P ośw ięcon y K ronice W alk o N iepodległość, Bohaterstw u Żołnierza P olsk iego i Pam ięci P o le g ły c h o W olność P olski.
W dw unastą ro c z n ic ę
,.W listo p ad zie 1918 r. sta ł się w y p a d e k b y n a j
m niej nie h istoryczny, ale ta k i sobie, z w y k ły . Z d w o rca w iedeńskiego, przeszedł p rzez ulicę M a rszałk o w sk ą i t. d. na ulicę M oniuszki człow iek, którego stanow isko n a z y w a li Józefem Piłsudskim . W p rzeciąg u k ilk u dni, bez żad n y ch ze stro n y te go człow ieka sta ra ń , bez żadnego g w ałtu , po d k o pu. bez żad n y ch kon cesy j czy to leśnych, czy j a kichkolw iek in n y ch , sta ł się fa k t n a jz u p e łn ie j n ie
zw ykły. C złow iek ten stal się d y k tato rem . C złow iek ten w y d a w a ł e d y k ty , pow szechnie słuchane, rozkazy, k tó re b y ły w y k o n y w an e, m ia
now ał u rzęd n ik ó w w ojskow ych i cyw ilnych.
W szystko w te d y zależało od jego d o b rej woli. od jego decyzji.
Biorąc rzecz po lu d zk u , zw ykle, nie mogę nic pow iedzieć, że g d y b y ten osobnik b y ł n ikom u nie zn an y , ten f a k t nie b y łb y m ożliw y. Czem u należy to, moi Panow ie, p rzy p isać, gdzie szu k ać tej p rz y czyny, że tem u człow iekow i oddano w ład zę? Skąd ten d y k ta to r n ie n ą ru sz a ją c y w ła d z y żad n y m g w ałtem ? Za je d n ą rzecz ten człow iek był w itan y , za je d n ą rzecz, m ógł on mieć p raw o m oralne do zajęcia tego stanow iska, za to. moi Panow ie, że no
sił ten m u n d u r, za to, że b y ł K om endantem P ie rw szej B rygady.
Z n ając h isto rję d y k ta tu r c a łe j ludności, z a s ta naw iałem się n ad tem , ja k się d y k ta tu r y tw o rzy ły . Z w ykle drogi są tu dw ie: je d n a gw ałtu, n a rz u c a n ia w ład zy — d ru g a sw obodnego w y b o ru , w y b o ru lu dzi. k tó rz y w chw ili ciężkiej, g d y u m y sły są za
trw ożone, sz u k a ją jednego człow ieka, żeby jem u los sw ój w ręce oddać. T u nie było a n i jednego ani drugiego w y p a d k u . Nie b y ło ani w y b o ru , n ie było też g w ałtu . S ta ł się fa k t całkow icie in n y , f a k t m o
raln ej p ra c y naro d u , z n a jd u ją c e g o się, co p raw d a.
w w y ją tk o w e j sy tu a c ji położeniu. T a m oralna p r a ca, k tó rej d okonał w ted y w ielom iljonow y n aró d ,
je st fa k te m n iezw y k ły m . B yła o na ja k g d y b y z a przeczeniem te j sm u tn e j sław y, k tó rą n a ró d nasz m iał w przeszłości.
D y k tato rem byłem k ilk a m iesięcy. P o stan o w i
łem zw ołanie sejm u, o d danie w ła d z y m o jej w jego ręce. B yła to m o ja d ecy zja. P anow ie posłowie, k tó rz y potem n ieraz p rzeciw m nie w ystępow ali, zostali w y b ra n i na m ój rozkaz, tego ro zkazu u słu chali. w y b ó r p rz y ję li, n a określo n y p rzezem nie term in do W a rsz a w y się staw ili. Sejm się zebrał 8 lutego. O tw o rzy łem go w ty m sa m y m m u n d u rz e K o m en d an ta I. B ry g ad y , nie byłem niczem inneni.
ja k tem , czem byłem poprzednio.
W p a rę ty godni potem sta ł się no w y fa k t hi
storyczny, n o w y a k t w y b ra n ia m nie w sejm ie na N aczelnika P ań stw a Polskiego i N aczelnego W o
dza. Z je d n y c h zaszczytów szedłem do d rugich.
G d y b y k to k o lw iek m iał n a jś m ie ls z ą am bicję, g d y b y ktokolw iek chciał w ład zy , g d y b y k to k o l
w iek szu k ać j e j chciał w Polsce, to ziszczeniem ty c h m arzeń b yłoby to stanow isko, k tó re m i w ów czas dano, w b re w m o je j woli i chęci, bo ja tego nie szukałem , g dyż szukałem czego innego. S z u k a łem w ojska i szukałem d la siebie łatw ego pow ie- trzą. D ano m i w szystko do rą k . D la u piększenia m ojej p racy , d la honoru i z aszczy tu m oich dzieci d a n o mi m iano, k tó re u nas dziecko, nieledw ie, g d y w y m aw iać słowo polskie zacz y n a, w spom ina ze czcią — dan o mi n azw ę „ N ac zeln ik a“ , im ię, k tó re łzy w yciska, im ię człow ieka, k tó ry pom im o że u m arł, ży je zaw sze, w ielkie im ię K ościuszki.
N aczelnika, k tó ry w je d n y m rę k u w ład zę cy w iln ą i w ład zę w ojskow ą m a piasto w ać, k tó rem u w y j ą t k ow e p ra w a nad an o , a ż e b y m ógł w w y ją tk o w e j sy tu a c ji w y ją tk o w ą pracę d aw ać ".
(Z przemówienia Komendanta m lipcu 1925r.).
Nr.
7 3 L IS T O P A D 1930. Rok VIIN nleżytość pocztow ą uiszczono gotów ką.
W Y C H O D ZI K A ŻD EG O M IESIĄ C A P O D R E D A K C JĄ Z. Z Y G M U N TO W ICZA
PKO. W arszawa 152.930. - - Kwart. zł. 2.50. C EN A EGZ. 1 ZŁ.
Str. 2 P A N T E O N P O L S K I Nr. 73
M ałopolska W schodnia w 1918 r.
O s ta tn ie w y p a d k i, k tó re m iały m iejsce w Ma- łopolsce W schodniej, w y w o łan e przez c zy n n ik i obce, a żyw iołow o p o p a rte przez w rogie naszem u p a ń s tw u — nieliczne n a szczęście jed n o stk i z po
śród R usinów — żyw o p rz y p o m in a ją czasy z li
sto p a d a 1918 r., k ie d y to n a d n aszą p o łacią k r a ju zaw isła żagiew , p ło n ąca k rw ią i m ordem , g w ał
tam i i ra b u n k a m i i k ie d y żyw ioł polski przeszedł n ie z n a n e w d ziejach k a tu sz e i cierpienia.
L isto p ad 1918 r. — m iesiąc w y zw o len ia p a ń stw a naszego, sta ł się d la te j części p a ń s tw a — m iesiącem żałoby, cierp ień i zniszczenia. C ałe w ioski polskie po o g rab ien iu palono, m ordow ano gospodarzy, k tó rz y b ro n ili sw ojego d o b y tk u . Do ognia rz u can o chłopców , w k tó ry c h się o b aw iano p rzy szły ch polskich żołnierzy. U rzędow nie stw ie r
dzono n aw et w y p a d e k w bicia n a pal. sposób s tr a cenia. k tó ry cz y te ln ik e u ro p e jsk i zna ju ż ty lk o z pow ieści S ienkiew icza. Z akład n a u k o w y w C hv- row ie otoczyło w ojsko, ostrzeliw ała a rty le rja . w y w ieziono księży, profesorów , rozpędzono uczniów . Ci. co przeży li te ok ro p n e ty g o d n ie listopadow e w części L w ow a, z a ję te j przez R usinów , p o tra fią opisać strach , ja k i b u d ził żołnierz ru siń sk i na m ie
ście. O ficer szedł p rzez u lice z rew olw erem , 'wy
mierzonymi k u ty m , k tó rz y m u sie nie u stą p ili w czas. C z ęściej je c h a ł autom obilem , z którego ra z po ra z żołnierz strzelał w u licę i do kam ienic.
Ż ołnierze sta li i chodzili z k a ra b in e m w ym ierzo
nymi. Gdy u wyl otu u lic y p o ja w ił się p a tro l, z k il
k u żołdaków złożony, rozlegał się k r z y k ostrze
g aw czy : „ k ry jc ie się do dom ów !“ Uciekały ko b ie
ty7 i dzieci, b a w ią c e się n a chodnikach. Bo ta k ż e i w czasie zaw ieszen ia bro n i nie b y ła b ezpieczna lu d n o ść c y w iln a. Z darzało się, że strzelan o do m ężczyzn, niosących sp ra w u n k i, strzelan o do ko
biet, k tó re w y sz ły po zakupy7, do dzieci, k tó re w y jrz a ły z d u sz n y c h su te ren n a św iatło.
K obieta, k tó ra o tw ierała okna, zw ab io n a tu r kotem p rzejeżd żając eg o autom obilu ciężarow ego, tra fio n a k u lą w czaszkę, zaw isła n a fra m u d z e i ciało j e j pozostało w t e j pozycji d łu ższy czas, bo n ik t n ie m iał odw agi zb liży ć się do okna. S trz ela
no n a p o strach p rz e d kościołem , a b y zapobiec zbieraniu, się w św ią ty n i ludności, ustrzelo n o p rzed kościołem k a te d ra ln y m dziecko, ostrzelono w no
gę p e w n ą dam ę, o b y w a te lk ę fran c u sk ą.
