• Nie Znaleziono Wyników

Problem przestrzeni artystycznej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Problem przestrzeni artystycznej"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Jurij M. Lotman

Problem przestrzeni artystycznej

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 67/1, 213-226

(2)

III.

P

R

Z

E

К

Ł

A

D

Y

P R Z E S T R Z E Ń w d z i e l e l i t e r a c k i m

P a m ię tn ik L ite r a c k i L X V II, 1976, z. 1

JURIJ M. LOTMAN

PR O BLEM PR Z E ST R Z E N I A R TY STY C ZN EJ

Z aintereso w an ie p ro b le m aty k ą p rze strz e n i a rty sty c z n e j stanow i kon­ sekw encję m yślen ia o dziele jako o swoiście odgraniczonej przestrzeni, k tó ra przedm iot nieskończony — św iat wobec dzieŁa zew n ętrzn y — od­ d aje za pom ocą sw ojej skończoności.

W idać to n a jle p ie j w w y p a d k u sztu k p rzed staw iający ch (przestrzen ­ nych): reg u ły odzw ierciedlania w ielow ym iarow ej i bezgranicznej p rze­ s trz e n i rzeczyw istości za pom ocą d w u w y m iaro w ej i ograniczonej p rze­ strz e n i obrazu s ta ją się specyficznym j ę z y k i e m tego obrazu. T ak np. p raw a p ersp e k ty w y jako środka odzw ierciedlania przed m io tu tró jw y m ia ­ row ego za pom ocą jego obrazu dw uw ym iarow ego stano w ią w m alarstw ie jed en z podstaw ow ych w y k ład n ikó w tego sy stem u m odelującego.

Jed n ak że jako pew ne odgraniczone p rzestrzen ie ro zp atry w ać m ożna nie ty lk o przek azy przed staw iające. Szczególny c h a ra k te r w zrokow ej p ercep cji św iata, k tó ra w łaściw a jest człow iekow i i w sk u tek k tó rej w większości w y p ad k ó w d en o tatam i znaków słow nych są dla ludzi pew ­ ne w idzialne obiekty przestrzen n e, prow adzi do określonego rozum ienia m odeli słow nych. Rów nież im w łaściw a je s t zasada ikonizm u, naoczność. N ietru d n o o odpow iedni e k sp ery m en t m yślow y: w yobraźm y sobie tak ie m ożliw ie najogólniejsze pojęcie, k tó re b y łob y całkow icie pozbaw ione jakichkolw iek k o n k retn y c h cech — jak ieś w s z y s t k o , i sp ró b u jm y n astęp n ie zdać sobie sp raw ę z jego w łaściw ości. P rz ek o n a m y się w ów ­ czas, że dla w iększości lu d zi w łaściw ości te będą m iały c h a ra k te r p rz e ­ strzen n y : „bezgraniczność” (tj. odniesienie do czysto p rzestrzen n ej k a te ­ gorii granicy; a ponadto w potocznym odczuciu w iększości ludzi „bez­ graniczność” stanow i jedy n ie synonim bardzo dużej w ielkości, ogrom nej rozciągłości), zdolność posiadania części. J a k w y kazały liczne ek sp ery ­ m en ty , samo pojęcie uniw ersaln o ści m a w odczuciu większości ludzi w y ­ raź n y c h a ra k te r p rze strz e n n y .

[Jurij M ichajłowicz L o t m a n — zob. notkę o nim w: „Pamiętnik Literacki” 1969, z. 1, s. 279, oraz 1972, z. 2, s. 207.

Przekład według: Ю. М. Л о т м а н , Структура художественного текста, Из­ дательство “Искусство“. Москва 1970. Семиотические исследования по теории искусства, s. 265—279.]

(3)

Tak więc s tr u k tu ra p rze strz e n i te k s tu s ta je się m odelem s tr u k tu ry w szechśw iata, a w e w n ętrzn a sy n ta g m a ty k a elem en tów w ram a ch tego te k s tu — językiem m odelow ania p rzestrzennego.

Nie w y czerp u je to jed n a k om aw ianego zagadnienia. A lbow iem p rze­ strzeń

[jest] zbiorem jednorodnych obiektów (zjawisk, stanów, funkcji, figur, zna­ czeń zm iennych itd.), m iędzy którym i zachodzą relacje podobne do zw ykłych relacji przestrzennych (ciągłość, odległość itp.). Ponadto, rozpatrując dany zbiór obiektów jako przestrzeń, abstrahujem y od w szystkich w łaściw ości tych obiek­ tów , z w yjątkiem takich, które są określane przez relacje podobne do prze­ strzennych h

S tąd m ożliwość przestrzen n eg o m odelow ania pojęć, k tó re sam e przez się nie m ają c h a ra k te ru przestrzen neg o. Tą w łaściw ością m odelow ania przestrzen neg o często po słu g u ją się fizycy i m atem aty cy . P ojęcia „prze­ strz e n i b a rw ”, „p rzestrzen i faz ” leżą u podstaw m odeli p rzestrzen n ych , k tó re stosu je się w optyce lub elek tro tech n ice. A le szczególnie w ażna je st owa w łaściw ość dla sztuki.

