• Nie Znaleziono Wyników

POLSKA KOLONII ŻĄDA OBÓZ ZJEDNOCZENIA NARODOWEGO

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "POLSKA KOLONII ŻĄDA OBÓZ ZJEDNOCZENIA NARODOWEGO"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

P O L S K A

Ż Ą D A

K O L O N I I

O B Ó Z Z J E D N O C Z E N I A N A R O D O W E G O

(2)

O dcM at P r o p a g a n d y N r 30/39. W y d . I.

D ru k DOM PRASY S. A ., W a rsz a w a

(3)

C złow iek jest n ajw ięk sz y m d o b re m narodu. W in­

te re s ie k a ż d e g o P ań stw a leży, aby ludność jego r o ­ sła w te m p ie jak najszybszym , b o to jest gw aran cją je g o siły życiow ej, dynam iki i m ocarstw ow ości.

P o lsk a p o d tym w z g lę d e m jest w położeniu b a r ­ dzo szczę śliw y m . J a k w ynika z obliczeń, p o d w z g l ę d e m w z r o s t u l i c z b y m i e s z k a ń ­ c ó w z a j m u j e m y j e d n o z c z o ł o w y c h m i e j s c w ś w i e c i e. J e d e n z najw iększych p r z y ­ r o s tó w n a tu ra ln y c h p o s ia d a Japonia; w ynosi on 148 o só b n a 10.000 ludności. N i e d a l e k i e o d J a ­ p o n i i m i e j s c e z a j m u j e P o l s k a z p r z y ­ r o s t e m n a t u r a l n y m 120 o s ó b n a 10.000 l u d n o ś c i n a p r z e s t r z e n i j e d n e g o r o ­ k u . W łochy — je d n o z najszybciej rozw ijających się

p a ń s tw , z p r z y r o s te m n a tu ra ln y m 87 osób na 10.000 ludności, zn ajd u ją się n a m iejscu już dalszym p r z e d N iem cam i, k tó re m ają 72 o so b y p rz y ro s tu natu ra ln eg o n a 10.000 ludności.

J a k o lb rzy m ia jest różnica m iędzy p rz y ro s te m n a ­ tu ra ln y m ty c h p a ń s tw , a p rz y ro s te m n aturalnym in­

n y c h k ra jó w , ś w ia d c z ą liczby. A w ięc p rz y ro s t n a tu ­ ra ln y A nglii w y n o si z a led w ie 27 osób na 10.000 lu d ­ n o ś c i w p r z e c ią g u roku. P rzy ro st n atu ra ln y Francii p r z e d s ta w i a się w rę c z katastrofalnie, b o w ynosi ty l­

ko 3 o s o b y n a 10.000 osób.

3

(4)

Za 20 la t b ę d z ie m y m ie ć 45.OOO.OOO lu d n ości

P r z y r o s t lu d n o ś c i w P o lsce je st b a r d z o szybki i w ś r ó d k r a j ó w e u r o p e j s k i c h n ajsz y b s z y . Wyliczono, ż e g d y b y w z r o s t lu d n o ś c i w ś w ie c ie o d b y w a ł się n a ­ d a l w takiej s z y b k o ś c i, ja k do ty c h czas, Anglia, liczą­

c a dziś n ie w i e le p o n a d 47 milj. ludności, za lat 38, a w ię c w r. 1976, m i a ła b y n ie całe 33 milj. m ieszk ań ­ có w . F rancja, lic z ą c a o b e c n ie n ie sp e łn a 42 miliony lu d n o ś c i, za lat 31, w r. 1970, s k u rc z y się do liczby 30 i p ó ł m ilio n a m ie s z k a ń c ó w . W tym że samym roku 1970 N iem cy , k tó re , w y łą c z y w s z y kraje b. Austrii i p r z y ł ą c z o n e n ie d a w n o ziem ie Sudeckie, liczą o b e c ­ n ie 74 milj. m ie s z k a ń c ó w , zm niejszą się do 62 i pół m ilio n a ludności.

Polska, która w sw o ich granicach obecnych liczy 35 m ilion ów m ieszk ań ców , za lat 20, w r. 1960, będzie m iała 45 m ilion ów ludności.

Ten silny w z ro s t ludności, w y ra ż a ją c y się liczbą c k o ł o p ó ł m iliona o só b rocznie, jest p o w o d e m z a z d r o ś c i w ielu n a r o d ó w Europy. Oczywiście, b o je st to znak, ż e n a r ó d p o l s k i n i e w y ­ m r z e , ż e m a o n p r z e d s o b ą r o z l e g ł e p e r s p e k t y w y r o z w o j o w e .

Z d ru g iej je d n a k s tro n y p am iętać musimy o tym, że c o r o k u p r z y b y w a n a m o k o ł o p ó ł m i ­ l i o n a l u d z i , k t ó r y c h w y ż y w i ć t r z e b a . A ja k że się p rz e d s ta w ia ją nasze o becne możliwości p o d w z g lę d e m w y ży w ien ia ludności i zatrudnienia r ą k ro b o czy c h ?

