• Nie Znaleziono Wyników

Epizod z dziejów Seminarium Głównego w Warszawie w 1831 roku : (z niewydanych źródeł)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Epizod z dziejów Seminarium Głównego w Warszawie w 1831 roku : (z niewydanych źródeł)"

Copied!
27
0
0

Pełen tekst

(1)

Michał Godlewski

Epizod z dziejów Seminarium

Głównego w Warszawie w 1831 roku

: (z niewydanych źródeł)

Collectanea Theologica 21/1, 16-41

(2)

MICHAŁ GODLEWSKI

EPIZO D Z D Z IE JÓ W SEM INARIUM GLÖW NEGO W W ARSZAW IE W 1831 ROKU

(z n iew yd an y ch źródeł).

F a k u lte t teologiczny p rzy U n iw ersytecie W arszaw skim erygow any b rew em P iu sa V III „Apostolicae sollicitudinis no­ s tra e “ z dnia 3 październ ik a 1817 r., n ad ającym m u p raw a kreo ­ w ania M agistrów i D oktorów Sw. Teologii, lub p raw a K ano­ nicznego — głębszych śladów w życiu k le ru K ró lestw a K on­ gresow ego nie pozostawił. W iele bow iem czynników , odkąd pow stał, w płynęło u jem n ie n a jego rozw ój: przede w szystkim b iu ro k ra c ja K om isji Rządowej W. R. i О. P., w chodząca nie­ kied y w n ajd ro b n iejsze szczegóły organizacji F a k u lte tu i p a ra ­ liżu jąca ty m sam ym jego życie; nieufność zw ierzchników kościelnych do najw yższej uczelni teologicznej w k ra ju , tchnącej w ich przek o n an iu niepożądanym liberalizm em ; b ra k uzdolnio­ ny ch profesorów i dośw iadczonych pedagogów , w szczególności zaś b ra k odpow iednich k a n d y d ató w do w yższych stud iów teolo­ gicznych *).

M łodzież duchow na, w stęp u jąca do w ydziału teologiczne­ go — b y ła n a ogół g rubiańska, prostacka, niesforna i pod

*) Por. Bieliński Józef. Wydział teologiczny Królewskiego Warszaw­ skiego Uniwersytetu (181?—1831). Zarys Historyczny. Kwartalnik teolo­ giczny 5 (1906) 34.

(3)

w zględem obyczajow ym w iele bardzo do życzenia pozostaw ia­ jąca. Dziwić nas jed n a k te n sta n m łodzieży duchow nej nie po­ w inien, jeżeli się w eźm ie pod uw agę niski poziom m oralny ówczesnego duchow ieństw a, będący n ieu n ik n io n y m n a stę p ­ stw em ciężkich rep re sji, jak ich k le r doznał za K sięstw a W ar­ szaw skiego; — zubożenia sem inariów i u p ad k u w n ich ośw iaty. Początkow o w y k ład y dla alum nów , w ysyłanych przez sw oich biskupów n a w ydział teologiczny W arszaw ski, odbyw ały się w gm achu Św iętokrzyskim 0 0 . M isjonarzów , k tó rz y odstą­ p ili im ,obszerną salę p relek cy jn ą, oraz k ilk a pokoi n a sypialnie i oddali ich pod n ad zó r d y rek to ra m iejscow ego m isjonarskiego sem inarium .

„O dkąd pod nasz skrom ny dach p rzy jęliśm y teologów a k a­ dem ickich — pisał 10 m arca 1818 r. Ks. P aw eł Rzym ski, m isjo­ n a rz i profesor h e rm e n eu ty k i b ib lijn ej n a F ak u ltecie do K a­ nonika Skorkow skiego z K rak o w a — w szelkim u trap ien io m i zgryzotom naszym nie było końca“... *). I zdaje się, że ksiądz Rzym ski n ie m ijał się z praw dą. Po ro k u w spółżycia z m łodzie­ żą k rn ą b rn ą i sam ow olną, szczerze p rag n ę li Ojcowie ja k n a j- śpieszniej się jej pozbyć, aby m ieć spokój i porządek u siebie. P rzeniesiono w ów czas n a ich żądanie w y k ład y teologiczne do pałacu K azim ierzow skiego, gdzie się m ieścił U n iw ersy tet, ale alum ni n ad al pozostali w gm achu Sw. K rzyża, poniew aż M isjo­ narze, ze w zględu n a biskupów , <łiie śm ieli m łodzieży stam tąd usunąć.

Czego jed n ak , ja k słusznie spostrzega ks. S. C h o d y ń sk i2), Ojcowie n ie m ogli dokonać, u sk u tecznili sam i pasterze, pozw a­ lając sw oim alum nom szukać k w a te r n a m ieście. I rzecz szczególna, — pierw szy m biskupem , k tó ry alum nom udzielił tak iej swobody, był gorliw y o dobro Kościoła biskup krakow ski J a n P aw eł W oronicz. K orzystając ze zgody zw ierzchników die­

ł) Por. Archiwum Bpa Skorkowskiego. Część II oddział II. Dodatek do Akt. Korespondencja 1818. Nr 12.

(4)

cezjalnych, niedośw iadczona m łodzież w k ró tk im czasie opróż­ n iła m u ry dom u Św iętokrzyskiego i rozpierzchła się po m ieście. „Z darzało się często, donosił ks. P aw eł Rzym ski kanoniko­ w i *) Skorkow skiem u, że alum ni w ciągu jednego ro k u p a rę razy zam ieniali m ieszkanie. J e d n i biegali po klasztorach, od re fo r­ m ató w do dom inikanów , od dom inikanów do kapucynów , nie m ogąc nigdzie zagrzać m iejsca. In n i w łóczyli się po dom ach św ieckich i lokow ali się niekiedy w rodzinach o po dejrzanej re ­ p u tac ji. W ykłady, ja k n a m m ówiono, zaniedbyw ali, ćwiczeń duchow nych n ie odpraw iali, zato n a ekskursjach i ró żn ych zaba­ w ach z kolegam i ze św iata ich obecności nie b rako w ało “. „Życie n a swobodzie, w ałęsanie się i obcow anie ciągłe ze św iecką m ło­ dzieżą m usiało m ieć dla alum nów jaknajgorsze skutki. Pozo­ staw ien i sam i sobie, b ez n ad zo ru i opieki, w nieodpow iedniip często to w arzy stw ie sty g li w pobożności i co za ty m idzie, zą- tra c a li ducha kapłańskiego... W ielu z nich nie kończyło w yż­ szych stu dió w teologicznych i zrzucało su tan nę, „zam ieniając j ą niekiedy n a m u n d u r w ojskow y“.

A by położyć k res ty m an o rm aln ym stosunkom i zgorsze­ niu, jak ie m łodzież duchow na d aw ała w iern y m sw ym postępo­ w aniem , rozkazała w ładza diecezjalna alum nom akadem ickim w prow adzić się znów do gm achu m isjonarzy i zastosować się do reg uły , ja k ą im przepisano. Lecz i ty m razem nie u staliła się h arm o n ia w gm achu św iętokrzyskim . Zakosztow aw szy życia n a swobodzie, n ie um ieli k lery cy n ag iąć sią do porządków m i­ sjonarskich. B u rd y rozm aitego k alib ru , niesnask i i k łó tn ie z O jcam i stały się chlebem pow szednim w in tern acie studentów teologów. W 1823 r. doszło n a w e t do tego, że d y re k to r m isjo­ n arz, m ający n a d z ó r n a d nim i, został przez nich zniew ażony. Z ajście w gm achu św iętokrzyskim poruszyło w reszcie św iat urzędow y. Z ajęła się nim Rządow a K om isja W. R. i O. P. i po kilkum iesięcznych b ad an iach w yrokiem z dnia 22 m arca 1823 r. zaw iesiła w y kład y n a fak u ltecie teologicznym , a n iesforny ch

*) List z dnia 24 września 1820 r. Por. Archiwum Bpa Skorkow- skiego. Część II oddział II. Dodatek do Akt. Korespondencja 1820 N. 5.

(5)

alum nów odesłała do ich sem inariów diecezjalnych. N a w y ro k R. K. W. R. i O. P. w płynęło w znacznej m ierze nieprzy ch yln e sta ­ now isko senatora Nowosilcowa w obec fak u ltetu teologicznego. J u ż od dłuższego czasu p iln ą uw ag ę zw racał gorliw y se n a ­ to r n a w yższe stu d ia teologiczne i w ychow anie m łodzieży d u ­ chow nej w stolicy. O stro k ry ty k o w ał podręczniki, jak ie daw ano

alum nom , dzieła np. p rofesorów niem ieckich R eichenbacha i słynnego J a h n a z B erlina, członków to w arzy stw tajn y c h , p rze ­ pełnione jego zdaniem niebezpiecznym i teoriam i, ale n a jb a r­ dziej oburzał się n a ducha lib eralizm u i opozycji w śró d m łodych teologów. Doszło bow iem do jego uszu, że a lu m n i lekcew ażyli zdania profesorów .

N a jedn ej p rele k cji ks. Onoszki, profesora teologii m o­ ra ln e j, w b re w jego tw ierdzeniom m ieli dowodzić alum ni, „że w pew nych w y pad k ach kłam stw o je s t n iety lk o dozwolone, ale n a w e t m oże b yć chw alebne, i dow odzenie sw oje m ieli jednocze­ śnie pop ierać p rzyk ład am i z P ism a św., tw ierdząc, że Apostoło­ w ie P io tr, P aw eł i sam C h ry stu s P a n w k ilk u p rzy pad kach u zn ali potrzeb ę m ijan ia się z p ra w d ą “ .

