Kathleen M. Hall Jamieson
Ograniczenia gatunkowe a sytuacja
retoryki
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 68/1, 211-219
KATHLEEN M. HALL JAMIESON
OG RA NICZEN IA GA TUNKOW E A SY TU A CJA RETORYKI Od w ieków re to ry k a opierała się n a rozróżnieniach gatu nk ow y ch A ry stotelesa, k tó ry podzielił je na doradcze, sądow e i popisowe. T en podział A ry stotelesa m u siałb y zostać przekształcony, ab y objąć form ę reto ry cz n ą kazania; załam u je się on jed n a k w k o n fro n ta cji z danym i, z k tó ry m i w spółczesny badacz m usi mieć do czynienia. W yszukuje się now e sche m a ty k lasy fik u jące w celu w y ja śn ie n ia tak ich zjaw isk retory czn ych , jak p ran ie mózgu, re to ry k a gestu, słow ne w y rażan ie w ściekłości i w yw ód napom inający. W ysiłki zm ierzające do uporządkow ania zjaw isk reto ryczn ych p rzy n a jm n ie j chw ilow o odw róciły uw agę badaczy od trudów , k tó ry c h celem je s t odróżnienie re to ry k i od poetyki i filozofii. Lecz hi sto ry czny przegląd prób odróżnienia re to ry k i od poetyki na płaszczyźnie gatunkow ej byłby bardzo obszerny. Często badacze przyw iązu ją zbyt dużą w agę do u sta le n ia g atu n k o w y ch rozgraniczeń m ięd zyd yscyp linar- nych. Jeśli re to ry k a jako dyscyplina n aukow a od początku swojego istn ie nia była p rzedm iotem św iadom ych k lasy fik acji gatunkow ych, czy nie n a leżałoby w reszcie w yjaśnić, co m am y n a m yśli, dokonując rozróżnień ga tunkow ych?
Z am iast d efiniow ania g a tu n k u i b ad an ia w tó rn y ch n a stę p stw k la sy fik acji gatu nk o w ej badacze z a jm u ją c y się re to ry k ą skłonili się do tra k tow an ia g a tu n k u jako zaufanego i dobrze znanego przyjaciela, k tórego fu n k cja jest oczyw ista, a p rzy d atn o ść pow szechnie u zn an a 1. M oglibyśm y
[Kathleen M. H a l l J a m i e s o n jest pracownikiem naukowym U niw ersy tetu w Maryland.
Przekład według: K. M. H a l l J a m i e s o n , Generic Constraints and the Rhetorical Situation. „Philosophy and R hetoric” 6 (1973), nr 3, s. 162—170. P o szczególne części tej pracy są streszczeniem jej dysertacji doktorskiej.]
1 Sposób posługiw ania się przez badaczy terminem „gatunek” najlepiej zilu struje w yliczenie ostatnio spotykanych znaczeń tego terminu w czasopismach poświęconych retoryce. L. W. R o s e n f i e l d (A Case S tu d y in Speech Criticism: the Nixon—Tru man Analog. „Speech Monographs” 35 (1968), November, s. 435) sugeruje, że „gatunkowe podobieństwo dwóch przem ówień <oba mogą być sk lasy fikow ane jako apologie w łaściw e dla środków m asow ego przekazu) postuluje b a danie według zasady analogii [analogie criticism] — porównywanie przem ówień
z pow odzeniem odstąpić od tej naszej zażyłości z g atu n k iem i postaw ić trz y p ytan ia: Dlaczego g a tu n k i pow stają? J a k i w p ły w m a gatu n ek na re to ra i badacza? J a k a jest fu n k c ja b ad ań gatunkow ych?
