• Nie Znaleziono Wyników

Metoda transcendentalna: obiektywność poznania i jej kryterium. Omówienie koncepcji B. J. F. Lonergana.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Metoda transcendentalna: obiektywność poznania i jej kryterium. Omówienie koncepcji B. J. F. Lonergana."

Copied!
27
0
0

Pełen tekst

(1)

jO ZEF HERBUT

METODA TRANSCENDENTALNA:

OBIEKTYWNOSC POZNANIA I JEJ KRYTERIUM OMOWIENIE k o n c e p c j i b . j . f . l o n e r g a n a

W artykule Problem m etody transcendentalnej („Roczniki Filozoficz- ne” 26:1978 s. 51-67) przedstawilismy sposob filozofowania, nazywany transoendentalnym, zwracajqc uwag? na zasadnicze rysy, uwypuklajqce jego specyfik? i odrozniajg.ee go od sposobu filozofowania tradycyjnego, zwanego przedmiotowym- lub (niekiedy) intuicyjno-przedmiotowym. Ni- niejszy tekst ma bye bardziej . uszczegolowionym opisem metody tran- scendentalnej. Poniewaz autorzy poslugujqcy si? tworczo tq metodq nie trzymajq si? jakiegos sztywnego jej schematu, lecz akcentujq rozne jej etapy czy momenty, wprowadzajq wlasne wqtki, a niekiedy i wlasnq terminologi?, najdogodniej jest prezentowac jq szczegolowo na przykla- dzie tworczosci jednego autora. Tu wezmie si? pod uwag? prace Loner­

gana *. Cieszq si? one wsrod transcendentalistow duzym uznaniem, a wi?c mozna je traktowac jako dostatecznie reprezentatywne dla ich kr?gu, obejmujq szeroki zakres filozoficzno-metodologicznej problematyki, uni-

* Bernard J. F. Lonergan (ur. 1905 r.), jezuita kanadyjski, w ykladai w uni- wersytetach w Montrealu, Toronto i Rzymie. W 1965 r. przeszedl na emerytur?.

V/ okresie w ykladow w Uniw ersytecie Gregorianskim opublikowal kilka podr^czni- kowych prac z teologii systematycznej. Duze uznanie przyniosly mu ksi^zki: In­

sight. A S tu d y of Human Understanding. London 1957 oraz Method in Theology.

London 1972 (w pierwotnym zamysle autora pierwsza miala bye wprowadzeniem do problematyki metodologicznej w teologii). Mniejsze publikacje o tem atyce m etodologiczno-filozoficznej i teologicznej zamieszczone sq w: Collection. Papers by B. Lonergan. Ed. F. Crowe. N ew York 1967 oraz A Second Collection. Papers by B. Lonergan. Ed. W. Ryan, B. Tyrrell. London 1974. Ich wyb6r w j?zyku n ie- mieckim ukazal si? p t.: Theologie im Pluralism us heutiger K ulturen. Freiburg 1975. W tej ksi^zce znajduje si? cytow apy w niniejszym artykule tekst E rkenntnis- stru k tu r (przeklad artykulu: Cognitional Structure. ..Continuum” 2: 1964 s. 530-542), zamierzony przez autora jako zwi?zle i jasne przedstawienie tresci Insight. W j?zy- ku polskim mamy artykul Lonergana: Filozofia i teologia. „Znak” 25: 1973 nr 231 s. 1148-1160 i ksi^zk?: Metoda w teologii. Tlum. A. Bronk. Warszawa 1976. O uzna- niu, jakim cieszy si? Lonergan, sw iadczy zorganizowany w 1970 r. na Florydzie zjazd, na ktorym dyskutowano znaczenie jego metodologicrnych idei dla filozofii chrzescijanskiej.

(2)

92 J O Z E P H E R B U T

kajq skrajnych rozwi^zan i pisane stosunkowo przyst?pnym stylem, co na tie sposobu pisania niektorych innych transcendentalistow stanowi niew^tpliw^ zalet?. Nalezy jednak od razu dodac, iz zamierzona jest tu wybiorcza prezentacja metody refleksyjnej, bo koncentruj^ca si? wokol zagadnien: obiektywnosc ludzkiego poznania oraz oczywistosc jako kry- terium prawdy. Poniewaz u Lonergana rozwiazanie tych zagadnien l^czy si? organicznie z analiz^ aktow poznawczych, zaczniemy od opisania tej analizy.

1. Transoendentalisci niewzruszonej podstawy wiedzy filozoficznej do- szukuj^ si? w poznaj^cym podmiocie. Ich zdaniem swiat przedmiotow, widziany poprzez poj?cia i teorie nauk szczegolowych oraz dyscyplin filozoficznych roznej proweniencji, przedstawia si? tak roznorodnie, ze trudno wprost wskazywac uniwersalne prawa nim rzqdz^ce. Natomiast poznanie cechuje si? licznymi dose latwo rozpoznawalnymi prawidlo- wosciami i na ich podstawie mozna dostrzec rowniez fundamentalne struktury samego bytu. Przynaleznosc do tego nurtu krytycznej mysli nowozytnej, ktory doszedl w pelni do glosu w K rytyce czystego rozu- mu I. Kanta, przejawia si? w/ nieufnosci do filozofii przyjmujacej bez- posredni realizm poznania. Nie znaczy to jednak, iz wspolczesni transcen- dentalisci-neoscholastycy podpisujq si? bez zastrzezen pod wszystkimi kantowskimi lub neokantowskimi zalozeniami (mozna rniec w^tpliwosci, czy slowo ,,neoscholastycy” jest tu jeszcze na miejscu wlasciwym, ale O. Muck — zajmujqey si? systematycznym opracowaniem interesujqeego nas sposobu filozofowania — pisze o „transcendentalnej metodzie w scholastycznej filozofii wspolczesnej”). Przede wszystkim nie zgadzajq si? oni z opini^ Kanta, ze tradycyjna metafizyka nie wykazuje w ogole post?pu, ze nie ma w niej zadnych twierdzen pewnych i ze mozemy poznac w rzeczach tylko to, co sami w nie wkladamy. Dawna metoda filozofowania nie byla z gruntu chybiona, lecz tylko przestala bye do- brym narz?dziem w nowej sytuacji problemowej, powstalej po odkryciu roli podmiotu w poznaniu i bujnym rozkwicie nauk szczegolowych. Przed­

miotow nie wolno dostosowywac do naszego aparatu poznawczego, bo wowczas b?dziemy mieli do czynienia nie z obiektywnym bytem, lecz z konstruktami umyslu. Poznanie nalezy brae w jego naturalnej postaci:

jako wewn?trznie przyporzadkowane do bytu. Oparcie si? na tym przy- porz^dkowaniu wystarcza do zbudowania realistycznej metafizyki.

Chcsjc zapeWnic sobie szerokq i mozliwie neutralnq baz?, transcen­

dentalisci zaczynajq od pytania „co powszechnie nazywa si? poznaniem”

i dokonuje najpierw narracyjnego opisu ludzkich czynnosci poznawczych (cz?sto nazywanego fenomenologia poznania). „Skoro chodzi o czynnosci poznawcze — pisze Lonergan — potrzebujemy pelnych i dokladnycn odpowiedzi na trzy pytania. Po pierwsze, istnieje kwestia teorii pozna-

(3)

wania: co wlasciwie robi?, kiedy poznaj?? Po drugie, kwestia episte- mologii: dlaczego czynienie tego jest poznawaniem? I wreszcie kwestia metafizyki: co poznaje, kiedy to czyni?? Gdy na te wst?pne pytania od- powiemy na poziomie uogolnienia filozoficznego, jestesmy juz w po- siadaniu metody transcendentalnej, to znaczy metody,- ktora jeszcze nie jest uszczegolowiona przez ktorqs ze specjalnyph dziedzin poznania czy jakis' przedmiot, lecz ktora drogq wlasciwych adaptacji i dodatkow moze bye przystosowana do kazdego pola badari i kazdego przedmiotu mogq- cego zainteresowac umysl ludzki” 1. Do feriomenologii poznania Loner- gan dobiera przyklady przede wszystkim z matematyki i fizyki (to spro- wokowalo zarzut, ze teoria poznania z Insight uwzgl?dnia glownie nauki przyrodnicze), ale stara si? rowniez wykazac, ze takie same struktury poznawcze obowiqzujq i w innych dziedzinach naszej wiedzy zarowno potocznej, jak filozoficznej, chociaz kazdorazowo w odmiennych kon- kretnych przejawach.

Po tym wst?pnym etapie fenomenologicznym nast?puje analiza czyii- nosci poznawczych, ktora bywa nazywana etapem reduktywnym metody transcendentalnej. Chodzi tu o uchwycenie koniecznych prawidlowosci aktow poznawczych, zawartych w nich im plicite i nie uswiadamianych wprost. Owe prawidlowosci majq cechy aprioryczne i stematyzowanie tych cech oraz wskazanie na ich konsekwencje uwaza si? za istotny punkt metody transcendentalnej. Wedlug Lonergana (ktory lubi si? poslugi- wac wlasnq terminologiq) na tym etapie nalezy wyroznic — ze sposobow dzialania umyslu ludzkiego, ustalonych przez opis poznania naukowego i potocznego — podstawowy wzorzec czynnosci wyst?puj qcych w e wszel- kich przedsi?wzi?ciach poznawczych. Typowe dla tego autora jest cz?ste apelowanie do czytelnika, jego publikacji o metodzie transcendentalnej, b y sprawdzal trafnosc przeprowadzanych analiz na roznych przykladach z historii nauk, a przede wszystkim na wlasnych aktach poznawania, gdyz tylko ten pojmie dobrze transcendentalnq metod?, kto uksztaltuje sobie v/lasnq racjonalnq samoswiadomosc 2.

