Wojciech Kania
Nauka o Maryi św. Jana Chryzostoma
w kazaniu na Narodzenie Pańskie
Salvatoris Mater 1/2, 342-346
Z
a czym o d daw n a tęsknili patriarchowie, co zapowiedzieli prorocy, czego pragnęli sprawiedliwi, to d ziś się stało i wypełniło. Bóg objaw ił się na ziem i w ciele i przebyw ał z ludźm i. Cieszm y się więc i radujm y1. Tymi słowami rozpoczął jedno ze swych kazań wielki m ów ca wczesnego Kościoła - św. Jan Z łotousty (+ 387). Wygłosił je w Antiochii w uroczystość N arodzenia Pańskiego, mówiąc w nim o Bogu Ojcu i M atce Jego Syna - M aryi2.Już z pierwszych słów naszego kaznodziei dowiadujem y się, że upłynęło zaledwie dziesięć lat, jak to święto doszło do wiadom ości tamtejszych wiernych i dzięki ich gorliwości rozkwitło, tak jak gdy by od wielu lat je obchodzono. Bóg objawił się w ciele i przebywał z ludźmi. Stąd weselą się wszyscy i podziwiają wielką, przechodzącą nasz rozum tajemnicę. Bo co by się działo - pyta Jan - gdybyśmy w i
dzieli, jak słońce scho dzi z nieba, biegnie po ziem i i rzuca promienie w szystkim lu d ziom P. A właśnie musimy so bie zdać sp raw ę, jak czym ś n iesk o ń czen ie w iększym jest to , że „Słońce sprawiedliwo ści” - Bóg Ojciec p o słał złączo ne w tym świecie swe promienie, oświecające i rozpalają ce ludzkie umysły i serca. Stąd - m ówi Jan dalej - ten uroczysty dzień m ożna by nazw ać zarów no now ym jak i starym . N ow ym - bo to właśnie, w Antiochii, niedaw no dow iedziano się o nim, ale i starym, bo od czterech niemal wieków jest o n znany w całym Kościele.
Jak szlachetne rośliny - p rzypom ina kaznodzieja dalej - w net po ich zasadzeniu w urodzajnej ziem i wyrastają wysoko i pokryw ają się ow ocam i, ta k jest i z tą uroczystością; od daw na znana na 7 л - chodzie - choć u nas o d kilku lat w prow adzona - w n et doszła do wielkiego znaczenia i wydaje bogate plony. To nasze zgromadzenie w ypełniło się całe i za m ały stał się nasz kościół dla wielkiej liczby przybyłych. Z a swą gorliwość oczekujem y wszyscy nagrody od Ojca,
1 JA N C H R Y Z O ST O M , H o m ilie i kazania w yb ra n e, tl. W. Kania, Warszawa 1 9 9 9 , 68. 2 TAM ŻE, 68-83. 3 TAM ŻE, 68. Ks. W ojciech K ania
N auka o Maryi
św. Jana Chryzostoma
w kazaniu
na Narodzenie Pańskie
SALVATORIS MATER 1(1999) n r 2 ,3 4 2 -3 4 6którego Syn przyszedł jako m ałe Dziecię na ziem ię i doznaje gorą cej czci. Bóg Ojciec w ynagrodzi naszą p o bo żn o ść i w ło żo n y tru d w dow ód gorącej dla Niego miłości. Jeśli za ś chodzi - mówi Jan dalej - o nagrodę z m ej strony, waszego w spółsługi, to pragnę u czyn ić wszystko, ile m i tylko pozw oli laska niebieskiego Ojcct.
Po tych w stępnych słow ach przechodzi kaznodzieja do „dziw nych d ró g ” Boga Ojca, który niegdyś pobudził cesarza Augusta, aby na w et w brew jego w ła d zy u słu ży ł przyjęciu Bożego Syna5. C o to m ogło - pytam y - wnieść do spełnienia Bożego planu? N iem ało - o dp o w iad a Ja n - gd yż b yło to bardzo potrzebne i ważne. Galilea bow iem jest w Palestynie, a w niej m iasteczko Betlejem, z którego miał przyjść Zbawiciel w edle zapow iedzi p ro ro k a M icheasza: A ty Betlejem, najmniejsze jesteś wśród plem ion judzkich! A z ciebie w yj dzie Ten, który będzie panował nad całym Izraelem, a pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności (Mi 5, 2).
