Bolesław Kielski
Struktura poematu "W Szwajcarii" :
(notatka)
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 39, 242-247
STRUKTURA POEMATU „W SZWAJCARII”
(NOTATKA)
W rozpraw ce m ej p t. „Jocelyn“ L a m a rtin e ’a a Słowackiego ,,W S zw ajcarii“ 1 naszkicow ałem schem at s tru k tu ra ln y poem atu „W S zw ajcarii“ w zw iązku z c h a ra k te re m d ram aty czn y m tego opo w iad an ia elegijnego. Pow iedziałem tam , iż zdaniem m oim w ak cji z a w a rte j w w ym ienionym u tw orze da się w yróżnić trz y a k ty d ra m atyczne, poprzedzone prologiem (preludium ), a zakończone epi logiem (finałem ).
Podział ten w yprow adziłem n a podstaw ie analizy rozw oju a k cji, rozw ażanej z p u n k tu w idzenia techniki d ram aty czn ej. A nalizy te j jedn ak wówczas, z b ra k u m iejsca, nie podałem , zapow iadając ogłoszenie je j p rzy innej sposobności.
Zanim to obecnie zrobię, chciałbym pokrótce przypom nieć sam schem at. Podkreśliłem swego czasu, że arc h ite k to n ik a „W S zw aj c a rii“ je s t bardzo m istern a i niezm iernie sym etryczna, choć sy m e tria ta je s t raczej w ew nętrzna i nie rzuca się w oczy.
Zew nętrznie u tw ó r te n Słowackiego podzielony je s t po p ro stu n a 21 g ru p wierszow ych w iększych i m niejszych, k tó re nazw ałem „zespołam i“ wierszowym i. Z p u n k tu widzenia s tr u k tu r y d ram a ty c z nej i podziału na a k ty w ścisłym związku z rozw ojem akcji, zespoły te tw o rzą pewne ciekawe związki. A k t I i III liczą po 6 zespołów; a k t II, środkow y, zaw iera ich 7. Je śli do a k tu I dodam y prolog, a do a k tu I II epilog, wówczas w szystkie a k ty zaw ierać będą po 7 zespołów.
Ale n a ty m nie koniec. W każdym z trzech ak tó w w yróżnić m ożna w akcji po dwie fazy, z k tó ry c h k a żd a obejm uje po trz y zespoły. Tym sposobem s tr u k tu ra poszczególnych aktów przed staw iałab y się w spo sób n a stę p u jąc y :
A k t I - - - 1 + 3 + 3 A k t I I = 3 + 1 + 3 A k t I II = 3 -+ 3 + 1
1 Prace Polonistyczne, ser. VI-a, Łódź 1948 (Sp. Wyd. Polonista), str. 91, wyd. T-w o Liter. im. A. M ickiewicza, Oddz. w Łodzi.
ST R U K T U R A P O E M A T U „W SZ W A JC A R II“ 2 4 3
Zauw ażm y p rzy tym , że środkow y zespół a k tu II je s t zarazem środkiem całego utw oru. I treścio w o — ja k zobaczym y — stanow i on niejako p u n k t przełom ow y. Czy rozw ój ak cji potw ierdza to ro z członkow anie? J e śli ta k , jeśli zdołam y w skazać, że rozw ój te n odpo w iada pow yższem u schem atow i, wówczas s tr u k tu ra d ram aty czn a u tw o ru „W S zw ajcarii“ , k tó re j doszukiw ali się już przede m n ą inni badacze, by łab y stw ierd zo n a w sposób może więcej uzasadniony, niż d o tąd to czyniono, bo p o p a rty m om entem m istern ej, a w ew nętrznie u k ry te j s y m e tr ii2.
Ja k iż je s t te d y rozw ój a k c ji z a w a rte j w utw orze pt. ,,W S zw aj c a rii“ z p u n k tu w idzenia tech n ik i d ram aty czn ej ? R ozpatrzm y ją w r a m ach podziału n a ak ty , dokonanego w edług p rzyjęteg o przez n a s schem atu.
A k t I (Zespoły 1 - f 1 - f 3)
A k t ten obejm uje ekspozycję od m om entu poznania w y b ran ej, aż do m om entu, g d y po p rzejściu stad iu m budzenia się miłości i ja k b y żartobliw ego je j w yznania, b o h a te rk a , urzeczona do re sz ty relig ijn y m niem al uw ielbieniem ze s tro n y tow arzy sza, postan aw ia, „za m iłość p ójść do p iek ła“ . P ostanow ienie to je s t niew ątpliw ie m om entem zna czącym i d ram atyczn ie o tw ierający m persp ekty w ę n a dalszy, now y okres. W ten sposób m am y zatem isto tn ie a k t d ram aty czn y w sobie z am k n ięty i skończony.
