• Nie Znaleziono Wyników

Romans i "nowa" powieść w sądach Oświecenia polskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Romans i "nowa" powieść w sądach Oświecenia polskiego"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

Zofia Sinko

Romans i "nowa" powieść w sądach

Oświecenia polskiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 58/4, 327-361

(2)

ZO FIA SIN K O

ROMANS I „NO W A” PO W IEŚĆ W SĄDACH OŚW IECEN IA PO LSK IEG O

K rasicki w Zbiorze p o trzeb n iejszych w iadom ości zdefiniow ał rom ans jako „nazw isko histo rii bajecznych, po w iększej części m iłosne a w a n tu ry w sobie zaw ierający ch ”, i po k ró tk im om ów ieniu jego genezy dodał:

R odzaj ten pism a, zbyt teraz ro zp len io n y , zab aw k ą m o m en ta ln ą n ie n a d g ra -dza n iesk oń czon ego uszczerbku w ob y cza ja ch m ło d zieży L

Ta d efinicja i ocena pow tarza się przez całą epokę stanisław ow ską — je s t m otyw em przew odnim praw ie w szystkich w ypow iedzi o rom ansie, szczególnie opinii zdaw kow ych, nie w n ik a ją c y c h w specyfikę zachodnio­ europejskiej p ro d u k cji pow ieściow ej oraz w jej różnorodność tem a ty c z ­ n ą i kom pozycyjną. N iekiedy jed nak , czasem n a w e t w ty m sam ym a rty k u le czy zdaniu, w ym ienia się k ilk a rom ansów „d ob ry ch ” , „nie podpadających p rzy g an ie” . P otęp ien ie odbyw ało się w ięc z w y ją tk a m i i przeczyła m u p ra k ty k a — liczne p rze k ład y o raz pierw sze oryg inaln e powieści polskie.

W tej chw ili jed n ak in te resu ją n a s w ypow iedzi łączące się z o k re ­ śleniem rom ansu jako n a rra c ji zm yślonej i często niepraw dopodobnej, k tórej tem atem są przygody m iłosne, p rzy czym n iek ied y w yróżniano tylko jedn ą z ty c h cech. M ichał A b rah am T rotz w swoim d y k c jo n a rzu (1747) podaje d efin icję: „dzieje o czyich am orach i d ziełach” . „M onitor” (1765), zalecając le k tu rę Telem aka i P am eli, o kreśla te książki jak o „dzieje bajeczn e” . W „Zbiorze” P osera (1770) nazw ano rom ans „bajecz­ nym i h isto ry jk a m i o am orach” , w sp om in ając o ich „osobliw ości” . P o ­ dobnie wyprawie się w kilk a lat później „M o nito r” w przerobionym ze „Z bioru” a rty k u le. „ P a m ię tn ik ” Św itkow skiego, n iech ętn ie p atrzący n a dopływ do P olski b e le try sty k i z Zachodu, w spom ina o „m iłosnych a w a n ­ tu ra c h ”, k tó re k u rsu ją po k ra ju . W reszcie, by zakończyć ten bardzo

1 I. K r a s i c k i , Z b ió r p o t r z e b n i e j s z y c h w i a d o m o ś c i p o r z ą d k i e m a lf a b e tu u ł o ­

(3)

niek om p letn y , ale re p re z en ta ty w n y re je s tr o kreśleń romansu, podajem y

c y ta tę z N iektórych w yrazów porządkiem abecadła zebranych Je zie r­

skiego:

T en w y ra z jest cud zoziem sk i, w n aszym zaś języ k u sp r a w u je ro zu m ien ie w y sz u k a n y c h d zieł przez dow cip, k tóre albo są n iep o d o b ień stw em , albo n ie ­ p ew n o ścią , albo n iezw y cza jn o ścią 2.

Podobnie, lecz z dodaniem oceny ap ro b aty w n ej, zdefiniow ał romanse

sto la t w cześniej, bo w r. 1670, biskup D aniel H uet: „des histoires feintes

d’aventures amoureuses, écrites en prose avec art, pour le plaisir et l’instruction des lecteurs 3. H u et uznał ro m an s za g a tu n e k literack i,

w yw odził go od eposu, ale jednocześnie w y raźnie po dk reślił różnice dzielące oba gatu n k i. U w ażał rów nież, że ro m a n s n ależy poddać pew ­ n y m regułom , lecz najw ażn iejsza z nich, jak w y n ik a z dalszych w yw o­ dów, sprow adzała się do stw ierdzenia, iż rom anse są b ardziej lub m niej „ re g u la rn e ”, zależnie od tego, w jak im sto pn iu przy czy n iają się do swego w łaściw ego celu — oświecenia u m y słu i p o praw y obyczajów . H uet n ie tylk o w łączył ten g atu n ek w k rąg p o ety ki klasycysty cznej, ale n ie w zdragał się rów nież przed opisyw aną w rom ansie m iłością. T w ierdził, że m łodzież pow inna znać nam iętno ści m iłosne, a to b y od­ różnić dobre od złych i wiedzieć, jak się zachow ać w „zapałach ” , k tó re przecież m a ją na w idoku „zacne i św ięte cele” 4.

2 M. A. T r o t z , N o u v e a u d ic tio n n a ire fr an çais, a l l e m a n d e t polonais... T. 2. L ip sk 1747, szp. 5124. — „M onitor” 1765, nr 62. — U w a g i n a d s p o s o b e m c z y ta n ia . „Zbiór R óżn ego R odzaju W iadom ości z N au k W y zw o lo n y ch ” 1770, nr 1. — „M oni­ to r” 1777, nr 56. — „P am iętn ik P o lity czn y i H isto r y c z n y ” 1783, t. 1, s. 604. — F. S. J e z i e r s k i , N i e k t ó r e w y r a z y p o r z ą d k i e m a b e c a d ła zebrane... W arszaw a 1791, s. 187. — Zob. też M. R u t k o w s k a , S ą d y w s p ó ł c z e s n y c h o p o w i e ś c i p o l ­

s k i e j X V I I I w i e k u . Z p r o b l e m ó w te r m in ologii. „ P a m iętn ik L ite r a c k i” 1965, z. 3.

A u tork a p rzep row ad ziła sk ru p u la tn e b adania nad ó w czesn y m zak resem zn a czen ia term in ów : ro m a n s, p o w ie ś ć , histo ria, b a jk a . T erm in r o m a n s słu ży ł często jako o k r e śle n ie n iep raw d op od ob n ej i n ad zw yczajn ej fa b u ły a w a n tu r n ic z o -m iło sn e j. W n i­ n iejszej p racy p o ja w ia s ię sporo cy ta tó w z lite r a tu r y sta n isła w o w sk ie j, na k tó ry ch R u tk o w sk a opiera sw o je rozw ażania. P o n iew a ż jed n a k m a te r ia ły m oje grom ad zon e b y ły n ie z a le ż n ie od w sp o m n ia n eg o artyk u łu , p o w o łu ję się na n ieg o ty lk o w tym w y p a d k u , gd y w y ra źn ie k orzystam ze stw ierd zeń autorki. P rzy m io tn ik „rom an ­ s o w y ” łą c z y ł się zazw yczaj z p ojęciem n ie p ra w d o p o d o b ień stw a i n ied o rzec z­ ności. J. K. K o s s a k o w s k i w O b y w a t e l u (W arszaw a 1786, s. 33) m ó w i o „ro­ m a n so w y ch u k ład ach w p ism ach n iek tó ry ch m ęd rk ó w ” (aluzja do k ie p sk ic h p i­ sarzy p olityczn ych ). R ó w n ież i w e F ran cji sło w a r o m a n e s q u e u ż y w a n o (jak np. D iderot) d la o k reślen ia n ied orzeczn ego sposobu m y ślen ia . P o d a je za: R. K e m p f,

D i d e r o t et le ro m an, ou le d é m o n d e la p r é s e n c e , P a ris 1964, s. 16.

3 L e t t r e d e M o n s ie u r H u e t à M on s ieu r de S e g r a is d e Vorigine d e s ro m ans. [P rzed m ow a do:] Z a y d e , his to ire espagnole. Par M. d e S e g r a i s . T. 1. P a ris 1764, s. II— III. H u e t a c y tu ję z tej ed ycji.

(4)

H uet pozostał w swej aprobacie dość odosobniony. P rz y ję ła się jego definicja, p o stu la ty dy dak ty czn e, ale nie zawsze ocena generaln a, szcze­ gólnie że późniejsze w ypow iedzi, zarów no fran cu sk ie jak i polskie, form ułow ane b y ły w oparciu o wciąż w zrastającą i bardzo odm ienną p rak ty k ę p isa rsk ą i to w arzy szy ły k ształto w an iu się już nie rom ansu, ale now ożytnej powieści.

