• Nie Znaleziono Wyników

SANDOMIERSKI. Odszedł Człowiek nadziei. Biskup pomocniczy naszej diecezji JUBILEUSZE BISKUPA SOLIDARNOŚCI ZA TYDZIEŃ

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "SANDOMIERSKI. Odszedł Człowiek nadziei. Biskup pomocniczy naszej diecezji JUBILEUSZE BISKUPA SOLIDARNOŚCI ZA TYDZIEŃ"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

GOŚĆ NIEDZIELNY14 października 2007

I

S ANDOMIERSKI

Równolegle do uroczystości pogrzebowych kard. Adama Kozłowieckiego, które miały miejsce w Lusace, stolicy Zambii, 5 października wierni naszej diecezji pożegnali swojego rodaka w Hucie Komorowskiej – parafii jego pochodzenia.

– Dzisiaj istnieje most du- chowy między tą ziemią a zie- mią afrykańską. Ten most trwa już od wielu długich lat – tymi słowami biskup Andrzej Dzię- ga rozpoczął Mszę święta w intencji zmarłego kardynała.

Na Eucharystii, celebrowanej w świątyni poświęconej przez abp. Adama Kozłowieckiego w roku 1987, obecny był również biskup pomocniczy Marian Zi- małek. W modlitwie uczestni- czyli kapłani, szkoła im. kard.

A. Kozłowieckiego, władze sa- morządowe, wierni z parafii, a także przedstawiciele pobli- skich wspólnot parafialnych.

Zmarły hierarcha większość swojego kapłańskiego życia

poświęcił pracy misjo- narskiej na Czarnym Lądzie.

– Kardynał przy- wrócił Afryce nadzieję – powiedział w homilii biskup Dzięga, wska- zując na rolę, jaką ode- grał on na tym konty- nencie. – Nigdy jednak nie wy- rzekł się swoich korzeni. W miarę możliwości utrzymywał łączność z parafią swojego po- chodzenia.

Wyrazem tej łącz- ności, a zarazem i wspólnoty duchowej było nadanie Szko- le Podstawowej w Hu- cie Komorowskiej jego imienia w 1999 r. Kar- dynał na tę uroczystość przybył osobiście.

– Ujął nas swoją otwar- tością i prostodusznością – wspomina Anna Fila, dyrek- tor szkoły.

MISZA

KS. MICHAŁ SZAWAN

Wierni wraz z uczniami Szkoły Podstawowej im. kard.

Kozłowieckiego modlą się za zmarłego hierarchę

Huta Komorowska pożegnała kardynała Kozłowieckiego

Odszedł Człowiek nadziei

ZA T YDZIEŃ

 SKRZYDLATAWIEŚŚWIĘTUJEJUBI-

LEUSZAEROKLUBU

 DUSZPASTERSTWO LITURGICZNEJ

SŁUŻBY OŁTARZA

B

iskup pomocniczy naszej diecezji Edward Marian Frankowski świętuje w tych dniach ważne i niezwykłe Jubileusze:

70. rocznicę urodzin, 40-lecie pracy duszpa- sterskiej w Stalowej Woli oraz 15. rocznicę posługi w diecezji sandomierskiej. 13 paź- dziernika br. będziemy otaczać także nasze- go Biskupa Solidarności modlitwą w dniu jego imienin. Dwa dni później na Wydziale Zamiejscowym Nauk o Społeczeństwie KUL w Stalowej Woli o godz. 9.00 roz- pocznie się uroczysta sesja naukowa po- święcona Jubilatowi.

Złożą się na nią m.in.

Msza św. jubileuszowa, 16 wykładów oraz wy- stęp zespołu „Racławice”.

Czcigodnemu Jubilatowi i Solenizantowi nasza re- dakcja życzy: ad multos

annos… ERBES

Bp Edward Frankowski często powraca do swej rodzinnej parafii – Woli Rzeczyckiej koło Radomyśla nad Sanem

ANDRZEJ CAPIGA

JUBILEUSZE BISKUPA SOLIDARNOŚCI

KS

. M

ICHAŁ

S

ZAWAN

redaktor wydania

W

pisując się po raz pierwszy w grono tych, którzy tworzą san- domierski oddział gazety, bardzo serdecznie wi- tam wszystkich Drogich Czytelników. „Gość Nie- dzielny” jest obecny w na- szej diecezji już prawie od czternastu lat i w tym czasie w wielu rodzinach zadomo- wił się na stałe. Dziękując za czas, który znajdują Państwo na lekturę pisma, chciałbym życzyć, aby – tak jak do tej pory – nasz tygodnik był mi- łym i oczekiwanym Gościem w Waszych domach. W imie- niu swoim i całej redakcji zapraszam jednocześnie do współpracy i oczywiście do lektury bieżącego numeru...

(2)

GOŚĆ NIEDZIELNY14 października 2007

II

Pamiątkowa tablica

STALOWA WOLA.

W uroczystość św.

Michała Archanioła w kościele pod we- zwaniem Trójcy Przenajświętszej w Stalowej Woli poświę- cona została tablica przypominająca o jego funda- torze i 20. rocznicy konsekra- cji świątyni przez ówczesne- go biskupa przemyskiego ks.

Ignacego Tokarczuka. Wierni, pod kierunkiem proboszcza

Józefa Ciaćka, po- stawili wtedy jed- ną z najładniej- szych w regionie dwupoziomowych świątyń, kształ- tem przypominają- cą łódź. Na uroczy- stą Sumę przybył nie tylko ks.

Józef Ciaciek, ale także wła- dze Zgromadzenia św. Michała Archanioła – generał ojciec Kazimierz Radzik i radca gene- ralny ojciec Jan Seremak.

Na wieczną wartę

Józefa Ciaćka, po- ną z najładniej- dwupoziomowych tem przypominają-

STALOWA WOLA. W Stalowej Woli przy ul. Grabskiego na ob- szarze specjalnej strefy ekono- micznej zorganizowana została niezwykła impreza nazwana „pik- nikiem industrialnym”. Okazją by- ło 70-lecie powstania Centralnego

Okręgu Przemysłowego i miasta.

Wśród atrakcji była wystawa ma- szyn budowlanych i wojskowych oraz stoisko Centrum Kształcenia Praktycznego. Impreza zakoń- czyła się pokazem świateł lase- rowych.

