• Nie Znaleziono Wyników

Pod Znakiem Marji. R. 4 , nr 3 (1923)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Pod Znakiem Marji. R. 4 , nr 3 (1923)"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Cena 8.500 mkp.

Nr. 3 warszawa - Kraków - Poznań dnia 1 grudnia 1923. Rok i v .

POD ZNAKIEM MARJI

Miesięcznik Związku Sodałicyj Marjańskich

* uczniów szkół średnich w Polsce

A dres Redakcji i A dm inistracji: Ks. Józef W inkowski Zakopane, M ałopolska, Łukaszów ka 12. Konto czek. P. K.O. Nr 149.932.

Z. RA CZY Ń SK I

S. M. UCZ. KL. VIII. CHYRÓW . •>

Rozwój sodalicji marjańskiej.

(R efera t w ygłoszony na „Akademji m arjańskiej.11 — Sodalicji chy- row sk iego konw iktu — w dniu 8-go grudnia 1922.)

” ...Z blaski'.m zorzy do ofiarnej pracy B iegną pany i kapłan}', chłopi i wojacy,

W szyscy razem , w szyscy równie, zm ieszano a tłum nie, Ja k przykazał duch miłości, pracują rozum nie..."

(U jejsk i: „ P o g rzeb Kościuszki".)

Nieraz, gdy zastanowię się nad wzrastąjącemi rozmiarami rozwoju sodalicji m arjańskiej, mimowoli na myśl nasuwają mi się te zwłaszcza słow a p o e ty : „Jak przykazał duch miłości, pracują rozum nie..." — Dziwnie te słowa, choć przez U jejskiego zastosow ane do czego inne­

go, wyrażają ideę sodalicyjną. Jak o dzieci naszej wspólnej Matki, roz­

grzani duchem miłości, mamy pracow ać, rozszerzać cześć Najśw. Panny, iść we wszystkie dziedziny życia — i nieść z pow rotem na święte o ł­

tarze Matki p o k ło n : „Bądź p o zd ro w io n a!“ —

W iele się mówi o organizacji. Słyszymy o organizacjach ludowych, robotniczych, socjalistycznych, podziwiamy organizację żydów, — te wszystkie dzisiaj jednak mniej nas obchodzą; dziś zajmiemy się roz­

wojem organizacji sodalicyjnej. Słyszałem, jak raz pewien kolega na naszem zebraniu niedzielnem, w referacie, określił so d a lic ję : „...jest to organizacja społeczno-religijna"... w tem określeniu zamknął on cały zakres rozwoju sodalicji i kierunek, w jakim ma działać. Sodalicja ma na celu uszlachetniać całe społeczeństw o przez poszczególne stany, zrobić je naw skróś katolickiem. Sodalicja nie spełniałaby sw ego o b o ­ wiązku, gdyby jej członkow ie zadowoinili się tylko pracą w ew nętrzną;

m a być ona też apostolską, ma więc rozwijać się, u w ydatiiać swe ży­

cie na zew nątrz i przez taką pracę zdobyw ać coraz nowe placówki

w społeczeństw ie, czyli ma osiągnąć swój cel, nie orężem, nie siłą, lecz

(2)

34 PO D ZN AKIEM MARJl Nr 3 szlachetnością swojej idei, miłością wśród swych członków, związanych wspólną miłością swej Patronki i miłością wzajem ną!..

Czy sodalicja spełnia swe zadanie ? Zastanówmy się i przypa­

trzmy tej doniosłej pracy, pamiętając przy tem na to, ż e :

„.. Rzucił rolnik w ziemię ziarno, Patrząc zdała na swą strzech*, Kocha rolę — choć ta marną, Niesie mu p o c ie c h ę !..."

Owym rolnikiem, rozrzucającym wkoło siebie ziarno, jest każdy sodalis, który usiłuje w otoczenie swoje wnieść cześć dla Najśw. Pan­

ny — wpatrzony w swe gniazdo rodzinne, w swą strzechę — soda- licję — mimo trudności i przeszkód,, mimo roli otoczenia nieraz jało­

wej — posuwa on swą pracę wciąż dalej, a siłę, pociechę i zachętę do niej znajduje na łonie rodziny sodalicyjnej, pod jej strzechą. Bo ta rodzina jego ukochana rośnie. Braci mu przybywa, zastępy ich się po­

mnażają. Nie zastój, lecz rozkwit jej konstatuje z każdym rokiem s ta ­ tystyka.

O rgan sodalicyjny niemiecki z bieżącego roku podaje następujące cyfry rozwoju sodalicji:

W roku 1921 agregow ano do „Prim a Prim arja" Rzymie — z Francji so d a- licyj 61

.,

ze Stanów Zjednoczonych 151

.,

z A nglji 15

.,

z W łoch 36.; — najlepszy po­

stęp wykazały Niemcy, bo tam założono i zaagregow ańo aż blisko 300 sodalicyj. O g ó ­ łem w poprzednim roku w całym świecie pow stało 1092 sodalicyj. O sobną kartę trze- baby poświęcić Holandji, w której jak wykazała staty sty k a z r. 1911

.,

było na 6

,

000.000 ludności 2

,

000.000 katolików, a reszta protestantów . H olandja — mimo to - - postąpiła w pracy sodalicyjnej bardzo daleko, bo dziś już, jak podaje inny num er wyżej wspo­

m nianego pisma, li.:zy około 600 kongregacyj. W prawdzie niektóre z nich są małe, li­

czące po 20 członków, ale są też niektóre liczące bardzo wielu, jak n. p. sodalicja robotników w M aastricht, któ ra posiada 1900 członków. Ilość sodalisów w H olandji dochodzi do 100.000. —

Widzimy, że owa rola ze zbożnych ziarn nie niesie marnego plo­

nu, owszem przeciwnie: zdrowe dzieło szerzy się z widocznem błogo­

sławieństwem swej Patronki i Jej S y n a ! —

O wiele szerzej od pisma niemieckiego — mówi o rozwoju soda­

licji nasz „Sodalis Marianus", w numerze z lipca i sierpnia b. r. Ze zjazdu m oderatorów w Rzymie podaje on następujące relacje:

„...Część sprawozdawcza wykazała rozrost sodalicji w prost im ponujący, przechodzący najśmielsze nadzieje. Jak gdyby na dowód, że kongregacja, jak się niektórym ludziom wydaje, bynajmniej się nie przeżyła, nasze właśnie czasy zaznaczyły się w dziejach marjańskiej drużyny rozkwitem w poprzednich wie­

kach niewidzianym. Jeżeli bowiem od roku 1563

.,

t. j. od czasu zaw iniania .P rim ae Prim ariae", aż do końca roku 1911

.,

a więc przez lat 349 pow stało ogółem nowych gniazd sodalicyjnych 37

.

871

.,

to w ciągu następnych 10 lat, t. j. od roku 1911 do końca ubiegłego roku 1921 — agregow ano ich 10

.

809

.,

czyli więcej niż po 1.000 co roku, jeśli obliczyć liczby w przecięciu. O gółem agregow ano d o tąd od początku .P rim ae Prim ariae" z całego świata 47

.

545

.

We­

dle poszczególnych krajów rozkłada się ta cyfra w taki sposób, że pierwsze, miejsce z 11

.

000

.

sodalicyj zajmuje Francja, potem idą Niemcy — z blisko 6

.

000

.,

następnie z mniej więcej 5

.

000

.

— Stany Zjednoczone, dalej W łochy, Belgja, H iszpanja, A ustrja, A nglja i t. d. — Polska stoi jeszcze na szarym*

niestety, końcu,.." —

Tak pisze „Sodalis". — Dlaczego, zapytam, Polska stoi na sza­

rym końcu — w tej dziedzinie, w której ona winna być na jednera

(3)

Nr 3 ___ ________ POD ZNAKIEM MARJI _____ 35 z pierwszych miejsc, jako stała czcicielka swej Królowej i Pani ?... — Gdzie Marja taką cześć zawsze odbierała — gdzie zwłaszcza sodalicje były w dawnych czasach tak popularne i zdobyły sobie chlubne karty w historji naszej — gdzie były złączone z najprzedniejszemi nazwiska­

mi, z najszlachetniejszemi porywami duszy polskiej w Konfederacji Barskiej ? !