D la p rze jrz y sto śc i w yw o d u cofnijm y się nieco w stecz. W początku w. X V II usiłow ano narzu cić rom ansow i fran cu sk iem u pew ne przepisy n orm aty w n e, k tó re og raniczyły się w końcu tylko do p o stu la tu zacho­ w an ia zasady p raw dopodobieństw a i do pew nych w skazań k om pozycyj­ nych, zaleceń ty ch w iększość p isarzy zresztą nie b ra ła pod uw agę. R o­ m ans fra n c u sk i n ie stał więc n a początku stulecia w w y raźn ej opozycji do d o k try n y k lasycznej 5, n ato m iast rom anse i liczne now ele d ru g iej połow y X V II i początku X V III w. uznane zostały za lite ra tu rę płochą i pogardzone. Do uznan ia rom ansu za „gatu n ek b ła h y ” , lub raczej do nieu znania go jako g a tu n k u , przyczynił się przede w szystkim Boileau. Nie objął on ro m an su sw ą poetyką, pozostaw ił m u swobodę, p o tra k to ­ w ał z wyższością i pobłażliw ie 6. N iechęć B oileau do tego g a tu n k u m o­ gła być w yw ołana, ja k zauw aża B ray, n iskim poziom em w iększości rom ansów pisanych w owej epoce, co potw ierdza M orillot, w spom inając jed n a k rów nież, że B oileau nie u zn aw ał ich ze względów zasadniczych — jako te o re ty k i m iłośnik p o e z ji7. W każdym bądź razie w drugiej poło­ w ie w. X V II u trw a la się p ro te k c jo n a ln y i lekcew ażący sto su n ek do ro ­ m an su jako g a tu n k u słabego i przeznaczonego dla płci słabej, co zaw ażyło

5 Zob. R. B r a y , L a F o r m a t io n d e la d o c tr in e c la s siq u e en France. P aris 1951, s. 347— 349. Z d an iem te o r e ty k ó w fra n cu sk ich p ierw szej p o ło w y w . X V II, rom ans ró żn ił się od ep osu tym , że b y ł p isa n y prozą, zaś g łó w n y jego tem at sta n o w iła m iło ść, a n ie w ie lk ie i b o h a tersk ie czyn y. B y ł fik c ją n ie ograniczoną p rzez p r a w ­ dę h istorii, co jed n ak n ie p o w in n o go odw odzić od p rzestrzegan ia zasady p r a w d o p o ­ d o b ień stw a — p rzeciw n ie , rom ans w in ie n ją ob serw o w a ć n a w et sk ru p u la tn iej niż epopea. B r a y (op. cit., s. 285— 287) w sp o m in a rów n ież o próbach n a rzu cen ia ro­ m a n so w i p e w n e j jed n o ści czasu i m iejsca. P an n a de S c u d é r y tw ierd ziła np., że ak cja rom an su n ie p o w in n a trw ać dłu żej niż rok. C a l p r e n è d e u siło w a ł w p ro w a d zić do sw o ich rom an sów jed n ość m iejsca , starając się, by g łó w n a ak cja o d b y w a ła się z a w sze w jed n y m cen tra ln y m punkcie.

6 W L ’A r t p o é t i q u e (III, w . 119— 121) pisze:

D a n s un r o m a n f r iv o le a i s e m e n t t o u t s’e x c u s e ; C ’e s t a ss e z q u ’en c o u ra n t la fic tio n a m u s e ; T r o p d e ri g e u r a lo rs s e r a it hors d e s a i s o n ;

7 B r a y , op. cit., s. 349. — P. M o r i l l o t , L e R om an . W zbiorze: H i sto ire

de la langue e t d e la l i t t é r a t u r e f r a n ç a ise . . . P u b liée sous la d irection de L. P e t i t

d e J u l l e v i l l e . T. 4. P a ris 1896, s. 455— 456. A utor om a w ia upadek w ie lk ie g o ro m a n su fr a n cu sk ieg o w la ta ch 50-ych X V II w iek u .

(5)

n a w ielu opiniach zarów no we F ra n c ji jak później w Polsce, i to na p rze strz e n i całego stulecia.

Z danie B oileau p o p arte zostało w w. X V III a u to ry te te m W oltera. W Essai sur la poésie épique (1733) ipisze on:

J e śli jeszcze uk azu ją się n o w e rom an se i są on e p rzez czas n ieja k i zabaw ką le k k o m y śln e j m łod zieży, p ra w d ziw i lu d zie pióra odnoszą się do n ich z p o ­ gardą s.

O ficjaln e poetyki fran cu sk ie nie w sp om in ają o tego ro dzaju prozie, ro zm aite p o rad n ik i le k tu ry czynią to w sposób z d a w k o w y 9. Dowodem n iew ielk iej ówcześnie ran g i g atu n k u jest chociażby fak t, że M arm ontel,

sam pow ieściopisarz, nie w zm iankow ał o rom ansie w sw ojej Poétique

française (1763) ani w Élém ents de littérature (1787), napisał n ato m iast

tr a k ta t pt. Essai sur les romans considérés du côté moral, w k tó ry m

zajął się w szakże nie reg u łam i g atun k u, ale jego użytecznością m o­ ra ln ą 10.

O św ieceniow ą d y sk u sję fran cu sk ą nad rom ansem kom plikow ał fakt, że nieom al każd y rok znaczył się w E uropie ogrom nym w zrostem pro­ d u k c ji pow ieściow ej. B iskup H uet bronił rom ansów , gdy na jego b iu rk u leżały tom y powieści w ykw in tn y ch, k tó re uczyły w yrzeczenia i po­ w ściągliw ości erotycznej; pow ieści łotrzykow skiej, rom ansów paro dy - stycznych, ,,an ty rom an so w y ch”, nie b ra ł pod uw agę. W iększe kłopoty z o broną g a tu n k u m ieli późniejsi, k ry ty c y fran cuscy . W spom nieć tu trz e ­ b a dw óch spośród nich, i to z d w o jak ich w zględów : z pow odu częstej obecności ich rozp raw ek w b ibliotekach stanisław ow skich i poruszenia przez n ie pew nych problem ów teoretycznych, k tó re z ary su ją się w P o l­

sce w d y sk u sji n ad Podolanką, przypuszczalnie zresztą całkow icie od

ow ych tra k ta tó w niezależnie. N icolas L en g let-D u fresn o y w tra k tac ie

De Vusage des romans, ou Von fait voir leurs u tilité et leurs différents caractères (1734) 11 b roni rom ansów przed a tak am i jezuitów i jan se- nistó w . U znał on w spółczesne p rzy k ład y tego g a tu n k u za bardziej m o­ ra ln e od eposu i, by poirytow ać sw ych antagonistów , w spom niał prze­ ko rn ie o złych obyczajach Jow isza, Ju n o n y i W enery, z jak im i m ogła się spotkać m łodzież czy tająca poem aty epickie. B ardziej in teresu jąca

я V o l t a i r e , Essai su r la p o ésie épiq ue. C yt. za: G. M a y , L e D i l e m m e du r o m a n a u X V I I I siècle. E tu d e su r les r a p p o r t s d u r o m a n e t de la c ri ti q u e (1715— — 1761). Y a le— P aris 1962, s. 9.

9 N p. B. d e la M a r t i n i è r e, I n t r o d u c ti o n g é n é ra le à l’é t u d e d es sciences

e t d es b elles l e t t r e s (Paris 1731). — L .-M . de С h a u d о n, B ib l io t h è q u e d ’un h o m m e d e g o û t (A vign on 1772).

10 F. M a r m o n t e l , E ssai su r les r o m a n s c o n sid é ré s d u côté m oral. W: O e u v ­

r e s c o m p l è te s . T. 12. P aris 1787.

(6)

jest w szakże przeprow adzona przez au to ra typologia: rom anse X V II w. uzna on za spokrew nione z eposem ; d ro bn iejsze fo rm y fab u la rn e , roz­

m aite aventures czy nouvelles galantes, określi jako fra g m e n ty czy

rozdziały w iększych rom ansow ych całości. K łopotliw e n a to m ia st było ustalen ie, czym w łaściw ie je st rom ans „n isk i” — proza S carro n a czy L esage’a; pisząc o ty m g a tu n k u w r. 1734, nie m ożna było pom inąć

om ów ienia Idziego Blasa, o k tó ry m zresztą k ry ty k fran cu sk i w spom ina

z ap ro b atą. Ten ty p now ej pow ieści u zn aje D ufresn oy raczej za relację historyczną, a nie za p o em at heroiczny pro zą (zauw ażm y, że zw iązki ro m an su z eposem są tu silniej p odkreślone niż u H ueta). Z h isto rią połączy rów nież n o w oży tn ą powieść Jo h an n H ein rich S am uel F orm ey. W ielki rom ans fran cu sk i nazw ie „praw dziw ym i poem atam i epicznym i p rozą” , o a u to ra ch pow ieści w spółczesnych napisze:

P rzy ró w n u ją c a u torów rom an sów do h isto ry k ó w , m ożna by rzec, iż p ierw si ta k się m a ją do drugich, jak b astard zi do d zieci z p raw ego łoża. A le , by z ła ­ godzić to p o ró w n a n ie, dodam , że d o św ia d czen ie uczy, iż b astard zi m a ją w so b ie w ię c e j d ow cip u i ogład y i są le p ie j ob d arow an i p rzez n atu rę od p ra w o w iteg o p o to m stw a 12.

O rien ta cja realisty czn a w pow ieści zbliża ją więc zdaniem te o re ty ­ ków X V III-w iecznych do h isto rii p ojętej nie jako odległa epoka, na k tó re j tle toczyły się a w a n tu ry opisyw ane w daw n y ch rom ansach, ale jako d zieje dośw iadczeń k o n k retn ego człow ieka w k o n k retn y m św ię­ cie 13.

N ie m ożem y tu szerzej dyskutow ać różn orak ich i często k o n tro w e r­ sy jn y ch opinii fran cu sk ich tyczących rom ansu, a ściślej — k sz ta łtu jąc e j się pow ieści now ożytnej. K ry ty c y w pływ ali w pew nym stopniu n a tw ó r­ czość pow ieściow ą, przede w szystkim m ając na uw adze jej „um o ral- n ie n ie ” , w y d a je się jed n ak , że p ra k ty k a pow ieściopisarska znacznie sil­ niej rzu to w a ła n a opinie teo rety k ó w i k ry ty k ó w . Pod w pływ em tej p ra k ty k i pochodząca z r. 1670 definicja H u eta uległa w dziew ięćdziesiąt

lat później znam iennej m odyfikacji. W Encyklopedii D iderota rom ans

określono jako „récit fictif de divers aventures m erveilleuses ou vrai­

12 J. H. S. F o r m e y , C o n seils p o u r f o r m e r une b ib l io t h è q u e p e u n o m b r e u ­

se m a i s choisie. B erlin 1756, s. 52.

13 Zob. M a y , op. cît., s. 48— 58. Z w iązk i p o w ie śc i z h isto rią n ie b y ły z ja ­ w isk ie m n ow ym . D a w n e rom an se m ia ły często za tło w y d a rzen ia h isto ry czn e, a za b o h a teró w zn an e z h isto rio g ra fii p ostacie. W w ie k u X V III łą c z y się jed n ak p o ­ w ie ść z h isto rią w sp ó łczesn ą — dow odem tego m. in. d om agan ie się ch ro n o lo ­ g iczn eg o p orządku w u k ła d zie fa b u ły , o czym b ęd zie jeszcze m ow a. M a r m o n - t e 1 (o p . cit., s. 305) u w a ża ł p o w ieść za p o łą czen ie h istorii, poezji i w y m o w y . I n t e ­ re su ją c e u w a g i ty czą ce tego za g a d n ien ia fo rm u łu je W. S z k ł o w s k i (O p rozie .

