• Nie Znaleziono Wyników

„Ziemie polskie w X wieku i ich znaczenie w kształtowaniu się nowej mapy Europy”, red. Henryk Samsonowicz, Kraków 2000 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "„Ziemie polskie w X wieku i ich znaczenie w kształtowaniu się nowej mapy Europy”, red. Henryk Samsonowicz, Kraków 2000 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Z ie m ie p o ls k ie w X w ie k u i ic h zn a c ze n ie w k s z ta łto w a n iu się n o w e j m a p y E u r o p y , red. H e n ­

ryk S a m s o n o w i c z , T ow arzystw o A u to r ó w i W yd aw ców P rac N a u k o w y ch „ U n iv ersita s”, K raków 2 0 0 0 , s. 475.

Fundacja na R zecz N auki Polskiej zorganizow ała w Kaliszu konferencję grom adzącą uczonych kilku pokoleń, zachęcając do przedstawienia syntetycznych ustaleń i do wszechstronnej dyskusji w okół problem atyki przełom u X i X I w. Publikacja tekstów z konferencji „ma stanow ić podarunek społeczności naukowej dla Polski na tysiąclecie jej urodzin” (s. V II-V III). Po takich deklaracjach edycja niniejsza jawi się czytelnikowi jako m onum ent godny szacunku, nie zaś obiekt recenzji czy krytyki. Istotnie, szata edytorska, papier bibliofilski oraz liczne ilustracje i mapy zdają się taką rangę zapewniać. M im o w oli nasuwa się tutaj porów nanie z podobną „Księgą tysiąclecia” państwowości polskiej, wydaną w przeddzień tysiąclecia chrztu, w Poznaniu w 1962 r. Edycje te są częściow o porównywalne, nie sądzim y jednak, aby m ogły — z w ielu w zględów — odegrać podobną rolę w historiografii. N ie zam ierzając pisać dokładnej recenzji z całości, wskażem y na sprawy w ażniejsze i trudniejsze, rzecz prosta z naszego punktu w idzenia.

K onferencję zaplanowano na wzór m ałego zjazdu m ediew istycznego, obradującego w trzech zespołach tematycznych: I: „Europa W schodnia roku 1000” (s. 3 -9 6 ), II: „Z iem ie polskie w X w ieku” (s. 9 9 -2 5 7 ) i III: „N o­ w e m etody badań” (s. 2 6 1-429). Tytuły nie oddają precyzyjnie kryjących się za nim i treści, raczej ogólnie informują o podjętych sprawach specjalistę, który domyśli się, o co chodzi. Z tytułu poważnej edycji lepiej było skreślić wyraz „mapa”, b o nie stanow i on słow a kluczow ego dla zawartości. Form uła trzech działów, chociaż szeroko rozum ianych, m usiała zostać zaw ężona do czterech, pięciu i sześciu referatów. Zabrakło w ięc z k oniecz­ ności w ielu problem ów , które m ogły czy naw et powinny być przedstawione. T o jest częściow a wizytówka osiągn ięć historycznych — z różnym w arsztatem naukowym — tyczących przełom u tysiącleci, między pierwszym i drugim m illennium naszej ery. Form uła zjazdu przy drzwiach zam kniętych, w yłącznie dla zarejestrowanych uczestników , nie wydaje się najlepsza dlawym iany myśli naukowej. Z a poddanie się europejskim rygorom m ożna było jednak uzyskać druk sw ego głosu w dyskusji, co posiada pew ne zalety.

