• Nie Znaleziono Wyników

Nauka a wiara: opozycja czy zgodność?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nauka a wiara: opozycja czy zgodność?"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

B O C Z N I K I F IL O Z O F I C Z N E T o r a X X X I , z e s z y t 3 — 1983

K S. ST A N ISŁ A W KOW ALCZYK

NAUKA A WIARA: OPOZYCJA CZY ZGODNOŚĆ?

Właściwe rozumienie relacji między nauką a wiarą przekracza ram y rozważań teoretyczno-spekulatywnych, metodologicznych i psychologicz­

nych. Problem ten posiada niewątpliwie swój wym iar światopoglądowy, dlatego w skali jednostkowej i społecznej budzi tak żywe i ciągłe zainte­

resowanie. Na wstępie należy pokrótce wyjaśnić pojęcia nauki i wiary.

Choć ich znaczenie jest nam wszystkim znane w sposób intuicyjny, to je­

dnak próba ich bliższego określenia uświadamia nam różnorodność kon­

cepcji tak nauki jak wiary.

Pojęcie nauki jest używane w różnorodnym znaczeniu, między innymi podmiotowym i przedmiotowym, funkcjonalnym i socjologicznym1. Na­

uka w ujęciu socjologicznym oznacza to wszystko, co jest niezbędne do uprawiania badań naukowych: biblioteki, laboratoria, specjalistyczna apa­

ratura, uniw ersytety itp. Nauką, ujętą w sensie podmiotowym, czyli su­

biektywnym, jest całość działań wiedzotwórczych, realizowanych w spo­

sób świadomy i z zachowaniem określonej metody. Aktualnie interesuje nas głównie przedmiotowy, czyli obiektywny sens term inu „nauka”. Cho­

dzi mianowicie o końcowy efekt zabiegów naukotwórczych zespołu uczo­

nych. Tak pojmowana nauka jest zespołem sądów, posiadających okreś­

lony przedmiot, logicznie i tematycznie ze sobą powiązanych, wyrażonych językiem obiektywistycznym oraz uzasadnionych empirycznie lub ty l­

ko racjonalnie.

Pojęcie nauki, mimo jego intuicyjnej jasności, jest przedmiotem wielu kontrowersji. Istnieją mianowicie różnorodne koncepcje nauki, jej przed­

miotów, celów i metod. Znane są koncepcje nauki obiektywistyczne i su- biektywistyczne, sensualistyczno-scjentystyczne oraz idealistyczne, ra­

1 S. K a m i ń s k i . P o ję cie n a u k i i k la s y fik a c ja n au k. L u b lin 1970 s. 13-26.

(2)

cjonalne oraz zbliżone do irracjonalizm u2. Odmiennie pojm uje rolę nauki operacjonizm (P. W. Bridgman) i konwencjonalizm (H. Poincarś, w Pol­

sce K. Ajdukiewicz). Istnieją również relatywistyczne i absolutne teorie nauki. Tego rodzaju kontrowersje odnośnie do koncepcji nauki nie są obo­

jętne dla interesującego nas problemu. Tym niemniej z konieczności po­

m ijam y je, nawiązując do realistycznego rozumienia nauki związanego z nurtem filozofii arystotelesowsko-tomistycznym. Poszczególne koncep­

cje nauki, w tym idealistyczne, relatywistyczne i scjentystyczne, są kon­

sekwencją przyjęcia określonej metafizyki: pluralizmu lub monizmu onto- logicznego i epistemologicznego. Stanowisko monistyczne sprawia, że za przedmiot nauki uznaje się jeden określony typ rzeczywistości (materię, idee, dane świadomości, język), uchwytny w ramach jednego specyficz­

nego typu poznania. Filozofia klasyczna, przyjm ując pluralizm bytowy,- uznaje również wielość typów ludzkiego wiedzotwórczego poznania. Aktu­

alnie, mówiąc o nauce, mamy na myśli głównie nauki przyrodnicze.

Pozostaje do wyjaśnienia term in „wiara”. Chodzi oczywiście o wiarę religijną. Sposób jej rozumienia jest istotny dla podjętego problemu. Reli­

gie prymitywne, przepełnione elementem mityczno-antropomorficznym, trudne są do pogodzenia ze współczesnym przyrodoznawstwem. Mamy na myśli chrześcijaństwo, reprezentatyw ny typ religii dla Europy i Polski.

W ramach chrześcijaństwa funkcjonują jednak różnorodne koncepcje wiary: intelektualistyczne, woluntarystyczne, emocjonalne, osobowo-inte- gralne. W średniowieczu dominowała intelektualno-teoretyzująca koncep­

cja wiary. Święty Tomasz z Akwinu wiarę rozumiał jako „akt umysłu akceptującego Bożą prawdę na rozkaz woli poruszonej łaską Bożą” 3.

Wpływ Tomasza jest wyraźny w opisie teologicznie rozumianej wiary, proponowanym przez Wincentego Granata 4. W podobnym duchu definio­

wano wiarę podczas Soboru Watykańskiego I. Stwierdzono wówczas, że wierzymy w objawioną nam prawdę na podstawie autorytetu Boga, który mylić się nie m oże5. Opisy te, słusznie akcentując rozum ny profil wiary, jednostronnie ujmowały ją w kategoriach teoretyczno-intelektualnych.

2 R. T r i g g . R ozu m a za a n g a żo w a n ie. Tłum . B. C hw edeńczuk. W arszaw a 1977 passim ; K. A j d u k i e w i c z . O b ra z Ś w iata i a p a ra tu ra p o jęcio w a . W: J ę z y k i p o ­ zn anie. T. 1-2. W arszaw a 1960 s. 175-195; S. M a z i e r s k i . P ro leg o m en a do filozofii p r z y r o d y in sp ira cji a ry sto te le s o w s k o -to m is ty c z n e j. L u b lin 1969 s. 30-61; K a m i ń s k i , jw . s. 144-209.

3 S. th. II-II q. 2 a. 9. Por. J. H i c k. F a ith an d K n o w le d g e . G lasgow 1974 s. 11-31.

4 „[Wiara] je st to ak t u m ysłu (lub m yślącego człow ieka), k tóry ośw iecon y łaską Bożą pod w p ły w em rozkazu w oln ej w o li w spartej rów nież nadprzyrodzoną pom ocą u znaje m ocno za p raw d ę w szystk o, co B óg ob jaw ił”. W. G r a n a t . D o g m a tyk a k a ­ tolicka. T. 6: T eologiczn a w ia ra , n a d zie ja , m iłość. L ub lin 1960 s. 67.

5 B re v ia riu m fidei. K o d e k s d o k try n a ln y c h w y p o w ie d z i K ościoła. Oprać. J. M. S zy - m usiak SJ, S. G łow a SJ. Poznań— W arszawa—Lublin 1964 I 48 s. 28-29.

(3)

N A U K A A W I A R A : O P O Z Y C J A C Z Y Z G O D N O Ś Ć ? 95

Eksponowano element poznawczy wiary, pozostawiając w cieniu elemen­

ty inne: woli, uczuć, działania etyczno-spolecznego.

Współcześnie częste są emocjonalne i woluntarystyczne koncepcje reli­

gijnej wiary. Emocjonalizm religijny w ystępuje u takich myślicieli jak:

F. Schleiermacher, F. Feuerbach, R. Otto, którzy przeżycie religijne spro­

wadzają do różnego typu uczuć: lęku, zaciekawienia, przygodności itd.

Emanuel Kant, opisując religię jako „uznanie we wszystkim nakazu Boże­

go”, opowiedział się za woluntaryzmem religijnym 6. K ardynał John Hen­

ry Newman (zm. 1890 r.), dystansując się od tendencji racjonalistycznej widocznej w scholastyce, zapoczątkował personalną koncepcję wiary. Uko­

ronowaniem tego n urtu jest Vaticanum II, gdzie między innymi w Kon­

stytucji dogmatycznej o Objawieniu Bożym charakteryzuje się wiarę jako

„powierzenie się Bogu”, „pełną uległość rozumu i wołi wobec Boga obja­

wiającego się” (nr 5 )7. Wiara jest aktem personalnym, to jest obejm ują­

cym całość ludzkiej osobowości; jest także aktem dialogicznym i respon- sorycznym.

Relacja między nauką a wiarą może być rozpatrywana w różnych aspektach: historycznym, socjologicznym, instytucjonalnym , subiektyw- no-psychologicznym oraz doktrynalno-m erytorycznym. Niektórzy autorzy programowo zawężają problem do jednego aspektu, widząc możliwość roz­

wiązania nasuwających się pytań z uwzględnieniem jednej tylko płasz­

czyzny rozważań. Nie wydaje się słuszna i realistyczna taka postawa, choć oczywiście w ramach jednej prelekcji trudno omówić wszystkie aspekty problemu. Nas interesują głównie doktrynalno-systemowe aspekty pro­

blemu relacji: nauka — wiara. Dwojakie są najczęściej próby rozwiązania tego problemu: jedni mówią o sprzeczności lub opozycji pomiędzy nauką a religią, inni stwierdzają ich zgodność albo nawet komplementarność.