Dyplom z marzeń

Zabawa przy złomie

ZDZISŁAWA SUROWANIEC

ZALESZANY. 27 najlepszych tegorocznych maturzystów z Baranowa Sandomierskiego, Bojanowa, Samborca, Nowej Dęby i Zaleszan otrzymało sty- pendia, po 380 złotych mie- sięcznie, na kontynuowanie na- uki. Koordynatorem akcji by- ło Stowarzyszenie Młodzieży Katolickiej „Wolni od uzależ- nień”. Musieliśmy zebrać aż 100 tys. złotych – powiedział koordy-

nator projektu z ramienia SMK

„Wolni od uzależnień” Stanisław Baska. Pieniądze w zdecydowa- nej większości pochodzą od pry- watnych darczyńców.

Pomysłodawcą projektu „Dy- plom z marzeń” jest Polsko- -Amerykańska Fundacja Wolnoś- ci, a realizatorem Fundacja Edu- kacyjna Przedsiębiorczości z Łodzi. W tym roku stypendia przyznano po raz drugi.

Pamiątkowa tablica

TARNOBRZEG. „Niech mu oj- czysta ziemia lekka będzie i niech szef Władek przywita go z otwar- tymi ramionami po drugiej stro- nie smugi cienia” – tymi słowa- mi jednego z ostatnich żyjących

„Jędrusiów”, poety Zbigniewa

„Boba” Kabaty pożegnano zmar- łego 19 września Tadeusza Szewerę. Na wieczną wartę od- szedł żołnierz, dziennikarz, har- cerz, a przede wszystkim czło- wiek, od którego w opinii wie- lu emanowało zwykłe, ludzkie

ciepło. Lubił przebywać z ludź- mi, potrafił w swoisty sposób za- czarować ich swoimi gawędami.

Jest autorem antologii pieśni z okresu wojny i okupacji „Niech wiatr ją poniesie”. Pomimo że w Tarnobrzegu spędził jedynie kil- ka lat życia, to stał się jednym z jego symboli. Wyróżniony został najwyższym miejskim odznacze- niem, Sigillum Civis Virtuti.

Msza pogrzebowa Tadeusza Szebery została odprawiona w kościele

oo. dominikanów PIOTR DUMA

PYSZNICA. Pierwsze miejsce w II edycji ogólnopolskiego kon- kursu „Szkoła z tradycją” zajęła Publiczna Szkoła Podstawowa w Pysznicy. Wysokie, trzecie miejsce przypadło zaś w udzia- le Społecznemu Gimnazjum w Stalowej Woli. Jurorzy oce- niali dorobek szkół przedsta- wiony na stronie internetowej.

Pysznicka podstawówka poka-

zała swoje zaangażowanie w organizację diecezjalnego prze- glądu twórczości dzieci i mło- dzieży, którego celem jest łącze- nie szkół noszących imię Jana Pawła II. Szkoła realizuje rów- nież projekt pt. „Ocalić od zapo- mnienia”, w którym uczniowie próbują ocalić od zapomnienia między innymi dawne rolnicze narzędzia.

Szkoła z tradycją

Wrak samochodu w kleszczach dźwigu – jedna z atrakcji pikniku industrialnego

Zburzyli pomnik

RZECZYCA DŁUGA. Wzglę- dy bezpieczeństwa zadecydo- wały o zburzeniu pomnika poświęconego partyzantom.

Pomnik stał obok szkoły w Rzeczycy Długiej w gminie Radomyśl nad Sanem. Zdaniem

wójta Jana Pyrkosza, pomnik był budowany w pośpiechu i nie do końca zgodnie ze sztuką budow- laną. Z tego powodu powiatowy inspektor budowlany wydał de- cyzję o jego rozbiórce. Gruz z po- mnika użyto do budowy drogi.

NISKO. Wniosek o ogłosze- nie upadłości „Toory” Poland złożył w Sądzie Okręgowym w Tarnobrzegu jeden z jej wie- rzycieli. Jego rozpatrywanie po- trwa około miesiąca. Sąd musi wcześniej zapoznać się z infor- macjami z urzędu skarbowego, ZUS oraz Urzędu Gminy i Miasta Nisko. Wiadomość o złożeniu

wniosku spowodowała spadek wartości akcji firmy na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Sytuacja taka to zagrożenie utraty pracy dla 700-osobowej załogi. „Toora” , produkująca między innymi alu- miniowe felgi i grzejniki, jest największym pracodawcą w ni- żańskiej gminie.

Czy „Toora” upadnie?

ANDRZEJ CAPIGA

(3)

GOŚĆ NIEDZIELNY14 października 2007

III

Ku istocie rzeczy

O POSŁUDZE LEKARZY

Oczyszczenie trędowatych z dzisiejszej Ewangelii jest symbolem pra- cy lekarskiej, a kontekst, w ja- kim się dokona- ło, nadaje tej pracy swoisty wymiar. Jak długo bowiem istnieje ludzkość, ludzie za- wsze chorowali i umierali – ale też zawsze wiedzieli, że jest coś więcej niż życie do- czesne. I dlatego też do koń- ca bronili życia doczesnego z nadzieją, że ten symbol – walka o życie – pomoże im osiągnąć to, za czym tęsk- ni cała ludzkość: życie nie- śmiertelne i wieczne, w Bogu i z Bogiem.

We wszystkich częściach świata w szpitalach obok le- karza leczącego ciało, obok psychiatry czy psychologa musi być ksiądz jako znak przychodzącego Boga, któ- ry działa wtedy, kiedy wszel- ka mądrość mądrych staje u swego kresu. I każdy do- bry lekarz wie o tym, że je- go kolega ksiądz, który dzia- ła obok, czy ma ten sam biały płaszcz, czy czarny płaszcz, idzie w tym samym kierun- ku: wierzy, że chory może wyzdrowieć i wstać – ale że jest również znakiem tego powstania, kiedy wszelkie ludzkie nadzieje zawiodą.

Lekarz wierzący, który leczy ciało i duszę, może być rów- nież znakiem tego wymia- ru. I bez wykładów teologii, bez mówienia o Bogu, ale po prostu dlatego, że wierzy, pomaga ludziom wierzącym – czasem w momentach bez- nadziejnych – odkryć pocie- chę i nadzieję. Bo udziela im cząstki swojej nadziei, wia- rę w Jezusa Chrystusa, któ- rą niesie w sobie od dzieciń- stwa poprzez formację do- mu, Kościoła i poprzez wła- sne dojrzewanie. Dzięki te- mu zwłaszcza, że ma kon- takt z ludzkim cierpieniem.

