• Nie Znaleziono Wyników

Kraków i Lwów - kolebki edytorstwa faksymilowego w Polsce

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kraków i Lwów - kolebki edytorstwa faksymilowego w Polsce"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Kraków i Lwów - kolebki edytorstwa faksymilowego w Polsce

Intensyw ny rozwój tech nik reprodukcyjnych, m ożliwości przechow y­

wania obszernych dokum entów (a w ięc na przykład książki rękopiśm ien­

nej, starodruku, wielotom owej encyklopedii lub słow nika) w postaci zdy- gitalizow anej, który to nośnik w każdej chwili um ożliwia drukowanie i oprawę dowolnej liczby egzemplarzy, sprawiły, iż edytorstw o faksym i­

lowe po krótkim okresie zastoju przeżyw a w Polsce renesans. Sprzyja tem u również pow szechna tendencja do dygitalizow ania sw oich zbiorów przez biblioteki, muzea, archiw a i inne instytu cje zajm ujące się grom a­

dzeniem i przechow ywaniem różnego rodzaju dokum entów (np. rękopi­

sów, zabytków k a rtograficzn ych , starych dokum entów , starodruków i innych wytworów procesu utrw alania inform acji). Coraz więcej biblio­

tek sw oje najcenniejsze zbiory udostępnia w postaci cyfrowej (obok sto ­ sow anych nadal m ikrofilm ów i m ikrofisz). „N a przykład B ibliotheca Apo- stolica Yaticana udostępniła w ten sposób 60 najcenniejszych rękopisów.

B ib lioteka Ja giello ń sk a m a ju ż zdigitalizow any au tograf dzieła M ikołaja K opernika De revolutionibus orbium coelestium, m iniatury z Kodeksu Behema i nie­

które oprawy książkow e, a w planie je st rozległy program dygitalizacji najcenniejszych zbiorów specjalnych”1.

Technologie cyfrowe zostały również m asowo zastosow ane w p oligra­

fii, co w edytorstw ie faksym ilow ym stanow iło taką sam ą rew olucją tech ­ nologiczną, z ja k ą mamy do czynienia w całym przem yśle kom unikacji społecznej. Tę zależność edytorstw a faksym ilow ego od m ożliwości tech ­ nologicznych drukarstw a, później poligrafii, obserwujemy w całej historii tej specyficznej działalności wydawniczej: w Polsce od wydania w 1823 r.

tzw. Modlitewnika Nawojki „z naśladow nictw em oryginału” - ja k inform o­

wał ów czesny wydawca, aż po w spółczesną edycję pelplińskiego egzem ­ plarza B iblii G utenberga.

O skali zaangażowania najnow szych technologii w tej dziedzinie m ogą św iadczyć działania podjęte właśnie w trakcie przygotow yw ania tej ostat­

1 J. Pirożyński, Johannes Gutenberg i początki ery druku, Warszawa 2002, s. 198.

(2)

niej edycji. O ryginał przetworzono na formę cyfrową dzięki zastosow a­

niu bezstykow ego skanera Xerox D igiB ook . Ta technologia elim inuje bez­

pośredni kontakt dzieła z urządzeniem reprodukującym , nie narusza więc stru k tu ry dokum entu, zm inim alizow ane je s t też działanie św iatła na dokum ent. Dodatkow e oprogram ow anie B ook R estorer um ożliw ia opra­

cowanie i korygow anie obrazu w postaci elektronicznej, a także „wypo- ziom owanie” obrazu, którego zakrzywienie w ynika ze stru k tu ry otw ar­

tej księgi. Tego rodzaju przedsięw zięcia są dodatkow o chronione najno­

w ocześniejszym i tech nologiam i uniem ożliw iającym i np. w ytw orzenie dodatkowej kopii edycji faksym ilowej poprzez druk specjalnym i farba­

mi; po w ydrukow aniu niszczy się formę drukarską, a m atryce-m atki (tu zapis cyfrowy), posiadają zabezpieczenie przed ich skopiow aniem (ko­

rzysta się w tym w ypadku z dośw iadczeń intensyw nie rozwijającej się dziedziny elektronicznego zabezpieczenia dokum entów cyfrow ych).