P olska jest krajem przeludnionym

J e s te ś m y krajem przeludnionym . Jeśli chodzi o g ę s to ś ć zaludnienia zajmujemy rów nież j e d n o z p i e r w s z y c h m i e j s c w E u r o p i e . Jak w y n ik a z d an y ch statystycznych, na jednym kilome­

tr z e k w a d ra to w y m ziemi żyje w Belgii 273 osoby, w Holandii — 250 osób, w Anglii 193, we Włoszech —

139, w N iem czech — 134, w P o l s c e — 89. Zdawa-

(5)

łoby się więc z tych cyfr, że w Polsce sytuacja nie p rzedstaw ia się tak tragicznie, b o ć p rzec ież są w Eu­

ropie kraje, znacznie gęściej zaludnione, aniżeli Pol­

ska. To praw da. Ale w tych krajach, k tó re śre d n ią gęstość zaludnienia mają w iększą, niż my, olbrzym i pro cen t ludności mieszka w miastach, zajmując się przem ysłem, handlem i rzemiosłem. Te p a ń s tw a n a ­ leżą do krajów w ybitnie u przem ysłow ionych. W An­

glii mieszka w m iastach 80% całej ludności, w N iem ­ czech — p rzeszło — 67%, w e Francji p rz e s z ło 51%, u n a s z a ś z a l e d w i e 27%. W z a j e m n y s t o s u n e k l u d n o ś c i , z a m i e s z k a ł e j w m i a s t a c h i n a w s i , d a j e d o p i e r o w ł a ­ ś c i w y w y r a z s m u t n e j s y t u a c j i , j a k a p a n u j e u n a s .

P rzeludnienie Polski w y stę p u je je szc ze w yraźniej, jeśli przy jrz y m y się stosunkom , p a n u ją c y m na wsi.

Jak w ykazują dane statystyczne, w P o l s c e n a 100 h a , p r a c u j e p r z e c i ę t n i e 45 o s ó b , c z y n n y c h z a w o d o w o w r o l n i c t w i e . W B e l g i i — 36 o s ó b , w N i e m c z e c h — 34 o s o b y , w e W ł o s z e c h r ó w n i e ż 34, w e F r a n c j i 25, w D a n i i t y l k o 15.

P rzeludnienie kraju p r z e d s ta w i nam się w b a r w a c h je szcze bardziej ja skraw ych, jeśli z o b a c z y m y ile h e k ­ ta ró w uży tk ó w ro ln y ch p r z y p a d a w ró ż n y c h k ra ja c h E uropy na je d n e g o rolnika. L i c z b y t e s ą d o ­ p r a w d y t r a g i c z n e .

Na jednego zaw odow o czynnego rolnika w Danii wypada 6,5 ha użytków rolnych, w e Francji 4 ha, w Niemczech i Włoszech — po 3 ha, w Polsce zaś ty l­

ko 2 ha.

C z y w t a k i m w y p a d k u c o r o c z n y p r z y r o s t p ó ł mi l i on a l u d z i m o ż e l i ­ c z y ć n a z a t r u d n i e n i e i w y ż y w i e n i e , w r o l n i c t w i e ? C z y m o ż l i w e j e s t d a l ­ s z e o b n i ż e n i e i l o ś c i z i e m i o r n e j .

(6)

p r z y p a d a j ą c e j n a z a w o d o w o c z y n n e ­ g o r o l n i k a ?

N i e , b o g r o z i t o ś m i e r c i ą g ł o d o w ą .

E ozbuddw a p rzem ysłu zależy od su row ców

O bóz Z jed n o czen ia N aro d o w e g o o p raco w ał p r o ­ g ra m p rz e b u d o w y sto su n k ó w na w si, zm ierzający do w y d ź w ig n ię c ia sz e ro k ic h m as lu d n o ści w iejskiej z n ę ­ dzy. P r o g r a m t e n z a w a r t y j e s t w t e ­ z a c h R a d y N a c z e l n e j O b o z u Z j e d n o ­ c z e n i a N a r o d o w e g o , u ch w alo ny ch w dn. 13 s ie rp n ia 1938 r. P ro g ram u O bozu Z jednoczenia N aro ­ d o w e g o n a o d cin k u w iejskim nie b ęd ziem y tu om a­

w iać. P rzy p o m n im y tylko, że j e d n y m z n a j ­ w a ż n i e j s z y c h ś r o d k ó w , z m i e r z a j ą ­ c y c h d o l i k w i d a c j i o g r o m n e g o p r z e ­ l u d n i e n i a w s i , j e s t u r b a n i z a c j a k r a ­ j u i r o z b u d o w a n a s z e g o p r z e m y s ł u , h a n d l u i r z e m i o s ł a .

N a d m ia r rą k ro b o czy c h , k tó ry nie znajduje za tru d ­ n ie n ia n a sw o im ojczysty m zag o n ie musi zająć w ż y ­ ciu p rz e m y sło w y m , h an d lo w y m i rzem ieślniczym te p o z y c je , k tó re dziś zajm ują Żydzi. M ało — ro zb u d o ­ w a m iast, p rzem y słu , handlu, rzem iosła, sieci kom uni­

k a cy jn ej itd. m usi b y ć tak szero k a, ab y z jednej s tro ­ n y ro z m ia ry jej b y ły d o p aso w an e do p o trze b n ow o­

c z e sn e g o p a ń stw a , z dru g iej zaś, a b y m ogła w chłonąć i z a tru d n ić w sz y stk ie zd o ln e do p ra c y ręce.

