• Nie Znaleziono Wyników

Piękno i śmierć: "Herodiada" Stephane'a Mallarmego a "Baśń parku jesiennego" Leopolda Staffa

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Piękno i śmierć: "Herodiada" Stephane'a Mallarmego a "Baśń parku jesiennego" Leopolda Staffa"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Grzegorz Igliński

Piękno i śmierć: "Herodiada"

Stephane’a Mallarmego a "Baśń parku jesiennego" Leopolda Staffa

Prace Literaturoznawcze 3, 9-30

2015

(2)

UWM PRACE LITERATUROZNAWCZE III ISSN 2353-5164

2015 9 -3 0

O WARTOŚCIACH UNIWERSALNYCH

Gr z e g o r z Ig l i ń s k i

UWM w Olsztynie

P ię k n o i śm ierć.

H erodiada S tep h a n e’a M allarm ego a B aśń p arku jesien n ego L eop old a Staffa

T he B e a u ty a n d th e D eath . H erodias b y S té p h a n e M allarm é

a n d F airy Tale o f the Autumn P ark b y L eo p o ld S ta ff

Słow a kluczow e: piękno, dziewiczość, narcyzm, miłość, młodość, starość Key words: beauty, innocence, narcissism, love, youth, old age

Z am ierzen iem n asz y m je s t p orów n an ie dwóch te k stó w poetyckich, k tó ­ ry c h le k tu r a s p ra w ia w ra ż e n ie , ja k b y is tn ia ła p om iędzy n im i zależność o c h a ra k te rz e w pływ u jednego n a drugi. P ierw szy z n ich to p o em at S te p h a ­ n e ’a M allarm ego H érodiade (pol. H erodiada), którego fra g m e n ty p o w staw ały od 1864 ro k u , a więc kied y p o e ta m iał 22 la ta . U tw o ru tego nigdy nie ukończył, chociaż pracow ał n a d n im do śm ierci. Za życia opublikow ał tylko śro d k o w ą część, k tó rą ok reślił m ian em Ecène (pol. Ecena), n ajpraw do pod ob ­ niej z uw ag i n a dialogow y c h a ra k te r te k s tu i chęć stw o rz en ia tra g e d ii d la te a tr u , z czego p otem zrezygnow ał n a korzyść p o em atu . N a jp ierw H e ro diad a u k a z a ła się w d ru g im tom ie antologii poetyckiej L e P arna sse contem porain (II: 1869-1871, P a ris 1871, pol. P a rn a s w spółczesny) pod ty tu łe m Poëm e de H érodiade. P o te m w y d a n a zo sta ła w to m ik u M allarm ego L es Poésies (P a ris 1887, pol. Poezje), a w końcu jak o sam o d zieln a k siąże czk a (H érodiade, P a ris 1896). In n y fra g m e n t, n a p is a n y n a ro k p rz ed śm iercią, C a ntique de E a in t J e a n (pol. K a n ty k Ś w ię te g o J a n a ) 1 u k a z a ł się p o ś m ie r tn ie w je d n y m

1 W tłumaczeniu Jerzego Lisowskiego: Kantyczka Świętego Jana (zob. oryginał i prze­

kład utworu w dwujęzycznym, francusko-polskim wydaniu: J. Lisowski, Antologia poezji francuskiej, t. 3: Od Chateaubrianda do Germaina Nouveau, Warszawa 2000, s. 573, 575).

(3)

z pow iększonych w y d a ń zb io ru Poésies (P a ris 1913). Jesz cze później, bo w 1926 ro k u , ogłoszono w listopadow ym n u m e rz e p ism a „La N ouvelle Revue F ra n ç a is e ” (n r 158) początkow y fra g m e n t dzieła, O uverture an cienne (powst.

1865-1866).

U tw ó r n aw ią zu je do biblijnej p ostaci H erodiady, k tó ra d o prow adziła do s tra c e n ia J a n a C hrzciciela. Z asad n icza, śro d k o w a część n a p is a n a zo stała w form ie dialogu tytułow ej b o h a te rk i ze sw oją s t a r ą M am ką. W te n sposób p o w stał k o n tra s t m iędzy n a rc y sty c z n ą m iłością pierw szej p ostaci a p e łn ą pośw ięcenia, w yrozum iałości i o d d a n ia m iło ścią d ru g iej2. H e ro d ia d a je s t za­

u roczo na w łasn y m p ięknem , a jed nocześnie b ez d u szn a, b ezw zględn a i d u m ­ n a. W jej po staw ie w yczuw a się p ra g n ie n ie p ię k n a ab so lu tnego i czystego, ja k b y tylko ta k ie piękno m iało w artość. W rozm ow ie b o h a te re k nie pojaw ia się w ogóle te m a t J a n a C hrzciciela, w y p a rty przez problem , k tó ry m ożna sprow adzić do odpow iedzi n a p y tan ie: ja k obchodzić się z p iękn em , aby go n ie n a ru sz y ć czy nie zepsuć? In stru k c je w tej k w e stii w ydaje M am ce H e ro ­ diada. U p ra szcz ając tro ch ę, wolno pow iedzieć, iż c a ła „scena” p rz e d sta w ia to a le tę H erodiady, podczas której b o h a te rk a u p o m in a sw oją tro sk liw ą, ale niczego n iero z u m ie ją cą M am kę, ja k m a wobec niej postępow ać. T ym czasem t a tro s k a M am k i dotyczy m iędzy in n y m i sam otności H ero d iad y i p rz e m ija n ia kobiecej urody. M yśl o m iłosny m czy w ręcz erotycznym zw iązk u wywołuje je d n a k gw ałtow ny sprzeciw księżniczki. P iękn o w jej ro z u m ie n iu n ie je s t p rzed m io tem konsum pcji, sprzedaży, k o m p ro m isu czy u k ład u . O stateczn ie k o n tr a s t m iędzy b o h a te rk a m i sp ro w a d za się z a te m do odm iennego p o strz e ­ g a n ia p ięk n a: d la H e ro d iad y piękno je s t w a rto śc ią s a m ą w sobie i n ie p rz e m i­

ja ją c ą , M am ce zaś w ydaje się czymś w zględnym - m a swój czas. S potkanie M am ki z H e ro d iad ą i ich k ró tk a rozm ow a w p isa n a je s t też w p ew n ą ram ę:

przebiega od p o w itan ia (chęci ucałow ania przez M am kę rę k i H erodiady) do pożegnania (odesłania) p ia stu n k i przez księżniczkę. U tw ór byw a odczytyw any jak o projekcja sztuki, k tó ra w ra żen ia estetyczne sta w ia p on ad kw estie n a tu ry m oralnej. Inspiracji n iektórzy badacze doszu k u ją się w poem acie satyrycznym rom antycznego poety H e in ric h a H einego A tta Troll. E in S o m m e rn a ch tstra u m (prwdr. 1841-1842, pol. A tta Troll. S en nocy letn iej'f, gdzie H e ro d iad a pojaw ia się w k aw alkadzie duchów, widocznej z o k n a czarow nicy U ra k i4.

2 O narcyzmie Herodiady zob. M. E. Wolf, Eros under glass. Psychoanalysis and Mal­

larmé’s ,,Hérodiade", Columbus 1987, s. 15-41.

3 C. Boschian, L’Hérodiade de Mallarmé à travers la figure revisitée de saint Jean- -Baptiste, „Études littéraires” 2007, vol. 39, nr 1, s. 151-166.

4 H. Heine, Atta Troll. Ein Sommernachtstraum, w: tegoż, Sämtliche Schriften, hrsg.

von K. Briegleb, Bd. 4, München 2005, s. 542-544. Tekst tłumaczyli: Maria Konopnicka (wyd. 1887) i Aureli Urbański (wyd. 1901). Zob. H. Heine, Atta Troll. Sen nocy letniej, przeł. M. Konopnicka, w: tegoż, Dzieła wybrane, t. 1: Utwory poetyckie, wybór, red. i przy­

pisy A. Sowiński, wstęp R. Karsta, Warszawa 1956, s. 466-468; H. Heine, Atta Troll. Sen nocy letniej, na jęz. pol. przeł. A. Urbański, Sandomierz 2015. Właściwy fragment (rozdział XIX, w przekładzie Konopnickiej) zamieszczony został w pracy: M. Praz, Zmysły, śmierć i diabeł w literaturze romantycznej, przeł. K. Zaboklicki, słowo wstępne M. Brahmer, wyd. 2, Gdańsk 2010, s. 281-283.

(4)

Piękno i śmierć. „Herodiada” Stéphane’a Mallarmégo a „Baśń parku...______ 11

„P aralelny” w zględem H erodiady (części Scène, bow iem C antique de S a in t J e a n i O uverture ancienne n ależy wyłączyć z u w agi n a d a ty ich publikacji) w ydaje się p o em at L eopolda S ta ffa B a ś ń p a r k u jesiennego, z cyklu Oblicza, opublikow any w tom ie W cieniu m iecza (prw dr. Lwów 1911). W ty m poetyc­

kim dialogu dom inuje sm u te k i m elancho lia. W sta ry m p a rk u , pod lipą, przy k a m ie n n y m stole przygotow anym do przedw ieczornego posiłku, sied zą i ro z­

m a w ia ją ze so b ą dw ie kobiety, z k tó ry ch je d n a j e s t w bieli, a d ru g a w czerni.

N ie poznajem y ich im ion - n az y w a się je M łodą i S ta rą . W szystko wokół p o d k re śla schyłek, koniec czegoś: p a r k je s t s ta ry i sam otny, je s ie ń „k o n ają­

ca”, słońce zachodzi. W sce n erii tej u jaw n io n y zo staje c h a ra k te ry s ty c z n y d u alizm p o staw życiowych, ja k ie p re z e n tu ją b o h a te rk i. C hodzi je d n a k chyba 0 coś jeszcze, skoro opozycja m iędzy n im i w y ra żo n a zo staje n ie tylko jak o przeciw ieństw o m łodości i starości, lecz ta k ż e p o ra n k u i zm ierzchu, w iosny 1 jesien i, życia i śm ierci, bieli i czerni, przyszłości i przeszłości. M imo ty ch różnic znajd u jem y k ilk a elem entów w spólnych, pow odujących, iż b o h a te rk i u p o d a b n ia ją się do siebie, p o zo stają w zględem siebie rów ne: obie s ą „prze­

dziw nej, tajem niczej piękności”, obie nie dośw iadczyły m iłości, obie s ą p o g rą ­ żone w sm u tk u , obie p o zo stają w p a r k u - n ajp ierw w cien iu zachodzącego słońca, a n a stę p n ie w b la s k u księżyca, czyli obie cechuje p e w n a „słoneczność”

i z a ra z e m „księżycowość”. P rze d m io tem ich rozm ow y o kazuje się miłość.