W akcie, o k tó ry m m owa, f a z a p i e r w s z a kończy się zw rotem zn ajd u jący m w yraz w słowrach poety:
„I mogła była co chce robić ze m ną“.
Pom inąw szy prolog (zespół p ie rw s z y ), poszczególne zespoły te j fazy z a w ie ra ją n astę p u jąc e , zw iązane z odpowiednim pejzażem , m om enty, z k tó ry c h k ażdy zaznacza posunięcie ak cji naprzód :
1-o) n a tle k a sk a d y A a ru — poznanie i pierw sze w rażenie, za pow iadające m iłość (zesp. 2) ;
2-o) n a tle wycieczki do źró d ła R odanu — pośrednie ośw iad czyny z jego s tro n y (m ow a ócz) i je j pierw sza re a k c ja (rum ieniec bez w sty d u i grzech u ) (zesp. 3) ;
3-0) n a tle p rzejażdżki po jezio rach szw ajcarskich — przed staw ien ie dalszego p o stęp u uczucia, aż do w yżej zaznaczonego o sią gnięcia pierw szego etap u w d uszy b o h a te ra („I m ogła była co chce robić ze m n ą“ ) (zesp. 4) ;
2 Podkreślam, że punktem w yjścia poszukiwań, których w yniki tu przedstawiam , n ie był z góry pow zięty schemat, lecz analiza treści w utworze (rozwoju uczuć i zdarzeń) i ona doprowadziła m ię do ustalenia schematu (dra matycznego). Jeśli w niniejszym przedstaw ieniu rzeczy obrałem drogę odwrotną, to uczyniłem to dla większej przejrzystości.
2 4 4 R OLESŁA W K IEL SK I
F a z a d r u g a kończy się, ja k w spom nieliśm y, d ra m a ty c z n y m przełom em w duszy w ybran ki, poszczególne zaś zespoły zaw ie r a j ą n astę p u jąc e m om enty:
l-o ) n a tle jezio ra, przed kościołem T elia — ośw iadczyny z je j stro n y , k tó re choć dokonane ja k b y żartem , stan ow ią jed n a k now y m om ent :
„Pierwsza na kamień w yskoczyła płocha I powiedziała mi w głos, że mnie kocha “
i jego re a k c ja n a te ośw iadczyny: w ybuch radości (zesp. 5) ;
2-o) rów nież przed kaplicą Telia, n ad jeziorem — sym boliczny pocałunek, dokonany przez g rę fa l (zesp. 6) ;
3-o) w grocie lodowej — jego ośw iadczyny definityw ne w f o r m ie apoteozy i m odlitw y do u k o chan ej (,,Ave M aria“ ), poczem, mimo skrupułów , n a stę p u je je j oświadczenie, brzem ienne w n a stę p stw a , iż j e s t gotow a ,,za m iłość pójść do p iek ła“ (zesp. 7).
A k t I I (Zespoły 3 -}- 1 -4- 3)
A k t П p rzed staw ia — n a tle uroczej doliny szw ajcarsk iej — z a p ra szającej n iejako do miłości, e ta p y uczucia coraz to g orętsze aż do p u n k tu szczytowego. F a z a p i e r w s z a kończy się rzeczyw istym pocałunkiem . Poszczególne je j zespoły p rze d staw ia ją:
1-o) zapowiedź w ycieczki n a śniegu korony, tj. n a J u n g fra u (zesp. 8) ;
2-o) w dolinie pełnej róż, wisien, słowików, łąk i trz ó d z dzw on k am i — życie w szalecie :
Stróż anioł biały
Rozwijał skrzydła od skały do skały » I nakrywał ten cały parów dziki,
I róże i nas i słow ik i “ (zesp. 9);
3-o) a tm o sfe ra s ta je się coraz to gorętsza, gdyż:
„...nadto było cyprysowych woni I nadto barwy, co się w różach płoni...“;
D arem ne szukanie w lek tu rze w spólnej obrony przed dalszym ro z w ojem zdarzeń; le k tu ra z o sta je p rzerw an a pierw szym rzeczyw istym pocałunkiem :
„odtąd jużeśm y nie czytali sami“...;
to w arzy szy ł im A m or. Ale „pom ieszanie w kask ad zie“ je s t pierw szym złow różbnym znakiem (zesp. 10).
Zespół X I je st, ja k powiedzieliśm y, pod pew nym w zględem przeło m owy ; zbiega się on zarazem ze środkiem u tw o r u 3 ; przed staw ia z a ś rea k c ję je j po pocałunku, w form ie reflek sji po ety:
„Odtąd w uśmiechach była dla m nie rzadsza, Sm utniejsza, cichsza i bielsza i bladsza.“
3
Na podobną architektomkę w
S o n eta ch k r y m s k i c hwskazałem swego
czasu w broszurce mej pt.