A l e r o z b u d o w a p r z e m y s ł u i t e g o w s z y s t k i e g o , c o n a z y w a s i ę p o p u l a r ­ n i e u r b a n i z a c j ą k r a j u — t o s p r a w a s u r o w c ó w. Bez su row ców rozbudowa przemysłu na szerok ą skałę jest niem ożliw a.

N ie s te ty p o d w z g lę d e m surow co w ym Polska znaj­

d u je się w p o ło ż e n iu n ieszczegó ln ym . N ie m am y b o ­ w ie m w ie lu su ro w c ó w o p o d staw o w y m znaczeniu dla ży cia p rz e m y sło w e g o .

Bo có ż m y m am y? W ilo ściach całkow icie w ystar-

(7)

cza jący c h m am y je d y n ie d r z e w o i w ę g i e l . O te d w a s u ro w c e m ożem y się n ie o b aw iać . W y sta r­

czą nam je sz c z e n a d łu g ie lata. A le n a ty m ko niec.

N a f t y — m ateriału , w a ż n e g o p r z e d e w sz y stk im ze w z g lę d ó w o b ro n n y ch , m a m y j u ż b a r d z o n i e w i e l e i n a sz e złoża ro p y n afto w ej są już n a w y c z e r ­ paniu. Ż e l a z o , c y n k , o ł ó w i i n n e m e t a ­ l e w p r a w d z i e m a m y , a l e w i l o ś c i a c h z n i k o m y c h , ab so lu tn ie n ie w y s ta rc z a ją c y c h n a n a sz e p o trz e b y . T a k i c h z a ś s u r o w c ó w , j a k c y n a , m i e d ź , b a w e ł n a , k a u c z u k i i n ­ n y c h o p o c h o d z e n i u g ł ó w n i e z k r a ­ j ó w t r o p i k a l n y c h — n i e m a m y u s i e ­ b i e z u p e ł n i e .

S urow ce k osztują olb rzym ie su m y

Skoro w łasn y ch su ro w c ó w n ie m am y, m usim y je sp ro w a d z a ć . To też s p ro w a d z a m y je w ilo śc iach o g ro m ny ch, p ła c ą c za n ie c o ro c z n ie o lb rzy m ie sum y.

P rzy w ó z su ro w c ó w stan o w i p o ł o w ę c a ł e g o p r z y w o z u to w a ró w z a g ra n ic z n y c h do Polski.

W r o k u 1937 z a s p r o w a d z o n e d l a n a ­ s z e g o p r z e m y s ł u z z a g r a n i c y s u r o w ­ c e z a p ł a c i l i ś m y o b c y m p a ń s t w o m ogrom ną sumę 760 m ilionów zł.

J a k ie su ro w c e p rzy w o zim y z zag ra n icy ?

N a czele sp ro w a d z o n y c h su ro w c ó w stoi b aw ełn a , k tó rej w ro k u 1937 p rzy w ieź liśm y za 143 m iliony zł.

Dalej id zie su ro w iec żelaza, ru d y żelazn e, m a n g a n o ­ w e i cynkow e, k tó re k o szto w ały n as 126 m ilio n ó w zł.

Za sp ro w a d zo n ą w ełn ę zap łaciliśm y 107 m ilio n ó w zł.

Skór sp ro w ad ziliśm y za 84 m iliony zł. T łuszcze, oleje ro ślinn e, nasio n a oleiste itd. k o sz to w a ły n as 40 m ilio­

n ó w zł. Za m iedź zapłaciliśm y 29 m ilion ów zł. Na k au czu k w y d aliśm y 16 m ilio nó w zł. C yny s p ro w a ­ dziliśm y za 9 m ilionów zł. — Oto są n a jw a ż n ie jsz e p o ­ zycje n aszeg o p rz y w o z u su ro w c ó w z z a g ra n ic y n a p rz e strz e n i je d n eg o tylko 1937 roku. A w ro k u ubie-

7

(8)

głym ilość s p r o w a d z o n y c h dla n a s z e g o p rz e m y s łu s u ­ r o w c ó w jest z n a c zn ie w ię k s z a i, co za tem idzie, k o s z ­ tow niejsza, z u w a g i n a ż y w s z e te m p o u p rzy m y sło w ie- nia, z w iąz an e c h o ć b y tylko z ro z b u d o w ą C e n tra ln e g o O k rę g u P rzem y sło w eg o .

Wysokie koszty pośrednictwa

S urow ce te, tak p o tr z e b n e dla n a s z y c h fabryk, m u ­ sieliśm y zakupić u obcych. Z apłaciliśm y tyle, ile od nas zażądano. Anglia, Francja, Belgia, czy H olandia za s p ro w a d z a n e s u ro w c e p ła c ą znacznie niższe ceny, aniżeli my, choć są od n a s b o g atsze . Różnice w y n i­

kają stąd, że p a ń s tw a te k u p u ją s u ro w c e w e w ła s n y c h koloniach, p o d c z a s g d y m y w łasn y ch ź ró d e ł s u r o w ­ c o w y c h nie posiad am y , b o nie m am y kolonu.