Postaram się to wytłumaczyć. Ojczyzna nasza była w stuletniej niewoli. Polacy, choć w sercach zawsze nosili i noszą niezatarte zna­

mię swych przodków; jako czcicieli Najśw. Panny, będąc w niewoli nie myśleli o sodalicjach, ale raczej — jedni pracowali nad oświatą materjalną w kraju, inni, szukając poparcia w stolicach, bądźto zaborczych, bądźto dalszych, zagranicznych, tułali się po obcych kra­

jach, a w Polsce cześć dla Marji była tylko cechą pojedynczych osób — a nie takich związków, jak sodalicja. A dowód dla tej kwestji zaczer­

pnę ze statystyki wspomnianego niemieckiego pisma, które podaje — między różnymi krajami — ilość sodalicyj zaagregowanych w r. 1921. O tóż z Polski przybyło aż 55. sodalicyj nowych. A biorąc sodalicje bliżej nas dotyczące — wspomnimy na tem miejscu o objawie ogromnie doniosłym, mianowicie —o niebywałym przyroście sodalicji uczniów szkół średnich, które mnożą się prawie po wszystkich gimnazjach i rozsze­

rzając szczupłe ramię działalności lokalnej — jednoczą się w jeden wspólny „Związek sodalicyj marjańskich uczniów szkół średnich w Pol­

sce"; urządzają coroczne zjazdy i doszły do wydawnictwa swego oso­

bnego organu : „Pod znakiem Marji“. — A więc niepodległa już O j­

czyzna nasza budzi się do pracy na cześć swojej Królowej. —

Z podanych wyżej statystyk widzimy, że nie tylko Polska, ale i ca­

ły świat zrywa się do pracy, że sieć sodalicji coraz głębiej i szerzej bywa zapuszczaną. —

Często, gdy myślę o sodalidi i o jej świetnym rozwoju i gdy patrzę na mych kolegów-sodalisów — a potem, gdy przenoszę swoją myśl na innych braci-sodalisów, rozprószonych po wszystkich lądach, krajach, miastach i miasteczkach — słowem po całej ziemi — pracu­

jących różnie, pomiędzy ludźmi z różnemi przekonaniami i celami — a oni jedni związani jedną szlachetną z najszlachetniejszych idej — przychodzą mi na myśl owe słowa Tertuljana, pisarza z pierwszych wieków Kościoła, zwrócone do pogan, a charakteryzujące doskonale stosunek pierwszych chrześcijan do otaczającego ich świata:

„...Nie pogardzamy żadnem dziełem rąk bożych, lecz panujemy nad sobą, byśmy nie nadużywali tych d z ie ł; mieszkamy razem z wami, jesteśmy na forum, na targu, w kąpielach, sklepach, warsztatach i we wszelakich z wami stosunkach..."

Mała była ich garstka, lecz pałająca wielką miłością ku swej wie­

rze świętej, zapatrzona w Krzyż — jako w swój sztandar, a jednak pomału podbijała ogrom państwa rzymskiego. Cały ten potwór pogań­

stwa przeżyty i zbutwiały — runął, a na jego gruzach rozkwita nowe życie pełne wiary, poświęceń, ideałów — szczytnych, górnych szla­

chetnych! I czemże oni to zdołali uczynić? Czy przeciwstawili niezwy­

(4)

ciężonym legionom rzymskim — równoznaczną armję, czy wzniecili re­

wolucję, przewrót polityczny? — Nie — przeciwnie, krwią swych mę­

czenników, siłą swych wyznawców i przewodnictwem Chrystusa — chrześcijaństwo zwyciężyło!

I stało się to, co pięknie włożył w usta jednego ze swych bohaterów Sienkiewicz, kiedy ów znalazł się wśród gruzów Kolosseum rzym skiego:

“...A jednak — mówi on — dziwna siła jest w chrze­

ścijaństwie. — Na Palatynie — ruina, na Kapitolu — ru­

ina, z Kolosseum — ruina — a nad miastem — krzyże, krzyże, krzyże i krzyże..." —

Podobną do dawniejszych chrześcijan mają rolę dzisiejsi sodalisi, rozsypani po świecie. Na pozór nie różnimy się niczem od ogółu świa­

ta. — Tak samo pracujemy, uczymy się, modlimy się i bawimy, ale zapatrzeni na swój sztandar marjański — zataczamy coraz większe ko­

ła w społeczeństwie, podbijamy je — podobnie jak pogan zdobywali chrześcijanie — miłością, poświęceniem, ideą. —

Obyśmy dożyli takich czasów, oby oczy nasze widziały ten tri­

umf, obyśmy się radowali rezultatami naszej pracy, radowali się chwa­

łą Najśw. Panny i aby o nas kiedyś mogły powiedzieć przyszłe w ieki:

„...A jednak dziwna siła jest w sodalicji. Materjalizm—

ruiną, bolsżewizm — ruiną, ateizm — ruiną — a nad świa­

tem powiewa sztandar Papiestwa, sztandar Chrystusa, sztan­

dar Marjański!..." —

36 PO D ZNAKIEM MAR JI Nr 3

V. Zjazd Związki w Warnie w i i Z. 3 i 4 lipia w.) roku.

Sprawozdanie.

^dokończenie)

Dzień trzeci.

O godz. 9 rano w gościnnym domu X. Mod. de Ville rozpoczęły się obrady

VII. Posiedzenia Wydziału Wykon. Związku. Obecni XX. Moderatorzy okręgowi Winkowski i de Ville (X. Łagoda, nieob. uspr.) oraz pre­

zesi okr. Ehrenfeucht, Chojnacki, nadto w miejsce nieob. J. Kabłaka (uspr.) sod. Ant. Tarnowski (Zakopane). Przewodniczy prezes Zw., obowiązki sekretarza pełni sod. Ehrenfeucht. W dłuższej, ożywionej dyskusji omówiono dokładnie projekty działalności na nowy rok szkol­

ny. A zatem próbę stworzenia Komitetów przyjaciół sodalicji wśród starszego społeczeństwa katolickiego, następnie wydanie odezwy o po­

moc finansową dla poczynań Związku, zwłaszcza dla mającego powstać biura sekretarjatu, jak i dla miesięcznika „Pod znakiem Marji". Odezwę tę rozesłaliby wszyscy XX. Moderatorzy do znanych sobie, a życzli­

wych naszej sprawie osób. W dalszym ciągu dyskutowano nad ustawą

(5)

Nr 3 P O D ZNAKIEM MARJ1 37 Związku, o której zatwierdzeniu przez Episkopat zapewnił Związek na zebraniu inauguracyjnem dn. 2 lipca J. E. X. Arcyb. Teodorowicz. Na podstawie dokładnych relacyj naszych b. sodalisów omówiono akcję sodalicyj akademickich w Polsce, która naogół słabe jeszcze czyni po­

stępy. Rozważono budżet Związku na nowy rok i zastanawiano się nad pokryciem rosnących kosztów wydawnictw i korespondencji po­

cztowej. Zastanawiano się nad poruszanym z kilku stron projektem re kolekcyj zamkniętych w W. Tygodniu dla sodalisów-uczniów. Wkońcu wyznaczono termin VIII. posiedzenia Wydz. Wykonawczego na niedziele Przewodnią dnia 27 kwietnia 1924 r. w Warszawie.

O godz. 10 rano zebrała się niemal w komplecie Rada Naczelna Związku w liczbie 13 XX. Moderatorów i tyluż prezesów diecezjalnych na swoje II. od uchwalenia Ustawy Związku zebranie. Przewodniczy prezes Zw., obowiązki sekretarza pełni prezes diec. lwowski K. Mal­

ko (Lwów I.). Zagaja obrady przewodniczący, wskazując na doniosłość Związku, funkcyj Rady Nacz. w której członkowie mają być według ustawy motorem pracy i propagandy w swoich diecezjach. W zrost Związku bowiem domaga się gwałtownie pewnej decentralizacji naszej działalności. To też tak ważne zadania, jak stworzenie kontaktu mię­

dzy sodalicjami a władzą duchowną oraz informowanie tej ostatniej o ich stanie i pracy, kontaktu między poszczególnemi sodalicjami w diecezji (wspólne naboż. od czasu do czasu, zebrania, pielgrzymki) pomoc moralna i materjalna dla akcji Związku, informowanie jego pre- zydjum o życiu sod. w diecezji, urządzanie zebrań diecez. XX. Mo­

deratorów i prezesów, w miarę możności i środków przynajmniej raz w roku, to wszystko dąży na barkach członków Rady Nacz. Związku.

Następnie przedyskutowano uchwały i projekty z VII. posiedź. Wydz.

W ykonawczego, zajmując się głównie sprawą Komitetów przyjaciół sodalicji, które zebrani gorąco popierali, nie szczędząc jednak uwag o możliwych trudnościach. Omówiono dalej stosunek do organizacyj młodzieży szk. i akademickiej. Wkońcu wszyscy przyrzekli gorąco po­

pierać akcję pomocy finansowej dla Związku. W wyborach do Wydz.

W ykonawczego 2 członków na 3 lata, wybrano jednogłośnie na II.

O kręg Związku dotychczasowego Moderatora Ks. Winkowskiego i jego każdorazowego prezesa sodalicji uczn. gimn. w Zakopanem.

Równocześnie o godz. 10 rano odbywa się w sali C. T. R. II.

Zebranie Delegatów pod przewodnictwem sod. Kosieradzkiego. Sod.

Karpowicz (Poznań I.) wygłasza w zastępstwie nieob. referenta sod.