Tego ro d zaju w y b ry k i, będące b lu źn ierstw em i zgorsze­ niem dla w iern y ch, w in n a była w ładza kościelna w przek ona­ n iu se n ato ra surow o k a ra ć i zarazem położyć k re s złem u. P ro ­ ponow ał p rzeto Nowosilcow, ja k w id ać z jego ra p o rtó w w ysła­ n ych cesarzow i do P e tersb u rg a „zaw iesić k u rsy n a w ydziale teo­ logicznym U n iw ersy tetu W arszaw skiego, odesłać stu d en tó w do sem inariów w łaściw ych diecezji i do czasu u rządzenia dla nich oddzielnego lokalu, aby n ie m ieli żadnej styczności z m ło­ dzieżą św iecką u n iw e rsy te tu , i w reszcie m ianow ać k o m itet zło­ żony z najośw ieceńszych i najgodniejszych duchow nych, k tó ry ­ by Łajął się niezw łocznie p rzejrzen iem i pop raw ieniem dzieł teologicznych, przep isan ych do w yk ład ów u n iw ersy teck ich “ .

G orące p rag n ien ia Now osilcowa m iały się n iebaw em ziścić. P ozbaw ieni w yższej szkoły dla alum nów , rozpoczęli b iskupi

*) Por. Skarbek Fryderyk, Dzieje Polski. Część II. Królestwo Pol­ skie od epoki początku swego do Rewolucji Listopadowej, Poznań, 1877, 89—90.

(6)

K ró lestw a w ra z z arcybiskupem P ry m asem Skarszew skim e n e r­ giczną akcję celem uzysk ania zgody cesarza i k ró la n a u tw orze­ n ie specjalnego zakładu, w k tó ry m m łodzież duchow na pod okiem przełożonych i w oderw an iu od św iata m ogłaby oddaw ać się w yższym studiom teologicznym i zarazem u trw a la ć w sobie du cha pow ołania i pobożności.

A kcja episkopatu, gorliw ie po p ieran a przez czynniki rz ą ­ dow e: przez m in istra Grabowskiego, se n ato ra O ebschelw itza, k u ra to ra gen eralnego in sty tu tó w naukow ych oraz przez K om isję Rządow ą W. R. i O. P. w k ró tk im czasie pożądany osiągnęła sku ­ tek. D ek retem z d nia 11/23 listopada 1823 r. polecił cesarz A le­ k sa n d e r I otw orzyć w W arszaw ie S em inarium G łów ne (Sem ina­ riu m G enerale), w yznaczając n a jego u trzy m an ie 103.800 zł. z funduszów poklasztornych. Pom ieszczono S em in arium G łów ­ n e w supry m o w an y m klasztorze po-paulińskim , p rzy kościele Sw. D ucha, n a ulicy Podw ale, gdzie 40 alum nów stypendystów , po 5-ciu z każdej diecezji m iało żyć w spólnie i w ciągu 4 la t p o b ierać nau k i. Ułożono dla nich odpow iednią regułę, zatw ier­

dzoną przez bezpośredniego najw yższego zw ierzchnika Sem i­ n a riu m G łównego, arcyb isku p a W arszaw skiego, dano im 're k to ­ ra , w ice-rek to ra i ojca duchow nego i zabezpieczono m łodzieży p e łn e u trzy m an ie. W ykłady, k tó re m iały się odbyw ać w m u- ra c h po-paulińskich pow ierzono daw nym profesorom w ydziału teologicznego, nie w yłączając rek to ra U n iw e rsy te tu p ra ła ta Szw ejkow skiego.

P ierw szy m re k to re m S em inariu m G łównego został były k iero w n ik szkół w ydziałow ych hrubieszow skich, ks. Żółtow ski, e k s -je z u ita 3). U roczyste otw arcie now ego zakładu duchownego, łaską cesarza A lek san d ra I pow ołanego do życia, nastąpiło 22 w rześn ia 1825 r .2).

„W zeszły czw artek — czytam y w K u rje rz e W arszaw skim — nastąpiło u roczyste otw arcie G łów nego S em inarium W arszaw ­ skiego w gm achu po-paulińskim um ieszczonego. J . W. Ks. K łod- nicki, p ra ła t k a te d ra ln y lubelski i re fe re n t w S ekcji D uchow nej,

*) Por. Lipiński Tymoteusz. Zapiski z lat 1825—1831. Kraków 1883, 5. 2) Por. Kurjer Warszawski 25 września. Niedziela.

(7)

odpraw ił M szą św., po k tó re j zaintonow ał h y m n o D uchu Św ię­ tym , prosząc Go aby ta k w ielkie dzieło d aram i łask Sw oich w spierał. Podczas M szy św. J . P. E lsner, rząd ca K onserw ato­ riu m M uzycznego W arszaw skiego w y k o n ał z licznym i am ato ra­ m i kościelną pięk n ą m uzykę. P o skończonym nabożeństw ie J . W. ks. A rcyb isk up S e n a to r i P ry m a s K ró lestw a Polskiego z przy to m n y m i w W arszaw ie B iskupam i, tu d zież J . J.W .W . Mi­ n iste r G rabow ski, S e n a to r K asztelan O ebschelew itz K u ra to r G e­ n e ra ln y In sty tu tó w naukow ych, R adca S ta n u Szaniaw ski, d y re k to r g e n e ra ln y w ychow ania publicznego z w ielu dostojnym i gośćm i, ta k duchow nym i ja k św ieckim i, u d a li się do M uzeum w tym że S em inariu m G łów nym , gdzie J.W . A rcybiskup P r y ­ m as, jak o m ający od N ajjaśniejszego P a n a poruczone sobie za­ rządzenie tego S em inarium , otw orzył je n a u k ą m ian ą do A lum ­ nó w zeb ran ych z ró żn y ch diecezji tego K ró lestw a, p rzekładając im, k tó re n a u k i w ty m S em inariu m m a ją b y ć daw ane i zagrze­ w ając ich do k o rzy stan ia z najłaskaw szego dobro dziejstw a Mo­ n a rc h y , ażeby ta k w n aukach , ja k te ż w cnotach i pobożności k ap łan om p o trzeb n y m razem ćw iczyli się“.

„P osiadając albow iem (mówił) n a u k i bez cnoty i poboż­ ności, b y lib y tylk o uczonym i, ale m ając n au k ę połączoną z cnotą i pobożnością, sta n ą się p rzy k ład n y m i k ap łan am i i doskonałym i ducho w n ym i“.

N akoniec w ezw ał W. J. Ks. Żółtow skiego R ek to ra tego Se­ m in a riu m do dokładnego w y k o n y w an ia p rzepisanych dla Sem i­ n a riu m obow iązków , o raz zachęcał przeznaczonych N auczycieli, ab y m u b y li pom ocą w u d zielan iu św iatła alum nom . Poczem R e k to r S em in ariu m w k ró tk ie j m ow ie ośw iadczył J.W .J. ks. A rcybiskupow i podziękow anie za tę ojcow ską troskliw ość i po­ łożone w w y b ra n e j osobie sw ojej zaufanie, oddając to G łów ne S em in ariu m p ro te k c ji Rządowej i D uchow nej z zapew nieniem , że czując w ielkość obow iązków przepisanych, sta ra ć się będzie ja k n a jp iln ie j one w ykonyw ać. Poczem J.W . M in ister z dostoj­ nym i gośćm i raczy li oglądać cały te n gm ach i uporządkow anie w szystkiego co je s t p o trzebn e do um ieszczenia w nim alum nów ze sw ym i przełożonym i“.

(8)

Rozpoczynał się zatem now y okres w dziejach W ydziału Teologicznego W arszaw skiego — m ający trw a ć la t dziesięć — do ro k u 1835, a więc do chw ili założenia przez cara M ikołaja n a gruzach daw nego U n iw ersy tetu , A kadem ii D uchow nej w W ar­ szawie.

Z w iązek S em in arium Głównego z U n iw ersy tetem b y ł n a ­ d e r luźny. Z arząd bow iem S em inarium spoczyw ał w yłącznie w ręk a c h jego najw yższego zw ierzchnika i gospodarza, A rcy ­ b isk u p a W arszaw skiego. On m ianow ał i u su w ał p ro fe s o ró w 1), on o kreślał p ro g ram y n a u k dla alum nów ; on w reszcie, jak o prezes S ekcji D uchow nej, załatw iał w szelkie sp raw y ty czą­ ce się S em in ariu m Głównego, w K om isji Rządow ej. P re le k c je w ygłaszano teologom w m irrach po-paulińskich i w nich ró w n ież odbyw ały się doroczne egzam iny.

A lu m n i sty p en d y ści m ogli w p raw d zie ubiegać się o n a ­ g rod y za lepsze ro zp raw y konkursow e, ale do spisu studentów , do „alb u m u “ uniw ersyteckiego w ciągani nie b y l i 2).

Tylko płace otrzy m yw ali profesorow ie S em in ariu m Głów­ nego z e ta tu U niw ersyteckiego i prom ocje n a stopnie M agistra i D oktora Sw. Teologii i p ra w a kanonicznego dokonyw ały się w U niw ersytecie, poniew aż d e k re t królew ski, zatw ierd zający S em in ariu m G łówne, nie zastrzegł m u p raw a udzielania stopni n aukow ych 3).