BP WACŁAW ŚWIERZAWSKI

Ostateczną decyzję podejmie wojewoda

Wybrali trójkę

– Wariant trzeci przebiegu niżańsko-stalowowolskiej obwodnicy jest jedyny do zaakceptowania – uważa burmistrz Niska Julian Ozimek.

Takie jest też stanowisko radnych powiatowych i gminnych oraz władz samorządowych Stalowej Woli.

Mieszkańcy Niska, tak przy- najmniej wynika ze społecz- nych konsultacji, są przeciwni pozostałym wariantom, z któ- rych dwa przewidują na przy- kład, iż do obwodnicy trzeba byłoby dojeżdżać aż do odda- lonego o kilka kilometrów No- wosielca.

Wariant trzeci przewiduje, iż obwodnica z jednej strony, między Niskiem a mostem na Sanie, połączy się z drogą kra- jową nr 19 a z drugiej będzie miała swój wylot w Stalowej Woli. Przynajmniej w dwóch miejscach, przy ul. Kościuszki i na osiedlu Malce, można było- by bezpiecznie wjechać na ob- wodnicę.

Trzeci wariant, zda- niem niżańskich władz samorządowych, ma również inne korzy- ści. Po pierwsze, nie będzie kolidował z programem „Natura 2000”. Po drugie, nie będzie konieczne wyburzanie domów i przesiedlanie całych rodzin. I po trzecie, wygospo- daruje się dodatkowe tereny pod inwestycje. Nie bez zna- czenia jest też fakt, że obwod- nica w trzecim wariancie prze- biegałaby przez tereny w więk- szości będące własnością gmi- ny, więc odpadłby problem wy- kupu ziemi.

Przypomnijmy, że projektanci z Rzeszo- wa przygotowali kil- ka wariantów przebie- gu obwodnicy wokół Niska i Stalowej Wo- li. Mieszkańcy Niska, Stalowej Woli, Rudni- ka nad Sanem i Pysznicy mo- gą już zapoznać się z ich prze- biegiem w swoich urzędach miejskich i gminnych. General- na Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wybierze dwa wa- rianty i przedstawi je podkar- packiemu wojewodzie, który ostatecznie zdecyduje się na jeden z nich.

ANDRZEJ CAPIGA

Memoriał Jana Gietki

Humor szachowy

O założycielu pierwszych w gminie Rudnik nad Sanem szkółek szachowych pamiętają nawet arcymistrzowie.

XVII Memoriał Szacho- wy Jana Gietki odbył się w Rudniku nad Sanem. Wzię- ło w nim 156 szachistów z południowo-wschodniej Pol- ski. Wystąpili arcymistrzo- wie, Kamil Mitoń z Katowic i Mikhaił Kozakow ze Lwowa.

Organizatorem turnieju by- ła między innymi rodzina Ja- na Gietki – zasłużonego rud- niczanina. Honorowymi goś- ćmi była jego żona Walenty- na oraz wnuczka – Kaja Kac- przyk.

W grupie A, najstarsi za- wodnicy, zwyciężył Kamil Mitoń. W pozostałych ka- tegoriach wiekowych najlep- szymi okazali się Ra- dosław Janus (grupa B), Marcin Bartoszek (grupa C) i Maciej Żąd- ło (grupa D).

Uczestnicy turnieju z dużym zainteresowaniem obejrzeli wy- stawę fotograficzną poświęconą memoriałom Jana Gietki, na któ-

rej jej organizatorzy po- kazali historię szachów, zaprezentowali figury szachowe, a nawet sza- chowy humor!  Burmistrz Julian

Ozimek pokazuje przebieg wariantu trzeciego obwodnicy

ANDRZEJ CAPIGA

Do wygrania były cenne nagrody rzeczowe

ANDRZEJ CAPIGA

(4)

GOŚĆ NIEDZIELNY14 października 2007

IV

F

undację „Dzieło Nowe- go Tysiąclecia” powoła- ła Konferencja Episko- patu Polski w 2000 ro- ku. Fundacja pomaga w kształ- ceniu zdolnej młodzieży po- chodzącej z niezamożnych ro- dzin oraz z zaniedbanych tere- nów wiejskich. Fundacja przy- czynia się więc nie tylko do wyrównywania szans edukacyj- nych i wymazywania białych plam z mapy rozwoju cywili- zacyjnego Polski, ale również pracuje na rzecz tworzenia chrze- ścijańskich elit.

Żywe pomniki

Pieniądze na ten cel pocho- dzą ze zbiórek organizowanych podczas Dni Papieskich, dlate- go też czasami stypendyści na- zywani są żywym pomnikiem Ja- na Pawła II.

Obecnie programem stypen- dialnym objętych jest około 1750 młodych ludzi z całej Polski, z czego blisko 800 uczy się w szko- łach średnich, 400 w gimnazjach, a reszta studiuje. Wielu stypen- dystów mocno angażuje się w życie lokalnego środowiska, sta- ją się wolontariuszami, poma- gając ludziom starszym i cho- rym, udzielają się jako harcerze czy też animatorzy kościelnych wspólnot.

Ewa Chojnacka z Niska jest jedną z dwóch papieskich sty- pendystek z powiatu niżańskie- go. Została nią jeszcze w pierw- szej klasie gimnazjum. Jej ówcze- sna wychowawczyni, Czesława Stańko, przeprowadziła z Ewą wywiad na temat jej sytuacji ro- dzinnej i materialnej. Niedługo

potem dyrekcja szkoły zakomunikowała Ewie, iż została jedną z papie- skich stypendystek.

Ewa spełniła wszystkie pod- stawowe kryteria: była z wielo- dzietnej – siedmioosobowej ro- dziny, legitymowała się najniż- szym krajowym dochodem, a jej średnia ocen nie była niższa od 4,5 (w gimnazjum wynosiła

5,2, a na świadectwie matural- nym – 4,6).

Ewa dostaje 250 złotych miesięcznie, z których musi się szczegółowo rozliczyć. Pienią- dze przeznacza głównie na po- moce naukowe. Dwa razy do ro- ku, wiosną i jesienią, może je też spożytkować na cele socjalne, w tym na zakup odzieży.

– Ze stypendium – powie- działa Ewa Chojnacka – opłaci- łam prywatne korepetycje z an- gielskiego, uzupełniłam braki w zakresie literatury oraz podra- sowałam trochę komputer. Teraz zakupię podręczniki na studia.