G atu n ek (genre), te rm in zapożyczony z języka francuskiego, oznacza odrębną form ę, ty p lub rodzaj 2. Z w ydzielenia g atu n k ó w w ynika, iż po dobne cechy znaczące z a w a rte są w u tw o rach tego sam ego ty p u nieza leżnie od ich a u to ra i okresu, w k tó ry m pow stały. D any g a tu n e k re to ry cz n y zaw iera te k sty posiadające w spólne cechy c h a ra k te ry sty c z n e i od różniające je od tekstó w in n y ch g atu n k ó w reto ry czn y ch . Jeśli więc apo logia jest g atu n k iem reto ry k i, to apologia S o k ratesa i przem ów ienie w C heckers [Checkers Speech] R ich ard a N ixona, jako należące do tego sam ego g atu n k u , p ow inny być podobne do siebie w sw ych cechach zn a czących. Ponadto, oba te te k sty razem pow inny być b ardziej niż każdy z nich oddzielnie p o rów nyw alne do przem ów ienia innego g a tu n k u p rzed staw ionego przez tego sam ego m ówcę. P rzem ów ienie w C heckers pow in no być w sw ych cechach znaczących b ardziej podobne do apologii S o k ra tesa niż — ja k b y się w ydaw ało — do m ow y in au g u ra cy jn e j Nixona. Jeśli zaś te k s ty reto ry czn e są w sw ych cechach znaczących b ardziej zróż nicow ane niż podobne do siebie, nie byłoby rzeczą w łaściw ą k lasyfiko w anie ich jako należących do tego sam ego g atu n k u . K ied y wiadomo, co
w taki sposób, że każde z nich stanowi wzorzec odniesienia dla drugiego”. Choć badania jego nie są szczegółowe, Rosenfield sugeruje, że analiza oparta na zasa dzie analogii um ożliwia odróżnienie cech retorycznych charakterystycznych dla m ówcy od tych, które są charakterystyczne dla gatunku lub sytuacji. Uważa on również, że badania według zasady analogii mogą w ykryć ew olucję, która „do konała się w sam ej form ie” (s. 435). W perspektyw ie badawczej zarysowanej przez R osenfielda jest również m iejsce i na m odalność opartą na zasadzie analogii (L. W. R o s e n f i e l d , The A n atom y of Critical Discourse. Jw., March, s. 67—68). B u t l e r (The Apology, 1971 Genre. „Southern Speech Communication Journal” 37 <Ί972), Spring, s. 281—289) opiera sw ą analizę obrony E. K ennedy’ego z 25 VII 1969 na dokonanej przez Rosenfielda analizie apologii N ixona i Trumana. B o w e r A l y (The Gallows Speech: A Lost Genre. Jw., 34 (1968), Spring, s. 204—213), stwierdza na s. 210, że „tak jak w przypadku i każdego innego gatunku, w y ją t kowa sytuacja i nienormalna forma przem ówienia mogą czasam i być bardziej interesujące niż przem ówienia stereotypow e”. G. E. W i l s o n (Genre and, Rhe toric in D ryden ’s Upon the Death of the Lord Hastings. Jw., 35 (1970), Spring, s. 256—266) analizuje ten wiersz jako przykład odpow iedniego stylu, zaliczając go do gatunku epideiktycznego. H. G. S t e l z n e r (The Quest S to ry and Nixon’s Novem ber 3, 1969 Address. „Quarterly Journal of Speech” 57 (1971), April, s. 163— 172) natom iast posługuje się gatunkiem literackim jako środkiem analizy prze m ówienia politycznego. T. O. W i n d t Jr. (The Diatribe: Last Resort for Protest. Jw., 58 (1972), February) próbuje „ustanowić odrębne gatunki retoryczne dla interpretowania zjaw isk retorycznych”.
2 L. F. В i t z e r, The Rhetorical Situation. „Philosophy and Rhetoric” 1 (1968), January, s. 2. [Artykuł Bitzera stał się punktem w yjścia do długiej dyskusji
o podstaw owych w łaściw ościach retoryki, toczonej na łamach kilku roczników czasopisma „Philosophy and Rhetoric” — przyp. red.l
czyni d an ą w ypow iedź m ow ą in au g u racy jn ą, a nie apologią, to w te d y m ożna mówić o w yo d ręb n ien iu cech c h a ra k te ry sty c z n y c h g atu n k u . G dy zaś w iadom o, jakie cechy c h a ra k te ry sty c z n e w y p ełn iają schem at m ow y in au g u ra cy jn e j, k tó ra dopiero m a pow stać, m ożna m ówić o w y o d ręb n ie n iu g atunk ow y ch w łaściw ości [generic m em b ra n es] m ow y in a u g u ra cyjnej.
