• Nie Znaleziono Wyników

"Historia katolicyzmu społecznego w Polsce, 1832-1939", Warszawa 1981 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Historia katolicyzmu społecznego w Polsce, 1832-1939", Warszawa 1981 : [recenzja]"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Osuchowski, Janusz

"Historia katolicyzmu społecznego w

Polsce, 1832-1939", Warszawa 1981 :

[recenzja]

Przegląd Historyczny 74/4, 788-796

1983

Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl,

gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych

i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie

w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego,

powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego

i kulturalnego.

Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki

wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach

dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.

(2)

788 R E C E N Z J E

badań dotyczących zagadnienia odmiennego — przem ian stru k tu r społecznych. Tak więc Ireneusz I h n a t o w i c z pisał o urzędnikach autonomicznej Galicji; wyko­ rzystując przede wszystkim źródła masowe (urzędowe spisy pracowników admi­ nistracji) analizow ał społeczne um iejscowienie tej grupy i jej w ew nętrzną ewo­ lucję s. Z innej nieco strony zbliżał się do problemów historii adm inistracji Witold K u l a , zastanaw iając się n ad społecznym obliczem władzy w K sięstw ie W arszaw­ skim i K rólestw ie Polskim (okres do pow stania styczniowego) 4.

Nadszedł, jak się w ydaje, czas, aby zebrać dotychczasowy, rozproszony doro­ bek, następnie zaś spróbować rozwinąć szerzej badania dziejów administracji. Propozycje Thuilliera i T ularda mogą okazać się przydatne przy wyborze kierunku

pracy. v

Tomasz K izw alter

Historia katolicyzm u społecznego w Polsce, 1832—1939, Ośrodek

Dokum entacji i Studiów Społecznych, W arszawa 1981, s. 720. C h a r a k t e r y s t y k a o g ó l n a

Praca je st dziełem zbiorowym autorstw a kom petentnych przedstaw icieli kato­ lickiej nauki społecznej. Największy udział w om awianym przedsięwzięciu wydaw­ niczym m iał prof. Czesław S t r z e s z e w s k i . Pozostali autorzy to: Ryszard B e n d e r . K onstanty T u r o w s k i , ks. Mar i an B a n a s z a k , ks. Józef M a j k a , ks. Witold Z d a n i e w i c z, ks. Ryszard H e r m a n o w i c z ; całość wieńczy pogło­ wiem Prezes Polskiego Związku Katolicko-Społecznego Janusz Z a b ł o c k i .

Autorzy podjęli się ambitnego zadania, o czym świadczy ogromny zakres te­ matyczny dzieła. Część I dotyczy początków chrześcijańskiej myśli i działalności społecznej na ziemiach polskich do roku 1918. W jej ram ach rozdział pierwszy omawia okres międzypowstaniowy dla całości ziem polskich. Następne rozdziały opisują lata 1865—1918 w poszczególnych zaborach: pruskim , austriackim i rosyj­ skim. Główny ciężar tru d u autorskiego położony został na część II, poświęconą dwudziestoleciu 1918—1939. T em aty poszczególnych rozdziałów tej części pracy to: rozwój chrześcijańskiej myśli społecznej w niepodległej Polsce; nau k a społeczna Kościoła w polskich czasopismach katolickich; katolickie organizacje młodzieżowe; katolickie organizacje inteligencji; ośrodki katolickiej myśli społecznej; Akcja K atolicka; chrześcijańskie stronnictw a polityczne, chrześcijański ruch zawodowy i inne organizacje robotnicze; chrześcijańska myśl i ruch charytatyw ny; katolickie szkolenie społeczne; nauczanie społeczne polskiej hierarchii kościelnej; w pływ ency­ klik społecznych na myśl i działalność społeczną w Polsce; w pływ ikatolickiej myśli i działalności społecznej na życie społeczne Polski.

Przyjm ując za podstawę dotychczasowe osiągnięcia w badaniach nad katoli­ cyzmem społecznym Polski autorzy dokonali pionierskiego tru d u „przetarcia szer­ szych szlaków”, proponując skonkretyzow any program dalszych prac b a d a w c z y c h

w tej dziedzinie. Kompleksowość ujęcia problem u pozwoliła widzieć katolicyzm społeczny jako jeden wew nętrznie ( spójny system myśli i działania a jednocześnie dostrzegać jego wielotematypzne zróżnicowanie. Praca zawiera ogromną ilość

infor-3 I. I h n a t o w i c z , Urzędnicy galicyjscy w dobie autonomii, [w:] Społeczeń­

stwo polskie X V III i X I X wieku. Studia o uw arstw ieniu i ruchliwości społeczne}·

pod red. J. L e s k i e w i c z o w e j , t. VI, W arszawa 1974, s. 205—240.

4 W. K u l a , Udział we w ładzy, [w:] Przem iany społeczne w K rólestw ie Pol~

skim 1815—1864, praca zespołowa pod kierunkiem W. K u l i i J. L e s k i e w i '

(3)

iiiaeji i ocen na tem at faktów, zdarzeń oraz — co najw ażniejsze — osób, k tóre program katolicyzm u społecznego tworzyły i realizowały. W artość opracowania podnoszą szczegółowe indeksy: nazwisk oraz instytucji i czasopism. Zabrakło jednakże zbiorczego zestaw u wykorzystanej w pracy literatu ry , k tó rą odnajdujem y jedynie w bieżących przypisach do tekstu.

