• Nie Znaleziono Wyników

Ziemia : ilustrowany miesięcznik krajoznawczy, 1947.01-02 nr 1-2

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ziemia : ilustrowany miesięcznik krajoznawczy, 1947.01-02 nr 1-2"

Copied!
48
0
0

Pełen tekst

(1)

ROK X X X V III WARSZAWA, STYCZEŃ-LUTY 19 4 7

ILUSTROWANY MIESIĘCZNIK K R A J O Z N A W C Z Y

T O M X X V I N R I - 2 (559-560)

P I Ę K N O P O L S K I

Fot. St. Kolowca Rgc. 1. Kraków, Zamek na W aw elu. Na pierwszym planie po lew ej — uratowany od zniszczenia' dom przy

kościele św. Idziego.

> ¿ 0 i- - Mu

(2)

MINISTERSTWO OŚWIATY O „ZIEMI“

M inisterstw o Ośiniaty w ystosow ało do Zarządu Głównego P. T. K. następujące pismo z dnia 18 stycznia 1947 roku Nr, V I O c—2066/47.

„ W zw ią zk z pismem z dnia 20 lis to p a d a rb. N r. 754/46 za tw ie rdza m do u żytku szkolnego asopismo „Z ie m ia ” —ja k o polecone do b ib lio te k u czniow skich starszych kla s sz, ly pow szechnej, szkó l średnich w sze lkich typów , n a u c z y c ie l­

skich i pedagogicznych.

W zalączenh o p in ia K o m is ji Ocen z zakresu g eo g ra fii oraz opis recenzji.

M in is te r ( - ) CZ. W Y C E C H

W yciąg z p ro to ku łó w posiedzenia K om isji Ocen W yd a w n ictw Szkolnych z zakresu geografii (Dnia 13 grudnia 1946 r.). „Z ie m ia ” W yd a w n ictw o Polskiego Tow arzystw a K rajoz­

nawczego. C złonkow ie K om isji podobnie jak i recenzent stwierdzają, że pism o to z punktu w idzenia nauczania geografii przedstawia w ielką wartość. Zaw iera ono a rtyku ły o bogatej treści geograficznej (Sudety, Łużyce, skarby mineralne Dolnego Śląska — i szereg innych), które, zwłaszcza wobec braku odpow iednich podręczników , stanowić mogą doskonałą lekturę uzupełniającą przy nauce geografii Polski.

Opisy wycieczek rozbudzą chęć do zwiedzania kraju, co przy nauce geografii pierw szo­

rzędną odgryw a rolę. W ykaz książek i czasopism z zakresu krajoznaw stw a u ła tw i zaintere­

sowanemu czytelnikow i odszukanie potrzebnego m ateriału. Liczne, dobrze dobrane i starannie wykonone ilustracje podnoszą wartość w ydaw nictw a...

Komisja, uznając w ięlką wartość miesięcznika „Z ie m ia ” , poleca go do b ib lio te k nauczy­

cielskich, szkół powszechnych i średnich, do b ib lio te k uczniowskich dla m łodzieży starszych klas szkoły podstaw ow ej i szkół średnich wyższych typów , do b ib lio te k organizacji m łodzie żow ych i w szystkich instytu cji, prowadzących pracę kulturalno-ośw iatow ą” .

«ZIEMIA» W LATACH 1910-1946

In fo rm a c ja b ib lio g raficzn a

!W okresie k it 1910—(1946 wydawanie „Z ie m i“ było trzykro tn ie przerywane przez wojnę. Po każdej zawie­

rusze wojennej „Ziem ia“ szybko ożywała, z pełnym po­

czuciem ciągłości swiego życia; zakłócanego ty lk o na krócej lub dłużej przez w ypadki wojenne.

W yrazem tej ciągłości wydawnictwa było przecho­

dzenie do porządku nad lukam i lat wojennych i ozna­

czanie roczników ,Z ie m i" kolejnym i liczbami czy to

„ro k u w ydania“ czy też jako „to m u 11. Lukę w ojny 1914—¡1919 zamknięto nawiązaniem „Z ie m i" z 1919 r.

do przerwanej w sierpniu 1914 na zeszycie 32, włącza­

jąc zeszyty 33—52 do tomu V „ zawierającego lata 1914 i 1919.

Podobnie po przerwanym na zeszycie 6 roczniku 1920, oznaczonym jako ,,¡Rok V I “. p o przerwie w ro ­ ku 1921 — rocznik 1922 dostaje kolejną numerację jako

„R o k V I I “ (względnie na spisie treści „T o m V II" ) . R oczniki 1923—1929 mają ty lk o oznaczony ,;Rok" — V II I—¡XIV. Rocznik 1930 oznaczony jako „R o k X V ", w spisie treści jako „,|Tom X V “ . (Następny rocznik 1931 oznaczony jest wyłącznie jako „Tom X V I", r. 1931, co w skazywałoby na zamiar przejścia do oznaczania ty lk o kolejności tom ów, jako dające faktyczną ilość i ciągłość liczbową tomów wydawnictwa.

I

(Jednakże, po nie oznaczonym zupełnie na zeszy­

tach ani jako rok, ani też jako tom (może na okład­

kach?) roczniku 1932, k tó ry dal tom X V II, bez w yjaś­

nienia następuje oznaczenie kolejnego rocznika 1933 jako: „ Rocznik X X I I I R. 1933“ . Domyślać się można, że miano zamiar w ten sposób zacząć oznaczać okres istnienia wydawnictwa, ty lk o — niestety! — przeoczo­

no jeden ro k: ozy to 1919 — złączony z 1914, czy też odjęto 1910 od 1933 — otrzym ując 23 (zamiast odjąć 1909). W; rezultacie tego zarzucono właściwe oznacza­

nie kolejności tomu, wskutek zaś p o m y łk i arytm etycz­

nej nie uzyskano faktycznych lat istnienia w ydaw ­ nictwa.

Ten sposób oznaczania trwał, do roku 1939, z lic z ­ bami kolejnych Roczników X X IV — X X IX .

¡Wznowiona po sześcioletniej przerwie w r. 1946

„Ziem ia" — zgodnie z tradycją nie uwzględniania przerw — została oznaczona jako „R ocznik X X X " . W śród borykania się z trudnościami uruchomienia

„Z ie m i", przy braku kompletu roczników, przeoczono próbę z r. 1933 nie uwzględniania przerw w w ydaw ­ nictwie i oznaczania roku istnienia „iZiemi“ .

W rezultacie, liczba „X X X “ rocznika z 1946 r. nic adpowiada ani liczbie lat istnienia wydawnictwa, któ- r £ >

2

(3)

ra wyniosła w r. 1946 — X X X IV II, ani liczbie faktycz­

nie wydanych tomów, z których rocznik 1946 b y ł X X V . W w yn iku przeprowadzonej powyżej w e ryfika cji chro­

nologii „Z ie m i“ , wprowadzono w oznaczenie bieżącego rocznika zarówno faktyczny ro k istnienia w ydaw nic­

twa — X X X V III, jak też liczbę kolejnego tomu — X X V I. D la uzasadnienia przeskoku z ,.XXX" na ,X X X V I I I '' — byłoi konieczne powyższe wyjaśnienie, które zamkniemy tablicą synoptyczną „Ziem i za lata 1910—1!946, uwidaczniającą nie ty lk o chronologię n u ­

meryczną roczników, ale też zmienną periodyczność wydawnictwa, ilość stron i ilość numerów w tomach, oraz chronologię redaktorów.

fW&zystkie te dane uporządkowane ostatecznie, mogą się okazać pożyteczne osobom czy bibliotekom kom pletującym „Ziem ię“ , a także mogą przedstawiać pewien interes, dla przyszłego historyka polskiego ru ­ chu krajoznawczego.

REDAKCJA.

T a b lic a synoptyczna « Z IE M I» za lata 1910 — 1946

Rok kalenda­

rzowy

Oznaczenie W ydaw nictwa Z a w i e r a

W ycho­

dził jako

R e d a k t o r

I roku

mzgl.

rocznika

tomu rok

istnienia tom str. nr.

U w a g i

1910 1 i i i 832 52 tyg Kazimierz K ulw ieć

1911 2 2 2 2 852 52 tyg- Kazimierz Kulw ieć

1912 3 _ 3 3 848 52 tyg- Kazimierz K ulw ieć

1913 4 4 4 4 852 52 tyg- Kazimierz K ulw ieć

1914 5 5 32 tyg- Kazimierz K ulw ieć ost. Nr 32

1915 - 6

1916 5 7

5 648 --- '—

1917 8

1918 ---• 9 i

1<)19 5 10 J 20 tyg- Kazimierz K ulw ieć N r 3 3 - 3 5

Edward Maliszewski od N r 36

1920 6 11 6 176 6 mies. Edward Maliszewski ost. N r 6

1921 12

1922 7 7 13 7 360 12 mies. Kazimierz Kulw ieć

1923 8 14 8 232 12 mies. Kazimierz Kulw ieć

1924 9 15 9 224 12 mies. Kazimierz Kulw ieć

1925 10 16 10 266 12 mies. Kazimierz K ulw ieć

1926 11 17 11 396 24 2 tyg. Aleksander Janowski

1927 12 . --- 18 12 494 24 2 tyg. Aleksander Janowski od N r 17 skok

pagin o 100

1928 13 19 13 392 24 2 tyg. D r Regina Danysz-

Fleszarowa

1929 14 20 14 448 24 2 tyg. D r Regina D.-Fleszarowa

1930 15 15 21 15 512 24 2 tyg. D r Regina D -Fleszarowa do N r 8

D r Konrad Górski od N r 9

1931 16 22 16 408 24 2 tyg. Dr Konrad Górski do N r 16

Jerzy Remer od N r 17

1932 _. 23 17 288 12 mies. Jerzy Remer do N r 7

Aleksander Janowski od N r 8

1933 23 24 18 252 12 mies. Aleksander Janowski

1934 24 25 19 312 12 mies. Aleksander Patkowski

1935 25 I-- 26 20 260 12 mies. Aleksander Patkowski

1936 26 . --- 27 21 316 12 mies. Aleksander Patkowski

1937 27 28 22 292 12 mies. Aleksander Patkowski

1938 28 29 23 326 12 mies. Aleksander Patkowski

1939 29 30 24 232 7 mies. Aleksander Patkowski ost. N r 7

1940 31 - -

1941 32 -■ —-■■■'

1942 • - — 33 ; — - ■ _

1943 34 — , - . __

1944 35 -

1945 36 #

1946 30 37 25 192 9 mies. Stanisław Lenartowicz paginacja

1 - I - 1 37 | 25 558 1 pojed. num. j

(4)

NOWE DROGI KRAJOZNAWSTWA POLSKIEGO

INowe d ro g i — ale k u Czemu w iodące?