Tam też w łaśnie, d o G alilei, d o N az a re tu posłał Bóg O jciec anioła G abriela do D ziew icy poślubionej m ężow i, im ieniem Józef, z rodu Dawida; a D ziew icy było na imię M aryja. A nio ł wszedł do N iej i rzekł: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosła- w ionaś Ty m iedzy niew iastam i”. O na zmieszała się na te słow a i roz ważała, co by m iało zn a czyć to pozdrowienie. Lecz A n io ł rzekł do Niej: „Nie bój się Maryjo; znalazłaś łaskę u Boga Ojca. O to poczniesz i porodzisz Syna i nadasz M u im ię Jezus. O n będzie w ielki i nazw a ny zostanie Synem Najwyższego, a Bóg Ojciec da M u tron Jego pra ojca Dawida. I będzie panow ał nad tronem Jakuba na wieki, pano waniu nie będzie końca”. N a to M aryja zapytała Anioła: „Jakże się to stanie, skoro' nie zn a m m ęża?” A n io ł Jej odpow iedział: „D uch Ś w ię ty zstą p i na Ciebie i m oc N a jw yższeg o Cię osłoni. D latego Święte, które się z Ciebie narodzi, będzie nazwane Synem B o ży m ”. M aryja odpowiedziała: „O to ja służebnica Pańska, niech m i się sta nie według słow a tw ego”. I odszedł od N iej A nioł (Łk 1, 35-37).
W ty m też czasie w yszło w spom niane w yżej zarządzenie cesa rza, aby w całym państw ie przeprowadzić spis ludności. Wybrali się tedy w szyscy w drogę, a by dać się zapisać - każdy do swego m ia sta. Udał się też J ó z e f z N a za retu do B etlejem z zaślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Kiedy tam przebywali, nadszedł dla N iej czas rozwiązania. Porodziła Syna, owinęła Go w pieluszki i p o ło ży ła w ż łó b k u - g d y ż nie b y ło dla nich m iejsca w go sp o d zie (Łk 2, 1-7). 4 TAM ŻE, 69. 5 TAM ŻE, 70. 3 4 3 Na uk a o M ar y i św . Ja n a C h ry z o st o m a
Tak też w łaśnie przedstaw ił nasz m ów ca tajem nicę N a ro d z e nia Pańskiego, k tó ra choć niedaw no weszła w A ntiochii w życie, to przecież przyjęta tutaj i obchodzona była bardzo gorliwie przez lud przy jego w ielkiej liczbie. W idzim y też, jak Ja n uczył i o co m u w tej pracy chodziło. Szczególnie zaznaczyła się tu jego nauka o Bogu Ojcu i M atce Jego Syna - Maryi.
Zw ażyw szy tedy, że „Słońce sp raw ied liw o ści” - Pan całego świata, Bóg O jciec, zesłał swego Syna i pragnie nas uczynić świę tym i, Ja n p o m n y słów A postoła: Jesteście św iątyn ią Bożą i D uch Św ięty w was m ieszka, wzyw a do okazyw ania Bogu Ojcu gorącej czci, wdzięczności, ofiarow ania M u wiary, nadziei i miłości, dobrych uczynków, zwłaszcza jałm użny ubogim , gościnności.
Zbliżając się zaś do końca świątecznego kazania, podkreśla gor liwe uczestniczenie w tajemnicy Eucharystii - w częstej Mszy i Ko munii św. M ów i: To, co w am niedawno kładłem na sercu, chcę wam to uczynić zwłaszcza dzisiaj. Cóż to takiego? G dy macie przystąpić do straszliwej boskiej ofiary, do świętych tajemnic, czyńcie to z bo- jaźnią i drżeniem, z czystym sumieniem i m odlitwą. Strzeżcie się ha łasu i poniew ierania bliźnich! Postępow anie takie b yłoby wyraźną pychą i znakiem pogardy. N a tych, którzy tego się dopuszczają, zsyła Bóg dotkliw e kary. Pomyśl, człowiecze, co to za ofiara, w której uczest niczysz, co to za uczta, do której masz się zbliżyć. Zw aż, że ty, proch i pył, przyjmujesz Krew i Ciało Chrystusa! G dyby was cesarz zapro sił na ucztę, siedzielibyście teraz w strachu, przyniesione pokarm y bra libyście ze czcią i w milczeniu. Tu w zyw a was Bóg do swego stołu, przynosząc swego Syna! A n io ło w ie niebiescy stoją obok, ze czcią i bojaźnią, Cherubini zasłaniają sobie twarze, z drżeniem wołają: Święty, Święty, Święty jest Pan! A ty z roztargnieniem i hałasem śmiesz przy stępow ać do tej uczty duchow ej? N ie zdajesz sobie sprawy, że w tej chwili winna panow ać całkowita cisza, pełne skupienie i pokój, a nie zgiełk, gniew i rozproszenie? W szystko to brudzi duszę uczestniczące go w uczcie. Jak możesz się spodziewać od Ojca przebaczenia, jeśli po
tych grzechach, n aw et w chwili zbliżenia się do u czty nie jesteśm y w olni od namiętności? Cóż większego nad uczestniczenie w świętych tajem nicach?
