• Nie Znaleziono Wyników

"Szkice literackie i artystyczne", Kazimierz Wyka, Kraków 1956, Wydawnictwo Literackie, t. 1, s. 330, nlb. 2; t. 2, s. 354, nlb. 6 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Szkice literackie i artystyczne", Kazimierz Wyka, Kraków 1956, Wydawnictwo Literackie, t. 1, s. 330, nlb. 2; t. 2, s. 354, nlb. 6 : [recenzja]"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Artur Hutnikiewicz

"Szkice literackie i artystyczne",

Kazimierz Wyka, Kraków 1956,

Wydawnictwo Literackie, t. 1, s. 330,

nlb. 2; t. 2, s. 354, nlb. 6 : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 47/4, 602-614

(2)

4

Zarów no w zesp o le listó w do G o d lew sk ieg o , ja k w d w u tom ow ej ed y cji

K o r e s p o n d e n c j i zaw artej w w y d a n iu Dzieł, uderza cech a d a w n o ju ż za o b ser­

w ow an a w sp u ściźn ie e p is to la m e j S ien k iew icza : jej n iep o śled n ie w a rto ści a r ty ­ styczne. P isarz b y ł za m iło w a n y m ep isto lo g ra fem . W tej form ie au tor L i s t ó w

z p o d r ó ż y do A m eryk i i L i s t ó w z A f r y k i w y p o w ia d a ł się z upod ob an iem .

W iele jego listó w p r y w a tn y ch — to sk oń czon e dzieła sztuki. W ystarczy na p rzyk ład zie L i s t ó w do M ś c is ł a w a G o d le w s k ie g o sk o n fro n to w a ć to, co w n ich n adaw ca p isze w liśc ie p ry w a tn y m z afry k a ń sk ieg o w ojażu , z tym , co w eszło do literack o opracow anej relacji, aby spostrzec, że poza m o ty w a m i p ry w a tn y m i in n e ich sk ła d n ik i n ie odbiegają fo rm a ln ie od u tw o ru a rtystyczn ego. N iek tó re listy do G od lew sk iego to p ra w d ziw e m in iatu rk i literack ie.

W iadom a rzecz, że w sp ó łcześn i S ien k iew icza w ie lc e c e n ili je g o sztu k ę e p i- stolarną. Ona też w p ew n y m stopniu, a n ie ty lk o w zra sta ją ca p op u larn ość i sła w a pisarza, spraw iała, że raz po raz p rzeciek a ły do p rasy fra g m en ty jego listó w p ryw atn ych . Z rozu m iałe są w ięc dość często p o ja w ia ją c e się w lista ch S ien k iew icza prośb y i zastrzeżen ia, aby z teg o czy in n e g o listu n ic n ie o g ła ­ szać. P isa ł S ien k iew icz do L ubow skiego: „nie pozw ól, aby z teg o listu zrob io­ no jak i w y c ią g do rozm aitości w K u r [i e r z e ] С o d z [i e n n у m ]“ 9. P isze do G od lew sk iego: „Z tego listu nic n ie o g ła sza jcie“ (s. 155). Ż yczen ia ta k ie n ie zaw sze b y ły resp ek tow an e. A utor paru to m ó w k oresp on d en cji litera ck iej i dzien n ik arsk iej i tu o b ja w ia ł sw ój „ lw i pazur“.

D latego p o stu la t m o żliw ie n a jp ełn iejszej ed y c ji p ryw atn ej k oresp on d en cji S ien k iew icza je s t p o stu la tem n ie ty lk o b ad aw czym , je s t n ie ty lk o w y m o g iem w yrażającym potrzeb y u d o stęp n ien ia w y b itn y ch d ok u m en tów ogóln ej k u ltu ry literack iej. Z aw iera w so b ie rów n ież d ezyd erat u d o stęp n ien ia ta k ich p o k ła d ó w sp uścizny, k tóre rozszerzają obszar tw órczości w ie lk ie g o pisarza.

S a m u e l S a n d le r

K a z i m i e r z W y k a , SZKICE LITER A C K IE I A R T Y ST Y C Z N E . K ra­ ków (1956). W y d a w n ictw o L iterackie, t. 1, s. 330, nlb. 2; t. 2, s. 354, nlb. 6. P ierw sze w rażen ie, ja k ie odnosi czy teln ik już po w stęp n y m , p o w ierzch o w ­ n ym zetk n ięciu się z tek stem tych dw u p ok aźn ych tom ów , to n iezw y k ła , im ­ ponująca szerokość zagad n ień , tem atów , rod zajów i ty p ó w k ry ty k i n au k ow ej i a rty sty czn ej, ja k ie za p rezen tow an o w tym zbiorze. A u to r porusza się sw o ­ bodnie n ie ty lk o w obrębie różnych epok p iśm ien n ictw a , a le i różnych rodzajów sztuki; je s t p rzed e w szy stk im badaczem literatu ry, a le n ie obce m u są zagad ­ n ien ia m alarstw a, rzeźby, teatrologii; operuje sp raw n ie n a u k o w ą sen s u stric to m etodą badaw czą, a le p otrafi rów n ież b yć w n ik liw y m i su b teln y m a n a lity k ie m i ob serw atorem b ieżą cy ch zja w isk arty sty czn y ch n aszego ży cia p o w ojen n ego; je s t zaw sze h isto ry k iem w całej sw ej zasad n iczej p o sta w ie w ob ec p rob lem ów branych na w arsztat, a le je g o w y w o d o m n ie obce są n ie z w y k le c e n n e u ogól­ n ien ia teoretyczn ej i m etod ologicznej n atury, raz po raz w y b ły sk u ją c e pośród historyczn oliterack ich d ociek ań an a lity czn y ch . P rzy jrzy jm y się jed n ak ow oż bliższej za w a rto ści tom ów .

(3)

C ałość zebranego w n ich k ry ty czn eg o dorobku p o d zielił autor na pięć części. Za p o d sta w ę p od ziału w zięto, jak się w yd aje, od m ien n ość rodzajow ą — jeśli tak w o ln o p o w ied zieć — i od m ien n ość tem atyczn ą zebranych w książce stu d ió w k rytyczn ych . T rzeba b ow iem zaznaczyć, że w b rew su g e stii ty tu łu n ie w szy stk o je s t w tej k sią żce „ szk ico w e“. N ie brak tu obszernych rozpraw , opa­ trzonych w p ełn ię n au k ow ej aparatury dokum entarnej. K ryteriu m zaś tem a ­ tyczn e czy p rob lem ow e p o zw o liło o d d zielić p rzeszłość od teraźn iejszości, lite ­ raturę od p la sty k i, sp ostrzeżen ia obserw atora zja w isk litera ck ich od w rażeń — jeśli n ie w p e łn i fa ch o w eg o zn aw cy, to w każdym razie bardzo w n ik liw e g o , su b teln eg o i dobrze o sw ojon ego z p rzed m iotem k on su m en ta sztuki.

A w ię c w części p ierw szej zebrano od czyty, w y k ła d y , p rzem ów ien ia w y ­ gła sza n e w rozm aitych ok oliczn ościach i p rzy różnych okazjach: o T r a d y c ja c h

p o s t ę p o w y c h l i te r a tu r y p o ls k ie j, o M ick iew iczu , O J u liuszu S ło w a c k i m , o S t e ­ fa nie Ż e r o m s k i m i L e o p o ld z i e Sta ffie.

W części drugiej p rzed ru k ow an o znane już z p op rzednich p u b lik acji k sią żk o w y ch rozpraw y: o Ż y w o t n y c h tr a d y c j a c h p r o z y p o ls k ie j, o L e g e n d z ie

i p r a w d z i e „Wesela", o S ien k iew iczu oraz dw a stu d ia p o św ięco n e Ż erom sk ie­

mu: G łó w n e e t a p y t w ó r c z o ś c i Ż e r o m s k ie g o i Ż e r o m s k i j a k o p is a r z h i s t o r y c z n y . W obu tych częściach, sk ła d a ją cy ch się na p ierw szy tom w y d a w n ictw a , p re­ zen tu je się autor jak o badacz litera tu r y o am bicjach p ion iersk ich , dający n a ­ w et w ram ach drobnego szkicu u jęcia n o w e i pobudzające.

N a to m ia st w tom ie drugim p rezen tu je się czy teln ik o w i W yka — krytyk litera ck i i a rtystyczn y, ese ista , czu jn y rejestrator i sędzia w sp ó łczesn o ści arty­ styczn ej. Z ebrano tu k ilk a sy n te ty c z n y c h om ów ień pow ojen n ej litera tu ry obo­ zow ej i oku p acyjn ej oraz k ilk a stu d ió w p o św ięco n y ch w sp ó łczesn y m prozaikom p olskim : J a ro sła w o w i Iw a szk iew iczo w i, K saw erem u P ru szyń sk iem u , A d olfow i i L u cja n o w i R udnickim .

C zęść czw arta k siążk i — to szk ice k ry ty czn e z zakresu sztuk p la sty cz­ nych, rzeźby i m alarstw a. O tw ierają ją dw a a rtyk u ły p o św ięco n e tw órczości p lastyczn ej N orw ida, zam yk a n ie p ozb aw ion a p ik a n terii i sw o isteg o n aw et sm ak u sen sa cji O b ro n a v a n M eeg er en a , poruszająca k a p ita ln e a rzadko om a­ w ia n e za g a d n ien ie k o n g en ia ln eg o „ fa łszerstw a “ czy raczej n a śla d o w n ictw a w d zied zin ie sztuki. Zrąb zasad n iczy tej części w y p e łn ia obszern a rozpraw a 0 D u n ik o w sk im (W lesie rz eźb), u zu p ełn ia ją zaś szk ice o N oak ow sk im , K u lisie ­ w iczu i O s ł o w a c k i e j sz tu c e lu d o w e j .

