• Nie Znaleziono Wyników

J., N iektóre rośliny w ykazujące działanie hormonów ludzkich i zwierzęcych

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "J., N iektóre rośliny w ykazujące działanie hormonów ludzkich i zwierzęcych"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Zalecono do bibliotek nauczycielskich i licealnych pismem M inistra Oświaty n r IV/Oc-2734/47

Wydano z pomocą finansową Polskiej Akademii Nauk

TREŚĆ ZESZYTU 4 (2150)

W o j t u s i a k R. J., Zanieczyszczenia m órz i oceanów ... 85 S z a b u n i e w i c z B., S tru k tu ra i czynność białka — dwuarkuszow e m olekuły 89 P i e n i ą ż e k S. A., „Kozy, co zjadły cesarstw o ... 90 Ż y ł k a A., Pasków ka, B ufo calamita — n ajm niej znana ropucha krajow a . 92 K o w a l s k i B., Trzeciorzędowa rzeźba Wzgórz S trz e g o m sk ic h ...94 P a j o r W. J., N iektóre rośliny w ykazujące działanie hormonów ludzkich

i zwierzęcych ... 96

J a r o n i e w s k i W., Trzydziestolecie Oddziału Łódzkiego PT P im. K opernika 99 Drobiazgi przyrodnicze

Pokłosie Roku Kopernikow skiego (A. Łaszkiewicz) . . . . . . . 103 D awniej szum iały lasy — dziś szum ią fale (A. Kaczm arek) . . . . 105 R o z m a i t o ś c i ... 106 K ronika naukow a

M iędzynarodowe Sym pozjum Biologii Gleby w Keszthely (Węgry) (J. Za- b a w s k i ) ... 107 Recenzje

K. D e m e l : Morze, jego życie i zasoby (F. C h r z a n ) ... ... 108 A. D r o p p a : Slovenske jaskyne (J. O tę sk a -B u d z y n )...109 Podm oskowje: Mapa myśliwych i rybaków (J. Piątkowski) . . . . 109 M I. B u d y k o , Ł. S. G a n d i n , O. A. D r o z d o v , I. Ł. K a r o l , Z. I. P i w o w a r o v a : Perspektyvy vozdiejsvija na globalnyj klim at (C. K o la g o ) ... 110 L. S t o c h : M inerały ilaste (A. L angier-K uźniiarow a)...110 TROPEX 72. P raca zbiorowa (A. K a m i ń s k i ) ... 111 F. S. B i l l e t t , A. E. W i l d : P raetical Studies of Anim al Developm.ent (A. J a s i ń s k i ) ...111 K om unikaty

VI O lim piada Biologiczna dla uczniów szkół średnich w r. szkolnym

1976/1977 112

S p i s p l a n s z T. MANDARYNKA, A ix galericulata L. Fot. W. S trojny

II. DĄB SZYPUŁKOWY, Quercus robur L., kw itnąca gałązka. Fot W. S trojny III. M. KO PERN IK na znaczkach pocztowych. Fot. A. Łaszkiewicz

rv a . SKAŁY „PRZĄDKI”. Fot. F. Sikorski

IVb. SKAŁY „PRZĄDKI” — fragm ent. Fot. F. Sikorski

O k ł a d k a : RZEKOTKA DRZEWNA, Hyla arborea L. Fot. W. Strojny

(3)

P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E

O R G A N P O L S K I E G O T O W A R Z Y S T W A P R Z Y R O D N I K Ó W I M. K O P E R N I K A

( R o k z a ło ż e n ia 1875)

KW IECIEŃ 1976 ZESZYT 4(2150)

ROMAN J. W OJTUSIAK (Kraków)

Z A N IE C Z Y S Z C Z E N IA M Ó R Z I O C E A N Ó W

Jeszcze przed ostatnią wojną światową morza i oceany uważane były za niewyczerpane źró­

dło pokarm u i woda ich była czysta. Dziś już tego nie można powiedzieć i zanieczyszczenie hydrosfery stało się jednym z najważniejszych zagadnień ochrony środowiska człowieka. Z jed­

nej istrony zanieczyszczenie mórz powoduje masowe ginięcie świata ożywionego, stanow ią­

cego pożywienie dla wzrastającej ilościowo ludzkości, z 'drugiej zmienia procentowy skład pierw iastków tworzących powietrze, którym oddychamy. Głównym producentem tlenu są glony morskie, które podczas asymilacji w yda­

lają w olny tlen do atmosfery. Ginięcie glonów

; na skutek postępującego zatrucia wód morskich powoduje coraz bardziej zmniejszanie się za­

wartości tlenu w powietrzu. Równocześnie roz­

wój przem ysłu i wszelkich środków lokomocji poruszających się dzięki spalaniu węgla lub ben- zyny powoduje stały wzrost dw utlenku węgla w atm osferze i zm iany w klimacie. S tąd zain­

teresow anie postępującym zanieczyszczaniem mórz i oceamów jest obecnie jednym z n ajb ar­

dziej aktualnych i posiada ogólnoświatowe i ogólnoludzkie znaczenie. Zagadnieniem tym zajęło się w ostatnich czasach szereg uczonych zachodnio-europejskich w w ydawnictwie „Nau- tilu s”, finansow anym przez znaną szwajcarską

1 1

firm ę farm aceutyczną „Ciba”. Z niektórym i po­

danymi w n im faktam i w arto się krótko zazna­

jomić.

Człowiek zużytkowuje współcześnie trzy ol­

brzymie zsypy n a śmiecą: powietrze, ziemię i morza. Możliwość rozpuszczenia i rozkłada­

nia zanieczyszczeń - w morzach jest olbrzymia, ale istnieją substancje, np. rtęć, ołów lub chlor­

ki organiczne, które na zniszczenie są niesły­

chanie odporne. 0 ’ S u l l i v a n w pracy swej, przedstawionej na posiedzeniu Royal Society w Londynie w 1970 r. podkreślił, że trudno jest ocenić możliwości samooczyszczania się ocea­

nów, gdyż w skutek pewnych procesów fizycz­

nych i biologicznych może wystąpić w niektó­

rych rejonach koncentracja zanieczyszczeń.

