• Nie Znaleziono Wyników

Adam Czarnota Martin KrygierUniversity of New South Wales

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Adam Czarnota Martin KrygierUniversity of New South Wales"

Copied!
53
0
0

Pełen tekst

(1)

Adam Czarnota Martin Krygier

University of New South Wales

PO POSTKOMUNIZMIE – NASTĘPNY ETAP?

ROZWAŻANIA NAD ROLĄ I MIEJSCEM PRAWA1

Artykuł jest przeglądem zmian prawa w byłych krajach komunistycznych Eu−

ropy Środkowo−Wschodniej, dokonanym z perspektywy nauk społecznych, podej−

ścia, które najlepiej oddaje angielskie określenie socio−legal studies. Problemy poruszane w tym artykule są próbą odpowiedzi na następujące pytania: jakie są szczególne cechy transformacji, w jakim zakresie te cechy będą trwałe po zakoń−

czeniu zmian oraz co może oznaczać twierdzenie, że region postkomunistyczny wszedł w następną fazę? W artykule dyskutujemy cele i znaczenia rządów prawa, kwestie związane z wymiarem sprawiedliwości, sądami konstytucyjnymi, rozli−

czeniami z przeszłością. Artykuł kończy się rozważaniami nad wpływem Unii Eu−

ropejskiej na zmianę roli i znaczenia prawa w krajach postkomunistycznych i to zarówno tych, które wstąpiły do Unii Europejskiej w roku 2004, jak i tych, które zostaną przyjęte w roku 2007 oraz tych, które raczej nie mają szans na zostanie częścią tego tworu politycznego nowego typu nowej polity.

Główne pojęcia: postkomunizm, transformacja, rządy prawa.

Wprowadzenie

Zostaliśmy zaproszeni do dyskusji na temat „Po postkomunizmie – faza na−

stępna”. Temat brzmiał bardzo intrygująco, więc go podjęliśmy. Naszą pierwszą, instynktowną reakcją było postawienie pytań. Jednocześnie potraktowaliśmy te−

University of New South Wales, e−mail: a.czarnota@unsw.edu.au, m.krygier@unsw.edu.au

1Niniejszy tekst jest zmienioną, a nie tylko przetłumaczoną, wersją artykułu, który ukazał się w „Annual Review of Law and Social Science”, vol. 2 (2006), s. 299–340 pod tytułem „After Post−

communism. The Next Phase”. Wersja polska opublikowana jest za zgodą „Annual Review of Law and Social Science”.

(2)

mat jako tezę prowokacyjną, a nie jako konkluzję czy stwierdzenie faktu. Czym jest postkomunizm albo czym był? Czy rzeczywiście przeminął i to tak szybko, że można zadawać sobie pytania dotyczące następnego etapu? Jakie są albo były podstawowe cechy, które charakteryzowały postkomunizm? Czy coś z tych cech pozostało? Jeżeli tak, to co? Czy cechy postkomunizmu zostały nadbudowane na poprzednim porządku społecznym, czy też zastąpiły coś w strukturze społe−

czeństw komunistycznych? Jeżeli tak, to natychmiast rodzi się pytanie następne:

jakie są konsekwencje społeczne przeszłości? Pytania oczywiście można mnożyć.

Aby ukazać stopień skomplikowania problemu, przejdźmy do kolejnych.

Pytanie dotyczące następnej fazy, tak jak doświadczenie z postkomunizmem, oparte jest na milczących założeniach dotyczących czasu oraz procesu społecz−

nego. Jakie są relacje między przeszłością, teraźniejszością oraz przyszłością – również w świecie postkomunistycznym – tak jak jego mieszkańcy to postrze−

gają, oraz jak się to ujmuje w dyskusji komentatorów i badaczy postkomunizmu.

Czy powinniśmy szukać momentu, w którym coś co jest, a może było, teraźniej−

szością – a więc postkomunizm – zostało zastąpione, a może dopiero zostanie za−

stąpione? Co może go zastąpić, czym może być ta nowa formacja społeczna i ja−

ka będzie jej relacja z tym, co uznajemy za postkomunizm? Mimo tych bardzo ogólnych pytań, szczególnym przedmiotem naszego zainteresowania w niniej−

szym tekście jest prawo w postkomunizmie, jego cechy charakterystyczne oraz różnice w stosunku do prawa okresu komunizmu. W artykule dyskutujemy pro−

blemy rządów prawa, zmian w sądownictwie, rozliczenia z przeszłością oraz im−

plikacje akcesu do Unii Europejskiej. Zaczynamy od dyskusji nad dwoma zasad−

niczymi i powiązanymi ze sobą terminami: postkomunizm oraz transformacja.

Pojęcia te, chociaż używane w stosunku do prawa, były i są stosowane w stosun−

ku do wielu innych dziedzin życia społecznego. Pojęcia te zawierają ukryte zało−

żenia, które podważają ich oczywistość oraz prostotę. Założenia te są mniej lub bardziej świadomie akceptowane zarówno przez aktorów, jak i obserwatorów działających w interesującym nas regionie. Uważamy, że nasze rozważania war−

to zacząć od analizy kluczowych terminów dominujących i określających dysku−

sje po roku 1989.

Postkomunizm

„W 1989 roku – pisze Ken Jowitt – blok sowiecki stał się obszarem wymar−

łym, partie komunistyczne w każdym kraju wschodniej Europy dodały utratę władzy politycznej do wcześniejszej utraty celu ideologicznego, które nastąpiło w czasie fazy realnego socjalizmu. Związek Radziecki… nie tylko tolerował, ale zainicjował ten upadek. Rezultatem jest nie mniej istotna luka w europejskiej

»geografii pojęciowej« niż ta, która wystąpiła po 1918 roku” (Jowitt 1992: 284).

(3)

Potrzeba zapełnienia owej luki w nazewnictwie szybko stała się przedmiotem intelektualnego gdybania oraz wielu mniej lub bardziej kontrolowanych ekspery−

mentów. Wszystko to miało miejsce w kontekście niepewności oraz dużego nie−

pokoju. W wielu miejscach niepewność nadal trwa i to zarówno w ramach na no−

wo nakreślonej mapy Europy, jak i w pozostałym, zmienionym świecie.

Powszechnym zwyczajem staje się np. określanie całego regionu, który kie−

dyś funkcjonował w ramach obozu komunistycznego, jako postkomunistyczny.

To odzwierciedla zdrowy rozsądek, ponieważ żadne państwo w regionie nie jest rządzone przez partię polityczną, określającą siebie jako partia komunistyczna.

Jeżeli wcześniej władzę sprawowała partia komunistyczna, to teraz mamy okres pokomunistyczny. Trzeba jednak pamiętać, że użyte określenie nie jest niewinne i odzwierciedla określone wybory oraz niesie ze sobą wiele problemów. Zajmij−

my się kilkoma z nich.

Jeden z problemów z określeniem „postkomunizm” jest związany z podkre−

ślaniem jego prefiksu albo sufiksu. Podkreślenie jednego albo drugiego elemen−

tu hybrydowego określenia ma istotne konsekwencje. Jeżeli region jest postrze−

gany zasadniczo jako postkomunistyczny, to oceniamy komunistyczną prze−

szłość jako rodzaj snu albo koszmaru nocnego, który zniknął po przebudzeniu.

Wielu ekspertów oraz doradców z Zachodu – często nieświadomie – miało ten−

dencje do faworyzowania takiego rozumienia postkomunizmu. Komunizm jest przeszłością i prawdopodobnie pozostawił po sobie wiele śmieci, które trzeba po−

sprzątać, jednak postkomunizm to teraźniejszość i przyszłość. Im bardziej ktoś wierzy w taką interpretację, tym mniej potrzebuje wiedzy i rozumienia mechani−

zmów funkcjonowania komunizmu.

Jeżeli z kolei dla kogoś jedynie liczy się to, że region jest postkomunistycz−

ny, to najważniejsza jest komunistyczna przeszłość oraz jej dziedzictwo, które wpływa na teraźniejszość. Przy akceptacji takiego podejściu do regionu, czymś naturalnym wydaje się, że należy zrozumieć, co wydarzyło się wcześniej, a więc przed oddaniem władzy przez komunistów. Mądrość leży nie w decydowaniu, która opcja instytucjonalna czy rodzaj polityki powinien zostać zastosowany, ale jaka mieszanka czynników określa kompleksowy charakter, ograniczenia i wy−

bory świata postkomunistycznego.

To drugie podejście zawiera w sobie zadziwiającą lukę. Cały system oraz jego działanie jest definiowane przez stan go poprzedzający. Takie podejście do pro−

blemu zmiany to nie przypadek. Znamy albo przynajmniej myślimy, że znamy na−

turę komunizmu, nie znamy natomiast natury tego, co nastąpiło po komunizmie.

Nie jest też do końca jasne, czy zrobiliśmy postępy w poznaniu postkomunizmu, czy chociaż w wiedzy o tym, co nastąpiło bezpośrednio po jego upadku.

