Józef Gurgul
Obrona konoeczna.
nauk pomostowych
Problematyka materialno-prawna
ProbSemy prawno-materialne
i procesowe oraz z zakresu
Kodeks postępowania karnego i na uki pokrewne odpowiadają na pytania, jak prowadzić konkretną sprawę. Co zaś dokładnie powinno się stawać przedmiotem danego śledztwa, wyni ka z odpowiednich do sytuacji przepi sów części ogólnej i szczególnej kode ksu karnego, a głównie z określeń ustawowych znamion przestępstwa, okoliczności wyłączających przestę- pność czynu, a w ich obrębie - kontra-podstawie od lat kontynuowanych ba dań, akt spraw, szczególnie przeciwko życiu i zdrowiu, wnoszę, że istnieje sui generis „ciemna liczba” obron konie cznych. A więc notuje się zjawisko kaleczące poczucie sprawiedliwości tych, którzy przynajmniej w sytuacjach opisanych w art. 3 § 3 k.p.k. mają prawo oczekiwać, żeby motywy ich obrony oparte na art. 22 k.k., nie były z góry deprecjonowane.
Jedną z przyczyn niedostatków pra ktyki należy upatrywać w braku opra cowań specyfiki potrzeb śledztwa w razie prawdopodobieństwa istnienia obrony koniecznej. Chodzi o publika cje ujmujące problem w kategoriach doświadczenia i wiedzy pomostowej (kryminalistycznej, medyczno-sądo- wej, psychiatrycznej, psychologicz nej). Stąd bierze się poniższa próba uczynienia pierwszego kroku w kie runku skonstruowania wizji śledztwa, stymulowanego przypuszczeniem, że stanowiący jego przedmiot czyn mógł być dokonany w obronie koniecznej lub z przekroczeniem jego granic.
r.
typ, z których najważniejszym jest ob rona konieczna. W tym świetle nie do pomyślenia byłoby tworzenie wersji i planu śledztwa oraz przewidzianych w nim zadań (czynności) bez zrozumie nia i wyciągania właściwych wniosków z odnośnego przepisu k.k. Rzeczą o kluczowym znaczeniu będzie zatem kształtowanie taktyki i techniki czynno ści generowanych ustawą karno-pro- cesową i naukami pomostowymi w ści słym kontekście z normą prawa karne go materialnego.
Wobec tego trzeba zasygnalizo wać, że według W. Woltera warunkami (koniecznymi) obrony koniecznej, jako kontratypu, są: 1) zamach, 2) na jakie kolwiek dobro społeczne lub jednostki, 3) bezprawny, 4) bezpośredni oraz 5a) czynne odpieranie tego zamachu w stosunku do zamachowca, b) o ile jest konieczne. Przy czym zamachem jest w zasadzie jakieś działanie, wyjątko wo może nim być i zaniechanie np. w postaci nieopuszczenia mieszkania przez intruza (art. 171 k.k.)3. Z prawa do wolności rodzi się prawo do nie- ustępowania przed agresją i odparcia jej dzięki zastosowaniu skutecznych, koniecznych środków działania. Na padnięty nie ma obowiązku uciekania przed atakiem, ma prawo aktywnie bronić się przed nim. Art. 22 k.k. nie ustanawia też kryterium proporcjonal ności dóbr. Oznacza to, że w obronie dobra mniejszej wartości napadnięty może naruszać dobro agresora o wię kszej wartości. W. Wolter wszelako podnosi, że istnieją wyjątkowe sytu acje, w których granice dozwolonej ob rony koniecznej trzeba odpowiednio Dla kryminalistyka, na co dzień pa
rającego się postępowaniem przygo towawczym, instytucja obrony konie cznej (art. 22 k.k.) jawi się jako obszar dociekań zawłaszczony, z nielicznymi wyjątkami1 przez doktrynę i orzecznic two z dziedziny prawa karnego mate rialnego. Nic w tym zaskakującego, ponieważ chodzi o fundamentalne po jęcie części ogólnej kodeksu karnego. Ten punkt widzenia wywołuje pewien niedosyt, bowiem w nauce i praktyce kryminalistycznej celowe jest postrze ganie wieloaspektowości tej instytucji. Ocenianie jej tylko z punktu widzenia komentarzy k.k i orzecznictwa sądo wego nie zapewnia eksponowania w śledztwie (dochodzeniu) problematyki obrony koniecznej, zgodnie z aktual nymi potrzebami.