Dla poznania stopnia skażenia mórz należy ustalić, jakie zanieczyszczenia odprowadzane są do morza, skąd pochodzą, co się z nimi dzieje i jakie powodują skutki. Mogą one za­

grażać bezpośrednio zdrowiu człowieka, prze­

szkadzać w jego działalności, zmniejszać zasoby żywnościowe, a mogą także wpływać nieko­

rzystnie na cały ekosystem, którego częścią jest człowiek. W pracowniach stosunkowo łatwo ba­

dać w pływ zanieczyszczeń na wzrost, rozród i zachowanie się organizmów, ale wyniki uzy­

skane muszą zostać sprawdzone w w arunkach

(4)

naturalnych. Badania pow inny objąć zarówno krótkofalowe, jak i długofalowe następstw a biologiczne u 6 grup organizmów: fitoplankto- nu, zooplanktonu, robaków, mięczaków, staw o­

nogów i ryb. Powinno się przy ty m uwzględnić w szystkie stadia rozwojowe, aby ustalić czy is t­

nieje szczególna wrażliwość danego organizm u w jakim ś okresie jego życia. 'Zagadnienia te są obecnie bardzo .aktualne, gdyż jak obliczył C r o n i n z U niw ersytetu w M aryland, przy obecnym zanieczyszczeniu wód USA i przy d a l­

szym wzroście populacji ludzkiej tego kraju, ilość zanieczyszczeń w zrośnie 2-krotnie w ciągu najbliższych 20 lat. Perspektyw y przeżycia o r­

ganizmów morskich, tzn. okres po upływ ie k tó ­ rego nie będą m ogły one poradzić sobie z za­

nieczyszczeniem wody, wynosi, w edług Croni­

na, dla szelfu A tlantyckiego około 40 lait. Tym ­ czasem szybki w zrost populacji, technizacji i pow staw anie now ych źródeł zanieczyszczeń następuje szybciej niż możliwość zbadania ich biologicznych skutków. Ciągle jeszcze ludzkość żyje tradycją, że m orze je st nieograniczonym zsypem na śmieci. Głównym następstw em za­

trucia m órz i oceanów je st naruszenie ekosys­

tem u, k tó ry pow stał i rozw ijał się n a drodze stopniowej i powolnej selekcji gatunków i p ro­

cesów przebiegających w określonych w aru n ­ kach fizycznych, chemicznych i biologicznych.

W edług C ronina najgroźniejszym i są tak ie zm ia­

n y środowiska, które przekraczają możliwości genetyczne. Z ty c h względów ludzkość pow in­

na obecnie z zaistniałych faktów w yciągnąć od­

pow iednią naukę.

Jednym z najbardziej niebezpiecznych czyn­

ników zagrażających środow isku m orskiem u jest radioaktywność^ Zagadnieniem ty m zajął się ostatnio prof. Michael B e r n h a r d z Włoch, pracow nik Euratom u. P rzepisy m iędzynarodow e w spraw ie odprow adzania odpadów radioaktyw ­ nych do m órz są 'dość ściśle przestrzegane i nie notuje się pod ty m względem n a razie poważ­

niejszych wykroczeń. Jedn ak B ernhard obawia się, że te n stan rzeczy n ie będzie trw a ł wiecz­

nie. Należy się spodziewać, że za 30— 50 la t konw encjonalne źródła energii zostaną zastą­

pione przez energię atom ow ą. Przy w ytw arza­

n iu te j energii pow stają izotopy radioaktyw ne, któ re stanow ią potencjalne niebezpieczeństwo, gdy dostaną się d o mórz. Morze zaś jest szcze­

gólnie narażone n a skażenie, gdyż stanow i ideal­

ne m iejsce odprow adzania znacznych ilości od­

padów o niskim stopniu radioaktyw ności, a po­

za tym, brzegi jego są najdogodniejszym m iej­

scem do budow y elektrow ni atomowych, które potrzebują znacznych ilości w ody .chłodniczej.

Ilości odpadów radioaktyw nych są różne i za­

leżą od rodzaju instalacji. W każdym razie większość odpadów, bo aż 98% m usi zostać gdzieś składow ana n a setki la t n a to, aby ich radioaktyw ność spadła do poziomu bezpieczne­

go. P onadto skład odpadów radioaktyw nych jest inny z reaktorów atom ow ych i zaw iera in ­ ne izotopy niż odpadów pochodzących z elek­

trow ni atomowych. Skażenie środowiska przez różne ty p y izotopów może być rów nież roz­

m aite (tabela 1).

Oprócz otrzym yw anych przy produkcji ener­

gii atom ow ej izotopów, pow stają odpady, które wyprowadzone do wód mogą spowodować nie­

zam ierzony w zrost radioaktyw ności w środowi­

sku morskim. Odpady te nie są rów nom iernie rozpuszczane. Niektóre z nich ulegają koncen­

tracji, wzgl. akum ulacji. Odpady odprowadzane do m orza zostają rozpuszczone i rozprowadzone na drodze dyfuzji oraz roznoszone są przez p rą­

dy m orskie poziome i pionowe. Substancje n u ­ klearne łączą się także ze składnikam i wody m orskiej, tw orząc nierozpuszczalne związki.

Wreszcie substancje radioaktyw ne mogą zostać w chłonięte przez organizm y morskie i ulegają roznoszeniu podczas poziomych i pionowych w ędrów ek tych ostatnich.

Nie m niej w ażne od rozcieńczenia fizycznego jest rozcieńczenie chemiczne albo izotopowe, polegające n a rozcieńczeniu radioizotopów w izo­

topie trw ałym . Podobny efekt zachodzi, 'gdy ra­

dioizotop przechodzi w pierw iastek podobny chemicznie, np. stront w wapń, cez w potas itp. Biologiczne rozcieńczenie polega n a w pro­

wadzeniu substancji radioaktyw nych, skum ulo­

w anych pierw otnie w organizmach żyjących w środowisku skażonym, które przechodzą do nowych kom órek produkow anych w środowisku nieradioaktyw nym . Ta aktyw ność po każdym podziale komórkowym ulega do połowy zm niej­

szeniu w stosunku do ilości w komórce m acie­

rzystej. 'Zarówno rozcieńczenia izotopowe, jak i biologiczne m ają wielkie znaczenie w morzach i oceanach, gdyż woda m orska zaw iera p ier­

w iastki w dość dużym stężeniu.

Poza procesami rozcieńczania substancji ra ­ dioaktywnych, istn ieją procesy ponownej kon­

centracji jak: sedym entacja, adsorbeja lub aku­

m ulacja różnych substancji radioaktyw nych przez organizm y morskie. Spraw a ta posiada ogromne znaczenie dla człowieka, gdyż zwie­

rzęta morskie stanow ią pokarm dla ludzi. Tym -

T a b e l a 1 Najw ażniejsze pierw iastki prom ieniotwórcze spotykane

w środowisku m orskim

Produkty rozszczepie­

nia

Okres poło­

wicznego rozpadu

Radioizotopy

Okres poło­

wicznego rozpadu

Stront-89 50.5 dni Kobalt-60 5.2 lat Stront-90 27.7 lat Kobalt-58 72 dni

Itr-90 2.3 lat Srebro-llOm 253 dni

Cyrkon-95 65 dni Żelazo-59 45 dni

Niob-95 35 dni Mangan-54 291 dni

Ruten-103 39.8 dni Chrom-51 28 dni

Ruten-106 1 rok Cynk-65 245 dni

Cez-134 2.3 lat Kadm-113m 5.1 lat

Cez-137 30.5 lat

Cer-141 33 dni

Cer-144 285 dni

Jod-131 8 dni

(5)

87

Ryc. 1. Brzeg m orski silnie zanieczyszczony czasem wiadomo od jakiegoś czasu, że zaw ar­

tość niektórych pierw iastków promieniotwór­

czych przekracza w ielokrotnie koncentrację ich w wodzie, a organizmy posiadają zdolność ich kumulowania. K um ulują zaś izotopy radioak­

tyw ne albo bezpośrednio z wody morskiej, albo z organizmów, którym i się żywią, a więc w obrębie łańcucha pokarmowego (talbela 2).