W k a ż d y m większymi p a k u n k u d o p a try w a n o się bom by. O zam knięciu p e w n y c h ulic, z n a jd u ją cych się w p obliżu m iejsca w alki, nie uprzedzono ludności. W te d y strzelano n a w e t do ty ch , k tó rz y w ed łu g ro z k a z u podnosili ręce do góry.
Ze szczególną zaw ziętością tropiono m łodych chłopców , w n ich u p a try w a n o n a jn ie b e z p ie c z n ie j
szych w rogów . P rzed nim i d rż a ł ru siń sk i sołdat.
A ra tu sz u i w w ięzieniu p rz y ul. K u rk o w e j w ię
ziono p rz y ła p a n y c h , k tó rz y w y d ali się p o d ejrza
nym i o z am iar przed o stan ia się do polskich w ojsk.
Bez w zg lęd u na w iek k a to w an o dzieci.
P odstępnem i p y ta n ia m i sta ra n o się w y d o b y ć ze
z n a n ia o b ciążając e rodziców i zn ajo m y ch , sieczo
no rózgam i do k rw i, bito po głow ie i tw a rz y , aż w y p a d a ły zęby. B rano ich ja k o jeńców . Po osw o
bodzeniu L icow a p rzy p ęd zo n o do Ś n ia ty n a 50 dzie
ci. bijąc, i głodząc po drodze. Przez pew ien czas za
b ra n ia n o ludności d a w a ć im p o k arm u . Czterech z pośród ty c h jeńców zm arło i są pochow ani w tem m iasteczku. C h ło p ca 15-letniego. ochotnika polskie
go. w ytropiono, g d y schronił się do dom u. P o p ę
dzono go n a dw orzec Podzam cze, tam zn alazł on ju ż k ilk u n a stu to w arzy sz y , k a z a n o w y k o p a ć im grób, zd a rto z n ich obuw ie. T ru p tego chłopca, którego potem rodzice odkopali, m iał w y k ip ia n e oczy i w y c ię ty języ k .
14-letni A daś M ichniew ski szedł u licą z m a tk ą ; p rz y o b sz u k iw an iu kieszeń, znaleziono sta ry , ze
p su ty rew olw er, którymi się chłopiec baw ił. C h c ia no go n a ty c h m ia s t rozstrzelać, prosił, a b y go po
p row adzono p rz e d dom. Zrozpaczona m a tk a na- próźno b ła g a ła litości w kom endzie. G d y w róciła zastała k a łu ż ę k rw i p rz e d dom em : pow iedziano je j, że sym zginął m ężnie.
P rzy re w iz ji la d a p o d e jrz a n y p rzedm iot, zn a
lezienie sta re j i n ie u ży teczn e j broni, lu b też donie
sienie R u sin a, że sy n je st w polskich legjonach, w ystarczało, aby w y k łu ć b agnetem albo w y strz e lać n a m iejscu całą rodzinę. Przydem k radziono p ieniądze, zab ieran o dobytek.
W ładze ru sk ie ap ro b o w ały te n system . W czasie n ocnej rew izji u znakom itego le k a rza, pro feso ra u n iw ersy tetu D ra G luzińskiego, w yw leczono z łóżek kobiety. P rof. G. p rzy p o m n iał sobie, że schow ał tr z y re w o lw e ry zard zew iałe i w sk azał m iejsce ich przechow ania, a gdy żona je go tłu m aczy ła, iż są one n iezd atn e do u ż y tk u , p ro w ad zący re w iz ję k a p ita n odrzekł, że sp ró b u je ich chętnie na głow ach synów . W iele przedm iotów znikło w czasie p rz e sz u k iw a n ia szaf i szuflad. N a zakończenie rew izji rzucono b o m b y do m ieszkania.
P odczas w y p ro w a d z e n ia areszto w an y ch , jednego z synów , d ra p ra w i filozofji, rzucono ze schodów, bito k olbam i po głowie i kopano. Sędziw ego uczo
nego żołdak u d e rz y ł w tw arz. O ficer polecił potem w w ięzieniu a resz to w an y ch w ty m dom u rozstrze
lać, o d m a w ia ją c im w ezw an ia księdza, o którego prosili. P rz y p a d k o w e p rz y b y c ie w yższego r u s iń- skiego oficera, byłego p a c je n ta prof. G luzińskiego, ocaliło im życie.
W k o m u n ik acie naczelnej ko m en d y u k ra iń sk ie j z d n ia 16 listo p a d a 1918 r. c zy tam y 0 ta k ie j
Nr 73 P A N T E O N P O L S K I Str. 3
p o h u lan ce solni kozackiej: „h u rag an em popędzili nasi n ieu straszen i ry cerze po obu stro n ach ulicy Ż arnarsty n o w sk iej, przeszukiw ali dom y, k o n fisk o wali broń i na m iejscu k arali śm iercią członków polskiej bojów ki". N a z a ju trz , d n ia 17 listopada, zdobi się k o m u n ik at bojow y w iadom ością o k a r a niu rózgam i m ałoletnich przestępców . Cel p rz y tem postępow aniu z ludnością c y w iln ą b y ł oczy
w iście te ro ry zo w an ie m ieszkańców . D la d o k u cze
nia ludności w ypuszczono z w ięzień lw ow skich ra
zem 502 zb ro d n iarz y , którym żołnierze pomogli w rozbijaniu k a jd a n . Żołnierze u k ra iń sc y p ierw si dali p rz y k ła d opryszkom . ja k m a ją k o rzy stać z wolności, zrabow ali zupełnie za p a s y żyw ności w ięziennej. Z arządca więzień ostrzega przed sk u t
kam i tego uw olnienia złoczyńców . N iedługo na nie czekano. W czasie ucieczki w ojska ruskiego z b ro d n iarz e ci. częstokroć p o p rzeb ieran i w m u n d u ry w ojskow e, ja k ie znaleźli, rzucili się do rab o w an ia k u p c ó w c h rześcija ń sk ich i żydow skich, z czego w yrosła legenda o pogrom ach żydów , k tó rą ro zw iały urzędow e dochodzenia specjalnych kom isyj. ,
M a rja Dumow a. w dow a, zam ieszkała p rz y ul.
S nopkow skiej, p o d ała do w iadom ości, że córka jej.
M ak sy m iljan a, uczenica 6 k la sy szkoły im. T a ń skiej — gd y w nocy d n ia 10 listo p ad a zaśw ieciła zapałkę, b y spojrzeć na zegar — została zastrzelo
na przez jak ieg o ś żołdaka z ulicy. Zginęła na m iejscu.
Inż. W ik to r Totłeczko zginął 14 listo p ad a od k u li ru sk iej, ta k sam o p a d ł zam o rd o w an y w dom u inż. Zygm. Buttler, rozstrzelano E m ila Kuhna, w y m ordow ano rodzinę b. leg jo n isty — c z w a rta k a M ichała Anisina (p rzy ul. F re d ry ), złożoną z ojca, m atk i, sy n a i córki. — p a d ła od kitli ru sk ie j, p rz e chodząc u licą F re d ry , k u r je rk a polska F e lic ja Su- limirska, zastrzelono w w łasn y m dom u M a rję Cze- snakomą, żonę in ż y n ie ra : G u ste k Lisowski, 13-to letni uczeń szkoły św. M arcina, zam o rd o w an y zo
sta ł 13 listo p ad a — ja k o p o d e jrz a n y o k o n sz ach ty z polskiem i oddziałam i. Bili go do n iep rzy to m n o ści. później p rz e k łu li ręce bagnetem , a w k o ńcu strżałem z bliska ra n ili w głowę. W śród straszn y ch m ąk skonał m ały b o h a te r na ulicy, k rw a w ią c b ru k m iasta swent niew innem życiem .
K a rty „P an teo n u Polskiego“ zapisane są aż n a d to licznem i opisam i z ty ch czasów o k ru cień stw a i h ajd am aczy z n y dlatego nie p o w tarzam y tych sam ych nazw isk, j a k ro d zin y Mieckońskich, Lintnera i ty lu innych. N ie p o d a je m y ta k ż e do
k ład n y ch ob razk ó w ra b u n k u , krad zieży , ro z b ija nia i m a ltre to w a n ia niew innej ludności. W ięcej m iejsca chcem y pośw ięcić całej połaci kraju, k tó rego m arty ro lo g ję opiszem y kolejno w n astęp n y ch zeszytach.
P osiadam y wiele m aterjału .
W pow iecie lw ow skim , w Jaryczom ie N ow ym
rozpoczęły się o k ru cień stw a z c h w ilą p o b o ru re k ru ta ruskiego. Polaków zabrano, w św ię ta Boże
go N aro d zen ia sp ę d zała ich ż a ń d a rm e rja , b iją c p rzy tem n a h a jk a m i. Później k o n w o jo w an o ich do T arnopola, gdzie in te rn o w a n o p rz e z 6 tygodni.
N a fo lw a rk a c h z rab o w an o w szystko, zboże, bydło, nierogacizną, w ozy itd . Za z a b ra n e rzeczy nie d a w a li żadnego p o św iad czen ia. O p ie ra ją c y c h się rab u n k o m , b ito w o k ru tn y sposób i grożono śm iercią. C hłopom ru sk im nie z a b ie ra n o p o czątk o wo niczego, u ży d ó w n a to m ia st zab ieran o co się tylko dało.
Je ń có w zaraz n a froncie ob d zieran o zu p ełn ie i w łac h m a n a c h pędzono do Ja ry c z o w a , a sta m tą d do K urow ic. Bito bez po w o d u niem iłosiernie n a h a jam i, kolbam i, k u ła k a m i. O fceró w tra k to w a n o ta k sam o ja k żołnierzy.