Jakiz wi?c jest podstawowy wzorzec czynnosci poznawczych, czyli ogolnie wazna struktura ludzkiego poznania? Nasze poznanie przedstawia si? jako pewien dynamiczny uklad aktow rozgrywajqcych si? na trzech jakosciowo roznych poziomach. (Termin ,,poznanie” wyst?puje tu najpierw w sensie czynnosciowym, ale bez abstrahowania od momentow konsty- tuujqcych akty poznawcze; w dalszym ciqgu — zaleznie od kontekstu — wysuwac si? b?dq na pierwszy plan i takie momenty, jak: tresc, jakosc,

1 B. J. F. L o n e r g a n . Filozofia i teologia. „Znak” 25: 1973 nr 231 s. 1156.

2 Insight s. 748. „Mowigc m ozliwie najkrocej, nie wystarczy tylko czytac Insight, lecz nalezy takze odkryc siebie w sobie” (M etoda w teologii s. 254). Zatem Insight' ma bye ksigzk^ bardziej do cw iczen niz do czytania.

(4)

94 J O Z E F H E R B U T

intencja). Na poziomie p r z e d s t a w i a j q c e g o d o s w i a d c z e n i a (presentations) doznajemy wrazen, spostrzegamy, wyobrazamy sobie. Na poziomie i n t e l e k t u (intelligence) osiggamy zrozumienie, ujmujemy zrozumiane tresci w poj?cia, ustalamy konteksty i konsekwencje poj?c.

Na poziomie r e f l e k t u j q c e g o r o z u m u (reflection) porzgdkuje- my zdobyte tresci, osgdzamy ich prawdziwosc, oceniamy pewnosc lub prawdopodobienstwo sqdow. Choc zaden z tych poziomow nie wyczerpuje ludzkiego poznania, gdyz jest ono strukturalng caloscig materialno-dyna- micznq, to jednak centralne miejsce zajmuje w nim insight — rozumie- jgcy wglgd (dodajemy „rozumiejqcy”, bo polskie slowo „wglgd” moze odnosic si? rowniez do zmyslowego postrzegania). Insight w roznych postaciach zaspokaja wlasciwe czlowiekowi pragnienie wiedzy. Pojawia si? on nagle i niespodziewanie, jest nie tyle funkcjq zewn?trznych oko­

licznosci, ile wewn?trznych dyspozycji; rozwija si? mi?dzy tresciami konkretnymi a abstrakcyjnymi i wchodzi w habitualng struktur? umy­

slu 3. Nalezy podkreslic, ze insight jest czynnoscig poznawczg bardziej pierwotnq niz wyjasnianie i rozumienie w uj?ciu wspolczesnej metodo- logii nauk.

Wymienione trzy poziomy czynnosci sq powiazane ze sobg tak, iz tworzg. rowniez s t r u k t u r ? f o r m a l n o - d y n a m i c z n a , ktora bu- duje sama siebie: jedne jej cz?sci wywolujg nast?pne, dopoki nie pow- stanie wzgl?dna calosc. A wi?c doswiadczenie pobudza badajgcy intelekt, ktory poprzez wyobrazenia dochodzi do wglgdu ujmujgcego wszystko, CO' wazne w spostrzezeniu lub wyobrazeniu; na tym poziomie odpowia- damy na pytania: co, jak, dlaczego, jak cz?sto. Uzyskane odpowiedzi budzg z kolei refleksj?, ktora — b?dac przejawem swiadomego zqdania racjonalnosci — ocenia tresc aktow rozumienia za pomocq poj?c prawdy i falszu, pewnosCi i prawdopodobienstwa. Jesli jestesmy pewni praw- dziwosci sgdu wyrazajgcego rozumienie — dany proces poznawczy do- biegl do wzgl?dnego korica, jesli nie — rozpoczynamy poznanie od po- czgtku.

W zwigzku z jednym z zarzutow wysuwanych pod adresem transcen- dentalistow, ze zrywajq z wartosciowym epistemologicznie sposobem tradycyjnego filozofowania, godzi si? podkreslic, iz do odkrycia rozumie- jqcej oraz racjonalnej swiadomosci pomoglo Lonerganowi studium teorii poznania i psychologii Tomasza z Akwinu. W pisanej w latach 1946- -1949 rozprawie The Concept of Verbum in the W ritings of St. Thomas A quin as4 wyraza przeswiadczenie, ze specyficzne elementy nauki To-

3 Insight s. 3-6. Krytycznie omawia tak poj<|ty, wgl^d A. J. Reck w : B. Lo­

ner gan's Theory of Inquiry vis-a -v is Am erican Thought. W ashington 1967 (odbitka artykulu z Proceedings of the Am erican Catholic Philosophical Association).

4 Rozprawa opublikowana najpierw jako artykul, przybrala potem postae

(5)

masza o wewn?trznym slowie (poj?ciu i sqdzie) sa natury psychologicznej a nie metafizycznej — i zachowujq swojq waznosc do dzis, poniewaz dajq si? odnalezc w poznajqcej swiadomosci kazdego czlowieka. Rdzen psychologicznych faktow poznania stanowi Tomaszowe intelligere: naj- pierw rozumienie bezposrednie; proste, ujmujqce inteligibilna tresc w danych zmyslowych i wyrazajq.ee jq w poj?ciu, nastepnie rozumienie refleksywne, uprawniajqce — po uchwyceniu koniecznego komponentu sqdu — jego wydanie. Lonergan jest przekonany, ze jego opis transcen- dentalnej struktury ludzkiego poznania, z akcentem na insight, stanowi rozwini?cie Tomaszowe j nauki o intelligere.

Ze stwierdzenia, iz poznanie przedstawia si? jako dynamiczna struk- tura, wyciqga Lonergan nast?pujqce wnioski. 1). Nalezy dokladnie odroz- niac poznanie poj?te szeroko od poznania we wlasciwym sensie. Przy ogolnikowym mowieniu poszczegolna czynnosc poznawcza moze bye naz- wana poznaniem (widzenie, poszukiwanie, rozumienie, myslenie, itd.). Ale chcqc jednak wypowiadac si? bardziej precyzyjnie, musimy zaznaczac, 0 jakie poznanie chodzi: zwierz?ce, ludzkie, anielskie lub boskie, i kazde z nich traktowac jako dynamicznq calosc. 2). Cz?sci poznania — struk­

tury odnoszq si? do siebie nie przez podobienstwo, lecz przez relacje funkcjonalne. Bl?dne jest zalozenie, ze czynnosci poznawcze z roznych poziomow sq sobie podobne, a wi?c np., ze przebieg procesu widzenia powtarza si? analogicznie na etapie rozumie j qcego wglqdu. Jesli si? chce uniknqc pomylek naiwnego realizmu lub idealizmu, trzeba kazdy zabieg poznawczy analizowac zarowno osobno, jak i w funkcjonalnych stosun- kach do zabiegow jakosciowo innych. Rzecz jasna, nie wystarczy do tego podejscie wlasciwe logice, skierowane na rozczlonkowywanie tresci poz­

nania- i ustalanie ich koherencji. Musi bye ono poprzedzone podejsciem dialektycznym, chwytajqcym akty poznawcze w ich stawaniu si?, wza- jemnym zaz?bianiu i w ruchu ku nowym, wyzszym jakosciowo stop- niom 5.

Jesli poznanie jest struktury zlozonq z doswiadczania, rozumienia 1 sqdzenia, to poznanie poznania — pisze Lqnergan — jawi si? jako zdwo- jona struktura, a mianowicie: 1) doswiadczenie wlasnego doswiadczania, rozumienia i sqdzenia, 2) rozumienie doswiadczenia dotyczqcego wlasnego doswiadczania, rozumienia i sqdzenia, 3) sqdzenie, czy wlasne rozumie­

nie: doswiadczania, rozumienia i sgdzenia, jest prawdziwe lub falszywe.

Powyzsze rozczlonkowanie zdwojonej struktury poznania uwidacznia od razu roznic? mi?dzy swiadomosci^ a poznawaniem siebie jako pozna- jqcego. P o z n a w a n i e s i e b i e (zwane zwykle introspekeja) ma pel-

ksiqzki: Verbum . W ord and Idea in Aquinas. Ed. D. Burrell. Notre Dame, Ind.

1967. '

6 Insight s. 272-310; E rkenntnisstruktur s. 88-91.

(6)

96 J O Z E F h e r b u t

nq pi?trow^ struktur?, poniewaz jest to doswiadczanie, rozumienie i re- fleksja dotycz^ce: doswiadczania, rozumienia i s^dzenia. Natomiast s w i a ­ d o m o s c t o n i e poznanie, lecz tylko potencjalny komponent struktury calosci poznania: doswiadczanie jakiejs wlasne j czynnosci poznawczej, przytomne wspolbycie w e wlasnych aktach poznawczych (an awareness immanent in cognitional acts). Wszystkie czynnosGi poznawcze sq prze- nikni?te swiadomosci^, ale nie wszystkie mog^ bye jednakowo jasno do- st?pne rozpoznaniu. Doswiadczenie poznania roznicuje si? w zaleznosci od natury aktow, ktorych dotyczy. Kiedy si? przeprowadza refleksj?, ocenia oczywistosc, s^dzi — doswiadcza si? swej racjonalnosci; kiedy si? rozumie, tworzy poj?cia, mysli — doswiadcza si? swej inteligencji;

kiedy si? widzi, slyszy, dotyka — doswiadcza si? swojej zdolnosci do wrazen.