Ju ż na poziom ie m odelow ania ponadtekstow ego, czysto ideologiczne­ go, język rela cji p rze strz e n n y ch stanow i jed en z podstaw ow ych środków rozum ienia rzeczyw istości. P o jęcia „w ysoki—n isk i”, „p ra w y —lew y ”, „bliski—d a le k i”, „ o tw a rty — z a m k n ięty ”, „odgraniczony—nieodgraniczo- n y ”, „ d y sk re tn y —-ciągły” stan o w ią bud u lec m odeli k u ltu ro w y c h o tre ś ­ ci b y n a jm n ie j nie p rze strz e n n ej i u z y sk u ją sens „w artościow y—n iew a r- tościow y”, „do b ry —z ły ”, „sw ój—obcy” , „dostęp ny —n ied o stęp n y ”, „ śm ie rteln y —n ie śm ie rte ln y ” itd. N ajb ard ziej ogólne, społeczne, re lig ij­ ne, polityczne lu b etyczne m odele św iata, za pom ocą k tó ry c h n a różnych e tap ach sw ej h isto rii in te le k tu a ln e j u jm u je człow iek otaczające go ży­

cie, są niezm iennie obarczane w łaściw ościam i przestrzen n y m i: bądź w postaci przeciw staw ienia „niebo— ziem ia” lu b „ziem ia—k rólestw o pod­

ziem ne” (oparta n a osi góra— dół pionow a s tr u k tu ra tró j członowa), bądź w postaci ja k ie jś g rad a c ji społeczno-politycznej z nacech ow an ym p rz e ­ ciw staw ieniem „g ó r” „dołom ”, bądź też w postaci etycznego nacechow a­ nia p rzeciw staw ien ia „ p ra w y —lew y ” (por. w y rażen ia nasze dielo pra-

w oje i p u s tit’ za k a z n a lew o 2. P rześw iadczenie o „w zniosłych” i „poniża­

jący ch ” m yślach, zajęciach, zaw odach; utożsam ienie „bliskiego” ze zro ­ zum iałym , swoim, pok rew n y m , a „dalekiego” z n iezrozum iałym i ob­ cym — w szystko to u k ład a się w pew ne m odele św iata o w y raźn y m ob­ ciążeniu oznakam i p rzestrzen n y m i.

H istoryczne i narodo w o -języ ko w e m odele p rze strz e n i s ta ją się o rga­ n izu jącą podstaw ą p rzy b u d o w an iu „obrazu św ia ta ” — całościowego m o­ delu ideologicznego w łaściw ego dla danego ty p u k u ltu ry . N a tle ty ch

--- 9

1 А. Д. Александров, Абстрактные пространства. W: Математика, ее содержание

методы и значение. Т.З. Москва 1956, s. 151.

2 [Po polsku powiedzielibyśm y: „iść prawą drogą”, „upłynnić na lew o” (przyp. tłum.)].

(4)

P R O B L E M P R Z E S T R Z E N I A R T Y S T Y C Z N E J 215

k o n stru k c ji sta ją się znaczące rów nież szczegółowe m odele p rze strz e n ­ n e — budow ane przez jak iś te k st lub grupę tekstów . W liryce T iutcze- w a np. przeciw staw ienie „góra— dół” — oprócz w spólnej dla w ielu k u l­ t u r in te rp re ta c ji w edług sy stem u „dobro— zło” , „niebo— ziem ia” — w y ­ s tę p u je jeszcze jako przeciw staw ien ie „ciemność, noc — św iatło, dzień”, „cisza—zgiełk” , „jed n o b arw n y —p s tr y ”, „w zniosły— m a rn y ” , „u kojenie— znu żen ie”.

P o w sta je p rz e jrz y sty zo rien to w an y pionowo m odel u k ład u w szech­ św iata. W w ielu w y p ad k ach „górę” id e n ty fik u je się z „przestro nn ością”, a „dół” z „ciasnotą” lu b „dół” z p ierw iastk iem „ m a te ria ln y m ”, a „górę” z pierw iastk iem „duchow ym ” . Ś w iat „dołu” jest św iatem dnia:

О, как пронзительны и дики, Как ненавистны для меня Сей шум, движенье, говор, клики Младого, пламенного дня [Jak przenikliw y i jak dziki, Jak obcy jest dla serca mego Ten hałas, gwar ten, ruch i krzyki Młodego św itu płomiennego!

(Przekład A. K am ień sk iej)3]

W w ierszu G w iazdą b y chciała b yć dusza człow ieka m am y in te re su ­ ją c y w a ria n t tego schem atu:

Душа хотела б быть звездой, Но не тогда, как с неба полуночи Сии светила, как живые очи, Глядят на сонный мир земной, — Но днем, когда, сокрытые как дымом Палящих солнечных лучей, Они, как божества, горят светлей В эфире чистом и незримом.

[Gwiazdą by chciała być dusza człowieka, N ie w tedy jednak, gdy w nocnej omroczy Św iatła te, niczem pałające oczy,

Na śpiącą zierriję patrzą, hen z daleka ... Lecz dniem, gdy blaskiem słońca osłonione, Jak bóstwa skryte w em pirejskiej sferze, Jaśniej, św ietliściej w górze płoną one, Choć niew idzialne, w przeczystym eterze...

(Przekład T. Stępniewskiego) 4]

P rzeciw staw ienie „g ó ra” (niebo) i „dół” (ziemia) w y stę p u je tu przede w szystkim w in te rp re ta c ji in d y w id u aln ej. Je d y n y e p ite t p rzy p isan y do sem anty cznej g ru p y n ieb a w pierw szej zw rotce stano w i w yraz „ żyw yje

3 T. T i u t c z e w , Poezje. Opracowała A. K a m i e ń s k a . Warszawa 1957, s. 80.

(5)

[żywe]” , do g ru p y ziem i n ato m ia st — „sonnyj [senny, śp iący]” . U w zględ­ niw szy fa k t, że „sen” w y stę p u je u T iutczew a jako s ta ły synonim śm ier­ ci, ja k np. w w ierszu B liźn ię ta :

Есть близнецы — для земнородных Два божества, — то Смерть и Сон, Как брат с сестрою дивно сходных... [Są dwa bożyszcza synów ziemi, To Śmierć i Sen, przy sobie zawsze. Jak siostra z bratem połączeni.