Sw oich ra n n y c h o p a try w a li i o d d aw ali do sz p ita la . O p iek a sa n ita rn a b y ła p o n iż e j k r y ty k i:
zam iast o p a tru n k ó w u ż y w a li o n ucek i szm at.
T y fu s p la m isty p a n o w a ł w m ieście, m u sia ł też i grasow ać n a froncie, g d y ż je d e n z m ed y k ó w w P ru sach u m a rł n a ty fu s. Z ao p atrze n ie a rm ji b y ło o ty le dobre, że w ojsko rab o w ało to czego m u było trzeb a. E k w ip u n e k b y ł a u s trja o k i, dopiero w lu ty m o trzym ano ro sy jsk ie płaszcze, w k w ietn iu letnie u b ra n ia i cz a p k i rosyjskie.
Żołnierze ru sc y po zo staw ali n a fro n cie ty lk o dla ra b u n k u , ze stra c h u przed biciem z d a rz y ły się w m a ju liczne dezercje.
A n n a Celew icz, n ao czn y św ia d e k obejścia się R usinów w p o lsk iej w si S okolniki ob. Lw ow a, ta k o p o w ia d a ła :
Jestem h a n d la rk ą m leka, to też u d a ła m się po z a k u p y do Sokolnik, p rzy czem b y ła m n a o c z nym św ia d k iem ro z h u la n e j d ziczy u k ra iń s k ie j w d n iu 12 listo p ad a 1918 r.. P odpalono wieś i nie pozw olono ognia gasić, k ie d y je d e n z g o sp o d a rzy chciał ra to w a ć sw oje m ienie, sch w y tan o go i r z u cono do ognia, a także i jego sy n a . D ru g i sy n m łod
szy ra to w a ł się ucieczką, lecz p o jm an o go, p rz e k łu to b agnetem i rzucono do ognia. C hodzono od dom u do dom u, rab o w an o i podpalano, n a stę p n ie ro zw y d rz o n a sicz u d a ła się po k się d za n a plebanię, tam nie zastano go. S iczow nicy zrab o w ali zatem doszczętnie p le b a n ję i u d a li się do kościoła, gdzie znaleźli księdza i z a b ra li go z sobą. Z rabow ano w szy stk ie pieniądze, około 20.000 koron, gm innych i kościelnych. K siędza Czyżew skiego, p ro fe so ra L.
G erstm an a i n acze ln ik a g m in y j . H u b ic z a zab ran o ja k o zak ład n ik ó w , k tó ry c h z n alazłam w p o lu za
m ordow anych w o h y d n y sposób“ .
D n ia 27 listo p a d a 1918 o godzinie 5 p o p o łu d n iu n a p a d ły w o jsk a ru sk ie pod dow ództw em p o ru c z n ik a b. a rm ji a u s trja c k ie j, w sile 1 k o m p a n ji z k a rab in am i. m aszynow em i n a p o lsk ą w ieś D a w id ó w i rzu ciły się na b e z b ro n n ą lu d n o ść p olską, poczęły palić i rabow ać. Zniszczone zostały 51 dom ostw ,
Str. 4 P A N T E O N P O L S K I Nr 73
o raz zabici zostali m iesz k ań cy tej wsi. a to: Karol K okow ski, lat 16, W iktor G o dyn. lat 14. Szczepan D u d a . la t 20 i inni.
B u d y n k i m ieszkalne pod p alo n o z ap ałk am i, za
b ie ra ją c in w e n ta rz żywy i m artw y . W łaściciela fo lw a rk u H en ry k a K intzego i tegoż żonę zranili k a ra b in a m i m aszynow em i.
Leśniczy hr. Potockiego w d o b rach p r zem y- śla ń sk ic h Wład . Ły sa k . żonaty i in ży n ier P ietrzycki które tam baw ił, zostali bez pow odu rozstrzela
ni w s ta jn i w lu ty m 191S r. C hłopów n isk ich , nie in te re su ją c y c h się w ojskiem , rab o w an o na rów ni z P o lak am i. W Bóbrce byl pogrom żydów w lu ty m . B yło k ilk u ży d ó w z a b ity c h i ra n n y c h .
N a p rzedm ieściu Lw ow a, w Z am arst ynowie, n a p a d li żołnierze ru sc y na polski oddział p ro w ia n to w y i w y m o rd o w ali sześciu naszych żo łn ierzy ków od la t 14 do 20 i je d n ą s a n ita riu sz k ę . u rz ę d niczkę pocztow ą H elenę K otow ską. W śród zam or
d o w an y ch b y li: 17-letni W ladysław G lida. 14-letni
Tadeusz. K rzyżanow ski i inni. których nazw isk nie ustalono, ostali oni n ap ad n ięci w urzędzie gm in
nym i w straszn y sposób zam ordow ani.
Wieś polska Bilka szlachecka obok Lwowa, pudla rów nież o fia rą w ojsk ruskich. O koło 300- t u m ieszkańców , w tem w iele kobiet i dzieci, straciło życie, wieś spalono. Było to 24 listopada tegoż p a
m iętnego 1918 roku. Miejscowy proboszcz, ksiądz Adam Hentschl, zasłużony d ziałacz narodow y, p r z y tr z y m a n y przez zbirów ruskich, od p ro w ad zo ny został do Kurowic gdzie stanął przed sądem polow ym i skazany nu śm ierć, został ro zstrzelan y dnia 29 g ru d n ia 1918 r. W y ro k w y k o n an o o godz.
11-ej w nocy.
Nie by ło je d n e j osady , je d n e j w ioski polskiej!
k tó ra b y k rw ią i dobytkiem nie zap łaciła tych kró tk ic h , lecz nie do opisania — srogich i krew w żelach w strzy m u ja c y ch czasów ruskich.
(C. d. n.)
K REIS JÓZEF.
W ojsko Polskie we W schodniej Rosji i Syberji
W e d ró w k a ta kończył a się różnie. Je d n y m u d a w a ła się t a „sam oew a k u a c ja " nim ginęło po drodze od k u l. m rozu i chorób, jeszcze inni pod p re sją bolszew ików zasilali w y d a tn ie ich szeregi.
M a jąc te w szy stk ie względy n a uw adze, a chcąc pozby ć się ciężaru , odniósł się rząd K ołezaka do d o w ó d ztw a W. P. te S y b e rji z p ro p o z y c ją zm obi
lizow ania w szy stk ich jeńeów -P olaków . P ro p o z y cję tę p o p arł dow ódca k o a lja n tó w , generał J a n in sw o
im au to ry tetem , a n a w e t w y d a ł do wszy stkich je ń ców odpow iednia odezw ę. Z cała bezw zględnością p rzep ro w ad zili m o b ilizacje Czechosłow acy, Włosi.
S erbow ie i R um uni. D ow ództw o polskie w ykonało rozkaz d o w ó d cy a rm ji b a rd z o ogólnie i w zględnie, p o w o d u jąc się w olą jed n o ste k i interesem polskiej ra c ji sta n u w d a n y c h w aru n k a c h . Zm obilizow ano w szystkiego około 1600 szeregow ców , k tó ry ch przyszłość w c h a ra k te rz e jeńców p rz e d sta w ia ła sic b a rd z ie j ja k p o nuro. Zm obilizow anych podzielono na dw ie zasadnicze g ru p y , na zd olnych do służby w szeregach i na niezdolnych czyli inw alidów .. Do o statn ich zaliczono p rzedew szystkiem ludzi s ta r
szych. ste ra n y c h w o jn ą i niew olą i z w iosną w y słano ich do m iejscow ości E du w M a n d żu rji, pod C h a rb in em . Z reszty sform ow ano 4-ty p u łk strzel
ców. W ty m czasie N ow o M ikołajew sk b y ł p rzep eł
niony w ojskiem . N ow y polski pułk o trzy m ał część b a ra k ó w w obozie zb u d o w an y m d la jeńców w o
je n n y c h . te k tó ry m zn ajd o w ało się w ty m czasie p a rę se t oficerów -jeńców , głów nie N iem ców i Wę
grów , o raz R usinów i tro ch ę P o lak ó w .
Jeńcy , o b se rw u jąc p rzez p a rę m iesięcy p rze
różne fo rm acje k o a lja n c kie. doszli do przekonaniu, że P olacy są n a jb a rd z ie j ludzcy, w zględni i w y ro zum iali. Pew na g ru p a w śród nich. m ocno kom uni- zu jąca. rozpoczęła w rogą a g ita c ję w śród szerego
w ych 4 p. strzelców . Był to czas, g d y n asze tra n s
porty z zao p atrzen iem zaledw ie w yjechały z W ła- dy w ostoku. D y w izja na m iejscu nie m iała n a d m iaru m u n d u ró w , b ielizn y , bu tó w , kożuchów itd., nie m ogła zatem ta k od rę k i z a o p a trz y ć we w szystko zm obilizow anych. M izerne pom ieszcze
nia. nieszczególne tym czasow e p o p a tr z e n ie , po
służyło ofieerom -jeńcom za a tu t do w rogiej prze
ciw ko d y w izji ag itacji. Jednego d n ia zm obilizow a
ni odm ów ili posłuszeństw a, a n a w e t ubezpieczyli się p laców kam i. O ficerow ie do o sta tn iej chwili pozostali n a sw oich p o ste ru n k ach i tłum aczyli żoł
nierzom n iew łaściw ość ich postępku. D ow ództw o w ojsk dato zbałam uconym czas do o p am iętania się.