Tę zależność w yniku działalności edytorstw a faksym ilow ego od roz­

woju różnych tech nologii kilkadziesiąt lat tem u podkreślała G rażyna Korbińska. W 1985 r., recenzując rynek reprintów (jak wówczas nazywa­

no edycje faksym ilow e), pisała: „Bow iem w tego rodzaju specyficznej pro­

dukcji decyduje o sukcesie wydawniczym nie tylko w łaściw y wybór ty tu ­ łów, ale także doskonałość w ykonaw stw a”8. O grom ne m ożliw ości tech ­ niczno-technologiczne zdygitalizow anych procesów w ydaw niczo-poligra­

ficznych nie pow inny jednak doprowadzić do prześw iadczenia, iż sam a technika decyduje o w artości przedsięw zięcia faksym ilow ego.

Jed en z pionierów tej dziedziny edytorstw a w Polsce Adam P iliń ski, działający wprawdzie we Francji, swój w arsztat edytorski doprow adził do takiej doskonałości, że najlepsi ów cześni specjaliści nie m ogli odróż­

nić odbitek faksym ilow ych P iliń sk iego od oryginałów 1 * 3. D la ścisłości do­

dajmy, iż swoje prace rozpoczął P iliń ski w połowie w. X IX , a w ięc jeszcze

1G. Korbińska, Reprinty, reprinty, reprinty, „Przegląd Księgarski i Wydawniczy” 1985, nr 11.

Wyjaśnienia wymaga używanie różnych terminów. Księgoznawcy stosują termin faksymile (np.

Encyklopedia wiedzy o książce ten termin odnosi do „wiernej podobizny pierwotnego dokumentu rękopiśmiennego lub drukowanego, sporządzonego ręcznie <odrys>, mechanicznie lub foto­

graficznie"), wydawcy natomiast preferują termin reprint (np. dla Leona Marszałka reprint to

„publikacja stanowiąca wierną reprodukcję wydania oryginalnego, ukazująca się po upływie pewnego czasu od jego ukazania się” - Edytorstwo publikacji naukowych, Warszawa 1986, s. 87).

Również dla Barbary Kalisz, autorki Słownika wydawcy (Warszawa 1997), edycja faksymilowa to

reprint, a, faksymile to jedynie „dokładna kopia (reprodukcja) podpisu, rękopisu, dokumentu”.

W katalogu Wydawnictw Artystycznych i Filmowych, wydawcy mającego w polskim dorobku wydawniczym najwięcej edycji faksymilowych, czytamy o reprintach, a w nazwie katalogu figu­

ruje jedynie termin reprinty. Wielce zasłużony dla tej dziedziny edytorstwa Władysław Floryan nazywał ten rodzaj działalności wydawniczej edytorstwem dokumentamym; tak zatytułował swoją rozprawę, w której zebrał zasady swego warsztatu edytorskiego (Edytorstwo dokumentame w Wy­

dawnictwie Ossolineum, Wrocław 1967).

3 Szerzej w tej sprawie pisała Józefa Orańska (Adam Piliński jako wynalazca techniki homograficz- nej, „Poligrafika” 1947, nr 1).

(3)

przed zastosow aniem fotografii do reprodukcji w procesach wydawni­

czo-poligraficznych.

Zastosow ana przez niego tech nologia polegała na kopiow aniu ryciny lub tek stu na kalkę, do czego służył mu pisak lub cienko zatem perowany ołówek. Tak w ykonaną formę pozytyw ow ą przenoszono na kam ień lito­

graficzny, z k tó re go odbijano do 100 egzem plarzy. Tajem nicę zawodową stan ow ił sposób przeniesienia rysunku z kalki na kam ień litograficzny.

W arsztat B iliń sk iego je st w łaśnie dobitnym przykładem połączenia sztu ­ ki graficznej (jakbyśm y dziś pow iedzieli - ręki m istrza) i m echanicznej rep rod u kcji.