Sekcja I pow inna zostać nazwana: „Europa Srodkow ow schodnia”.W referacie Jerzego S t r z e l c z y k a „Polska w strukturze geopolitycznej Europy” (s. 3 5 -5 2 ) także zdecydow ana w iększość rozważań zam knęła się m iędzy Łabą, N iem nem , D nieprem i D unajem; luźne w zm ianki erudycyjne o Karolingach, A fryce czy G renadzie nie uzasadniają zakresu „Europa W schodnia”. T o pojęcie dla historyka w jego pracy wym aga osobnej dyskusji, chwilam i naw et sądzimy, że osobnej konferencji. Pew ien wgląd w sprawę otrzymaliśmy na s. 44 -4 6 . „M etoda geopolityczna” — i niektóre pozycje (np. : „G niazdo Orła B ia łeg o ”) — zachęciły autora do poruszania się między n eolitem a rokiem 1915. N ajcenniejsze uwagi znajdujemy w podrozdziale „Pojęcie Europy” (s. 3 7 -4 3 ), napisa­ nym na podstaw ie własnych publikacji. M iejscam i atoli natrafiamy tutaj na skrót myślowy i uproszczenie. „W e wczesnym średniow ieczu — — oblicze etniczne ziem polskich stało się wyłącznie słow iańskie, konkretnie: zachodniosłow iańskie — i takim p ozostało m im o bardziej m asow ego pojaw ienia się elem entu niesłow iańskiego (N iem cy, Żydzi, W ło si)” itd. A le czy „ziem ie polskie” to państwo C hrobrego, tzw. etniczne ziem ie polskie, czy terytorium plem ion lechickich? A gdzie zam ieszkali „W ołosi” i czy to byli W ołosi (s. 36)? D o Bałtów należy także dołączyć plem iona znad Z atok i Ryskiej, L etgalów i innych z ziem łotew skich (s. 41). D laczego w aldensów czy albigensów nie określa się m ianem heretyków (w cudzysłow ie)? T o przecież term in, nie form a oceny. M uzułm anie w X I V -X V w. m ieszkali przede wszystkim w łaśnie w Europie W schodniej, nad W ołgą, M orzem Czarnym i na stepach po U ral i Kaukaz, nie zaś w G renadzie i na Bałkanach (s. 43).

W referatach I części dominują jednak zw ięzłe i wyw ażone opinie. U jąć sprawę chrystianizacji i budowy organizacji kościelnej w E uropie Srodkowowschodniej — w płaszczyźnie merytorycznej i historiograficznej — potrafiło tylko mistrzowskie pióro (s. 3 -1 6 ) Jerzego K ł o c z o w s k i e g o . Panoram a objęła ziem ie od Adriatyku po Bałtyk i Karpaty W schodnie, z koncentracją uwagi na Chorwacji, C zechach, P olsce i W ęgrzech. A utorow i zarzucać m ożna jedynie zbytnią m łodzieńczość, przywołanie prawie wyłącznie najnow szego dorobku z ostat­ nich dw udziestu lat, gdy tymczasem niektóre starsze pozycje zachowują nadal trwałą wartość, np. m onografia Tadeusza L e h r a - S p ł a w i ń s k i e g o „Konstantyn i M etody”. O dnotow ać trzeba, że Kloczowski, jak w ięk­ szość badaczy, nie przyjmuje żadnej form y koronacji B olesław a Chrobrego w G nieźnie, ch oć są ku tem u kuszące

(3)

podstawy (s. 11). Zabrakło naszym zdaniem kilku zdań o ważnym fragm encie chrystianizacji środkow oeuropej­ skiej, planowanej, a później realizowanej przez Brunona z Kwerfurtu. N ied oszła misja Pięciu Braci należy do dziejów przełom u tysiącleci. N a dołączonej m apie zasięg „K ościoła w sch odn iego” i pogaństwa nasuwa w ątpli­ w ości, zaś granica R usi Kijowskiej jest pesym istycznie przesunięta (ok. 1000 r.) na W ieprz i Liwiec, co było aktualne pół w ieku później. W śród potrzeb badawczych K łoczow ski (s. 15) jako jedyny upom niał się o rewizję i uzupełnienie opuszczonej tematyki z historii chrystianizacji, jako rodzaju cywilnej akulturacji ziem słow iań­ skich. K luczow e m iejsce zajmuje w tom ie studium Gerarda L a b u d y pt. „Aspekty polityczne i kościelne tzw. »zjazdu gnieźnieńskiego« w roku 1000” (s. 1 7 -33). Otrzymaliśmy w nim kolejne, p oszerzone i ugruntowane przedstaw ienie tem atu. R az jeszcze w ątpliw ości i różne przypuszczenia zostały objaśnione i poddane krytyce. Skracając rzecz: nie należy ulegać tekstom (lub określonej ich w ykładni), jeżeli logika, geografia i późniejsze fakty im przeczą. W X I i X V I w. nie bardzo w iedziano, gdzie znajdowała się Praga; dziś w ielu Europejczyków nie w ie, gdzie zaczyna się R osja (cf. głos Tadeusza P o k l e w s k i e g o , s. 92). A utor wskazał słabe podstawy tez wysuniętych przez Johannesa F r i e d a i Tadeusza W a s i l e w s k i e g o ; jasno przedstawił też postanow ienia synodu i postanow ienia polityczne w G nieźnie (s. 2 9 -3 1 ). U dow odnił, że „wszystko istotne zostało zaplanowane już przed podróżą cesarza” na synodzie rzymskim w 999 r., później nastąpiła jedynie realizacja zam ierzeń. N ie było m iejsca i zgody — żadnej ze stron — na przetargi i improwizacje. N ow a archidiecezja gnieźnieńska stała się odrębnym K ościołem polskim. Pod przyszłe K rólestw o cesarz Otton III położył w łasne fundamenty: wyrażając zgodę, w ręczając kopię W łóczni św. M aurycego i przekazując Chrobremu swoje kom petencje w K o­ ściele gnieźnieńskim .