O ficerow ie i podoficerow ie, in stru k to rz y dostali rozkaz o p e w n e j godzinie opuścić sw oje kom panje.
Tu p o dkreślić m uszę, że ty lk o bard zo nieliczne w y ją tk i rozkaz ten spełniły, choć zbałam uceni żoł
nierze nikom u w tem nie p rzeskadzali. len po
stępek k a d r y in stru k to rs k ie j w y w a rł w śród z b a ła m uconej masy ja k n ajlep sze w rażenie. A utorytet k a d ry p o dniósł się b ardzo. W oznaczonej godzinie w y ru szy ł z m iasta 5 p u łk strzelców w k ieru n k u koszar „zb u n to w a n y c h “ z m u z y k ą na czele. „B un
to w n icy “, w idząc w śród siebie sw oich in stru k to rów i m a s z e ru ją c y na nich w ta k t m uzyki b ratn i
Nr. 73 P A N T E O N P O L S K I Str. 5
p u łk , n aty ch m iast w y k o n ali w szy stk ie ro zk azy , w skazali i w ydali w szystkich a g ita to ró w i podże
gaczy. Pomimo całej surow ości ogólnie o b o w iązu ją c y c h p ra w w o jennych, podżegacze, obcy najm ici zostali bardzo łagodnie u k a ra n i. W drodze w y roku sądow ego o trzy m ali po k ilk a la t w ięzien ia i pow ę
drow ali do rosyjskiego w ięzienia celem o d cierp ie
nia k a ry . C zechosłow acy z a tego ro d z a ju c z y n y d zisią tk o w ali w in n y ch i niew innych bez m iłosier
dzia. P o lacy w ty m w y p a d k u jeszcze raz u d o w o d nili św ia tu , iż nie z im ienia, ale z czynów są stu procentow ym i eu ro p ę jeży k am i.
O rganem , za pośrednictw em którego d o w ódz
tw o W. P. o d d ziały w ało n a społeczeństw o polskie w S y b e rji, p rz y pom ocy którego zbierało w iado
mości i zap ew n ia ło sobie ochotnicze uzu p ełn ien ia, b y ł W y d ział M o b ilizacy jn y d o w ó d ztw a W. P. N a czele tej, ta k b ard zo w ażnej dla d y w iz ji in sty tu c ji stali początkow o śp. m a jo r C zaplo ja k o szef i k a p itan G rz y b c z y k ja k o zastępca. Z początkiem 1919 ro k u szefostw o tej in s ty tu c ji o trzy m ał śp. p u ł k ow nik de K ienitz, w y b itn y z n aw c a S y b erji. je j m ieszkańców , stosu n k ó w i t. d. B yt to człow iek w y so k iej k u ltu ry i d u ż e j w iedzy, c h a ra k te r czy sty i szlach etn y , gorący P o la k -p a trjo ta , choć p r a wie całe swe życie spędził w carskim m u n d u rze.
W ydziałow i m obilizacyjnem u podlegały p u n k ty zborne w C z elab iń sk u , w E k a te ry n b u rg u , te Per- mi. w T ju rn em u , w O m sku, w K urganie, w Tom- sku. w K rasn o jarsk u , w I rk u tsk u . w W iernien- d y ń sk u . w C zycie, w Błagow ieszczeńsku. w M an
d ż u rji, w C h a rb in ie, w e Wł a d y w o sto k u i w C ha- b arow sku. j a k w y n ik a z powyższego, b y ła o b jętą n iety lk o S y b e rja . ale K ra j P e d u ra lsk i i częściow o M a n d żu rja. N ajw a ż n ie jsz e z p u n k tó w zbornych b y ły w O m sk u — w stolicy ad m irała K ołczaka — kom endantem którego b y ł niezm ordow any p r a cow nik. k a p ita n N ow akow ski T adeusz i we W ła- dyw ostoku, na czele którego stal p u łk o w n ik in ż y n ier B u rk h ard t. O fic ja ln ie p u n k ty zborne tro sz czyły się o m ożliw ie n ajw ięk szy do p ły w ochotni
ków do d y w iz ji i d b a ły o zao p atrzen ie rodzin w o j
skow ych oraz zesłańców politycznych. N ie o fic ja l
nie do nich należała o rg an izacja m iejscow ego ele
m entu polskiego, tw o rzen ie szkół i dom ów p o l
skich, oganizow anie sk a u ta , o p iek a n a d m iejsco
w ą polon ją i w y w ia d polityczno-ekonom iczny, a częściowo i w ojskow y. K om endanci p u n k tó w zbornych p rz e d k ła d a li p erjo d y czn ie ściśle ta jn e k w estjo n arju sze, z a w ierające d o k ład n e odpow ie
dzi na szereg b ard zo szczegółow ych p y ta ń , a m ia
now icie: o stanie, sile, u zb ro jen iu , w y e k w ip o w a niu. zao p atrzen iu , sk ła d ach i m ag azy n ach , n a stro jach i t . d. bojow ych i ty ło w y ch jednostek, k w a te ru jący ch w dan y m czasie w rejo n ie danego p u n k tu zbornego. O dnosiło się to ta k do w ojsk kołcza- kow skich, ja k k o aljan ck ich . P y ta n ia b y ły ta k sprecyzow ane, że z odpow iedzi dow ództw o mogło
w y w n io sk o w ać, gdzie i ja k ie siły stoją, co ro b ią i co w a rtu ją , oraz ja c y lu d z ie niem i dow odzą.
Szczegółowo i w y c z e rp u ją c o p y ta n o się d a le j o n a s tro je lu d n o śc i c y w iln ej, ó sta n k o le jn ic tw a i zdolności tra n sp o rto w e tegoż, sta ra n o się poznać siłę i rozm iary poszczególnych p rą d ó w polityczno- społecznych. ja k bolszew ickiego, eserow skiego, esdeckiego i t. p. In tereso w an o się ży w o sp raw am i w y ży w ien ia i stanem zasobów żyw nościow ych, ilością i ja k o śc ią k o n i, śro d k a m i tra n sp o rto w y m i, bogactw am i m ineralnem i d anego rejo n u , ro ln ic tw em i jego b ra k a m i, ho d o w lą b y d ła i z w ierząt dom ow ych, w ielkim przem ysłem , h an d lem , ry b o łów stw em , m yśliw stw em , leśnictw em , rzem iosłem , ruchem spółdzielczym , z w iązk a m i zaw odow ym i, k w e stją robotniczą, norm am i płacy, o raz em ig ra
cją polską. P rzy to czy łem tu ty lk o zasad n icze p y tan ia. odpisane z oryginalnego k w e s tjo n a rju sz a . Z aznaczyć m uszę, iż do każdego głów nego p y ta n ia należało jeszcze k ilk a w zględnie k ilk a n a ś c ie p y tań. k tó re n ależycie om ów ione oraz p o p a rte d o w o dam i i odpowiedniemu p rz y k ła d a m i, w sum ie d a w ały dopiero odpow iedź d o sta te czn ą n a p y ta n ie głów ne. D y re k ty w y w y d z ia łu m o b ilizacy jn eg o ż ą d ały od k o m en d an tó w p u n k tó w zb o rn y ch daleko- idącej in ic ja ty w y i p rzew id y w ań . T oteż p ra c a ko m en d an tó w ty ch in s ty tu c ji an i do ła tw y c h a n i cło lekkich zaję ć nie n ależała. D ow ództw o W. P., d y sp o n u ją c ty lk o b ard zo ograniczonem u sum am i pie- niężnem i w stałej w alucie, nie m ogło in ten zy w n ie zasilać pieniędzm i 11 o d d ziału w jego po d ziem n ej p ra c y , m usiało zatem p e w n ą część w y w ia d u p rz e nieść n a p u n k ty zborne. P rz y z n a ć trzeb a, iż dzię
ki temu system ow i, w iadom ości n asze nie b y ły sk ą pe, choć k o sz to w ały b ajeczn ie tan io . P u n k ty zb o r
ne w zorow o s p e łn ia ły sw o ją rolę, a em ig racji p o l
skiej i zesłańcom p o lity czn y m oraz d y w iz ji od d ały olbrzym ie usługi i n a p ra w d ę z a s łu ż y ły się dobrze sp raw ie polskiej n a d alek iej obczyźnie.
Ich szef, cichy, sp o k o jn y , w iecznie z a p ra c o w a n y śp. p u łk o w n ik K ienitz. m ógł b y ć d u m n y ze sw oich praco w n ik ó w i ze swego dzieła.
III. —
(D y w iz ja n a w ew n ętrzn y m froncie. S y tu a c ja poli
ty c z n a w S y b erji. O d w ró t. P rz y c z y n y i pow ody k a p itu la c ji. D alsze losy d y w iz ji).
W rok po w y b u c h u p ow stania przeciw bolsze- wickiego, ta k ochotnie p o p arteg o przez ludność, w stepach sy b e ry jsk ic h w y b u ch ło pow stanie sk ie
row ane p rzeciw k o K ołczakow i i k o aljan to m , Po ak c ji w o jsk czeskosłow ackich w 1918 ro k u , z o d m ętów a n a rc h ji sy b e ry js k ie j w yłonił się ty m czaso w y rz ą d t. zw. D y r e k to rja t lu d o w y , n a czele k tó rego sta n ą ł człow iek w y b itn y , id e a lista-eser Aksen- tjew . N iestety łagodne i ro zu m n e rz ą d y D y rek to - rja tu , zd ająceg o sobie sp raw ę, że Rosja w yszła z w o jn y św iato w ej ja k o k o m p letn y b a n k ru t, że
Str. b P A N T E O N P O L S K I Nr 75
biegu w y p a d k ó w d ziejo w y ch odm ienić się nie da.