Sam fakt nazywania całego regionu postkomunistycznym oznacza wybór jed−

nego czynnika z przeszłości, a pominięcie innych. Wielu badaczy czy obserwa−

torów uważa takie działanie za neutralne. Nie zgadzamy się z taką opinią. Prze−

(4)

cież wszystkie państwa w regionie, w sensie chronologicznym, można zakwali−

fikować jako postkomunistyczne, a jednocześnie są one „post” w stosunku do wielu różnych zaszłości. Nie jest to tylko retoryczna formuła. Można argu−

mentować, że wiele zaszłości historycznych nadal zachowało istotne znaczenie dla dzisiejszego funkcjonowania społeczeństw w regionie. Celem niedawno opu−

blikowanego tomu było przebadanie relacji między ostatnią transformacją w Eu−

ropie Centralnej a dawniejszymi procesami społeczno−prawnymi. Autorzy stwierdzili, że „pod powierzchnią gwałtownych zmian konstytucyjnych [...] [za−

uważyć można] znacznie wolniejszy proces zmian instytucjonalnych i kulturo−

wych, w którym trwałość i kontynuacja odgrywa istotniejszą rolę” (Přibáň, Ro−

berts i Young red. 2003: 1). W większości rozdziałów autorzy stwierdzają, że nie tylko komunizm, ale i bardziej odległe chronologicznie czynniki wywarły i wy−

wierają istotny wpływ na rolę prawa w teraźniejszości. Komunizm nie reprezen−

tował historycznej całości, najbardziej istotnej z punktu widzenia historii państw w Europie Środkowo−Wschodniej. Był zaledwie ostatnim i najbliższym współ−

czesności ogniwem w czasoprzestrzeni rozpiętej między przeszłością a przyszło−

ścią. To, co wydarzyło się w poszczególnych krajach przed komunizmem, było odmienne. Znaleźć też można wiele cech wspólnych, wynikających z okresu by−

cia pod dominacją i wpływami imperium ottomańskiego, cesarstwa austro−wę−

gierskiego, Imperium Rosyjskiego czy Prus.

Każde z tych imperiów wywarło swoje piętno i pozostawiło stosunkowo głę−

bokie ślady w tkance społecznej. Jednak, choć poszczególne kraje różnią się mię−

dzy sobą, cechą jednoczącą dziedzictwo wymienionych mocarstw było zacofanie w relacji do Europy Zachodniej (Janos 2000; Jedlicki 1990: 39–45). Zacofanie cywilizacyjne było bardzo istotnym faktem odziedziczonym w spadku po impe−

rialnej i peryferyjnej przeszłości we wszystkich krajach, w których władzę prze−

jęły partie komunistyczne. Ten spadek od początku usiłowały one przezwycię−

żyć, nie licząc się ze społecznymi kosztami przyjętej polityki modernizacji. W re−

zultacie postkomunizm od samego początku był zainfekowany przez błędny roz−

wój, a nie tylko niedorozwój.

Ponadto, mimo że komunizm narzucił wspólne cechy systemowe w każdym kraju bloku, to przecież cechy te nie wszędzie były identyczne. Komunizm do−

tarł do Europy Środkowej znacznie później, niż został wprowadzony w większo−

ści terytoriów byłego Imperium Rosyjskiego. Różnił się w wielu cechach od swojego rodzica i stworzonego przezeń modelu. Komunizm na Bałkanach był inny od komunizmu w Związku Radzieckim, a i komunizm w poszczególnych krajach Europy Środkowo−Wschodniej posiadał odmienne cechy charaktery−

styczne, coś w rodzaju lokalnego kolorytu. Jugosławia różniła się zdecydowanie od Rumunii, Bułgarii czy Albanii, chociaż geograficznie kraje te graniczą ze so−

bą. Różnice byłyby większe, gdybyśmy dołączyli do analizy porównawczej re−

publiki Azji Środkowej byłego Związku Radzieckiego.

(5)

Biorąc to wszystko pod uwagę, nie tylko można, ale i należy postawić pyta−

nie, co stanowi istotę przeszłości komunistycznej? Zwykle nie nazywamy współ−

czesnej Europy postfeudalną, chociaż uwzględniając longue durée można ją tak zasadnie nazwać. Nie czyni się tego jednak, ponieważ nie uważa się za istotne określanie teraźniejszości przez przeszłość. Wiele rzeczy, które istniały w cza−

sach komunizmu, pozostało po jego upadku. W kilku językach regionu określe−

nie postkomunistyczna jest używane szczególnie w odniesieniu do partii poli−

tycznych, powstałych z przekształcenia partii komunistycznych. Określa się tak te partie w odróżnieniu od partii niekomunistycznych czy antykomunistycznych, które wyrosły z poprzedniej opozycji. Postępując zgodnie z tą logiką, nazywanie państwa postkomunistycznym to sugerowanie, że elementy komunistycznej przeszłości zachowały znaczenie. Wielu badaczy i aktorów, czy też tylko obser−

watorów sugeruje, że rzeczywiście ma to miejsce.

Komuniści, gdy byli u władzy, stworzyli system (Frentzel−Zagórska 1997), określony przez Ernesta Gellnera jako cezaro−papistyczny−mamonizm (Gellner 1991: 495; 1994: 4, 196). Celem systemu komunistycznego była monopolizacja kontroli nad sferą polityczną, ideologiczną oraz ekonomią. Należy dodać, iż w niespotykanym w historii stopniu komunistom udało się osiągnąć ten cel. Kon−

trola obejmowała także prawo i społeczeństwo. Żaden inny system rządzenia nie usiłował do tego stopnia wyeliminować i wypełnić sobą miejsca niezależnych in−

stytucji społecznych.

Zasadniczo jedyna niekwestionowana prawda zawarta w określeniu postko−

munizm to fakt, że system się skończył. Jednakże część personelu, na wielu po−

ziomach administracji oraz wiele instytucji, jak i praktyk przetrwało.

To nie tylko stare partie komunistyczne pod zmienioną nazwą, teraz działają−

ce w systemie wielopartyjnym, są obecne w krajach regionu. W sądach znaleźć można tych samych sędziów, w administracji państwowej tych samych biurokra−

tów, w polityce tych samych lokalnych liderów. Najistotniejszy, z punktu widze−

nia przetrwania, jest fakt, że mentalność wielu osób pochodzących ze starego systemu nie zmieniła się zasadniczo. Zjawisko to określane jest jako dziedzictwo komunizmu. Jak jest ono istotne, jaki jest jego zasięg oraz znaczenie, pozostaje przedmiotem zaciętych debat i sporów. Problem spuścizny komunizmu obecny jest zwłaszcza w debatach politycznych. Jest też przedmiotem analizy intelektu−

alnej. Sporo publikacji poświęcono dziedzictwu komunistycznemu oraz jego dłu−

go− i krótkoterminowym konsekwencjom. Prace te zaczęły się pojawiać niemal−

że następnego dnia po upadku komunizmu (Jowitt 1992; Holmes 1995; Ekiert 1999). Rozmiary tej literatury różnią się w zależności od dyscypliny. Ekonomi−

ści z reguły ignorują historyczne dziedzictwo tak długo, jak długo nie są zawsty−

dzeni uporczywą obecnością balastu historycznego. Podobnie jest z behawioral−

nymi socjologami i politologami, analizującymi przemiany w regionie. Z kolei badacze, uznający konieczność uwzględnienia ścieżki zależności w rozwoju,

(6)

uwzględniają niezbyt odległe zaszłości historyczne, jak działalność Gorbaczowa albo, co najwyżej, uwzględniają czasy Lenina. Z drugiej strony spektrum, histo−

rycy, w szczególności pochodzący z regionu, z reguły uwzględniają w swoich analizach znacznie głębsze pokłady dziedzictwa historycznego (Jedlicki 1990;

podobne argumenty spotykamy u niehistoryka Graya 1993).

Kontrowersje dotyczą zarówno zakresu kontynuacji, jak i znaczenia spadku.

Zmiany w poszczególnych państwach regionu były zasadniczo samoograniczają−

cymi się rewolucjami (Staniszkis 1986, 1991: 215–225), jeżeli w ogóle jakikol−

wiek sens ma mówienie o rewolucjach w Europie Środkowo−Wschodniej (Gar−

ton Ash 1999), w których prawo odgrywało tak znaczącą rolę.

W dziedzinie prawa kontynuacja personelu, instytucji oraz przepisów jest ol−

brzymia. Prawo ustanowione w okresie reżimu komunistycznego jest nadal uzna−

wane, chyba że zostało uchylone przez ustawy albo decyzje sądów lub trybuna−

łów konstytucyjnych, stwierdzające jego niezgodność z nową konstytucją.

Stara, komunistyczna struktura sądów pozostała niemalże nienaruszona. Do−

dano do niej sądownictwo konstytucyjne, jako odmienne w swoim składzie per−

sonalnym, pozycji w strukturze wymiaru sprawiedliwości oraz pełnionej funkcji.

Nawet jednak z tym dodatkiem trudno jest stwierdzić, że w systemie prawa na−

stąpiły istotne zmiany, szczególnie na dolnych poziomach struktury organów systemu prawnego.