Kryminalistyczne myślenie w postę powaniu przygotowawczym pozwala optymalnie spełniać przez prokuratora i policjanta role wykrywcze, dowodo we i zapobiegawcze, również w dys kutowanym zakresie. Przesądza ono o tym, czy normatywne ujęcie obrony koniecznej w kodeksie karnym pozo stanie jedynie konstrukcją wprawdzie potrzebną, ale w praktyce martwą, z powodu nieuporządkowania zbioru zagadnień decydujących o żywotności przepisu. Istniejący stan rzeczy nie na pawa optymizmem. Wszak z jednej strony narasta zagrożenie bezpie czeństwa dóbr chronionych prawem, a z drugiej - coraz donioślejszym gło sem mówi się o bezzasadności oskar żeń osób zasłaniających się argumen tacją z art. 22 k.k.2. Po trzecie, przede wszystkim intuicyjnie, lecz również na
PROBLEMY KRYMINALISTYKI 218 12
miarkować. Ponadto, ten, kto sprowo kuje agresję drugiej osoby, aby nastę pnie pod pozorem obrony koniecznej zrealizować przestępstwo, nie może powołać się na art. 22 k.k., gdyż ozna czałoby to nadużycie prawa4.
Nieco uprzedzając przyszły tok roz ważań, już na tle tych materialno-pra wnych okruchów wiedzy rysuje się pewna, oczywiście niekompletna, se kwencja przedsięwzięć pozwalają cych orzec, czy sprawca działał w ob ronie koniecznej.
Warto wspomnieć, że instytucja ob rony koniecznej została podobnie ure gulowana w kodeksie cywilnym (art. 423). M. Nestorowicz przeto nieprzy padkowo twierdzi, ze przy wykładni art. 423 k.c. należy korzystać z dorob ku nauki prawa karnego, który osiąg nięto na kanwie art. 22 k.k.5. Zrozu miałe, że karnista z kolei może poszu kiwać inspiracji w cywilistycznej myśli. Przepisy k.k. i k.c. nie wyczerpują prawno-materialnych stron obrony ko niecznej. Ich obraz uzupełniają normy ustawy z dnia 06.04.1990 roku o Policji (DzU 1991 r., nr 30, poz. 179 ze zm.). Ograniczają one prawo użycia przez policjanta broni palnej w obronie ko niecznej w porównaniu z uprawnienia mi innego człowieka („cywila”), działa jącego również w obronie koniecznej6. T. Hanausek krytycznie recenzuje to unormowanie za jego ociężałość i zbędną kazuistykę, za nadmierne skrępowanie rąk policjanta i dopusz czenie obrony koniecznej tylko w razie zaatakowania dóbr taksatywnie wyli czonych w art. 17.
W tej samej materii zgoła odmienny pogląd wyraża A. Rzepliński. Przyta cza równie ważne argumenty na po parcie zdania, że pod żadnym pozo rem policjantowi nie wolno użyć broni z uprzednim zamiarem zabicia podej rzanego. Wtedy powinien by odpowia dać za zabójstwo popełnione w okoli cznościach szczególnie obciążają cych, bo dokonane przez stróża pra wa. W opinii A. Rzeplińskiego każde użycie broni przez policjanta jest dra matycznym wyborem i pozostawia trwałą skazę w jego psychice. Autor
c) w działaniach podjętych zgodnie z prawem w celu stłumienia zamie szek lub powstania9.