P oza tym o g ro m n e sum y pła cim y z a g ra n ic z n y m pośred n ik o m . Sporo p o chłania ró w nież p rz e w ó z , o d ­ b y w a ją c y się na s kutek słabej je szcze i nie w y s t a r c z a ­ jącej ro z b u d o w y naszej floty handlow ej — p r z y p o ­ m o c y statk ó w obcych. J a k w ynika z obliczeń, w j e d ­ n y m t y l k o r o k u 1936 z a p ł a c i l i ś m y o b ­ c y m p r z e d s i ę b i o r s t w o m o k r ę t o w y m z a p r z e w ó z t o w a r ó w o g r o m n ą s u m ę 214 m i l i o n ó w z ł .

Czy te o g ro m n e ilości pieniędzy, w y d a w a n y c h c o ­ ro czn ie za s p ro w a d z a n e z zag ra n icy suro w c e, w r a c a ­ ją do Polski. N iestety w minimalnym tylko stopniu, n iepro p o rc jo n aln ie małym do w y d a n y c h p r z e z nas sum. Dzieje się tak, bo nie po siad ając w ła s n y c h k o ­ lonii, w łasnych ź ró d e ł surow cow ych, m usim y k u p o ­ w ać u obcych. S praw a p o w ro tu do kraju w y d a n y c h n a suro w c e p ie n ięd zy inaczej zu pełnie w y g lą d a w państw ach, p o siad ający ch w łasne kolonie. Anglia np. sp ro w a d z a dla sw ojego przem y słu o g ro m n e ilości surowca, ale sp ro w a d z a go z w łasnych te re n ó w k o lo ­ nialnych, do k tórych później w yw ozi g o to w e w y r o b y fabryczne. W t e n s p o s ó b A n g l i i n i e t y l -

(9)

k o z w r a c a j ą s i ę p i e n i ą d z e , w y d a n e n a s u r o w c e , a l e c i ą g n i e o n a p r z y t y m w i e l k i e z y s k i . P o t w i e r d z a ją to cyfry. W r o k u 1936 u d z ia ł ko lo n ii a n g ie ls k ic h w p r z y w o z i e t o w a r ó w d o sa m e j A nglii w y n o s ił 36%, A n g lia z a ś w ty m s a ­ m y m c z a s i e u lo k o w a ła w e w ł a s n y c h k o l o n i a c h 48%

w ł a s n e g o w y w o z u . W r o k u 1937 s y tu a c j a jest t a k a s a ­ ma. U dz ia ł k o lonii w o g ó ln y m p r z y w o z i e d o A nglii w y n o s i 38%, zaś k o lo n ie z a b i e r a j ą o d A n g lii 49% c a ­ ł e g o jej w y w o z u . Tak sa m o je s t w e Francji, Belgii, H o ­ landii, P o r tu g a lii i i n n y c h p a ń s t w a c h p o s i a d a j ą c y c h k o l o n i e w ła s n e .

E m ig ra cja

A ja k d o t y c h c z a s r a d z o n o s o b ie n a w s i z p r z e l u d ­ n ie n ie m ? B ardzo p r o s to . D z ie lo n o g o s p o d a r s t w a d o ­ p ó k i się t y lk o dało. A jak się już n ie d a ło — r o ln i k

s p ie n i ę ż a ł sw ój u b o g i d o b y t e k i w y j e ż d ż a ł s z u k a ć s z c z ę ś c i a w ś w ie cie .

E m ig r a c ja m ia ła w P o lsce c h a r a k t e r d w o ja k i: s ta ły i s e z o n o w y . E m ig ra cją s e z o n o w ą n ie b ę d z i e m y się tu z a jm o w a ć , b o n ie m iała o n a w i e l k i e g o w p ł y w u n a k s z t a ł t o w a n i e się s to s u n k ó w l u d n o ś c i o w y c h w k ra ju . In a c z e j z u p e łn i e d ziało się z e m i g r a c j ą stałą. E m i ­ g r a c j a t a , w y r a ż a j ą c a s i ę w r o z m i a ­ r a c h p o k a ź n y c h , m i a ł a w i e l k i w p ł y w n a o b l i c z e l u d n o ś c i o w e w s i . W l a t a c h o d 1871 r o k u do 1913 r o k u w y e m i g r o w a ł o z t e r e n ó w , o b j ę t y c h o b e c n i e g r a n ic a m i P a ń s t w a P o l s k ie g o , p r z e ­ sz ło 2 i p ó ł m ilio n a osób. O d c h w ili o d z y s k a n i a n i e ­ p o d l e g ł e g o b y tu , aż d o r o k u 1932 w y e m i g r o w a ł o z P o lsk i 642 ty s i ą c e o sób. Ł ącznie w ię c w y e m ig r o w a ­ ło z P olski p r z e sz ło 3 m ilion y lu d zi.