Ewa będzie kontynuować naukę na Wydziale Zarządza- nia i Marketingu Politechniki Rzeszowskiej. Niestety, nie bę- dą to jednak studia jej marzeń, ponieważ Ewa bardzo chcia- ła służyć w wojsku, zostać lot- niczym nawigatorem po ukoń- czeniu Wyższej Szkoły Ofi- cerskiej w Dęblinie. Względy

Dzięki pieniądzom z fundacji mogą realizować swoje marzenia

Papiescy stypendyści

Ewa dostaje 250 złotych miesięcznie, z których musi się szczegółowo rozliczyć.

Pieniądze przeznacza głównie na pomoce naukowe. Dwa razy do roku, wiosną i jesienią, może je też spożytkować na cele socjalne, w tym na zakup odzieży.

tekst A

NDRZEJ

C

APIGA

, M

ARTA

W

OYNAROWSKA

Ewa ze swoim podrasowanym komputerem

ZDJĘCIA ANDRZEJ CAPIGA

(5)

GOŚĆ NIEDZIELNY14 października 2007

V zdrowotne stanęły jed-

nak na przeszkodzie.

Mama Ewy, Bogusła- wa Chojnacka, jest nie- zmiernie szczęśliwa, że jej córka jest papieską stypendystką.

– Mamy pięcioro dzieci – mówi pani Bogu- sława. Mąż jest na bez- robociu, a ja na rencie.

Dzięki pieniądzom ze stypendium Ewa może się rozwijać i w miarę możliwości realizować swoje marzenia.

Ewie dzięki stypendium nie tylko poprawiła się sytuacja ma- terialna, poznała także wielu przyjaciół. Dwa razy do roku spo- tyka się z innymi stypendystami na integracyjnych obozach.

Papież moim przyjacielem

– Jestem stypendystką Fun- dacji „Dzieło Nowego Tysiącle-

cia” już od 5 lat, czyli od pierw- szej klasy gimnazjum – opowia- da Paulina Kolasińska, uczenni- ca drugiej klasy w Katolickim Liceum Ogólnokształcącym im.

św. Królowej Jadwigi w Sando- mierzu. – Było to możliwe dzię- ki dość wysokiej średniej ocen.

W gimnazjum wynosiła 5,0, te- raz w liceum, gdzie, jak wiado- mo, jest już znacznie trudniej, udaje mi się wypracować 4,5.

W przypadku uczniów, którzy nie zdołali osiągnąć średniej 4,5, szansę na zostanie papieskim stypendystą stwarza aktywna działalność w wolontariacie. – Rodzice są rolnikami i wiadomo, że nasze dochody uzależnione są od zebranych plonów, na któ- re ogromny wpływ ma niestety kapryśna aura. W ubiegłym ro- ku susza i przymrozki tegorocz- nej wiosny mocno nadwerężyły nasze dochody. Dlatego stypen- dium jest dla mnie i moich ro- dziców tak bardzo waż- ne, w znaczący sposób odciąża nasz rodzin- ny budżet. Dzięki sty- pendium Paulina mo- że uczyć się w wyma- rzonej szkole, która, utrzymując wysoki poziom kształce- nia, w przyszłości zapewne pozwo- li jej dobrze zdać maturę i dostać się na studia w renomowanej uczelni.

– Jako stypen- dystka mam moż- liwość wyjazdu na wakacyjne obozy, na których spoty- kam się z przyja- ciółmi – też sty- pendystami – z ca- łej Polski – mó- wi Paulina.

– W ten sposób

poznałam różne zakątki nasze- go kraju i zawarłam sporo znajo- mości. Później, już w trakcie ro- ku szkolnego, podtrzymujemy je poprzez częste kontakty inter- netowe – e-maile czy gadu-gadu.

W życiu Pauliny, tak jak chyba wszystkich stypendystów Fun- dacji „Dzieło Nowego Tysiącle- cia”, kluczową rolę odgrywa na- uczanie papieża Jana Pawła II. – Ojciec Święty był dla mnie przy- jacielem – zwierza się Paulina. – Wieczorem brałam jego zdjęcie i opowiadałam, co się wydarzy- ło, powierzałam mu swoje rado- ści i zmartwienia.

To bardzo poma- gało. Dzisiaj zaś modlę się do nie-

go, choć nig- dy nie prze- stał być moim przyjacielem.

Liczy się katolickość

Ks. Mariusz Piotrkowski z Wyższego Semi- narium Duchow- nego w Sando- mierzu od po- czątku śledzi

działalność Fundacji

„Dzieło Nowego Tysiąclecia”

szczególnie w sandomierskiej diecezji. Diecezja włączyła się w dzieło już w 2001 roku, czy- li rok po jego starcie. Z dobro- dziejstwa fundacji skorzystało już około 35 osób. Obecnie sty- pendium pobiera 26 uczniów gimnazjów, szkół średnich i stu- dentów przede wszystkim z de- kanatów zawichojskiego, niżań- skiego, stalowowolskiego, san- domierskiego, świętokrzyskie- go i opatowskiego.

– Rodzice potencjalnych stypendystów – powiedział ks. Mariusz Piotrkowski – wy- dzwaniają do kurii z prośbą o stypendium dla swojego dziec- ka. Odnosimy jednak wraże- nie, że wielu z nich nie zna zasad, według których otrzy- muje się pieniądze z fundacji;

nie wystarczy bowiem wysoka średnia ocen z nauki i trudne warunki materialne. Dziecko ubiegające się o stypendium powinno pochodzić z kato- lickiej rodziny. Mile widziane jest również zaangażowanie w prace w wolontariacie. Mło- dzi ludzie oddają w ten spo- sób społeczeństwu to, co sa- mi zyskali.

Stypendyści co roku na wa- kacjach spotykają się na inte- gracyjnym obozie. W pierw- szym, w Bielsku-Białej, wzięło udział zaledwie 10 osób… Po- tem w Krakowie, Warszawie,

Gdańsku, Poznaniu było już znacznie lepiej. W tym roku na przykład do Wrocławia zje-

chało się prawie 1,7 tysiąca stypendystów.

W sandomierskiej die- cezji tegoroczne obchody Dni Papieskich będą orga- nizowane głównie na pozio- mie parafii. Będą oczywiście koncerty i zbiórki pieniędzy. Im więcej ich wpłynie, tym więcej młodych ludzi zrealizuje swoje

marzenia. 