P o j ę c i e k a t o l i c y z m u s p o ł e c z n e g o

C entralnym problem em książki, w ym agającym ustosunkow ania się jest samo rozumienie katolicyzm u społecznego, co, w ydaje się, nie zostało przedstaw ione dostatecznie precyzyjnie i jednoznacznie. Autorzy rozum ieją zjawisko to nader szeroko, kom ponując je niejako z dwóch członów: katolickiej nauki społecznej i katolickiej (chrześcijańskiej) działalności społecznej. Dzięki konsekw entnem u roz­ minięciu tych dwóch nurtów tem atycznych otrzym ujem y w pracy w m iarę pełny, całościowy obraz „katolicyzmu społecznego” nie tylko w w arstw ie doktryny ale również jej zastosowania. Przy takim ujęciu katolicyzm społeczny staje się zja­ wiskiem wszechogarniającym , którego ram y są trudne do ustalenia. Obejmować miał wszystko to, co nie jest w ścisłym rozum ieniu działalnością duszpasterską, liturgiczną, sakram entalną, choć i w tej sferze głoszenie „Słowa Bożego” i ew ange­ lizacja św iata są też wdrażaniem zasad w iary we wszystkie dziedziny życia spo­ łecznego.

Takie szerokie ujęcie katolicyzmu społecznego reprezentuje w przedm owie p ry ­ mas S tefan W y s z y ń s k i twierdząc, że „dzieje katolicyzmu społecznego są tak dawne jak dawna jest teologia o człowieku, o jego zbawieniu i uświęceniu. Często w studiach historycznych popełniany jest błąd co do początków katolickiej nauki społecznej. Tymczasem jej źródło znajduje się w praw ie przyrodzonym i w E w an­ gelii” (s. 8). „Nie w ystarczy więc opieranie w ykładu katolickiej nauki społecznej tylko na kom entarzu do społecznych encyklik papieskich” *.

O ficjalne dokum enty Kościoła można niew ątpliw ie uznać jako źródła, bądź komentarze tzw. doktryny w iary, inspirującej w ostatniej instancji „katolicyzm społeczny”, lecz nie sposób traktow ać ich jako części składowej katolickiej nauki społecznej. Różne są przecież systemy relacji między doktryną a zm ieniającą się rzeczywistością społeczną. Przyjm ując naw et p u n k t widzenia, że doktryna w iary jest niezmienna, nie można tego powiedzieć o tej w arstw ie doktryny, k tóra na przestrzeni w ieków pozostawała w ścisłym związku z rzeczywistością społeczno­ -polityczną i m usiała dostosować do niej swój kształt. Tym mniej dotyczy to chrześcijańskiej działalności społecznej, k tóra w ciągu wieków w yrażała, bądź była w ypadkow ą różnych relacji na linii społeczeństwo—państwo—Kościół i w y­ nikających z nich ram dla działalności pozakonfesyjnej Kościoła. To praw da, że działalność charytatyw na czy katechetyczna Kościoła jest jakby ponadczasowa і'I niezmienna. Ale przecież typowy dla średniowiecznej Europy postulat supre­ macji władzy Kościoła nad władzą państw a rodził takie zjaw iska jak decydowanie

Kościoła o modelu ustroju państwowego i pow oływaniu władców świeckich, jak Współuczestnictwo Kościoła we władzy politycznej, jak wyręczanie państw a w rea- Hfcacji licznych jego funkcji (np. wychowanie, oświata, nauka, kultura, czynności $anu cywilnego), a naw et pełnienie funkcji sądowniczych i dostarczanie w m

a-1 Myśl St. W y s z y ń s k i e g o zaw arta w jego pracy, Przem iany m oralno-re­

ligijne pod w pływ em bezrobocia, Włocławek 1937, cyt. za K atolicyzm społeczny,

$ 281.

(4)

790 R E C E N Z J E

jestacie praw a bożego kandydatów na stosy inkwizycji. Czy to rów nież zaliczyť należy do katolicyzmu społecznego, czy raczej do program owego katolicyzmu państwowego operującego w społeczeństwie chrześcijańskim ? „Aż do czasów nowo­ żytnych — pisze dzisiejszy teolog — kiedy Kościół rzym ski był instytucją zarówno polityczną ja k religijną stosowane były takie środki wymuszania, jakich używa się w społeczeństwie cywilnym. Kościół katolicki nie rości sobie już praw a do posługiw ania się takim i środkam i - i nie odcinając się w yraźnie od swej przeszłości dał do zrozumienia, że posługując się k aram i fizycznymi i k a rą śmierci, przekro­ czył władzę, którą wierzy, że otrzym ał od Jezusa C hrystusa” *.

Ale zmiana stosunku Kościoła do rzeczywistości ziemskiej nie nastąpiła od razu. W ielkiego przełom u na tej drodze dokonał Leon X III, aczkolwiek już wcześniej istniały po tem u przesłanlki. Autorzy opracowania „Katolicyzm społeczny” słusznie um iejscowili zarówno .doktrynę jak i społeczną działalność Kościoła w warunkach X IX wieku. Cz. Strzeszewski pisze we „Wstępie”: „Nazwą katolicyzm społeczny określany był w X IX wieku chrześcijański ruoh społeczny. Nazwa ta je st o tyle adekw atna, że odróżnia myśl i działalność katolicką o charakterze zamkniętym i elitarnym od szerokiego ruchu otw artego na kontakty z innym i rucham i ideowy­ m i i społecznymi i ukierunkow anego na masy, jakim był od początku katolicyzm społeczny” (s. 13). O kreślenie to sytuuje katolicyzm społeczny w w arunkach grun­ tow nie zmodernizowanego modelu stosunków Kościoła ze światem. Nie w ydaje się zatem słuszne używanie form uły „katolicyzm społeczny” wtedy, gdy ma on w rze­ czywistości postać „katolicyzmu państwowego” zarówno w sferze udziału w ideo­ logii państw ow ej jak i w instytucjonalno-praw nych a nie społeczno-moralnych for­ mach działania Kościoła. Oczywiście zarówno „myśl społeczna” jak i „działalność społeczna” zaw iera elem enty polityczne oraz państw ow o-instytucjonalne, ponieważ wszędzie gdziekolwiek człowiek wespół z innym i myśli i działa, czyni to w w ym ia­ rze społecznym, którego cząstką jest również polityka. Ale chyba nie o tym chcieli przede wszystkim pisać autorzy omawianego dzieła.