S em inariu m G łów ne nie stanęło n a w ysokości swego za­ dania. P ra c a n au k o w a alum nów szła ospale. W rap o rc ie swoim do R ady u n iw ersy teck iej z dnia 27. VII. 1830 r. ubolew ał ks. Szym ański, długoletni dziekan w yd ziału teologicznego i p ro fe­ so r S em in ariu m G łów nego“ , „że m iędzy duchow nym i i słucha­ czam i 4) znaczniejsza liczba w dostatecznych ty lk o pozostaw ała g ran icach i je d e n w cale n ieczynnym się okazał, co ściągnęło

b Profesor mianowany przez arcybiskupa zanim objął *swe obo­ wiązki musiał uzyskać „placet“ rządowy.

2) Jedynie świeccy słuchacze, uczęszczający na wykłady do Semi­ narium Głównego byli zaliczani do grona studentów Uniwersytetu.

3) Por. Józef Bieliński. Kwartalnik Teologiczny, 5 (1906) 33. 4) Por. tamże.

(9)

uw agę profesorów . N ie w idzieli profesorow ie w nich zapału, jaki m łodzież chciw ą n a u k zw ykł celować, owszem niejak ieś o drętw ienie, a n a w e t opieszałość w idoczna daw ała się ciągle po strzeg ać“ .

„D ow iódł teg o m iędzy in n y m i w y p ad ek n a g ró d publicz­ nych. G dy św iecki uczeń w ydziałow y Jó zef Dziczkowski uw ień ­ czony został pochw ałą, gdy p raw u i n au k o m piękn ym pośw ię­ cający się, tę sam ą n agrodę w przedm iocie teologicznym odnieśli, lubo te m a t b y ł i zupełnie do zw yczajnych p relek cji zastosow any i z n a tu ry łatw y do w ypracow ania, żaden jed n a k duchow ny n ie m iał ochoty w alczyć o naukow e pierw szeństw o... Z astan aw iając cię n a d ta k n iek o rzy stn y m stan em alum nów , n a u ­ czyciele ich w ydziałow i n ie w sam ej kw alifikacji szkolnej do­ strzeg ali tego przyczyny. Lubo bow iem w iększa ich liczba nie okazała dośw iadczenia dojrzałości, b y li jed n a k i tacy, k tó rz y to dośw iadczenie p rzy zapisie składali. Z daje się przeto, że gdy n ie k tó ry m brakow ało ty lk o usposobienia należytego, innym , a m oże i w szystkich nie dostaw ało ochoty“.

„Być m oże, że jej z sobą nie przy n ieśli, lecz by ć m oże, że ją ostudziły okoliczności G łównego S em inarium . W zględem ty ch ostatn ich n iera z porozum iew ał się D ziekan z przełożonym i m iej­ scowym i. S taran o się u su n ąć w szelkie pow ody osłabiające' chę­ ci dobre uczniów .“

„Lecz gdy zupełnie zaradzenie n ie je s t w m ocy d ziałają­ cych, życzeniem p rze to n ajg o rętszy m je s t w ydziału: a) aby zw ierzchność djecezjaln a żadnego alu m n a nie przeznaczała do w ydziału teologicznego bez zaśw iadczenia k w alifik acji szkół w o­ jew ódzkich;

b) w n ied o sta tk u k w alifikow anych, aby każdego k a n d y ­ d ata oddaw ała pod ścisły sąd egzam inatorów djecezjalnych z ciężarem odpow iedzialności za pobłażanie;

c) a b y poleciła pod ró w n ą ż odpow iedzialnością w zgląd n a ochotę do n a u k k andydatów ;

d) aby w ładza do k tó re j to należy (A rcybiskup) w ejrz a w ­ szy w po trzeb y G łów nego S em inarium , n iety lk o usun ęła okolicz­

(10)

ności przeciw ne jej przeznaczeniu, ale obm yśliła skuteczne, ja k śro d k i ta k zachęty postępu .“

R ektorem S em in arium Głównego, z k tó ry m konferow ał ks. D ziekan Szym ański, b ył wów czas ks. J a n Onoszko, k an o nik M o- hylew ski, p rzy jaciel su p erio ra lazary stó w W arszaw skich, ks. P aw ła Rzym skiego, gorliw y podobno k ap łan , lecz słaby p e­ dagog.

M ówiono o nim , że n ależy tej dyscy pliny w S em inarium G łów nym nie um iał utrzym ać; że lekcew ażył zdania k o m p eten t­ n y ch osób; że n ie dbał o n au k ę w Zakładzie i c h a ra k te ró w nie um iał u rabiać, rozw ijając przew ażnie w alum nach niezdrow ą pobożność itd. itd... „ Ju ż w m aju 1830 w czasie ostatniego S ejm u K ró lestw a K ongresow ego zw róciły uw agę dep utacje Sejm ow e n a sto su n k i w G łów nym S em in ariu m i, dostrzegłszy w n im w ie­ le nieporządku, zdały o tern spraw ę Izbom “ *).

Rzecz oczywiście m usiała się oprzeć o K om isję Rządow ą W. R. i О. P., „ k tó ra chcąc się przekonać, ja k dalece u żalenia d ep u ta c ji sejm ow ych b y ły gru n to w an e, prosiła ad m in istra to ra A rchidjeczji W arszaw skiej Im ć ks. Czarneckiego, aby niezw łocz­ n ie zajął się w izy tą w spom nianego S em inarium , aby w szelkie uch y b ien ia w ty m że rozpoznał i tak o w e K om isji R ządow ej przed staw ił“ 2). W izytacja a d m in istrato ra nie w yp adła ko­

J) Por. Raport Komisji Rządowej W. R. i O. P. do Rządu Narodo­ wego z dnia 24 czerwca 1831 r. Arch. Akt Daw. Warszawa. Akta Rządu Nar. Vol. 16. N. 878.

2) Ks. Edward Czarnecki po ukończeniu nauk w Zgromadzeniu Ks. Ks. Pijarów z zapałem oddał się pracy nauczycielskiej i jako rektor szkół publicznych w Łomży i w Warszawie znaczne dla oświaty zasługi położy. Stanisław Potocki, ceniąc jego zdolności naukowe, okazywał mu wiele życzliwości i niejednokrotnie przychodził mu z pomocą. Pełniąc przez długie lata obowiązki sekretarza Towarzystwa Przyjaciół Nauk, ogło­ sił ks. Czarnecki w jego rocznikach kilka rozpraw. Najważniejszą jego pracą był przekład z niemieckiego książki Niemeyera „Zasady Edukacji“. Z polecenia Towarzystwa Przyjaciół Nauk pracował nad historią Polską dla szkół, ale nie nie wykończył. Kapituła Metropolitalna Warszawska, której był członkiem po śmierci Prymasa Woronicza w grudniu 1829 r., wybrała go na administratora archidiecezji. Zmarł dnia 5 marca 1831 r. i pochowany został w Katakumbach na cmentarzu Powązkowskim.

(11)

rzy stn ie dla k iero w n ik ó w S em in ariu m Głównego. W spraw o­ zd an iu sw oim dla K om isji R ządow ej zaznaczył ks. Czarnecki, „że kształcenie alum nów w S em inariu m G łów nym w tenczas do­ p iero pom yślny sk u te k otrzym a, g d y przew odniczący tej m ło­ dzieży duchem praw dziw ego swego urzędow ania będą przejęci. N iem niej je d n a k K om isja R ządow a byłego składu dla powodów jej sam ej w iadom ych zm ian osób w S em in ariu m G łów nym nie uczyniła. Ks. Onoszko n a d a l pozostał R ek to rem Z akładu, skąd te n n iep orząd ek m o raln y w tak o w y m i nieochędóstw ie n ie u sta ­ w a ły “ *).

Stanow isko R ek to ra S em in ariu m G łów nego b ardziej się jeszcze zachw iało, gdy po w y b u ch u po w stania listopadow ego rozpoczęła się n ag o nk a n a Z grom adzenie Ks. Ks. M isjonarzy, z k tó ry m i ks. Onoszko w bliskiej zażyłości pozostaw ał. W Polsce rew o lu cy jn ej M isjonarze m iru n ie m ieli. D zienniki o lib eraln ym w ów czas zabarw ien iu , chciw ie ro zchw yty w an e i czytane, ja k np. G azeta Polska, K u r je r Polski, P o lak Sum ienny, N ow a P o l­ ska itd. zarzucali synom św . W incentego „ty m kresusom pol­ skim “, sknerstw o, egoizm, przew rotność, ogłupianie m łodzieży duchow nej „p rzez w p a ja n ie w n ią p o g ard y dla św ieckich oraz w ysokiego w y o b rażen ia o m ądrości k le ry c k ie j“ . W szczególno­ ści zaś potępiano Ojców za ich b ra k p atrio ty zm u, za ich przy ­ w iązanie do daw nego rząd u , za n am aw ian ie np. ry cerzy n a spo­ w iedzi, aby opuszczali szeregi ojczyste itd. itd .s).

*) Raport Kom. Rząd. W. R. i O. P. do Rządu Nar. Tamże.