Z d an iem M łodej w m iłości k ry je się is to tn e n ieb ezp ieczeń stw o zw iązane z czasem , w z d e rze n iu z k tó ry m uczucie to p rzeg ry w a, p otęg ując nieszczę­

ście. Z kolei w ed łu g S ta re j ch w ila szczęścia m a sw oją w a rto ść w pasm ie n ie u sta n n e g o n ieszczęścia sam otności, gdyż stan o w i o p ełn i życia. Lepiej więc w spom inać p rz eży te szczęście, niż śn ić i tę s k n ić za n iep rzeży ty m , nie zazn ać go wcale. J e d n a z b o h a te re k cierpi, obaw iając się m iłosnego sp ełn ie­

n ia, d ru g a cierpi z pow odu n iesp ełn ien ia.

P rze b ie g u sp o tk a n ia nie w y zn aczają ram y, ja k im i s ą po w itan ie i ro z s ta ­ n ie się kobiet. Z a m ia st tego je s t w z m ia n k a o odw iedzinach Młodej przez S ta r ą (s tą d M łoda chciałaby gościa pozdrowić), a po skończonej rozm ow ie - p o ż e g n an ie zachodzącego słońca. W fin a le b o h a te r k i z a s ty g a ją n iem e w b ez ru ch u , co sp ra w ia w rażen ie, ja k b y ju ż m iały ta k pozostać n a zaw sze, nierozdzielne niczym życie i śm ierć.

P rz y p o ró w n a n iu ze so b ą te k stó w M allarm égo i S ta ffa in tere so w ać n a s będzie u s ta le n ie sto p n ia zależności polskiego u tw o ru od fran cu sk ieg o orygi­

n ału , co pozwoli odpow iedzieć n a p y tan ie, czy podobieństw o j e s t tylko po­

w ierzchow ne, przypadkow e, czy też sp ro w a d za się do św iadom ej in sp iracji.

N ie u le g a w ątpliw ości, że S ta ff b ard zo dobrze o rien to w a ł się w rozw oju poezji fran cu sk iej, czego dowodem choćby w y d a n a później p rzez niego a n to ­ logia L iry cy fra n cu scy, w której zn a la zły się m iędzy in n y m i w iersze M al­

larm égo L es Fenêtres (pol. O kna) i L es F leurs (pol. K w ia ty f .

5 Lirycy francuscy. Wybór poezyj od XII do XX wieku, wydał i przypisami opatrzył L. Staff, Warszawa 1924, s. 486-488.

(5)

H isto ria H erodiady, jej córki Salom e i J a n a C hrzciciela - bard zo p o p u ­ la r n a w lite ra tu rz e p rzełom u XIX i XX w iek u - s ta ła się u M allarm ego tylko p re te k s te m d la praw dziw ego te m a tu u tw o ru , ja k im j e s t piękno. T ytułow a b o h a te rk a w ydaje się połączeniem H ero d iad y i Salom e. P rzypom nijm y, że b ib lijn a H e ro d ia d a (M t 14, 1-12; M k 6, 1 4-2 9 ) b y ła c ó rk ą A ry sto b u la I i B eren ik e, w n u c zk ą H e ro d a W ielkiego, w reszcie żo ną jednego z synów H e ro ­ d a W ielkiego - H e ro d a III (H ero d a B oethosa, H e ro d a F ilip a I), ale opuściła go i p o zo staw ała w n ieleg a ln y m zw iązku z jego b ra te m , H ero dem A ntypa- sem , te tr a r c h ą G alilei i P erei, kolejnym sy nem H e ro d a W ielkiego. N a to m ia st Salom e (Salom e III) to córka H e ro d a III i H erodiady, p a sie rb ic a H e ro d a A n ty p asa , której im ie n ia ew angelie nie w y m ieniają, ale podaje je J ó z e f F la- w iusz6.

A nalizu jąc p o em at S a lo m e (prw dr. 1899) J a n a K asprow icza, zam ieszczo­

ny w hym nicznym to m ik u G inącem u św ia tu (prw dr. 1902 [właśc. 1901]), J a n Jó z e f L ip sk i zau w aża, że „ m a tk a i có rk a m y lą się, nie w iadom o czem u, a rty sto m ”7. K ry s ty n a K ra lk o w sk a-G ątk o w sk a w n a stę p u ją c y sposób próbuje w yjaśnić to zjaw isko:

Dlaczego Salome, dlaczego Herodiada? Czemu nie jedna z dwóch, po prostu?

Odnosi się wrażenie, że artyści nie potrafili zamknąć w jednej osobie potencjału możliwości i spełnień przypisywanych tej przedziwnej postaci. Winę za morder­

stwo na Janie, zgodnie z kanonem, skłonni byli przerzucać na matkę. Córka, młodziutka i niewinna, stanowiła wdzięczny obiekt dla podniecających fanta­

smagorii i kunsztownych usprawiedliwień. Ona była uosobieniem pięknego grze­

chu, m atka - piekielnej kary za błąd. Były w ramach m itu nierozłączne, co sprawiło, że ich tożsamości mogły się z czasem zacierać i mieszać ze sobą8.

N a d a w a n ie Salom e im ie n ia H e ro d iad y m a m iejsce je d n a k ju ż w ap o k ry ­ fach Nowego T estam e n tu . W jed n ej z leg en d o J a n ie C hrzcicielu w ydaje się, że a u to r p rzy p isu je m atce i córce to sam o im ię: „W eszła z a te m H e ro d iad a i rzecze do króla: »Daj m i tu ta j n a m isie głowę J a n a C hrzciciela, a j a j ą wezm ę«”9. W k a z a n iu przeciw ko cesarzow ej E udoksji, św. J a n C hryzostom rów nież n az y w a ta ń c z ą c ą p rz ed H erod em dziew czynę H ero diadą. P odobnie p rz e d sta w ia się to w apokryficznym L iście H ero da do P iła ta , w k tó ry m H e ­ ro d o k re śla sw oją córkę m ian em H erodiady:

6 J. Flawiusz, Dawne dzieje Izraela, z jęz. grec. przeł. Z. Kubiak, J. Radożycki, wstęp E. Dąbrowski, W. Malej, komentarzem opatrzył J. Radożycki, cz. 2, Warszawa 1993, s. 793-794 (ks. 18, 5,4).

7 J. J. Lipski, Twórczość Jana Kasprowicza w latach 1891-1906, Warszawa 1975, s. 281.

8 K. Kralkowska-Gątkowska, Salome Kasprowicza i jej modernistyczne siostry, „Rocz­

nik Kasprowiczowski” VIII (1995), s. 99-100. Por. C. Boschian, dz. cyt., s. 151-166.

9 Żywot grecki św. Jana Chrzciciela przypisywany św. Markowi Ewangeliście, w: Apo­

kryfy Nowego Testamentu, t. 1: Ewangelie apokryficzne, cz. 2: Sw. Józef i św. Jan Chrzci­

ciel, Męka i zmartwychwstanie Jezusa, Wniebowzięcie Maryi, red. M. Starowieyski, współpr. W. Appel [i in.], Kraków 2003, s. 586.

(6)

Piękno i śmierć. „Herodiada” Stéphane’a Mallarmégo a „Baśń parku...______ 13 Herodiada bowiem, moja najukochańsza córka, gdy się bawiła, wpadła do wody, która wylała poza brzegi rzeki i szybko pogrążyła się w wodzie aż po szyję.

Chwyciła ją m atka za głowę, aby ją wyrwać z wody, ale urwała głowę dziecku tak, że moja żona trzym ała tylko głowę, podczas gdy ciało porwała woda10.

Opowieść t a p o w ta rz a się u w ielu autorów , rozw ijając się w różnych czasach i m iejscach, czego p rz y k ła d em choćby L eg en d a a u rea (pow st. 1260­

-1 2 7 0 , pol. Z ło ta legenda) J a k u b a de V oragine11.

M a lla rm e m u bardzo zależało, aby jego b o h a te rk a n a z y w a ła się H e ro d ia ­ da, ja k b y w b rz m ie n iu tego im ie n ia k ry ła się d la niego ja k a ś m ag iczn a siła, ja k b y lepiej odpow iadało ono n a tu rz e o k ru tn ej i zim nej kobiety. W liście do swojego p rzyjaciela, egiptologa E u g e n e ’a L efeb u re’a, z 1865 ro k u w yznał, że je d y n ą jego in s p ira c ją było to w łaśn ie „boskie” im ię, i że z a m ie rz a stw orzyć wizję zupełnie w ym yśloną, n ie z a le ż n ą od h is to rii12. P ie rre -O liv er W alzer13 su g eru je je d n a k , że b e z p o śre d n ią in sp irację stan o w ił obraz - wielbionego przez M allarm ego - Tycjana: S a lo m e con la testa del B a ttis ta (1512-1515, pol. S a lo m e z g ło w ą J a n a C h rzciciela , olej n a p łó tn ie , G a lle r ia D o ria P am p h ilj, R om a)14.