N a część piątą, w y ją w s z y szkic o e s e ju i elem en ta ch k o m ed io w y ch w Pan u

T a d eu szu , zło ży ły się p rzed e w sz y stk im drobiazgi teatrologiczn e, w rażenia

1 r e fle k sje n ie ty le za w o d o w eg o recen zen ta czy k rytyk a teatraln ego, ile w idza i badacza literatu ry, który na w id o w isk o scen iczn e spogląda* ze sw oistego, litera ck ieg o aspektu. C y d , O te llo, S u ł k o w s k i , F a n ta zy, W esele , u k azan e w re­ a liza cji rozm aitych scen i reżyserów , oto przed m iot rozw ażań obserw atora. K sią żk ę za m y k a n ota w y d a w cy , u sta la ją ca d atę i m iejsce p ierw od ru k u roz­ p ra w i szk iców .

T y le zew n ętrzn ej, b ib lio g ra ficzn ej in fo rm a cji o n ajśw ieższej k siążce K azi­ m ierza W yki. P rzejd źm y z k o lei do m eritu m zagadnień, trzym ając się w prze­ g lą d zie tej k olejn ości, w jak iej p race sw o je u szereg o w a ł autor. Z acznijm y od rozp raw y o tw iera ją cej tom p ierw szy : T r a d y c j e p o s t ę p o w e l i te r a tu r y p o l ­

s k i e j. P o n iew a ż rzecz m a ch arak ter w y k ła d u i to w y k ła d u ok oliczn ościow ego,

(4)

n a jo g ó ln iejszeg o ty lk o zarysu. M im o to zn a cżen ie tej rozpraw y w y b ieg a d a lek o poza tem at za sy g n a lizo w a n y w ty tu le. Co w n iej bodaj n ajcen n iejsze, to bardzo ja sn e i p recy zy jn e z d e fin io w a n ie k ry teriu m p o stęp o w o ści, k tó r e m a p rzecie tak doniosłe, a w ła ś c iw ie rozstrzy g a ją ce zn a czen ie dla litera tu r o zn a w ­ s tw a m ark sistow sk iego. K rocząc drogą u to ro w a n ą ju ż przez bad an ia Ż ó łk ie w ­ sk ieg o , K otta i M ark iew icza, u sta la W yka cztery p o d sta w o w e w y zn a czn ik i p o stęp o w o ści literack iej. N a czo ło zu p e łn ie słu sz n ie w y su w a w y zn a czn ik n a ­ tu ry id eologiczn ej. „ P ierw szy m k ry teriu m p o stęp o w o ści je s t [...] to, czy i o ile p isa rz zd o ła ł w sw ojej id e o lo g ii dać w y ra z [...] w a lc e “ (s. 10) sił sp ołeczn ych , to ru ją cy ch w danej ep oce d rogę p o stęp o w i. Czy w a lk a ta dotarła do św ia d o ­ m o ści pisarza, czy zn a la zła „w n iej aprobatę, a w d ziele sw ój arty sty czn y k sz ta łt“ (s. 11). Do tego p r y m a m e g o k ry teriu m dorzuca autor trzy w y zn a cz­ n ik i dalsze: realizm p rzed sta w ien ia , form ę i język . D zieło m oże b yć obar­ czo n e p iętn em k la so w eg o ogran iczen ia sw e g o tw órcy, m oże odbijać w sobie w sz y stk ie złudzenia i fa łsz e czy jeg o ś zd eterm in o w a n eg o k la so w o św ia to p o g lą ­ du, a le za w arta w n im siła o b serw a cji rea listy c zn ej, św ietn o ść r y su n k u p s y ­ ch o lo g iczn eg o sk reślo n y ch w n im p o sta ci, dosk on ałość k o n stru k cji i sty lu , p ię k n o i czystość języ k a m ogą je p rzecież ocalić „w b rew w ste c z n y m s u g e ­ stio m osobistej id eo lo g ii p isa rza “ (s. 19). K ryteriu m , k tó ry m p o słu g u je się au tor, je s t w ię c n a ty le p o je m n e i ela sty c z n e , że p o zw a la w litera tu rze naszej u ch ron ić od zap om n ien ia w szy stk o , c o k o lw ie k p osiad a w niej istotn ą, rze­ teln ą , ch oćb y m oże n ie k ie d y ogran iczon ą ty lk o i czą stk o w ą w artość. K ażde d zieło artysty, które o d sła n ia jak iś n o w y , n iezn a n y a sp ek t rzeczy w isto ści, w zb o g a ca w ie d z ę naszą o św ie c ie i czło w ie k u , ch oćb y n a n ie w ie lk im i ogra­ n iczo n y m odcinku, p oszerza sk a lę n a sz y c h w zru szeń i uczuć, z a ch w y ca d o­ sk o n a ło ścią kształtu , w łą c z a się ty m sa m y m w n u rt w ie c z n ie ży w ej, tw ó r­ czej trad ycji. R ozw ażania autora m ają za tem zn a czen ie d o n io słe ja k o n ie ­ z w y k le p łodna i in stru k ty w n a d y rek ty w a m etod ologiczna, orien tu jąca w p ro­ b lem a ty ce m ocn o zagm atw an ej i bodaj n ajtru d n iejszej z tych w szy stk ich , z ja k im i boryka się w sp ó łc z e sn e litera tu r o zn a w stw o .

W yp u n k tow an e w ro zp ra w ie g łó w n e, m a g istra ln e lin ie rozw oju litera tu ry naszej n ie budzą p rzeto ża d n y ch p o w a żn iejszy ch zastrzeżeń. W w ie lk im p o ­ stę p o w y m n u rcie n a szeg o p iśm ie n n ic tw a n arod ow ego zn a la zły się n ie tylko o sob istości i dzieła bezsp orn e, co do k tó ry ch d y sk u sji żadnej n ig d y b yć n ie m o g ło — jak K och an ow sk i, M odrzew ski, M ick iew icz, S ło w a ck i, Ż erom ski — a le i pisarze, k tórym d o św ia d czen ie k la so w e zam yk ało n iejed n o k ro tn ie m oż­ liw o ś ć p ełn eg o rozeznania s ię w sp ołeczn ej p ra w d zie ich czasu, jed n ak że ów n ied o w ła d w ied zy i św ia d o m o ści p o tra fili oni do p ew n eg o stop n ia rek om p en ­ s o w a ć rzeteln ością ob serw acji, głęb ok im p atriotyzm em , p oczu ciem sp r a w ie ­ d liw o ś c i czy w reszcie sw o istą d osk on ałością form aln ą sw ej sztuki.

R ozpraw a W yki z in n e g o jeszcze p u n k tu w id zen ia budzi za in tereso w a ­ n ie. O to n ie ty lk o k reśli ona lin ię n a ra sta n ia p o stęp o w y ch trad ycji w lite r a ­ tu rze naszej, a le jed n o cześn ie sy g n a lizu je i od słan ia p o la zan ied b ań , w y su ­ w a ją c k o n k retn e p o stu la ty b adaw cze. N asza literatu ra ariań sk a i p leb ejsk a X V I i X V II w ., litera tu ra k ra jo w a w .. X IX (D zierzk ow sk i, Lam, K raszew sk i, R om an ow sk i, A sn yk , Syrok om la), p ra w ie cała ep o k a im p erializm u , n a zb y t su ­ row o i ry cza łtem dotąd osą d za n a — o to bodaj n a jp iln iejsze od cin k i potrzeb, d om agające sdę n o w y ch o św ie tle ń i ocen. I te w y w o d y au to ra z e w szech m ia r słu szn e n ie w y m a g a ją żadnej isto tn ej k orek ty i je d y n ie m oże o w a

(5)

„tet-m a jero w sk a p u sty n ia “ w y d a je się tro szeczk ę k rzyw d ząca, jak o że n a tej „pu­ s ty n i“ w y r a sta ły p rzecież n iek ied y k w ia ty n ie z w y k łe j pięk n ości. T e tm a je r o w - sk a liry k a p ejzażu (Tatry), lir y k a n a str o jó w , T etm a jero w sk ie e ro ty k i w d z ie ­ ja ch lir y k i p olsk iej liczą s ię na p e w n o i c h y b a dziś jeszcze w sw y c h n ajd o­ sk o n a lszy ch okazach n ie n a leżą ty lk o do h isto rii poezji. I n ie n a leża ło b y m oże zap om in ać o zd u m iew ającej w ir tu o z e r ii fo rm a ln ej tej liryk i, n ap raw d ę w sw y m a rty sty czn y m k szta łcie n a sw ój c z a s d o sk o n a łej.

R ów n ie in teresu ją cą i w a żn ą ja k ro zp ra w a w stęp n a je s t k o lejn a p o z y ­ c ja tom u, o d czy t w y g ło sz o n y w lu ty m 1955, n a uroczystym p osied zen iu K o m i­ tetu O bchodu R oku M ick iew iczo w sk ieg o , pt. N a ro z p o c zę c ie R o k u M i c k i e w i ­

cz o w s k i e g o . S k reśliw szy w p ierw szej c z ę śc i o d czy tu b o h a tersk ie k o le je ży w o ta

p oety, ży w o ta rów n ie d ram atyczn ego, ja k d ram atyczn ym b y ł rytm h isto rii ow y ch b u rzliw y ch d ziesięcio leci p ie r w sz e j p oł. X IX w ., przechodzi autor n a ­ stę p n ie do ch a ra k tery sty k i sp u ścizn y p o e ty c k ie j M ickiew icza. C h a ra k tery sty ­ ka ta, w y d o b y w a ją ca w szy stk o , c o zd a n iem k ry ty k a w p oezji tej jest w cią ż ż y w o tn e i co cią g le n a s do g łęb i p oru sza, tw o rzy w ram ach tom u sw o iste g o rodzaju p e n d a n t do ty c h rozw ażań n a te m a t k ry terió w n iep ożytej tr w a ło śc i i p o stęp o w o ści d zieł sztu k i, o ja k ich tu w sp o m n ia n o w zw iązk u z pop rzed n ią rozp raw ą W yki.

