Alina Brodzka
"„Ja, Ferdydurke” : Gombrowicza
świat interakcji", Zdzisław Łapiński,
Lublin 1985 : [recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 77/3, 353-356
R E C E N Z JE
353
I d op raw d y szkoda, że te in teresu ją ce i cenne u sta len ia W iesła w a P u szą m u s i a ły zostać za p rezen tow an e w k sią żce tak ed ytorsk o n iestaran n ej i w n a k ła d zie w ię c e j n iż skrom nym .
J ó z e f T o m a s z P o k r z y w n i a k
Z d z i s ł a w Ł a p i ń s k i , „JA , F E R D Y D U R K E ”. G O M BROW ICZA ŚW IA T IN T E R A K C JI. L u b lin 1985. R ed ak cja W y d a w n ictw K a tolick iego U n iw e r sy te tu L u b e lsk ie g o , ss. 108.
K sią żk a Z d zisław a Ł a p iń sk ieg o jest m oim zd aniem pracą znak om itą. C ech u je ją tra fn o ść p o m y słó w in terp retacyjn ych , sp ójn ość i przejrzystość w y w o d u , m ądra n ieo sten ta cy jn o ść eru d ycji, b og a tej i św ie tn ie u żytej. C h arak teryzu je ją św ietn e p isa rstw o ; św iad om e sieb ie, p rzen ik liw e i su b teln e, rów n ie sp raw n e w e w sp ó łro - zu m ien iu , jak w dystan sach , obdarzone eleg a n cją i hum orem . J e st to praca bez p u sty c h m iejsc, bez k o k ieterii i zbędnego zdobnictw a; jej su g esty w n o ść jest w n a j le p s z y m gatunku, zd ob yw a c z y te ln ik a k la ro w n o ścią m yśli.
A utor z im ponującą z w ięzło ścią sfo rm u ło w a ł koncep cję, która h ierarchizu je w sp ó łc z e sn ą w ied zę o G om brow iczu. N ie p ow iem , że tę w ied zę stw o rzy ł — go m - b r o w iczo lo g ia to już pokaźna d y scy p lin a — jestem jednak p ew n a, że ją g ru n to w n ie przeobraził. U sta lił b o w iem — i sądzę, że na trw a łe — g ra d a cję w a żn o ści je j sk ład n ik ów , o k reślił p ro b lem a ty k ę ośrodkow ą ca ło k szta łtu tw ó rczo ści G om bro w ic z a , jego technik, poetyk i, filo zo fii. Ź ródła d ynam izm u tego p isa rstw a od n alazł w p oszu k iw an iu zasad organ izu jących p sych osp ołeczn ą potoczność o d d zia ły w a n ia n a sieb ie isto t lu dzkich, w sp ó łfo rm u ją cy ch się wrzajem , a n ta g o n isty czn ie, w k o n ta k ta ch sło w n y ch i zastęp czo -w erb a ln y ch , d otyk ow ych , gestyczn ych , m im iczn ych , k o n ta k ta ch k u ltu row o u p ośred n ion ych , a n ieu sta n n ie te u p ośred n ien ia k w e stio n u ją c y c h .
W tak pojętej p rob lem atyce in terak cyj, sp ełn ia ją cy ch się w różn ych p orząd k a c h sp ołeczn ych (u żyw am tu term in u E rvin ga G offm ana), w zach o w a n ia ch i d z ia ła n ia c h p rak tyczn ych , a tak że w tek sta ch litera ck ich , od n alazł Ł a p iń sk i sp osób n a to, by sca lić różne poziom y ogląd u ek sp resji p isa rsk iej G om brow icza, k tóra w m y śl za ło żeń zarów no tw ó rcy , jak i bad acza jest w y n ik iem i k o lejn y m w sp ó łc z y n n ik ie m n ieu ch ro n n y ch in tera k cy jn y ch procesów .