G atunki k s z ta łtu ją się jako rea k c ja n a sposób odbierania przez m ów cę oczekiw ań publiczności i w ym ogów sy tu acji. A oto w y jaśn ien ie tej tezy o p arte na p rzy po m n ien iu pow szechnie znanego p rzy pad ku . Z m arł człowiek. Jego najbliżsi z b ierają się dokoła grobu, aby złożyć go n a w iecz n y odpoczynek. Je d en z nich zaczyna przem aw iać. N astró j je st posępny. Zgrom adzeni, bolejący w poczuciu s tra ty , s ta ją z konieczności wobec b ru ta ln e j k o n fro n ta cji z ich w łasn ą śm iertelnością. N aw et jeśli m ówca nie słyszał nigdy, an i nie czytał m ow y pochw alnej, na pew no, jeśli nie jest n iew rażliw y m gburem , posłuży się pochw alną reto ry k ą. W ym aga tego sy tu acja. O czekuje tego publiczność. P ro feso r B itzer w y ja śn ia p ow staw a nie form reto ry czn y ch w k ateg o riach p o w tarzaln y ch w ym agań s y tu a c y j
nych:
Z dnia na dzień, z roku na rok, pojawiają się porów nyw alne sytuacje w yw ołujące porównywalne reakcje; tak w łaśnie powstają form y retoryczne oraz ich specyficzne słownictwo, gramatyka i s t y l 3.
N ie chcę polem izow ać z tw ierd zen iem B itzera, że fo rm y reto ry czn e p o w stają dzięki p o ró w ny w aln y m reak cjo m na p orów nyw alne sy tuacje. C hciałabym n ato m iast bardzo m ocno podkreślić, że w y b ra n ie w łaściw ej rea k c ji na sy tu a c ję reto ryczną, k tó ra nie m a precedensów , w y nik a n i e t y l k o z s a m e j s y t u a c j i , ale tak że z istn iejący ch już p rzed nią fo rm reto ryczn ych .
Cechy odziedziczone po istn ieją cy c h w przeszłości g a tu n k a c h są w i doczne w naro dzin ach nowego g atu n k u . G atu n k i nie w yw odzą się sam e z siebie. W jak i sposób np. m oże badacz w yjaśnić relig ijn e zabarw ienie przem ów ienia in au g u racy jn eg o W aszyngtona? T aka sy tu a c ja reto ry czn a przed tem się nie zdarzyła. Nie pow inniśm y więc, w edług B itzera, oczeki wać, że tra d y c y jn e fo rm y przesądzą o w ypow iedzi W aszyngtona. Z au w a żając re lig ijn e zabarw ienie tego przem ów ienia inaug uracyjn ego , badacz g atunków m ógłby się spierać, że przem ów ienie to je st tw o rem re lig ij nym , gdyż zostało u k ształto w ane przez a m e ry k ań sk ą tra d y c ję przem ó w ień n a zgrom adzeniach pobożnych. Nie trzeb a do kładnej an alizy tego przem ów ienia, aby zauw ażyć piętno, jak ie odcisnęła na nim fo rm a kaza nia. W aszyngton m ów i np., że „byłoby rzeczą w y jątk o w o niew łaściw ą pom inąć w tej pierw szej oficjalnej w ypow iedzi m oje żarliw e błaganie
3 The Inaugural Addresses of the Presidents. Annotated by D. N. L o t t. N ew York 1961, s. 3—4.
skierow ane do W szechmogącego, k tó ry rządzi w szechśw iatem ”. B łaganie to brzm i:
Składając ten hołd w ielkiem u Stw órcy w szelkiego powszechnego i pry w atnego dobra, jestem przekonany, że wyraża on Wasze uczucia w tym sa mym stopniu, co i moje (...). Żaden naród nie powinien bardziej wyznawać i uw ielbiać tę N iew idzialną Rękę, która prowadzi sprawy ludzi, niż narody Stanów Zjednoczonych.
Przem ów ienie in a u g u ra cy jn e d o kładnie w sk azu je n a zw iązek m iędzy cnotą i szczęściem, k tó re stan o w iły podstaw ę ów czesnej teorii p raw a n a turalnego. N astępnie, p rzy jm u ją c s ty l d u szp arsterski, stw ierdza:
Nie powinniśm y w najm niejszym stopniu ulec błędnemu przekonaniu, że łaski Niebios mogą być skierow ane do narodu, który nie stosuje się do odwiecznych praw porządku i sprawiedliwości, ustanowionych przez same N ieb iosa4.