10 List Heroda do Piłata, w: Apokryfy Nowego Testamentu, t. 1, cz. 2, s. 690.

11 Zob. wyszczególnienie tych źródeł: Żywot św. Jana Chrzciciela przypisywany bisku­

powi egipskiemu Serapionowi, w: Apokryfy Nowego Testamentu, t. 1, cz. 2, s. 606 (przypis 247). Postać Salome była przedmiotem wielu studiów - z zakresu filozofii, historii literatu­

ry i sztuki. Oto niektóre z nich funkcjonujące w języku polskim: S. Krzyw[oszewski], Salo­

me, córka Herodiady w poezji, „Zycie i Sztuka” (dod. do „Kraju”) 1905, nr 8-9; A. Stodor [właśc. Adam Cehak], Salome we współczesnej liryce i dramacie, „Nasz Kraj” 1906 [t. 1], z. 19-21; E. Kuryluk, Salome albo O rozkoszy. O grotesce w twórczości Aubreya Beardsleya, Kraków 1976, s. 43-74; G. Carille, Salome [prwdr. 1906], w: H. H. Hofstàtter, Symbolizm, przeł. S. Błaut, Warszawa 1987, s. 316-319; L. Kołakowski, Salome czyli Wszyscy ludzie są śmiertelni [prwdr. 1964], w: tegoż, Bajki różne; Opowieści biblijne; Rozmowy z diabłem, z rys. A. Dudzińskiego, Londyn 1987, s. 168-173; J. Ortega y Gasset, Portret Salome, w: tegoż, Szkice o miłości, przekł. K. Kamyszewa, posł. M. Szpakowskiej, rys. J. Nowosiel­

skiego, Warszawa 1989, s. 151-158; M. Podraza-Kwiatkowska, Salome i Androgyne. Mizo- ginizm a emancypacja [prwdr. 1968], w: tejże, Symbolizm i symbolika w poezji Młodej Pol­

ski, wyd. 2, Kraków 1994, s. 274-288; K. Sauerland, Igraszki ze ściętą głową albo wątek Salome u Heinego, Flauberta, Oskara Wilde’a i Jana Kasprowicza, tł. J. Leszek, „PAL Przegląd Artystyczno-Literacki” 1998, nr 5-6, s. 95-103; P. Siemaszko, Salome moderni­

stów. Malarska i poetycka wersja kobiety fatalnej, w: Kobiety w literaturze. Materiały z II Międzyuczelnianej Sesji Studentów i Naukowców z cyklu „Świat jeden, ale niejednolity”

Bydgoszcz, 3-5 listopada 1998 roku, red. i wstęp L. Wiśniewska, Bydgoszcz 1999, s. 115-127;

M. Janion, Salome tańczy, w: tejże, Żyjąc tracimy życie. Niepokojące tematy egzystencji, War­

szawa 2001, s. 289-300; D. Trześniowski, „A trwanie twoje jest, jak śmierć, na zawsze - coraz straszniejsze i krwawsze...”. Modernistyczny wizerunek Salome, „Pamiętnik Literacki” 2001, z. 1, s. 7-31; A. Mancewicz, Salome Oscara Wilde’a jako jednoaktowy dramat poetycki, w: Krótkie formy dramatyczne, red. H. Ratuszna i R. Sioma, Toruń 2007, s. 191-203.

12 Zob. D. Trześniowski, Miłość tragiczna: Salome - Jan Chrzciciel, w: tegoż, W stronę człowieka. Biblia w literaturze polskiej (1863-1918), Lublin 2005, s. 217 (przypis 40).

13 P.-O. Walzer, Essai sur Mallarmé, [Paris] 1963, s. 119-120. Zob. D. Trześniowski, Miłość tragiczna... , s. 211.

14 Zob. inne wersje obrazu: ok. 1550, olej na płótnie, Museo Nacional del Prado, Ma­

drid; ok. 1560-1570, olej na płótnie, National Museum of Western Art, Tokyo.

(7)

Pojaw iło się w śród b ad a czy p rz e k o n a n ie , że H e ro d ia d a znam ionow ać m oże c h a ra k te r całej tw órczości M allarm égo: „Jego poezję sym bolizuje H e ro ­ d iad a, k tó ra cofa się p rz ed rzeczyw istością, w y m ian ą, konw encją, Inn ym , ja k N arcyz”15. W artość słów nie leży w ich oczyw istych zw iązkach, lecz w ta je m ­ n iczych p o k re w ie ń stw a c h , w łasn e j aluzyjn ości, zdolności fu n k c jo n o w a n ia w ję z y k u czystym . Mówi się, że k aż d y p o e ta zaw sze coś „opiew a”. N a p y tan ie, co „opiew a” M allarm é , tru d n o znaleźć odpowiedź, gdyż jego poezja „opiew a”

s a m ą siebie, dochodzi do granicy, za k tó rą ju ż nic n ie m a. „Istnieje dzięki słow om ”16.

W edług Lipskiego, to z H ero d ia d ą M allarm ég o K asprow iczow ska Sa lo m e m a najw ięcej w sp ó ln eg o 17. H e ro d ia d a w „h iste ry c z n y ”, o bsesy jn y sposób przeżyw a „to, że je s t z a raz em p ię k n a — i n ie tk n ię ta , o »bezużytecznym ciele«, sa m o tn a ”18. B adacze po lem izu ją z ty m stan o w isk iem , w skazując, że p a ra le la z Salom e K asprow icza w ydaje się dość pow ierzchow na. W obrazie H ero diady d o m in u ją elem e n ty sztucznego i przytłaczającego tła . U m ieszczona w e k le k ­ tycznej, bogatej p rz e strz e n i, o b d arzo n a dziw aczną, chorobliw ą osobowością,

„sa m a sta je się pięknym , bezdusznym , m a rtw y m p rz ed m io te m ”19. Kluczowe słow a p o e m a tu — biel, lód, zim no, zw ierciadło, k lejn o ty — sta n o w ią ekw iw a- lenty zację osobowości i ro d z aju p ię k n a b o h a te rk i, n iepo trzeb ującej nikogo i bezużytecznej. H e ro d iad a, niczym A n d e rsen o w sk a K rólow a Ś niegu, dziew i­

cza s k a ła o b d arzo n a dw uznacznym w dziękiem , p rz e g lą d a się w sobie albo

— ja k su g eru je je d n a z in te rp re ta c ji — „w zw ierciad łach m ijający ch wieków, k tó re p a m ię ta ją o jej św iętokradczym czynie i zbrodniczej m iłości”20, nie tylko w ydaje się przyjm ow ać w yrok h isto rii, ale czerpie z sytuacji, w jak iej się zn a la zła, p e rw e rs y jn ą rozkosz. Z auw ażono, iż p o d k re śla n y w w ierszu chłód sygnalizuje obecność s z a ta n a , „ s z a ta n a »w ew nętrznego«, odpow iedzial­

nego za indyw id u aln o ść dem onicznej vierge v o lu p tu e u se ”21, zapo m in ając je d ­ n a k , że b o h a te rk a p rzy p isu je dem oniczność swojej M am ce: „[...] ah! conte- m oi / Q uel s u r dém on te je tte e n le sin is tre ém oi”22.

In te r p r e ta c ja L ipsk iego d o tycząca H e ro d ia d y n a w ią z u je do w y k ład n i M ario P ra z a , k tó ry stw ierdził, że w figurze narcystyczn ej dziew icy tw órca

15 A. Thibaudet, Historia literatury francuskiej. Od Rewolucji Francuskiej do lat trzy­

dziestych XX wieku, przeł. J. Guze, Warszawa 1997, s. 440.

16 Tamże, s. 441. Zob. P. Śniedziewski, Mallarmégo poezja bez podmiotu, „Podteksty”

2005, nr 2, dostępny w Internecie: <http://podteksty.amu.edu.pl/podteksty/?action=dynamic

&nr=3&dzial=4&id=67> [dostęp: 17.05.2015].

17 J. J. Lipski, dz. cyt., s. 285.

18 Tamże.

19 K. Kralkowska-Gątkowska, dz. cyt., s. 107.

20 Tamże.

21 Tamże.

22 S. Mallarmé, Hérodiade, w: J. Lisowski, Antologia poezji francuskiej, t. 3, s. 566.

W tłumaczeniu Ryszarda Matuszewskiego: „[...] ach, opowiedz raczej, / Co za demon ponu­

ry się w tobie kołacze” (S. Mallarmé, Herodiada, w: J. Lisowski, Antologia poezji francu­

skiej, t. 3, s. 567).

(8)

Piękno i śmierć. „Herodiada” Etéphane’a Mallarmégo a „Baśń parku...______ 15 daje „jakby sy ntetyczny w ize ru n ek całego d ek a d en ty zm u ; pod jego piórem n a w e t i języ k fra n c u sk i z a b a rw ia się »dziew ictw em n iedo jrzałym i zachw yca- jącym «”23. B o h a te rk a M allarm ego, obw ieszona drogim i k am ien iam i, w ydaje się rów nie fa ta ln a , co Salom e n a o b ra zac h G u sta v e ’a M oreau, arty sty , któ ry szczególnie upodobał sobie tę p o stać24. J e d n a k u poety, za u w a ż a P raz , „znaj­

duje w yraz nie tyle otaczający j ą ze w n ętrz n y k lim a t afek tacji, co u d rę k a bezpłodnej i sam o tn ej duszy, k tó rą p rz e śla d u ją chorobliw e ro je n ia ”25. B adacz porów nuje H e ro d iad ę M allarm ego z S alam bo G u sta v e ’a F la u b e rta , tw ie r­

dząc, że obie b o h a te rk i s ą h iste ry c z k a m i, n e u tra liz u ją c y m i sw ą h is te rię

„w h ieraty czn ej b ierności”.

W ta k im ro z u m ie n iu H e ro d ia d y tru d n o d o szu k iw ać się je d n a k cech w spólnych z Salom e K asprow icza - o ile t a p ie rw sz a je s t z lodu, o tyle t a d ru g a j e s t z ognia, n a m ię tn a i żywiołowa. H ero d iad zie bliżej do gw iazd, zaś Salom e do ziem skiej n atu ry . B o h a te rk a M allarm eg o to osobowość p asyw n a, s ta ty c z n a , sk u p ia ją c a w sobie ja k iś p o ten cja ł m ożliw ości, z n a jd u ją c a się u p rogu czynu. „Jej n arcy zm j e s t w y razem im m oralistyczneg o pogodzenia się ze sobą i sw oją zb ro d n ią”26. Salom e K asprow icza to z kolei osobowość d y n a ­ m iczna, d ąż ąca heroicznie (w brew upad ko m ) w k ie ru n k u sa cru m - chociaż w sw ych w y siłk ach rów nie osam otniona. Więcej w niej kobiecości czy n a m ię t­

ności, przez co silniej je s t zw ią z a n a z z iem sk ą m a te rią . P ociąga to je d n a k za so b ą bard ziej c ie rn istą drogę do w yzw olenia. „N arcyzm b o h a te rk i okazuje się je d n y m ze sposobów u sp ra w ie d liw ie n ia niedoskonałej s tr u k tu r y b y tu ”27.