Adam B iliń sk i, je g o syn Stanisław , Sew eryn O leszczyń ski, który po raz pierw szy zastosow ał druk an astatyczny (odtw arzał fragm enty sta ­ rych druków , stare litografie, m iedzioryty i drzew oryty)4, Ja n Feliks B iw arski (k tó ry zastąpił kam ień lito gra ficzn y p łytą cynkow ą), K azi­

m ierz Stro n czyń sk i (opublikow ał m .in. Wzory pism dawnych w przerysach przedstawione), Jó z e f Brzyborow ski (z pom ocą Feliksa M iń skiego, a także córek U rszuli i Kazim iery faksym ilow a! karty brakujące w niektórych starych drukach, a także czasem niew ielkie druki) - w szyscy oni wnieśli ogrom ny w kład w rozwój tech nologii reprodukcji druku, ale głów nym m otyw em ich działania był asp ek t k on serw atorsk i. Trudno bow iem w odniesieniu do nich mówić o jakim ś świadom ym program ie wydawni­

czym . Ich działania wypływały raczej z potrzeby chw ili, były też związa­

ne z m iejscem pracy (jak np. w odniesieniu do Józefa Brzyborow skiego, pracującego w Bibliotece O rdynacji Zam ojskiej).

Bierw sze bardziej świadom e i planowe działania należy łączyć z po­

stacią krakow skiego antykw ariusza, rekonstruktora książek W ładysła­

wa B artynow skiego. O n również sw oją działalność w dziedzinie edytor­

stw a faksym ilow ego rozpoczynał w nurcie „konserw atorskim ”. Faksy­

m ilowa! wiele pojedynczych kart ze starodruków, głów nie stron tytu ło­

w ych, przyczyniając się do uzupełnienia braków w wielu starodrukach B iblioteki Jagielloń skiej i w zbiorach pryw atnych. Grom adził faksym ile drzew orytów i finalików z książek. W ykonał odbitki faksym ilow e kart do blisko 700 starodruków.

M arian Gum ow ski we Wspomnieniach numizmatyka (Kraków 1965) opi­

sał bardzo ciekaw ą technologię, w ym yśloną przez B artynow skiego do druku reprodukcji numizmatów, nazywając ją bartynotypią. Form a do dru­

ku pow staw ała w ten sposób, że odcisk m onety wykonywano z m asy den­

tystyczn ej, która po stw ardnieniu służyła jak o forma drukarska; dawało

4 Technologia ta umożliwiała przedruk tekstu i rysunków kreskowych (jednotonalnych) bez korzystania z fotografii. Oryginał nawilżony wodą z dodatkiem amoniaku powlekano tłustą farbą przeddrukową i taką odbitkę przenoszono na kamień litograficzny lub cynk, co stanowiło formę do druku. Jakość druku zależała od jakości papieru, na którym znajdował się oryginał przeznaczony do reprodukcji.

(4)

to w w ydruku jasne litery, ciem ne tła i pięknie cieniow ane reliefy m etalu (dotychczas robiono odciski grafitow e). Stosu jąc tę tech nologię B arty- now ski zreprodukował w latach 1 8 9 4 -1 9 1 0 zbiory num izm atyczne A n ­ drzeja Potockiego. W ładysław Bartynow ski, wzorując się na P iliń skim i Przyborow skim , przywiązywał ogrom ną w agę do wyboru odpow ied­

niego papieru i właściwej oprawy (w tym celu ukończył ku rs in troliga­

torski). W druku stosow ał technikę autograficzną i fotolitograficzną. D o faksym ilow ania wybierał druki X V I i XVII-w ieczne; m .in. w 1882 r. wy­

konał faksym ile najstarszego herbarza polskiego Arma regni Poloniae Am - brosiusa z X V I w. E d y cja ta ukazała się w 49 egzem plarzach. B a rty ­ now ski współpracował też z rodziną księgarzy i drukarzy krakow skich , którzy w nieśli duży w kład w rozwój edytorstw a faksym ilow ego, m .in.

popularyzowali dorobek edytorski P iliń sk iego - z rodziną Friedleinów ; od 1870 r. był zatrudniony u Józefa Edw arda, który w dziale antykw a­

rycznym swojej księgarn i m iał wiele przedruków P iliń sk iego , a potem Bartynow skiego.

W historii polskiego edytorstw a faksym ilow ego W ładysław Bartynow ­ ski zapisał piękne karty jak o wydawca w latach 1 8 8 3 -1 8 8 4 w ielu edycji faksym ilow ych pierw odruków Ja n a Kochanow skiego. Przesięw ziecia te były związane z przygotow aniam i do jubileuszow ego w ydania Dzieł K o­

chanow skiego (w przygotow aniu tej edycji w spółuczestniczył w spom i­

nany ju ż Jó z e f Przyborow ski). D ziś trudno przecenić zasługi Bartynow ­ sk iego w faksym ilow aniu utworów Kochanow skiego. D ość pow iedzieć, że niektóre z tych edycji faksym ilow ych zastępują dziś pierw odruki;

z ośm iu wydanych przez B artynow skiego na w łasną rękę w latach 1 8 8 3 - 1885 tekstów Kochanow skiego, kilka ju ż nie istnieje w pierw odrukach5.

