• Nie Znaleziono Wyników

"Mieczysława Jastruna spotkania w czasie", Jacek Łukasiewicz, Warszawa 1982 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Mieczysława Jastruna spotkania w czasie", Jacek Łukasiewicz, Warszawa 1982 : [recenzja]"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Jacek Dąbała

"Mieczysława Jastruna spotkania w

czasie", Jacek Łukasiewicz,

Warszawa 1982 : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 76/2, 359-366

(2)

R E C E N Z J E

359

ty czn y m i, a w k o n sek w en cji i ponad m iejscem druku a n a lizo w a n y ch tek stó w . D y - ch otom iczn y podział (h istoryczn e i ah istoryczn e ro zu m ien ie rom antyzm u) n ie sta n o w i w p ra w d zie odkrycia, p o zw a la jed n ak u sy stem a ty zo w a ć etap y sporu o rom an tyzm , a tym sa m y m u porządkow ać m ateriał. O d p ow ied n i w yb ór i in terp retacja p iśm ie n ­ n ictw a jest p ow ażn ym atu tem pracy, in teresu ją cej n ie tylk o ze w zg lęd u na sw ó j przedm iot. C ały w y w ó d K a m iń sk ieg o św iad czy, jak isto tn e i p asjon u jące b a d a w ­ czo jest zagad n ien ie recep cji rom antyzm u.

M i ro sła w L a la k

J a c e k L u k a s i e w i c z , M IEC ZY SŁAW A JA S T R U N A SP O T K A N IA W C ZA ­ SIE. W arszaw a 1982. „C zyteln ik ”, ss. 476.

K siążk a Jacka Ł u k a siew icza ob ejm u je n ieom al cały dorobek tw órczy Jastru n a; w yd an a w r. 1982, u w zg lęd n ia w iersze do roku 1979. Z tego w zg lęd u n ie m a w niej m ow y o trzech ostatn ich tom ik ach p o ety ck ich — P u n k t y ś w ie c ą c e (1980), W i e r s z e

z o sta tn ie g o r o k u (1981), In n a w e r s j a (1982). L u k a siew icz n ap isał obszerne i szcze­

gółow o u d o k u m en to w a n e studium , w k tórym w 10 rozdziałach w y o d ręb n ił 10 g łó w ­ n ych k ręg ó w zn aczen iow ych a n a lizo w a n ej tw órczości: I. W o b e c z m y s ł ó w , II. W o b e c

r z e c z y , III. W o b e c obra z u — m o t y w R e m b r a n d t o w s k i , IV. W o b e c k o b i e t y — m o t y w E u r y d y k i , V . W o b e c ś m ie r c i — m o t y w p r z e jś c ia , V I. W o b e c o j c z y z n y — m o t y w y s z tu k i p o ls k ie j , V II. W obec h is to rii — p r z e m i a n y o b ra z u p o e ty , V III. C za s i p r z e ­ s t r z e ń w p o e z j i J a struna, IX. J a s t r u n i ś w i a t o w a d ó w , X . W o b e c K s ię g i — z a k o ń ­ czenie.

P o szczeg ó ln e obszary tem a ty czn e m ogą sta n o w ić ca łk o w icie a u ton om iczn e i za ­ m k n ięte opracow ania; k ażd y z n ich posiada określoną płaszczyzn ę o d n iesien ia , która w aru n k u je w jego ram ach zasadniczy k ieru n ek rozw ażań. Te zróżn icow an e tem a ­ ty czn ie rozd ziały p osiad ają jed n ak p ew n ą cech ę w sp ó ln ą , w y ra źn ie w id o czn y m o ­ ty w p rzew od n i — sta le obecną r e fle k sję nad czasem i sposobam i p rzeży w a n ia ś w ia ­ ta w p o ezji Jastruna. W zajem n ie p rzen ik ają się tu taj rozm aite plany: e p iste m o lo - giczn y, h istoryczn y, ak sjologiczn y, m eta fizy czn y itp. A utor stop n iow o w p row ad za czy teln ik a w n ajbardziej znaczące obszary św ia ta J a stru n o w sk iej p oezji. O garn ięcie p ra w ie ca łej poezji Jastru n a 1 b yło m o żliw e tylk o poprzez św iad om y i p o rząd k u

ją-1 S. S k w a r c z y ń s k a (Ś w i a t p o e t y c k i i ś w i a t n a u k o w y M i e c z y s ł a w a J a ­

struna. „ K ieru n k i” 1984, nr 13, s. 8) p odkreśla, iż ta k ie p rzed sięw zięcie n ie jest

ła tw e: „N iem ałą trudność sp raw ia sam w yb ór sposobu p ozn aw czego zb liżen ia do osoby M ieczy sła w a Jastru n a i do jego dzieła. N ie zaprow adzi p rzecież do celu p rześled zen ie jego drogi tw órczej od u tw oru do utw oru , i to zarów no przy ogra­ n iczen iu się do in terp reta cji sam ych tek stó w , jak i przy rozszerzeniu pola w id zen ia o k o n tek st b iograficzn y i h istoryczn y, sp ołeczn y. N ie m ożna chyba tak że zad ow olić się p rostym u sta len iem d y scy p lin a rty sty czn y ch i n au k ow ych , w k tórych orbicie k r y sta lizu je się tw órczość Jastruna, by p otem om aw iać k olejn o w ich ram ach jego p oszczególn e d zieła, bo rów n ałob y się to rozbiciu całości tw órczej na czą stk i zb yt ostro — w b rew rzeczy w isto ści — od sieb ie odgrodzone. C ałą w ielo ra k ą tw órczość Jastru n a ch arak teryzu je p rzecież w ew n ętrzn a jedność, u ja w n ia ją ca się w ty m , że każda jego zdobycz na p olu jed n ej d y scy p lin y o w ocu je śm ia ły m w k ła d em na p o­ lach w sz y stk ic h n iem a l d y scy p lin in n ych . W tym sta n ie rzeczy b yłob y id ea łem m óc tę tw órczość ogarnąć jako jedną całość — całość, zaiste, ogrom ną — całość o jej w ła sn ej, w toku p ó łw iecza , lin ii rozw o jo w ej. W ydaje się, że ty lk o w tak pojętej całości m ożna by dojrzeć w y k ła d n ię zd ążającej n ieu sta n n ie k u szczytom rozk w itu o so b o w o ści tw ó r c y ”.

