D
Y
S
K
U
S
J
E
STANISŁAW PIEKARCZYK
O d społeczeństwa barbarzyńskiego do feudalnego. Wczesnośredniowieczna Norwegia
(Na marginesie prac A. J. Guriewicza)
Problem atyka licznych publikacji A. J. G u r i e w i c z a , historyka radzieckiego średniego pokolenia, ucznia E. A. K o s m i n s k i e g o , zasługuje na zainteresowanie także ze strony historyków polskich. P odejm u je ją autor w książce „W olne chłop stw o feudalnej N orw egii” 1, jak również w e w cześniej opublikow anych artykułach „N iektóre aspekty badań z historii społecznej” 2 oraz „O góln e praw o i konkretna praw idłow ość w historii” 3, w reszcie w dwóch ostatnich pracach „Przyczynek do dys ku sji o przedkapitalistycznych form acjach społecznych: form a cja i układ” 4 i „P ro b lem w łasności ziem i w przedfeudalnych i w czesnofeudalnych społeczeństwach Europy zachodniej” 5. W szystkie, pozornie niejednolite pod względem tem atycznym , publika cje łączy form ułow ane e x p ressis verbis dążenie do w yjścia z zaklętego kręgu sche m atów, do rozbudow y i uściślenia aparatury p ojęciow ej historyka, do rozwinięcia argum entacji stosowanej przy m otyw acji poszczególnych zjawisk. Gdy zaś analiza tych ostatnich nie mieści się w utartych ramach, w sposób nowatorski p róbu je on rozwinąć interpretację podstaw ow ych założeń m etodologicznych.
Zasadniczym problem em , który interesuje Guriewicza, jest różnorodność form kształtowania się feudalizm u w Europie, szczególnie północnej i zachodniej. Przeno sząc ją na płaszczyznę problem atyki ontologicznej form ułuje ją szerzej jak o zagad nienie różnorodności form rozw oju społecznego 8 — m on o- czy polilinearyzmu tego rozw oju — chciałoby się powiedzieć. Ta sama problem atyka w ystępuje także na płaszczyźnie epistem ologicznej w postaci dążenia do uchw ycenia granic i m ożliwości stosowania ogólnych kategorii materializmu historycznego, takich jak form acja i układ, przy objaśnianiu konkretnych zjaw isk historycznych. Szczególnie przekony w a ją co brzmią zastrzeżenia Guriewicza przeciw ko mieszaniu dw óch poziom ów m yśle nia: abstrakcyjno-logicznego (zgodnie z przyjętą u nas term inologią: m odelow ego 7) i konkretno-historycznego, powiązane z postulatem badania realiów i eksplikacji bez odw oływ ania się do „ogólnych praw ” 8.
Do sform ułowania pow yższych postulatów doprowadziła autora analiza rozw oju stosunków feudalnych w Norwegii. Na om ówieniu najw ażniejszych problem ów tego
1 S w o b o d n o j e k r i e s t j a n s t w o f i e o d a l n o j N o r w i e д ії, M o s k w a 1967. 2 N i e k o t o r y j e a s p i e k t y i z u c z e n i j a s o c j a l n o j is t o r i i ( o b s z c z e s t w i e n n o - i s t o r i c z e s k a j a p s i c h o - lo g ija ) , „ W o p r o s y I s t o r i i ” [ W I ] , 1964, n r 10, s. 51—68. 3 O b s z c z i j z a k o n i k o n k r i e t n a j a z a k o n o m i e r n o s ť w i s t o r i i , W I 1965, n r 8, s. 14—30. ί К d i s k u s s i i o d o k a p i t a l i s t i c z e s k i c h o b s z c z e s t w i e n n y c h f o r m a c l j a c h : f o r m a c l j a i u k ł a d , „ W o p r o s y F i l o s o f i i ” 1968, n r 2, s. 118— 129. 5 P r o b l e m a z l e m l e l n o j s o b s t w i e n n o s t i w d o j i e o d a I n y c h i r a n n i e f i e o d a l n y c h o b s z c z e s t w a c h Z a p a d n o j J e w r o p y , W I 1968, n r 4, S. 88— 105. 6 O b s z c z i j z a k o n , s. 21 n . 7 P o r . n p . W . K u l a , A n a l i z a m o d e l o w a w h i s t o r i i g o s p o d a r c z e j , „ H i s t o r y k a ” t. I, 1967, s . 41— 49. P o r . t a k ż e P . S z t o m p k a , O p o j ę c i u m o d e l u w s o c j o l o g i i , „ S t u d i a S o c j o l o g i c z n e ” 1968, n r 1, s. 27— 59. 8 К d i s k u s s i i , s. 118 n .
rozw oju w ypadnie się przeto zatrzymać, b y w ten sposób stw orzyć punkt w y jścia dla dalszych uwag.
Sam tytuł książki sugeruje, w jakim kierunku rozw ijać się będą badania G u - riew icza i w czym dostrzega on podstaw ową różnicę m iędzy stosunkami feudalnym i w Europie zachodniej i w N orw egii: w centrum jego uwagi pozostaną w oln i c h ło p i0. Idzie mu o prześledzenie dlaczego, mim o utrzymywania się przez długie w ieki w o l ności osobistej podstaw ow ej masy ludności Norwegii, w kraju tym rozw ijały się stosunki feudalne, prawda że specyficzne, odbiegające znacznie od kontynentalnych, ale jednak dające się określić jako takie.