W arto podkreślić, że człowiek tylko w niewielu krajach je chieb z glonów morskich, natom iast spożywa przeważnie zwierzęta mięsożerne: dor­

sze, śledzie, m akrele itp. Na lądzie odwrotnie, nasz pokarm składa się z roślin upraw nych i z imięsa zw ierząt roślinożernych lub wszystko- żernych. F akty te -są ważne przy przewidywa­

niu skażeń radioaktyw nych u ludzi, gdyż nie­

które radioizotopy ulegają koncentracji w łań­

cuchu pokarmowym, zaś inne dekoncentracji.

Potrzebna jest więc znajomość dróg przecho­

dzenia poszczególnych izotopów w ekosystemie i drogi przechodzenia ze środowiska morskiego do organizmu człowieka. Substancje te mogą działać na ludzką populację bezpośrednio po­

przez plaże skażone lub przez naprom ieniowa­

ne pokarm y pochodzenia morskiego albo po­

średnio, gdyż uniem ożliwiają wykorzystywanie morza przez człowieka.

Ponieważ nie m a dotąd sposobu usunięcia z organizmów izotopów radioaktywnych, trzeba robić wszystko, aby nie dopuścić ich do orga­

nizmu. Nie można n aturalnie uniknąć całkowi­

cie naprom ieniow ania, bo pew na ilość radioak­

tywności istnieje wszędzie. Dopiero bomby ato­

mowe zrzucone n a Japonię w 1945 r. wzmogły to niebezpieczeństwo i spowodowały opracowa­

nie norm dla ochrony przed radiacją przez In ­ ternational Commission on Radiological Pro- tection. Podano norm y m aksym alne dopuszczal­

nych dawek naprom ieniow ania dla osobnika i populacji oraz dopuszczalne koncentracje sub­

stancji prom ieniotwórczych w wodzie, powie­

trzu i w pokarmach. Rozmaite kraje badają w określonych odstępach czasu wodę pitną, po­

w ietrze i pokarm y oraz czuwają, aby zapobiec skażeniom radioaktyw nym . Zapobieżenie roz- przesitrzenianiu się substancji radioaktyw nych w środowisku morskim wymaga jednak wszech­

stronnych studiów z dziedziny fizyki, -chemii, geologii i biologii oraz odpowiednich programów i*

Ryc. 2. Pobieranie próbek wody

badań. Program y te muszą uwzględnić specy­

ficzne cechy środowiska morskiego w danym rejonie, konieczność odprowadzania odpadów oraz potrzeby konsum pcyjne ludzi żyjących na tych obszarach ii odpowiednie obyczaje dotyczące spożywania ry b w danym kraju. Sprawy te są w tej -chwili nie najgorzej kontrolowane, ale wzrost użycia energii atomowej, łodzie atomo­

we podwodne i lotniskowce oraz tankowce ato­

mowe itp. mogą ten układ w przyszłości zmie­

nić na niekorzyść człowieka, jego zdrowia i ży­

cia. Dlatego też wielu ludzi zadaje sobie p y ta­

nie, czy musimy korzystać z tej energii?

W ostatnich latach wiele uwagi poświęca się także innym formom zanieczyszczaniia mórz i oceanów. Naukowy K om itet do Badań Ocea­

nicznych (Seientific Commitee on Oceanie Re­

search) zdefiniował zanieczyszczenie m orza ja­

ko: „W prowadzenie przez człowieka do środo­

wiska morskiego substancji wywołujących szko­

dliwe skutki, jak: uszczerbek żywych zasobów morza, niebezpieczeństwo dla zdrowia ludzkie­

go, przeszkodę w działalności na morzu, m. in.

w rybołówstwie oraz zmniejszenie uroku mo­

rza”. Człowiek od daw na wprowadzał ścieki dó wód słodkich i mórz. Obecnie, obok ścieków miejskich, wprowadza się także ścieki przem y­

słowe. Gdy ścieki odprowadzane są n a po­

wierzchnię wody, następuje częściowe samo­

oczyszczanie przez utlenienie i rozkład związ­

ków oraz wyginięcie zarazków chorobotwór­

czych. M ineralizacja w środowisku wodym o dobrej równowadze hiologicźnej zachodzi dzięki dobrem u utlenieniu. Gdy ilość tlen u jest za niska (ok. 0,001%) zmniejsza się aktywność fitoplanktomu, a m ineralizacja tlenow a zositaje zastąpiona przez anaerobiozę. Woda nabiera wówczas przykrego zapachu i zabarwienia, na­

stępuje śmierć ryb i innych zwierząt.

Średnia ilość -dzienna substancji ściekowych wynosi w zachodniej Europie ok. 110 g n a oso­

bę, zaś średnia ilość ścieków całej populacji świata wynosi około 125 000 ton. Gdyby ścieki te zostały rozprowadzone rów nom iernie w mo­

rzach, nie groziłoby to naturalnej równowadze.

Niestety ścieki w yprowadzane są przy brzegach morskich. Skutkiem tego zmiejszenie ilości tle ­ nu w ystępuje najczęściej w wodach przybrzeż­

nych, oo zagraża życiu wielu zwierząt, któ re tu

(6)

88

T a b e l a 2 . W skaźniki koncentracji niektórych radioizotopów i izotopów trw ałych

w organizm ach morskich

Pierwiastek

Koncentracja w wodzie mor­

skiej g/l

Wskaźnik koncentracji

glony duże plankton bezkręgowce ryby

Sód 10.56 1 1 0.5 0.07

Potas 0.38 10 10 10 10

Cez 0.0000005 10 1 10 10

Magnez 1.27 1 1 1 0.1

Wapń 0.4 2 2 ‘ 0.5 1

Stront 0.013 100 1 5 0.1

Chrom 0.00000005 5000 2000 20 100

Mangan 0.000002 5000 1000 500 5000

Żelazo 0.00001 1000 10000 500 1000

Kobalt 0.0000001 400 1000 1000 10

Miedź 0.0000001 100 10000 5000 1000

Cynk 0.00001 1000 10000 10000 500

Kadm 0.0000001 200 1000

Itr 0.0000003 100 100 500 10

Cyrkon ? 1000 1 500 100

Niob ? 1000 10 50 10

Ruten 0.0000000008 500 100 100 1

Cer 0.000000005 1000 1000 100 100

Fosfor 0.00001 1000 20000 10000 30000

Węgiel 0.028 1000 3000 1000 5000

Jod 0.00005 1000 10 10 10

Właśnie się rozradzają. N iektóre gatunki, jak ostrygi i om ułki spędzają całe życie u ujścia wielkich rzek, natom iast krew etki i wiele ga­

tunków ry b pozostaje tu w e wczesnej młodości.