Oprocz wyzej scharakteryzowanego doswiadczenia nalezy wymienic doswiadczenie zmyslowych jakosci przedmiotow. Dla podkreslenia prze- ciwstawnosci tych dwoch rodzajow doswiadczen uzywa si? powszechnie slow: wewn?trzne i zewn?trzne. Poniewaz przymiotniki te majq tu me- taforyczne znaczenie (scisle bior^c, jedynie przestrzenne przedmioty s^

wewnqtrz i na zewn^trz), musimy pytac o pierwotne datum przez nie wy- razone. Oprocz obecnosci czysto materialnej dana jest obecnosc intencjo- nalna, zawierajqca poznanie. Wyst?puje ona w dwoch odmianach: jako obecnosc przedmiotu wzgl?dem podmiotu oraz jako obecnosc podmiotu wobec samego siebie. Ta druga nie jest obecnosci^ jakiegos swoistegc przedmiotu, absorbuj^cego uwag? podmiotu; przysluguje jej inny wy- miar, gdyz towarzyszy ona obecnosci przedmiotu, jest wzgl?dem niej korelatywna i zarazem przeciwstawna. Przedmioty s^ w ten sposob obecne, ze poswi?ca si? im uwag?, 'natomiast podmioty jako podmioty

sej. obecne przez to, ze poswi?caj^ czemus uwag?. Intensyfikacja obec­

nosci wobec siebie nast?puje nie przez zwrocenie uwagi na siebie (jest to introspeltcja uprzedmiotawiajqea podmiot), lecz przez wszcz?cie jakiejs wlasnej czynnosci. A wi?c d o s w i a d c z e n i e w e w n ? t r z n e jest doswiadczeniem siebie jako cos widz^cego, czuj^cego, rozumiejqeego, itd., ' a z e w n ? t r z h e — doswiadczeniem wrazen wywolywanych w nas

przez rozne przedmioty.

Ale czy w ogole istnieje taki wielowarstwowy podmiot w sferze po­

znawczej? Kazdy czlowiek musi sam odpowiedziec sobie na to pytanie (Przyklad pragmatycznej argumentacji, wyzej wspomnianej). Nie s^dz?

jednak — pisze autor — zeby zachodzila wqtpliwosc co do postaci od- powiedzi. Nawet behawiorysci nie twierdz^, ze nie wiedzq, czy widza lub slyszq.; nawet relatywisci nie gloszq, ze nigdy nie doswiadczyli wydania sqdu pewnego. A wi?c istnieje podmioty, ktore sq empirycznie, intelektu- alnie i racjonalnie swiadome. Tylko ze nie wszyscy jasno znaja siebie jako

(7)

takich. Swiadomosc nie jest bowiem poznaniem, lecz jedynie pierwotnym skladnikiem jego struktury, wymagajgcym ksztalcenia i rozw oju6.

Obok pragmatycznej argumentacji Lonergan stosuje takze pewng. 'od- miang dowodzenia nie wprost, nazywanq przez niektorych transcenden- talistow r e t o r s j q . Reductio ad absurdum, stosowana nierzadko przy przedmiotowym uprawianiu filozofii, polega na sprowadzeniu zdania bgdqcego negacjq uzasadnianego twierdzenia bqdz do absurdu analitycz- nego (wykazujqc, ze wynikajg. z niego sprzeczne ze sobg konsekwencje lub ze samo to zdanie jest niezgodne z przyjgtymi juz w systemie twier- dzeniami), bgdz do absurdu syntetycznego (przez pokazanie, ze jest ono sprzeczne ze zdaniami obserwacyjnymi). Obydwie odmiany absurdu usta- lane sg nie tylko na podstawie zwiqzkow zakresowych, ale i tresciowych zdari, przy czym respektuje sig przyjgte juz tezy. Transcendentalisci nie negujq. wartosci takiego dowodzenia, ale — ich zdaniem — nie wyjasnia sie przez to koniecznosci wszystkich krokow, jakie umysl musi przejsc, by osiqgnqc obiektywne poznanie. Tymczasem takie wyjasnienie jest obecnie niezbgdne i dostarcza go metoda transcendentalna, uwyrazniajgca to wszystko, co jest koniecznie obecne w poznaniu jako takim. Jesli w odniesieniu do jakiejs wlasciwosci wykaze sig, ze buduje ona wewngtrz- nie akt poznawczy danego typu lub jego przedmiot, to nie mozna racjo- nalnie poddac jej w wqtpliwosc. Tg wlasnie okolicznosci wykorzystuje sig w retorsji. Chodzi w niej nie tyle o pokazanie pojgciowej sprzecz­

nosci (contradictio in terminis) migdzy tresciq sqdu dowodzonego i trescig innych sgdow juz przyjgtych, ile raczej o wykazanie sprzecznosci fak­

tycznie popelnianej (contradictio exercita), sprzecznosci migdzy zawartos- cig tpesciowg wygloszonego sgdu a warunkami im plicite przyjgtymi przez sam fakt jego wygloszenia 7,

Tak pojgtg retorsji posluguje sig wlasnie Lonergan. Oto — pisze — ewentualny krytyk zarysowanej struktury poznania musi ostatecznie po- slugiwac sig aktami doswiadczenia, rozumienia i refleksji, a tym samym owg strukturg potwierdzic swg aktywnoscig poznawczy. Nie wolno jed­

nak utozsamiac normatywnego wzorca — struktury, immanentnie tkwig- cej w naszych czynnosciach swiadoiriych i intencjonalnych, z opisem tego wzorca. Ten opis moze podlegac rewizji i ukrytycznianym udoskonale- niom. Ale zawsze odnosi sig do trzech wskazanych plaszczyzn poznania oraz ich funkcjonalnych powigzan i nawet swym przebiegiem zawsze potwierdza celnosc ich wyroznienia8.

Latwo spostrzec, ze powyzsza charakterystyka struktury poznania ma 6 Insight s. 319-28; E rkenntnisstruktur s. 91-95.

7 Zob. O. M u c k . Die transcendentale M ethode in der scholastischen Philo­

sophic der G egenwart. Innsbruck 1964 s. 78.

8 Insight s. XXVI; Metoda w teologii s. 28-29.

7 — Rocznlkl TOozoflczne

(8)

98 J O Z E F H E R B U T

wyraznie psychologicznq orientacj?. Lonergan utrzymuje jq swiadomie, przekonany, ze tylko ona daje wierny obraz czynnosci poznawczych, wol- ny od wqtpliwych interpretacji metafizycznych. Inaczej niz w kantyzmie, na poczqtku stawia pytanie: czym jest poznanie, dokladniej —■ co si? w nas dzieje, kiedy poznajemy, a hie pytanie: czy poznajemy transcen- dentne przedmioty, czy nasze poznanie ma obiektywnq wartosc. Przez zaznaczonq argumentacj? pragmatyczna naklania czytelnika swoich pu- blikacji do intelektualnego „nawrocenia”, jakim ma bye odkrycie inten- cjonalnej natury wlasnych aktow poznawczych. Chodzi przede wszystkim 0 odkrycie zasady, ze „trudno uchwytny akt racjonalnego stwierdzania jest koniecznym i wystarczajqcym warunkiem poznania rzeczywistosci” 9, pozwalajqcej rozrozniac mi?dzy prawdq i falszem, mi?dzy rzeczywistos- ciq a fikejq. Nauka o' poznaniu jako trzyczlonowej strukturze i trakto- wanie rzeczywistosci jako dostosowanej do poznania, bo wewn?trznie in- teligibilnej — to glowne watki (epistemologiczny i ontologiczny), prze- wijajqce si? przez ksiqzk? Insight.

2. Zagadnienie obiektywnosci ludzkiego poznania Iqczy si? scisle z tym jego momentem, ktory nazywa si? i n t e n c j o n a l n o s c i q . Transcen- dentalisci poswi?c(ajq wiele uwagi intencjonalnosci aktow poznawczych 1 wymieniajq go nawet w definicji swojej metody. Mowiq bowiem, ze jest to taki sposob filozofowania, w ktorym bierze si? pod uwag? inten- cjonalne akty ludzkiej swiadomosci i analizuje struktur? tych aktow oraz relacje mi?dzy nimi celem poznania stosunkow mi?dzy aktami a ich przedmiotami oraz pewnych ogolnych wlasciwosci samych przedmiotow.

Opis i analiza intencjonalnosci poznania — dokonywane przez trariscen- dentalistow — to zabiegi o dwojakim aspekcie. W pierwszej swej fazie mieszczq si? w charakterystyce immanentnych czynnosci podmiotu (kiedy zmierza si? do odpowiedzi na pytanie: co si? dzieje podczas poznawania).

W drugiej fazie przechodzq juz w charakterystyk? stalych stosunkow wiq- zqcych akty poznania z ich przedmiotami.

