierdzają nas w przekonaniu, że O s tro ró g musiał zwrócić swoją u w agę na dzieła wskazane. Prze- dewszystkiem , a u to r M , uw zględniając dzieła pisarzy europejskich, nie mógł pozostaw ić bez ro zpatrzenia dzieł swych rodaków1, tem- bardziej, że swojskich dzieł treści reformacyjnej P olska w tenczas nie posiadała w wielkiej ilości. M ateusz z K ra k o w a i Jakób z P a ­ radyża, choć tyle byli znani zagranicą, uważani przecie byli przez niektórych uczonych za niemców, a O s tro ró g m ógł nap otkać ich dzieła i podczas sw y ch w ę d ró w e k uniwersyteckich.

W iem y, że Mateusz z K ra k o w a przew ażnie całe sw e życie spędził poza o b ręb em Polski. W K rakow ie bawił w r. 1391 oraz, jak przypuszczają, od r. 1397 do 1400, kied y go tam zaproszono.

(17)

148 Z E S T U D Y Ó W NA D „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A .

„De squaloribtts“ m usiało być zn an e w K rakow ie '). P o d czas so ­ b o ru b azylejskiego w szędzie się sp o ty k a ło o dp isy tego trak tatu ; tą też d ro g ą m ógł on trafić do Polski.

Że tra k ta t P aw ła W ło d k o w ica „De a n n a tis“ byl znany w P o l­ sce—to nie u leg a żadnej w ątpliw o ści. Sądzim y, że, jeżeli O stro ró g nie om ieszkał zajrzeć do tego tra k ta tu , to rów nież nie skrzyw dził W łodkow ica pod innym w zględem t. j. zech ciał ro zp atrzy ć je g o tra ­ ktat}', w k tó ry c h a u to r p o ru sza sp ra w y krzyżackie i nie szczędzi ostry ch , lecz sp raw ied liw y ch słów dla tych, co się w ciąż daw ali we znaki P o ls c e 2). W ie m jT jeszcze, że i a u to r Ж nie był ich p rz y ­ jacielem .

Mateusz z K ra k o w a i W ło d k o w ic nie byli współcześni

O stro ro g o w i i dzieła ich przeszły po długim stosu nk ow o czasie do r ą k a u to r a M . Co innego u J a k ó b a z P aradyża: niektóre

z je g o dzieł u k a z y w a ły się w oczach ju ż dojrzałego O stro roga. J a k ó b w ciągu lat 1402— 1442 p rze b y w ał w Polsce, z początku jak o cysters parad y ski, później mogilski. W ięk szość tra k tató w reform a- cyjnych, dotyczących kwestyi reform y klasztorów , należy do erfur- ckiej działalnościJakóba(1442— 1464), a n a krótko przed ukazaniem się O s tro r o g a w Erfurcie, zostało ułożone dzieło „De n eg lig en tia

p ra e la to ru m “, w którem , ja k wiemy, a u to r doradzał władzom św ie ­

ckim czasow ą konfiskatę m ają tk ó w klasztornych. Dzieła J a k ó b a ,— które wraz z dziełami Mateusza z K ra k o w a , ja k przypuszcza U llm ann3) w pły n ę ły też na p o g ląd y W7ezla, p ro fe so ra erfurckiego — musiały oczywiście już w Erfurcie z a in tere so w a ć m łodego wojewodzica. Moc ręk o p isó w z odpisami (w. XV) tra k ta tó w Jakóba, znajdujących się w różnych bibliotekach europejskich, może być dow o dem , ja k te tra k ta ty był}’ znane i ro zp o w szech nio ne 4).