Przedstawione zostaną najbardziej typowe n u rty jednego i drugiego sta­

nowiska, co pozwoli — m iejm y nadzieję — na możliwie wszechstronne spojrzenie na problem 8-

I. TEORIE SU G ER U JĄ C E OPOZYCJĘ M IĘDZY N A U K Ą A W IA RĄ

Opozycja pomiędzy nauką a wiarą jest pojmowana dwojako: jako isto­

tna i realna sprzeczność pomiędzy nimi oraz jako opozycja wyłącznie wer- balno-językowa. Ta ostatnia teoria była przyjmowana przez niektórych

8 L a re lig io n d a n s les lim ite s d e la raison . P a ris 1913 s. 183.

7 Zob. R. Ł u k a s z y k . O so b o w y c h a ra k te r w ia r y r e lig ijn e j. W: W k ieru n k u czło w ie k a . W arszaw a 1971 s. 187-202.

* O dnośnie do problem u r ela cji m ięd zy nau ką a r eligią por.: S. K o w a l c z y k . P o d s ta w y ś w ia to p o g lą d u c h rześcija ń sk ieg o . W arszaw a 1979 s. 327-346. O becnie w y k o -

(4)

teistów, w tym nawet chrześcijan. Walor religii podważają ci wszyscy, którzy mówią o chronicznej i rzeczywistej sprzeczności między nauką a wiarą. W średniowieczu, choć zdawano sobie sprawę z odrębności episte- mologicznej nauk przyrodniczych, filozofii i teologii, to jednak zwykle łą­

czono je w integralną całość. W czasach nowożytnych rozpoczyna się pro­

ces autonomizacji nauk empirycznych, co niebawem doprowadziło do sta­

nów konfliktowych pomiędzy nauką a religią. Apogeum tego zjawiska przypada na wiek XIX, kiedy kult nauk przyrodniczych święcił try u m fy 9.

Ta postawa scjentyzmu występuje w dwu czołowych nurtach: neopozyty- wizmu i marksizmu.

.Neopozytywizm, zwany także logicznym empiryzmem, na płaszczyź­

nie teoriopoznawczej, jest programowym ekskluzywizmem racjonalistycz- no-scjentystycznym. Jego inicjatorami byli między innymi: Wittgenstein, Russell i Ayer, nawiązujący do seńsualizmu D. Hume’a. Ludwig Wittgen­

stein (zm. 1951 r.) do sądów sensownych zaliczył wyłącznie tautologie i zdania rejestrujące dostrzeżone empirycznie fakty. Sądy opisowe, ujmu­

jąc tzw. fakty atomowe, rezygnują z problemów typowych dla filozofii klasycznej: genezy bytu, sensu życia, wartości jtd.10. Minimalistyczną kon­

cepcję filozofii akceptowało Koło Wiedeńskie, które za kryterium nauko­

wości wprowadziło zasadę weryfikacji empirycznej. W myśl tej zasady naukowy profil posiadają jedynie te sądy, które są redukowalne do sądów spostrzeżeniowych u, to znaczy są weryfikowalne empirycznie. Zasada ta, w wyniku zgłaszanych licznych krytyk, była poszerzana. W końcu zado­

wolono się postulatem możliwości falsyfikacji, jako niezbędnego kryterium naukowego. Przedstawiciele logicznego empiryzmu rozgraniczyli dwojaką funkcję języka: asertywną i ekspresywną. Tylko sądy empirycznie wery­

fikowalne mają pełnić funkcję poznawczo-asertywną, natomiast sądy me­

tafizyczne i sądy religijne mają pełnić wyłącznie funkcję psychiczno- -ekspresyw ną12.

Typowym krytykiem religii, wychodzącym z pozycji logicznego empi­

ryzmu, był Bertrand Russell (zm. 1970 r.). Stwierdził on trw ałą i rzeczy­

wistą opozycję pomiędzy nauką a wiarą, upatrując źródła religii w igno­

rancji sił przyrody i lęku wobec nich. Jego zdaniem nauka „utorowała so­

rzystu jem y niektóre* e lem en ty tam p rzep row ad zon ych rozw ażań, w łączając rów no­

cześn ie n o w e treści.

* Por. F. R u s s o . C en t an n ees d ’un dialogu e d iffic ile e n tre la scien ce e t la foi (1850— 1950). W: S cien ce e t foi. P aris 1962 s. 239-266.

10 L. W i t t g e n s t e i n . T ra c ta tu s logico-ph ilosoph icu s. Tłum . B. W olniew icz.

W arszawa 1970.

11 R u d olf Carnap (zm. 1970 r.), w d ziele T e s ta b ility and M eaning (Chicago 1936), za k ryteriu m sen su uznał m ożliw ość p rzetłum aczenia zdania na języ k nau k em piry­

cznych.

12 Por. H. B u c z y ń s k a . K oło W ied eń sk ie. W arszawa 1960 s. 165.

(5)

N A U K A A W I A R A : O P O Z Y C J A C Z Y Z G O D N O Ś Ć ? 9 7

bie drogę krok za krokiem, wbrew chrześcijańskiej religii” 1S. W pracy Re­

ligiom. and Science wskazywał na kontrastowy charakter twierdzeń religii i nauki: pierwsze m ają posiadać profil dogmatyczny i statyczny, drugie hipotetyczny i dynamiczny. Russell, solidaryzując się ze scjentyzmem, w swej polemice z religią odwoływał się do nauk przyrodniczych. Naj­

częściej do teorii heliocentryzmu M. Kopernika i ewolucji K. Darwina u . W jego przekonaniu podważają one kreacjonizm chrześcijański, gdyż w miejsce przyczyn absolutno-transcendentnych tłumaczą świat poprzez uwarunkowania naturalno-ziemskie. Russell, odwołując się do medycyny, biologii i psychologii, kwestionował również w imię nauki cuda, m isty­

cyzm, objaw ienie1S. Wymienione zjawiska m ają być efektem autosugestii, ignorancji, pomyłek czy naw et przejawem patologii.

Współczesnym epigonem scjentyzmu jest Julian Sorell Huxley, w któ­

rego przekonaniu „nauka usuwa Boga” 16. Istnienie Boga i nieśmiertelność człowieka trak tu je jako hipotezy, bezpowrotnie zdezaktualizowane na gruncie nauk przyrodniczych. Odrzucenie teizmu nie było jednak równo­

znaczne z odejściem od religii w ogóle. Huxley za podstawę nowej niete- istycznej religii przyjął „ewoluujący humanizm”, w ram ach którego wiara ma stanowić „noetyczny organ ewoluującego człowieka” 17. Angielski uczony, opowiadając się za naturalizmem, ewolucjonizmem, i m aterialis- tycznym monizmem, uznał je za wyraz współczesnych nauk przyrodni­

czych. Dlatego postulował „religię dowiedzioną”, zachęcającą człowieka do ustawicznego samostwarzania się i samodoskonalenia. Przedmiotem takiej religii jest człowiek i świat jego wartości: prawdy, dobra, jedności, laicko rozumianej św iętości18.

Globalna dyskwalifikacja religii w imię nauki, dokonywana przez zwo­

lenników neopozytywizmu, jest kontrow ersyjna tak z racji metodologicz­

nych, jak merytorycznych. Ich krytyka w iary wynikała z wielu założeń:

metodologicznych (utożsamienie racjonalizmu z empiryzmem), gnozeolo- gicznych (sensualizm) oraz ontologicznych (materialistyczny monizm). Ne- opozytywiści postulowali realizm i obiektywizm, popadając faktycznie w skrajny empiryzm i scjentyzm. Odrzucili dawną metafizykę, przyjm u­

jąc jednak nową — będącą fetyszyzacją empiryzmu. Wyrazem sprzecz­

ności, pojawiających się w ramach logicznego empiryzmu, jest zasada we­

ryfikacji empirycznej. Postuluje ona empiryczną weryfikowalność każ­

dego sądu naukowego, ale sama przecież tego postulatu nie spełnia, tym

lł D laczego n ie je s te m c h rześcija n in em ? W arszaw a 1956 s. 30.

14 B. R ussell. R eligion an d S cien ce. L ond on 1956 s. 19-75.

15 T am że s. 171 nn.

16 N au ka u s u w a Boga. „T ygodnik P o w szec h n y ” nr 40 z 2 X 1960 s. 1, 3.

17 R elig io n w ith o u t R e ve la tio n . N e w Y ork 1957 s. 182.

11 T am że s. 170 nn.

7 — R F X X X I, z. s

(6)

samym więc nie stanowi sądu sensownego 19. Postulat skrajnie pojmowa­

nej racjonalności nie da się racjonalnie uzasadnić, a sensowności nie moż­

na zawężać do ram doświadczenia empirycznego. Trudno akceptować apo­

dyktycznie uprzywilejowany status sądów spostrzeżeniowych jako jedynie naukowych, jest to więc po prostu jedna z mistyfikacji zwolenników neo- pozytywizmu. Przyjmowali oni metodologiczny i epistemologiczny mo- nizm, chcąc całość ludzkiego życia podporządkować rygorom nauk empi­

rycznych. Ten „imperializm metody” nie jest wyrazem obiektywnej nauki, lecz apriorycznych dowolnych założeń..