2) Por. Gazeta Polska 1831 r. N. 101. Gdy w roku 1833 upadła kan­ dydatura biskupa Gutkowskiego na arcybiskupstwo warszawskie, przed­ stawił książę Pankiewicz ministrowi, sekretarzowi Stanu Turkułłowi księ­ dza Pawła Rzymskiego, wizytatora Ks. Ks. Misjonarzy Warszawskich, na godność administratora Archidiecezji. „Możnaby powierzyć, pisał Namiest­ nik, zarząd Archidiecezji Warszawskiej ks. Rzymskiemu ze Zgromadzenia Misjonarzy, znanemu zarówno ze swego światła, jak i z niezachwianej wierności do tronu, której dał niedwuznaczne dowody w czasie ostatnich wypadków...“ Por. Akta Kancelarii Namiestnika Królestwa Polskiego N.

(12)

15 m arca 1831 r. w S em in arju m Głów ne uderzyła gazeta „No­ w a P olsk a“. Z daniem G azety w in ien był rzą d „dla zaprow adze­ n ia oszczędności, dla zapew nienia dobra, sprężystych działań i prostego system atu adm inistracji, znieść koniecznie i ja k n a jp rę - dzej liczne m ag istra tu ry , a m iędzy innem i S em inarju m G łówne, założone przez nieprzy jaciela O jczyzny i św iatła, arcybiskupa Skarszew skiego, w zam iarze rozszerzenia obskuran tyzm u m iędzy księżm i i pochłaniające ogrom ne sum y. K andydaci do stan u du­ chownego m ogą być daleko pożyteczniejsi d la k ra ju , — uspo­ sobieni w uniw ersytecie, gdy tym czasem in sty tu t (Sem. Głów.) ściągał i ściąga zawsze w ielkie zarzu ty nagany, ja k o tern ra p o rt św ieżo zm arłego ad m in istrato ra archidyjecezji C zarneckiego os­ tateczn ie p rzek o nyw a“.

N ietylko p ra sa rew o lu cy jn a czepiała się S em inarium G łów ­ nego. Coraz częściej daw ały się słyszeć głosy osób p ry w atn y ch , sk arżących się n a w adliw y sposób w ychow ania k leryk ów w n a j­ w yższej uczelni duchow nej k raju . U tyskiw ano n ajb ard ziej n a „zupełne oddzielenie“ S em in ariu m od U niw ersy tetu , n a trz y ­ m anie alum nów w „ig n o ran cji do tego, co się n a św iecie działo, n a tłu m ien ie w n ich uczuć n arodow ych“ itd. Echa ty ch zarzu­ tów odbiły się w y ra ź n ie w liście h r. W odzickiej do b isku pa Skorkow skiego z dnia 17 k w ie tn ia 1831 r., w k tó ry m m u dono­ siła ]) z W arszaw y to co słyszała w m ieście o sem inarium Głów­ nym , gdzie się jego alum ni kształcili. „Istniało przekonanie, pi­ sała h rab in a, że p rzy obecnym u rząd zen iu S em inariu m G łów ­ nego, k tó re sprzyjało obskurantyzm ow i i m iłości m atk i O jczyzny n ie um acniało, n ie m ożna się było spodziew ać św iatłych k ap ła­ nów , bo jak żeż alum ni trz y m an i zdaleka od św iata m ogli zostać przew odnikam i lu du , k ied y go n ie znają?“ .

„Z k siążki n a b y ta znajom ość ludzi n a m ało się zda, jeżeli je j n ie w esprze p rak ty c zn e pozn an ie“.

„In n i tw ierd zili, że trz e b a m ieć koniecznie baczne oko na m łodzież, pilnow ać jej i strofow ać ją, ale n ie zam ykać jej i nie

h Por. Archiwum Skorkowskiego. Część II. Oddział II. Dodatek do Atk. Korespondencja 1831 r. N. 10.

(13)

pozbaw iać jej w ielkich korzyści ze słuchania n a u k n a u n iw e r­ sytecie, dlatego że obcowanie z m łodzieżą akadem icką m ogłoby nad w y ręży ć jej cno tę“.

„B yli w reszcie tacy, k tó rzy m ówili, a co to będ ą za n a u ­ czyciele z ty c h alum nów , k tó ry c h ta k sta ra n n ie od zgorszenia ochraniać trz e b a “ .

Po ra z w tó ry u d erzy ła gazeta „Nowa P o lsk a“ w Sem ina­ riu m G łów ne W arszaw skie 11 k w ie tn ia 1831 r. w zjadliw ym a r­ ty k u le, w k tó ry m silnie p iętn o w ała „zaprow adzoną w n im gospo­ d a rk ę kongregacjo nistó w “ oraz postępow anie R ekto ra i w y kład y p rofeso ra historii.

„Skarszew ski, pisała Now a P o lsk a“, u rządził S em in ariu m G łów ne i oddał je now ej, skom plikow anej kongregacji. — J e ­ zuici, Benoni, K om uniści, M isjonarze razem zarządzali Sem i­ n a riu m G łów nym . M y n ie m am y z niego dotąd żadnego po­ żytku , an i d la religii, ani dla k ra ju , — n a w e t go się spodziew ać n ie m ożem y, jeśli zw rócim y uw agę n a to, że m u przew odniczy k a p ła n „w y p isan y “ n au m y śln ie z P e tersb u rg a , człow iek godny w ychow aw ca stepów północy.... a dzieje ojczyste w yk łada w ję ­ zyku fran cu sk im fran cu z alum nom , k tó rz y w cale język a tego n ie z n a ją “ *).

*) Czytamy w tymże artykule „Nowej Polski“ następujące niekry­ tyczne uwagi: „Ta więc Kongregacja (komuniści przez Bartłomieja Holz- hauzer stworzeni) zaraża młodzież duchowną i z wyszłych z pod jej opieki wykorzenia przywiązanie dla narodu. Zmianą tę w duchowieństwie i szko­ dy stąd płynące postrzegł organizator Uniwersytetu Warszawskiego, zna­ ny z dobrego sposobu myślenia, lecz nie miał dosyć mocy, aby otwartą szkodliwym sprawie narodu kongregacjom wypowiedzieć wojnę. Starał się tylko, aby przy tymże Uniwersytecie wydział teologiczny tak był obsadzony, iżby potrzebom kraju i religii zadośćuczynił, i iżby w nim jednoczyły się duch obywatelski i kapłański. Wydział teologiczny miał pówrócić zwolna obwateli kapłanów Polsce i roztropnych sług ołtarza i religii. Postrzegły natychmiast kongregacje zakrój na swoją zgubę i pierwsi micjonarze i komuniści pomimo zatwierdzenia wydziału przez Stolicę Apostolską oparli się żądaniu, aby swych alumnów do Wydziału Teologicznego posyłać mieli. Za nimi poszła reszta zakonników; nie przestawali na tym, przewidując, że nawet garstka w Uniwersytecie

(14)

du-N a zarzu ty czynione m u przez „du-N ow ą P olskę“ odpowie­ dział ks. G irau d w d zienniku „ M erk u ry “ 23 kw ietn ia listem tre ­ ści n astęp u jącej:

Do W ielm ożnego R ed akto ra D ziennika M erkury P a n ie Redaktorze!

„Podobało się dziennikow i „Nowa P o lsk a“ um ieścić w n u ­ m erze z dnia 11. b. m'. arty k u ł, jak o by D zieje O jczyste w języ­ k u fran cu sk im przez fran cu za w ykładane być m iały alum nom , k tó rzy w cale języ k a tego nie znają. O bow iązkiem m ym sądzę uw iadom ić publiczność za pośrednictw em dziennika W. P ana, że nie w języ k u francuskim , ale w łacińskim w ykładam H isto rję w S em in ariu m G łów nym i że uczniow ie nie ty lk o b y n a jm n ie j n ie zasługują n a za rz u t nieum iejętności, k tó ry im dziennik „No­ w a P o lsk a“ uczynił, lecz w m iarę k rótkości czasu, jak i im od n a u k teologicznych pozostaje do pośw ięcenia się językow i fra n ­ cuskiem u, w ielki uczyn ili w n im postęp, bzego gotow i są dać dowody, jeżeli k to uzna stosow nym ich doświadczyć. M am zasz­ czyt b y ć W. P ana.

Ks. G abryjel Giraud

prof. Sem. Głównego Warszawskiego

23 k w ie tn ia 1831 r.

A le a rty k u łem swoim ks. G iraud n ie w iele w skórał, bo rzecz się n a ty m skończyła, że następ ca ks. Czarneckiego now y a d m in istra to r archidiecezji, k an o n ik A dam L auda Paszkow icz niebaw em zw olnił ks. G irau d od obowiązków profesora H istorii w S em inarium G łów nym . K a te d ra H istorii w akow ała ty lk o p a rę

chem religji i patryjotyzmu ożywionych, zdoła w czasie przeciąć drogi niegodne do wielkości kongregacjom. Misjonarze przyjmują na siebie zwalenie wydziału teologicznego. Przy pomocy ks. Szaniawskiego usiło­ wania pomyślny uwieńczył skutek. Rozpędzono z Uniwersytetu młodież duchowną za to, że była do religji i Kraju przywiązana; że zapowiadała wojnę, a może zniszczenie tym, którzy religję i Kraj własnemu są zawsze gotowi poświęcić interesowi...“.