S o m m e r l a d , o p . cit. 26 — 35. 2) W y d . w S t a r p r. p. p o m η. Y ,. W liś c ie d o O le ś n ic k ie g o (r. 1432), z r a cy i n a w r a c a n ia L it w in ó w , W ł o d k o w i c n a z y w a k r z y ż a k ó w h ip o k r y ta m i, g d y ż m iło ś c i i d o b r y c h c h ę c i w ic h c z y n a c h n ie z n a ć , (p . S p r a w , z p o s ie d z e ń w y d z . h ist. A k a d . U m 19 m a r ca r. 1906: S t. K r z y ż a n o w s k i , P r z y c z y n k i d o lite r a tu r y p o lity c z n e j w . X V ) W s p r a w a c h k r z y ż a c k ic h p r z e m a w ia ł w г. 1455— 6, H e n r y k z G ó ry . W s w y m „ T ra cta tu s c o n tr a c r u c ife r o s R e g n i P o lo n ia e in v a s o - r e s “ w z y w a d o k o n ty n u a c ja w o jn y z z a k o n e m . J a k o k le r y k a ł, w s p r a w a c h k o ­ ś c ie ln y c h s to i n a in n y m g r u n c ie , a n iż e li O s t r o r ó g i m y śli, ż e p a ń s tw o n ie m a p r a w a n a k ła d a ć p o d a tk ó w na d u c h o w ie ń s t w o dla c e ló w w o j e n n y c h (M o n. P o l . H i s t . IV . 151 i in n .). 3) R e fo r m a to r e n v o r d e r R e fo r m a tio n I, 253 sq . 278, 354— 365. 4) W o b e c t e g o , z e a u to r o w ie p r a c n a u k o w y c h o M a teu szu i J a k ó b ie n ie m ie li d o k ła d n y c h in fo r m a c y i o ich d z ie ła c h , p r z e c h o w a n y c h w d z ia le r ę k o p i­ ś m ie n n y m C e s. b ib l. pu b l. w P e t e r s b u r g u , p o z w a la m y s o b ie p r z e t o p o d a ć tu

(18)

ZĽ S T U D Y Ó W NA D „ M E M O R Y A L E M “ O S T R O R O G A . 149 W tra k tata ch M ateusza z K rako w a, PawJa W ło d k o w ic a i J a ­ k óba z P a r a d y ż a szczegółow o o m aw iana je s t s p ra w a ro zdaw ania beneficyów . U O s tro ro g a je s t ona rów nież p o ru sz o n a w s p o ­

sób dosyć o stry ■— widocznie obchodziła w tenczas bardzo wielu.

W s z a k i sejm n o w okorczyński z r. 1473, z którym jest połączone p o w sta n ie M, ogłosił k a te g o ry c z n y w yrok, w zbran iający m ieszkań­ com p a ń stw a, bez różnicy sta n ó w wszelkich, p o rozu m iew ań się z k u ry ą w sp ra w ac h beneficyalnych.

Czy w szystko to nie m a pewnej wzajemnej łączności?

Jak ieg o ż rodzaju w p ły w y mogły .ostatecznie u w y d a tn ić się w M O strorog a?

O gó ln y ruch koncyliarno-reform acyjny, któ ry za sobą pocią­ gnął tysiące u m y słó w eu rop ejsk ich i polskich, um y słó w wyższych, dążących do n a p ra w y obyczajów, p o rzą d k ó w —ruch, k tóry stw orzył całą literatu rę i k tóry w w. X V przew ażnie p o d trz y m y w a n y był m \T- ślą husycką we w szelakich jej objaw ach, pod sy c ają cą go

ustawi-ic h ty tu ły , p r z y p u s z c z a ją c , ż e b ę d z ie to m ia ło p e w n e z n a c z e n ie b ib lio g r a fi­ c zn e.

M a teu sz z K ra k o w a : 1) D ia lo g u s ad fr e q u e n ta tio n e m s. c o m m u n io n is e x -h o r ta to r iu s. C od . p a p . F. I, N . 81. 2) R e g u la e q u ib u s p e c c a ta d is c e r n i p o s s u n t an sin t m o r ta lia a n v e n ia lia . C hart., F. I, N. 9. 3) T r a c ta tu s d e c o n s c ie n tia e t r a tio n e e lu c u b r a tu s a. 1390. P r a g a e ib id . N. 39. 4) P o s tilla ib id . N . 102. 5) S e r m o n e s ib id . N. 103. 6 ) S e r m o n e s d e sa n ctis, ib id . N. 134. 7) S e r m o de r e p r e h e n s io n e c le r ic o r u m , ib id . N. 169.

