• Nie Znaleziono Wyników

Falanga : pismo narodowe. R. 2, nr 51=77 (7 grudnia 1937)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Falanga : pismo narodowe. R. 2, nr 51=77 (7 grudnia 1937)"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Cena 10 gr.

( ' p ła t a p o c z to w a u is z c z o n a g o tó w k ą

9 9

I

P I S M O N A R O D O W O - R A D Y K A L N E

N r. 5 i ( 7 7 ) . W a r s z a w a , 7 g r u d n ia 1 9 3 7 r o k u R o k II

P r z e m ó w ie n ie

w y g ło sz o n e na w ielk im zebraniu „Falangi" w W arszaw ie dn. 28-XI-1937

Trzy są czynniki siły Ruchu Na­

rodowo - Radykalnego: program, typ człowieka, świadomość drogi, prowadzącej do zwycięstwa.

Program nasz rysuje ustrojową, społeczno - gospodarczą i kultu­

ralną Wizję W ielkiej Polski.

Wielka Polska w naszej w izji—

to Polska, wymagająca niespoty­

kanego dotychczas w historii, w y­

siłku energii i pracy od Narodu.

Nasz program Wielkiej Polski nie inoże być przeniesiony z wizji w życie tylko jednostkowymi, czy grupowymi wysiłkami — te nie wystarczą — trzeba wytężonej, co­

dziennej pracy mas Narodu. Wiel­

ka Polska w naszej wizji — to u- strój, przypominający codziennie każdemu Polakowi o nadrzędności interesów ogólno - narodowych nad prywatnymi. Ustrój nasz po- w iązv jak n a jściślej w św iadom o­

ści ogółu szczęście jednostki ze szczęściem Narodu.

Wielka Polska w naszej w izji—

to Naród i Państwo o tak potężnie zorganizowanej woli, że nie tylko potrafi uwolnić Rzeczpospolitą od przeszło czterech milionów ży­

dów, że nie tylko zahamuje ukrai- nizację czterech i pół miliona lud­

ności kresowej, ale nade wszystko przeniesienie naszego programu w życie uzdolni Polskę do pełnienia jej misji dziejowej, do samookre- ślenia jej roli w świecie.

Przeciwnicy nasi nazywają nas totalistami — czynią to przez płyt­

kość, ho nas nie rozumieją, czynią to także świadomie, licząc, że to­

talizm jest podobno w Polsce nie­

popularny. Totalizm, to pojęcie bardzo ogólne — totalizmem jest faszyzm, jest hitleryzm i bolsze- wizni, totalistyczny jest także u- strój Kościoła Katolickiego. Tota­

lizm może być zły i dobry. War­

tość zaś ustroju hierarchicznego państwa zależy od tego, czy po­

trafi połączyć organizację mas Na­

rodu z życiem organizmu narodo­

wego.

I walka między nami i masoń­

sko . demoiiberalnym naszym przeciwnikiem toczy się o to, czy Naród Polski ma być tylko nieod­

pornym organizmem, rzucanym zachciankami różnych grup i ma- fij w przeróżne strony, czy też ma być Naród Polski także organiza­

cją, zdolną do urzeczywistnienia swego dobra, potężną, konsek­

wentną, zorganizowaną wolą.

I słusznie walczą z naszym pro­

gramem różne mafie i obce agen­

tury, nazywając cynicznie swą walkę obroną demokracji. Słusz­

nie, bo Naród zorganizowany nie jest przedmiotem rozgrywek klik, lecz sam egoistyczne interesy grup według swego najwyższego dobra rozgrywa.

Drugim czynnikiem siły Ruchu Narodowo - Radykalnego jest typ człowieka.

My walczymy o nowego Polaka.

My nie traktujemy naszego cha­

rakteru narodowego, jako coś świętego, nienaruszalnego, nie­

zmiennego. Psychika polska musi

U góry:

B o lesła w P ia seck i n a trybunie.

U dołu:

O g ó ln y w id ok sa li w c z a sie zeb ra n ia „Falangi**.

zacząć walczyć ze swymi wadami, a u wielokrotnie swoje wartości.

Nowy Polak musi być człowie­

kiem zdolnym do odczuwania sil­

nych uczuć. Wszystko co średnie,

letnie, przeciętne, musi zniknąć ze stosunku Polaka do idei narodo­

wej. Nowy Polak musi mieć odwa­

gę i siłę bezwzględnego ukochania idei narodowej i nienawiści idei wrogiej. Tylko bowiem silne uczu­

cia rodzą silną wolę, która tworzy fakty i formuje życie na obraz i- deału.

Nowy Polak musi być człowie­

kiem zdolnym do ponoszenia od­

powiedział ności i do działania jed­

nocześnie. Rzeczywistość zaś dzi­

siejsza wypełniona jest jednostka­

mi, które bądź ma ją poczucie od­

powiedzialności, lecz nie działają, bo każdej akcji się boją, bądź jed­

nostkami, które działają, lecz na własną rękę, nie wiedząc poco i nie myśląc o tym. Stąd polska apa­

tia i warcholstwo jednocześnie. To musi zniknąć. 1 zniknie — bo no­

wy Polak będzie żył w Narodzie zorganizowanym, a Organizacja Narodu jest właśnie jedynym środkiem do jednoczesnego dzia­

łania i ponoszenia odpowiedzialno­

ści.

My chcemy i będziemy w naszej Organizacji nosić mundury. Lecz powiem więcej: my chcemy prze­

de wszystkim Polaków umundu­

rować duchowo. Nie po to, by zgnębić indywidualność jednostki, lecz poto, by dąć Polakowi zdrowe warunki rozwoju, by powstał jed­

nolity w Narodzie pion morał no- ideowy. Pion ten moralno - ideo­

wy zniesie spory i dyskusje co do zasadniczych prawd narodowych

— te będą bezwzględne, a indywi­

dualności będą mogły twórczo, co­

raz pełniej te prawdy bezwzględ­

ne w życiu realizować.

Wreszcie świadomość drogi do zwycięstwa.

Użyję tu porównania. Istnieje w całym obozie narodowym zasadni­

cza wątpliwość — kogo do Polski chorej wołać należy: lekarza cho­

rób wewnętrznych, czy chirurga.

A ja mówię: wezwiemy chirurgu.

Trzeba zło, głupotę, materializm, błędy ustroju, wyzysk - rozbić cięciem. Przeciwnik nasz działa intrygą, pieniądzem, mafią, sabota­

żem, demagogią, wykorzystaniem przyzwyczajeń. Nie damy sobie narzucić tych metod, bo są nam duchowo obce. W galaretowatą masę tę należy uderzyć bezwzględ­

nie i szybko, uderzyć programem i siłą. Wtedy powstanie wstrząs, otworzą się nowe źródła energii narodowej, powstanie Przełom.

I dlatego stosunek nasz do tych, co nas nie rozumieją, jest jasny.

Dopóki jest tylko otumanienie, do to i pory będziemy tłumaczyć, choćbyśmy się mieli sto razy po­

wtarzać. Lecz tam, gdzie będzie zła wola, tam nie zawahamy się u- derzyć i uderzenie będzie skutecz­

ne.

(2)

Słr. 2 F A L A N G A Nr. 51

PODZIĘKOWANIE

R E D A K C JA I A D M IN IS T R A ­ C JA „F A L A N G I" S K Ł A D A JĄ POI D Z IĘ K O W A N IE : Z A R Z Ą D O ­ WI CY RK U ZA B E Z IN T E R E S O W ­ NE U D Z IE L E N IE SA LI NA W IEC W DN. 28.XI, P. B O R SU K IE W I- C Z O W I, W Ł A Ś C IC IE L O W I F IR ­ MY „B O R S", K RUCZA 2 ZA BEZ­

P Ł A T N E W Y PO ŻY C ZEN IE AKU­

M U LA TO R Ó W , F IR M IE „L E O ­ N A R D K R U PK A ", N O W Y -ŚW IA T 5, ZA BE ZPŁA TN E W Y PO ŻY C ZE­

N IE R E FL E K T O R Ó W , O R A Z TYM W SZYSTKIM . KTÓRZY SW Ą P O M O C Ą PRZYCZYNILI SIĘ D O U R Z Ą D Z E N IA SA L I NA ZEB RA ­ N IE „F A L A N G I".

SPROSTOWANIE.