B. Stryczyńskiego korreferat p. t. „Praca społeczna w sodalicji w kół­

kach uczniów klas niższych gimn. i szkół powsz.". W dyskusji prze­

mawiają sod. Czartoryski (Lwów IV.), Drozdowski (Kraków VII.), Gie­

rat (Kielce I.) poczem przechodzi w głosowaniu rezolucja referenta (p. nr. 1 str. 8. C. 4, 5). Na wniosek sod. Doskocza dokończono dy­

skusji w sprawie żydowskie), która wywołała ponownie wielkie ożywie­

nie. Przemawiają sod. Doskocz, Gierat, Jastrzębski, Kaptur, Łomnicki,

Machalski, Piasecki, Sobański, Tarnowski, Tomaszewski, Zieliński. Po

zamknięciu dyskusji sod. Wiewiórowski prezes sod. akad. w Krakowie

porusza kwestję wstępowania do sod. akadem. i zgłasza rezolucję, którą

drzyjęto, poczem sod. Sobański (Warszawa I.) wygłasza krótki referat

(6)

38 POD ZNAKIEM MARJJ Nr 3 o działalności Kół gimnazjalnych „Odrodzenia" w Warszawie i stosun­

ku jej do akcji sodalicyjnej. W dyskusji przemawiają sod. Drozdowski, Olichwier, oraz red. „Prądu" sod. p. Lewandowicz.

Po przybyciu na salę prezydjum Związku i członków Rady Na­

czelnej, otwiera prezes Związku III. Zebranie plenarne Zjazdu i zdaje krótko sprawę z odbytych właśnie dwóch ważnych posiedzeń władz związkowych, komunikując zasadnicze uchwały. Dotyczyły one : 1) Kół przyjaciół sodalicji, 2) wydania odezwy do społeczeństwa o poparcie, 3) unormowania ceny 1 egz. miesięcznika „Pod znakiem Marji“, prze­

ciętnie według ceny dziennika w Polsce (w tej chwili 20.000, gdy miesięcznik.kosztuje zaledwie 8.500 mkp.I 4) wpłacania władki do Związku w walucie złotowej 5) zwołania VI. Zjazdu Związku do Lwo­

wa (huczne oklaski).

W sprawie wkładki związkowej wywiązała się dłuższa dyskusja, prowadzona z chlubnym dla zebranych zapałem w obronie skarbu związkowego i dowodząca głębokiego zrozumienia ważności sprawy przez naszych Delegatów. Najlepszym tego dowodem były aż trzy wnioski „skarbowe". O d D e l e g a t ó w , aby wkładka miesięczna wy­

nosiła 10 gr. poi. od członka miesięcznie, lub aby wynosiła 5 gr. O d W y d z i a ł u W y k o n a w c z e g o wniosek o 2 tylko groszach. Pomi­

mo dość silnej opozycji na temat, że zbyt nikła to kwota, po wyja­

śnieniach prezesa wniosek 2 gr. p r z e c h o d z i j e d n o g ł o ś n i e . (Jak jest spełniany widzimy z komunikatów Wydz. Wyk. w każdym numerze pisma). Przewodniczący zawiadamia, że obecni na wczorajszej konferencji XX. Mod. złożyli doraźnie na skarb Związku 1.020.000 mk.

(oklaski). Następnie poddano pod głosowanie plenum rezolucje korre- ferentów i inne wnioski. Pewne trudności formalne wynikające z regu­

laminu zjazdowego załatwiono pomyślnie, poczem zebrani, rezolucje i wnioski z małemi wyjątkami zatwierdzili.

Głos zabiera prezes Związku i w gorących słowach zwraca się do Delegatów sodalicyj związkowych, uświadamiając im doniosłość ciążącego na nich wobec Związku i scdalicyj ich obowiązku, jaki na nich spada przez uczestnictwo w obradach Zjazdu i podkreśla z na­

ciskiem odpowiedzialność, jaką biorą na siebie w sprawie urzeczywist­

nienia w swych sodalicjach rezolucyj i wniosków tu uchwalonych. Ka­

żdy delegat winien stać się żywym motorem i sprężyną akcji sodali­

cyjnej czynną przez cały nr.wy rok szkolny, winien płomieniem swoim i zapałem rozpalać serca braci sodalicyjnej i czuwać nieu­

stannie i gorliwie, by ogień ani na chwilę nie przygasł. W tedy dopie­

ro dopełni się zadanie Zjazdu i pokładane w nim przez nas- nadzieje.

Wkońcu dziękuje sęrdecznie katolickiej Warszawie za przyjęcie zgoto­

wane uczestnikom Zjazdu, słowa podzięki składając w ręce niezmiernie zasłużonego i do ostatniej chwili niezmordowanego przewodnika prac przygotowawczych X. Mod. de Ville (długie oklaski).

X. Mod. Bielski w serdecznych słowach zwraca si^ jeszcze do młodzieży sodalicyjnej, podkreślając jej dziwnie piękny i’ głęboki sto ­ sunek do kapłanów M oderatorów i wznosi okrzyk na j-ej cześć. W e­

dług stałej tradycji przewodniczący zamyka Zjazd odmówieniem sodali-

cyjnego aktu poświęcenia sic Ha\św* Marji Pannie godzinie 1.20

popołudniu,

(7)

Nr 3 PO D ZNAKIEM MARJI 39

TADEUSZ K O R D JA SZ S . M. ucz. kl. VII Bielany

Widzenie.

Gdzieś wysoko w obłokach.

A

na Panny tej ręku,

Jak różowa jutrzenka, MaluteAka Dziecina

Z aniołami po bokach K ół przygląda się pęku, Płynie święta Panienka. Który w rączce sw ej trzyma Ja kiś uśmiech anielski 1 tak cudnie się śmieje.

Na Je j tw arzy rozlany,

A

od szatek J e j białych Taki ciepły i sielski, Zapach kw iatków tych wieje, Cidzieś tak dawno widziany... Kwiatków ślicznych i małych..,

1 w tej chwili Dzieciątko Jeden z kw iatków rzuciło...

Jam się schylił by podnieść, Gdym w stał — nic j u t nie było.

Ze spraw katolickich.

Zacznijmy dziś nasz przegląd od zawsze nam bliskiej F r a n c j i . Oto w Parylu na zebraniu kupieckiem ks. Fromantin, proboszcz parafji St. Germain przedstawił bar­

dzo ciekawe uwagi o katolickiem odrodzeniu tej stolicy. Opowiadał on, jak to było przed laty 70. Gdy jeden z jego poprzedników objął wspomnianą parafję przychodziło do kościoła tylko 3 mężczyzn. Religja była wogóle w pogardzie. Wyłom zrobił w tej atmosferze pierwszy X. Lacordaire, obok niego działali Montalambert, Gratry, Ozanam.

A skutek ? D ziś kościoły paryskie w niedziele okazują się za szczupłe, by pomieścić całe tłumy wyborowej inteligencji katolickiej. Notarjuszc, sędziowie, adwokaci, lekarze nie opuszczają Mszy św. niedzielnej. Od inteligencji odrodzenie ducha katolickiego zeszło do niższych warstw społecznych. Organizacje młodzieży zwłaszcza po parafjach paryskich są już tak liczne, że przerażają swą ilością wrogów Kościoła. I co najwa­

żniejsze młodzież ta pozostaje już wierną wierze św. na całe życie. Modli się i prak­

tykuj}, tworząc później ślicznie rozwijające się organizacje katolickich mężczyzn. To samo rzec trzeba o męskiej młodzieży akademickiej, która ma już swoje rekolekcje w W. Poście, a do Komunji św. wielkanocnej przystępuje razem, gremjalnie w gru­

pach dochodzących tysiąca ludzi. Unje katolickie zawodowe organizują w Paryżu se­

tki, nawet tysiące robotników i pracowników. Jest unja katol. kolejarzy, metalowców, urzędników bankowych, pocztowych, giełdowych, panien sklepowych 1 ktoby tam zdo­

łał wszystkie zliczyć i wymienić. A pamiętajmy, iż Paryż od wieków nadaje ton w ca­

łej Rzeczypospolitej. Paryż katolicki, odrodzony promieniować będzie swą wiarę i po­

bożność, miast — jak dotąd — zepsucia i demoralizacji, zaczem przyjść musi katolickie odrodzenie prowincji i reszty kraju1

Mimowoll od stolicy Francji uwaga nasza zwraca się ku stolicy P o l s k i , War­

szawie, która tak często przyznawała sobie z lubością nazwę polskiego Paryża. Tu niestety mimo wytężonej pracy wielu organizacyj katolickich nie widać jeszcze wyra­

źnej zmiany charakteru i fizjognomji miasta. Czujemy to sami w Związku, który w tej chwili ma w Warszawie zaledwo jedną, jedyną sodalicję uczniowską,*) gdy Kraków ma 7, Poznań 5, Lwów 4, Radom 4, Kielce 3, a cały szereg miast i miasteczek po dwie.

* ) 'Ci7 o s t a t n i e j c h w il i d o w i a e u j e m y kit; z r a d o ś c i ą , o z a p o w i a d a j ą c y m s ię z n a c z n ie js z y m r u c h u s o d a l i - c y j n y i n w k i l k u z a k ł a d a c h . — P r z y p . R e d .