Dzięki pieniądzom z fundacji mogą realizować swoje marzenia

Papiescy stypendyści

W przypadku uczniów, którzy nie zdołali osiągnąć średniej 4,5, szansę na zostanie papieskim stypendystą stwarza aktywna działalność w wolontariacie. – Rodzice są rolnikami i wiadomo, że nasze dochody uzależnione są od zebranych plonów, na któ- re ogromny wpływ ma niestety kapryśna aura. W ubiegłym ro- ku susza i przymrozki tegorocz- nej wiosny mocno nadwerężyły nasze dochody. Dlatego stypen- dium jest dla mnie i moich ro- dziców tak bardzo waż- ne, w znaczący sposób odciąża nasz rodzin- ny budżet. Dzięki sty- pendium Paulina mo- że uczyć się w wyma- rzonej szkole, która, utrzymując wysoki poziom kształce- nia, w przyszłości zapewne pozwo- li jej dobrze zdać maturę i dostać się na studia w renomowanej uczelni.

– Jako stypen- dystka mam moż- liwość wyjazdu na wakacyjne obozy, na których spoty- kam się z przyja- ciółmi – też sty- pendystami – z ca- łej Polski – mó- wi Paulina.

– W ten sposób

jacielem – zwierza się Paulina. – Wieczorem brałam jego zdjęcie i opowiadałam, co się wydarzy- ło, powierzałam mu swoje rado- ści i zmartwienia.

To bardzo poma- gało. Dzisiaj zaś modlę się do nie-

go, choć nig- dy nie prze- stał być moim przyjacielem.

Liczy się katolickość

Ks. Mariusz Piotrkowski z Wyższego Semi- narium Duchow- nego w Sando- mierzu od po- czątku śledzi

działalność Fundacji

domierskiego, świętokrzyskie- go i opatowskiego.

– Rodzice potencjalnych stypendystów – powiedział ks. Mariusz Piotrkowski – wy- dzwaniają do kurii z prośbą o stypendium dla swojego dziec- ka. Odnosimy jednak wraże- nie, że wielu z nich nie zna zasad, według których otrzy- muje się pieniądze z fundacji;

nie wystarczy bowiem wysoka średnia ocen z nauki i trudne warunki materialne. Dziecko ubiegające się o stypendium powinno pochodzić z kato- lickiej rodziny. Mile widziane jest również zaangażowanie w prace w wolontariacie. Mło- dzi ludzie oddają w ten spo- sób społeczeństwu to, co sa- mi zyskali.

Stypendyści co roku na wa- kacjach spotykają się na inte- gracyjnym obozie. W pierw- szym, w Bielsku-Białej, wzięło udział zaledwie 10 osób… Po- tem w Krakowie, Warszawie,

Gdańsku, Poznaniu było już znacznie lepiej. W tym roku na przykład do Wrocławia zje-

chało się prawie 1,7 tysiąca stypendystów.

W sandomierskiej die- cezji tegoroczne obchody Dni Papieskich będą orga- nizowane głównie na pozio- mie parafii. Będą oczywiście koncerty i zbiórki pieniędzy. Im więcej ich wpłynie, tym więcej młodych ludzi zrealizuje swoje

marzenia.

Mieszkańcy Stalowej Woli nie żałowali grosza Z boku: Paulina zawierza swoje radości i zmartwienia Papieżowi Tysiąclecia oraz Matce Bożej

(6)

GOŚĆ NIEDZIELNY14 października 2007

VI

JOANNA SARWA: Mija kilkanaście dni od pre- miery nominowanego do Oscara filmu An- drzeja Wajdy „Katyń”. Jak Pani wspomina pracę na planie?

AGNIESZKA KAWIARSKA: – NAP OCZĄTKUBYŁAM

OGROM NIE ZESTRESOWANA, W KOŃCU NIECZĘSTO ZDARZA SIĘ P RACOWAĆZ TAK WYBITNĄ I WAŻNĄ P OSTACIĄP OLSKIEJKINEM ATOGRAFII, JAKĄJEST AN-

DRZEJ WAJDA. CZUŁAM TEŻWIELKĄODP OWIEDZIAL-

NOŚĆ, ŻENIEM OGĘZAWIEŚĆZARÓWNOREŻYSERA,

JAKITYCHWSZYSTKICH, KTÓRZYNATENFILMCZEKA-

LI. WIEM, JAKWAŻNYJESTONNIETYLKODLATWÓR-

CÓWFILM UCZYLUDZI, KTÓRZYW KATYNIUSTRACI-

LISWOICHBLISKICH, ALE WOGÓLE DLANAS – PO-

LAKÓW. NAP LANIE P ANOWAŁASZCZEGÓLNAATM O-

SFERA, WSZYSCYBYLI BARDZOSKUP IENI, WYCISZE-

NI, P RACOWALIZWIELKIMODDANIEM. CZUŁAM, ŻE

CAŁEJEKIP IEOGROM NIENATYM FILM IEZALEŻY, ŻE JESTONCZYM ŚNIESAM OWICIEWYJĄTKOWYM.

Jak pracuje się z żywą legendą filmu?

– Andrzej Wajda, mimo swojego wie- ku, jest człowiekiem o tak młodym i świe- żym spojrzeniu, że przy całej swojej wie- dzy i doświadczeniu zachowuje wspania- ły kontakt ze wszystkimi aktorami, nawet tymi debiutującymi. Otwarty, życzliwy, ma mnóstwo energii i pasji, którą zaraża na pla- nie, a zarazem jest uważny, skupiony, potra-

fi słuchać. Rozmawia z aktorami na temat te- go, jak ma zostać zagrana dana scena. Nigdy na siłę nie forsuje własnej wizji. Jest to dia- log, a nie – jak to się często zdarza u reżyse- rów – monolog. Z uwagą słucha wszystkich pomysłów i sugestii aktorów, również mło- dych, początkujących, wierząc, że jeśli ak- tor wzbudzi w sobie daną postać, zaczyna ją głębiej poznawać, myśleć jak ona, jakby tro- chę się nią staje, i dlatego często ma dobrą intuicję. Dla młodego aktora każda możli- wość doskonalenia swoich umiejętności jest niezwykle cenna, a jeżeli jest to dodatkowo praca z reżyserem tego formatu co Andrzej Wajda, to tym lepiej, ponieważ stanowi oka- zję także do poznawania aktorskich i reży- serskich wzorów najwyższych lotów.