(Przekład J. T u w im a)5]

rozum iem y, iż „gó rę” in te rp re tu je się jako obszar życia, „dół” zaś jako obszar śm ierci. J e s t to sta ła in te rp re ta c ja T iutczew ow ska: unoszące do góry sk rzy d ła zaw sze są u niego „żyw e”

Ах, если бы живые крылья души, парящей над толпой... [Ach, gdyby żyw e skrzydła duszy unoszącej się nad tłumem] lub

Природа-мать ему дала два мощных, два живых крыла [Przyroda-m atka mu podarowała dwa potężne, dwa żyw e skrzydła.] N ato m iast ziemi p rz y słu g u je zazw yczaj określenie „proch ” :

О, этот Юг, о, эта Ницца!... О, как их блеск меня тревожит! Жизнь, как подстреленная птица, Подняться хочет — и не может... Нет ни полета, ни размаху — Висят поломанные крылья, И вся она, прижавшись к праху, Дрожит от боли и бессилья...

[О, to Południe, ta Nicea!... / O jakże blask ich m nie zatrważa/ Żywot, niczym ptak trafiony, / W znieść się chciałby — i nie może ...

N ie ma ni lotu, ni rozmachu — / Złam ane skrzydła opadają, / I.w sz y ste k on, w tu lon y w proch, / Trzęsie się z bólu, z bezsilności ...]

T u taj „blesk [blask]” — jaskraw ość, p strok acizna południow ego d nia — zn ajd u je się w ty m sam y m szeregu synonim icznym , co „prach

[proch]” i niem ożność lotu.

Jed n ak że „noc” pierw szej zw ro tk i, obejm u jąc i niebo, i ziemię, um ożliw ia pew ien k o n ta k t m iędzy ty m i p rzeciw ległym i biegunam i T iu t- czew ow skiej s tr u k tu ry św iata. Nie p rzy p ad k iem w pierw szej zw rotce zostały one pow iązane czasow nikiem k o n tak tu , choć i jed n o k ieru n k o ­ w y m („gladiat na [patrzą n a ]”). W d ru g iej zw rotce „dzień” na ziemi

(6)

P R O B L E M P R Z E S T R Z E N I A R T Y S T Y C Z N E J 217

nie ogarnia całości św iata. O b ejm u je on ty lk o „dół” św iata. P alące pro ­ m ienie słoneczne „как d y m o m [jak d y m em ]” o słaniają tylk o ziemię. W górze nato m iast p a n u je n iedostępna dla oka noc („niezrim aja [niewi­ d zialn a]” — i przez to m ożliwość k o n ta k tu została uchylona). T ak więc „noc” — ów w ieczysty sta n „g ó ry ” — w łaściw a jest „dołow i”, ziemi, ty lk o okresow o, tylk o w tak ic h chw ilach, kied y tra c i on większość p rz y ­ słu gujący ch m u cech: pstrokaciznę, zgiełk, ruchliw ość.

W yczerp u jący opis p rze strz e n n ej s tr u k tu ry św iata u Tiutczew a nie je s t naszy m celem — obecnie in te re s u je nas co innego: fak t, że p rze ­ strz e n n y m odel św iata stan ow i w ty ch tek sta ch czynn ik organizujący, czynnik, w okół którego b u d u je się tak że n iep rz estrz e n n e cechy św iata.

P rzy to czm y jeszcze p rz y k ła d z liry k i Zabołockiego, w którego tw ó r­ czości s tr u k tu ry p rze strz e n n e rów nież g ra ją bardzo w ażną rolę. N ajp ierw o d n o tu jm y w tej poezji w ysoką m odelującą rolę opozycji „góra—dół” . Otóż tu ta j „g ó ra” zaw sze jest synonim em pojęcia „ d al” , a „dół” — syno­ nim em „bliskości” . D latego w szelki ru c h je s t tu w ostateczn ym efekcie ru ch em w górę lub w dół. O rganizuje w ięc go w łaściw ie jed n a tylk o oś — pionowa. W w ierszu S e n a u to r śni, że znalazł się „w m iestn o sti

biezgłasnoj [w m iejscow ości bezgłośnej]” . O taczający go św iat określa

się jak o d a l e k i („Ja u p ływ a ł, ja stra n stw o w a ł w dali [Ja odpływ ałem , w ędrow ałem w d ali]”) i o d l e g ł y (bardzo dziw ny).

Ale n astęp n ie się w y jaśn ia, iż ów d alek i św iat z n a jd u je się także nie­ skończenie w y s o k o :

Мосты в необозримой вышине Висели над ущельями провалов...

[Mosty w nieogarnionej w ysokości / N aw isały nad w ąw ozam i przepaści ...] Ziem ia zaś s y tu u je się gdzieś d a le k ą w dole:

Мы с мальчиком на озеро пошли, Он удочку куда-то вниз закинул И нечто, долетевшее с земли, Не торопясь, рукою отодвинул.

[Poszedłem z chłopcem nad jezioro, / On gdzieś w dół zarzucił w ędkę / I coś, co doleciało z ziemi, / Odsunął najspokojniej ręką.]

O dnotow ana pionow a oś św iata o rganizuje zarazem p rzestrzeń etycz­ ną: zło u Zabołockiego niezm iennie zn ajd u je się n a dole. M oralne z ab ar­ w ienie osi „góra— dół” n a jw y ra ź n ie j uw idocznione zostało w Ż u ra ­

w iach — zło nadchodzi tu z dołu, a ra tu n e k polega n a zryw ie ku górze:

Черное зияющее дуло

Из кустов навстречу поднялось И, рыданью горестному вторя, Журавли рванулись в вышину.

(7)

Только там, где движутся светила, В искупленье собственного зла Им природа снова возвратила То, что смерть с собою унесла: Гордый дух, высокое стремленье, Волю напреклонную к борьбе...

[Lufa ziejąca czarnym otworem / Naprzeciwko uniosła się z krzaków /<·..)/ I, łkaniom żałosnym wtórując, / Żurawie zerw ały się w górę.

Dopiero tam, gdzie krążą gwiazdy, / By odkupić w łasn e zło, / Im przyroda znów zwróciła /To, co śm ierć zabrała z sobą: / Dumę ducha, w zniosłość dążeń, / Nieprzepartą w olę w alki ...]

