Ewa Kraskowska
"Elementy przekładoznawstwa
ogólnego", Henryk Lebiedziński,
Warszawa 1981 : [recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 74/3, 431-436
R E C E N Z J E
431
do kolejn ej reflek sji. T ym razem do odm iennego spojrzenia na k ategorię au to ra , lekcew ażoną przez n ie k tó re k ie ru n k i m etodologiczne.
P rz ed p a ru la ty A lek san d e r W it L a b u d a p y ta ł na łam ach „T ekstów ” : „Czy lite ra tu ro z n a w c a może pom óc szkolnej p o lo n isty ce?” 1β. I odpow iadał n a to p y ta nie pozytyw nie. K siążka U rygi w sk a z u je n a p ojaw ienie się także p ra k ty k i o d w ro tn e j: uczy, że d y d a k ty k a lite ra tu ry m oże pom óc literatu ro z n aw stw u .
M ieczysław Inglot
H e n r y k L e b i e d z i ń s k i , ELEM ENTY PRZEKŁADOZNAW STW A OGÓL NEGO. W arszaw a 1981. P aństw ow e W ydaw n ictw o N aukow e, ss. 162 + 2 nlb.
N iestrudzenie p odejm ow ane są p ró b y w y o d rę b n ie n ia tran slato lo g ii jako sam o dzielnej dyscypliny n au k i; czy je d n a k sam odzielność w jej sy tu a c ji je st w ogóle do pom yślenia? Zw ażyw szy, że pole b ad aw czej aktyw ności n a u k i o przekładzie sta n o w i szeroko w idziana k o m u n ik a c ja m iędzyludzka, a k o n k re tn ie — tek sty sfo rm u ło w an e w różnych kodach w e rb a ln y c h , w ypad n ie odpow iedzieć na to p y ta n ie przecząco. T ak bow iem zak reślo n y p rze d m io t b a d a ń w ym aga nieustannego odw o ły w an ia się do a p a ra tu r y pojęciow ej w łaściw ej różnym dyscyplinom , h u m a n isty czn y m i ścisłym . G dy w ięc w c e n tru m za in te re so w an ia tran slato lo g a um ieści m y n p . tłum aczenie arty sty czn e, n a jb a rd z ie j p rz y d a tn e okażą się narzęd zia stoso w a n e przez różne gałęzie lite ra tu ro z n a w stw a , z p oetyką i sty listy k ą n a czele. Gdy u w ag ę skupim y n a k o m u n ik a cji uży tk o w ej, potocznej, w ów czas p rio ry te t będzie m ia ła ling w isty k a w sojuszu z socjologią i psychologią. T eoria n au czan ia języków o b cy ch uru ch o m i re fle k sję g lo sodydaktyczną, a te o ria in fo rm ac ji i cy b ern ety k a p rz y d a d z ą się, gdy w grę w chodzić zacznie p rz e k ła d m aszynow y. Logicy sp ró b u ją stw o rzy ć logistyczną teo rię p rze k ład u , a antropolodzy i etnografow ie dorzucą k o m e n ta rz na te m at k u ltu ro w y ch k o n te k stó w tłum aczeń. ltd .
In te rd y sc y p lin a rn y m odel tra n sla to lo g ii pro w ad zi z jed n ej strony do zaciera n ia je j autonom icznej odrębności, lecz z d ru g iej — pozw ala n a b u d ow anie nau k i o s tru k tu rz e i m etodach korzystnie n ie jed n o ro d n y ch , w k tó rej ra m a c h poszczególne te o rie czy n aw e t o k ru ch y teorii w za jem się o św ie tla ją, k o m e n tu ją i uzu p ełn iają. J e s t bow iem n a u k a o przekładzie dziedziną pogranicza, n ad b u d o w u ją cą sw e p o m y sły nad innym i teoriam i: procesu tw órczego, procesu kom u n ik acji, w tym także lite ra c k ie j, fenom enu k o n ta k tó w językow ych, itp. S pośród trzech dziedzin szcze gółow ych w chodzących w obręb n a u k i o przek ład zie — teorii, h isto rii i k ry ty k i p rz e k ła d u — n a jb a rd z ie j pło d n a i ró ż n o ro d n a w swej pom ysłowości je s t nie w ą tp liw ie teoria.