Różni badacze przypisują różne znaczenie tym kontynuacjom. Problem kon−

tynuacji w systemie prawnym jest również przedmiotem ostrej walki politycznej w całym regionie postkomunistycznym. Jeżeli kontynuacje są tak oczywiste w systemie prawa, to jak badacze społeczni mogą łatwo przewidzieć, są one na−

wet większe na poziomie nieformalnych praktyk społecznych oraz relacji wystę−

pujących w „cieniu prawa”. W obszarze prawa wprowadzono również wiele zmian i zapożyczeń z innych systemów (transplanty prawne). Ocena zmian wy−

wołuje wiele dyskusji wśród badaczy zjawisk społeczno−prawnych. Entuzjaści twierdzący, że mamy do czynienia ze zmianą reżimu prawnego zawsze przy wprowadzaniu nowego elementu, oraz optymistycznie podkreślający, że zmiana dotyczy zastąpienia złych elementów systemu elementami właściwymi, są zdziwieni, kiedy odkrywają, że po zaimplantowaniu nowych instytucji praw−

nych nie działają one zgodnie z oczekiwaniami. Istnieje wiele powodów tego sta−

nu rzeczy. Jeden z nich to prosty fakt, że otoczenie tych nowych instytucji po−

chodzi ze starego systemu. To z kolei implikuje, penetruje i wpływa na działanie nowych zaimplantowanych instytucji. Otoczenie czy kontekst działania nowych instytucji prawnych można przedstawić jako hardware instytucjonalny oraz jako software w umysłach ludzi, by użyć metafor z języka komputerów; jako instytu−

cje i podejście do nich, a więc metody działania i myślenia. Stary hardware jest obecny w regionie nieomalże wszędzie, a nietrudno też znaleźć przestarzały soft−

ware. Na poparcie tej tezy można podać instytucję prawną systemu rosyjskiego

(7)

tzw. błędów w orzekaniu, która została ustanowiona za czasów komunistycznych i funkcjonuje do dzisiaj. Funkcjonowanie tej zasady powiązane jest z systemem awansowania sędziów w Federacji Rosyjskiej, opartym, jak za czasów komuni−

stycznych, na liczbie orzeczeń niezakwestionowanych przez instancje odwoław−

cze. Im mniej orzeczeń zmienionych przez sądy apelacyjne, tym większa szansa na awans sędziego. Na Węgrzech, jak wskazała Kim Scheppele w rozmowie z nami, Sąd Najwyższy przez całe lata wydawał wiążące dyrektywy wykładni prawa aż do czasu, kiedy to Sąd Konstytucyjny uznał tę praktykę z czasów ko−

munistycznych za niezgodną z konstytucją. Nie jest łatwo zmienić stare obycza−

je i przyzwyczajenia, nie znaczy to jednak, że nie należy podejmować żadnej pró−

by zmiany albo że zmiana jest całkowicie niemożliwa. Wspomniane przykłady świadczą tylko o tym, że przeszłość jednak się liczy i powinna być brana pod uwagę przez aktorów partycypujących w zmianie, jak i badaczy społecznych interpretujących zmianę w świecie postkomunistycznym. Historia transformacji postkomunistycznej potwierdza, że L. P. Hartley nie miał racji twierdząc w swej słynnej książce The Go−Between, że „przeszłość się nie liczy, bo sprawy są zała−

twiane inaczej”. Zwykle przeszłość jest obecna, a sprawy są, jeżeli nie tak samo, to załatwiane z dużą dozą podobieństwa. Bardziej przekonująco brzmi William Faulkner w swojej obserwacji, że „przeszłość nigdy nie jest martwa, nie jest na−

wet przeszłością”. Następna kwestia wiąże się z datowaniem postkomunizmu.

Nie jest jasne, od kiedy możemy datować początek postkomunizmu, a co dopiero mówić o jego końcu. Przecież wiele zmian w Europie Środkowej w 1989 roku – czy w Związku Radzieckim w roku 1991, czy w Serbii w roku 2000, a na Ukrainie w 2005 roku – miało miejsce wcześniej, zanim elity komu−

nistyczne zaczęły negocjować, uciekać od komunizmu albo zanim przechrzci−

ły się na elity postkomunistyczne. Zmiany te miały miejsce zarówno w ekono−

mii, jak i w stosunkach społecznych, w sferze ideologicznej i prawnej. Wspo−

mniana powyżej Scheppele w rozmowie podsunęła nam kolejny przykład: mi−

nister sprawiedliwości Węgier, notabene prawnik zajmujący się socjologią pra−

wa, napisał projekt nowej konstytucji już w 1988 roku. Jak się później okaza−

ło, był to projekt zawierający rozwiązania instytucjonalne zaakceptowane przez opozycję w roku 1989. W innych krajach walka o oddzielenie partii i państwa była skutecznie prowadzona przez komunistów dla komunistów już od początku pierestrojki, a więc od 1985 roku. Ponieważ procesy społeczne, poza wielkimi rewolucjami społecznymi, nie zawierają czystych linii demarka−

cyjnych swoich poszczególnych faz, dlatego możemy spodziewać się, że kon−

trowersja, czy komunizm stał się już post, czy postkomunizm przeszedł w na−

stępną fazę, nigdy się nie skończy. Nawet oczywiste punkty oddzielające, jak na przykład przyjęcie nowych krajów do NATO czy później do Unii Europej−

skiej – co zasadniczo wpłynęło na zmianę niektórych procesów – nie zmieniły jednak wszystkiego.

(8)

Podsumowując, należy pamiętać, że postkomunizm nie jest jednoznacznym zjawiskiem, a 28 krajów z 400 milionami mieszkańców tworzy jednolity region tylko z nazwy. Poszczególne kraje posiadają odmienne przeszłości, a różnice mię−

dzy nimi będą jeszcze rosły w przyszłości. Poza różnicami, komunistyczna prze−

szłość będzie odgrywała odmienną rolę w teraźniejszości różnych krajów regionu postkomunistycznego. Niemniej jeden fakt pozostaje wspólny dla nich wszyst−

kich. Rządy sprawowały partie komunistyczne jako cześć systemu, nieomalże wszędzie narzuconego siłą przez Moskwę. Wiele z tego wynika, na przykład: na−

rzucone modele instytucjonalnego hardware’u i ideologicznego software’u, tożsa−

mości, koneksje, networki – tworzy to coś, co Durkheim nazywał „maniéres d’agir et de penser”. Aczkolwiek ten istotny fakt z przeszłości wpływa na teraź−

niejszość krajów postkomunistycznych oraz wpłynął na zaistnienie podobnych problemów, to nie determinuje on w żadnym stopniu przyjętych podejść do roz−

wiązania problemów wynikających z komunistycznej przeszłości. Nie determinu−

je też tego, jakie nowe problemy pojawią się w krajach określanych postkomuni−

stycznymi. Na przykład dwaj postkomunistyczni sąsiedzi, Polska i Białoruś, są od siebie oddaleni właściwie we wszystkich sprawach, łączy ich jedynie wspólna granica. W mniejszym stopniu podobnie jest u takich sąsiadów jak: Rumunia i Mołdowa, do 1998 roku Słowacja i Węgry, do 2005 roku Ukraina i Polska.

Wspólna, wszechogarniająca kategoria „postkomunizm” raczej utrudnia do−

strzeżenie istniejących powodów takiego zróżnicowania. Co więcej, odmienno−

ści można zauważyć nie tylko między poszczególnymi krajami, ale także w ra−

mach poszczególnych krajów. Są to zróżnicowania regionalne, klasowe czy et−

niczne. Poza tym istnieją beneficjenci i ci, którzy stracili na transformacji, zwy−

cięzcy przemienieni w przegranych, a także obecni przegrani, którzy będą zwy−

cięzcami. Wszystkie te niuanse należy zauważyć, analizując region nazywany postkomunistycznym (Rychard 1996). To zróżnicowanie nie tylko istnieje, lecz również w odmienny sposób wpływa na procesy nazywane postkomunistyczny−

mi (por. prace bardzo ogólnie przedstawiające postkomunizm Holmes 1997; Sa−

kwa 1999; oraz bardziej znuiansowane Elster, Offe i Preuss 1998).

Zmiana jako przejście systemowe (transition)

Zidentyfikowaliśmy trzy ogólne tendencje reagowania badaczy na zróżnico−

wanie w regionie, chociaż dajemy sobie sprawę, że na pewno istnieją też inne po−

dejścia.

Pierwsza i prawdopodobnie dominująca tendencja, zauważalna wśród obser−

watorów z Zachodu, zawarta jest w olbrzymiej literaturze „tranzytologicznej”.

Problemy ze zmianą społeczno−polityczną rozumianą jako proste przejście (transition) od jednego do drugiego systemu, odzwierciedlają problemy ze zrozu−

(9)

mieniem postkomunizmu. Różnica z postkomunizmem jest taka, że podczas gdy termin ten definiuje teraźniejszość w jej relacji z przeszłością, „tranzytologia”

charakteryzuje teraźniejszość w kategoriach przyszłości. Podejście tranzytolo−

gicznej teleologii łączy dwa odmienne pytania, a mianowicie: (1) czym jest post−

komunizm oraz, (2) czym może się on stać. Główną cechą tego myślenia jest traktowanie postkomunizmu jako okresu przejściowego do czegoś, co nastąpi po nim. Postkomunizm się skończy, gdy nowe instytucje i praktyki społeczne ulegną konsolidacji. Kiedy nowy system społeczny i ekonomiczny, nowy system prawny i polityczny wyraźnie się skrystalizują. Do tego czasu jest on przystan−

kiem między początkiem zmiany a dobrze określonym celem zmiany. Postkomu−

nizm jest drogą przez mękę, przedzieraniem się przez niezbyt dobrze określoną teraźniejszość. Przez pewien czas pytania stawiane przez badaczy dotyczyły przebiegu zmiany, przeszkód w procesie przejścia od stanu X do stanu Z. Pytali, jak można przyspieszyć przejście i czy zmiana (transition) się powiedzie. Nie za−

dawano w ogóle pytania, czy jakakolwiek transformacja naprawdę ma miejsce.

Pierwsze lata po roku 1989 były zdominowane przez język tranzytologiczny. By−

ła to szczególna kombinacja rozumienia zmiany (transition) ukierunkowanej, w kierunku do rynku, demokracji, rządów prawa – rozumianych jako występują−

cych razem. Argumentowano, że szczególną cechą postkomunizmu jest fakt, iż trzy zmiany toczą się w tym samym czasie. Konceptualizowano to jako tak zwa−

ny problem jednoczesności zmiany (Dahrendorf 1990; Elster, Offe i Preuss 1998:

58).