S posób prow adzenia w y w o d u za słu g u je na szczególn ą u w agę. R ozpoczyna a u to r od w sp om n ien ia b io g ra ficzn eg o — o m łod ości p rzed p isarsk iej G om brow icza, k o ń c z y cy ta tem ze S ło w a ck ieg o , cy tatem , k tóry jest ap ologią sztu k i („Ta kartk a w ie k i tu będzie p ła k a ła / I łe z jej sta n ie ”). Ta su b teln ie za ry so w a n a ram a m a w a r to ść i m erytoryczną, i arty sty czn ą ; uw yraźn ia, tra fn ie i prosto, d w u b ieg u n o - w o ś ć G om b row iczow sk iej m yśli, k iero w a n ej sp rzeczn ym i im p u lsam i: k u w y o d r ę b n ie n iu d zieła sztu k i z r ea ln o ści i k u p rzy b liżen iu go realn em u otoczu. W tę ra m ę w p ro w a d za autor sw ą kon cep cję; w fin a le u ja w n i z w y c ię stw o sztuki.
C zyni to jednak n ie w ab stra k cy jn y ch rozw ażan iach , lecz w rzeczo w ej i k u n sz to w n e j an alizie. Z o ficja ln eg o deb iu tu p isarsk iego G om brow icza w y b iera opo w ia d a n ie n a jceln iejsze i pok azu je, że k ateg o rie in terak cji u ja w n ia ją się w n im jak o siła sp raw cza n arracji i zdarzeń fab u larn ych . T ancerz m ecen a sa K r a y k o w sk ie - g o sta je się w tej a n a lizie św ia d e c tw e m sy tu a cji, w jak ie popada i ja k ie stw a rza nad u żyw acz, ek sp loatator k o n ta k tó w p rzew id zia n y ch p orządkiem sp o łeczn y m . O d rzu cając tak p sych oan alityczn e w y try ch y , jak i k ryteria m ałego w eryzm u , Ł a p iń sk i odsłan ia i n a zy w a litera ck ą rob otę G om brow icza. D ow odzi, że w p arod ii i tra w e sta c ji pisarz tw orzy, na m o d łę heroikom iczną, diagnozę, która poraża tr a f n ością opisu sy tu a cji lu d zk iej. M oże ona d otyczyć każdego, kto za k łó ci r y tu a ły
зи
R E C E N Z JEin terak cji. P o k a za n ie p arad ok saln ych z w ią zk ó w h eroik om ik i z fa k ty czn o ścią p o toczną jest w ty m rozd ziale p rzyk ład em m ożności rozp atryw an ia in n ych zw ią zk ó w p arad ok saln ych , k tó ry m i sy c i się tw órczość G om brow icza. D em on stracja dokonana została m istrzo w sk o .
W rozd ziale drugim , A k c j e i in te ra k c je , autor rozw ija te w ątki: ch a ra k tery zu je G om b row iczow sk ą k o sm o g o n ię, k o n sty tu o w a n ie się G om b ro w iczo w sk ieg o św ia ta . W skazuje na ró w n o leg ło ść p o w ieścio w ej w iz ji G om brow icza i so cjo lo g iczej w iz ji G offm ana. D ostrzega to p od ob ień stw o szczeg ó ln ie w p rob lem atyzow an iu tech n ik życia p otocznego. P o sta ci w utw orach G om brow icza — łączn ie z n arratorem i au torem — p rogram ow o i w y zy w a ją co zak łócają k an on y społeczn e. C zynią to w b un cie p rzeciw q u a si-se n so m zak rzep łym w zry tu a lizo w a n y ch o b yczajach , w p r o teście p rzeciw ja k o ści k o m u n ik a cji — pustej i pozorow an ej. B ieg u n o w y m i realizatoram i tych b u n tó w i u k ry ty ch w n ich p oszu k iw ań czyn i autor p ostać J ó zia z F e r d y
d u r k e oraz W itolda z K o sm o s u .