K o dyfikatorzy w spółczesnych k ie ru n k ó w tran slato lo g ii ty m się różnią od d aw n iejszy ch , że s ta ra ją się w m iarę m ożności u n ik a ć norm atyw ności, nie u ch y la ją c się jednakże od w arto ścio w an ia. W yżej sta w ia ją opis i analizę m echanizm ów tr a n s la to rs k ic h niż p ro d u k o w a n ie re c e p t reg u lu ją c y c h postępow anie tłum acza. Dla o ceny p rzekładu p rzy jm o w a n e są różne k ry te ria , najczęściej fu n k cjo n a ln e, a w ięc u zależn io n e od celów tow arzyszących jego p o w stan iu , od in te n c ji tłum acza, od p o trz e b i oczekiw ań odbiorcy. „Szkoły p rz e k ła d u ” — to najczęściej sam i p rze k ła- d o w cy , ich in d y w id u aln e p ra k ty k i, u o g ó ln ia n e i naśladow ane, bądź przeciw nie, s ta ją c e się przed m io tem u ta jo n ej lub ja w n e j polem iki, ja k to się często zdarza w sy tu a c ji serii przek ład o w ej.
18 A. W. L a b u d a , C zy litera tu ro zn a w ca m oże pom óc szk o ln ej polonistyce? „ T e k s ty ” 1976, n r 3.
4 3 2 R E C E N Z JE
J e d n a k m ów ienie o „szkołach” w odn iesien iu do różnych gałęzi 'badań tran slato lo g iczn y ch byłoby chyba jeszcze ciągle nadużyciem . W p raw dzie rzu c a się w oczy różnica m iędzy literatu ro z n aw cz y m a lin gw istycznym podejściem do z a g a d n ień przek ład u , ale je st to w g ru n cie rzeczy je d y n ie różnica co do m etody, nie w p ro w a d za jąc a zasadniczych sprzeczności w zak resie bazy teo rety czn ej. Z biegiem czasu zresztą o rien tacja literac k a, u zn a w an a potocznie za k o n se rw aty w n ą , i lin gw istyczna, w ogólnym odczuciu n o w ato rsk a, okazały się raczej k o m p le m e n ta rn e niż sprzeczne 1.
S y tu a c ja w spółczesnej n au k i o p rzekładzie p rze d staw ia się zatem n a pierw szy rz u t o k a tak, że w jej ra m a c h poszczególne teorie, a raczej odłam k i te o rii zazę b ia ją się, n a k ła d a ją się n a siebie, w zajem nie się o św ie tla ją i k o m e n tu ją . K o n se k w en c ją takiego sta n u rzeczy je st ogrom na ilość te k stó w tran slato lo g iczn y ch czy a u to a n a liz tra n sla to rsk ic h (bo często sam tłu m acz p ró b u je stać się te o re ty k ie m w łasn ej działalności), p oruszających w szelkie m ożliw e pro b lem y z p rz e k ła d e m zw iązane, a le na ogół pozbaw ionych precy zji w łaściw ej teo rio m w e w n ę trz n ie spójnym i sam ow ystarczalnym . W p rac ach ta k ic h ch ętn ie rozw aża się poboczne za g ad n ien ia tra n sla c ji, ta k ie ja k błędy w tłu m aczen iu , p rzy p a d k i n ie p rz e tłu m a - czalności czy drasty czn e rozbieżności m iędzy te k ste m tłum aczonym a p rze k ład e m , słow em — w ięcej uw agi pośw ięca się o dstępstw om od reg u ł niż sam ym regułom . A je d n a k to w łaśnie u sta la n ie reguł, w y k ry w a n ie m echanizm ów , w sk azy w an ie zjaw isk typow ych w a ru n k u je w ogóle m ożliw ość teoretycznego opisu.