S tu d iu m o M ick iew iczu je s t d o sk o n a ły m p rzyk ład em za sto so w a n ia w p ra k ­ ty ce b adaw czej m a rk sisto w sk ieg o k r y te r iu m p o stęp o w o ści litera ck iej, p rzy­ k ła d em u ja w n ia ją cy m o p era ty w n o ść i m eto d y czn ą p rzyd atn ość tego k r y te ­ rium , p o leg a ją ce na tym , że sto su ją c je k o n sek w en tn ie, n ie u ron ił badacz n ic z tego, co w zw iązk u z M ick iew iczem p o w ied zia n e być p ow in n o. O d słan ia się nam M ick iew icz tak i, ja k im b y ł w is to c ie i ja k i żyje w św iad om ości k u ltu ­ ralnej narodu: poeta, k tóry sło w e m n ie z w y k le prostym , a p rzecie d osk on ale n ieza w o d n y m i a rty sty czn ie n ieo m y ln y m , w y r a z ił d ośw iad czen ia w e w n ę tr z ­ ne, r eflek sje, w zru szen ia, p ra w d y p o w szech n e, ogóln olu d zk ie, te w ła śn ie , „z k tó ry ch b u d u je się w n ętrze n o w o c z e sn e g o c zło w ie k a “, su b teln y liry k i „ w ielk i tw órca r e a listy c z n y “, a je d n o c z e śn ie ideolog, p o lity k , przyw ód ca sw eg o narodu, „w iern y to w a rzy sz i so ju sz n ik lu d u “ (s. 33), „żarliw y i n ie ­ złom n y herold w a lk i n a r o d o w o w y z w o le ń c z e j“ (s. 34), „ artystyczn y i id e o w y od tw órca i w y ra ziciel p rzem ian d o k o n u ją cy ch się w e w sp ó łczesn y m m u n a ­ rodzie p o lsk im “ (s. 35).

C harak terystyk a p oety, m im o la k o n ic z n y c h sfo rm u ło w a ń narzu con ych ro z­ m iaram i stu d iu m -o d czy tu , w y d o b y w a n a jisto tn ie js z e r y sy i znam iona p o ezji M ick iew iczow sk iej; n iczeg o tu w z a sa d z ie d odać n ie podobna i n ie m a p o trze­ by. N arzuca się jed n o cześn ie u w a d ze c z y te ln ik a godny p o d k reślen ia u m iar badacza, rozw aga i p o w śc ią g liw o ść sądu. D o ty k a ją c np. sp ra w id eo lo g ii, a w ięc zagad n ień szczeg ó ln ie tru d n y ch , sk o m p lik o w a n y ch , a jed n o cześn ie m ocno zab agn ion ych p rzez fa łsze i p rzem ilczen ia , w yk azu je autor w w y w o ­ d ach sw o ich św ietn ą d y scy p lin ę b a d a w czą , w y czu cie historyczn ej zm ien n o ści sen su p ojęć, zd aw ałob y się, o c z y w isty c h i ja k najbardziej jed n ozn aczn ych . D la teg o n ie m a w rozw ażan iach W yk i ża d n y ch uproszczeń, nagin an ia, n a rzu ­ cania w sp ó łczesn eg o n am od czucia i ro zu m ien ia rzeczy n a sy tu a cję i u k ład sp raw h isto ry czn ie zgoła od m ien n y, ża d n eg o im p u to w a n ia p o ecie p o g lą d ó w i m n iem ań, k tórych m ieć n ie m ógł. J e ś li M ick iew icza n a zw ie dem okratą, to przyw róci p ojęciu tem u zn a czen ie p ierw o tn e, tak ie, jak ie jed y n ie je s t s e n ­ so w n e d la tam tych czasów : „D em okratą b y ł ten w ow ej epoce, k to b y ł za

(6)

w ła d z tw e m lu d ów , k to p r z e c iw sta w ia ł s ię rządom i p an u jącym , k to w lu d z ie p rzeczu w a ł g łó w n ą s iłę historii, k to w o ln o ści w ła sn e g o narodu n ie b y ł w s ta n ie o d d zielić od w y zw o len ia m as lu d o w y ch c h ło p stw a p a ń szczyźn ian ego. T a k im d em ok ratą b y ł M ick iew icz“ (s. 44). J e śli w ro zw a ża n ia ch n ad id eo lo g ią p o e ty p a d n ie sło w o socjalizm , to zn o w u w ty m sen sie, w ty m „id eow ym b rzm ien iu “, ja k ie M ick iew icz-id eo lo g m ógł sło w u tem u nadać: „P oczu cie so c ja listy c z n e je s t p o p ęd em ducha k u lep szem u b y to w i, n ie in d y w id u a ln em u , lecz w sp ó ln em u i so lid a rn em u “ (s. 46).

R ozpraw a o M ick iew iczu i n ie ty lk o ona, bo w ła śc iw ie w sz y stk ie roz­ p ra w y p ierw szej części S z k i c ó w św iad czą o w ła śc iw y m au torow i w w y so k im sto p n iu zm y śle syn tezy. P o leg a on na u m iejętn o ści u jęcia isto tn y ch r y só w o b serw o w a n eg o zja w isk a w lapidarną, z w ięzłą a p rzecież celn ą form u łę. D zięk i tej in d y w id u a ln ej zd oln ości k ry ty k a k rótk ie stu d iu m O Juliuszu S ł o ­

w a c k i m p rzyn iesie n ie ty lk o zd u m iew ająco p ełn ą ch a ra k tery sty k ę p o ety , ale

u ro śn ie pod piórem w y tra w n eg o badacza do rangi jed n eg o z n ajbardziej o d ­ k ryw czych , ja k ie w latach o sta tn ich o ty m p o ecie n apisano. T rafn ie i p rzek o ­ n y w a ją co ch arak teryzu je autor odrębną p o zy cję S ło w a c k ie g o n a gru n cie ro­ m an tyzm u p olsk iego, to jeg o o so b liw e za ży cia osa m o tn ien ie i w y o b co w a n ie, k tóre sp raw iło, że p o eta w ro m an tyzm ie n aszym w ła ś c iw ie się n ie liczy ł, a działać i rosnąć w zn aczen ie p oczął dopiero po śm ierci. K on stru k cja trzech w ieszczó w , do k tórej tak p rzy w y k ła św iad om ość k u ltu ra ln a narodu, je s t w isto c ie — jak słu szn ie dow odzi autor — tw orem zgoła n iezn a n y m p o k o le ­ n iu p oety. W yka bardzo in teresu ją co tłu m aczy to w y o d ręb n ia ją ce s ię na tle w sp ó łczesn o ści sta n o w isk o S ło w a ck ieg o sk o m p lik o w a n y m sp lotem u w a r u n ­ k o w a ń osob istych i sp ołeczn ych , d zia ła n iem dom u, w y ch o w a n ia , w reszcie p rzy ­ na leżn o ścią p oety do środ ow isk a w y so k o sp o łeczn ie i k u ltu ra ln ie z a a w a n so ­ w a n eg o , bardzo ju ż b lisk ieg o n o w y m form acjom in te lig e n c ji d z ie w ię tn a ­ sto w ieczn ej. P o zw o liło to S ło w a ck iem u p rzełam ać sw o isty sa rm a ek o -szla ch eck i tra d y cjo n a lizm naszej literatu ry, p rzyjąć i za sy m ilo w a ć tw órczo im p u lsy ro ­ m an tyzm u eu rop ejsk iego n ied o stęp n e dla p isarzy „lin ii Z alesk i — G oszczyń ­ sk i — P ol — L en a rto w icz“ (s. 61). B ez S ło w a ck ieg o , b ez jeg o poezji, tak w y ­ soce n ow atorsk iej w treści i form ie, że o n jed en spośród rom an tyk ów naszych m ia ł u czn ió w i n a w ią zy w a ł b ezp ośred n io k o n ta k t z przyszłością, rom antyzm n a sz — w y ją w sz y je d y n ie tw órczość M ick iew icza — b y łb y zja w isk iem p r o w in ­ cjon aln ym . S ło w a ck i n a d a ł m u eu rop ejsk i p olor i blask.

B ardzo o ry g in a ln ie i tra fn ie ch a ra k tery zu je W yka id e o w o -a r ty sty c z n e z n a ­ m iona i w artości sztu k i S ło w a ck ieg o , sztu k i n ieła tw ej i tak p ozornie n ie d o ­ stęp n ej, ukazując g rające w niej p o tężn e sprzeczn ości. P oeta m isty czn y , e k s ­ k lu zy w n y , ezoteryczn y, p o ch y lo n y nad w n ętrzem w ła sn ej m y śli, a le zarazem n ie z w y k le cz u ły na p o d n iety id ące od w ie lk ic h , r e w o lu cy jn y ch poru szeń ep o ­ ki. W izjoner i realista; n iep rzejed n an y p rzeciw n ik „rubasznego czerep u “, d e ­ m ask u jący z p asją rem a n en ty szla ch etczy zn y w d ob ie so b ie w sp ó łczesn ej, a jed n o cześn ie urzeczony, oczarow any u rok am i p rzeszłości p olsk iej; m isty k , zd oln y n ie w ą tp liw ie do au ten ty czn y ch p rzeżyć relig ijn y ch , i zagorzały a n ty k le ­ rykał, w róg oficjaln ej p o lity k i p a ń stw a k ościeln ego.