(8)

Niechlubne też świadectwo duchowemu stanowi naszej stolicy wystawi! P. Prezydent '^Wojciechowski w swej mowie wygłoszonej przed dwoma miesiącami w Łomży. .G dy w y­

jeżdżam z Warszawy na prowincję zawsze się czuję lżejszy, radośniejszy, gniecie mnie w Warszawie przewaga inlellektu i uczuć negatywnych nad czynnikami pożytywnem i.

Warszawa w znacznym stopniu próżnuje, prowincja musi p r a c o w a ć .O b y ż i tu odro­

dzenie katolickie zwyciężyło jaknajprędzej. Już to przyznać trzeba, iż choć nasz Pre­

zydent, w częstych swych podróżach po Rzeczypospolitej musi niemal nieustannie przemawiać, przecież te mowy Jego zawsze są niepowszednie, pełne głębokich myśli, zdrowych poglądów i wskazówek, przytem owiane serdccznem umiłowaniem Polski i Rodaków. Warto dziś do nich na chwilę zaglądnąć. W czasie kwietniowej podróży pomorskiej nie wahał się w Kościerzynie wypowiedzieć słowa najgłębszego uznania dla pracy duchowieństwa katolickiego na Pomorzu. „W walce, która przez wieki to­

czyła się tutaj od czasów krzyżactwa, wielką zasługą okryli się duchowni pasterze te­

go ludu. Dzisiaj w uznaniu tych tylko, o których doszły mnie wieści, wiozę z sobą krzyże oficerskie dla czterech kapłanów na Pomorzu. Gdy szukamy inteligencji oka­

zuje się, źe lud ten od wieków gnębiony, miał jedyną inteligencję w swoich paste­

rzach, że jedyną siłą i motorem pielęgnowania ducha narodowego i religji było du­

chow ieństw o... Chcę podnieść zasługi duchowieństwa katolickiego, które dopomogło ludowi, pielęgnowało mowę ojców, dziadów i pradziadów, które położyło przez to wielkie zasługi nie tylko dla Kościoła a le i dla Polski*. W czerwcu znów w Poznaniu uczestniczył P. Prezydent z całem skupieniem w' procesji Bożego Ciała, a w czasie obiadu u X. Kardynała Prymasa wyrzekł te złote słowa: .O sobiście w całej mej dzia­

łalności stwierdzam na każdym kroku niepewność oparcia się wyłącznie na ludzkim rozumie i ludzkich siłach. Potrzebne są silne religijne uczucia. Trwałem i niewzruszo- nem jest wszystko, co jest zbudowanem na zasadach Chrystusowych, których nauczy­

cielem jest Kościół Katolicki*. I jeszcze słowo z mowy w katolickim uniwersytecie w Lublinie: „Z wielką przyjemnością spędziłem tę parę chwili w muracb Waszej Uczelni, widząc tu połączenie wysiłków samopomocy z wielką troską o nasze dobro moralne. To, co Ks. Rektor podkreślił, że nauka musi mieć silne podstawy moralne, aby mogła dać jaknajwydatniejsze wyniki dla Ojczyzny i wychowania młodzieży, jest istotną podstawą prawną. Boć sama wiedza tylko, im bardziej wgłębiamy się w nią, nSstiwa dużo wątpliwości i dziś, gdy w okresie budowania państwa stwarzamy dzieła mające służyć następnym pokoleniom, wiedza musi być istotnie trwała i przejęta my­

ślą o wytwarzaniu rzeczy wiecznych*. Jakaż to radość dla nas sodalisów, słyszeć ta­

kie twierdzenia z ust najwyższej Głowy naszego Ukochanego Państwa, jaka zachęta i podpora w drodze ku spełnianiu tych właśnie najwyższych zadań i ideałów przez naszą sodalicję marjańską.

40 PO D ZNAKIEM MARJł Nb 3

Z wakacyjnej wędrówki.

(Ciąg dalszy)

14 lipca. Rano Msza św. w Herz Jesu Kirche, kościele tak do głębi, rzekłbyś do szpiku kości, niemieckim, architekturą, urządzeniem wnętrza, brakiem smaku, przytem wzorowym porządkiem i punktualno­

ścią nabożeństwa,.. Ciekaw jestem, jak też czuje się pod tem stylowo germańskiem sklepieniem nasz polski robotnik, który tu co dwa tygo­

dnie ma swe polskie nabożeństwo i kazanie. Uwagę moją zwraca tylko ministrant, Niemiec, chłopiec może 15-letni, który usługuje mi do Mszy św. z takiem wewnętrznym przejęciem, z takiem głębokiem nabożeń­

stwem, że sam czuję się tem wzruszonym i radbym, by moi ministran­

ci zawsze byli do gdańskiego w tym względzie podobni. Gospodarz mój przezacny potwierdza w zupełności te spostrzeżenia i dorzuca x> chłopczynie kilka ciekawych i miłych szczegółów.

I

(9)

Nr 3

I znów tramwajem na dworzec gdański, znów rewizja, mały ścisk, przy mniejszym na szczęście upale, a potem do wagonu i czemprędzej do Polski, do Polski! Przebiegamy z powrotem Wrzeszcz, Oliwę, przy­

stajemy w Sopocie, a w Małym Kacku już biało-czerwone barwy i pol­

skie mundury wojska i kolejarzy. Jesteśmy nad polskiem morzem. Na­

turalnie mimo zmęczenia rekwiruję sobie okno na całą drogę, staję w niem i nie oddalając się ani na chwilę, oglądam z przejęciem okolicę.

Co moment z za pagórka, to z poza lasu błyśnie szmaragdowy Bałtyk z dymem dalekiego parowca na horyzoncie i białemi żaglami łódek opodal brzegu, oblany ślepiącym słońcem, co nań ciska z wysocza łuskę złotą... to srebrną. Napatrzeć się nie można temu morzu polskie­

mu, nasycić się nie można jego widokiem. Mijamy Gdynię, gdzie Rzecz­

pospolita buduje swój port, gdzie coraz wyraźniej tworzy się polskie miejsce kąpielowe, w Redzie przesiadamy się. Zdążamy do Pucka...

Wychylam się lepiej z wagonu... 1 patrzę... Coś tam widać w zatoce na kotwicach, czarne, niskie, a groźne... Jeden, dwa... trzy... Boże! To polska flota wojenna, to nasze kanonierki i torpedowce. Biało-czerwona bandera śmieje się na maszcie... a mnie coś chwyta za gardło... Myśl biegnie wspomnieniem ku dawnym czasom walk pomorskich... ku sil­

nej ongiś flocie Króla Jegomości... a potem hallerowskiego pochodu do morza epopeję przywodzi... Wybiliśmy okno, maleńkie okno na d a ­ leki świat, ale polskie, ale nasze okienko... Wszystko, jak jakiś sen czarowny, wspaniały.. Tymczasem wśród rosnącego znów upału pociąg opuszcza Puck, przebiega koło koszar polskiej marynarki wojennej*

z których okien patrzą nań ogorzałe twarze marynarzy w niebieskich kołnierzach, zatacza wielki łuk i zjeżdża ze swarzewskich pagórków w niski Helu półwysep. Z lewych okien wagonu patrzymy wreszcie na pełne już morze... bez granic... bez kresów... z pra #ych widzimy wciąż pucką zatokę, a między dwoma morzami, jak długi język lądu legł Hel, mierzeja piaskowa, z wiślańskich ponoś piasków na morskiem dnie przed tysiącleciami usypana. Pod lasem mały budyneczek stacyj­

ny — to Wielka Wieś. Tutaj na dwa tygodnie wywczasów, w gościn­

nym, zacnym domu pani J. rozbiję swój namiot wędrowny.

Naturalnie, pierwsza myśl po przybyciu i gościnnym, południowym posiłku — nad m orze!! Zapraszają mnie na jakąś uroczystość czy

* zebranie letników i Kaszubów, ale gdzie mnie tam w głowie takie hi- storje, choćby najwięcej wzruszające. Byle prędzej nad morze, nasze...

polskie, a pełne... Byle prędzej wciągnąć w nozdrza, w piersi, w całą istotę świeży, morski wiew, soli wilgocią sycony, a wydychać całoro­

czne zmęczenie, uciszyć nerwy roziginnc, napoić duszę cudownym ob­

razem mocy Bożej i odbiciem jej nieskończonej piękności.

Za kilka minut jestem na plaży i układam się wygodnie na cie­

płym, miękkim piasku... Fala szemrze mi cicho u stóp w to słoneczne popołudnie lipcowe i nuci swoją pieśń odwieczną, wybiegając łago­

dnie, leniwo trochę, na piasek i znów spływając lekko z powrotem....

co chwilę... co chwilę..., wzwyż i wdół.... wzwyż i wdół....

