• Nie Znaleziono Wyników

Poznanie się i ślub rodziców - Mosze Korn - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Poznanie się i ślub rodziców - Mosze Korn - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MOSZE KORN

ur. 1918; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Kock, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W

poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2006, Żydzi, rodzice, ślub rodziców

Poznanie się i ślub rodziców

Mój ojciec urodził się w Kocku. Jak wiadomo to było małe miasteczko. Jak ojciec miał dwanaście lat to został sierotą. Wzięli go do jesziwy, tam jadł i tam żył. Uczył się do osiemnastu lat. On już wtenczas był w stanie być rabinem miasta bo on miał już co trzeba. On był bardzo religijny i uczony, bardzo mądry człowiek. Napisał nawet kilka książek na tle religijnym. Jedna książka była o tym jak żydowska rodzina powinna być religijna i bardzo święta. On napisał jeszcze książkę jak Żydzi powinni obchodzić sobotę. Bardzo dużo pisał, ale trudno było to wydać, bo ludzie nie mieli pieniędzy, nie kupowali. I on chodził po domach sprzedawać tę książki u znajomych i zarobił kilka groszy. Pewnego dnia przyszedł mój dziadek, on miał troje dzieci, same córki i on chciał mieć też chłopca, żeby po stu latach ktoś zmówił za niego kadisz. Bo u Żydów, jak ktoś umiera, to się kadisz mówi, to jest taka modlitwa za zmarłych. On był bardzo bogaty człowiek, posiadał wielką posiadłość, lasy, miał ludzi, którzy pracowali u niego. I on chciał mieć kogoś z rodziny, co będzie mówić kadisz po jego śmierci. I on poszedł do jesziwy w Kocku i kazał sobie dać najlepszego chłopca, co nie potrzebuje pracować, nic nie robić, tylko żeby miał rodzinę, dzieci. I on da mu na całe życie to, czego on potrzebuje, on tylko powinien siedzieć i uczyć się i być religijny.

Kiedy ojciec mojej matki przyjechał z Kocka, on jechał nie dorożką, tylko bryczką.

Bryczką jechał, miał dwa konie. Wtenczas to był bardzo bogaty. I wrócił do domu, przyszedł z powrotem do domu, to matka mnie opowiadała, i powiedział: „Jesteś zamężna”. Powiedział, że ma dla niej męża i „mazel tov”, to znaczy on gratulował swojej córce, że wyszła za mąż. Ja się pytałem matki jak już byłem dorosły: „Jak ty mogłaś, taka piękna kobieta, masz metr osiemdziesiąt, a on maleńki żydek, może ma sto pięćdziesiąt wysokości”. Mama mi opowiadała, że pierwszy raz widziała ojca pod chupą. Przedtem w ogóle nie wiedziała za kogo wychodzi.

(2)

Data i miejsce nagrania 2006-12-03, Tel Awiw-Jafa

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Łukasz Pawlak

Redakcja Małgorzata Miłkowska

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

On wszedł pierwszy do Lublina i napisał: „Z naszych nie ma nikogo, nikt nie został”.. Tak że dowiedzieliśmy się, że nikogo

Bo ja płacę bardzo dużo podatku dochodowego, ale ja jestem bardzo zadowolony, że płacę bo zostaje jeszcze trochę też dla siebie.. Później pojechałem, miałem tam

Jeśli ktoś jest z Lublina, przez cały ten czas, ostatnie trzydzieści lat jak ja tu przyjeżdżam, nie było, że gdy ktoś czegoś potrzebował, żebym nie pomógł. Ja jestem

Kupić sobie lody, kupić sobie kawałek czekolady, dla mnie to był luksus wtenczas.. W Rosji nauczyłem się żyć, bo widziałem, [że] trzeba

We Frankfurcie, przyjechała do mnie jedna rodzina z Rosji, mieli dwoje dzieci, i też ludzie, co przyjeżdżają z Izraela, zawsze jedna albo dwie rodziny mieszkają u mnie bez

W okresie wojny dziadek był codziennie zabierany przez Niemców na Majdanek, bo tam była cała firma i wszyscy byli tak jakby zaaresztowani. Dziadek jak jechał, to był tak obładowany,

Pamiętam ze mną chodziła do szkoły, Zezula się nazywa, ale ona też taka nie wiem skąd była.. Matka taka

Bo ja wiem, że moja mama była kuzynką tej ciotki później, która wyjechała i za nią wyjechał mój wujek, to znaczy brat mojego ojca.. I oni się poznali na