(3)

cy w yb ór n a jisto tn iejszy ch m o ty w ó w . Z astosow an a przy ty m B a ch ela rd o w sk a m e­ tod a fen o m en o lo g iczn eg o opisu obrazów p o ety ck ich p o zw o liła ukazać w ie lo ś ć i zna­ c zen io w ą złożoność (często am b iw a len tn o ść) „rozległego d z ie ła ” p oety.

W rozd ziale 1 reflek sja nad p o szczeg ó ln y m i zm y sła m i prow ad zi do rozw ażen ia J a stru n o w sk ich p oszu k iw ań , tzw . „n ow ego zm y słu ” p o ety ck ieg o . P o w s ta je on w o- p a rciu o sy n estezję, a przy tym czerp ie tak że z in tu icji, p ozn an ia bezp ośred n iego. „ N ow y z m y s ł” jednak n ie istn ieje. To ty lk o m oc k rea cy jn a p o ety ufa, że p ow oła go „na c h w ilę ” do życia. O osiągn ięciu poznania p o za zm y sło w eg o n ie m oże być m o w y w poezji, p o n iew a ż jej istota o p iera się przede w sz y stk im na sy n e s te z y jn e j k u m u la cji przeżyć *, które n ie są zdolne p rzekroczyć tzw . gra n icy św iata. L u k a sie­ w ic z słu szn ie zaznacza, że w tej p o sta w ie p o ety znać siln e w p ły w y filo z o fii B erg­ son a. Czas życia pozw ala p oznaw ać w y łą c z n ie część rzeczy w isto ści. Jed n ą z form ta k ie g o poznania jest poezja, która stw arza, le c z n ie do k ońca tłu m aczy, p rzeżycia: n ie zad ow ala rozum u, p o n iew a ż — p rzy w o łu ją c sło w a autora — „O brazy i sy m ­ b ole m uszą pozostać w obrębie p oem atu, k tórego w a ru n k iem istn ien ia jest resp ek ­ to w a n ie szeroko rozum ianej w id zialn ości ś w ia ta ” (s. 33).

Z agad n ien ie p ercep cji zm ysłow ej łą czy się bezpośrednio z u jm o w a n iem rzeczy, które, jak pokazuje rozdział 2, w p oezji Jastru n a tra k to w a n e są w sposób szczeg ó l­ ny. L u k a siew icz zaw ęża teraz ob iek t sw o ich ob serw acji i stara się dok ład n iej sch a ­ ra k tery zo w a ć sam sto su n ek podm iotu do rzeczy. A n a lizu je go w trzech p ersp ek ­ ty w a ch : a) ep istem ologiczn ej (problem p o zn a w a ln o ści rzeczy), b) sp ołeczn ej (stosunek w y tw ó r c y do przedm iotu), c) m eta fizy czn ej (próby przek roczen ia gran icy bytu). A u tor bardzo p recy zy jn ie w y d o b y w a spośród szeregu p rzen ik ających się w za jem n ie m o ty w ó w znaczące i k lu czow e dla J a stru n a to p o sy (np. O rfeusza i F austa). D użo u w a g i p ośw ięca sta ły m pow rotom p o e ty do d zieciń stw a , m ają ceg o w y ra źn y w p ły w na sposób jego późn iejszego p rzeży w a n ia św iata. R ozdział ten częściow o porusza p roblem y za ry so w a n e już w c z e śn ie j (w rozdziale 1), g łó w n ie zaś sk u p ia się na m ożliw ościach k rea cy jn o -p o zn a w czy ch poezji. P ew n e w ą tp liw o ś c i m oże budzić in terp reta cy jn a su g estia autora, gdy w c y to w a n y m w ierszu pt. W czasie (s. 41) d op atru je się „aluzji do ew a n g eliczn eg o p isa n ia przez C hrystu sa na p ia sk u ”. N ie m a p o d sta w sądzić, że utw ór ten (także w całości) porusza tem a ty b ib lijn e. J est to raczej re fle k sy jn e rozp am iętyw an ie m in io n ej m iłości, którem u tow a rzy szy obec­ n ie n o sta lg iczn e zam yślen ie — „pisanie p a lcem na szro n ie”. W ydaje się, że doszło w tym przypadku do zbyt daleko idącej a m p lifik a cji.

W rozdziale 3 L u k a siew icz — tak że w bezp ośred n im zw iązk u ze zm ysłam i — a n a lizu je m o ty w y m alarsk ie w poezji Jastru n a. S zczególn ie sk u p ia się na m o ty w ie R em b ran d tow sk im , który nabiera u p o ety cech isto tn y ch i sw o isty ch . M otyw R em - b ra n d to w sk i pozw ala w yd ob yć z obrazu n o w e jakości — ożyw ić go na w ie lu p la ­ n ach. L u k a siew icz pokazuje tu w ie lk ą złożoność sem an tyczn ą atryb u tów św ia tła , m. in. św ie c y i lam p y. Na pograniczu św ia tła i ciem n ości m o żliw e jest — tu zostaje p rzyw ołan a k ategoria R udolfa O tto — sp o tk a n ie z n u m i n o s u m (s. 99). S ta le jednak is tn ie je n ieza ch w ia n y zw iązek obrazu z r e a ln y m i zm ysłam i, k tóre ty lk o ze św ia tła (nie z ciem n ości!) w y w o d zą treść poezji. To w a żn e sp ostrzeżen ie p u en tu je w p ew ien sp osób rozw ażan ia autora nad „ filozofią z m y s łó w ” u Jastruna. M otyw R em

brand-2 Zob. R. M a t u s z e w s k i , P a m ią c i M i e c z y s ł a w a J astruna. „T w órczość” 1983, nr 5, s. 159. K rytyk ten w id zi „n ow y z m y s ł” w e w o lu cy jn y m ciągu poezji Jastruna: „W m iarę la t żył coraz bardziej za m k n ięty w kręgu sw o ich p ejzaży w ew n ętrzn y ch . P isa ł o » zm yśle w ew n ętrzn eg o w zroku«, k tó ry p o zw a la ł m u ch łon ąć olśn ion ym i oczym a n ierze czy w istą rzeczyw istość p o e ty c k ic h sn ó w ”.

(4)

R E C E N Z J E

361

to w sk i w y ra źn ie pokazuje, że w y łą c z n ie p ocząw szy od „piętra w id z ia ln o śc i” * od­ b y w a ją się w tej poezji próby p rzek roczen ia granicy poznania, p rzen ik n ięcia n ie­ jasn ych stron lu d zk iej egzysten cji.