Scjentyzm jest w i a r ą w ludzki rozum, nauki przyrodnicze, postęp wiedzy itp. Nauka jednak, mimo ciągłego poszerzania jej granic, nigdy nie przeistoczy się — chcąc pozostać wierna swym metodom i profilowi — w metafizykę i religię. Przyrodnicze nauki nie są zdolne ukazać sensu ludzkiego życia, sformułować zasadnie reguł moralnych, a przede wszyst­

kim nie są w stanie pełnić funkcji soteriologicznych. Kiedy nauka usiłuje pełnić wspomniane funkcje, staje się pseudoreligią. J. S. Huxley, mówiąc o „religii dowiedzionej” związanej z naukami empirycznymi, przestał mó­

wić jako człowiek nauki. Jego stanowisko zresztą zawiera immanentną niekonsekwencję: jeśli wszystko jest dowiedzione, dlaczego postuluje się jeszcze wiarę? Autor omawia egzystencjalno-aksjologiczne cele swoiście pojmowanej religii, ale przez filozofię materializmu nie daje wystarczają­

cych podstaw do mówienia o domenie wartości absolutnych. Kryteria empiryczno-scjentystyczne nie są adekwatne w zakresie przeżyć re­

ligijnych, gdyż materializm i religijna wiara wzajemnie się wyklu­

czają 20.

K rytyka religii, doknana przez B. Russella, również budzi zastrzeże­

nia. W-jego pracy Religia a nauka brak merytorycznej argumentacji, isto­

tnie wykazującej sprzeczność obu dziedzin. A utor przyznał, że pisał 0 konfliktach l u d z i (teologów i przyrodników), mniej zaś o merytorycz­

nych aspektach problem u21. Psychologiczne opory, jakie u ludzi Kościoła

—*■ niestety —- budziły teorie heliocentryzmu i ewolucji, nie stanowią rzeczowego argum entu za sprzecznością nauki i wiary. Zresztą Kopernik 1 Darwin, będąc teistami, rozróżniali pomiędzy stwórczym działaniem Boga a mechanizmem funkcjonowania naturalnych przyczyn przyrody. Reasu­

mując- należy stwierdzić, że „naukowy” dowód ateizmu nie jest możliwy.

Nauką może jednak prowadzić do neutralizacji religii wówczas, kiedy peł­

18 Z w rócił na to uw agę już R. In gard en (iP róba p r z e b u d o w y filo zo fii p r z e z h eopo- z y ty w is tó w . W: Z bad a ń n ad filo zo fią w sp ó łc ze sn ą . W arszawa 1963 ś. 655-862). Por.

J. L a d r i e r e . N au ka, ś w ia t i w ia ra . W arszawa 1978 s. 46.

20 S. K o ę ą l j f z y k ; M iejsce*idei zb a w ie n ia w sy ste m a c h filo zo fic zn yc h — so te- rio lo g ic zn y a sp e k t ideologii. „A teneum K ap łań sk ie” 73:1981, s. 19-36.

21 R u s s e l l . R eligion and Scien ce s. 244.

(7)

N A U K A A W IA R A : O P O Z Y C J A C Z Y Z G O D N O Ś Ć ? 9 9

ni funkcję totalizującą w życiu jednostki czy społeczeństwa 22. „Monopol”

na racjonalność i naukowość, głoszony przez scjentystów, jest daleki od obiektywizmu autentycznej nauki i w gruncie rzeczy jest scjentystycz- nym fideizmem.

Trwałą sprzeczność nauki i wiary, obok logicznego empiryzmu, głoszą również zwolennicy materializmu dialektycznego i historycznego, to jest marksizmu. Taką postawę zajm ują zarówno twórcy marksizmu, jak i jego współcześni przedstawiciele. Karol Marks (zm. 1883 r.) opowiadał się zą ateizmem zwykle z motywów aksjologicznych i socjologicznych, niejedno­

krotnie jednak powoływał się także na motywację zaczerpniętą z terenu XIX-wiecznych osiągnięć nauk przyrodniczych. W Rękopisach ekonomicz­

no- filozoficznych sugerował, że geologia i inne nauki o formowaniu się ziemi „obalają teorię stworzenia” 23.

Empiryzującą motywację ateizmu preferował Fryderyk Engels (zm. 1895 r.). Krytycznie oceniał klasyczny argum ent kinetyczny za istnie­

niem Boga, zarzucając mu statyczne pojmowanie natury materii, co koli­

duje z aktualnym stanem wiedzy przyrodniczej. Skoro ruch należy do istoty materii, to odwoływanie się do transcendentnej przyczyny ruchu ma być bezzasadne. W przekonaniu Engelsa „ruch jest tak samo niestwą- rzalny i niezniszczalny jak sama materia, co dawniejsza filozofia (Karte- zjusz) wyraża w twierdzeniu, że ilość istniejącego w świecie ruchu jest zawsze ta sama. Ruch nie może być więc stworzony, może być tylko prze­

niesiony” 24. Wypowiedź odwołuje się do prawa zachowania masy i energii,:

mającego stanowić dodatkowy argum ent za nieobecnością pierwszej przy­

czyny sprawczej świata. Engels, motywując ateizm, najczęściej odwołyyyął' się do teorii abiogenezy i teorii ewolucji Karola Darwina. Obie uznał za potwierdzenie filozoficznej tezy o wiekuistym istnieniu materii, rozwija­

jącej się w sposób dialektyczny i wytwarzającej coraz doskonalsze formy bytu materialnego — życie biologiczne i życie psychiczne człowieka 2?.

Przyrodnicza teoria ewolucjonizmu, dzięki zabiegowi metodologicznemu ekstrapolacji, została potraktowana jako teza światopoglądowa.

Przyrodnicza motywacja naturalizm u ateistycznego, podjęta przez Mar­

ksa i Engelsa, jest częstym motywem w pismach współczesnych marksis­

tów. Dlatego mówi się o marksizmie jako „światopoglądzie naukowym”,;

to jest opartym na zdobyczach nauk przyrodniczych 26, W ramach współ­

22 L a d r i ś r e , jw. s. 31. v . >

23 R ę k o p is y e k o n o m ic zn o -jilo zo jic zn e z r. 1844. W : M arks — E ngels. D zieła. T . 1. _ W arszaw a 1960 s : 587.

24 F. E n g e l s . A n ty -D iih rin g . W arszaw a 1949 s. 59. .. : . ił 25 T am że s. 56, 68-74.

26 J. Ł a d y g a . P rze d m io t i fu n k c je sp o łeczn e filo zo fii. W: F ilozofia m a rk sisto w s k a . W arszaw a 1971 s. 7-30.

(8)

czesnego marksizmu czołowe miejsce zajmują dwa trendy: antropologicz­

ny i em piryzująco-scjentystyczny27. Ostatni z nich, szczególnie aktywny i upowszechniany w latach pięćdziesiątych, teorie i hipotezy przyrodnicze traktował jako argum ent za materialistycznym światopoglądem. W ZSRR były głośne wówczas badania T. Łysenki i O. Lepieszyńskiej, w Polsce z tego okresu pochodzi m.in. artykuł J. Mydlarskiego pt. Ideologiczne po­

dłoże dyskusji nad antropogenezą 28. Autor ten określa światopogląd chrze­

ścijański jako przejaw filozoficznego idealizmu i fideizm, przeciwstawny postępowo-przyrodniczemu i m aterialistycznemu światopoglądowi. Do empiryzującego n u rtu marksizmu należy także zaliczyć prace Zygmunta Poniatowskiego, między innymi broszurę pt. Nauka a religia29. Pragnie on wykazać, że argum enty za zgodnością nauki i w iary — referowane przez teistów — pozbawione są naukowej wartości. Wymienia następujące prze­

słanki: z prawdomówności Boga, z „opiekuństwa Kościoła” wobec nauki, z faktu wiary naukowców, z odrębności zakresowo-metodologicznej wiary i nauki oraz ze współczesnych odkryć naukowych. Autor, uznając za słu­

szną postawę scjentyzmu, zarzuca autorom chrześcijańskim dowolne usta­

lanie zakresu badań nauk przyrodniczych, podważanie ich kierowniczej roli w kształtowaniu światopoglądu oraz minimalizowanie waloru ich odkryć i teorii.

Ateistyczny naturalizm marksizmu, odwołujący się tak często do hipo­

tez i teorii nauk przyrodniczych, jest konsekwencją określonych założeń filozoficznych: epistemologicznych, ogólnoontologicznych i antropologicz­

nych 30. U jego podstaw znajduje się scjentystyczny model nauki, materia- listyczny monizm i zawężona koncepcja człowieka. Marksizm związany jest z XIX-wiecznym obrazem świata, sugerowanym przez ówczesne przy­

rodoznawstwo. Dziś już wiadomo, że jest to obraz niepełny i ciągle wy­

magający korektur. Współczesna fizyka kwantowa, kosmologia i astrono­

mia, biologia molekularna i bogaty zestaw ciągle pojawiających się no­

wych dyscyplin przyrodniczych wskazuje, że dawny obraz świata był zbyt uproszczony. Właściwie dotąd przyrodniczy obraz świata jest niepełny, niejasny, zawierający liczne znaki zapytania i sprzeczności. Materialis- tyczny monizm, uzasadniany na bazie nauk przyrodniczych, byłby jedną z hipotez. Wówczas jednak, jak zauważa Kazimierz Ajdukiewicz, mate­

” W . K r a j e w s k i . S p o r y i s z k o ły w filo z o fii m a rk s is to w s k ie j. W: S zk ic e filo­

zo ficzn e. W arszaw a 1963 s. 9-20.