C h yb a nie k u p o z n a w a n iu k r a ju — bo to są stare, n a jsta rsze d ro g i, k tó r y m i ch od zi­

ło i ch od zi k ra jo z n a w s tw o . W y ro s ło ono z chęci o bu d zo n e j p o trz e b ą p oznaw ania w łasnego k r a ju , poznania go osobiście, zo­

baczenia w ła s n y m i oczam i, schodzenia w ła s n y m i nogam i. Bo n ig d y ta k dobrze i d o k ła d n ie się nie ogląda — ja k w te d y g d y się chodzi pieszo. W v adne o bu w ie , p le c a k i k i j w rę k u — o. b y ł z w y k ły e k w ip u n e k k ra jo z n a w c y . / trze ba b y ło m ieć chęć, że by zd e cyd o ’ ć się na w ę ­ d ró w k ę . Chęć ta z ja w ia ła się z w y k le t y l ­ k o u osób, k tó r e ju ż coś o k r t ju w ie d z ia ły , u osób, k tó r e w ie d z ia ły , że is tn ie ją inne m iasta poza ic h w ła s n ą siedzibą, in n i lu ­ dzie, k tó r z y może ż y ją nieco in a c z e j, u osób, k tó r e ju ż m ia ły p ew ne p rz y g o to w a ­ nie, k tó r e p rz e s z ły ch oćb y przez szkołę pow szechną.

L a t tem u czterdzieści stosu n kow o m a ­ ło b y ło ta k ic h lu d z i. To też k ra jo z n a w s tw o , k tó r e d z ię k i m a ły m śro d kom , k tó r y m i sic p o s łu g iw a ło , b y ło dostępne d la w s z y s tk ic h

— b y ło ru c h e m w istocie s w e j b ardzo de­

m o k ra ty c z n y m — o b e jm o w a ło prze z d łu ­ g ie la ta b elko w a rs tw ę in te lig e n c ji.

C zv i te ra z ta k m u s i b yć? iNie! N ow e d ro g i k ra jo z n a w s tw a — to d ro g i p ro w a ­ dzące do ty c h , k tó r y m d o k o n y w u ją c a się re w o lu c ja społeczna w Polsce d a je m oż­

ność nie t y lk o c ię żko pracow ać, ale i od­

poczyw ać i k o rz y s ta ć z w o ln e g o , czasu.

O tw o rz e n ie oczu na p ię k n o k r a ju ro d z in ­ nego, nauczenie p a trz e n ia i w id z e n ia z ja ­ w is k zachodzących doo ko ła , obudzenie chęci p oznania k r a ju i nauczenie zw ie d za ­ n ia k r a ju , lic z n e rzesze n o w y c h odbiorców

— oto zadania stojące przed k r a jo z n a w ­ stw em p o ls k im .

Dostęp do ty c h n o w y c h o d b io rc ó w jest ju ż u ła tw io n y . L iczn e ście żki p ro w a d z ą k u n im — poprzez z w ią z k i zaw odow e, poprzez o rg a n iz a c je ośw iatow e, poprzez o rg a n iz a ­ c je wczasów. O b o w ią z k ie m k r a jo z n a w c y je s t sk o rz y s ta ć z k a ż d e j z ty c h m o żliw ości.

W y ra z ic ie l id e i k ra jo z n a w c z y c h — ja - k m je s t P olskie T o w a rz y s tw o K ra jo z n a w ­ cze — w in ie n naw iązać ja k n a jb liż s z y k o n ­ ta k t z ty m i w s z y s tk im i o rg a n iz a c ja m i, s łu ­ żyć im. sw oim dośw iadczeniem , s w o ją fa­

chow ością. O k re s z im o w y p o w in ie n b y ć p ośw ięco n y na p rz y g o to w a n ie sezonu w io ­ sennego i le tn ie g o - D z ie s ią tk i, czy se tki w y k ła d ó w - k o n fe r e n c y j po ś w ie tlic a c h , k lu b a c h , dom ach k u lt u r y , szkołach, k u r ­ sach i itp , — p o w in n y z a zn a jo m ić słu ch a ­ czy z te c h n ik ą w y c ie c z k o w a n ia , ro z b u d z ić za in te re so w an ie św iatem o ta c z a ją c y m , za­

chęcić do je g o p o z n a w a nia , o budzić poczu­

c ie . p rz y je m n o ś c i, w y n ik a ją c e j z k u lt u ­ ralnego obcow ania z p rz y ro d ą .

!Na w iosnę p o w in ie n się zacząć ju ż z o r­

g a n iz o w a n y i p rz y g o to w a n y sezon w y ­ c ie c z k o w y . W y c ie c z k i w sze lkie g o ty p u : i dłuższe — w ie lo d n io w e , i k r ó tk ie ■— je d ­ n od n io w e, czy n a w e t k ilk u g o d z in n e w o k o ­ lica ch o ś ro d k ó w w czasów , lu b też w a r ­ sztatów p ra c y , piesze, k o le ją , statkiem , łó d k a m i, na ro w e ra c h , sam ochodam i.

H a słe m każdego w czasow icza p o w in n o się stać — na k a ż d e j w ycieczce muszę p o ­ znać ja k iś n o w y o d cin e k k r a ju , czy to p rz y ro d y , c z y życ ia lu d z k ie g o .

Dr Regina Fleszarowa, Warszawa

W OBRONIE PUSTYNI BŁĘDOWSKIEJ

(Są ta c y , k tó r z y m n ie m a ją , że P us ty n ia B łę d o w ska je s t t y lk o k u p ą b e zu żyte cz­

n y c ł^ p ia ch ó w , k tó r ą n a le ż y pośw ięcić d la p ra k ty c z n y c h celów . U p r z y to m n ijm y so­

b ie p rze to , czy ta k je s t isto tn ie , a następ­

n ie za sta n ów m y się, dlaczego i ja k n a le ż y ją zachow ać w n ie n a ru s z o n y m stanie.

P u s ty n ia ta je s t p rzede w s z y s tk im k r a j o b r a z o w ą i* p r z y r o d n i ­ c z ą ] o s o b l i w o ś c i ą w i e 1 k i e j

(5)

m i a r y , godną stanąć o b o k ta k ic h ja k T a try , 'P ie n iny, Puszcza B ia ło w ie s k a czy W ie lic k a Żupa. Jest o sob liw ością nie t y lk o p o lskieg o , ale i e u r o p e j s k i e g o k ra jo b r a z u , bo je s t pono n a jw ię k s z ą szczą tko w ą p u s ty ń k ą w sam ym ś ro d k u E u ro p y . K to n ie ma m ożności o d b yć p o d ró ­ ży w d a le k ie k o n ty n e n ty , a z w ie d z i tę, n ie ­ spełna 50 k m od K ra k o w a lu b Śląska o d le ­ g łą „p o ls k ą S ah a rę “ , odniesie w ra że n ie , ja k b y w r ó c ił z ja k ie jś e g z o ty c z n e j k ra in y .

IT rudno u w ie rz y ć , że ta k a osobliwo:':

została u nas „ o d k r y t ą “ d o p ie ro p rz e d d w u - d z ie s tu k iik u la ty , a bliższe n ią zaintereso­

w a n ie d a tu je się za le d w ie od la t dziesięciu, k ie d y p o ja w iła się w p o ls k ic h m apach i opisach. To spóźnione za in te re so w an ie nadeszło je d n a k z d w u s tro n ; k r a jo z n a w - c z o -o c h ro n ia rs k ie j i e k s p lo a ta c y jn o -p rz e - m y s ło w e j, to te ż sp ra w ę trz e b a z obu p u n k ­ tó w w id z e n ia d o k ła d n ie ro z w a ż y ć , b y nie n a s tą p iło coś, czego n ie da się cofnąć i o d ­

robić.

Z ja w is k o m ira ż y w „ p u s ty n i“ B łę d o w ­ s k ie j o p is a ł p ie rw s z y K . Piech w r. 1924 w „K osm osie“ , zaś w m o n o g ra fii p r z y r o d ­ n ic z e j p o w ia tu ¡O lkuskiego z r. 1929 z a ją ł się n ią b liż e j geolog z K ie lc P io tr P rz e s m y ­

c k i, k t ó r y o b o k g łę b o k ie j n a u k o w e j treści, o c e n ił także p ię k n o k ra jo b r a z u te j ziemi.