W rozd ziale trzecim , T w a r z ą w t w a r z z c z y t e l n i k i e m , w g łó w n y m p olu ro zw a żań Ł ap iń sk iego zn a la zł się G om b row iczow sk i p ro jek t w a ru n k ó w k o m u n ik o w a n ia się z odbiorcam i. W sferze tego projek tu m ieszczą się relacje litera tu r y i obyczaju, w u jęciu p isarza o c zy w iście, a le celn ie sc h a ra k tery zo w a n y m p rzez bad acza. O by czaje, p o tra k to w a n e jak o ek sp resja u trw alon a w k o m u n ik a cji sp ołeczn ej, okazują się o d p o w ied n ik iem ek sp resji u trw a lo n ej sui gen eris — arty sty czn ie. Te i ta m te są dzied zin ą in terak cji, jed n ak — w przypadku literatu ry — u łom nej, p o n iew a ż język to ty lk o jed en ze środków k ontaktu, a ponadto w obcow aniu bezp ośred n im , tak w erb a ln y m jak i p ozaw erb aln ym , szan se p orozu m ien ia się u czestn ik ó w k o m u n ik a cji są bogatsze.
Z d aniem Ł a p iń sk ieg o próbą zaradzenia tej u łom n ości jest w projek cie G om bro w icza w y o str z e n ie , u w y ra źn ien ie ry só w postaci, k tó re w iod ą op ow ieść. N a jp e łn ie j
sp erso n a lizo w a n y ak t w y p o w ied zi d ostrzega autor w Ślu bie.
S ied zą c drogę p isarza k u dojrzałem u p a k to w i z odbiorcą, Ł ap iń sk i d ocenia te ż i bada za in tereso w a n ie G om brow icza literaturą popularną. U k azu je fazę p a stiszo w ą tych za in tereso w a ń , ale ich cen n e e fe k ty w id zi dopiero w parodii, poczyn ając np. od Z b r o d n i z p r e m e d y t a c j ą . C enne zresztą, ale jeszcze nie w ień czące. J est b o w iem zdania, że p arodia za m k n ięta w ^szyderstw ie z jed n ego w zorca n ie stw a rza d osta teczn ie ro zle g ły ch p e r sp e k ty w — jest to teza p rzejęta z pracy M ich ała G ło w iń sk iego o p arod ii k o n stru k ty w n ej. T oteż w ła sn ą fo rm u łę sty lu G om brow icza, w r a z z G ło w iń sk im , od n ajd u je dopiero w p arod ii p o tra k to w a n ej jako zasada w sz e c h obecna, jako k r y ty k a ja k ich k o lw iek w zorców .
P arad ok sem G om b row iczow sk iej parodii jest jednak to — co pok azu je Ł a p iń sk i — iż n ie ty lk o m noży ona szy d erstw a u p o sta cio w a n e w narracjach i fa b u ła ch , ale tak że szu k a ja k iejś p raw d y o św iecie.
In n y, też n iem a l w szech o b ecn y , form an t p isa rstw a G om brow icza w id z i a u to r w a u to b io g ra fizm ie, śled zi jego k o lejn e w ciele n ia — od n ajbardziej k o n w en cjo n a l n ych po k u n szto w n e.
Z am yk ając te n tok rozw ażań , p o w ieść u k szta łto w a n ą przez G om brow icza n a zyw a „ p o w ieścią św iad om ą sie b ie ” i w ią że ją z trad ycją C ervantesa. M yślę, że t ę su g esty w n ą fo rm u łę w arto b yłoby, w bad an iach n astęp ców , w yp rób ow ać w b o gatszych h isto ry czn o litera ck ich k on tek stach . P od ob n ie — kategorię, która w k sią żce Ł a p iń sk ieg o u jąć m a sw o istą gatu n k ow ość ow ej „św iad om ej sie b ie ” p o w ieści. P ro p ozycja tra g ifa rsy jest su g esty w n a , tym bardziej jednak zachęca do szu k an ia d a l szych p o tw ierd zeń . J est to w k ońcu propozycja p rzeciw grotesce, k tórej — p rzy znam — bardzo m i b rak u je.