Na brzegu pustka zupełna i cisza — oko bieży po łusce wód sino-zielonych hen — hen... ku krańcom, kędy niebo z wodami się schodzi... Godziny płyną wolno... nieznacznie. Biała mewa na fali się

PO D ZNAKIEM M A R J I ______________41

i pi r ■ i r y I . - w W M r

(10)

'Kolebie, to w gfórę ku błękitom podleci, by znów figlarnie, a wdzię­

cznie igrać dalej z śnieżystą grzywą wód przy brzegu. O d wsi czasem dźwięk muzyki ledwo słyszalny doleci...

Zda się, że świat eały został gdzieś na innej planecie, że daleko

•zostali gdzieś ludzie, a tu — jeno Bóg, dusza i morze słoneczne bez brzegu, bez końca, jak wieczność i ta błogość serdeczna... nieziemska.

Czas wracać... Słońce zapadło w nadmorskie pagórki i granato­

wy mrok poczyna obejmować powoli ziemię i morze. Wracam do wsi...

Nagle jedna, druga błyskawica przelatuje w okręg po niebie. Zdumiony, wylękły trochę —wszak pogodnie wokoło— odrywam oczy od pszeni­

cznych łanów i łąk pachnących. Co to ? Daleko na zachodzie, na ro- zewskim pagórku wspaniała morska latarnia. O to zapalono już potężne lampy elektryczne i światło lunęło potokiem reflektorów przez olbrzy­

mie soczewki, puszczono motor i latarnia obracać się poczęła, rzucając co parę sekund snopy przerywanych błyskawic. Niezrównany to widok, zwłaszcza, jak później obserwowałem go, na tle ciemnych obłoków.

Najlepsza i najsilniejsza ponoś ze wszystkich nadbałtyckich latarni ma swoje ciekawe, choć niedługie dzieje. Przed samą wojną światową Niemcy udoskonalili ją znakomicie, zaprowadzili przepyszne motory Schuckertowskie, przebudowali zupełnie... i nie mogą przeboleć jej utra­

ty. A ona dziś z polskiego brzegu rzuca smugi jasności statkom i okrę­

tom wszech narodów — przejasny symbol Polski, która wszystkiemu światu winna rozdzielać jasność i świecić wzorem, przykładem wszel­

kiego dobra w świecie ducha i materji. Czyżbyśmy nie mieli wytężyć wszystkich sił duszy i ciała* by Ojczyzna nasza świeciła światu całemu, .jak ona morska w Rozewiu latarnia?...

16. lipca. Nadzwyczajną wprost niespodziankę spcawiło mi grono zacnych osób z pomiędzy letników w Wielkiej W si, starając się za pośrednictwem X. Proboszcza ze Swarzewa o pozwolenie władzy du­

chownej na urządzenie kaplicy w jednej ze sal tutejszej szkoły po­

wszechnej. Pozwolenie z Pelplina, siedziby biskupstwa chełmińskiego właśnie nadeszło, ołtarz zaopatrzony we wszystkie przybory liturgiczne już ustawiono, trzeba było zatem złożyć wizytę X. Proboszczowi, oka­

zać dokumenta kapłańskie, aby korzystać z tak nadzwyczajnego udo- % godnienia. W prześliczny, po nocnej ulewie ranek, wyruszyłem z mym uczniem i sodalisem S. drogą ponad pucką zatoką, z której widok wspaniały na półwysep Helu i pełne morze, do odległego o 4 kl.

Swarzewa. X. Proboszcz przyjął mnie bardzo uprzejmie, udzielił wszel­

kich pozwoleń, ze Mszą św. jednak musiałem poczekać do 1 O-ej, bo kościół w tej chwili zajęty był przez dzieci przygotowujące się do pierwszej Komunji św. Punktualnie o 10-ej, otwarły się drzwi świątyni,

■z której w niebywałym porządku wychodną cichutko jedna za drugą, naprzód dziewczątka, pote<n urwisze chłopaki kaszubskie, umiejętnie nawet pod okiem księdza rozdzielając sobie tajne kułaki. Pozdrawiają nas grzecznie: Nech będze pochwalony... W ychodzę ze Mszą św.

przed wielkim ołtarzem, kryjącym ła .kami słynący obraz Matki Boskiej Szkaplerznej, Patronki rybaków (dziś właśnie Jej święto, ale uroczy­

stość, na którą schodzą się z daleka pielgrzymki kaszubskie, przenosi się na najbliższą niedzielę). Jutro już Mszę św. w nowej kaplicy od-

42________ ________ PO D ZNAKIEM MAR]! _ ___ Nr 3

(11)

Nr 3 POD ZNAKIEM MARJI 43 prawię, a uradowani Kaszubi, przybywszy bardzo licznie, zaśpiewają z całych piersi, choć bardzo nie z jednego tonu nasze prastare, a tu­

taj tak wzruszające: „Kto se w opekę...“ t

0

N o w e k s i ą ż k i .

Ks. Jeź M ateusz: Bogu Utajonemu, pienia eucharystyczne, Kraków 1923, str.

162. Sto utworów poetycznych, w tem 44 sonety, na cześć N. Sakramentu — to no­

wość w naszej literaturze religijnej. Autor, długoletni dyrektor Stow. kapł. ador. N. S.

nie tylko wylał w tych pieniach gorące uczucie serca kapłana, którego lud nasz pol­

ski tak pięknie i głęboko „Piastunem Bożym" nazywa, ale w całości niemal podał w poetycznej szacie dogmatyczną, ascetyczną i liturgiczną naukę Kościoła o N. Eu- charystji. Kończą tomik udatne parafrazy antyfon i przekłady kościelnych hymnów eucharystycznych. Zbiorek wydany bardzo gustownie, nawet bogato, będzie miłą le ­ kturą i okrasą zebrań naszych kółek eucharystycznych.

L.Abbć Paul Buysse: Ver« la croyance. Dieu, 1’ame, la religion devant la Rai- sou et le Coeur de l’homme. Paris 1922. Desclee, 6 mille, str. 321, c. 6 fr. belg.

Książka niezmiernie ciekawa i interesująca, do której gorącą przedmowę napisał słyn­

ny powieściopisarz francuski i członek Akademji Nieśmiertelnych, Paweł Bourget. Jest to właściwie apologetyka, ale odbiegająca bardzo od dotychczas przyjętego traktowania zagadnień apologetycznych. Bo autor trzy tylko podstawowe prawdy wiary bierze na swój warsztat i analizuje dokładnie, to jest istnienie i istotę Boga, duszy, rcligji, przez to książka nabiera pożądanego charakteru koncentracji przedmiotu, a doskonały logiczny podział, mistrzowska dyspozycja pozwala jasne dowody uczonego autora, profesora apologetyki pizyswoić sobie bez trudu i łatwo zapamiętać. Sposób przed­

stawienia rzeczy przejrzysty, utrzymany w tonie znanych francuskich konferencyj za­

leca i z tej strony dzieło przyjęte przez krytykę zaganiczną wybitnie życzliwie, na­

szym Kółkom apologetycznym. Drugiego tomu p. t. Vers la foi catholiąue oczekujemy niecierpliwie.

Rocznik Podhański. — Wydawnictwo Muzeum Tatrz. im. dra T. Chałubińskie­

go w Zakopanem str. 219. Miłośników Tatr i Podhala, tak licznych wśród naszej soda- licyjnej braci, zainteresuje z pewnością ta obszerna, bardzo starannie wydana książka, stanowiąca dzieło zbiorowe. W. Sieroszewski pisze w niem krótką biografję Bron.

Piłsudskiego, założyciela Sekcji ludoznawczej przy Tow. Tatrz. i znanego etnologa, Dr Długopolski: C) przywilejach sołtysów podhalańskich, znany prof. J. Czubek za­

mieszcza 2 rozprawki: O początkach i nazwie Zakopanego i O bitwie pod Nowym Targiem w roku 1670. Arcyciekawa kronika parafji zakopiańskiej, kreślona ręką jej pierwszego słynnego proboszcza X. Józefa Stolarczyka, artykuły Kantora O pieśni ludowej Podhala i K. Steckiego O ludowem malarstwie na szkle, zamykają bogatą treść tego pierwszego Rocznika.

K. S te c k i: Triolety tatrzańskie, Zakopane 1923, str. 76 Zamiłowany taternik, pierwszorzędny znawca gór i flory tatrzańskiej, długoletni profesor gimnazjum zako­

piańskiego, obecnie czynny na Uniwersytecie w Poznaniu, zamknął w 50 krótkich, przdmową poety Orkana poprzedzonych utworach, swoje umiłowanie Tatr i ich prze­

cudnej przyrody. Zycie gór. Człowiek w górach, Stawy, Drzewa, Kwiaty, Burze i w i­

chry Tatr—oto tytuły zbiorów tych przemiłych, nie pozbawionych głębszych refleksyj i jakiejś cichej melancholji trioletów, które zdobił udatne rysunki samego autora.