Te o g r o m n e r z e s z e e m i g r a n t ó w , w p r z y t ł a c z a j ą c e j w i ę k s z o ś c i c h ło p ó w , r o z p r o s z y ł y się w ś r ó d e l e m e n t u o b c e g o , b a r d z o c z ę s to w r o g i e g o , p o w s z y s t k i c h z a ­ k ą t k a c h ś w ia ta , g łó w n i e w k r a j a c h A m e r y k i P o ł u d n i o ­ w e j. C h ło p p o lsk i w trop ikalnym sk w a r z e k a r c z o w a ł

9

(10)

nie tknięte ludzką stopą o stęp y p u szcz podzw rot­

n ikow ych i zam ieniał je na urodzajne pola, robot­

nik p olsk i urabiał ręc e w kopalniach w ęgla i rud żelazn ych , czy innych, polski inżynier budow ał drogi w śród w ą w o z ó w górskich, p rzez niezm ierzone stepy i pustkow ia, p olsk i u czon y organizow ał w ypraw y ba­

d a w cze do najdzikszych zakątków świata. Ale g łó w ­ n e k orzyści z k rw aw ego w ysiłku p olsk iego em igran­

ta zbierali obcy. Polski em igrant — chłop, robotnik, inżynier, czy uczony, sw oją pracą pionierską przy­

sparzał b o g a ctw a innym.

Czy p ra c a p io n ie rs k a p o lsk ie g o em ig ran ta sp o ty ­ k a się u o b c y c h z w łaściw ą oceną? N ie zaw sze. Bar­

dzo często em ig ran t, n ie zn ający języ k a i w aru n k ó w m iejsco w y ch , b y ł n ie m iło sie rn ie w y zy sk iw an y i k rz y ­ w d zo n y . P o z a t y m z a w s z e b y ł n a r a ż o ­ n y n a w y n a r o d o w i e n i e .

Z w y b u c h e m ś w ia to w e g o k ry z y s u g o sp o d a rc z e g o g ra n ic e p a ń stw , k tó re do te g o cza su p rzy jm o w ały u sie b ie e m ig ran tó w , zo sta ły d la em ig racji zam k n ię­

te. Z tą chw ilą e m ig ra c ja z a m o rsk a z Polski niem al c a łk o w icie zanikła.

Czy e m ig ra c ja w P o lsce jest p o trze b n a? N iestety

— tak. P iszem y: n ie stety , b o p ro c e s ten jest jeszcze w P olsce n ieu n ik n io n y . D o p ó k i ż y c i e g o s p o ­

d a r c z e w P o l s c e n i e r o z w i n i e s i ę d o t a k i e g o s t a n u , i ż b y z a p e w n i ł o z a ­ t r u d n i e n i e i d o b r e w a r u n k i b y t o w a ­ n i a d l a w s z y s t k i c h , n u r t e m i g r a c j i p r z e j a w i a ć s i ę b ę d z i e .

Emigrację traktujemy, jako zło konieczne, które sk o ń czy ć się m usi z ch w ilą odpow iedniej rozbudow y stosunków w e w n ę trz n y c h . Stoim y je d n ak n a sta n o ­ w isku, ż e e m i g r a n t P o l a k s i ł y s w o j e p o ­ w i n i e n w y k o r z y s t a ć d l a s i e b i e , d l a w ł a s n e g o n a r o d u , d l a P o l s k i . Będzie to m iało m iejsce w ted y, jeśli em igrant ten zostanie skie-

(11)

row any na taki teren, nad którym w ła d zę su w eren ną i sprawuje Polska.

Własne kolonie to konieczność życiowa Polski

Z tego, co p ow ied zieliśm y w yżej, w ynik a jasno, że:

Polska musi m ieć w łasn e tereny kolonialne, na któ­

re m ogłaby skierow ać nieuniknioną falę w łasnej em i­

gracji.

Polska musi m ieć w łasn e tereny kolonialne, które stanow iłyby źródło niezbędnych dla rozb u d ow y przem ysłu surow ców , a jed n ocześn ie m o g ły b y b yć chłonnym rynkiem zbytu dla p olsk ich tow arów .

D ążenia do w łasn y ch te re n ó w k o lo n ia ln y c h nie trz e b a je d n ak u tożsam iać z u siło w an iam i z d o b y c ia o b szaró w , n a k tó re m ożna b y b y ło s k ie ro w a ć m asy em ig ran tó w ży d o w sk ich z Polski. J e d n o z d ru g im n ie m a nic w sp ó ln eg o . O bóz Z jed n o czen ia N a ro d o w e g o stan ął n a stano w isk u, że jed y n y m ro z w ią z a n ie m z a - <

g ad n ien ia ży d o w sk ieg o w P o lsce m o ż e b y ć ty lk o w y ­ d a tn e zm n iejszen ie liczb y Ż yd ów d ro g ą m asow ej i p lanow ej em igracji. Polska m usi u zy sk a ć te re n y , n a k tó re m o g łab y sk iero w ać m a sy ży d o w sk ie. W c z y ­ i c h j e d n a k r ę k a c h b ę d z i e s p o c z y ­ w a ł a w ł a d z a s u w e r e n n a n a d t y m i t e ­ r e n a m i n a m t o j e s t o b o j ę t n e . W łas­

ne obszary kolonialne potrzebne nam są n ie dla roz­

wiązania spraw y żydow skiej, ale dla uzupełnienia g o ­ sp odarczego organizmu Polski; p otrzebne nam są dla

nas samych, dla Polaków, i w ładza suw erenna nad ty­

mi obszaram i musi sp o czy w a ć w rękach Polski.