Łososie i inne gatunki ry b m orskich spędzają przy w ybrzeżach pew ien czas podczas swych wędrówek. Beztlenowe w arunki zabijają młode form y i u tru d n iają m igracje. Wiele gatunków zw ierząt morskich ginie przy spadku tlen u roz­

puszczonego w wodzie poniżej 1,25 m g/l w cią­

gu kilku gadzin. Praw idłow y wzrost i możność przeżycia określa ilość tlen u wynosząca 5 mg/l.

Jeżeli jest niższa, może ulec osłabieniu aktyw ­ ność odżywcza i przyrostu. Toteż w USA u sta­

lono jako norm ę 5,0 m g/l Oa w wodach p rzy­

brzeżnych.

Obecność m ikroorganizm ów w ściekach m iej­

skich stw arza jeszcze inne niebezpieczeństwo.

B akterie i w irusy zostają w chłonięte przez ostrygi i omułki, które jako tzw. biofiltry, m ają zdolność akum ulow ania ich w swym ciele. To­

też znane są, także z ostatnich dziesiątków lat, liczne przypadki zachorowań na ty fu s i żół­

taczkę zakaźną po spożyciu surow ych ostryg na bankietach w Anglii, Holandii i Niemczech.

M usiano tu znów w prow adzić odpow iednie n o r­

m y dla ilości b akterii z grupy coli, aby zabez­

pieczyć hodowle ostryg.

W hodowli ostryg zachodzi jeszcze jedna kom plikacja zw iązana z m ineralizacją sub stan ­ cji organicznej. Ta ostatnia stw arza w aru nk i dla

rozw oju fitopianktonu, a nadm ierny jego roz­

wój może wywołać zachwianie równowagi eko­

logicznej. W przypadku nadm iernego rozmno­

żenia się wiciowców następuje zahamowanie rozwoju larw ostryg, a naw et upośledzenie w zrostu ostryg dorosłych. Jeżeli rozwiną się masowo gatunki toksyczne glonów, np. Gony- aulax i Prorocentrum , ostrygi pochodzące z ta ­ kich okolic mogą powodować zatrucia gastrycz- ne, a naw et paraliż.

Ujścia ścieków w pobliżu plaż mogą spowo­

dować także zakażenia u kąpiących się ludzi.

Toteż do oceny wody w kąpieliskach używać się powinno odpowiednich testów i norm dla bakterii typu coli. Dużo infekcji w yw ołują u kąpiących się 'w zanieczyszczonych wodach saprofity żyjące w skórze i błonach śluzowych.

Skóra staje się wówczas zmacerowana i traci odporność, co umożliwia mikroorganizmom in­

fekcje, zapalenia skóry, uszu i dróg oddecho­

wych. Prof. Christian S c h a e f f e r uważa, że kolektory ścieków powinno się umieszczać w ta ­ kich m iejscach wybrzeża, gdzie kierunki w ia­

trów, cyrkulacja wody, mieszanie się i dyfuzja pozwolą n a zm niejszenie zanieczyszczenia plaż i zakażenia lub zatrucia ludzi. Tam gdzie jest to niemożliwe, powinno się wodę m orską chlo­

rować, aby ją zdezynfekować. Powoduje to jed­

nak znowu niebezpieczeństwo dla ostryg i omuł- ków oraz innych zwierząt.

(7)

89 BOŻYDAR SZABUNIEWICZ (Gdańsk)

S T R U K T U R A I CZY N N O ŚĆ B IA Ł K A — D W U A R K U S Z O W E M O L E K U Ł Y

Z p u n k tu w idzenia itzw. stru k tu ry pierw szorzędnej białko jest nicią kow alencyjnie ze sobą zespolonych ogniw aminokwasowych, nazywanych również amino- kwasowymi „resztam i”. Jedno ogniwo tego łańcucha ma długość 0,36 nm. Jeśli więc białko, jak np. pod- jednostka alfa hemoglobiny człowieka, m a 141 am ino­

kwasów, to długość jego polipeptydowej nici m ierzy­

łaby około 50 nm. Istnienie takich „w yprostowanych”

m olekuł białka jest rzadkością. Każde aminokwasowe ogniwo m a szereg aktyw nych grup, do których z re ­ guły należą grupa iminowa (-NH-), krrbonilow a (-CO-) i rodnik R znam ienny dla am inokwasu (ryc. 1). Po­

szczególne aktyw ne grupy w ysycają się wzajemnie.

Niekiedy łączą się siłam i van der Waalsa, jak np. al­

kilowe rodniki aminokwasów alaniny i leucyny. P rzy­

kładem połączeń kowalencyjnych wewnątrzcząsteczko- wych są wiązania m ostkam i dwuisiarcźkowymi (-S-S-) pomiędzy ogniwami dwóch cystein. Z reguły dochodzi do łączenia się m ostkam i wodorowymi na przykład m ię­

dzy grupam i iminowymi i karbonilowym i. Takie ze­

spolenia prowadzą do tzw. konform acyjnego ukształ­

tow ania nici peptydowej.

S tru k tu ra drugorzędowa białka pow staje bardzo często drogą uform ow ania się spirali alfa Paulinga i Coreya. Innym sposobem fałdow ania się polipepty- dowych łańcuchów jest tzw. form acja arkuszy beta.

Najczęściej zachodzi to w ten sposób (ryc. 1), że dwie peptydowe nici u k ładają się antyparalelnie, tj. rów no­

legle względem siebie, ale przeciwnie kolejnością ato­

mów łańcucha. Z ryc. 1 widać, że odcinki peptydu są zespolone w iązaniam i wodorowymi (klamry). Po prze­

ciwnej stronie peptydu znajdują się inne grupy irni- nowe ii karboksylow e, i te m ogą się angażować w po­

łączeniach z odcinkam i innych peptydowych nici. Tą

R

CHL .,OH

S iH'

o g n i w a H2N

r n 1 i— n + 1 — 11— n * 2 — 1 q

p 11 H p U ł A m in o k w a s

, R 7 H B n, R

HQ

'C - ,

OII

1 /V n 0

L) P>

' O H

t L - n + m + tt° --- 11— n * m — 1H\\ \

o g n i w a

i h "

H O.

O (

0 I-I y

li n i

>

Ryc. 1. Schem at tw orzenia się stru k tu ry beta z dwóch antyparalelnie ułożonych nici tego samego peptydu.

Początek (aminowy) polipeptydu — 1. Koniec (karbo­

ksylowy) — z. Pomiędzy nim i po trzy antyparalelnie ułożone ogniwa aminokwasowe (-NH-CH(R)-CO-).

Układ obu łańcuchów jest lekko splisowany, ale na rycinie przedstaw iony płasko. Rodniki R należy sobie przedstaw ić prostopadle do łańcucha, powyżej albo po­

niżej płaszczyzny papieru. Strzałki wskazują kierunek ogniw. U góry na praw o — wzór oddzielonego, nie skondensowanego am inokwasu. W iązania kowalencyj­

ne są przedstaw ione kreskam i, wiązania wodorowe — klam ram i: proton H jest związany równocześnie z azotem grupy iminowej i z sąsiednim tlenem grupy

karbonilowej

drogą form ują się „arkusze beta” o znaczniejszej po­

wierzchni.