J a k ó b z P a ra d y ża : 1) C o lla tio n e s X X X V ad r e lig io s o s F. I, N , 235, 9 4 a — 341. 2i F. I, N. 262; a) d ia lo g u s r e lig io s o r u m 1 - 54 b e z in c ip it i e x p lic it; b ) de te n ta tio n ib u s e t c o n s o la tio n ib u s r e lig io s o r u m 54b— 108b; c) Q u a e s t io n e s X X V I . 108b—254a. 3) F . I, N. 281; a ) p r o lo g u s , d ia lo g u s r e lig io s o r u m ; b e z in c ip it, ty tu ł z a ś z n a jd u je s ię w e x p lic it 1 —75a; b j s e q u itu r p r o lo g u s s u p e r h u n c tra cta tu m q u i in titu la tu r d e te m p ta tio n e e t c o n s o la t io n e r e lig io s o r u m m g ri J a c o b i d e P a- r a d y s o e t p r o c e d it p e r m o d u m d y a lo g i d is c ip u lo in te r r o g a n te v id e lic e t e t m a g is tr o r e s p o n d e n t e ad in te r r o g a ta s e u q u e s ita ... 75a 133a; c) Q u a e s tio n e s X X V I —d o 273b. 4) F , 1, N. 322; a) O c u lu s c o n s id e r a tio n is 1— 7'2b; b) d e cau- s is d e v ia tio n is 7 3 a —90a; c) d e c a u s is m u lta r u m p a s s io n u m 9 0 b — l i l a . 5) Q . I, N . 97; a) d e p e r f e c t io n e r e lig io s o r u m ; 73a— 84b; b ) c o llo q u iu m d o m in i ad ani- m am su a m , 8 4 b — 95b; c ) d e a r te b e n e m o r ie n d i 9 5 b — 120a; d ) ig n ic u lu s d e v o - tio n is I2 0 a — 138a; e) d e c o g ita tio n ib u s 138b — 151 a; f) d e p a r titio n e b o n o r u m in te r r e lig io s o s tra cta tu lu s — 151 b — 154a. 6) Q . I, N. 172, a) o c u lu s r e lig io s o ­ rum 21 a — 82b; b ) d e c a u sis d e v ia tio n is r e lig io s o r u m e t d e r e m e d iis e iu s e t qua- lita te s u s c ip ie n d o r u m ad r e lig io n e m , 8 3 b —98a; c ) d e v e r ita te d ic e n d a au t ta- c e n d a , 98a— 11 За; d) d e c o n tr a c tib u s r e e m p t io n is s e u ad v ita m , 11 За— 122b; e ) d e c a u s is m u lta r u m p a s s io n u m 123a— 139b); fi d e m a lis h u iu s m u n d i e t sa e c u li p e r o m n e s e ta te s , 140a — 151b (d e fe c t.).

(19)

150 ZE S T U D Y Ó W NAD „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A .

cznie, — ten ruch niew ątp liw ie stan o w ił w znacznym stopn iu

g ru n t, na k tó ry m kształcił}' się um ysły i n a k tó ry m p o w staw ały różne dzieła refo rm acy jn e—kościelne i p o lityczne— a pom iędzy nimi i M naszego O stro ro g a . Je że li zechcem y zw ró cić się do poszcze­ góln y ch p isarzy reform acy jn y ch epoki O stro ro g a oraz w cześniejszej i stw ierdzić, k tó reg o to lub k tó ry ch z nich p o g ląd y m ogły były n a j­ bardziej p rzy p aść do g u stu O stro ro g a , to przedew szy stk iem , na m ocy tych zestaw ień i w niosków , ja k ie p oczyniliśm y w yżej, m usi­ m y k ateg o ry czn ie odrzucić w szelkie przyp uszczen ia, iżby O stro ró g m ógł k o rzy stać z jedn eg o w yłącznie, łub z je d n e g o przew ażnie tra k ta tu . O czyw iście, z zasad y nie m am y najm niejszego p raw a o b ­ sta w ać p rzy tem , jeżeli nie m am y faktów w r ę k u 1), odrzucam y j e ­ d n ak takie p rzy pu szczen ia tylko z teg o w zględu, że w y d ają się nam one najm niej w iaro g od n e: tożsam ość, n iera z całkiem p rzy p a d ­ k ow a, po gląd ó w , m atery i om aw ianej, dow o dó w , w niosków , n a p o ­ ty k an a w w ielu b ard zo dziełach, jak ie w y tw o rz y ła ep o k a reform a- cyjna, p o zatem — długie s tu d y a O stro ro g a , w ciągu k tó ry ch mógł on po ch ło nąć m oc tra k ta tó w i t. d., h isto ry a p o w sta n ia M i treść je g o — w zględy te sk łan iają n as do stw ierd zen ia, że w M m usim y poszukiw ać bard ziej rozleg ły ch w pły w ów , a w p ływ y te łączym y z dziełam i H u sa i tem i, k tó re się z husyty zm u w yłoniły, oraz z dzie­