Jak widać, art. 2 konwencji nie okre śla bliżej przypadków, w razie wystą pienia których można umyślnie
pozba-dowanie śmierci. Europejski Trybunał Praw Człowieka uściślił, że użycie siły może być usprawiedliwione z mocy cytowanego artykułu, gdy wynika ze szczerego przekonania, które w mo mencie stosowania siły uważa się w danej chwili za słuszne, a które dopie ro ex post facto okazuje się błędne10.
Skrótowo powyżej czynione spo strzeżenia, odnoszące się do różnych źródeł obecnie obowiązującego pra wa, powinny się znajdować w centrum uwagi prowadzącego śledztwo (do chodzenie). Przy czym chodzi o to, żeby idee konwencji i innych zbiorów norm interpretować zawsze rozsąd nie. Realnie chroniąc, zwłaszcza życie człowieka, nie wolno osłabiać czy wręcz przekreślać skuteczności obro ny przed agresją. Znowu jednak otwartą pozostaje kwestia, w jaki spo sób w trudnych sytuacjach w praktyce dochowywać zasad i gwarancji postę powania bez niczyjej szkody.
Na zakończenie tej części wypowie dzi trzeba jeszcze zapytać o relacje, zachodzące między art. 22 k.k. i art. 17 ustawy o Policji. Pytanie niezbęd ne, ponieważ z porównania obu tych przepisów wynika, że ustawa policyjna stawia surowsze niż k.k. kryteria przyj mowania obrony koniecznej. Motywy zaostrzenia warunków dopuszczalno ści użycia broni palnej przez policjanta są odbiciem jego zawodowej misji, po legającej na „stróżowaniu prawa", z czym nieuchronnie łączy się naraża nie na napady i różne ekscesy. Kwali fikując czyny policjantów, należy kie rować sią zasadą, że art. 17 ustawy o Policji jest przepisem szczegółowym w stosunku do art. 22 k.k., jako prze pisu ogólnego. Wobec dyrektywy lex obawia się pochopności w sięganiu po wienia ucieczki osobie pozbawionej broń palną i związanej z tym krymina- wolności zgodnie z prawem,
lizacji policjantów, gdyby ich prawa w tym względzie zostały bardziej posze rzone. Jednocześnie wskazuje on środki zaradcze przeciwko rzekomej bezbronności policjanta w starciu ze światem przestępczym. Raczej nie
bez racji zauważa, że źródła zagrożeń wić życia. Wymienia natomiast sytu- są pochodną wyposażenia Policji w acje, uzasadniające użycie siły, czego broń złej jakości, słabego wyszkolenia efektem może być nieumyślne spowo- wjej używaniu, niedostatecznej znajo
mości obowiązującego prawa polskie go i międzynarodowego. W tych fa ktach tkwi - zdaniem A. Rzeplińskiego - przyczyna nieporadności policji w sytuacjach zagrożenia jej bezpieczeń stwa w styku z przestępcami8.
Rozstrzyganie, które ze sprzecz nych zapatrywań są trafniejsze, nie mieściłoby się w przyjętej koncepcji eseju. Poza tym byłoby chyba niewy konalne, bo dyskusja dotyka kwestii, na które nie znajdzie się jednoznacz nie „lepszych” odpowiedzi. Niemniej sądzę, że oceny obu profesorów, Ta deusza Hanauska i Andrzeja Rzepliń skiego, w żadnym razie nie powinny być pomijane w czasie formułowania wersji śledczych, planowania i prowa dzenia śledztwa. W pełni doceniając oba punkty widzenia, pozostaje jed nak wiele wątpliwości, mogących do tykać prokuratora czy policjanta, a do tyczących wyboru kierunku czynności śledczych.