N adm iar ludności, k tó ry n a w si n ie m o że znaleźć p ra c y i chleba, m usi o d p ły n ąć do zajęć p o z a ro ln i­

czych, g łó w nie do przem ysłu, h a n d lu i rzem io sła. Te d zied zin y życia g o s p o d a rc z e g o k ra ju z ależn e są o d o g ó ln e g o ożyw ienia, co sp ro w a d z a się zn ó w do w o l­

n e g o d o stę p u do w łasn y ch i tan ich ź ró d e ł su ro w co- 1 1'

(12)

wych. Dlatego Polska musi m ieć zap ew n ion y dostęp do su row ców z w łasn ych terenów kolonialnych.

J e s t to dla nas n ie z m ie rn ie w a ż n e nie tylko z p u n k ­ tu w id z e n ia ro z w o ju życia g o s p o d a rc z e g o , ale i ze w z g lę d ó w o b ro n n y ch . N a w y p a d e k n i e ­ p r z e w i d z i a n y c h k o n f l i k t ó w z b r o j ­ n y c h , d o k t ó r y c h m o ż e b y ć w c i ą ­ g n i ę t a i P o l s k a , m u s i m y m i e ć z a p e w ­ n i o n y d o p ł y w s u r o w c ó w , a b y p r z e ­ m y s ł n a s z m ó g ł w c a ł e j p e ł n i z a s p o ­ k o i ć w s z y s t k i e z a p o t r z e b o w a n i a . U n i e z a l e ż n i e n i e s i ę p o d t y m w z g l ę ­ d e m o d o b c y c h ź r ó d e ł s u r o w c o w y c h p o z w o l i n a m n a p e ł n ą r o z b u d o w ę n a s z y c h ś r o d k ó w o b r o n n y c h .

W olny i n iezależn y dostęp do su row ców mogą nam dać tylko w łasn e tereny kolonialne. Własne ko­

lonie są w ięc k o n ieczn ością ży cio w ą Polski.

O. Z. N. w tro sc e o k olon ie

O b ó z Z j e d n o c z e n i a N a r o d o w e g o n i e j e d n o k r o t n i e j u ż w s k a z y w a ł n a k o n i e c z n o ś ć z d o b y c i a p r z e z P o l s k ę w ł a s n y c h o b s z a r ó w k o l o n i a l n y c h , s t a w i a j ą c j ą w s z e r e g u n a j w a ż n i e j ­ s z y c h p a s t u l a t ó w p o l i t y k i p a ń s t w o - w e j. Szel Obozu, gen. Stanisław Skwarczyński, na zjeździe P re z y d ió w O k rę g ó w Obozu, k tó ry odbył się w dniu 21 lutego 1938 ro k u z okazji pierw szej r o c z ­ nicy o g łoszenia deklaracji id e o w ej OZN,, mówił, że:

„...duży przyrost naturalny i wynikająca stąd k o­

n ieczn o ść uporządkowania nieuniknionego nurtu emigracji, nikłe zasob y su row ców krajowych, niepo- zw alające na o sią g n ięcie stopnia sam ow ystarczalno­

ści, w ym aganej dla obronności, oraz zdrow e ambicje w ielk ieg o narodu — stawiają przed obecnym p ok o­

leniem spraw ę uzyskania w łasn ych kolonii...".

Tak mówił Szef O bozu Z jed n o czen ia N a ro d o w eg o .

(13)

Spraw a w łasn y ch o b s z a ró w k o lonialnych b y ła n ie je d ­ nokrotnie p rz ed m io te m ż y w eg o z a in te re s o w a n ia O b o ­ zu, co w yrażało się w w y p o w ie d z ia c h p u b lic z n y c h je­

go czołow ych działaczy. M ięd zy innym i dłuższe p rzem ów ienie w s p ra w ie kolonii w ygłosił na p o s ie ­ dzeniu komisji budżeto w e j Sejmu w dniu 20 stycznia 1939 r. w icem arszałek Sejmu d r Leon Surzyński, p r z e ­ w o d n ic z ą c y O k ręg u Poznańskiego O bozu Z jed n o cze­

nia N arodow ego. W icem arszałek d r S urzyński s tw ie r­

dził, że:

„...d ą ż e n i a P o l s k i d o p o s i a d a n i a w ł a s n y c h t e r e n ó w k o l o n i a l n y c h w y ­ p ł y w a j ą z a r ó w n o z i s t o t n y c h z a ł o ­ ż e ń n a s z e j p o l i t y k i g o s p o d a r c z e j , j a k t e ż z p r z e s ł a n e k , n a j a k i c h w d o ­ b i e o b e c n e j m u s i o p i e r a ć s i ę n a s z a p o l i t y k a e m i g r a c y j n a .

Poniew aż akcja kolonialna jest je d n ą z h is to ry c z ­ nych akcji, k tó ra m a o tw orzyć p r z e d k raje m n o w e m ożliw ości rozwoju, m usim y dołożyć starań, aby prz e z n ależyte jej p r z y g o to w a n ie o d d a ć w r ę c e p an a m inistra Spraw Z agranicznych, k tó r y tę tru d n ą akcję pod ją ł p ie rw s z y i system a ty czn ie rozw ija, jak n a j­

w iększe atuty o znaczeniu m ięd zy n aro d o w y m ''...