Po ostrzeżeniu przed d oraźną p o p raw k ą do k o n sty tu c ji i zrezygnow a n iu z „pieniężnych k o m p en sat” in n y ch niż w y d atk i, m owa in a u g u ra cy jn a kończy się błag alny m zw ro tem ty p o w y m d la w ypow iedzi re lig ij nej:
Raz jeszcze do łaskawego Ojca Rodu Ludzkiego, który zechciał łaskaw ie obdarzyć naród am erykański m ożliwościam i zastanawiania się w idealnym spokoju i usposobieniem dla decydowania z niezrównaną jednom yślnością o form ie rządu (...), zwracam się w pokornym błaganiu, niech Jego Boskie błogosław ieństw o towarzyszy w yważonym ocenom politycznym , w strzem ięźli wym naradom i mądrym posunięciom, od których zależy powodzenie tego R ząd u 5.
Mowa in a u g u ra cy jn a w y raża w iarę W aszyngtona, że przem ów ienie to w yrosło z sy tu acji. W aszyngton zauw aża, że „byłoby w yjątkow o n ie w łaściw e pom inąć w tej pierw szej oficjalnej w ypow iedzi m oje żarliw e błaganie do W szechmogącego Boga” . W zakończeniu zaś mówi: „ P rze kazaw szy w am w ten sposób m oje uczucia w yw ołane okolicznością, k tó ra nas tu zebrała razem (...)” 6. Chociaż W aszyngton w skazuje, że przem ów ie nie to spełnia w ym ogi sy tuacji, to jed n a k jego w yczucie ty p u re to ry k i w y m aganej przez tę sy tu ację, a także jego zrozum ienie isto ty sam ej tej sy tu ac ji zabarw ione jest sty lem reto ry czn y m oraz ro lą przyw ódcy g ru p y w yznaniow ej. W zw iązku z tym , w iększą część te k stu tego przem ów ienia m ógłby rów nie dobrze w ygłosić p asto r z Nowej A nglii do sw ych p arafian . B łagaln y ty p w ypow iedzi zapoczątkow any w m owie in au g u ra cy jn e j W a szyngtona pojaw ia się i później w m ow ach in a u g u ra cy jn y c h w iększości in n y ch prezydentów .
N iek tórzy m ów cy [rh eto rs] b ard ziej niż in n i sk rępo w ani są k o n w en
4 Ibidem, s. 4. 5 Ibidem, s. 3. 6 Ibidem, s. 5.
cjam i g a tu n k u , poniew aż są świadom i, że fo rm y u k ształtow an e w p rze szłości istn ie ją w teraźniejszości 7. Mówca w yw odzący rozum ienie sw ej ro li z tra d y c ji in sty tu c ji, k tó rą rep re z en tu je , będzie np. bardzo często odczu w ał ograniczenia gatunkow e siln iej niż m ówca nie zw iązany z in s ty tu cją o długiej tra d y c ji.
Poniew aż długow ieczne in sty tu cje tw orzą w iele w ypow iedzi reto ry cz nych, zaczyna pow staw ać zbiór stały ch fo rm u ł w łaściw ego im s ty lu re to rycznego. M owy in au g u ra cy jn e oraz przem ów ienia o stan ie p ań stw a są g a tu n k a m i lu b form am i przem ów ień ch a ra k te ry sty c z n y m i dla a m e ry kańskich prezydentów . D ek rety Im p erium Rzym skiego są w podobny sposób o d ręb n e od inn y ch rodzajów cesarskich przem ów ień. E ncykliki, bulle, listy p astersk ie i alokucje należą do form reto ry czn y ch u trw a lo ny ch przez Kościół rzym skokatolicki. P rzez całe w ieki g a tu n k i te u k sz ta ł tow ały pew ne oczekiw ania publiczności i reto ró w zw iązanych z danym i in sty tu cja m i.
U stanow ienie i u trzy m y w an ie określonych in sty tu cjo n a ln y c h form r e tory czn y ch słu ży też do o kreślenia sam ej in sty tu cji. W bardzo k o n k re t n ym u jęciu Kościół rzym skokatolicki zn an y jest św iatu jako in sty tu c ja w y d ająca bulle, listy p astersk ie, alokucje, encykliki i ośw iadczenia e x cathedra. D o k try n a i form a są tu zjednoczone, tak jak ostatecznie zjed noczone są s ty l i treść.