R ozdział 4: W o b e c k o b i e t y — m o t y w E u r y d y k i , n ie w y n ik a ju ż bezpośrednio z poprzednich, lecz stan ow i zn aczn ie b ardziej odrębną całość. U przed n ie trzy (po­ ru szające tem a t zm ysłów , rzeczy, obrazu) p o z o sta w a ły w śc isły m zw iązku „gene­ ty c z n y m ”, m im o że trak tow ały ca łk iem od sieb ie n ieza leżn ie o różn ych aspektach r ela c ji pod m iot—przedm iot. M otyw k o b ie ty (Eurydyki) b y ł przez p oetę różnie trak ­ to w a n y w różnych okresach — p oczątk ow o k reo w a n ie postaci k ob iecych zm ierzało na różnych p lan ach do u rea ln ien ia m arzenia, później (podczas w ojn y) p ostacie k o­ b iece sta w a ły się jakby przed m iotam i, n ic n ie znaczącym elem en tem skazan ym na śm ierć. K obieta (E urydyka) b y w a p rzed sta w io n a n iejed n ozn aczn ie — jej isto ta pod­ leg a sw o isty m am b iw alen cjom — m oże być np. w tej sam ej ch w ili ży w a i m artw a. R ó w n ie in teresu ją ce są w n io sk i Ł u k a siew icza dotyczące k o b ie ty -k w ia tu , sym b o­ liczn eg o u p ostaciow an ia piękna, k tóre jednak pod lega praw u śm ierci oraz op isan ej przez E liad ego k osm ologiczn ej złożon ości zaw artej w m icie o b o sk iej a n d r o g y n ii4. P oezja Jastru n a jest w tym u jęciu — jak p isze L u k a siew icz — „w ym ian ą p ierw ia ­ stk ó w m ęsk ieg o i żeń sk ieg o ” (s. 132). N ie u m o żliw ia to jednak p rzezw y ciężen ia śm ier­ ci (O rfeusz próbuje w yp row ad zić E u ryd yk ę z H adesu), p o n iew a ż czło w iek a ogarnia doraźny w y m ia r historii, tutaj: k o b iety um arłej, od eszłej b ezp ow rotn ie. L u k a sie­ w ic z m a jednak p ew n e w ą tp liw o śc i, k tóre sugerują, że, być m oże, przekroczenie p o leg a ją ce na p rzyw racan iu życia u m arłej jest m o żliw e w jed n ym z dw óch p la ­ nów , jak im i są „czas sztu k i” i h istoria, jeżeli oba b y ły b y in terp reto w a n e m e ta fi­ zyczn ie (s. 132— 133). T akie przek roczen ie — biorąc pod u w agę całą poezję Ja­ struna — n ie m usi być jed n ozn aczn ie zan egow an e, jego m o żliw o ści n a w et tragiczny w y m ia r h istorii n ie przek reśla ostateczn ie.

W rozdziale 5 p osłu żył się L u k a siew icz w zasadzie dw om a przykładam i: przej­ ścia przez drzw i (przekraczania gran icy) oraz w ęd ró w k i aleją. Oprócz tego poja­ w ia ją się tu taj inne m o ty w y o p odobnym znaczeniu, np. bram a, schody, kraw ędź. D rzw i p ozw alają przechodzić w obie strony, co sy m b o liczn ie oznacza n iep ew n ość i am b iw a len cję przem ijan ia w czasie, w k tórym narod zin y m ogą się rów nać śm ier­ ci i odw rotnie; czło w ie k n ie m a w ię c p ow od ów do sm u tk u , ale tak że do radości. A leja ilu stru je niejak o m it o rfejsk i — zw iązan a jest z czasem lin earn ym , a zara­ zem w p row ad za w in n y w y m ia r, w p orządek m oraln y. P orządek życia zakłócają jednak upiory; n ie p ozw alają na d u ch ow e pogodzenie ze św ia tem i stale zagrażają u zn aw an ej przez człow iek a ak sjologii. L u k a siew icz bardzo słu szn ie zauw aża (sięga­ jąc do k la sy fik a c ji R. O t t o 5), że w ią ż e się z tym p rzeżycie t r e m e n d u m sacr u m (s. 152). Z najdujem y tu także p o tw ierd zen ie w cześn iejszej su g estii autora, że poezja Jastru n a szuka m o żliw o ści przek roczen ia granicy poznania w siln y m zw iązk u z

cza-8 Zob. A. G r o n c z e w s k i , L a s d a n te j s k i . „P oezja” 19cza-83, nr 9, s. 39. W idzial­ ność jest n ieod łączn ie zw iązan a z d ojrzew an iem ku ciem nościom , ku b ytom w za ­ jem n ie a n tyn om iczn ym , jak np. życie i śm ierć. Tak w ła śn ie rozu m ie to G ron czew ­ ski, gdy p isze (Ioc. cit.): „Z rów n ą siłą urzeka Jastru n a p iętro w id zialn ości, co nęci kon d ygn acja podziem ia.. Ł ączy w ię c te dw a poziom y, scala je w p o ety ck im w id ze­ niu. P rzen ik n ąć m askę ziem i, jej w a rstw y , zejść do roślin n ej p iw n icy , u ch w ycić jądro początku, znaleźć się jed n o cześn ie w kręgu trw a n ia i śm ierci — ta k ie są m arzenia, zadania, ob ow iązk i a r ty s ty ”.

4 Zob. M. E 1 i a d e , T r a k t a t o h is to rii religii. P rzeło ży ł J. W i e r u s z - K o - w a 1 s к i. W arszaw a 1966, s. 414— 418.

(5)

sem h isto rii — jak p isze w poprzednim rozdziale: „O w o p rzek ro czen ie b yłob y m oż­ liw e ty lk o w ted y , gd yb y w y jść poza ów czas, resp ek tu ją c jego p raw a (takie jak chron ologia, tak ie jak n ieod w racaln a śm ierć)” (s. 132— 133). W u jęciu tym poeta św ia d o m ie dąży do odkrycia m o żliw o ści realn ego pozn an ia w „czasie sztu k i”, do przek roczen ia śm ierci bez ilu zoryczn ego pogrążania się w sferze utopii, w u łu d n ym św ie c ie poetyck iej kreacji. P rob lem w za jem n eg o sto su n k u czasu historii i „czasu sz tu k i” om aw ia L u k a siew icz oddzielnie; tam dopiero złożon ość czasow a p oezji J a ­ struna zostaje szczegółow o w y ek sp lik o w a n a .