N a s tą p iło za in te re so w an ie się p u s ty n ią ze s tro n y Pol. T ow . K ra jo z n a w c z e g o , zw ła sz­

cza ¡Al. Jano w skie g o. W ie le opisów zaczęła daw ać p ó ź n ie j prasa codzienna, z n ic h n a j­

le p szy 'W. W a lc z a k a w Ilu s tr . K u rie rz e Codz. z r. 1937. N ie n arusza ln o ść p u s ty n i p o p a rła s w y m a u to ry te te m P ań stw o w a R a­

da (O chrony P r z y ro d y , u c h w a la ją c na o s ta tn im zje źd zie ub. r. p ro te s t p rz e c iw j e j u p rz e m y s ło w ie n iu , u c z y n iła to samo K ra ­ k o w s k a W o je w ó d z k a Rada N a ro do w a , p r z y jm u ją c w n io se k D -ra M a rc in k o w s k ie ­ go o zam ianie J u r y K ra k o w s k o - W ie lu ń ­ s k ie j w re z e rw a t. Z arząd P a ń s tw o w y c h Za­

k ła d ó w (W od o ciąg o w ych na Śląsku i G łó w ­ n y U rz ą d P la n o w a n ia P rzestrzennego zażą­

d a ły zn ów u s ta n o w ie n ia te re n ó w o c h ro n ­ n y c h d la rz e k B ia łe j P rze m szy i S ztoły, k tó r y c h zanieczyszczenie p o z b a w iły w o d y

p rz e m y s ł g órno ślą ski.

M im o to w s z y s tk o szeroka o p in ia p u ­ b lic z n a n ie je s t p o in fo rm o w a n a czym je s t w ła ś c iw ie P u s ty n ia B łę d o w s k a i dlaczego ta „k u p a lo tn y c h p ia c h ó w pod O lk u s z e m “ nie m o g ła b y b y ć pośw ięcona p rz e m y s ło w i?

Zapew ne prze z z n a n y „ u p ó r o c h ro n ia rz y “ ...

(6)

Ryc. 3.

;.r

%

A

Fot. M gr Tadeusz D ohnalik.

Obecna p u s ty ń k a B łę d o w s k a je s t nie- d u ż y m szczą tkiem k ilk a k r o tn ie w ię k s z e j i o p a n o w a n e j ju ż prze z ekspa n sję r o ś lin ­ ności i przez gospodarkę c z ło w ie k a p u s ty n i o lk u s k ie j. P. P rz e s m y c k i w nosi, iż z a jm o ­ w a ła ona w n ie d a w n y c h jeszcze czasach p rz e s trz e ń co n a jm n ie j 80 km ", na k t ó r e j dziś rosną la sy, w e g e tu ją w io s k i i biedne p rz y s ió łk i. Z p rz e s trz e n i t e j z a c h o w a ły się d w a o k a z y p u s ty n n e lite g o p ia s k u : p u- s t y n i a S t a r c z y n o w s k a i B ł ę ­ d o w s k a , obie w p o b liż u ¡Olkusza.

P ie rw s z a m a z a le dw ie 5 kin"’ p o w ie rz c h ­ n i, p rz e c ię ta je s t ś lic z n ą rze czką 'Sztołą, a ż y c ie bieżące w y z n a c z y ło je j ju ż ro lę p rz e m iłe g o i zd ro w eg o le tn is k a „B u k o w ­ n o “ , o bsłu g u ją ce g o lu d z i p ra c y ze Śląska i Z a głęb ia D ą b ro w s k ie g o , le tn is k a , k tó re m a w ie le p o d o b ie ń s tw a do k r a jo b r a z u n a d ­ b a łty c k ie g o , zw łaszcza helskieg o . S ta rczy- n o w s k i s k ra w e k p u s ty n i zw ą też ż a rto b li­

w ie „D z ia d o w s k im m o rze m “ , ja k o że w m a ­ s y w je g o p ia s k ó w w s ią k a ją ź ró d ła i po­

to c z k i.

¡Znacznie w ię k s z y m re lik te m je s t P u­

s ty n ia B łę do w ska , m a ją c a o k o ło 20 km " po­

w ie rz c h n i, p rze cię ta w z d łu ż z rz a d k a o d rz e w io n y m , dość g łę b o ko w c ię ty m j a ­ re m rz e c z k i [B ia łe j P rzem szy. P u s ty n ię o ta ­ cza zewsząd w ie n ie c le s is ty c h i s k a lis ty c h w zg ó rz , z k tó r y c h o g ó ln y rz u t oka na je j całość w y w ie r a potężne w ra że n ie . J a k b y ta fla o lb rz y m ie g o je z io ra w ś lic z n y m o bra-

Fragment Pustyni Błędowskiej.

Na pierwszym planie zarastająca wydma.

m o w a n iu , ró żn a w ró ż n y c h p o ra c h d n ia i ro k u . Ta p ła s k a i n ie ru ch o m a ła w ic a p ia ­ sku n ie je s t je d n a k m a r tw y m i b e z w ła d ­ n y m — ja k b y się zd aw ało '— c ie ls k ie m , lecz ż y je s w o is ty m życie m p r a w d z i- w y c h p u s t y ń e g z o ty c z n y c h i z w y ­ ją tk ie m p a lm y , w ie lb łą d a i b e d u in ó w — posiada w m in ia tu rz e w s z y s tk ie ic h zna­

m iona. B rn ie m y tu w ię c z w ie lk im w y s ił­

k ie m po id e a ln e j r ó w n i p ia s z c z y s te j, spo­

s trze g a m y po b rze ga ch o k a la ją c y c h ją la ­ sów i nad k o r y te m P rze m szy w y d m y , w z g ó rk i, fa le i n a w is y p ia sko w e , w pasach i k ę p a c h n a d b rz e ż n y c h d rz e w rz e k i m am y o braz o a z y , s p o ty k a m y m ie js c a m i su­

chą r o ś l i n n o ś ć p u s t y n n ą , zn i- * k a ją c e w p ia ska ch ź ró d ła i p o n ik i, p o d z i­

w ia ć m ożem y n ie k ie d y z a m i e c i e i t r ą b y p i a s k o w e , a n a w e t 1 a t a- m o r g a n a, ¡złudne o b ra z y optyczn e.

W ia tr, rz e ź b ia rz p u s ty n i r y s u je na p ia s k u s u bte ln e w z o ry , ja k m ró z na szybach o k ie n n y c h , z a s y p u je k a ż d y ślad, u k ła d a śliczne fa le , żebra, p rę g i, g a łą z k a m i i ło d y ­ gam i ro ś lin k r e ś li arabeski, otacza ka żdą p rzeszkodę m in ia tu r o w y m i w y d m a m i. W y ­ dm ow e k ę p k i p rz y z ie m n e j tr a w k i lu b m e­

szku ja k im ś eudetn t y lk o tr z y m a ją się p o ­ dłoża, sosna - k a r lic a g a łęzia m i w ra s ta w p ia ch, trz y m a go pod sobą p a z u ra m i k o ­

rz e n i i w te n sposób w y c h o d z i z w y c ię s k o z w ie c z n e j w a lk i z p rzem ocą w ic h ró w .

[Grubość p o k r y w y p ia s k o w e j w y n o s i

(7)

Hyc. 4.

Fot. Mgr Tadeusz D ohnalik.

Pustynia Błędoiuska przecięta smugą zarośli tuzdłuż B i a ł e j

Przemszy. ,

p rz e c ię tn ie 25 m , m ie js c a m i je s t ona c ie ń ­ sza, m ie js c a m i znacznie grubsza. B a rw a j e j na p o w ie rz c h n i je s t szaro - żó łta , pod nią złocista, w g łę b i t r a f ia ją się w a r s tw y żółto, cze rw o no i n ie bie sko zaba rw ion e . S poczy­

w a ona na w a rs tw ie n ie p rze p u szcza ln e j g lin y k a jp r o w e j, a że górne w a r s tw y p ia ­ skow e są ła tw o przepuszczalne, p rz e to ich bezw odność sp o w o d o w a ła p ow sta n ie g o łe j p u s ty n i. P o łu d n io w ą j e j część za le g a ją czyste i lo tn e d ro b n o z ia rn is te p ia ski, p ó ł­

nocna od s tro n y w s i C hechło je s t nieco k a ­ m ie n ista, a t r a f ia ją się w n ie j fu łg u r y t y , t j . k a m ie n ie p o w s ta łe ze stopionego przez p io r u n y p ia s k u , tró jg ra ń e e , o k r u c h y w a ­ pienne, p ia sko w co w e , g ra n ito w e , g ą b k i k rz e m io n k o w e i b r y łk i h e m a ty tu , o k r y te

„ la k ie r e m p u s ty n n y m “ . J a r P rzem szy w g r y z ł się w p ia s k i g łę b o ko i tw o r z y bądź strom e b rz e g i piaskow e, bądź to ro z le w a się sz e rz e j w ś ró d pasa łą k d e n n ych t w o ­ rząc z a p lo ty , w a rk o c z e i m o cza ry, n a w e t s p o ry staw ek. Z a cho d ni k ra n ie c p u s ty n i k o ło B łę d o w a je s t ju ż w stanie z a n ik u i ińa znacznie m n ie j k ra jo b ra z o w e g o u ro k u . Przem sza w y tw o r z y ła tu m o k ra d ła , k ilk a z a ra s ta ją c y c h szu w a rem s ta w ó w i szerokie łą k i, k tó r e k o ło R u d y p o ra s ta o b fic ie b r a i k ro k u s a , p e łe n w d z ię k u z im o w it.