G a tu n e k reto ry czn y zw iązany z k o n k re tn ą in sty tu c ją u trw a la w h i sto rii jej istn ienie i w y o d ręb n ia ją od innych. Istn ien ie typo w ych fo rm przem ów ień g w a ra n tu je poczucie ciągłości danej in sty tu c ji i p o d trzy m u je przez w ieki jej tożsamość.
G a tu n ek u trw a la specyficzną reto ry k ę in sty tu c jo n a ln ą poprzez tw o rzenie oczekiw ań, k tó re w przyszłości każdy oficjalny m ówca re p re z e n tu ją c y d an ą in sty tu c ję czuje się zobow iązany raczej spełnić niż zakw e stionow ać. In sty tu c ja o długiej tra d y c ji zm ierza do u k ształto w an ia sko stn ia ły c h w zorów gatunków , k tó ry m i się posługuje. T rady cje gatunkow e p ap iestw a d e te rm in u ją np. reto ry czn e w y b ory w spółczesnego papieża. P apież może przedstaw ić sw oje orędzie w form ie bulli, alokucji, listu p a pieskiego, encykliki. Może p rzem aw iać e x cathedra lu b — jak czyni to
7 Jest rzeczą interesującą, w jaki sposób ograniczenia gatunkowe oddziały w ają na m ówców i badaczy. N iektóre sytuacje tak w yraźnie w ym agają reakcji, że naw et ludzie niew rażliw i są w stanie poddać się sytuacyjnym wymaganiom A co w wypadku mniej ograniczonych sytuacji? Można świadom ie przyjąć ogranicze nia w ynikające z tradycji gatunku. Przed napisaniem lub naszkicow aniem m owy inauguracyjnej wchłania się ograniczenia narzucone przez tradycję, studiując prze m ówienia inauguracyjne dotychczasowych prezydentów. Podobnie, badacz tradycji retorycznej mimo woli, jeśli nie rozm yślnie, przyjm uje ograniczenia gatunkowe. A le co z osobą, która odczuwa te ograniczenia, nie posiadając dokładnej znajomości tra dycji retorycznej? A może ludzie w yczulają się na istnienie gatunków w taki sam sposób, w jaki dziecko wyczula się na struktury języka jego rodziców? Problem asym ilacji gatunkowej wymaga zbadania.
w encyklice H um anae vitae — ty lk o po p ro stu spraw ow ać zw ykłą władzę.
Gdy papież P aw eł VI zdecydow ał, że jego zakaz k o n tro li urodzin po w inien p rzy b rać form ę encykliki, cechy c h a ra k te ry sty c z n e tego g atu n k u ukształto w an e przez poprzednie encykliki papieskie za b arw iły jego w izję reto ry k i. J e s t praw dopodobne, że c h a ra k te r decyzji o k o n tro li urodzin oraz rodzaj jej odbiorców in te n c jo n a ln y ch zaw ażyły na w yborze form y e n cykliki. Papież chciał zw rócić się raczej do w szy stk ich katolików niż do jak ie jś jedn ej ty lk o g ru p y Kościoła; chciał też, aby jego d e k laracja ode b ran a została rów nież przez św iat pozakatolicki. B ulla lub alokucja b y ły tra d y c y jn ie adresow ane do pew nej g ru p y w iernych, a encyklika — do całego Kościoła. W te n sposób encyklika, zgodnie z tra d y c ją Kościoła, lepiej nad aw ała się jako form a przekazu dla ad re sa tó w tej d eklaracji papieża. P o d ję ty tem a t był bardzo złożony i P aw eł V I nie mógł dopuścić do błędnego jego rozum ienia; te m a t dom agał się fo rm y raczej pisem nej niż u stn ej. Tem atow i odpow iadała więc z n a tu r y fo rm a encykliki, k tó ra zw ykle jest tek ste m raczej p isanym niż m ów ionym . F o rm a encykliki słu ży też u w y d a tn ie n iu d o k try n a ln ej ważności H um anae vitae. G dyby P a w eł VI p rzed staw ił sw oją n au k ę w form ie przem ów ienia, odebrano by ją praw dopodobnie jako a k t m niej doniosły.