że d a w n y c h m etod w ła d a n ia ludem rosy jsk im sto
sow ać nie m ożna, g d y ż w sk u te k w o jn y św ia to w ej lud te n d o jrz a ł do u s tro ju now oczesnego. — nie podobały się rozm aitym carskim działaczom . S p ro w ad zili oni na S y b e rję a d m ira ła K ołezaka. w y b it
nego o ficera m a ry n a rk i, ale kom pletnego ig n o ran ta w polityce. G ru n t przygotow ano b ard zo s ta ra n nie. Rzecz ja sn a , iż nie obeszło się bez porozum ie
nia z " b raćm i czechoslow akam i". G d y K olczak p rz y b y ł do O m sk a . p a rtja m o n arch isty czn o -w o j
skow a p rz y cichem p o p arciu ze stro n y czeskiego d o w ó d ztw a i p raw d o p o d b n ie m isji fra n c u sk ie j i an g ielsk ie j, dok o n ała zam ach u sta n u , a re sz tu ją c D y re k to rja t. L u d o w y rz ą d S y b e rji w sty czn iu 1919 r. został częściow o w y m o rd o w an y w prost na oczach czeskiego d o w ó d ztw a i m isji k o aljan ck ich . A ksentjew . g en eral B oldyrew i k ilk u in n y ch zosta
li sk a zan i n a w ygnanie. B a n ic ję w y k o n an o pod osłoną k o a lic y jn y c h bagnetów . Rząd K ołezaka roz
począł sw e rz ą d y od m ordów , aresz to w ań i e k s p e d y c ji k arn y c h . C hłop i m ieszczanin sy b e ry jsk i za
reag o w ali n a ten a k t g w a łtu pow staniem przeciw ko K olczakow i i m asow ą d ezercją z jego szeregów . N iedojście do sk u tk u p la n u m a rsz a łk a Focha — głów nie d zięk i czechom — (ofensyw y w ojsk sy b e
ry jsk ic h i k o aljan ck ich w k ie ru n k u Sam ara-M o
skw a) w y tw o rzy ło d la K ołezaka sy tu a c ję ro zp acz
liw ą. O d zachodu p a rła a rm ja czerw ona, w e
w n ą trz rosły w siły od d ziały pow stańcze, k tó re szy b k o op an o w ali bolszew icy i u m iejętn ie użyli ich do z w iąza n ia n ie ty lk o znacznych sil kołeza- kow skich. ale p ra w ie połow y w ojsk k o aljan ck ich . P olska d y w iz ja o trz y m a ła odcinek n a jb a rd z ie j za
grożony, a m ianow icie: osłonę lin ji kolejow ej Sław gorod — T a ta rs k a ja i głów nej m ag istrali ko
lejow ej T a ta rs k a ja — Nowo N ikołajew sk. L inja kolejow a Sław gorod — T a ta rs k a ja w io d ła w boga
te. żyzne ste p y . Je j u trz y m a n ie było zadaniem
szczególnie w ażttcm ze w zględu na w yżyw ienie w ojska i m iast. L inja kolejow a tra n ssy b e ry jsk a była osią zaopatrzeniu w ojsk w środki uzbrojeniu, w y ek w ip o w an ia , am u n icji etc., oraz była je d y n ą osią odw rotu tak dla K ołezaka. ja k dla koaljantów . Od o p an o w an ia rejonu S law gorodu i linji kolejo
wej. łączącej go z m ag istralą, od u trz y m a n ia w do
bry m sta n ie o d cinka m agistrali, zależało d alsze ist
nienie n iety lk o kolczakow skiego fro n tu , ale i nas.
D ow ództw o W. P. pod koniec kw ietnia 1919 r. z n a lazło się w sy tu a c ji bez w y jśc ia. O dsłona b iern a odcinka liczącego do 800 w iorst, a objętego p o w sta niem. stała się niem ożliw ą, groziła nieobliczalnem i stra ta m i i n astęp stw am i, albow iem oddziały po
w stańcze rosły g w ałto w n ie w siły, a dobrze dow o
dzone. w y k a z y w a ły dużo ruchliw ości i inicjatyw y . Z ciężkiem sercem p odpisał p u łk o w n ik C zum a pierw szy rozkaz o p e ra c y jn y na ta k z w an ą ..w y p ra w ę urm ań sk ą". K raj zwany „U rm a ń “, p o k ry ty podm okłym i lasam i, o b e jm u ją c y około 25.000 km ” p rzestrzeni, leży na półnoe od m. B arabińsk. Po
szła tu g ru p a, w yłoniona z 2 p u łk u strzelców , w składzie I b a ta ljo n u , k o m p an ji w yw iadow czej i dw óch plutonów konnych w yw iadow ców pod do
w ództw em dzielnego żołnierza, śp. m ajo ra W e rn e ra. G ru p a m ajo ra W ernera, doskonale w yposażo- na. św ietnie w yszkolona i dow odzona, b iła się zwy cięsko pod W iereh -K rasn o jarsk iem , M ininem , Kisz- tów ką. Ponkinenr i M ieżów ką, je d n a k po w stan ia op an o w ać nie zdołała. N a pomoc w y ru sz y ła reszta 2 p u łk u strzelców w zm ocniona dw om a sz w ad ro nam i ułanów , bataljonem k p t. N iebieszczańskiego z 5 p u łk u strzelców i b a ta ljo n u rosyjskiego pod dow ództw em p p lk a S korobohatego - ja k u b o w s k ie go. po m iesięcznych działaniach o panow ała s y t u a- cję i zlikw idow ała pow stanie, wy p ie ra ją c po w stań ców w b ezlu d n a puszcze na północ rzeki l a rw
(C. d. n.)
M A J A.
Z Drugą Brygadą
YV K onigsfeldzie, d o k ąd później p rzy b y liśm y , m im o s ta ra n ia się, m u n d u ru nie o trzym aliśm y. T y l
ko je d n ą p a rę b u tó w , szliśm y wdęc w u b ran iach cy w iln y ch do sw7ej k o m p an ji.
B a ta ljo n y bojow e sta ły te ra z w R a fa jło w e j i Zielonej. W K onigsfeldzie i później w drodze sp o ty k a liśm y zn an y ch nam legjonistów , któ rzy podobnie ja k m y pow rócili w c y w iln y ch u b r a niach.
Od ja d ą c y c h do sz p ita la , dow iedzieliśm y się ja k i sta n jest w n aszej k o m p an ji. W d alszej d ro dze nocow aliśm y7 jeszcze w H olzslaghauzie w sz a
łasie z choin. Potem przechodziliśm y P an ty r do R a fa jło w e j i n astęp n ie Zielonej.
B a ta ljo n nasz pełnił służbę w Zielonej.
K o m p a n ja n a sz a sta ła n a placów ce. W ędrów ka n asza trw ła dw a tygodnie. W k o m panji b y liś m y w y k z a n i n a liście strat.
B itw a M ołotkow ska zakończyła się dla legjo
nistów fataln ie. O d w ró t n a stą p ił aż do P a n ty ru . B a ta ljo n y zbierały się po stro n ie w ęgierskiej.
D rugiego d n ia z k o m p a n ji n a sz e j zebrało sic około dw udziestu żołnierzy w Zielonej, w śród tych d ow ódca k o m p an ji. Ztąd u d a li się na P a n ty rp a s.
Nr. 73 P A N T E O N P O L S K I Str. 7
C z w arteg o d n ia po bitw ie, n a o fic ja ln ą zbiór
kę b a ta ljo n u , sta n ęła k o m p a n ja w liczbie c z te r
dziestu trzech żołnierzy. A po ty g o d n iu dorosła do stanu około p ó łto ra sta ludzi. W in n y ch kom pa- njach działo się podobnie. D u ż a liczba legjonistów pow róciła w p rzeb ran iu .
Wielu legjonistów odeszła do sz p ita li. S tra ty o ficjaln e pod an o n a 800 ludzi. Ale to c h y b a ty lk o w zabitych i w ziętych do niew oli. R a n n y c h i cho
rych znacznie b y ło w ięcej.
B a ta ljo n n asz po zbiórce n a P a n ty r ze u d a ł się do K onigsfeldu.
Żołnierze ta k b y li m o raln ie zgnębieni, że na tem m iejscu W alczyć d a le j n ie chcieli.
P u łk o w n ik Zieliński stanow czo tem u się oparł, skłonił b a ta ljo n y do p o w ro tu n a stanow iska. D o
w ódca b a ta ljo n u p rz e m a w ia ł do żo łn ierzy „W szys
cy jeste śm y ch o rzy , n ie ty le n a ciele, co n a d u ch u . Ale tru d n o , p ó jd ziem y jeszcze ra z pró b o w ać szczęścia“.
Ktoś ro zk o lp o rto w ał w iersz „W ciężkie dni"
gdzie to:
„W śród g ór w ysokich
D o Ciebie sw e oczy, z w ra c a ją N arodzie...
I d la kogo w dani, m a ją użyźnić, K ra j ten kośćm i sw em i?“...
A d alej:
„Lecz k ie d y losu, d la nas ta k ie k a r ty S pełnim d o końca, ja k sp e łn ił p u łk
c z w a rty “ .
— A utorem tegoż m iał b y ć leg. K ończyński.
B ry g ad a cała poszła ponow nie n a fro n t. W alki b y ły p ozycyjne. Żołnierze odzyskali hum or.