W spółzbieżność w ysokości i dalekości oraz odw rotność c h a ra k te ry s ty ­ k i „d ołu” spraw ia, że „g ó ra” s ta je się k ieru n k iem rozszerzającej się p rze­ strz e n i: im w yżej, ty m bard ziej nieograniczone s ta ją się przestw orza, im niżej — ty m ciaśniej. K ońcow y p u n k t dołu łączy w sobie całość zanikłej p rzestrzen i. W ynika stąd, że ru c h m ożliw y je st ty lk o w górze i że opozy­ cja „góra— dół” stan ow i s tru k tu ra ln y in w a ria n t nie ty lk o a n ty te z y „do­ bro —zło” , ale i a n ty te z y „ ru c h —b e z ru c h ”. Śm ierć — u sta n ie ru c h u — je s t ru ch e m w dół:

А вожак в рубашке из металла Погружался медленно на дно...

[A ich przywódca w płaszczu m etalow ym / Wolno się pogrążał na dno ...] N o rm aln y dla sztu k i X X -w iecznej sch em at przestrzen n y : bom ba ato ­ m ow a jako śm ierć z góry — w Ś n ie ż n y m czło w ieku Zabołockiego uległ zburzeniu. B o h ater w iersza — „śnieżny człow iek” — z n a jd u je się w gó­ rze, śm ierć atom ow a przychodzi n ato m ia st z dołu i b oh ater, ginąc, spa­ d a w dół: Говорят, что в Гималаях где-то, Выше храмов и монастырей, Он живет, неведомый для света Первобытный выкормыш зверей. <·.·> В горные упрятан катакомбы, Он и знать не знает, что под ним Громоздятся атомные бомбы, Верные хозяевам своим. Никогда их тайны не откроет Гималайский этот троглодит, Даже если, словно астероид, Весь пылая, в бездну полетит.

[Powiadają, że gdzieś tam w Himalajach, / Wyżej od kościołów i klaszto­ rów, / Zam ieszkuje, nigdy nie widziany, / Ów pierwotny w ychow anek zwierząt. /(...)/ I, ukryty w górskich katakumbach, / N aw et nie domyśla się, że pod nim / Piętrzą się już bomby atom owe / W ierne swoim gospodarzom.

(8)

P R O B L E M P R Z E S T R Z E N I A R T Y S T Y C Z N E J 219

Ich tajem nicy nigdy nie odgadnie / Ten jaskiniow iec, troglodyta himalajski, / N aw et jeśli — niczym asteroida — / Rozżarzony w otchłań spadnie.]

Je d n ak ż e pojęcie ru c h u często się k o m p lik u je u Zabołockiego w zw iąz­ k u ze złożonością pojęcia „d o łu ”. Chodzi o to, iż w w ielu w ierszach Z a­ bołockiego „dół” jako a n ty te z a góry — p rze strz e n i — ru c h u nie jest k o ń ­ cow ym p u n k tem opadania. Zw iązane ze śm iercią zejście w głąb, pod n o rm a ln y poziom w ierszy Zabołockiego, niespodziew anie p rzy w o łu je ce­ chy przyp om in ające n iek tó re w łaściw ości „g ó ry ” . G órę cechuje nieobec­ ność zastygłych fo rm — ru c h in te rp re tu je się tu jako m e t a m o r f o z ę , przeobrażenie, p rzy czym m ożliwości k om binatoryczne nie są przew i­ dziane zawczasu: Я хорошо запомнил внешний вид Всех этих тел, плывущих из пространства: Сплетенье форм, и выпуклости плит, И дикость первобытного убранства. Там тонкости не видно и следа, Искусство форм там явно не в почете...

[Doskonale zapam iętałem sobie w ygląd / Tych w szystkich ciał w ynurzają­ cych się z przestworzy: / K ratownic sploty, w ypukłości płyt / I dziki w ystrój jaskiniow y. / Ani za grosz tam subtelności nie ma / I sztuką form tam jawnie się pogardza ...]

Ta rekom b in acja fo rm ziem skich jest zarazem w łączeniem się do fo rm bardziej ogólnego życia kosmicznego. A le to sam o dotyczy i pod­ ziem nej, pośm iertn ej drogi ciała ludzkiego. Z w racając się do zm arłych przyjaciół, poeta mówi:

Вы в той стране, где нет готовых форм, Где все разъято, смешано, разбито,

Где вместо неба — лишь могильный холм...

[Jesteście w kraju, gdzie nie ma form gotowych, / Gdzie w szystko rozłą­ czone, przem ieszane i rozbite, / Gdzie zamiast nieba — tylko wzgórki m ogił ...] W ta k i sposób w c h a ra k te rz e nieruchom ego przeciw ieństw a „g óry ” w y stę p u je tu pow ierzchnia ziem i — p r z e s t r z e ń b y t u , p o ­ w s z e d n i o ś c i . W yżej i niżej od tej p rze strz e n i m ożliw y jest ru ch . Ale ru c h rozum iany bardzo osobliwie. M echaniczne przem ieszczanie się w p rze strz e n i ciał niezm ien n y ch p rzy ró w n u je się tu do bezruchu, ru ch n ato m ia st polega na przeobrażeniach.