Ogólniejsze tło wydarzeń zarysowało opracowanie Przemysława U r b a ń c z y k a „Początki państw w czes­ nośredniow iecznych w E uropie Środkow ow schodniej” (s. 53 -7 0 ). Postulaty odśw ieżenia m etod ologii — histo- riozofii i związanej z nią m etodyki — w praktyce historiograficznej są oczywiste, chociaż niełatw e do realizacji. Krytyka Henryka Ł o w m i a ń s k i e g o (m ogły pojawić się tutaj także inne nazwiska) jest potrzebna, chociaż jeg o d zieło będzie służyć jeszcze długo dzięki sw em u zakresowi m ateriałow em u i erudycji. Tylko od młodszych należy wymagać, aby go cytowali — jeżeli z niego korzystają, a z tym bywa różnie. D o odrzucenia m etodyki Łow m iańskiego nie przekonują jednak historiozofia „wyjątkowego zbiegu okoliczności” (s. 58) i m ożliw ości jednostki władczej (s. 67). Przegląd „Początków państw słow iańskich” (s. 62 nn.) jest bezdyskusyjny, mniej zaś teoria „sypania w ielkich kopców ” i m anifestacyjnego w znoszenia grodów dla pokrzepienia serc grupy wykonaw­ ców. Podana data powstania tekstu tzw. G eografa Bawarskiego (dla drugiej redakcji?) — „ok. 848” — wzbudza ciekawość. Ostatnia pow ażniejsza propozycja (Krzysztof T. W i t c z a k 1993) jest odm ienna i także nie przekreśla wywodów Łowm iańskiego.

K oncepcja części II pt. „Z iem ie polskie w X w ieku” p olega na kolejnym om ów ieniu prowincji szczepowych, z których utw orzyło się nasze państwo. Studium Z ofii K u r n a t o w s k i e j „W ielkopolska w X w ieku i form o­ w anie się państwa p olsk iego” (s. 9 9 -1 1 7 ) otrzym ało dokum entację kartograficzną (10 planów i m ap). Odgrywa on a decydującą rolę w wywodach, prezentując m etodę geograficzno-historyczną, etapy i rozm ieszczenie w prze­ strzeni grodów sprzed 1000 r. Państw owotwórcza rola plem ienia Lędziców i G oplan została zanegowana. M ateriał archeologiczny z ostatniego półw iecza pozw olił poprzeć tezę, zgodnie z którą budowniczym państwa był zapew ne Siem om ysł, ojciec M ieszka, a w G nieźnie znajdował się ośrodek kultu pogańskiego (s. 103-105). „Budowa państwa gnieźnieńskiego, jako obszaru objętego jednolitym centralnym zarządem , jest ukończona najpóźniej w latach 6 0 .-7 0 .”, oczywiście X stulecia. D ecydow ać mają o tym ustalenia dendrochronologiczne; G niezno, Poznań, G iecz i Ostrów Lednicki rozbudow ano w latach siedem dziesiątych i osiem dziesiątych. Stwier­ dzenie: „Przyjęcie chrztu przez księcia M ieszka w 966 r. przyspieszyło procesy cywilizacyjne ziem polskich” s. 109) proponujem y uzupełnić. T o nawiązanie nierów nego, ale sojuszu, z cesarzem O ttonem I stało się progiem odbicia ku rozwojowi. W ichm an dobrze się w tym orientow ał (cf. W idukind). N ależy skonstatow ać, że tezy wystąpienia zgadzają się dobrze z przekazam i A n on im a Galla i Jana D ługosza.