Tak nakreślony w e Wstępie (który ponadto referu je jego wcześniejsze badania 10 obejm ujące okres W ikingów, w ykraczający poza ramy chronologiczne książki) cel badaw czy skłonił autora do w ysunięcia na czoło zbadanie sytuacji społecznej nor w eskich dzierżawców, leilendingar (l.p. leilending). Do tej warstw y przeszła w ciągu wczesnego norweskiego średniowiecza, a w ięc m niej w ięcej do początków X III w ., przeważająca część norweskich bonder. Skąpość innych materiałów zmusza Gurie- w icza do analizy norweskich pom ników praw nych: zw odów praw prow incjonalnych i spisanego w 1274 r. prawa krajow ego. P orów nując dotyczące dzierżaw ców posta nowienia poszczególnych zw odów autor doszedł do wniosku, że w Gulapingslov, p o chodzącym w zachowanej redakcji z połow y X II w., ale posiadającym ewidentnie starszą metrykę, brak jest danych, które w skazyw ałyby na wyraźniejsze różnice społeczne m iędzy dzierżawcami i bonder. Analiza niektórych postanowień pozwala mu nawet na w yrażenie poglądu, jak oby wzajem ne dzierżaw y części ziem i pom iędzy poszczególnych bonder nie b y ły wyrazem w ystępującego w ich obrębie zróżnicow a
nia ekonom icznego, a m ogły b y ć w yw ołane przem ijającym i czynnikami Natomiast
w okresie późniejszym , z którego pochodzą dwa pozostałe pom niki prawne, F rosta- pingslov i L andslov, sytuacja zmienia się wyraźnie. W obrębie bonder postępuje zróżnicowanie: niew ielka ich część przeszła do grupy höldar 12, ogół natomiast zbliżał się do utraty ziemi lub tracił ją rzeczywiście przekształcając się w dzierżawców, upraw iających ziemię należącą do w ielkich właścicieli: króla, kościoła i możnych. W źródłach tego okresu byli oni określani terminem landzdróttin, który (w sw ym drugim członie 13) w yraźnie podkreślał nadrzędność w łaściciela w stosunku do leilen - dinga.
A jednak, mimo wszelkich ograniczeń, które autor skrupulatnie analizuje 14, dzier żaw cy norwescy, w przeciw ieństw ie do chłopów kontynentu europejskiego, nie utra cili osobistej w olności. W szczególności przysługiw ało im praw o dochodzenia sw ych roszczeń w stosunku do pana na thingu — w iecu sądowym .
Po w yeksponowaniu w ten sposób podstaw ow ej różnicy m iędzy feudalizm em nor weskim i zachodnioeuropejskim Guriewicz w dalszym toku sw ej książki zajm uje się zagadnieniem stosunku państwa do chłopów . Na czoło sw ych rozważań w ysuw a on tu skom plikowane i od dawna w literaturze dyskutowane zagadnienie związane z interpretacją przekazu islandzkiego sagamadra Snorre Sturlusona. Zgodnie z jego relacją zjednoczyciel Norwegii, Harald Pięknowłosy, miał jak oby „zagarnąć od
o W e w s z y s t k i c h j ę z y k a c h s k a n d y n a w s k i c h w y s t ę p u j e r z e c z o w n ik bonde (1. m n . bonder), k tó r y r a c z e j p o k r y w a s ię z p o l s k i m k m i e c i e m .
10 Z w r ó ć m y t u z w ł a s z c z a u w a g ę n a n a s t ę p u j ą c e : Bolszaja slem ja w Slew lero-Zapadnoj N orw iegii w ra nn leje sried niew iekow ie, „ S r i e d n i j e W i e k a ” [ S W ] t . V I I I , 1956; Norw ieżskaja obszczina w ra nn leje sried n iew iek ow ie, S W t . X I , 1958; A rch a lczesklje fo rm y ziem lew ładlenija w ju go-zapad noj N orw iegii w VIII—X w ., „ U c z o n y j e z a p is k i K a l i n i n s k o g o p i e d a g o g i c z e s k o g o i n s t it u t a ” z . 26, 1962.
11 Sw obod noje k riestja n stow o, s. 45 n .
12 O t y c h o s t a t n ic h p o r . A . J . G u r i e w i c z , N orw ieżskije bondy w X I—X II w iekach,
S W t . X X I V , 1®63, s . 32 n .
13 D r o t t (p o r . s ło w ia ń s k ą d r u ż y n ę ) o z n a c z a ł p o c z ą t k o w o n a c z e ln ik a d r u ż y n y , p ó ź n i e j t a k ż e k r ó l a .
W C Z E S N O Ś R E D N I O W I E C Z N A N O R W E G IA
153
wszystkich bonder ich całą własność dziedziczną” — oS a l15. Dzięki wciągnięciu do interpretacji tego przekazu literatury skaldycznej udało się autorowi ustalić, że już w pierw szej połow ie X I w . pojaw iają się nowe elem enty w określaniu w ładzy k ró lew skiej w Norwegii. Poczynając od Olafa Haraldssona królow ie opiewani są w pieś niach skaldów jako „pan ow ie” — l&nardróttin całego kraju. Określenia te odpow ia dają przeto — jak m ogliśm y się przekonać — późniejszym nazwom używanym na określenie w łaściciela ziemi w odniesieniu do leilendingów. Na tej podstawie G urie- w icz w ysunął wniosek, iż właśnie w pierw szej połow ie X I w. królow ie norwescy uzurpow ali sobie zwierzchnie prawa do ziemi, których realizacja sprowadzała się do narzucania bonder ciężarów w postaci darów i podatków. W św iecie p o ję ć islandz kiego sagamadra proces ten, przeniesiony bezpodstawnie na czasy Haralda P ięk n o- w łosego, rysow ać się miał jako konfiskata ziemi dziedzicznej bonder. W kręgu spo łecznego doświadczenia X III-w ieczn y ch Islandczyków utrata w łasności prowadziła przecież do przekształcenia bonde w oddającego rentę dzierżawcę.Interpretacja Guriewicza może budzić jednak zastrzeżenia. Jej przesłanką jest traktowanie kilku w ypow iedzi skaldów jako odbicia rzeczywiście zachodzących p ro cesów. W iąże się to z przejętą przezeń od S t i e b 1 i n -K a m i e n s k i e g o koncep cją 16, om ówioną przez naszego autora szerzej w rozpraw ce „Początek epoki W ikin gów (Problem y życia duchow ego Skandynawów IX wieku. Fakty i hipotezy)” 17, w edług której skaldow ie norwescy i islandzcy operow ali w yłącznie światem p ojęć i sym boli powszechnie znanym w społeczeństwie, w którym żyli. Nie byli w ięc oni poetam i-tw órcam i w późniejszym znaczeniu tego terminu. Czy jednak tak b y ło istotnie? Brak m ateriałów utrudnia jednoznaczną odpow iedź na to pytanie. Pewne jest wszakże, że skaldowie, przynajm niej znaczna ich część, by li związani ze środo w iskiem dworskim poszczególnych konungów i w sposób m niej lub bardziej św iado m y m ogli w sw ych pieśniach w yrażać nie tylko obiegow e wyobrażenia i sym bole, ale także tw orzyć nowe, odpow iadające kręgom, do których należeli. P rzyjęcie p o ło w y X I w. jak o okresu, w którym rzeczywiście p ojaw ił się nowy, dodajm y bardzo ważny, element pojm ow ania w ładzy królew skiej, sugeruje ponadto znaczne upow szechnienie się już w ów czas stosunków dzierżawy ziem i i to takich, o jakich m ów ią dopiero późniejsze zw ody praw.