łami a u to ró w polskich. W o b ec b rak u danych historycznych, na

m ocy któ ry ch m oglibyśm y byli w iedzieć, n a d jakiemi dziełam i p ra ­ cow ał O stro ró g w ogóle, a n a d jakiem i przew ażnie, m usim y, po ze­ staw ien iu treści tych dzieł z M i sk o n sta to w a n iu zgody co do w ielu p o g ląd ó w , uciec się do tej łodzi zb aw ienia, k tó ra n as nie zostaw i w pełni m orza, lecz do ja k ie g o ś, m oże n a w e t b ard zo d a le ­ kiego lądu z nami dopłynie; tą łodzią jest stro n a zew n ętrzn a ow ych e w e n tu aln y c h w p ły w ó w , tym lądem — p raw o stw ierdzenia, że te w p ływ y , na jak ic h m yśm y się zatrzym ali, mają. p ierw szeń stw o przed innym i. N ieraz, pow ołując się n a p raw o kanoniczne, ojców kościoła i inne p o w ag i w sp ra w ac h kościelny ch , O stro ró g p o n ie ­ kąd sam w skazuje nam , z ja k ic h źró d eł k o rzystał.

Z byteczne je s t g ru n to w n ie p oru szać kw estyę: w jakiej z dwu. części M m ogły się u jaw n ić w p ły w y w iększe — w tej, k tó ra

') N ie m o g lib y ś m y s ta n o w c z o o d r z u c a ć w s z e lk ie j m o ż e b n o ś c i, ż e w ś w ie c k ie j i k o ś c ie ln e j c z ę ś c i M O s tr o r ó g c z e r p a ł p o g lą d y z j e d n e g o j a k ie g o ś ź r ó d ła , n p . z „ R e fo r m a tio “ R e iz e r a lu b „ S o m n iu m “ M a z ie r é s’a, z a w ie r a j ą c e g o a r ty k u ły z o b u d z ied z in : k o ś c ie ln e j i ś w ie c k ie j , t r z e b a je d n a k p r z y j r z e ć s ię u w a ż n ie j M, z g łę b i ć j e g o t r e ś ć , a b y p r z e k o n a ć s ię , ja k m a ło w a r to ś c i m o g ło b y m ie ć ta k ie p r z y p u s z c z e n ie .

(20)

p o w sta w a ła sto p n io w o (część śwriecka), pod św ieżem w rażeniem tego czy in n ego faktu, czy zaś w tej (część kościelna), k tó ra zo stała ułożona bez p rzerw , sk ład ała się z p o g lądów , m ających ju ż w E u ro ­ pie i p o n iek ą d w P o lsce w ielką lite ra tu rę , i której sam a u to r n a ­ daw ać m usiał n ajp o w ażniejsze znaczenie.

D w a sło w a pozostaje dodać o sto p n iu oryginalności M. S tu- dyując w ciągu dłuższeg o szereg u lat zagran icą, O stro ró g , oczy­ w iście, m u sia ł być pod w pływ em dzieł praw niczych kościelno-re- form acyjnych i t. d., m iał oprócz tego w sam ej P olsce po p o ­ w rocie g ru n t p o d a tn y do dalszego p o z n a w a n ia lite ra tu ry reform a- cyjnej, — d late g o też m ógł b y ł m im ow oli urobić sobie p od jej w p ływ em p ew n e pogląd}'. Z drugiej stro n y , biorąc p o d uw agę treść M, je g o c h arak ter, w idzim y, że rów nież m im ow oli O stro ró g m usiał był p o zo stać w znacznym sto p n iu o ryginalnym , gdyż plany sw e z a sto so w y w ał nie do fo rm u łek g o to w ych, w yciągniętych z cu­ dzych dzieł, lecz do rzeczyw istości: w szak M nie je s t trak tatem z tre śc ią o d e rw a n ą i jak o taki nie m ógł być ułożony dla s e j­ mu. W id zim y przecie, co in te resu je O stro ro g a, z jak ieg o p u nktu w idzenia on p rzem aw ia. S p ra w y kościelne in te resu ją go nie jak o religijne, d o g m aty czn e— a jak o takie często po ru szan e były u r e ­ fo rm a to ró w —lecz ty lk o o tyle, o ile kościół gra pew n ą ro lę w p a ń ­ stw ie i o ile n ieporządki kościelne źle się odbijać m ogły na organizm ie p aństw o w y m . O stro ró g natrafiać m usiał w dziełach reform acyjnych na k w e sty e d o g m atyczne, lecz te w cale go nie nęciły i pozostaw ił je w spokoju. T re śc ią dla M b y ła rzeczyw istość, k tó ra zm usiła O stro ro g a do ułożenia sw ych p ro jek tó w . Co innego było by, g d y ­ by M b y ł pism em te n d e n c y ]nem, n apisanem ad hoc, dla p o p a r­ cia pew nej idei lub w ogóle dla w y g ło szen ia sw ego zdania w jak iejś k w e sty i—w tym razie m oglibyśm y p rzy p uścić, że p o b u d k ą do ułoże­ nia tak ieg o tra k ta tu było n aczy tan ie się dzieł w pew nym k ierunku. Nie po w in niśm y je d n a k ani na chw ilę zapom inać, że w M u s ta ­ w icznie sp o ty k a m y się z k o n stato w an iem różnych faktów , w ad, n a d ­ użyć, k tó re O stro ró g oczyw iście m usiał spraw dzić i reag o w ać n a nie o d p o w ie d n ią rad ą , projektem . F a k tó w nie m ógł w ym yślać, lub p rzy ­ puszczać, że i w P olsce, lub w P o lsce w spółczesnej mu, d adzą się zauw ażyć też sam e nadużycia, jakie b y ły w y ty k a n e przez innych pisarzy i sto so w n ie do tego głosić p o g ląd y , zapożyczone skądin ąd. Jeżeli w y k ształcen ie fachow e, sp ecy aln e, było dla O stro ro g a w z n a ­ cznym sto p n iu g ru n tem , n a jak im się uform ow ały je g o p o g ląd y na różne sp raw y , i to przew ażnie kościelne, to bodźcem do ułożenia