W ładysław Ł o s i ń s k i na zadane pytanie „Pom orze — bardziej słow iańskie czy bardziej bałtyckie?” (s. 1 1 9 -141) odpow iedział merytorycznie, uzasadniając jeg o sw ojskość i sw oistość występującej tam kultury. W zajem ne oddziaływania w basen ie Bałtyku w IX -X I w. nie utworzyły jednorodnej strefy ponadregionalnej kultury. Trudna problem atyka pomorska została w yważona i przystępnie przedstawiona. W ykorzystano do tego obfitą literaturę (125 pozycji). W łaśnie solidna w iedza o Pom orzu na przełom ie tysiącleci jest bodaj bardziej potrzebna rzeszy historyków, badających i nauczających, niż częściej popularyzowane osiągnięcia archeologicz­ ne o początkach państwa Piastów. T o szlaki dalekiej wymiany i m iasta decydow ały o rozkwicie nadmorskiej

(4)

prowincji, ale nieprzypadkowo najważniejsze z nich pełniły funkcję ważnych ośrodków plem iennych (s. 121­ -1 2 5 ). „Na terytorium rozsiedlenia Słowian Z achodnich w IX -X w ieku jedynym rzeczywistym współtw órcą nadbałtyckiej strefy gospodarczej — czytamy — byli Słow ianie p ółnocnopołabscy i pom orscy”. Konstatacja powyższa stanow i niewątpliwy dorobek Lecha L e c i e j e w i c z a , jeg o współpracow ników i kontynuatorów. Są­ dzimy, że przedstaw ione fakty elim inują jed nocześn ie odśw ieżane pomysły o skandynawskim wkładzie w utw o­ rzenie Polski.

N a południu sprawy były bardziej skom plikow ane. D zieje M ałopolski w zaraniu państwowości opracował Andrzej B u k o , rozważając dwa etapy jej dziejów: czeski i polański (s. 14 3 -1 6 8 ), z konieczności wspom inając 0 preludium morawskim. Z adanie było trudne, zróbmy w ięc tylko protokół rozbieżności, co jest, a co nie jest łatw e d o przyjęcia. „Jedności terytorialnej” nie posiadały wów czas także inne prowincje szczepow e, nie tylko M ałopolska. D orzecze górnej W isły w niewielkim stopniu „niepokojone było najazdami koczow ników ”. Już Zygm unt W o j c i e c h o w s k i i Józef W i d a j e w i c z ogłosili M ieszka I budowniczym państwa. Jak wskazują wyniki wykopalisk, dziś oddać trzeba hołd także jego ojcu (s. 143). Z goda natom iast na w stępne w ydzielenie m ałego plem ienia, zam ieszkującego ziem ię sandom ierską, podporządkow anego zapew ne W iślanom w połow ie IX w. Sprawa wym aga zresztą dalszych studiów osadniczych; o środow isku przyrodnicznym z tam tego okresu w iadom o m ało (A leksander G i e y s z t o r 1967). Skarb grzywien siekieropodobnych z O kołu to zapew ne „ślad systemu skarbowego władzy doby plem iennej”. A le brakuje tutaj objaśnienia sprawy (s. 147), rozw inięcia ważnej myśli, brak jasnych w niosków. „Podobna sym bolika” wielkich kurhanów w różnych ośrodkach osadniczych — W iślan i Lędzian — oraz „dom niem any związek z atrybutami w ładzy” wymagają dalszych operacji badawczych 1 stosow nego krytycyzmu. D alej, „wielkie ośrodki kultu p ogańskiego” na ziem iach polskich mają nadal niewy­ starczającą dokum entację. Przypuszczenia o pobycie Kabarów w M ałopolsce nie zasługują na przypominanie. Także sform ułowanie: „Drugim obok C zechów p odm iotem etnicznym M ałopolski od schyłku IX do 1. połowy X w ieku byli praw dopodobnie Madziarzy” jest w ysoce niefortunne, chyba że pom ylono wyrazy w korekcie. M oże chodziło o podm ioty polityczne? (s. 152). N a pytanie: skąd przyszli do M ałopolski Piastowie? otrzymujemy zadawalającą podpowiedź: „W ielkopolska p ołudniow o-w schodnia była dogodnym obszarem do podjęcia pro­ cesu przyłączeniow ego M ałopolski”. Sandom ierz został zapew ne polańską bazą operacyjną przy przeprawie na W iśle. Jerzy W y r o z u m s k i (1992) zajęcie Sandom ierza przez Polan datuje na 973-979 r. Trzeba pow iedzieć, że rozważania o C hełm ie i Stołpiu wypadają niedobrze — graniczą z fantazją (s. 157-158) i są zbędne. U p o d o ­ banie do baraniny powinni m ieć nie erem ici z Bizancjum, ale m uzułm anie. M apa „Przypuszczalne kierunki ekspansji piastowskiej w M ałop olsce w schodniej” nie przedstawia się d ostatecznie czytelnie i w prowadza w błąd w sprawie zasięgu państwa Piastów na w schodzie w końcu X w. M ieszko I dysponował zapew ne całym Pobużem , aż po w ododział z D nieprem i D niestrem (Stefan M . K u c z y ń s k i 1962 i in.). W przeciwnym razie wzm ianka z 981 r. — o wyprawie na Lachów — m a m ało sensu.