„A le te p rzeciw ień stw a S ło w a ck ieg o “ — p isze autor — „nie leżą obok sieb ie jak znoszące s ię w za jem n ie p lu s i m in u s ró w n a ń a rytm etyczn ych . W d ia lek ty ce sp rzeczn ości za w iera ją s ię c e c h y trw a łe, k tóre w śród w ie lk ic h p o etó w naszych ty lk o S ło w a ck i w y ra ża ł z tak zd u m iew ającą siłą i ja sn o ścią

(7)

[...]. A n ty sa rm a ty zm p oety, jeg o a n ty k lery k a lizm oraz w ia r a w lud, w y b u c h a ­ ją c e w jego d ziełach , ilek ro ć d o m a g a ły s ię w n ich od p ow ied zi w o ln o śc io w e i sp o łeczn e z r y w y ep o k i — rok 1830, 1846, 1848 — oto o w e cech y w ę z ło w e , a w y m ierzo n e w p rzy szło ść“ (s. 65).

S tu d iu m o S ło w a ck im d a je n ie ty lk o głęb ok ą i trafn ą c h a ra k tery sty k ę sy n tety czn ą zn ak om itego p oety, a le jed n o cześn ie w zam yk ających je zd an iach k reśli p rogram p rzy szły ch badań nad S łow ack im , badań, które b y p rzy ­ w ró ciły r ó w n o w a g ę w ro zk ła d zie ak cen tó w w artościu jących , p rzy w ró ciły zn aczen ie n a leżn e tem u sk rzy d łu sp u ścizn y p oetyck iej autora B a l l a d y n y , „na k tórym p o zgon ie w y p ły n ą ł on w p rzyszłość sw o ją p o śm iertn ą “ (s. 67). I w ty m w sk a za n iu k ieru n k u m arszru ty k ry je się jeszcze jed en w a lo r o m a ­ w ia n eg o tu stu d iu m , w a lo r p ion iersk i.

Pisarzem , którem u bodaj n a jw ię c e j w obu tom ach w ym ierzon o m iejsca , j e s t S tefa n Ż erom ski. W iadom o p o w szech n ie, że obok H en ryk a M ark iew icza W yce p rzede w sz y stk im przyp ad ła rola przodująca w p o w o jen n y ch b ad a n ia ch nad tym pisarzem . K ilk a o głoszon ych przez tego k ry ty k a stu d ió w o tw iera n ie w ą tp liw ie n o w y eta p w b ad an iach prozy Ż erom skiego. N iek tó re tw ie r ­ d zenia czy p rop ozycje za w a rte w ty ch p racach zo sta ły w toku sk ru p u latn ej k on troli b adaw czej zw e r y fik o w a n e n ieja k o i u zn an e za zd obycz trw a łą n aszej nauki. S tu d ia te b y ły ju ż k ilk a k ro tn ie p od d aw an e o cen ie p u b liczn ej, m. in. na łam ach P a m i ę t n i k a L i t e r a c k i e g o , ale ich w a g a i zn a czen ie są n a ty le d on iosłe, ż e w a rto im k ilk a jeszcze s łó w p ośw ięcić. Z aczn ijm y od roz­ p raw y, zajm u jącej się co p raw d a zagad n ien iem szerszym , w k tórej p o św ięco n o jed n ak Ż erom skiem u w ie le u w agi, a m ia n o w icie rozpraw y z r. 1945 pt. Ż y ­

w o t n e t r a d y c j e p r o z y p o ls k ie j. Ż y w o tn o ść prozy polega, zd an iem autora, na

jej zd oln ości n a w ią zy w a n ia a k ty w n e g o k on tak tu z czyteln ik iem ; ż y w o tn ą je st proza, w której czy teln ik o d n a jd u je treści sp o łeczn e ż y w o go in teresu ją ce, o d czu w an e jak o b lisk ie m u, w ła sn e . G ranicę tej ż y w o tn o ści u m ieszcza W yka w ok olicy la t sied em d ziesią ty c h u b ieg łeg o stu lecia . W szystk o to, co zn a jd u je się po drugiej stron ie tej lin ii g ran iczn ej, choć w p oszczególn ych ry sa ch m ogło zachow ać ru m ień ce życia, zasad n iczo w y m a g a jednak kom entarza jak o coś z istoty sw ej obcego n aszem u w sp ó łczesn em u odczuciu, bądź też w y m a g a od odbiorcy sp ecja ln y ch dysp ozycji, sm aku, upodobań. Z astan aw iając się z k o lei nad typ am i tw órczości, k tóre jesz c z e w poł. X X w . liczy ć m ogą na n a jż y w ­ sze p rzyjęcie, autor a n a lizu je trzy g atu n k i — je ś li tak w o ln o p o w ied zieć — prozy n o w o czesn ej, ga tu n k i rep rezen to w a n e w literatu rze naszej p rzez tw ó r ­ czość P rusa, Ż erom skiego, R eym on ta. N a job szern iejszą je s t ch a ra k tery sty k a prozy Ż erom skiego. A le w p ie r w jesz c z e parę słó w o P rusie.

P rusa ocen ia W yka n a jw y żej. M im o że szk ico w a ch a ra k tery sty k a autora

L a lk i je s t w yrazem in tu ic y jn y c h raczej w yczu ć k rytyk a, bo p rzep row ad zen ie

dow odu w ram ach szk icu b yło n ie m o żliw e, to p rzecież n a leży ją u zn ać za n ie z w y k le trafną. S ztu k a p isa rsk a P ru sa jest, zd an iem W yki, n ajb liższa o sią g ­ n ięciom w ie lk ie j d z iew iętn a sto w ieczn ej prozy eu rop ejsk iej. „G dyby p o w ie ś ć “ — p isze autor — „m ogła p osiad ać sw o ją e s te ty k ę n o rm a ty w n ą i gd y b y n a p od ­ sta w ie w yb ran ej p o w ie śc i p o lsk iej este ty k ę taką m iał k toś n ap isać, sądzę, że za c a ły m a teria ł m ogłab y m u sta rczy ć L a l k a " (s. 102). P ru s n a jp o m y śln iej i z n a jw ięk szy m su k cesem ro zw ią za ł trudny p rob lem sto su n k u te n d e n c ji do sztuki, do artyzm u; p o tra fił je zesp o lić w o rgan iczn ą jed n ość, tak ż e u tw o ry

(8)

jego n ie są ilu stracją tezy, lecz osąd i ocena rzeczy w isto ści za w a rte z o sta ły za w sze w sytu acji, w zdarzeniu, w lo sa c h człow iek a.

W ysoka ocena tw ó rczo ści P ru sa w y d a je s ię z u p ełn ie słu szn a. N ie p o d o b ­ n a b ow iem isto tn ie w sk a za ć w lite r a tu r z e n ow szej d ru giego pisarza, k tó ry b y w d ziele sw o im p o tra fił zaw rzeć ty le głęb ok iej w ied zy sp ołeczn ej o sw o ich czasach, w y k a za ć ty le p rzen ik liw ej zn a jo m o ści c zło w ie k a , tak n iep o m iern ie poszerzyć p o le in tro sp ek cji p sy ch o lo g iczn ej, zagarn iając rejo n y n ied o stęp n e n iem a l literaturze naszej, żeb y p rzy p o m n ieć ty lk o ś w ie tn e próby w za k resie an alizy psych ologiczn ej św ia d o m o ści d zieck a od n a jp ie r w o tn ie jsz y c h sta d ió w jej rozw oju czy też w y p a d y P ru sa w d zied zin ę p sy ch o p a to lo g ii. A ileż g o d ­ n y ch uw agi sp ostrzeżeń za n o to w a ł te n n iep ozorn y starszy pan, tak p o czciw ie sp ogląd ający zza sta ro św ieck ich o k u la ró w , n a tem a t w za jem n eg o stosu n k u m ężczyzn i kobiet, b ijąc na g ło w ę w sz y stk ic h n a szy ch „ ren om ow an ych “ ero ty - stó w i sp ecja listó w od tej k a teg o rii tem atów , i to zarów n o ty c h ze szk oły P rzy b y szew sk ieg o (tych o czy w iście), ja k i ze szk oły Ż erom skiego. T oteż ó w zw rot w stron ę prozy P rusa, ja k i zap rop on ow ał autor w sw y c h szk ico w y ch uw agach, w y d a je się b y ć w y ra zem o rien ta cji pod każdym w zg lęd em słu szn ej i św iad czy na p ew n o o n ieza w o d n ej in tu ic ji krytyk a.