S tru k tu ry bata są znamienne dla 'tzw. skleroprotei- dów, albo albuminoidów tkanki łącznej, szkieletu, że­

latyny, keratyny itp. W ostatnich latach okazało się, że arkusze beta tworzą się również w niektórych biał­

kach gl&buradinych. Jednym z reprezentantów jest konkanaw alina A (Con A), typowa i najlepiej znana z lektyn.

Lektyny są białkam i roślinnym i otrzymywanymi głównie z nasion, m .in. Con A z ziaren fasoli. Ich szczególną, a trudną do wytłumaczenia, cechą jest zdolność aglutynow ania erytrocytów, w dodatku odpo­

wiednio do grupowej przynależności człowieka. L ekty­

ny aglutynują również inne komórki szczególnie zmie­

nione działaniem wirusów, karćinogenów czy prom ie­

niowaniem. Do nie m niej szczególnych cech należy mitogeniczne działanie niektórych lektyn: pobudzają one limfocyty do wzrostu a potem do podziału.

Aktywność lektyn może być łatw o zniweczona przez niektóre proste sacharydy. Na przykład Con A jest blokowana przez glukozę i mannozę. Tak samo dzia­

łają polisacharydy, w których składzie znajdują się powyższe monosacharydy. W arunkiem komórkowej tk - tywności lektyn jest ich chemiczne związanie się z m em braną. Związanie się następuje przez zespolenie z monosacharydowymi grupami, wchodzącymi w skład stru k tu r powierzchniowych komórki. Wszystkie lek ty ­ ny m ają w m olekułach po jednym jonie m anganu i w apnia (Mn i Ca).

Con A jest tetram erem złożonym z 4 identycznych jednostek białkowych. Każda z ostatnich jest poje­

dynczą nicią polipeptydową o ciężarze 25500 d złożoną z 235 am inokwasowych ogniw.

Więcej niż połowa ogniw aminokwasowych należy

Ryc. 2. Uproszczony schem at układu łańcuchów przed­

niego (kreska grubsza) i tylnego (kreska cieńsza) a r ­ kuszy Con A- Łańcuchy arkusza przedniego biegną pod kątem do łańcuchów arkusza tylnego. Zaznaczone są pozycje tylko krańcow ych ogniw poszczególnych ła ń ­ cuchów. S trzałki w skazują kierunek od początku am i­

nowego do końca karboksylowego. Ogniwa zaangażo­

wane ‘ w umocowaniu jonów śą .zaznaczone “kółkami, czarnymi dla Mn i jasnym i dla Ca. Dwa ogriiwa wiążą

równocześnie oba jony (poz. n r 10 i 20)

(8)

90

do układu arkuszowego. PozostEłe części peptydu ze­

spalają całość i oba arkusze ze sobą, jak też form ują zagłębienia dla jonów i szczelinę m iędzyarkuszow ą dla m olekuł su b stra tu sacharydowego. Każdy jon jest przymocowany w artościowościam i szeregu reszt am i- nokwasowych i przez dwie m olekuły wody. Elem enty te tworzą wokół jonów form ację dwóch oktaedrów , nieoo odkształconych działaniam i wew ną-trzcząs teczko- wyrni.

Dwie podjednostki Con A tw orzą dim er, zaś dwa dim ery — tetram er. Ten ostatni związuje 4 m olekuły specyficznego sacharydu. W tetram erze jednostki są ułożone antyparalelnie względem siebie i są zespolone ze sobą tylnym i arkuszam i.

Budowę bardzo przypom inającą Con A ma prealbu- miina osocza, białko będące -transporterem dla dwóch ważnych fizjologicznie substancji: horm onu tyroksyny i barw nika kom órek wzrokowych retinalu. P realb u - m ina je st również tetram erem , ale jej podjednostki są znacznie mniejsze. Liczą po 126 am inokw asów i m ają ciężar 13500 d. Postać dim eru prealbum iny jest prze­

strzennie przedstaw iona na ryc. 4.

W tetram erze dim ery u staw iają się do siebie ty l­

nym i ścianami, podobnie ja k w Con A (ryc. 3). Kie-

Ryc. 3. Schem atyczne przedstaw ienie ułożenia podjed- nostek Con A." Oba tylne i przednie arkusze beta w każdym dim erze (w tym sam ym poziomie) p rzed łu ­ żają wzajem nie płaszczyzny swych arkuszy (por. ryc. 4, prealbum ina). Zaznaczone są szczeliny, w których lo ­

kalizują się cząsteczki su b stra tu (glukozy, mannozy) runek biegu łańcuchów ścian tylnych obu dim erów je st praw ie dokładnie prostopadły chociaż w innej p ła ­ szczyźnie. Oba ty ln e arkusze są od siebie oddzielone szeroką szczeliną, w której zn ajdują się m iejsca p rz y ­ łączające tyroksynę.

T etram etr prealbum iny m a 4 m iejsca na przymoco­

w anie retin alu i wiąże tyleż jego cząsteczek (wraz z towarzyszącym m u białkiem). W tymże tetram erze znajdują się dwa m iejsca w iązania dla tyroksyny.

Z niejasnych jeszcze powodów, tetra m e tr przyłącza jednak tylko jedną m olekułę tyroksyny.

Ryc. 4. Stereoskopowy obraz dim eru (połowy w łaści­

wej m olekuły) prealbum iny. Różną grubość kreski za­

stosowano jedynie celem łatwiejszego odróżnienia łań ­ cuchów obu podjednostek. Łańcuchy o biegu an ty p ara- lelnym ułożone są po 4 w dwóch w arstw ach, przedniej (bliżej patrzącego) i tylnej (dalszej). W dimerze a rk u ­ sze beta przedłużają w zajem nie swoje powierzchnie.

Związane ze sobą łańcuchy brzeżne monomerów m ają rów nież bieg antyperalny. W edług C. C. F. Blake,a

i wsp.

D w uarkuszow ą form ację m ają również podjednostki immuinoglobuliin, a mianowiaie tzw. segm ent F ab ’ oraz białko Bence-Jonesa. Liczba aminokwasów w tych peptydach wynosi tylko około 110. W skład jednego z arkuszy beta wchodzą 4 antyparalelne łańcuchy, w skład drugiego — tylko 3. I te jednostki tw orzą di­

m ery z m iędzyarkuszow ą szczeliną, będącą praw dopo­

dobnie miejscem przyłączenia antygenu (C. C. F. B 1 a- k e i wsp.).