Użycie g a tu n k u encykliki w yw o łu je określone oczekiw ania zarów no u podm iotu w ypow iedzi [rhetor], jak i u jego odbiorców. W encyklice oczekuje się określonego sty lu , pew n y ch rodzajów arg u m en tacji, okreś lonego poglądu na św iat i in n y ch typow ych założeń. S ty l encykliki od znacza się złożoną składnią — używ a niezm iennego, absolutystycznego słow nictw a i jest dodatkow o ograniczony łaciną. E ncykliki opierają się na tra d y c ji w u zasadnieniu głoszonych treści. S k łan iają się raczej do głoszenia p rz y ję ty c h tez niż do d yskusji. Ich pogląd na św iat jest zasad niczo bardziej staty czn y niż dynam iczny. Ponadto, encykliki sk łan iają się k u tem u, by w ychodzić od podobnych założeń. Z ak ład ają np. istnienie p raw a n a tu ra ln e g o oraz p rzy zn ają papieżom p rzy w ilej in te rp re to w a n ia go w im ieniu Kościoła 8.
W pływ g a tu n k u odczuwa nie tylko m ówca, lecz tak że badacz. Mówca nie może unik n ąć w p ły w u tra d y c y jn y c h form n a u k ształto w an ie jego w y powiedzi; odbiorcy k o m unik atu , a więc i badacz jako jed en z nich, nie m ogą uciec przed k lasy fik acją gatu nk o w ą p rzy odbiorze i w artościow a n iu badanego tek stu .
S ztukę zapow iadaną jako kom edia odbieram y, oczekując od niej roz ryw ki. S ztu k a Czekając na Godota, w y staw ian a po raz pierw szy w Mia mi, była reklam o w an a jako kom edia. B yw alcy klubów wieczorow ych p rzybyli do te a tru , oczekując przed staw ienia w sty lu kom edii z B road
8 Zob. K. M. J a m i e s o n , A Rhetorical-Critical Analysis of the Conflict over „Humanae V ita e”. Praca nie opublikowana, rozdz. 2, 4 i 5.
w ayu. S ztuka nie spełniła ty ch oczekiw ań i nie spodobała się publiczności. Błędne zaszeregow anie gatun k o w e stw orzyło oczekiw ania odbiorców, k tó ry ch spełnienie nie było przeznaczeniem tej sztuki.
Mowy in a u g u ra cy jn e prezy d en tó w pow inny w yrażać poglądy i sty l nowej ad m in istracji. Od m ow y tak ie j oczekuje się pełnego godności sty lu przem aw iania. G dyby p rezy d en t w y k o rzy stał tę okazję do opow iadania podniecających h isto ry jek , oczekiw ania nasze nie zostałyby zaspokojone, nasza rea k c ja zaś b y łab y n egatyw na.
Przekroczenie k onw encji reto ry cz n y c h u k ształtow an ych przez tra d y cję gatu nkow ą pro w oku je rea k c ję odbiorców. Je d n y m z elem entów w do m yślnej um ow ie m iędzy m ówcą a publicznością jest założenie, że m ówca raczej spełni, niż zaw iedzie n ad zieje uczynione odbiorcom przez d aw niejsze w ypow iedzi retory czne, zrodzone w rea k c ja c h n a podobne s y tu a cje. C harles S u m n er, o rędując za pacyfizm em w sw ojej m owie z 4 lipca, pt. O p ra w d ziw ej w ielkości narodów , nie spełnił oczekiw ań stw orzonych i u trw alo n y c h przez 75-letnią tra d y c ję uroczy sty ch przem ów ień p a trio tycznych. S u m n er w ygłosił przem ów ienie, którego m ożna b y oczekiw ać w kościele lub n a spo tk an iu org an izacji p acyfistycznej, do publiczności zgodnie z tra d y c ją oczekującej p okazu retorycznego w sty lu uroczystego przem ów ienia patriotycznego. E. L. P ierce napisał:
Z am bony często rozbrzm iewały kazania o pokoju; w kalendarzu „A nni versary W eek” były podane stow arzyszenia pacyfistyczne <...), ale żaden jesz cze mówca, przem awiając w im ieniu w ładz miasta w obecności oficerów i żoł nierzy, nie zaatakował wojny w o g ó le 9.