O statni, czw a rty rozdział k siążk i, n a zw a n y p rzek orn ie P o s l o w i e m do m e t o d y :
„O n Ja", c z y l i „D zie nnik" jest, obok rozd ziału p ierw szego, r ew ela cją p racy. R o zw a
R E C E N Z JE
355
c z e n ie m k on cep cji, która — p o w tórzę to — od now a, n ader tr a fn ie h iera rch izu je w ie d z ę o pisarzu. W artość ty ch rozw ażań n ie zam yka się zresztą w kręgu w ied zy 0 G om brow iczu, an aliza d zien n ik a jako gatu n k u m a w ażn ość teo rety czn o litera ck ą , p od ob n ie jak w ażn e są sp ostrzeżen ia i w n io sk i o naturze filo zo ficzn ej i socjologi czn ej.
U m iejętn o ść o p erow an ia u jęcia m i w ła śc iw y m i różn ym dzied zin om w ied zy , dar od n a jd y w a n ia i sto so w a n ia o g lą d ó w k o m p lem en ta rn y ch — cech u je całość w y w o d ó w autoira i w e w sz y stk ic h rozd ziałach pracy p rzyn osi cie k a w e w y n ik i. W p o sta ci jed
n a k najbardziej su g e sty w n e j — w rozdziale p ierw szy m i ostatn im .
D zien n ik W itolda G om brow icza jest dla Ł ap iń sk iego zja w isk iem o w ielo ra k iej
n atu rze, jest zad an iem do rozpoznania. N ie ty lk o jako egzem p larz g a tu n k u i osob li w y tego gatu n k u w arian t, a le tak że jak o ek sp resja św iad om ości, e k sp resja fazow a, u czestn icząca w in terak cjach . A utor bada w ięc w sk a źn ik i języ k o w e o k reślające sy tu a c ję w y p o w ia d a n ia w d zien n ik ach i w tym D zie nniku. W ła ściw o ści różnych a u tob iograficzn ych w y p o w ied zi an alizu je w kategoriach poetyk i, u sta la ich rela cje w za jem n e, w ich polu sy tu u je D zie n n ik i dzien n ik i.
Za sp raw ą przyk ład ów , a rcy ciek a w ie w yb ran ych , określa też p rob lem atyk ę, jak ą form a d ziennika w y ła n ia . O b serw u je ro zm aite jej w a ria n ty i zn ak om icie u za sad n ia ich znaczenie. P ok azu je np., jak w w aru n k ach p a to lo g ii sp o łeczn y ch , w m a k rosk ali, dziennik n ib y w raca ku sw y m początkom , k u a rch aice sw eg o gatunku: c ią ż y ku scen ie p u b liczn ej, sta je się jak b y d ziełem zb iorow ym lu b w y ra źn ie b ezoso b o w ą kroniką. O dchodzi od tej postaci, jaką przybrał w X V III w iek u , gdy w ła śn ie p od m iotow ość jego autora sta ła się ośrodkiem tem a ty czn y m i p rob lem ow ym . W tym p u n k cie rozw ażań autora w arto b yłob y m oże w zb ogacić p rzyk ład y tr a d y c ji d zien n ik ó w p od m iotow ych i o d ch y lo n y ch od tej p ostaci. C iek aw a i w a żn a te z a u zy sk a ła b y w ięcej p o tw ierd zeń .
R ów nie in teresu ją ce w d a lszy m toku są u w a g i o relacjach tego, co p ryw atne, 1 tego, co p u b liczn e w d zien n ik u . N a stęp n ie — u w a g i o w ę z ło w y m dla d zien n ik a po jęciu jaw n ości, o ro li n ied y sk recji, o k w e stii n iep rzy zw o ito ści — w sen sie n aru szen ia norm „ h o n e s t e té ”, k la sy czn ie ok reślon ych przez M o n ta ig n e’a.