Ten w ięc fragm ent rozpraw y Guriewicza należy uznać za dyskusyjny, przyn aj mniej jeżeli idzie o okres, w którym w ystąpiło opisywane przezeń zjawisko łączenia danin i podatków na rzecz króla z uzurpowaniem sobie przezeń praw zwierzchnich do terytorium państwa. Dodajm y, że w Szw ecji pierwszego, lepiej na podstawie źródeł znanego, króla Olofa Skötkonunga (początek X I w.) w yposażono znacznie później w przydom ek „Z b iera ją cy podatki” . Nastąpiło to jednak bodaj dopiero w okresie powszechnego przekształcenia dawnego obowiązku uczestniczenia w w ypraw ach m orskich w stałe p o d a tk i18.
Autor nie ograniczył się do pokazania, jak powstało pojęcie zwierzchności tery torialnej k rólów norweskich. Przedstawia także, na czym polegały form y realizacji tego prawa w postaci danin i podatków. W ykształciły się one z sięgających jeszcze bodaj czasów plem iennych zw yczajow ych uczt veizlur (l.p. veizla) o rytualnym cha rakterze, organizowanych przez bonder na rzecz konungów objeżdżających swe tery torium. Uczty te połączone były z wym ianą p o d a rk ó w 19. Z biegiem czasu nabrały one charakteru obligatoryjnego, przekształcając się w uciążliw y obowiązek stacji, a do
is Tamże, s. 93. 16 M. I. S t i e b 1 i n-K a m i e n s k i j , P r o i s c h o ż d i e n i j e p o e z i i s k a l d ó w , „Skandinaw skij S borník” [SS] t. III, 1958, s. 175—201. 17 N a c z a ło e p o c h l W i k i n g ó w ( P r o b l e m y d u c h o w o j ż l z n i S k a n d l n a w o w IX w i e k a . F a k ty i gipotezy), SW t. XII, 1967, s. 130 n. 18 S. В o 1 i n, O m n o r d e n s ä l d s t a h i s t o r i e f o r s k n i n g, S t u d i e r o v e r d e s s m e t o d i k o k k ä l l v a r d e , ,,Lunds Universitetets Ä rsskrift” , N . F. v o l . І, В. 27, nr 3, Lund 1931, s. 153, przyp. 49.
brow olne podarki na rzecz króla przerodziły się w daniny i podatki. Oddawane były one nie tylko bezpośrednio królow i, ale także jego urzędnikom, stając się jednym z podstaw ow ych źródeł ich dochodów. Niemniej jednak królew scy lendir menn, taką bow iem nazwę m ieli oni w Norwegii, nie zdołali uzyskać praw dziedzicznych do tego rodzaju dochodów.
W ten sposób w eksploatacji w olnego chłopstwa w N orw egii szczególną rolę ode grał, zdaniem G u riew icza 20, rozw ija ją cy się i um acniający aparat państwowy. R ów nocześnie zmieniła się zasadniczo treść i fu n k cje w olności bonder, a przysługujące im prawa przekształciły się w dokuczliw e ciężary. Tak w ięc szczególnie uciążliwy był dla bonder obowiązek uczestniczenia w w iecach sądowych, thingach. Długotrwałe thingi, odbyw ające się w m iejscow ościach niekiedy odległych od m iejsca zamieszka nia poszczególnych bonder, odryw ały ich od pracy produkcyjnej. W X II w. część uboższych bonder, m ianow icie ci, którzy nie posiadali w ystarczającej siły roboczej, zw olnieni zostali od tego obowiązku.
Jeszcze cięższe było dla w olnych bonder uczestnictwo w w ypraw ach w ojennych, leiÖangr w oddziałach pieszych i flocie. Z ogólnoskandynawskim obowiązkiem lei- Öangr łączyła się także spoczyw ająca na bonder pow inność budow y okrętów, w yposa
żenia ich i dostarczania prowiantu dla z a ło g i21. W X II i X III w. obowiązek ten uległ przekształceniu w stały podatek. Nie zwolniło to jednak bonder całkow icie od fu n k cji m ilitarnych. W Norwegii, jak to form ułuje G u riew icz22, nie doszło do całkow itego społecznego podziału pracy m iędzy ludźmi zajm ującym i się działalnością produk cyjn ą i militarną.
Opisywane przez autora przemiany doprow adziły Norw egię pod koniec X II i na początku X III w . do długotrw ałych w alk społecznych, analizie których poświęcił on ostatni rozdział swej książki. A czkolw iek wzniecane przez ubożejących bonder i różnego rodzaju elem enty zdeklasowane, w swym ostatecznym rezultacie stym ulo w a ły one dalszy rozw ój feudalizm u w tym kraju: zw ycięscy przyw ódcy powstań tw o rzyli nową arystokrację, zainteresowaną w e wzm ocnieniu w ładzy królew skiej. W ojny ponadto przyczyniały się do gospodarczego zubożenia przez różne siły grabionych bonder. Przyspieszało to ich ekspropriację. Natomiast wzm acniała się warstwa urzęd nicza, której poparcia udzielała władza królewska, zainteresowana w poszerzaniu sw ej bazy społecznej.
Dysponując przedstawionym i tu w skrócie w ynikam i badań nad wczesnośrednio w ieczną Norwegią wysunął Guriewicz szereg tez, których udowodnienie posiada znaczenie w ykraczające poza historię tego kraju. Różnic między feudalizm em nor w eskim i zachodnioeuropejskim nie można bowiem , jego zdaniem, sprowadzać w y łącznie do jakiejś „sp ecyfik i” , odbiegającej od ogólnej „praw idłow ości” 23. Jest ona raczej w yrazem „niezw ykle w ielk iej heterogeniczności form społecznych w staro żytności i w wiekach średnich” 24. Form ułując dokładniej powyższe stwierdzenie re prezentuje autor w pełni chyba słuszny pogląd, iż społeczeństwa barbarzyńskie, a w ięc takie, w których nastąpił już w zasadzie rozpad w spólnoty rodow ej, kryły w sobie różne potencjalne m ożliw ości rozw ojow e. R ozw ój ten m ógł p ójść w kie runku przekształcenia ich w społeczeństwa niew olnicze (i to raczej w yjątkow o), a także w feudalne typu zachodnioeuropejskiego, lub wreszcie północnego.