“ „Przegląd A n trop ologiczn y” 20:19l54 s. 1-23.

a K rak ów 1958 passim ; t e n ż e . P ro b le m a ty k a n a u k i w p iśm ie n n ic tw ie k a to ­ lic k im w P olsce (1863-1905). W arszaw a 1961 zw łaszcza s. 46-76.

10 S. K o w a l c z y k . Z p r o b le m a ty k i d ialogu ch rześcija ń sk o -m a rk sisto w sk ie g o . W arszaw a 1977 s. 167-185; S. Z i ę b a . S c je n ty sty c z n o -filo z o fic zn e k w e stio n o w a n ie w ia r y . „A teneum K ap łań sk ie” 65:1973 s. 209-220.

(9)

N A U K A A W I A R A : O P O Z Y C J A C Z Y Z G O D N O Ś Ć ? 101

rializmu „nie wolno traktować jako prawdy ostatecznej i nieodwołalnej.

Dlatego nie wolno a lim ine odrzucać każdego niezgodnego z materializ­

mem poglądu na tej tylko podstawie, że się z materializmem nie zgadza” S1.

Materializm dialektyczny, stanowiąc globalną próbę wyjaśnienia świata i człowieka, stanowi odmianę metafizyki. Stąd i jego motywacja posiada profil filozoficzny, nigdy zaś wyłącznie empiryczno-przyrodniczy. Empi­

rycznie nie da się udowodnić istnienia Boga, ale w analogiczny sposób nie można wykazać Jego absencji. Przyrodnicza motywacja światopoglądu materialistycznego nie jest zasadna, gdyż nauki przyrodnicze dają tylko wycinkowy obraz świata, aproksym atywny, ustawicznie ewoluujący.

Konsekwencją dotychczasowych rozważań jest kontrowersyjność określenia ;,światopogląd naukowy”. Dychotomiczna klasyfikacja świato­

poglądów na naukowo-materialistyczne i idealistyczno-fideistyczne, pro­

ponowana przez niektórych marksistów, jest równie apodyktyczna co nie­

ścisła. Chrześcijaństwo nie jest fideizmem, gdyż nie podważa autonomii rozumu i jego aktywności w naukach przyrodniczych, filozofii i teologii.

Równocześnie jednak myśl chrześcijańska uznaje pluralizm bytowy i te- oriopoznawczy. Poznanie empiryczno-zmysłowe, typowe dla nauk przy­

rodniczych, nie wyczerpuje zakresu racjonalnej wiedzy człowieka. Dlate­

go akceptacja scjentycznie rozumianego światopoglądu naukowego jest aktem wiary w rozum, ale nie aktem wiedzy. Racjonalność, wbrew su­

gestiom empiryzującego scjentyzmu, nie jest równoznaczna — zakresowo i treściowo — z sensualizmem i materializmem. Każdy światopogląd wi­

nien być racjonalny, to jest w możliwie pełny sposób umotywowany i nie- sprzeczny, ale nie musi to być światopogląd racjonalistyczny32. Taki zre­

sztą nie jest w ogóle możliwy.

Epistemologiczny monizm, opierający się głównie na skrajnym empi- ryzmie, zacieśnia domenę naukowego poznania do ram uchwytnej w po­

znaniu zmysłowym m aterii. W tym klimacie rodzi się postawa m aterialis­

tycznego scjentyzmu, który całą rzeczywistość — łącznie z bogatym ży­

ciem duchowym człowieka, kulturą, etyką i religią — usiłuje wyjaśnić poprzez kategorie właściwe dla m aterii. W ten sposób jednostronna epi­

stemologia prowadzi nieuchronnie do redukcjonizmu ontologicznego, w ramach którego zaciera się specyfika bytu ludzkiego. Jednostronne spoj­

rzenie na człowieka, głoszone w imię nauki, popada nieuchronnie w kon­

flikt z religią, uznającą transcendentno-duchowy wymiar ludzkiej osoby.

S1 K. A j d u k i e w i c z . O w o ln o ści n au ki. W: J ę z y k i p o zn a n ie t. 2 s. 275.

82 A. G r z e g o r c z y k . F ilozofia c za su p ró b y . P aris 1979 s. 90. W E uropie Za­

chodn iej i w P o lsce p ow stają „Koła R a c jon alistów ”, gd zie utożsam ia się racjon aln ość z ateizm em . G dyb y ta k ie k ryteriu m było p ra w d ziw e, to np. N ew ton , D arw in, K opernik i E in stein n ie p o tra fili m yśleć racjon aln ie, będąc teistam i.

(10)

Logiczny empiryzm i marksizm sugerują istnienie realnej trw ałej opo­

zycji między nauką a wiarą religijną. Kwestionują to oczywiście wszyscy teiśdi. Niektórzy z nich jednak mówią, że możliwa jest sprzeczność wer- balno-językowa między nauką a religią. Taką ewentualność dopuszczają zwolennicy fideizmu i teorii podwójnej prawdy.

: Fideizm, jaw ny lub ukryty, kwestionuje możliwość naturalno-rac jo­

wialnego poznania istnienia Boga, duchowości i nieśmiertelności człowieka, zasad etycznych. Jego zwolennicy sądzą, że kryteria obiektywno-racjonal- ne są możliwe do zastosowania tylko w nauce, natomiast na terenie religii funkcjonują kryteria subiektywne i irracjonalne. Fideiści są często racjo­

nalistami czy nawet scjentystami w nauce, a równocześnie sentymenta- listami w odniesieniu do relig ii33. Przykładem takiej postawy był francus­

ki uczony, Ludwik Pasteur (zm. 1895 r.), będący głęboko wierzącym chrze­

ścijaninem, choć niestety z motywów tylko emocjonalnych. W wieku XIX wielu uczonych, ulegając presji ówczesnego scjentyzmu, było rzecznikami rozgraniczenia oratorium i laboratorium. Pierwsze było pojmowane jako domena uczucia i tradycji, drugie jako sfera aktywności intelektu.

Finalnym etapem wpływów sentymentalizmu religijnego i fideizmu był modernizm, k tóry fenomen religii zinterpretował w kategoriach irra­

cjonalnych. Elementem istotnym modernizmu był filozoficzny agnosty- cyzm, w myśl którego człowiek jest niezdolny do racjonalnej analizy pro­

blematyki Boga. Praw dy religijne moderniści traktowali jako wytwór podświadomości, projekcję podświadomych tęsknot oraz potrzeb człowie­

ka. Rolą intelektu jest werbalizacja przeżyć emocjonalno-irracjonalnych.

Modernizm, szczególnie aktyw ny na przełomie XIX i XX w., dziś. już nie występuje w formie klasycznej. Współcześnie modne jest jednak, w nie­

których kręgach zachodniego chrześcijaństwa, traktow anie religii jako domeny głównie emocjonalnej.

Na terenie Polski również pojawiają się głosy, wyraźnie sympatyzują­

ce ze stanowiskiem fideizmu, choć zwykle werbalnie odżegnujące się od niego34. Przedstawiciele tego n urtu sądzą, że współczesna nauka sprzyja filozoficznemu „naukowemu materializmowi”, mówiąc między innymi o ścisłym powiązaniu człowieka ze światem zwierzęcym. Materializm nie wyjaśnia jednak sensu życia ludzkiego, jego celów

1

wartości, dlatego sta­

nowi „praktyczny irracjonalizm”. Tu zaczyna się rola religii, która jednak nie powinna wyolbrzymiać roli intelektu w zakresie teologii. Przerost roli intelektu w religii prowadzi, jak przestrzegał M. Heidegger (zm. 1976 r.), do ontologizacji tworów teologii. Sympatycy fideizmu klasyczną definicję prawdy zacieśniają do zjawiskowej sfery rzeczywistości, widząc w samej

■ ■. 33 P. C h a u c h a r d . N au ka i w ia ra . Tłum . O. Scheler. P aris 1968 s. 14:nn.

.. \ 34. Zob. M. D z i e l s k i. N au ka w p o szu k iw a n iu sensu. „Znak” 32:1980 s. 135-152.

D ysku sja o sen sie nau ki i religii. Tam że s. 153-175. A utor brał w niej udział.

(11)

N A U K A A W I A R A : O P O Z Y C J A C Z Y Z G O D N O Ś Ć ? 103

wartości prawdy im peratyw ludzkiego umysłu wobec b y tu 35. Opowiadając się faktycznie za irracjonalizmem w zakresie religii, w celu przezwycięże­

nia agnostycyzmu postulują „mistyczny realizm w iary”. Religijna wiara zawsze powinna jednak dystansować się od „zimnej teologii”, będącej uta­

jonym materializmem.