W nioski z tych d ociek ań są n astęp u jące. D zien n ik m a sw o je w y r ó ż n ik i form aln e, m a też sk łon n ość ku w ła sn y m sposobom p rob lem atyzacji. A jed n ak jest w ciąż k szta łto w a n y na n o w o i szuka p oręczeń z zew nątrz: w w a żn o ści fa k tó w , o k tórych m ów i, w prestiżu osoby autora. W tym k o n tek ście sy tu u je Ł a p iń sk i D zien n ik G om brow icza. O dsłania u k ryte w ty m tek ście rela cje z form am i, k tóre przyk ład ow o zan alizow ał, u ja w n ia jego ostrą p olem iczn ość w ob ec w sz y stk ic h n iem a l d zien n i k o w y ch w ciele ń : zarazem o d n ajd u je w nim to, czego różn e in n e d zien n ik i jak b y n ie ch cia ły w p ełn i w y p o w ied zieć: skrajną p od m iotow ość św ia to p o g lą d u g a tu n k o w ego, która w isto cie tę form ę w yróżn ia. R zecz w tym , że G o m b ro w iczo w sk i D z ie n
nik , który ow ą skrajną p od m iotow ość gatu n k u tem a ty zu je, jest ra czej utw orem
sk om p on ow an ym na w zór tego gatunku, a n ie, po prostu, jed n ym z jeg o w a ria n tów .
Ten p o d sta w o w y paradoks — w ied zy o D z ie n n ik u i sa m eg o D z i e n n i k a — za w ie r a w sob ie źródło w sz y stk ic h p ozostałych paradoksów : czasu tera źn iejszeg o n ie d o sło w n eg o (św ietn e sfo rm u ło w a n ie autora!) k o m p o n o w a n eg o z pom ocą tech n ik zaczerp n iętych z p ow ieści; pod w ażan ia w ia ry g o d n o ści osoby, k tó ra w y stę p u je jako autor D zien n ika. P rzy k ła d y m ożna by m nożyć.
W iem y zatem , czym D zien n ik nie jest. Z aczynam y d ostrzegać, ku czem u a sp i ru je. Przed ostateczn ą k on k lu zją Ł ap iń sk i zbiera jednak jeszcze d ow od y. P okazuje, że tk an k ą D z ie n n i k a są k rótk ie „au tob iografie id e i”, k tóre w y ła n ia ją się, trw a ją i zanikają w W itoldzie G om brow iczu (s. 84), takim , jak iego c h c ia ł n am pokazać w roli autora D zien n ik a jego spraw ca, G om brow icz bez cu d zy sło w u . F a zo w e życie o w ych id e i p odlega „ w ym u szon ej zd a rzen io w o ści”: sp ełn ia ją one scen iczn e role.
S ą w isto cie ak toram i fa z procesu, w k tó ry m św ia d o m o ść tego, kto je w ciela, od gryw a dram at utożsam ian ia się i w y o d ręb n ia n ia spośród in n ych p odm iotów . Za m iast projektu sta łej to żsa m o ści o trzy m u jem y w ięc w ersje w izeru n k ó w autora, często w zajem n ie sobie przeczące. T em u za b ieg o w i D zien n ik sp rzyja n ajbardziej ze w szy stk ich gatu n k ów . I dlatego w ła śn ie D zie n n ik sta ł się m iejscem ośrodkow ym w p isa rstw ie G om brow icza, a w yob rażon a postać jego autora — postacią n ajb o gatszą w śród G om b row iczow sk ich p rotagon istów .
N ie m ożna p o w ied zieć po prostu, że stało się tak za sp raw ą d om inującej — rzecz jasna — w D z ie n n i k u ro li czyn n ik a autob iografizm u . S ta ło się ta k d z i ę k i z m i a n i e r e l a c j i a u t o b i o g r a f i z m u i f i k c j i w p orów n an iu z ich re la cja m i w tw ó rczo ści n ied zien n ik o w ej G om brow icza. T am a u tob iografizm poręcza fik cję, tu fik cja daje życie au tob iografii. P onadto, jak dow odzi Ł apiński, nigdzie tak jak w D z ien n ik u n ie m ógł G om brow icz w y zy sk a ć w n io sk ó w w y n ik a ją cy ch z in terak cyjn ej filo z o fii człow iek a. D z ie n n i k n a jp ełn iej u jaw n ia, jak p o w sta je G om - b row iczow sk ie u n iv e r s u m : poprzez ak t in ten cjo n a ln y sk iero w a n y ku a k to w i innej, w yobrażonej św iad om ości. D opiero ich w sp ó ło d d zia ły w a n ie d aje szan sę narodzin reszty św iata.