Na gruncie Polski H. Bender doszukuje się pragenezy czy tradycji katolickie myśli społecznej w X VII a naw et XVI wieku, ale właściwy tem at wiąże z dziele) Leona X III (s. 25—26). Wobec znacznego opóźnienia recepcji „Rerum Novarurr na terenie poszczególnych zaborów, autorzy opracowania skłaniają się do przyję­ cia roku 1901 jak o początku katolickiej nauki społecznej w naszym k raju ; „posta w ili sobie jednak zadanie sięgnąć głębiej w dzieje naszego narodu w poszukiwanii pierw iastków myśli i czynu społecznego chrześcijańskiego idąc za wzorem badar Je an B aptiste D u r o s e l l e ’ a we Francji. A utor ten przyjął za datę wyjściową rok 1822. Dla Polski odpowiedniejszą datą w ydaw ał się rok 1832, po upadku powstania listopadowego. Je st to bowiem okres ogromnego rozkw itu idei społecznych, przede w szystkim na em igracji, co nie pozostaje bez w pływ u na działalność społeczną w k ra ju ” (s. 16). Nie będziemy się spierać o daty czy cezury; istotne je st to, że prz' każdej propozycji badawczej będzie to spór o ocenę zjawisk w ram ach epoki nc w ożytnej. ,

To postaw ienie spraw y nie w yjaśnia jeszcze wszystkiego. Jeśli osią badań nad om aw ianą problem atyką w Polsce ma być encyklika „Rerum N ovarum ” (s. 25, 61, 94) to przedm iot zainteresow ania wypadałoby zawęzić do tzw. „kw estii robotniczej”, czy „kw estii socjalnej”, a przecież tem atyka pracy jest znacznie szersza. Powstają pytania na tem at zakresu pojęciowego tych kw estii w stosunku do katolicyzmu społecznego jako wiodącego tem atu. Autorzy jednoznacznej odpowiedzi nie udzie­ lają, nie staw iają kropki nad „i”; świadczy to o znacznym zróżnicowaniu poglą­ dów. Dzięki tem u lektura pracy inspiruje do dalszych przem yśleń tej kwestii.

(5)

M e t o d a k r y t y k i p r z e s z ł o ś c i

Analizując ogromny m ateriał źródłowy autorzy sta ra ją się dać obraz możliwie obiektywny, feru ją sądy wyważone i powściągliwe bez emocjonalnego zaangażowa­ nia. Ale przy znacznej szczegółowości przekazu czytelnik nie otrzym uje w m iarę pełnej i w ielowym iarowej oceny badanych problemów, mimo że kierunek dociekań m usiał być, rzecz zrozumiała, zdeterm inow any katolickim punktem widzenia. Ale p unkty widzenia lat 80-tych X X w ieku oraz lat 1832—1939 powinny by się różnić od siebie.

Nie można nie uwzględniać dzieła Soboru W atykańskiego II i wniosków jakie zeń w ypływ ają dla oceny daw nej, chyba już przestarzałej, form acji katolicyzmu społecznego. Były w tej form acji w ydarzenia, zjaw iska i osoby zasługujące na n a j­ wyższe uznanie, ale były również takie, od których współczesny Kościół n ajch ęt­ niej się odżegnywa. Obraz przedstaw iony przez autorów jest wygładzony i w yretu- szowany, nie uwzględnia kontrow ersyjności ocen wielu opisywanych problemów. Są w pracy w zm ianki na tem at katolickiego konserwatyzm u, czy klerykalizm u, opowiadania' się za prawicą, a przeciwko socjalizmowi i in., ale bardziej drażliw e kw estie są pom ijane lub ledwie m arkow ane. Tak jakby chodziło o ukazanie tych tylko dziedzin katolicyzm u społecznego, które nie w ym agają k rytyki z pozycji dnia dzisiejszego a zatem służyć mogą należytej ocenie m iejsca Kościoła w przebudowie społecznej i gospodarczej k raju . Poza korzyściam i poznawczymi praca ma bowiem przynieść skutki wychowawcze na dziś i na ju tro (s. 648). W podanej w ersji k atoli­ cyzm społeczny w swej w arstw ie doktrynalnej i w sferze działania ma właściwie same strony dodatnie. Stwierdzone niedom agania i porażki sprow adzają się głównie do niezupełnego opanowania przez Kościół wszystkich sfer życia społecznego i pu­ blicznego. Do takich porażek należeć m iał np. wzrost ruchu laickiego i „bezbożni­ ctw a” naw et na terenie harcerstw a (s. 626). Sform ułow ania takie budzą sprzeciw w epoce postconcilium.