(15)

tygodni. W początkach czerw ca teg o ż ro k u ks. A d m in istrato r Paszkow icz chcąc zaskarbić sobie w zględy „p a try jo tó w “ m iano­ w ał profesorem „ H isto rji O czystej“ w S em inarium G łów nym ks. L udw ika Tęsiorowskiego, członka k lu b u P atriotycznego, k tó ­ rego K om isja Rząd. W. R. i O. P. n a ty c h m ia st zatw ierdziła. No­ m inacja ks. Tęsiorow skiego n ie była szczęśliw ym pociągnięciem . D aw ny n o tariu sz k u ria ln y p rzy P ry m asie W oroniczu, n astęp n ie reg en s k an celarii archid iecezjaln ej, k ap łan bez wyższego teolo­ gicznego w ykształcenia, p o d ejrzan ej w ia ry i m oralności, duch niespokojny, głow a m ętn a, — po w y b u ch u pow stan ia listopado­ w ego z zapałem rzucił się w w ir polityki. P rz y ja c ie l red a k to ró w „Now ej P o lsk i“ I. O strow skiego, J . Żukow skiego, J a n a N epom u- cyna K rzym uskiego oraz księży P a trio tó w : A. Puław skiego i J. Gackiego itd. żyw y b ra ł udział w p racach K lu bu Patriotycznego, któreg o b y ł członkiem .

N a posiedzeniu K lu b u w d n iu 7 lutego tegoż ro k u w y stą ­ p ił ks. T ęsiorow ski z gw ałtow nym oskarżeniem prof. Z in serlin - ga „o ham o w aniu przezeń ośw iaty za zeszłego rz ą d u “ *). N a po­ siedzeniu w dn iu 15 lutego żąda „użycia n a zapomogi dla lu d u — fun d u szu przeznaczonego d la alu m n ó w po sem inariach, k tó rzy się do szeregów zaciągnęli“ i w czasie W. P o stu rozw inie e n e r­ giczną p ro p ag an d ę n a rzecz „w ygłaszania przez ludzi św ieckich“ m ów do lu d u po kościołach itd. Nic w ięc dziw nego, że w kołach d uchow nych ks. T ęsiorow ski n ie m ógł się cieszyć uznaniem . Uchodził za w archoła, za jakobina, za karierow icza, k tó ry się k łan iał dygn itarzo m kościelnym i schlebiał zarazem dem agogii, a b y zdobyć pop u larn o ść w m a s a c h 2).

O opinii, ja k ą m iał ks. Tęsiorow ski, a d m in istra to r arch i­ diecezji p ow inien b y ł w iedzieć i nie w yznaczać go n a w ycho­ w aw cę w najw yższej uczelni teologicznej. A le ks. Paszkow icz

*) Kraushar Aleksander: Klub Patryjotyczny Warszawski w cza­ sach Powstania Listopadowego (1830—1831), Lwów, 1909, 29.

2) Por. List prałata Tadeusza Skorkowskiego, assesora Sekcji Du­ chownej rz. kat. do biskupa Skorkowskiego z dn. 16 czerwca 1831 r. Ar­ chiwum bpa Skorkowskiego. Część III. Oddział II. Dodatek do Akt Ko­ respondencja 1831 N. 17.

(16)

sam b y ł karierow iczem i lichym kom ediantem , k tó ry w danej chw ili chciał odgryw ać ro lę „gorliw ego p a try jo ty “ *). W Sem i­ n a riu m G łów nym nom in acja ks. Tęsiorow skiego oczywiście ja k najg orsze w y w a rła w rażenie, i sk u tek b y ł ten, że gdy w połowie czerw ca n ow y p rofeso r przy b y ł do gm ach u po-paulińskiego z pierw szą sw oją p relek cją, alum ni się na n ią n ie staw ili.

O rokoszu k lery k ó w posiadam y dw ie relacje: Je d n ą w R a­ p o rcie Rz. Kom. W. R. i O. W. do R ządu N arodow ego z d n ia 24 czerw ca 1831 г., d ru g ą zaś w liście R ek to ra ks. Onoszki do b isk u ­ p a Skorkow skiego z dnia 3 lipca tegoż roku. K om isja Rządow a całą w in ę tego zajścia „przypisała rek to ro w i S em inarium Głów­ nego“ . „Ks. ad m in istrato r, czytam y w raporcie Kom. R ządow ej, zaw iadom ił ks. Onoszkę, re k to ra o takow ym w y b o rz e 2), a te n żadnej n ie uczynił rek lam acji, aż dopiero gdy w spom inany ks. Tęsiorow ski przy b y ł w oznaczoną przez R ekto ra godzinę n a p re ­ lekcję, ks. Onoszko w zbronił alum nom słuchania jego prelekcji. W ypadek te n nieprzew id zian y spow odow ał ks. A d m in istrato ra do ud an ia się do S em in ariu m dla dow iedzenia się o pow odach ta ­ kow ego postępk u ,a n ie m ając sobie tychże w y k ry ty ch , p rz e ­ znaczył delegację złożoną z dziekana i profesora w ydziału teolo­ gicznego, k tó ra b y w yśledziła przy czyn y tego gorszącego w y p a d ­ ku. Rozpoczęte śledztw o w ykryło, że ks. Onoszko, re k to r głów ny by ł pow odem dla alum nów do nieuległości w ładzy zw ierzchniej, k tó ry nie przew idu jąc pom yślnego dla siebie re z u lta tu Zarzą­ dzonego K om isarium , ośm ielił się zakazać alum nom udzielania żądanych od n ich w y jaśn ień , pow yżej w ym ienionym delegow a­ n y m “.

h Po wzięciu Warszawy, szybko odmienił ks. Paszkowicz swoje obli­ cze polityczne. Z patrioty stał się wiernym poddanym. J. C. Mości i po­ zyskawszy łaskę księcia Namiestnika, w niespełna 3 lat potem otrzymał godność administratora apostolskiego tej części diecezji krakowskiej, któ­ ra leżała w granicach Królestwa Kongresowego. Książę Paszkiewicz przez pewien nawet czas nosił się z zamiarem wysunięcia jego kandydatury na arcybiskupstwo Warszawskie. Ob. Arch. Bpa Skorkowskiego. Część II. Od­ dział III, N. 939.

(17)

R ek to r Onoszko inaczej rzecz p rzed staw ił biskupow i S kor- kow skiem u w sw oim liście z dnia 3 lipca t. r.: „M am h o n o r do­ n ieść w k ró tk o ś c i1), pisał do b iskupa, o naszych szczególniej­ szych w ypadkach. Ks. Tęsiorow ski reg en s k o n sy torza tu te jsz e ­ go, a k re a tu ra i k ap elan b isk u pa wzorowego (sic!) P rażm ow skie- go został n om inow any profesorem H isto rji Pow szechnej do G łównego S em inarium . A, że je s t publicznym jak ob inem czyli m asonem , alum ni n ie chcieli p ó jść n a jego p relekcję, zwłaszcza, że oświadczył, iż m iał jakiegoś now ego ducha zaprow adzić. A d­ m in is tra to r Paszkow icz, k tó ry go do tej k a te d ry rekom endow ał, u raż o n y postępkiem alum nów p raw ie do szaleństw a, dw akroć ich grom ił, grożąc rozpędzeniem i w reszcie w szystkich ich zasu- spendow ał, a kied ym ja z ks. Skolim ow skim i drugim i kolegam i za alum nam i się ośw iadczył, to i n a n as suspensę rzucił, lubo m y jej nie obserw ujem y.

Tego nie dosyć jeszcze. D la m nie, w ic e -re k to ra i prow izo­ r a 2) w y sta ra ł się dym isji, czyli w ygnał nas i S em inarium — ja w ­ n y działacz Paszkow icz, sk ry ty P ra ż m o w sk i3), a resz ta jako bin i

1) Por. Archiwum bpa Skorkowskiego: Cz. III. Oddział III N 866. 2) Wice-rektorem Seminarium Głównego był wówczas ks. Feliks Antoniewicz, prowizorem ks. Franciszek Gundermann. Ob. Nowy Kalen­ darzyk Polityczny na rok zwyczajny .1830. Warszawa, str. 132.

s) Adam Prażmowski, biskup Płocki, urodził się w r. 1764, syn Fran­ ciszka, kasztelana Zakroczymskiego. Początkowe nauki pobierał w War­ szawie w kolegium Pijarskim i w Seminarium św. Krzyża, następnie kształcił się w Rzymie. Za księstw a Warszawskiego był członkiem Izby Edukacyjnej i proboszczem Katedralnym Płockim. Za Królestwa Kon­ gresowego szybko w godnościach postępuje. Zostaje referendarzem Stanu, w 1817 biskupem Płockim, senatorem i za rządów cara Mikołaja preze­ sem Kom. W. R. i O. P. Człowiek wszechstronnie wykształcony, historyk, helenista, głośny mówca, należał Prażmowski do najczynniejszych człon­ ków Towarzystwa Przyjaciół Nauk, ale charakter na wskroś lichy. Przy­ jaciel Nowosilcowa, Rautenstraucha, Różnieckiego, karierowicz podejrza­ nych obyczajów, egoista, dentka o gutaperkowym karku, odegrał Praż­ mowski w 1830—1831 r. jedną mizerną komedię. Nie wierzy w zwycięstwo Polski, lecz z obawy szykan i represjij schlebia nowemu rządowi i „Pa- tryjotom“, siebie na każdym kroku przede wszystkim mając na wzglę­ dzie. Gdy układa odezwę do Narodu w imieniu Sekcji Duchownej; układa