S u m n e r pogw ałcił u k ład m iędzy m ów cą i odbiorcam i, n arzucony przez sy tu a c ję i w zm ocniony o kreślonym i oczekiw aniam i słuchaczy. W w y nik u tego został sk ry ty k o w a n y za sw ą „m onom anię, sofistyk ę i zarozum iałość” przez je d n y c h 10, a pochw alony za sw ą odw agę przez d r u g ic h n . E fekt przem ów ienia nie może być p rzy p isa n y oryginalności jego treści. Podob ne idee b y ły głoszone także poprzednio. Jego efek t m ożna przypisać n a ruszeniu kon w en cji gatunkow ej. E seista E. P. W hiple z Bostonu napisał:
Źródłem w ielkiego sukcesu Sum nera było to, że jego przem ówienie było pieczołow icie tak uformowane, aby w cale nie przylegać do sy tu a c ji12.
K lasy fik acja gatun ko w a · w y tw a rz a u publiczności określone oczeki w ania od w ypow iedzi. O czekiw ania te w p ły w a ją na percepcję w ypow ie dzi oraz jej ocenę. G dy badacz p o ró w n u je w spółczesny m u tek st re to ry czn y z w y b itn y m i p rzy k ład am i tego ty p u z przeszłości, fo rm alizuje
9 Memoir and Letters oj Charles Sumner: 1838—45. T. 2. Boston 1881, s. 343. 10 D. D o n a l d , Charles Sumner and th e Coming oj the Civil War. New York 1967, s. 112.
11 Ibidem, s. 117.
tylko n a tu ra ln y proces. G dy badacz posługuje się sły n n y m przem ów ie niem jako p u n k tem odniesienia dla spraw d zen ia i oceny nowego p rze m ów ienia, n a stęp u je tylk o fo rm alizacja i dodanie sądów w arto ściu jący ch h istorię do um iejętności w rodzonej rów nie dobrze poganiaczom w ielb łą dów, jak i królom 13.
W rodzona człow iekowi potrzeb a u k ła d u odniesienia sk łania go w s tro n ę k lasy fik acji gatun k ow ej. Rzeczą id ealną byłoby, aby badacz w strz y m ał się z g atu n ko w y m zaszeregow aniem u tw o ru , dopóki nie zobaczy go takim , jak im n ap raw d ę jest. W p ra k ty c e jednakże osiągnięcie przez czło w ieka takiego d y sta n su do badanego te k stu je st m ało praw dopodobne. J e śli sy tu a c ja reto ry czna, nazw anie zdarzenia oraz dotychczasow a p ra k ty k a reto ry czn a m ów cy nie określą k sz ta łtu gatunkow ego danej w ypo w iedzi, zanim ją się usłyszało, to sam a w ypow iedź zasu g eru je i o trzym a odpow iednie dla siebie zaklasyfikow anie gatunkow e. W ystarczy p rz y pom nieć rea k c je publiczności tow arzyszące p rap re m ie rz e Bonnie and Clyde. Brocząca k rw ią scena ku lm in acy jn a film u nie s ta ła się jeszcze pożyw ką dla plotek na sp o tkaniach tow arzyskich. Oprócz sporady czn y ch alu zji do m ającej n adejść rzezi film w zbudzał śm iech. Sceny pościgów przy p o m in ały kom edie w y tw ó rn i K eystone. Publiczność, u leg ając tem u podstępow i, śm iała się. G atunkow a k lasy fik acja film u została dokonana i utrw alo n a. A p otem m orze krw i. W idow nie zam arły, oszołom ione zdradą p rzy ję te j konw encji gatunk o w ej. W film ach w y tw ó rn i K eysto ne nie było nigdy rzezi. Sugestia i podstęp taki, jak w B onnie and C lyde, może jednakże ty lk o raz n aru szy ć gatunkow e oczekiw ania. P rzed staw ien ie stw arza oczekiw ania. G dy inn e film y, jak W ie lk i m a ły człow iek, m iesza ją elem enty w esołe i o k ru tn e, szok je st złagodzony. Zachodzi g atu nko w a przem iana, a publiczność usto su n k o w u je się do jej w y tw o ru w edług rea k c ji uw aru n k o w an y ch przez Bonnie and Clyde.