Kiedy w 1980 r. Ja n u sz Pelc wydał - w ram ach przygotow ań do w ydania Dzieł wszystkich Ja n a Kochanow skiego w serii B iblioteka Pisarzów Polskich Treny m istrza z Czarnolasu, m usiał skorzystać z przedruku W ładysława B artynow skiego, odbitego w Krakow ie w 1884 r. z egzem plarza z B i­

blioteki B ran ickich w Su ch ej, gdyż orygin ał pierw odruku zaginął. E d y ­ cję tę przygotow ał „C zyteln ik” jak o zw iastun w ydania „sejm ow ego” Dzieł wszystkich. Podobnie postąpił w 1928 r. Fran ciszek B iesiad ecki, w ydając utw ór K ochanow skiego Dryas Zamchana...-, edytor faksym ilow a! egzem ­ plarz, w którym oryginalne były tylko dwie karty, resztę stan ow iły prze- rysy B artyn ow skiego.

Te poczynania B artynow skiego stanow ią w historii przypom inania pierw odru ków K o ch a n o w sk ie go d ziałan ia ju ż d ru g ie g o p o k o le n ia 6.

6 Dla rzetelności należy oczywiście sprecyzować, iż przez stwierdzenie „nie istnieje” rozu­

miemy, że pierwodruk nie jest powszechnie dostępny - może np. zachodzić sytuacja, że egzem­

plarz pierwodruku został skradziony i jako taki nie może być przez aktualnego właściciela ujawniony.

6 Taką periodyzację zaproponował Tadeusz Ulewicz, recenzując wydania faksymilowe

Fraszek i Pieśni Kochanowskiego, które to edycje przygotował i wydał Władysław Flory an (Wro­

cław 1953).

(5)

Pierw sza fala - to w edług Tadeusza Ulew icza - w ynik m ecenatu Ja n a D ziałyńskiego. Tu lokalizuje badacz np. Pieśń o potopie, faksym ilowaną przez Jó zefa Przyborow skiego w 1882 r. (również pierw odruk tego utw oru K ochanow skiego ju ż nie istnieje). Ta d ru ga fala to poczynania związane z krakow skim Zjazdem im. Ja n a Kochanow skiego w 1884 r. Uw aża się, iż w łaśnie na tym zjeździe sform ułow ano zasady now oczesnego podej­

ścia do edycji krytycznych; zostały one przede w szystkim przedstaw ione w referacie W ładysława W isłockiego „O podjęciu w ydaw nictw a Bibliote­

k i Pisarzów P olsk ich ” . Seria rozpoczęta w Krakow ie w r. 1889 przez Akadem ię U m iejętności, kontynuow ana do 1950 r., potem , od r. 1953 jak o „nowa” , ju ż pod patronatem Polskiej Akadem ii N auk i pod redakcją M arii R en a ty M ayenow ej. W tej wznowionej serii obow iązującym kano­

nem stało się zam ieszczanie odbitki faksym ilow ej te k stu orygin ału (rę­

kop isu lub starodruku ). Sum ą w ieloletnich dośw iadczeń ed ytorskich i spełnieniem postulatów zgłaszanych od początku istn ien ia serii stało się „W prowadzenie w ydaw nicze” do cytow anego ju ż w ydania sejm ow e­

g o Dzieł wszystkich K ochan ow skiego. Czytam y tam w odniesieniu do czę­

ści faksym ilow ej :

O tó ż reprodukcja druku, której p oszczególn e stron y odpow iadają p oszcze­

gó ln y m stron om tran sk ryp cji, pozw oli czyteln ik ow i sk on trolow ać w yd aw ­ cę, od w ołać się od je g o decyzji w w ym ien ion ych tu szczegó łach , pozw oli p ow rócić do dok u m en tu epoki w je g o pierw otnej postaci. Toteż reproduk­

cja p o d sta w o w e go p rzekazu je s t istotn ym elem entem k ażd ego tom u B P P 7.