U stroju powstałego w poszczególnych państwach wczesnośredniow iecznej Europy w w yniku przekształceń społeczeństw barbarzyńskich nie można jednak uważać za sw ego rodzaju czaso-przestrzenną historyczną „reifik a cję” ·— by użyć zgodnego z polską tradycją filozoficzną odpowiednika terminu priesuszczestw lenije —· „fo r
so S w o b o d n o j e k r i e s t j a n s t w o , s. 195 n. 21 T a m ż e , s. 166 n .
22 T a m ż e , s . 191 n . 23 к d i s k u s s i i , s. 11$. 24 T a m ż e , s . 121.
W C Z E S N O Ś R E D N I O W I E C Z N A N O R W E G IA 155
m a cji feu daln ej” ze w zględu na zbyt w ysoki stopień abstrakcyjności kategorii m ate rializmu historycznego i operacji logicznych (powiedzielibyśm y raczej modelowych), k tórym i się on posługuje. W konsekw encji nieporozumieniem jest traktowanie w szel kich niezgodności konkretnych zjaw isk i procesów z tą kategorią jako „anom alii” . Tego rodzaju nieporozumienia w ystępują nader często, zdaniem Guriewicza, zwłasz cza w różnych kompendiach. Stanowią one dow ód nie tylko schematyzmu history k ów , ale także nieodróżniania przez nich dwóch płaszczyzn myślenia: abstrakcyjno- logicznej i konkretno-historycznej.
„P różnię” (zazor) między abstrakcyjnym i kategoriam i i zjaw iskam i historycznymi m ożna jednak w ypełnić, posługując się konkretyzującym , uzupełniającym i m od y fi kującym pojęcie form a cji pojęciem „układu” . Ten ostatni w odniesieniu do feudaliz mu nie może oznaczać, co autor z naciskiem podkreśla, jakichś okresów przejścio w y ch między form acjam i. Heterogeniczność form społecznych feudalizm u tak w Euro pie północnej, jak i zachodniej można bow iem sprowadzić do jego permanentnej „w ielouk ładow ości” . Jej podstaw ow y przejaw polegał na w ystępowaniu w ielkiej ro dziny w postaci w ielkorodzinnej własności ziemi, ograniczającej znacznie sw obodne dysponow anie nią przez jednostkę. Zjaw iska tego rodzaju można stw ierdzić poza N orw egią, np. także w Anglii 25.
Zgoda na tę część w y w od ów Guriewicza, w której przestrzega on przeciw ko m e chanicznem u przenoszeniu w spółczesnych nam p ojęć na wczesne średn iow iecze2e. D użo słuszności ma, gdy — za M a r k s e m — m ów i o powstaniu rynku ziemi i o p eł
nym przekształceniu się jej w tow ar dopiero w kapitalizm ie21. Jednak z rezerwą m usim y odnieść się do poglądów Guriewicza, jak oby przytaczane przezeń źródła świadczące o w ystępow aniu nawet znacznych ograniczeń alienacji ziemi — do tego bow iem sprowadzają się jego głów ne materiały dow odow e — stanow iły dostatecznie siln y argument na rzecz „wifeloukładowości” średniowiecza, przynajm niej takiej, w m yśl której nawet rozpadająca się wielka rodzina m iałaby b y ć funkcjonującym w feudaliźm ie elem entem dawnej form acji.
Istnienie rodu, podstaw ow ej jednostki społecznej, nie m oże b y ć kwestionowane. W Skandynawii osadnictw o rodow e czytelne jest na podstaw ie w ykopalisk archeolo g icz n y c h 28. Natomiast masowe w ystępow anie w ielk iej, ściślej: trzypokoleniow ej ro dziny, w yd a je się m ało praw dopodobne. Na przeszkodzie stała tu zbyt niska prze ciętna długość życia ludzi wczesnego średniowiecza. Rodzina trzypokoleniow a mogła bow iem fu n k cjon ow ać jedynie w ów czas, gdy rodzice dożywali małżeństwa swych dzieci i doczekiw ali się w nuków , prowadząc wspólną gospodarkę. W prawdzie na przeciętną długość życia w pływ ała w średniowieczu w ysoka śmiertelność niemowląt, m im o to trudno przypuścić, by np. w Skandynawii ludzie m ogli żyć średnio dłużej niż 30 lat, tj. dwukrotność lat sprawnych. W znacznie liczniejszym kolektyw ie rod o w ym , złożonym z kilkudziesięcioosobow ej grupy m ieszkających i gospodarujących w spólnie krewnych, trójpokoleniow ość była ze statystycznych pow odów możliwa: w takiej grupie m ogły znaleźć się jednostki z pokolenia najstarszego, które przej m ow ały fu n kcję kierow ania rodem. Dlatego też zjawiska opisywane przez
Gurie-25 A n g l o s a k s o ń s k i ) f o l k l e n d i d r i e w n i e n o r w i e ź s k i j o d a l ( o p y t s r a w n i t i e l n o ) c h a r a k t i e r i - s t i k i d o f i e o d a l n y c h f o r m z i e m l e w l a d i e n i j a ) , S W t . X X X , 1967, s . 67 n . 28 P r o b l e m a z i e m i e l n o j s o b s t w i e n n o s t i , s . 100. 27 T a m ż e , s . 87. 28 T a k b o w i e m n a l e ż a ł o b y i n t e r p r e t o w a ć d o ś ć l i c z n e w c a ł e j S k a n d y n a w i i w y k o p a li s k a t z w . „ d ł u g i c h d o m ó w ” k i l k u d z i e s i ę c i o m e t r o w e j d łu g o ś c i , k t ó r e z a m i e s z k a ł e b y ł y p r z e z g r u p ę lu d z i p r o w a d z ą c y c h w s p ó l n e g o s p o d a r s t w o d o m o w e . P o r . S t. P i e k a r c z y k , S t u d i a n a d r o z w o j e m s t r u k t u r y s p o ł e c z n o - g o s p o d a r c z e j w c z e s n o ś r e d n i o w i e c z n e ) S z w e c j i , W a r s z a w a 1962, s . 22 n . G u г e w i с z , k t ó r y p o ś w i ę c i ł a n a l iz ie t y c h s a m y c h ( c z ę ś c i o w o ) w y k o p a li s k o s o b n y a r t y k u ł, N i e k o t o r y j e w o p r o s y s o c j a l n o - e k o n o m i c z e s k o g o r a z w i t i j a N o r w i e g i i w I t y s i a c z e l e t i i n . e . w s w i e t i e d a n n y c h a r c h e o l o g i i i t o p o n i m i k i , „ S o w i e t s k a ja A r c h e o ł o g i j a ” I860, n r 4, s. 218— — 233 u w a ż a j e w ła ś n ie z a o s a d y „ w s p ó l n o t y d o m o w e j ” .