W rezu ltacie w tw órczości Zabołockiego k s z ta łtu je się now e isto tn e przeciw staw ienie: b ezru ch p rzy ró w n u je się tu nie ty lk o do m echanicz­ nego przem ieszczania się, ale też do w szelkiego jednoznacznie przesą­ dzonego, całkow icie zdeterm inow anego ru ch u . R uch ta k i tra k tu je się jak o niew olnictw o i przeciw staw ia się m u w olność—n iep rzew id yw al- ność (w term in a c h w spółczesnej n a u k i tę opozycję te k s tu m ożna by ująć

(9)

jako antyn om ię: n ad m iar— inform acja). B rak wolności, w y b o ru — to rys św iata m aterialn eg o . P rzeciw staw ia się m u w olny św iat m yśli. Takie rozum ienie tego przeciw staw ien ia cechuje całą w czesną tw órczość i znaczną część późniejszych w ierszy Zabolockiego i p rzyczyniło się do tego, że p rzy ro d ę zalicza Zabołocki do św iata niższego, nieruchom ego i niew olniczego. Ś w iat ten cechuje przy g n ęb ienie i skręp ow an ie i tw o ­ rz y on przeciw ieństw o św iata m yśli, k u ltu ry , tech n ik i i tw órczości, k tó ­ r y d a je m ożliw ość w y b o ru oraz swobodę w u stan aw ian iu p ra w tam , gdzie p rzy ro d a nak azu je ty lk o niew olnicze w ykonaw stw o:

И уйдет мудрец, задумчив, И живет, как нелюдим, И природа, вмиг наскучив, Как тюрьма, стоит над ним. У животных нет названья. Кто им зваться повелел? Равномерное страданье — Их невидимый удел. <···> Вся природа улыбнулась, Как высокая тюрьма.

[I odejdzie mędrzec w zam yśleniu, / I zam ieszka jak odludek, / I przy­ roda znudzi mu się szybko, / I jak w ięzienie go otoczy.

Zwierzęta nie m ają swoich nazw, / Któż im nakazał się nazywać? / Mono­ tonne cierpiętnictw o — / Oto los ich niewidzialny. /(...)/ Przyroda cała uśm iech­ nięta, / Jak w ysokie więzienie.]

Te sam e o brazy p rzy ro d y sp o ty k a m y także w późnych tek sta ch Za­

bolockiego.

K u ltu rę , św iadom ość — w szystkie o d m ian y uducho w ienia cechuje p rzynależność do „g ó ry ”, n a to m ia st n a „dół” św iata sk łada się pierw ias­ te k nietw órczy, zw ierzęcy. Z tego p u n k tu w idzenia bardzo in te resu jąc e rozw iązanie p rzestrzen n e zaw iera w iersz S zakale. W iersz te n n aw iązuje do k o n k retn eg o k ra jo b ra z u południow ego w ybrzeża K ry m u i na pozio­ m ie opisyw anej przez poetę rzeczyw istości odtw arza podpow iedziany przez nią fak ty c zn y u k ład p rz e strz e n n y — sa n ato riu m z n a jd u je się na dole, p rzy m orzu, szakale zaś w y ją n a górze, w górach. P rz e strz e n n y m odel a rty s ty kłóci się jednakże z ty m obrazem i k o ry g u je go.

S an ato riu m należy do św iata k u ltu r y — podobne jest do s ta tk u z in ­ nego krym skiego w iersza Zabolockiego:

Гигантский лебедь, белый гений, На рейде встал электроход. Он встал над бездной вертикальной В тройном созвучии октав, Обрывки бури музыкальной Из окон щедро раскидав.

(10)

P R O B L E M P R Z E S T R Z E N I A R T Y S T Y C Z N E J 221 Он весь дрожал от этой бури, Он с морем был в одном ключе, Но тяготел к архитектуре, Подняв антенну на плече. Он в море был явленьем см ы сл а...

[Olbrzymi łabędź, biały geniusz, / Na redzie statek elektryczny. /

Stoi nad przepaścią pionową / W potrójnym oktaw akordzie, / U ryw ki burzy muzycznej / Hojnie z okien rozrzuciwszy.

Cały dygotał od tej burzy / I brzmiał w e w spólnym z morzem kluczu, / Lecz ciążył ku architekturze, / A ntenę na ramieniu wznosząc.

Stanowił w m orzu p r z e j a w s e n s u ...]

D latego zn ajdujące się n ad m orzem sa n ato riu m n azw ane zostało „w y­ sokim ” (por. s ta te k „nad biezdnoj w ie rtika ln o j [nad pionow ą przep aś­ cią]”), a szakale, m im o że z n a jd u ją się w górach, u sy tu o w an e zostały n a d o l e g ó r y :

Лиш там, наверху, по ов р агам ... Не гаснут всю ночь огоньки.

[Tylko tam, n a g ó r z e , w w ą w o z a c h . . . / Przez całą noc nie gasną św iatła.]

A le lokalizując szakale w „owragi gor [parow ach gór]” (oksym oron p rzestrzenny!), Zabołocki w prow adza ich „sobow tóry” — kw in tesen cję przyziem nego zw ierzęcego b y tu — i s y tu u je je jeszcze głębiej:

И звери по краю потока Трусливо бегут в тростники, Где в каменных норах глубоко Беснуются их двойники.

[I zw ierzęta brzegiem potoku / Tchórzliwie biegną w szuwary, / Gdzie w norach kam iennych głęboko / W ściekają się ich sobowtóry.]

W liryce Zabołockiego m yślenie zawsze w y stę p u je jako pionow e w zno­ szenie się w yzw olonej przyrody:

И я, живой, скитался над полями, Входил без страха в лес, И мысли мертвецов прозрачными столбами Вокруг меня вставали д о небес. И голос Пушкина был над листвою слышен, И птицы Хлебникова пели у воды. < ··> И все существованья, все народы Нетленное хранили бытие, И сам я был не детище природы, Но мысль ее! Но зыбкий ум ее!

(11)

[I ja, żywy, n a d polam i się w ałęsałem , / Bez obawy wchodziłem do lasu, / I m yśli um arłych sm ugam i jasnym i / Mnie otaczając aż d o n i e b a s i ę ­ g a ł y . /

I głos Puszkina nad listow iem rozbrzmiewał, / I ptaki Chlebnikowa śp iew ały nad wodą. /(...)/ I w szystkie istoty, w szystkie narody / W w iecznym trwaniu istniały. / I ja byłem też nie dziecięciem przyrody, / Lecz m yślą jej! Chybotli­ w ym jej rozumem!]