R o z w a ż a n i a i a n a lizy. T. 1. W arszaw a 1964, s. 135— 151), pisząc o ro m a n sie greckim ,

(7)

sem blables de la vie hu m a in e” 14, w prow adzono więc rozróżnienie ro ­

m an su n adzw yczajnych przygód oraz u tw oru , k tó ry opisuje p rzy p ad k i praw dopodobne, m ogące się przydarzyć w życiu ludzkim .

P o s tu la t praw dopodobieństw a w y suw any przez k ry ty k ó w fran cu skich i w chodzący w skład d efinicji rom an su w E n cyklo ped ii oznaczał przede w szy stk im dom aganie się, b y w fikcji rom ansow ej ograniczyć zbytn ią fan tazję, ta k w układzie akcji jak i w p rzed staw ian iu ch arak teró w . Z d ru g ie j jed n ak stro n y k ry ty c y om aw iając pow ieści lub o nich w zm ian­ k u jąc p rzy k ła d ają do g a tu n k u znajdującego się poza ówczesną oficjalną poetyk ą, a w p rzy p ad k u powieści now ożytnej n a w e t w w yraźnej opo­ zycji do n o rm aty w ó w klasycystycznych, p ew ne pojęcia i te rm in y u ży ­ w an e w odniesieniu do inn y ch gatunków . „Praw do p odo b ieństw o” w zn a­ czeniu „lepszej p ra w d y ” czy „praw dy id e a ln e j” 15 odnosić się m ogło do pow ieści „w ysok iej” w. XV II lub jeszcze początk u X V III. Tak m ógł rozum ieć je H uet, a także L en g let-D u fresn o y postu lując, b y rom anse d a w a ły m łodzieży do n aśladow ania piękne w zory, choć o statni z k r y ty ­ ków p ozytyw nie oceniał pew ne zbliżenie fik cji fab u la rn e j do życia. Na ogół jed n a k term in „praw dopodobieństw o” czy „ p ra w d a ”, uży w any przez k ry ty k ó w oraz znacznie częściej przez sam ych pow ieściopisarzy, a p rze­ de w szy stk im realizo w any w p ra k ty c e tw órczej, oznaczał, że powieść staje się odbiciem rzeczyw istości obiektyw nej. N arażało ją to z kolei n a a ta k i m oralistów , bo n aw et owa rzeczyw istość o biektyw na m iała być u k azy w an a w ten sposób, by podkreślić m o ralizato rsk i c h a ra k te r n a rra c ji — do zagadnienia tego jeszcze pow rócim y p rzy końcu a r ty ­ ku łu . W każdym razie d efin icja rom ansu w E n cyklo p ed ii oraz zam iesz­ czona n a końcu pochw ała powieści R ichardsona i Fieldinga w skazuje, co oznaczał u k a w a lera de Ja u c o u rt — a u to ra hasła — term in v ra i­

sem blable.

P od obn e sform ułow anie, uznające ro m an s za fik cję praw dopodobną, a n a w e t w erystyczną, pojaw i się w Polsce w lata ch 80-ych w oparciu o naszą k o n k re tn ą p ra k ty k ę p isarską. Na ogół jed n ak Ośw iecenie pol­ skie tr a k tu je ten g a tu n e k w sposób zdaw kow y, protekcjo naln y, a często otw arcie w rogi; św iadczyło o ty m k ilk a sform ułow ań podanych na w stę ­ pie. R om anse k o jarz y ły się litera to m i k ry ty k o m z utw o ram i epoki sas­ kiej, k tó ry m ośw ieceni w ypow iedzieli zdecydow aną w alkę, lub z m odny­ m i dziełam i o treści erotycznej, do k tó ry c h odnoszono się rów nież zde­ cydow anie nieprzychylnie. Nie bez znaczenia był tu b ra k w zm ianek

14 E n c y c lo p é d i e ou D ic tio n n a ir e raisonné des sciences, d e s a rts et des m é tie r s . T. 14. N e u c h â te l 1765, s. 341.

15 Zob. S. P i e t r a s z k o , D o k t r y n a l i te r a c k a p o ls k ie g o k l a s y c y z m u . W rocław 1966, s. 109— 115. A utor om a w ia tu bardzo p r ecy zy jn ie term in y „praw da” i „p raw ­ d o p o d o b ień stw o ” w dok tryn ach k la sy cy sty czn y ch .

(8)

o powieści w p o ety k ach francuskich, pro tek cjo n aln y stosunek do tego gatunku w licznych zachodnich tra k ta ta c h czy arty k u łach . Na p e jo ra ­ tyw nych o p in ia c h . m ógł rów nież zaciążyć a u to ry te t Boileau, którego ku lt w E uro pie zachodniej by ł jeszcze w ciąż ż y w y 16. Tym tłum aczyć

się d a je pom inięcie rom ansu przez D m ochow skiego w Sztuce rym o-

twórczej (1788). W U A r t poétique Boileau w zm iankow ał lekcew ażąco o rom ansach swoich czasów, D m ochow skiem u m ogły się one ko jarzy ć z polskim i pow ieściam i saskim i. Poza tym — jak pisze P ie tra sz k o —

W a tm o sferze w ro g o ści k ry ty k i p olsk iego O św iecen ia w ob ec ro m a n só w o m a w ia n ie ich n a w e t z p rzestrzegającym kom en tarzem za p ew n e w y d a w a ło się D m o ch o w sk iem u n ie sto so w n e 17.

P rzełożona w r. 1766 z in ic ja ty w y A dam a K azim ierza C zartoryskiego

Historia nauk w yzw olonych pióra F elixa Ju v e n ela d e C arlencas w sp om i­ nała tylko o rom an sach rycerskich, k tó re ,,liczyć się m iędzy w ierszam i bo h aty rsk im i n ie m ogą” 18. N ato m iast Filip N eriusz G olański w rozdziale

swojej p o ety k i z a ty tu ło w an y m Podział poezji pisze:

dzieło, acz prozą u łożone, ale ca łe w im a in a cji p oetyczn ej p ięk n ej a p rzy w y ­ razach d osad n ych , do p oezji n a leżeć będzie. T ak iego gatu n k u są rom an se, czyli w y m y ślo n e n ib y -h isto r ie , k tó re m ogą w ie le n ap raw ić i w ie le zepsuć [ ...] 19.

K arp iń sk i w rozp raw ie O w ym ow ie w prozie albo w wierszu w spom ina

Toma Jonesa F ieldinga. Co p raw d a robi to ty lk o m arginesow o przy om aw ianiu zasady:

u tr z y m y w a n ie ch arak teru osób w d ziełach w y m o w y p rzyd łu ższych p otrzeb n ą zaw sze p ięk n o ścią b ędzie. S z c z ę śliw y w tym H om er [ . ..] . P ię k n ie w ty m n a ­ śla d u je H om era rom an s a n g ie lsk i pod ty tu łem T o m - J o h n \ gd zie każdą w c h o d z ą ­ cą osob ę ta k ą w o sta tn iej k sięd ze w id zę, jaką w p ierw szej p ozn ałem 20.

G dyby pow yższą uw agę zaakceptow ać, trzeba by stw ierdzić, że Fielding ch y bił w głów nej in te n c ji swojej powieści — pokazaniu ro z­ w o ju c h a ra k te ru , ale w tej chw ili nie chodzi o in te rp re ta c je książki F ieldinga, lecz o fak t, że rom ansow y wzór uznano za godny zestaw ien ia

z H om erem . K rasick i w rozp raw ie O rym otw órstw ie i rym otwórcach

pom ija nieom al w szy stkich pow ieściopisarzy, co tłu m aczy się i sam ym

ty tu łe m dzieła. Mówi jed yn ie o Telem aku F énelona, uw ażan ym dość

16 I b i d e m , s. 515— 518. 17 I b i d e m , s. 556— 557.

18 F . J u v e n e l d e C a r l e n c a s , H isto ria n au k w y z w o l o n y c h . W arszaw a 1766, s. 153. N a s. 47 au tor za jm u je się w czesn y m rom an sem fran cu sk im , p od ąjąc g e ­ n e z ę gatu n k u .

19 F. N. G o l a ń s k i , O w y m o w i e i p o e zji. W arszaw a 1786, s. 244.

20 F. K a r p i ń s k i , O w y m o w i e w p r o z ie albo w w ie r s z u . W: Z a b a w k i w i e r ­

(9)

często nie za rom ans, lecz epos prozą, w spom ina o „najdow cipniejszym rom ansie Don K iszo tta ”; W ielanda sc h ara k te ry zu je jako au to ra, k tó ry „rów nie celuje w prozie ja k i w ierszu ” . W o lter jest d la K rasickiego h istorykiem , d ram a tu rg ie m i w zorem dobrego gustu, ale n ie au to rem p ow iastek — i to »byłoby w szystko. W om aw ianej książce, k tó re j nie m ożna zresztą nazw ać poetyką, proza pow ieściow a rep rezen to w an a jest co n ajm n iej skrom nie 21.