Podobne stanow isko zajm uje Wojciech G utow ski, któ ry przyznaje, że obie postacie, H e ro d iad a M allarm ego i Salom e K asprow icza, s ą narcystyczne, ale re p re z e n tu ją odm ienne narcyzm y: H erodiadę dręczy kom pleks bezużyteczno- ści cielesnej, pozostaje o n a „w ięźniem autoerotycznego azylu, p rz era żo n a i za­

fascynow ana re k lu z ją w pięknie w łasnego ciała”28; n a to m ia st w p rzyp ad k u Salom e narcyzm i autoerotyzm s ą „dynam iczne, ekspresyw ne, k re a to rsk ie ”, widzi o n a w sobie sk ró t u n iw ersu m , „klucz do odkrycia sen su is tn ie n ia ”29.

K olejny b adacz, w skazu jący n a zbieżność te k s tu K asprow icza z dziełem fran cu sk ieg o sym bolisty, zazn ac za je d n a k , że b o h a te rk a naszego poety je s t bard ziej niż „dziewice M allarm ego i W ilde’a, p rz eb ud zon e z narcystycznego

23 M. Praz, dz. cyt., s. 286.

24 Moreau stworzył 19 obrazów olejnych, 6 akwarel i ponad 150 rysunków związanych z historią Salome. Zob. wersję tematu L’Apparition (1876, pol. Widzenie, akwarela; Musée Gustave-Moreau, Paris) czy wersję tematu Ealomé dansant devant Hérode (1874, pol. Ealo- me tańcząca przed Herodem, olej na płótnie; Musée Gustave-Moreau, Paris), określanego też Ealomé tatouée (pol. Ealome z tatuażem).

25 M. Praz, dz. cyt., s. 286-287.

26 K. Kralkowska-Gątkowska, dz. cyt., s. 108.

27 Tamże.

28 W. Gutowski, „Ealome” Jana Kasprowicza, czyli kreacja w śmierci, w: Jan Kaspro­

wicz. W siedemdziesięciolecie śmierci, red. J. Kaczyński, Olsztyn 1999, s. 137.

29 Tamże.

(9)

sn u , [...] za fascy n o w an a cielesnością, zw raca się k u d ru g ie m u człowiekowi, w iedziona p ra g n ie n ie m o d k ry w a n ia n ie zn a n y ch dreszczy rozkoszy”30, chce odkryć n a tu r ę m iłości i tajem n icę bytu.

P orów nując w izerunki kobiet w ykreow anych przez C h arles’a B au d ela ire’a z b o h a te rk a m i M allarm ég o, dostrzeżono, że p ostacie tego drugiego poety

„są p ełn e u ro k u ponadzm ysłow ego, ja k postacie z in n y ch św iatów : w różka (A p parition), k siężn ic zk a (Placet fu tile ), św ię ta (S a in te), b a le tn ic a (B illet à W histler), n im fa (L ’A p rè s-m id i d ’u n fa u n e), a m a z o n k a (Mes b o u q u in s...), a przed e w szy stk im t a n a jp ię k n ie jsz a z M a lla rm e a ń sk ic h po staci - H e ro d ia­

da, [...] tajem n icza, sa m o tn a , n ieo siąg a ln a , »gw iazda praw dziw a«”31. Z ap a­

trz o n a w zim ow ą noc, podczas której lód i śnieg sk rz y się gw iezdnym b la ­ skiem , H e ro d ia d a odczuw a z n ią swoje pokrew ieństw o, którego w yznacz­

n ik iem j e s t n ie s k a z ite ln a czystość. M arzy więc o w to p ien iu się w p rz e strz e ń nocy i gw iazd k o sztem rezygnacji ze swojej m a te ria ln e j urody: „N uit blan ch e de glaçons e t de neige cruelle! / E t t a so eu r so litaire, ô m a so eu r é te rn e lle ”32.

U m ie ra d la św ia ta , ta k sam o ja k t a b ia ła noc, o której mówi, że „się sp ala w niew in ności”.

M allarm é, w o d ró żn ien iu od B a u d e la ire ’a, n ie pok azuje kobiecego p ię k n a jak o zespołu z a le t zm ysłow ych, a try b u tó w cielesnych, lecz jak o „w zględną w a rto ść e ste ty c z n ą , k tó ra p rzez swoje o g ra n ic zen ia ty m silniej wyw ołuje przeczucie p ię k n a bezw zględnego, doskonałego, choć być m oże tylko w ym y­

ślonego, p ięk n a, którego d alek ie w yobrażenie daje pejzaż nocy, p rz e strz e n ie n ie b a , m u z y k a , ś w ia tło ”33. H e ro d ia d a , p o d o b n ie j a k n im fy z p o e m a tu L ’A p rè s-m id i d ’un fa u n e (prw dr. drugiej w ersji - 1876, pol. P o południe fa u ­ na), re p re z e n tu je id eał artystyczny. J e s t on zu pełnie od m ienn y niż B aud elai- r e ’ow ski — z a w ie ra się w sk ra jn ie odcieleśnionych dziew iczych k s z ta łta c h b o h a te rk i („um ierającej gw iazdy”). Ta s a m a dziew iczość dotyczy w sp o m n ia­

n y ch nim f, ale w ich p rz y p a d k u m o żn a też m ówić o u lotności czy zwiewności, p o ru sz a ją się one bow iem niczym b aletn ice i w y m y k ają z u śc isk u fau n a.

Z drugiej je d n a k strony, m otyw urodziw ej H ero d iad y „sprow ad za Mal- larm égo do tego sam ego p u n k tu co B a u d e la ire ’a, czyli do a u to te m a ty z m u arty styczneg o, gdzie w szelkie d eterm in a cje psychologiczne, in te le k tu a ln e , fi­

zyczne p rz e k sz ta łc a ją się w reflek sje o p ięk n ie, id eale, sztuce, a chęć ujęcia isto ty kobiecości i jej w pływ u okazuje się p ra g n ie n ie m zro zu m ien ia p o d s ta ­ w owych k ateg o rii estety czn y ch obecnych w poezji”34.

30 D. Trześniowski, Miłość tragiczna... , s. 226.

31 K. Wojtynek, Słowa w drodze. Studium porównawcze poezji Charlesa Baudelaire’a i Stéphane’a Mallarmégo, Katowice 1990, s. 49-50.

32 S. Mallarmé, Hérodiade, w: J. Lisowski, Antologia poezji francuskiej, t. 3, s. 570.

W tłumaczeniu Matuszewskiego: „Nocy biała od śniegu i od sopli ostra! / O siostro wiecz­

na, tutaj twa samotna siostra” (S. Mallarmé, Herodiada, w: J. Lisowski, Antologia poezji francuskiej, t. 3, s. 571).

33 K. Wojtynek, dz. cyt., s. 50.

34 Tamże, s. 51.

(10)

Piękno i śmierć. „Herodiada” Stéphane’a Mallarmégo a „Baśń parku...______ 17 W te n sposób o d d alam y się coraz bard ziej n ie tylko od hym nicznego u tw o ru K asprow icza poświęconego Salom e, ale też od w ielu in n y ch a r ty ­ stycznych re alizacji w yk orzystujących tę p o stać i p rzyp isu jący ch jej ta k ie cechy, ja k n arcy zm („im potencję s e rc a ”, niezdolność do p rzeży cia a u te n ty c z ­ nej m iłości) oraz dziewiczość. W czasie p ra cy n a d sw oją H ero d ia d ą M allarm é odkryw ał re g u ły w łasnej poetyki. Jego dzieło n iejed n o k ro tn ie in te rp re to w a n o ja k o u tw ó r o poezji, w idząc w głównej b o h aterce m etafo rę p ism a, co z kolei, zd an iem badaczy, s k ła n ia do ro z w aża ń o p ięk n ie i nicości35. Z ag adn ien ie pism a, zd an iem P io tra Śniedziew skiego, najlepiej za u w aż aln e j e s t w ty ch m iejscach te k s tu , gdzie w y stęp u je m otyw odbicia w lu s trz e b ąd ź w wodzie.

N ie tylko z re s z tą H e ro d ia d a p rz e g lą d a się w zw ierciadle, s a m a bow iem je s t niczym zw ierciadło, w k tó ry m odbija się jej otoczenie lu b przeszłość. Z w raca się do sta re j M am ki, aby pom ogła jej rozczesyw ać włosy p rz ed lu s tre m , ale nie d oty kając włosów, tylko trz y m a ją c lustro:

Je veux que mes cheveux qui ne sont pas des fleurs A répandre l’oubli des humaines douleurs,

Mais de l’or, à jam ais vierge des aromates,

Dans leurs éclairs cruel et dans leurs pâleurs mates, Observent la froideur stérile du métal,

Vous ayant reflétés, joyaux du m ur natal36.

Z lu s tre m w iąże się n arcy sty czn e z a p a trz e n ie w siebie, ale rów nież sa- m opoznanie, k tó re w ydaje się zobaczeniem w łasnego p rzezn aczen ia, spojrze­

n iem w przyszłość, w śm ierć:

Je m’apparus en toi comme une ombre lointaine, Mais, horreur! des soirs, dans ta sévcre fontaine, J ’ai de mon rêve épars connu la nudité!37

35 P. Śniedziewski, Mallarmé - Norwid. Milczenie i poetycki modernizm we Francji oraz w Polsce, Poznań 2008, s. 48.

36 S. Mallarmé, Hérodiade, s. 564. W tłumaczeniu Matuszewskiego:

Ja chcę, by włosy me, co nie są zapomnienia Kwiatami, kojącymi człowiecze cierpienia, Ale złotem broniącym się od aromatu To okrutnym połyskiem, to bladością matu, Zachowały metalu chłód sterylnie czysty Odbijając klejnoty siedziby ojczystej.