U pom inam y się o sw o je p raw a

Kiedy kształtow ały się w ielkie im p eria kolonialne, nas w ó w c zas nie było na m a p ie Europy. O b e c n ie n a ­ deszła chwila, w której z je d n o c z o n y n a ró d polski upom nieć się musi o sw oje całk o w ite i n ie z a le ż n e p r a ­ wo do p e łn eg o rozw o ju w imię swojej w ielk o ści i w a r ­ tości, w niesionych do ogólno lu d z k ie g o d o r o b k u k u l­

turaln eg o i m a teria ln eg o .

N adszedł czas, a b y n a r ó d polski p o w i e d z i ał ś w i a t u , ż e P o l s k a m u s i m i e ć w ł a s n e k o l o n i e , bo m a d o n i c h p e ł n e p r a w o .

Polska ma prawo dp w łasnych kolonii ze w zg lęd u na szybki w zrost lu d n o ści i k o n ieczn o ść zap ew n ien ia

13.

(14)

pracy i w y ży w ien ia dla m ilionow ych mas obyw ateli.

Polska ma praw o do w łasnych kolonii z u w agi na ko- s ie c z n o ś ć dostępu do źród eł su row cow ych , c z e g o d o­

m a g a się rozbudow a n a szeg o życia g o sp o d a rczeg o i sam ow ystarczalność kraju na w ypadek w ojny. W resz­

cie Polska ma praw o do posiadania w łasnych terenów kolonialnych, p on iew aż dysponuje w ielkim i rezerw a­

mi ludności, zdolnej — jak to w ykazały rzesz e na­

szy ch em igrantów w krajach zam orskich — do p io­

n ie rsk iej pracy w trudnych warunkach i tym sam ym potrafi tereny te od p ow ied nio zagosp od arow ać, tw o­

rząc w nich w arsztaty realnej pracy.

S p r a w ę s t a w ia m y ja s n o i w y r a ź n ie

O b ecn ie, k ie d y s p ra w a n o w e g o p o d z ia łu te re n ó w k o lo n ialn y ch , jako je d e n z n ajw aż n iejszy c h p r o b le ­ m ów , d o m a g ając y ch się sz y b k ie g o ro zw iąz an ia w im ię sp ra w ie d liw o śc i i p o k o ju — w k ra c z a n a to ry roz- strz ą s a ń i sp o ró w m ięd zy n aro d o w y ch , P olska z a g a d ­ n ie n ie w ła sn y c h o b sz a ró w k o lo n ialn y ch m usi p o s ta ­ w ić p rz e d o czym a św iata w form ie jasnej i w y raźn ej.

S tw ierd zam y w ięc, że d o t y c h c z a s o w y p o ­ d z i a ł t e r e n ó w k o l o n i a l n y c h j e s t n i e s p r a w i e d l i w y i k r z y w d z ą c y , d o ­ s t ę p b o w i e m d o o l b r z y m i c h b o g a c t w s u r o w c o w y c h i i c h u ż y t k o w a n i a , o r a z o g r o m n e m o ż l i w o ś c i k o l o n i z a - c y j n e p o z o s t a j ą w e w ł a d a n i u n i e ­ l i c z n y c h t y l k o n a r o d ó w , k t ó r e m a j ą j e w n a d m i a r z e , p od czas g d y naród p olsk i z o ­ stał w sw oich m ożliw ościach ży cia i rozw oju ograni­

czony.

O b e c n e w a r u n k i g o s p o d a r c z e w P o l ­ s c e h a m u j ą n o r m a l n y r o z w ó j k r a j u i u t r u d n i a j ą w ł a ś c i w e k s z t a ł t o w a ­ n i e s i ę p r z y r o s t u l u d n o ś c i . Z jed n ej stro n y d zieje się to n a sk u te k sk ą p y c h z a so b ó w s u ­ ro w co w y c h , z d ru g iej zaś n a sk u te k p rz e lu d n ie n ia .

(15)

D ążenie do popraw y warunków gosp odarczych jest niezaprzeczalnym prawem narodu p olsk iego, którego nikt mu ograniczać nie m oże.

W czekającej świat rozgryw ce o now y p odział ko­

lonii, Polska musi w ziąć udział, aby w im ię naturalne­

g o pratva do życia uzyskać tereny, które stanow ić b ę ­ dą n iezb ęd n e dla norm alnego rozwoju uzupełnienie obszaru gosp o d a rczeg o R zeczypospolitej.* U zupeł­

n ie n ie to p o zw o li P olsce n a ro zb u d o w ę ży cia g o sp o ­ d a rc z e g o w skali, o d p o w iad ającej w szystkim jej p o ­ trzeb o m , a p o z a tym uch ron i od stra t sp o łecz n y ch i n aro d o w y c h , jak ie p o w staw ały d o ty c h czas p rz y o s a ­ d zan iu rz e sz em ig ran tó w n a te ry to ria c h ob cy ch, gd zie n a ra ż a n e b y ły n a w y zy sk i w y n aro d o w ien ie.