W y jątk o w ym zjaw iskiem jest w zm ianka w „P olaku P a trio c ie ” w a rty k u le Uwagi nad stanem n auk u nas. W yjątkow ość polega n a tym , że w licznych rozpraw k ach i dysku rsach O św iecenia polskiego pośw ię­ conych om ów ieniu rozw oju n a u k i um iejętności oraz pochw ale naszych dotychczasow ych ośiągnięć k u ltu ra ln y c h nig d y nie w spom inano o tak „nisk im ” g a tu n k u jak rom ans. A rty k u ł rozpoczęto od uw ag n a d poezją i d ram atem , d alej zaś pisano, co n a stę p u je:

Po p oetach b lisk ie trzeba dać m ie jsc e pisarzom rom ansów . Sposób p isan ia i ogień im a g in a cji zbliża ich do sieb ie. K to w m łod ości, m ó w i pan M e r c ie r 22, n ie zdolny b y ł n ap isać rom ansu, ta k iem u w a ra od p isan ia. A le też dodać m ogę, że w w ie k u p o d eszlejszy m rzadko się kom u u d ało [ .. . ] . W ty m gatu n k u pism p ierw szy o tw o rzy ł drogę autor P o d s to le g o i D o ś w i a d c z y ń s k i e g o i „biedne n a śla d o w n ik i”, że za ży ję w y ra zu zacnego „gościa w H eilzb erg u ”, w „rozpaczy z o sta w ił”.

Co praw da, w dalszych w yw odach stw ierdza się, że

W ty ch nau k ach n a jw ięcej p ostęp u jem y , k tó re ty lk o nas baw ią. Idziem y za p ięk n o ścia m i, trzeba nam iść za p ożytk iem . M am y p oetów , trzeba nam teraz filo z o fó w 23.

Rom anse są więc w św ietle ty ch w ypow iedzi w praw d zie lżejszą form ą lite ra tu ry , ale zyskują, chyba po raz pierw szy, pew ne rów no up raw n ie­ nie z innym i g atu n k am i literackim i.

Zauw ażm y, że G olański w zm ian k uje o rom ansach w dziale poezji, p rzy jm u ją c jednak, że są to dzieła pisane prozą, zaś a u to r a rty k u łu w „P olak u P a trio c ie ” w ym ienia rom ansopisarzy tuż po poetach. Łączą więc ów g atu n ek z poezją, ściślej — chyba z eposem, uznając jednak, że pisany jest m ow ą niew iązaną. Ten b ra k alu zji do rom ansów w ier­ szow anych, p o p u larn y ch w Polsce aż do epoki stanisław ow skiej i jesz­

21 Zob. J. W i e l e ż y ń s k a , K r a s i c k i ja k o h i s t o r y k i t e o r e t y k li te r a tu ry . „ P a m iętn ik L itera c k i” 1936, z. 3. — J. W i e с z e r s к a, „O r y m o t w ó r s t w i e i r y -

m o t w ó r c a c h " Ig nacego K r a s i c k ie g o . „P am iętn ik L ite r a c k i” 1962, z. 2. Z daniem

W ieczersk iej d e fin ity w n a red ak cja d zieła została d okonana w ostatn ich latach życia autora.

22 L .-S . M e r c i e r (1740— 1814), dram aturg i p o w ieścio p isa rz francuski. Jego k o m ed ie oraz p o w ieści znane b y ły w P o lsce sta n isła w o w sk ie j w orygin ale lub p rzekładach. Źródła c y ta ty n ie udało się u stalić.

(10)

cze w niej w y daw anych, tłum aczyć m ożna albo krótkością uw ag na

ten tem a t, albo — co w y d aje się słuszniejsze — ak cep tacją obow iązu­ jącej od d aw n a na Zachodzie form y powieściowej oraz uznaniem jej dzięki p ra k ty c e pisarsk iej K rasickiego.

N ieobjęcie rom an su p o ety k ą lub ograniczenie się w niej do p rz y ­ godnych w zm ianek było, w edle dzisiejszych histo ryk ó w i teo rety k ó w pow ieści w. X V III, zjaw iskiem niezw ykle korzystny m . A. A. M en- dilow an alizu jąc n aro d zin y powieści now ożytnej zw raca uw agę na e la ­ styczność g a tu n k u i jego niezależność od ścisłych r e g u ł 24. K sz tałto w a ­ n iu się tej fo rm y nie tow arzyszyły przepisy no rm aty w n e, rozw ijała się ona sw obodnie w śród ożyw ionej d y sk u sji k ry tykó w , m oralistów oraz pow ieściopisarzy. N iek tó rzy z nich, szczególnie R ichardson i F ielding, św iadom i b y li n o w a to rstw a swego w a rsz ta tu literackiego, ale ani oni sami, ani ich w spółcześni nie dali n am dokładnej c h a ra k te ry sty k i n o ­ wego g a tu n k u 25. N ieporozum ieniem b y łb y tu sąd, że now ożytna po­ wieść — w pojęciu nie fik cji fan tasty czn ej, lecz fikcji praw dopodobnej lub w ery sty czn ej — p ow stała n a sk u tek w p ły w u n orm aty w ó w klasy cy ­ stycznych, owej w ciąż w ysuw an ej zasady praw dopodobieństw a. Na u k sz ta łto w an ie się now ego g a tu n k u w p ły n ęła zarów no sensualistyczna teo ria L ocke’a jak i p rzem ian y społeczne n a zachodzie E u ro py oraz w iele in n y ch czynników , k tó ry c h tu nie sposób przedyskutow ać. Nie ulega jed n a k w ątpliw ości, że powieść fran cu sk a końca w. X V II i po­ czątku X V III ro zw ijała się poza d o k try n ą klasyczną, choć często w jej cieniu 26, przeciw nie niż w Anglii, gdzie powieść, nie obciążona tra d y c ją g a tu n k u i m n iej k rępo w an a przez k ry ty k ę , w y ra sta ła bardziej bezpo­ średnio z dośw iadczeń m łodej b u rżu azji i propagow ała jej ideologię.

24 A. A. M e n d i 1 o w , T i m e an d the N o v e l. L ondon 1952, s. 13— 19.

25 Zob. I. W a t t , T h e R ise of th e N o v e l. B erk eley 1957, s. 9— 13, p a ss im . A u tor p o d k reśla , że ch a ra k tery sty czn e cech y n ow ej p o w ieści u sta lo n e z o sta ły już z p e w n e j szerszej p e r sp e k ty w y h istoryczn ej. Za n a jisto tn ie jsz e w y z n a c z n ik i u w aża on w y w o d z ą c ą się z filo z o fii J. L o ck e’a, a p óźn iej T. R eida, zasadę, że p raw d a m oże b y ć od k ry ta ty lk o in d y w id u a ln ie i za pom ocą zm ysłów . Za n a j­ w a ż n ie js z e k ry teriu m X V II I-w ie c z n e j p o w ieści rea listy c zn ej u zn aje W att „t r u t h

to th e i n d i v i d u a l e x p e r i e n c e ”.

26 M a y (op. cit., s. 69— 70) tw ierd zi, że p o stu la ty p ra w d o p o d o b ień stw a w y s u ­ w a n e pod a d resem p o w ie śc i oraz p sych ologizm k la sy cy zm u p rzy czy n iły się w p e w ­ n y m sto p n iu do rozw oju n o w o ży tn ej X V III-w ie c z n e j p o w ie śc i fra n cu sk iej. P o ­ le m iz u je jed n a k z W attem , k tó ry zbyt a p o d y k ty czn ie stw ierd ził, że proza fr a n ­ cu sk a od P r in c e s s e d e C l è v e s p an i de L a f a y e t t e aż po L iaison s d a n g e r e u s e s L а с 1 o s a sto i poza g łó w n y m n u rtem rozw oju n o w o ży tn ej p o w ieści. W a t t (op. cit., s. 28— 29) u trzy m u je b ow iem , że p o w ieść fra n cu sk a w . X V III, m im o sw ej ca łej p sy c h o lo g ic z n e j g łę b i i su b teln o ści, je st często zbyt w zorow a w sw o jej stru k tu rze i sty lu , by uchodzić za p o w ieść „ p ra w d ziw ą ” w tym sen sie, w jakim ją p o jm o w a li np. D e fo e czy R ichardson.

(11)

Czy m ożem y m ówić tu o now ym g atunku? Jego „nowość” n a jła tw ie j je st prześledzić na przykładzie powieści angielskiej n azyw anej ep op eją św iata now ożytnego. Czy jed n ak już sam o nazw anie jej epopeją nie św iadczy o pew nej c ią g ło ści? 27 N ajsłuszniej chyba będzie tu p rz y ją ć pogląd o „długo trw ają ce j epoce n a ra sta n ia i k ry sta liz ac ji m a te ria łu pod now ożytną pow ieść” 28, od R abelais’go i G rim m elśhausena do Defoego. Ow ą ew olucyjność dostrzec m ożna w pow ieści a n g ie ls k ie j29, a jeszcze w yraźniej w e fran cu sk iej; w tej szczególnie pow oli zaczęto przechodzić od p rzed staw ian ia heroicznych ch a ra k te ró w i n iep raw dopodobnych w y ­ darzeń oraz naw iązy w an ia do odległej przeszłości historyczn ej k u opi­ syw aniu w spółczesności i p ry w a tn y c h przeżyć je d n o s tk i30. Zw rócić b y tu m ożna jeszcze uw agę n a pew ne zw iązki k sz ta łtu jąc e j się przy końcu w. X V II powieści now ożytnej z now elą, gatu n k iem genetycznie od­ m iennym , a przecież nie pozostającym bez w p ły w u n a b e le try sty k ę „epoki p rzejścio w ej” . Nie w spom ina się tu szerzej także o znaczeniu lite r a tu r y fa k tu czy gatun k ów p a ra lite ra c k ic h dla rozw oju powieści, poniew aż są to zagadnienia bezsporne i ogólnie znane. P rz y końcu w. X V II u tw o ry krótsze, w naszym ro zum ieniu już powieści, zaczynają być nazy w an e a novel, w ty m sam ym czasie p o p u larn e sta ją się w e F ra n c ji tzw. no uvelles galantes, będące po p ro stu krótszy m i rom ansam i, u tw o ram i fa b u la rn y m i zry w ający m i z w ielow ątkow ą i w ielotom ow ą n a rra c ją , tra k tu ją c y m i często o czasach i ludziach współczesnych, a p rze­ cież różniącym i się od now eli sw ym i rozm iaram i oraz niekiedy d w u - w ątkow ą ak cją i obecnością nie jednego, lecz k ilk u szczytów d y n a ­ m icznych.