Aby wreszcie zamknąć krąg myśle nia prawno-materialnego, wypada po wiedzieć jeszcze kilka słów na temat obowiązującej Polskę Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podsta wowych Wolności. W śledztwie zwła szcza w związku z wątkiem obrony koniecznej warto by zainteresować się szczególnie art. 2 ust. 2 Konwencji w brzmieniu: „pozbawienie życia nie bę dzie uznane za sprzeczne z tym arty kułem, jeżeli nastąpi w wyniku bez względnie (podkr. J.G.) koniecznego użycia siły:
a) w obronie jakiejkolwiek osoby przed bezprawną przemocą,
b) w celu wykonania zgodnego z prawem zatrzymania lub
uniemożli-Budowanie kompletnych modeli, w tym śledztwa z wersją obrony koniecz nej, jest zajęciem mozolnym, połączo nym z niebezpieczeństwem popełnie nia błędów. Świadomy tych trudności i zagrożeń zaprezentuję szereg raczej hipotez niż twierdzeń z intencją, ze wespół z juz sformułowanymi wyżej mogą wywołać dyskusję, weryfikującą poszczególne hipotezy Nie mam pod staw do głoszenia „jedynie słusznych” prawd, zechcę natomiast podzielić się wyobrażeniami układu kierunków po stępowania, w którym zebrane infor macje, bądź nawet intuicja, aktualizują wersję obrony koniecznej, względnie przekroczenia jej granic. W tego ro dzaju szkicu tworzywem myślowych konstrukcji może być przede wszy stkim kazuistyka. Jej analiza stanowi pierwszy etap budowy teorii danej sfe ry działalności, w tym przypadku - śledczej.
Cząstkowość i otwartość mego sta nowiska na odmienne punkty widzenia wynika z doświadczenia, że spraw dzanie wersji obrony wymaga wprzęg nięcia, oprócz środków i metod uni wersalnych, nadto środków i sposo bów odpowiadających typom i odcie niom typów przestępczości. Na przy kład, dwa zabójstwa mogą mieć wprawdzie jednakową kwalifikację prawną, ale poza tym wszystko może je różnić, co wymaga daleko
posunię-specialis derogat legi generał i, art. 17
ustawy policyjnej (czyli lex specialiś)
stosuje się przed art. 22 k.k, (lex gene- raliś), cow jakiś sposób musi rzutować
także na kreowanie hipotez śledczych. W tym aspekcie można i należy analizować orzecznictwo sądowe, in
terpretujące art. 22 k.k. w sposób dys
cyplinujący i ograniczający - w porów naniu z literalnym brzmieniem tego przepisu - stosowanie obrony konie cznej z jednoczesnym poszerzeniem kryteriów (a więc i liczby przypadków) przekraczania granic obrony koniecz
nej.
Problematyka
procesowo-pomostowa
tej indywidualizacji czynności śled czych.
Wiele, a niekiedy wprost wszystko, zależy od jakości zareagowania orga nu procesowego na pierwsze informa cje o zdarzeniu, dopływające sponta nicznie i celowo gromadzone. Chodzi o takie „wpatrywanie się w ich mroki”, by dostrzec ledwie tlącą się iskierkę prawdopodobieństwa obrony koniecz nej. Psychiczne nastawienie, od sa mego początku, dopuszczające ową możliwość, pozwala wyobrazić sobie całość zdarzenia. Antycypujące rze czywistość „pierwsze ujęcie sprawy" determinuje zakres i kierunki jej bada nia we wstępnej, często rozstrzygają cej fazie śledztwa. Z selekcją ocen i wniosków nie trzeba się spieszyć, aby przedwcześnie nie zacieśnić pola we ryfikacji prawdy, a szczególnie zabez pieczania dowodów. Najlepiej niczego nie wykluczać i roboczo aprobować wszelkie ewentualności, zgodnie z obowiązującą prokuratora (policjanta) filozofią, że każda prawda jest lepsza od każdego fałszu, niezależnie od te go, jakie one (tzn. prawda i fałsz) by łyby w rzeczywistości.
Jakkolwiek nie sposób szufladko wać zadań śledczych pod względem ich pilności czy wagi, bo one zazwy czaj przenikają się wzajemnie, istnieje chyba zgoda co do podejmowania oględzin: miejsca, rzeczy, ciała, zwłok zaraz po sygnale uzasadniającym po dejrzenie popełnienia przestępstwa (art. 255 k.p.k.). Z reguły bowiem, ale w przypadku obrony koniecznej szczególnie, zachodzi obawa o prze kształcanie, zacieranie czy zanikanie śladów czynu, w pierwszym rzędzie śladów biologicznych chociażby tylko w rezultacie gojenia obrażeń ciała, w tym obronnych. Trudno byłoby oczeki wać, że się je dostrzeże, opisze i pra widłowo zinterpretuje, jeśli a priori ig noruje się, a tym bardziej odrzuca hi potezę obrony koniecznej.