Teleologiczny wymiar podejścia tranzytologicznego oparty jest na założeniu, że światowo−historyczna walka między dwoma modelami rozwoju społecznego, a więc modelem zachodnim a komunistycznym, skończyła się bezapelacyjnym zwycięstwem modelu zachodniego. Zwycięzca, liberalno−demokratyczny kapita−

lizm oparty na rządach prawa jest też wzorcem dla innych państw w skali świa−

towej, a w szczególności dla 27 krajów, które wyłoniły się z pokonanego świata komunistycznego. Teleologiczna pewność siebie postawiła komentatorów i eks−

pertów w szczególnej sytuacji. Wyglądało na to, że wiedzą oni lepiej, w jakim kierunku zmierza cały region postkomunistyczny i co kraje postkomunistyczne znajdą po dotarciu do punktu docelowego. Nic nie wskazywało na to, aby mieli wiedzę na temat umiejscowienia regionu postkomunistycznego na mapie przej−

ścia (transition) oraz samej podróży i jej przebiegu. Jednym z powodów tego sta−

nu rzeczy był fakt, że dyskurs w swojej naturze był nie tylko teleologiczny, ale również imitujący w tym sensie, iż teleologia posiadała przedziwny charakter po−

wrotu do przyszłości. Slogan tamtych czasów „żadnych eksperymentów” – naj−

lepiej odzwierciedlał imitujący charakter dyskursu.

Parodiując wypowiedź amerykańskiego dziennikarza Lincolna Steffensa z lat dwudziestych XX wieku, a dotyczącą Związku Radzieckiego „widziałem działa−

jącą przyszłość” – tranzytologowie widzieli przyszłość regionu w teraźniejszości

(10)

innej części świata i zakładali, że co działało gdzieindziej, będzie świetnie funk−

cjonowało w regionie postkomunistycznym. Timoty Garton Ash wyraził to już w roku 1990: „W polityce mówią oni: nie ma „socjalistycznej demokracji”, jest tylko demokracja. Przez demokrację rozumieją wielopartyjną demokrację parla−

mentarną, taka jak praktykowana jest we współczesnej Europie Zachodniej, Pół−

nocnej i Południowej. Wszyscy oni mówią: Nie ma socjalistycznego legalizmu jest tylko jeden legalizm. Rozumieją przez to rządy prawa gwarantowane konsty−

tucyjną niezawisłością sądów” (Ash 1990: 21).

Mamy obecnie liczne centra, instytuty i niezliczone studia, poświęcone spra−

wiedliwości okresu przejściowego (zobacz bibliografię Theissen 2000). Wszyst−

kie te instytuty, od Berlina do Sapporo, zatrudniają tranzytologicznych mini−Ary−

stotelesów, teraz już mniej pewnych sposobów osiągnięcia telosu. Cel takich przedsięwzięć badawczych posiada podwójnie naśladowczy charakter, ponieważ nie tylko imituje się cel, już gdzieś osiągnięty, ale także środki prowadzące do niego. One już gdzieś zostały ustalone i zastosowane.

Obserwując badania nad postkomunizmem często zauważyć można syndrom płodozmianu, a więc zajęcie się tranzytologów – którzy zajmowali się badaniem reżimów podyktatorskich w innych częściach świata (Linz i Stepan 1996) – pro−

blemami świata postkomunistycznego. Dane zaczynały się właśnie ukazywać, a badacze ci już posiadali wyraźnie ukształtowane nie tylko gotowe hipotezy, ale nawet konkluzje. Jest przedmiotem ożywionej debaty zagadnienie, czy jest to najlepszy sposób analizowania zmian w krajach z długą i skomplikowaną histo−

rią (Schmitter i Karl 1994; Bunce 1995). Tranzytologiczna teleologia jest wyraź−

nie widoczna w pracach pozytywistycznie nastawionych prawników konstytu−

cyjnych, szczególnie tych pochodzących z regionu, a także większości teorety−

ków prawa, którzy bardzo szybko przeszlo od wcześniejszej teorii państwa i pra−

wa do pracy badawczej czy praktycznej w służbie „demokratycznego państwa prawa” (Mołdawa red. 2003; Safjan 2005).

Zmiana, czy przejście, nie jest rzeczą prostą. Odnosi się to do wszystkich na−

uk społecznych, a w szczególności do prawoznawstwa. Można postawić listę py−

tań: co powinniśmy wiedzieć, aby analizować zmianę systemową? Jak i dlacze−

go dobre instytucje prawne są sprawne tam, gdzie działają, dlaczego czasami tzw. „transplanty” prawne i instytucjonalne działają, a czasami nie w zupełnie in−

nym kontekście instytucjonalnym i społecznym? Badacze powinni być świado−

mi, że „przeszczepy” prawne pozbawione są wsparcia, od którego zależy ich pra−

widłowe działanie. Zasady prawne i instytucjonalne, jeżeli są przenoszone, to zwykle trafiają na nieznane sobie terytorium, gdzie istniejąca tkanka instytucjo−

nalno−prawna jest nie tylko obca, ale często nieprzyjazna i odrzucająca przyjęcie nowych instytucji prawnych.

Takie zmiany czasami się udają. Tylko dlaczego mamy zakładać, że każde au−

tomatyczne przeniesienie zasad prawnych ma się spotkać z takim samym czy

(11)

chociaż podobnym przyjęciem? Zmiany społeczne i instytucjonalne zdarzają się i można je sprowokować. Nie jesteśmy więc całkowicie bezsilni, a historia nie jest jedynie odtwarzaniem znanego wzorca. Jeden z wniosków wynikających z historii jest taki, że lepiej pewne stare instytucje zlikwidować, ale jak to zrobić?

Reżimy w procesie zmiany są fascynującym przedmiotem badań, ponieważ są polem doświadczalnym dostarczającym odpowiedzi na te pytania. Każde z wy−

branych rozwiązań jest, chcąc nie chcąc, powiązane dialektyczną relacją między dziedzictwem starego systemu a nowymi inicjatywami, czymś znanym i nowym, lokalnym a egzotycznym. Poziom skomplikowania jest bardzo duży i wiele spraw wymaga natychmiastowego działania i to w tym samym czasie. Zbyt czę−

sto nasze działania są zbyt wąskie, bo oparte na narodowych i zawodowych do−

świadczeniach oraz związanych z nimi uprzedzeniach (Krygier 1999).

Sytuacja nie jest jednak beznadziejna, bo w ogromnej literaturze poświęconej postkomunizmowi można jednak znaleźć opracowania, które odbiegają korzyst−

nie od zadufanej tranzytologii. Są to głównie małe, indywidualne studia albo pra−

ce zbiorowe, które podejmują poszczególne aspekty olbrzymiego problemu, jed−

nocześnie deklarując swój agnostycyzm w kwestii ogólnego charakteru i kierun−

ku zmiany po komunizmie.

Manifestacją samoświadomości agnostycznej, w kontekście postkomunizmu, jest używanie terminu transformacja zamiast określenia przejście. Niezliczona liczba prac zawiera w pierwszym akapicie informacje, że przejście (transition) su−

geruje, iż wiemy dokąd zmierzamy, a transformacja wskazuje tylko na fakt, że coś podważa fundament ustrojowy i mamy do czynienia z procesem przemiany. Wie−

le tego typu prac ukazało się w zbiorach (Přibáň i Young red. 1999; Přibáň, Ro−

berts i Young red. 2003), między innymi w zbiorach redagowanych przez nas (Krygier i Czarnota 1999; Czarnota, Krygier i Sadurski red. 2005; Sadurski, Czar−

nota i Krygier 2006). Tomy te zawierają prace podejmujące problematykę postko−

munizmu z różnych perspektyw. Poszczególne studia analizują różne problemy, sugerują wspólne tematy unifikujące, włączając tematy tranzytologiczne, ale nie tworzą jednoczącego paradygmatu opisującego, wyjaśniającego, oceniającego al−

bo normatywnego dla postkomunizmu. Mądrość takiego podejścia, podobnie jak u Fabiusza Cunctatora, polega na ostrożności sądów i opinii, w preferowaniu for−

my eseju nad książką. Wiele szybko sformułowanych i zadufanych opinii o roz−

woju i kierunku postkomunizmu zestarzało się niezwykle szybko (Krygier 1999).

Niechęć do mówienia o transition (w tej części czasami używać będziemy określenia angielskiego, aby rozróżnić transition od transformation, w języku polskim używane pojęcie „zmiany” nie zawsze oddaje znaczenie terminu „trans−

ition”) nie zawsze jest sygnałem ostrożności. Często taka niechęć wynika jedy−

nie ze sprzeciwu (Carothers 2002:): „Przejście” (transition) jest to sytuacja, po−

łożenie, tendencja – odzwierciedlająca niezdeterminowaną, ale liberalizującą koncepcję historii. Jednakże w przestrzeni czasowej ludzie podejmują decyzje,

(12)

załatwiają interesy, podejmują działania kierowani rozlicznymi motywacjami.

Niektórzy przejmują się trajektorią zmiany, inni nie zwracają na to najmniejszej uwagi. Obywatele i elity mają wiele celów i większość z nich nie dotyczy przej−

ścia z niechlubnego punktu A (komunizmu) do chlubnego punktu B (liberalno−

−demokratycznego kapitalizmu). David Stark i Laszlo Bruszt zauważyli, że na−

stępnego dnia po rewolucji ludzie nie tyle przejęci byli kwestią, jak osiągnąć rzą−

dy prawa, demokrację, wolny rynek, ale koncentrowali się na odpowiednim uży−

ciu posiadanych środków (Stark i Bruszt 1998). Dla wielu, a w szczególności tych lepiej życiowo ustawionych, oznaczało to używanie swojej sieci kontaktów (networks), koniecznych do załatwiania pewnych spraw w komunizmie. Region jest pełen ludzi niezainteresowanych zmianą społeczną i jej normatywnym wy−

miarem. Bardzo dużo jest za to ludzi chcących dorobić się w ramach istniejących możliwości i powiązań oraz posiadanych środków (bardzo dobre, a wciąż bardzo rzadkie socjologiczne studium tej sieci w akcji zobacz: Gadowska 2002, zobacz także o korupcji w całym regionie Holmes 2006). Jakże często ludzie dobrze ustawieni, a więc z zasobami networkowymi, zasobami, które trudno uznać za byłe, byli beneficjantami wczesnych okresów zmiany i nie byli zainteresowa−

ni jej kontynuacją, ponieważ uderzała ona w ich interesy (Hellman 1998). Bar−

dzo prawdopodobna jest hipoteza, że różnice w podejściu do zmiany w poszcze−

gólnych krajach zależą od odmienności, elit dysponujących różnymi środkami, inaczej próbujących rozwiązać istniejące trudności. Elity podejmowały odmien−

ne decyzje kierowane odmiennymi motywami, chociaż zewnętrzni obserwatorzy, motywowani podejściem teleologicznym, widzieli jedynie podobieństwo, a nie−

kiedy wręcz tożsamość problemów.

