• Nie Znaleziono Wyników

Tata był w AK, miał pseudonim „Krzemień” - Barbara Szczepińska Kubicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Tata był w AK, miał pseudonim „Krzemień” - Barbara Szczepińska Kubicz - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

BARBARA SZCZEPIŃSKA-KUBICZ

ur. 1937; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa, PRL

Słowa kluczowe Projekt "Pszczelarstwo na Lubelszczyźnie. Nieopisana historia - Rzeczpospolita Pszczelarska", Longin

Szczepiński, AK, pseudonim Krzemień, rewizje, więzienie, ukrywanie broni

Tata był w AK, miał pseudonim „Krzemień”

Wiem tylko że [tata Longin Szczepiński] był w AK, że miał pseudonim Krzemień i to były jedyne wiadomości jakie mój brat, już nieżyjący, dowiedział się z akt ojca. Nigdy tatuś nie pozwolił mówić dzieciom na temat swojej przeszłości. Także ja mam niewielkie wiadomości o tym - czego bardzo żałuję. Dopiero dzisiaj albo jeszcze parę lat wstecz bym się pytała, upierała, że ja chcę wiedzieć. Także z tej działalności niewiele pamiętam, tylko jako dziecko rewizje, łomotanie w drzwi, wywalanie wszystkich rzeczy w domu i szukanie taty. A tata już miał wiadomość i już znikał. Tyle mogę powiedzieć.

I jeszcze pamiętam z okresu więzienia taty, że wysyłała mnie mama z paczkami pod Bramę Trynitarską, bo tam było miejsce przyjmowania paczek. A dlatego mnie, bo byłam w tamtym czasie chuda i mała, [a] zawsze z tym żandarmem-strażnikiem, był więzień do pomocy i od dzieci przyjmowali paczki. Także takie mam przeżycia z tamtych czasów.

I tylko tyle wiem, że z tym gospodarzem, u którego tam mieszkaliśmy [pod koniec wojny], mieliśmy też oddzielne mieszkanie, to też działał w AK, bo to było blisko lasu.

A jeszcze skąd wiem, to już taka ciekawostka: łaziłam po drzewach, i gdzieś poszłam, w jakieś drzewa, graby, taka była aleja u nich, graby rosły - wchodziłam na jedno z tych drzew i spadł mi pistolet czy rewolwer, nie wiem już co to. W każdym razie ja to podniosłam i niosę, i mówię: „Tatusiu mnie to spadło, jak ja na drzewo wchodziłam”. No i zaczęła się afera, że tam się coś dzieje. Nie wiem jak mi to wytłumaczyli, ale już więcej nie chodziłam w te graby.

(2)

Data i miejsce nagrania 2016-06-23, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota, Bożenna Jasińska

Transkrypcja Karolina Szczepańska-Jeremicz

Redakcja Karolina Szczepańska-Jeremicz

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Musiał tłumaczyć się grubo, ale wtedy I sekretarzem bodajże był pan Wójcik, a on był bardzo zaangażowany, opiekował się tą drużyną. I

Mama wyszła wtedy do sklepu, ja byłam trochę przeziębiona, chorowałam, sąsiadka szła po wodę, pamiętam właśnie takie jakby sceny, obrazki bezpośrednio

I tam też był w wojsku Ślązak, ponieważ Ślązacy dobrze mówili po niemiecku, i mój brat się dogadał z tym Ślązakiem, że są w Lublinie i żeby zawiadomił mamę jego.. I

Ten pszczelarz umówił się z moim ojcem: „Dam ci rójkę pszczół, jak mi wykosisz pół hektara żyta”.. Ojciec był wysokim,

Prócz tego, że dużo wiedział, umiał zapytać, to jeszcze miał intuicję. On zawsze z pszczołami lepiej się rozumiał, bardziej umiał

W nocy nawet przy takich silnych mrozach tam sypiał, miał dwie pierzyny, miał zrobione posłanie i tam się ukrywał przed Niemcami, bo były sygnały od tego

Tata w międzyczasie - byliśmy w Szczawnicy w lipcu i sierpniu – tata przeprowadził nas na ulicę Snopkowską, tak że wróciliśmy już na ulicę Snopkowską, i zaraz nad

Było bardzo dużo ludzi, obłożona była płyta wieńcami, kwiatami, już była taka sterta, a w pewnym momencie pan Jasiński, ja nie mogę jeszcze dzisiaj mówić... pan