Z m u n d u ro w an iem b y ło ciągle licho. Płaszcz otrzym ałem zaraz, b lu zę od kolegi, sp o d n ie k u p i
łem za p a c z k ę ty to n iu , k a ra b in w y faso w a łe m po jak im ś nieboszczyku. I znów stałem się żołnierzem , gotow ym do p o b ie ra n ia żołdu, ośm centów d zien nie. Bo ty le do tąd pobierali, ta k szeregow cy, ja k i podoficerzy. D o d atk ó w palow ych nie było. O fice
rowie, dow ódcy plutonów , p o b ierali m iesięcznie 52 k o rony.D ow ódcy k o m p a n ji coś w ięcej.
N a e ta t a u s trja c k i przeszliśm y dopiero w g ru dniu. K uchnie d a le j p o sia d ały ty lk o zw y k łe kotły do gotow ania. Było to n iep rak ty czn e. P rz y lad a a larm ie k u c h a rz e w y w alali n a ziem ię jedzenie i gotow ali się do ucieczki. Często b ra k o w a ło chle- ba. W śród ludności c y w iln ej b y ła bieda. A larm y b y w a ły b ard zo często; czasem fałszyw e. Jeżeli b y ły a la rm y próbne, to żołnierze p o p rz y b y c iu na, m iejsce alarm o w e u sta w iali w kozły b ro ń i na roz
kaz w śniegu w y w racali koziołki. L ub ćw iczyli c h w y ty bronią.
D nia 28 listopada, b a ta ljo n I-szy trzeciego p u łk u zluzow ał n asz b a ta ljo n w Zielonej.
W Zielonej i R a fa jło w e j p o zo stali te ra z g ru p a H allera. W sk ła d te j w chodzili b a ta ljo n y : I-szy i III-ci trzeciego p u łk u , o raz IV -ty drugiego p u łk u pod dow ó d ztw em Roji.
Pięć b a ta ljo n ó w pod do w ó d ztw em Zielińskiego poszło n a h uculszczyznę.
W y m arsz n a sz e j k o m p a n ji z Zielonej n a s tą p ił wieczorem . Połow a k o m p a n ji w c ze śn iej i z a k w a te ro w a ła w c h ału p ie n a k o ń cu w si w R a fa jło w e j.
D ru g a p ó łk o m p a n ja , p rz y b y w sz y p ó ź n ie j z b r a k u m iejsca, p rz e sie d z ia ła noc p rz y ogniskach w le- sie. K u ch n ia b y ła w pobliżu. L udzie z d ru g ie j pół- k o m p an ji, w no cy zjed li obiad, dopiero teraz u g o tow any, lecz nic n ie sp a li. P ierw sza p ó łk o m p a n ja odw rotnie — żołnierze spali, ale nic n ie jedli.
O k aza łp się n a z a ju trz w m a rsz u do T a ta ro w a , że p rz e trz y m a li ci, k tó rz y jed li, a n ie spali, ta m ty c h co spali.
W k o m p a n ji m ieliśm y te ra z jednego tylko ofi
cera. P o ru c zn ik n asz, o b ją ł b a ta ljo n w zastępstw ie.
D ow ódca pierw szego p lu to n u , m iał k o m p a n ję dzie
w ią tą , dow. drugiego chor. B u rd a dostał a ta k u sercow ego w b itw ie pod B a b cią i poszedł d o sz p i
ta la , chor. P aw lik iew icz pozostał w Z ielonej, p rz e znaczony do in n e j służby. P ozostał z n am i ty lk o chor. S tru zik . Szefem k o m p a n ji b y ł p lu tu n o w y C z a jk o w sk i z pierw szego p lu to n u , w m iejsce R u sinka, k tó r y dostał się do niew oli pod M ołotkow em , w ra z z całym żołdem k o m p a n ijn y m . M arsz do T a- ta ro w a trw a ł od godź. szó stej ra n o do godź. je d e n a s te j w ieczorem . O d p o c z y w a liśm y r a z ty lk o na c a ły dzień. P rz ech o d ziliśm y g ó ry w ązkiem i ścieżkam i, b rn ą c w śniegu. N a noc ch w y cił silny m róz.
O b iecy w a liśm y sobie od p o czy n ek w c h a łu p a c h a tym czasem c a ły T a ta ró w b y ł spalony. D w u n a stk a o d n a la z ła w lesie ja k ą ś w illę i tam się u lo k o w ała. K o m p a n ja n a sz a ro z la z ła się, i ta k p lu to n m ój za k w a te ro w a ł w tr u p ia rn i p rz y cerkw i, in n y poszedł za d w u n a stk ą .
W d n iu ty m zro b iliśm y drogd przeszło c z te r
dzieści km . n iezm iernie u ciążliw ej.
K u ch arze n ic n ie gotow ali, chociaż k o tły m ieli ze sobą, bo o w odę b y ło tru d n o , stu d n ie w y - m arzły , rz e k a p ły n ę ła zb y t nisko, b rzeg i u rw iste, p o k tó ry c h n ik t nie ch ciał złazić.
O św icie n stą p ił o dm arsz do W orochty. O godź.
p ierw sze j m arsz b y ł ju ż ukończony. Z a k w a te ro w aliśm y w ta r ta k u , w b a ra k a c h rob o tn iczy ch . K a p ra l Z ając p ie rw sz y w y w ą c h ą ł gdzie d ało się co k upić. Z ebrał w p lu to n ie poży czk ę ,k ró tk o -term in o - w ą “ i pobiegł do żyda. P o ch w ili w rócił z w ó d k ą, czekoladą, m a rg a ry n ą i k ilk u d ziesięc iu p a c z k a m i ty to n iu i o tw a rł „ k a n ty n ę “. C e n y zw y k le poszły w górę.
(C. d. n.)
Str. 8 P A N T E O N P O L S K I Nr. Ii
JÓ ZEF B IA ŁY N IA C H O Ł O D E C K I
Rozbrojenie korpusu Ramoriny w 18 31 r.
w świetle aktów władz austriackich Zająw szy n ap rzeciw Z aw ichosta n a d rzek ą
S anem silne stanow isko, złożył generał H ieronim Ram orino ra d ę w o jen n ą, n a k tó re j uznano, iż ze znędzniałem w ojskiem nie m ożna p rz y ją ć b itw y, iż n ie m a w ięc in n e j ra d y . ja k w k ro czy ć do G a li
cji. N ad ciąg n ę ły tym czasem m oskiew skie k olum ny. G en erał K rasow ski obszedł lewe. Paszków zaś p raw e sk rz y d ło w o jsk polskich i zm usił tem Ramo- rin ę do u stą p ie n ia n a te ry to rju m p a ń stw a a u stja c - kiego. Miało to m iejsce n ad ranem 17 w rześn ia r.
1831. R am orino sta n ą ł obozem pod D ą b ró w k ą obok C hw ałow ic. o p a rty plecym a o W isłę, p odczas gdy ro sy jsk ie o d d z ia ły rozw inęły sw e sz y k i w zdłuż g ra n ic y od Popow iec do B z u ry . O ru c h a c h obu w alczący ch stro n m ia ły a u s trja c k ie sfe ry w ojsko
w e d o k ład n e zaw sze w iadom ości, a to z k o m uni
k ató w n a d sy ła n y c h im ze stro n y kom end ro s y j
skich.
J u ż n a sk u te k d ep eszy rosyjskiego g en erała K a jz a ro w a . z a p o w ia d a ją c e j ry c h łe w y p a rc ie k o r
p u su polskiego po za słu p y graniczne, w y d a ła ge
n e ra ln a k o m en d a w e L w ow ie g en erał p o ru czn ik o w i A n to n iem u b ar. B ertolettiem u, kom endantow i n ad g ran iczn eg o k o rd o n u au strjack ieg o , ro zk az ściągnięcia sw oich oddziałów w oznaczone m iejsce i bezzw łocznego ro z b ro je n ia R a m o rin y , przy po
m ocy w y sła n y ch w su k u rs w o jsk posiłkow ych.
Zanim ten ro zk az zdołał dojść n a m iejsce p rze
znaczenia. począł B ertoletti d ziałać n a w łasn ą rękę i oto za ra z na w stępie p rzek o n ał się, że m a n ie ła t
w e do sp e łn ie n ia zadanie.
„R am orino posiada — p isał B ertoletti w sw ym rap o rcie do k o m en d eru jąceg o gen erała H ardegga w e L w ow ie — n ie z w y k łą energję, zdecydow anie, siłę d u ch a, en tu z ja z m i sp ry t i stoi n a czele liczne
go. a bitnego w o jsk a “.
Do sk ła d u tego k o rp u su należało w k ry ty c z nymi d n iu 7 generałów : J u lja n S ieraw sk i, J u lja n Bieliński. S tan isław G aw ro ń sk i, T om asz K onarski.
Je rz y L an g erm an , F ra n ciszek S zn ajd e i W alenty Z aw adzki, d a le j 854 oficerów sztabow ych i niż- szych, 11.040 podoficerów i szeregow ców , ponadto 4800 koni, 40 a rm a t, 108 w ózków z am u n ic ją , 12 w ozów z ry n sz tu n k ie m artyl erji, 10 polow ych k u ch n i, sz p ita la i m nóstw o różnego m a te rja łu .