(18)

koledzy ks. Tęsiorowskiego. — S p raw a nasza je s t praw ie jed y n a w ro d za ju swego toku. W ciągu bow iem dni 15-tu przeleciała przez dw ie in stan cje sądow e. Sędzią w n iej była po w iększej części nasza stro n a przeciw na i obw iniono n as bez n ajm n iejsze­ go z naszej stro n y o bjaśnienia, czyli zaocznie. N iech uw ierzy E x cellen tia Sua Illu strissim a, jak ich m y ucisków doznaliśm y w te j spraw ie. Mój zaś u cisk m oże się skończy z życiem i n ie­ zm iernie m nie k o sztu je p rzy w ielkiej m ojej rezygnacji. N ad w szelkie spodziew anie ad m in istra to r Paszkow icz w przew ro tn o ­ ści i złośliwości okazał duszę najczerniejszą. J. X. X. biskupi, L ubelski i A u g u sto w sk i1) n ig d y podobno ta k n ie okazali sw ej niedołężności, ja k w tej spraw ie, zasiadając w Kom isji. M ów ili tylko: „Szkoda że z nam i ta m n ie było biskupa krakow skiego“ . M ają w ięc d ob re chęci, ale...“ .2)

taką odezwą, że hikt jej apokaliptycznej treści zrozumieć nie może. Gdy podpisuje akt detronizacji, dodaje do swego nazwiska dwie jeszcze drob­ ne litery: „b. p.“, co miało oznaczać, jak się sam potem przyzna: „bardzo przymuszony“. Z przysięgi na wierność Rządowi zręcznie się wykręca, przemówień nie miewa, ale tęsknym za to okiem spogląda na wschód, skąd wyczekuje „Lucern ex oriente“ wybawienia, spokoju. Wkrótce po wzięciu Warszawy spieszy biskup Belina-Prażmowski złożyć nowemu dyrektorowi Komisji W. R. i O. P., hr. Strogonowowi memoriał, który miał być świadectwem jego skruchy i uległości carowi. Piętnował w nim „zbrodnię“ niewdzięcznych Polaków i upewniał prawowitą władzę o swym niezmiennym przywiązaniu do tronu. Przywrócony do łaski monarszej i do dawnych godności, zmarł w Warszawie^l836 r.

*) Marcelin Dzięcielski, biskup lubelski i Mikołaj Manugiewicz biskup Augustowski, zasiadali wówczas w Sekcji Duchownej R. K. Ko­ misji. Rząd. W. R. i O. P. Postacie blade.

2) Jaką opinię miał biskup krakowski o biskupie płockim, świadczy wymownie list biskupa krakowskiego z dnia 26 czerwca 1831 do biskupa lubelskiego Marcelina Dzięcielskiego. „Kiedy zaś z otwartością serca, pisał biskup Skorkowski, J. W. Panu Dobrodziejowi tłumaczę się, powiem co mnie najbardziej boli, że J. X. Bp. Płocki, tyle złego dla Religji i Du­ chowieństwa za przeszłego Rządu, zapewne bez umyślnej woli, narobiw­ szy, powinien był starać się, przez samą bojaźń Sądu Boskiego w tej cu­ downej zmianie politycznej wszystko prostować. Jeżeli zaś nie czuje w sobie do tego pomocy Łaski Bożej, czemuż się zupełnie od wszelkich

(19)

8 czerw ca złożyli alu m n i S em in ariu m Głów nego adm ini­ strato ro w i, ks. Paszkow iczow i podanie z ośw iadczeniem , „że na p rele k cję ks. Tęsiorow skiego nie odw ażyli się pójść, gdyż b y ł po­ d e jrz a n y w w ierze św. katolick iej, w k tó re j chcą żyć i um ierać, obow iązując się zarazem bliżej sw ój k ro k w ytłom aczyć“ .

U czynili to w dw a tygodnie później 22 czerw ca, „po ze­ b ra n iu tego w szystkiego, o czem przez półrocze słyszeli lu b sam i czytali w dziennikach o ks. Tęsiorow skim “. O bszerny m em oriał alum n ó w w ręczony został przez n ich ks. R ektorow i Onoszce z p ro śb ą „o odesłanie go tam , gdzie je s t ich sp ra w a “ oraz „o za­ kom unikow anie k o p ji z niego każd em u respective z Ich J J . W. W. d jecezjaln y ch bisku p ó w lu b ad m in istra to ró w “ .

P isan y językiem niep o p raw n ym , m iejscam i naiw n y, po­ w iem y n a w e t dziecinny, ale tch n ący szczerością, je s t dokum en­ tem ch arak tery sty czn y m , rzu cający m ciekaw e św iatło n a ów­ czesne n a s tro je w ychow anków S em in ariu m Głów nego oraz n a in n e jeszcze szczegóły z życia duchow ieństw a W arszaw skiego w te j przełom ow ej dobie.

„T ow arzystw o ta k zw ane P a try jo ty c z n e , czytam y w m e­ m oriale, alum nów *) po sw oim zaraz zjaw ien iu się, zostało przez J . W. N iem cew icza i in n y ch uczonych naszych ro dak ów u z n an e i ogłoszone w pism ach pu b licznych za Jak ó b in izm i S ank iulo - tyzm , ja k i bezbożnie panow ał w e F ra n c ji pod koniec w iek u ze­ szłego. T ak im m ężom , k tó rz y sw oją uczonością i nieskażonym

interesów nie oddali, wszak na to już otrzymał dyspensę Stolicy Św. Nie mam ja żadnej osobistej do J. X. B. Płockiego urazy, owszem jego dobre i najlepsze serce przychęca mnie do niego, lecz z jego zdaniami przeciwnemi nauce i przepisom Kościoła połączyć się żadną miarą nie mogę... Jakie zaś zgorszenie, gdyby w Senacie w materji Religji i immu­ nitatum różność zdań pomiędzy nami odkryła się? I ta to obawa nie mało do opóźnienia mego do Warszawy wyjazdu przyczynia się“. Ob. Arch. Bpa Skorkowskiego. Część III. Oddział. Korespondencje z J.J. W.W. Biskupami. N. 790.

*) Por. Archiwum bpa Skorkowskiego. Część II. N. 866. Objaśnienia Alumnów Głównego Seminarium w sprawie z ks. Tęsiorowskim 22 czerw­ ca 1831 r.

(20)

ch a ra k te re m czynią zaszczyt naszem u narodow i, n ie godzi się n ie w ierzy ć w ty m , co oni znać i o czem sądzić n ajlep iej mogą.

A że ks. Tęsiorow ski je s t członkiem takow ego Jak ob ińsk ie­ go T ow arzystw a, to ju ż żadnego n ie p o trz e b u je dowodu, jak o jaw n e i k ażd em u w iadom e. W ięc ta jed n a przyczyna zdaje się n as zupełnie u n iew in n iać z naszego p ostępku, okazanego w zglę­ dem p rele k cjó w Im ć ks. Tęsiorowskiego, ty m bard ziej, że on w H isto rji Pow szechnej podług w yrazó w re s k ry p tu J. W. A dm i­ n istra to ra m iał nas uczyć „zbaw iennego p o ż y tk u “. Jak o w e w y ­ ra z y w przytom ności J. W. ks. R ektora n a m przeczytane, w p ra ­ w iły nas w śm iech, z k tó ry m poszliśm y k ażdy do siebie, nie bez zadziw ienia, że Ja k o b in m a n a s uczyć „zbaw iennego“ pożytk u „pokazyw ać“ n a m drogę do N ieba“.

„W sw ym du ch u i w m aksym ach b y n ajm n iej nie u stę p u je jakóbinizm ow i fran cu sk iem u dziennik „Nowa P olska“ . Z niej w naszym k r a ju i zagranicą publicznie zapow iada się okropne hasło „precz z Bogiem “ (N. 67). P rzez n ią w w ierszach „U czta zem sty “, zagraża się k ro m obalenia tron ów , obalenie ołtarzów Boga S tw órcy, a sługom ołtarza grożą sztyletam i i w ezw aniem piek ła n a pom oc (N. 74). Z n ièj rozsiew a się czar n a p o tw a rz n a osoby n ajd o sto jn iejsze i n a w szystkie stan y, a szczególniej n a zgrom adzenia duchow ne (N. 96). W iadom o zaś, że te n gorszący i publicznie okrzyczany dzien n ik je s t pod w pływ em Tow arzy­ stw a P a try jo ty c z n e g o “ .

„W nim się zw yczajnie ogłaszają jego p ro to k u ły i jego członkow ie, a koledzy ks. Tęsiorow skiego n ależą do red a k c ji onego. Rzecz uw agi godna, że ta gazeta „bezcenna“ opryskała w szystkich żółcią jad ow itą, a K onsystorza M etrop olitarnego nie tk n ęła, — owszem jego Regens je st częstokroć przedm iotem po­ chw ał o n e j“.

„N ietylko należy ks. Tęsiorow ski do tego jakobińskiego klu b u , ale jako w ażna m iędzy kolegam i m atedora (sic!) czasem p rez y d u je (vide N ow a P o lsk a N. 65). T am w końcu on swoim k o n fra tro m obiecuje u łatw ić m ożność w y stęp o w ania po kościo­ łach z m ow am i do ludu, i, usk u teczn iając ta k ą obietnicę, n a ­

(21)

przód w niedzielę około półpostu ran o przysłał do naszej zakry- s tji dw a ra z y jed n eg o ze sw ych klubistów , niejakiego p an a Mi­ klaszew skiego *) w celu m ów ienia w kościele podczas W ielkiej Mszy, a potem sam n a w e t z n im przyszedł z tą ż p re te n sją i cze­ m u z w ielkim i tru d n o śc ia m i m ogli się o przeć J . ks. R k to r z ks. profesorem Skolim ow skim “ .