W związku z notatką, umieszczoną w poprzednim numerze „Falangi" p. t. „ży­

dzi grają, a polscy muzycy głodują", po­

czuwamy się do obowiązku sprostowania, że w kawiarni „Sim“ i w „Gospodzie pod złotą kaczką'*, należących do p. Zofii Ar­

ciszewskiej, nie ma wśród personelu ani jednego żyda czy żydówki i że właści­

cielka wspomnianych przedsiębiorstw specjalnie dba o to, by placówki te były ośrodkami polskiej kultury artystycznej.

nie chcq powrotu masońskiej mafii

W dn. 30 listopada w gmachu Związku Nauczycielstwa Polskiego przy ul. Smulikowskiego 1 odbył się wiel­

ki wiec pracowników Z.N.P., zwołany w sprawie polityki nowego kuratora Związku Maciszewskiego, który wyraź­

nie stara się przypodobać b. fołksfron- towemu zarządowi. P. Maciszewski u- sunął z dwuch ważnych stanowisk w Związku ludzi, powołanych przez b kuratora p. Pawła Musioła i miano­

Związki klasowe przeciw pracownikom

N a jle p s z y m p rz y k ła d e m z u p e ł­

n e g o b ra k u z a in te re s o w a n ia k laso ­ w y c h z w ią zk ó w z a w o d o w y c h lo­

sem m as p ra c o w n ic z y c h jest d z ia ­ ła ln o ść z w ią zk u zaw o d o w eg o tr a n ­ sp o rto w c ó w o ra z z w ią z k u w ła śc i­

c ie li d o ro ż e k sam o ch o d o w y ch . Z w iązek tra n s p o rto w c ó w , jed n o ­ c z ąc y w s z y s tk ie g a łę z ie tr a n s p o r ­ tu , a w ięc szo feró w , d o ro ż k a rz y , p ia s k a rz y , ż w irn ik ó w , p ra c o w n i­

kó w żeglugi rze c z n ej i m o rs k ie j, p ra c o w n ik ó w „ W ag o n s L its C o o k "

i t. d. — z n a jd u je się pod w y łą c z ­ n y m w p ły w e m P. P. S. C . K. W., sta n o w ią c p o w a ż n ą p o z y c ję k ilk u ty s ię c y z o rg a n iz o w a n y c h c z ło n ­

ków . Z w iązek za w o d o w y w ła śc i­

cieli d o ro ż e k sam och o d o w y ch ilo­

ściow o m n iej liczny, b y ł do n ie d a ­ w n a pod w p ły w a m i Z. Z. Z. W obu ty c h z w ią zk a c h u s to s u n k o w a n ie się w ła d z z w ią zk o w y c h do n a jż y ­ w o tn ie js z y c h in te re só w sz ero k ich rzesz czło n k ó w św ia d c z y d o b itn ie o n a jz u p e łn ie js z y m b ra k u z a in te ­ reso w an ia z w ią zk u losem p ra c o w ­ niczym . T rudno nam w jed n y m a r ­ ty k u le om ów ić s p ra w ę w sz y stk ic h o d d z ia łó w z w ią zk u , d la teg o z a j- m iem y się dziś je d y n ie sp ra w am i szo feró w , o d k ła d a ją c sz ersz e om ó­

w ie n ie d z ia łaln o śc i zw iązk ó w do n a s tę p n e g o n u m eru .

N im p r z e jd z ie m y do o m a w ia n ia s p ra w zaw o d o w y c h , m u sim y się z a ją ć s p ra w a m i ogólnem i. la k w ie m y , s k ła d k i c z ło n k o w sk ie w p ły w a ją do Z arząd ó w o d d z ia ­ łów , k tó r e p r z e k a z u ją z kolei Za­

rzą d o w i G łó w n e m u 40% — 30%

sw y ch w p ły w ó w b ru tto . Z uw agi na to, że sk ła d k i są dosyć duże, d o ch o d zą bow iem do 3 i pól z ło te ­ go, p rz e to b u d żet Z a rzą d u G łó w ­ neg o w y ra ż a się su m ą k ilk u ty s ię ­ c y z ło ty c h m iesięczn ie. T e o lb rz y ­ m ie su m y p ie n ię d z y idą w 80% na o p ła c e n ie p e n s ji członków Z arźą- d u G łó w n e g o . I w tern w ła śn ie

„Mały Dziennik" w art. ,;Spór o totalizm" (Nr. 324) potępia bez za­

strzeżeń wszelki totalizm, jako sprzecz­

ny z zasadami religii katolickiej. Na to ryczałtowe potępienie totalizmu, żadną miarą zgodzić się nie można.

W artość bowiem totalizmu zależy od wartości ideologii, na której państwo swój totalizm opiera.

Ideologie są różne: bezbożniczo - komunistyczne, socjalistyczne, rasy i krwi, państwowe, nacjonalistyczne i inne. Nasza katolicka ideologia to ideo­

logia Królestwa Bożego na ziemi, królestwa sprawiedliwości i miłości.

Naród nie jest luźnym zbiorem jed­

nostek, ale powiązanych z sobą róż­

nymi i silnymi węzłami. Bardzo sil­

nym węzłem, czyniącym z narodu je­

den zwarty blok, jedną myślą oży­

wiony, do jednego celu dążący, jest wyznawanie przez cały naród jednej ideologii.

Ody w państwie są równoupraw­

nione różne ideologie: komunistyczna, masońska, nacjonalistyczna i t.d. .—

których wyznawcy zwykle łączą się w stronnictwa i obozy, wzajemnie zwalczające się, to takie państwo

P racow n icy Z. N. P.

wał na ich miejsce przedstawicieli mafii fołksfrontow ej: Lecha i Jakiela.

Poza tym nowy kurator zlikwidował centralny organ Z. N. P. „Głos Nau­

czycielski" i wszystkie, wydawanne przez Związek, czasopisma pedagogicz­

ne.

Postępowanie p. Maciszewskiego wy­

wołało życzliwe odgłosy prasy masoń- sko-socjalistycznej, która, jak na ko­

mendę, zaprzestała ataków na komisa­

k r y j e się powórl w sz y stk ic h b łę ­ dów i nieuczciw ości p a n u ją c y c h na te re n a c h zw iązk ó w .

C óż n a p rz y k ła d d a ły zw iązk i z aw o d o w e szoferom . W c h w ili o- b e c n e j, k ie d y w sz y stk o d ro ż e je , k ie d y z a ro b k i się k u rc z ą , kiedy z w ię k sz a się s ta le n a p ły w szo fe­

ró w — w tym czasie Z w iązk i za­

w odow e, bez ż a d n e j w a lk i p o z w a ­ l a j ą na o b n iże n ie ta r y f y sam ocho­

d o w e j. M ało tego! Je d n o cz e śn ie z w ią zk i p o z w a la ją n a w p u sz c z en ie na r y n e k n ow ych sam ochodów , o d b ie ra ją c y c h c a łk o w ic ie zaro b e k sta ry m , d o ty ch c z a so w y m wozom , nie z a tro sz c z y w sz y się n a w e t o u- m o żliw ie n ie w y m ia n y s ta ry c h w o­

zów na now e. W ięc jak to? (T w szyscy, k tó rz y m a ją s ta re w o z v m a ją z d ech n ąć z g ło d u ? Ma ją p ó jść na ż e b ry . Pocóż płacili oni p rzez ty le lat s k ła d k i c z ło n k o w ­ sk ie g d y w ch w ili, k ied y są s k a z a ­ ni na u tr a tę z a ro b k u z w ią ze k nie s ta r a się n aw et p rz y jś ć im z pom o­

cą. C zy ż dla w ła ścic ie li ty ch n o ­ w ych w o zó w z w iązk i coś u c z y n i­

ły ? C z y ż p o s ta r a ły się u firm o le­

psze w a ru n k i s p ła t? P rz ec ież p rz y 400 z lo to w e j, m ie się c z n ej ra c ie za w óz i przy o p ła c e n iu w s z y s tk ic h d o d a tk o w y c h k o sz tó w z a ro b e k jest tak m ały, że n ie p o z w a la na u tr z y ­ m an ie sic na ja k o tak im poziom ie ży cia, nie m ó w iąc już o u trz y m a ­ niu ro d zin y .

A czy z w ią z k i p o s ta r a ły sic o to, b y o b n iży ć c e n ę b e n z y n y ? P rz e ­ cież d z is ia j, p rz y b e n z y n ie Kosz­

tu ją c e j 58 — 60 gr. litr, zaro b ek jest p ra w ie żad en . A s p ra w a n a d ­ m iaru d o ro że k sam o chodow ych!