S tru k tu ra konform acyjna wyżej opisanych podjed­

nostek jest następstw em odpowiedniej sekw encji am i­

nokwasów. A rkuszowa stru k tu ra tw orzy się „sponta­

nicznie”, w prost działaniem pow inowactw w ew nątrz- cząsteczkowych, jak się zdaje bez enzymatycznej po­

mocy. W di- i tetram erach arkusze beta nie tylko są rusztow aniem molekuły, ale rozstrzygająco przyczy­

n iają się do związywania się podjednostek w s tru k tu ­ ry wyższego rzędu. Są one również składnikam i um o­

żliw iającym i zew nętrzną metaboliczną aktywność b iał­

ka. Wpływy otoczenia, przyłączenie się substratu, po­

jaw ienie się w sąsiedztw ie innej podjednostki powo­

dują adaptacyjne zmiany konform acji. Jakkolw iek m e­

chanizm tych zjaw isk nie jest jeszcze dostatecznie ro ­ zumiany, ale bez w ątpienia m a głębokie biologiczne znaczenie.

SZCZEPAN A. PIENIĄŻEK (Skierniewice)

K O Z Y , CO Z J A D Ł Y C E S A R S T W O

Pow iadają, że kozy zjadły C esarstw o O ttom ańskie.

Ł atw o przychylić się do tej teorii, kiedy podróżuje się latem po górach i w yżynach A natolii, w P a le sty ­ nie, Algeriii czy M aroku. Przejeżdża się przez setki kilom etrów ziemię, która pew nie kiedyś była upraw na i urodzajna. Na zboczach gór w idać reg u larn e terasy

przez człowieka kiedyś zbudowane. Obecnie ziemia zniszczona przez erozję, pozbawiona praw ie zupełnie roślinności, jest niem alże pustynią. Owszem, tu i ów ­ dzie w jakim ś załam aniu skalnym tuli się jeszcze j a ­ kaś roślinność zielna, sta ra się w ystrzelić w górę drzewko. W końcu i ono jednak nie uniknie bystrego

(9)

91

Ryc. 1. Opuncja rośnie i obficie owocuje naw et w r e ­ jonach, gdzie opady nie przekraczają 250 mm rocznie.

Tych roślin naw et koza nie zniszczy

oka kozła, k tó ry obeoTWie jego lłiśoie i ogryzie korę.

Nic dziwnego, że diabła wyobrażano sobie ta k często w postaci rogatego, czarnego kozła.

Latem 1975 r. w ędrowałem pograniczem M aroka i hiszpańskiej Sahary. Powiedziano mi, że S ahara po­

większa swoje obszary co roku o jeden kilometr.

Pew nie nie liczono tych kilometrów, ale było to b a r­

dzo obrazowe powiedzenie. Na południe i wschód od Agadinu, gdzie jeszcze sięgają przedpola Atlasu, opa­

dy w ahają się w granicach od 100 do 250 mm rocznie.

Było to w początkach września, upalnie i sucho. J e ­ chałem przez k ra j, który nazwałbym pół-pustynią, a jednak dość często w polu widzenia wyłaniał się pasterz ze stadem kóz.

Czym one żyją? Trudno odgadnąć. W ydawać by się mogło, że kilom etram i nie można tam znaleźć jednej żywej rośliny. A jednak kozy chodzą, penetrują te ­ ren i coś tam skubią. W iatr po zakończeniu pory deszczowej przynosi z dalszych stron nasiona efeme- rydalnych roślin tego rejonu. W ciągu następnego se­

zonu próbują one wykiełkować, zasiedlić teren, ale nie m ają żadnej szansy. Giną zanim zdążą się roz­

rosnąć. Tylko tu i ówdzie ocalały jakieś kaktusy tak strasznym i kolcami okryte, że naw et koza nie może im nic zrobić. Przy drodze domostwo M arokańczyka, lepianka z gliny. Przy lepiance ogród. Jedyną zieloną roślinność stanow i opuncja, okryta obficie jadalnym i owocami. I jej nie zniszczy n aw e t koza.

Ale trzeba jechać w góry A tlasu między M arake- szem i Agadirem, ażeby zdobyć najlepszą ilustrację diabelskiej roli kozy w niszczeniu wszelkiej roślin­

ności, w powolnym, ale trw ałym przekształcaniu te ­ renów, gdzie rosły naw et drzew a — w pustynię.

Ryc. 3. S tare drzewo arganii, z którego kozy objadły wszystkie liście i owoce

Jeszcze w Kasablance i w Raibaicde mówiiiono mi, że tam właśnie, w tej części Atlasu, kozy żyją na drze­

wach, jak wiewiórki. Myślałem jednak, że to przy­

słowiowa, bujna wyobraźnia południowców i obrazo­

wość ich języka na język francuski przełożona. W iel­

kie rzeczy! Przecież i u nas się mówi, że „na pochyłe drzewo wszystkie kozy skaczą”, acle to jeszcze niie czyni z nich wiewiórek.

Jechałem tedy z wielkim zaciekawieniem. Za Ma- rakeszem droga wiodła przez góry, pewnie na wyso­

kości bliskiej 1000 m nad poziomem morza. K raj był praw ie nie zaludniony, suchy, z rzadka widać było jakieś krzewy i karłow ate drzewa szpilkowe, ale co­

raz częściej, zwłaszcza w okolicach osiedla zwanego Argana, występowało drzewo, które nosi tu nazwę drzewa żelaznego albo po prostu arganii. Nosi ono nazwę łacińską Argania spinosa albo Argania side- roxylon.

Argania należy do rodziny Sapotaceae. Je st to drze­

wo dorastające 6, a naw et 8 m wysokości, w ystępu­

jące tylko w tej części M aroka na terenie obejm ują­

cym zaledwie 7000 km 2. Poza tym rejonem nie w y­

stępuje nigdzie indziej w Afryce, ani w innej części świata. Opady wynoszą tu około 250 mm rocznie, w y­

sokość nad poziomem morza od 500 do 1500 m.

Z daleka argania bardzo przypom ina oliwkę. Po­

kręcone, guzowate, niesłychanie malownicze, pewnie kilkusetletnie pnie, czasami popękane, wypróchniałe.

Gałęzie kolczaste, a na nich żółtawe owoce wielkości naszych śliwek węgierek. Całymi kilom etram i nie w i­

działo się innych drzew niż arganie. Rosły z rzadka na kam ienistej, zerodowanej glebie, gdzie tylko w za­

głębieniach skalnych znalazły trochę gleby.

Drzewo jest pożyteczne głównie ze względu na ja-

Ryc. 2. A rganie z rzadka rozsiane na półpustyni, gdzie opady wynoszą około 250 mm rocznie i gdzie

nie można latem znaleźć naw et śladu innej roślinności Ryc. 4. Osiemnaście kóz na 6-m etrowej arganii

(10)

92

dalną, bardzo arom atyczną, cenioną przez tubylców oliwę, którą wyciska się z nasion zaw artych w tw a r­

dych pestkach. Drewno arganii jest bardzo tw ard e — służy do w ypalania węgla drzewnego oraz do innych celów gospodarczych.