Z drugiej strony należałoby prze strzec przed pochopnością podziela nia wyjaśnień podejrzanego, że jedy nie się bronił. Są ku temu powody. Wszak zdarza się w praktyce upozoro
wanie, niekiedy bardzo misterne, na stępstw rzekomego ataku w celu zmy lenia organów ścigania. Problemu nie umniejsza okoliczność rzadkości sa mookaleczeń, niezmiernie trudnych do udowodnienia. W nowszych podrę cznikach medycyny sądowej spotyka się mało (lub wcale) kazuistyki, zapa dającej w pamięć prawnika.
Podręczniki starszej daty nie stroni ły od opisywania pouczających przy kładów, których przestróg nie nadwe rężył ząb czasu. Za J.S. Olbrychtem przytoczę dwa przykłady, umożliwiają ce wczucie się w istotę zagadnienia. Otóż zabójca tłumaczył się, że dena towi zadał śmiertelny cios w obronie koniecznej, gdyż ten go zaczepił i ska leczył nożem w ramię. Na dowód oka zał widoczną tamże powierzchowną ranę ciętą. Wyjaśnienie to podważo no. Porównanie rany na ramieniu z przecięciem rękawa wykazało, że one nie odpowiadały sobie wzajemnie ani położeniem, ani osią długą i nie mogły powstać od jednego cięcia, bez wzglę du na jakąkolwiek pozycję kończyny. I drugi przykład. Sprawca zadał swojej kochance kilka ran ciętych i kłutych klatki piersiowej, po czym tym samym nożem ugodził się w brzuch powodu jąc ranę drążącą do otrzewnej. Zawia domił o tym milicję i twierdził, że ko chanka w sprzeczce zraniła go w brzuch. Wtedy w obronie koniecznej wyrwał jej ten nóz i zrewanżował się kilkoma ciosami. Znowu wnikliwa ana liza szczegółów obnażyła kłamstwo podejrzanego.
Profesor Olbrycht konstatuje, ze znamienną cechą samouszkodzeń są z zasady ich powierzchowność i umiej scowienie na przedniej części ciała Doniosłym zaleceniem jest równo- czesność badania i porównywania po szczególnych warstw odzieży w za kresie umiejscowienia, kierunku, kształtu, zachowania się brzegów zmian itp.12.
Doświadczenia z krakowskiego Za kładu Medycyny Sądowej potwierdza bieżąca praktyka. Wysnuwam z niej m.in. wnioski, że marnuje się informa cje, jeśli nie docenia się dyrektywy
z chwilą powstania
niebezpieczeń-PROBLEMY KRYMINALISTYKI 218
14
realizacji oględzin odzieży, ciała i miej sca zdarzenia oraz zewnętrznego i wewnętrznego badania zwłok, jako ta ktycznej jedności. Przy czym z pola widzenia organu procesowego i bie głego nie powinna nigdy wymykać się
i nieprzewidywalne. Pod tym wzglę dem warto zainteresować się np. wy rokiem Sądu Najwyższego z dnia 14.04.1977 roku, sygn. II KR 68/77. Stwierdzono w nim, że dla uznania obrony koniecznej „posiłkowe
znacze-Osobny problem stanowi przesłu chanie świadków, a przede wszystkim działającego w samoobronie. Skom plikowana jest również ocena zeznań (wyjaśnień), odnoszących się do obro ny koniecznej. W tych przedsięwzię ciach decydującą rolę odgrywają kry minalistyka i nauki pokrewne. Aby uz mysłowić sobie wagę zagadnienia, na leży znowu zajrzeć do orzecznictwa sądowego, konfrontując jego treści z warunkami zwłaszcza postrzegania i zapamiętywania przez przesłuchiwa nego szczegółów sceny, w której „ktoś” działa w obronie koniecznej. Przypomnę, że Sąd Najwyższy zaleca - w miarę możliwości - sięganie po wprawdzie skuteczne, ale mniej nie bezpieczne narzędzie w celu odparcia ataku, niezabijanie, jeśli można się ob ronić zadając agresorowi tylko uszko-stycznej dysproporcji dobra chronio nego i poświęconego etc.
konania obrony koniecznej".