U w agi o Ż erom sk im ró w n ież z a liczy ć n a leży do rzędu najb ard ziej p ob u ­ dzających. A utor p isze: „P ech em Ż erom sk iego b yło to, że p isa ł w ok resie literack im , w k tórym m ó g ł w ca łej p e łn i rozw in ąć sw o ją osob ow ość, n ie p od ­ dając jej żadnym rygorom o d m ien n y m od tych, ja k ie zdolna b yła sam a z s ie ­ b ie i bez przym usu w e w n ę tr z n e g o w yp ra co w a ć. T en paradoks je s t ty lk o p o ­ zorny. D okładna ob serw a cja ro zw o ju Ż erom skiego w sk azu je, że p ó ty jego tw órczość pozostaje w ram ach prozy zdolnej do od życia w każdej ep oce, póki Ż erom ski — nie je s t sobą. Lub w te d y , w p óźniejszej tw órczości, k ied y z tych czy in n ych p ow od ów m ało je s t sobą. P ók i Ż erom ski p isze jeszcze pod siln y m d ziałan iem późnego p o zy ty w izm u , p ó k i sw o je w zru szen ia n iep o h a m o w a n e, p a tety czn e i ro zle w n e filtr u je p rzez ob serw a cje m o żliw ie dokładne, przez opis m ożliw ie zw ięzły , p ók i ty lk o su g e r u je i nap om yk a sw ój sto su n ek u czu ­ cio w y do tem atu, p óty jeg o u tw o ry są ży w e i dzisiaj d o stęp n e“ (s. 103— 104). W tym p od k reśla n iu p rzez k ry ty k a olbrzym iej Wagi i zn aczen ia su b ie k ­ ty w n y ch dysp ozycji pisarza d o p a try w a n o się n ieg d y ś p sy ch o lo g isty czn y ch ob­ ciążeń. N ależałob y się jed n a k w p ie r w porozum ieć co do p ew n y ch isto tn y ch i d on iosłych spraw .

Jest rzeczą o c zy w istą i b ezsporną, że an aliza tzw . osob n iczych d ysp ozycji a rtysty n ie m oże sta n o w ić w y sta rcza ją cej p o d sta w y d la ok reślen ia dyn am ik i rozw oju jego tw órczości. W iadom o też, że w p ó źn iejszy ch sw y c h stu d iach W yka u w zg lęd n ił w szerok im z a k resie sp ołeczn e i id eologiczn e .d eterm in a n ty sztu k i tw órczej pisarza, dając — ja k o p ierw szy w naszej p ow ojen n ej lite r a ­ tu rze n au k ow ej — p rzek o n y w a ją cą p rób ę p eriod yzacji dorobku litera ck ieg o autora P o p io łó w . A le rzecz w czym in n ym . W ydaje się, że n ie podobna w p rze­ sadnej ob aw ie przed u w ik ła n iem się w potrzaski tzw . p sych ologizm u w y e lim i­ now ać zu p ełn ie z rzędu ty ch czy n n ik ó w , które n ie w ą tp liw ie określają ob licze dzieła, osobniczych, in d y w id u a ln y ch w ła śc iw o ś c i ch arakteru czy stru k tu ry p sy ­ ch ofizyczn ej artysty. K o n sty tu cje p sy ch o fizy czn e, typ y tem p eram en tów , różn i­ ce w uk ład zie n e r w o w y m to n ie są id e a listy c z n e fik cje, o tym poucza m a teria - listy czn a fizjologia, p sy ch o lo g ia i — co d zien n e d ośw iad czen ie. D w aj lu d zie urodzeni w podobnych o k o liczn o ścia ch , w tym sam ym środow isku, u k szta łto ­

(9)

w a n i p rzez d zia ła n ie id en ty czn y ch b od źców i w aru n k ów życiow ych , w an alo­ g iczn ej sy tu a cji zach ow ają się o d m ien n ie, n a jed n a k ie p o d n iety zareagu ją in a ­ czej albo z in n ą siłą. A skoro sztu k a je s t n ajczu lszym rezonatorem i in stru ­ m en tem n o tu ją cy m n a jsu b te ln ie jsz e d r g n ien ia aparatu p sy ch o fizy czn eg o arty­ sty, to in d y w id u a ln a o so b liw o ść tej a p a ra tu ry n ie m oże n ie m ieć w p ły w u na k sz ta łt o sta teczn y d zieła. W zru szen iow ość, p ob u d liw ość, im p u lsy w n o ść Ż e­ rom sk iego, to w ła śn ie „ja“ liry czn e czy ty p osobow ości, o czy m p isze W yka, n ie m ogą b yć ig n o ro w a n e w p racy bad aw czej nad tym p isarzem , bo są is to tn y m w sp ó łczy n n ik iem je g o tw ó rczo ści, m ającym w p ły w n ie b agateln y na jej ob licze. T ym w ła śn ie osob n iczym d y sp o zy cjo m zaw d zięcza d zieło jego n ie k tó r e sw e a tra k cy jn e w a lo ry (ch oćb y p a sję, n am iętn ość, żarliw ość, co tak w y ró żn ia Ż erom sk iego w śród in n y ch p isa r z y -sp o łe c z n ik ó w i co za w sze za­ p e w n ia ło m u ro zle g ły rezonans), a z d ru giej stron y znane p o w szech n ie, a przez W ykę bardzo su m ien n ie w y ło ż o n e n ie d o s ta tk i rzeczow e, ch arak terologiczn e, k o m p ozycyjn e. N ie w sz y stk ie r e w iz jo n isty c z n e u w a g i autora sta n o w ią now ość w b ad an iach nad Ż erom skim , a le w ie le sp ostrzeżeń słu szn ych n a le ż y z a p i­ sać n a jeg o konto, a w a lo r n iejed n eg o z n ic h w yk racza poza tw órczość a n a ­ liz o w a n e g o pisarza (np. u w a g i na te m a t h ip ertro fii o p isó w przyrody w p o ­ w ie ś c i p olsk iej).

P rób ę sy n tety czn ej ocen y i o p isu tw ó r c z o śc i Ż erom skiego p o d ją ł W yka w d w u in n ych jeszcze pracach w ch o d zą cy ch w obręb om a w ia n y ch tu s z k i­ ców . O bie pochodzą z r. 1950 i ob ie są św ia d e c tw e m ew o lu cji m etodologicznej au tora w k ieru n k u coraz bardziej k o n se k w e n tn e j m ark sistow sk iej in terp retacji z ja w is k literack ich . P o d sta w o w e zn a czen ie d la w szelk ich badań nad Ż erom ­ sk im jak o p u n k t w y jśc ia i startu p o sia d a p raca pt. G łó w n e e t a p y tw ó r c z o ś c i

Ż e r o m s k ie g o . J e st to próba u sta len ia p erio d y za cji dorobku litera ck ieg o pisarza,

p róba u w ień czo n a n a o g ó ł su k cesem . P er io d y z a c ję tę u sta la autor w oparciu o cztery w y zn a czn ik i id eo w o -fo rm a ln e, k tó ry ch w za jem n y zm ien iający się u k ła d ok reśla d y n a m ik ę przem ian a r ty sty czn y ch Ż erom skiego. O ja k ie to w y zn a czn ik i chodzi, o tym n ie m a p otrzeb y tu m ów ić, jak o że rzecz je s t p o­ w sz e c h n ie w iad om a i na łam ach P a m i ę t n i k a za g a d n ien ie to było już om aw ian e.

N a su w a ją się jed n a k p e w n e u w a g i d od atk ow e. W ok resie trzecim m ian o­ w ic ie n a leża ło b y w p ro w a d zić m a łą p o p ra w k ę w form ie w yraźn ej cezury m ięd zy W ie rn ą r z e k ą i U ro d ą ż y c i a a W a l k ą z s z a ta n em . T e dw a zesp oły d zieł różnią s ię jed n a k dość w y ra źn ie zarów n o w yrażon ą w n ich p ostaw ą id eo lo g iczn ą pisarza, ja k m etodą pisarsk ą. J e ś li w zią ć pod u w a g ę jed en ty lk o a sp ek t zagad n ien ia, a m ia n o w icie sto p ień n a sy cen ia u tw o ró w tego okresu su g e s tią n a tu ra listy czn ą , to różn ice n arzu cą s ię z całą oczyw istością. A u tor su g eru je, że w o g ó le w c a ły m ty m o k r e sie m ilk n ą p row ok u jące ak cen ty n atu ralizm u . Otóż teza ta za ch o w u je w a lo r fa k tu dającego się n a p ew n o stw ierd zić ty lk o w o d n iesien iu do d w u p ie r w sz y c h p o w ieści, ale n ie w sto su n ­ k u do W a l k i z s z a t a n e m , w której sy tu a c ja przed staw ia się zgoła inaczej. Z astrzeżen ia b u d zić m oże p od an a p rzez W ykę ch a ra k tery sty k a sty ló w , to ­ w a rzy szą cy ch ja k o b y o w y m czterem eta p o m tw órczości pisarza. K ażdy eta p p osiad a rep rezen ta ty w n y dla n ie g o sty l. T y m cza sem spraw a n ie w y d a je się ta k prosta, ja k su g eru je autor. P rzy k ła d p rzytoczon y dla okresu p ierw szeg o (opis zm arłego ch ło p a k a z o p o w ia d a n ia Z a p o m n ie n ie ), a czk o lw iek n ie odosob­ n io n y , n ie je s t b y n a jm n iej sty le m n a rzu ca ją cy m się jak o rep rezen ta ty w n y d la