R ozdział 6 n iezb yt p rzy sta je do d otych czasow ego sposobu rozw ażań Ł u k a sie- w icza. N ie w ą tp liw ie eru d y cy jn y i w arto ścio w y , w zbogaca k sią żk ę poznaw czo, od­ b iega jed n ak od obranej przez autora m etod y fen o m en o lo g icz n e g o (w rozum ieniu B ach elard a) opisu poezji. P o ja w ia ją się w nim o g óln ok u ltu row e r e fle k sje o ren e­ san sie, M atejce, M alczew sk im , W yspiańskim , o podróży Jastru n a do G recji oraz o jego stosu n k u w o b ec p olsk iej tradycji. W ydaje się, że ro zw a ża n ia te — trzeba przyznać — znaczące i porządkujące w ied zę o stosu n k u p o ety do sztuki p olsk iej (i n ie tylko), n iezu p ełn ie harm onizują z całością k siążk i. Z jed n ej stron y praca w zb ogaca się o jeszcze jeden w a rto ścio w y rozdział, z drugiej zaś — n aruszeniu u le ­ ga w p e w ie n sposób w ew n ętrzn a spójność m etod ologiczna opisu.

W k o lejn y m rozdziale L u k a siew icz pow raca do w n io sk o w a n ia opartego na a n a ­ lizie k on k retn ych tek stó w . W skazuje na charakter k reo w a n eg o przez p oetę p od m io­ tu i obrazów . P od m iot k o n sty tu u je się poprzez sty liza cję a k o lo k w ia lizu ją cą . U k aza­ n y zo sta je w różnych p ersp ek tyw ach , m. in. jako pod m iot r e fle k sji w utw orze, w „czasie sz tu k i” oraz jak o podm iot czyn n ości tw órczych u sy tu o w a n y ch w p rze­ strzen i „ n eu tra ln ej”, która dzięk i sty liza cji b uduje d ystan s m ięd zy nadaw cą a s ty ­ lem . P oeta u m ie też p rzem aw iać język iem ponad czasow ym , ah istoryczn ym , języ­ k iem w ieszcza, proroka. L u k a siew icz zauw aża także, że w p o ezji Jastruna k sz ta ł­ tu je się w latach okupacji h itlero w sk iej sp rzeczność ch ara k tery sty czn a dla całego p óźn iejszego, p o w o jen n eg o p okolenia: z jed n ej stron y istn ie je sym b oliczn y, trad y­ cyjn y język poezji, z drugiej fa k ty , zw yk ła historyczn a rzeczy w isto ść ogarniająca ró w n ież poetę. Obraz p oety p odlega u sta w iczn ej p rzem ian ie. P o ja w ia się u Jastruna w izeru n ek w ięźn ia — w szerszej p e r sp e k ty w ie czło w iek a zd eterm in ow an ego w o ­ jen n ą rzeczyw istością; w izja N o w eg o Jeru zalem an alogiczn a do w y w o d zo n y ch z A p o ­

k a l i p s y k on cep cji ch ilia sty czn y ch i podobnych, w k tórej p oeta-p rorok żyje b ytem

n ieza leżn y m od doczesn ego k atak lizm u , aby p óźniej (tuż przed d ojściem do celu) stać się p ielgrzym em . P oeta u czestn iczy także w realizu jącej się „ id y lli”, gdzie czas h isto ry czn y — w n o w y ch u w aru n k ow an iach — u p ły w a szybko i „ju tro” zbiega się p raw ie z „d ziś”. Tę „ id y llę ” w yzn aczają trzy toposy: m ia sta , ogrodu i dom u. W szystko d zieje się w n ow ej, so cja listy czn ej rzeczy w isto ści. Te p artie k siążki Ł u - k asiew icza odznaczają się szczególną w n ik liw o ś c ią oraz su b teln o ścią in terp retacji. F en om en ologiczn a propozycja B achelarda tutaj w ła śn ie zdaje się być w y ją tk o w o przydatna; dzięki tem u in terp retacje bardzo m ocno w iążą się z tek sta m i i nie w n o ­ szą iron iczn ej d w u zn aczn ości do u w a g autora. L u k a siew icz — na co w arto zw rócić u w a g ę — tra fn ie i z w ła śc iw y m d ystan sem p rzed sta w ił tę trudną i zaw ik łan ą pro­ b lem a ty k ę. W tym „ id y lliczn y m ” k o n tek ście u k azan e zostają ró w n ież in n e obrazy p oety. W so crea listy czn ej P o lsce p oszu k u je on w ła sn ej tożsam ości *, początkow o

e W szerszej p ersp ek ty w ie w id zi ten p rob lem A. G r o n c z e w s k i („ K a ż d y

p is a r z boleje n a d d a re m n o śc ią słowa...” Z M. J a s t r u n e m rozm aw iał [...]. „ W spółczesność” 1971, nr 26, s. 11: „G łów n y d y lem a t Jastru n a to tragedia braku tożsam ości. To w a lk a o jej p oetyck ą sam ow ied zę. K ształt to żsa m o ści dojrzeć trzeba w k szta łcie przem ijan ia. Oba k szta łty są n ieg o to w e... ,[...] R zeczy trw ają p rzeto w strefach dem ark acyjn ych , p ozb aw ion e ja k b y sta łeg o p unktu, sk łon n e do n a

(6)

-R E C E N Z J E 3 6 3

p rzybiera p ostać n a u czy ciela tłum u, ab y późn iej, k ied y p o sta w a ta n ie sp raw d zi się — zam knąć się w kręgu rodziny, w dom u. P rzem iana ta hu m an izu je poezję Jastruna, zap ew n iając jej n atu raln ość i n iew y m u szo n o ść d y k c j i7. P oeta sta je jednak sam otn y w o b ec bytu; n ad ziei nie d aje a n i m od n y eg zy sten cja lizm , a n i b lisk a m u filo zo fia H era k lita z Efezu.