Z agadnienie nowości czy ciągłości g a tu n k u łączy się rów nież i z se­ m a n ty k ą nazw gatunkow ych. H en ry k M arkiew icz pisze:

W tym sam ym zesp o le zja w isk litera ck ich te o r e ty c y a n g ielscy i p o lscy (ze w zg lęd u na oboczność: rom ans — p o w ieść, ro m a n c e — n o v e l ) bardziej sk ło n -27 W. K a y s e r (N a r r a t o r w p o w ie ś c i . „T w órczość” 1959, nr 5, s. 107) p isze, że p o w ieść m ająca in n y n iż epos zasięg m a teria łu i zajm u jąca się tym , co w c z ło ­ w ie k u m a ch arak ter o so b isty i in d y w id u a ln y , je st „ su b iek ty w n ą epopeją, w k tó ­ rej autor u zy sk u je p raw o p rzed sta w ia n ia św ia ta na sw ój sp osób ”.

28 J. R y 1 1 ó w n a, K i l k a u w a g o p a m i ę t n i k u i p o w ie ś c i . „P rzegląd H u m a ­ n is ty c z n y ’’ 1962, nr 5, s. 20.

29 S. B a k e r (T h e Idea of R o m a n c e in th e E ig h t e e n th C e n t u r y N ovel. „S tu d ies in E n glish L itera tu re” 1963) p okazuje, jak na k szta łt „n ow ej p o w ie śc i” rzu tow ała stara tra d y cja p o w ie śc i ło trzy k o w sk iej oraz d aw n ego rom ansu. Zob. ró w n ież E. A. B a k e r , T h e H i s t o r y of th e English N o vel. T. 3. L ondon 1937, s. 79— 129,

p a ss im .

30 Zob. V. M y l n e , T h e E ig h t e e n th C e n t u r y F rench N o v e l. T e c h n iq u e s of

Illusion . M an ch ester 1965. P rzełom w p o w ieści fra n cu sk iej, a raczej jej ew o lu cję

w k ieru n k u d o k ła d n iejszej rep rezen ta cji rzeczy w isto ści, u sta la autorka na lata 70-е X V II w iek u .

(12)

ni są w id z ie ć dw a o d ręb n e ga tu n k i lite r a c k ie n iż np. badacze fra n cu scy czy rosyjscy, d y sp o n u ją c y jed n ą n azw ą — r o m a n 31.

P oniew aż w naszych rozw ażaniach an alizujem y okres, w k tó ry m w ła ­ śnie zarysow ała się różnica m iędzy daw nym a now ym rom ansem (czy daw ną a n o w ą powieścią), d la p rzejrzystości w yw odów posługujem y się term inem „now y g a tu n e k ” , zdając sobie spraw ę, że w w. X V III b ędzie­ m y mieć do czynienia zarów no z u tw o ram i stanow iącym i isto tn ą nowość pod w zględem s tr u k tu ry (elem enty jej m ożna jed n ak dostrzec w u tw o ­ rach epoki poprzedniej), ja k i z u tw o ram i w y raźnie w zorow anym i n a daw n ym rom ansie, choć pisane były w dru g iej połow ie w iek u X V III.

N iek tó rzy pow ieściopisarze zdaw ali sobie zresztą spraw ę z tw orzenia nowego g a tu n k u , a raczej „nowego sposobu p isan ia” , stojącego w w y ­ raźnej opozycji do daw n y ch fikcji rom ansow ych. U tw órców now ej powieści zasada p raw dopodobieństw a (która w rom ansach ograniczała się przew ażnie do d ez ap ro b a ty ukazyw ania w u tw orze rzeczy niem ożli­ w ych czy niepraw dopodobnych) p rzekształcała się w pojęcie realizm u — „p ra w d y ” czy „w ierności n a tu rz e ”, jak to określali o św ie c e n i32. Owo przejście do koncepcji pow ieści jako zw ierciadła życia i do p okazania rzeczyw istości nie ty lk o m ożliw ej, ale istn iejącej ilu s tru ją dw ie w y ­ powiedzi R ichardsona. W jed n ym z listów pisze:

D laczego, u lich a , w y d a je się pani, że p iszę rom ans, czy p an i n ie w id zi, że ty lk o n a śla d u ję n a t u r ę ? 33

Co rozum ie R ichardson, a z nim a u to rzy powieści now ożytnej, przez tę klasyczn ą form ułkę? W posłow iu zam ieszczonym w o sta tn im tom ie

K la ry ssy a u to r u sp raw ied liw ia się z pow olnego tem pa akcji powieści

i m ówi:

C zęsto m u sia łem być bardzo d rob iazgow y i dok ład n y, a to aby zach ow ać i u trzym ać ilu z ję p ra w d o p o d o b ień stw a , która je s t n ieo d zo w n a w op o w ia d a n iu h istorii, m a ją cej za cel p rzed sta w ien ie p r a w d z i w e g o ż y c i a 34.

Fielding w y k ła d a ł w łasną teo rię powieści w sam ym sw ym dziele — w rozdziałach poprzedzających poszczególne księgi Tom a Jonesa, w u w a ­

31 H. M a r k i e w i c z , G ł ó w n e p r o b l e m y w i e d z y o lite r a tu r z e . W yd. 2. K ra ­ k ó w 1966, s. 168.

32 R. W e l l e k (A H i s t o r y of M o d e r n C ritic ism . 1750— 1950. T. 1. Y ale 1955, s. 18) p isze, że w w . X V III term in „ n a śla d o w a n ie n a tu ry ” m ógł oznaczać za ­ rów n o d o sło w n y n atu ralizm jak i n ajbardziej ab stra k cy jn ą id ea liza cję oraz w sz e lk i zn a jd u ją cy się m ięd zy ty m i op ozycjam i sto su n ek sztu k i do rzeczy w isto ści.

33 S. R i c h a r d s o n , L e t t e r to m i s s M ïlso z 5 X 1752. C yt. za: M. A l l o t ,

N o v e l i s t s on th e N o vel. L ondon 1959, s. 41.

(13)

gach rozproszonych po tekście, gdzie jako a u to r p rzy zn aje się do lite- rackości swego dzieła i rozm aw ia z czytelnikam i o zasadach p isan ia h i­ storii, k tó ra m iała być nie fik cją rom ansow ą, ale praw dopodobną p re ­ zen tacją życia ludzkiego. Fielding wciąż pow ołuje się na n a tu rę — jest ona d la niego całokształtem spraw ludzkich w e w spółczesnym świecie.

Jej znajom ość opiera się na em pirii:

obraz natu ry z sa m ejże m a być brany n atury. P ra w d ziw ą znajom ość św ia ta w ob cow an iu się ty lk o z lu d źm i n a b y w a 35.

Z p u n k tu w idzenia tej św iadom ej in te n c ji au tora, zm ierzającej do stw orzenia g a tu n k u odm iennego od daw ny ch utw orów rom ansow ych, spojrzeć m ożem y n a M ikołaja D ośw iadczyńskiego p rzyp a d ki. K rasick i w swoich opiniach u n ik ał rozw ażań teo retycznych, ograniczał się do w ysuw ania p o stu lató w m o raln ych i tylk o z tego p u n k tu w idzenia p rz e ­ prow adzał p a ro k ro tn ie uproszczoną k lasyfik ację rom ansów . Raz jeden, i to n a p rzy kład zie w łasnej powieści, pokaże różnicę m iędzy n ie p ra w ­ dopodobieństw em a praw dopodobieństw em w k o n stru k c ji losu b o h a te ­ rów p ow ieścio w y ch 36. W o statn im rozdziale D ośw iadczyńskiego czy­ tam y:

K ażdy rom ans koń czy się z w y cza jn ie zbiorem o so b liw y m p rzyp ad k ów [ . . . ]. P ozn an ie się p ra w ie n o w e z Ju lian n ą, po ty lu aw an tu rach i d z iesięcio letn im n iew id zen iu , zaryw a coś na rom ans, z tą ty lk o różnicą, żeśm y się zeszli w jej w ła sn y m dom u, n ie szu k ając się w z a je m n ie po ziem i i m orzu [ . . . ] . G dybym się ch cia ł trzym ać ton u rom an sów , z h isto rii J u lia n n y zrobiłbym k się g ę czw artą 37.

Tu podaje K rasicki parody styczne streszczenie skom plikow anej k o n ­ s tru k c ji losów h ero in y rom ansow ej i przeciw staw ia m u w lap id arn y ch zdaniach jej los rzeczyw isty. A ndrzej C ieński odnotow ał, że w zakoń­ czeniu książki, p rz y pozornej jednolitości n a rra c ji, uw agi o g a tu n k u w y ­ pow iada nie n a rra to r — M ikołaj D ośw iadczyński, lecz a u to r książki — K rasicki. Nie w y stęp u je tu zresztą przeciw niezw ykłości w ydarzeń, k tó ra

jest do p rzy jęcia pod w a ru n k iem , że n ie p rzekracza ona p ew n y ch gran ic ro z­ sądku, n ie popada w n iep raw d op od ob ień stw o [ . . . ] , że m a ona zw ią zek z ja ­ k im ś m o żliw y m , praw d op od obn ym lo sem lu d zk im , z p ew n ą ty p o w o ścią l o s u a8.

35 H. F i e l d i n g , P o d r z u t e k , c z y l i H istoria T o m - D ż o n a . . . T. 4. W arszaw a 1793, s. 141.

36 Zob. R u t k o w s k a , op. cit., s. 87— 88. — J. К o 11, W o k ó ł „ D o ś w i a d c z y ń ­ s k i e g o ”. (Z z a g a d n i e ń p o w i e ś c i p o ls k ie g o O św ie cenia ). W zbiorze: P ra ce o l i t e r a ­ t u r z e i t e a t r z e o f i a r o w a n e Z y g m u n t o w i S z w e y k o w s k i e m u . W rocław 1966, s. 51.