W ten sposób form ułując jedno z założeń edytorstw a naukow ego, nada­

no odpow iednią rangę owemu nurtow i konserw atorskiem u edytorstw a faksym ilow ego, który w zam ierzeniach ludzi takich ja k W ładysław Bar- tynow ski m iał ocalić dla przyszłych pokoleń dorobek początków polskiej ku ltu ry piśm ienniczej zarówno rękopiśm iennej ja k i drukow anej.

Gdybyśm y chcieli chronologię polskiego edytorstw a faksym ilow ego powiązać z je g o topografią, to zauważymy, że tak ja k w 2. poł. X IX w., a także w pierw szych latach w. X X najintensyw niejsze działania są zwią­

zane z ośrodkiem krakow skim , tak w latach następnych X X stulecia ob­

serw ujem y coraz w iększą aktyw ność Lwowa.

W pierw szym okresie (początek X X w.) postacią pierw szoplanow ą w interesującej nas dziedzinie był Jó ze f Karol Badecki, znany głów nie jak o badacz i wydawca literatury m ieszczańskiej w Polsce, z zawodu ar­

chiw ista i bibliotekarz, który brał czynny udział we w szystkich lwow­

sk ich i krajow ych zjazdach i przedsięw zięciach bibliofilskich. Ch arakte­

ryzując w arsztat badawczy B adeckiego Antoni K not podkreślał, iż „od­

krycia rzadkich i unikalnych druków literatury staropolskiej dawały mu okazję do przedstaw ienia ich m iłośnikom książki w w ykwintnej szacie

J. Kochanowski, Dzieła wszystkie. Wprowadzenie wydawnicze, Wrocław 1983, s. 38.

(6)

typograficznej. Warto w tym m iejscu podkreślić, że Badecki był w yjątko­

wym znaw cą sztuki drukarskiej i sm akoszem pięknej książk i”8.

W jednym z tom ów Biblioteki Pisarzów Polskich (Walna wyprawa do Wołoch ministrów na wojnę wydał Karol Badecki, Kraków 1910) Badecki za­

powiedział wydawnictw o „Białe k ru k i”, w którym to cyklu m iał repro­

dukować m etodą hom ograficzną zabytki piśm iennictw a staropolskiego.

Przedsięw zięcie to było skierow ane głów nie do środow iska bibliofilskie­

go; edytor nie m iał am bicji um ieszczania tych edycji faksym ilow ych ani w nurcie określonym poprzednio jak o konserw atorski, ani w yposażania tej edycji w aparat naukowy. Rów nież tem atyka druków w skazuje na inne kryteria wyboru. O to kilka charakterystycznych przykładów.

W 1913 r. wyszedł tom ik Carmen polsko-latinum cechu pijackiego, „z unikatu Biblioteki Jagiellońskiej odtworzył hom ograficznie dr K. Badecki” , Lwów;

druki okolicznościow e reprezentuje w cyklu np. E w y Petryczanki Oda z okoliczności imienin, którą „z unikatu B iblioteki Zakładu N arodow ego im.

O ssoliń skich odtworzył hom ograficznie we Lwowie dr K . B ad ecki”; dru­

ki XVTI-wieczne zaprezentowano przez Barwiczkę dla ozdoby twarzy panień­

skiej..., wydaną w Wilnie w 1605 r. D ruk reprodukowano z pierw odruku

„dochow anego w Bibliotece Zygm un ta hr. Czarneckiego (dziś w B ibliote­

ce hr. Baw orow skich) odtw orzył hom ograficznie we Lwowie w r. 1915 dr K. B adecki”. E d ytor penetrow ał też zbiory poza Polską. W 1914 r. B a­

decki „odtw orzył hom ograficznie” J . B ie lsk ie go Pieśń nową „z un ikatu szwedzkiej B iblioteki Katedralnej w Stren gn à ss” .

„Białe k ru k i”, nawiązując ideowo do założeń ruchu bibliofilskiego, nie pretendow ały do edycji wysokiej rangi edytorskiej; była to raczej cieka­

w ostka wydawnicza. Karol Badecki nie przeniósł tu sw ego w ybitnego w arsztatu edytorskiego, który przede w szystkim obserw ow aliśm y w je g o przedsięw zięciach związanych z literaturą m ieszczańską.