(Nawet z tego o g ó ln ik o w e g o opisu ła tw o w y w n io s k o w a ć , że P u s ty n ia B łę do w ska m a n ie ty łk o p ie rw szo rzę d n e k r a jo b r a z o ­ w e, ale te ż n a u k o w e i p e d a g o ­

g i c z n e znaczenie. Jest ona ż y w y m do­

k u m e n te m do d z ie jó w zie m i „zw łaszcza o j ­ c z y s te j“ , je s t o tw a rtą księgą w ia d om ości g e o lo g icznych , m in e ra lo g ic z n y c h , f lo r y - s ty c z n y c h , k lim a to lo g ic z n y c h i m oże b y ć n a w e t ź ró d łe m t w ó r c z o ś c i a r t y ­ s t y c z n e jv IMoże też m ieć w a rto ś c i s a n a t o r y j n e , stać się o śro d kie m r u c h u t u r y s t y c z n e g o , n a u k o ­ w y c h i s p o rto w y c h w y c ie c z e k m ło d z ie ż y , ty m w ię c e j, że w p o b liż u n ie j z n a jd u ją się jeszcze in n e p rz e d m io ty a tr a k c y jn e , ja k ru in jr h is to ry c z n y c h za m kó w , zwłaszcza n a jp ię k n ie js z e w P olsce r u in y O g ro d zie ń - ca, stare i n ow e ż u p y galm anow e, ź ró d ła rz e k i ¡W a rty, obu Przem sz i w sp a n ia łe g r u ­ p y s k a ł „o s ta im z y c h “ , p o b o jo w is k o pod K rz y k a w k ą , w ie le w a ż n y c h z a k ła d ó w p rz e m y s ło w y c h itd .

Jeden z n ic h u s a d o w ił się n a w e t na sa­

m y m w sch o dn im b rz e g u p u s ty n i, w e w si K lu c z e . Jest n im duża i p o żyte czn a f a- b r y k a p a p i e r u i c e l u l o z y ,jK 1 u c z e“ . J e j is tn ie n ie s z k o d z iło i za­

g ra ż a ło ż y c iu p u s ty n i, fa b r y k a bow iem zb u d o w a ła k o le jk ę d ow ozo w ą po p iasek z p u s ty n i, a s z k o d liw e o d p ły w y fa b ry c z n e z m ie n ia ły w odę (B iałej w d ru g ą C zarną Przem szc, z a tr u ły j ą i z n is z c z y ły ry b o - stan. B y te m u zapobiec, p o b u d o w a ła fa b r y ­ k a s p e c ja ln e a k w e d u k ty na p rz y b rz e ż n y te re n ie , k tó r e o d p ro w a d z a ły tr u ją c e łu g i p o s u lfito w e w p ia ski, a o d s u w a ły od w o d y ,

(8)

Fot. Franciszek Syhutowski

je d n a k po p e w n y m czasie t r u t k i te dosta­

w a ły się do w o d y . N a jn o w s z y w y n a la z e k te c h n ik i, p o z w a la ją c y na oczyszczenie d ro ­ gą chem iczną w s z e lk ic h ście kó w fa b ry c z ­ n y c h p rze d o d p ro w a d ze n ie m ic h do rze k, s ta w ó w i je z io r, a n a ło ż o n y o b o w ią zko w o na w y tw ó r n ię w K lu c z a c h , usunie na szczę­

ście j e j z g u b n y w p ły w na życie p u s ty n i i u m o ż liw i m ię d z y obiem a zgodne sąsiedz­

k ie w sp ó łż y c ie .

¡Daleko cięższy cips zadała p u s ty n i o sta tn ia w o jn a . Już p rze d n ią p o ls k ie w ła ­ dze w o js k o w e u ż y w a ły obszarów p u s ty n ­ n y c h ja k o te re n u do ćw icze ń w s trz e la n iu , co je d n a k nieznaczne i lo k a ln e t y lk o p r z y ­ n o s iło uszkodzenia. D o p ie ro w łą c z e n ie p u ­ s ty n i na la t z g ó rą c z te ry do n ie m ie c k ie g o p a ń stw a z m ie n iło j e j o blicze ta k , ja k p o b v t w ię ź n ia p o lity c z n e g o w obozie zniszczenia.

W ró c iła B łę d o w s k a p u s ty n ia w ta k im sta­

nie, ja k ż o łn ie rz p o s trz e la n y na sito z n ie ­ w o li, lu b 'ja k w ię z ie ń u m ie ra ją c y z w y c ie ń ­ czenia. W o js k o w o ś ć n ie m ie c k a o b ra ła so­

b ie p u s ty n ię za p o l i g o n a r t y l e ­ r y j s k i , za m ie js c e pró bn e go ro z b ija n ia czo łg ów i z rz u c a n ia b om b lo tn ic z y c h . S k u t­

k ie m tego te re n u sia n y je s t o s try m i o d ła m ­ k a m i żelaziw a, łu se k, ro z b ity c h czo łg ów , a w ia t r w y d m u c h u je p ia s e k i o d ła m k i w y ­ n u rz a na p o w ie rz c h n ę . 'P r z y k r y w id o k p o ­ tę g u ją też w cią ż jeszcze czarne z o d p ły ­ w ó w f a b r y k i w o d y B ia łe j (Przemszy. O p i­

s u ją c y to zniszczenie w y b itn y nasz k r a jo ­ znaw ca D r tMi. O rło w ic z , w ą tp i, czy d a się p u s ty n ię oczyścić i przyp uszcza , że s tra c i­

liś m y ju ż te n o ry g in a ln y z a b y te k p r z y ­ ro d y .

Jednakże i cię żko rannego i u m ie r a ją ­ cego z w y c ie ń c z e n ia m ożna jeszcze u ra to ­ w ać. R ów nież i skazanego na śm ierć. W y ­ ro k zaś p o w o ln e j śm ie rci na p u s ty n ię B łę ­ dow ską w y d a ł ostatnio p rz e m y s ł g ó rn o ś lą ­ ski. D o w ia d u je m y się o ty m z a r t y k u łu p. K. D ą b ro w s k ie j z p o d w ó jn y m ty tu łe m

„B ez p ia s k u n ie ma w ę g la ; K a p ita ł B łę d o w ­ s k ie j P u s ty n i“ , d ru k o w a n y d nia 29.X.ub.r.

w k ra k o w s k im D z ie n n ik u P o lskim .

(A u to rk a z a jm u ją c o i n a s tro jo w o s z k i­

c u je o braz p u s ty n i, j e j egzotyczne z n a m io ­ na, „n a jp ra w d z iw s z e “ z ja w is k o fa ta m o r­

gan y, k tó r e u d a ło j e j się w id z ie ć , a następ­

nie z le k k im sercem i p ra w ie u k o n te n to w a ­ n ie m p o d a je do w iadom ości, że p rz e m y s ł ś lą ski i d ą b ro w s k i p o s ta n o w ił zm ie n ić ją w c e n t r a ł n ą „ p i a s k o w n i ę“ d la e k s p lo a ta c ji m a te ria łu do z a s y p y w a n ia k o p a ln ia n y c h c h o d n ik ó w , że w to k u są prace nad zb ud o w a nie m s p e c ja ln e j m a- g i s t r a l i l k o l e j o w e j do w y w o z u piasku, że o d b y w a ją się w 145 p u n k ta c h p ró b n e w ie rc e n ia celem zbadania i o b licze ­ nia, ja k ą ilo ścią p ia s k u d y s p o n u je p u s ty ­ n ia i ja k im ona ro zp orząd za „ k a p ita łe m " , że z o rg a n iz o w a n ie t e j „ p ia s k o w n i“ je s t

(9)

Ryc. 6.

W y c i e c z k a Polskiego Tomarzystuja Krajoznawczego na Pustyni Błędowskiej

ro z p la n o w a n e na la t pięć. 'W opisie ani sło ­ w a żalu, że z p o w ie rz c h n i p o ls k ie j zie m i m ia łb y z n ik n ą ć ta k o s o b liw y i w s p a n ia ły z a b y te k p rz y ro d y , ani s ło w a o m o ż liw o ś c i u c h y le n ia od niego w y r o k u zagład y. C z y ż ­ b y a utorce, k tó r a odczuła i o ceniła p ię k n o i n ie z w y k łą osobliw ość p u s ty n i, obcą zgo­

ła b y ła idea o c h ro n y p rz y ro d y , c h lu b a n o ­ w oczesnej k u ltu r y ? C zyż P u s ty n ia B łę ­ d ow ska je s t t y lk o m a rtw ą k u p ą p ia sku, l i ­ czącą ty le a t y le w a g o n ó w p ia sku, w a r tu ­ ją ce go ty le a ty le m ilio n ó w z ło ty c h ? C zyż j e j m ie js c e ma z a ją ć za k ilk a la t ja k ie ś m o k ra d ło czy b a g n isko , bo p o w sta n ie je ­ zio ra je s t tu w ą tp liw e ? !

M ię d z y sentym entem je d n a k i id e o w y m ś w ia to po g ląd e m a tw a r d y m i ko nieczn o - ściam i ż y c ia i czysto m a te ria łis ty c z n y m pog lą d em na rz e c z y r— is tn ie je przecież d r o g a p o ś r e d n i a ’— i t e j n a le ż y p oszu kiw a ć. Z apew ne, że bezw zglę d ne k o ­ nieczności ż y c io w e m uszą b ra ć górę nad w s z e lk im i in n y m i w zg lę da m i. G d y b y ś m y za cenę is tn ie n ia m a le ń k ie j P u s ty n i B łę ­ d o w s k ie j m ie li b y ć p o z b a w ie n i w ę g la , p o d ­ s ta w y cie p ła , ś w ia tła , d o b ro b y tu i k u lt u ­ ra ln y c h w a ru n k ó w ż y c ia —> to cenę tę m u ­ s ia ło b y się zapłacić. Że p r z y w z a je m n y c h ustępstw ach i d o b re j w o li m o ż liw e i p o ż y ­ teczne je s t w s p ó łd z ia ła n ie obu w y m ie n io ­ n ych ś w ia to p o g lą d ó w — dow odem tego

je s t zapora w o d n a w R ożnow ie. To w ie lk ie

Fot. Franciszek Sykutowski.

d zie ło techniczne nie t y lk o n ie w y w o ła ło z a ta rg u z o ch ro n ą p rz y ro d y , a le u w z g lę d ­ n ia ją c j e j w y m a g a n ia n ie n a ru s z y ło , a n a ­ w e t d o p ro w a d z iło do p od n ie sien ia p ię k n a

k ra jo b ra z u . Zdaniem naszym da się to za­

stosować i do B łę d o w s k ie j P u s ty n i, obszaru niedużego i re lik to w e g o . ¡Pociągnie to za sobą p ra w d o p o d o b n ie nieco w ię k s z y koszt na d o b y w a n ie i dow óz p ia sku, ale d la w ie l­

k i e j id e i p rz e k a z a n ia p ię k n a i z a b y tk ó w p r z y r o d y n a s tę p n y m p o k o le n io m w n ie ­ ska żo n e j postaci — n a le ż y także ponieść p ew ne o fia ry .