37 M i k o ła j a D o ś w i a d c z y ń s k i e g o p r z y p a d k i , cz. 3, r o z d z .. 17.

(14)

K rasickiem u , p rzy całej św iadom ości tw orzenia g a tu n k u opozycyj­ nego do d aw n y ch h isto rii rom ansow ych, brakow ało — podobnie jak ca­

łej epoce stan isław o w skiej — rozróżnienia m iędzy term in am i romans

i powieść w now oczesnym znaczeniu. R om ansem jest w O św ieceniu p ol­

skim zarów no Idzi Bias i Tom Jones ja k Magielona i Klelia. R om ansam i

nazyw ano Doświadczyńskiego i Podolankę. D latego też u tw orom zale­

canym przyd aw an o określenia: „ob y czajny ”, „potrzebną w sobie zaw ie­ ra ją c y n a u k ę ” , „powieść p raw d z iw a ” . K iedy K rasicki w Panu Podstolim

przez u s ta swego b o h a te ra przeprow adzał sąd n ad rom ansam i, pisał:

R odzaj tr z e c i ro m a n só w je s t ten , k tó ry w d zięk iem h isto rii słodzi p rzep isy o b yczajn ości. N ie p o w in n y b y się ta k o w e d zieła zw ać rom an sam i, m n iejsza o n a zw isk o 39.

P o dobne trud n o ści m ieli rów nież k ry ty c y francuscy, sem an tyk a ty ch nazw g atu n k o w y ch n a jm n ie j kło p o tu spraw iała A nglikom : już od po­

łow y X V III w. ustaliło się w y raźn e rozróżnienie m iędzy romance a no­

vel 4 0 .

p a d k a c h ”. „A cta U n iv e r sita tis W r a tisla v ie n sis”, nr 30: „P race L ite r a c k ie ” VI (1964),

s. 88.

39 I. K r a s i c k i , P a n P o d sto li. Cz. 2. (1784). C ytaty p od aję za w y d a n ie m B N (I, 101. K rak ów 1927, s. 239). R u t k o w s k a (op. cit., s. 94) po u sta len iu zak re­ su zn aczeń term in ó w r o m a n s i p o w i e ś ć pisze: „Z p o w y ższy ch rozw ażań w y n ik a , iż

r o m a n s je s t p rzede w sz y stk im term in em teo rety czn o litera ck im — m im o n iech ęci

a u to ró w p o lsk ich p o w ie śc i tej ep ok i — p o w szech n ie p rzy jęty m w p u b lic y sty c e lite r a c k ie j i w p o e ty c e dla o k reślen ia u tw o ró w k o n stru k cją sw ą od p o w ia d a ją cy ch

p o w i e ś c i w d zisiejszy m rozu m ien iu zn aczen ia tego term in u ”.

40 K ied y D i d e r o t z a c h w y c ił się rea lizm em p sy ch o lo g iczn y m i nauką m oralną za w a rtą w p o w ie śc ia c h R ich ard son a, p isa ł w r. 1762 (cyt. za: K e m p f , op. cit., s. 24): „P rzez rom an se rozu m iem y aż po dziś dzień fa b u łę u tk an ą z w y d a rzeń b ła h y ch i u rojon ych [ . . . ]. Ż yczyłb ym sobie, by zn alezion o in n ą n azw ę dla d zieł p a n a R ich a rd so n a ”. C y to w a n y tu fra g m en t poch od zi z Éloge de R ich a rd s o n , k tóra u k a za ła się w r. 1762 w „Jou rn al É tra n g er”. S łow o n o v e l u ży w a n e b y ło w A n g lii ju ż przy k oń cu w . X V II; oznaczało k rótsze o p o w ia d a n ie (hiszp. n ovela, franc.

n o u v e ll e ), k tó re ch ętn ie, w p r z e c iw ie ń stw ie do w ie lk ic h rom an sów , czerpało t e ­

m a ty k ę , lu b choćby ty lk o p e w n e drobne realia, z cod zien n ego życia. Żaden z tw ó r ­ c ó w n o w o ży tn ej p o w ie śc i a n g ie lsk ie j n ie n a zy w a ł jed n ak jeszcze sw y ch d zieł p o ­ w ie śc ia m i. U D efo e b y ły to p a m iętn ik i „ p ra w d ziw e”, u R ich ard son a — „ a u ten ­ t y c z n e ” listy . F ield in g , który zerw ał z k o n w en cją a u ten ty zm u i p rzyzn ał się do lite r a c k o śc i sw eg o dzieła, n a zy w a ł je k om iczn ym ep osem prozą lub h istorią. S ło w o n o v e l w n o w o ży tn y m p o jęciu p o ja w ia się np. w sztu ce С o 1 m a n a (P o ll y

H o n e y c o m b , 1760), gd zie ż a rto b liw ie u b o lew a się nad u p ad k iem rom ansu ty p u K a s a n d r a i nad p o w sta n iem jego n ieb ezp ieczn ej sio stry — p o w ie śc i (zob. B a k e r ,

op. cit., t. 3, s. 11— 12; t. 4, s. 17). P ie r w sz e i ch yb a w ow ym cza sie n a jtr a fn ie jsz e ro z r ó ż n ie n ie m ięd zy rom an sem a p o w ieścią w p ro w a d ziła C. R e e v e (T h e P r o g r e s s

of R o m a n c e . T. 1. 1785, E v e n in g 7): „R om ans jest fa b u łą h eroiczną, która tra k tu je

0 zm y ślo n y c h lu d ziach i rzeczach. P o w ieść jest obrazem p ra w d ziw eg o życia 1 o b y c z a jó w oraz czasów , o k tó ry ch p is z e ”.

(15)

W polskich w ypow iedziach o rom ansie, k tó re w głów nej m ierze ograniczały się do sporów o pew ien m odel obyczajow y, narosło — m oże n a w e t bez świadom ości d y sk u tan tó w — nieco zagadnień teo rety czn y ch zw iązanych z p o stu latem praw dopodobieństw a i problem am i kom pozy­ cy jn y m i obow iązującym i w opow iadaniu „p raw d ziw ych ” (przypadków. D yskusję prow adzono w oparciu o dośw iadczenia zebrane z le k tu ry pierw szych powieści polskich oraz lepszą czy gorszą znajom ość pow ieści zachodnioeuropejskich w oryginale lub przek ład ach. W ażną rolę o d g ry ­ w ały tu przedm ow y do tłum aczeń — pochodziły one n iek ied y od a u to ­ rów obcych, częściej p isyw ali je tłum acze lub edyto rzy k rajow i. W stępy te p e łn iły rolę „pism polecających” i na p lan p ierw szy w ysuw ano w nich z a le ty d ydak ty czn e dzieła, dodatkow ym i w ażnym arg u m en tem byw ało je d n a k zapew nienie, że jest to h isto ria au te n ty cz n a lub chociaż p ra w ­ dopodobna, w ty m sensie, że m ogła isto tn ie się w ydarzyć. O pow iada­ niem „p raw d ziw y m ” n azy w ają tłum acze polscy n ie ty lko tę fikcję fa b u ­ larn ą , k tó rą stylizow ali na opow iadanie au ten ty czn e au to rzy fran cuscy lu b a n g ie ls c y 41, ale i powieści, w k tó ry c h au to rzy przyznaw ali się do literack ości sw y ch d z ie ł42. Z apew nianie o „praw dziw ości” opow iadania poprzedzało n iekied y u tw o ry sen ty m en taln o -sen sacy jne, praw dopodo­ bieństw o służyło uspraw ied liw ien iu przy sw ajan ia lite ra tu rz e polskiej niedorzecznych histoires s e c r è te s 43. N aw et w P rzypisie Zabłockiego do polskiego p rzekład u Tom a Jonesa, k tó ry C zarto ry sk i poprzedził pochw al­ n ym w stępem , czy tam y słowa pewnego ro d zaju uspraw iedliw ienia z p o d ­ jęcia p rzek ład u fikcji rom ansow ej, choćby ta k znakom itej jak dzieło F ieldinga:

n ie m ając m y ś li ob sta w a ć u p orn ie przy ob ron ie fik c ji ogółem w szy stk ich , m y ­ śla łe m p rzecież ja k ie k o lw ie k rzucić św ia tło na rom ans T o m D żo n a i fik c ją jeg o je ż e li n ie za p raw d ę udać, te d y p rzy n a jm n iej obok n iej b lisk im bardzo z p raw d ą sprząc ją p o w in o w a ctw em 44.

Podobnie K ossakow ski w K sięd zu Plebanie zapew ni przez u sta swego b o h a te ra, że n ie jest to rom ans,

41 A. R. L e s a g e , A w a n t u r a Id z ie g o B łassa z S a n t y l a n y . . . T. 1. L ip sk i D re­ zno 1769, Id z i B la ssus d o c z y t e ln i k a . — [J. G. D u b o i s F o n t a n e l l e ] , R o z b i ­ cie o k r ę t u , c z y l i P r z y p a d k i P. P io t r a V i a u d . . . L u b lin 1775, P r z e s tr o g a k s i ę g a r z a fr a n c u s k ie g o . — [T. S m o l l e t t ] , H isto ria i a w a n t u r y R o d e r y k a R a n d o m . . . T. 1. W arszaw a 1785, P r z e d m o w a . 42 [H. F i e l d i n g ] , K s i ą d z w i k a r y i p r z y j a c i e l je go. T. 1. L ip sk [Supraśl] 1787, P r z e d m o w a au to r a [tłum acza]. 43 [E. H e i m e] L u d w i k a , c z y l i o d lu d n e m i e s z k a n i e . W arszaw a 1789, P r z e d ­ m o w a . — O p r z y j e ź d z i e k r ó l o w e j B o n y do P o lsk i. L ip sk [W arszaw a] 1774, P r z e d ­ m o w a [pióra J. E. M i n a s o w i с z a]. 44 P r z y p i s do p o w y ż s z e g o p is m a p r z e z t ł u m a c z a d zie ła „ T o m - D ż o n a ”. W: H . F i e l d i n g , P o d r z u t e k . . . T .l. W arszaw a 1793.

(16)

bo za w iera n ie rzeczy im a g in a cją potw orzon e, a le isto tn e, k tó re b y ć m o g ły i m o g ą 45.