C z y Z w iązki z a in te re s o w a ły się tern, a b y z a m k n ą ć d o p ły w n o w y ch k o n c e s ji? P rz e c ie ż jeśli b ęd zie w ty m te m p ie p rz y b y w a ć d o ro żek sa m o ch o d o w y ch to z a ro b k i tak z m a le ją , że nie w y s ta rc z ą n a n a j ­ sk ro m n ie js z e n a w e t u trz y m a n ie .

Totalizm zły i dobry

przedstawia smutny obraz rozbicia i słabości wewnętrznej i zewmętrznej.

Ratując się przed anarchią, państwo zmuszone jest wybrać jedną ideologię, uznać ją za swoją, upaństwowić ją i w całej rozciągłości realizować ją w życiu całego narodu. Postępując kon sekwentnie, państwo takie musi zwal­

czać przeciwne ideologie, musi rozwią­

zywać organizacje, wyznające te ideo­

logie, zamykać ich pisma, usuwać je od wpływu na wychowanie młodzieży i t.d. Państwo wtedy staje się totalne.

Co sądzić o totaliźmie państwo­

wym ?

To zależy od wartości ideologii, wyznawanej przez państwo i totalnie realizowanej.

Wszystkie ideologie, prócz katolic­

kiej, są ludzkiego pochodzenia. A co ludzkie jest ułomne. Więc i ideologie ludzkie zawierają większe lub mniej sze błędy. Błędy polegają na sprzecz­

ności z natuną ludzką. Naprzykład, bolszewizm, który wtłacza ludzi w ko­

lektyw i czyni z nich bezduszne nu­

mery, zupełnie pozbawione osobowo­

ści, jest całkowicie sprzeczny z naturą

ryczny zarząd. Równocześnie jednak pracownicy Związku, w liczbie kilku­

set osób, postanowili przeciwstawić się metodom p. Maciszewskiego i w tym celu został zwołany wspomniany wiec.

Uczestnicy wiecu, wyłonili delegację, która ma udać się do premiera Skład- kowskiego, by przedstawić mu sytu­

ację, jaką wytworzyła w Związku po­

lityka p. Maciszewskiego.

n ie m ó w iąc już o ja k o ta k ie j k o n ­ s e rw a c ji w ozów . A le z a rz ą d y z w ią zk ó w , k tó ry m z a le ż y na i< k- n a jw ię k s z e j ilości czło n k ó w (bo w ów czas m a ją w ię k sze p e n s je ), nie liczą się w c a le z in te rese m p ra c o w n ik ó w . A p o w ie d z m y sobie o tw a rc ie , czy sta n o w isk o z w ią z ­ ków w s p ra w ie ż y d o w s k ie j nie go­

dzi w y ra ź n ie w in te re s y czło n k ó w , P o la k ó w ? P rz ec ież w ie m y d o b rze, że sz o fe r P o la k nie w eźm ie w d z ie ln ic y ż y d o w s k ie j k u rs u , bo m u z ty łu w ozu ż y d z i n a p isz ą k r e ­ d ą „ g o j" , bo ta k d a le c e żyd p o p ie ­ ra ży d a, że n ie ra z p rz e jd z ie 2 - - 3 u lice d a le j, aby ty lk o n ie w siąść do ta k s ó w k i sz o fe ra P o lak a.

C z y ż zw iązk i nie p o w in n y d ą ­ żyć do tego, a b y o d e b ra n o k o n c e ­ s je na ta k s ó w k i żvdoin. P rzecież w ów czas, g ło d o w e d z isia j z a ro b k i P o lak ó w , w z ro sn ą d w u k ro tn ie . S łu szn ą p rze c ie ż rzeczą jest, ab y w p ie rw s z y m rz ę d z ie p ra c o w n ic y P o la cy m ieli m ożność z a ro b k u a d o p ie ro w ów czas, g d y p ra c y jest za dużo, to m o żn a z a tru d n ia ć o b ­ cy ch . A le w c h w ili o b e c n ej, g dy p o lsk ie m asy p ra c o w n ic z e c ie rp ią n ę d z ę i głód, z a tr u d n ia n ie żydów je s t z b ro d n ią . A le o te in w szy st- kiem k laso w e z w ią zk i zaw odow e w o lą nie m yśleć! N ic w ięc d z iw n e ­ go, że n ie z a d o w o le n ie m as p ra c o w ­ niczych ro śnie, że o d z y w a ją się g ło sy o b u rz e n ia i k r y ty k i. C o ra z w ię c ej p ra c o w n ik ó w m y śli o o p u ­ szczen iu sz ere g ó w z w ią z k ó w k la ­ sow ych j s tw o rz e n iu n a p ra w d ę uczciw ego z w ią zk u , k tó r y b y nie tr a k to w a ł sw y ch członków je d y ­ nie jak o a u to m a tu do w y d u s z a n ia s k ła d e k , k tó ry b y n ie tw o rz y ł po­

sad z godności c z ło n k a z a rz a d u , a- le k tó r y b y uczciw ie, o d w a ż n ie i m ocno b ro n ił sw ych c z ło n k ó w p rze d n ęd zą i w y z y s k ie m c zy to b iu r o k r a c ji, czy to k a p ita liz m u , c z y z o rg a n iz o w a n e g o ży d o stw a.

ludzką i jest nieznośnym ciężarem dla narodu. Wogóle wszystkie ideologie ludzkie totalnie realizowane, mają dwie wady: sprowadzają w większym lub mniejszym stopniu niewolę dla obywa­

teli i powodują samowolę rządzących.

Bo ideologia przez ludzi stworzona, przez ludzi też łatwo może być zmie­

niona, dogmaty jej i prawdy rządzący zwykle interpretują jak im wygodniej i przykrawają do chwilowych potrzeb i korzyści.

Zupełnie inaczej przedstawia się sprawa z totalizmem ideologii kato­

lickiej, która jest boskiego pochodze­

nia, bo na boskiej nauce Chrystusa jest oparta. My katolicy, żądamy, że­

by nasza ideologia panowała: w duszy ludzkiej, w rodzinie, w wychowaniu młodzieży, w ustroju społecznym, w prawodawstwie państwowym, w sztu­

ce, w literaturze, w całym życiu pry­

watnym i publicznym. Słowem chce- iny totalizmu ideologii katolickiej, chcemy, żeby państwo uznało naszą ideologię za swoją i realizowało ją w całej rozciągłości, w stu procen­

tach. Nie znaczy to, żeby państwo zajmowało się sprawami, które należą do Kościoła. Państwo ma swoją dzie­

dzinę działania, a Kościół swoją, choć oba mają jeden i ten sam cel — bu­

dowanie Królestwa Bożego na zie- mi.

Więc uznajemy państwowy totalizm katolicki za dobry — za dobry w całej rozciągłości. Nasz katolicki totalizm nie jest sprzeczny z naturą ludzką,, przeciwnie jest on w stu procentach z nią zgodny, Nie niszczy i nie upośle­

dza osobowości ludzkiej, lecz przeciw­

nie rozwija ją i potęguje.

Wprawdzie totalizm katolicki będzie twardy i bezwzględny — ale tylko dla pożądliwości ludzkich: dla chciwości, egoizmu, pychy, niesprawiedliwości i t.d. Natomiast jest bardzo liberalny dla wszystkich dobrych stron duszy ludz­

kiej, dla wszystkiego, co dobre, pięk­

ne, prawe, uczciwe...

Nie to państwo jest katolickie, w k tó ­ rym mieszkają katolicy, w szkołach jest dwie godziny lekcji religii i Ko­

ściół doznaje matoi ialnego popareai, a w którym obok tego swobodnie panu­

je ducli laicki, wyzysk kapitalistyczny walka klas, szerzy się prolct iryzm i nędza. Państwo prawdziwie katolickie jest to, w którym cale wychowanie mło­

dzieży jest przepojone duch cm chrześci­

jańskim, w którym proletariat jest uwłaszczony, w którym płaca za pra'cę nie tylko pozwala na utrzymanie ro­

dziny, ale i umożliwia robienie o zczęd- ności, w którym prywatna własność służy nie tylko dobru właściciela, lecz i dobru ogólnemu...