Fideizm i kryptofideizm są nie do przyjęcia dla autentycznej myśli chrześcijańskiej, gdyż funkcjonowanie umysłu rezerwują dla domeny na­

uki, a na terenie religii zadowalają się aktywnością uczuć. Tym samym deprecjonują rolę intelektu w dziedzinie tak ważnej, jak stosunek czło­

wieka do Boga. Irracjonalne traktowanie religijnej w iary odbiega wyraź­

nie od postawy starochrześcijańskiego myśliciela, św. Augustyna (zm.

430 r.), który wiarę pojmował jako afirmację m y ś l i na p raw dę36. My­

śliciel ten był również daleki od rezygnowania z intelektu na terenie te­

ologii. „Nie daj Boże — pisał — by wiara zabraniała nam przyjąć lub poszukiwać uzasadnienia dlaczego wierzymy. Gdybyśmy nie mieli duszy rozumnej, w ogóle nie moglibyśmy wierzyć” 37. Wiara nie jest więc spra­

wą uczucia, lecz przede wszystkim rozumnym aktem całego człowieka.

Dogmaty religijne są wezwaniem umysłu ludzkiego do zrozumienia praw ­ dy. Oczywiście praw dy religijne są często supraracjonalne, ale nie są irra­

cjonalne czy sprzeczne z rozumem. Fideizm łączy się nieuchronnie z agno- stycyzmem, irracjonalizmem, sceptycyzmem, w dalszej konsekwencji z re­

latywizmem. Gdyby ludzki umysł był absolutnie niezdolny do podjęcia problemu realności Boga, to wiara byłaby aktem całkowicie irracjonal­

nym 3S. Odwołanie się do motywacji pragmatycznej, w celu przełamania pozycji agnostyczno-relatywistycznych, jest wysoce kontrowersyjne.

W doktrynie fideizmu kryje się wyraźny dualizm epistemologiczny:

przeciwstawienie racjonalizmu nauki i irracjonalno-emocjoralnej wiary.

Religia byłaby domeną uczucia, nauka domeną intelektu. Stąd właśnie pojawia się sugestia, że rozum prowadzi do „naukowego m aterializmu”, a dopiero serce i sfera emocjonalno-wolicjonalna naprowadzają na drog°

Wiary. W ystępuje tu pomieszanie dwu znaczeń pojęcia materializmu: me­

todologicznego i metafizycznego. W naukach przyrodniczych występuje

35 D z i e l s k i , jw . s. 168-172.

36 „Credere est cum assen su cogitare”. Sw . A u g u s t y n . De p ra ed . san ct, 2, 5 PL 44, 962.

37 Sw . A u g u s t y n . E p isto ła 1.20, 1, 3 P L 313, 453.

38 Zob. M. D z i e l s k i . N o ta tk i po d y sk u s ji. „Z nak” 32:1980 s. 167, 170. W p osta­

w ie autora jest w yraźn a sym p atia dla k an tow sk iego agn ostycyzm u i religijn ego se n ty ­ m entalizm u połączona ze scjen ty sty czn y m racjon alizm em i em piryzm em . W k o n se­

k w en cji takiej p o sta w y A utor pozn aw cze m ożliw ości in te le k tu lud zk iego zaw ęża do św iata zjaw isk , natom iast w odn iesieniu do p roblem atyki B oga proponuje „w ycofan ie in telek tu ”. T am że s. 168.

(12)

„materializm metodologiczny”, to jest epistemologiczny realizm, różny od metafizyki materialistycznego monizmu. Przejście od płaszczyzny meto­

dologicznej do filozoficznej jest błędem istotnym, ale charakterystycznym dla scjentyzmu. Wpływ jego jest niedwuznaczny w postawie fideistów, zacieśniających aktywność umysłu do płaszczyzny nauki. Dysocjacja re- ligii i intelektu, widoczna w teorii religijnego sentymentalizmu, nie jest wyrazem autentycznego chrześcijaństwa.

Możliwość istnienia opozycji pomiędzy nauką a wiarą przyjm ują, obok fideistów, zwolennicy epistemologiczno-lingwistycznego dychotomizmu.

Jego klasyczną forihą jest teoria podwójnej prawdy, głoszona kiedyś przez Awerroesa (zm. 1198 r.) i Sigera z Brabantu (zm. 1281 r.). W myśl tej te­

orii religia i nauka mogą sobie wzajemnie przeczyć, gdyż pierwsza wy­

raża prawdę w formie populamo-obrazowej, a druga w formie pojęciowo- -ścisłej. Do teorii podwójnej prawdy nawiązuje M. A. Krąpiec, dokonując zarazem jej przekształcenia39. W proponowanej interpretacji pojęcie prawdy realizuje się na terenie religii i filozofii, natom iast w mniejszym stopniu i tylko pośrednio na terenie nauk przyrodniczych. Uzasadnienie takiego stanowiska jest następujące. Prawda zawiera się wyłącznie w są­

dach egzystencjalnych, ujmujących wprost akt istnienia. Sądy takie wy­

stępują w filozofii tomistycznej, opartej na idei bytu i innych transcen­

dentalnych właściwościach. W naukach empirycznych prawda jest uchwytna tylko pośrednio, o ilg pojęciom i modelom tych nauk odpowiada rzeczywistość. Zasadniczo jednak teorie i modele naukowe nie są związane z orzekaniem prawdy, posiadając profil głównie instrum entalny w kiero­

waniu kosmosem. Podobne wypowiedzi, zawężające ideę prawdy na tere­

nie nauk przyrodniczych, można napotkać u innych przedstawicieli tomiz- mu egzystencjalnego w Polsce. Rolę nauki opisuje się w kategoriach uty- litarno-pragmatycznych, kwestionując zarazem jej charakter poznawczo- -teoretyczny40.

Problem noetycznej wartości teorii i modeli nauk przyrodniczych jest rzeczywiście zagadnieniem skomplikowanym, stanowiącym ciągle przed­

miot dyskusji. Wydaje się jednak, że globalne wykreślanie kategorii prawdy z terenu nauk empirycznych nie jest zasadne. Angielski przed­

M K o n fe sy jn o ść u c ze ln i i w o ln o ść n au ki. „Z eszyty N a u k o w e K U L ” 1:1958 nr 1 s. 75-81; t e n ż e . R elig ia i n au ka. „Znak” 18:1967 s. 879-881.

40 „N auka n ie m a w sob ie w ła sn o ści praw d y. J est tylk o piękna. N ie je s t praw ­ dziw a. N ie m oże być m iarą p ra w d y i realności. M oże tylk o nam służyć. J e st użyteczna, gdyż w spom aga w ied zę. Jej w ła ściw a pozycja to być tym , czym stru k tu ra ln ie jest:

je st w ytw o rem człow iek a”. M. G o g a c z. R ola w ie d z y i n a u k i w ż y c iu ch rześc ija ń ­ skim . W: W n u rta ch za g a d n ień p o so b o ro w ych . Red. B. B ejze. T. 12. B yć c zło w ie k ie m i ch rześcija n in em . W arszaw a 1980 s. 234. W ypow iedź je st n iejasn a: jak nau ka m oże

„w spom agać w ied zę”, skoro n ie jest nośnikiem p raw d y i stan ow i w y tw ó r człow iek a?

(13)

N A U K A A W I A R A : O P O Z Y C J A C Z Y Z G O D N O Ś Ć ? 105

stawiciel egzystencjalnego tomizmu, E. L. Mascall, pozytywnie i realis­

tycznie ocenia walor teoriopoznawczy twierdzeń nauk przyrodniczych u . Nie są one oczywiście dosłownym opisem świata, lecz tym niemniej mówią 0 jego realnych właściwościach i strukturze. Teorie naukowe, stanowiące jakby modele świata, mają być odpowiednikiem species sensibiles tomis- tycznej epistemologii. Są więc obiectum quo, poprzez który poznajemy świat rzeczywisty. Modele takie wskazują na niektóre tylko aspekty rze­

czywistości, ale zasadne jest ujmowanie ich w kategorii praw dy czy fałszu.

Również niektórzy przyrodnicy i metodologowie odnoszą pojęcie praw ­ dy do nauk empirycznych. W. Heisenberg stawia problem: o ile naszym obserwacjom i teoriom odpowiada rzeczywistość niezależna od człowieka.

Jest przekonany, że nauka stoi między człowiekiem a n a tu r ą 42. Pojęcia 1 hipotezy, będąc wytworami człowieka, odnoszą się jednak do wyjaśnia­

nej przez nie rzeczywistości. Jean Ladriere twierdzi, że nauka to nie tylko zbiór zaobserwowanych pojedynczych faktów, ale theoria — prawda 0 świecie. Język nauki nie jest dowolną projekcją człowieka lub tylko sym­

bolem rzeczywistości, ale kluczem do zrozumienia rzeczywistości i jej by­

towych podstaw 4S. Celem nauki jest prawda, choć różne są jej interpreta­

cje: w idealistycznym ujęciu mieści się ona w ideach (pojęciach), w wersji empiryzmu — prawda to dane zmysłowe. Dziś częsty jest w naukach przy­

rodniczych język probabilistyczny 44.