Zapewne niejeden młody taternik zabierze je z sobą z Zakopanego, jako pamiątkę, miłą przez swą bczprctensjosialność, serdeczną prostotę tak bardzo spokrewnioną

•z wzniosłą prostotą przyrody, a wreszcie przez niezaprzeczony, acz skromnością pokry­

ty talent autora, zabierze i tęskniąc do sinych Tatr, w których ącrce osławił — zaglą­

dnie, wspomni, a duchem ku szczytom uleci...

W.

(12)

Podziękowanie.

Prezydjum Związku pragnie podzielić się z wszystkiemi sodalicja- mi nadzwyczaj radosną i doniosłą zarazem wiadomością. O to dziękt nadzwyczajnej życzliwości P. W. Ks. Jana Tobolaka, proboszcza w Za­

kopanem, uzyskał Związek w Domu parafjalnym znakomity lokal biu­

rowy na sekretarjat, redakcję, administrację miesięcznika i składnicę związkową. Gmina Zakopane użyczyła łaskawie bezpłatnie elektryczne­

go oświetlenia, a wymienieni już poprzednio Ofiarodawcy J. W. P. Wład.

hr. Zamoyski i J. W. P. Wróblewscy poważną ilość opału. Uzyskawszy stałą, prawdziwie ideowo pojętą pomoc W. P. Strzeleckiej z Zakopa­

nego, jako sekretarki Związku i Redakcji, wielce sumiennej pracowniczki,.

otworzyliśmy nasze biuro w pierwszych dniach września i z tą samą chwilą cała, bardzo już dziś poważna praca w prezydjum i wydawnic­

twie, w nowem tępię ruszyła naprzód. To też gorąco wdzięczni n a ­ szym Sz. Ofiarodawcom, w szczególności P. W. Ks. Proboszczowi, jak.

i wszystkim tym, którzy pospieszyli nam z pomocą pieniężną, składamy im tutaj dzłs w imieniu całego Związku wyrazy najserdeczniejszego por- dziękowania. Niech zapłaci stokrotnie Bóg i Niepokalana Dziewica.

44 ___ PO D ZNAKIEM M ARJ1______________Nr £

Z Prezydjum i Redakcji.

W obec nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Ro­

ku składa prezydjum Związku wszystkim Drogim Sodalicjom naszym*

Ich Czcigodnym Kierownikom, XX. Moderatorom, Zarządom i Człon­

kom, wszystkim naszym tak życzliwym Przyjaciołom i Czytelnikom z serca płynące życzenia jaknajm ilszych Św iąt i wszelkiego blogosła~

zuieństzua Dzieciny Najświętszej w N ow ym Roku Pańskim.

Sprawa wkładek miesięcznych (po 2 gr. p.) do Związku, znacznie postąpiła naprzód. Większość sodalicyj zaczyna wpłacać je zupełnie regularnie w relacji bonów złotych, lub franków szwajc. W zrasta rów­

nież poparcie „Naszej Korespodencji". której nr 2-gi przygotowujemy już do druku.

Na liczne zapytania donosimy, iż cena naszych odznak srebrnych wynosi obecnie stale 60 gr poi. w relacji franka złot. Z przesłanych nam kwot nie znamy przeznaczenia czeków: L. Trepka Piotrków I. XI.

92,000, St. Jabłoński Radom 13. XI. 10.000, Kalisz I. 672.840, Biały- stokk 227 500, sodalicja Brześć 29. X. 102.500. Raz jeszcze najusilniej, prosimy sodaiicje, które dotąd nie zwróciły kwestjonarjusza (jest ich, jeszcze 37!) aby zechciały to uczynić bezzwłocznie. Wysyłka oso­

bnych urgensów będzie dla nas bardzo uciążliwa i kosztowna. P ro ­

simy nam jej oszczędzić. Ostatni termin mija 10 grudnia. Zw racam y

uwagę Zarządów na nasze szczegółowe polecenia umieszczone w n-rze

2 gim na str. 2 8 ; prosimy stale się do nich stosować.

(13)

NASZE SPRAWOZDANIA.

GRODNO, (maj) W okresie roku szk. 1922/23 odbyło się 12 zebrań konsulty i 11 ogólnych. Zebrania ogólne miały dwojaki charakter: pierwsza niedziela miesiąca poświęcona była na wspólne nabożeństwo, tizecia zaś na zebrania dyskusyjne. Na tych zebraniach oprócz przemówień ks. Moderatora wygłoszono referaty: .C zy poza Kościołem istnieje zbawienie* „Kwestja żydowska". (2 ref.) „O socjalizmie* i „Ży­

cie wewnętrzne sodalisa'. Oprócz zebrań życie religijne koncentrowało się w sekcjach:

Eucharystycznej, która odbyła 15 zebrań; Społecznej, zebrań 16; Oświatowej, nieda­

wno zorganizowanej dla młodszych i Introligatorskiej, mającej starać się o upo­

rządkowanie bibljoteki. Legjon św. Stanisława Kostki, liczący 28 członków, oprócz przewodniczącego sodalisa ma własny zarząd. Zebrań legjonu było 26.

Sodalicja nasza liczy obecnie 59 członków, prenumeruje 100 egzemplarzy ,Pod znakiem Marji“. Dnia 6. maja odbyło się zebranie wyborcze, na którem wybrano nowy zarząd. Prefektem został obrany Franciszek Sienkiewicz VII., wicepref. Antoni Poczo- butt VII. i Jan Łazarowicz V. (biblj.); do konsulty weszli: J. Poczobutt V., przewo­

dniczący Legjonu, Al. Pastewski VII., A. Żak VII. skarb., i J. Kulikowski VI. sekr.

KOŹMIN, (maj) Sodalicja nasza (uczn. sem. nauczy została założona 7 kwietnia 1922 r. Kierownictwo objął ks. moderator Zygmunt Powel. Członków zgłosiło się 35.

Pierwsze^zebranie zagaił ks. Mod., poczem wybrano zarząd. W skład tegoż w e sz li:

Falkowski W. prefekt. Karczewski K. wicepref. Berliński J. sekr. Zdrojewski W. skarb.

Olejniczak Fr. biblj. Do końca roku szkolnego odbyły się 3 zebrania. Na ostatniem pożegnano odchodzących sodalisów-inaturzystów (17).

Po przyjeżdzie z wakacyj odbyły się wybory nowego zarządu. Wybrani zostali Bochat Wł. pref. Olejniczak Fr. wicepr., biblj. Ciesiołka R. Dn. 1 marca 1923, kiero­

wnictwo sodalicji objął ks. Mod. Nowakowski. Nabożeństwa i zebrania odbywają się w drugą niedzielę każdego miesiąca. Odbyło się ich 8, w tem jedno nadzwyczajne (walnej.

Referatów wygłoszono ogółem 6 a t o : Szkic historyczny sodalicji; jej założe­

nie i rozwój aż do najnowszych czasów. Obowiązki sodalisów. Co daje sodalicja uczącej się młodzieży. Żywot i działalność św. Franciszka z Asyżu. Marja Królowa Korony Polskiej. O zrzeszeniach młodzieży. Staraniem zarządu sodalicji założono kół­

ko naukowe. Programem objęte są wykłady z apologetyki, filozofji, pedagogiki, psy- chologji i sztuki. Zebrania kółka naukowego odbywają się na razie co dwa tygodnie.

Sodalicja liczy obecnie 32 członków.

NAKŁO, (maj) W niedzielę dnia 29. IV. b. r. odbyło się w tutejszym kościele uroczyste przyjęcie pierwszych 20 członków do naszej przez władzę duchowną za­

twierdzonej sodalicji marjańskiej. Przez dłuższy już czas pracowali oni gorliwie koło zawiązania tak zaszczytnej instytucji w naszym zakładzie. Po uroczystem złożeniu przyrzeczenia sodalicyjnego, wręczył X. Mod. według statutu każdemu zosobiw dy­

plom wraz z medalem. Potem nastąpiła Msza św. z wystawieniem Nrfjśw. Sakramentu.

Zakończono zaś uroczystość kościelną odśpiewaniem hymnu .Magnificat*. — Ażeby jednak zaznajomić z tą szczytną ideą naszego stowarzyszenia szerszy ogół i wzbu­

dzić w obywatelstwie tutejszego miasta większe zainteresowanie dla tej sprawy reli­

gijnej, urządzono wieczorem akademję w auli gimnazjalnej. Uroczystość tę urozmaico­

no śpiewem chóralnym i deklamacjami. Odczytano również dwa referary — pierwszy p. t. „Zadanie młodzieży polskiej w przeszłości i w chwili obecnej*1 — drugi p. t.

„Cel i zadanie sodalicji marj." Wkońcu podpisywano akt założenia przeznaczony dla archiwum tutejs/ego gimuazjum państwowego.