Wiąże się z tym om ijanie kw estii trudnych i dyskusyjnych. To praw da, że pos­ tać ks. St. Stojałowskiego w ym aga wciąż jeszcze gruntow nej monografii, ale bliż­ szemu poznaniu tej postaci mogłoby pomóc sięgnięcie również do dorobku świeckich histo ry k ó w 3. Bardzo niew iele i tylko mimochodem piszą autorzy o osobistym d ra ­ macie tego radykalnego 'księdza, związanym z narażeniem się hierarchii kościelnej; był dw ukrotnie zasuspendowany i obłożony iklątwą, co spowodowało daleko idące ujem ne skutki społeczne w jego działalności n a terenie ruchu ludowego. Listy pasterskie biskupów zabraniające w iernym czytania publikacji ks. Stojałowskiego stw arzały wokół niego atm osferę potępienia i izolacji. W ten sposób rozpraw iał się Kościół z radykalnym ruchem ludowym. O spraw ach tych m am y w książce tylko nieliczne wzmianki. Pow staje niepraw dziw y obraz omawianej kwestii: ks. Stoja- łowski poddany został sankcjom kościelnym przecież nie za zasługi dla katolicyz­ m u społecznego. Tymczasem książka głosi jak w ielką (rolę odegrał Kościół „w w y­ pracow aniu dróg postępu społecznego, gospodarczego i kulturalnego — —. Liczne szeregi duchowieństwa i działaczy świeckich z takim i postaciam i ja k księża Sto- jałow ski — — na czele potrafiły w yrw ać społeczeństwo galicyjskie z letargu i pchnąć Galicję na nowe tory” (s. 198). Jest to praw idłow a ocena wspom nianego księdza, ale ówczesna hierarchia kościelna nie podzieliłaby tej opinii. Autorzy nie poddają najm niejszej krytyce ówczesnej działalności Kościoła, k tó ry w rzeczy sam ej przeciw staw iał się w prow adzeniu społeczeństwa G alicji na drogę postępu nie widząc w tym nic dobrego an i dla siebie, ani dla klas posiadających.

Inny przykład: z najw iększym uznaniem piszą autorzy o ks. K azim ierzu L uto­ sławskim , w ybitnym działaczu endeckim i zasłużonym duszpasterzu (s. 251, 464, 626).

R E C E N Z J E 7 9 1

(6)

792 R E C E N Z J E

Ale duchownego tego można także oceniać inaczej — czytając stenogram y jego wystąpień poselsikdch lub jego „Teologię” (W arszawa 1918 t. III, s. 35), gdzie zna­ leźć można następujący passus: „W stosunku do heretyków, którzy błąd swój z uporem utrzym ują i ze szkodą innych dusz, w brew wyjaśnieniom Kościoła go szerzą —. sprawiedliwość w ym agałaby najsurow szych kar; ich grzech jest taką winą, k tóra zasługuje nie tylko na wyłączenie z obcowania wiernych przez w yklę­ cie, ale i na takie osądzenie, jak inne zbrodnie przeciw bliźniem u i przeciw po­ rządkowi publicznemu: bo większą zbrodnią je st zatruw anie źródeł w iary i n ara ż a ­ nie dusz ludzkich na chorobę i śmierć duszy aniżeli zatruw anie studni”. To ró w ­ nież je st przejaw katolicyzm u społecznego.

Odtworzony przez autorów polski katolicyzm społeczny takich poglądów ani postaw jednak nie ujaw nia. Co praw da kró tk i podrozdział zatytułow any przew rot­ nie „Tolerancja” (s. 601—602) przytacza znane i głośne fak ty nietolerancji k ato ­ licyzmu wobec zwłaszcza Żydów (ks. Trzeciak), ale jednocześnie usiłuje z w ielkim trudem odnaleźć przejaw y katolicyzm u „otw artego”. Pow staje pozór jakby równo­ rzędnego, w jednakow ej skali i natężeniu występow ania „biegunów tolerancja i nie­ tolerancji, zacofania i otw arcia n a nowe p rą d y ” ts. 602). Tymczasem ogrom na i by­ najm niej nie m arksistow ska literatu ra ukazuje, że najbardziej znam ienną cechą katolicyzm u międzywojennego dwudziestolecia był zupełny brak tolerancji i dąże­ nie do zmonopolizowania przez Kościół wszelkich przejaw ów myśli i życia ducho­ wego społeczeństwa. Nie poświęcają więc autorzy uwagi zasadzie wolności sum ie­ nia i wyznania, zagw arantow nej w K onstytucjach z 1921 i 1935 x. W obranie tej zasady występow ały tworzone z trudem , w niesprzyjającym klim acie liczne orga­ nizacje społeczne, a także przedstaw iciele czołówki intelektualnej k raju . Autorzy w ydają się doceniać zjawisko antyklerykalizm u, szkoda jednakże, że praw ie nie nazyw ają po im ieniu jego rzeczników: poza Florianem Znanieckim należałoby przy­ toczyć przynajm niej takie nazwiska jak: Tadeusz K otarbiński, Ja n Baudouin de Courtenay, Tadeusz Boy-Żeleński czy H enryk Ułaszyn. Je st przecież oczywiste, że polska w ersja katolicyzmu społecznego n ie m iała aprobaty pewnej części spo­ łeczeństwa. Trudno zatem zgodzić się z opinią, że „tolerancja i nietolerancja, posta­ wa otw arta i zam knięta oznaczają w' istocie różne tylko metody reak cji środowiska katolickiego n a działalność licznych i potężnych ośrodków antyreligijnych i an ty ­ kościelnych” (s. 602). Bliższa praw dy w ydaje się odw rotna teza, że pow staw anie ośrodków antyreligijnych i antykościelnych stanow iło reakcję obronną coraz licz­ niejszych kręgów na monopol i przym us wyznaniowo-kościelny w życiu społecz­ nym. Społeczeństwo było nadal religijne, ale stopniowo religijność ta, aczkolwiek wciąż licząca się w życiu publicznym, przestaw ała być wyłącznym wyznacznikiem kształtow ania stru k tu r życia publicznego. Społeczeństwo polskie staw ało się coraz bandziej podatne na świeckie koncepcje urządzania życia społecznego d państw o­ wego a dyferencjacja poglądów w tej m aterii nie mogła sprzyjać kształtow aniu się jednolitego katolickiego modelu ideologii politycznej, wokół której mobilizowałby się obóz katolicki. Stąd nieudane przez cały okres II Rzeczypospolitej próby utwo­ rzenia jednolitego' stronnictw a katolickiego, o czym piiszą autorzy a dającym się w yraźnie zaobserwować żalem (s. 478—479).