Wśród współczesnych przyrodników i metodologów niejednokrotnie pojawiają się również tendencje subiektywistyczne. Przykładem takiej postawy jest T. S. Kuhn, który w pracy Struktura rewolucji naukowych akcentuje rolę paradygmatów. Są one istotną częścią aparatury naukowej uczonych, umożliwiając im wysuwanie hipotez i dokonywanie ekspery­

mentów. Teorie naukowe posiadają jednak tak duży elem ent subiektywiz­

mu, iż trudno je określać w kategoriach p raw d y 45. Nauka nie daje praw­

dziwego obiektywnego poznania świata, choć dostarcza o nim jakiejś wie­

dzy. Ostatnie stwierdzenie jest niekonsekwentne na bazie subiektywizmu 1 relatywizmu Kuhna. Jeśli bowiem żaden model świata nie jest prawdzi­

wy, to i wiedza o nim nie jest osiągalna. Wszelki wybór w tym względzie jest dyktowany motywami co najwyżej utylitarnym i, nie zaś obiektywno- naukowymi. Jeszcze bardziej relatywistycznie pojmuje rolę nauki

41 T eologia c h rześc ija ń sk a a n a u k i p rz y r o d n ic z e . Tłum . T. Górski. W arszaw a 1964 s. 66-110.

4i O d P la to n a d o P lan cka. „Znak” 12:1960 s. 104 nn.

L a d r i e r e , jw . s. 36-37.

44 T am że s. 128-129; G r z e g o r c z y k , jw . s. 77-107.

45 T. S. K u h n . S tr u k tu r a re w o lu c ji n a u k o w yc h . Tłum . H. O strom ęcka. W ar­

szaw a 1968 s. 120-126, 172 nn.

(14)

P. K. Feyerabend, zdaniem którego o wyborze teorii naukowych decydują

„sądy estetyczne, sądy smaku i nasze subiektywne pragnienia” 46.

; Subiektywno-relatywistyczna interpretacja noetycznego waloru nauk przyrodniczych, przyjmowana przez niektórych metodologów, jest naj­

częściej konsekwencją założeń filozoficznych, głównie idealizmu (w róż­

nym jego nasileniu) oraz relatywizmu. Tego rodzaju kontrowersyjny ro­

dowód filozoficzny sprawia, że kategorię, praw dy wykreśla się z terenu nauki. W tym kontekście dziwi stanowisko niektórych autorów chrześci­

jańskich (głównie z kręgu egzystencjalnego tomizmu), którzy pojęcie prawdy rezerwują dla filozofii klasycznej i religii. Nie podzielają oni przecież założeń idealizmu, w myśl którego poznanie świata jest bardziej jego współtworzeniem aniżeli odczytywaniem zawartych w nim treści.

Teorie nauk przyrodniczych, mimo licznych elementów subiektywnych, trudno oceniać z wykluczeniem kategorii prawdy. Dlatego ewentualna sprzeczność tez nauki i prawd religijnych nie mogłaby się ograniczać do płaszczyzny werbalno-lingwistycznej. Teiści, domagając się uznania wa­

loru poznawczego religii, sami muszą na serio traktować noetyczny walor n.auki.

Relację nauki i wiary omawia ostatnio Ferdynand Chapey, sprowadza­

jąc cały problem na płaszczyznę językow ą17. Charakteryzuje język nauki i język religii, dokonując następnie ich zestawienia. Jego charakterystyka nauki nosi wyraźne naloty agnostycyzmu Kanta, dlatego nie widzi w niej ujęcia obiektywnej rzeczywistości, lecz wynik różnego rodzaju „nauko- wyćh mitów” ,(w wieku XIX był takim mitem mechanicyzm, dziś jest ewolucjonizm). Ostatecznie więc prawda nauki nie jest prawdą naukowo- -obiektywną. Chapey, interpretując religię, widzi w niej przede wszyst­

kim ujęcie czegoś, co jest bezwarunkowe, boskie, sakralne. Jest to domena obejmująca całość człowieka. Mówienie o tego rodzaju rzeczywistości mo­

żliwe jest wyłącznie przy zastosowaniu języka symboli, który odnosi nas do tego, co samo w sobie jest niewyrażalne. Celem języka symbolicznego jest nie tyle interpretacja świata, co raczej uobecnienie bytu absolutnego w życiu człowieka. W przekonaniu autora języki religii i nauki, dotycząc różnych pięter rzeczywistości, nie popadają w sytuacje konfliktowe.

Zresztą nie są także komplementarne wobec siebie. Powodem konfliktów jest nieznajomość obu języków, uleganie mitom naukowym czy religijnym lub inne subiektywne motywy.

Proponowana interpretacja relacji między nauką a wiarą, sprowadza­

jąc cały problem do płaszczyzny języka, wydaje się wątpliwa. Przecież

46 C on solation fo r th e S p ecia list. W: C riticism an d th e G r o w th o f K n o w led g e.

Cam bridge 1970 s. 227 nn.

. 47 Scien ce e t F oi -— a ffro n te m e n t d e d eu x languages. P aris 1974. Por. M. H e l l e r . K o n flik t dw ó c h ję z y k ó w . „Tygodnik P ow szech n y” 29:1975 nr 45 z 9 X I s. 1-2.

(15)

N A U K A A W IA R A : O P O Z Y C J A C Z Y Z G O D N O Ś Ć ? 107

konflikty między obu domenami dotyczą płaszczyzny treściowo-doktry- nalnej, a nie wyłącznie językowo-subiektwnej. Różny zasadniczo jest przedmiot religii i nauki, lecz obie domeny łączy człowiek. Wiara religij­

na nie mówi wyłącznie o Bogu, lecz także o człowieku: genezie, sensie ży­

cia, zadaniach. O człowieku mówią także nauki przyrodnicze, co rodzi mo­

żliwość konfliktów.

Dotychczasowe rozważania skłaniają do wniosku, że tak fideizm, jak różnie rozumiana teoria podwójnej prawdy są wysoce kontrowersyjne w swej interpretacji nauki i wiary. Dopuszczają one możliwość sprzecz­

ności pomiędzy nimi, choć ograniczają taką ewentualność do płaszczyzny werbalno-językowej. To zawężenie opozycji między nauką a wiarą jest jednak konsekwencją podważenia noetycznego waloru bądź nauk przy­

rodniczych, bądź religii. Z tego właśnie powodu proponowane rozwiązanie problemu nie wydaje się szczęśliwe i trafne.

II. TEORIE M ÓW IĄCE O ZGODNOŚCI N A U K I I W IA RY

Zgodność nauki i w iary stwierdza wiele nurtów doktrynalno-filozo- ficznych, lecz dokonują tego w sposób częściowo odmienny. Warto prze­

śledzić niektóre przynajmniej proponowane modele relacji: nauka-religia.

Oto najważniejsze z nich: odmienność postaw egzystencjalno-subiektyw- nych, konkordyzm, otwartość nauki na wiarę, różnorodność metodologicz- no-przedmiotowa, ujęcie syntetyczno-komplementarne.

Odmienność postawy egzystencjalnej człowieka wobec nauki i wiary akcentował między innymi L. W ittgenstein, szczególnie w okresie później­

szym swego życia (tzw. II W ittgenstein). Początkowo całkowicie kwestio­

nował on sensowność języka religijnego, lecz później — pisząc Dociekania filozoficzne — w sposób istotny zmienił swe stanowisko. W miejsce postu­

latu weryfikacji empirycznej wprowadził zasadę pragmatyczną. „Znacze­

niem języka jest sposób użycia go w języku” 48. O sensie języka decyduje więc sposób jego użycia w określonych sytuacjach rzeczowych, osobowych, historycznych. Język, będąc odbiciem ludzkiego życia i jego różnorodnych Uwarunkowań, nie może być wyjaśniany w izolacji od niego. W ittgenstein wprowadził pojęcie „gry językowej”: znaczenie i sens języka zależy od kontekstu i sposobu użycia go. Język osób różni się od języka rzeczy.

Wprowadzone rozróżnienia otwierają możliwość uznania sensowności ję­

zyka metafizycznego i języka religijnego. Język religii jest swoistą grą językową, stanowiąc zespolenie języka etyczno-normatywnego, impera­

48 L. W i t t g e n s t e i n . D ociekan ia filo zo ficzn e. T łum . B. W olniew icz. W arszaw a 1972 cz. 1 § 43 s. 34.

(16)

tywnego, interpretującego, regulatywnego, integrującego, a nawet poz­

nawczego 49. W tym języku opisujemy świat wartości, „wewnętrznej mo­

wy” człowieka, sens życia, funkcję cierpienia, obowiązujące nas normy moralne itd. Metoda eksperymentalna, związana z językiem nauk przy­

rodniczych, nie rozwiązuje istotnych problemów egzystencjalnych czło­

wieka.

Wittgenstein, przeciwstawiając się redukcjonizmowi w wyjaśnianiu religii, w dalszym ciągu wyjaśniał fenomen religii w sposób jednostronny.