w icza, który zresztą w różnych danych ze zw odów dopatruje się pow olnego rozpadu w ielk iej rodziny w om awianym przez siebie okresie, należy uznać raczej za różne form y niedzialu, pow stające w w yniku rozrodzenia się m ałej rod zin y 29.
W odm ienny sposób m ożna np. w yinterpretow ać przytaczaną przezeń w iadom ość z Gulapingsłoo o rytuale przyjm ow ania do rodziny nieślubnego syna, na który to akt w yrażali zgodę jego przyrodni bracia (z legalnego małżeństwa) 30. W yjątkow a archai czność tej procedury jest wątpliw a. K onieczność zgody suponuje tu spadkobranie, niem ożliw e, co Guriewicz sam stw ierd za 31, w społeczeństwie rodow ym . W ystępuje w nim nawet niew olnictw o asym ilacyjne 32: m ożliw ości produkcyjne rodu uzależnione
były od jego liczeb n o ści83.
Dodajm y, że trójpokoleniow a rodzina nie w ystępuje w m itologii skandynawskiej, znanej ze źródeł z okresu W ikingów. W w ym ienianych w Starszej Eddzie rodzinach bogów najczęściej tylko jedna postać uczestniczy w akcji poszczególnych pieśni. Imię je j ojca jest na ogół tylko przytaczane: w idocznie — analogicznie do stosunków ludz kich — odszedł on już z m itologicznej sceny (bogow ie b yli zresztą śmiertelni!). Im io na dzieci poszczególnych bogów są tylko wspom niane: w religijnej w yobraźni Skan dynaw ów rysow ały się one jako małoletnie.
Sięgnijm y w reszcie do om awianego przez G u riew icza 34 znaczenia słowa oöal
Zarów n o w sw ojej skandynawskiej, jak i angielskiej w ersji (e t h e l) oraz w niem ie
ckim rzeczowniku pochodzącym od tego samego pnia (A d e l 35) posiada ono, zauważone
przez autora, pozytyw ne zabarwienie znaczeniowe. Nie m ogło ono jednak powstać przed powszechnym pojaw ieniem się w kręgu życiow ych doświadczeń używ ających go ludzi również jednostek pozbaw ionych dziedzicznej w łasności i z tej ra cji niżej cenionych niż pozostali członkow ie tego samego społeczeństwa. N ależałoby tedy m e taforze Guriewicza: „Rzecz, w szczególności ziemia, była jak gdyby zespolona z je d nostką i rodziną. Ziem ia otrzym uje sw oje w łaściw ości od je j posiadaczy i na odw rót, władanie oöalem uszlachetnia ich” 36 — nadać uściślony historycznie sens. M etafora np. nie m oże dotyczyć okresu m igracji i gospodarki w ypaleniskow ej. Jej trafność da łaby się przypuszczalnie stwierdzić, gdy p oja w ił się pozytyw ny odcień znaczeniowy pojęcia обаї. W ówczas też chyba powstał, jak nazywa go Guriewicz, „intym ny zw ią zek grupy rodzinnej z ziemią” 37. Zjaw iska te są także pośrednim świadectwem w y stępowania starań o ochronę ziemi dziedzicznej przed je j przejściem w obce ręce. Zresztą ścisła reglam entacja podziału spadku, dokładne określanie przez prawa zasad tego podziału, nie może b y ć rozumiana inaczej, jak tylko jako w yraz dążeń do prze ciwstawienia się wszelkim uzurpacjom ze strony bliższej i dalszej rodziny spadko dawcy. O takich uzurpacjach m ów ią sagi islan dzk ie38.
28 Obszczerniej o tym St. P i e k a r c z y k , op. cit., s. 42 n.
30 o m a w i a g o w a r t y k u le A rch a iczeskije fo rm y ziem lew ladienija, s. 139. P o d o b n e w y p a d k i p r z y j m o w a n i a d o r o d u n i e ś lu b n y c h d z ie c i o m a w i a j ą z w o d y s z w e d z k i c h p r a w p r o w i n c j o n a l n y c h . W n i c h j e d n a k n ie w y s t ę p u j e p r z y t o c z o n y p r z e z G u r i e w ic z a e le m e n t (b r a k o d p o w i e d n i c h w y d a w n i c t w w P o l s c e u n i e m o ż l iw i a s p r a w d z e n ie , c z y t a k s a m o b y ł o w N o r w e g i i ) . P r z y j ę c i e d o r o d u o z n a c z a ło p o d n i e s i e n i e s p o ł e c z n e g o s t a t u s u n i e ś lu b n e g o d z ie c k a . B y ł o o n o b o w i e m n a j c z ę ś c i e j o w o c e m z w ią z k u b o n d e z n i e w o l n i c ą ; p o z w a la t o n a o k r e ś l e n i e o k r e s u p o w s t a n ia n o r m y . P o r . S t. P i e k a r c z y k , o p . c i t ., s . 78, p r z y p . 71 o r a z s . 103 n .
31 Botezaja siem ja, s. 76.
32 H. Ł o w m i a ń s к i, Zagadnienie n iew olnictw a u Słowian, [w :] Pam iętnik VII P ow
szech nego Zjazdu H istoryków P olskich w K rakow ie t . I, W a r s z a w a 1959, s . 33 n .
38 Tym chyba należy tłum aczyć zależność poważania ludzi starszych od liczebności rodu, o której pisze Tacyt, Germania 20.
34 S w obod noje k riestjanstw o, s. 113.
35 F. K l u g e , Etym ologisches W örterbu ch der d eutschen Sprache, 19. A u f l a g e b e a r b . V. W . M it z k a , B e r l i n 1963, s . 7.