Dzi?ki czemu takie wewnqtrzpodmiotowe czynnosci jak doswiadcza- nie, rozumienie i sqdzenie dostarczajq nam informacji o istnieniu i tran- scendentnych cechach przedmiotow? Jedyne sluszne rozwiqzanie tej epi- stemologicznej kwestii mozna znalezc wowczas — pisze Lonergan — kie­

dy si? dogl?bnie pojmie najwazniejszq wlasciwosc aktow poznania: ich swoistq przechodniosc, zwanq od dawna intencjonalnosci^. Ze swej na­

tury sq to akty skierowane na jakis aspekt przedmiotow w ten sposob, ze uobecniajq go swiadomosci. A wi?c dzi?ki widzeniu staje si? obecne to, co widziane, dzi?ki rozumieniu to, co rozumiane, itd., przy czym W kazdym z tych aktow owa obecnosc jest zdarzeniem psychologicznym.

» Insight s. 538.

(9)

In te n c jo n a ln y c h a ra k te r lu d zk ich czynnosci poznaw czych spraw ia, ze s^

one w e w n ? trz n ie o b iek ty w n e. Nie trz e b a tego dow odzic w w y szu k an y sposob. In ten cjo n aln o sc zabiegow poznaw czych je s t ta k dom inujqc^ ich cech^, ze ab y J3 dostrzec, w y starczy zw rocic uw age n a to, co si? dzieje w naszej psychice w tra k c ie poznaw ania.

Ju z pow yzsze w ypow iedzi sw iadcz^, ze L o n erg an daleki je st od ujm o - w an ia poznaw czych tre sc i w razen , poj?c i s^dow jak o w lasciw ych p rzed ­ m iotow poznania, rozn y ch od rzeczyw istosci przez nie p rzed staw ian ej, czyli d alek i je s t od tra d y c ji conceptus obiectivi, zaczynajqcej si? pod koniec sredniow iecza, ale rozpow szechnionej dopiero przez K artezju sza, k to ry j^ p rzejq l dla p o trzeb sw ojej m eto d y m atem aty czn ej. L o n erg an a in sp iru je raczej pogl^d T om asza z A k w in u o m ed iacy jn ej ro li verbi in- te r n i10, k to rq u w aza za latw o u ch w y tn ^, jesli si? u a k ty w n i nalezycie w la sn ^ sam osw iadom osc. P o d k resla p rzy ty m , iz nalezy si? strzec u jm o - w a n ia ak to w poznaw czych i ich tresci w o d erw an iu od s tru k tu ra ln e g o k o n te k stu . S3 one skierow ane n a rzeczy, o biektyw ne w ew n ?trzn ie jako sk lad n ik i cy k lu poznaw czego, o ile Igczq si? w jed n o poznanie w y b ran eg o p rzedm iotu.

J a k przeb ieg a to pol^czenie? In te lig e n c ja p o d ejm u je kazd$ zaw artosc d osw iadczenia z in ten cj^, k to ra moze bye sk ateg o ry zo w an a w p y ta n ia c h : co to jest, dlaczego je s t tak. B adaw cze p oszukiw anie odpow iedzi n a tak ie p y ta n ia przechodzi — poprzez w glqd — w m yslenie, k tore, jesli je st d o k lad n ie przeprow adzone, p rz y jm u je postac definicji, p ostulatow , zalo- zen, h ip o tez i teo rii. M yslenie zo staje a k ty w n ie p rz e j? te przez rozum , z re fle k sy jn y m zgdaniem te m aty zu j^ cy m si? w p y ta n ia c h : je s t ta k rze- czyw iscie? je ste s p ew n y ? W szelkie sp raw d zan ie oczyw istosci, s^dzenie i w ^ tp ien ie, to sta ra n ia , zeby o tym , co jest, pow iedziec: jest, a o tym , co n ie je st, pow iedziec: n ie jest. P o n iew az dopiero a k ty re fle k sji koricz^

d a n y cy k l poznania, w idac dow odnie, ze d y n am iczna s tru k tu ra poznaw - cza je s t sk iero w an a n a sfer? b y tu . J a s n e rozpoznanie tej tra n sc e n d e n - ta ln e j cechy czynnosci poznaw czych m ozna w y razic w postaci ep istem o - logicznej zasad y : lu d zk ie poznanie w e w lasciw ym sensie tego te rm in u d otyczy pozapodm iotow ego b y tu lu b in a c z e j: je st ze sw ej n a tu ry w e- w n ? trz n ie o b iek ty w n e. Owo n a staw ien je poznania n a b y t je s t nieo g ra- niczone co do zakresu, g dyz n ie m a niczego (zadnej u k ry te j Ding an sich), o co n ie m og lib y sm y co n a jm n ie j p y ta c ; o b ejm u je w szystko ,,w g la b ” b y tu , gdyz p y ta n ia m ogq dotyczyc w szelkich asp ek to w kazdego p rz e d ­ m iotu. K resem naszych p y ta n je s t u n iw e rsu m w calej jego k o n k retn o sci n . W ew n ?trzn e o dniesienie s tru k tu ry poznaw czej do b y tu a k ty w iz u je lu d zk ie poznanie, n a d a je m u k ie ru n e k i d ecy d u je o w y n ik u . J e d n a k n a j-

10 Zob. np. S. Th. I, 18,1, Resp. i 28, 4 ad 1.

11 Metoda w teologii s. 17; E rkenntnisstruktur s. 95-96.

(10)

100 J O Z E F H E R B U T

pierw przejawia si? ono jako intentio intendens, a nie jako intentio intenta. Dzi?ki niemu poznanie rozwija si? od uswiadomienia sobie przez podmiot danych zmyslowych do ich rozumienia, od rozumienia do re- fleksji i wydania prawdziwych sqdow, ktore cz?sto wymagaja dalszych badan. To odniesienie jest aktywnym principium, ktore — wywolujqc zabiegi poznawcze i l^czqc je w jakies jedno poznanie — laczy zarazem ich obiekty czqstkowe w poszczegolne przedmioty, stanowiqce juz wlas- ciwe calosci. Od spostrzezen zmyslowych prowadzi nas do zrozumienia, aby to, co spostrzezone i zrozumiane, zjednoczyc dla mysli w jeden przedmiot. Wzbudzajq.c refleksj?, prowadzi od przedmiotow mysli — poprzez racjonalnie zniewalajqcq ewidencj? — do sqdow o rzeczywistosci.

Od osiqgni?tej juz wiedzy czqstkowej skierowuje znowu do bogatszego doswiadczenia, pelniejszego zrozumienia, bardziej pojemnego i wiary- godnego sqdzenia, poniewaz rzeczywistosc zawiera daleko wi?cej niz na- sza ciqgle rozwijaj %ca si? wiedza.

Intentio intendens przenikajqca zabiegi poznawcze tematyzuje si? w roznych pytaniach. Wlasciwe odpowiedzi na te pytania majq te same co one przedmioty. A wi?c wewn?trzne odniesienie dynamicznej struktury poznawczej wypelnia si? — w trakcie zdobywania odpowiedzi — przed- miotowymi tresciami, intentio intendens przemienia si? stopniowo w in­

tentio intenta, obejmujqcq dany byt. I tak pytanie: co to jest, postawione wobec zmyslowego datum, prowadzi najpierw do odpowiedzi: to jest cos istniejqce. Taka odpowiedz nie jest ani pelnym poznaniem, ani czystq niewiedzq istoty i istnienia przedmiotu, lecz wyraza cz?sciowo juz za- spokojone d^zenie do ich poznania, dqzenie prowokuj^ce dalsze pytania, ktore wyznaczajg. kolejne odpowiedzi. Podmiotowa intentio intendens wywoluje zatem kolejne akty poznawcze i I3czy je, aby zobiektyzowac si? w intentio intenta, ktora jest wyznaczona przez cz?sciowe obiekty poszczegolnych aktow i ktora je rowniez jednoczy. I jezeli juz intentio intendens cechuje si? wewn?trznym nastawieniem na byt, to tym bar­

dziej charakteryzuje si? nim intentio intenta. Rzecz jasna, te dwie in- tencje nie sq identyczne. Pierwsza jest tylko dqzeniem do obiektywnego poznania, jest obiektywnosciq in potentia; druga natomiast lezy nie w samym dqzeniu, lecz w tresci ustrukturowanych zabiegow poznawczych, jest obiektywnosciq in actu. Poniewaz obiektywnosc zaktualizowana przy- sluguje nie poszczegolnym aktom, lecz strukturalnej calosci aktow, na­

lezy jq. rozumiec jako polqczeriie roznorodnych wiasnosci poznania, a nie jako pojedynczq wlasnosc.

Wedlug Lonergana epistemologiczne stanowiska empiryzmu, idealizmu i racjonalizmu sq bl?dne przede wszystkim dlatego, ze zbyt prosto poj- mujq obiektywnosc poznania. Albowiem empirysci usilujq znalezc zrodlo obiektywnosci w samym doswiadczeniu, racjonalisci chcq je zlokalizowac

(11)

w koniecznych czynnikach wiedzy i bytu, idealisci odwoluja si? do ko- herencji mysli. Wszyscy oni maja cz?sciowo racj? w tym, co twierdzq;

myla si? jednak w tym, co wykluczaja. Obiektywnosc ludzkiego poz­

nania jest przeciez wlasnoscia zlozona, ma ona empiryczny komponent, kryjacy si? w relewantnych danych zmyslowych; ma ona normatywny komponent, wyznaczony przez wymagania inteligencji i rozumu, pro- wadzacy proces poznawczy od postrzezen do sqdow; i wreszcie ma ona takze absolutny komponent, osiagany wowczas, kiedy refleksyjne ro- zumienie jednoczy empiryczne i normatywne skladniki w przedmiot wir- tualnie konieczny, tzn. w taki przedmiot uwarunkowany, ktorego wa- runki sa spelnione.