Mimo, że art. 22 k.k. nie przewiduje „etyczno-moralnego" kryterium kwa lifikowania obrony koniecznej, prowa dzący śledztwo nie powinien ignoro wać żadnego poglądu SN. Poza spo rem pozostaje okoliczność, że zawsze żelazną wskazówką dla zorientowania się, co w danym przypadku ma być badane wersyjną metodą, będą usta wowe znamiona czynu. Gdy zatem W.
to widoczne i nieodzowne. ronnych, jak i ich brakiem nie wolno się Podobne konkluzje wyprowadzam z nadmiernie ekscytować. Żadna z tych własnej działalności zawodowej, acz
w badaniu konkretnie obrony koniecz nej dość skromnej. Z ciekawszych in cydentów streszczę jeden. Oto Ry szard F. w miejscowości K. powiado mił milicję, że został ugodzony nożem w klatkę piersiową przez potężnie zbu dowanego mężczyznę, wskutek cze go na moment upadł na podłogę. Zda niem biegłego medyka sądowego ra na była powierzchowna, jej kanał prze biegał płytko pod skórą, od miejsca wkłucia w kierunku obojczyka. Oglę dziny ściany, przy której napastnik miał się rzekomo czaić przed zaatako waniem Ryszarda F., praktycznie wy kluczały taką możliwość, ponieważ nie zostały naruszone pyły i pajęczyny po krywające tę ścianę. Ogół dowodów przeczył prawidłowości zawiadomie nia przez F., że został zaatakowany, zraniony itd.
Relacjonowaną do art. 22 k.k, pro blematykę oględzinową uzupełnię uwagą, że sińce na szyi czy rękach,
re nigdy nie tracą swej ostrości. Sedno się w sytuacji uprawniającej go do wy- rzeczy objaśnia E. Locard pisząc: „jeśli
obserwacja śladów będzie przeprowa dzona nawet z największą znajomo ścią zasad naukowych, pozostanie za
wsze martwą literą, dopóki nie ożywi prawda, że ubranie człowieka z wielką jej hipoteza, która zsyntetyzuje i wytłu- dokładnością rejestruje skutki zewnę- maczy wyniki wszelkich spostrzeżeń, trznego oddziaływania. Te przykłado- zaś hipoteza ta tym łatwiej może oka- wo omawiane spostrzeżenia wskazują zać się prawdą, im mocniej opiera się na sens wyróżniania dwóch, faktycz- na znajomości środowiska, przede
nie krzyżujących się płaszczyzn oglę- wszystkim osobnika, przeciw któremu
dżin: kryminalistycznej i medyczno- prowadzone jest dochodzenie14. Dla Wolter pisze, że zamach zaczyna się sądowej. Przy udowadnianiu obrony porządku dodam, ze zarówno
(zdawa-koniecznej w szczególności staje się łoby się) jednoznacznością śladów ob- stwa i kończy się z reguły z chwilą, gdy albo ustało, albo niebezpieczeństwo przemieniło się w naruszenie dobra, że w razie występku z art. 165 § 1 k.k
zamach trwa tak długo, dopóki ofiara
nie odzyska wolności16, to każdy z tych warunków podlega weryfikacji, której początkiem jest przyjęcie odpo wiedniej hipotezy
Należy postępować w myśl general
nej zasady, że wystarczy jakakolwiek wątpliwość co do obrony koniecznej,
aby powstał obowiązek realizowania procedur, mających na celu jej spraw dzenie.
sytuacji nie zwalnia automatycznie od sprawdzania wersji, która nie jest wy kluczona15.