A d a m M i c k ie w ic z . L 'h o m m e e t l'o e u v re(Paris 1929,
A m i s de la Pologne).Jednocześnie toczy się w a lk a zbudzonych zm ysłów i skru pu łów su m ienia :
„I jaskółeczek utraciła zwinność I zadum ała ją całą — niew inność“...
T ak kończy się p i e r w s z a f a z a a k tu П.
F a z a d r u g a — to e ta p szczytowy, złożony z n astęp u jący ch m o m entów :
l o ) a k c ja m iło sn a b o h a te ra po stęp u je; zjaw ia się n ied y sk re cja, popełniona u źródła, g d y ona „m yła tw a rz i szy ję“ , z k tó re j to n ied y sk recji on tłu m ac z y się, m ówiąc, że lilia ro sn ą c a n ad brzegiem tem u w inna; złam an a lilia, to d ru g a zapowiedz niedobrego k o ń ca
(zesp. 12).
2-0) tym czasem i je j nam iętność w z ra sta :
„Płonęła w onna jak kadzidło mirry,
I widać było, że nie w iedząc płonie...“ (zesp. 13);
3-o) i stało się, co się sta ć m usiało; b u rza i g ro ta pom ogły, o raz „niepam ięć ja k a ś boskiej k a ry “ .
Z cudow ną d elikatn o ścią p o e ta -n a rra to r nie przed staw ia f a k tu dokonanego, ale ty lk o w yobrażenie o żalu i w y rzu tach sum ienia, j a kich u k o chan a doznaw ać może w zaświecie, do k tórego w chwili opo w iad an ia ju ż należy; te n żal stanow i dla p o ety w a rto ść n ajcen n iejszą, a w y raz ja k i daje tem u przekonaniu, je s t podkreśleniem przełom o wego m om entu (zesp. 14).
T ak kończy się a k t II. Zakończenie to, zaw ierające już nie oświadczenie o gotow ości k o chania (cf. koniec a k tu I ) , ale f a k t de cydujący n a przyszłość, je s t znów iście d ram aty czn y i nie pozostaw ia w ątpliw ości, że tu je s t isto tn ie koniec a k tu Ii! N iesłychanie u m iejętn e stopniow anie m om entów rozw oju uczucia w ciągu obydw u aktów , po tęg u je p rzy ty m jeszcze w ięcej w rażenie dram atyczności.
ST R U K T U R A POEM ATU „W SZ W A JC A R II“ 2 4 5
A k t III (zespoły 3 -}- 3 -{— 1)
A kt ten p rzed staw ia p ery petie po fakcie przełom ow ym , zdające się zrazu zapow iadać zw rot pom yślny; tym czasem przychodzi k a ta s tro fa niespodziew ana, um otyw ow ana jed n ak w psychice b o h a te rk i i p ro g n o sty kach , po czym m am y ju ż ty lk o o b raz sta n u duszy b o h a te ra, nie pozbaw iony rów nież m om entów d ram aty czn ych . W szczególności po szczególne zespoły f a z y p i e r w s z e j tego a k tu p rzed staw iają, m om enty poprzedzające k a ta s tro fę :
2 4 6 BO LESŁA W K IE L SK I
l - o ) w yjaśnienie sy tu a c ji — po fakcie przełom ow ym — w f o r m ie opow iadania o rea k c ji po ty m , co zaszło z końcem a k tu П :
„Z groty ta piękna w yjść nie śm iała sama
Wyszła. I najprzód ją zdziw iły róże,
Że takie były jak wczoraj różowe...“ (zesp. 15);
' 2 -0 ) pod wpływem p rzy ro d y i w zajem nych zw ierzeń n a s tę p u je ukojenie i pew na o tu ch a:
,,Je9t chwila, gdy się ma księżyc pokazać,
O takiej chwili, ach, dwa serca płaczą.
Jeśli coś mają przebaczyć, przebaczą...“ (zesp. 16);
3-o) ale to ty lko chwilowe ukojenie. O na p rag n ie spow iedzi i rozgrzeszenia:
... Chodźmy do staruszka celi, Może rozgrzeszy, może rozweseli, Dłonie nam zwiąże i kochać ośm ieli.“
N ig d y nie b y ła ta k piękną. On je s t całkiem pod w pływ em je j u ro k u . Ale znaki złow różbne m nożą się:
„Motyla m iała czarnego na głowie...“ „Szalet się oku w ydaw ał jak trumna.... Nasz ogród z w isien — jak cmentarz ponury.“ „Ziemia sm utniejsza...“ (i szereg innych)
Z aślu b in y odbyły się w n a s tro ju posępnym . S taru szek widocznie nie pocieszył, przeciw nie m usiał okazać się niedość w yrozum iałym , co w d uszy su b teln ej wywołało dalszą, ty m razem g roźną ju ż rea k c ję , w y rażo n ą w słow ach p o ety :
„Na palec jej zim ny jak z lodu Kładłem p ie r ś c io n e k ...