Z o d działów sta ły pod k o m en d ą G aw rońskiego 1, 2, 3, 5 i 9 p u łk u łan ó w , 2 p u łk k a lisk ie j jazd y , le g ja n ad w iślań sk a, 2 p u łk strzelców i d w a sz w a
d ro n y k a ra b in ie ró w ; pod kom endą L an g erm an a : 1, 5, 11 i 17 p u łk piechoty i 1 p u łk strzelców sa n dom ierskich; pod k o m en d ą Sieraw skiego zaś 3, 6, 14, 20 i 21 p u łk piech o ty i d w ie k o m p an je k r a kow skich strzelców . A r ty le rja piesza tw o rz y ła pól-
c z w a rte j k o m p an ji. a r ty le rja konna k o m p an ji c z te ry . Ł atw o zrozum ieć, że tak silny korpus nie chciał zdać sic ślepo na łaskę i niełaskę a u s trja c - kiego kordonu, lecz sta w ia ł ze sw e j stro n y pew ne w aru n k i.
Na pierw sze zaw e zw an ie do p o d d an ia się, ośw iadczył R am orino. iż bro n i w cale nie złoży, na pisem ną odezw ę zaś nie d a ł w cale odpow iedzi.
Zniewoliło to B ertolettiego do osobistej wizyty u R am oriny w celu n a k ło n ie n ia go do ustępstw . N iezaw iśle od tej w izy ty , in tew en io w ał Bertoletti u rosyjskiego g en erała Rosena. z zam iarem u zy sk a n ia dla R am oriny k o rzy stn y ch w a ru n k ó w k a
p itu la c ji. Gdy p e rtra k ta c je m iędzy Ram oriną a Rosenem co do k a p itu la c ji n ie d o p ro w ad ziły do porozum ienia, zgodził się R am orino ostatecznie na złożenie broni A u strjak o m , je d n a k ty lk o pod w a- runkiem . iż an i b roń ta, an i strzeliw o, nie zostaną w y d an e w o jsk u rosyjskiem u.
W te j sp raw ie wy brało się też całe grono pol
skich generałów z re w iz y tą do Bertolettiego. Po drodze spotkali au s trja c k ie g o k a p ita n a sz tab u K argera. k tó ry o zn ajm ił jadącym i, że B ertoletti ty lk o w te d y ich przy jm ie, jeśli ośw iadczą goto
wość ro z b ro je n ia k o rp u su .
P rz y k o n fere n cji, ja k a o d b y ła się u B e rto let
tiego, m iała m iejsce w z ru sz a ją c a , p raw d ziw ie rzew n a scena.
O to generałow ie — zw łaszcza zaś w eteran i S ieraw ski i G aw ro ń sk i, p rz y c isk a li do piersi, sk ru piali Izami sw e szable, które w iodły ich zaszczyt
nie po tydu pobojow iskach i polach chw ały, a dziś od d an e w obce ręce, stw ie rd z a ją u tra tę w olnej O jczy zn y .
Z podziw em patrzy li n a to n iezw y k łe zjaw isko zebrani oficerow ie a u s trja c c y , Bertoletti zaś, pod w pływ em w zruszenia, u w a ż a ł za w sk azan e w y p o w iedzieć słów k ilk a pociechy d la nieszczęśliw ych w ygnańców . D uch ja k i p a n o w a ł w ów czas w śród polskiej g en eralicji, u d zielał się w p ełn i i je j pod
kom endnym , to też w szyscy, do najm łodszego żoł
nierza, w zb ran iali się w y d aw ać z rą k sw ych oręży.
Je d n i niszczyli i w rzu cali b roń i am u n icję w n u rty W isły: niech ra c z e j p rzep ad n ie, niżli m a p ó jść w niegodne m oże dłonie. D ru d z y zak o p y w a li je w ziem ię w nadzieji, iż ry ch ło n a d e jd z ie chw ila now ych w a lk o wolność, a około dw óch tysięcy
„w alec zn y ch “ przem k n ęło się z pow rotem n a o j
czy stą ziemię. N ie p rzy p u szc zali, iż p o p a d n ą w si
d ła po ro zstaw ian y c h rosyjskich placów ek.
C ięż k ą dolę żołnierza polskiego pogarszał głód i n ied o sta te k p ro w ian tó w . Ani R am orino n ie p rz y w iózł z sobą z a p is ó w , an i w ład ze a u s trja c k ie nie
Nr. IS Pa n t e o n p o l s k i Str. 9
m iały ich rlo d y sp o z y cji; stąd nieładu kolizja, kło
pot i a m b aras, zresz tą i o b aw a przed w idm em cho
lery, n ie z n a n e j w ów czas jeszcze w k ra ju , n ie u ję te j w k a rb y u m iejętn y ch zarząd zeń m edycznych powag.
G rozę położenia spotęgow ało zjaw ien ie się na m iejscu rosyjskiego szefa sztabu g e n e ra ła K raso w skiego, którego w p ro w ad ził w dniu 18 w rześn ia o 9 godzinie rano, n ieb aczn y oficer a u s trja c k i n a plac ro zb ra ja n ia . Pow stało zam ieszanie i oburzenie w śród oddziałów polskich, zapow iedź rew o lty i b u n tu . O stateczn ie uśm ierzono podniecone urny sly. a w dniu 19 w rześnia o d m aszerow ała pierw sza rozbrojona kolum na, złożona z k aw alerzy stó w , na m iejsce p rzeznaczenia. Konie w y d a n o w ojsku ro
sy jsk iem u .
T ra n s p or ta ukończono w d n iu 22 w rześn ia i u- lokow ano 2.500 ludzi w R ud n ik u pod stra ż ą 800 żołnierzy z p u łk u im. B eutheim . w U lanow ie 5000 lu d zi i 900 stra ż y z p u łk u im. M azzuchelli, w K ol
b uszow ej 2000 lu d z i i 500 stra ż y im. L einingęń, t u d z ie ż d alszy ch 500 żołnierzy, rozłożonych w czar-
ta k a c h n a d W isłą, w k ońcu w N isku 2000 lu d zi pod stra ż ą 900 żołnierzy z p u łk u im. Benczur. N ie b a wem przesiedlono połow ę rozbrojonych z U lanow a do Sokołow a pod esk o rtą szw oleżerów im. O 'R e il
ly. G e n e ra ln y spis w y k a z a ł łącznie 9.500 in te rn o w an y ch , 5.350 s tra ż y i 550 koni w o jsk a au str.
Sam liczbow y stosunek u zb ro jo n y ch stra ż y do b ezb ro n n y ch in te rn istó w u d o w ad n ia, ja k w ielki resp ek t m iał rz ą d a u s trja c k i p rzed polskim żołnie
rzem, b o h aterem listo p ad o w y ch zapasów . W szystkich generałów z R am o rin ą n a czele um ieszczono w Sieniaw ie, gdzie ich pod pozorem k o n tu m a c ji p o d d an o pod ścisły nadzór.
..K orpus R am oriny p rz e sta ł istnieć!“ — zara- porotow ał sz ta fe tą B ertoletti ko m en d eru jącem u ge
nerałow i H ardeggow i we Lwowie, szczęśliw . iż.
spełnił poruczoną m isję. Nie om ieszkał p rży tem B ertoletti pochw alić się p rzed w yższem i sferam i, podnieść sw oje w łasne i sw oich żo łn ierzy zasługi.
„R am orina -— z a u w a żał po raz d ru g i czy trz e ci — to egzaltow ana głowa, żelazn y c h a ra k te r, człow iek, k tó ry m a w ielkie o sobie m niem anie. Nie ła tw ą rzeczą m ieć cło czy n ien ia z tego ro d zaju człow iekiem , jeśli on stoi n a czele „e lity “ polskiej arm ji, jeśli ta arm j a m niem a, iż m a p ra w o do z a trz y m a n ia sw ej broni. P rzep ro w ad zen ie w śród te go ro d zaju w aru n k ó w , rozbrojenia n ależy zaliczyć do p raw d ziw ie szczęśliw ych w y p ad k ó w . Rosen i inni ro sy jsc y generałow ie o k a z u ją z m oich z a rz ą dzeń i z załatw ienia sp ra w y w ielkie zadow lenie".
Mylił się B ertoletti, m niem ając, iż z ch w ilą ro zb ro jen ia w o jsk a sk o ń c zy ły się jego troski.
O d pierw szego za ra z d n ia rozpoczęła się m a sowa d ezercja z obozu jeńców . Zwłaszcza G alic ja - nie p rzem y k ali się licznie, m im o gęste straże. Ber- toletli żądał, b y pociągano za to do odpow iedzial-
ności ro d zin y zbiegów , np. n ie ja k ę p a n ią Tro- ja e k ą , k tó re j dw óch k rew n y ch znikło z obozu.
W iele ru m o ru n aro b iła u cieczk a p u łk o w n ik a lir. Zam oyskiego, k tó rem u pozw olono zam ieszkać w z a m k u ks. L ubom irskiego w R ozw adow ie.
N ie la d a ja k ie wogóle w ty m k ie ru n k u k ło p o ty sp raw iali zw łaszcza n ad zo ro w i jeń có w oficero
wie polscy, gdyż rozsiew ali wi eści, iż p o p rzeb y ciu k o n tu m acji zostaną w y p u szczen i n a w olność i w m yśl tego z d a n ia u ż y w a li w szelkich sposobów , ab y w y d o b y ć się z m atni.