Ten nurt, który um ownie nazwiem y „bibliofilskim ” , m a ciekaw ą re­

prezentację w postaci edycji faksym ilowej utw oru Ja n a K ochanow skie­

go Dryas Zamchana polonice et latine... we Lwowie wytłoczony a teraz podobizną odda­

ny, Lwów 1928. To faksym ile przygotow ał Franciszek Biesiadecki i ofia­

rował Trzeciem u Zjazdowi Bibliofilów Polskich we Lwowie (o tej edycji wspom niałem , prezentując w arsztat B artynow skiego). O wyborze tego utworu nie decydow ało ani nazw isko autora, ani kształt edytorski pier­

w odruku; nie je st to bowiem doskonały w ytwór sztuki typograficznej, został w ytłoczony we Lwowie przez „drukarnię latającą” M ikołaja Szar- fenbergera w r. 1578 i je st pierw szym drukiem w języku polskim , ja k i pow stał w tym m ieście, i to zadecydowało o je g o faksym ilow aniu.

Ja k o datę graniczną początków działalności w dziedzinie edytorstw a faksym ilow ego we Lwowie można przyjąć r. 1930, w którym obchodzono

A. Knot, Karol Badecki. Archiwista i bibliotekarz, „Pamiętnik Literacki” 1953, z. 3 -4 .

(7)

400-lecie urodzin Ja n a K ochanow skiego. W tym roku faksym ilow ano pierw odruk Odprawy posłów greckich z 1578 r. - ciekaw ostką jest to, iż edy­

cja pow stała w technologii św iatłodruku (drukowano w W iedniu w Za­

kładach М аха Jaffé). Warto też w spom nieć, iż do tego typu działań włą­

czyła się lw ow ska K siążnica-A tlas, która przygotow ała dwie edycje fak­

sym ilow e Ja n a Kochanow skiego: Satyr albo dziki mąż i Zgoda, ofiarowane przez wydawcę D rugiem u O gólnopolskiem u Zjazdowi Nauczycieli Polo­

nistów w Krakow ie w czterechsetletnią rocznicę urodzin Ja n a K ocha­

now skiego. Lw ow skim akcentem był też fakt, iż faksym ilow ano egzem ­ plarze ze zbiorów Ossolineum .

Zaprezentow ane działania ludzi, którym przyśw iecała idea ocalenia tych najbardziej oryginalnych wytw orów polskiej sztuki dru karskiej, skłan ia do refleksji, którą bardzo trafnie sform ułował M ieczysław K u li­

kow ski we w stępie do katalogu w ystaw y „Pięć wieków drukarstw a pol­

sk ie g o ”, zorganizow anej w Warszawie w 1922 r. Pisał tam:

W p racy nad podniesieniem d ru karstw a niezbędną je st rzeczą [...] u trzym y­

w an ie stałej łączn ości z tym , co czasy u biegłe p ozostaw iły w tej dziedzinie n a jd o sk o n a lsz e g o i co słu żyć m oże za w zór nie dla b e zd u szn e go je d n a k kop iow ania, ale raczej dla nauki, ja k im i należy podążać drogam i, n iew yklu- czającym i b ynajm niej n iesk ręp o w a n e go w yp ow iad an ia się szczerej tw ó r­

czo ści i inwencji®.

Ja k w ielokrotnie podkreślano, w ierność odtw orzonego druku zależy od m ożliw ości technicznych wydawcy. Zastosow anie najnow ocześniej­

szych tech nologii reprodukcji i druku w edycjach faksym ilow ych spra­

wia, iż coraz częściej ta dziedzina edytorstw a obraca się w kręgu między oryginałem , kopią a falsyfikatem .

Znam ienny je st incydent związany z w ykonaniem przed laty przez Pracow nię Konserw atorską U niw ersytetu Ja giello ń sk iego czterech e g ­ zem plarzy faksym ile m anuskryptu M ikołaja K opernika De revolutionibus orbium coelestium wraz z traktatem m atem atycznym . N a początku lat dzie­

w ięćdziesiątych ubiegłego w ieku zamierzano w ystaw ić na aukcji w C h i­

cago rzekom y oryginał tego m anuskryptu, którego autentyczność zo­

stała potw ierdzona przez eksperta. Ponieważ jednak wiadomo było, iż o ry g in a ł obu m an uskryptów znajdow ał się od 1956 r. w B ib lio tece Ja giello ń sk iej, na w szelki w ypadek organizatorzy aukcji zwrócili się do odpow iednich organów w Stanach Zjednoczonych z prośbą o w yjaśnie­

nie sprawy. W w yniku podjętych działań do B ib lioteki Ja giello ń sk iej w płynęło stosow ne pism o z B iura Interpolu w W aszyngtonie, z zapyta­

niem , czy m anuskrypty nadal znajdują się w Bibliotece i czy sporządzano kopie „w yglądające ja k autentyki”. D yrekcja Biblioteki potw ierdziła, iż