Przeciwstawiał charakter prawd religijnych i twierdzeń np. nauk histo­

rycznych: pierwsze angażują osobowo człowieka, drugie aktywizują tylko sferę poznawczo-intelektualną. Najlepsza nawet wiedza o Napoleonie nie jest wiarą w niego, analogiczną do wiary w Chrystusa. Znaczenie prawd religijnych polega na zaangażowaniu człowieka50. W postawie religijnej brak miejsca na wątpienie, gdyż istotą religii jest fakt aktywizacji czło­

wieka. Nauka nie może przeczyć religii dlatego, że znajduje się po prostu na innym poziomie aktywności natury ludzkiej. Sensowność obu obsza­

rów językowych, religijnego i naukowego, nie jest absolutnie porówny­

walna ze sobą.

Podobnie charakteryzuje relacje wiary i nauki D. Z. Phillips, który stwierdza: „Język religii nie objaśnia tego, jak się rzeczy mają, lecz okre­

ślą, jak się rzeczy mają dla wierzącego. Święty i ateista nie interpretują tego samego świata na różne sposoby. Widzą oni różne św iaty” S1. Niewie­

rzący, nie dostrzegając sensu egzystencjalnego w religii, nie może mówić 0 jej fałszywości. Zresztą także religia nie może pretendować do posłu­

giwania się kategorią prawdy.

Podobnie, choć ostrożniej, ujm uje problem protestancki teolog P. Til- lich. W jego przekonaniu „od strony subiektywnej trzeba powiedzieć, że wiara jest prawdziwa, gdy adekwatnie wyraża ostateczne uwarunkowa­

nia. Od strony obiektywnej trzeba powiedzieć, że wiara jest prawdziwa, gdy jej kontekstem jest to, co rzeczywiście ostateczne” 52. Istotnym za­

daniem religii nie jest rozstrzyganie pytań w aspekcie historycznym 1 faktyczno-treściowym (np. kim był Jezus czy Mahomet), lecz właściwe ukierunkowanie człowieka do rzeczywistości ostatecznej. Tillich dostrzegał element treściowo-przedmiotowy wiary, lecz akcentował rolę osobistego zaangażowania człowieka w religijnym przeżyciu.

49 T am że cz. 1 § 23 s. 20; cz. 2 X IV s. 324; cz. 2 IV s. 249. Por. W. D. H i d s o n . W ittg e n s te in an d R eligiou s B elief. London 1975 s. 34-67.

60 L. W i t t g e n s t e i n . L ec tu re s an d C o n ve rsa tio n s on A e sth e tic s. P sy ch o lo g y an d R eligiou s B elief. O xford 1966 s. 53-59.

51 F aith an d P h ilosoph ical E nąu iry. London 1970 s. 132.

55 T h e D yn a m ics o f F aith. London 1957 s. 96. Por. T r i g g , jw . s. 27-83.

(17)

N A U K A A W IA R A : O P O Z Y C J A C Z Y Z G O D N O Ś Ć ? 109

Sygnalizowane ujęcia relacji między nauką a wiarą nie wydają się słuszne. W ittgenstein, choć interesująco ukazywał uprzedzenia antyreli- gijnej postawy klasycznego neopozytywizmu, to w dalszym ciągu jakby nie dostrzegał poznawczo-eksplikacyjnej funkcji religii. Wiara religijna, autentycznie na serio traktowana, jest ujmowana w kategorii p r a w d y o Bogu, człowieku, ich wzajemnej relacji. Oczywiście religia łączy się nie­

rozerwalnie z zaangażowaniem, ale jest ono rezultatem uznania jakiejś prawdy. Zaangażowanie jest zawsze zaangażowaniem w coś czy kogoś, a nie beztreściowym. Płynie ono z przeświadczenia, z dojrzenia prawdy obiektywnej i transcendującej subiektywne postawy. Samo zaangażowa­

nie nie jest przecież kwalifikacją waloru ludzkiego działania, gdyż może być także zaangażowanie fanatyczne, zbrodnicze czy egoistyczne.

Również teorie Phillipsa i Tillicha zawierają elem enty kontrowersyjne.

Pragną oni wykluczyć sprzeczność nauki i religii za zbyt wielką cenę, wykreślając lub minimalizując kategorię prawdy na terenie twierdzeń religii. Wówczas jednak religia staje się wiarą beztreściową lub doktrynal­

nie chwiejną i wyłącznie subiektywną. Sprowadzanie religii do „sposobu bycia” jest nieuchronnym podważaniem jej sensu, bo czymże wówczas religijna wiara różni się np. od przesądu?

Interesująco pisze o opozycji religii i nauki belgijski uczony, J. Ladrie- re. Uznaje on wagę płaszczyzny doktrynalno-treściowej, ale bliżej anali­

zuje płaszczyznę aksjologiczną: logos nauki i logos re lig ii53. Je st to aspekt p o s t a w ludzi wierzących i naukowców. Autor, nie będąc przeciwny nauce, zwraca uwagę na związane z nią niebezpieczeństwa: niemożliwość wyjaśnienia sensu życia, apersonalność, nadmierna technizacja, produ­

kowanie środków niszczenia w skali apokaliptycznej. Nauka, mimo jej nie­

wątpliwych licznych wartości, winna być dopełniona logosem wiary. Re­

ligijna wiara ratu je człowieka przed zdepersonalizowanym logosem na­

uki 54. Ladriere wyróżnił dwa rodzaje mentalności religijnej: „wyspiarską”

związaną z cogito jednostki ludzkiej oraz religijność związaną ze społecz­

nym działaniem. Synteza religii i nauki dokonuje się nie tyle przez abstra­

kcyjne teoretyzowanie, co przede wszystkim w ram ach działającego pod­

miotu — osoby lu dzkiej5S. Nauka prowadzi do praw dy (zwykle fragm en­

tarycznej), ale religia ukazuje absolutny i osobowy wym iar praw dy w Bo­

gu. Słowo w iary to nie tylko dialog w celu wyjaśnienia prawdy, ale pro­

klamacja tej prawdy 56.

53 L a d r i e r e , jw . s. 17-23.

54 T am że s. 95 nn.

95 T am że s. 67-68.

“ J. L a d r i e r e . L ’a rticu la tio n d u sens. D iscou rs sc ien tifią u e e t p a ro le d e la fot.

P aris 1970 s. 188.

(18)

Na terenie Polski w podobny sposób o relacji pomiędzy nauką a wiarą pisał J. Tischner, mówiąc o etosie nauki i etosie wiary 57. Autor ma na uwadze płaszczyznę egzystencjalno-subiektywną wiary i nauki, choć oczy­

wiście nie solidaryzuje się z subiektywistycznym traktowaniem obu dziedzin. W historii chrześcijaństwa niejednokrotnie pojawiały się prze­

strogi, wskazujące na jednostronność i niebezpieczeństwa etosu nauki.

Takie przestrogi pojawiają się w listach św. Pawła Apostoła i u Tomasza a Kempis w jego Naśladowaniu Chrystusa. Współcześni ludzie rów­

nież uświadamiają sobie Coraz dobitniej ograniczenia i ryzyko związane z nauką: nakierowanie wyłącznie na świat materii, duch sceptycyzmu, scjentyzm, możliwość „naukowego” samowyniszczenia człowieka, zbrod­

nicze eksperymenty. Dopiero etos wiary, heroicznie akceptowany, chroni człowieka przed zwątpieniem, rozpaczą czy zagładą.

Referowane interpretacje, ujm ujące stosunek wiedzy i w iary w aspek­

cie egzystencjalno-aksjologicznym, w tymże aspekcie są niewątpliwie słuszne. Nie jest to jednak najważniejszy elem ent analizowanego proble­

mu. Wszystkich konfliktów, jakie dawniej i dziś rozgrywają się na styku nauki i religii, nie można wyjaśnić jako konsekwencji braku właściwej postawy ze strony bądź teologów, bądź naukowców. Etos obu stron choć niezbędny, nie jest wystarczającym środkiem dla przezwyciężenia zaist­

niałych sytuacji kryzysowych. Zagadnienia relacji między nauką a wiarą nie można więc sprowadzać do płaszczyzny psychologicznej, niezbędna jest bowiem merytoryczna analiza problemu.

Chrześcijanie XIX w., widząc ostro przebiegającą granicę między ówczesną nauką a religią, przeżywali dwojaką pokusę: fideizmu i konkor- dyzmu. Teoria konkordyzmu polega na usiłowaniu pogodzenia twierdzeń nauk przyrodniczych z prawdami wiary ujmowanymi statycznie i jedno­

znacznie. Tak na przykład bibliści tego n urtu opis stworzenia świata, ujęty w Biblii w schemat sześciu dni, wyjaśniali jako kolejne epoki geolo­

giczne znane na terenie nauk przyrodniczych58. Zwolennicy konkordyzmu, wykazując wolność woli, odwoływali się do indeterminizmu fizyki kwan­

towej. Niematerialność i nieśmiertelność duszy ludzkiej dowodzili argu­

mentami zapożyczonymi z fizjologii: wyższością mózgu ludzkiego nad zwierzęcym, brakiem lokalizacji wyższych procesów psychicznych w ko­

rze mózgowej. Niejednokrotnie odwoływali się także do fenomenu cudow­

nych uzdrowień w Lourdes, których medycyna nie jest zdolna wyjaśnić.