O zaszłej k a ta s tro fie , jak o o fakcie dokonanym , dow iadujem y się w f a z i e d r u g i e j a k tu 1П i o sta tn ie j. D ra m a tu rg zakończyłby m oże sw ój u tw ó r w y rażając rozpacz b o h a te ra jogo sam obójstw em lub p e rsp e k ty w ą czarn ej przyszłości. A u to r „W S zw ajcarii“ n a ty m nie p o p rzestaje. P isząc o sta tn ie zespoły (18— 21) chciał może zachow ać c ałk o w itą sy m etrię kom pozycji i złożyć zarazem hołd epicznem u g a tu n ko w i poezji, ja k i włączonem u doń elem entow i lirycznem u. D ra- m atyczność jed n a k nic n a ty m nie tra c i.
Jak ież są poszczególne m om enty te j fazy o s ta tn ie j? S ą one p sy chologicznie niezm iernie praw dziw e:
l-o ) żal b o h a te ra po k a ta s tro fie w y ra ż a się n ajp ierw ja k b y ja k im ś ogłuszeniem : b o h a te r nie chce w ierzyć tem u, co się stało , z d a je m u się, że o n a jeszcze je s t :
„I w idzę usta, co m ię chcą całować....
ST R U K T U R A PO EM A TU „W SZ W A JC A R II“ 2 4 7
2-0) w m iarę ja k rzeczyw istość s ta je się coraz b ardziej oczy w ista , żal przechodzi w rozpacz, budząc pragnienie śm ierci:
„I o śmierć prędką modlę się z rozpaczą“ (zesp. 19);
3-o) kiedy nieco ochłonął, b o h a te r oddaje się, ja k p rzy sta ło n a n a tu rę kontem placy jną, rozpam ięty w an iu przeszłości, nieco już ja k b y zacierającej się:
„Kiedy się m yślą w przeszłości zagłębię, Nie wiem , jak sobie jej postać malować?
Czy kiedy przyszła śpiącego c a ło w a ć “ itd. (zesp. 20).
Zespół 21 i o sta tn i stanow i wydźw ięk, zaw ierający w yraz o stateczne go n a s tro ju b o h a te ra, o raz m arzenie jego o poetycznej śm ierci:
„Gdzie tylko poślę przed sobą m yśl biedną ... Zawsze mi smutno i w szędzie mi jedno...“
Śm ierć, o k tó re j m arzy, m a n a stą p ić pod tajem n iczy m działaniem księżyca i jego „złotego św ia tła “ .
T ak mi się p rzed staw ia s tr u k tu ra d ram a ty c z n a poem atu Sło w ackiego. J a k a ż m istern a a rc h ite k to n ik a w sw ojej sym etrii, uzgod nionej przedziw nie z rozw ojem procesu psychicznego, k tó ry Słowacki in tu icy jn ie zapewne, przeżył w sposób ta k praw dziw y i su b teln y za razem .
S u btelna t a a rc h ite k to n ik a , sp ełn iająca w ym agania d ram a ty c z n e j tech n ik i w ram ach w yżej podanego rozczłonkow ania, w skazuje, iż u g rupow anie zespołów i ich tre ś ć nie s ą przypadkow e. W ydaje się, ja k o b y Słow acki zupełnie św iadom ie u k ład ał poszczególne elem enty k o n stru k c ji. A gdyby n aw et czynił to podświadom ie, niem niej sk o n s ta to w a ć m usim y fa k t m istern e j s tru k tu ry , w k tó re j każde ogniwo
(zespół) je s t n a swoim m iejscu. Po kilk a ogniw ty ch (trzy ) g ru p u je się z kolei w w iększe całości ( f a z y ) , te znów w jeszcze większe ( a k t y ) , k tó ry c h je s t, ja k powiedzieliśmy, trz y ; prolog, epilog i interm ezzo (zespół 11), to znów trz y elem enty, k tó re zja w ia ją się — każdy z nich — n a w łaściw ych m iejscach.
Pewne fo rm y m uzyczne o p ie ra ją się n a podobnie m istern y ch kom bin acjach . I dlatego „W S zw ajcarii“ robi ta k ż e w rażenie kom po zycji m uzycznej. Czy a rc h ite k to n ik a poem atu tego odpow iada form ie s u ity czy in n ej form ie m uzycznej — niech sąd zą o ty m m uzyko logowie 4.
Bolesław K ielski 4 Por. wspom niany na wstępie artykuł mój, str. 98.