Obiektywnosc ludzkiego poznania polega zatem na jego nieograniczo- nej intencji oraz wirtualnie koniecznym wyniku. Jesli bowiem intencja jest bezkresna, nie zaciesnia si? do immanentnych tresci swiadomosci;

mozemy wtedy pytac, czy jest cos poza nasza swiadomosci^, i juz sam fakt mozliwosci takiego pytania swiadczy, ze intencja zawarta w pytaniu nie jest zwi^zana zasada immanencji. A odpowiedzi stosuja si? do py- tan, przeto jesli pytania sa transcendentne, to i odpowiedzi musza od- nosic si? do dziedziny pozapodmiotowej. Oto kiedy pytaja mnie — pisze autor — czy istnieja ludzie lub stoly, odpowiadam celnie na takie pyta- nie nie wtedy, gdy mowi? o przedstawieniach lub poj?ciach tych by tow, lecz wtedy, gdy mowi? o realnym ich istnieniu. Prawdziwe odpowiedzi wyrazaja zawsze cos bezwarunkowego. Wprawdzie istnienie takich by tow jak: ludzie czy stoly jest przygodne, a wi?c uwarunkowane. Przygodna jest rowniez moja wiedza o istnieniu i cechach tych bytow. Jednak wa- runki tego, co uwarunkowane, moga bye spelnione, i jesli rzeczywiscie sa spelnione, staje si? ono wirtualnie bezwarunkowe, czyli zyskuje pewne kwalifikacje de facto (nie absolutnie) konieczne12. Ten wywod autora mozna zilustrowac nast?pujaco: jesli wydaj? sad (odpowiedz na okreslone pytanie) „wyobrazam sobie stoi”, to warunkiem prawdziwosci tego sadu jest zachodzenie aktu wyobrazania stolu. Dzi?ki refleksji wiem, ze istnienie wyobrazenia zalezy od mojej wyobrazni, ale* wiem rowniez, ze poki wyobraznia dziala, wynik jej dzialania — wyobrazenie — istnieje de facto koniecznie, i t? wiedz? wypowiadam w powyzszym sadzie. Kiedy z kolei mowi?: widz? przed soba stol, warunkiem prawdziwosci tej w y­

powiedzi jest akt postrzegania wzrokiem przedmiotu istniejacego nie- zaleznie od mojej czynnosci poznawczej. W wyniku refleksji — poprze-

<2 Godzi sie tu przypomniec stosowane juz przez scholastykow rozroznienie mi^dzy necessarium per se oraz necessarium per aliud vel ex conditione. Do tej drugiej odmiany koniecznosci nalezy m.in. necessarium ja cti, okreslone przez To- masza z A kwinu (De Verit., 2, 12) w ten sposob: nie moze (cos) nie bye wtedy, kiedy jest, poniewaz- to, co jest, koniecznie jest, kiedy jest.

(12)

102 J O Z E F H E R B U T

dzonej rozumieniem danych zmyslowych — zyskuj? przekonanie, -iz ten warunek zostal spelniony oraz wiem, ze w tej sytuacji rzeczywiste ist­

nienie stolu jest de facto konieczne (nie musi on istniec, ale skoro jest mi dany w spostrzezeniu, to koniecznie istnieje). T? wlasnie wiedz?

zawiera moja wypowiedz.

Prawdziwe wypowiedzi wyrazaj^ce cos de facto koniecznego w sensie ontycznym (mowiqce, ze to a to jest wzgl?dnie konieczne), sq zarazem same de facto konieczne, tzn. muszq bye uznane za prawdziwe skoro wa- runki ich prawdziwosci zostaly spelnione. Dziala tu zasada izomorfii ter- minow epistemologicznych wzgledem terminow ontologicznych, wynika- jaca z tego, ze proces, ktory sklada proste akty poznawcze w akty wzgl?d~

nie peine, sklada rowniez przedmioty proste (odpowiedniki poszczegolnych aktow) w przedmioty Wzgl?dnie samoistne. O tej zasadzie bedzie jeszcze mowa.

Jesli ludzkie poznanie — kontynuuje Lonergan — dosi?ga tego, co ma konieczne kwalifikacje i w ich zakresie nie daje si? dowolnie ogra- niczac ani zmieniac, znak to niewqtpliwy, ze transcenduje wlasne gra- nice. Jestesmy takze zdolni - rozpoznac rodzaj koniecznych kwalifikacji, przysluguj qcych poznawanym przedmiotom,' o czym swiadczy fakt, ze ostro rozrozniamy mi?dzy wyobrazeniami lub poj?ciami przedmiotow a przedmiotami niezaleznymi w istnieniu od naszych aktow poznawczych.

Docierajgc do tak wlasnie istniej %cych przedmiotow, ludzkie poznanie w pelni transcenduje siebie i osiqga naturalny cel. Do adekwatnego ujecia obiektywnosci poznania niezb?dne jest jednak zrozumienie, iz po­

znanie stanowi dynamicznq struktur?, zlozonq z trzech poziomowj (t?

mysl powtarza autor wielokrotnie w roznych kontekstach). Empirycy ma- j4 racj?, kiedy eksponujq rol? zmyslowych danych, gdyz ich obecnosc dostarcza empirycznego komponentu obiektywnosci. Rowniez idealisci majq w pewnym stopniu slusznosc, kiedy trzymajq si? koherencji myslo- wych tresci, bo w przewodnich zadaniach inteligencji i rozumu kryje si?

normatywny komponent obiektywnosci. A kiedy racjonalisci szukajq ko- niecznosci, to i oni nie bez racji, bowiem uwarunkowany przedrriiot, ktorego warunki sq spelnione, jest wirtualnie konieczny. Owe trzy sta- nowiska nie muszq si? wzajemnie wykluczac. Ich racje potraktowane jako czqstkowe dajq si? dobrze zharmonizowac przy wizji poznania jako wielowarstwowej dynamicznej struktury. ,,Istnieje obiektywnosc dos- wiadczalna, ktor% stanowi^ dane zmyslowe i dane swiadomosci. Istnieje obiektywnosc normatywna, ktora stanowi^ wymogi inteligencji i racjo- nalnosci. Istnieje obiektywnosc absolutna, wynik polaczenia rezul- tatow obiektywnosci doswiadczalnej i normatywnej, gdzie dzi?ki obiektywnosci doswiadczalnej zostajq spelnione warunki, dzi?ki zas obiektywnosci normatywnej zostajq one pol^czone z tym, co warunkuj^.

(13)

Owo pol^czenie prowadzi do tego, co uwarunkowane wraz z jego spel- nionymi warunkami, co jawi si? w poznaniu jako fakt, a w rzeczywistosci jest bytem przygodnym lub zdarzeniem” 13.

Przedstawiona wyzej charakterystyka struktury poznania oraz jego nastawienia na sfer? bytu nie pokazuj^ jeszcze w pelni wlasnych rysow metody transcendentalnej. Dqznosc do opisu poznania, jako dynamicz- nego ukladu dopelniaj^cych si? aktow, widoczna jest i u autorow nie zy- wi^cych sympatii do transcendentalizmu, zwlaszcza u tych, ktorzy przyj- muj^ program fenom enologii14. Specyfika metody transcendentalnej ujawnia si? dopiero wowczas, kiedy z opisu i analizy struktury pozna­

nia dochodzi si? — poprzez rozumowanie redukcyjne — do ustalenia transcendentalnych i apriorycznych momentow tej struktury.

Zwolennicy refleksyjnego sposobu filozofowania sgdzq, ze slowo tran- scendentalny, uzyte w nazwie ich metody, l^czy jego sens scholastyczny z kantowskim. Trzeba jednak zaznaczyc, ze wyst?puje tu pewne prze- suniecie sensu tradycyjnej nazwy transcendentalny. Scholastycy i neo- scholastycy uzywali jej przede wszystkim na oznaczenie ponadkategorial- nych wlasciwosci samych bytow, a dopiero wtornie odnosili jq do poj?c ujmujqcych owe wlasciwosci. U Kanta transcendentalne jest to, co nie przekracza dziedziny mozliwego doswiadczenia i daje si? wykryc w re- fleksyjnym „przejsciu” do swiadomosci jako jej konstytutywne pryncy- pium, a tym samym jako warunek mozliwosci przedmiotow i ich pozna­

nia. Tradycyjne rozumienie nazwy transcendentalny daje si? polqczyc z rozumieniem nowozytnym tylko przy supozycji, ze chodzi przede w szy­

stkim nie o ponadkategorialne wlasciwosci bytow, lecz o akty poznania i ze te wlasciwosci aktow s^ skorelowane z ogolnymi cechami w dzie- dzinie przedmiotowej.

Co tedy — zdaniem Lonergana — jest t r a n s c e n d e n t a l n e w strukturze swiadomosci poznaj^cej? Odmienne czynnosci poznawcze cha- rakteryzujq si? jakosciowo odmiennymi sposobami skierowania intencjo- nalnego. Intencjonalnosc zmyslow jest zwykle wybiorczym zauwazaniem;

intencjonalno'sc wyobrazni moze bye przedstawiaj^ca lub tworcza; inten- cjonalne skierowanie poj?cia l^czy tresc wygl^du z tak^ dozq wyobrazenia, jaka jest niezb?dna do rozpoznania konkretnego przedmiotu. Najbardziej zasadnicza roznica w sposobach intencjonalnego skierowania zachodzi jed­

nak mi?dzy tym, co kategorialne, a tym, co ponadkategorialne. Kategorie majq ograniczone denotacje i sq zrelatywizowane do stadiow rozwoju

n E rkenntnisstruktur s. 96-99; Metoda w teologii s. 257-258 (cytat z tej dru- giej pracy).