K a t o l i c y z m s p o ł e c z n y c z y k a t o l i c y z m p o l i t y c z n y ? Jednym z centralnych zagadnień recenzowanej pracy je st stosunek Kościoła do polityki. Jeżeli głównym punktem odniesienia albo punktem docelowym doktryny i działalności katolickiej je st „państw o chrześcijańskie”, czy „państw o katolickie” oraz taki system urządzeń politycznych i wzorzec społeczno-ustrojowy, które w yni­

(7)

kają bezpośrednio z „chrześcijańskich zasad m oralnych” w ydaje się oczywiste, że sfera m oralności staje się już właściwie sferą polityki. Co więcej — ukształtow any w ten sposób model s tru k tu r politycznych jest niepodważalny, bo ma umocowanie w czynnikach nadprzyrodzonych, a jednocześnie jest przeciw staw ny świeckiej kon­ cepcji państw a. Można wyrazić zawód, że autorzy nie odcięli się od tych politycz­ nych koncepcji i aspiracji, które są już dziś przestarzałe. To nieprzystosowanie tradycyjnej form acji katolicyzmu społecznego do farm acji posoborowej stara się uzupełnić w „Posłowiu” Janusz Zabłocki dochodząc do słusznych konkluzji, że „wie­ le problemów, wokół których ogniskowały się przed w ojną poszukiwania myślowe i praktyczne działania katolików, w dzisiejszej rzeczywistości polskiej należy już do przeszłości” (s. 646). Są to węzłowe dziedziny ekonomiki społecznej, ideologii i polityki, ch arak te ru państw a i ustroju, a także miejsca religii i Kościoła w ży­ ciu społeczeństwa (s. 647).

Odmiennego potraktow ania wymaga okres Polski rozbiorowej, kiedy to wobec braku legalnych struiktur politycznych Kościół i duchowieństwo pełniły ważne funk­ cje patriotyczne i narodowe, zaś· ich w pływ w dziele utrw alania polskości nie ule­ ga wątpliwości. P raca zaw iera wiele interesującego m ateriału na ten tem at, a tak spopularyzowany ostatnio ks. P iotr W awrzyniak oceniony został jako faktyczny przywódca polityczny całego zaboru pruskiego (s. 87). Bardziej jednak widocznym przejaw em zaangażowania Kościoła w politykę jest udział duchowieństwa w dzia­ łalności politycznej także po odzyskaniu niepodległości, jakkolw iek wówczas ta patriotyczno-niepodległościowa m otyw acja aktyw ności Kościoła straciła już rację bytu. Stopniowo, jak pisze Cz. Strzeszewski, obserw uje się zjawisko zm niejszania się w kolejnych parlam entach polskich reprezentacji stronnictw chrześcijańskich; „w jeszcze silniejszej proporcji maleje w nich udział przedstaw icieli duchowień­ stw a ---pew ne zmniejszenie się liczby księży w Sejm ie i Senacie należy uważać za zjawisko norm alne i raczej korzystne. W dojrzew ającym politycznie społeczeń­ stwie polskim mogą oni wrócić do właściwych im zadań duszpasterskich” (s. 475, 476). Ale nie wrócili, bowiem zarówno kapłani jak i świeccy działacze katoliccy znaleźli dla swej działalności m iejsce w innych stru k tu rach ówczesnego systemu politycznego.

W ipTaktyce więc w ytw orzyła się dziwna, wewnętrznie sprzeczna, sytuacja. Z jednej strony Kościół ustam i swoich m iarodajnych przedstaw icieü w ielokrotnie podkreślał, że „ze swej n atu ry i posłannictw a stoi poza polityką” (б. 2ЭЗ), że „zada­ niem Kościoła jest szerzenie królestw a Bożego n a ziemi, a środlkiem — nauczanie w iary i m oralności” (s. 318), że „zadaniem Kościoła je st stać ponad wszystkim i stronnic­ tw am i i iść w łasną drogą niezależną i nieść przed zdezorientowanym społeczeń­ stwem światło zasad m oralnych niespożytych, bo z wiecznego tryskających źródła” (s. 319). Z drugiej natom iast strony tw ierdzi się, że „istnieje polityka katolicka w dziedzinie m oralnych i religijnych zasad współżycia społecznego oraz w dziedzi­ nie zarządu państw em i tw orzenia stronnictw , o ile jedno i drugie m usi być pod­ dane przepisom m oralności i zasadom religii” (s. 317); także „Kościół nie przekracza swych kom petencji, gdy naucza podstaw państwowego współżycia i m oralnych za­ sad rządzenia państwem . Nauczanie o państw ie chrześcijańskim jest to praw o i obo­ wiązek Kościoła, a zarzut o w trącanie się do polityki jest wybiegiem ” (s. 318). Twierdzenia teoretyczne sk łan iają raczej do sądu o dystansow aniu się Kościoła od polityki, natom iast p rak ty k a katolicyzm u społecznego omawianego dwudziestolecia ukazuje szerokie zaangażow anie się Kościoła także w życie polityczne, choć nie na podstaw ie „politycznej”, ale „m oralno-religijnej” motywacji. A utorzy na ogół rze­ telnie opisują tę praktykę unikając jednak bardziej skonkretyzowanych uogólnień. Weźmy kluczowy dla omawianego okresu problem obowiązujących wówczas K onstytucji. Już nazajutrz po uchw aleniu K onstytucji 1921 r. rozpoczął się na nią