W państwie totalnie katolickim sa­

mowola rządzących będzie bardzo u- trudniona, bo zasady i prawdy wy­

znawanej ideologii nie dadzą się zmie­

nić albo stronniczo interpretować, gdyż są boskiego pochodzenia i Kościół czu­

wa nad ich nienaruszalnością. W ra­

mach ideologii katolickiej każdy oby­

watel będzie się czuł bezpiecznie i swo­

bodnie.

A co się stanie w państwie total­

nie katolickim z innymi ideologiami?

Propaganda ideologii wrogich będzie wzbroniona, organizacje n i nich oparte będą rozwiązane, a pisma zamknięte Tego żadną miarą nie można uw ażaj za rzecz złą, bo jak każdy uznaje z;a rzecz naturalną i bardzo potrzebną walkę z mikrobami tyfusu, cholery i innych chorób zaraźliwych, tymbardzi j za rzecz naturalną i potrzebną uznać należy walkę państwa z mikrobami chorób duchowych szkodliwych dla państwa.

Nie wolno jednak żadnej ideologii nawet katolickiej, gwałtem narzucać całemu narodowi. Irzeba najpierw przekonać, przynajmniej większość o- bywateli, o jej prawdziwości i wtedy przystąpić do jej całkowitej realizacji.

Obecnie w Polsce idziemy ku totaliz­

mowi katolickiemu. Żeby przyspieszyć jego panowanie, katolickie i narodo­

we organizacje i obozy muszą ener­

gicznie zabrać się d.o propagandy i u- świadamiania jak najszerszych mas lu­

dowych i inteligencji.

Ks. Wł. Biały.

(3)

Nr. 50

PRZEGLĄD PRASY

W ie lk ie z e b ra n ie p u b lic z n e „ F a ­ la n g i" w dn. 28 b. m. w y w o ła ło g ło śn e e c h a w c a łe j p r a s ie p o l­

s k ie j. P o n iż e j p o d a je m y c ie k a w ­ sze w y j ą tk i ze sp ra w o z d a ń , u m ie ­ szczo n y ch w p o n ie d z ia łk o w y c h d z ie n n ik a c h w a rsz a w sk ic h . C h a ­ r a k t e r ty c h sp ra w o z d a ń je s t — ja k w id z im y — b a rd z o ró ż n o ro d n y ...

FRONT OBROŃCÓW „DEM O­

KRACJI".

S o c ja lis ty c z n y „D ziennik Ludo­

w y" p isze:

„Wczoraj w gmachu Cyrku przy ul.

Ordynackiej w Warszawie, odbył się wiec ONR-u, zwołany formalnie przez tygodnik „Falangę". Wiec ten miał być pokazowym wystąpieniem grupy O. N.

R-u, to też zmobilizowano wszystkie siły oetnerowskie nie tylko z Warsza­

wy ale z okolic podmiejskich. Mimo tej agitacji i mobilizacji wiec zgroma­

dził zaledwie około 1200 osób, a i w tym poważną część stanowiła opozycja.

Przemawiali na wiecu działacze oene- rowi Szpakowski, Kwasieborski, Reutt, a na końcu sam „wódz11 p. Boi. Piase­

cki. W pewnej chwili gdy mówca Kwa­

sieborski wypowiedział się przeciwko nowym wyborom, sala odpowiedziała okrzykiem „niech żyją wybory11, za­

głuszając mówców, którzy chociaż u- żywali megafonu nie zdołali uciszyć wrzawy. Wtedy do „czynu* 1' wystąpiła bojówka ONR. z niejakim „Kozłem11 na czele, znanym w kołach kryminalnych osobnikiem.

W wyniku „akcji11 szereg osób odnio­

sło rany11.

A z ie m ia ń sk o - b u r ż u a z y jn y

„Czas";

,,Wczoraj o godz. 11.30 w Cyrku od­

był się wiec „Falangi11, której prze- wódcą jest jak wiadomo p. Bolesław Piasecki. Zainteresowanie jakie wiec ten wywołał należy przede wszystkim tłómaczyć krążącymi pogłoskami o ma­

jącej nastąpić legalizacji tej grupy O.

N. R-u. Sam fakt udzielenia nań ze­

zwolenia przemawia za prawdopodo­

bieństwem tych pogłosek.

Do zabawnego incydentu doszło w czasie przemówienia niejakiego Kwa- sieborskiego. Kiedy mówca ten „zdzie­

rał maskę z demokracji11 głoszonej przez ugrupowania polityczne od Stronnictwa Pracy do PPS11 i wołał, że kierunki te na wszystkie bolączki polityczne mają jedno lekarstwo — wybory, ktoś wzniósł okrzyk „niech ży­

ją wybory11. Cała sala odpowiedziała gromko „Niech żyją“. Manifestacja po­

wyższa wywołała niemałą konsternację, która zakończyła się zarządzeniem przewodniczącego usunięcia sprawcy okrzyku z sali.

Ponieważ, okazało się, że nie jest on osamotniony, wywiązała się dłuższa bójka przy pomocy pałek, lasek i krze­

seł.

Publiczność incydent ten przyjęła na ogół spokojnie, jako wypadek w Cyr­

ku, bądź co bądź, normalny.

Dalsza część zebrania odbyła się już spokojnie, jednak wobec law znacznie opustoszałych, skutkiem wyjścia opo­

nentów. Jako ostatni przemawiał p. Bo­

lesław Piasecki, oklaskiwany namiętnie przez swych adherentów11.

C z v to n ie z n a m ie n n e ? Pism o

„ to w a rz y s z ó w " z u lic y W a re c k ie j i pism o h ra b ió w i k s ią ż ą t p o d a ją

„ s p ra w o z d a n ia " n a jz u p e łn ie j „u- z g o d n io n e", ta k ja k b y u k ła d a ła je je d n a rę k a . D o b ra n a p a ra o b ro ń ­ ców „ d e m o k ra c ji" i „ p ię c io p rz y - m io tn ik o w y c h w y b o ró w " : „ to w a ­ rzy sz " M itz n e r i k sią ż ę J a n u s z R a­

d z iw iłł; o b a j id ą ra m ię w ra m ię do w a lk i z R uchem , nio sący m p o l­

sk iem u św ia tu p r a c y w y z w o le n ie z p ę t ż y d o w sk ich , m aso ń sk ich i k a p ita lis ty c z n y c h . Żydo - m a rk s i­

ści i k o n s e rw a z n aleźli się w n a ­ szym ż y c iu p o lity c z n y m po jed n e j s tro n ie „lin ii p o d z ia łu ", w sp ó ln ie te ż zo stan ą zniszczeni w d o b ie Re­

w o lu c ji N aro d o w o - R a d y k a ln e j.

F A L A N G A

Pokłosie „wychowania państwowego"

Problem wychowania szkolnego i ro­

zwoju światopoglądowego młodzieży szkolnej ma w obecnej rzeczywistości chwilami charakter dramatyczny... Wy­

darzenia zewnętrzne, które od czasu do czasu odsłaniają procesy ldeowo- moralne, nurtujące młodzież, są jedno­

cześnie groźnym wskaźnikiem na przy­

szłość, domagającym się interwencji możliwie szybkiej, radykalnej. Szcze­

gólnie ostatni rok szkolny obfitował w wydarzenia, świadczące o dramatycz- ności tego problemu, tak istotnego i ważnego dla przyszłych losów Narodu.

Sprawa chełmska, afera m aturalną we Lwowie, afery obyczajowe w K rako­

wie, interwencja policji...

Ostatnio toczą się dwa procesy ko­

munistyczne w Lublinie i w Kielcach, w których na ławie oskarżonych za­

siedli w dużej liczbie uczniowie i uczen­

nice szkół średnich. W Lublinie głów­

ną oskarżoną jest niedawna m aturzyst­

ka, córka kuratora Lewicka, Bierów- na, Ooldfińgerówna, uczeń gimna­

zjum imienia Staszica — Lerner i cały szereg innych. Uderza prze­

de wszystkim przzwaga żydów. Spe­

cjalnie zaznacza się to w procesie kie­

leckim, gdzie świadkowie zeznają o istnieniu jaczejki komunistycznej w gimnazjum żydowskim w liczbie około 60 osób.

Przewaga żydów jako inicjatorów i kierowników akcji komunistycznej wśród młodzieży jest tylko jeszcze jed­

nym dookumentem, jednym odcinkiem destrukcyjnego wpływu moralnego ży­

dów na Narodzie polskim. Proces ko­

munistów lubelskich czy kieleckich nie

A N A L FA B ETA PISZE SPR A ­ W O ZDANIE...