Owo zapew nianie o praw dziw ości n a rra c ji, utrzy m yw an ie, że je st ona op arta n a fak tach , stan o w i cechę c h a ra k te ry sty c z n ą pow ieści p ie rw ­ szej połow y w . X V III, nie jest jed n ak zjaw iskiem całkow icie now ym . M ożna tu w spom nieć o tra d y c ji epiki ludow ej czy u stnej gaw ędy oraz licznych p seu do p am iętn ikach i now elach końca X V II stulecia. W w ie­ k u X V III nastąp iło jed n a k przejście od g w aran to w an ia praw dziw ości często n iep raw dopodobnych w y d arzeń — do n a rra c ji, k tó ra m ogła isto ­ tn ie uchodzić za p raw dziw ą, a w końcu i do porzucenia zapew nień o a u ­ tentyczności n a rzecz jaw n ej fikcji będącej rep re z en ta cją rzeczyw i­ stości 46.

W stępy zaw ierały często uw agi czerpane ze źródeł obcych. Spór o Podolanką był naszą pierw szą w łasną polem iką literack ą. P rz y cz y n ą jego i tem a te m n ie b y ły co p raw d a sp raw y czysto literackie, ale za­ gadnienie „w ychow ania n a tu ra ln e g o ” 47 oraz ogólniejsza p ro b le m aty k a koncepcji „sta n u n a tu r y ” zw iązana z ideologią polskiego O św iecenia.

45 J. K o s s a k o w s k i , K s i ą d z P le ban. W arszaw a 1786, s. 278.

46 M y l n e (op. cit., s. 268) zau w aża, że z w p ro w a d zen iem w sz e c h w ie d z ą c e g o narratora p o w ie ść sta ła się z d ecy d o w a n ie fik cją , zaś od rzu cen ie k o n w e n c ji „ p ra w ­ dziw ego o p o w ia d a n ia ” u czy n iło z n iej dzieło sztuki. P ogląd ten zb liżon y je s t do pogląd ów W. K a y s e r a (P o w s t a n i e i k r y z y s p o w i e ś c i n o w o c z e s n e j . „P rzegląd H u m a n isty c z n y ” 1960, nr 1), k tóry s w e rozw ażan ia nad p o w ieścią n o w o ży tn ą roz­ poczyn a od a n a lizy tech n ik i n arracyjn ej W ielan d a i F ield in g a — narratorów , k o m en ta to ró w i in terp reta to ró w o p isy w a n y ch zdarzeń.

47 Z. M a r e s с h, P o ls k i e p r a w y k o n a n i e p o l e m i k i li te r a c k ie j , c z y l i s p ó r o „ P o ­

do la n k ą w y c h o w a n ą w st a n ie n a t u r y ”. „Z eszyty N a u k o w e U n iw e r sy te tu W ro­

c ła w sk ie g o ”. S eria A , nr 17 (1959). A u tork a p ierw szy raz d o k ła d n ie p o ró w n a ła

P o d o la n k ą z jej w zo rem fra n cu sk im , I m ir c e ou La fille d e le n a tu r e p ióra D u -

l a u r e n s a . S łu s z n ie te ż zau w ażyła, że Im ir c e n ie m oże b y ć zaliczon a do szk o ły ru sso isty czn ej, bo p raw o n a tu ry w I m ir c e to — jak p isze — często p raw o do u p strzen ia p o w ie śc i p ik a n tn y m i scen am i. W yd aje się jed n ak , że M aresch zb yt siln ie p od k reśla, iż k sią żk a je st p lagiatem . U czy n iła to w oparciu o sk ru p u la tn e p o ró w n a n ie obu te k stó w , u w y p u k la ją c ich p o d o b ień stw a i różnice. R ó żn ice je d ­ nak w ła śn ie w ty c h szczegółach , k tó re zd an iem au tork i b y ły m ało str a w n e dla czy teln ik a p o lsk ieg o — zm ien ia ją isto tn y sen s k siążk i. O jciec D u la u ren s b y ł en tu zja stą W oltera i id eo w y m p rzeciw n ik iem R ou sseau . I m ir c e b y ła u w a ża n a w n iek tó ry ch sw o ich p artiach za parodię Emila . A utor p rop agow ał w n iej zgodną z naturą sw o b o d ę sek su a ln ą . Im irce i jej to w a rzy sz n ie z o sla li w p iw n ic y ro z­ d z ie le n i k ratą; rodzi się im dziecko, k tó re um iera. W w e r sji p o lsk iej m o ty w zgonu d zieck a zastąp ion o śm iercią p iesk a. Im irce po o p u szczen iu p iw n ic y zo sta je k och an k ą sw e g o op iek u n a i m atk ą k ilk orga dzieci. I dopiero gd y w ie k p a rtn era n ie p ozw ala na za sp o k o jen ie zgod n ych z n aturą potrzeb k och an k i, zja w ia się m ło d y i u ro d ziw y A o, p r z y ję ty p rzez Im irce ze zrozu m iałym en tu zjazm em i b ez żad n ych m o ra ln y ch oporów . P o w ie ść D u lau ren sa na p ew n o n ie jest ty lk o „copie

i n e p t e ” W y c h o w a ń c a n a t u r y B e a u r i e u ani „p a ro d ie d ’»Émile«”, jak za u w a ża

(17)

Z dysku sji n ad Podolanką księdza K rajew skiego spró b u jem y w y ­ łuskać p ro b lem aty k ę ściśle teoretycznoliteraoką, choć te pozornie ty lk o fo rm aln e zagadnienia w plecione są w szerszy k o n tek st filozoficzny i d y ­ d ak ty czn y 48. Z a rzu ty pod adresem powieści K rajew skiego i jej o brona sform ułow ane zostały w pięciu broszurkach, k tó ry c h a u to rstw a n ie

ustalono d efinity w n ie: List Sandomierzanki, Odpis męża

Podo-lanki na list Sandomierzanki, List PodoPodo-lanki w ychow anej w stanie na­ tu ry do swej przyjaciółki, List Paryżanki oraz Dialog, czyli Rozmowa Podolanki z m ężem 49.

A utor Sandom ierzanki w y ty k a K rajew sk iem u sztuczność i n ie n a tu -

ralność sam ej koncepcji stan u n a tu ry — sta n u „niezw yczajnego” , ja k pisze, i osiągniętego przez w prow adzenie obitej blach ą piw nicy. S y tu a c ja w yjściow a tego rom an su uznana zostaje za arealn ą. A nonim ow y a u to r

Odpisu u k ład n ie przy zn aje rację n iem al w szystkim zarzutom Sando­ mierzanki, zgadza się więc rów nież, że do opisu życia dzieci w p iw n icy „m iesza się już sz tu k a ” . Tłum aczy jednak, że chodziło tu o p ew ien e k sp ery m en t w ychow aw czy, k tó ry w praw dziw ym stanie n a tu r y b y łb y

n ie do przeprow adzenia. W Liście Podolanki przypuszczalnie sam K r a ­

jew sk i odpow iada, że n a w e t jeśli stan n a tu ry „je st czystą c h im e rą ” , to skoro dla nau k i m oralnej m ożna pisać niepraw dopodobne b a jk i o w ró ż ­

S. E t i e n n e (Le G e n r e r o m a n e s q u e en Fra nce d e p u i s l ’a p p a r i ti o n de la „N o u v e l ­

le H e l o ïs e ” j u s q u ’a u x a p p r o c h e s d e la R é vo lu tio n . P a ris 1922, s. 251). N osi ona

w so b ie i a k cen ty p o w a żn iejsze — k ry ty k ę sp o łeczeń stw a fra n cu sk ieg o o g lą d a ­ nego oczym a „córki n a tu ry ”. W n iek tórych jed n a k fra g m en ta ch p rzy n a leży w y ­ ra źn ie do gatu n k u p o w ia stk i sw a w o ln ej (zob. E. H e n r i o t, L es L i v r e s du s e c o n d

ra y o n . P aris 1926, s. 263— 278).

44 Zob. o m ó w ie n ie P i e t r a s z k i , op. cit., s. 432— 439.

49 [M. D. K r a j e w s k i ] , P o d o la n k a w y c h o w a n a w sta n ie n a tu r y , ż y c i e i p r z y ­

p a d k i s w o j e opis ują ca. 1784. J. R u d n i c k a w B ib l io g r a f ii p o w ie ś c i p o l s k i e j 1601— 1800 (W rocław 1964, poz. 408— 414) n o tu je 7 jej ed y cji z r. 1784, k tóre u k a ­

z a ły się w W a rsza w ie i w e L w o w ie. — L i s t S a n d o m i e r z a n k i do P o d o la n k i w s t a ­

nie n a t u r y w y c h o w a n e j . K rak ów 1784. S an d om ierzan k a p o sta w iła pod liste m d atę

„30 lip ca 1784”. — O d p is m ę ż a P o d o la n k i na li s t S a n d o m i e r z a n k i p o d a n y do d r u ­

k u w W a r s z a w i e . . . 1784, d a to w a n y „z P rzy ro d zen io w a , 28 w rześ. 1784”. — L i s t P o d o la n k i w y c h o w a n e j w s ta n ie n a t u r y do s w o j e j p r z y j a c i ó ł k i (1784). — L i s t P a r y ż a n k i do P o d o la n k i, c z y l i o ryg in a ł d o kopii. B roszu rę podpisano „Z P a ry ża ,

d n ia 22 p aźd ziern ik a 1784, Im irce, P a ry ża n k a ”. — Dia lo g, c z y l i R o z m o w a P o d o la n k i

z m ę ż e m . D zieło osta tn ie. W arszaw a 1785. B roszurka ta sta n o w i streszczen ie i p o d ­

su m o w a n ie d ysk u sji. P i e t r a s z k o (op. cit., s. 437— 438) stw ierd za, że a u torzy żad n ej z broszur n ie zo sta li d e fin ity w n ie u sta len i, le c z „jest n iem a l p ew n e, że b y li to w y łą c z n ie p ija rzy ”. Jako autora L i s t u S a n d o m i e r z a n k i w y m ie n ia się S ia r - czy ń sk ieg o lu b D m och ow sk iego; P ietraszk o w y su w a u zasad n ion e p rzyp u szczen ie, że autorem m ógł być F. N. G olański, D m o ch o w sk i zaś jed y n ie w sp ó ła u to rem tego lub jed n ego z n a stęp n y ch L is t ó w . L is t P a r y ż a n k i p rzyzn aje się na ogół z g o ­ d n ie S iarczyń sk iem u . A u torem L i s t u P o d o la n k i oraz D ia lo g u m ógł być p rzy p u sz­ cza ln ie sam K rajew sk i.