Na tych arganóach żyją kozy. Kiedy ujrzałem jedno drzewo, na którym były jeszcze liście i owoce, n a li­

czyłem na nim 18 kóz, k tó re je dokum entnie spośród kolców w ybierały i w yjadały. Nie chodzi tu 0 pochyłe drzewo czy konar tuż nad ziemią, na który zwierzę mogłoby bez tru d u wskoczyć. Kozy w drapyw ały się na sam wierzchołek drzew, pew nie ze 6 m nad zie­

mią. O dbijając się lekko skakały w moich oczach z gałęzi na gałąź, rzeczywiście praw ie tak ja k w ie­

wiórki. Nie wierząc oczom — fotografowałem .

Na przestrzeni przeszło 80 km naliczyłem 30 stad, które pasły się wśród arganii. W ośmiu przypadkach widziałem kozy na drzewach. W pozostałych nie w d ra­

pyw ały się na drzewa po prostu dlatego, że zarówno liście jak i owoce już dawno zniknęły w ich prze­

pastnych żołądkach. Chodziły i coś tam wynajdyw ały na ziemi, bo poruszały wargam i. Przysiągłbym , że jadły kamienie, bo nic innego na tej przestrzeni nie widziałem.

Rejon w ystępow ania arganii kurczy się z roku na rok i ulega coraz to większemu przerzedzeniu, pow o­

dem tego są oczywiście kozy, które niszczą sta re drze­

wa i nie pozw alają na to, aby w yrastały młode.

ANTONI ŻYŁKA (Oświęcim)

P A S K Ó W K A (BUFO C A L A M IT A ) — N A JM N IE J Z N A N A R O P U C H A K R A JO W A

Ropucha pasków ka, Bufo calamita L aurenti, 1768 jest jednym z trzech gatunków ropuch (rodzina B ufo- nidae) żyjących na terenie Polski. Mimo że ostatnio znaleziono szereg nowych stanow isk tego g atunku na terenie całego k raju, w dalszym ciągu jest pasków ka ze względu na swój tryb życia najm niej znaną spo­

śród krajow ych ropuch. Dotychczas nie wyodrębniono żadnych ras geograficznych w obrębie tego gatunku.

Pasków ka zam ieszkuje Środkow ą Europę, Półwysep P irenejski, W ielką B rytanię (oprócz Szkocji), Irlandię i południową Szwecję. B rak jej na Półw yspie B ałk ań ­ skim i Apenińskim. W górach dochodzi do wysokości 1200 m n.p.m.

Pasków ka jest jednym z m niejszych gatunków ro ­ puch. Osobniki żyjące w Polsce osiągają z reguły 5—

6,5 cm długości, natom iast w południow o-zachodnich okolicach jej zasięgu geograficznego mogą dochodzić naw et do 8 cm długości. Sam ica jest nieznacznie w iększa od samca.

Ciało pasków ki jest k ró tk ie i krępe; głowa u m ia r­

kow anie szeroka z zaokrąglonym pyskiem , grzbiet pokryty brodaw kam i zakończonymi żółtym i lub czer­

wonymi plam kam i. Gruczoły uszne (parotydy) są p ła ­ skie, stosunkow o: małe, k u tyłow i nieco zwężające się, b ło n a'b ęb en k o w a niew ielka i praw ie niewidoczna. Na środkowych palcach tylnych nóg zn ajdują się podw ój­

ne modzele stawowe. P asków ka ma uderzająco k r ó t­

kie kończyny tylne. Błony pływ ne są krótkie, w y stę­

p u ją jedynie u nasady palców tylnych kończyn. Przez środek oliwkowo-zielonego lub brązowego grzbietu ciągnie się charakterystyczny podłużny żółty pasek.

Stąd wywodzi się polska nazwa tej ropuchy. Na grzbietow ej stronie ciała znajdują się niereguralnie rozmieszczone szaro -b ru n atn e lub czerw ono-brunatne plamy. Dolna stro n a ciała jest barw y biaław o-szarej, na udach i bokach brzucha nieco jaśniejsza. Na b rz u ­ chu mogą być również rozmieszczone ciem noszare p la ­ m y. Dzięki żółtem u paskow i na grzbiecie pasków kę

można z łatw ością odróżnić od pozostałych naszych gatunków ropuch (ryc. 1), chociaż w południow ej

F ran cji i na Półwyspie P irenejskim można spotkać okazy pozbawione żółtego paska. Samce posiadają niebieskaw o lub fioletowo ubarw iony pęcherz głosowy i b runatno-czarne modzele godowe na w ew nętrznej górnej stronie trzech palców przednich kończyn.

Pasków ka zamieszkuje przede w szystkim tereny o g runtach piaszczystych ze względu na łatw ość za- grzebyw ania się w takim podłożu. Żyje także w ogro­

dach, parkach, na piaszczystych wydm ach i na polach upraw nych (zwłaszcza zbożowych). Je st to gatunek bardzo odporny na brak wilgoci. Nieraz spotykano ją na piaskach porośniętych traw ą z dala od zbiorników wodnych. Je st ona również mało w rażliw a na zaw ar­

tość soli w podłożu, o czym może świadczyć jej obec­

ność na w ydm ach nadm orskich n a wielu wyspach M orza Północnego u wybrzeży Niemiec.

Spośród wszystkich naszych gatunków ropuch p as­

ków ka najchętniej i najspraw niej zagrzebuje się w podłożu. W ykorzystuje ona istniejące już nory (np.

gryzoni), lub w ygrzebuje nowe jam ki. Robi to w ten sposób, że posuwa się do tyłu w ydrapując ziemię tw ardym i rogowymi końcami palców tylnych kończyn.

Gdy jam k a osiągnie już pew ną głębokość, zwierzę od-

Ryc. 1. Pasków ka od strony grzbietowej. Fot. A. Żyłka

(11)

93 w raca się i grzebie przednim i łapami, jednocześnie

usuw ając z jam ki obluźnioną już ziemię przy pomocy tylnych nóg. Jam k a tak a prowadzi ukośnie wgłąb ziemi na głębokość kilkunastu lub kilkudziesięciu cen­

tym etrów. W jesieni zakopuje się paskówka bardzo głęboko (nawet do głębokości 3 m) i tak chroniona przed m rozami spędza zimę. Niekiedy w ykorzystuje n a ­

turalne kryjów ki w postaci szczelin skalnych, rum o­

wisk, czy też k ryje się pod większymi przedm iotam i leżącymi na pow ierzchni ziemi.

Bardzo charakterystyczny jest siposób poruszania się paskówki. Ze względu na krótkość tylnych koń­

czyn nie może ona skakać, lecz biega bardzo szybko na wszystkich kończynach z nieco uniesionym do góry ciałem. Z powodu takiego ruchliwego życia byw a ona także nazyw ana ropuchą żwawą. Biegnącą paskówkę bardzo łatw o pomylić można z przem ykającą się m y­

szą.

Mimo m ałych błon pływnych, w wodzie pasków ka porusza się spraw nie. Pływ a jednak w sposób od­

m ienny od innych płazów bezogonowych, wiosłując przem iennym ruchem wszystkich czterech kończyn.