D om (w szerok im se n sie rozu m ian y) jest też n iek ied y — w o b ec m o żliw o ści jego braku — św iad om ym w y b o rem czło w ie k a , sposobem na p rzetrw an ie. Stąd duże zn aczen ie in n ego top osu — w y sp y . N ie broni ona d ostateczn ie, ale raz jeszcze u św iad am ia, że ocalenia n a leży szukać ty lk o w m oraln ej p od m iotow ości. W tak ich m om en tach p oezja Jastruna sięga do m o ty w u p o ety -d rzew a (przew ażnie jest to .jabłoń lu b dąb), syn on im u trw a ło ści i ży w o tn o ści. L u k a siew icz w sk a zu je tak że na is tn ie ją c y w p o ezji Jastru n a p orządek w a rto ści. Ł ączy się on z rolą p o ety — za­ razem aktora, k reatora oraz m ed iu m głęb ok ich , u n iw ersa ln y ch treści.

N a jw a żn iejszy w k siążce Ł u k a siew icza jest rozdział 8, na tem at czasu i p rze­ strzen i w p oezji Jastruna. A utor p o d ejm u je próbę u kazania złożoności u zn aw an ych przez p o etę czasów , ich w za jem n y ch rela c ji, p rzen ik an ia się oraz prefigu racji. N ie ud aje m u się jednak u n ik n ąć p ew n y ch n ieja sn o ści. Z ostają u Jastruna w y o d ręb n io ­ ne trzy rodzaje czasu: 1) czas a b solu tn y, 2) „czas sz tu k i”, 3) czas historyczn y. N a j­ bardziej w ą tp liw e jest tu taj ro zu m ien ie o b iek ty w n o ści „czasu sztu k i”. W d alszych rozw ażan iach o b iek ty w n o ść ta n ie zo sta je d ostateczn ie p o tw ie r d z o n a 8. N atom iast 0 w ie le bardziej zrozum iałe są w n io sk i d otyczące czasu ab solu tn ego (n azyw an ego też P ra w d ziw y m C zasem ), k tó ry jest n iep o zn a w a ln y i k tóry n ie m oże p ełn eg o za­ istn ien ia osiągn ąć w p oezji, b ęd ącej p rzede w sz y stk im sferą w id zialn ości. P oezja m oże próbow ać dotrzeć do n ieg o ty lk o poprzez rozm aite m ask i i role, zaw sze b ę­ dące jed n ak o szu stw em . D la teg o też słu szn ie L u k a siew icz w sk a zu je na głęb sze zna­ czen ie m oraln ej p o sta w y czło w iek a , w jak im ś sen sie ró w n ow ażącej brak w y ra źn ie u ch w y tn y ch (dla zm ysłów ) zw ią zk ó w z czasem a b solu tn ym . M oralne ocalen ie za­ sadza się g łó w n ie na ch rześcija ń sk im ro zu m ien iu czasu. Stąd w ła śn ie p refigu racje — koło (czas cy k liczn y d ziejów ) i krzyż (zjed n oczen ie czasu historyczn ego z czasem lu d zk iej egzysten cji) — m ają tak w ie lk ie zn aczenie. P o n iew a ż czas historyczn y d ezin tegru je rzeczy w isto ść i czło w iek a , n a leży szukać sp osob ów in tegracji, k tóre doprow adzą do m oralnej ró w n o w a g i, harm onii.

N ie daje p ocieszen ia ró w n ież cy k liczn o ść — odradza, a le zarezem niszczy. C złow iek potrzeb u je siln iejszeg o , bardziej trw a łeg o oparcia, gdyż jest szczególn ie zależny od czasu lin earn ego. C yk liczn ość jest p ojęciem szerokim , ogóln ym — na co dzień w yob raźn ia o d w o łu je się p rzew ażn ie do czasu lin earn ego, m niej złożonego 1 p ozw alającego się „ w id zieć”. U św ia d o m ien ie sobie czasu ży cio w eg o w p ersp ek ­ ty w ie cy k liczn o ści było lu d zk ą traged ią, która w y w o d ziła się z braku nadziei. L u ­ strzane odbicie ok reślon ych fra g m en tó w d ziejów w teraźn iejszości b yło okrutną „ k o n sty tu cją ” tak że w sz e lk ie g o zła h istorii, k o n sek w en cją d ziałania czasu, na który

g ły ch m etam orfoz. [...] R zeczy są zaw sze im ien n e, opatrzone d efin icją. [...] Do rzeczy tych p ow raca J astru n z p okorą i n a d zieją ”.

7 Zob. M a t u s z e w s k i , op. cit., s. 159: „Od tej pory {tj. po ok resie socrea­ lizm u] n ie d ał się już w ię c e j u w ik ła ć w służbę h istorii. Coraz bardziej gorzko u tw ierd zon y w sw y m scep ty cy zm ie, w id zia ł w niej już ty lk o ow oc skażonej natury ludzkiej. P rzerażon y obnażał o k ru cień stw o n ie ty lk o d ziejów w szelk ich epok, ale i p ięk n y ch m itó w lu d zk ości, m itó w n a szej c y w iliz a c ji”.

8 P od ob n ie sądzi P. D y b e 1 (P r o b l e m czasu w p o e z j i Ja stru na. „L iteratu ra” 1983, nr 3, s. 60): „ N iem n iej d y sk u sy jn y jest w k siążce Ł u k a siew icza p od ział czasu w p oezji Jastru n a na » su b iek ty w n y « i » ob iek tyw n y«. T en p ierw szy m iałb y być z czasem p rzez p o etę odrzucony

(7)

czło w ie k n ie m ia ł w p ły w u . Z tego w zględ u ży cio w e ro zu m ien ie czasu oraz jego cy k liczn e u jm o w a n ie w sztu ce b y ły trudne do p ogodzenia. O calen ie sta n o w ił k rzyż — figu ra czasu m oraln ego. D zięki dw óm w y m ia ro m (nadprzyrodzonem u i h i- h istoryczn em u ) bronił przed k a tastroficzn ą celo w o ścią czasu h istorii i cy k liczn o ścią czasu dziejow ego. C zas w ty m u jęciu sta w a ł się w ła sn o ścią Boga, b ył trw a ły . K rzyż p o zw a la ponadto — co isto tn e — objąć w p rzyb liżen iu w yob raźn ią czasop rzestrzen ­ n e u w aru n k ow an ia człow ieka. D łuższe ram ię to czas lin ea rn y historii, k ró tsze ozna­ cza czas tragedii, a m iejsce p rzecięcia to śm ierć C hrystusa. M oralną p o sta w ę czło­ w ie k a m ożna u m iejsco w ić w obrębie krzyża, jak p u n k t na astron om iczn ym diagra­ m ie czasop rzestrzen n ym .