(18)

kach, „czem uż w y o b rażen ia stan u n a tu ry Użyć nie m ożna, aby baw iąc, karcić zdrożności” . W Dialogu pojaw i się jeszcze raz problem sta n u n a ­ tu ry — ty m razem jed n ak u zn an y on zostanie nie za pew ną k o n stru k c ję teorety czn ą i filozoficzny p u n k t w yjścia do pedagogicznych i k ry ty c z ­ nych rozw ażań książki, ale za w y obrażenie n a tu ry człow ieka w sensie cech jego c h a ra k te ru . K ra je w sk i w zorując się n a D ulaurensie, a ów z kolei, w ty m w yp ad k u , n a Rousseau, operow ał koncepcją sta n u n a ­ tu ry jako p ew n y m m odelem fik cy jn y m , teoretycznym . A u tor Dialogu uznał stan n a tu r y za istotę n a tu ry człow ieka. Spostrzec ją m ożna w każ­ dej jedn o stce ludzkiej po odrzuceniu w pływ ów w ychow ania i śro do ­ w iska, do któ reg o człow iek należy. Nie jest to więc — zdaniem a u to ra

Dialogu — ‘„c h im era ” 50. W ydaje się, że n astąpiło tu pew ne pom ieszanie

pojęć, bow iem obserw acja n a tu ry człow ieka bez jego obciążeń ed u k a ­ cy jny ch czy środow iskow ych rów nież w iodła do założenia pew n ej sztucznej i teo rety czn ej koncepcji. Jeśli jed n ak n a w e t u R ousseau w y ­ stępow ała ta k a w ieloznaczność w słow ach „ n a tu ra ” i „ n a tu ra ln y ” , nie m ożna się dziwić, że w sporze polskim pojaw iło się ty le n ieja sn y ch sform ułow ań.

Sztuczności sta n u n a tu r y sprzeciw i się i B rzostow ski w W ieśniaczce przez u sta R o z a lijk i51. K ra je w sk i zaatak o w an y tu został nie za sw oje w iny, lecz za p rzejęcie z b e le try sty k i zachodniej m odnego i popularnego zabiegu kom pozycyjnego — w p row adzenia m otyw u sztucznej hodow li człow ieka n a tu ra ln e g o , k tó ry to m otyw w dalszych p a rtia c h tego ro d zaju powieści służył skróconem u w ykładow i filozofii sensualistycznej, a póź­ niej — m niej lub b ard ziej głębokiej k ry ty c e społecznej. Dla lud zi pol­ skiego O św iecenia koncepcja ta okazała się sztuczna. Spraw dzenie w a r­ tości pow ieści K rajew sk iego odbyw a się poprzez k o n fro n ta cję lite r a tu r y z rzeczyw istością, z osobistym dośw iadczeniem k ry ty k a . N ie w e ry fik u je się praw dziw ości pow ieści przez p orów nanie jej z lite ra tu rą czy a u to ­ ry te te m filozofów , lecz po p ro stu z życiem. D odajm y, że z życiem porów nyw ano tu przede w szystkim „prow o k acy jną koncepcję pedago­ giczną, k tó rą czy telnicy tra k to w a li dosłow nie i serio” — głębszy sens sp o ru tyczył jed n ak , ja k pisze P ietraszk o , nie ty le niepraw do po do bień ­ stw a obrazu rzeczyw istości, ile niezgodności tego ob razu z k oncepcją n a tu r y p rz y ję tą przez ideologów polskiego O św iecenia — „ n a tu ry jako określonego filozoficznego m odelu p o rządku społecznego” 52.

50 L is t S a n d o m i e r z a n k i , s. [3]. — O d p is m ę ż a P o d o la n k i, s. 5— 7. — L i s t

P o d o la n k i , s. 5. — Dialog, s. 25— 27.

51 [P. K. B r z o s t o w s k i ] , W ie śn ia c z k a . W arszaw a 1786, s, 3— 4. B oh aterk a w sp o m in a o „god n ych p a n ia ch ” — P od olan ce, S an d om ierzan ce i Z agran iczn ej (tj. P aryżan ce) i dodaje: „T am te są szla ch etn e d am y, a ja w ieśn ia czk a : n ie b y ­ łam jed n ak ch o w a n a w p iw n ic y ”.

(19)

N astęp n y zarzut, tyczący zbytniego n a tu ra liz m u opisów, najp ełn iej

sform ułow ał także a u to r Sandomierzariki:

N atu ra je s t m iła , a le n ie id zie za tym , że się p o w in n o podobać w szy stk o , co je s t z n atury. N atu ra n a tu ra ln ie i p ię k n ie i b ez odrazy w y ra żo n a być m oże, k ie d y n ią p rzy sto jn o ść i d elik atn ość p o w o d u je 53.

P o s tu la t selektyw ności w opisie realió w życia w piw nicy w ysunięto w oparciu o koncepcję głoszącą p ew n ą sublim ację sztu ki w stosunku do

rzeczyw istości. List Sandomierzariki poruszy ł tu zagadnienie, k tó re nie

ty lk o d ysk u to w an e było szeroko w d o k try n ie k lasycystycznej, ale k tóre poruszano w e F ra n c ji rów nież w zw iązku z rozw ojem pow ieści now o­ ży tn ej — d e b a tu jąc n a d praw em a u to ra do realizm u opisu, ogranicza­

nego często przez k ry ty k ó w w ym ogam i bienséance lub w zględam i dy­

daktyczn y m i.

P o stu la to m elim inacji b rzy d o ty czy estety zacji opisu tow arzyszyły w Liście Sandomierzariki sugestie do m ag ające się większego praw dopo­ dob ień stw a fik cji pow ieściow ej. Z arzut, iż P odolanka nie b y w ała w ko­ ściele, tyczy m oralnego w zoru pow ieści. N atom iast pytan ie, dlaczego b o h a te rk a w czasie swej długiej podróży z Podola do W arszaw y ani w m a ją tk u hrabiego nie zw róciła uw agi na nieuczciw ych karczm arzy o szukujących chłopów, a u jrz a ła ich dopiero w drodze pow rotnej, lub dlaczego Ao po w y jściu Podolanki z piw nicy nagle zniknął, a ta p rze­ stała się intereso w ać jego losem, oraz kilk a podobnych zgłoszonych w ątpliw ości — dom aga się w iększej p recy zji chronologicznej i psycho­

logicznej 54. A u to r Odpisu uspraw ied liw iać będzie potknięcia chronolo­

giczne „nied o statkiem pam ięci”, zapom nienie o Ao — n adm iarem no­ w ych w rażeń P odolanki, k tó ry ch opis pochłonął ją całkowicie, i t p . 55 N ajzręczniej o d p aru je zarzu ty pod adresem chronologii opow iadanych

zdarzeń a u to r L istu Podolanki — przypuszczalnie sam K rajew ski. W y­

stąpi on w obronie p raw a pisarza do takiego u k ład u fabuły, jak i uważa za n a jp rz y d a tn ie jsz y dla n ad rzęd n ej koncepcji swego dzieła — powieści zw alczającej p rzy w a ry obecnego w ieku. Rów nież i dalsze tłum aczenie się z niedokładności w opisie w y k a z u je p ew ne zainteresow anie p rob le­ m am i kom pozycyjnym i powieści, choć w yrażone bardzo n ie p o ra d n ie 5G.

S p ra w a ta w y stąp i raz jeszcze w Dialogu. A utor, być może K rajew ski,

w y k ład a tu zasady, k tó ry m i w inien się k ierow ać tw órca powieści, jaką dziś nazw alibyśm y realistyczną.

53 L is t S a n d o m ierza r ik i, s. [3]. 54 I b i d e m , s. [5—9].

55 O d p is m ę ż a P o d o la n k i, s. 13— 16. O p u szczen ie w z m ia n k i o Ao tłu m aczy n a j­ le p ie j o ry g in a ł fra n cu sk i P o d o la n k i. Im irce p o ch ła n ia n ie tylk o „odkrycie św ia ta ”, a le ró w n ież jej rom ans z hrabią.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zdanie odrębne jako przejaw kooperacji składu orzekającego 157 4.. Sędziowskie strategie związane z votum separatum

Tematem pracy jest sędziowski spór rozpatrywany przez pryzmat zjawiska, jakim jest złożenie przez członka składu orzekającego zdania odrębnego (votum separatum). Jej celem

działalność uczelni mająca na celudziałalność uczelni mająca na celulepszelepsze usytuowanie się na rynku, usytuowanie się na rynku, usytuowanie się na rynku, usytuowanie się

1) wychowawcy oddziału, po zasięgnięciu opinii rodziców ucznia, 2) rodziców ucznia, po zasięgnięciu opinii wychowawcy oddziału. Decyzja rady pedagogicznej uzasadniona jest

Widoki –rzuty odzwierciedlające zewnętrzny zarys przedmiotu Widok kompletny -odzwierciedla całą powierzchnię przedmiotu... Widoki –rzuty odzwierciedlające zewnętrzny

Równie dobrze można by jednak potraktować Peipera jako poetę świadomości, w któ- rej nie ma niczego, czego wcześniej nie byłoby w zmysłach, jako twórcę szczególnie

udając się na łow iska M orza Północnego w pełnej gotowości technicznej.. potrzeb rem

„TA, KTÓRA CZYNY WIELKICH BOHATYRÓW GŁOSI” 31 jako przede wszystkim wersji poematu opisowego 74 , w którego ramach mieszczą się różne formy wypowiedzi, nieburzące