36 S w obod noje kriestja nstw o, s . 1-13. 37 z iem ielnaja sobstw ien nost’, s. 94.
38 P o r . n p . A ; H e u s 1 e r, Germ anentum , V om L ebens- und Form gefühl der alten G er manen, H e i d e lb e r g 19362, s . 23 n .
W C Z E S N O Ś R E D N I O W I E C Z N A N O R W E G IA 157
Szkoda, że Guriewicz, który pisze o w tórnym w stosunku do podziałów użytków w e w si wytwarzaniu się p ojęcia w spólnoty — alm en n in gr39 — nie przenosi swej słusznej m yśli o precyzow aniu się w um ysłow ości ówczesnych ludzi subiektywnego prawa na inne zjawiska. W szczególności nie dostrzega on działania tego samego socjologiczn o-psych ologiczn ego mechanizmu przy krystalizacji prawa krew nych do ziemi. Ono także m ogło rozw ijać się jako reakcja na „niespraw iedliw e” — ich zda niem — podziały, zawłaszczenia i alienacje. Czy w odniesieniu do tego subiektywnego prawa zastosujem y odpow iednio om ów iony term in „w łasn ość” , czy bardziej ogólny i m niej obow iązujący: „w ładanie” 40, nie ma chyba — w b rew G uriew iczow i — w ięk szego znaczenia.
W ystępow anie przeto pow szechnych w średniowieczu zakazów sw obodnego dy sponowania ziemią dziedziczną stanowi zjaw isko w tórne w stosunku do zasady dzie dziczenia. Zakres tych zakazów jest w ypadkow ą wielu czynników. Ich układ m ógł pow odow ać, jak to za G. D u b y m powtarza G u riew icz41, iż w pewnych ok olicz nościach kontrola kolektyw u nad dziedzictwem m ogła wzrastać. K oronny argument autora na rzecz „w ieloukładow ości” wczesnego średniowiecza nie ma raczej zbyt w ielk iej siły dow odow ej.
N awiążmy także w kontekście om aw ianych w yżej zagadnień do słusznego postu latu Guriewicza w prow adzania w orbitę naukow ych dociekań historyka także psy chicznych m otyw ów działania jednostek i grup 42. R zeczyw iście, bez uwzględnienia podstaw ow ego faktu, iż w badanym przezeń okresie w stosunkach m iędzyludzkich dom inow ał czynnik bezpośredniości (lepiej chyba m ów ić o nieanonim owym charak terze tych stosunków), że nie były one — jak to określał Marks — „zreifik ow ane” wskutek rozw oju gospodarki tow arow o-pieniężnej, w iele spraw ulega deform acji drogą przerzucania w przeszłość współczesnego sposobu myślenia. Pow oływ anie się autora na brak w języku staroangielskim słowa określającego bogactw o wyłącznie ekonom iczne (bez uwzględniania innych czynników) 4S, uwypuklanie zw iązków m ię dzy człow iekiem i rzeczą 44, podkreślanie fu n k cji w zajem nej w ym iany p o d a rk ó w 45 — w szystko to jest próbą realizacji przezeń tego postulatu. Można jednak w yrazić oba w ę, czy posługuje się on dostatecznie sprawnym aparatem pojęciow ym i czy nie u jm u je zagadnień zbyt jednostronnie, zwłaszcza gdy w związku ze sw ym i k on cep cjam i o „w ieloukładow ości” w czesnego średniowiecza — dom inację nieanonim ow ych stosunków m iędzyludzkich uważa za podstaw ową przyczynę powstawania stosun k ów feudalnych bez odrywania od ziemi bezpośredniego producenta.
G uriew icz rozpatruje członków wczesnośredniow iecznego społeczeństwa Norwegii (w łaściw ie w ogóle społeczeństw Europy zachodniej tego okresu) w taki sposób, jak gdyby zachowanie tych ludzi kontrolow ały tylko ich — używ ając kategorii psych o logii społecznej — najwęższe „grupy odniesienia” . Ponadto dostrzega on wyłącznie solidarność panującą w tych grupach. Tymczasem ludzie opisyw anych przezeń cza sów, a w w ypadku Germ anów kontynentalnych — ewidentnie czasów znacznie w cześ niejszych, przynajm niej rzym skich — uczestniczyli w w ielu różnych „grupach odnie sienia” i odgryw ali różne, nawet sprzeczne ze sobą „role społeczne” 4e; działały na
39 z i e m i e l n a j a s o b s t w l e n n o s ť , s . 91. 40 o b o k t e r m in u „ d z i e r ż e n i e ” s ta r a s ię j e o s t a t n i o w y l a n s o w a ć J . D o w i a t, P o l s k a p a ń s t w e m ś r e d n i o w i e c z n e j E u r o p y , W a r s z a w a 1968, s. 202 n . 41 z i e m i e l n a j a s o b s t w i e n n o s t ’, s. SI, 94. 42 N i e k o t o r y j e a s p i e k t y , s. 51. 43 z i e m i e l n a j a s o b s t w i e n n o s t ’, s. 95. 44 T a m ż e , s. 95. 45 S w o b o d n o j e k r i e s t j a n s t w o , s. 107. 4β p o r . p r z e g lą d t y c h z a g a d n ie ń : H . B i a ł y s z e w s k i , R o l a s p o ł e c z n a j a k o k a t e g o r i a s t r u k t u r y , „ S t u d i a S o c j o l o g i c z n e ” 1967, n r 1(24), s. 167—200.
nich w zorce zachowania o różnym stopniu o b lig a tory jn ości47. Niektóre z tych grup· i ról b y ły szczególnie atrakcyjne pod w zględem prestiżowym. W iadomo, że człon kow ie grup atrakcyjnych podporządkow ują się chętnie w zorcom zachowania p refe row anego lub restrykcyjnego. Może to spełniać fu n k cję znaku: świadczyć o ich przy należności do takich grup. Te ostatnie mogą tw orzyć nowe systemy znaczące, w tym. także sposoby zachowania, lub znanym zachowaniom nieekspresywnym nadawać określone znaczenie, czyli przekształcać je w zachowanie ekspresywne, zmieniać zna czenie dawnych zachowań it p .48.