57 Ś w ia d e c tw o h ero iczn em u m yśle n iu . „T ygodnik P o w szech n y ” 33:1979 nr 48 z 2 X II s. 1, 6. L adriere m ów i o „logosie” rozum u i w iary, natom iast ks. T ischn er 0 ich

„etosie”.

* M. de S e r r e . D e la cosm ogon ie d e M oise c o m p a ree a u x fa its geologiąues.

F aris 1838.

(19)

N A U K A A W IA R A : O P O Z Y C J A C Z Y Z G O D N O Ś Ć ? 111

Konkordyzm, uciekając się do „naukowej” apologetyki, stawiał religię na tej samej płaszczyźnie co nauki przyrodnicze.

Teoria konkordyzmu została słusznie zarzucona. Była ona pomiesza­

niem (konfuzjonizmem) wiary i nauki, różnych zasadniczo co do przedmio­

tu, celów i stosowanych metod. Konkordyzm stanowi jakby rodzaj reli­

gijnego scjentyzmu, przerzucając na teren teologii metody właściwe dla dyscyplin przyrodniczych. Jest to oczywiście jawne nieporozumienie.

Biblia nie jest podręcznikiem geologii czy historii, lecz objawionym sło­

wem Bożym przekazującym ludziom prawdy religijno-moralne, niezbęd­

ne dla celów soteriolcgicznych59. We współczesnej biblistyce wyjaśnia się Pismo św. z uwzględnieniem rodzaju literackiego, w jakim napisana zo­

stała określona księga. Dziś uznaje się powszechnie niemożliwość empi­

rycznej motywacji istnienia Boga i nieśmiertelności człowieka, gdyż w obu wypadkach chodzi o rzeczywistość duchową. Nie ma „naukowego ateiz- m u”, ale nie ma również naukowo-empirycznego teizmu i spirytualizmu.

Zwolennicy konkordyzmu, w miarę postępu nauk przyrodniczych, wielo­

krotnie czuli się zmuszeni do modyfikowania swych teorii. I ten fakt prze­

mawia przeciw proponowanemu rozwiązaniu ewentualnych konfliktów między nauką a wiarą.

Współcześnie, tak wśród filozofów jak niektórych przyrodników, pojawiła się teoria stanowiąca istotną reinterpretację konkordyzmu.

Twierdzi się mianowicie, że nauka — choć nie dowodzi wprost realności Boga — może kierować człowieka ku wierze. Tak sądzi katolicki filozof francuski, Jacąues M aritain (zm. 1973 r.), w którego przekonaniu „nauka jest świadkiem Boga” 60. Tomista ten zwraca uwagę na filozoficzne impli­

kacje nauki, ujętej tak podmiotowo jak przedmiotowo. Nauka jest dlatego w ogóle możliwa, że rzeczywistość jest „rozumialna”: niesprzeczna, mo­

żliwa do odczytania w swej naturze i prawach. Nauka odkrywa sens za­

w arty w przyrodzie, co wskazuje na istnienie stwórczej inteligencji wszechmocnej jako przyczyny świata. M aritain zwrócił uwagę również na podmiotowy aspekt nauki, rozwijającej się dzięki inteligencji człowieka.

Inteligencja ta nie jest ani pochodna wobec m aterii (skutek by przewyż­

szał przyczynę), ani też nie jest bezgranicznie wszechmocna i wszechwie­

dząca (człowiek nie jest bóstwem). Dlatego myśl ludzka, istotny segment ontyczny rzeczywistości, wyjaśnia się dopiero poprzez autonomiczno- -absolutną Myśl, tj. Boga. Maritain, uzasadniając potrzebę Absolutu na podstawie nauki, nie odwoływał się do żadnych konkretnych teorii, czy hipotez przyrodniczych. On tylko wskazywał na metafizyczne implikacje nauki, sugerujące nieodzowność Boga.

5,1 H. B r e u i l . N au ka co n tra religia? „K ierunki” 2:1957 nr 13 z 31-V II s. 4.

60 B óg i n au ka. W: S tu d ia z filo z o fii Boga. T. 1. W arszaw a 1968 s. 57 nn.

(20)

Niektórzy przyrodnicy także dostrzegają, że nauki empiryczne „otwie­

ra ją ” człowieka na problem Absolutu. Przykładem tego n u rtu był Albert Einstein (zm. 1955 r.), zadziwiony faktem rozumialności świata. Prawa przyrody i harmonia świata skłaniały go do przekonania, że świat jest za­

pewne dziełem kosmiczno-absolutnej M yśli6ł. Początkowo pojmował bós­

two na sposób panteizujący w duchu Spinozy, później — jak się zdaje — zbliżał się do teizmu. Był przekonany, że istnienie Bóga „jest postulowane na tej samej drodze, która prowadzi do racjonalizacji przez naukę samej natury. Jak powiedział w wywiadzie w foku 1950, daleki był od tego, by być ateistą, 'przeciwnie wierzył w osobowego Boga’. Takie przekonanie nie oznacza w żadnym razie, by istnienie Boga było wyprowadzone przez nąukę czy stosowaną przez nią zasadę wyjaśnienia. Znaczy ono, że istnie­

nie Boga jest wnioskiem wyprowadzonym filozoficznie w sposób mający odniesienie do samych możliwości nauki” 62. Einstein zresztą nie był wy­

jątkiem, gdyż rejestr przyrodników (fizyków, biologów, astronomów itp.) otwarcie przyznających się do religii jest dość b o g aty 63. Nie jest to wprawdzie argum ent rzeczowy za teizmem, ale tym niemniej stanowi interesujący dokument psychologiczno-socjologiczny, sygnalizujący zmia­

nę klim atu z wrogości wobec wiary do życzliwości wobec niej.

Problem relacji nauki i wiary podjął francuski uczony i jezuita, Pierre Teilhard de Chardin (zm. 1955 r.), wskazując na ich zgodność tak psycho­

logiczną 'jak doktrynalną. W aspekcie psychologicznym nauka i religią po­

siadają wspólną cechę: poszerzają ludzką osobę o nowe horyzonty myślo­

we, wskazują na jej transcendencję. Pod tym względem religią nie jest przeszkodą w uprawianiu nauki, gdyż widzi w niej współtworzenie świata i finalizację dzieła Bożego. „Praca, która polega na powiększaniu w dro­

dze badań naukowych naszej świadomości o świecie [...] posuwa naprzód w twórczym działaniu rozwój wszechświata, w którym ukazuje się Bóg” M.

Teilhard de Chardin wskazywał również na doktrynalno-treściową zgod­

ność współczesnej nauki i religii. Oparł się szczególnie na naukach biolo­

gicznych, przede wszystkim na teorii ewolucji, rozumianej jako generalna zasada tłumacząca widzialną rzeczywistość. Francuski myśliciel był ostrożny: nie twierdził, że nauki przyrodnicze wprost dowodzą obecności Boga. Swoje przekonania religijne potraktował jako „niepodważalny do­

61 Por. A. V a l l e n t i n . D r a m a t A lb e r ta E instein a. W arszaw a 1957 s. 150.

61 M a r i t a i n, jw . s. 48.

6J Zob. W p o sz u k iw a n iu p r a w d y . L u d zie n a u k i o istn ien iu B oga i relig ii. W arsza­

w a 1975.

64 P. T e i l h a r d de C h a r d i n . W y b ó r pism . W arszaw a 1965 s. 226. Por.

L. W c i 6 r k a. R elig ia i n a u k a w u ję ciu T eilh a rd a d e C hardin. „C ollectanea T h eolo- gica” 39:1969 nr 4 s. 49-69.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Złudne jest mniemanie, że wiara może silniej oddziaływać na słaby ro- zum; przeciwnie, jest wówczas narażona na poważnie niebezpieczeństwo, może być sprowadzona

Koncepcja  Wielkiej  Ma- trycy pozwala rozprawić się rów- nież z podstawową argumentacją  Richarda Dawkinsa, który sądzi,  że  przypadki,  odgrywające 

W kolejnych odsłonach omawiane są następujące zagadnienia: wymiary duchowo- ści (ludzki, religijny, mistagogiczny, charyzmatyczny i misyjny), miste- rium słowa głoszonego

w auli Instytutu Teologicznego Księży Misjo- narzy w Krakowie odbyło się zorganizowane przez Wydział Prawa Kano- nicznego Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II sympozjum naukowe

Brak opracowań szerzej omawiających aspekty gatunkowe epopei rycerskożartobliwej czy też oświeceniowe utwory tego typu, brak omówień teorii i praktyki literackiej pseudoklasy­

Maryja, oddana całkowicie swojej Rodzinie, nie zamyka się na potrzeby innych rodzin, ale uważnie i odważnie jest obecna tam, gdzie potrzebna pomoc.. Sama szczęśliwa, pragnie

„Wpływ bioaugmen- tacji szczepami bakterii z rodzaju Pseudomonas na pobieranie Cd, Zn oraz Cu przez gorczycę białą Sinapsis alba L.” przedstawiono wyniki pokazujące,

Dynamiczny wzrost dostępności do internetu, tym samym wzrost liczby jego użytkowników, sprawia, że jest to miejsce, do którego przeniosło się wiele procesów