PIOTRKÓW II. (maj) Dn. 6 maja 1923 odbyła się w naszej sodalicja bardzo solennie uroczystość ślubowania 5 nowych sodalisów, połączona z generalną Komunją św. całej sodalicji. Uroczystość ta miała dla nas zupełnie wyjątkowe znaczenie, gdyż od lat trzech nikt u nas ślubów sodalicyjnych nie składał i cała praca pozostawała jak­

by w uśpiSniu. To też chwila ta była dla nas niezmiernie droga, z serca cieszyliśmy się, iż jeszcze przed opuszczeniem gimnazjum i złożeniem matury doczekaliśmy się tego, czegośmy od lat całych pragnęli tak gorąco. Zawdzięczamy to całkowicie na­

szemu Czcig. X. Mod. W. Fiemie, który przełamać musiał wiele trudności nim nas zorganizował i do nowego życia powołał. Cała sodalicja jest mu też za to niewymo­

wnie wdzięczna i składa serdeczne .B ó g zapłać".

Nr 3 _________ PO D ZNAKIEM MARJ1 45

(14)

46 PO D ZNAKIEM MARJI Nr 3

RADOM IV. (szk. handl. — maj) Pierwsze zebranie organizacyjne odbyło się dn. 3 grudnia 1922 r. Po wyjaśnieniu statutu dokonano wyborów zarządu. Prezesem został wybrany Wł. Walczewski kurs tli., wicepref. F. Brennek III., asyst. Jerzy Jaka- cki II., sekretarzem St. Wróbel II. i skarbnikiem Anast. Kociszewski III. Zebrania od­

bywają się co niedziela, pod przewodnictwem ks. Mod. Seweryna Bielskiego. Ogółem liczy nasza sodalicja 20 członków. Powstały dwa kółka; eucharystyczne, pod przewo­

dnictwem St. Rokicińskiego k. III. i apologetyczne pod przewodnictwem St. Pałysie- wicza k. 111. Wypowiedziane były dwU referaty przez prezesa: .Fortuna a cnota*

i przez w iceprezesa: „Nasza Praca“. Czytaliśmy na zebraniach książki treści religijnej przeważnie apologetycznej i ogólno - kształcącej, jak np., „O charakterze" ks. arcb.

Bilczewskiego. Nabożeństwa miesięczne odbywają się w pierwszą niedzielę miesiąca.

SIEDLCE (kwieć.). Sodalicja liczy czł. 40, nadto z kl. IV, w kółku Św. Stani­

sława przygotowuje sobie pod kierownictwem sod. Korzeniowskiego 15 przyszłych aspi­

rantów. Praca cała idzie dość składnie, zapał znaczny. Zebrania miesięczne poprze­

dza spowiedź, Komunja św. i nabożeństwo sodalicyjne. Na razie mamy dwie sekcje, trzecia, euchar. w stadjum organizacji. Sekcja etyczna liczy 23 czł. wygłoszono na jej zebraniach nast. referaty: Egoizm a altruizm. Pesymizm i optymizm, Duch Polski na tle historji, Jakim winien być sodalis, O masonerji, O spowiedzi. Czytano zaś : .L ourdes', „Charakter" X. Arcyb. Bilczewskiego i „O potrzebie życia wewnętrznego.

Zebrania odbywały się w każdy poniedziałek, referaty urządzano naprzemian z lekturą.

Nadto na kilku pogadanki X. Moderatora na temat karności, posłuszeństwa, potrzeby życia wewnętrznego, czystości uczuć i myśli, wreszcie ustaw sodalicyjnych.^* Zebrań 23. Dyskusja rozwijała się coraz lepiej, zainteresowanie członków wzrastało. Sekcja kulturalno-oświatowa liczyła 17 czł. zebrań 15. Referaty: Wiara i rozum, Mistycyzm a Towianizm, Per aspera ad astra, Wpływ romantyzmu na życie, Słowacki w św ietle pisxn religijnych, Stanisław Żółkiewski, Znaczenie opinji w życiu, Duma a próżność.

Lektura: Katolik w czynie, Żydzi w Polsce, Marja Teresa. Dyskusja ożywiona.

Dnia 4 marca, w urocz. św. Kazimierza uroczystego aktu przyjęcia 16 nowych sodalisów dokonał J. E. Ks. Bisk. Sufragan Dr Czesław Sokołowski, poczem nastąpiła wspólna fotografja, wieczorem zebranie z odczytem sod. Fieka p. t. „Św. Kazimierz na tle epoki*. Ponadto tenże Arcypasterz w ygłosił kilka wykładów apologetycznych dla sodalicji męskiej i żeńskiej, który cieszyły się liczną frekwencją. Prenumerujemy 50 egz. „Pod znakiem Marji“ i 2 egz. .Prądu*.

WILNO, (majj Początkowe prace nad utworzeniem naszej sodalicji zostały roz­

poczęte przez ks. prefekta Leopolda Chomskiego w listopadzie J920 r. Pierwszym pracownikiem z nami na polu sodalicyjnem był Ks. Jan Sobaś, rektor 0 0 . Jezuitów w W ilnie; później objął kierownictwo nad zapoczątkowaną sodalicją ks. prefekt.

Okres dotychczasowego naszego życia był okresem prowizorycznym, przygoto­

wawczym. Czas ten został poświęcony głów nie wypróbowaniu członków, chcących się zaciągnąć pod sztandar Marji i gruntownemu zaznajomieniu ich z zasadami i duchem sodalicji. W tym celu odbywaliśmy zebrania sodalicyjne, przeciętnie częściej niż raz na miesiąc,- a święta Matki Boskiej lub Św. Patronów naszych obchodziliśmy przyję­

ciem 'wspólnej Komunji św. lub wieczornem nabożeństwem sodalicyjnem. Oprócz przemówień’ ks. Moderatora na zebraniach były wygłaszane .referaty sodalisów na te­

mat : „Św. FranciszeK z Asyżu jako miłośnik przyrody i poeta“, .Z ruchu religijnego lat ostatnich w e Francji i w e Włoszech", .N asze Apostolstwo w łonie sodalicji" i re­

ferat „O przyjaźni*.

Dla ożywienia sodalicji urządzaliśmy z ks. Moderatorem wycieczki w mieście lub poza miastem. Najgłówniejszą z nich była wycieczka wzdłuż Polski przez War­

szawę, Częstochowę, Kraków, Wieliczkę i Zakopane, która się odbyła w połowie lipca 1921 roku.

Dzięki ofiarności ks. proboszcza Adama Kuleszy posiadamy dość znaczną bibljo- łeczkę składającą się z 236 tomów. Erekcję i agregację do „Prima Primaria' otrzy­

maliśmy dopiero w kwietniu b. r. Odtąd sodalicja nasza rozpoczyna nowy okres sw e­

go istnienia. 22 kwietnia b. r. na naszem plerwszem walnem zebraniu, w obecności przedstawicieli wszystkich innych sodalicyj wileńskich obraliśmy nowy Zarzad w skład którego w eszli: prefekt Pukianiec Leonard VII., wicepref. Małachowski St. VI., as.

W ejdechow icz Winc. VII., sekr. Bohdanowicz Ant. VII., skarbn. Rutski Jan VI.

(15)

Nr 3 PO D ZNAKIEM MARJI 47

III. W ykaz darów i w kładek.

Na fundusz w ydawniczy i organizację: Za pośr. sod. Kielce 111., X. Prał.

Czerkiewicz, Kielce, 50.000, za pośr. sod. Poznań 1., S. Musioł, Wolsztyn, 250.000, Brodziakowie, Poznań, 2,000.000. za pośr. sod. Wilno, X. Prob. Kulesza, Wilno, 250.000, Swolkieniowa, Wilno 70.000, za pośr. sod. Zakopane, Franc. Ks. Radziwiłł, Warszawa 3.000.000, dyr. Badior, Warszawa 1.000.000, H. Podhorska, Zakopane 400,000, A. Nie^

działkowski, Sułkowice 200.000, X., Prob. Hajost, Osiek 100.000, X. Prob. Nieć, Ze­

brzydowice 100.000, X. Wicerekt. Śliwa, Kraków 100.000. XX. Moderatorzy sod. zw ią­

zkowych, Łagoda, Gniezno 28.000; Kuczyński, Łódź 100.000, Partyka, Wejherowo 100.000, Wiśniewski, Bielany (na wydawn. „Naszej Korespodencji”) 1,000.000, Soda- licje zw iązkowe: Leżajsk (doch. z wiecz. ku czci św. Stan. K. 500.000, oraz nadzw.

przy rozp. miesięcznika 150.000,) razem 650.000, Lwów IV. 68.000, Łódź 50.000, Ra­

dom II. (z okazji aktu agreg) 100.000, Warszawa I. 10.000, Wejherowo (z obch, ku czci wojew. Wejhera) 300.000, H. Ks. Lubomirski, Kruszyna 500.000, Przybyszowska, Pawłów 100.000, Alumni sem. duch., Kral<ow 75.000, Łempicka, Brzostowiee W ielkie 250.000, X. Ledwoń, Tarnowskie Góry 100.000.