M i tre śc ią je g o m ogła być tylko rzeczyw istość. Nie przeczym y,

że w y k ształcenie fach o w e p o zw alało au to ro w i M zw racać uw ag ę

(21)

na rzeczy, jakich oko p rofana dojrzeć nie potrafiłoby, a rzeczy s ko nstatow an e zbad ać i zgłębić w sp osó b bardziej, należyty, a n i­ żeli inniby to mogli w ykonać. Musimy być w ogóle nadzwyczaj ostrożni w bad aniach n a d zawisłością poglądów , z aw artych w tra k ­ tatach tego typu, co M , a b y nie w y n a jd y w a ć w p ły w ó w tam, gdzie zgoda w ielu a u to r ó w p o w in n a b y i m o g ła b y być całkiem p rzy ­ pad kow ą. Nieraz, po stw ierdzeniu p e w n e g o u jem nego zjawiska, au tor może z a sto so w ać projek t w łasny, lub zapożyczony od kogoś innego; n a każdym jednak kro k u sp o ty k a m y się u O s tro ro g a z k on ­ stato w an iem takich faktów, n a k tó re każdy człowiek, b ędący przy z drow ych zmysłach, może reago w ać tylko w p ew ien ok reślo ny s p o ­ sób, przyoblekając go tyiko w różne formy,— w obec tego zgoda, za­ chodząca tu w poglądach a u to ra M i innych pisarzy, do żadnych absolutnie w n io sk ó w p o b u d z a ć n a s nie pow inna.

(d. n.) J A N S Z C Z Ę S N Y P T A S Z Y C K J 1 5 2 Z E S T U D Y Ó W NAD „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A .

Cytaty

Powiązane dokumenty

problemen optreden. De giftigheid van HF is groot. Beschermende kleding moet aa nwezi g zijn.. De beschrijving van het proce s geschiedt aan de hand van het

Składają się na nią: przeszłość jako przedmiot badań oraz stosowane metody obejmują- ce genezę zjawisk i procesów politycznych, kultury politycznej i histo- rii politologii

The idea of the European unity was developed in the teachings of Pius XII’s successor’s, Pope John XXIII’s, who expressed his support for the integration processes declaring, like

The color coding is linked to the desired speed of each class, resulting in no color when speed is uninfluenced, and in strongly colored when the speed is reduced for cars (purple)

w zasadzie VII podkreśla, że „państwa uczestniczące, na których terytoriach istnieją mniejszości narodowe, będą szanować prawo osób należących do takich mniejszości

Henryk Pietrzak, PhD, Institute of Pedagogy, University of Rzeszów Anna Pięta-Szawara, MA, Department of Political Science, University.

In addition, KRRiT supervises implementation of legal requirements that are binding for both public and licensed (private) media service providers, inter alia the percentage

Na instytucjonalizację opozycji w radzie miasta miało również wpływ ustalenie, że kluby radnych powinny się składać z co najmniej trzech radnych (należy