W ydaje się przeto, że już w społeczeństwach rodow ych powstawanie grup lub fu n k cji społecznie atrakcyjnych, do których przyznawały się, lub które chciały od gryw ać poszczególne jednostki -nawet w brew w oli sw ej najbliższej „grupy odniesie nia” , zaczęło stwarzać bodźce dezintegrujące — z pewnością z ogrom nym i oporam i — dawne w ięzy solidarności. Zaczęły się one rzeczywiście kruszyć, gdy rozw ój sił w y tw órczych zezwolił na produ kcję w ramach węższych kolektyw ów rodzinnych. Bez uwzględnienia tego psychologicznego czynnika nie można, nie popadając w ekono- mizm, zrozumieć działania wspom nianych przez Guriewicza 49 czynników zewnętrz nych, które stym ulowały przekształcanie się także społeczeństw „barbarzyńskich” . Trudno zaś przypuścić, by analogiczne czynniki nie działały i później, u progu śred niowiecza, kiedy — co w Skandynawii w ystępow ało szczególnie wyraźnie — klasow e stosunki społeczne nie były zinstytucjonalizowane i przed poszczególnym i jednostka mi otw ierały się m ożliw ości prestiżowego awansu.
Należy przeto, w b rew G uriew iczow i δ0, stwierdzić, że dominowanie w e wczesnym średniowieczu nieanonim ow ych stosunków m iędzyludzkich b yło czynnikiem rozry w ającym w ięzy pokrewieństwa. W zmacniało ono bow iem dążenie poszczególnych jednostek do utrzymania lub zwiększenia osobistego prestiżu. Dla Skandynawii źród łow e potwierdzenie w pływ u opinii społecznej na zachowanie jednostki sięga już okre su W ikingów. Oto w moralizatorskim poem acie „Starszej E ddy” — „H ávam ál” trw a łość — tłumacząc tekst dosłownie — „sądu o zm arłym ” , czyli sław y osobistej, nie uwarunkowanej pochodzeniem jednostki od znakomitych przodków przeciw stawione zostało w ym ieraniu rodów :
„B yd ło wyginie, rody wym ierają, Też przyjdzie um rzeć i tobie;
Pam ięć o tym tylko żywą pozostanie, K to zdobył ją sław y czynami. Bydło w yginie, rody wym ierają, Też przyjdzie umrzeć i tobie.
Jedno znam tylko, co zawsze żyć będzie: Sąd o w ielkich czynach zm arłego” 51.
« P o r . a n a liz a t e r m in o l o g i c z n a S t . P i e k a r c z y k , B a r b a r z y ń c y i c h r z e ś c i j a ń s t w o , K o n f r o n t a c j a s p o ł e c z n y c h p o s t a w i w z o r c ó w u G e r m a n ó w , W a r s z a w a 1S68, s. 27 n . 48 p o o d d a n iu a r t y k u łu d o d r u k u m ie l i ś m y m o ż n o ś ć z a p o z n a ć s ię z ip r a c a m i A . M . P i a t i - g o r s k i e g o i B. A. U s p i e n s k i e g o , P e r s o n o l o g i c z e s k a j a k l a s s i f i k a c i j a к а к s i e m i o t i - c z e s k a j a p r o b l i e m a , „ T r u d y p o z n a k o w y m s is t ie m a m ” t. III, T a r t u 1967, s . 7—29 o r a z I . A . C z e Γ η o w a, O s i e m i o t i k t e z a p r i e t o w ( p r i e d w a r i t i e l n o j e s o o b s z c z e n i e ) , t a m ż e , s. 45— 49, k t ó r z y p r ó b u j ą d o k o n a ć s e m i o t y c z n e j a n a l iz y z a c h o w a ń z p s y c h o l o g i c z n e g o i s o c j o l o g i c z n e g o p u n k t u w id z e n ia . 4β S w o b o d n o j e k r l e s t j a n s t w o , s. 14. 50 Z i e m i e l n a j a s o b s t w l e n n o s t ’, s. 95 n . 51 H á v a m ä l , s t r o f a 76—77: D e y r f é l d e y i a f m n d r , ! d e y r s iá b fr i t s a m a : l e n n o r d z t l r r l d e y r a l d r e g l j h v e l m e r s é r g ó d a n g e t r . D e y r f é ,l d e y i a f r œ n d r , / d e y r s i á l f r i t s a rn a ;! e c v e l t e i n n j a t a l d r i d e y r : / d ó m r u m d a u d a n h v e r n . C y t w e d ł u g E d d a , D ie L i e d e r d e s C o d e x R e g i u s n e b s t uerm a n dte-n . D e n k m ä l e r n t . I, h r s g . v o n G . N e c k e l , T e x t , v i e r t e u m g e a r b . A u f l a g e v o n H . K u h n , H e i d e lb e r g 1962.
W C Z E S N O Ś R E D N I O W I E C Z N A N O R W E G IA
159'
W arto przy okazji zauważyć, że w brew pozorom w Skandynawii, podobnie zresztą jak i w innych społeczeństwach, ludzie starsi nie cieszyli się bynajm niej spontanicz nym a u torytetem δ2. W jednym ze szwedzkich zw odów prawnych znajduje się np. niew ątpliw ie archaiczny zakaz usuwania z głów nego m iejsca przy w spólnym stole głow y domu 5S.
W yraźny to przejaw sięgającej tak odległych czasów „w alk i pokoleń” .
Z punktu widzenia om awianych spraw ważne jest, że w społeczeństwach germ ań skich, cierpiących notorycznie na niedostatek środków żywności, wyróżnikiem spo łecznej pozycji jednostki, dow odem je j osobistego prestiżu, był jej udział w luksuso w e j konsum pcji. W iadom ości o ucztach organizowanych przez w odzów i królów na- rzecz drużynników oraz dla starszyzny w przededniu w iecu sięgają czasów Tacyta 54. O roli podobnej form y luksusowej konsum pcji dow iadujem y się także z „B eo- w u lfa ” 55. Nie brak o niej in form acji i w skandynawskiej „Eddzie” oraz w pieśniach skaldów 56.
Rzecz jasna, że królow ie, w odzow ie i w ogóle m ożni dila sprostania ciążącym na nich zw yczajow o obow iązkom potrzebow ali odpowiednich środków. Mogła ich do starczyć w ojn a i grabież. Guriewicz pisze zresztą o „m orskich konungach” n orw er- skich, którzy nie dysponow ali żadnym terytorium i trudnili się rabunkiem w raz ze sw ym i lu d ź m iS7. K rólow ie norwescy, którzy zdołali um ocnić swą p ozycję w kraju, zaczynali swą polityczną karierę także od rabunkow ych w ypraw . Po zdobyciu na nich środków w racali do kraju i — co autor także relacjonuje 58 — starali się o zw ięk szenie swych posiadłości ziemskich np. przez usuwanie sw ych przeciw ników p o li tycznych.