„W ieczór W arszaw ski" podał n a s tę p u ją c e s p ra w o z d a n ie :

„Również niespokojnie przedstawiał się przebieg wiecu, zwołanego w Cyrku przez „Młodą Polskę11. Na wiecu ze­

brało się około 2000 osób. Przemawia!

ni. in. rówinież Bolesław Piasecki.

W chwili, gdy jeden z mówców, Woj­

ciech Kwasieborski, wystąpił przeciw wyborom i powszechnemu głosowaniu, z grupy znajdujących się na sali człon­

ków socjalistycznego T. U. R. pad! o- krzyk:

— Niech żyje pięcioprzymiotnikowe głosowanie!

W tym momencie Boi. Piasecki wy­

dał polecenie usunięcia socjalistów. Po kilkuminutowej bójce straż porządko­

wa zajście zlikwidowała.

*

Do ciekawszych momentów zebrania należał również fragment jednego z przemówień, w którym omawiając po­

łożenie ludności polskiej na Wołyniu i Śląsku, w ostrych słowach atakowano wojewodów Józefskiego i Grażyńskie­

go11.

G d y b y n ie d z ie ln y w ie c b y ł z w o ła n y p rz e z „ Z w ią ze k M ło­

d e j P o lsk i" , n ie p rz e m a w ia lib y n a nim kol. kol. B o lesław P iasecki i W o jc iec h K w a sie b o rsk i. jeśli sp ra w o z d a w c y „ W ie c zo ru "' b ra k e le m e n ta rn y c h w iadom ości o u k ła ­ d z ie sił p o lity c z n y c h w P o lsce, to

ju ż p r z y n a jm n ie j p o w in ie n um ieć czy ta ć . N ie s te ty b y ł to a n a lfa b e ta , k tó r y n ie u m ia ł o d c z y ta ć tre śc i u lo te k i afiszów , w y d a n y c h p rz e d w iecem p rz e z r e d a k c ję „ F a la n g i".

H ALUCYNACJE.

„D zień dobry" i „Ekspress Po­

ranny" u le g ły d z iw n y m h a lu c y n a ­ c jo m w z ro k o w y m , p isz ą bow iem m ię d z y in n y m i;

„Do zgromadzonych przemówił prze- wóden młodzieży narodowo - radykal­

nej p. Bolesław Piasecki, rzucając ra­

dykalne hasła, skierowane przede wszy­

stkim przeciw komunistom i żydom. P.

Piasecki ukazał się na trybunie w cieminym mundurze, mając po bokach dwu towarzyszy w jasnych mundurach z pasami koalicyjnymi11.

Ó w „ c ie m n y m u n d u r" b v ł po-

jest jednak tylko potwierdzeniem po­

wyższej oczywistości, głoszonej przez nas stale. Nasuwają one refleksje inne.

Przede wszystkim pytanie — gdzie tkwią przyczyny łatwego stosunkowo opanowania niektórych terenów szkol­

nych przez komunizm? Bez wątpienia przyczyny te nie ograniczają się jedy­

nie do roli żydów. Są one bardziej zasadnicze i tkwią przede wszystkim w braku jednolitego, świadomego sy­

stemu wychowania, w strukturze szko­

ły obecnej i ogólnej atmosferze śro­

dowiska, w którym wzrasta młodzież polska.

Charakterystyczną jest rzeczą, iż komunizm znajduje specjalnie podatny grunt tam, gdzie metody braci Jędrze- jewiezów, szkodliwe i demoralizujące osobowość moralną ucznia, znalazły specjalnie go liwych wykonawców w osobach lokalnych profesorów, dyrek­

torów, czy też samego kuratorium . Tak było np. w kuratorium lubelskim, gdzie działał z całym sztabem „swoich ludzi1* osławiony kurator Lewicki — ojciec syna i córki — komunistów.

Pod jego troskliw ą opieką żydzi i komuniści prowadzili swą akcję — nie hamowaną niczym z góry. A z .dołu?

Bezideowy, częstokroć jałowy dzień pracy szkolnej nie dawał młodzieży mocnych podstaw moralnych i świa­

topoglądowych. Nie mogła ich ona znaleźć w bladych, wypranych z wszel­

kiej idei lub tendencyjnych wykładach zastrachanych, albo świadomie szko­

dliwych nauczycieli historii czy litera­

tury polskiej. Nie mogła ich zwabić

p ro stu z w y k ły m , c y w iln y m p ła sz ­ czem . M u n d u ry obozow cow są k o ­ lo ru jasnego.

„SALA BYŁA W YPEŁNIONA"

B e z stro n n y opis w iecu zam ieści ło w ile ń s k ie „S łow o". P rz y ta c z a m y go p o n iże j w cało ści;

„W dniu wczorajszym, w największej w Warszawie sali cyrku, odbyło się o godz.inie 12-ej pierwsze walne zebranie grupy O.N.R. „Falangi11. Arenę cyr­

ku zdobił olbrzymi napis: „Życie i śmierć dla Ojczyzny11, jako też emble­

maty „Falangi11, ramię z mieczem.

Cyrk był wypełniony, gdyż przybyło około dwu i pól tysiąca ludzi. Zebra­

niem kierował sprężyście znany dzia­

łacz O. N. R. Dziarmaga.

Kiedy w pewnej chwili bojówka P.

P. S. poczęła wznosić okrzyki za pięcio- przymiotnikową ordynacją wyborczą i wyborami, milicja „Falangi11 w przecią gu kilku minut usunęła awanturują­

cych się socjalistów.

Przemówieniu wygłosili działacze:

Szpakowski, Kwasieborski j Reult, oraz szef „Falangi11, Bolesław Piasecki, wi­

tany entuzjastycznymi okrzykami i podniesieniem rąk.

We wszystkich przemówieniach ata­

kowano niesłychanie ostro PPS, Stron­

nictwo Pracy i Naprawę. Wymieniano nawet nazwiska wojewodów Grażyń­

skiego i Józewskiego, oraz poddano krytyce hasłu demokracji, wysuwane przez lewicę opozycyjną. Mówcy pod­

kreślali stale moment konieczności przełomu narodowego.

Zebranie „Falangi11 jest pierwszym zebraniem O.N.R. od roku 1934, na któ­

re zezwoliły władze11.

„ZW ARTA I ZDYSCYPLINO W A­

N A O RGANIZACJA"

„G oniec W arszaw ski" pisze:

„Po raz pierwszy publicznie wystą­

piła grupa „Falangi11, urządzając wiec publiczny w gmachu Cyrku przy ul.

Ordynackiej. Przybyło nań około 1300 osób. Przemawiali przcwódcy tego ru­

chu: Szpakowski, Kwasieborski, M. Re­

utt i B. Piasecki. Przemówienia te zwracały się przeciwko lewicy i parla­

mentaryzmowi i właśnie zagadnienie wyborów dało asumpt do zajścia. Ata­

kowano działalność woj. Józewskiego i Grażyńskiego, każdego za co innego. B.

Piasecki wystąpi! w otoczeniu dwu adiutantów: zapowiedział przejście swej grupy do jawnej działalności ce­

lem zgnębienia przeciwników. Falan-

Str. 3

na zebraniach różnych kółek i orga- nizacyj samorządowych, przeżartych biurokracją i pustką ideową. Nie mo­

gła jej również znaleźć w biernej na­

rodowo i nieuświadomionej drobno mieszczańskiej atmosferze małych, czy większych miast i miasteczek.

Jedyną zaporą był kościół, ograni­

czony zresztą w swej działalności ty­

siącom różnych przeszkód lokalnych i zasadniczych, oraz echo walki, walki o wielkość Narodu, prowadzonej czy to na terenie akademickim, czy też na szerszej płaszczyźnie, docierające celowo i planowo, lub przypadkowo do młodzieży szkól średnich.

Tej ciężkiej i nienormalnej sytuacji walki o młodzież polską, o jej twórczy udział w życiu Narodu, nie zmienią, zarządzenia administracyjne, ani inter­

wencja policji, ani też połowiczne re ­ formy. Zmiany dokonać może jedynie głęboka przebudowa systemu wycho­

wawczego i jego atmosfery.