Sam R am orino n ie zach o w y w ał się zresztą spokojnie, lecz począł k re ślić p la n y stw o rzen ia w e F ra n c ji polskich legjonów i z a m a w ia ł w ty m celu podko m en d n y ch oficerów i żołnierzy do e m ig racji na ziem ię fra n c u sk ą . Pom iędzy p o d k o m en d n y m i byli a u s trja c c y poddani, n a m a w ia n ie w ięc żołnie
rz y do słu ż b y pod obc em i zn ak am i, stanow iło we
dle a u s trja c k ic h p rz e p isó w k a rn y c h zbrodnię, p o d leg ającą n aw et d o ra ź n e j k a rz e śm ierci. N ie stoso
w ano je j n a tu ra ln ie w obecnym w y p a d k u , lecz z a rządzono przew iezenie R a m o rin y z S ien iaw y do Rzeszowa. I oto n o w y pow ód do tarcia. R a m orino ośw iadczył, w edle ra p o rtu p u łk o w n ik a D e rry . iż ty lk o pod przym usem g w a łtu ulegnie rozkazow i.
O sta teczn ie u stą p ił na sk u te k p e rsw a z ji, lecz ty lk o pod w aru n k iem , iż razem z nim p o ja d ą jego r o d a cy: generał L an g erm an n . p u łk o w n ik G allois i a d iutanci W ik to r Rochetin. tu d z ie ż A u g u st B lan chard .
I tego w a ru n k u nie chcieli A u s trja c c y u w zg lę
dnić. Ram orino p o d d a ł się pozornie w oli Bertolet- tiego i zgodził się n a przesiedlenie, ja k ie ż było je d n a k zdziw ienie w ła d z w o jskow ych, g d y stw ie r
dziły. że w n o w ej k w a te rz e polskiego gen erała, tj.
w k a m ie n ic y M ousona w Rzeszow ie, m ie sz k a ją w cyw ilnem p rz e b ra n iu o b a j jego w y m ien ien i ad- ju ta n c i. O dłączono ich przem ocą od R a m o rin y i od
dano pod straż, w celu o dstaw ienia do m iejsca po- post oju B ertolettiego, g d y w tem p rz d ło ż y ł s p ry tn y Ram orino d okum ent, stw ie rd z a ją c y , że o b a j jego a d ju ta n c i kw itow ali ze swego oficerskiego c h a r a k teru i są osobam i cy w iln em u
Nie ucichła jeszcze b u rz a z pow odu p o w y ższe
go zda rżenia, gdy nadeszło pism o g u b e rn a to ra G a licji. A u g u sta księcia L o b k o w itza, z u w iad o m ie
niem . że p o ru c z n ik p u łk u h u z a ró w im. cesarza, n a zw iskiem N agy, k tó ry p rz y pom ocy czterech p o d oficerów eskortow ał R a m o rin ę z S ie n ia w y do R ze
szow a, nie okazał się dość z a u fa n y m , lecz n a d u żył sw ej m isji. M iast p iln o w ać in te rn o w a n y c h w R zeszow ie, chodzi razem z R a m o rin ą p o w iz y tach, jest dla niego fo rm aln ie ro z e n tu z ja z m o w a nym i p o su n ą ł się n aw et do tego stopnia usług, że o fiaro w a ł staroście w arto ścio w y p rezen t, cztery p iękne konie w zaprzęgu, po cenie ćw ierć lu b n a w et je d n e j p ią te j części rz e c z y w iste j ich w a r tości.
Str. 10 P A N T E O N P O L S K I Nr. 73
P ostanow iono b ezw łoczuie u su n ą ć N agyegc i w y d eleg o w ać na jego m iejsce innego oficera, w ład ające g o fran c u sk im i polskim języ k iem . Po d łuższem p o sz u k iw an iu p ad ł w y b ó r na k a p ita n a H ussinga, z p u łk u piech o ty im. S tra u c h. którego zao p atrzo n o w sp e c ja ln ą in stru k cję.
R am orinie zak az an o sty k a ć się z innym i pol
skim i gen erałam i i wogóle z polską lu d n o śc ią G a licji. k o resp o n d en c ję jego pod d an o cenzurze, ko
m u n ikow ano treść je j staroście N em ethyem u, tu dzież p o d p u łk o w n ik o w i T h an n h au sero w i. Z razu byt H ussing o b o w iązan y ta k postępow ać, iżby R a
m orino. „człow iek po d stę p n y , u m ie ją c y u śp ić czy n n o ść n ad zorców ", nie sp o trzeg ł ró żn icy w za
ch ow aniu się poprzedniego, a now o przydzielonego oficera.
S u ro w y ró w n ież n ad zó r rozciągnięto n a d L an- germ anem .
Zbieg okliczności nie szczędził B ertolettiem u p rz y k ry c h p rzejść ta k ż e i ze stro n y przełożonych.
K o m en d eru jący generał H ardegg w y ty k a ł mu. iż n iedokladnem i ra p o rta m i n a ra ż a ł go na w y sy ła n ie b łęd n y ch sp raw o zd a ń do W iednia. że w b rew u trz y m an ej in stru k c ji w y d a l konie R osjanom , zam iast zatrz y m a ć je n a m iejscu, aż do czasu n a d e jś c ia sp e c ja ln y c h rozkazów , iż n ie p o trzeb n ie zam ieszał
się do p e rtra k ta c y j, ja k ie p ro w ad ził R am orino z Rozenem. że p o zw ala sobie im ponow ać polskiem u w ojsku, zam iast trz y m a ć je w k a rb a c h ry g o ru i tp.
K oroną n ie ja k o trosk Bertolettiego, było oska
rżenie go, za p o śred n ictw em czasopism, przed fo
rum o p in ji p ublicznej. R a m orino i L a a g e rm a n za
rzucili m u, iż przez 40 dni p o b y tu nu a u s trja c k ie j ziemi b y li ja k n a jg o rz ej tra k to w a n i, pozbaw ieni sn u i pow ietrza.
C e n tra ln e w ład ze z a ż ą d a ły od Bertolettiego u sp raw ied liw ien ia. W ystylizow ał,, on ja k o odpo
w iedź w form ie a rty k u łu d ziennikarskiego, ta k je d n a k n iezg rab n ie, iż g en eraln a kom enda u w a ż a
ła za w sk azan e przerobić, c a ły ela b o ra t i dopiero przero b io n y przedłożyć W iedniow i do ap ro b a ty . A tym to now ym elaboracie nie og ran iczy ł się re ferent na rzeczow ej obronie Bertolettiego. lecz za
rzu cił R am orinie ja k o w odzow i k o rp u su g ru b e b łę dy w sp e łn ia n iu sw ego zad an ia, a zw łaszcza n ieu sp raw ied liw io n e cofanie się przed słabem i stosun
kowo od d ziałam i przeciw n ik a.
N ie b y ło to ostatnie sta rcie m iędzy R am oriną a w ład zam i a u strja c k ie m i.
A ośm naście la t p ó ź n ie j (r. 1849) sc h w y ta n y przez w o jsk a a u s trja c k ie w e W łoszech został Ra
m orino przez n ie ro zstrzelan y .
Polskie Pseudonimy Wojskowe
1 9 0 8 — 1918 (Uzupełnienie) zebrała i opracow ała
M. J . O L E X I Ń S K A .
Achilles — W o jtu łew icz W ale rja n , 1 kom p.k adr.
A dam — K au fm an , P. O. W . L ublin.
A xa n t — P a ją k K azim ierz, 1 p. p.
Babinicz — Id zik o w sk i K arol, 1 kom p. k ad r.
Bajka — K rzy m o w sk i Józef, 1 kom p. k ad r.
Bard — K u ch arsk i, 5 p. p.
Baśka — B aszkiew icz W ład y sław , 1 kom p.
k ad r.
Baśka — M oraw ska, P. O. W. K raków . Baśka — Św idnicka, Liga Kob. Kalisz.
B iern at — F e rd a ła M ichał, Z. S. P odhale, 1 kom p. k ad r.
Biruta — W ęgrodzka, P. O. W. W arszaw a.
Bohdan — P ry sto r A leksander, P. O. W.
M oskwa.
Borkowski — L atom ski, 2 p. uł.
Boruta — G łodow ski T adeusz, 1 kom p. k ad r.
Boruta — Ja n isz e w sk a Z ofja, prze w. Ligi Kob. K alisz, k o m d tk a O. Ż. P. O. W. Kalisz.
Boryś — P łotnicki Ja n . I Br., km dt P. O. W.
M oskwa.
Brawura — Momoł W iktor, 1 kom p. k a d r. f Brochocki — W y szy ń sk i K. por. oddz. lotn.
K. N. I, P. O. W. f
Bronka — T y n ik ó w n a W an d a, Z. S. Lw ów , O. W. I Br. P. O. W. Lwów.
Budrys — B udrew icz Al., P. O. W. Wilno.
Bukow ski — C u p ia ł Józef, 1 kom . k ad r.
Bury — Z em brzuski K onrad, 1 kom p. k ad r.
Brzózka — K otkow ska, P.O.W . D zierzkow ice.
Cezar — K łosow ski Józef, 1 p. p.
Ciołek — C iołkow ski Z ygm unt, 1 k. k a d r. f Czachor — Sułkow ski Józef, 1 p. p.
Czarnecki — A u g u sty n ia k M ieczysław , 1 k. k.
C zarny — Jach im o w sk i S tanisław , 1 k. k ad r.
Czereczenga Leon — Letow ski, 1 p. p.
Czerwony brat — K ru p sk i Je rzy , 1 k. k ad r.
Dąb — Śm igielski Je rzy , Z. S. 1913, 1 k. kadr.
Danka — K u b n k e Iren a , poczta P. O. W.
W arszaw a.
D ewajtis — R ejs M ieczysław , 1 kom p. k ad r.
Doktor Janek — K aw iń sk i Ja n , ppor. 1 p. uł.
Drzazga — Kossow ski A ntoni, 1 p. p. poi. 1914