O tym, jakie i kiedy powinno się opracować wersje, decyduje cało kształt posiadanych informacji, intui cja, wyobraźnia, co dla praktyków śledczych nie jest tajemnicą. Pewne odmienności związane z obroną ko nieczną uzasadniają jednak położenie osobnego akcentu na orzecznictwo Sądu Najwyższego i Sądów Apelacyj nych, dotyczące art. 22 k.k. oraz art. 17 ustawy policyjnej, jako na zbiór bodźców dla prokuratora i policjanta do odpowiedniej konfiguracji hipotez w danym postępowaniu. Tutaj trzeba znajomości judykatury, a ponieważ jest ona nadzwyczaj bogata, najlepiej byłoby, gdyby ugruntowała się prakty ka konstruowania śledztwa, a szcze gólnie hipotez samoobrony, z kom pendium wyroków w ręku. Nie sądzę, żeby ten pogląd dawał podstawę do zarzutu przesady, bo spektrum ba- obrażenia dłoniowej, jak i grzbietowej dawczych zagadnień obrony koniecz- strony rąk, obrażenia palców mogą nej jest nie tylko rozległe, ale poniekąd świadczyć o obronie lub chwytaniu na
rzędzia, względnie rąk napastnika13. Obmyślanie hipotez śledczych po winno być kontynuowane dynamicz nie i systematycznie w każdym etapie postępowania. Uważam to za truizm,
więc nie zamierzam szerzej rozwijać nie powinny mieć także względy ety-
tematu. Wszakże niełatwo poprzestać czno-moralne, gdyż mogą one świad- dzenie ciała, niedopuszczanie do dra- na tym zdaniu, bo problematyka wersji czyć o subiektywnym przeświadcze-
SUMMARY
PRZYPISY
Zachodzą przetoliczne pytania, któ
re należy stawiaćsobie podczas prze
słuchiwania i oceniania wyników tej
czynności, o relacje powyższych pro
bierzyobronykoniecznejz jednej stro
ny, a z drugiej - indywidualnych wła
ściwościczłowieka. One sprawiają, że
wkonkretnym położeniu każdy może
sią zachować inaczej, coinnego usły
szećlub zobaczyć,może inaczej rozu mować. Postrzeganie determinują li
czne, często trudne do uchwycenia
czynniki, nawet w okolicznościach
„normalnych”.A przecież gorzej bywa w obliczu grozy utraty zdrowia, nie mówiącjuż o niebezpieczeństwie dla
życia. Przy czym winę trzeba indy widualizować. Wtym esejunie mogę i
nie muszę dawać odpowiedzi na tei inne znaki zapytania. Tego komfortu pozbawionyjest prokurator (policjant), na którym spoczywa obowiązekusta lenia hipotez, podlegających spraw dzeniu, a następnie ocenieniu: „jak by ło”.W tym dziele przestrogą może być
dewiza Cz. Miłosza, że„tensam fakt widziany przez dwóch świadków nie
jest tymsamym", a jednak obaj szcze rze mogą być przekonani o bezbłęd ności swoich (sprzecznych ze sobą) postrzeżeń i ich opisania17.
A otojeszczejedna istotnakwestia
w problematyce obrony koniecznej. W
zakamarkach podświadomości pra wnika tli się coś na kształt anatemy zeznań jednego świadka. Powiada
się: jedyny świadek, żaden świadek
(unustestis - nullustestiś). Oklepana
maksyma nie warta byłaby wzmianki, gdyby nie okoliczność,że obrona ko
nieczna często rozgrywasięw przyto
mności tylko napastnika i napadnięte
go.
Co więcej, niekiedy tylko jeden z nich może dawać świadectwo wyda rzeń. Stąd powinność organu proce
sowego przeprowadzenia szczególnie dokładnych, bez jakichkolwiek uprze
dzeń, przesłuchań świadka (podejrza nego). Jego zeznaniemoże „nie paso wać" do obrazurzeczywistościkreślo
nego innymi dowodami, ale nie może irytować, bo ostatecznejoceny treści opisudokonywanego do protokołu nie wolno odrywać odtego,co dzięki indy
widualnym cechom dany świadek
mógł spostrzec i zachować w pamięci. Inna sprawa touznanie prawdziwości tych lub innych zeznań.