(8)

'|Р4 R E C E N Z J E

frontalny atak tych kół prawicy, które zarzucały jej zbyt liberalno-dem okratyczny c h a ra k ter. W efekcie doprowadziło to poprzez rok 1926 do systemu autorytarnego uwieńczonego K onstytucją 1935 r. Jest znamienne, że w tę antykonstytucyjną akcję włączył się aktyw nie Kościół. W yrażał opinię, że „Podstawy füloœoficane i prawne,

г jakich wyrosły dotyczące Kościoła arty k u ły K onstytucji marcowej są obce chrześ­

cijańskiem u duchowi — — tchną religijnym agnostycyzmem i indyferentyzm em ” Pełniejsze uwzględnienie swych postulatów uzyskał Kościół w konkordacie 1925 r., który był przede w szystkim jego wielkim sukcesem, a nie niezw ykłym sukcesem politycznym P o lsk i5, ja k tw ierdzą autorzy pracy (s. 631). Ale główne postulaty Kościoła, m.in. zapewnienie religii rzym skokatolickiej rangi religii państwowej, w prow adzenie państw owej szkoły wyznaniowej ·, nie zostały uwzględnione również w K onstytucji z 1935 r., a naw et nastąpiło w niej uszczuplenie motywu religijnego (brak sakralnej inwokacji, usunięcie art. 102 dawnej K onstytucji marcowej, w prow a­ dzenie w śród przepisów dekalogu w a rt. 5 dodatkowej zasady wolności sumienia); stąd niezadowolenie kół katolickich z now ej k o n sty tu cji7. Autorzy opracowania, w ydaje się, nie dostrzegają znacznej różnicy między jej ostatecznym tekstem a wcześniejszymi projektam i rządowymi (s. 325—326, 471—472). Takie selektyw ne podejście do m ateriału źródłowego doprowadza autorów do budzącego zastrzeże­ nia w niosku o korzystnych dla katolicyzmu religijnych postanowieniach w p ro jek ­ cie nowej konstytucji autorstw a lewicy (PPS i PSL-Wyzwolenie) (s. 472, 593). Tak może i w ynika ze źródła katolickiego („Rewizja K onstytucji marcowej i postulaty katolickie”, Lublin 1930), ale z bardziej m iarodajnego źródła urzędowego można się dowiedzieć, że lewica domagała się czegoś wręcz przeciwnego, a mianowicie: a) pełnego rów noupraw nienia wyznań bez w yróżniania Kościoła katolickiego, b) za­ bezpieczenia praw a do ndeujawniania swoich przekonań religijnych, c) zakazu zm u­ szania do re lig ijn e j. form y przysięgi, d) zakazu obciążania państw a i publicznych związków samorządowych w ydatkam i na cele wyznaniowe, e) niezależność nauki od jakiejkolw iek kontroli związków wyznaniowych i zniesienia obowiązku nauki religii w szkołach8. W świetle tego teza autorów jakoby „naw et socjalizm głosił teizm w konstytucji” (s. 628) polega chyba n a nieporozumieniu.

Było więc swoistym paradoksem , że zabiegi Kościoła o napraw ę K onstytucji m arcowej nie przyniosły mu w nowej ustaw ie zasadniczej korzyści pomimo to, iż Kościół obiektyw nie przyczynił się do wzmocnienia prawicowego bloku rządzą­ cego i przeforsow ania antydem okratycznej K onstytucji kwietniowej.

4 J. U r b a n, Po w arszaw skim zjeździe, „Przegląd Powszechny”, październik 1921 r.,'s. 2—20. Mowa tu o obradującym 6—8 września 1921 w W arszawie Ogólno­ polskim Zjeździe Katolickim poświęconym aspiracjom i postulatom Kościoła w ży­ ciu publicznym i krytyce w tym kontekście K onstytucji 1921 r.

5 Problem ten jest w nauce szczegółowo opracowany i reprezentuje różne opi­ nie; powołanie się jedynie na ocenę W. A b r a h a m a powoduje ujaw nienie tylkc części prawdy.

* Zob. Uwagi Episkopatu Polski w przedmiocie zm iany K onstytucji, z 21.04.1921·,

A nkieta konstytucyjna Sejm u RP, część I — 1931, s. 15—18.