J a k w spom niano, obszar d a w n ie js z e j P u s ty n i B łę d o w s k ie j w y n o s ił 80 k m 2. Z te ­ go ja k o p u s ty n n y obszar zostało 20 k m 2, część m a ła została o panow ana prze z sie­

d z ib y lu d z k ie , a reszta p o ro s ła lasam i. L a ­ sy te są p rze w a żn ie złożone z k a r ło w a te j sosny i choć w ie lc e pow abne i z d ro w o tn e , są p rzecież m a ło re n to w n e . W z ro s t d rz e w bardzo p o w o ln y , p n ie na b u d u le c -n ie p rz y ­ datne, ra c z e j t y lk o na o k rą g la k i k o p a ln ia ­ ne u ż y w a n e , zalesianie m ozolne i k o s z to w ­ ne. ¡ T r z e b i e n i e t e j k a r ł o w a - c i z n y , z a ra s ta ją c e j piaszczyste p ła ­ sz c z y z n y na p ó łn o c n y zachód i na zjachód od O lkusza, celem w y b ie ra n ia p ia s k u na p o trz e b y k o p a lń , b y ło b y d a le k o m n i e j ­ s z ą s t r a t ą , n iż pośw ięcenie na te n cel P u s ty n i B łę d o w s k ie j, o czy w iś c ie pozo­

s ta w ia ją c o d p o w ie d n io sze ro ki pas lasu,

9

(10)

k t ó r y b y nie dopuszczał do rozszerzania się p u s ty n i.

iZ ty m i lasam i o lk u s k iir i z le w a ją się w je d e n w ie lk i k o m p le k s ,;y ja w o r z n ic ­ k ie k o ło iSzczakow y, m yśląc o w ic k ie , k rz e ­ szo w ickie i inne, k tó r e ob nie s ta ły się je d n o litą w łasnością p a ń stw o w ą , a k tó r e ciągnąc się ód M y s ło w ic p K rzeszow ice w z d łu ż , a od T rz e b in i po V Ikusz w szerz, w y t w o r z y ły razem o lb rz y m ią puszczę, n ie m n ie js z ą obszarem od N ie p o ło m ic k ie j . P u ­ szczę tę po z n ik n ię c iu d a w n y c h g ra n ic pań-»

s tw ó w y c h i p ry w a tn o -w ła s n o ś c io w y c h m oż- n a b y nazw ać obecnie P u s z c z ą O l ­ k u s k o - i T r z e b i ń s k ą . Pagórkow atą, j e j te re n k ru s z czo n o śn y porasta p rz e w a ż ­ n ie sosna, są w n ie j je d n a k ta k ż e p ię k n e stare p a rtie b u k o w e , oraz d rz e w o s ta n y mieszane, k tó r e b y n ie t y lk o ze w z g lę d ó w k ra jo b r a z o w y c h , ale prze de w s z y s tk im go­

spodarczych n ie n a le ża ło lik w id o w a ć w ce­

lu d o b y w a n ia p ia s k u . Na obszarze t e j p u ­ szczy z n a jd u je się ta k ż e sporo płaszczyzn p ia s k o w y c h , e n k la w p s e u d o ro ln iczych , p rz y s ió łk ó w nędznie w e g e tu ją c y c h , g ołych w y d m p ia s k o w y c h , zw łaszcza po brzegach lasów . W szakżeż i m ia ste czko Szczakowa p o b u d o w a ło się na p u s ty n n y m obszarze, a je g o d w o rzec k o le jo w y i p rz e c iw le g łe M a c z k i s to ją na re lik c ie p u s ty ń k i. L ite p ia ­ s k i cią g ną się stąd w z d łu ż ¡B iałej P rzem szy p op rze z Jęzor, aż po (M ysłow ice. G b s z a- r y ( p i a s k o w e t e J p u s z c z y , a zw łaszcza te b l i s k i e Ś l ą s k o w i , m o g ły b y b y ć ła tw o d o stę p n ym re z e rw u a ­ re m p ia s k u d la p rz e m y s łu i g ó rn ic tw a .

T rz e c ie , o d le g le js z e w p ra w d z ie , ale n a j w i ę k s z e s k u p i e n i e p i a s ­ k ó w 1 z n a j d u j e I s i ę n a w s c h ó d o d ¡ O l k u s z a i sięga po Sułoszową.

O cie ra się o n ie lin ia k o le jo w a na K ielce, to też zbędną b y ła b y tu b u d o w a n o w e j

„ m a g is tra li“ , w y s ta rc z y n ie d a le k a b o c z n i­

ca lu b k o le jk a lin o w a . ¡Głód zie m i i p rz e ­ lu d n ie n ie tego k r a ju spow odow ało, iż na­

w e t na ten, m oże n a jn ę d z n ie js z y s k ra w e k naszej ziem i, w c is n ę ły się gęsto osiedla lu d z k ie .

Ta z a m i e s z k a ł a p u s t y n i a p o d o lk u s k a m a k ilk a k r o ć w ię k s z y obszar a n iż e li B łę do w ska , bo o b lic z a ją go na prze-

szło 100 km*. Jest ona s fa lo w a n y m , b e zw o d ­ n y m , m a ło z a d rz e w io n y m p ła sko w yże m , k tó re g o k u lm in a c je się g ają ponad 450 m n.p.m. ¡Miąższość p ia s k o w e j p o k r y w y je s t m n ie js z a n iż na B łę d o w s k ie j, m n ie j też je s t ona je d n o lita , m ie js c a m i p rz e ry w a n a p ła ta m i lessu. G dzien ie g dzie ż ó łto z ie m ten z n a jd u je się p ły tk o pod w a rs tw ą piasku i d la u ż y ź n ie n ia r o li b y w a na w ie rz c h do­

b y w a n y . /W egetacja lu d z k a na ty m n ie u ro ­ d z a jn y m obszarze p ia s k ó w je s t zu p e łn ie podobna do w e g e ta c ji p u s ty n n e j ro ś lin n o ­ ści i za o lb rz y m i n a k ła d p ra c y p ła c i r o ln i­

k o w i s k r a j n ą / / n ę d z ą .

W n a jz a c o fa ń szych w a ru n k a c h m ie ­ s z k a n io w y cli i ż y w n o ś c io w y c h ¡b y tu ją tu liczebne w io s k i, ja k ¡O lewin, T ro k s , B ra - c ie jó w k a , S ieniczno, O siek, Z im n o d ó ł, W i- te ra d ó w , K o sm o łó w , Żederm an. D w ie ostat­

nie zw łaszcza są obrazem n a jd o tk liw s z e j n ę d z y : w ódę dow ożą w beczkach z m ilo ­ w e j o dległości lu b u rz ą d z a ją z b io r n ik i w o ­ d y deszczow ej, k re ty n iz m i c h a rła c tw o f i ­ zyczne są tu z ja w is k ie m p o w sze ch n ym ; b y d ło bez paszy, bez ś c ió łk i, chude i słabe, cią g nie d re w n ia n e b ro n y . A m b ic ją n arod u p o w in n o b y ć w y z w o le n ie ty c h lu d z i z nę­

d z y i zacofania, a p rze sie d le n ie ich teraz, g d y n a jd o g o d n ie js z a k u tem u sposobność w d ob re w a r u n k i życia na o dzyskane zie­

m ie n adodrzańskie. N a le ż y z lik w id o w a ć ten re z e rw a t nędzy, k t ó r y n ie p o w in ie n istn ie ć w ogóle, a ty m b a r d z ie j w sąsiedztw ie re ­ p re z e n ta ty w n e g o re z e rw a tu O jc o w a . A p ia ­ c h y n ie ch służą w ła ś c iw e m u c e lo w i, niech ja d ą do fa b r y k i k o p a lń .

^ n i s z c z e n i e ¡ P u s t y n i B ł ę ­ d o w s k i e j n i e j e s t k o n i e c z ­ n o ś c i ą . ¡Nie je s t ona b o w ie m t y lk o k a ­ p ita łe m p ia s k u , ja k P ie n in y nie są t y lk o k a ­ p ita łe m w a p ie n ia , T a t r y g ra n itu , a puszcza B ia ło w ie s k a „k a p ita łe m “ drze w a. Z b y t k u l ­

tu r a ln y m je ste śm y n a ro d e m i z b y t m ało m a m y o s o b liw y c h z a b y tk ó w p rz y ro d y , b y ś m y m o g li uznaw ać t y lk o ich doraźną w a rto ś ć m a te ria ln ą , a p o z w o lili sobie s trw o n ić ich w a rto ś ć trw a łą , ideow ą. Ich w a rto ś ć p ie n ię żn a pozostanie zresztą, a i id e o w a także i na różne sposoby dobrze n a w e t może się rentow ać.