Mówiąc o ograniczających efek tach k lasy fik acji gatun ko w ej, szkic te n m ógłby m im ow oli sugerow ać, że k lasy fik acje te są dla reto ró w i badaczy czym ś w ro d zaju głazu Syzyfa. Tak jed n ak być nie m usi. G atu nki nie pow inny być tra k to w a n e jako fo rm y statyczne, lecz jako zjaw iska w s ta nie ew olucji. N ależy przystępow ać do b adań nad nim i raczej z d arw in o w skiego niż p latońskiego p u n k tu w idzenia. O ile istn iejące g atu n k i m ogą zabarw iać reto ry k ę, to niekoniecznie w p ły w ają n a sk ostnienie jej form . R etorzy nieu stan n ie m o d y fikują g atu n k i. P o w sta ją now e g atu nk i. G a tu nek w cale nie pow oduje badaw czej stagnacji. Zrozum ienie g a tu n k u um oż
18 Gdy szary człow iek mówi: „Przem ówienie inauguracyjne N ixona było dobre, jednak gorsze niż K ennedy’ego”, zakłada on, że oba te teksty mają prawo być porównywane, a w ięc że są one gatunkowo porównywalne. Jeśli natom iast po wiedziałby: „Przem ówienie inauguracyjne N ixona było w każdym calu tak dobre jak ogłoszenie handlowe firm y A lka-Setzer”, uznalibyśm y tę uwagę za sarka styczną, albowiem nie uważam y reklam handlow ych i przem ówień inaugura cyjnych za porównyw alne pod w zględem gatunkowym .
liw i badaczow i w y jaśn ien ie dzieła, badanie ciągłości i nieciągłości fo rm reto ry czn y ch oraz um iejscow ienie dzieła w e w łaściw ych perspek tyw ach .
K rótko m ówiąc, badania gatunkow e nie pow inny być P ro k ru sto w y m łożem. N. F ry e, jed en z n ajw y b itn ie jszy c h obecnie przedstaw icieli b a dań gatunkow ych, zauw ażył:
Celem badań gatunkowych jest nie tyle klasyfikow anie, co w yjaśnianie (...) tradycji i podobieństw, co ujaw nia liczne związki, które pozostałyby n ie zauważone, jak długo nie ustalono by dla nich kontekstu 14.
Gdy np. zdajem y sobie spraw ę, że encykliki papieskie k o n ty n u u ją tra d y c ję g atu n k o w ą cesarskich d e k re tó w rzym skich, jesteśm y w stanie w yjaśnić składniow ą zawiłość typow ej encykliki. G dy uśw iadam iam y sobie, że kazanie jest reto ry czn y m poprzednikiem prezydenckiej m ow y in a u g u ra cy jn e j, zn ajd u jem y u zasadnienie dla religijnego c h a ra k te ru n ie k tó ry c h ich frag m en tó w .
Św iadom ość sposobu, w jak i k lasy fik acja gatun ko w a w kracza n a te re n reto ry k i i badań, pow inna rów nież zachęcić badaczy do ro zp atrze n ia adekw atności założeń k lasy fik a c y jn y c h n arzu can y ch b ad any m przez n ich tekstom reto ry czn ym . Takie postępow anie stw arza obiecujące p e r sp e k ty w y badaw cze. Badacz, k tó ry wie, w jak i sposób klasy fik acja g a tu n kow a w pływ a na odbiór danego tek stu , pow inien łatw iej uciec od o g ra niczeń k lasy fik acy jn y ch niż ten, k tó ry nie jest św iadom y w pływ u tej klasy fik acji na niego. U w zględniając dla danego te k stu w iele m ożliw ych zaszeregow ań g atu n k o w y ch i oczekiw ań odbiorców, badacz może lepiej go opisać. Tak więc tra k to w a n ie przem ów ienia in au g u racy jn eg o jako m o w y pochw alnej, kam panii w yborczej jako kom edii lu b tragedii, też p rzy niesie efek ty badaw cze.
W sum ie, badacz uzbrojo n y w zrozum ienie isto ty i fu n k cji ograniczeń g atun k o w y ch je st p rzygotow any do w y jaśn ien ia b ad any ch tekstów . B a dacz ig n oru jący g a tu n e k ry zy k u je, że zaciem ni raczej, niż w y jaśni ro zp a try w a n y przez siebie te k st retory czn y .
Przełożył Wiesław Krajka
14 N. F r y e , A n a to m y of Criticism·. Four Essays. Princeton, N ew Jersey 1957, s. 247—248.