W ram a ch propozycji b ard z iej w y czerp u jący ch i całościow ych stosunkow o n ajw ięc ej p ra c om aw ia swoiście biegunow e sy tu a cje p rze k ład u : tłum aczenie m aszy now e i tłum aczenie a r ty s ty c z n e 2. N ato m iast p ró b y teoretycznego uogó ln ien ia m a ją p raw ie zaw sze c h a ra k te r propozycji m etodologicznych, głosów w d yskusji — a poza ty m stan o w ią zdecydow aną m niejszość w pow odzi rozpraw , arty k u łó w , k o m e n ta rzy, a n a liz i k ry ty czn y ch recenzji, u zu p e łn ia ją cy ch w iedzę tran slato lo g icz n ą o coraz to now e o k ru ch y in fo rm ac ji i strzępy refle k sji. T en s ta n odzw ierciedla się ró w nież w c h a ra k te rz e p u b lik a c ji pod ejm u jący ch zag ad n ien ia przek ład u . S tosunkow o m ało znajdziem y w śród nich — zwłaszcza n a te re n ie polskim — pozycji sam o dzielnych, au to rsk ich . Z decydow ana w iększość te k stó w ek sp lo ru jący ch tę dziedzinę to skrom niejszych rozm iaró w rozpraw y i arty k u ły , pom ieszczane zazw yczaj w to m ach zb io ro w y c h 3 lub w p erio d y k ach (np. w „tran slato lo g iczn y ch ” n u m e ra c h „T e k stó w ”, „ N u rtu ”, „ P am iętn ik a L ite ra ck ieg o ” czy „P rzeg ląd u H u m an isty c zn eg o ”). Je d y n y m w Polsce czasopism em stale i w różnej postaci uw zg lęd n iający m p ro b le m a ty k ę tran slato lo g icz n ą je s t „ L ite ra tu ra na św iecie” ; nie trz e b a dow odzić, że po le jej za in te re so w an ia zacieśnia się w yłącznie do p rze k ład u a rty sty cz n eg o . W skali m iędzynarodow ej ro la fachow ych p erio d y k ó w tran slato lo g icz n y ch je s t znaczna; p rio ry te t p rzy p a d a tu bez w ątp ien ia S tanom Z je d n o czo n y m 4. Z m a te r ia
1 O k łopotach m etodologicznych w spółczesnej tran slato lo g ii in te resu ją co pisze B. Ł a z a r c z y k w a rty k u le P ro b le m y metodologiczne i teoretyczne współczesnej
n a u k i o przekładzie („P rzegląd H u m an isty c zn y ” 1978, n r 2).
2 Zob. np. o p rzekładzie m aszynow ym p rac e: A. L udskanow a, A. D. Bootha, W. W eaw era, A. G. O etk in g era; o przek ład zie arty sty cz n y m : A. Popow icia, J . L e vego, E. B alcerzan a i innych.
8 Zob. np. O sztuce tłumaczenia. P ra c a zbiorow a pod red a k c ją M. R u s i n k a . W rocław 1955. — P rze kład artystyczny. O sztuce tłumaczenia. K sięga d ru g a. P ra c a zbiorow a pod re d a k c ją S. P o 11 а к a. W rocław 1975.
4 In fo rm a cji na te m a t periodyków tran slato lo g iczn y ch dostarcza m. in. k o m p e n d iu m : T ransla ti on and Translators. A In tern a tio n a l Directory and Guide. E d. by S. C o n g r a t B u t l a r. R. R. B ow ker C om pany, N ew Y ork — L ondon 1979.
R E C E N Z JE 4 3 3
łów stosunkow o u nas dostępnych in te resu ją cy szczególnie je st k w a rta ln ik „B abel” , organ M iędzynarodow ej F e d e ra c ji T łum aczy w y d aw an y przez W ęgierską A kadem ię Nauk p rzy pom ocy UNESCO. Na ogół je d n a k w u zu p e łn ia n iu i porząd k o w an iu wiedzy tran slato lo g icz n ej zdani jesteśm y n a rodzim ą reflek sję teoretyczną, n ie jedno k ro tn ie o ry g in aln ą, w artościow ą czy n aw e t w y b itn ą, k tó re j zasługą byw a także a d a p to w a n ie obcej m yśli translatologicznej do naszych potrzeb.