D zieje Ś lą sk a w I X -X w . mają dużą literaturę. Sławomir M o ź d z i o c h w szkicu „Śląsk m iędzy G nieznem a Pragą” (s. 169-198, wraz z 8 m apam i i ilustracjami) zaprezentow ał zachęcającą tezę o związku plem ion, n ie­ zależnych aż d o podboju piastow skiego w latach osiem dziesiątych X w. (dendrochronologiczna data ok. 985 r.). H ip otezę poparł archeologicznym w yw odem o zbudowaniu w e W rocław iu, na zburzonym grodzie polskim , świątyni pogańskiej, podobnej d o obiektu z Gross R aden (s. 176-180). Istnienie silnego związku plem iennego na Śląsku poparł inną hipotezą, m ówiącą o przynależności do niego „Obrzan” (Pobarane z tzw. dokum entu praskiego z 1086 r.), tj. plem ienia z doliny Obry. Takie przypuszczenie m ożna brać pod uwagę, ale nie jest on o pew ne. Argum entacja za wystąpieniem reakcji pogańskiej na Śląsku wrocławskim w latach 1032-1033 oparta została głów nie na datow aniu jednej deski m etod ą dendrochroniczną oraz założeniu, że budynek z desek i plecionki, o rozmiarach 9 na 4,5 m, pow inien być świątynią, jeżeli okresow o przechowywano w nim tkaniny (lniane i jedw abne). H istoryka nęci m ożliw ość odkrycia drugiej (po W olin ie) świątyni pogańskiej, atoli trzeba zauważyć, że: 1) bunt pogański objął co najwyżej część Śląska, poniew aż biskupi wrocławscy przenieśli się do Ryczyna i tam rezydowali; 2) zniszczenie grodu piastow skiego w e W rocławiu i wygnanie biskupa rów nie dobrze, jeżeli nie najpewniej, spow odow ać m ogli Czesi (książe Brzetysław); 3) jedna deska ozdobnie profilowana, ukryta (?) w m ierzwie w pobliżu rzekomej świątyni, nie stanow i argum entu dostatecznego; 4) tkaniny, także jedw abne, były na Śląsku przedm iotem handlu i znane są z wykopalisk.

W ym iana handlow a prowadzona przez W rocław została dobrze pośw iadczona od IX w. M ów ią o tym: tekst „G eografa Baw arskiego”, skarby archeologiczne i niektóre wyroby, sprow adzane głów nie z M oraw i Czech. Biskupstw o wrocławskie odbudow ał Kazimierz O dnow iciel po odzyskaniu Śląska, co nie wyjaśnia przyczyn

(5)

w cześniejszego usunięcia czy wygnania biskupa. W brew sugestiom m ożliw ości interpretacyjne są ograniczone;

regnum a b la tu m , o które upom niał się Brzetysław, nie m ogło być dom inium Sławnikow iców z północnych Czech.

Sprawa łączy się zresztą z ustaleniem , jakie tereny sporne p ozostały pom im o strat terytorialnych w rękach władcy praskiego, gdzie znajdowały się dwa okręgi (duas regiones) (Jan T y s z k i e w i c z 1986). W rezultacie trzeba pow iedzieć, że otrzymaliśmy interesującą dyskusję z dotychczasowym i poglądam i (nie wszystkim i), nie wyklu­ czającą w przyszłości sukcesu przedstawionych hipotez. Słabą stroną rozważań M oździocha jest całkowite pom inięcie dziejów Śląska G órnego, raciborsko-opolskiego.