(10)

om a w ia n eg o eta p u tw órczości. B ez w ą tp ien ia Ż erom ski w y k a z u je w tym o k resie n a jw ięcej sto su n k o w o sa m o d y scy p lin y p isa rsk iej, n iem n iej jed n a k m im o o w ej narz u can ej so b ie p o w ścią g liw o ści w y ra zu s ty l od sp od u , od g łę b i w zb iera ją cy ta m o w a n y m n aporem n am iętn ości i w zru szen ia je s t p rzecież od p ie r w sz y c h w y stą p ie ń pisarza sty lem d om in u jącym . G dyby Ż erom sk i p is a ł tak , jak su g eru je W yka, to jego d eb iu t litera ck i n ie b y łb y p rzy jęty tak, jak p r z y ję ty został. A w iad om o, że Ż erom ski od p ie r w sz e g o m o m en tu zw ró cił na sie b ie u w agę. R ozpoznano od razu, ż e p rzy b y ł litera tu r ze p o lsk iej p isarz 0 w y ją tk o w e j i bardzo in d y w id u a ln ej sk a li środ k ów w yrazu . S ty l Ż erom ­ sk ie g o od początku od cin ał s ię ja sk ra w o od sty lu rea listy c zn ej p rozy p o z y ­ ty w is ty c z n e j, choć n ie za p o w ia d a ł jeszcze tej reto ry k i i h ip erb oliczn ej p rze­ sad y, ja k ie rozpanoszyć się m ia ły ju ż w n a jb liższy m cza so w o ok resie jego tw órczości. W ogóle w y d a je s ię za b ieg iem m eto d o lo g iczn ie dosyć w ą tp liw y m ch a ra k tery zo w a n ie sty lu pisarza na p o d sta w ie k ilk u w y b ra n y ch d o w o ln ie bądź co b ądź w y cin k ó w jeg o prozy. M ożna b y w sk a za ć w każdym o k r e sie s t y le w ręcz p rzeciw sta w n e tym , ja k ie badacz sk ło n n y b y ł uznać za r e p r e z e n ta ty w ­ n e dla d anego etap u . N ie podobna też ch ara k tery zo w a ć sty lu p e w n e g o o d c in ­ ka tw órczości n a p o d sta w ie jed n eg o u tw oru, jak to sta le rob i autor dla ok resu czw artego, rep rezen tow an ego w jeg o w y w o d a ch w y łą c z n ie przez

P r z e d w io ś n ie . T en typ p rob lem atyk i b adaw czej jest zresztą z n a tu ry rzeczy

bardzo sk o m p lik ow an y i w y m a g a d ok ładnych, żm udnych, w y czerp u ją cy ch badań. D la teg o w szelk a sy n teza oparta n ie ty le na sy ste m a ty c z n ie zeb ran ym m a teria le, ile raczej n a in tu icy jn y m w y czu ciu k rytyk a, m u si się n ieu ch ro n n ie sp otk ać z zastrzeżeniam i.

C h arak terystyk a p rzełom ów id eologiczn ych , ja k ie p rzech od ził Ż erom ski, 1 ich p eriod yzacja p rzed sta w io n e zostały p rzek on yw ająco, n iep o k o i jed y n ie n ie u w z g lę d n ie n ie w ty m za ry sie id eow ej drogi pisarza p ro b lem a ty k i n a ro d o ­ w ej, n a którą Ż erom ski b y ł tak w y ją tk o w o s iln ie u w ra żliw io n y i k tóra ty le m iejsca w jeg o tw órczości zajęła. T en sam n ied o sta tek w y k a z u je ró w n ież sy n ­ te ty c z n a ch a ra k tery sty k a pisarza, zam ieszczon a w p ierw szej części tom u p ierw szeg o S z k i c ó w (S te f a n Ż ero m s k i), n a sk u tek czeg o p o rtreto w i Ż ero m sk ie­ g o b rak tu p ew n y ch isto tn y ch rysów . In n ym zaś n ied o sta tk iem , k tóry się w y ­ czu w a w y ra źn ie w cen n y ch poza ty m i n ie z w y k le d o n io sły ch stu d ia ch W yki, to p e w n a dość w y d a tn a n ie w sp ó łm ie m o ść m ięd zy c h a ra k tery sty k ą ro zw o ju id eo lo g iczn eg o pisarza a ch arak terystyk ą je g o p o ety k i. W re z u lta c ie n a stą p iło p e w n e za ch w ia n ie ró w n o w a g i i w y k r z y w ie n ie proporcji, n ad m iern e w y e k s ­ p o n o w a n ie n ie w ą tp liw y c h zresztą w a lo ró w id eo w y ch jego d zieła p rzy r ó w ­ n o czesn y m stu szo w a n iu lub ca łk o w ity m w ogóle zatarciu p o w a żn y ch n ie d o - m a g a ń jeg o sztu k i p isarsk iej, k tóre n ie są p rzecie id eo lo g iczn ie n eu tra ln e, by je m ożna b y ło p om in ąć czy p rzem ilczeć, i k tóre o sta teczn ie o k la s ie i randze rzeczy w istej tego p isarza d ecyd ow ać m uszą i będą.

N a jo b szern iejszy m z Ż e r o m s c ia n ó w W yki je s t rozpraw a o Ż e r o m s k i m ja k o

p i s a r z u h is to r y c z n y m . O k reśliw szy sp ecy fik ę za in tereso w a ń h isto ry czn y ch p i­

sarza (d zieje w a lk n a ro d o w o w y zw o leń czy ch i próba k la so w e g o sp ojrzen ia na te n problem ) p rzeprow adza autor w dalszym cią g u g ru n tow n ą a n a lizę w s z y s t­ k ich u tw o ró w h istoryczn ych Ż erom sk iego — od o p o w ieści O ż o ł n ie r z u tu ła czu p ocząw szy a na Tu ron iu sk oń czyw szy. D zięk i u m iejętn em u p o w ią za n iu in te r ­ p r e ta c ji id eologiczn ej u tw o ró w h istoryczn ych z u tw o ra m i o tem a ty ce w sp ó ł­ czesn ej i w y k a za n iu w ew n ę tr z n y c h z w ią zk ó w m ięd zy ty m i dw om a n u rtam i

(11)

produkcji literack iej pisarza^ o b szern e to stu d iu m w y p ełn ia w p ew n y m se n s ie lu k i rozpraw p op rzed n io om ów ion ych . O góln ie biorąc, in terp reta cy jn e p rop o­ zy c je autora w y d a ją s ię trafne, a w każdym razie jed n o je s t p e w n e i trzeba to zap isać w y r a ź n ie na k on to krytyk a, że po raz p ierw szy sam otn ie i sam o­ d zieln ie przeorał o lb rzy m ią m ateria Iow o i b ez w ą tp ien ia n ie ła tw ą d o in ter­ p retacji dzied zin ę tw órczości znak om itego pisarza. I k to k o lw iek p od ejm ie w p rzyszłości trud m on ograficzn ego opracow ania d zieł h istoryczn ych Ż erom ­ sk iego, b ęd zie n ieu ch ro n n ie rozpoczynał z rozpraw ą W yki w ręku i b ęd zie m u siał do stw ierd zeń i su g estii w rozp raw ie tej w yrażon ych u sto su n k o w a ć się w zasadniczy, m erytoryczn y sposób.

N a leży się sp od ziew ać, że g łó w n e tezy rozpraw y ostaną się przy b liższej w ery fik a cji, a czk o lw iek tu i ów d zie sąd y autora m ogą budzić w ą tp liw o ść. N ie pod zielam y np. u zn an ia W yki dla trafnej jak ob y k om p ozycji o p o w ieści O ż o ł ­

n ie r z u tułaczu ; zn a k iem p ytan ia ch ciałab y s ię opatrzyć tw ierd zen ie, ja k o b y

Ż erom ski jed y n ie w u tw o ra ch h istoryczn ych u leg a ł urokom „sarm ackiej s z la - c h eck o ści“, n ig d y n a to m ia st w p o w ieścia ch w sp ó łczesn y ch . W ydaje się, że N a - w ło ć z P r z e d w i o ś n i a św ia d czy ła b y chyba o czym ś w ręcz p rzeciw n ym . M im o rozsian ych tu i ó w d zie ak cen tów czy aluzji k ry ty czn y ch ta bez w ą tp ien ia n a j­ św ie tn ie jsz a litera ck o część p ow ieści, pisana z pasją, z w ew n ętrzn y m u p od o­ b an iem i zaan gażow an iem , które u skrzydla pióro, św ia d czy chyba dow od n ie, że ten sty l i tryb ży cia b eztroskiego, bujnego, oddanego w y łą czn ie urokom sto łu i flirtu i grze sw ob od n ej in styn k tów , n ie b ył zn ow u ż tak bardzo p ozb a­ w ion y atrakcji dla pisarza, tak przecież za w sze u w r a żliw io n eg o na z m y sło w ą „urodę ż y c ia “. A N a w ło ć to przy całym retuszu h istoryczn ym p rzecież o sta t­ n ia oaza „szlach eck ości sa rm a ck iej“, n o w e S oplicow o.

Z rozp raw p ierw szeg o tom u S z k i c ó w na szczególn iejszą u w agę z a słu g u ją jeszcze studia: o S ien k iew iczu (S p r a w a S ie n k i e w ic z a ) i o W e s e lu W y sp ia ń sk ie­ go (L e g e n d a i p r a w d a „ W e s e la “). Ł ączy je z om aw ian ym i p oprzednio rozpra­ w a m i rys n ow atorstw a. W obu podjęto próbę n ow ego spojrzenia na p rzed m iot, w y zw o len ia się spod su g estii k ry ty k i d aw n iejszej. *W przypadku S ie n k ie w ic z a b ędzie to próba dogrzebania się do isto tn y ch źródeł n ieb y w a łej p op u larn ości i ży w o tn o ści jeg o d zieła, zw łaszcza Trylo gii. K rytyk a d aw n iejsza, ta k często ze szczególn ym up od ob an iem uderzająca w k azn od ziejsk ie tony, p a so w a ła oczy­ w iśc ie i S ien k iew icza n a w ie lk ie g o w y c h o w a w c ę narodu. A utor, w u za sa d n io ­ nej n ieu fn o ści do teg o typ u d ość ok lep an ych form ułek, o d w ołu je się do są d u i reak cji szerok ich rzesz czyteln iczych , k tóre w isto cie cen iły S ie n k iew icza za coś zu p ełn ie in n eg o . Jed n ą z n a jisto tn iejszy ch przyczyn n ie w y g a sa ją cej p opularności d zieł h isto ry czn y ch pisarza w id zi k ry ty k w organ iczn ym n ieja k o p ow iązan iu tych d z ie ł z n astrojem o góln ym sp o łeczeń stw a ó w czesn eg o , zn u ­ żonego p o zy ty w izm em , p rzyb itego k om p lek sem m a ło w a rto ścio w o ści i n ie ­ w ia ry w e w ła sn e siły . T r y lo g i a dzięki sw ej przesadnej w ita ln o ści, a firm a cji s ił ży w o tn y ch narodu sta ła się sw o isteg o rodzaju zab iegiem terap eu tyczn ym . T rw ałość zaś jej od d zia ły w a n ia w zm ien io n y ch w aru n k ach h isto ry czn y ch tłu ­ m aczy badacz tym , że S ie n k ie w ic z p o tra fił n ie z w y k le celn ie u trafić w p ew n e d ysp ozycje p sy ch iczn e n a ro d o w o -p o lsk ie i w y so ce je za k ty w izo w a ć. W yka określa je ja k o „ p oryw czy k o n serw a ty zm w ita ln y “ i rozum ie przez to p ob u d ­ liw o ść, n iefra so b liw o ść biologiczn ą, ła tw y i doraźny op tym izm — g ó ru ją ce nad rozw agą, reflek sją historyczn ą, trzeźw ością i p la n o w a n iem in telek tu a ln y m . D zięk i zaś sile sw e g o artyzm u przym iotom tym p o tra fił zasu g ero w a ć w alor