(S. Mallarmé, Herodiada, s. 565).

37 S. Mallarmé, Hérodiade, s. 566. W tłumaczeniu Matuszewskiego:

Widziałam siebie cieniem dalekim, grobowym, A wieczorem — o, zgrozo! — w twym źródle surowym Płochliwego marzenia nagość jam poznała!

(S. Mallarmé, Herodiada, s. 567).

(11)

H e ro d ia d a k o n ce n tru je się n a sam ej sobie, św ia t ze w n ętrz n y tra k tu je wrogo, u p a tru ją c w n im niebezpieczeństw o d la swojej istoty, ale zarazem p otrzeb u je go d la p o tw ierd z en ia w łasnej w yjątkow ości. S tą d p y ta M am kę, czy j e s t p ięk n a, ja k b y sam o lu stro n ie w ystarczało.

[...] Mamka [...] staje się personifikacją porządku świata, uosobieniem cielesno­

ści, będącej, jak to postrzega Herodiada, zagrożeniem dla czystego Piękna. Słu­

żąca popełnia wobec swej pani potrójny grzech, za każdym razem usiłując prze­

łamać granicę nietykalności - pragnie ucałować pierścień na dłoni księżniczki, uperfumować jej ciało, dotknąć włosów. Herodiada jest tu wcieleniem kobiecości czystej i dziewiczej, wolnej od ludzkich namiętności, jest Pięknem doskonałym, narcystycznym, zimnym [...]. Kiedy odpycha profanujące obce dłonie i obawia się skażonych cielesnym pożądaniem spojrzeń, wpada wszakże w pułapkę para­

doksu - zdaje sobie sprawę, iż tylko świadectwo drugiego człowieka potwierdzić może jej doskonałość38.

H e ro d ia d a potrzeb u je bezosobowego spo jrzenia, w yzbytego żądzy do ty ­ k u , za to uśw ięcającego jej piękno. W ty m je d n a k celu p o w in n a zostać p rz e ­ k roczona sprzeczność m iędzy sam o tn o ścią a p a rtn e rs tw e m , obecnością a n ie ­ o becnością, d ziew ic zo ścią a s k a la n ie m . T y m czasem k s ię ż n ic z k a o d trą c a pieszczoty M am ki, u p a ja się sam o tn o ścią i dziew ictw em . O d rzu cając jej poca­

łu n ek , mówi, że m ogłaby od niego um rzeć, gdyby „piękno nie było śm iercią”:

„[...] m es cheveux q u e la lu m ie re enlace / S o n t im m o rtels, ô fem m e, u n b a is e r m e tû r a it / Si la b e a u té n ’é ta it la m o r t . ”39. Część in te rp re ta to ró w w y p ro w ad za s tą d w niosek, że dosk onało ść p ozostaje sp rz e c z n a z n a t u r ą św ia ta i życia. „Piękno ab so lu tn e to żsam e j e s t ze śm iercią, czy też triu m fu je poprzez śm ierć”40.

In n i bad acze in te rp re tu ją p o stępow an ie b o h a te rk i ja k o p rz ed staw ien ie teo rii ję z y k a a u to ra , jej piękno u z n a ją za p iękno m ow y poetyckiej - rów no­

znaczne ze śm iercią, b ę d ą c ą sym boliczną śm ie rc ią ję z y k a używ anego n a co dzień. H e ro d ia d a zry w a swe w ięzi ze św iatem re aln y m , podobnie ja k język poetycki w y k ra cza poza języ k codzienny, służący tylko do ko m u n ik acji i opi­

su. Ję z y k poezji sk u p ia się n a sobie sam ym , a nie n a informacji, k tó ra pow inna być przek azana. W te n sposób staje się swym w łasnym k om u nikatem 41. O kazu­

je się także przejaw em aktyw ności antydyskursyw nej i nieosobistej - faktem jest, że H erodiada czuje się do tk n ięta sugestiam i M am ki n a te m a t kochanka.

Twórczość poetycka M allarm égo w yklucza zarówno „czysto retoryczny elem ent opisu”, ja k i ten, który wiąże się z podm iotem lirycznym poety. „M allarm é jako a u to r m usi więc zniknąć, ponieważ tylko język poezji m a praw o mówić”42. P rze­

38 D. Trześniowski, Miłość tragiczna..., s. 217-218.

39 S. Mallarmé, Hérodiade, s. 562. W tłumaczeniu Matuszewskiego: „[...] me blaskiem nasycone włosy / Są nieśmiertelne, pocałunek by mnie zabił, / Gdyby piękno nie było śm iercią.” (S. Mallarmé, Herodiada, s. 563).

40 D. Trześniowski, Miłość tragiczna..., s. 218.

41 Zob. P. Sniedziewski, dz. cyt., s. 49.

(12)

Piękno i śmierć. „Herodiada” Stéphane’a Mallarmégo a „Baśń parku...______ 19 kreślone zostaje zresztą również opowiadanie. M am y więc do czynienia z tw ór­

czością, k tó ra nie chce odzwierciedlać św iata i nie chce o nim opowiadać. Jej zasadniczym celem okazuje się autoprezentacja. T aka koncepcja język a poetyc­

kiego odchodzi od tradycji retorycznej i od dawnego logosu — język ju ż nie nazyw a rzeczy, ale m a za zadanie konstruow ać zw iązki słów oraz podpowiadać znaczenie, które nie może poza te formy wykroczyć.

H e ro d iad a w yraźnie oznajm ia, że sw ą w spaniałość i se k re t swojego b y tu p ra g n ie zachow ać d la siebie i nie chce niczego, co ludzkie: „Oui, c’e s t p o ur moi, p o u r moi, que je fleuris, déserte!”43. W p rz y p ad k u takiej poezji, dążącej do zred u k o w an ia „opowieści” i „dekoracji”, tru d n o powiedzieć, czy w ogóle coś się w niej „dzieje”. M it o N arcyzie u leg a p rzek ształceniu , gdyż nie chodzi już o sam ouw ielbienie czy odbicie m iłości w łasnej. W ty m świecie nie m a bogów, ale je s t H erodiada, k tó ra zdaje się wchodzić w rolę jedynego boga — boga poezji.

Je me crois seule en ma monotone patrie E t tout, autour de moi, vit dans l’idolâtrie D’un miroir qui reflète en son calme dormant Hérodiade au clair regard de d ia m a n t.

O charme dernier, oui! je le sens, je suis seule44.

T eoria ję z y k a M allarm égo u ja w n ia t u swój m etafizyczny w ym iar. „Język te n sta je się n iep rz ech o d n i [...] n ie tylko dlatego, że n ie im itu je ś w ia ta zew nętrznego, ale przed e w szy stk im dlatego, że n ie o dsyła on a n i do idei Boga, a n i do la z u ru , k tó ry od d a w n a nie d aw ał spokoju poecie”45. M arzen ie czystości sp ro w a d za się do m a rz e n ia o n iesk az ite ln e j boskości, sy tu u je w s a ­ m otnej p rz e strz e n i. W niej b o h a te rk a zachow uje swoje p iękno i tajem nicę.

Sym bolicznym g estem u w o ln ien ia się od idei B oga w ydaje się zam knięcie okien nic chroniących p rz ed w idokiem nieba. H e ro d ia d a pro si o to M am kę:

Mais avant, si tu veux, clos les volets, l’azur Séraphique sourit dans les vitres profondes, E t je déteste, moi, le bel azur!46

42 Tamże.

43 S. Mallarmé, Hérodiade, s. 570. W tłumaczeniu Matuszewskiego: „Tak, to dla siebie, sobie kwitnę niezaznana!” (S. Mallarmé, Herodiada, s. 571).

44 S. Mallarmé, Hérodiade, s. 570. W tłumaczeniu Matuszewskiego:

Zda mi się, żem jest sama w monotonnym państwie Moim, a wszystko wokół żyje w bałwochwalstwie Zwierciadła, co odbija w swym spokoju śpiącym Herodiadę o wzroku diamentami lśniącym.

Czar ostatni, tak! Czuję, jestem sama jedna.

(S. Mallarmé, Herodiada, s. 571).

45 P. Sniedziewski, dz. cyt., s. 50.

46 S. Mallarmé, Hérodiade, s. 572. W tłumaczeniu Matuszewskiego:

Lecz odchodząc na okna spuść zasłony ciemne, Seraficki się lazur uśmiecha z szyb głębi, Ja nie cierpię lazuru!

(S. Mallarmé, Herodiada, s. 573).

(13)

O drzucen ie B oga n ie je s t je d n a k rów noznaczne z od rzucen iem w szela­

kiej duchow ości. W o statn iej sekw encji om aw ianej części u tw o ru H e ro d iad a żeg n a M am kę, ta k ja k b y że g n a ła się ze sw oim d zieciństw em , chociaż nigdzie nie odchodzi, tylko oczekuje n a coś, co ju ż się zaczęło, pogłębiając przep aść m iędzy n ią a ty m i w szy stk im i, co j a k M a m k a u ż a la ją się n a d n ią i jej

„ste ry ln ą ” separacją.

J ’attends une chose inconnue Ou peut-être, ignorant le mystère et vos cris, Jetez-vous les sanglots suprêmes et m eurtris D’une enfance sentant parmi les rêveries Se séparer enfin ses froides pierreries47.

Słow a o kuszącej H e ro d iad ę „rzeczy n ie z n a n e j” P io tr S n ied ziew ski u z n a ­ je za form ułę rozpoczynającą p o szu k iw a n ia M allarm égo ro zw ijan e do końca życia: „M ilczenie, k tó re pojawiło się w jego tw órczości w o k resie 1864-1866 ja k o poetycki te m a t, doprow adziło w te n sposób do głębokiej reflek sji n ad języ k iem oraz jego g ra n ic a m i”48. Po pierw szy ch zm ag a n iach z H ero dia dą p o e ta próbuje w ypow iadać się o m ilczeniu, ja k rów nież uczynić z niego język poetycki, znaleźć ek w iw alen ty m ilczen ia w n im sam ym . A k t p isa n ia , ja k H e ro d iad a, k o n ce n tru je się n a sam y m sobie, swojej tajem nicy, ign o ru jąc (że­

gnając) rzeczyw istość z e w n ę trz n ą albo pozajęzykow ą. S łow a w y s ta rc z a ją sam e sobie, nie p o trz e b u ją w ra żeń z zew n ątrz.