11 Zob. np. D. von H i l d e b r a n d . W hat is Philosophy? Milwaukee 1960.

J. S e i f e r t . Erkenntnis o b jek tiver W ahrheit. 2 Aufl. Salzburg 1976.

(14)

104 J O Z E P H E R B U T

kultury. Ich przykladem mogq bye arystotelesowskie praedicamenta, po­

jgcia czterech naczelnych przyczyn lub pojgcia nowozytnej fizyki. W prze- ciwienstwie do kategorii, potrzebnych do tego, by stawiac okreslone pytania i dawac okreslone odpowiedzi, transcendentalia wystgpujq w pytaniach przed wszelkimi odpowiedziami. S3 one radykalnym skiero- waniem intencjonalnym, w ogole umozliwiajqcym przechodzenie od nie- wiedzy do wiedzy. S3 wyczerpujqce co do konotacji, gdyz kierujq sig ku wszystkim wymiarom nie znanej jeszcze calosci, odkrywanej stopniowo przez odpowiedzi. Ich denotacja jest nieograniczona, poniewaz nigdy nie sq zaspokojone i powodujq ciqgle nowe pytania. I tak -inteligencja wyprowadza poza doswiadczenie do pytan: co, jak, dlaczego. Rozumnosc wywodzi poza inteligencjg do zasadniczego pytania: czy zdobyte odpo­

wiedzi sq prawdziwe. Gdy uprzedmiotawiamy tresc intencjonalnego skie- rowania inteligencji, to tworzymy transcendentalne pojecie int^ligibil- nosci bytu; gdy uprzedmiotawiamy tresc intencji rozumu, to powstajq transcendentalne pojgcia prawdy i rzeczywistosci. Niezaleznie od takich pojgc istnieje uprzednio ponadkategorialne ujgeia konstytuujace sam ruch poznawczy swiadomosci, ktore prowadzq od doswiadczenia do ro- zumienia, a od rozumienia do oceny jego prawdziwosci, i wreszcie , od wiedzy o faktach do odpowiedzialnego dzialania. Ow ruch, z natury nie- zmienniczy wzglgdem postgpu kulturowego, jest fundamentalnym warun- kiem jego mozliwosci. Dodajmy tu, iz slowo mozliwosc w kontekscie metody refleksyjnej nie ma znaczenia przeciwstawnego do sensu wyrazu rzeczywistosc, jak w jgZyku potocznym i w tych kierunkach filozoficz- nych, ktore odrozniajq ontologig od metafizyki. Warunek mozliwosci nie traci mozliwosciowego charakteru przez to, ze realizuje sig i on, i to, co jest przezen uwarunkowane; przeciwnie, w tej mierze, w jakiej sig reali­

zuje, pozostaje sobq (podobne rozumienie mozliwosci przyjmuje M. Hei­

degger). Metoda transcendentalna jest w gruncie rzeczy wzorcem powta- rzajqcych sig i wzajemnie powiqzanych czynnosci, ktore konstytuujq ludz- ki aparat poznawczy jako taki. Temu wzorcowi przysluguje funkeja nor- matywna, poniewaz wszystkie szczegolowe metody badan polegaja na konkretyzowaniu nakazow transcendentalnych: bqdz uwazny, b^dz inteli- gentny,' bqdz rozumny i szukaj prawdy. Nakazy te, nim zostanq wyrazone w slowach, tkwiq. uprzednio realnie w spontanicznym, uporzqdkowanym ruchu ludzkiej swiadomosci. Ostatecznq ich podstawy jest roznica migdzy uwag3 a nieuwaga, inteligencjg a tgpotq, rozumnosciq a bezrozumnos- cig 1S.

Zarowno transcendentalne nastawienie na dziedzing bytu, jak i od- powiadajqey temu nastawieniu rozumiejqey wglqd w owq dziedzing ce- chuj3 sig momentami a p r i o r y c z n y m i , tzn. takimi, ktoVych w y-

16 M etoda w teologii s. 20-22, 30; Insight s. 4, 9.

(15)

st?powanie nie daje si? wywiesc z tresci doswiadczenia. Zanim si?gniemy do tekstow Lonergana, warto marginesowo zaznaczyc, ze obecnosc jakichs apriorycznych czynnikow w ludzkim poznaniu podkreslajq autorzy sto- jqcy daleko od transcendentalizmu i to o bardzo roznych orientacj ach badawczych. Przytoczymy tu np. wypowiedzi K. R. Poppera, J. Piageta oraz K. Lorenza.

Popper pisze: „Kantowskie rozwiqzanie problemu jest dobrze znane [problemu: jak mozliwe jest przyrodoznawstwo i w ogole doswiadcze- nie — uwaga J. H.]. Przyjmowal on — jak sqdz?, slusznie — ze swiat taki, jaki poznajemy, jest naszq interpretacjq obserwowalnych faktow w swietle teorii, ktore sami wymyslamy. Jak formulowal Kant: „Nasz in- telekt nie wyprowadza swych praw z natury [...], lecz narzuca je na- turze”. Choc uwazam to sformulowanie za zasadniczo sluszne, mam po- czucie, ze jest nieco zbyt radykalne, chcialbym wi?c przedstawic je w nast?pujqcej, zmienionej postaci: „nasz intelekt nie wyprowadza swych praw z natury, lecz usiluje — ze zmiennym powodzeniem — narzucic naturze prawa, ktore swobodnie wym ysla” 16. Piaget, w genetycznej epi- stemologii, doszedl m. in. do wniosku, ze „nieco dokladniejsza analiza odczytywania doswiadczenia i mechanizmow przyswajania z nim zwiq- zanych poucza nas, ze to odczytywanie jest zawsze funkcjq logiczno-ma- tematycznego aparatu odgrywajqoego role struktury, a nie po prostu formulujqcq, kazde zas przyswojenie zaklada tak samo logik?, a mia­

nowicie samo przyswojenie sobie struktur logicznych opiera si? na po- przedzajqcych strukturach logicznych lub prelogicznych, i tak mozna si? cofac w nieskonczonosc. Jednym slowem, eksperymentalne bada- nie doswiadczenia przeczy jego interpretacjom przedstawianym przez fi- lozofi? empirycznq [...]” 17. Z tym wnioskiem zbiega si? naturalistyczno- -przyrodnicza obrona aprioryzmu podj?ta przez Lorenza. Pisze on, .ze dla biologa obeznanego z faktami ewolucji jest oczywiste, „ze organizacja narzqdow zmysloWych i nerwow, umozliwiajqca zywej istocie orientacj?

w swiecie, powstala filogenetycznie w zmaganiach i przystosowaniach do tychze realnych danych, ktore organizacja ta pozwala nam przezywac oglqdowo jako przestrzen fenomenalnq. Dla indywiduum jest wi?c ona

«aprioryczna» o tyle, ze obecna jest przed wszelkim doswiadczeniem i ze musi juz bye obecna, aby doswiadczenie stalo si? mozliwe. Wszelako funkeja tej organizacji jest uwarunkowana historycznie i nie jest ko- niecznosciq myslenia [...]” 18. Na pewne aprioryczne czynniki poznania wskazuje rowniez scholastyczna formula: quidquid recipitur, ad modum recipientis recipitur.

16 Status poznaw czy nauki i m etafizyki. „Znak” 30:1978 nr 285 s. 376.

17 Mqclrosc i zludzenia jilozofii. Warszawa 1967 s. 63.

18 O dwrotna strona zw ierciadla. Warszawa 1977 s. 42.

(16)

106 J O Z E F H E R B U T

Jesli idzie o Lonergana, to glosi on, ze apriorycznosc intencjonalnego nastawienia struktury poznawczej przejawia si? w tym, ze podmiot po- znajacy stale wykracza poza juz zdobyte wiadomosci i stawiaj^c nowe pytania szuka tego, czego jeszcze nie wie. Oto kazdy wgl^d bezsprzecz- nie wychodzi poza dane zmyslowe lub dane empirycznej swiadomosci zarowno w poznaniu przednaukowym, jak i naukowym. W poznaniu po- tocznym to, czego dotyczy rozumiej^cy wglqd, bywa nazywane „natui’3 rzeczy. Zmysly siegaj3 tylko roznych konkretnych cech rzeczy. Jesli wi?c mozemy poznac ich natur?, to jedynie dzi?ki aktywnosci intelektu, ktory wnosi do zmyslowych tresci wyjasniajqcq jednosc. W poznaniu nauko­

wym dochodzimy takze do zrozumienia, ale dopiero przy koncu procesu badawczego. Stosowana w nim metoda to uporzqdkowany zestaw srod- kow do osiqgni?cia zalozonego celu. Jak jednak mozna przyporzqdko- wywac srodki celowi, ktorym jest poznanie jeszcze nie osi3gni?te? W od- powiedzi na to initrygujace pytanie nalezy wskazac na heurystyczn^

struktur? (heuristic structure): nazywaj to, co nieznane, opracowuj jego wlasciwosci, wykorzystaj juz zdobyte informacje do kierowania dalszym badaniem 19.