Co nas popycha, że tak prędko zap om in am y o duszy i jej spra wach, a biegniemy do tego, co dotyczy tylko ciała? N ie rozpalajmy - zaklinam was - gniew u Boga! To, co tu otrzym ujem y, jest lekar stw em na rany, niew yczerpanym bogactw em , środkiem do z d o b y cia niebieskiego Królestwa. Przystępujemy wiec tu z drżeniem, czyń m y d zięki i w ytrw ale zw racajm y się w m o d litw ie do Ojca. O c zy
ściw szy sw e su m ie n ie p rzy stę p u je m y w sk u p ien iu i skrom ności. W szak zb liża m y się do N iebieskiego Króla! A g dy ju ż przyjęliśm y św ię ty pokarm , za p a lm y sw e serca, aby nam w yszedł nie na sąd i potępienie, lecz aby nam dopom ógł do um iłow ania cnoty, do zba wienia duszy i do jedności z Ojcem.
W swym świątecznym kazaniu o N arodzeniu Pańskim po Bogu Ojcu poświęca też Z łotousty m ów ca wiele myśli Najświętszej Pan nie M aryi. N ie znajdujemy tu pięknego tytułu „Bogarodzica” (The otokos), ale nam daje rów nie piękną nazwę „M atka Bożego Syna”. O czywiście sięga tu A utor do Pisma św iętego i w ykorzystuje je, zwłaszcza Księgę Rodzaju, przytaczając porów nanie M aryi z pier wszą m atką - Ewą. Aby zrozum ieć tę problem atykę, musim y cof nąć się w stecz i spoglądać na rzecz z perspek tyw y p ierw o tn e g o Kościoła i czasu, w jakim przyszło Janow i żyć i pracow ać. N iew ie le w praw dzie powiedzieli o M aryi pierw si głosiciele Radosnej N o winy. Uczyli o C hrystusie, a jeśli w sp o m n ieli M aryję, czynili to w zw iązku z Jej Synem . W yrazem teg o jest najstarsza, nap isana przez św. M arka Ewangelia, będąca odbiciem nauki głowy A posto łów - św. Piotra. M arek pisząc o Jezusie, Synu Bożym, zaznaczył k ró tk o , że jest O n także „Synem M ary i”(M k 6, 3).
Lecz gdy mijały lata, chciano o Niej więcej wiedzieć. Uświada m iano sobie coraz bardziej, że choć C hrystus był Bogiem, to był i C złow iekiem . N asuw ały się w ięc p ytania: o d kogo w ziął ciało, jak się narodził? Refleksja nad Synem staw ała się refleksją i nad M atką. Bo jak było nie kochać Tej, dla której Jezus uczynił pierw szy cud w Kanie i na krzyżu pow ierzył wszystkich ludzi. O czyw i ście, nie było to w pełni uśw iadom ione, było raczej przeczuw ane aniżeli słow am i w yrażone.
M y ciągle jesteśmy skłonni patrzeć na pierw szych O jców jak na profeso ró w teologii - dom agam y się od nich w ykładów sprecy zow anych i w yczerpujących. Z apom inam y, że oni raczej żyli swą w iarą, żywym słow em , dzielili się nią z drugim i i bronili jej przed atakam i. N ie zajmowali się redagow aniem katechizm ów, nie pisali „ży w o tó w ” M aryi. N ie znaczy to , że O jcow ie praw d y wymyślili. N ie, oni uczyli tego, co zawierało Objawienie. Lecz to, co się w nim zn ajd o w ało , było jak na kliszy fotograficznej, w obrazie na niej o d b ity m , nie o d razu w yw ołanym . Z latam i obraz te n nabierał co raz większej w yrazistości - oczywiście p o d tchn ieniem D ucha Św iętego6.
3 4 5
6 M . VÉRICEL, Marie. Q a tid les Pères parlent de la Vierge, Paris 1 9 6 0 , 12-13.
Na uk a o M a ry i św . Ja n a C h ry z o st o m a
W o jc ie ch K a n ia
G dy w II w ieku katechum eni mieli przystąpić d o źródła wody chrzcielnej, k apłan ich pytał: „Wierzycie w Jezusa C hrystusa n a ro dzonego z Dziewicy M aryi?” Pozytywna odpow iedź angażow ała ich na całe życie. Jezus C hrystus narodzony z M aryi Dziewicy - wszyst ko się m ieściło w tych słow ach. M ary ja jest M a tk ą Z baw iciela i Dziewicą. Dwie praw dy - m acierzyństw o i dziew ictw o M aryi będą p rz e d m io te m refleksji pierw szych pisarzy kościelnych. D o nich należy w p ierw szy m rzęd zie w ielki m ó w ca k o ścielny i p asterz św. Jan C hryzostom .
Ks. prof, d r hab. Wojciech Kania ul. K apitulna 2 PL - 33-100 Tarnów
L’insegnamento di Giovanni Crisostomo su Maria
nelPomelia sulla Natività di nostro Signore
(Riassunto)
L’autore prende in cosiderazione l’insegnam ento di G iovanni C risostom o su M aria Vergine con ten u to n ell’om elia sulla N atività di Gesù Cristo. L’autore m ette in evidenza il pensiero di C risostom o riguardo la presenza di Maria nel mistero d ell’Incarnazione in quanto realizzazione del progetto salvifico di D io Padre.