Z u tw o re m M allarm ég o więcej w spólnego m a B a ś ń p a r k u jesien nego S ta ffa niż S a lo m e K asprow icza, której zw iązki z H ero d ia d ą s ą n a d e r po­

w ierzchow ne. P ierw szy m za u w aż aln y m podob ień stw em H e ro d ia d y i B a śn i p a r k u jesiennego je s t u k sz ta łto w a n ie form alne. O ba u tw o ry m a ją s tru k tu rę dialogow ą: w pierw szym z n ich ro z m a w iają H e ro d ia d a z M a m k ą (n a z w a n ą przez ty tu ło w ą b o h a te rk ę „b ab k ą”, a w polskim tłu m a c z e n iu - „ s ta ru s z k ą ”), w d ru g im zaś M łoda ze S ta rą . R óżnica w iek u j e s t is to tn a , bow iem za zn acza d u alizm p o staw życiowych - tyle że u M allarm égo H e ro d ia d a okazuje się p o sta c ią do m inującą, a u S ta ffa M łoda i S ta r a s ą p o stacia m i rów norzędnym i, k tó re dużo ze so b ą łączy.

47 S. Mallarmé, Hérodiade, s. 572. W tłumaczeniu Matuszewskiego:

Czekam, to rzecz nieznana mnie wabi, A nie wiedząc, za jaką sprawą tajemniczą

Wasze usta w męczeńskim, wielkim szlochu krzyczą, Czuję, jak od dzieciństwa wśród mrzonek tęsknoty Nareszcie oddzielają się zimne klejnoty.

(S. Mallarmé, Herodiada, s. 573).

48 P. Sniedziewski, dz. cyt., s. 50.

(14)

Piękno i śmierć. „Herodiada” Stephane’a Mallarmego a „Baśń parku...______ 21 Z estaw ien ie m łodości ze s ta ro ś c ią to te m a t w lite ra tu rz e obecny od daw- n a 49. W w iek u XIX, m ając n a u w ad ze nie tylko ko biecą u ro d ę i miłość, w y starczy w sk azać dw a w ielkie dzieła.

W pierw szej części F a u sta (prw dr. 1808) J o h a n n a W olfganga Goethego, w scenie N oc W alpurgi, boh atero w ie - F a u s t i M efistofeles - ta ń c z ą z wiedz- m am i, m ło d ą i s ta rą . Może to obrazow ać m iłość bez uczucia:

FAUST.

Da sitzen zwei, die Alte mit der Jungen;

Die haben schon was Rechts gesprungen!

MEPHISTOPHELES.

Das h at nun heute keine Ruh.

Es geht zum neuen Tanz; nun komm! wir greifen zu50.

Swój tan iec z m łodą F a u s t szybko kończy, gdyż zau w aża w y sk ak u jącą z jej u s t czerw oną m ysz, a potem dośw iadcza w idm a ukochanej M ałgosi (niew yklu­

czone, że sprow okow anego tańcem ) - dziewczyny, której życie zniweczył.

Z kolei w utw o rze G u sta v e ’a F la u b e rta L a T entation de S a in t A n to in e (prw dr. 1874, pol. K u szen ie św iętego A ntoniego) w jed n ej z wizji b o h a te ra p ojaw ią się M łoda i S ta ra , k tó re potem o k a z u ją się odpow iednio R o zp u stą i Ś m iercią, dw om a nierozłącznym i a s p e k ta m i istn ie n ia . W alczą o św. A n to­

niego, ale w końcu ob ejm u ją się i ra z e m śpiew ają, gdyż w ybór jed n ej z n ich p ociąga za so b ą ta k ż e w ybór drugiej. G dy w izja zn ik a, b o h a te r u zn aje, że by!

to d iabeł w dw ojakiej po staci - „du cha n ie rz ą d u i d u ch a zn iszczen ia”.

STARA

Nie musimy doświadczać rozkoszy, by znać jej gorycz! Wystarczy, że zobaczysz je z daleka, by ogarnęło cię obrzydzenie. Musisz być zmęczony mono­

tonią tych samych czynności, długością dni, brzydotą świata, głupotą słońca!

[...]

49 Zob. na przykład artykuły zamieszczone w cyklu Stary z młodym., ogniwie tematycz­

nym pracy zbiorowej: Starość. Wybór materiałów z VII Konferencji Pracowników Nauko­

wych i Studentów Instytutu Nauk o Literaturze Polskiej US, red. A. Nawarecki i A. Dzia­

dek, Katowice 1995, s. 21-51. Podobne tematy pojawiają się w niektórych artykułach tomu: Dojrzewanie do pełni życia. Starość w literaturze polskiej i obcej, red. S. Kruk, E. Flis-Czerniak, Lublin 2006.

50 J. W. von Goethe, Faust. Eine Tragödie, w: Goethes Werke, Bd. 3: Dramatische Dichtungen, erster Band, Textkritisch durchgesehen und mit Anmerkungen versehen von E. Trunz, Hamburg 1949, s. 129. W tłumaczeniu Feliksa Konopki:

FAUST

Patrz, stara z młodą siedzą tu we dwie.

Te snadź już dobrze wyskakały się.

MEFISTOFELES

Ach, do spoczynku nic ich dziś nie skłoni.

Znów w taniec idą. Chodź! Bierzmy się do nich!

(Goethe, Faust, cz. 1 i 2, przeł. F. Konopka, Warszawa 1962, s. 225).

(15)

MŁODA

Pustelniku! Pustelniku! Znajdziesz diam enty między kam ieniam i, źródła ukryte w piasku, rozkosze w ryzyku, którym pogardzasz; są nawet na ziemi miejsca tak piękne, że ma się ochotę przycisnąć ją do serca.

[...]

PIERWSZA mówi, otwierając ramiona:

Chodź, jestem pocieszeniem, odpoczynkiem, zapomnieniem, wiecznym spokojem!

[...]

DRUGA ofiarowując mu swe piersi:

Jestem piastunką, radością, życiem, niewyczerpanym szczęściem!51

W poem acie S ta ffa n ik t o nikogo i o nic n ie walczy. O braz je s t statyczny, ale sc e n e ria in n a niż u M allarm égo. Z a m ia st w n ę trz a pałacow ego czy wieży („[...] so n t u n jo u r / Q ui ne fin ira p a s s a n s m a lh e u r s u r la t o u r . ”52) m am y s ta ry i sam o tn y p a r k z fo n ta n n ą . P o ra ro k u (jesień) i p o ra d n ia (wieczór) p o d k re śla ją schyłek lu b koniec czegoś. Ten sa m te m a t p ię k n a i śm ierci z o sta­

je tu ta j ro z eg ra n y inaczej niż w H erodiad zie. P iękno j e s t id entyfiko w an e z m iłością, ale ż a d n a z b o h a te re k S ta ffa - chociaż obie s ą p ięk n e - tej m iłości n ie dośw iadczyła, stan o w i więc o n a d la nich ja k ą ś tajem n icę. M ają ponadto sprzeczne w yo b rażen ia n a jej te m a t. M łoda w idzi w m iłości isto tn e n ieb ez­

pieczeństw o zw iązane z czasem , którego u pływ sp ra w ia, że uczucie to p rz e ­ m ija. D la S ta re j zaś u lo tn a chw ila szczęścia stan o w i o p ełn i życia. Lepiej w edług niej w spom inać ta k ą p rz e ż y tą chwilę, niż śnić i tęsk n ić za nieprzeży- t ą 53. P o sta w a S ta rej wobec Młodej je s t ta k a , ja k M am k i wobec Herodiady.

P oniew aż piękno i m iłość s ą w artościam i uzależnionym i od czasu, M am k a dopytuje się, d la kogo H e ro d iad a sk ry w a swe w dzięki, a usłyszaw szy odpo­

w iedź („Pour m oi”, czyli „Dla m nie sam ej”), p rz e strz e g a j ą i u ż a la się n a d nią:

Triste fleur qui croît seule et n’a pas d’autre émoi Que son ombre dans l’eau vue avec atonie.

[ ]

Toutefois expliquez: oh! non, naïve enfant, Décroîtra, quelque jour, ce dédain trium phant...54

51 G. Flaubert, Kuszenie świętego Antoniego, w przekł. P. Sniedziewskiego, z komenta­

rzami G. Séginger, R. Lis i R. Przybylskiego, Warszawa 2010, s. 211-212.

52 S. Mallarmé, Hérodiade, s. 566. W tłumaczeniu Matuszewskiego: „[...] nareszcie / / Wiem, że ten dzień na wieży przyniesie nieszczęście.” (S. Mallarmé, Herodiada, s. 567).

53 Zob. interpretację wiersza w pracy: G. Igliński, „Śpi szczęście [...] / między wargą a czarą”. Odcienie miłości w „Baśni parku jesiennego” Leopolda Staffa, w: Palanistyka - Polonistika - Polonistyka 2009, red. A. Kïklevïc, S. Vaznïk, Minsk 2010, s. 187-200.

54 S. Mallarmé, Hérodiade, s. 568. W tłumaczeniu Matuszewskiego:

Smutny kwiat, co sam rośnie i nic go nie mami Oprócz własnego cienia nad wód monotonią.

(16)

Piękno i śmierć. „Herodiada” Stéphane’a Mallarmégo a „Baśń parku...______ 23 W B a ś n i p a r k u jesien nego M łoda p a trz y w przyszłość i w idzi S ta rą , S ta r a p a trz y w przeszłość i w idzi M łodą. J e d n a o drugiej powie: „P atrzysz p rz ed się, j a p a trz ę za siebie”55. D ziw ią się sobie i n aw zajem pouczają. Wolno więc przypuszczać, że S ta r a p rz y ję ła k iedy ś t a k ą p ostaw ę, j a k ą obecnie r e ­ p re z e n tu je M łoda, k tó ra św iadom ie z a m k n ę ła się „w u s tro n i bezpiecznej”.