P rzeciw ieństw o w szelkich fo rm b ezru ch u — m aterialneg o (w p rzy ­ rodzie i w życiu człow ieka), in te le k tu a ln e g o (w jego świadomości) —- stan o w i twórczość. Twórczość w y zw ala św iat z niew oli przeznaczeń. J e s t źródłem wolności. W zw iązku z ty m fo rm u je się tak ż e szczególne rozum ienie harm onii. H arm onia polega nie n a id ealn ej zgodności fo rm już gotow ych, lecz n a w y tw a rz a n iu odpow iedniości now ych, lepszych. D latego je s t ona zaw sze w y tw o re m geniusza ludzkiego. W ty m sensie w iersz Ja nie szu k a m harm onii w p rzyro d zie stanow i poety cką d e k la ra ­ cję Zabołockiego· Nie p rzy p ad k iem więc, odstęp ując od zasady chronolo­ gicznej, um ieścił te n w iersz n a początku swego w y b o ru z la t 1932— 1958. Twórczość człow ieka je st przedłu żen iem tw órczych sił przyro dy .

W przyrodzie ta k sam o w y stę p u je w iększe i m niejsze uduchow ienie; jezioro je st genialniejsze od otaczający ch go „haszczy” : „gorit u strie m -

lonnoje к n ieb u noczn o m u [płonie w p atrzo n e w niebo nocne]”, „czasza prozracznoj w o d y sijała i m y sliła m y s lju otdielnoj [czasza przezroczys­

tej w ody jaśn iała i m y ślała m y ślą o d ręb n ą]” (L eśn e jezioro).

T ak w ięc podstaw ow a oś „góra— dół” rea liz u je się w te k sta c h po­ przez szereg w a ria n tn y c h p rzeciw staw ień:

g ó r a d ó ł daleko blisko przestronnie ciasno ruch bezruch

m etamorfoza ruch mechaniczny wolność niewola

inform acja nadmiar m yśl (kultura) przyroda twórczość brak twórczości (tworzenie nowych form) (formy zastygłe) harmonia brak harmonii

T ak się p rzed stw ia ogólny sy stem Zabołockiego. T ekst a rty sty c z n y nie jest jed n ak że kopią sy stem u : sk ład ają się n a ń zarów no znaczące spełnien ia w ym agań tego system u, ja k i znaczące n iesp ełnien ia ty ch w ym agań. W łaśnie dlatego, że om ów iony sy stem rela cji p rze strz e n n y ch o rg an izu je przew ażającą w iększość tek stó w Zabołockiego, o d stępstw a od tego sy stem u s ta ją się szczególnie znaczące. W odosobnionym w dorobku Zabołockiego w ierszu P rzeciw sta w ien ie M arsa m am y do czynienia z zu­ pełn ie in n ą s tr u k tu rą p rze strz e n i a rty sty c z n e j, poniew aż św iat m yśli, logiki i n a u k i w y stę p u je t u jak o bezduszny i nieludzki. Co p raw d a, p rze­

(12)

P R O B L E M P R Z E S T R Z E N I A R T Y S T Y C Z N E J 223:

ciw staw ienie „m yśl, św iadom ość — b y t” zostało zachow ane (tak samo,, jak i id en ty fik acja pierw szego członu te j opozycji z „g ó rą”, a d ru g ie ­ go — z „dołem ”), jed n ak że całkiem niespodziew anie dla Zabolockiego

„duch, p o łn yj razum a i w oli [duch, pełen m ądrości i w oli]” opatrzon y

został in n y m jeszcze określeniem : „liszonnyj sierdca i d u szy [w yzbyty serca i duszy]” . Św iadom ość w y stę p u je tu jak o synonim zła i zw ierzę­ cego, an tyludzkiego p ierw ia stk a w k u ltu rz e:

И тень сознательности злобной Кривила смутные черты, Как будто дух звероподобный Смотрел на землю с высоты.

[I cień złośliw ej św iadom ości / W ykrzywił zam azane rysy,/ Jak gdyby jaki duch zw ierzęcy / Na ziem ię patrzał z wysokości.]

Ś w iat pow szedni, dom owy, w y stę p u ją c y w postaci zw yczajnych rz e ­ czy i przedm iotów , okazuje się św iatem bliskim , ludzkim i dobrym . N iszczenie rzeczy — jed y n y n iem al w y p ad ek u Zabolockiego — okazuje się złem . W targnięcie w o jn y i in n y ch fo rm zła socjalnego tra k tu je się tu nie jako n acie ra ją cy na rozum żywioł, przyrodę, lecz jako nieludzką in ­ te rw e n c ję a b stra k cji w p ry w a tn e , k o n k retn e, pow szednie życie człowie­ ka. N ieprzypadkow a w y d a je się tu i in to n a c ja p astern ak ow sk a:

Война с ружьем наперевес В селеньях жгла дома и вещи И угоняла семьи в лес.

[Wojna z karabinem w ręku / Paliła w e wsiach domy, rzeczy / I w ypędzała ludzi w las.]

U personifikow ana a b stra k c ja w o jn y zderza się ze św iatem m a te ria l­ n y m i realn y m . P rz y ty m św iat zła to św iat pozbaw iony konkretów . P rzek ształco n y on został w oparciu o naukę, u su n ięte więc w nim zosta­ ły w szystkie „drobiazgi” . Jeg o przeciw ieństw o stano w i „nieprzekształco- n y ”, zaw ikłany, nielogiczny św iat ziem skiej rzeczyw istości. Z bliżając się d o 'tra d y c y jn y c h z a p atry w a ń d em okratycznych, Zabołocki, w b rew p a­ n u jąc y m w jego poezji stru k tu ro m sem antycznym , używ a pojęcia „ n a tu ­ r a ln y ” w sensie pozytyw nym :

Кровавый Марс из бездны синей Смотрел внимательно на нас. <·.·> Как будто дух звероподобный Смотрел на землю с высоты. Тот дух, что выстроил каналы Для неизвестных нам судов И стекловидные вокзалы Средь марсианских городов.