Trzecie, bardziej ambitne podejście idzie dalej, formułując tezę, że postkomu−

nizm jest specyficzną formacją społeczną, strukturalnie odmienną od komuni−

zmu, chociaż jest jego następcą. Postkomunizm jest także odmienny od liberal−

no−demokratycznych państw i społeczeństw świata zachodniego (Staniszkis 1999, 2001, 2001a; Krasnodębski 2003). Według przedstawicieli tego podejścia główny problem postkomunizmu, jako specyficznej struktury społeczno−poli−

tycznej, stanowi próba modernizacji społeczeństw, będących jednocześnie i post−

komunistycznymi i peryferyjnymi, co ma miejsce w szczególnym momencie hi−

storycznym, a mianowicie w okresie globalizacji. Zadanie to jest bez precedensu i przypomina zwierzę, usiłujące zrzucić z siebie starą skorupę i stać się pięknym motylem, a nie całkowicie odmiennym stworem czy mutantem. Aby zrozumieć tę przemianę należy uwzględniać jej własne morfologiczne problemy, a najlepiej to robić stosując terminologię odpowiednią do istniejącej sytuacji.

Jadwiga Staniszkis twierdzi, że postkomunistyczny i peryferyjny kapitalizm różni się zarówno od centrum zachodniego kapitalizmu, jak i kapitalizmu pery−

feryjnego, np. istniejącego w Ameryce Łacińskiej. Różnice dotyczą struktury in−

stytucjonalnej, ale też wynikają z historycznego momentu powstania kapitali−

(13)

zmu. Staniszkis wskazuje na specyficzne formy instytucjonalne oraz nowe paję−

czyny władzy, hierarchicznie zorganizowane rynki, hybrydowe formy własności, a więc nie całkiem publiczne i nie całkiem prywatne (także podkreślane przez Starka i Bruszta 1998). Staniszkis analizuje problem racjonalności w państwach komunistycznych, jak i kapitalizm polityczny ustanowiony po upadku komuni−

zmu. Podkreśla zasadnicze elementy, leżące u podstaw nowego systemu, wyro−

słe nie z popiołów komunizmu, ale zbudowane z przearanżowanych składników systemu komunistycznego. Zasadnicze zręby nowego systemu zostały przegru−

powane, ale w strukturze znalazły się też nowe ingrediencje. Postkomunistyczny amalgamat jest specyficzny i może być zrozumiany tylko poprzez zastosowanie właściwej aparatury i terminologii.

Podejście Staniszkis posiada heurystyczną wartość dla badań społeczno−praw−

nych, w szczególności w porównaniu z naiwną wiarą w szczególną moc nowych instrumentów prawnych oraz zbawczy potencjał zachodnich instytucji prawnych i politycznych. Staniszkis argumentuje, że instytucje nie są w stanie działać zgod−

nie z tranzytologicznie zaprojektowaną trajektorią z uwagi na ich specyficzne ce−

chy oraz ich postkomunistyczny kontekst: zmienne zupełnie nieuwzględniane w scenariuszu zmiany społecznej. Co więcej, są one nie mniej ważne niż cechy przewidywane. Chociaż prawo nie stanowi celu zainteresowania badawczego Sta−

niszkis, jej idee świetnie nadają się do krytyki nurtu „tranzytologii prawniczej”.

Różnice w naszkicowanych wyżej podejściach do problemu postkomunizmu nie mają jedynie charakteru semantycznego. To, jak następna faza zostanie scha−

rakteryzowana, zależy od zrozumienia struktury postkomunizmu. W podejściu tranzytologicznym głównie chodzi o to, czy telos został dokładnie uchwycony, a więc kiedy rynek, demokracja i rządy prawa zostały zinstytucjonalizowane, czy – używając terminologii tranzytologicznej – skonsolidowane. Agnostycy proble−

mu mogą nie oczekiwać żadnego z wyżej wymienionych rezultatów, co więcej, jeżeli tego predestynowanego stanu się nie osiągnie, nie uznają tego za klęskę.

Peryferialiści z kolei nigdy nie oczekiwali, że region będzie podlegał jakiejś zmianie w kierunku określonym przez tranzytologów. Tranzytologowie i peryfe−

rialiści postkomunizmu, chociaż różnią się w swoich oczekiwaniach dotyczących następnej fazy, jednak zgadzają się co do pewnych jej elementów. Przedstawicie−

le obu podejść podzielają te samą opinię, że następna faza polegać będzie na stworzeniu nowego porządku, odmiennego od poprzedniego. Zgadzają się także, że nowy stan zależeć będzie od modernizacji ekonomicznej krajów regio−

nu oraz ich usytuowania w globalnym podziale pracy i w globalnym systemie wymiany dóbr. W przypadku krajów Europy Środkowo−Wschodniej przedstawi−

ciele tych podejść uważają wejście do atlantyckiej strefy bezpieczeństwa oraz do ekonomicznych struktur Wspólnot Europejskich za istotne etapy w zidentyfi−

kowanym przez nich procesie. Różni ich jednak to, że tranzytologowie postrze−

gają w zmianie znany sobie kapitalistyczny system gospodarczy, instytucje de−

(14)

mokratyczne i rządy prawa, zaś peryferialiści widzą wyłaniającą się z mroku postkomunizmu nową, swoistą konstelację. W Rosji, Europie Wschodniej, na Białorusi, na Kaukazie, w Azerbejdżanie, a do niedawna i na Ukrainie (Riab−

czuk 2004) swoistość przeważa nad podobieństwami. Mamy w tej chwili coraz więcej dowodów, że dotyczy to również rządów autorytarnych, nietraktowanych jako spadek po komunizmie, ale jako centralny element planu elit politycznych we wspomnianych państwach. Nie jest wcale pewne, czy państwa członkowskie tego, co Stephen Kotkin nazywa „Trashcanistanem” (Kotkin 2002), dążą do cze−

goś podobnego jak państwa zachodnie albo, że ich elity rzeczywiście mają ambi−

cje, aby je do takiego modelu doprowadzić. Jeden albo drugi paradygmat może być mniej lub bardziej prawdziwy, mieć mniejsze lub większe zastosowanie do poszczególnych krajów wrzuconych do wspólnego worka o nazwie postko−

munizm. Jak pisaliśmy wcześniej, ponieważ używane określenia nie posiadają charakteru neutralnego, a mają i zarazem ukrywają swoje założenia programowe, to uważamy, że warto było im się przyjrzeć dokładniej. Wynika z tego pewna lekcja socjologiczna, mianowicie taka, że wiele z prac tranzytologicznych w ogólności, a prac z zakresu tranzytologii prawnej w szczególności, było praca−

mi presocjologicznymi. Nie zajmowano się w nich lokalnymi strukturami, trady−

cjami, networkami, instytucjami czy praktykami. W świecie tranzytologii praw−

nej staje się coraz bardziej oczywiste dla najbardziej inteligentnych byłych entu−

zjastów, jak i praktyków przenoszenia instytucji prawnych (Carothers 2006), że prawo oraz wiele instytucji wygląda na diabelsko trudne to transplantowania czy przynajmniej zasadzenia, aby rosły i kwitły w sposób właściwy. Jeżeli to jest prawdą wtedy, gdy istnieje wola do powielenia pewnego systemu, to sytuacja jest bardziej dramatyczna, kiedy takiej woli nie ma (Bernardo i Neier 2006). Wiele faktów wskazuje na to, że następna faza po postkomunizmie będzie okresem, w którym wysiłek wielu elit, w szczególności tych w byłych republikach Związ−

ku Radzieckiego, skierowany zostanie przeciwko zmianom i reformom w prawie i instytucjach politycznych najbardziej związanych z ambicjami tranzytologicz−

nymi. Nie oznacza to, że cele tranzytologii są aplikowalne albo osiągalne, cho−

ciaż może się to okazać prawdą w przypadku niektórych z nich. Ludzie często osiągają to, czego nie rozumieją, tak jak i to, czego nie planowali. Czasami zdo−

bywają to, co chcieli, ale liczba niespodzianek doświadczonych przez tranzyto−

logów sugeruje, że trochę skromniejsze, bardziej socjologiczne podejście i wzię−

cie pod uwagę specyficznych cech poszczególnych krajów może być bardziej użyteczne. Z drugiej strony podkreślanie lokalnych osobliwości może grozić esencjalizacją lokalizmu, przemienić twarde fakty w przeszkody nie do usunię−

cia i w ten sposób przeciąć relacje regionu ze wspólnotą ludzkich dziejów, moż−

liwości i osiągnięć (di Palma 1990; Krygier i Czarnota 1999: 77−105). Dyskusje bardzo często toczą się między tymi dwoma ekstremalnymi punktami. Być mo−

że znakiem następnej fazy może być znalezienie pomostu między nimi.

(15)

W przeglądzie podejść i literatury przedmiotu znajdziemy wiele napięć po−

dobnego typu. Zaczynamy przegląd od problemu rządów prawa – celu ogólnego wszystkich tranzytologów prawnych i zaakceptowanego, przynajmniej retorycz−

nie przez większość elit w regionie. Następnie będziemy tropić zmiany w specy−

ficznych dziedzinach prawa i związanych z tym problemów. Wszystko to w per−

spektywie pytania o przeszłość/teraźniejszość i przyszłość.

