• Nie Znaleziono Wyników

Większość mieszkańców Czechowa Górnego utrzymywała się z rolnictwa - Zdzisław Wiater - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Większość mieszkańców Czechowa Górnego utrzymywała się z rolnictwa - Zdzisław Wiater - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

ZDZISŁAW WIATER

ur. 1936; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa, PRL

Słowa kluczowe warunki bytowe, buraki cukrowe, życie codzienne

Większość mieszkańców Czechowa Górnego utrzymywała się z rolnictwa Ojciec trochę pracował, miał konia, no to na przykład rozwoził węgiel, wywoził śmiecie. Czyli trochę zarabiał. Biednie było, ale jakoś to szło. Zresztą nie było tam bogatych ludzi. Niektórzy utrzymywali się pewnie tylko z ziemi. Dużo ludzi sadziło warzywa, miało sady, owocami handlowali, warzywami, na targ wywozili czy przekupkom. I to szło, no i trochę na tym zarabiali. Jak do szkoły jeszcze chodziłem, to wtedy buraki cukrowe sadzone były. Te buraki cukrowe kupowała cukrownia i płaciła za te buraki - raz, że dostawali ci ludzie wysłodki tak zwane, i tymi wysłodkami karmili zwierzęta, krowy przeważnie, no to i cukier dostawali, bo to taki depozyt był.

Na przykład cukru u mnie w domu nigdy nie brakowało. A jeszcze dość dobry był chleb z cukrem i polany mlekiem. Tak że trudno było się utrzymać z tej ziemi. Każdy jeszcze trzymał krowę, konia, świnie. Potem, to już ojciec nie miał tego konia. Trzeba było z tego co wsadzili, zboża jakiegoś, trzeba było dać jeść tym zwierzętom. Ci ludzie zasługują na wielkie uznanie.

Data i miejsce nagrania 2018-04-06, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Chodziliśmy też na plac Litewski - tam żeśmy strącali, bo było takie drzewo, ja nie wiem, jak ono się [nazywało], ale podobno zostało zlikwidowane - ono miało

Oczywiście oprócz tych basenów otwartych był jeszcze stary basen na MOSIR, który chyba jest do dzisiaj – tak mi się wydaje. Natomiast

Bo to jest ułożyskowanie każdego koła, jak łożyska, załóżmy, jakieś tam panewki były i tak dalej, no to trzeba było ciągle dosmarować, bo się wycierały, gdzieś tam

Znał języki, ojciec mój znał języki – niemiecki, żydowski, kiedyś to przed wojną przeważnie Żydzi wyjeżdżali i chłopi za granicę. Tak że jeździł załatwiał sprawy

Ciągle się boję, żebym po ojcu nie odziedziczyła Alzheimera, bo to straszna choroba.. Pamiętam też taką

No ale potem, jak przyjechałem na wakacje tutaj do Lublina, no to poszedłem do tego przedsiębiorstwa, do dyrektora, którego już znałem, bo tam w wakacje pracowałem, no i on

Tam widocznie dyrektor tej szkoły jakoś zauważył, że sobie nieźle radzę, wezwał do siebie moją matkę, no i jak już kończyłem siódmą klasę, to

I te ścieki albo są odprowadzane do szamb, a te szamba tam, gdzie jest to możliwe, to nie mają dna, żeby nie ponosić kosztów, to wszystko wsiąka do gruntu,