(12)

w ielk iej w artości. D la teg o — słu sz n ie stw ierd za W yka p rzy w o łu ją c tr a in ie a n a lo g ię z M atejką — w sz e lk ie ataki n a S ie n k iew icza ze stro n y k ry ty k ó w ch y b ia ły c e lu i rozm ijały się z sąd em o p in ii p o w szech n ej, p o n iew a ż m ierzy ły one w p ew n e głęb ok o zak orzen ian e w ła śc iw o śc i ch a ra k teru narod ow ego.

D rugą isto tn ą p rzyczyn ę pop u larn ości S ie n k iew icza u p a tru je autor w s p e ­ cy ficzn y ch ry sa ch je g o p isa rsk ieg o talen tu . C zy teln icy p o d ziw ia li za w sz e w jego p o w ieścia ch in tr y g ę i p raw d ę postaci. S ie n k ie w ic z p o tra fił d osk on ale zesp olić cech y p o w ie śc i h istoryczn ej z ty p o w y m i e le m e n ta m i rom an su p r z y ­ gód, co b y ło n iew y czerp a n y m źród łem atrakcji. B ard zo w n ik liw ie a n a lizu je k ry ty k stru k tu rę a rtystyczn ą p o sta ci S ie n k ie w ic z o w sk ic h . G łębi p sy ch o lo g icz­ nej w n ich n ie ma. S ie n k ie w ic z w y d o b y w a ł w p o sta cia ch sw o ic h k ilk a r y só w zasadniczych, m ożna n a w e t p ow ied zieć, że u p raszczał i p rzery so w y w a ł, a le um iał zach ow ać żelazną k o n se k w e n c ję w ob ec w ła sn y ch założeń, i to g w a ra n to ­ w a ło jego bohaterom p ew n ą p ra w d ę i jed n ość ich o so b o w o ści. B y ło b y to o c z y ­ w iśc ie n ie w y sta rcza ją ce w p o w ie śc i p sych ologiczn ej, a le w ty m ty p ie rom an ­ su, jak i u p raw iał S ien k iew icz, m etod a ta k a zu p ełn ie n ie razi. I w r e sz c ie zn an y p o w szech n ie języ k i s ty l S ien k iew icza , p o d ziw ia n y ju ż p rzez Ż erom skiego; sło w o w y d o b y te z p o sp o liteg o języ k a i w y n ie sio n e n a w y ż y n ę artyzm u n a jw y ż ­ szej m iary.

W rozp raw ie o S ien k iew iczu m a n ifestu je się raz je sz c z e p o d k reśla n y tu już, w ła śc iw y au torow i zm y sł sy n tezy i od w aga n o w eg o , od k ry w czeg o sp o j­ rzen ia na problem , p rzeła m y w a n ia p o g lą d ó w często n a j oczy w iśc ie j sp rzecz­ n y ch ze zd row ym od czuciem rzeczy, a przecież u trzy m u ją cy ch się siłą b e z w ła ­ du i in telek tu a ln ej in ercji.

O bszerna rozpraw a o W e s e lu n ie w y m a g a an i r efero w a n ia , an i o cen y , bo om aw ian a b yła w ielo k ro tn ie, a jak o jed y n e do n ie d a w n a n o w a to rsk ie s tu ­ d iu m o W ysp iań sk im n ie p otrzebuje rek om endacji. M im o n a jn o w szej pracy A n ieli Ł em pickiej rozpraw a W yki za ch o w u je n ad al p ełn ą w a rto ść ja k o p rzed e w sz y stk im n ieza stą p io n e w p ro w a d zen ie w tło i p rzesła n k i h isto ry czn e w ie lk ie ­ go dram atu, do czego k ry ty k b y ł szczeg ó ln ie p o w o ła n y jak o św ie tn y zn aw ca stosu n k ów g a licy jsk ich , autor k sią żk i o T ece S ta ń c z y k a .

O ile p ierw szy tom S z k i c ó w m im o sk rótow ego w n iek tó ry ch w y p a d k a ch u jęcia zagad n ień za w iera w isto cie rozp raw y o p o w a żn y m cięża rze ga tu n k o ­ w y m , o bardzo d on iosłym zn aczen iu d la rozw oju n a szy ch badań literack ich , to w tom ie d rugim zebrano przede w sz y stk im tw órczość k rytyczn ą autora — zarów no w zak resie literatu ry, jak i sztu k p la sty czn y ch . T en drugi, uboczny krąg zain teresow ań W yki u ja w n ił się tu w szk icach o K ow arsk im , N o a k o w - sk im , K u lisiew iczu , przede w sz y stk im za ś w ob szern ym stu d iu m o D u n ik o w ­ skim . S tu d ia te i a rty k u ły zasłu gu ją na k om p eten tn ą o c e n ę fach ow ca; w p rze­ gląd zie n in iejszy m ogran iczam y się w y łą c z n ie do za g a d n ień literatu ry. Z ebrane w tom ie e se je k ry ty czn e p o w sta ły w p ierw szy ch la ta ch p o w o jen n y ch i p rze­ w a żn ie b y ły już p rzed ru k ow an e w k sią żce P o g ra n icz e p o w ie ś c i . N iem n iej ich p ow tórn e zeb ran ie i u d o stęp n ien ie czy teln ik o m n a leża ło b y p o w ita ć z za d o w o ­ len iem . W y k a -k ry ty k p osiad a u stalon ą renom ę, się g a ją c ą jeszcze la t sprzed w ojn y. B ędąc fa ch o w cem w d zied zin ie bad ań litera ck ich , a jed n o cześn ie ś w ie t­ n y m pisarzem , m oże p ełn ić od p ow ied zialn ą p o w in n o ść k ry ty k a n ie w sp ó łm ie r ­ n ie lep iej n iż k to k o lw ie k in n y z tzw . k ry ty k ó w za w o d o w y ch , często a m a­ torów . P o k ró tk o trw a ły m ok resie a k ty w n o ści k ry ty czn ej w latach 1945— 1948 za n iech a ł w ok resie p ó źn iejszy m tej d zied zin y tw órczości, a w y d a je się,

(13)

że z n ie w ą tp liw ą szkodą d la poziom u ogóln ego naszej k ry ty k i literack iej. N a ­ leżałob y ży czyć, b y au tor p o w ró cił do tego typ u tw órczości, odpow iadającej, jak się zdaje, jeg o d y sp o zy cjo m in telek tu a ln y m i upodobaniom . D la h isto rii litera ­ tury n a jn o w szej zebrane w Szk ica ch artyk u ły k rytyczn e m ają p ierw szorzęd ­ ne zn aczen ie, są b o w ie m p ierw szy m rek on esan sem d osk on ałego zn aw cy p rzedm iotu w d zied zin ę z ja w is k a rtystyczn ych , które op an ow ać poznaw czo je s t z isto ty rzeczy z a w sz e n a jtru d n iej, p o n iew a ż c a ły otok fa k tó w , z k tórych w y ra sta w sp ó łczesn o ść litera ck a , n ie zd ołał jeszcze od d alić się od n a s na d y ­ stans w y sta rcza ją cy , z b y t głęb ok o jeszcze zanu rzen i je ste śm y w tym rw ącym nu rcie zdarzeń. N iem n iej jed n a k dzięk i w n ik liw o śc i bad aw czej, p rzygotow an iu fa ch o w em u i za leto m p ióra rek o n esa n sy ta k ie W yce się udają, przynoszą one zaw sze ch a ra k tery sty k ę d zieł i pisarzy w sk azu jącą na istotn e, k o n sty tu ty w n e ry sy ich tw órczości, sta ra ją się n a w e t o u ch w y cen ie d yn am ik i rozw oju p o ­ szczególn ych tw órców , ja k to się d zieje np. w stosu n k u do K saw erego P ru - szy ń sk ieg o czy n o w e lis ty k i Iw aszk iew icza.