I Kazimierz Sosnowski, Kraków

' S 1 '

(11)

O UDZIAŁ WSI W RUCHU KRAJOZNAWCZYM

Ż y je m y w czasach, w k tó r y c h o d b y w a ­ ją się doniosłe z m ia n y i p rze ob ra że nia w ż y c iu społecznym i gospodarczym n a ­ rodu,

S zerokie w a rs tw y społeczeństw a, p rz e ­ de w s z y s tk im ludność w ie js k a i ro b o tn ic z a zo s ta ły pow oła n e do s p e łn ia n ia w a ż n y c h f u n k c y j o b y w a te ls k ic h i p a ń s tw o w y c h a przez to do w z ię c ia na siebie o d p o w ie ­ dzialności za lo s y k r a ju i je g o przyszłość.

Z a d a n ia to n ie ła tw e , g d y w śró d p rz e ­ szkód i tru d n o ś c i trze b a nam w c ię ż k ic h w a ru n k a c h p o w o je n n y c h b u d o w a ć now ą p rzyszło ść P o ls k i. Do ty c h zadań trzeba o d p o w ie d n ie g o p rz y g o to w a n ia .

(Trzeba p rze de w s z y s tk im poznać sw ó j k r a j, je g o k r a in y , m iasta, w sie — a przez p oznanie zro zu m ie ć swe w zg lę d e m k r a ju o b o w ią z k i i n a u czyć się g o r liw ie je s p e ł­

niać. N ow oczesny ru c h k ra jo z n a w c z y w d u ż y m s to p n iu u ła tw ia re a liz a c ję ty c h za­

gadnień, d a je on b o w ie m sppsobność sze ro ­ k im masom n a ro d u poznać ro z le g łe i p ię k ­ ne ziem ie R z e c z y p o s p o lite j.

M e to d y , k tó r y m i p o s łu g u je się k r a jo ­ zn a w stw o są ży w e , p ociągające.

R u ch w y c ie c z k o w o - tu r y s ty c z n y , a k ­ c ja obozów k ra jo z n a w c z y c h i k o lo n ii, u- rzą d za n ie w ie c z o rn ic , pogadanek, o d c z y ­ tó w o ra z ró ż n y c h im p re z o tre ś c i k r a jo ­ z n a w c z e j — to fo r m y d zia ła ln o ś c i, k tó r ą ró w n ie ż dob rze m ożna r o z w ija ć w środo­

w is k a c h m ie js k ic h , ja k w ie js k ic h .

(Wobec p rze m ia n i n o w y c h d ró g obec­

n e j naszej rze czyw isto ści, n ie może wieś pozostaw ać na uboczu. W ieś n ie może żyć w cia sn ym k rę g u za interesow ań w y łą c z ­ nie lo k a ln y c h .

Ruch k ra jo z n a w c z y m a d la te g o te ż na w si szerokie i w dzięczne p ole do popisu.

Ludność w ie js k a p o w in n a w e jś ć w zasiąg d z ia ła ln o ś c i P olskiego T o w a rz y s tw a K r a ­ joznaw czego. W o śro d ka ch w ie js k ic h p o ­ w in n y zatem p o w sta w a ć K o ła T o w a rz y ­ stw a, a m ło d zie ż sz k ó ł pow szech n ych i śre d n ich — ta k lic z n ie obecnie o tw ie ra ­ n ych na w s i — ja k ró w n ie ż i m ło d zie ż p o ­ zaszkolna p o w in n a o rg a n izo w a ć K o ła K r a ­

jo zn aw cze . W te n sposób ru c h k r a jo z n a w ­ c z y m oże o b ją ć s z e ro k im zasięgiem miesz­

k a ń c ó w naszych w s i, może przez w y c ie c z ­ k i k ra jo z n a w c z e dać im możność poznania o jc z y s te j ziem i, o tw o rz y ć now e, ro z le g łe w id n o k rę g i, K ra jo z n a w s tw o u c z y b o w ie m w iadom ości o Pólsce, u m o ż liw ia o bse rw a ­ c ję z ja w is k życia społecznego, gospodar­

czego, k u ltu r a ln e g o ró ż n y c h re g io n ó w , u c z y poznaw ać c h a ra k te ry s ty c z n e ich ce­

c h y i w a rto ści.

N ie s te ty , u d z ia ł w s i w ru c h u k r a jo ­ z n a w c z y m je s t dotychczas bardzo n ik ły . T rz e b a zatem ru c h te n nie t y lk o ro zb ud zić i o ż y w ić , trz e b a go jeszcze o dp o w ie d n io zo rg an izo w a ć. "W ielką ro lę sp e łn ia ć w ty m może n a u c z y c ie ls tw o , w y c h o w u ją c e m ło ­ dzież w lic z n y c h szko ła ch w ie js k ic h .

O rg a n iz o w a n ie s z k o ln y c h K ó ł K r a jo ­ z n a w czych będzie t u t a j za sadniczym zada­

niem , p r z y czym d z ia ła ln o ś ć ty c h K ó ł d la sam ej p ra c y s z k o ln e j bardzo pożądana, je s t b o w ie m pom ocą w zagadnieniach n a u ­ czania i w ych o w a n ia .

M in is te rs tw o O ś w ia ty w y d a ło n ie d a w ­ no o k ó ln ik do szkół, w k t ó r y m zachęca k ie ro w n ic tw a s z k ó ł do o rg a n iz o w a n ia K ó ł K ra jo z n a w c z y c h . B y ło b y pożądane, aby zagadnieniom k ra jo z n a w c z y m b y ły p o ­ św ięcone k o n fe re n c je n a u c z y c ie ls k ie , aby o d b y w a ły się s p e cja ln e k ra jo z n a w c z e k u r ­ sy w a k a c y jn e , k tó r e d a ły b y n a u c z y c ie l­

stw u p ew ne w s k a z ó w k i i m e to d y o rg a n i­

zow ania p ra c y k ra jo z n a w c z e j.

iW k a ż d y m mieście p o w ia to w y m , o ile nie ma na m ie js c u O d d z ia łu P olskiego T o ­ w a rz y s tw a K ra jo zn a w cze g o ,' p o w in ie n p o ­ w sta ć p e w ie n o środek k ra jo z n a w c z y , k t ó ­ r y b y g ru p o w a ł o sob y; d z ia ła ją c e na p o lu k ra jo z n a w c z y m . M o g ła b y to b y ć np. sek­

c ja k ra jo z n a w c z a p rz y Z w ią z k u N a u c z y ­ c ie ls tw a P olskiego.

(Również o rg a n iz a c je m ło d z ie ż y w i e j ­ s k ie j, d z ia ła ją c e na te re n ie w si, m ogą w*

p la n ie s w e j p ra c y u w z g lę d n ia ć zagadnie­

n ia k ra jo z n a w c z e , p ro w a d z ić a k c ję o d c z y ­ tow ą, w y c ie c z k o w ą itp .

11

(12)

Ludność w si p o w in n a także znać cha­

ra k te ry s ty c z n e cechy e tn o g ra ficzn e , k u l­

tu ra ln e , społeczne w łasnego śro d ow iska, k u lty w o w a ć w s z y s tk ie d o d a tn ie w ła ś c iw o ­ ści danego ośrodka, ro zu m ie ć znaczenie o c h ro n y p r z y r o d y i k r a jo ' zu, d z ie ł sztu ­ k i i z a b y tk ó w .

Przez p oznanie hnn; i śro d o w is k , m iast, k r a in P o lski, ro z sze rz/ się u ch ło pa je g o w id n o k r ą g k ra jo z n a w r :y, nasuną m u się p r z y ty m pew ne pode oieństw a czy różnice w sensie d o d a tn im lu b u je m n y m p o m ię d z y ró ż n y m i re g ion a m i. P rz y jrz e n ie się rzeczom i sp ra w o m w ła s n y m i oczami, stan ie się d la niego prze życiem , pozosta­

w ia ją c y m t r w a ły ślad.

P r z y u rz ą d z a n iu w y c ie c z e k trz e b a pa­

m ię ta ć o ty m , a b y je p o p ro w a d z ić w po­

szczególne k r a in y P o ls k i, ty p o w e pod w z g lę d e m k ra jo b r a z u , k u lt u r y , lu d no ści itp ., a b y dać możność uczestn iko m poznać c h a ra k te ry s ty c z n e c e ch y re g io n a ln e ró ż ­ n y c h k r a in R z e c z y p o s p o lite j. W y c ie c z k i p o w in n y b y ć dobrze p rz y g o to w a n e . K ie ­ r o w n ik m usi b y ć m o ż liw ie d o k ła d n ie ob- z n a jm io n y z teren e m , trasą, daw ać rzeczo­

w e w y ja ś n ie n ia i w s k a z ó w k i. Jest c e lo ­ w y m stw o rze nie fu n d u szu w y c ie c z k o w e g o

i zasilanie go stale i system atyczn ie w c ią ­ gu ro k u dochodam i z im p re z lu b subw en- c y j oraz s ta ły m i in d y w id u a ln y m i w k ła d ­ k a m i,

IDla w y c ie c z e k k ra jo z n a w c z y c h m ło ­ d zie ży s z k o ln e j, p oza s z k o ln e j oraz d o ro ­ słych, p rz y s łu g u je 33% p r z y p rz e ja z d a c h k o le jo w y c h , na p od staw ie zaświadczeń d y r e k c ji IO.K.P., p r z y zgłoszeniu w y c ie c z k i na t r z y ty g o d n ie p rze d te rm in e m , z poda­

n iem c e lu w y c ie c z k i, s ta c ji d o c e lo w e j, i l o ­ ści u c z e s tn ik ó w oraz te rm in u .

D u żą ro lę ró w n ie ż o d g ry w a ć m ogą obo­

z y k ra jo z n a w c z e , to też ta fo rm a d z ia ła l­

ności w in n a znaleźć także w ru c h u k r a ­ jo z n a w c z y m w si o d p o w ie d n ie m iejsce.