7 Potw ierdza to m iarodajna literatu ra: Z. C h o r o m a ń s k i , Religia a ko n sty­

tucja, „K urier W arszaw ski” z 31 stycznia 1934 (wyd. wieczorne); P. K a ł w a , K oś­ ciół i spraw y religijne w now ej k o n stytu cji polskiej, tw :] Kościół, L ublin 1936,

s. 209—210, 221—223; J. P a w e l s k i, K atolicyzm — religią państwową w Polsce, „Przegląd P o w szech n y z 1937 -r., I kw., s. 78—82; A. B u c z k o , Nowa konstytucja

Rzeczypospolitej, „Przegląd K atolicki” n r 21 z 1935 r., s. 346, 347. Zob. także prze­

mówienie posła Chrześcijańskiej D em okracji W. B itnera w Komisji Konstytucyjnej Sejmu 11 stycznia 1934, C hrystus czy Cezar?, W arszawa 1934, s. 3—30.

8 Zob. W niosek ZPPS, K lubu Parłam. PSL „W yzwolenie” i K lubu Pari. S tron­

nictwa Chłopskiego w sprawie zm iany niektórych postanowień U stawy K o n stytu cyj­ nej w trybie przew idzianym dla jej rew izji, 4 m arca 1929, druk sejmowy n r 555

(9)

t katolickich wokół popierania korzystnych lub torpedow ania niewygodnych „dla ^katolickiego społeczeństwa” aktów praw nych. Niebywałe rozm iary przybrała akcja przeciw staw ienia się reform ie praw a małżeńskiego· według projektu kom isji kody­ fikacyjnej. Autorzy w ypow iadają się na ten tem at niew ielkim i jedynie w zm iankam i (s. 439, 563, 603, 630, 631), nie dostrzegając zapewne powodu do chw ały w dziedzi- |nie, k tóra w ym aga dziś innej optyki, niezależnie od niezmiennych zasad kato­

licyzmu w tej m aterii. W ogólnym bilansie sukcesów autorzy odnotowują u trzym a­ c i e „stosunkowo korzystnej ustaw y m ałżeńskiej” (s. 631). Pytanie, jak ą ustaw ę m ają K ia myśli? Z punktu widzenia zasad religii chrześcijańskiej najbardziej korzystne «w ydaw ały się: praw o m ałżeńskie z 1836 r. i Kodeks Cywilny z 1825 r. obowiązujące Itia obszarze b. Kongresówki oraz rosyjski Zwód P raw z 1832 r. (t. X) obowiązujący ■we wschodniej części byłego zaboru rosyjskiego. Wszakże zaciekła obrona starych fcíIX -w iecznych ustaw carskich w nowym polskim państw ie nie znajdow ała racjonal- Tnego uzasadnienia.

І ~

• N i e k t ó r e i n n e z a g a d n i e n i a

1. Wywód Cz. Strzeszewskiego (s. 628—629) może sugerować, że odbudowa odro- Vjdzonej w 1918 r. państwowości daw ała się realizować (do wyboru) według dwóch ( r ó w n o r z ę d n y c h koncepcji: pierwszej reprezentow anej przez o. Jacka Woro-

nieckiego i drugiej — przez ks. Jan a Rostworowskiego. W rzeczywistości koncepcja pierw sza nie m iała więcej zwolenników a poglądy jej rzecznika były praw ie od­ osobnione. N atom iast koncepcja druga, jak w ynika to z licznych k a rt omawianego dzieła, stanow iła jedno z głównych założeń program owych katolicyzm u społecz­ nego. Aktywnie i m iarodajnie w ypowiadali się na jej tem at J. U rban i J. Brze­ ziński nie mówiąc już o jednoznacznym stanow isku hierarchii kościelnej. Koncepcja ks. J. Rostworowskiego nie została w praw dzie zrealizowana w pełni, ale osiągnięty kompromis bliższy był jego ciasnej wizji „państw a katolickiego, czy przynajm niej katolicyzm u jak o religii panującej” (s. 628).

2. W brew opinii autorów nie było w międzywojennej Polsce państwowego szkolnictw a wyznaniowego. Są na ten tem at w książce sprzeczne sform ułowania: „po zaborcach Polska odziedziczyła szkolnictwo wyznaniowe państwowe lub sam o­ rządow e — — ten stan rzeczy przetrw a do końca dwudziestolecia m iędzyw ojen­ nego — — społeczeństwo katolickie powszechnie domaga się szkoły państwowej, w y z n a n io w e j---zachowując w całej pełni postulat katolickiego szkolnictwa p ań­ stwowego” (s. 604, 605, 631). Kościół oficjalnie domagał się w prow adzenia szkol­ nictw a wyiananiowego (m. in. w „Ankieaie konstytucyjnej Sejm u” z 1931 r.) szczegól­ nie w okresie nasilania się prapagandy tzw. wychow ania państwowego. Po uchw ale­ niu K onstytucji kwietniow ej przedstaw iciele Kościoła (np. P. Kałwa) zarzucają jej, że nie wprow adziła szkoły wyznaniowej, pozostawiając nauczanie religii w szko­ łach w stanie, który n ie zabezpiecza interesów Kościoła i jest sprzeczny z jego nauką. W rzeczywistości istniała w Polsce tzw. szkoła sym ultanna, organizowana przez państw o nie według kryteriów wyznaniowych i grupująca dzieci oraz m ło­ dzież różnych wyznań. Nie zmienia to faktu, że w pływ katolicyzm u społecznego na szkolnictwo państw ow e był rzeczywiście ogromny.