Roznica mi?dzy mysleniem potocznym a naukowym lezy w tym, ze potoczne ujmuje rzeczy w ich odniesieniu do nas, podczas gdy naukowe ustala relacje mi?dzy samymi rzeczami. Owo ustalanie dokonuje si? po- przez antycypacje. To, co winno bye poznane, o ile chcemy zrozumiec zmyslowe dane, jest korelacjq lub funkejq okreslajqcq stosunki mi?dzy rzeczami. Naukowa antycypacja zawiera niezroznicowanq korelacj?, ktorq nalezy dopiero uspecyfikowac. Dokonuje si? to przez mierzenie, zesta- wianie pomiarow, wglqd w te pomiary i uj?cie ich w funkeje, wreszcie weryfikacj? wynikow. Mozna np. wskazac antycypacje lez3.ee u podstaw badan, pocz^wszy od Galileusza i Newtona az do Clark-Maxwella i Ein- steina. Lonergan nazywa je klasycznq strukturq heurystyczna, dlatego, ze, abstrahuj^c od nieznanej jeszcze tresci klasycznej fizyki, antycypuje jej wgl^dy i opracowuje jej ogolne zalozenia, aby nadac badaniom me- todyczny kierunek. Struktury heurystyczne same z siebie S3 puste. Za- kladaj3 one pewn3 form?, ktora musi bye wypelniona, ale jak moze bye antycypowana forma w jej ogolnych rysach, tak moze bye rowniez anty- cypowany w ogolnych rysach proces, ktory j3 wypelnia. Powstaje w ten sposob pewien kanon metody empirycznej. Zatem czy si? chce, czy nie, struktury heurystyczne oraz kanony metody empirycznej konstytuuj3 pewne apriori. Wyznacza ono z gory ogolne okreslenia nie tylko czyn­

nosci poznawczych, lecz takze i tresci, ktore maja bye poznane 20.

Insight s. 44.

20 Tamze s. 45, 103; Metoda w teologii s. 31-32. Por. M u c k . Die transcen- dentale Methode s. 238-239.

(17)

W zwigzku z tym ostatnim twierdzeniem formuluje Lonergan zasad?

i z o m o r f i i terminow i relacji epistemologicznych wzgl?dem terminow i relacji ontologicznych. Poszczegolne czynnosci poznawcze (widzenie, ro­

zumienie, itd.) stanowig poznanie proste; liczne przypadki poznania pro- stego Igczg si? w poznanie zlozone, wzgl?dnie peine. To, ku czemu kie- ruje si? poznanie proste, jest przedmiotem prostym; polgczenie wielu przedmiotow prostych daje przedmiot zlozony. Proces skladania prostych czynnosci w poznanie zlozone, a prostych przedmiotow w przedmioty zlozone jest jeden i ten sam. Dzi?ki niemu terminy odnoszg.ce si? do czynnosci poznawczych i relacje wigz^ce te czynnosci sg. izomorficzne z terminami i relacjami oznaczaj gcymi ontologiczng struktur? kazdej rze­

czywistosci (przynajmniej takg struktur?, jaka jest dostosowana do ludz- kich mozliwosci poznawczych)21. Ta zasada izomorfii byla krytykowana jako przejaw pewnego ultra-realizmu epistemologicznego, przechodzgcego w nieuprawniony sposob od form myslenia do form b y tu22 O. Muck,' bronigc jej przed takim podejrzeniem, pisze, ze nalezy jg pojmowac ra- czej w sensie tomistycznej formuly: intellectus in actu, et intellectum, sunt idem. Jesli si? jg osadzi w kontekscie operatywnej analizy aktow poznawczych branych z calg ich zawartoscig tresciowg, to jest ona nie tylko trafna, ale nawet analityczna 23. Warto przy tym zanotowac uwa- g?, ze pewng odmian? zasady izomorfii przyjmowala perypatetycka teoria nauki (nakazujgca wyjasniac istoty rzeczy przez wskazanie ich przyczyn), zakladajgca paralelizm zwigzkow przyczynowych i logicznej relacji w y- nikania ze zdan mowigcych o przyczynach zdan o ich skutkach.

21 Insight s. 399, 485; Metoda w teologii s. 22, 31. Teksty Lonergana, pisane niem al z li^eracki swobodq, nie zawsze sej dose precyzyjne i to naw et tam, gdzie idzie o okreslenia kluczowych poj?c: doswiadczenia, inteligencji, refleksji, wgl^du, oczywistosci .j. Co .do zasady izomorfii, nie jest calkiem jasne, czego ma doty- czyc podobienstwo w niej stwierdzone. W Insight (s. 399) czytamy: „Jesli pozna- w anie sprowadza si? do ukladu nast?pujgcych po sobie aktow, a to, co poznawa- ne, do ukladu powi^zanych relacjami tresci tych aktow, to schemat stosunkow mi?dzy aktami jest w swej formie podobny schem atowi stosunkow mi?dzy zawar- tosciq owych akt6w ”. Termin „izomorfizm” uzyty na oznaczenie wskazanego podo- bienstw a nie jest chyba trafny, poniewaz nie chodzi tu o podobienstwo stosunkow pod wzgl?dem ich w iasnosci czysto form alnych (o takich wlasnosciach autor nigdzie nie wspomina). Uprzednio autor podkreslal, ze czynnosci poznawcze z roznych po- ziom ow powi^zane sq relacjami funkcjonalnymi, wi?c mozna by wnosic, ze uklad tresci poznawczych odwzorowuje tego rodzaju relacje. A le ,co to znaczy: funkejo- nalne relacje licz^ce tresci aktow? W gtpliwosci n asu w aji si? rowniez w kwestii, kt6ra strona „izomorfii”, poznawcza czy ontologiczna, ma w edle autora pierwszen- stwo.

22 A. J. R e c k . Insight and the Eros of Mind. „R eview of M etaphisics” 12:

1958 s. 97-107.

23 Die transcendentale M ethode s. 312 przyp. 3. Co do rozumienia wymienionej form uly zob. M. A. K r a p i e c. R ealizm ludzkiego poznania. Poznan 1959 s. 433.

(18)

108 J O Z E F H E R B U T

3. W ykazanie, iz poznanie ludzkie ze sw ej n a tu ry je s t n astaw io n e na tra n s c e n d e n ta l sfe r? b y tu , n ie u su w a w cien k w estii jego praw dziw osci k ry ty czn ie rozpoznanej. Intentio intendens p rzen ik aj qca zabiegi p o zn aw - cze nie zaw sze przem ien ia si? w intentio intenta d orow nanq w zgledem w lasciw ego p rzed m io tu . S w iadczy o ty m dow odnie fa k t b!?dow . P o n ad to s^dy sam e w sobie p raw d ziw e (w k lasycznym rozum ieniu) n ie stanow i^

jeszcze w artosciow ego p oznania; trz e b a zasadnie w iedziec, ze one p raw ­ dziw e i bye w stan ie p rzekonac o ty m innych.

Z w olennicy klasycznego sposobu filozofow ania za o stateczne k ry te ­ riu m p ra w d y uznajg. o c z y w i s t o s c p r z e d m i o t o w ^ . W podr?cz- n ik o w y m u je c iu o k resla si? jq zw ykle w te n sposob: je s t to p eln a jasnosc, z ja k ^ p oznaw any p rzed m io t p rzed staw ia si? poznajqeej sw iad o m o sci24.

N ie m a zgody co do podatnosci tego k ry te riu m n a d efipiow anie. F. B ren- tano, k to ry tej k w e stii posw i?cil w iele uw agi, doszedl w koncu do p rze- konania, ze oczy w istosc je st cechg. p ro st^ i je d y n y sposob n a przyblizenie jej p o j?cia stanow i podaw anie przy k lad o w sqdow oczyw istych i nieoczy- w is ty c h25. Je sli n a w e t p rzy jm ie si? t? opini?, to zabieg pokazyw ania oczyw istosci (przypom inajqcy tzw . d efin icje dejktyczne) m oze bye sku- teczn y je d y n ie w ow czas, k ied y u d a si? dostatecznie d o k lad n ie zasuge- row ac w zgl^d, pod ja k im m ajq b ye b ra n e p rzy k lad o w e sqdy. A ow wzgl^d d aje si? w skazac ty lk o przez d e te rm in a c j? tre s c i poj?c, w k to ry c h kon- tekscie uzy w an e je s t poj?cie oczyw istosci. C hodzi t u o p oj?cia: sw iado­

mosci, poznania, s^du, p raw d y , p rzedm iotu, koniecznosci, pew nosci, itd.

W y d aje si? w i?c, ze w p ra k ty c e n ie m a w i?kszego znaczenia to, czy si?

u zn a poj?cie oczyw istosci za defin io w aln e lu b nied efin io w aln e.

O czyw istosc jako p ew n a cecha sto su n k u m i?d zy poznaj^cq sw iado­

m osci^ a pozn aw an y m p rzed m io tem b y w a ro z p a try w a n a b^dz w zw iqzku z pierw szy m te rm in e m tego sto su n k u , bqdz z drugim . P rz y podejsciu od s tro n y przedm iotow ej m ow i si? o b y ciu jasn y m , o d k ry ty m przed­

m iotu, o jego sam o -o d slan ian iu si?, b y ciu in telig ib iln y m . P rz y podejsciu od stro n y sw iadom osci oczyw istosc je s t w lasciw osciq specyfikujqcq spo­

sob poznaw czego u j?cia p rzedm iotu, uj?cia w przedm iocie tego, co z sie­

bie odslania. A czkolw iek dogl?bne zrozum ienie poznaw czego sto su n k u m ozliw e je s t p rz y u w zg l?d n ien iu jego u w a ru n k o w an w o b u jego czlo- nach, w ygodniejsze ( i chy b a w lasciw sze) je s t podejscie drugie, p rz y k to ­ ry m oczyw istosc przedm iotow a. to p ew ien sposob u jm o w an ia przez po z- n ajqey podm iot danego a sp e k tu przedm iotu. Inteligibilnosc b y tu je s t ra -

24 Zob. F. van S t e e n b e r g h e n . Erkenntnislehre. Einsiedeln 1950 s. 111.

R. J o 1 i v e t. T ra iti de philosophie. T. 1. Logique. Ed. 6. Paris 1955 s. 148. J. de V r i e s . Critica. Freiburg i. Br. 1954 s. 136. K r 3 p i e c. R ealizm ludzkiego pozna­

nia s. 154.