W te j sy tu a c ji k siążk a H en ry k a L ebiedzińskiego p re z e n tu je się ja k o p rze d sięw zięcie tyleż am b itn e , co b raw u ro w e. Je j n ajb ard zie j u d erz ają ca odrębność polega n a rez y g n acji z jaw nego o dw oływ ania się do ja k ich k o lw iek istniejących już pozycji, co dla cz y te ln ik a in teresu jąceg o się tą p ro b lem aty k ą , a przyzw ycza jonego do te k stó w w za jem n ie się o św ietlających i kom en tu jący ch , może być n a w e t szokujące. W spisie b ib lio g ra fii m am y tu 14 pozycji, w tym ta k różne, ja k W itolda Doroszew skiego P o d sta w y g ra m a ty k i polskie j i E d w ard a T. H alla U k r y ty w y m ia r, eseistyczny N o ta tn ik tłum ac za K a rla D edeciusa czy D jo rd je Ż ivanovicia Granice
możliwości w prze kładzie i scjentystyczny W stę p do teorii tłumaczenia O lgierda
W ojtasiew icza. C h a ra k te r pozostałych pozycji zdaje się p o tw ierdzać przypuszcze nie o przypadkow ości ich w yboru. Bo jeśli już au to rz y radzieccy, to dlaczego N. B.
A ristow czy A. W. Fiodorow , a nie chociażby K. C zukow ski czy I. I. R iew zin i W. J. Rozencw ejg, dlaczego obok D oroszew skiego i W ojtasiew icza je d y n ą p olską a u to rk ą je st T eresa M icew icz, a zabrakło chociażby E d w ard a B alcerzana? Dlaczego w ogóle zabrakło p ierw szorzędnych nazw isk tran slato lo g ii św iatow ej? K siążka Lebiedzińskiego p o n ie k ąd sam a d aje odpow iedź n a to p y ta n ie: b ib lio g rafia do niej d o b ie ra n a b y ła n ie z. p o trze b y k o n fro n ta cji w łasnej m yśli teoretycznej z d okona niam i ju ż istn iejący m i w obiegu naukow ym , ale ze w zględu n a p rzydatność p r e zentow anego w n ie j m a te ria łu egzem plifikacyjnego.
Podobne p o stępow anie byłoby zrozum iałe i w ytłum aczalne, gdyby E le m e n ty
p rze kła d o z n a w stw a ogólnego pom yślane zostały tylko jako podręcznik — co zresztą
su g e ru je sam ty tu ł. T e rm in „przekładoznaw stw o ogólne” nie z n a jd u je się, o ile m i w iadom o, w pow szechnym obiegu badaw czym , stąd p o trzeb a sprecyzow ania jego zakresu. P o w iad a L ebiedziński:
„P rzekładoznaw stw o ogólne za jm u je się re la c ją m iędzy p rze k ład e m a o ryginałem w zależności od genetycznego sto su n k u te k stu o ry g in ału do rzeczyw istości [...], a w ięc w ostatecznej in sta n c ji i stosunkiem p rze k ład u do rzeczyw istości w yrażonej przez oryginał. [...] N ie może n ato m ia st zajm ow ać się b ad a n ie m stosunków fo rm a l- nojęzykow ych pom iędzy p rzek ład em i oryginałem , poniew aż w zależności od ró ż n y ch A [= k o n k re tn y c h języków oryginałów ] i В [ = k o n k re tn y c h języków p rz e kładów ] stosunki te b ę d ą o dm ienne i specyficzne [...]. T ym pow inno się zajm ow ać odnośnie przek ład o zn aw stw o szczegółowe.
Celem p rze k ład o z n aw stw a ogólnego je s t w y k azan ie istoty i n a tu ry p rz e k ła d a n ia na płaszczyźnie sto su n k u te k stu do rzeczyw istości, w y k azan ie praw idłow ości i sprzeczności w ew n ętrz n y ch procesu p rze k ład a n ia, w y k azan ie m ożliwości i ry g o ró w tłum acza w r e la c ji te k st — rzeczyw istość — p rz e k ła d ” (s. 9).
Nie m a być za te m przekładoznaw stw o ogólne n a u k ą o zastosow aniu p r a k tycznym , użytkow ym , jego u sta le n ia nie m a ją służyć an i zaw odow ym tłum aczom w doskonaleniu um iejętności, an i też k ry ty k o m p rze k ład u w dob ieran iu w łaści w y ch k ry te rió w oceny. D yscyplina ta p rag n ie zajm ow ać się przede w szystkim — je że li nie w yłącznie — teorią. W alory d y daktyczne tej dyscypliny sp ro w ad za ją się do działań eg zem plifikacyjnych: analizy i w arto ścio w an ia postępow ania tra n s la - cyjnego z p u n k tu w idzenia jego zgodności z bazą teoretyczną. M a teria ł p rz y k ła do w y je st tu przy ty m d obierany w sposób eksponujący błędy i d ew iacje n ie u c h ro n n ie tow arzyszące k ażd em u procesow i tłum aczenia. Znów w ięc m am y do czynienia z p ra c ą , k tó ra c h ę tn ie j p o k azu je m echanizm y błędów niż reguły postępow ania praw idłow ego.