„W H isto rji naś Pow szechnej n iety lk o C hrześciaóskiej, ale i pogańskiej niem a nigdzie p rzy kład u , ażeby k ap łan i n a w e t bał­ w ochw alcy w sw ych bóżnicach kiedykolw iek m ówcom św ieckim dozw alali m ów ić do lu d u w m ate ria ch p atry jo ty czn y ch , an i ci teg o żądali m im o n ajk ry ty czn iejsze okoliczności, w jak ic h się ich ojczyzna zjnadow ała, np. D em ostenesa i C ycerona za ich czasów “.

„Tyle oni m ieli uszanow ania dla dom ów pośw ięconych k u czci ich bogów. J. ks. Tęsiorow ski jako p ro feso r H isto rji P ow ­ szechnej m usi w sw ym przedm iocie w iedzieć o tej okoliczności ta k w ażn ej. J e ż e li w ięc sam w idocznie p o stęp uje inaczej, — ja k tu tera z sądzić o jego w ierze w zględem w innej czci p raw em u Bogu w rzeczach Je m u pośw ięconych?“ .

„W N. 173 dzienn ik a „ M e r k u r y u m ie s z c z o n a je st m owa p a n a Szanieckiego, posła n a Sejm ie n iedaw no m iana, w k tó re j te n poseł, u n iew in n iając Tow arzystw o P a try jo ty c z n e z dem ago- g ji i jak ób in izm u św iadczy, iż. ono nie je s t czem w ięcej, ja k o tw a rtą M ason ją, k tó re j lożą być m ogą niebios sklepienia, a lam ­ p ą słońce... Do naszego przed m io tu dość je s t i tego, co tem u To­ w a rz y stw u w łaściw ego p rzy z n a je jego p rzy jaciel i obrońca. W ięc Im ć. ks. Tęsiorow ski należy do M asonów, k tó ry c h znajom

-*) W numerze 363 „Dziennika Powszechnego i Krajowego“ p. W. Mi­ klaszewski przyjaciel ks. .Tęsiorowskiego, Ibusia Ostrowskiego, Krzymu- skiego itd., wystąpił z żądaniem obniżenia pensji biskupów i ograniczenia liczby biskupstw. W obronie episkopatu stanął biskup Krakowski i ostrym listem odpowiedział W.ł Miklaszewskiemu. Ob. „Uwagi przesłane do Dziennika Powszechnego i Krajowego przeciw uwagom pana W. Mikla­ szewskiego w dzienniku tym pomieszczone o zmniejszenie kompetencji i posad biskupich“.

(22)

sze dogm a je s t indyferentyzm ..., w ięc należy do sekty ty lu ju ż w yrokam i od Kościoła św. potępionej, a n ależy n ie z jakow ej niew iadom ośei, ale „m alitiose“, bo w szystkie takow e daw niejsze i późniejsze w y ro k i z rozkazu przeszłego R ządu by ły z am bon po całym K ró lestw ie czytane n iedaw no la t przeszłych“.

„Im ć ks. T ęsiorow ski m niej w ięcej je s t nam ^wszystkim znajom y i n iek tó ry m z nas i naszym n iedaw no przyb yły m ko­ legom je s t znajom y od pierw szej swej m łodości. W szelako n ie Słyszeliśmy nigdy, żeby on gdzie odbył k u rs teologicznych nauk, co w profesorze, k tó ry m a uczyć „zbaw iennego p o ży tk u k le ry ­ k ó w “ je s t koniecznie potrzebnem . P rzy ty m nie słyszeliśm y od nikogo, żeby to m iał by ć k apłan, p rzy k ład n y i pobożny, ale po­ spolicie je s t o nim opinja, staw iająca go w rzędzie obłąkanych i zep suty ch “.

„Mimo to jed n a k J. ks. Tęsiorow ski niety lk o żądał być u nas profesorem , ale zam yślał zrobić w naszym In sty tu cie „ re ­ fo rm ę“ i nowego ducha zaprow adzić, ja k sam się oświadczył. M y d o tąd przez naszych nauczycieli i Zw ierzchność w ew n ętrz­ n ą byliśm y kształceni i ćw iczeni w du ch u n a u k i K ościoła K ato ­ lickiego, w ięc „duch ów in n y “ nie by łby duchem Kościoła ale ks. Tęsiorow skiego i jego kolegów czyli duchem „D ziennika No­ w a P o lsk a“, k tó ra jeszcze przed dw om a m iesiącam i stosow nie do swego gu stu m niem an ą potrzebę refo rm y dla G łów nego Se­ m in ariu m zapow iadała (N. 96)“.

„Oto są m iędzy in ny m i jaw n iejsze pow ody, dla k tó ry ch uw ażam y J . ks. Tęsiorow skiego za p o d ejrzanego w w ierze, a n a­ stępn ie dlaczego n ie poszliśm y n a jego p relekcję...“.

„J. W. A d m in istra to r A rch id jecezji Paszkow icz obw inia nas:

1) że nie złożyliśm y m u zaraz naszego objaśnienia. Lecz ta rzecz sam a pokazuje, iż dla nas byłoby niepodobieństw em ze­ b rać w k ró tk im czasie w szystko to, cośm y przez półrocze słysze­ li, lub sam i1 czytali w dziennikach, n ie przew idując w tedy, że n a m to będzie p o trzeb nem do niniejszego zdarzenia“.

2) „Pow iada (ks. A d m in istrato r) że pow inniśm y b y li sto­ sow nie do n ak azu Zw ierzchności uczęszczać n a p relek cje J. ks.

(23)

Tęsiorow skiego, a m iędzy te m podać do niej to, co m am y do za­ rzucen ia przeciw tem u P ro feso ro w i“.

„M am y h o n o r odpowiedzieć, że uczęszczanie n a lekcje, k tó re dla „zbaw iennego p o ż y tk u “ m iały b y ć daw an e przez czło­ w iek a po dejrzanego w w ierze, m y uw ażam y „jako in trin sece m alu m “. A teologia n a fund am en cie P ism a Św iętego w espół z Filozofią — o p a rta n a zdrow ym n a tu ra ln y m rozum ie, u w ażają iż tego, co je s t „in trin sece m alu m “ /nie godzi się czynić n a ro z­ kazy żadnej zw ierzchności. Boga w tenczas n ależy słuchać, nie zaś ludzi i cierpieć raczej i u m ierać, niźli tak ie rozkazy spełniać“.

„ Jeżelib y zaś m y om ylili się w ap lik acji tego ta k w ielk ie­ go i św iętego p raw id ła do teraźn iejszej m ate rji, to sam a chęć nasza rządzenia się onem , w y je d n a pew n ie u naszych J . J . W. W. B iskupów łaskaw e tej om yłki przebaczenie. Skądinąd m oże nas ty lk o czekać „uczta zem sty “ ze sw ym i p u c h a ra m i i szty letem w „Now ej Polsce“ opisana“.

„Ale, dałby to Bóg..., żebyśm y Je m u pośw ięcili n a ofiarę to m łode nasze życie za czystość św iętej Jego nau ki. N ie zazdro­ ścili b yśm y w te d y nik o m u n a ty m św iecie i najdłuższego w ieku p rzy w szelkim jego szczęściu...“.

„N ajpokorniej u p raszam y W. J . ks. R ek to ra o odesłanie naszego tego O bjaśnienia, tam , gdzie te ra z je s t nasza spraw a i o zakom unikow anie k o p ji z niego każd em u respectiv e z n a ­ szych J. J . W. W. D jecezjaln y ch B iskupów lu b A d m in istrato ­ ró w “.

A lum n i pierw szo i d ru g o letn i Podpisy..

N ie u leg a n ajm niejszej w ątpliw ości, że ks. L u dw ik Tęsio- row ski, b ra ta ją c y się Jak o b in am i „Nowej P o lski“ i n ie zaj­ m ujący się nigdy w ychow aniem m łodzieży duchow nej oraz n a u ­ ką kościelną, n a stanow isko p ro feso ra S em in ariu m Głównego nie by ł p ożądanym i odpow iednim kand y d atem .

N iem niej jed n ak , n ie w olno było alum nom op ierając się n a a rty k u łac h gazeciarskich i n a ty m co o ks. T ęsiorow skim sły­

(24)

szeli, z góry go osądzić i zlekcew ażyć najw yższy rozkaz w ładzy diecezjalnej.

W inna b y ła m łodzież duchow na staw ić się n a w y k łady no­ w ego p ro fesora i dopiero w razie jego n iep rzych yln ych w y stą ­ pień d la Kościoła, złożyć R ektorow i rek lam ację, że profesora, obrażającego ich uczucia relig ijn e n ie chcą n ad al słuchać.