Czas h istorii i „czas sz tu k i” są ty lk o zastęp czym i (w stosu n k u do p o jm o w a n ia czasu ab solu tn ego, ch rześcijań sk iego) form am i p ozn aw an ia św ia ta . N ie je s t jasne, d laczego L u k a siew icz u zn aje „czas sz tu k i” za o b iek ty w n y , skoro — jak sam pisze — jest to rodzaj h aszyszu (s. 286). C ały w y w ó d zaprzecza tej o b iek ty w n o ści. „Czas sz tu k i” w p oezji oszukuje, n ie u m ożliw ia poznania rzeczy w isto ści, n ie u jarzm ia też zw y k łeg o czasu ani w ru chom ych k reacjach p oety, ani w jego sta ty czn y ch obrazach „m a la rsk ich ”. P ełn a w ła d za p o ety nad czasem n ie p o zw a la tak że zap ob iec oddzia­ ły w a n iu realn ego czasu historii; zaw sze od gryw a on m n iejszą lu b w ię k sz ą rolę. P od ob n ie n ie w y sta rcza ab solu tyzacja obu czasów („czasu sz tu k i” i czasu h isto ry cz­ nego) sam em u poecie, który często n ieu fn ie trak tu je w ła sn e kreacje.

A utor słu szn ie u zn aje „czas sz tu k i” za jed yn ą m o żliw o ść zetk n ięcia się z cza­ sem a b solu tn ym . J est to m o żliw e na p ła szczy źn ie m oraln ości. „Czas sz tu k i” i czas h isto rii p ozw alają na d ziałan ia ograniczone i ograniczające, ale „ w y jśc ie ” poza te czasy d okonuje się w ła śn ie ty lk o w ten sposób. N ie dochodzi jednak n igd y do osta­ teczn ej au ton om izacji św ia ta p oezji, zaw sze tow a rzy szy m u czas h isto rii, p ew n e „braki”, św iad om ość oszu stw a. W ydaje się, że L u k a siew icz n iefo rtu n n ie u tożsam ił p ozn aw cze m o żliw o ści poezji z w artościam i istn ieją cy m i o b iek ty w n ie, tak że poza d ziełem . „Czas sztu k i” m oże d aw ać ty lk o (co autor zaznacza) sposób n a zd y sta n so ­ w a n ie się w ob ec historii, ab y czło w iek pozostał p od m iotem m oraln ym . Poza tym czas w sztuce istn ie je w p rzestrzen i w id zia ln ej (w yobrażonej) i n ie p otrafi od­ w zo ro w y w a ć czasu ab solu tn ego. L u k a siew icz pisząc, że poezja sp row ad za nas do form y czasu w ew n ętrzn eg o (s. 324), który jest jedną z n ied o sk o n a ły ch form czasu ab solu tn ego (s. 327), w y ra źn ie sugeruje, że w p o ezji Jastru n a n a leży p ojm ow ać ten czas su b iek ty w n ie. P o ety ck a form a czasu w ew n ętrzn eg o m oże być rozum iana jako tran sform acja rozm aitych w yob rażeń czasop rzestrzen n ych czło w iek a (absolutnych, historyczn ych , p sy ch o lo g iczn y ch itp.), które p ełn ią rolę zastęp czą na drodze do po­ znania jed y n eg o czasu o b iek ty w n eg o — czasu ab solu tn ego. M ożna w ię c m ów ić, że „czas sz tu k i” u m o żliw ia istn ie n ie o b iek ty w n y ch w artości 9, a le sam n ie k reu je św ia ­ ta o b iek ty w n eg o — p od lega w sp o m n ia n y m już u w aru n k ow an iom . O b iek tyw n ość „czasu sztu k i” pozostaje ty lk o w sferze dążeń, p o n iew a ż od czasu h istorii n ie m ożna się u w oln ić, m ożna się co n a jw y żej zd ystan sow ać.

R ozdział o czasie i p rzestrzen i sta n o w i n ie w ą tp liw ie w ażn ą p ropozycję w ba­ daniach litera ck ich nad poezją Jastruna. Z asadnicza n iejasn ość dotycząca ob iek ­ ty w n o ści „czasu sztu k i” jest z p ew n ością istotn a, ale sam a w sobie n ie przesądza o w a rto ści in n ych , bardziej szczeg ó ło w y ch spostrzeżeń autora, jak ch ociażb y do­ tyczących p refigu racji czasu. R ozw ażania Ł u k a siew icza — m ocno oparte na te k s­ tach — zdają się p łyn ąć w ła s n y m . tok iem , n a to m ia st p o d staw ow a p łaszczyzna od ­ n iesien ia: o b iek ty w n y (w ed łu g krytyka) „czas sz tu k i”, sp raw ia w ra żen ie sztu czn ie 9 J. J. L i p s k i om aw iając p oezję Jastru n a pisze m. in. (K o l o k a g a t h i a . „P oe­ zja ” 1967, nr 11, s. 89): „Tym , co zw ycięża czas, jest strefa w artości. C ok olw iek p o ­ w sta je z czynu, m yśli, uczucia lu d zk iego — przezw ycięża śm ierć, je ż e li n osi ów sty g m a t w a r to śc i”.

(8)

R E C E N Z J E 3 6 5

nad d an ej, p rzy w o ła n ej n ieja k o a p rio ri. S tąd n ieja sn o ść i p ew n a n iep rzy sta w a ln o ść założeń i w n io sk ó w .