Obraz M azow sza w X w. pióra Marka D u l i n i c za (s. 199-220) podbudowany został agnostycyzmem: źródeł pisanych brak, nic pew nego nie w iadom o, w oln o w ięc przedstawiać różne przypuszczenia. O wocniejszy byłby pozytywny krytycyzm, b o jeżeli przed 1000 r. Piastow ie opanow ali całe Pom orze z ujściem W isły, Śląsk i M ałopolskę (do 989 -9 9 0 r.), to trudno wątpić, że nie podporządkowali sobie nizinnego M azowsza. W rekon­ strukcji sytuacji zabrakło śm iałości albo erudycji, tzn. dostrzeżenia faktu, że całe środkowe P obuże znajdowa­ ło się w rękach Chrobrego. N ieuw zględniono m onografii: Janusza B i e n i a k a (1963), Jana T y s z k i e w i c z a (1974), nie zostały także wykorzystane rozdziały tyczące V I -X w. w „Dziejach M azow sza d o 1526 roku”. Z e zdania: „Bezpośrednio na w schód od granic X I-X II-w ie c z n e g o M azow sza nad środkowym Bugiem , już od początku średniow iecza rozwijał się region kulturowo i politycznie związany z w schodnią częścią Słowiańszczyz­ ny” (s. 203) lepiej odrzucić wszystkie rzeczowniki i przyrostki, niż pytać o ich interpretację. A rch eolog powinien znać wyniki wykopalisk: kiedy zbudowano ruski gród w D rohiczynie i w jakich okolicznościach. Co prawda dalej czytamy: „W łaściw ie nie w iem y, jak daleko na zachód R uś wkraczała w dorzeczu Bugu w X w ieku” (s. 208). Tutaj brakuje znowu m onografii Józefa S k r z y p k a (1962), Andrzeja N o w a k o w s k i e g o (1972) i M ichała P a r - c z e w s k i e g o ( 1 9 9 1 ) . N ie widać też logiki w dywagacjach o „tranzytowym szlaku handlow ym ” w zdłuż W isły, Bugu i Prypeci w X w., b o zakłada to ślepotę Piastów, św iadom ie pozostawiających M azow sze poza sw oim i granicami. Wyjściem z tych sprzeczności m oże być przyjęcie koncepcji tzw. pertynencji płacących trybut Gnieznu, na których to przyległościach kluczow e grody powinny były zostać obsadzone przez załogi piastowskie. D o łą ­ czon e mapy: „Państwo gnieźnieńskie w edług D agom e iu d ex” oraz „Etapy i kierunki ekspansji piastowskiej na M azow szu w X - X I w ieku” uwypuklają niespójność rozważań, tzn. sugestie, jakoby P iastow ie opanow ali M azo­ w sze prawobrzeżne dopiero po 990-1000 r. D laczego do „państwa gnieźnieńskiego” M ieszka I na w schodzie w chodziły puszcze na prawym brzegu Narwi, M iędzyrzecze Łom żyńskie i obszar do źródeł Liwca, trudno znaleźć wytłum aczenie. Czyżby chodziło o późniejszą granicę z W ielkim K sięstw em Litewskim? T eza o ekspansji Pia­ stów na M azow sze w celu kontrolow ania szlaku na R uś nie jest nowa. Sądzimy nawet, że należy ją rozwinąć: to Piastow ie zadbali o handel bużański, nawiązując bezpośredni kontakt z Kijowem, w górę B u g u ,a le rów nież przez Brześć, M uchaw iec i z biegiem Prypeci. W tedy przecież, w końcu X w. zlikwidowano strefę przejściową, którą tworzył związek plem ion Lędzian, dzieląc ich terytorium m iędzy G niezno i Kijów. A utor kluczy z konkluzjami: „Zatem rubież W isły przekroczono w końcu X w ieku” (chodzi o Bródno Stare — W arszawa) (s. 211), a dalej: „Proces ten [tj. opanowywanie M azow sza przez Piastów — JT] rozpoczął się w 3. ćwierci X w ieku i — jeżeli wierzyć danym D agom e iudex — zakończył się ok. 990 roku” s. 215). N ie jest jasne, czy chodzi tutaj o M azow sze płockie, czy terytorium z ok. X I-X II w ., w każdym razie na zachód od N urca i górnego Liwca. T eza o Święcku jako pogranicznym grodzie z Rusią w X II-X III w. zbyt łatw o godzi się w rozważaniach z ustaleniam i dendro- chronologicznym i (914 i 967 r.), tzn. z budow aniem tutaj um ocnień w czasach Siem om ysła i M ieszka I. Gdyby ustalenia dendrochronologiczne dla grodów M azow sza traktować jako w ysoce praw dopodobne, to w iele rozwa­ żań z konferencji należałoby poprowadzić od nowa. N a „Starym M azow szu” grody budow ano przed 920 r. (Tom asz W a ż n y 1999); albo już broniono się przed Piastami, albo w alczono z G oplanam i rządzonym i przez Popielidów .