Powszechna Organizacja Wychowaw­

cza zorganizuje świadomych, czynnych członków Narodu. Przed oczy wycoh- wawców postawi jasny pion ideowo- moralny. Na tn k j co Jędrzeje więzów, Lewickich i Itl a <zkiewiczów, dyrek­

torów i profesorów żydów — przyjdą nowi ludzie, zahartowani w walce o twórcze odrodzenie psychiki Narodu i świadomi dróg jego wielkości.

W atmosferze twórczej pracy dla Na­

rodu i walki z jego wrogami wyroś­

nie nowe pokolenie Polaków, które bę­

dzie zdolne do podjęcia trudu pełnej realizacji idei Wielkiej Polski.

Jan Olechowski.

gowcy wykazali zwartą i zdyscyplino­

waną wewnętrzną organizację".

„Goniec" w z a k o ń cz e n iu sw ego s p ra w o z d a n ia dodaj© :

„Demonstranci usunięci z gmachu Cyrku schronili się na dziedzińcu do­

mu „Robotnika". W ślad za nimi podą­

żyli! straż porządkowa b. ONR, która miała za zadanie rozpędzić grupujących się na ul. Wareckiej socjalistów. Ze­

brani na ulicy schronili się również nn dziedzińcu domu, gdzie urządzili ma­

sówkę".

W YM OW NE MILCZENIE Z p o śró d p r a s y w a rs z a w s k ie j ty lk o Jedno je d y n e pism o zacho­

w ało się ta k , ja k b y tr z y ty sią c e m ie szk ań có w W a rsz a w y nie b y ło w u b ie g łą n ie d z ie lę św ia d k ie m po­

tę ż n e j m a n ife s ta c ji s iły R uchu N a ro d o w o - R a d y k a ln e g o . Pism o to n a b ra ło w o d y w usta i m ilczało.

Ale ło m ilcz e n ie b y ło n ie u d o ln y m m ask o w an ie m b ezsiln e i złości g a r­

stk i ludzi, k tó rz y z o b aczy li, że p rą d p o lsk ie g o życia p o lity c z n e ­ go p rze sz e d ł po n ad iclt głow am i do p o rz ą d k u d z ie n n e g o , że R uch N a ­ rod o w o - R a d y k a ln y id zie n a ­ p rzód p e w n y m , z d e c y d o w a n y m k ro k ie m , p o z o s ta w ia ją c na ubo czu n ie ru c h a w e , oszołom ione ro zw o ­ jem w y p a d k ó w , to w a rz y s tw o m a­

ru d e ró w .

P ism em tym b y ło „A B C ".

T a k , ta k , k to z p o lsk ie g o obozu n a ro d o w e g o nie p ó jd z ie raz e m z n am i, w n aszy ch sz e re g a c h , te m u n ie z a d łu g o pozostanie... ty lk o m il­

czenie.

KILKA SŁÓW O CYFRACH Rzecz n a p o z ó r d ro b n a , a le cha­

r a k te ry s ty c z n a ... „ K u r ie r P o r a n ­ n y " p o d a je , że na z e b ra n iu p u b li­

czn y m „ F a la n g i" b y ło 1000 ludzi,

„ D z ie n n ik L u d o w y " m ów i o 1200,

„ G o n iec W a rsz a w sk i" donosi, że b y ło 1500 osób, „1. K. C .“ i „ W ie ­ c z ó r W a rsz a w sk i" g o d zą się n i 2000, „ K u rie r C z e rw o n y " p o d a je , że b y ło „ p o n a d " 2000, w ile ń s k ie

„S łow o" pisze o 2500...

M ałe w y ja ś n ie n ie : M iejsc w gm acltu C y r k u W a rsz a w sk ie g o

jest o k o ło 2500. S a la b y ła p rz e p e ł­

n io n a. L u d z ie sta li w p rz e jśc ia c h . O b e c n y c h b y ło ok oło 2800 5000.

(4)

F A L A N G A Nr. 51 Sfr. 4

W IE L K IE Z E B R A N IE „ F A L A N G I :

J A MOWIE: WEZ

3 .0 0 0 obozowców manifestuje na cześć Ruchu

Nr. 51 F A L A N G A ■Str 5

„FOŁKSFRONT — W ROGIEM PRZEŁOM U”

Narodowo-RadyKalnego i Bolesława Piaseckiego

S ą id e je i są s iły , k tó ry c h s tłu ­ m ić n ie m ożna. S ą ru c h y p o lity c z­

ne i są ludzie, k tó ry c h przeznacze­

niem je s t tw o rz y ć h isto rię. Są n a ­ p ię c ia w oli, d la k tó ry c h nie ist­

n ie ją j u ż przeciw ności, ani prz e­

szkody.

DZIEŃ 28 LISTO PA D A ...

Ludzie, id ąc y 28 listo p a d a 1937 r. o godz. 10, 11, 12, 1, 2 -e j, u licą O rd y n a c k ą , szli p o p rz e z k o rd o n p o licji. G ra n a to w e m u n d u ry , zn a m ie n n ie d o d aw ały b a rw y sza­

re m u dniu. B yło zim no. O d czasu, do czasu, p a d a ł ideszcz; jesien n a n iedziela ch c iała dorów nać b ez n a­

d z ie jn o śc ią p o lskiem u życiu. G ra ­ n a to w e m u n d u ry n a p e łn ia ły b ra ­ m y dom ów, g ra n a to w e m u n d u ry w y r a s ta ły g ru p a m i u w y lo tó w li­

lie, g ra n ato w e m u n d u ry zn a czyły lin ię tro tu a ru . G ra n a to w e m u n d u ­ r y m u sia ły stać i m u sia ły p atrz y ć

— u licą O rd y n a c k ą szli ludzie.

O d 10-tej ra n o sznuram i, s z n u ra ­ m i — robotnicy, studenci, biedne p a lta , m łode tw arze, ludzie, lu­

dzie, ludzie, en e rg icz n e ruchy, s p rę ż y s te sp o jrze n ia, tw a rd e k ro­

ki. O 11-ej s z n u ry id ąc ych sta­

ły się pochodem , p rz em ien iły się w z w arty , f a lu ją c y ry tm iczn ie tłum . O 11.30 tłum stał się m a­

są.

U w e jśc ia do w ie lk ie j ro tu n d y C y rk u są o k rz y k i. T u p a n u je słow o o dy n am ice ta ra n u — F a la n ­ ga! W rę k ach tych, k tó rz y w cho­

dzą, w y k w ita ją k w ia ty jesien n e j, w a rsza w sk iej ulicy — n u m ery pism a.

P o lic ja po lew ej stro n ie, p rzy schodach od T am k i i p rz ed K on­

s erw ato riu m . Na przeciw , na sto p n ia ch gm achu, gdzie m a być z e b ran ie zielone, ja s k ra w e opuski naszych straż y porządkow ych. Z k aż d ej opaski hi je w oczy biała, za łam an a w ym ow ną lin ią rę k a z mieczem.

NA SALI O lb rz y m ia s ala nie m oże po­

m ieścić ogrom u głosów s p lą ta ­ nych, nerw o w y c h , podnieconych.

S ala ma szczególną dy n am ik ę, ja k b y b y ła n a ła d o w an a m a te ria ­ łem w ybuchow ym . Sala, w k tó re j serca p rz y c z a jo n e są do skoku.

P a trz ę z gale rii. Na p iask u a r e ­ ny , ogrom nych rozm iarów , b iała rę k a z m ieczem . Pod nią, pó łk o li­

sto słow a: Życie i śm ie rć d la N a­

rodu. L udzie c z y ta ją nupis i w y ­ c z u w a ją już, po raz p ierw szy d z i­

s ia j, że u sły szą coś now ego, coś, co nie jest p o dobne do ża dnych słów , o g ra n y ch , fałszyw ych, u rz ę ­ dow ych, słów , m ów ionych im do­

tąd . Życie i śm ierć d la N arodu...

To jest u d erzają ce. T e g o nik t nie słyszał. O w szem , w ym agano śm ierci, b o h a te rsk ie j śm ierci d la O jc z y z n y , dla P olski, ale nik t jeszcze nie żądał życia. U znaw a­

no heroizm śm ierci, staw ian o go n u jw y ż e j. D ziś na p ierw szym m iejscu heroizm życia — życia d la N arodu.

Już n ie ty lk o jeden, kolosalny, św ię ty w y s iłe k na plac u b o ju , ale cod z ien n y , tw a rd y , niew dzięczny,

sza ry tru d , tw o rz en ie W ielkości, rozłożone n a dni, n a godziny, c ią ­ głe, u p a rte . L u d zie c z y ta ją napis, m yślą...