(13)

Дух, полный разума и воли, Лишенный сердца и души, Кто от чужой не страждет боли, Кому все средства хороши. Но знаю я, что есть на свете Планета малая одна, Где из столетия в столетье Живут иные племена. И там есть муки и печали, И там есть пища для страстей, Но люди там не утеряли Души естественной своей. <·.·> И эта малая планета — Земля злосчастная моя.

[Krwawy Mars z otchłani niebieskiej / Przypatryw ał nam się bacznie. / (...) / Jak gdyby jaki duch zw ierzęcy / Na ziem ię patrzał z wysokości. / Ów duch wykopał tam kanały ! Dla nie znanych nam okrętów / I w ybudow ał szklane dworce / W śródmieściach m arsjańskich miast. / Duch, pełen w oli i mądrości, / W yzbyty serca i duszy, / Którego cudzy ból n ie boli / I co nie wzgardzi żad­ nym środkiem. / Lecz sw oje wiem: że jest na św iecie / Planeta pewna n ie­ zbyt w ielka, / Gdzie ze stulecia na stulecie / Zam ieszkują inne ludy. / Tam też są m ęki i udręki, / I tam szaleją namiętności, / Lecz sw ojej duszy natu­ ralnej / N ie zatracili ludzie tam. / (...) / I ta planeta taka mała — / To n ie- w ydarzona moja ziemia.]

C iekaw e, że w ty m ta k bardzo niespodziew anym u Zabołockiego te k ś­ cie gw ałtow nie zm ienia się sy stem re la c ji p rzestrzen ny ch. „W ysokie”, „d alek ie” i „obszerne” stanow i p rzeciw ieństw o „niskiego”, „bliskiego” i „m ałego”, ja k zło stanow i p rzeciw ieństw o dobra. „N iebiosa”, „niebieska o tch ła ń ” wchodzi do tego m odelu św iata jako w arto ść negaty w n a. N ega­ ty w n ą se m an ty k ę posiadają także czasow niki, k tó ry c h znaczenie re a li­ zuje k ie ru n e k z gó ry w dół. W arto odnotow ać ponadto, że w odróżnieniu

od in n y ch tek stó w Zabołockiego „ g ó rn y ” św iat tego w iersza nie je s t p ły n ­ n y i ru ch liw y : jest zastygły, u n ieru cho m io n y w sw ym logicznym bezw ła­ dzie i bezruchu. N ie p rzy p ad k iem w łaśnie jem u p rzy p isu je się nie tylko ład, niesprzeczność, zw artość, ale i o stry k o n tra s t ko lorystyczny:

Кровавый Марс из бездны синей. [K rw awy Mars z otchłani niebieskiej.]

Ś w ia t ziem ski jest z kolei św iatem p rzem ian i k o lo rystycznych pół­ tonów :

Так золотые волны света Плывут сквозь сумрак бытия.

[Tak złociste fale św iatła / Z półmroku bytu napływają.]

J a k w idać, s tr u k tu ra p rze strz e n n a jakiegoś tek stu , realizu jąc bardziej ogólne m odele p rzestrzen n e (tw órczości jakiegoś pisarza, k ie ru n k u li­ terackiego, ja k ie jś narodow ej lub reg io n aln ej k u ltu ry ), stanow i zawsze

(14)

P R O B L E M P R Z E S T R Z E N I A R T Y S T Y C Z N E J 223

nie ty lko w a ria n t sy stem u ogólnego, ale też i jego zakłócenie, przez co język tego system u u lega d eautom atyzacji.

Obok pojęć „góra— dół” isto tn ą cechę organizującą p rzestrzen n ą s tr u k tu rę te k stu stanow i opozycja „zam k n ięty— o tw a rty ” . W tek stach p rzestrzeń zam k n ięta p rzy b ie ra postać rozm aity ch potocznych obrazów p rze strz e n n y ch —- dom u, m iasta, ojczyzny, u zy sk u je określone cechy — „ro d zin n y ”, „ciepły”, „bezpieczny” i stanow i przeciw ieństw o „zew n ętrz­ n e j” p rzestrzen i o tw a rte j i jej cech — „obcy” , „w rogi”, „zim ny” . M ożli­ w e są także in te rp re ta c je odw rotne.

T u taj n ajw ażn iejszą topologiczną cechę p rze strz e n i stanow i g r a n i c a . Całość p rze strz e n i te k s tu dzieli g ran ica n a dw ie nie n ak ład ające się na siebie podprzestrzenie. P od staw o w ą jej w łaściw ością jest nieprzenikliw ość. Sposób, w jak i te k st przed zielo n y zostaje przez granicę, stanow i jed n ą z isto tn y ch jego cech. Może to być podział na sw oich i obcych, żyw ych i u m arły ch , b ied n y ch i b ogatych. Isto tn e jest co innego: granica dzieląca p rze strz e ń n a dw ie części pow inna być nieprzenik liw a, a s tr u k tu ra w e w n ętrzn a poszczególnych p o d p rzestrzeni — odm ienna. Tak np. p rze ­ strzeń b a jk i m agicznej w y raźn ie rozpada się na „dom ” i „las”. W y razista jest także oddzielająca je g ranica — sk ra j lasu, niek iedy rzeka (w alka ze sm okiem p raw ie zawsze toczy się na „m oście”). P ostacie leśne nie m ogą przedostać się do dom u — p rzyp isane są bow iem do określonej p rze­ strzeni. Tylko w lesie m ogą zachodzić okropne i cudow ne w ydarzenia. P rzy p isan ie określonych typów przestrzen i do określonych b ohaterów bardzo w y raźn ie w y stę p u je u Gogola. Ś w iat starośw ieckich ziem ian od­ grodzony jest od św iata zew nętrznego licznym i obro nn ym i kołam i kon­ cen try czn y m i („koło” w W iju), k tó re pow inny um acniać nieprzenikliw ość przestrzen i w ew n ętrzn ej. N ie je s t rzeczą p rzyp ad ku , że w opisie m a ją tk u Tow stogubow ów w ielo kro tn ie się p o w ta rz a ją w y ra z y o sem antyce koła: Lubię czasami zanurzyć się na chw ilę w a t m o s f e r z e tego niezw ykle zacisznego życia, gdzie ani jedno życzenie nie w ybiega poza parkan o k a l a ­ j ą c y n iew ielki dworek, poza opłotki sadu pełnego jabłoni i śliw, poza o t a ­ c z a j ą c e go w iejsk ie chałupy, przechylone na bok, ocienione wierzbami, czar­ nym bzem i gruszkami.