N ajobszerniejsza, III część publikacji pt. „N ow e m etody badań” (s. 2 6 1 -4 2 9 ) powinna raczej nosić tytuł „N ow e ustalenia w św ietle różnych m eto d ”. A utorzy pokazali bow iem now ości ze sw oich specjalistycznych war­ sztatów: Jacek B a n a s z k i e w i c z , „Tradycje d yplom atyczno-plem ienne Słowiańszczyzny P ółn ocn ej” (s. 261­ -2 7 8 ); Teresa R y s i e w s k a , „Struktury pokrewieństwa utrwalone na cm entarzyskach” (s. 279-301); M ichał K a r a i M arek K r ą p i e c, „M ożliw ości datow ania m etodą dendrochronologiczną” (s. 303-328); Stanisław K u r n a t o w s k i , „Studia osadnicze nad strukturą zasiedlenia i gospodarką” (s. 329-350); Stanisław S u c h o ­ d o l s k i , „Początki rodzim ego m ennictw a” (s. 3 5 1 -3 6 0 ) i T eresa R o d z i ń s k a - C h o r ą ż y , „Co nam m ówi architektura m urowania?” (s. 3 61-390). Każde w ystąpienie pobudziło do rewizji w yobrażeń i w iedzy, każde w zbogaciło słuchaczy i zachęciło d o dyskusji. O gólnie rzecz ujmując należy ostrzec historyków, że b ez stosow ­ nego przygotowania nie sposób trafnie wykorzystać m ateriałów antropologicznych i ustaleń

(6)

dendrochronolo-gicznych. D la historyka pracującego w zawodzie najpłodniejsze są, naszym zdaniem , z tej części publikacji rozważania Banaszkiewicza i Suchodolskiego. Jakże różne w materiałach i m etodach badawczych, jakże ciekawe i dobrze napisane.

N a konferencji i w wydanej książce dużo miejsca — ok. czwartej części całości — zajęła dyskusja (s. 73-96, 2 2 3-257, 3 91-429). Potrzeby wymiany opinii i argum entów były zresztą zaspokojone. W ob ec naporu nowych koncepcji i nowych informacji dyskutanci okazywali powściągliwość, czasem zbyteczną. P odniesiono tę sprawę w aspekcie konfliktu pokoleń (s. 42 8 -4 2 9 ), chociaż rzecz należy raczej d o sfery erudycji i odm iennych dośw iad­ czeń zawodowych, głów nie warsztatowych. „M łodzi gniew ni” profesorow ie są żądni sukcesu i nie zawsze chcą pam iętać, że liczące się słow o nauki nie zawiera się w yłącznie w publikacjach ostatniego dw udziestolecia. G łos zabrało bodajże dw udziestu dyskutantów, kilku parokrotnie; z piętnastu referentów tylko troje dało krótką replikę. O aparacie naukowym dostarczonych referatów, a nawet w ypow iedzi dyskusyjnych (danych do druku) trzeba pow iedzieć z uznaniem: jest bogaty i często trójstopniowy. Tworzą go: przypisy, m ateriał dokumentacyj­ ny (mapy, plany, wykresy, ilustracje) i — najczęściej — bogata bibliografia. N iestety, są wśród badaczy przypadki m ieszania w tych zestawach wydawnictw źródłowych z opracowaniam i czy d ołączenia publikacji popularnych. Są to potknięcia, które dla dobra całości redakcja pow inna w yelim inow ać przed drukiem.