" M. Kulikowski, Pięć wieków drukarstwa polskiego. Katalog wystawy. Wstęp, Warszawa 1922, s. XV

(8)

oryginał m anuskryptu K opernika (wraz z oryginałem Bogurodzicy) znaj­

duje się w zabezpieczonym elektronicznie sejfie. Odpow iedź zawierała również dodatkowe inform acje umożliwiające odróżnienie sporządzonych sw ego czasu odbitek faksym ilow ych od oryginału: wprawdzie podczas w ykonania kopii karty obcinano ręcznie, na wzór papieru czerpanego, nie m iały one jednak znaków w odnych, brakowało też paru charaktery­

stycznych szczegółów - np. dziury w lewym dolnym rogu na karcie 194, powstałej po wylanym inkauście, a także znaku na karcie 9, po nakłuciu cyrklem podczas tw orzenia rysunku system u heliocentrycznego10.

O sią g a n ie coraz bardziej d o sk o n ałych w yników przez ed ytorów uśw iadam ia nam ogrom ne niebezpieczeństw o, ja k ie stw arza m ożliw ość n ielegaln ego w ykonyw ania dodatkow ych kopii druków. Szlachetn e za­

łożenia ed ytorstw a faksym ilow ego m ogą obrócić się przeciw ko idei oca­

lenia dorobku ed ytorskiego daw nych w ieków ; idzie bow iem o coraz w iększe pieniądze.

Skoro ju ż o pieniądzach mowa, to kiedy mam w ręku należące do m nie efekty działalności w ydaw niczej N arodow ego B an ku P o lsk ie go , U nii Europejskiej czy Banku Federalnego Stanów Zjednoczonych, to mimo fascynacji w spółczesnym i m ożliw ościam i ed ytorstw a faksym ilow ego, wolę, aby analiza typograficzna tego druku wykazała, że je st to wpraw­

dzie zaczytany, zużyty, czasem z destruktam i - ale oryginał, a nie dosko­

nała, now a... edycja faksym ilowa.

10 Incydent ten opisał szerzej Zbigniew Święch w artykule Jaki „oryginalny" rękopis „De revolu- tionibus..." sprzedano na aukcji w Chicago?, „Nie z tej ziemi” 1992, nr 6.

Cytaty

Powiązane dokumenty

We wspomnieniach swych wychowanków i pracowników na zawsze zostawiasz obraz pełnej energii, ciągle gdzieś pędzącej, pani dyrektor, która jednak zawsze znajdowała czas,

Oblicz, na ile sposobów można zapisać w jednym rzędzie cyfry 0,

Jest to raczej sensotwórczy Duch, który aktualizuje się w samym procesie objawiania się naszym umysłom, albo też w sens wyposażony Byt, „co staje się, czym jest” dzięki

Przeniesienie siedziby biblioteki centralnej z ul. Dąbrowskiego w Wirku jest konieczne z powodu złego stanu technicznego dotychcza- sowego budynku, który niszczony

Legislatively th is change found its reflection in changing th is in stitu te into “in tercep tin g an d recording telecom m ucations operation”; and accordingly,

Tym razem swoje niby satyryczne ostrze skierował prze­ ciwko Radzie Adwokackiej w Gdańsku, która w swym sprawozdaniu in­ formowała o powołaniu grupy adwokatów o

Drugi dzień konferencji rozpoczęła sesja IV poświęcona małżeństwu w pra- wie Kościoła w Polsce, sesji przewodniczył ks.. Wykład otwierający

1) Są składnikami niezbędnymi w żywieniu człowieka dla normalnego przebiegu szeregu procesów zachodzących w jego tkankach. 2) Nie mogą być wytwarzane przez organizm i muszą