25 W ahrheit und Evidenz. Leibzig 1930 s. 142.

(19)

■czej oczywistosci^ przedmiotow^, wzi?tq in radice lub ontycznym warun- kiem oczywistosci. Oczywistosc jako stan swiadomosci powstaly bez'do- rownanego zwiqzku z okreslone strong przedmiotu, jako poznanie sa- mozrozumiale, bywa nazywana czysto podmiotowq (subiektywne). Cz?sto, kiedy o niej mowa, wymienia si? Kartezjusza, ale mozna znalezc auto­

row, ktorzy uwazali, ze Kartezjusz poslugiwal si? (takze oczywistosci^

w przedmiotowym rozumieniu 26.

Jak wiadomo, kwestii oczywistosciowego poznania w iele uwagi po- swi?cili fenomenologowie. Jesli si? przejmie niektore ich rozroznienia i precyzacje, drog? do okreslenia oczywisto'sci przedmiotowej mozna w y- tyczyc dokladniej niz to czyniq podr?czniki, pisane w konwencji neo- scholastycznej lub jej bliskiej. A. St?pien, ktory nie stroni od adaptowa- nia pewnych kategorii epistemologicznych fenomenologow, • tak oto opi- suje natur? tej oczyw istosci27. Moment przezywania zachodzenia aktu lub stanu swiadomosci jest postaciq samoswiadomosci nieaktowej. Wspol- konstytuuje on sam akt i jako taki nie moze nas mylic. Przy akcie na- stawionym przedmiotowo jest to na ogol swiadomosc marginesowa, moze jednak wyst?powac wyraznie i wtedy stanowi rodzaj intuicji — intuicji przezywania. Dzi?ki niej uswiadamiamy sobie zachodzenie aktu i jego charakter28. Ta prosta samoswiadomosc, stanowiqc integralny skladnik poznawczego przezycia i nie wyprowadzajqc nas poza jego immanencj?, zaznajamia nas z nim, odslania sposob, w jaki przedmiot jest dany pod- miotowi. ,,Kryterium prawdy nie moze bye niczym innym jak tylko swia- domosciq owego sposobu ujmowania przez podmiot poznajqey przedmiotu poznawanego, swiadomosci^ tego, jak przedmiot wyznacza, determinuje wynik ujmuj^cego go poznania. Otoz t? swiadomosc — nie poczucia pewnosci, lecz determinowania przez przedmiot ( w okreslany sposob) — nazywamy oczywistosci^ przedmiotow^. Jest to wlasnosc swiadomosci poznajgeej, przechodzaca na jej rezultaty” 29. Ta swiadomosc, ktorq ujmu- jemy zachodzenie poznawcze j czynnosci i zgodnosc jej tresci z danym przedmiotem, sama nie jest aktem poznawczym, nastawionym na two- rzenie poj?c lub wydawanie s^dow. Samodzielnq funkcj? poznawcze pelni tylko swiadomosc aktowa. Jesli jej przedmiotem jest inny akt lub stan swiadomosci, mamy samoswiadomosc refleksyjnq lub po prostu refleksj?.

Do poj?cia oczywistosci przedmiotowej dochodzimy wlasnie przez reflek-

86 Zob. np. J. M o l l e r . W ahrheit als Problem . Miinchen 1971 s. 55.

27 Teoria poznania. Zarys kursu uniw ersyteckiego. Lublin 1971 s. 26, 43, 81-82;

W stqp do filozofii. Lublin 1976 s. 98-99, 120-121. W tym fragmencie tekstu posluguje- my siQ niem al doslownie zwi^zlymi sformulowaniam i tegoz autota.

23 Na moment refleksyjnosci aktu poznawczego zwracali uwagq juz schola- stycy XIII w. Tomarsz z A kwinu pisal: [....] eodem operations intelligo intelligibile,

£t intelligo m e intelligere. In I Sent., I, 2, 1 ad 2.

59 W stqp do filozofii s. 1 2 1.

(20)

110 J O Z E F H E R B U T

sj?, rozpatrujac zachodz^ce w nas akty poznawcze i konstytuujqce je mo- menty, wsrod nich — moment determinowania wyniku aktu przez pozna- wany przedmiot.

Spotyka si? wypowiedzi, w ktorych nazwy oczywistosc, intuicja, bez- posredni wgiqd uzywane sq zamiennie. Jezeli przyjmie' si? okreslenie po- j?cia oczywistosci wyzej wskazane, to tylko pewna postac intuicji, ta mia- nowicie, ktorq ujmujemy zachodzenie i charakter wlasnego aktu poznaw- czego rowna si? oczywistosci (intuicja przezywania). Natomiast intuicja w sensie bezposredniego, calosciowego, momentalnego (w przeciwienstwie do dyskursu) uj?cia przedmiotu jest jednym z aktow poznawczych, kto- remu oczywistosc towarzyszy. Podobnq uwag? trzeba zrobic co do nazwy bezposredni wglsjd. Dodajmy rowniez, ze precyzyjny sposob poslUgiwa- nia si? terminem oczywistosc wymaga zrelatywizowania go do ukladu warunkow dokladnie wskazanych lub przynajmniej latwo domyslnych.

Niektorzy autorzy wyrozniajq. dwa rodzaje oczywistosci, biorqc pod uwag? to, czy uprawomocnione uznanie s^du dokonuje si? bez logicznego posrednictwa innego s^du, czy tez dzi?ki takiemu posrednictwu30. To rozroznienie daje si? dokladniej przedstawic w ten sposob: oczywistosc bezposrednia towarzyszy poznaniu stanu rzeczy S (ogl^d S); posrednia natomiast wyst?puje przy poznaniu stanu rzeczy St za posrednictwem poznania stanu rzeczy S2 pozostaj^cego z St w koniecznym zwiqzku Z.

S2 i Z poznawane z oczywistosci^ bezposrednio, Sj — z posredni^.

Dalsze zroznicowanie oczywistosci zachodzi ze wzgl?du na zwi^zek Z.

Jesli jest to zwi^zek absolutnie konieczny (wypowiadany w twierdze- niach metafizyki), to mamy oczywistosc absolutn^; jesli jest to zwi^zek hipotetyczny (ujmowany w twierdzeniach fizykalnych), to wyst?puje oczywistosc fizykalna; wreszcie, jesli chodzi o zwi^zek moralny (uj?ty tezami etyki), mamy oczywistosc moralny. Przy tak okreslonej oczywi­

stosci posredniej chodzi w gruncie rzeczy o znanie prawdziwosci s^du px (dotycz^cego Sj) za pomocg. oczywistosci s^du p2 (mowiqcego o S2) oraz oczywistosci reguly wynjkania R (mogq to bye reguly pozaformalne oparte na oczywistych zwi^zkach mi?dzy stanami rzeczy). W j?zyku logiki mowi si? w takim przypadku o dowodzeniu. Aby nie nasuwac w^tpli- wosci, zaznaczmy, ze w dalszym ciqgu termin oczywistosc bez przydawki oznaczac b?dzie oczywistosc bezposredni^. Jest tyle rodzajow tej oczy­

wistosci, ile rodzajow bezposredniego poznania.

Oczywistosc jako ta wlasnosc poznania, ktora z nieodpartq silg de- terminuje intelekt do uznania prawdziwosci danego s^du, ma swoj psy- chologiczny odpowiednik w r a c j o n a l n e j p e w n o s c i . Jest to stan

so Zob. de V r i e s . Critica s. 136, 180.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zaproponowano nowy sposób reprezentacji szeregów czasowych i pojęć - węzłów w mapie, przedstawiono sposób oceny jakości pojęć w mapie oraz wskazano sposób

W dziale Varia prezentujemy sylwetk¦ czªonka Komitetu Naukowe- go naszego czasopisma Lecha Maligrandy  laureata Nagrody Gªównej PTM im.. Samuela Dicksteina za

W celu podniesienia atrakcyjności eko- logicznej produkcji zwierzęcej dla rolników oraz zwiększenia przez to jej udziału w ofercie do- stępnych produktów

W prawie Unii Europejskiej pod pojęciem rolnictwa ekologicznego rozumie się sposób pro- wadzenia produkcji zgodny z przepisami rozpo- rządzenia Rady WE nr 834/2007 z dnia

Z drugiej strony tematyczne zbliżenie geografii i architektury krajobrazu sprawia, iż krajobraz kulturowy staje się terminem „konkurencyjnym”, w dobrym tego słowa

no

Drzewo D jest rz¦du sko«czonego (jest sko«czenie generowane), je±li ka»dy jego wierzchoªek ma rz¡d sko«czony.. Przez indukcj¦ deniujemy

Układ przygotowania ciepłej wody użytkowej, w którym zastosowano pełną akumulację, jest to układ pozwalający zachować stałą dostawę ciepła niezależnie od wielkości