Co Pani czuła, stykając się z tragiczną hi- storią tysięcy Polaków?

– Tragedia i wymiar zbrodni katyńskiej są przerażające. Przerażająca były dla mnie także, gdy słyszałam o niej w szkole na lek- cjach historii, ale wtedy (jak pewnie wie- lu młodych ludzi dzisiaj) nie uświadamia- łam sobie do końca, że Katyń był tragedią nie tylko zamordowanych oficerów, ale tak- że ich rodzin, które na nich czekały i często do końca swojego życia wierzyły, że być mo- że ich najbliżsi jednak żyją, że kiedyś wró- cą. Przerażające było też to, że ludzie ci nie mieli warunków, by pogodzić się z prawdą, ponieważ prawda ta była przez wiele lat ze szczególną starannością ukrywana. Jako ak- torka, której powierzono rolę Ewy, córki człowieka zamordowanego w Katyniu, mia- łam możliwość stać się na moment uczestni- kiem tej tragedii, dotknąć osobiście wstrzą- sającej prawdy o mordzie katyńskim, bo nie jest możliwe stworzenie wiarygodnej krea- cji aktorskiej bez utożsamienia się z uczu- ciami granej postaci.

Nie każdy młody aktor ma okazję praco- wać z tak znanymi aktorami jak ci, którzy wystąpili w „Katyniu”. Czy praca z nimi wpłynęła w jakiś sposób na Pani grę?

– Bardzo się ucieszyłam, kiedy dowiedzia- łam się, że moją filmową mamę zagra Danuta Stenka, ponieważ jest to moja ulubiona pol- ska aktorka i niedościgniony wzór do naśla- dowania. Dużą przyjemnością było dla mnie podpatrywanie i obserwowanie, jak buduje postać. Starałam się wykorzystać tę okazję, żeby nauczyć się jak najwięcej. Myślę, że pra- ca z aktorami, którzy nie tylko są znani, ale przede wszystkim wybitni i utalentowani, na pewno w przyszłości zaprocentuje.

Jak wyglądała droga dziewczyny z San- domierza do roli u jednego z najsłynniej- szych polskich reżyserów?

– Pomimo że ten dystans wydaje się ogromny, to ja nie myślę w ten sposób zbyt często, ponieważ od czasu wyjazdu z rodzin- nego miasta niemal każdy dzień poświęciłam pracy nad swoim aktorskim warsztatem – naj- pierw w PWST w Krakowie, a później przygo- towując się do realizacji spektakli teatralnych, produkcji filmowych i telewizyjnych, w któ- rych brałam udział. A moja fascynacja aktor- stwem narodziła się przecież w Sandomierzu.

Odkąd pamiętam, wielką radość sprawiała mi nauka i recytacja wierszy na lekcjach języ- ka polskiego. Jeszcze w liceum należałam do amatorskiego teatru, działającego przy nieist- niejącym już „Funklubie”. Na początku trak- towałam to jak zabawę, ale później zoriento- wałam się, że to może stać się sposobem na życie. Dowiedziałam się, że są szkoły teatral- ne, i postanowiłam spróbować. Jeździłam do Krakowa na spektakle Teatru Starego i może między innymi dlatego zainteresowałam się krakowską PWST. Oczywiście jestem dopiero na początku swojej drogi zawodowej, która, mam nadzieję, będzie miała swój dalszy ciąg.

W tym zawodzie oprócz determinacji i cięż- kiej pracy potrzebna jest też odrobina szczęś- cia. Jak do tej pory to szczęście mi dopisywa- ło, czego dowodem choćby rola u pana An- drzeja Wajdy. Chciałabym, by tak było dalej. 

Z sandomierskiego „Funklubu” do Andrzeja Wajdy

Zagrałam w „Katyniu”

Rozmowa z pochodzącą z Sandomierza aktorką Agnieszką Kawiorską

ZDJĘCIA JOANNA SARWA

(7)

GOŚĆ NIEDZIELNY14 października 2007

VII

KOMENTARZ TYGODNIA P

IOTR

N

IEMIEC

Re dak to r na czel ny „Ty go dni ka Nad wi ślań skie go”

O

kazało się, że nie tylko ja przeczytałem i mocno prze- żyłem tekst pt. „Moja Polska”, przedrukowany w dzien- niku „Rzeczpospolita” z „Financial Times Deutschland”.

Polsko-niemiecki publicysta, oprócz wielu absurdalnych analiz, przedstawił taką oto pogłębioną wizję obecnej sytu- acji w naszym kraju: „Bliźniacy dopuścili do głosu prowin- cjonalne i zacofane kręgi społeczeństwa. Polska nietoleran- cji, która wcześniej wstydziła się wydać z siebie głos, zosta- ła wprowadzona na salony”.

Tuż po publikacji tego kuriozalnego materiału, jak w powiedzeniu o stole i nożycach, odezwali się do mnie starzy znajomi ze Stalowej Woli i Tarnobrzega. Dzwo- nił, jak powiedział o sobie z przekąsem i ironią, „zaco- fany Polak”, który „wprowadzony na salony” pomaga bu- rzyć nie tylko dotychczasowy świetlany wizerunek Pol- ski za granicą, ale z dziką satysfakcją rujnuje gospodar- kę. Krzyczała do mojej słuchawki oburzona kobieta, któ- ra – według niemieckiego reportera – z prawdziwą ucie- chą kibicuje tzw. służbom w pognębianiu zdrowego bi- znesu, który z powodów politycznych w popłochu ucie- ka z policyjnej Polski.

N

ie będę powtarzał większości opinii, które usłyszałem od koleżanek i kolegów, bo nawet liberalny ksiądz dy- rektor sandomierskiego oddziału „Gościa Niedzielnego”

musiałby mój tekst pospiesznie wrzucić do kosza. Bo w końcu cóż mogli mi powiedzieć owi „nietolerancyjni po- puliści”, w zdecydowanej większości dawni członkowie NSZZ „Solidarność” z Huty „Stalowa Wola” i tarnobrzeskie- go „Siarkopolu”, którzy po 27 latach walki o czyste reguły demokratyczne są teraz postrzegani jako hamulcowi kapi- talistycznej gospodarki i europejskiej moralności, w dodat- ku zaciekli – w oczach liberalnego Zachodu – wrogowie po- stępu i poprawności politycznej. Cóż mogli powiedzieć ci, którzy w sierpniu 1988 roku zorganizowali w HSW najwięk- szy w kraju strajk okupacyjny, nie wiedząc jeszcze, że za ich plecami część opozycyjnych intelektualistów (właśnie tych, którzy teraz nazywają ich „zacofanymi kręgami społeczny- mi”) serdecznie obcałowuje się z generałem Kiszczakiem i jego esbecko-biznesowym zapleczem?