S ta r a w yznaje i żałuje: „Młodość m a b y ła ja k s k a ła ”56, co o znacza nie tyle b ra k p ięk n a, ile nieczułość, niedostępność, wyniosłość, u n ik a n ie m iłosnego sp ełn ien ia. N ie chce zatem , żeby M łoda p o p ełn iła podobny błąd.

M łoda zaś p rag n ie m iłości wiecznej, niezłom nej, nieprzem ijającej — a po­

niew aż n ie p o trafi w ta k ą uw ierzyć, sp ro w ad zając j ą do m a rz e ń i snów, s ta r a się w zw iązku z ty m u n ik a ć uczuciowego z a a n g aż o w an ia i chow a się p rzed życiem niczym b aśn io w a k ró lew n a w swojej wieży:

MŁODA

Żyję wśród ukrycia, Ja k słońce, co już zaszło i cicho zawiera Za sobą wrota zmierzchu.

STARA

Dusza twa płochliwa Boi się zgiełku życia, jak skrzydła motyle Dłoni, co chcą je chwycić, drżąc, że ręka żywa Zetrze z nich barwy cudne57.

S ta r a je s t zachw ycona p ięk n em M łodej, ta k ja k M a m k a u ro k iem H e ro ­ d iad y broniącej się p rz ed dotykiem . P iękn o to p ro m ien iu je n a w szystko wo­

kół: „P atrzę n a cię / Z achw ytem oczu. Twoja obecność czaro w n a / N ad aje rzeczom now e zn a cze n ie”58. U M allarm ég o j e s t o d w ro tn ie — H e ro d iad zie u d z ie la ją swego p ię k n a klejn o ty i m etale, jej oczy lś n ią d ia m e n ta m i (podczas gdy oczom Młodej „zazdroszczą gw iazdy”), u k a z u je się o n a w gw iezdnej po­

św iacie śnieżnej nocy, opro m ien io n a m igocącym św iatłem , ja k b y odbijał się w niej ja k iś p o n ad ziem sk i cz ar („O c h a rm e dern ier, oui!”59) — tego czaru b o h a te rk a nie rzuca, ale „w chłania” go w siebie, sk u p ia n a sobie (M am k a n az y w a j ą „gw iazdą” — „U n a s tre , e n v é rité ”60).

[ ]

A jednak: ach, nie, dziecko naiwne i harde, Czas któregoś dnia zatrze tę dumną pogardę.

(S. Mallarmé, Herodiada, s. 569).

55 L. Staff, Baśń parku jesiennego, w: tegoż, Poezje zebrane, t. 1, Warszawa 1980, s. 867.

56 Tamże, s. 865.

57 Tamże, s. 862.

58 Tamże, s. 863.

59 S. Mallarmé, Hérodiade, s. 570. W tłumaczeniu Matuszewskiego: „Czar ostatni, tak!” (S. Mallarmé, Herodiada, s. 571).

60 S. Mallarmé, Hérodiade, s. 566. W tłumaczeniu Matuszewskiego: „Piękność dosko­

nała” (S. Mallarmé, Herodiada, s. 567).

(17)

B a śń p a r k u jesiennego ek sponu je, podobnie ja k H ero d ia d a , dziewiczość i biel sk o jarz o n ą z chłodem . W p rzeciw ieństw ie je d n a k do p o e m a tu M al- larm égo, w któ ry m u ro k H e ro d iad y w iąże się ze św iatłem klejnotów , m e ta li czy lodu, a M a m k a chce pocałow ać rę k ę b o h a te rk i s tro jn ą w pierścienie („A m es lèvres te s doigts e t le u rs b a g u e s”61), w w ierszu S ta ffa M łoda w olna je s t od w szelak ich ozdób i kosztow ności:

[... ] Czar twarzy, Wymowę lica m ają twe ręce przeczyste, Bez pierścieni i lśniącej ozdoby bogatej, Palce nagie i smukłe, jak lilie śnieżyste, Strojne zamiast klejnotów w różowe agaty Paznokci zaostrzonych jak rzecz obosieczna, Chlubiąca się, że pieścić umie, chociaż może Ranić boleśnie. Dłoni twych biel jest tak mleczna, Marmurowa, że zdają się o każdej porze

Chłodne, jakby stworzone, aby studzić skronie62.

H e ro d ia d a i M łoda nie p o tra fią odnaleźć się w św iecie czy w życiu, ale m otyw acja ich zach o w an ia j e s t nieco in n a: p ie rw sz a boi się s k a la n ia , a d ru g a - odtrącenia. Obie p o g rążają się w m arzeniach, ale tę s k n ią o innej wieczności.

[... ] Z pustyni

Nie wyszłam skarbu szukać, aby skarb straciwszy Nie wracać do pustyni podwójnej. Gdzieś w dali Czeka miłość i szczęście, by przyjść i mnie rzucić Wraz z pięknością, gdy zniknie w zapomnienia fali63.

N iek tó re przedm ioty, ja k ie p o jaw iają się w poem acie M allarm égo, słu żą sw oistej d eh u m a n iz a c ji czy o d re a ln ie n iu , ja k b y w szystko, co rzeczyw iste, raziło b a n a ln o śc ią i pospolitością.

Metale, biżuteria, kamienie szlachetne stają się [...] znakami duchowości, która ma przewagę nad naturą. Stąd ich rola w Hérodiade, gdzie są ekwiwalentem tego poziomu, na którym zanika życie, a ku którem u rozwija się niewinna dziewczyna. [...] Najsilniejszym środkiem odrealnienia jest [...] przeniesienie rzeczy w sferę nieobecności oraz unikanie jednoznacznego języka64.

W obu u tw o ra ch w y stę p u ją m otyw y p u sty n i, w od otrysk u, lilii, lu s tra , cien ia - je d n a k inaczej zastosow ane. H e ro d ia d a zdaje się p o dążać przez p u sty n ię:

61 S. Mallarmé, Hérodiade, s. 562. W tłumaczeniu Matuszewskiego: „Zbliż ku mym wargom twoje palce i pierścienie” (S. Mallarmé, Herodiada, s. 563).

62 L. Staff, dz. cyt., s. 863-864.

63 Tamże, s. 867.

64 H. Friedrich, Mallarmé, w: tegoż, Struktura nowoczesnej liryki. Od połowy XIX do połowy XX wieku, przeł. i opatrzyła wstępem E. Feliksiak, Warszawa 1978, s. 173.

(18)

Piękno i śmierć. „Herodiada” Stéphane’a Mallarmégo a „Baśń parku...______ 25 Entrer, et je marchais, fatale, les mains sauves,

Dans le parfum désert de ces anciens rois:

Mais encore as-tu vu quels furent mes effrois?

Je m’arrête rêvant aux exils, et j ’effeuille,

Comme près d’un bassin dont le jet d’eau m’accueille, Les pâles lys qui sont en moi [...]65.

M łoda swoje długie chw ile sam otności przy ró w n u je do „grobowców k ró ­ lów / W ym arłego p le m ie n ia ”66. W S ta rej p o strze g a zap ew n e projekcję w łasnej przyszłości (żalu w ynikającego z n iesp ełn ien ia), podczas gdy H e ro d ia d a widzi siebie „cieniem d alekim , grobow ym ”. B o h a te rk i s ą zak orzen ion e w przeszło ­ ści67, w sw ych p u ste ln ia c h z m a g a ją się sam e ze sobą, ale p a tr z ą w p rz y ­ szłość: H e ro d ia d a raczej z n ad zieją, gdyż w abi j ą to, co n iezn a n e, a M łoda bez n adziei, gdyż d la niej słońce zachodzi (tak , ja k b y n ie było różnicy m iędzy n ią a S tarą).

W postaw ie H ero d iad y i Młodej w yczuw a się sprzeciw wobec p o rz ąd k u św iata. H e ro d ia d a m ówi, że nie chce niczego, co lu d zk ie i że n ie cierpi la z u ru , żeg n a się z M a m k ą (a więc i trz y m a n y m przez n ią lu strem ), co m o żn a rozu m ieć ja k o pożegnanie ze św iatem . W księżniczce M allarm égo zachodzi p rz e m ia n a duchow a. B o h a te rk a - p rz e ra ż o n a sw ą cielesnością, swo­

im i popędam i, od b ieran y m i przez zm ysły w oniam i, m ożliw ością d o tk n ięcia przez kogoś, a n a w e t obaw iająca się cudzego sp o jrze n ia - dochodzi do p rz e ­ k o n an ia, że jej p rz ezn aczen iem je s t sta ć się is to tą czystej idealności. W yrze­

k a się n a tu ry , „ u m ie ra ja k o dziew czyna, odchodzi w » b iałą noc z lodu i p rzerażającego śniegu«, w z a b ija ją cą życie duchow ość, [...] jed y n y m cierp ie­

niem pozostaje niem ożność jeszcze w iększego n a p ię c ia ”68. Jej słow a: „Du re ste , je n e veu x rie n d’h u m a in ”69, m ogłyby - zd an iem H u g o n a F rie d ric h a - zostać u z n a n e za m otto całej tw órczości M allarm égo. Z d eh u m an iz acją w iąże się tu ta j, podobnie ja k u B a u d e la ire ’a, izolacja od przyrod y żywej.

65 S. Mallarmé, Hérodiade, s. 564. W tłumaczeniu Matuszewskiego:

Tam szłam, nieszczęsna, ręce zaciskając zdrowe, Chłonąc odór pustynny owych władców dawnych:

Lecz czyś widziała, jakie lęki mnie opadły?

Przystaję i obrywam, marząc o wygnaniach, Jakby pod wodotryskiem, który mnie osłania, Blade lilie, co we mnie są [...].

(S. Mallarmé, Herodiada, s. 565).

66 L. Staff, dz. cyt., s. 861.

67 Herodiada mówi: „Que de fois et pendant des heures, désolée / Des songes et cher­

chant mes souvenirs” (S. Mallarmé, Hérodiade, s. 566). W tłumaczeniu Matuszewskiego:

„Ileż razy i godzin, snami zrozpaczona / I wspomnień poszukując” (S. Mallarmé, Herodia­

da, s. 567).