N a b a lu s tra d z ie lo ży o rk ie s tro ­ w e j — flaga ze zn akiem R uchu.

F la g a R uchu na po rę czy m ów nicy, po d ru g ie j stro n ie sali. N ad m ów­

n icą długi, te ż zie lo n y proporzec, n a nim Szczerbiec. Jeszcze w y ż e j, b a r w y narodow e.

M ija godz. 11.45. O d p a rte ru , aż po o statn ie rz ę d y g a le rii m orze głów . L udzie s to ją ju ż w p rz e j­

ściach. S traż po rz ąd k o w a rozm ie­

szcza s to ją cy c h i z a jm u je w y z n a­

czone stanow iska. P o nad gw arem sły ch ać b ły s k a w ic e rozkazów .

P o tym , w zm ocniony m egafo­

nem , zd e cydow any głos Z ygm un­

ta D z ia rm ag i: Z arządzam zam ­ k n ięc ie drzw i! O tw ieram z e b ra ­ nie!ZEBRANIE ROZPOCZĘTE

Z ygm unt D z ia rm ag a o tw iera ze b ran ie k ró tk im , żołnierskim przem ów ieniem . P a d a ją nazw is­

ka tych, k tó rz y polegli w w alce o W ielką Polskę, p a d a ją nazw iska W acław skiego i G rotkow skiego.

W ieśniaka i M aterki, C h u d zik a i K ozłow skiego. Mocne zd a n ia cio­

P r z e m a w ia — r e d a k to r „ F a la n g i”, W o jc ie c h K w a sie b o r - s k i . O b o k — Z y g m u n t D z ia r m a g a . W k o le — O lg ier d

S z p a k o w s k i.

su ją o bra z w a lk i R uchu N arodo- w o-R advkalnego. D a le j D ziarm a­

ga m ówi:

„N ie będą tli d zisiaj p rz em a­

w iać d o w as głośni o dw okaci, albo posłow ie sejm ow i. N ie będą tu do w as p rzem aw iać gra cze i oszuści p o lityczni, k tó rz y w w ygodnych fotelach k lu bow ych p rz y cz arn e j k aw ie t a r g u ją się o losy i życie m ilionów ludzi p ra cy .

Do w as p rz em ów ią tu dzisiaj ludzie cz y n u , k oledzy tych, k tó rz y polegli. A przem ów ią nie poto, żeby w as otum aniać ty sią ca m i dem a gogicznych fra­

zesów, a le poto, żeby obudzić w w as że lazn ą w olę w a lk i i o fiary

d la w ielkości i potęgi P o lsk i44.

D z ia rm ag a kończy w śró d o k rz y ­ ków i b ra w , o d d a ją c głos O lg ie r­

dow i S zpakow skiem u.

O L G IE R D SZPA KOW SKI W e jśc ie O lg ie rd a S zpakow skie- go sala p rz y jm u je d ługim i o k las­

kam i. S zpakow ski w ita zebra-

iiych p o d niesieniem ręki i zaczyna głębokim , u ry w an y m głosem : P o l­

ska - stoi w p rz ededniu - P rz e ­ łom u!

Słow a, zdania, o k re s y ro z p a la ją salę. C o raz w ięc ej ok rz y k ó w , co raz s iln ie js z e bra w a. K iedy m ó w ­ ca zaczyna o fołksfroncie, o kom u­

nie, o ży dach s ala jeż y się, prz e­

la tu ją h asła i jedno potężne, ze w sz ystkich piersi, słow o — precz!

W O JC IE C H K W A SIEB ORSKI A, g d y po ty m niski, tu b a ln y głos S zpakow skiego zastępi głos W ojciecha K w asieborskiego, ten o ­ row y i o stry , ze b ran i klaszczą po każdym niem al zdaniu. W zm aga sic te m p e ra tu ra w iecu. Z m ów ni­

c y nie p a d a ją już sfo rm ułow ania bojow e, nie p a d a ją efektow nie w yp o w ia d an e zdania. S form uło­

w a nia K w asieborskiego są często zja d liw e , na z e w n ą trz oszlifow a­

ne, g ładkie, ele g an ck ie, a le od w e­

w n ą trz p rz ep o jo n e fanatyzm em . F an aty z m przem ów ienia w ybucha, w y d o s ta je się z pod, zda się zim ­ n ej i w y tw o r n e j pow ierzch n i fo r­

m y. P a d a ją osk arżen ia , w y p r y s ­ k u j ą nazw iska, o k re śle n ia i naz­

wy,; Józew ski, G raży ń sk i, S tro n ­ nictw o P ra c y , fołksfront.

K w asieborski, z tą jem u ty lk o w łaściw ą, chłodną p a s ją k r y ty k u ­ je „ d e m o k rac ję ", jak o form ę p rz ejścio w ą do u s tro ju k om unis­

tycznego. Mówi o ab su rd zie pię- cioprzym iotnikow ego głosow ania...

W tv m m om encie z le w e j s tro n y sali o k rz y k : niec h ż y ją pięcio- p rz y m io tn ik o w e w v b o rv ! N a sa­

li cisza.

T y lk o w m iejscu, s k ąd p ad ł o- k rz y k , — próba jego p o d trzy m a­

nia. K ilka osób w oła: niech żyją...

W ojciech K w asieborski na ch w ilę p rz ery w a.

Z try b u n y sp o k o jn y rozkaz D z ia rm ag i: —• P ięciu ludzi z o d ­ w odu środkow ego w yprow adzi tych panów , k tó rzy hała su ją !

S traż podbiega. K rzy cz ący sta­

w ia ją opór. To zo rg an izo w a n a — b o jó w k a w sile k ilk u d ziesięc iu ludzi!

P ad a d ru g i ro z k az prz ew o d n i­

czącego: '

— D w udziestu ludzi z gale rii — s tro n a p ra w a — uspokoi ty c h p a ­ nów!

K ró tk ie, gw a łto w n e s tarc ie. T ro ­ chę ok rz y k ó w , tro ch ę chałasu.

K ilk u ludzi zw ala się na ziemię.

T y ch w ynoszą — gdyż, — o w ła ­ snych siłach n ie m ogą „opuścić”

z e b ra n ia ? R esztę w y p ro w a d z a ją w śród rz ęsistych ciosów.

K oniec zajścia. S ala śpiew a

„H ym n M łodych".

Z try b u n y s p o k o jn y glos,;

— Kolega W ojciech K w asie­

b o rsk i dokończy przem ów ienia.

K w asieborski m ów i chłodno i mocno. Z dania są co raz silniejsze, p a d a ją ja k hasła. S ala o d pow ia­

da. W reszcie k ońcow e sform uło­

w a nie m ów ca w y k r z y k u je głosem , ja k b y n ie swoim , w ielkim , ro sn ą­

cym : C hleba d la P olaków , w ła­

d zy dla N arodu, W ielkości dla Polski!

M ARIAN R E U T T N a try b u n ę w chodzi M arian R eutt. G łos, jak zaw sze nieco za­

c h r y p n ię ty , k o n k re tn o ść m vsli, posiać k re p a , siln a , głow a p rz e ­ ch y lo n a zdecydow anym ruchem . Słow a jego r y j ą się głęboko w um ysłach słuchaczy. M ówi o p ro ­ g ra m ie gospodarczym , o d z is ie j­

sze j n ędzy m as, prz ed staw ia w i­

z ję p rzyszłego u stro ju . Mówi;

u s tró j k a p ita lis ty c z n y , to u s tro i w y z y sk u cz łow ieka prz ez człow ie­

ka, u s tró j ko m u n isty c zn y , w> n_

u s tró j w y z y sk u człow ieka przez państw o! Z eb ran i p rz e ry w a ją m u ciągle, w znosząc o k rz y k i p rzeciw k ap italizm o w i, kom unizm ow i, ż y ­ dom i sanacji.

M arian R eu tt koń cz y w śród rzę­

sistych oklasków .

Za ch w ilę donośny głos Z ygm un­

ta D ziarm agi:

— P rze m a w iać będ z ie B olesław P iasecki.

Z a k o ń c z e n ie z e b r a n ia tr z y t y s ią c e o b o z o w c ó w ś p i e ­ w a „H ym n M łodych 44. N a a r e n ie —d e k o r a c je , z n is z c z o n e p o d c z a s a ta k u S tra ży P o r z ą d k o w e j n a b o jó w k ę s o c ja l-

k o m u n y B OLESŁAW P IA SEC K I MÓWI.