T w órczość G om brow icza n ie w ią że się w ięc z ew o lu cją trad ycji, która od ujęć „rzeczy sam ych w so b ie” zm ierza k u ich sto p n io w ej in terioryzacji. Tej trad ycji, n azw an ej fla u b erto w sk ą , obcy jest też autor D z i e n n i k a w p o tra k to w a n iu sw oich w ła sn y ch w ciele ń . „P ow ieściop isarz d zie w ię tn a sto w ie c z n y — stw ierd za Ł a p iń sk i — m ów iąc: »Em m a to ja«, w c a le n ie k w e stio n o w a ł sw o jej p u b liczn ej osob ow ości, ty m czasem tw órca D z ie n n ik a g otów jest się zaprzeć: »W itold G om brow icz« — to n ie ja. Ja jestem k toś inny, »ja, F erd yd u rk e«” (s. 101).
P arod yjn e rozszczep ien ie p ostaci au tora m a jed n ak w p isa rstw ie G om brow icza granicę. P o zostaje o d p o w ied zia ln o ść fin a ln a autora au torów , ich sp raw cy. On, jako tw órca sw ego dzieła, ch ce w końcu, by to ono trw a ło : sp raw ca m a zn iknąć w w y tw orze. O statnią k on k lu zją Ł a p iń sk ieg o je s t w ię c stw ierd zen ie n ieodparcie su g e s tyw n e: n a jw y ższą szan są sam orealizacji, a w ię c zy sk a n ia p ełn ej podm iotow ości, okazuje się dla G om brow icza tw ó rcy p rzek azan ie tej p od m iotow ości dziełu. W ten sposób pisarz tak w r a ż liw y na zd arzen ia zach od zące m ięd zy nim a jego p u b licz n ością okazuje się w osta teczn y m e fe k c ie b lisk i tra d y cji H oracego i P rousta.
K siążk a Z d zisław a Ł ap iń sk iego jest su k cesem . T rafn ość h ip otezy g łó w n ej i f i nezja p o m y słó w szczegółow ych , w yob raźn ia, ro zle g ło ść h oryzon tów i g ru n tow n ość m ik roan aliz zasłu gu ją n a n a jw y ższe u zn an ie. A pon ad to — jakże jest bogata w in sp iracje do d alszych badań!
A li n a B r o d z k a
R y s z a r d N y c z , SY LW Y W SPÓ ŁCZESNE. PRO BLEM K O N ST R U K C JI T EK ST U . W rocław — W arszaw a—K ra k ó w — G dańsk— Ł ódź 1984. Z akład N a ro d o w y im . O ssoliń sk ich — W yd aw n ictw o P o lsk ie j A k a d em ii N auk, ss. 156. „Z D z ie jó w Form A rty sty czn y ch w L iteratu rze P o ls k ie j”. T. L X V I. K om itet red ak cyjn y: Jan u sz S ła w iń sk i (red. n aczelny), E d w ard B alcerzan , K azim ierz B artoszyń sk i. P o l ska A k ad em ia N auk. In sty tu t B ad ań L iterackich .
Oj, b ędziem y się spierać. A le po kolei.
N a jp ierw b y ły dw a od k ryw cze a rty k u ły , ja k ie R yszard N ycz p o św ię c ił n ie k o n w en cjo n a ln y m zja w isk o m w sp ó łczesn ej sztu k i n a rra cy jn ej. P ie r w sz y d o ty czy ł tech n ik i w y k o rzy sty w a n ia cudzego te k stu w tw ó rczo ści L eop old a B u czk o w sk ieg o ,