N ie c h a j w ię c ru c h k ra jo z n a w c z y o b e j­

m ie sze ro kim zasięgiem w ieś, przede w s z y s tk im m ło d zie ż w ie js k ą . G d y m ło ­

dzież naszych w si w c ią g n ie m y do a k c ji w y - c ie c z k o w o -k ra jo z n a w c z e j, g d y ro z b u d z i­

m y w n ie j z a m iło w a n ie do tu r y s t y k i k r a ­ jo z n a w c z e j — b ą d źm y p e w n i, że z a in te re ­ sow anie sp ra w a m i k r a ju oraz zro zu m ie nie sw o ich o b o w ią z k ó w w obec p ań stw a i spo­

łeczeństw a n ig d y nie będą j e j obce.

Tadeusz Trus-W iśniow ski, M yślenice

O MIŁOŚNIKACH KRAKOWA

(W 50-Ietnią rocznicę Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa).

P ośród w s z y s tk ic h b a je k , k tó r e opo­

w ia d a n o m i w p ie rw s z y c h la ta c h m o je go dzieciństw a, n a jw ię k s z e w ra ż e n ie w y w a r ­ ła na m n ie h is to ria o o k r u tn y m sm oku, gnieżd żą cym się k ie d y ś w m ro c z n e j ja s k i­

n i w a w e ls k ie j i o w a le c z n y m K ra k u s ie , k t ó r y u w o ln ił lu d s w ó j od t e j s zp etn ej p o ­ c z w a ry , a następnie z b u d o w a ł K ra k ó w .

¡Bajka ta usunęła na d ru g i p la n w s z y s tk ie inne, n a w e t ta k z a jm u ją c e , ja k h is to r ie o k ra s n o lu d k a c h , T o m ciu -P a lu ch u , c z y też z ły m w ilk u , k t ó r y w je d n y m d niu z ja d ł na śniadanie C zerw onego K a p tu rk a i d ob rą babcię na dodatek... B y ć może, iż pow odem tego b y ł fa k t, że a k c ja ty c h w s z y s tk ic h b a ­ śni o d b y w a ła się gdzieś w m ie jsca ch b liż e j

n ie o k re ś lo n y c h , g d y tym czasem W a w e l i m ie jsca w y c z y n ó w sm oka i K ra k u s a b y ­ ł y czym ś b lis k im i rz e c z y w is ty m i n ie le d - w ie d o ty k a ln y m . O d w ie d z a ją c w ty c h cza­

sach w to w a rz y s tw ie „ o p ie k i d om ow e j k a te d rę w a w e ls k ą u m y ś liłe m sobie, że sar­

k o fa g k r ó la J a g ie łły w y o b ra ż a n ie w ą tp li­

w ie postać K ra ku sa , ja k o że u stóp k ró la w id n ia ł w y k u t y w m a rm u rz e sm ok szcze­

rz ą c y ostre zęby. Raz też z d a rz y ło się w p ią ty m ro k u mego życia , że p r z y łą c z y ­ łem się n ieznacznie do g r u p y z w ie d z a ją ­ c y c h k o ś c ió ł i o b ja ś n ia n y c h prze z k o ś c ie l­

nego c z y li ś w ią tn ik a . odzianego w d łu g ą szatę, obszytą s re b rn y m i w stęgam i. P rz y g ro b ie J a g ie łły Ś w ią tnik zaw odow o, u r o ­

(13)

c z y s ty m tonem o z n a jm ił; ,JTu je s t s a rk o ­ fag k r ó la W ła d y s ła w a J a g ie łły , k t ó r y b y ł mężem ś w ią to b liw e j J a d w ig i...". W ty m m ie js c u n ie w y trz y m a łe m , w y s u n ą łe m się nap rzó d i p rz e rw a łe m ś w ią tn ik o w i; „T o n ie p ra w d a , to je s t p o m n ik k r ó la K ra ku sa , a tu sm ok, k tó re g o zabił...“ . O czyw iście Ś w ią tn ik z ro b ił m in ę strasznie zgorszoną, a o p ro w a d z a n i p r z y ję li w e s o ły m śm iechem ten w y b r y k s a m o ro d n e j „ e r u d y c ji" p ię c io ­ le tnieg o dzieciaka. Jakieś d w ie p a n ie p o ­ c z ę sto w a ły m n ie n a w e t c u k ie rk a m i.

(W ty c h czasach uw ażałem , rzecz p r o ­ sta, kości z w ie rz ą t d y lu w ia ln y c h , z a w ie ­ szone nad w e jś c ie m do k a te d ry za ś m ie r­

te ln e s zczą tki sm oka i n ie zb ite d o w o d y j e ­ go is tn ie n ia . D łu g o też p rz e m y ś liw a łe m , ja k b y m ożna dostać się do w n ę trz a Smo­

czej Ja m y, k tó r a b y ła w ów czas za m k n ię ta i n iedostępna d la z w ie d z a ją c y c h . Z czasem ciekaw ość ta ro z ro s ła się do w ie lk ic h ro z ­ m ia ró w . Z a p ra g n ą łe m poznać w s z y s tk ie ta ­ je m n ice , z a k ą tk i i z a k a m a rk i W a w e lu , a następnie i całego K ra k o w a , z w ie d z ić w s z y s tk ie k o ś c io ły i stare d om y, poznać szczegółow o h is to rię ic h p o w s ta n ia i w y ­ darzeń, k tó re r o z g r y w a ły się na ic h tle , d ow ied zie ć się czegoś o ż y c iu i sp ra w ach d a w n y c h m ie szka ń có w m iasta, k tó r z y spo­

g lą d a li z p o m n ik ó w n ie ru c h o m y m i tw a ­ rz a m i w y k u t y m i z k a m ie n ia lu b m a rm u ru . M a rz y łe m też o zg ro m a d ze n iu w ie lu , w ie lu książek, k tó r e o d s ło n iły b y p rzede m ną te w s z y s tk ie ta je m n ic e i zagadki, k tó r e ta k o b fic ie c h o w a ła w s w y m ło n ie przeszłość starego K ra k o w a .

ITo osta tn ie m arzenie s p e łn iło się w la ­ tach u n iw e rs y te c k ic h , k ie d y ju ż ja k o s łu ­ chacz h is t o r ii s z tu k i zapisałem się na c z ło n ­ ka T o w a rz y s tw a M iło ś n ik ó w H is to r ii i Za­

b y tk ó w K ra k o w a . Z a p ła c iłe m w ię c w k ła d ­ kę roczną, a ró w n ocze śn ie k o rz y s ta ją c z w ie lk ie j z n iż k i, n a b y łe m za n ie w ie lk ą stosu n kow o k w o tę k o m p le t w y d a w n ic tw n a u k o w y c h tegoż T o w a rz y s tw a . S tałem się n araz w ła ś c ic ie le m potężnego stosu osiem ­ dziesięciu z g ó rą to m ó w d z ie ł, z a w ie ra ją ­ c y c h istne s k a rb y s tu d ió w i w ia d om ości o h is to r ii, sztuce i k u ltu r z e K ra k o w a . B y ło ta m w ię c osiem naście d u ż y c h i w sp a n ia le

Fot. St. Kolowca Rpc. 7. Kraków, W aw el. Na tle W ieży Zygmuntow- skiej - pomnik Tadeusza Kościuszki, zburzony przez

Niemców.

ilu s tro w a n y c h to m ó w „R o c z n ik a K r a k o w ­ skie g o" i sześćdziesiąt przeszło m n ie js z y c h fo rm a te m , lecz ró w n ie ilu s tro w a n y c h to ­ m ó w „ B ib lio te k i K r a k o w s k ie j“ . W s z e lk ie d z ie d z in y w ie d z y o d z ie ja c h K ra k o w a od czasów le g e n d a rn ych , o ro z w o ju m iasta, 0 ż y c iu , k u ltu r z e , za ję cia ch i z w y c z a ja c h d a w n y c h je g o m ieszkańców , o k o le jn y m n a ra s ta n iu s k a rb n ic y n a js z a c o w n ie js z y c h w Polsce z a b y tk ó w i k le jn o tó w sztuki, z n a jd o w a ły w ty c h k s ią ż k a c h ro z le g łe 1 szczegółow e n a ś w ie tle n ie . B y ły m i odtąd te d z ie ła n a jle p s z y m i i n a jw ie rn ie js z y m i p r z y ja c ió łm i prze z w ie le la t i z ro k u na r o k lic z b a ic h pom nażała się n o w y m i to m a ­ m i, zawsze o c z e k iw a n y m i n ie c ie r p liw ie i zawsze radośnie w ita n y m i.

W s z y s tk ie te w sp o m n ie n ia s ta n ę ły prze de m ną ja k ż y w e p r z y sposobności ob­

chodzonego w lu ty m b .r. ju b ile u s z u 50-le- cia is tn ie n ia T o w a rz y s tw a M iło ś n ik ó w H i­

s to r ii i Z a b y tk ó w K ra k o w a , k tó r e je s t n ie -

13

(14)

Hue. 8.

K r a k ó w . Krużganek gotycki ur dziedzińcu „Collegium majus“

(później B iblioteki Jagiellońskiej).

»Fot. St. Kolowca.

w ą tp liw ie je d n y m z n a jb a fd z ie j zasłużo­

n y c h to w a rz y s tw k u ltu r a ln y c h K ra k o w a i P o lski. Z a w d zięczyć m u w y p a d a ogłosze­

nie całego p ra w ie d o ro b k u w spółczesnej w ie d z y o przeszłości h is to ry c z n e j s to lic y P o lś k i, a p o n a dto rozbudzenie w ś ró d sze­

ro k ic h sfe r zro zu m ie n ia i k u lt u d la p o m n i­

k ó w h is to ry c z n y c h , tr a d y c y j i szlachetne­

go p ię k n a , k s z ta łto w a n e g o p ra c o w ity m i d ło ń m i o jc z y s te j k u lt u r y prze z d łu g ie sze­

re g i lu d z k ic h p o k o le ń .