S ala cichnie, za sty g a w oczeki­

w aniu. Jeszcze chw ila napięcia.

Wtem w y r a s ta ją u b oków m ów ni­

c y dw ie tw a rd e postaci w jas­

n ych koszulach, z pasam i koali- cy in y m i. W śro d k u , spo k o jn a, w yn io sła postać W odza.

W ita B-o o g łu szają ce p ozdrow ie­

nie tłum u, podnosi się las rą k.

N iech ż y je j N iech ż y je ! N iech ży- je: ° k rz y k i ro sn ą , jak burza.

M ożeście w id zie li k ie d y o fic ja l­

ne p ow itanie? U rzęd o w ą przem o

w ę ? M oże słyszeliście, p rz y n a j­

m n iej w k in ie, ro b io n y „e n tu z­

jazm " m as? Jeżeli ta k , to m ożecie ocenić w e jś c ie P iaseckiego. Z oba­

czcie, ja k w ita now e pokolenie!

K apelusze, cz ap k i, kapelusze, czapki... O d k r y w a ją się g łow y, o- tw a r te d ło n ie n ad głow am i i spon­

taniczne, ogrom ne, jed y n e słow o:

W ódz!

T rz y ty sią ce obozow ców m ani­

fe s tu je na cześć k iero w n ik a . T rz y ty sią ce ram ion w ita G o pozdro­

w ieniem org a n iz ac y jn y m . O w a c ja trw a długo, a le serca nie m ogą pozbyć się radości, nie m ogą w y ład o w ać u w ielb ien ia : N iech ż y je B olesław P iasecki!

R óżnie p rz e m a w ia ją ludzie. Ale podobnie zw y k le p rz e m a w ia ją k iero w n ic y ruchów politycznych, tw ó rc y p aństw , d y k ta to rz y n aro ­ dów. M ają zbliżone, efek to w n e po­

w iedzenia, słow a w z m a g ają się k u końcow i zdań, z a m y k a ją je b ły ­

sk o tliw ie i krasom ów czo.

P iasecki m ów i inaczej.

W Jego słow ach n ie m a a n i pato­

su, ani efektów , ani ozdób. S ą k a ­ p ita ln e sfo rm u ło w a n ia ta k ty c z n e o b e z p re te n s jo n a ln e i form ie. Ale P ia seck i każ d y m zdaniem uzasad­

n ia s w o je w o d z o s tw u nie dem ago­

gią zw rotów , lecz rzucaniem zapo- w iedzi, k tó re po ty m re a liz u je , nie lite rac k im i splotam i w yrazów , a mocą p rześw iadczenia, z jak ą w y ­ pow iada s ąd y i w y suw a koncep­

cje. K iedy P iasecki m ów i: „ ja ", to brzm i to ta k n iesły ch a n ie n a tu ra l­

nie, ta k oczyw iście, że n ik t nie m oże w obec tego s tw ierd z en ia p o ­ zostać o b o ję tn y , k aż d y m usi się podporządkow ać, alb o nienaw i- dzieć. N ie m a innego stosunku do P iaseckiego, j a k te dwa.

W sw ym k ró tk im przem ów ieniu użył B olesław P iasecki dw uch zw rotów , k tó re ry s u ją przyszłość Polski. P rzy tac za m je po to, byś- cie mogli spra w d zić je kiedyś;

MY CHCEM Y I BĘDZIEMY

NOSIĆ W N ASZEJ O R G A N IZA ­ C J I M UNDURY.

IS T N IE JE W CAŁYM OBOZIE

NAROD OW YM ZASADNICZA

W Ą TPLIW OŚĆ , K O G O D O C H O ­ RE I PO LSK I W O ŁAĆ NALEŻY

LEKARZA C HORÓB W EW N Ę­

TRZNYCH CZY C H IR U R G A . JA MÓW IĘ: WEZWIEMY C H IR U R ­ GA!

K iedy P iasecki k ont •zv m ówić sala w s ta je z m iejsc. Już nie kla- szcze, ty lk o krz y czy . Znów spl»ta- ne, z ty sięcy g a rd e ł - Niech ży je! P o tym H ym n M łodych;

„Z łoty słońca b lask dokoła, O rzeł B ia ły w z la ta w zw yż.

D um ne w znieśm y w g ó rę czoła,

T y s ią c z n e tłu m y o p u s z c z a ją z e b r a n ie P a trz ą c w polski znak i krzyż.

Polsce niesiem odrodzenie, D epczem podłość, fałsz i bru d , W n as m o ca rn e w iosny tch nienie, W n as je s t przyszłość, z nam i — lud.

N aprzód idziem w s k ie r pow odzi.

N iechaj w roga przem oc d rży!

Tuż zw y cięstw a dzień nadchodzi.

W ie lk ie j P olski m oc — to m y!

P iasecki w ychodzi.

Z ygm unt D z ia rm aga , p arom a słow am i, zw róconym i p rzeciw ko n ie u d a n e j a k c ji b o jó w k i socjal- kom uny, ko ń cz y i za m yka ze b ra­

nie.

P otym p rz ez m egafon w y d a je polecenia straż y , k tó ra re g u lu je ruch w ychodzących. P ow oli sala p ustoszeje. T łu m , w ychodząc w znosi o k rz y k i. P rze d w y jściem i przez ca łą O rd y n a c k ą szeregi po­

licji. P o lic ja idzie środkiem ulicy, m y, obozow cy. tro tu aram i.

P rze z s z p a le r s tra ż y po rz ąd k o ­ w ych, u staw ionych od w yjścia aż do jezdni gdzie stoi sam ochód w ychodzi Bolesław Piasecki, poprz ed za n y prz ez Zygm unta D ziarm agę. Za B olesław em P iasec­

kim idzie g ru p a k ierow ników najb liższy c h w sp ółpra cow ników P rzyw ódcy.

S am ochód z trudem to r u je sobie d ro g ę w śród tłum ów .

R O ZB IC IE B OJÓW EK G dy tłu m y , po w y jściu z z e b ra ­ nia, k ie ru ją się u licą O rd y n a c k ą w stro n ę Now ego Ś w iatu — od s tro n y u lic y W a rec k iej dobiega w rzaw a. To s tra ż porz ąd k o w a , zlo żona z członków b. ONR, rozbija i rozpędza b o jów ki so cjalistycz ne k tó re szły „na odsiecz" o bitym na zeb ran iu tow arzyszom .

P ie rw sz e od 1934 r. z e b ran ie R u­

ch u N arodow o - R ad y k aln e g o o d ­ b yło się 28 listopada 1937 r. o go­

dzinie 12 w sali C y rk u , w W arsza- J. Z. C ybichow ski

Cytaty

Powiązane dokumenty

W przestrzeni dyskretnej w szczególności każdy jednopunktowy podzbiór jest otwarty – dla każdego punktu możemy więc znaleźć taką kulę, że nie ma w niej punktów innych niż

Spoglądając z różnych stron na przykład na boisko piłkarskie, możemy stwierdzić, że raz wydaje nam się bliżej nieokreślonym czworokątem, raz trapezem, a z lotu ptaka

Następujące przestrzenie metryczne z metryką prostej euklidesowej są spójne dla dowolnych a, b ∈ R: odcinek otwarty (a, b), odcinek domknięty [a, b], domknięty jednostronnie [a,

nierozsądnie jest ustawić się dziobem żaglówki w stronę wiatru – wtedy na pewno nie popłyniemy we właściwą stronę – ale jak pokazuje teoria (i praktyka), rozwiązaniem

W przestrzeni dyskretnej w szczególności każdy jednopunktowy podzbiór jest otwarty – dla każdego punktu możemy więc znaleźć taką kulę, że nie ma w niej punktów innych niż

Zbiór liczb niewymiernych (ze zwykłą metryką %(x, y) = |x − y|) i zbiór wszystkich.. Formalnie:

też inne parametry algorytmu, często zamiast liczby wykonywanych operacji rozważa się rozmiar pamięci, której używa dany algorytm. Wówczas mówimy o złożoności pamięciowej;

„Kwantechizm, czyli klatka na ludzi”, mimo że poświęcona jest głównie teorii względności i mechanice kwantowej, nie jest kolejnym wcieleniem standardowych opowieści o