Rządy prawa

Celem zmiany, z prawnego punktu widzenia, było ustanowienie rządów pra−

wa – a używając lokalnego idiomu „demokratycznego państwa prawa”. Duża ilość pieniędzy została przekazana krajom w regionie na realizację projektu bu−

dowania rządów prawa. Cała inicjatywa jest przykładem projektu prawników, który został zaakceptowany, ale okazał się trudny w swojej realizacji. Problemy te łatwo mogły być przewidziane przez socjologicznie zorientowanych badaczy prawa. Kathryn Handley przeprowadziła fascynujące badania w Rosji, analizując użycie instytucji prawnych przez dyrektorów fabryk. W przeciwieństwie do zdroworozsądkowego mniemania, że jeżeli budujemy instytucje prawne, to ludzie będą je automatycznie stosować i używać, Hendley zauważyła, że w Ro−

sji odpowiednie instytucje zostały zbudowane, ale znikoma liczba obywateli jest zainteresowana skorzystaniem z możliwości oferowanych przez nie (Hendley i inni 1999). W Rosji rozmiar tego zjawiska rożni się w zależności od typu insty−

tucji, działających aktorów. Występują też rozbieżności regionalne, jeżeli chodzi o zapotrzebowanie na prawo. Jak wielkie są te różnice lokalne, właściwie nie wiemy, bo badania na temat okoliczności, w jakich oficjalne prawo uznawane jest za nieodpowiednie wobec istniejących problemów społecznych, są w sta−

dium początkowym (Murrell red. 2003). Można mieć nadzieję, że w przyszłości problem zapotrzebowania na prawo zostanie gruntownie przebadany. Bułgarzy mają przysłowie „prawo jest jak drzwi w otwartej przestrzeni – tylko głupiec bę−

dzie używał drzwi w takiej sytuacji”. Jeżeli uważamy za słuszne zmianę tego ty−

pu podejścia oraz relacji społecznych leżących u jego podstaw (Kurkchiyan 2003), to nawet wyjątkowe osiągnięcia w jakiejkolwiek dyscyplinie prawnej np.

prawie handlowym czy konstytucyjnym, czy karnym, nie przygotowuje specjali−

stów do rozwiązania tego problemu. Dzieje się tak, ponieważ problem nie doty−

czy kwestii rodzaju instytucji prawnych nawet najlepiej działających, ale zmian, które mogą uczynić prawo liczącym się przewodnikiem normatywnym w życiu społeczeństwa. Prawnicy z Zachodu nie posiadają ani odpowiedniej wiedzy ani talentów, aby odpowiedzieć na takie pytanie. Ba, najczęściej zamknięci w swo−

jej formacji intelektualnej, nie są w stanie wyartykułować właściwego pytania, ponieważ nie dostrzegają problemu. Obserwacja Stephena Holmesa zrobiona

(16)

w stosunku do Rosji, że nie każdy kraj w regionie nazywanym postkomunistycz−

nym ma kłopoty o takim samym zasięgu i znaczeniu, a elity wielu krajów nie uważają istniejących problemów za rzeczywiste, może być przyjęta jako zasada ogólna. Jeżeli ktoś stawia pytanie dotyczące społecznego znaczenia prawa, powi−

nien pamiętać, że „Prawnicy są przygotowani do rozwiązywania rutynowych problemów za pomocą rutynowych procedur. Nie są natomiast przygotowani do kreatywnej refleksji nad tworzeniem i stabilizowaniem kompleksowych insty−

tucji, których istnienie i działalność milcząco zakładają. Zwykła edukacja praw−

nicza nie wystarcza, aby sprostać wyjątkowym problemom stojącym przed ludź−

mi kierującymi projektami zmiany prawa w Rosji. Problemem nie jest wyjątko−

wość Rosji. W Rosji jak wszędzie reformy prawa nie mogą się udać bez poświę−

cenia odpowiedniej uwagi społecznemu kontekstowi, lokalnej infrastrukturze, profesjonalnym zdolnościom logistycznym, możliwościom poparcia polityczne−

go. [...] Tak więc sama wiedza prawnicza nigdy nie jest wystarczająca.” (Holmes 1999: 71). W krajach, w których prawo naprawdę odgrywa istotną rolę, można sobie pozwolić na pominięcie kwestii dlaczego tak jest, co zresztą prawnicy za−

wsze robią, i zredukować ją do rozważań nad przepisami i instytucjami prawny−

mi. W społeczeństwach, gdzie prawo jest społecznie i politycznie istotne, praw−

nicy odgrywają znaczącą rolę, a prawo jest dopasowane do społeczeństwa, praw−

nicy nie zdają sobie sprawy z faktu, że taki stan ma miejsce, ponieważ pozapraw−

ne warunki efektywności prawa decydują o ważności prawa w społeczeństwie.

Co to znaczy, że prawo liczy się w społeczeństwie w takim stopniu, aby z prze−

konaniem stwierdzić, że rządy prawa funkcjonują? Trudności stwarza fakt, że wielu badaczy społecznych czuje się niekompetentnych, aby mówić cokolwiek o prawie wśród ekspertów−prawników uważając, że to oni są znawcami w tej dziedzinie. Tak, są oni kompetentni w zagadnieniach prawnych, ale nie w ramach społecznych podstaw prawa. Istnieje wiele pytań i problemów związanych z pra−

wem, pytań zbyt istotnych, aby pozostawić je tylko prawnikom, którzy są jedy−

nie specjalistami w znajomości przepisów prawa. Jedną z takich kwestii jest py−

tanie o społeczny zasięg i znaczenie prawa. Marc Galanter, jeden z wybitniej−

szych badaczy zmian prawnych zauważył, że „odpowiedź nie zależy od najdo−

kładniejszych nawet badań prawa, ponieważ źródło zmian leży poza prawem”

(Galanter 1992: 24). To nie dlatego, że prawo nie ma znaczenia, ale dlatego że pytanie o naturę, jak i zasięg znaczenia prawa leży poza polem ekspertyzy praw−

ników. Inne dyscypliny, takie jak socjologia czy nauki polityczne, w tym samym zakresie co prawo powinny udzielać odpowiedzi na pytanie o znaczenie i spo−

łeczny wpływ prawa. Kwestie społeczne i polityczne są kluczowymi w analizo−

waniu miejsca prawa w społeczeństwie. Odpowiedzi na te pytanie są odmienne w różnych społeczeństwach, niezależnie od tego że prawo pozytywne może być bardzo podobne i niezależnie od tego, jakie formalne rozwiązania zawiera prawo pozytywne. Ponieważ istnieją różnice w ramach społeczeństw i między nimi, to

(17)

analizując kwestię społecznej roli prawa należy brać pod uwagę specyficzne ce−

chy konkretnego społeczeństwa, a nie społeczeństwa w ogóle, w abstrakcji. Jak widać, kwestia wychodzi poza problem prawa w kodeksach (law in books), ale jest inny niż prawo w działaniu (law in action), by użyć wyrażenia ukutego przez Roscoe Pounda, jakże błędnie interpretującego środkowoeuropejskiego prawni−

ka Eugena Ehrlicha (Ehrlich 2002; Nelken 1984). Musimy nie tylko analizować, jak działają formalne instytucje prawne, ale jak jednostki, grupy, sieci powiązań odpowiadają, czy też jak nie reagują na prawo formalne, które do nich nie docie−

ra lub uznane jest za nieistotne, ponieważ nie ma oficjalnych reakcji na omijanie prawa. Jest niezwykle trudno generalizować problemy społeczno−prawne w re−

gionie postkomunistycznym, ponieważ nie mamy wystarczającej ilości danych empirycznych oraz dlatego że niezwykle skomplikowana jest natura przedmiotu badania. Znaczenie prawa wygląda odmiennie w zależności od jednostki analizy (klasa, grupa, region, całe społeczeństwo). Piramida prawna – określenie z arse−

nału społecznych badań nad prawem, nie jest wystarczające, ponieważ wygląda na to, że w świecie postkomunistycznym należałoby wyróżnić kilka takich pira−

mid. Antall Oerkeny i Kim Scheppele analizowali coś, co nazywają „skompliko−

waną naturą legalizmu na Węgrzech” (Oerkeny i Scheppele 1999: 55–76). Dane pochodzą z Węgier, ale mają bardziej ogólne zastosowanie. Autorzy wyróżnili trzy poziomy relacji z punktu widzenia legalizmu: konstytucyjne (między insty−

tucjami), instytucje państwowe–obywatel i obywatel–obywatel. W pierwszej re−

lacji – konstytucyjnej – najbardziej dyskutowanej na Zachodzie, zidentyfikowa−

li oni dobrze ustanowione rządy prawa. Węgierski Sąd Konstytucyjny, nazwany przez autorów najsilniejszym sądem na świecie, uznał wielką liczbę ustaw za nie−

zgodne z konstytucją. W pewnym momencie 1/3 ustaw uchwalonych przez par−

lament została uznana za niekonstytucyjne. Zadziwiające, że parlament węgier−

ski, mirabile dictu, cały czas z pokorą uznawał orzeczenia sądu konstytucyjnego.