Pasków ka przewyższa również pozostałe środkowo- -europejskie gatunki ropuch w um iejętności w spina­

nia się. Ten doskonały kunszt paskówki znali już przyrodnicy X V III wieku. W roku 1758 Rosel von R o s e n h o f obserwował pasków ki w szczelinach i szparach w pionowym m urze na wysokości około 1 m. W spinaczkę ułatw iają rogowe zakończenia p al­

ców, którym i ropucha może zaczepić się o każdą nie­

równość podłoża. Również śluz zwilżający brzuszną stronę ciała pom aga jej przy w spinaniu — dzięki nie­

mu pasków ka „przykleja” się do ściany skalnej.

Pasków ka jest w zasadzie zwierzęciem nocnym.

Z reguły dzień spędza w kryjów kach w ziemi, pod kam ieniam i, pod kępkam i traw , bądź w szczelinach murów. Jednakże nieraz osobniki tego gatunku sk ła ­ niają się do aktyw nego życia dziennego bardziej niż inne gatunki ropuch. F r o m m h o l d spotykał je naw et w upalnym dniu przy wysokim położeniu słoń­

ca na drodze polnej w pobliżu rozległego obszaru ste­

powego.

Pasków ka przestraszona i pozbawiona możliwości ucieczki opróżnia gruczoły skórne. Wtedy całe ciało pokryw a się białym spienionym "płynem o zapachu prochu strzelniczego. W ydzielina ta odstrasza zwierzę­

ta, dziięki czemu ipaskówtka nie m a zbyt wielu n a tu ­ ralnych wrogów (polują na nią czaple i niektóre inne ptaki). Bronią tą posługuje się jednak tylko w osta­

teczności. Ja d pasków ki jest bardzo toksyczny i po­

raża umieszczone z nią razem inne gatunki płazów.

Okres godowy u tego gatunku przypada na koniec kw ietnia i początek maja. W yjątkowo tylko przeciąga się on na miesiące letnie. N ajpierw wchodzą do wody samce i w tedy z nastaniem zmierzchu słychać ich do­

nośny głos interpretow any jako „ra — ra — ra — ra ”. W chórze głosy te przechodzą w monotonny te r­

kot ( „ a rrrrrrr r”). Pęcherze głosowe samców rozdyma- ją się przy tym tak silnie, że mogą swoją wielkością przewyższać wielkość głowy. Z początkiem m aja po­

jaw iają się też w wodzie samice, które w ydają cichy głos interpretow any jako „wiwiwiwi” przypom inający beczenie. Ze zbiorników wodnych najchętniej w ybiera paskówka w porze godowej staw y zarosłe trzciną i roślinam i błotnym i (często tatarakiem ). Można ją jednak spotkać rów nież w stosunkowo płytkich k ału ­ żach lub m łakach polnych zarośniętych traw ą. Po ko-

Ryc. 2. Pasków ki w terrarium . Fot. A. Żyłka

pulacji samica składa jaja, najczęściej w nocy. P ro ­ ces ten trw a zaledwie kilka godzin. Ilość jaj złożo­

nych przez jedną samicę waha się od 3000-4000. Two­

rzą one dwa sznury o długości 1,5-1,8 m. Średnica ja ­ ja wynosi 1,0-1,5 mm. Po złożeniu skrzeku paskówki wychodzą z wody i zaczynają pędzić aktyw ne życie lądowe. Czasem można jednak jeszcze późnym latem spotkać je w wadzie. Rozwój jaj przebiega dosyć szybko i przy nieco cieplejszej pogodzie larw y opusz­

czają osłonki jajow e już po 3—4 dniach. Bardzo szyb­

ko zanikają im skrzela zewnętrzne. K ijanki osiągają długość 25—30 mm. Od strony grzbietowej są one ubarw ione czarno z jaśniejszym paskiem przebiegają­

cym przez środek grzbietu. Pokarm ich stanowią szczątki zwierzęce i roślinne zbierane z dna zbiornika w raz z mułem. Przeobrażenie następuje po 6—7 ty ­ godniach i wtedy młode, około 1 cm długości, ropuszki opuszczają wodę i przechodzą do życia lądowego. Po­

ruszają się one tak szybko, że dorów nują chrząsz­

czom biegaczom. W ciągu pierwszego roku życia pas­

kówka osiąga 2 cm długości, a po 4—5 latach jest już zdolna do rozrodu. Pokarm jej stanowią głównie owady, a poza tym inne stawonogi, nagie ślimaki i robaki. W końcu w rześnia lub w październiku udaje się na spoczynek zimowy, najczęściej zagrzebana w ziemi.

Pasków ka doskonale nadaje się do hodowli w te r­

rarium . Powinno ono mieć około 60 cm długości.

W pomieszczeniu takim trzeba umieścić zbiornik z wo­

dą. Można iposadziić rośliny, ale m uszą to być gatunki mocne i o silnym system ie korzeniowym. W przeciw ­ nym bowiem przypadku pasków ki kopiąc jam ki szyb­

ko niszczą roślinność. T em peratura w ew nątrz te rra ­ rium powinna wynosić 10—20°C. W niewoli podaje się paskówkom muchy, chrząszcze, nagie ślimaki, dżdżownice, a naw et można je przyzwyczaić do je ­ dzenia kaw ałków mięsa. K l i n g e l h o f f e r podaje, że w niewoli można je tak oswoić, że przychodzą do ręki i pobierają z niej pokarm . W zimie powinno się im zapewnić spoczynek zimowy trzym ając te rra ria w niż­

szej tem peraturze. Można je też umieścić w chłodnym pomieszczeniu w skrzynkach wypełnionych ziemią przykrytą w arstw ą liści lub mchem. Jednak moje ob­

serw acje wykazały, że można je również całą zimę utrzym ać w aktywności.

W Polsce, podobnie jak w innych krajach Europy, paskówka podlega ochronie gatunowej.

2

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ażeby określić jego sprawność (wydajność) należy znać jego konstrukcję, warunki pogodowe, kąt jego nachylenia względem słońca oraz temperaturę absorbera. W

Pole pod krzywą zamkniętą pV jest równe pracy wykonanej przez silnik w czasie jednego cyklu.. W

6 Na temat historii i działań Pułku Ułanów Karpackich zob.: Ułani Karpaccy. Zarys historii pułku, red. Radomyski, Pułk Ułanów Karpackich.. Część ilustracyjna

Oliva Prat, en la publicación sobre la historia de las excavaciones de Rosas, incluyó un fragmento de la lámpara del tipo norteafricano, que no me ha sido facilita- do en el

It must be stressed that all data considered, it can- not be determined without doubt whether on Čatyrdag site, like on the Ay-Todor cape, the crematory burial ground was adjacent to

(Energy - Dispersive X-ray) spectrometry. Performed tests show the degree of human hair degradation depending on the examined factor and time. Keywords:

Można powiedzieć, że podobnie jak 2000 lat temu za pośrednictwem Ducha: Świętego Chrystus stał się człowiekiem, tak też za tym samym pośrednictwem czło­ wiek metanoi

An algorithm for the prediction of mean velocity profile , skin friction coefficient and the shape parameter of the compressible two-dimensional turbulent boundary layers is