3. Bogate i pełne treści dzieje katolicyzmu społecznego autorzy opracowania um iejscaw iają w społeczeństwie jakby jednorodnym pod względem wyznaniowym. Książka nie dostrzega pluralizm u religijnego społeczeństwa, który nadaw ał m u cechy mające swe uzasadnienie nie tylko w katolicyzm ie rzymskim. Umyka

(10)

zadn-796 R E C E N Z J E

teresovvaniu autorów, i chyba nieprzypadkowo, mozaika związków wyznaniowych nie rzym skokatolickich (zwłaszcza praw nie nieuznawanych), z któorymi katolicyzm ścierał się nieraz za pomocą środków, których dzisiaj by nie pochwalono. Z tego p u nktu widzenia nie uzyskało właściwej oceny tak bardzo kiedyś nośne hasło ,.Ρο- lak -katolik” (s. 237), które tyle niedobrego uczyniło w dziele integracji zróżnicowa­ nego wyznaniowo społeczeństwa, w niepodległym już państwie.

4. Dla udokum entow ania swych ra cji i poglądów autorzy posłużyli się prawie wyłącznie lite ra tu rą katolicką lub do tej orientacji zbliżoną. Zabrakło w ykorzy­ stania, w odczuwalnym stopniu innej, często pisanej z przeciw staw nych pozycji. P raca nie zaw iera w zasadzie w ątków polemicznych obracając się w kręgu spraw oraz rozwiązań, które zostały raz na zawsze ocenione jako dobre i prawidłowe i nie w ym agają w ery fik acji Jest to w pisaniu pracy naukowej błędne założenie metodologiczne, a widoczna w opracow aniu jednostronność źródłowa odzwierciedla również tendencyjny i w efekcie mało obiektyw ny ch arak ter dociekań badawczych. Zastosowania takiej metody nie należałoby w całości uspraw iedliw iać wiernością zasadom katolickiej doktryny społecznej, jeśli doktrynę tę mam y traktow ać jako dyscyplinę naukową.

5. Mimo dużych starań twórców omawianego dzieła, aby nadać mu właściwą konstrukcję i w ew nętrzną harm onię, nie we wszystkich fragm entach założenie to zostało spełnione do końca. Szczególnie w części II, mającej uikład bardziej proble­ mowy, nie można było uniknąć zazębiania eię i nakładania n a siebie wielu w iodą­ cych zagadnień. Doprowadziło to do znacznego rozbicia i rozdrobnienia proble­ mów omawianych w rozm aitych kontekstach. P rzy takiej metodzie spotkać też można liczne powtórzenia. O Akcji Katolickiej mówi się przy różnych okazjach dużo wcześniej (np. od s. 345), zanim przechodzi się do jej osobnego i specjalnego omówienia (s. 419). Jeśliby tekst traktow ać w sposób encyklopedyczno-hasłowy można by zgodnie z potrzebą sięgać do odpowiednich rozdziałów (haseł) i szukać tam żądanej inform acji. Skoro jednak ch a ra k te r dzieła skłania raczej do czytania z zachowaniem wymogów chronologii i logicznego w ynikania jednych zagadnień z innych, liczne fragm enty zaw ierające m in . w zm ianki o Akcji K atolickiej nie są w pełni zrozumiałe bez odniesienia się do dalszych partii. Podobnie ma się rzecz z problem atyką chrześcijańskich stronnictw politycznych, o których mowa głównie na dalszych k artach opracowania (s. 455), podczas gdy już dużo wcześniej znajdu­ jem y wiele porozrzucanych inform acji na ich tem at.

B rak globalnego ujęcia niektórych jeszcze innych problemów nasuw a w ątpli­ wości co do w yboru najbardziej słusznego w arian tu schem atu części II, podzielonej na rozdziały nie zawsze dostatecznie ze sobą skorelowane.

K o n k l u z j e

Kończąc studiow anie recenzowanej pracy, czytelnik może się czuć wzoogacony pod względem poznawczym; uśw iadam ia sobie jednocześnie ile tru d u i zabiegów kosztował niew ątpliw y efekt .naukowy. Należy za to autorom pogratulow ać, mimo że nie ze wszystkim co napisali wypadnie się zgodzić. Ale przecież dyskusja i ście­ ran ie się poglądów, prowadzone często na podstaw ie różnych metodologii i orien­ tacji światopoglądowych, mogą tylko sprzyjać poszukiwaniu praw dy historycznej i wzbogacaniu ogólnego dorobku nauki.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podejmując zagadnienie dotyczące roli obrońcy węzła małżeńskie­ go w procesie o stwierdzenie nieważności małżeństwa należy już na wstępie zauważyć, że wbrew

W rozdziale „Wspólnota diecezjalna” znajdujemy postanowienia od- noszące się do biskupa diecezjalnego (statuty dotyczące wikariuszy ge- neralnych, wikariuszy biskupich i

Dlatego właśnie n arrato r jest bardzo niedaleki szczęśliwego zakończenia swych poszukiwań wtedy, kiedy zbliża się do szczegółu:.. N a górnych gałęziach

WPROWADZENIE   

Wie Klein (1992:21) bemerkt, „beherrscht schon ein Kind in der Grundschule seine Sprache im Allgemeinen gut, aber viele Strukturen werden erst später gelernt“. Während die Phonologie

Po pierwsze, najwięcej ankietowanych studentów z Litwy wykazuje się empatią i uważa, że po- maganie ludziom znajdującym się w potrzebie jest ludzką powinnością (31,9%),

Mo¿na by zatem przypuszczaæ, wracaj¹c do g³ównego w¹tku rozwa¿añ, ¿e jeœli paradoks „ma³ych przyczyn i wielkich skutków” daje siê rozstrzygn¹æ w ramach ja-

wyborów – systemy komputerowe pełnią rolę pomocniczą przy ich prezentacji; głosowanie wspomagane elektronicznie – systemy kom- puterowe są głównym