(Z rodziło się ono na p o d ło ż u poczucia sp ołeczn e j r o li, ja k ą posiada znajom ość przeszłości n a ro d o w e j. D a je te m u w y ra z p ie rw s z a odezw a o p raco w a na prze z g rono h is to r y k ó w i c z c ic ie li K ra k o w a i ogłoszona w d n iu 1 stycznia 1897 r., w k t ó r e j z n a jd u ­ je się z d a n ie : „Ś w iadom ość w ie lk ie j p rz e ­ szłości podnosi poczu cie c y w iliz a c y jn e i n a ro d o w e społeczeństw a, a k u lt u r a je s t d o p ie ro w te d y n ap ra w d ę głęboka, k ie d y się z a k o rz e n i w n a js z e rs z y c h je g o w a r ­ s tw a ch “ . K ie d y ' zaś w p a rę d n i potem 6 stycznia 1897 r. o d b y ło się p r z y tłu m n y m u d z ia le p u b lic z n o ś c i w sali R a d y M ie js k ie j p ie rw s z e k o n s ty tu u ją c e posiedzenie T o w a ­ rz y s tw a , to w p rz e d s ta w io n y m w ów czas statucie o k re ś lo n o ja k o cel z a w ią z u ją c e g o się T o w a rz y s tw a „p o z n a w a n ie d z ie jo w e j p rze szłości K ra k o w a i je g o o k o lic oraz obudzenie p oszanow ania d la p a m ią te k i za­

b y tk ó w K ra k o w a w śró d ogó łu je g o m iesz­

k a ń c ó w “ .

¡Z a w a rty w ty c h z w ię z ły c h słow ach p ro g ra m d z ia ła ln o ści T o w a rz y s tw a b y ł ści­

śle i k o n s e k w e n tn ie re a liz o w a n y na p rz e ­ s trz e n i u bie g łe g o p ó łw ie cza. Pom im o ró ż ­ n o ro d n y c h p rze ciw n ości, pom im o d w óch c ię ż k ic h o k re s ó w w o je n n y c h , p om im o szczupłości ro z p o rz ą d z a ln y c h ś ro d k ó w m a­

te ria ln y c h , p o tra fiło w p e łn i dokonać za­

dań p rz e w id z ia n y c h statu tem , s ta ją c się w z o re m d la in n y c h p od o bn ych to w a rz y s tw i o rg a n iz a c y j w Polsce, s ta ją c w ie lo k r o t­

n ie na czele ró ż n y c h szla ch e tn ych dążeń lu b zespalając w y s iłk i w s z y s tk ic h k r a k o w ­ skich c z y n n ik ó w i zrzeszeń k u ltu r a ln y c h , w im ię o b ro n y któ re g o ś z ż y w o tn y c h d la m iasta zagadnień.

|N a jc h w a le b n ie js z e i n a jtrw a ls z e w y n i­

k i osiągnęło T o w a rz y s tw o w d zie dzin ie ba­

d a w c z o -n a u k o w e j' i w y d a w n ic z e j, stw a ­ rz a ją c d z ię k i n ie j z b io ro w ą p ra cą k ilk u s e t u czon ych p o ls k ic h nie fu n d a m e n t — ja k to się m ó w i za zw y c z a j^ lecz p r a w d z iw y gm ach n ow oczesnej w ie d z y o h is to r ii K r a ­ k o w a oraz je g o k u ltu r z e i sztuce. N ieoce­

n io n y d o k u m e n t te j d z ia ła ln o ś c i sta n o w i dziś o k o ło 140 to m ó w w y d a w n ic tw T o w a ­ rz y s tw a , n ie ra z w s p a n ia ły c h , z w s p o m n ia ­ n y m i ju ż „R o c z n ik ie m K ra k o w s k im “ i „ B i­

b lio te k ą K ra k o w s k ą “ na czele. W w y d a w -

(15)

Hyc- 9.

Kraków. Dziedziniec pa­

łacu „K rzysztofory“ , ura­

towanego od zniszczenia przez Tow. M iłośników

Krakowa.

Fot. Feliks N o w icki.

n ic tw a c łi ty c h z a w a rty został c a łk o w ity p ra w ie sk a rb w ie d z y o K ra k o w ie , ska rb stale u z u p e łn ia n y n o w y m i p ra c a m i i bada­

n ia m i, k o n ty n u o w a n y prze z m nogie zastę­

p y m ło d s z y c h badaczy, k tó r z y n a tc h n ie n i zostali u m iło w a n ie m d la te m a tó w k r a k o w ­ s k ic h prze z starsze p o k o le n ie uczonych.

Dziś je s t ju ż rzeczą n ie do p o m yśle n ia , b y k to k o lw ie k chcący d o k ła d n ie j z a zn a jo m ić się z K ra k o w e m i je g o z a b y tk a m i, m ó g ł obejść się bez k o rz y s ta n ia z ty c h p u b lik a - c y j, a ch o ćb y t y lk o bez obszernego p rz e ­ w o d n ik a K. E stre ic h e ra , najlep sze go z do­

ty c h c z a s o w y c h p rz e w o d n ik ó w , w yd a ne g o ju ż w trz e c h e d y c ja c h .

S treszczając w n a jz w ię ź le js z y m z a r y ­ sie inne s tro n y ro z le g łe j d z ia ła ln o ści T o w a ­ rz y s tw a M iło ś n ik ó w K ra k o w a , p o d k re ś lić n a le ż y p rzede w s z y s tk im n ie u s ta ją c e je g o dążenie w k ie r u n k u ra to w a n ia od zagłady p a m ią te k i z a b y tk ó w K ra k o w a , za ró w n o k o ś c ie ln y c h ja k ś w ie c k ic h , zabezpieczenia ic h p rz e d d z ia ła n ie m „zę b a czasu“ i lu d z k ą nieśw iadom ością c z y z łą w o lą i ra to w a n ia z a b y tk ó w ru c h o m y c h p rze d w y w ie z ie n ie m z K ra k o w a , a ty m sam ym uszczup la n iem za ch o w a n ych o d w ie czn ie w je g o m u ra c h p a m ią te k i d o k u m e n tó w przeszłości. Szczu­

p łe ś ro d k i w ła sn e, przeznaczane zresztą p ra w ie w całości na cele w y d a w n ic z e , nie d o z w o liły T o w a rz y s tw u p rze p ro w a d za ć

w e w ła s n y m za kre sie w ię k s z y c h ro b ó t k o n s e rw a to rs k ic h . R o la T o w a rz y s tw a na _ ty m p o lu p o le g a ła na c z y m in n y m , a m ia ­ n o w ic ie na n ie u s ta ją c y c h in ic ja ty w a c h

i im p u lsa ch u d z ie la n y c h na te re n ie ró ż ­ n y c h u rz ę d ó w i w ła d z , na in te rw e n c ja c h za pom ocą d e le g a c y j i m e m o ria łó w , na sta­

ły m w p ły w a n iu na sze ro ką o p in ię za p o ­ m ocą o d c z y tó w , zebrań, a n k ie t, a r ty k u łó w w p ra sie co dzien n ej i czasopism ach, a p ó ź­

n ie j p r e le k c y j ra d io w y c h , w y je d n y w a n iu s u b w e n c y j i z a s iłk ó w na cele p iln y c h p ra c k o n s e rw a to rs k ic h , a n a w e t na o rg a n iz o w a ­ n iu p la n o w y c h , cią g ną cych się n ie ra z p rze z k ilk a la t k a m p a n ij w w a ż n y c h d la m iasta sp ra w a c h o c h ro n y je g o z a b y tk ó w , c h a ra ­ k te r u i p ię kn a . P a ro k ro tn ie też spow odo­

w a ło T o w a rz y s tw o s w y m i u s iln y m i zabie­

g am i p o w s ta n ie ja k ie jś n a d e r u ż y te c z n e j p la c ó w k i c z y in s ty tu c ji. T a k b y ło np. w r.

1907, k ie d y to m a g ista t m. K ra k o w a , o p ie ­ r a ją c się na w n io s k a c h c z ło n k a W y d z ia łu T o w a rz y s tw a * S ta n is ła w a W ysp ia ń skie g o , s tw o r z y ł is tn ie ją c ą d o tą d M ie js k ą Radę A rty s ty c z n ą , k t ó r e j k o m p e te n c ji p od le g a ­ j ą w s z e lk ie s p ra w y zw ią za ne z w y g lą d e m i e s te ty k ą m iasta, p r o je k t y za b u d o w y, w s z e lk ie ż y w o tn e k w e s tie u rb a n is ty c z n e , z a tw ie rd z a n ie p la n ó w n o w y c h b u d o w li, p o m n ik ó w , urządzeń, o g ro d ó w i zie le ńcó w , a nawet szyldów i wywieszek.

15

Cytaty

Powiązane dokumenty

N ie tylko dzięki już ¡istniejącym 'udogodnieniom, które napewmo będą coraz większe, ale przede wszystkimi dlatego,, iż te warstwy, które dotychczas nie

[r]

[r]

[r]

stały silnie zniszczone i obrabowane przez górali. Dawne schronisko „M akkabi“ na Boraczej zostało obrabowane przez ludność miejscową, jednakże obec«. nie na

re były wynikiem sił przyrody, działających przez całe tysiąclecia, a których stworzyć ponownie już się nie zdoła.. Oczywiste są więc przyczyny serdecznego

Rower jest sprzętem lekkim, nie wymaga garażu, jest łatw y w obsłudze. Rower marzenie niejednego chłopca — przez to, że wymaga różnych napraw i pielęgnacji

dzo dobra. Ogarnia nas radość, w żyłach czuć tętniące podniecenie. Jednak dobrze jest żyć. Zwłaszcza gdy tak łatw o było przestać żyć. Ludzie pracują przy