Rozporządzenie Kom. Rząd. W. R. i O. P. u su w ające z Se­ m in a riu m G łównego ks. Onoszkę, mocno go dotknęło... „Pozba­ w ienie rek to rstw a , p isał ks. Onoszko do b isku pa Skorkow skiego w liście, o k tó ry m ju ż była m owa, to jeszcze a k t p ie rw s z y 1) tra ­ gedii, ale m uszą b yć jeszcze trz y : zdanie in w en tarza, sem ina- ry jsk ie j b iblio tek i i rac h u n k ó w rek w iro w an y ch za la t cztery, lubo corocznie zdaw ałem . — B ędą w ięc reform ow ać G łów ne Se­ m inariu m . R ozm aite do tego p o d ają się p lan y . T en podobno n a j­ ściślej p o pieran y , żeby M isjonarzów w ypędzić, a kościół ich św ięto krzy ski ze w szelkim i zabudow aniam i obrócić n a S em ina­ riu m G łówne. N ie m ogę tera z przew idzieć, co się ze m ną stanie. F u ndu sz do życia w szelki u stał, a gotów ki n ie m am dosyć, żeby m i mogło w ystarczyć, p rzy n ajm n iej n a półrocze p rzy te ra ź n ie j­ szej drożyźnie. M uszę prosić księcia P rezesa R ządu N arodow e­ go, żeby m i cokolw iek płacono, p rzy n ajm n iej z p en sji profesora, k tó ry m jeszcze został...“ .

„ Ja k w idzę despotyzm Jak o b iń sk i je s t straszniejszy od in ­ nych... Je ste m od pierw szej m ej m łodości najprzyw iązańszym do m ej O jczyzny P olakiem i byłem n im zawsze w sam ej n aw et Stolicy C arów “.

„Czyniłem te ra z dla tejż e O jczyzny, co m ogłem, ale nie chciałbym nigdy w niej m ieszkać z Jakobinam i... Raczy m i

da-h Wiadomości o dymisji ks. Onoszki przyjęła „Nowa Polska“ z w y­ raźnym zadowoleniem. W jej N. 174-tym czytamy: „Ks. Onoszko sprowa­ dzony za zeszłego Rządu z Petersburga, znany z gorliwości w duchu Skar­ szewskich i Szaniawskich, otrzymał w tych dniach zwolnienie z obowiąz­ ków Rektora Seminarium Głównego“.

Ks. Jan Onoszko Kanonik Mycholowski przez parę lat zasiadał w R. K. kolegium duchownym w Petersburgu.

(25)

row ać E x cellen tia Sua, za tę b azgraninę, bo piszę n a prędce i jesz­ cze w dyspozycji u m y słu stosow nej do m ego położenia.

„Z najgłębszym uszanow aniem m am zaszczyt b y ć E xcel­ len tia e Suae Illu strissim ae ac R everendissim ae n ajn iższym sługą“

X. Onoszko *) W ubolew aniach n a d zajściem w S em inariu m G łów nym w tó ro w ał ks. Onoszce jego kolega i p rzy jaciel ks. R afał Skoli­ m owski.

W liście do b isk u p a Skorkow skiego, pisany m tegoż 3 lipca 1831 r. donosił P asterzo w i „że usunięcie ks. Onoszki przez p rze ­ m oc gw ałcącą w szystko, co je st p raw n e m i św iętem , pogrążyło w sm u tk u w szystkie serca k ochające O jczyznę, K ościół C h ry ­ stusow y i św iętą jego w iarę. N ie b ęd ę z a tru d n ia ł S uam E xcel­ len tiam , ciągnie ks. Skolim owski, opisem tego, co te n sm utn y w y p ad ek poprzedziło, w iedząc, iż sam W. J. ks. Onoszko czyni to tera z, i że p rzy to m n i te ra z S uae E x cellen tiae alu m n i u stn ie w szystko opowiedzą. Lecz rac z Sua E xcellen tia dozwolić, abym tu nadm ienił, iż jeż e li Stolica A postolska d la osierociałych ty ch te ra z A rch id jecezji i D jecezjów nie obm yśli P a ste rz ó w działa­ jący ch w ty m du chu apostolskim , w k tó ry m Sua E xcellentia około p ow ierzonych sobie owieczek C hrystusow ych p racu je, m aso n erja do okropności ateizm u posunięta, — w k ró tce aż do ch atk i polskiego km io tk a ja d swój rozciągnie“ .

„Ciesząc się w reszcie, iż m ogę Suam E xcellen tiam zapew ­ nić, że alum n i Zajączkow ski Leon i K alato n ia W ojciech otrzy ­ m a li n a egzam inach stopnie dostateczne w przed m iotach n a u ­ kowych i że ich postępow anie zawsze było chw alebne, kończę w y razem najgłębszego uszanow ania ,w k tó ry m jestem Illu s tris ­ sim i, E xcellentissim i, R everen d issim i D om ini hum illim us ас obedientissim us se rv u s“.

X. Rafał S k o lim o w sk i2)

*) Por. Archiwum bpa Skorkowskiego. Część III. Oddział II, N. 866. 2) Tamże. Część III. Oddział III, N. 867.

(26)

P o porozum ieniu się z A d m in istrato rem A rchidiecezji ks. Paszkow iczem , m ianow ała Kom. Rząd. W. R. i O. P. n astępcą ks. Onoszki „dotychczasow ego profeso ra n a u k i re lig ji w U niw ersy­ tecie W arszaw skim k an o n ik a k ated ralneg o J . ks. W ierzbow skie­ go w p rzekonaniu, że te n przedsięw zięty śro d ek zapew ni sk u tk i k o rzy stn e dla S em in arium i dla ogółu duchow ieństw a“.

R ządy księdza ^W ierzbowskiego były rząd am i efem erycz­ nym i. W akacje bow iem się ju ż rozpoczęły, zakład n ie fun k ajo­ now ał, a tym czasem po w stanie nasze chyliło się w y raźn ie do upadku...

W okresie najcięższej m ikołajew skiej rep re sji, ja k a n ie ­ baw em n astąp iła, w śró d h ek ato m b y in sty tu cji polskich ocalało je d n a k S em inarium G łów ne W arszaw skie.

P ow rócili do niego zasuspendow ani alum ni, pow rócił i ks. Onoszko n a sw oje daw ne stanow isko i „n ajm iło siern iej“ za p ra ­ cę i gorliw ość przez C esarza i K ró la ozdobiony został o rderem św. A nny II kl. z cesarską koroną...

(27)

( R é s u m é )

U n épisode dan s l ’h isto ire du G rand S ém inaire de V arsovie en 1831.

L a litté ra tu re co n cern an t l ’histo ire de N otre Eglise du tem p s de l ’in su rrec tio n de N ovem bre 1831 est b ien p auvre.

Nous possédons quelques m onographies, quelques esquis­ ses, ainsi que des notice détachés, dans les jo u rn a u x d ’alors su r l ’a ttitu d e et l ’activité d u clergé vis-à-vis d u m ouvem ent rév o lu ­ tio n n a ire m ais nous n e possédons a u cu n ouvrage p lu s d étaillé e t p lu s profond.

Il fa u t re m a rq u e r p o u rta n t q u ’il n e m anque pas à ce su je t de sources inédites. Il existe de rich es archives' a p p a rte n a n t aux curies diocésaines, des archives b ien fournis des chapitres, des actes co nsistoriaux, des chroniques d ’o rd re relig ie u x etc. etc. m ais n o n exp lo ité ju sq u ’à p résen t.

L ’épisode d o n t-il est question dans n o tre esquisse „une sé­ d itio n de sém in aristes au S ém in aire P rin c ip a l de V arsovie en 1831“ est tiré des actes in éd its du G o u v ern em ent N atio nal de 1831 (A rchives des actes anciens à Varsovie) ainsi que de la cor­ respon dan ce de l ’E véque d e C racovie C harles Skorkow ski, con- servédans son archive privé.

C’est u n s u je t inconnu, q u i je tte u n e lu m ière in té ressa n te s u r les idées e t les ten d an ces du clergé de la capitale, re n d a n t les m om ents tra g iq u es de l ’In su rre c tio n de 1831, d éclinan t déjà v ers sa fin.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W systemie tym sytuację prawną głowy państwa charakteryzuje polityczna nieodpowiedzialność przed parlamentem, natomiast rząd, zwany też gabinetem, jest powoływany

Ausgehend von dem von Pierre Nora entwickelten Konzept der Erinnerungsorte (Lieux de mémoi- re 1 ) veranstaltete die Academia Baltica in Zusammenarbeit mit dem Zentrum für

Voor het geval dU/dn is opgelegd moet dan ook de normaalrichting in rekening worden gebracht, waartoe meerdere roosterpunten nodig zijn en de struktuur van het verge-

W związku z powstałą sytuacją, jak pisze Romer, „postanowiliśmy w gronie uczonych zaangażowanych do pracy w encyklopedii Bandur- skiego zgłosić się równocześnie do

Whereas capacity markets (CMs) ensure security of supply by pro- viding investment incentives, consumer-side flexibility options like demand response (DR) and electrical energy

Celem przeprowadzonych testów było określenie możliwości pelety- zowania odpadowego pyłu antracytowego oraz określenie wpływu udziału stosowanego lepiszcza na parametry

Kolejne badania z zakresu oceny efektywności działania polimerów aminowych jako inhibitorów hydratacji skał ilasto-łupkowych dotyczyły określenia wielkości zmian

In hoofdstuk 5 wordt dieper ingegaan op de wiskundige uitwerking voor onder andere het bepalen van de optimale vluchtfrequentie en het optimaal verdelen van stoelen over