4 3 4 R E C E N Z J E
Z epistem ologicznych założeń p rze k ład o z n aw stw a ogólnego w y p ro w ad zo n a zostaje jego specyfika m etodologiczna. P ro p o n o w an ą m etodę a u to r nazyw a m e to d ą treścio w ą i odróżnia ją od m etody lingw isty czn ej, k tó re j przed m io tem są w yłącznie „form alne re la c je językow e m iędzy o ry g in ałem a p rz e k ła d e m ” i k tó ra zatem może być użyteczna w yłącznie w ra m a c h p rze k ład o z n aw stw a szczegółowego. N ato m iast u p odstaw stosow ania m etody treściow ej leży p rze k o n an ie , że je d y n ie isto tn y m p u n k te m odniesienia dla p rze k ład u je s t rzeczyw istość, k tó ra spow odow ała o ry g i n a ł — z pozoru w ięc dom inuje tu n asta w ie n ie n a k o m u n ik a ty w n y w alor te k stu przełożonego, jego w arto ść sem antyczną. L ebiedziński je d n a k zd a je sobie sp raw ę z tego, iż w praw d zie cel tra n sla c ji leży w o bszarze pozajęzykow ym , lecz sam a tra n s la c ja je s t procesem czysto językow ym , a w ięc n ie da się u n ik n ą ć m ów iem a o „relacjach fo rm aln o języ k o w y ch ”. N ie sposób rów n ież u n ik n ą ć m ów ienia o tzw. te k sta c h tw órczych i a rty sty cz n y ch (to ro zróżnienie w prow adza a u to r w o p arc iu 0 stopień h etero ty p iz ac ji języ k a danego te k stu ; każdy te k st a rty sty c z n y będzie te k ste m tw órczym , ale nie n a odw rót), a w ięc ta k ich , w k tó ry ch fu n k c ja estety czn a je s t co n ajm n ie j ró w n o u p raw n io n a z re fe re n c ja ln ą . W tej sy tu a cji niem ożliw e je st u trzy m an ie „czystości” m etody treściow ej. „C zystość” zatem sta je się ułom nością m etody lingw istycznej, a k o m p le m e n tarn o ść — za le tą m etody treściow ej.
„W edług m etody treściow ej w p rze k ład o z n aw stw ie sprzężenia rzeczyw istość- -jęz y k nie da się w p ersp e k ty w ie p rz e k ła d a n ia ro z p a try w a ć osobno, trze b a tylko uznać »zaw iasową« luźność tego sp rzężen ia, gdzie za in sta n c ję w yjściow ą b ierze się w zasadzie rzeczyw istość, k tó rą n ależy oddać w tłu m aczen iu zarów no w ie rn ie [...], ja k p o p raw n ie językow o [...], ja k rów nież z u w zględnieniem specyfiki m iejsca, czasu i innych okoliczności odbioru [...] (w czym w szy stk im tk w ią elem e n ty a k tu tw órczego stanow iącego ja k ą ś cząstkę a k tu tw órczego, ja k i w y stę p u je p rzy k re o w a n iu oryginału). S am tłum aczony te k st ro z p a tru je się i kom pleksow o — ja k w literatu ro z n aw stw ie , i an ality czn ie — ja k w ję zy k o z n aw stw ie” — pisze L e b ie dziński w łaściw ym sobie sty lem (s. 77).
T ak zatem zalety m etody treściow ej (do k tó rej zresztą chyba lepiej p rzy le g a używ ana przez Ł azarczyka nazw a „m eto d a em p iry czn o -p o ró w n aw cza” Б) u zależ n io n e są od m aksym alnego ro zszerzenia pojem ności te rm in u „rzeczyw istość”, k tó ra je s t tu ta j rzeczyw istością i m a te ria ln ą , i społeczną, i psychiczną, i k u ltu ro w ą , 1 w reszcie — językow ą. W ja k i zre sztą sposób u n ik n ą ć a n a liz y „re lac ji fo rm a ln o języ k o w y ch ”, skoro o bszerne p a rtie książk i w y p ełn io n e zostały k o n k retn y m i p rz y k ła d am i p o tk n ięć tra n sla to rsk ic h i k u rio zaln y ch przygód tłum aczy?