68 H. Friedrich, dz. cyt., s. 157.

69 S. Mallarmé, Hérodiade, s. 568. W tłumaczeniu Matuszewskiego: „Zresztą nie chcę niczego, co ludzkie” (S. Mallarmé, Herodiada, s. 569).

(19)

N a to m ia st M łoda ze S ta r ą żegnają gasn ący dzień, zachodzące słońce, ja k ­ by żegnały w łasne u lotne m arzen ia: „W tęsknocie / Z egnam y je, bo piękn e było ja k sen k r ó t k i . ”70. O ile H e ro d iad a p rz e g lą d a ła się jeszcze p rz ed chw ilą w lu strze, o tyle M łoda w szystkie zw ierciadła ju ż daw no zniszczyła - stało się to z pow odu m atk i, k tó ra po opuszczeniu przez m ęża „jak cień żyła cieniem beznadziei wiecznej, / Bojąc się w łasnej tw arzy i serca w s p o m n ie n ia .”71.

Córka jej się zamknęła w ustroni bezpiecznej, Stłukłszy wszystkie zwierciadła i w szybę strum ienia Nie spoglądając n i g d y .72

S tłuczenie zw ierciadeł św iadczy o buncie. N ie chodzi o ascezę, ale o to, by zostać n a zaw sze z a p a m ię ta n ą jak o m łoda i pięk n a. Zycie pozbaw ione m iłości nie j e s t je d n a k życiem, lecz w eg etacją lu b śm ie rc ią - z re s z tą b o h a te r­

ki S ta ffa z d a ją się ju ż być n a wpół m artw e. Ich głosy to przecież „Dwie łabędzie p ieśn ie”73. M ożna też zaproponow ać in n ą w yk ładn ię, przyjm u jąc, że jed y n y m „ ra tu n k ie m ” d la piękna-m iłości je s t w łaśn ie śm ierć. U m iera jąc m ło­

do, n a zaw sze pozostajem y w pam ięci m łodzi i piękni. Śm ierć, niszcząc p ięk ­ no, ocala piękno.

W poem acie S ta ffa w y stęp u je jeszcze je d n a b o h a te rk a , chociaż p o zo stają­

ca w tle - „m arm urow y p osąg nim fy płaczącej”, u sy tu o w an y n a d p a rk o w ą fo n tan n ą . N a n im sk u p ia się u w a g a M łodej, kiedy S ta r a p y ta ją , k tó ra z nich - M łoda czy S ta r a - je s t szczęśliw sza. M łoda w sk azu je nim fę, poniew aż „Je st k a m ie n n a , tę s k n o tą p ie rsi jej nie ję k n ą , / A p ię k n a w i e c z n i e . ”74. Tylko że o n a j e s t w łaśn ie m a rtw a . S tą d s u g e s tia S ta re j, że n im fa też m oże być n ie ­ szczęśliw a:

Skargą płacze nieustanną Wodotrysk. Może skarży się jej chłodne piękno, Ze nie zaznało tęsknot? 75

N im fa to piękno sam o w sobie, w ieczne p iękno - pozbaw ione tęsk n o t, ale i m iłości. J e s t w niej coś nielu d zk ieg o 76. M łoda sp ra w ia w rażen ie, jak b y

70 L. Staff, dz. cyt., s. 867.

71 Tamże. Można w tym widzieć odwrócenie opowieści o matce Salome - historyczna Herodiada nie została porzucona przez swojego prawowitego męża, ale odeszła od niego.

72 Tamże. Monika Szczot interpretuje utwór w duchu stoickiej apathei (M. Szczot, Klasycyzm Leopolda Staffa, Poznań 2004, s. 37-38).

73 L. Staff, dz. cyt., s. 868.

74 Tamże.

75 Tamże.

76 „Kobiety z poematu - pisze Monika Szczot - przewyższają rzeźbę, ponieważ ich piękno nie opiera się tylko na doskonałości formy, a ma ono charakter psychofizyczny, obejmuje ono zarazem piękno formy (kształt fizyczny) i jednocześnie piękno treści (duch), realizuje się ono w jedności i harmonii duszy i ciała. [...] Dotknięte tęsknotą za szczęściem kobiety z poematu są piękne dzięki zdeponowanemu w nich bogactwu emocjonalnemu”

(M. Szczot, dz. cyt., s. 49-50, 58).

(20)

Piękno i śmierć. „Herodiada” Stéphane’a Mallarmégo a „Baśń parku...______ 27 ch c ia ła w ykroczyć poza sw oją n a tu r ę w stro n ę n a tu r y boskiej, n ie zdając sobie spraw y, ja k ie to m oże m ieć k o n sek w en cje. M łod a i S ta r a c ie rp ią z pow odu sw oich p ra g n ie ń , n im fa — z pow odu b ra k u p ra g n ie ń . P iękno n ie z re ­ alizow ane w m iłości n iesie ze sobą sm u tek , ale je s t rów nież s m u te k sp ełn io ­ n y c h b a ś n i. M o żn a pow iedzieć, że M ło d a to p u n k t w y jścia (m arzen ie), a n im fa to p u n k t dojścia (spełnienie). N im fa ta , podobnie ja k M łoda, m a w sobie coś z H e ro d iad y M allarm égo. W yjaśniając M am ce swój posągow y k s z ta łt, H e ro d ia d a w ydaje się m yśleć o ra jsk im dzieciństw ie:

Du reste, je ne veux rien d’hum ain et, sculptée, Si tu me vois les yeux perdus au paradis,

C’est quand je me souviens de ton lait bu jadis77.

Tęsknoty, sny i m a rz e n ia b o h a te re k B a śn i p a r k u jesien nego s ą „cudne”

w b la s k u zachodzącego słońca. I one p rz esąd z ają, iż ogród, w k tó ry m kobiety siedzą, m a zn a m io n a ogrodu ra jsk ieg o 78.

W sp o m in an e p rzez H e ro d iad ę „E toiles p u re s ” („G w iazdy czyste”), ale o zim nym d rżen iu , oraz n ie n a w istn e spojrzenie W enus lśniącej w śró d drzew, w poem acie S ta ffa z a stę p u je w ypływ ający n a d d rz ew a księżyc, w fin ale u tw o ru „srebrząc m a rm u ro w y p osąg nim fy płaczącej i ośw iecając postacie siedzących niem o k o b iet”79. Te kosm iczne m otyw y s ą w obu te k s ta c h z n a k a ­ m i kobiecości, zagadkow ości, a m oże też przezn aczen ia, n a którego w yrok albo b o h a te rk i p rz y sta ją , albo też chcą go u n ik n ą ć , św iadom e kruch ości sw e­

go p ięk n a. S pojrzenie w przyszłość p rzy no si m yśl o odejściu w przeszłość.

„J’y p a r tir a is ” („tam odjadę”) — stw ie rd z a H ero d iad a.

O ba u tw o ry w ieńczą łzy, chociaż ich w ym ow a m oże być ró żn a. W po em a­

cie M allarm ég o m ow a j e s t n a jp ie rw o płaczącym w o sk u („[...] ces fla m ­ b ea u x où la cire a u feu lég er / P le u re p a rm i l’or v a in q u elq ue p le u r é t r a n ­ g e r”80), a ch w ilę p o te m o łk a n iu czy szlo ch u („ Jetez-v o u s le s s a n g lo ts

77 S. Mallarmé, Hérodiade, s. 568. W tłumaczeniu Matuszewskiego:

Zresztą nie chcę niczego, co ludzkie, rzeźbioną Jeśli mnie widzisz, rajskim przejętą zachwytem, To tylko gdy twe mleko wspomnę niegdyś pite.

(S. Mallarmé, Herodiada, s. 569).

78 Występujący w poezji Staffa motyw raju szeroko omawia Jerzy Kwiatkowski:

U podstaw liryki Leopolda Staffa, Warszawa 1966, s. 175—280.

79 L. Staff, dz. cyt., s. 868.

80 S. Mallarmé, Hérodiade, s. 572. W tłumaczeniu Matuszewskiego: „Zapal świeczniki, gdzie wosk płacze w ogniu lekkim / Przy marnym złocie płaczem obcym i dalekim”

(S. Mallarmé, Herodiada, s. 573). Te dwa wersy Hugo Friedrich odnosi do stanu duchowe­

go Herodiady: „To jest peryfrastyczne opisanie świec. Ale ograniczone przedmioty zdomino­

wane są tutaj przez wielorakie symboliczne odniesienia: płacz, znikomość, obcość. To one tworzą właściwą treść wersów, nie należą już wcale do świec, lecz do wewnętrznej sytuacji osoby, która mówi” (H. Friedrich, dz. cyt., s. 174).

Cytaty

Powiązane dokumenty

A jednak Piotr Zwierzchowski wymienia trzy powody, dla których śmierć heroiczna jest wciąż obecna w kinematografii: egzystencjalny (śmierć jako temat ważny, element

Publikacja sfinansowana ze środków konferencji „Wizerunek kobiety idealnej w literaturze greckiej i rzymskiej” oraz z działalności statutowej Wydziału Filologicznego i

Omawiany tom, poświęcony historii zawodu pielęgniarki na ziemiach pol- skich, zawiera 26 artykułów, dotyczących głównie początków profesji związa- nych z

W ażną przestrzenią życia mężatek jest praca, szczególnie dla tych, któ­ re obdarzone są potomstwem.. kom entuje swoje dążenia: „Dla kogo ja to wszystko robię? Dla siebie,

Może troszeczkę zapobiegliwie uważaliśmy, że rzeczywiście taki konkubinat to z punktu widzenia prawa i stosunków majątkowych jest czymś niezdefiniowanym i być może to

Kilkanaście dni później odbyła się następna konferencja w DOKP Kraków poświęcona tym razem sprawie wykonawstwa robót przy budowie kolei Rzeszów — Kolbuszowa

Wartość publikacji obniża brak fotografii chociażby niektó­ rych inskrypcji, co powoduje, że w yw ody W ydawczyni na tem at pisma i systemu brachygraficznego w

Realizując krótkometrażowy film animowany Śmierć i matka (Death and the Mother, 1987), brytyjska reżyserka Ruth Lingford pokusiła się o adaptację Opowieści o matce (Historien