W podsum ow aniu H enryk S a m s o n o w i c z (s. 433-441 i wersje: rosyjska i niem iecka) starał się ułożyć tezy referentów w pewną całość. Entuzjastom koncepcji o nagłym powstaniu państwowości polskiej zadał retoryczne pytanie: „Czy mamy odrzucić przekaz A nonim a Galla o trzech pokoleniach w ładców poprzedzają­ cych M ieszka”? Skarcił też neonorm anistów (s. 437), przypomniał rozwiązanie, że to zapew ne sam e elity m ałopolskie i śląskie opow iedziały się za przynależnością do państwa gnieźnieńskiego. Z e stwierdzeń podanych w „Podsum ow aniu” warto w ydobyć jeszcze jedno: w ożywionym handlu I X -X w. w yw ożono z ziem polskich i zapew ne sprzedawano ludzi. M łoda Europa była prężna dem ograficznie. Jeżeli ta diagnoza nie jest oczywista, to podobny stan rzeczy wystąpił z pew nością później, przybrał form ę dostarczenia ludzi M on gołom , a następnie uprowadzania podczas najazdów Tatarów i Turków tysięcy m łodzieży i dorosłych w jasyr. N ależy zgodzić się, że sesja kaliska odbyta w tysiąclecie decyzji utw orzenia K ościoła polskiego stanow i hołd oddany budowniczym n aszego państwa i wszystkim badaczom jego najwcześniejszych dziejów.

Jan Tyszkiewicz Uniwersytet W arszawski Instytut Historyczny

S o p h ia M e n a c h e , C le m e n t V, „C am bridge S tu d ies in M ed iev a l L ife and T h o u g h t, F o u rth S e r ie s”, C am b ridge 1998, s. X IV , 351.

W ydawana przez U niw ersytet w Cambridge seria wydawnicza „Cambridge Studies in M edieval Life and T hought” m a już ponad osiem dziesięcioletnią tradycję. W ram ach obecnej, czwartej już edycji, której redakto­ rem jest profesor historii średniowiecznej U niw ersytetu w Sheffield, D . E. L u s c o m b e, nadal publikuje się wybitne prace badaczy-m ediew istów , dotyczące szerokiej gamy działalności ludzkiej, poczynając od ekonom ii politycznej, na historii idei kończąc.

N iedaw no w ramach w spom nianego wydawnictwa ukazała się książka Sophii M e n a c h e, pośw ięcona jednej z najciekawszych postaci, jakie zasiadały na tronie papieskim w wiekach średnich — K lem ensow i V . Jest to praca tym bardziej godna uwagi, że m ożna zauważyć niem al program owe dążenie autorki d o pokazania działalności tego nam iestnika św. Piotra i okresu w dziejach K ościoła rzym skiego, w którym przyszło mu rządzić, w sposób zupełnie nowy.

Rozprawa M enache składa się z siedm iu zasadniczych rozdziałów, które są poprzedzone autorskim w prow adzeniem oraz zam knięte krótkim posłow iem mającym charakter zw ięzłego podsum owania. Książka

Cytaty

Powiązane dokumenty

Among the topics we could find: an overview of the 21 st century’s children’s literature published in Spain; the interplay of word and image in picturebooks, illustrated books

Wyniki badań dotyczące drugiego problemu badawczego, czyli czy władza organizacyjna w spółkach Skarbu Państwa jest sprawowana przez podmioty odpowiedzialne za ich wyniki i

At least, it should be explained that to check whether two variables describing the state of distribution systems (the percentage of currently unavailable items in simulation

Omdat de parameters en constanten dezelfde zijn als in het SAWES-model wordt voor meer detail verwezen naar het SAWES rapport, SAWES functies zoals temperatuur,

Jeśli jest tak, że rozwój, człowieka w jakimkolwiek wymiarze może dokonać się tylko przez działanie (a przecież innej drogi człowiek nie zna), .to warunkiem

Published four years after his death, this volume exa- mines Pope John Paul II’s rhetoric as it occurs in four contexts: media presence, social justice, political life, and

Perspektywy aplikacji etnometodologii w naukach pedagogicznych: szkic 23 zainteresowanie Goffmana technikami, przez które działający wytwarzają wrażenia w trakcie sytuacji