S pora i in te re su ją c a część te k stu L ebiedzińskiego to u sta le n ia term inologiczne. U w zględniając rolę, ja k ą a p a ra tu ra pojęciow a od g ry w a w tej k o n k re tn e j p racy , a u to r rozpoczyna ją rozdziałem pt. W stęp n e w y ja śn ie n ia , pojęcia i skró ty, a n a końcu um ieszcza Spis p rze kla d o zn a w czyc h te rm in ó w i sk ró tó w z podaniem stronic
d e fin ic ji lub pierw szego użycia. S pis skrótów o k a z u je się tu pozycją szczególnie
użyteczną, m im o to je d n a k czytelnik n a w e t pełen n ajlep szej woli m usi w końcu strac ić o rien tację w różnych „dsop”, „dsoz”, „dssc”, „ e k s tra d s ”, „ozeA d” i „ozeB d”.
„Brevis esse laboro, obscurus fio ” — pow iad a H oracy i w y d aje się, że zignorow anie
tej przestrogi przyniosło w iele szkody E le m e n to m p rze k ła d o zn a w stw a ogólnego. Nie je st to tylko k w estia niem ożliw ych do za ak c e p to w a n ia skrótów , a le także pew nej „konspektow ości” kom pozycji i „brulionow ości” ję zy k a — n ie k tó re fra g m en ty p racy w y g ląd a ją ja k p rze p isan e żyw cem z n ie u p o rządkow anych n o ta tek ,
R E C E N Z J E
435
niekiedy z n aru sz en ie m e lem e n ta rn y c h reg u ł sk ła d n i języka polskiego i n o rm s ty listyki *.
N ajczęściej u żyw anym i przez L ebiedzińskiego te rm in am i, w y stę p u jąc y m i w ró ż nych odm ianach, są „d e sy g n a t” i „oznaczenie”, co k o nsekw entnie w ynika z p rz y ję tej przezeń m etody. D esygnat — w m yśl zapro p o n o w an ej definicji — to „e le m en t rzeczyw istości w y ra żo n y w m ow ie, w y o d rę b n ia ją c y się przy tłu m ac ze n iu ” , a ozna czenie to „językow y w y ra z d esy g n atu ” (s. 7). „ E lem e n tarn a czynność tłu m ac za je st taka: zaznajom ienie się z oznaczeniem w o ry g in a le (ozeO), u św iadom ienie sobie jego d esy g n atu (ds), znalezienie oznaczenia w p rzek ład zie (ozeP), co m ożna u ją ć w form ule: ozeO ds -y ozeP” (s. 24). S y g n aliz u ją c w te n sposób p ro b le m a ty k ę sem iotyczną, a u to r rez y g n u je je d n a k z p o w o ły w an ia się na ja k iek o lw iek zn a n e teo rie znak u ; co w ięcej, rezy g n u jąc w ogóle z bezpośredniego w p ro w a d ze n ia p o ję cia znaku, zw łaszcza językow ego, e k sp o n u je p o n ad m ia rę jego w arto ść se m an tyczną (koncepcja „zaw iasow ej” luźności sp rzężenia d esygnatu z oznaczeniem czy też rzeczyw istości z językiem ) za n ie d b u jąc d w ie pozostałe, sy n ta k ty c zn ą i p ra g m a tyczną. Co z kolei sp ra w ia w rażenie, że n a k a r ty E le m e n tó w p rze k ła d o zn a w stw a
ogólnego p o w ra ca ro zstrz y g n ięty już, zd a w ało b y się — p ro b lem d ualizm u treśc i
i form y.