Na fundusz rekol. zamkn. dla sodalisów-maturzystów małopol. Sodalicja pań ziemi krak. na ręce Z. Hr. Popiel 1,000,000, A. Kuhnowie, Zakopane (dla uczcz. ś. p.

syna Tadeusza, sodalisa zakop.) 1,030.000, Hr. Moszyńska, Kraków 50.000, PP. Urszu­

lanki, Kraków 5.500.

W kładki sodalicyj związkow ych po 2 gr. p. m iesięcznie od każdego członka (przeważnie w relacji franka szwajc.) złożyły sodalicje: (w tysiącach marek poi.) Biały­

stok 42'7, Bielany 75, Chojnice 393'3, Dębica 128-7, Hrubieszów 50, Kalisz U. 150, Kielce 320,Kraków II. 65, Kraków V. 123, Krosno 227, Leżajsk 80, Lisków 195, Lu­

blin 45‘5, Lwów III. 100, Lwów IV. 32, Łomża II. 390, Łódź 70, Ostrowiec 151-8, Ostrów pozn. 468, Piotrków 11. 117, Poznań I. 304 6, Poznań II. 60, Poznań IV. 56*

Poznań V. 80, Radom I. 102, Radom III. 4 0 6 , Suwałki I. 50, Tarnów II. 560, War­

szawa I. 57, Warszawa II. 95, Wejherowo 60, Wieliczka 30, Wilno 60, Wołkowysk 66, Zakopane 152. Za wrzesień 1923 zalega jeszcze dziś (24 listop.) 29 sodalicyj 11

KSIĄŻNICĄ POLSKA T. N. S. W.

Lwów, Czarnieckiego 1 2 — Warszawa Nowy Świat 59 poleca następujące wydawnictwa religijne

1. GADOWSKI KS. W.:

2. GRALEWSK1 KS. J.«

3. JEZ KS. M «

4. SZYDELSKI KS. S T .:

5. SZYDELSKI KS. ST.:

i THIJLUE KS. K.:

6. THULLIE Kfi. K .:

Ilustrowany katechizm m ały

w iększy dla k atol.

D zieje b iblijne w skróceniu Mała biblijka

Zarys h istorji Kościoła k atolickiego Program nauki relig ji rzym sko-katolickiej

w szkołach pow szechnych Pan Jezus w d u szy dziecka. Cz. 1.

Pan Jezus w duszy dziecka. Cz. II.

Nauka wiary

D zieje biblijne przed Jezusem Chrystusem

Nowego Przym ierza D zieje Objawienia B ożego w Starym Te­

stam encie. Część 1.

D zieje Objawienia B o ieg o w Nowym Test.

Część II.

W skazówki m etodyczneldo Dc. Obj. w St.

Test.

Uwagi m etodyczne do Dz. Obj. w N. Test.

(16)

KSIĘGARNIA ŚW. WOJCIECHA.

POZNAŃ WARSZAWA WILNO LUBLIN

Plac W olności 1, A l. Jerozolim ska 39, D om inikańska 4, K rakow skie Przedni. 41, poleca następujące swoje wydawnictwa gwiazdkowe dla m łodzieży:

Cena zasad.

A s. Pod jarzmerh Cezarów. Powieść hist. z 8 ilustr. Wyd. 11, str. 180, kart. . . 2 .—

Baylor. Dzielna trójka. Powieść dla mlodz. z 6 ilustr. Str. 223, brosz... 2.70

kart...3.20

Bogdanowicz. Błękitna pantera. Opow. ameryk. z 5 ilustr. Str. 76, brosz. . . . — .60

kart... 1.50

Sępie gniazdo. Opow. ameryk z 7 ilustr. Str. 187, brosz...1.20

kart... 2.40

Chrostowski; Parana. Wspomnienia z podróży. Z 16 ilustracjami i mapą Parany.

Str. 239, brosz. 3 .—

kart. . 3.60

Czeska. Dwaj Rymszowie. Powieść liist. z 6 ilustr. Wyd. 111, Str. 239, kart. . . 3.60 D om ańska. Historja żółtej ciżemki. Pow. hist. 7. 11 ilustr. Wyd. IV. Str. 337, kart. 3.60 Finn. Przygody wesołego Tomka. Pow. z 7 ilustr. Wyd. II. Str. 324. Kart. . . . 3.60 H attler. Kwiaty z B ożego ogrodu. Zbiór legend z życia świętych. Z 14 ilustr.

Wyd. II. Str. 248. kart. . . 3.60 Korsak. Na tropie pjzyrody. Pow. dla młodz. Z 35 ilustr. Str. 272. Brosz. . . . 3.30

kart. . . . 4.—

Leśniew ska. Rycerz. Powieść historyczna. Z 7 ilustr. Wyd. IV. Str. 273. Kart. . 3.60 Leukotea. Powieść historyczna. Z 4 ilustracjami. Wyd. II. Str. 108. Kart. . , . 2.40 Loyola. Tajemnica szczęścia. Przyg. do I Komunji św . Z 11 ilustr. Str. 452. Kart. 4.50 Marryat. Wśród koralowych raf. Z 6 ilustracjami. Str. 298. Kart... 3.60 Rosinkiewicz. Hultaj. Powieść dla młodzieży. Z 6 ilustr. Str. 300. Kart... 3.60

Sam. Pow. dla młodz. Z 4 ilustr. Wyd. II. Str. 207. Kaat...

2.40

Staszkiew icz. Było to pod Sm oleńskiem . Pow. hist. z 5. ilustr. Str. 206. Kart. . 3.—

Synoradzki. Wizymirz-Żeglarz. Pow. hist. Z 4 ilustr. Str. 263. Kart...3 -20 Szalay-G roele. W orłem gnieździć. Pow. hist. Z ilustr. Str. 124. Kart...2.—

V em e. Straszny wynalazca. Pow. fantast. Z 13 ilustr. Str. 259. Kart...3.60

W pogoni za meteorem Pow. fant. Z 10 ilustr. Str. 307. Kart...3 60 W ierzbiński. Stach Wichura. Pow. hist. Z 5 ilustr. Str. 304. Kart...4 .—

„D I L E C T A “.

Wybór najcelniejszych utworów literatury pow szechnej.

Dotychczas ukazały się :

D’A zeglio. Nicolo de Lapi. Pow. hist. 2 tomy. Str. VIII. 300, -j- 306. Opraw. . 4 .—

Cbateaubriand. Atala. Rćne. Ostatni z Abenserażów, Str. XXX -(- 211. Opraw. 2 .—

Goethe. Cierpienia młodego Wertera. Str. XLI. -f- 139. Opraw...1.50 Goldsm ith. Pleban z Wakefieldu. Str. XVI. + 296. Opraw...2 .—

R zewuski. Listopad. Pow. hist. Str. XVI. -f- 384, -f- 420. Opraw... 5 .—

Nowości gw iazdkow e dla m łodzieży będące na ukończeniu : K ilarski. Na południowych rubieżach Polski.

Korsak. Ku indyjskiej rubieży. '

Niedbał. Z łowisk wielkopolskich.

Popław ska. Dla przyszłości. Pow. hist.

V erne. Skarby wulkanu. Pow. fant.

R edaktor odpowiedzialny: S(s. J ó zef Winfcozuski.

Nakładem Związku S. M. uczniów szk. średn. w Polsce.

ZA PO ZW O LEN IEM W ŁA D ZY D U C H O W N E J.

Czcionkami drukarni „Polonia" Jana Trybuły w Zakopanem.

48___ ______ PO D ZNAKIEM MARJI Nr 3

Cytaty

Powiązane dokumenty

skajmy szacunek profesorów i poważanie naszych kolegów ze szkolnej ławy; pracujmy uczciwie, uczmy się dla lepszej doli naszej i Polski, a najlepiej przysłużymy

Także i obowiązek trzeci, który opiewa: sodalis wypełnia zawsze bezwarunkowo swój obowiązek, nie cofając się przed żadną trudnością, jest ściśle społeczny,

wiedzenia. Może przydałoby się więcej szczegółów n. o Holandji, lub krajach misyjnych, tu i ówdzie dostrzegamy pewne powtarzanie się autora, niektóre ustępy

ceniem, porywając nas za sobą, podjął się tego zadania, starając się wykorzenić z nas wszystkie wady a wszczepić cnoty i zalety, głównie zaś

remne i zostały uwieńczone pomyślnym wynikiem. Zadowoleni byliśmy, weseli jak może nigdy w życiu. Zapraszaliśmy się wzajemnie, urządza- Kamy zabawy, wycieczki —

mienia i łączności. W pracy nad młodzieżą, muszą podać sobie ręce, muszą wspólnie tworzyć i muszą pracę swoją równomiernie pomiędzy siebie -rozdzielić. L

jące, ludzkość ujrzała się nagle wobec nieznanych jej dawniej potrr b i niespodzianek — to też w społeczeństwa wkradł się nieznany dawno.. Świat został

mal wszystkich naukowych towarzystw Francji i zagranicy. Obok nich zasiedli dostojnicy Senatu i Parlamentu oraz wysłańcy Szkoły Normalnej, Politechniki, Szkoły