Posiadanie obszarów kolonialnych w żadnym w y ­ padku nie m oże b y ć przyw ilejem nielicznej grupy państw . N i e m o ż e b y ć p r z y w i l e j e m t y m b a r d z i e j , ż e p a ń s t w a t e , u z y s k a w s z y o b s z a r y k o l o n i a l n e c z ę s t o d r o g ą z w y k ł e g o p o d b o j u , n i e s t a r a ł y s i ę z a g o s p o d a r o w a ć i c h z k o r z y ś c i ą d l a p o w s z e c h n o ś c i o g ó l n o l u d z k i e j , o g r a n i c z a j ą c s i ę d o e g o i s t y c z n e j e k s p l o a t a c j i k a p i t a l i s t y c z n e j . P o sia­

d ając o lb rzy m ie m ożliw ości su ro w c o w e i koloniza- cyjne p a ń s tw a te u niem ożliw iają innym p ań stw o m d o ­ s tę p g o s p o d a rc z y i lu d n o ścio w y do sw o ich o b sz a ró w k o lo n ialn y ch p rz e z sto so w an ie n a jp rz e ró ż n ie jsz y c h o g ran ic zeń .

Prawo do ziem i i jej b ogactw musi p rzysługiw ać p rzed e w szystkim tym narodom, które jej istotnie p o ­ trzebują, a ze w zględ u na swój dynamizm lu d n ościo­

w y i zd oln ości kolonizatorskie potraiią prow adzić pionierską i konstruktywną pracę nad w łaściw ym zagospodarow aniem terenu. Pierw sze m iejsce w śród tych narodów zajmuje naród polski.

W w yniku n o w e g o podziału obszarów kolonial­

nych i źród eł surow cow ych Polska musi zd o b y ć te- 15

(16)

reny w rozmiarach, proporcjonalnych do rep rezen to­

w anych przez nią potrzeb su row cow ych i em igracyj­

nych oraz w artości gosp odarczych i polityczn ych . T e r e n y t e m u s z ą b y ć z d a t n e d o e k s p l o a t a c j i s u r o w c o w e j o r a z d l a o s a d n i c t w a .

Żądamy kolonii dla Polski

O bóz Z jed n o czen ia N a ro d o w e g o p o sta w ił so b ie cel k o n k re tn y , k tó ry m je st z jed n o czen ie w y siłk ó w całeg o s p o łe c z e ń s tw a p o lsk ie g o d la b u d o w y i u trw a ­ le n ia m o c a rstw o w e g o stan o w isk a Polski. Je d n y m z p o d s ta w o w y c h czy n n ik ó w siły i p o tę g i p a ń stw a je st n a le ż y c ie ro z b u d o w a n e życie g o sp o d a rc z e . Dla­

te g o też Obóz Zjednoczenia N arod ow ego, rozum ie­

jąc, że rozbudow a życia g o sp o d a rczeg o pow inna być oparta o w łasn e źródła surow cow e, dąży z d ecy d o ­ w anie do uzyskania terenów kolonialnych dla Pol­

ski.

Jestto jeden z zasadniczych postulatów Obozu.

Zjednoczony naród polski, w całej pełni św iadom y sw oich w artości dynam icznych, w ynikających z p ręż ­ n ości i w ielk ieg o przyrostu naturalnego, p ostaw ion y przed kon iecznością rozbudow y życia g o sp o d a rczeg o w trosce o zapew nienie dostatniego bytow ania dla m ilionow ych mas i o zw ięk szen ie w artości ob ron ­ nych, z czym zw iązany jest w olny i od nikogo n ieza ­ leżn y dostęp do źród eł surow cow ych — dom aga się stanow czo sp raw ied liw ego podziału terenów k o lo ­ nialnych w tym sen sie, aby udział Polski m ógł jej za ­ p ew nić całkow itą n iezależn ość gospodarczą oraz s z e ­ rokie p ersp ek tyw y rozwoju sp ołeczn o - g o s p o d a r ­ czego.

Naród Polski żąda kolonii i w żadnym w y p a d k i nie m oże dop uścić do tego, aby przy now ym p od zia­

le terenów kolonialnych żyw otne interesy Polski z o ­ stały pom inięte na korzyść innych państw.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jedność tych, którzy walczą i umierają za narodowe Państwo Polskie, którzy chcą mu swoją jednością i przyjaźnią demokratycznych państw zapewnić trwałą

[r]

do zadań samorządu jest często-... Ludn

Bardzo dobrze czyści się nóż przez wbijanie go do surowego

Gdy nadejdą pierwsze m rozy i śniegi, roboty w polu ustają, jednakże zdarza się często, że i większej obniżki temperatury jeszcze nie ma i można orać

Chcę wierzyć, że przy pomocy całego Sejmu uda się tej pracy, która wydaje się nieraz bardzo ciężka, z triumfem i sławą dla Polski, dokonać&#34;.. Mowę

łym stosunkowo wyjątkiem, nie odbędą srę, gdyż jest jedna uzgodniona lista, podobnie jak i przy wyborach delegatów do rad gminnych, do których w ybory odbędą

ności i różnych uprzedzeń, które razem wzięte stanowią poważną zaporę dla prac Obozu. Pomnażanie jakościowo i ilościowo liczby naszych członków jest