Sam sąd cieszył się natomiast wielką popularnością. Na innym poziomie społecz−

nym sprawy wyglądają zdecydowanie inaczej i raczej są bardziej podobne do stosunków w okresie komunizmu. Chodzi o relacje na poziomie instytucje państwowe–obywatele i obywatele–obywatele. Musimy pamiętać, że w świecie postkomunistycznym Węgry mają jedną z najdłuższych i najgłębszych tradycji praworządności. Niemniej administracja państwowa nie wykazuje takiego zaan−

gażowania w realizacji przepisów prawa. Na poziomie obywatel–obywatel życie wygląda tak jak przed 1989 rokiem. Można powtórzyć bułgarskie określenie, że

„tylko głupi używa drzwi”. Jeżeli tak jest na Węgrzech, to można spekulować a fortiori, że sytuacja jest tym bardziej tragiczna, im bardziej posuwamy się na wschód czy południe od Budapesztu. Czy tak rzeczywiście jest, można będzie stwierdzić po dokładnych badaniach tego typu jak przeprowadzone przez Hen−

dley w Rosji. Wygląda na to, że trudności z instytucjonalizacją rządów prawa po komunizmie mogą być znacznie większe niż sobie wyobrażano, pewne wysił−

(18)

ki zwracają się przeciwko celom, które chciano osiągnąć. Rachel Kleinfeld za−

uważa, że: „w zależności od tego, jak są wprowadzone instytucjonalne reformy przeprowadzane pod sztandarem rządów prawa, mogą faktycznie podważyć cel, a więc samo osiągnięcie rządów prawa. Na przykład w Rumunii przedstawiciele biznesu prosili o zakończenie reformy prawa argumentując, że mogą żyć ze złym prawem, ale niekończące się ulepszanie prawa własności przez różne agencje po−

mocy stworzyło sytuacje nieprzewidywalności. Cel rządów prawa – stabilny, przewidywalny system prawa – został podważony przez tak zwane próby reform prawnych.” (Kleinfeld 2006: 53). Możemy zagrozić więc rządom prawa przez przykładanie do nich zbyt wielkiej wagi, a nie tylko przez ich ignorowanie. Ivan Krastev, bułgarski Wunderkind nauk społecznych, w bardzo inteligentnym arty−

kule analizował rolę rządów prawa w walce z korupcją (Krastev 2005: 323–339).

Rządy prawa według Krasteva stały się „białym mitem transformacji”. Po latach flirtu z ideami demokracji i ekonomii rynkowej teraz rządy prawa stały się zło−

tym cielcem i ulubieńcem salonów w Europie Wschodniej. To rządy prawa, a nie demokracja przyciąga inwestorów, to rządy prawa gwarantują rozwój ekono−

miczny i społeczny i ochronę praw, w tym praw własności. Przeciwko temu świetlanemu mitowi rządów prawa ustawia się czarny mit korupcji. Korupcję przedstawia się jako przyczynę wszelkich niepowodzeń i rozczarowań pierwszej dekady po komunizmie. Nie chodzi tylko o to, że rządy prawa uważane są za rzecz dobrą i pożądaną, a korupcja – złą, ale że przedstawiane są i rządy pra−

wa i korupcja jako wzajemne lustrzane odbicia i uzupełnienia. Jeżeli jedno idzie do góry – to drugie spada w dół. Promowanie rządów prawa odbywa się poprzez kampanię antykorupcyjną. Korupcja jest zwalczana środkami, które mają budo−

wać rządy prawa. Kampanie takie stały się wyrazami cnót politycznych. Podczas gdy korupcja jest wszędzie, a rządy prawa nie istnieją, to kto opowiada się za pierwszym albo przeciwko drugiemu? Krastev sceptycznie podchodzi do tych argumentów między innymi dlatego, że zwolennicy opisanego wyżej podejścia nie są w stanie zrealizować swojego celu, a więc – rządów prawa. Ponieważ ko−

rupcja jest trudna do udowodnienia, determinacja ukarania wszystkich za korup−

cję ośmiesza system prawny. Jeżeli każdy jest skorumpowany, a tylko bardzo niewielu zostało skazanych za korupcję, to coś złego dzieje się z systemem praw−

nym. Jeżeli system prawny zostanie zmieniony zgodnie ze wskazaniami Trans−

parency International i wciąż korupcja nie zostanie ograniczona, to jakie można mieć nadzieje na zbudowanie rządów prawa? Zamiast promować rządy prawa, obsesja na temat korupcji może podważać możliwości zainstalowania rządów prawa (zobacz także Mungiu−Pippidi 2005: 47). Takie rozważania jak powyżej dotyczą głębszego problemu podnoszonego wcześniej kilkakrotnie, a mianowi−

cie postrzegania rządów prawa jako osiągnięcia instytucjonalno−prawnego, jako wyniku formy i właściwości instytucji prawnych, czy raczej jako skomplikowa−

nego systemu stosunków społecznych i politycznych, w których prawo odgrywa

(19)

istotną rolę oraz posiada zakorzenienie w praktykach społecznych. Taki stan sto−

sunków społecznych zależy w części także od instytucji prawnych, lecz przede wszystkim od elementów pozaprawnych. Znane scenariusze instytucjonalne nie są wystarczające dla ich wyprodukowania. Jeden z argumentów tego tekstu jest taki, iż drugie podejście do postkomunizmu jest bardziej użyteczne i badacze nie powinni ograniczać się do formalnoprawnych kwestii kosztem analizy społecz−

no−politycznej. Ograniczanie się do pisania recept formalnoprawnych to myle−

nie środków z celami oraz narażanie na niebezpieczeństwo wielu celów trans−

formacji. Mechaniczne próby zainstalowania rządów prawa skończyły się fia−

skiem. Niektórzy badacze argumentują, że potencjalne antyprawne skutki for−

malnego legalizmu mogą być wprost katastrofalne. Jedna z podstawowych za−

sad konstytucyjnych w państwach postkomunistycznych, to reguła demokra−

tycznego państwa prawa. W Polsce stała się ona podstawową zasadą interpreta−

cyjną w rozstrzygnięciach Trybunału Konstytucyjnego, podobnie jak w wyro−

kach węgierskiego Sądu Konstytucyjnego (Sadurski 2005a: 102–103, 135, 146, 244, 262). Stosunkowo wcześnie wyrażano opinię, że wprowadzenie do konsty−

tucji zasady państwa prawnego odbyło się za wcześnie, dlatego że legalizm for−

malny, do którego została ona zredukowana przez praktykę wymiaru sprawie−

dliwości, był i nadal jest funkcjonalny dla ochrony interesów starych elit komu−

nistycznych. W szczególności w nielegalnym lub pozalegalnym nabyciu wła−

sności prywatnej. Według jednego z socjologów, okres transformacji postkomu−

nistycznej charakteryzuje się tworzeniem, konsolidacją oraz realizacją intere−

sów tak zwanych sieci powiązań postkomunistycznych (Zybertowicz 2005).

Jedną ze znaczących debat w literaturze polskiej, odzwierciedlających powyż−

szy problem była dyskusja między zwolennikami materialnej i formalnej kon−

cepcji rządów prawa (Morawski 1994: 17–26; Nowacki 1995: 20–29). Innym wymiarem tego problemu są dwa różne orzeczenia sądów konstytucyjnych.

Chodzi o formalne podejście sądu węgierskiego i materialne podejście sądu konstytucyjnego Republiki Czeskiej w orzeczeniach dotyczących retroaktywne−

go działania prawa w naprawianiu oczwistego bezprawia w przeszłości. W ję−

zyku filozofii prawa ten sam problem przedstawia się jako pozytywistyczna al−

bo antypozytywistyczna koncepcja rządów prawa (Morawski 1995: 228–241).

Prawnicy w krajach postkomunistycznych przyjęli bardzo wąską i formalistycz−

ną koncepcję rządów prawa, interpretując zasadę demokratycznego państwa prawnego jako wypełnianie formalnych kryteriów prawnych, interpretowanych głównie według zasad wykładni językowej. Taka ograniczona i bardzo formal−

na koncepcja rządów prawa może być bardzo użyteczną instytucją w obronie in−

teresów ludzi poprzedniego reżimu, w szczególności starej komunistycznej no−

menklatury. Adam Podgórecki wskazywał na konieczność badania ukrytych struktur prawa (Podgórecki 1996: 29–33; Łoś 1996: 275–322) broniących inte−

resów „brudnych wspólnot”.

(20)

Z drugiej strony, każde przywołanie argumentów materialnych grozi nasile−

niem retroaktywności prawa, a więc zmory nękającej zwolenników formalnej koncepcji rządów prawa. Dyskusje nie mają konkluzji, niemniej można powie−

dzieć, że na poziomie tworzenia i stosowania prawa bardzo sformalizowane i wulgarno−pozytywistyczne podejście dominuje, przynajmniej w krajach Euro−

py Środkowo−Wschodniej (Zirk−Sadowski 2006: 299–311). Nie jest to tylko i wyłącznie dyskusja akademicka między przedstawicielami reprezentującymi dwie odmienne filozofie prawa. Problem dotyczy przecież relacji między nowym a starym systemem oraz konieczności prawnych rozliczeń z przeszłością takimi środkami jak dekomunizacja, lustracja i restytucja mienia.

Funkcjonalność i dysfunkcjonalność wymiaru sprawiedliwości

Kluczową rolę we wprowadzaniu rządów prawa odgrywają sądy. Należy od−

różnić rządy prawa od instrumentalnego legalizmu rządów przez prawo, często występujące w systemach dyktatorskich oraz obecnego w niektórych krajach ko−

munistycznych w ostatniej jego fazie. Władza sądownicza, aby mogła spełnić swoją rolę w efektywnym ograniczaniu innych władz, w tym władzy politycznej, musi być zdolna do podejmowania niezależnych decyzji. Sądownictwo musi po−

siadać niezależność w stosunku do innych władz w rozstrzyganiu wszelkich spraw przed sądem. Sposoby rozstrzygania spraw przez sądy powinny być zin−

stytucjonalizowane, oparte na odpowiednim rozumowaniu i interpretacji prawa w odpowiedni sposób, niewynikający z kaprysów, zewnętrznej presji, ukrytych wskazówek czy uzgodnień. Takie normatywnie określone działania władzy są−

downiczej konieczne do funkcjonowania rządów prawa są wynikiem działania warunków prawnych, społecznych, kulturowych i politycznych.