W ychodząc z założenia podanego w d e fin ic ji' „ele m en tarn ej czynności tłu m a cza” a u to r w y ja ś n ia w szelkie p rze k szta łc en ia te k s tu przek ład an eg o w p rocesie tłu m aczen ia rozch w ian iem w łaściw ych re la c ji m iędzy desy g n atem i oznaczeniem w oryginale a oznaczeniem w przekładzie. P róbo u porządkow ania, u sch em aty zo w an ia w szelkich m ożliw ych tego ro d z a ju zakłóceń d a je w efekcie k ilk a n aście opisów ta k ich sy tu a c ji tra n sla to rsk ic h , w k tó ry ch rozbieżność treściow a m iędzy te k ste m tłum aczo n y m a p rze k ład e m je st nie do u n ik n ię cia. S y tu ac ji — dodajm y — op isy w anych i k o m e n to w an y c h już w ielokrotnie. Je d y n ą in n o w acją je st tu ta j użycie desy g n atu w fu n k c ji p o ję cia p o rządkującego, term inologicznego p u n k tu odniesienia. M ow a je st w ięc o za stę p o w an iu d esy g n atu przez desy g n at rów norzędny, oznaczaniu d esy g n atu opuszczonego, p ozbaw ianiu d e sy g n a tu oznaczenia, o su b sty tu o w a n iu d esy g n atu usytuow anego bądź ek w iw alen tn eg o , o w p ro w a d za n iu przez tłu m ac za e k s tra d e sy g n a tu , itd. I w szystko to słuszne, ale bu d zi w czytelniku o d ruch sp rz e ciw u w obec zbytecznego k om plikow ania sp ra w stosunkow o prostych. Otóż w iad o mo, że proces tra n sfo rm a c ji w szelkich s tr u k tu r sem iotycznych, a ta k im je st n ie w ątp liw ie tłum aczenie in te rlin g w isty c zn e , o b e jm u je cztery podstaw ow e ty p y d z ia łań : in w e rsję , su b sty tu cję , red u k c ję i am p lifik a c ję . K o rz y sta jąc z tych czterech o p era cji m ożna opisać w szystkie osobliw ości sam ego p rz e k ła d a n ia i uzyskać w te n sposób bazę w yjściow ą do działań in te rp re ta c y jn y c h .
W adą książki L ebiedzińskiego jest zatem fa k t, że a u to r p rag n ą c p o rządkow ać i u sta la ć — w prow adza dodatkow e k o m p lik ac je w przedm iot już z n a tu ry .swojej o p o rn ie p o d d ający się system aty zacji. N ie w ą tp liw ą zaś i n ajw ięk szą za le tą tego opracow ania jest niezm iernie bogaty i zróżnicow any m a te ria ł eg zem plifikacyjny, o b ejm u ją cy p rzy k ła d y ta k z m ów ionego języ k a potocznego, ja k i z te k stó w p isa n ych, literac k ich i n ie lite ra ck ich , p rzy k ła d y tłu m ac ze ń dokonyw anych przez p ro
-e Oto tylko n i-e k tó r-e z m ożliw ych do za cy to w a n ia osobliwości sty lu t-ej książki: „Z ahacza to i o spraw ę, że rozw ój języków ciąg n ie to ram i znacznie zaw ilszym i niż to ry ty lk o ra c jo n a ln e ” (s. 124); „Na pozór w y d a je się, że tu sam e tra n s fo rm a c je ” (s. 143); „W ros. (oczywiście nie w ta k im sto p n iu ja k w niem .) w iększa niż w poi. te n d e n c ja do w yrazów złożonyeh” (s. 83); „ k tó ry to e k stra d e sy g n a t na podłożu w a ty w zm aga ujęcie p ie rw ia stk a h ip o k ry zji w przek ład zie do pew nego p rzed o b r z e n ia ” (s. 110 — to o O nieginie w p rze k ład z ie W ażyka).
436
R E C E N Z JEfesjo n alistó w , ja k i przez tłum aczy p rzypadkow ych, o k azjo n a ln y ch , a tak że — niekiedy całkiem in te re su ją c e — p rzy k ła d y tłu m aczeń ek sp ery m en taln y c h , p rz e prow adzanych w gru p ach studenckich. I w ty m je d n a k za kresie zn a jd u je m y tu w ielkie pom ieszanie m aterii, o d k ry w a ją c obok te k stó w celnie o d d ający ch sedno ilu stro w an eg o p roblem u cy taty zasługujące ra c z e j n a m iano anegdot językow o-oby- czajow ych. K o n k lu d u jąc: E le m e n ty p rze k ła d o zn a w stw a ogólnego są k siążk ą o r y g in a ln ą i in te re su ją c ą dlatego głów nie, że p o k az u ją badaczom , n a ja k ie m anow ce zaprow adzić mogą próby nadm iernego sy n te ty z o w a n ia za gadnień tran slato lo g ii.