Proza k ry ty czn a W yk i m a sw o je uroki, ale zdradza też n iek ied y p ew n e sk łon n ości n iep ok ojące. W yka je s t k ry ty k iem o dużej in w en cji w zak resie te r ­ m in o lo g ii i n o m en k la tu ry k rytyczn ej. N ie je s t to o czy w iście term in ologia se nsu

s tric to, w se n s ie n a u k o w y m , lecz raczej form u ły sy n tety czn e u siłu ją ce w m eta ­

foryczn ym sk rócie u jąć is to tę i rdzeń ob serw ow an ego zjaw isk a. To u siło w a n ie u w ień czo n e b y w a cz ę sto p o zy ty w n y m w y n ik iem . T akie np. fo rm u ły i ok re­ ślen ia sy n te ty c z n e jak: „proza śred n iego rejestru u czu ć“ (o S zm aglew sk iej), „p sych ologia p rzery w a n a “ (o sp ecy ficzn y m dla Ż u k row sk iego ty p ie ch arak tero- logii), „ m ateriały do d zieła fik c ji a rty sty czn ej“ (9 sw o isty m , bardzo in d y w i­ d u aln ym g a tu n k u prozy A d o lfa R udnickiego) czy też (w zw iązk u z tw órczo­ ścią tego sa m eg o pisarza) „u ch w yt je d n o lito śc i“ (przez co rozu m ie k rytyk to „jakieś rozproszone pośród w ie lu szczegółów , a le n ie w ą tp liw ie ob ecn e i n ie ­ k ied y bardzo w y ra źn ie sk u p io n e ognisko, soczew k ę w id zen ia, która sp raw ia, ż e m ateriał je g o [tj. R u d n ick iego] p rozy n ie sy p ie się ja k k opiec z p ia sk u “ — s. 92), „etiuda p rozaiczn a“ (o tym że R u d n ick im i o n iek tó ry ch „n o w ela ch “ w ło sk ich Iw a szk iew icza ) — otóż w sz y stk ie te i im podobne form u ły m ają o w ą p raw ie że m a tem a ty czn ą ścisło ść, tak zn am ien n ą dla każdej u m iejętn ie zb u ­ d ow anej k o n stru k cji m eta fo ry czn ej.

Z drugiej jed n ak że stro n y proza k rytyczn a W yki b y w a n iek ied y trochę p rzein telek tu a lizo w a n a , n a zb y t aforystyczn a. M etaforyczn e sk róty są e fe k to w ­ ne, ale p rzy jm u jem y je c h ę tn ie je d y n ie w ów czas, je ś li są d ostateczn ie ja sn e i zrozum iałe. T oteż m ożn a b y ó w języ k k rytyczn y, św iad czący zresztą o w y so ­ k iej k u ltu rze p isa rsk iej autora, n ieco tu i ó w d zie uprościć, u p rzystęp n ić bez sp łycan ia, bez szkody o c z y w iśc ie dla ciężaru i w y m ia ru m yśli.

E seje k ry ty czn e W yki m ają jeszcze jed en bardzo is to tn y w alor. Oto o b fi­ tują, n iejak o n ie z a le ż n ie od natu ry przedm iotu, ja k iem u są p ośw ięcon e, w bar­ dzo cen n e u o g ó ln ien ia teo rety czn e. I ta k np. an alizu jąc litera tu rę obozow ą i okupacyjną — ten sp e c y fic z n y typ prozy w y ch y lo n ej ku rzeczyw istości, w y ­ rastającej z odczucia p o trzeb y jej zap isu i p otrzeb ę tę realizującej w ob ec fak tów , k tóre n ie są jesz c z e odgrodzone o ty le d ostateczn ym dystan sem , by dojrzały do ran gi m a teria łu p o w ieścio w eg o — sn u je autor ciek a w e, god n e u w a g i rozw ażan ia na te m a t reportażu i p o w ieści, ich isto ty , ich w za jem n eg o stosunku, p rzen ik an ia się o d m ien n ych ty p ó w n arracji i opisu. P rzy innej zaś sposobności p o św ię c i a u to r d łu ższy ek sk u rs sp ra w ie realizm u , przy jeszcze

(14)

innej da in teresu jącą an alizę sam ego p ojęcia prozy, u sta w iczn eg o jej rozw oju i co ra z n ow ych p od b ojów teg o ta k e k sp a n sy w n eg o typ u p isa rstw a . N a w e t lek k i, d ow cip n y i p olem iczn y a rty k u lik o e se ju m a sw ój cięż a r g a tu n k o w y . N ie pogardzi n im teo rety k litera tu ry , k tóry na n ad m iar w y p o w ied zi teo rety czn y ch w naszej tw órczości n au k ow ej d op raw d y sk arżyć się n ie m a pow odu.

N ie podobna w sp raw ozd aw czym p rzegląd zie w yczerp ać ca łeg o b o g a ctw a p rob lem atyk i, za w a rteg o w d w u pokaźnych, bo p ra w ie sie d e m se t stro n lic z ą ­ c y ch tom ach. Z bierając przeto te rozproszone i troch ę lu źn e u w a g i, n a leży stw ierd zić, że p ow tórn e w y d a n ie stu d ió w W yki, u d o stęp n ien ie ich badaczom literatu ry, k rytyk om i w o g ó le osobom z p ro fesji czy z a m iło w a n ia in te r e su ­ ją c y m się dziejam i literatu ry n ow szej, b ędzie n ie w ą tp liw ie bardzo w y d a tn ą p om ocą, p ou czen iem i źródłem in spiracji. Studia te b o w iem na bardzo w ie lu o d cin k ach i fron tach w a lk i o n ow e, coraz p e łn ie jsz e i coraz g łęb sze ro zu m ie­ n ie d ziejó w p iśm ien n ictw a n aszego w y p e łn iły już n iejed n o zaszczytn e zad an ie bojow e, dając n o w a to rsk ie o c e n y i in terp retacje, w sk azu jąc zan ied b an ia, tere­ n y zagad n ień czek a ją cy ch n ie c ie r p liw ie n a ich p od jęcie, in sp iru jąc i tw órczo pobudzając n a w et w ów czas, gdy sądy autora n a su w a ją w ą tp liw o ść. K siążk a ta jest św ia d ectw em w y k o n a n ia bardzo d on iosłej, tru d n ej, p io n iersk iej pracy b a ­ d aw czej. Ma w ięc w sz e lk ie dane, b y dla h istoryk ów n ow szej litera tu r y naszej stać s ię k siążk ą n iem a l że podręczną, do której często p rzyjd zie zagląd ać, a dla in teresu ją cy ch się w sp ó łczesn o ścią literack ą — p raw d ziw ą i dobrą „szkołą k r y ty k ó w “.

A r t u r H u t n i k i e w i c z

W i k t o r H a h n , B IB L IO G R A FIA B IB L IO G R A FIJ PO LSK IC H . W yda­ n ie 2, zn aczn ie rozszerzone. W rocław 1956. Zakład im . O ssoliń sk ich — W y­ d aw n ictw o, s. X X II, 645, 1 nlb.

O publikow ana ostatn io B ib lio g ra fia bib lio g r a fij p o ls k ic h W iktora H ahna zo sta ła oznaczona jak o d rugie w y d a n ie zesta w ien ia , k tóre u kazało się w e L w o­ w ie w roku 1921 T rudno jed n a k trak tow ać tę p racę jak o w zn o w ien ie, gdyż ob ecn e w y d a n ie zostało n ie ty lk o rozszerzone n o w y m i m a teria ła m i do r. 1950 w łą czn ie, a le posiada rów n ież zm ien ion ą k om p ozycję i in n e zasady opisu b i­ b liograficzn ego. P on ad to, je ś li się w eźm ie pod u w agę, że n iek tó re p o zy cje — u m ieszczon e w z e sta w ie n iu z r. 1921 — usu n ięto z n ow ego w yd an ia jak o p rze­ starzałe, o czy w isty sta je się fakt, iż n ależy p otra k to w a ć p ra cę H ahna jako zu p ełn ie now ą.

W yd an ie B ib lio g ra fii bib lio g r a fij p o ls k ic h ma duże zn aczen ie d la p ra­ co w n ik ó w n au k i i kultury. W ypełnia on o brak o g óln ego in form atora o b ib lio­ g ra fia ch na teren ie polsk im , a co za ty m idzie — u ła tw ia w zn aczn ym stopniu p oczyn an ia b ad aw cze w za k resie w szelk ich d y scy p lin n a u k ow ych . B ib lio ­

grafia m oże b yć p rzydatna szczególn ie dla prac b ad aw czych w zak resie nauk

h u m an istyczn ych , gdyż te w dużej m ierze op ierają się na tek sta ch słow n ych .

1 W. H a h n , B ibliografia bibliografii p o ls k ie j. L w ów 1921. H. A lte n -

berg, s. 223. [Od R e d a k c j i : form ę n otk om b ib lio g ra ficzn y m n adała ad iu stacja redakcyjna.]

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wojcie­ chowi

Bronisław Daniszewski, Stanisław Szufel, Dominik Maciołek,.. Stanisław

Ze względu na powierzchnię (28 a) może ona być nabyta przez nierolnika przy zachowaniu dotychczasowego jej przeznaczenia. Wydanie omawianej decyzji w niczym nie

Z drugiej strony niewątpliwe jest, że dla prawidłowego wymiaru sprawiedliwości jest rzeczą konieczną, ażeby rozpra­ wa sądowa przeprowadzona była nie tylko przy

Im bardziej wgłębiam się w historią polskich kurierów wojskowych 1 ich trudności, jakie musieli pokonywać przy przekraczaniu granicy „imperium hitlerowskiego”,

K o tarb iń sk ieg o przez organ izację (w znaczeniu czynnoś­ ciowym ) rozum ie się scalanie czynności poszczególnych w jednię czynu złożonego 36.. S zw acha, lecz

drowi Romanowi Łyczywkowi za prace w zakresie historii adwokatury polskiej Palestra 19/12(216),

Odznaczenie adwokatów z okazji Święta Lipcowego Krzyżem. Kawalerskim Orderu