Sądy powszechne

Prawnicy zwykle podkreślają potrzebę istnienia niezawisłych sądów. Wyglą−

da jednak na to, że potrzeby są znacznie głębsze i dalej idące, niż to wydaje się prawnikom. Istnieją polityczne i prawne opracowania dotyczące przyczyn słabo−

ści sądownictwa w czasach komunizmu jak i przed nim. Nie ulega wątpliwości, że zawisłość sądów ma długą tradycję w regionie. Tradycje niezależności sądów istniały w większym stopniu w monarchii austro−węgierskiej niż w Imperium Rosyjskim. Prawdą jest stwierdzenie, że „zasadniczo, władza w Europie Środko−

wo−Wschodniej była nieograniczona przez instytucje prawne, no może ograni−

czona, ale w małym stopniu. Poza tym istniała także długa tradycja obchodzenia prawa” (Přibáň i inni red. 2003: 123). Stwierdzenie to pozostało prawdziwe dla

(21)

krótkiego okresu międzywojennego, skończonego okupacją nazistowską, a w przypadku Słowacji, Węgier czy Chorwacji – kolaboracji z Niemcami.

Po wojnie w Europie Środkowowschodniej komuniści wprowadzili w życie leni−

nowską zasadę jedności władzy państwowej. Zgodnie z tą zasadą, prawo i wy−

miar sprawiedliwości były jednym z instrumentów sprawowania władzy, podpo−

rządkowanym partii komunistycznej. Wszystkie instytucje włącznie z sądami sta−

ły się elementami transmisji władzy. W takim systemie nie było miejsca na nieza−

wisłość sądów i sędziów. Realizacja zasady podległości sędziów i sądów wyraża−

ła się w istnieniu tzw. prawa telefonicznego, publikowanymi lub niepublikowany−

mi wytycznymi dla wymiaru sprawiedliwości, informacjami Sądu Najwyższego i innymi sposobami podporządkowania sądów i sędziów (zobacz Markovits 1995:

24 i n., 71 i n.). Praktyki te były powszechnie stosowane. Inga Markovits analizu−

jąc sytuację w byłej Niemieckiej Republice Demokratycznej zauważyła, że

„w tym systemie permanentnej komunikacji nie było trudno »wiedzieć czego oni chcą«” (Markovits 1995: 71). Rozmiar tej praktyki, jak i sposób jej wprowadza−

nia w życie różnił się w poszczególnych krajach, a także w czasie. W obszarach, uznanych za szczególnie wrażliwe z politycznego punktu widzenia, praktyka ta występowała ze szczególnym natężeniem. Tranzytologowie przewidywali, że wszystko to zmieni się wraz z upadkiem komunizmu i rzeczywiście wystąpiły zmiany i wprowadzono nowe instytucje. Niektóre z nich nawet działają zgodnie z zamierzeniami. Niemniej nie wszystkie zmiany są zgodne z oczekiwaniami. Po−

za tym odsłonięto nowe przyczyny słabości sądownictwa. Polityczne interwencje w wymiar sprawiedliwości pozostały istotnym problemem w krajach postkomu−

nistycznych, chociaż nie we wszystkich w tym samym stopniu. W większości kra−

jów presja ideologiczna pozostała albo pojawiła się na nowo, ale nie w takim za−

kresie jak w okresie komunizmu. Religijne i nacjonalistyczne siły próbują wpły−

wać na decyzje sądów, a prawo stało się przedmiotem populistycznych presji wła−

ściwie we wszystkich krajach postkomunistycznych.

Bezpośrednia polityczna kontrola nad sądownictwem istnieje wyraźnie i sil−

nie na Białorusi i w republikach euroazjatyckich. Istniała w Chorwacji pod rzą−

dami Tudżmana, w Serbii za Miloszewicza czy na Ukrainie za panowania Kucz−

my. Może ona przyjmować formę bezpośredniej ingerencji w procesy sądowe, ale może być też bardziej zakamuflowana i zaczynać się już na etapie tworzenia nowego prawa, jak często ma to miejsce w Rosji. Obniżanie prestiżu instytucji wymiaru sprawiedliwości może również polegać na upokarzaniu prokuratury, jak zrobił to Jelcyn w 1999 roku. Może też przybierać formy wszczynania, na podstawie fałszywych doniesień, śledztw i procesów sądowych przeciwko przeciwnikom politycznym. Zresztą w społecznej przestrzeni zdominowanej przez obecność „brudnych wspólnot”, by użyć określenia Podgóreckiego (1994:

51, 115, 131–132), oskarżenia wcale nie muszą być fałszywe, bo zawsze istnie−

ją prawne podstawy do wszczęcia postępowania. Sprawa nie leży jednak tylko

(22)

w prawnych podstawach do ścigania, ale i w politycznej mobilizacji aparatu wy−

miaru sprawiedliwości, który w takiej atmosferze podejmuje decyzje, kogo ści−

gać i oskarżać, a kogo nie. Podobno jest to nagminna praktyka w Rosji, a do nie−

dawna na Ukrainie (na temat Ukrainy jako „państwa szantażu” Riabczuk 2004:

58–61). Takie praktyki też mogą być zaliczone do dziedzictwa komunistyczne−

go. Wspomniana kilkakrotnie Kim Scheppele z Princeton University zauważyła, że „prawo jest tak skomplikowane, że stosowanie się do jego wszystkich wymo−

gów jest niemożliwe i każdy łamie jakieś przepisy prawne – w rezultacie państwo ma zawsze możliwość ukarania tych, których władza nie obdarza w danym mo−

mencie sympatią!” (wypowiedź w kontakcie osobistym). Demokracja formalna i formalnie pojęte rządy prawa nie stanowią same w sobie odpowiedniej zapory dla takich tendencji w życiu publicznym, chociaż mogą pomóc w zwalczaniu, a właściwie ograniczaniu niektórych sposobów nadużyć prawa. Nawet po obale−

niu dyktatorów pozostawiony przez nich aparat administracyjny, a głównie lu−

dzie zajmujący w nim odpowiednie stanowiska, stają się materialnym zaczynem nowego i tworzą modele dla następnego reżimu. Nowe praktyki często nie są no−

we, a powielają stare wzorce i schematy.

Niezależność systemu administracji sprawiedliwości nie zawsze okazała się rezultatem upadku monopolu partii komunistycznych na władze. Bardzo szybko pojawiły się inne źródła zagrożenia. Aktorzy ekonomiczni czy sieci polityczne albo polityczno−ekonomiczne nazywani oligarchami w Rosji, tytanami w Chor−

wacji, czy zapaśnikami w Bułgarii w różny sposób i z różnym powodzeniem usi−

łowali przejąć albo obejść państwowe prawo. Powiązania klientelistyczne są po−

litycznie wpływowe, a czasami posiadają znaczny wpływ na tworzenie i stoso−

wanie prawa. Używają oni swoich wpływów, aby zmienić krępujące ich działal−

ność formalne ograniczenia i zastąpić je nieformalnymi, a nawet antyformalny−

mi. Często wpływają na tworzenie wyjątków w obowiązywaniu prawa, na prze−

dłużanie w nieskończoność procesów sądowych albo na zamykanie wstępnych postępowań i otwartych spraw sądowych, minimalizowanie kar itd. Sieci te skła−

dają się z byłych pracowników służb specjalnych, członków starej nomenklatury oraz nowobogackich, działających na styku rynku i zorganizowanej przestępczo−

ści. Działanie tych sieci układów nie jest jawne. W krajach postkomunistycz−

nych, podobnie jak i innych miejscach na świecie źródła niezawisłości sądownic−

twa w większości są pozaprawne.

Powstaje pytanie, jak przeciwdziałać takim źródłom presji na prawo? Jedno z rozwiązań, oczywiste dla każdego prawnika, to instytucjonalizacja niezawisło−

ści sądownictwa. W wielu krajach podjęto działania w tym kierunku, lecz nie za−

wsze z dobrym skutkiem dla funkcjonowania rządów prawa. Środki użyte do bu−

dowania autonomii instytucjonalnej sądownictwa albo przynajmniej środki uza−

sadnione w ten sposób, mogą chronić niekompetencje, afiliacje polityczne czy po prostu zwykłą korupcję. Kilka z krajów postkomunistycznych, w tym Polska,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Since bioretention cells cannot infiltrate the runoff from intense storm events, in such cases the excess water is conveyed through the system further downstream to a vegetated

w Północnej Korei może zwiedzić tylko wybrane (nie przez siebie) miejsca, rozmawiać z bardzo niewieloma ludźmi, podstawionymi mu przez miejscową władzę, a nawet

Here, we fabricate novel photo-lithographically defined CNT pillars that are conformally coated with amorphous silicon carbide (a-SiC) to strengthen the interlocking of individual

W przeciwieństwie do kapłana i błazna, nie tyle on sam jest aktywny, ile raczej gromadzące się wokół niego zdarzenia aktywizują go do działania. Natężenie otaczających go

Автор наглядно показывает, что женское тело героини — это то место, где начинается и заканчивается их мужское восприятие ее (как другого), что и объ-

Dobro wspólne, według św. Tomasza, je st przyczyną celow ą społecz­ ności politycznej. Społeczność polityczna nie istnieje dla jakiegokolwiek celu, ale po to, by aktualizować

Wy- brane kraje UE zwiększyły stawki podatku PIT w najwyższym progu podatko- wym (por. Pomimo ogólnego wzrostu podatku dochodowego od osób fi- zycznych, w wielu krajach

After discussing the classification of the world’s languages according to their vitality, the author presents the language situation in Australia and offers a definition of