(Przekład J. B rzęczkow skiego)6 Szczekanie psów, skrzy p ien ie drzw i, p rzeciw staw ienie ciepła dom o­ wego i zew nętrznego chłodu, otaczająca dom g a le ry jk a i chroniąca go przed deszczem — to w szystko tw o rzy stre fę nieprzystępności dla ze­ w n ę trz n y c h w rogich sił.

T aras B ulba n ato m ia st je s t b o h aterem p rzestrzen i o tw a rte j. Jego opowieść zaczyna się od o d e j ś c i a z d o m u z to w arzyszącym m u tłuczeniem g arnków i naczyń k uchennych. N iechęć spania w izbie s ta ­ now i ty lk o początek licznych opisów, k tó re św iadczą o przynależności 6 M. G o g o l , W ybór pism. Przełożyli W. B r o n i e w s k i , J. B r z ę c z k o w - s к i, j. T u w i m , J. W y s z o m i r sk i. Pod redakcją Z. F e d e c k i e g o . War­ szawa 1954, s. 133.

(15)

ty ch postaci do św iata p rzestrzen i n iezam k n iętej : „Pozbyw szy się dom u i d ach u n a d głową, sta ł się tu człek odw ażniejszy”. Sicz nie ty lko nie zna m u rów , b ra m lu b płotów , ale ustaw icznie zm ienia też sw oje m iejsce.

N igdzie nie w idać żadnego płotu ani tych niziutkich domków z daszkami na niziutkich drewnianych słupkach, jakie spotyka się na przedmieściu. Ani niew ielkiego w ału, ani zasieku zupełnie nikt nie pilnował, co w yglądało na szaleńczą beztroskę. 7

Nie przy p ad k iem m u ry p o jaw iają się jed y n ie jako w roga siła. W św ie­ cie b a jk i lu b u S ta ro św ieckich ziem ia n zło, śm ierć, niebezpieczeństw o p rzychodzą z zew nętrznego, o tw arteg o św iata. B ronią się przed nim, w znosząc ogrodzenia i zak ład ając zam ki. W Tarasie B ulbie n ato m iast b o h a te r sam n ależy do św iata zew nętrznego — niebezpieczeństw o zaś przychodzi ze św iata zam kniętego, w ew nętrznego, odgraniczonego. J e s t to dom , w k tó ry m .m ożna się „obabić” , przy tulność. Ju ż sam a bez­ pieczność św iata w ew nętrznego k ry je w sobie niebezpieczeństw o dla b o h a te ra tego ty p u : może go bow iem skusić, sprow adzić z drogi, p rzy ­ pisać do m iejsca, co ró w n ało by się zdradzie. Ściany i p ło ty w yg ląd ają n ie ja k ochrona, lecz ja k groźba (zaporożcy „nie lu b ili m ieć do czynienia z tw ierd z am i”).

W ypadek, kiedy p rzestrzeń te k s tu dzieli jak aś g ranica n a dw ie części i k ied y każda postać n ależy do k tó re jś z ty c h części przestrzeni, jest podstaw ow y i n ajp ro stszy . M ożliwe są jednakże i w y p ad k i bardziej skom plikow ane: różne postacie nie ty lk o należą do różnych przestrzeni, ale są też zw iązane z różnym i, n iek ied y w ręcz sprzecznym i ty pam i roz­ członkow ania p rzestrzennego. J e d e n i te n sam św ia t te k s tu b y w a róż­ nie podzielony w sto su n k u do ró żn y ch bohaterów . P o w sta je coś w ro ­ dzaju polifonii p rzestrzen n ej, g ry ró żn y m i odm ianam i podziału p rze strz e ­ ni. T ak np. w P ołtaw ie w y stę p u ją dw a sprzeczne i nie przecin ające się z sobą św iaty: św iat rom antycznego p o em atu z w ielkim i nam iętnościam i, ry w a liz ac ją ojca i k o ch an k a o serce M arii, oraz św iat h isto rii i w y ­ d a rz e ń historycznych. P e w n e postacie (jak M aria) należą ty lk o do pierw szego św iata, in ne zaś (jak P io tr) — ty lk o do drugiego. Je d y n ą po­ stacią, k tó ra w chodzi do obu ty c h św iatów , jest M azepa.

W W o jn ie i p o k o ju zderzenie ró żny ch postaci jest zarazem zderzeniem w łaściw ych ty m postaciom w y o b rażeń o stru k tu rz e św iata.

Z p ro b le m aty k ą s tr u k tu ry p rze strz e n i arty sty c z n e j są ściśle pow iązane rów nież dw a inne problem y: fa b u ły i p u n k tu w idzenia.

Przełożył Jerzy Faryno

7 H. В. Г о г о л ь , Полное собрание сочинений. T. 2. Москва 1937, s. 46, 92. [Za­ sygnalizowaną w tej części tekstu problem atyką przestrzeni artystycznej bardziej szczegółowo zajm uje się J. L o t m a n w artykule Проблема художественного простран­

ства в прозе Гоголя. W zbiorze: Труды по русской и славянской филологии. Т. 9: Литерату­ роведение. Тарту 1966. „Ученые Записки Тартуского Государственного университета”,

Cytaty

Powiązane dokumenty