W rozd ziale 9, o św ie c ie o w ad ów u Jastru n a, autor ukazuje, w jak i sposób d ok on u je się p oetyck a ilu stra cja p rzem y śleń i lę k ó w człow iek a. W w y m ia rze je d ­ n o stk o w y m ow ad od zw iercied la k rótk ość życia, n ietrw a ło ść i zarazem trw ałość, p o ­ n ie w a ż to w a rzy szy całem u b ieg o w i lu d zk iej egzysten cji; jest dla Jastru n a p rze­ szłością i p rzyszłością gatu n k u . W w y m ia rze h istorii czło w ie k różni się od ow a d ó w p rzede w sz y stk im sw ą m oraln ą p od m iotow ością. O w ady sym b olizu ją także a m b i- w a le n c je h isto rii — z p e rsp ek ty w y m ożna b ezp iecznie ogarnąć ich n iezrozum iałe istn ie n ie , z b liska, w p o w ięk szen iu — stają się groźne, budzą lęk . S zczególn ie in ­ teresu ją ce je s t sp ostrzeżen ie Ł u k a siew icza , że ow a d y p oja w ia ją się w p oezji J a ­ stru n a p rzew a żn ie w w iersza ch o p ro b lem a ty ce eg zy sten cja ln ej, są w ó w cza s zn a­ k a m i m eta fizy czn y m i. A u tor k siążk i w y ró żn ia tu taj przede w szy stk im : m o ty le (bu­ dzące za ch w y t), ćm y (budzące lęk , w stręt), łą tk i (sym bol p rzejścia, budzący grozę), p szczoły (sym bol solarn y, zw iązan y — m im o pozornej n ieśm ierteln o ści — ze śm ier­ teln ą za w sze kulturą), chrząszcze (kojarzące się z odchodam i i padliną), g ą sien ice (w sferze „dobrego p ejza żu ” na p ow ierzch n i, n io są w rażen ia raczej p ozytyw n e), „rob ak i” (cm en tarn e, bez k on k retn ej n a zw y g a tu n k ow ej). O w ad y w iod ą ku p rze­ k roczen iu granicy. M ogą w sp ó łtw o rzy ć sferę h iero fa n ii lub k ratofan ii, p rzyw ołu ją zn aczen ia rozp ięte m ięd zy sa cru m a p ro ja n u m . A m b iw a len cje ow adzie dają też m ożność przek raczan ia n iep rzek raczaln ej granicy, co — zdaniem Ł u k asiew icza — u ja w n ia się w y ją tk o w o m ocn o i bezpośrednio. O w ad y służą p oecie do tw orzen ia p rzestrzen i zam k n iętej, sak raln ej — n ie pod legają działaniu czasu.

R ozd ział ten jest z p ew n o ścią n o w a to rsk i i od k ryw czy. A utor w y d o b y ł p om i­ jan e d otych czas, u k ryte w „ b ezw ied n o ści” k rea cy jn ej p oety (s. 361) znaczenia ś w ia ­ ta ow ad ów . P rzek on u jąco zrek on stru ow ał an alogie oraz szerszą p ersp ek ty w ę o w a ­ dzich w ła sn o ści. Ś w ia t te n został tutaj w y p ro w a d zo n y jak b y na p o w ie r z c h n ię 10 i u św ia d o m io n y odbiorcy na p łaszczyźn ie g łęb szy ch p rzem yśleń egzysten cjaln ych .

W rozd ziale ostatn im L u k a siew icz w sk rócie rysu je m iejsce Jastruna na tle p o ezji p o lsk iej i w op in ii k rytyk i. D la jed n ych (jak np. dla Z aw odzińskiego) b ęd zie on p oetą harm onii, regu larn ej m etryk i, m o w y zorgan izow an ej, dla drugich (jak np. dla K otta) — poetą k o n k retu h istoryczn ego, d ośw iad czen ia. D la Ł u k a siew icza za­ rów n o h arm onia p o ety ck a jak „h istoryczn ość” ty ch w ierszy są podporządkow ane jed n em u p o stu la to w i m oraln em u . S ztu k a i h istoria w ow ej harm onii m ia ły oca­ lać, h u m an izow ać a rty sty czn e w id zen ie św iata. K la sy cy zm b ył dla Jastruna n ie do przyjęcia, chociaż poeta od n ieg o się n ie odcinał, rozum iejąc go jako „harm onię m ięd zy c zło w ie k iem a otaczającym go św ia te m ” (cyt. na s. 367). Sam a idea w iersza k la sy czn eg o (m e tr u m , ry tm itp.) n ie sta n o w iła tutaj n a jw a żn iejszej płaszczyzn y o d n iesien ia dla poezji. Ł ączyło się to z ontologiczn ą złożonością św iata, k tóry n ie d a w a ł się sy stem a ty zo w a ć an i u jed n olicać w czasie. P o n o w n ie znajdujem y b ard ziej rozb u d ow an e reflek sje o czasie, który „jest dla Jastruna ży w io łem tra n scen d en tn y m i a b so lu tn y m , nie jest te d y w e w ła d zy c z ło w ie k a ” (s. 371). W alka z czasem a b so lu t­ n y m k oń czy się zaw sze p rzegraną, m im o p rzeb ły sk ó w c a łk o w iteg o poznania, zaw sze

10 G r o n c z e w s k i (op. cit., s. 34) próbow ał w podobny sposób zrekonstruow ać zn a czen ie la su u Jastruna: ,,Las Jastruna k łęb i się od nadm iaru im ion. [...] T rw a c ią g ła przechadzka w śród dębów , lip, k lon ów , w śród leszczyn , w ierzb, brzóz, w śród b zó w i jarzębin. Las za ch o w u je sw ą zew n ętrzn ą realność. T raci ją w sferze w y ­ m iern ej top ografii. [...] L as r ea ln y p rzek ształca się b ow iem w las fan tom ów . In sta ­ lu je się w in n ym obszarze, w id m o w y m , p łyn n ym . J e ż e li m ożna tak p o w ied zieć — » u w ew n ętrzn ia się«, zy sk u je b yt pow tórn y, n ieza leżn y . D rzew a tracą z w o ln a im io ­ na. [...] A rty sta m usi je od n aleźć i o d cy fro w a ć”.

(9)