Podsumowując rozważania po
święcone wielorakim aspektom obro nykoniecznej, lepiej niż kiedykolwiek
pojmuję, że w piśmiennictwie facho
wym potrzeba wyrazistszego trakto waniatej insytucji. Wstępnymwymo
giem jest postrzeganie jej jakoczegoś,
co w razie śledztwa o spowodowanie śmierci człowieka nie da siąograni
czyć dobadań triady: a) zabójstwo z
różnymi odcieniami, b) samobójstwo, c) nieszczęśliwy wypadek.Przemyśle
nia związane z ostatnimi, głośnymi sprawami: Elżbiety Borowik (zastrze lenie złodzieja transformatora), zabój stwa Wojtka Króla i Tomka Jaworskie
go etc. skłaniają do systematycznego poszerzania tej triady o hipotezy odno szące się do obrony koniecznej. Także w tym celu, aby tworzyć wokół niej
klimat zachęty do reagowania na
wszelkie przejawy agresji, podnoszą cy ryzyko jej podejmowania dlaprze
stępcy. The article addresses interdiscipli-
narycharacter of self-defence issues. Basing on his extensive experience
while being prosecutor, the Author highlights importance of widely com-
prehended forensic tactics in giving opinion onnecessity of self-defence in agiven case.
1 Olbrycht J.S.: Medycynasądowa w
procesie karnym, PZWL, Warszawa 1964
r„s.137-139,
2vide Gurgul J.: Glosado wyroku Sądu
Apelacyjnego w Krakowie z 20.03.1996 r. sygn. akt II AKa 34/96, zakwalifikowana do
druku w „Prokuratura i Prawo”,
3 Wolter W.: Nauka o przestępstwie, PWN,Warszawa 1973r., s. 164-166,
4 Wolter W.: tamże, s. 172, 175,
5 Kodeks cywilny z komentarzem, Wy
dawnictwoPrawnicze, Warszawa 1989, s. 415, 416,redakcjaJan Winiarz,
6 HanausekT.: Ustawa o Policji. Ko mentarz, Wyd. Kantor Zakamycze, s.c., Kraków1996, s.49-51,
7HanausekT.: tamże,
8 Rzepliński A.: Wyrok Europejskiego TrybunałuPraw Człowiekaw Strasburgu z 27.09.1995 r. Seria A 324, 17/1994/
Z464/545, „Prokuraturai Prawo"1996,nr 6,
s. 121, 122,
9 Rzepliński A.: Wyrok Europejskiego
Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu z 27.09.1995 r., sygn. 324, 17/1994/545,
Prokuratura i Prawo 1996 r„ nr9, s. 137,
10Rzepliński A.: Wyrok...,Prokuratura i Prawo 1996 r., nr 6 s. 124,
11 Gurgul J.: tamże i cytowane w tej glosie źródła,
12 Olbrycht J.S.:tamże,s.137-140, 13Grzywo-Dąbrowski W.:Podręcznik medycynysądowej,Wyd.LekarskiInstytut
Naukowo-Wydawniczy, Warszawa1948r.,
s. 450, 462; Raszeja S., Nasiłowski W.,
Markiewicz J.: Medycyna sądowa, PZWL,
Warszawa 1990r., s. 99,
14 LocardE.: Dochodzenie przestępstw według metod naukowych, Łódź 1937r.,s. 217,
15 Wojtasik J.: Wersje kryminalistyczne podstawą planowania postępowania kar nego, Studia Kryminologiczne, Kryminali stycznei Penitencjarne,t. 14, Warszawa 1984r., s. 155-171 icytowana tam litera
tura,
16 Wolter W.: tamże, s. 166,
17 Miłosz Cz.: AbecadłoMiłosza, „Tygo