W

edług oświeconych Europejczyków, to całe ciemne, zacofane towarzystwo (moherowe ciotki rewolucji i prości robociarze), które torowało 4 czerwca 1989 roku drogę wielkim przemianom ustrojowo-gospodarczym, nie powinno nigdy wychodzić z kruchty proboszcza Edwarda Frankowskiego. Ich miejsce jest najwyżej w pobliżu krzy- ża postawionego przez „Solidarność” w 1981 roku przed Wydziałem Narzędziowni HSW, przy którym w końcu sierp- nia 2007 roku modlił się biskup sandomierski ks. prof.

Andrzej Dzięga. Takim ludziom, według niemieckiej gaze- ty, nie wolno było nigdy oddawać władzy, bo nie rozumieją europejskich standardów. Jak napisał autor pamfletu „Moja Polska”: „kraj ludzi nieufających nikomu, stał się rajem dla populistów”. Ręce opadają…

Głos z krypty

Szpital w Stalowej Woli był krok od ewakuacji pacjentów

Nerwowe liczenie pieniędzy

Szpital w Stalowej Woli przeżył wstrząs. Po trzymiesięcznym proteście lekarzy domagających się wyższych płac, pacjentom groziła ewakuacja. W ostatniej chwili dyrekcja ustąpiła i dała podwyżki.

Strajk zaczął się w lipcu. Le- karze już wtedy zaczęli skła- dać wypowiedzenia z pracy.

Chodziło im o bardzo bolesny dla szpitala efekt, aby jednego dnia obiekt został bez lekarzy.

Na 132 lekarzy gotowość zwol- nienia się wyraziło 76.

Lekarze domagali się kro- czących podwyżek do 2009 ro- ku. Wielkość tej podwyżki mia- łaby wynieść trzykrotną śred- nią pensję dla lekarza specjali- sty. Dyrektor ocenił, że to nie- realne, bo pochłonęłoby to 17 mln zł. Zaproponował podwyż- ki kroczące, co miesiąc, tak że po roku lekarz specjalista za- rabiałby o 1200 zł więcej, ko- rzystałby także z dodatkowych pieniędzy za tak zwane nadwy- konanie. Byłoby to jeszcze dla szpitala do przełknięcia i dy- rektor ocenił, że kosztowałoby to dodatkowo 5,7 mln zł. Leka- rze powiedzieli nie.

Dramatyczne by- ły ostatnie dni wrześ- nia, kiedy zbliżał się termin składania wy-

powiedzeń. Dyrektor liczył, że lekarze wycofają wypowiedze- nia i przyjmą jego warunki pła- cowe. Nic takiego się nie stało, mimo tego, że dyrektor rozpo- czął „wygaszanie” pracy pię- ciu oddziałów. Doszło nawet do zaostrzenia konfliktu. Le- karze, którzy nie złożyli wy- powiedzeń, zagrozili, że w ge- ście solidarności wezmą zwol- nienia chorobowe. W tej sytu- acji dyrektor Edward Surmacz, w porozumieniu ze starostą Antonim Błądkiem i wojewo- dą, rozpoczął przygotowania do ewakuacji pacjentów do in- nych szpitali.

Pomogły rozmowy ostatniej szansy. Nowa propozycja dawa- ła lekarzom podwyżkę w wyso- kości 1500 zł brutto do pen- sji. Medycy przystali na to. Jed- nak starosta sceptycznie ocenił wartość tych żądań. – Szpital nie ma tych pieniędzy. To wir- tualna podwyżka. Teraz te pie- niądze trzeba będzie wypraco- wać – powiedział.

Doszło do jeszcze jednego zgrzytu. Dwunastu lekarzy nie zdążyło w terminie wycofać wypowiedzeń i dyrektor uznał ich za zwolnionych. Po prote-

ście pozostałych leka- rzy zostali przywróce- ni do pracy.

RD Moment

podpisania porozumienia

ZDZISŁAW SUROWANIEC

(8)

GOŚĆ NIEDZIELNY14 października 2007

VIII

S ANDOMIERSKI

sandomierz@goscniedzielny.pl

Adres redakcji: ul. Staromiejska 11, 27-600 Sandomierz tel. 015 832 76 60 faks 015 832 76 61

Redagują: ks. Michał Szawan, Andrzej Capiga, Marta Woynarowska

ZDANIEM PROBOSZCZA

Tak jak wiele innych parafii, także naszą bardzo mocno dotknęła fala emigracji zarobkowej. W po- szukiwaniu szansy na lepsze życie wyjechali prze- de wszystkim ludzie młodzi. Część znalazła pracę w dużych ośrodkach, np. w Warszawie, Krakowie, ale znaczna grupa wyjechała za granicę.

Dużą bolączkę stanowi dość liczna grupa rodzin dysfunkcyjnych, które wymagają różnego rodza- ju wsparcia, zarówno materialnego, jak i ducho- wego. Ale jest też bardzo wielu wspaniałych para- fian, bezinteresownie poświęcających swój czas na pracę w kościele. Warto wspomnieć o Wiesławie Bęczkowskim, aktywnie udzielającym się w ży- ciu parafii. Szczególne podziękowania chciałbym złożyć parafianom dbającym o wystrój kościo- ła i porządek wokół niego, czyli Eugenii Mądrej, Władysławie Ośce, Danucie Sobeckiej i Annie Szelągiewicz.

Zapraszamy na Msze św.

W niedziele – w kościele farnym: 9.00, 11.00, 18.00 (okres zimowy); 18.00 (okres letni); w kościele św. Jana:

7.00 (okres zimowy); 7.00, 9.00, 11.00 (okres letni).

W dni powszednie – w kościele farnym: 17.00 (okres zimowy), 18.00 (okres letni); w kościele św. Jana:

16.00 (okres zimowy), 17.00 (okres letni).