jed n a k w sferze w id zia ln o ści, w oparciu o zm y sły . L u k a sie w ic z w sk a z u je d w ie drogi, ja k ie tow arzyszą p o ezji (a w ię c ta k że p o ezji Jastru n a) w d ążen iu do p o zn a ­ nia: w ia ra w p ozn an ie m om en taln e, w ok reślon ej m etaforze, oraz w ia ra w p o zn a ­ n ie poprzez „u ch w y cen ie św ia ta jako tek stu zło żo n eg o ” (s. 372). T ek st p isa n y , k sią ż ­ k a i K sięga, w ie le w y ra ża ją u p oety. K sięga m a różne zn aczen ia — m oże b yć k s ię ­ gą natu ry, k sięg ą czasu tra n scen d en tn eg o i k się g ą czasu w e w n ę tr z n e g o . K się g ę w y ­ p e łn ia się osob iście, p o św ia d cza w ła sn y m życiem . R ela cje m ięd zy k sięg a m i są w z a ­ jem n e. K sięga istn ieje w czasie, który od czytu jem y i k tóry nas w sob ie zaw iera. In teresu ją ce są u w a g i Ł u k a siew icza o p o d w ó jn y m zn aczen iu „czystej k a r ty ”; b rak w id zia ln eg o tek stu n ie w y k lu cza istn ien ia tek stu w ogóle, m oże np. sy m b o ­ lizo w a ć n iem ożność ca łk o w iteg o poznania. M iędzy K sięg ą a k siążk ą są w y ra źn e różn ice — p ierw sza je s t „otw arta na p ełn ię drugiego c z ło w ie k a ” (s. 381), druga zam yk a go w form ach, schem atach. T en fra g m en t rozw ażań autora p ok azu je tak że w y r a ź n ie , że czas (bo K sięg a i k siążk a są u ch w y tn e w e w ła śc iw y c h so b ie cza­ sach — n iesk oń czon ym , o b iek ty w n y m , i skończonym , su b iek ty w n y m ) n ie m oże być o p a n o w a n y w sztu ce, że n a w e t n adrzędny k o n tek st w a rto ściu ją cy n ie o b ie k ty w i­ zu je „czasu sz tu k i”. Bardzo jasno jest tutaj w yra żo n a a k sjo lo g iczn a p a ra leln o ść czasu ab solu tn ego i w a rto ści m oralnych. T ylk o te k a teg o rie istn ie ją na ró w n y ch p ra w a ch w p oezji. „Czas sz tu k i” i czas h isto rii sytu u ją się w n iższy ch rejestra ch p ozn aw czych , n ie są p ew n e a n i trw a łe — są k siążk ą.

W zakończeniu L u k a siew icz raz jeszcze p odkreśla, że p oeta n ie rezy g n u je n igd y z p o szu k iw a ń jednego praw a i p raw d y przez sztu k ę poza sztu k ą u . K sięg a je s t w y ­ razem stałości, od niej zaczyna się w szy stk o i na n iej kończy. S tą d w ła śn ie rozm ai­ te tech n ik i p o ety ck ie w w iersza ch Jastruna, sta ła w a lk a · o o d d a len ie ch aosu lub u n ieru ch o m ien ie (jednak w cią ż niezrozum iałej) K sięgi. B rak zau fan ia do języka, do czasu sztuki, czasu h istorii oraz sk łon n ość do u p a try w a n ia w znak ach rzeczy ­ w isto śc i g łęb szego sen su — to k szta łto w a ło lo s y p oezji Jastru n a. W tej p e rsp ek ty ­ w ie u zasad n ion y jest w n io sek : „ten poeta n ie jest ,[...] k la sy k iem , a m y śm y go o d czy ty w a li jako k la s y k a ” (s. 389).

W ostatn ich słow ach tej recen zji w a rto p od k reślić, ż e k sią żk a Ł u k a siew icza jest u nas p raw dopodobnie p ierw szą, która w p ra k ty ce ta k w ie r n ie r e a lizu je pro­ p ozycję B achelarda. N iek ied y je s t to nużące 12 (jej n ad rzęd n y horyzont: czas i p rze­ strzeń — an a lizo w a n y jest p rzecież sta le pod różn ym i p ostaciam i), ale ś w ia t poezji Jastru n a odkryw a sw o je ta jem n ice i sta je się zrozum ialszy. L ek tu ra stu d iu m n ie je s t z p ew n o ścią ła tw a , tak jak trudna jest cała p oezja J a stru n a — n ie ulega jed n ak w ą tp liw o ści, że tr w a łe p rzyjęcie p e r sp e k ty w y a k sjo lo g iczn ej p o zw a la od­ czytać jej p o d sta w o w e p rzesłan ie. O ddajm y tu taj głos sam em u a u torow i, który sw o ją k siążk ę k oń czy słow am i: „Jak trudno je st »historię litera tu ry « w id z ie ć jako zło żen ie dw u różnych ż y w io łó w , w jakich nam żyć w yp ad ło, dw u ży w io łó w , które jed n ak p od legają jednem u praw u, jednem u nad rzęd n em u sy ste m o w i w a rto ścio w a n ia , jed n ej, n iejaw n ej, m eta fizy czn ej p ersp ek ty w ie — jed n em u su m ie n iu ” (s. 394).

J a c e k D ąbała

11 O p od staw ow ym tle oraz in sp iracji ty ch p oszu k iw ań p ozn aw czych p o ety p i­ sze I. S m o l k a (F o r m u ł y tr w a n ia . „ T w órczość” 1970, nr 5, s. 108): „Ś w iad om ość jest w ię c lek a rstw em na czas, gdyż to ona odróżnia »w sam ym g n ieźd zie ciem n o ści czło w ie k a od zw ierzęcia«. Św iad om ość, m y śl lu d zk a p odlega ty m sam ym praw om co przyroda, która n ie zna śm ierci”.

12 Zob. T. K o m e n d a n t , K r e s w id zia ln o ś c i. „T w órczość” 1983, nr 6, s. 123: „d en erw u jący być m oże bezrad n y p iasek słó w fen o m en o lo g icz n y c h op isów . L u k a sie­ w ic z n a p isa ł książkę, k tórej na dobrą sp raw ę n ic zarzucić n ie sposób, bo to, czego w n iej n ie m a, u ja w n ia się w p rzejęzy czen ia ch ”.

Cytaty

Powiązane dokumenty

In CGAL Combinatorial Maps, darts are already implemented as individual primitives that store their relationships to other darts, while the embeddings of the vertices as points in

LADM covers essential information associated components of land administration and management including those over water and elements above and below the surface of the earth..

quality of service 261 RDF 116 reference data 224 reference model 245 regional development 19 research collaboration 353 research design 3 rural 261 Russia 344 Saudi e-government

What is the potential for design to leverage global and local knowledge exchanges in emergent contexts to foster sustainable product development practices.. This question

The visualization of the instantaneous flow reveals that the central vortex core breaks up into a double helix, which is wrapped around the breakdown bubble. To the

– de renovatie en de restauratie van het Justus van Effencomplex te Rotterdam (1983-1989; 2001- 2012) is gekozen omdat het twee verschillende aanpakken voor instandhouding toont,

The miss-alignment leads to large standoff distance (between the sensor plates), which significantly reduces the sensitivity of the sensor, while poses large dynamic range

Whereas the mean pressure field can be obtained from a series of uncorrelated velocity fields (e.g. [2]), the availability of time-resolved PIV data allow for