Na podstawie wspom nianej pieśni „H ávam ál” w iadom o również, że ludzie szere gow i starali się zdobyw ać na kosztowne podarki w celu wzm ocnienia osobistego prestiżu w śród przyjaciół. Pieśń traktuje takie postępowanie, jak i wstyd odczu w am y przez ubogich bonder, którzy nie chcieli przybyw ać na thing na marnym koniu i w połatanej odzieży jako godne dezaprobaty zachowanie d e w ia cy jn e 59.
Dom inowanie gospodarki naturalnej w społeczeństwie skandynawskim w okresie· jego „barbarzyństw a” i w e wczesnym średniowieczu (także u G erm anów kontynen talnych na analogicznych etapach rozw ojow ych) przy panowaniu nieanonimowych,. pod względem klasow ym niezinstytucjonalizowanych stosunków międzyludzikch,. nie uniem ożliwiało przeto indyw idualizacji własności ziemi. Czyniło też celow ym p o dejm ow anie przez członków różnych grup i w arstw społecznie atrakcyjnych roz licznych zabiegów o powiększanie takiej własności.
Z tej perspektyw y nie ma w pełni racji Guriewicz, gdy dopatruje się pow odów nieodrywania chłopa od ziemi w zbyt mim o wszystko jednostronnie przezeń rozu
52 Z w r a c a n a t o u w a g ę P . R a d i n , G o t t u n d M e n s c h i n d e r p r i m i t i v e n R e l i g i o n , Z ü r i c h 1953, s. 44n., 154 n ., 229 n ., p o d k r e ś l a j ą c , ż e lu d z ie s t a r s i w e w s p ó ł c z e s n y c h s p o ł e c z e ń s t w a c h , .p r y m i t y w n y c h ” z d o b y w a ć m u s z ą s w ó j a u t o r y t e t p r z y p o m o c y r ó ż n y c h c z y n n i k ó w , m .i n . r e l i g i j n y c h . 53 T e k s t i a n a liz a S t. P i e k a r c z y k , S t u d i a s. 44, p r z y p . 158. 54 G e r m a n i a 14 i 22. 55 P o r . I. B l u m e n s t e n g e l , W e s e n u n d F u n k t i o n d e s B a n k e t t s i m B e o w u l f , (D is s.) M a r b u r g 1964. 56 N p . o d p o w i e d n i k i e m u c z t n a z i e m i u r z ą d z a n y c h p r z e z k o n u n g ó w d la d r u ż y n n i k ó w b y ł y u c z t y w W a lh a lli, o r g a n i z o w a n e p r z e z O d y n a d la p o l e g ł y c h w o d z ó w . P o r . a n a liz a m a t e r i a ł ó w : S t. P i e k a r c z y k , B a r b a r z y ń c y , s. 173 n. 57 S w o b o d n o j e k r i e s t j a n s t w o , s . и в . 58 T a m ż e , s . 49 n . 59 H á v a m á l , s t r o fa 52: M i k i t e i t t l s c a la m a n n i g e f a , o p t k a u p i r s e r i l i t l o l o f - - >[Nie z a w s z e w i e l k i m p o w i n i e n b y ć p o d a r e k ; c z ę s t o z d o b ę d z ie s z p r z y j a ź ń m a ł y m ] ; s t r o fa β ΐ : p v e g i n n о с m e t t r l r i d i m a d r p i n g i a t,I p o t t h a n n e s é b v œ d à r t ill v e l ; l s c ú a о с b r o c a l s c a m m i s e n g i m a d r j n e h e s t z i n h e l d r j p o t t h a n n h a f i t g ó d a n ’4 . [ N ie c h m ą ż j e d z i e n ą t h i n g c z y s t y i s y t y , c h o ć b y w ła t a n e j o d z ie ż y ; n i e c h s ię n ie w s t y d z i b u t ó w i s p o d n i, a n i t e ż k o n i a , g d y t e n m a ło w a r t y ] .
m ianych czynnikach psychologicznych (obok braku przesłanek do traktowania ziemi ja k o towaru). W grę w chodzić tutaj mogły najrozmaitsze inne m om enty i okolicz ności, takie ja k brak rąk do pracy, opór chłopów , niedoskonałość aparatu państwo w ego, brak technicznych m ożliw ości samodzielnego prowadzenia gospodarki przez m ożnych itp.
Bardzo pobieżny przegląd problem atyki kilku prac Guriewicza pozw olił zaledwie wskazać na w agę poznawczą zagadnień, nad którym i autor ten pracuje. Szereg jego w niosków i postulatów jest bezspornych. Uwagi autora o stosowalności kate gorii materializmu historycznego w konkretnych badaniach warte są włączenia w nurt rozważań nad naukow ym językiem naszej dyscypliny.
Szczególnie cenne w ydają się sugestie Guriewicza na temat m ożliw ości rozw o jow y ch społeczeństw barbarzyńskich. Jego analiza społeczno-politycznego rozw oju N orw egii w czesnośredniow iecznej ukazała jedną z tych możliwości. W yjaśniając w iele podstaw ow ych kw estii z dziejów tego kraju w e wczesnym średniowieczu ka zała zastanowić się nad słusznością dotychczasowych, w dużej mierze schem atycz nych, poglądów na temat wczesnego feudalizmu w Europie w ogóle. Dotyczą one zwłaszcza charakteru stosunków społecznych w okresie przejściow ym . Trudno k w e stionow ać konieczność w ciągania w orbitę badań nad tym okresem czynników psychospołecznych.
D yskusyjny charakter szeregu problem ów podnoszonych przez Guriewicza skła nia do wysuw ania w ątpliw ości pod adresem ich autora i do uwypuklenia tych ele m entów jego naukow ej tw órczości, z którym i nie m ożem y się solidaryzować. Sam jednak fakt, iż tw órczość ta prow ok u je dyskusję i w y w ołu je refleksję, przem awiać m oże w yłącznie na jej korzyść, w skazując równocześnie, jak w iele podstaw ow ych zagadnień z dziejów w czesnośredniow iecznej Europy czeka na ponowne postawienie i w yśw ietlenie.