KS. MAREK RUSAK Urodził się w Iwaniskach. Stu- diował w WSD w Sandomierzu, 18 maja 1985 r. przyjął świę- cenia kapłańskie z rąk bp.

Edwarda Materskiego. Jako wi- kariusz pracował m.in. w san- domierskiej katedrze i stalo- wowolskiej konkatedrze. Przez 10 lat był proboszczem para- fii w Chodkowie. Funkcję pro- boszcza w Zawichoście pełni od 2005 r.

Kościół farny w Zawichoście pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny

– Zawichost to parafia zamieszkana w dość znacznej mierze przez osoby niezbyt zamożne – stwierdza miejscowy proboszcz ks. Marek Rusak – za to niebywale serdeczne – dodaje z naciskiem.

– Skala potrzeb w na- szym mieście jest bardzo duża – mówi Katarzyna Rycerz, nauczycielka w miejscowej Szkole Pod- stawowej i jednocześnie niepisana szefowa para- fialnego zespołu Caritas.

Wspólnie zaradzić ubóstwu

– Niestety, wiele ro- dzin dotyka bezrobocie, nie brakuje również ro- dzin dysfunkcyjnych – stwierdza Halina Samołyk, nauczycielka z Młodzie- żowego Ośrodka Wycho- wawczego, a także człon- kini miejscowej Caritas. – Działania parafialnej Cari- tas ukierunkowane zosta- ły zatem przede wszyst- kim na pomoc materialną rodzinom, osobom, któ- re znalazły się w trudnej sytuacji życiowej. Z po- mocy Caritas korzysta ok.

150 rodzin. – Rozdajemy żywność dostarczaną nam przez Europejski Bank Żywności, ale również na- szych miejscowych dobro- czyńców – informuje Ha- lina Samołyk. – Szczegól- ne słowa uznania i podzię- kowania należą się pań- stwu Siwkom, właścicie- lom piekarni, którzy ni- gdy nie odmawiają nam

pomocy, a przed święta- mi wielkanocnymi czy Bo- żego Narodzenia przeka- zują do rozdania słodkie wypieki – ciasta, ciastecz- ka. – W razie konieczno- ści służą również trans- portem – dodaje ks. Ma- rek Rusak. Wzorując się na ogólnopolskich akcjach zbiórek żywności, działa- cze Caritas także w Zawi- choście na stałe zaszczepi- li ów zwyczaj. – Kosze wy- stawione w miejscowych sklepach szybko zapełnia- ją się produktami żywnoś- ciowymi – zgodnie pod- kreślają obie panie.

Na basenie i przy książkach

– We współpracy z nauczycielami z naszych szkół oraz przy znacznym wsparciu Gminnej Komi- sji Rozwiązywania Prob- lemów Alkoholowych or- ganizujemy cotygodnio- we wakacyjne spotkania dla dzieci – mówi Kata- rzyna Rycerz. – Staramy się, by były jak najatrakcyj- niejsze – wyjaśnia – i chy- ba nam się to udaje, skoro przychodzą nie tylko dzie- ci zamieszkałe w Zawicho- ście, ale również z oko- licznych miejscowości, a nawet dzieci przyjeżdżają- ce na letni wypoczynek do swych krewnych. Oprócz zabaw w terenie, piecze- nia kiełbasek przy ogni- skach, organizowane są wyjazdy na basen lub ma- łe wycieczki.

Praca z dziećmi kon- tynuowana jest w trakcie roku szkolnego. Na spot- kania w parafialnej świet- licy przychodzi regularnie ponad 20 uczniów.

Zabytki to duma, ale kłopot

– Nasza parafia posia- da dwa zabytkowe kościo- ły i trzy cmentarze – mówi Jan Rączkiewicz, przewod- niczący rady parafialnej – które wymagają częstych i kosztownych remontów.

W ciągu ostatniego roku zostały odnowione obrazy oraz stacje Drogi Krzyżo- wej znajdujące się w koś- ciele farnym. Pomimo iż parafianie nie są ludźmi zamożnymi, zdołano ze- brać fundusze na kosztow- ne pozłocenie ram obra- zów. – Udało się nam wy- łożyć wokół kościoła chod- nik z kostki, a także wy- remontować podupadają- cą wikarówkę – informu- je Jan Rączkiewicz. – Nie- bawem przystąpimy do re- montu zabytkowego mu- ru przykościelnego. – Nie- stety, średnio co 10 lat mur musi być poddawany reno- wacji – dodaje ks. Rusak. – Patrząc na to, co przez sze- reg lat udało się nam zro- bić, można śmiało powie- dzieć, że zawichojscy pa- rafianie są mocno przywią- zani do swych obu świątyń – podsumowuje Jan Rącz- kiewicz.

MARTA WOYNAROWSKA

PANORAMA PARAFII

pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Zawichoście

Miasto serdecznych ludzi

MARTA WOYNAROWSKA

Cytaty

Powiązane dokumenty

1) Termin wykonania zamówienia: od dnia podpisania umowy do 28.08.2015 r. Cena obejmować będzie wartość wszystkich zobowiązań Wykonawcy związanych z wykonywaniem zamówienia. 5)

W takim wypadku Wykonawca musi przedłożyć odpowiednie dokumenty, opisujące parametry techniczne, wymagane prawem certyfikaty i inne dokumenty, dopuszczające dane

Jednakże tylko sporadycznie mówi się o prawach dziecka, a przecież dziecko przychodząc na świat ma prawo do samostanowienia, które jest prawem każdego człowieka... dziecku

Opłata „Non-STP” - pobierana w sytuacji, gdy zleceniodawca nie określi w zleceniu wykonania polecenia wypłaty EOG kodu BIC banku beneficjenta lub numeru rachunku

-przygotowanie i wykonanie przez uczniów klas VII z pomocą rodziców Portfolio i e-Portfolio zawierających wymierne efekty pracy uczestników zajęć gromadzone systematycznie przez

Ranking grup zawodów generujących długotrwałe bezrobocie, w których zarejestrowanych jest powyżej 1% bezrobotnych w powiecie stalowowolskim w I połowie 2013

b) jeżeli wady nie nadają się do usunięcia, to w przypadku, gdy wady uniemożliwiają użytkowanie przedmiotu umowy zgodnie z przeznaczeniem Zamawiający może odstąpić

5) Uczeń, pełnoletni ma prawo usprawiedliwić sam swoje nieobecności na podstawie złożonego przez niego oświadczenia podającego przyczynę nieobecności na