• Nie Znaleziono Wyników

Decyzja - bytem moralnym.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Decyzja - bytem moralnym."

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

DYSKUSJA N A ' TEMAT ISTOTY BYTU MORALNEGO

R O C Z N I K I F I L O Z O F I C Z N E T o m X X X I , z e s z y t 2 — 1983

MIECZYSŁAW A. KRĄPIEC

DECYZJA — BYTEM MORALNYM

Istnieją tem aty zawsze aktualne, związane z człowiekiem, sensem je­

go życia, sposobem jego działania. Suponują one wszakże rozumienie fundam entalnych zagadnień stru k tu ry ludzkiego bytu i działania. Po­

znanie ich jest powrotem „do początku”, do sam ych źródeł rozumienia i oceny postępowania człowieka. Jeśli C hrystus P an w swoim naucza­

niu o m ałżeństw ie odwołuje się „do początku” biblijnego — jak to nam przypom ina Ja n Paw eł II w środowych przem ówieniach — to pojmo­

wanie początku można poszerzyć, albowiem początkiem (źródłem) jest stru k tu ra bytow a działania. K ażdy czyn człowieka w ypływ a z ludzkiego ukonstytuow anego „źródła”—początku właściwego tylko człowiekowi.

Owo specyficzne ludzkie „źródło” działania jest ty m sam ym „początkiem ” ludzkich czynności m oralnych i pierw szym przejaw em naszego osobo­

wego sposobu bytow ania i działania.

Każda epoka i niem al każde pokolenie powraca do rozważań doty­

czących działania ludzkiego, które jest nieodłączne od samego bycia czło­

w iekiem jako człowiekiem. Nie wszystko, co człowiek wykonuje, jest prze­

jaw em jego człowieczeństwa, ale jedynie to, co odeń jako dobrowolne i „zechciane”. pochodzi. Wiele procesów „dzieje się” w człowieku jako określonej jednostce. Zachodzą w e mnie procesy biologiczne w arunku­

jące życie w egetatyw ne, zmysłowe i duchowe. Procesy te, o których infor­

m uje fizyka, chemia, biologia, dokonują się we m nie niezależnie ode mnie; niezależnie od m ojej woli, niezależnie od mego poznania. Ja m o­

gę je obserwować, a naw et do pewnego stopnia na nie wpływać okrężnie przez dostarczanie bodźców, ale ostatecznie są one niezależne ode mnie;

są one dziełem sam ej natury. Takie spraw y, jak przem iana m aterii, od­

dychanie, ry tm biologiczny, reakcje nerw ów na bodźce zachodzą w czło­

w ieku, w nim „się dzieją”, a nie spełnia ich człowiek jako człowiek,

poprzez swe specyficzne władze, jakim i są poznanie i chcenie. Człowiek

(2)

jest źródłem tylko tego specyficznie ludzkiego działania, które w ypły­

wa z woli pokierowanej rozumem. Zwykło się popularnie mówić, że specyficznie ludzkie działanie jest zawsze świadome i dobrowolne. Co zatem nie jest świadome i dobrowolne, co nie jest po ludzku „zechcia- n e ” — nie jest działaniem człowieka jako człowieka; nie jest działaniem ludzkim, chociaż dokonuje się w człowieku, jak w szystkie procesy bio­

logiczne1.

Temu, co człowiek czyni świadomie i dobrowolnie, należy się bliżej przypatrzeć, i to opierając się na widzeniu i analizie dokonanych przez w ybitnych specjalistów w tej dziedzinie. Szczególnie pomocny może być w tym św. Tomasz, któ ry w I—II swej S um y Teologicznej zsyntetyzo- wał dorobek myślicieli czasów starożytnych greckich i rzymskich, łącznie :z m yślą chrześcijańską Ojców Kościoła, zwłaszcza Grzegorza Wielkiego.

Synteza Tomasza jest ciągle aktualna, a jego analizy ukazują w sposób precyzyjny mechanizm aktów ludzkich — decyzyjnych2.

Rodzi się zasadnicze pytanie — co decyduje o postawie człowieka, o jego charakterze, jego osobowym obliczu — sam zew nętrzny uczynek,

■czy też to w ew nętrzne przeżycie, które ostatecznie zadecydowało o po­

stępow aniu tego człowieka? Oczywiście nie należy zasadniczo rozdzielać wewnętrznego przeżycia człowieka, które stanow i o w ykonaniu świado­

m ie i dobrowolnie jakiegoś czynu od samego w ykonania tego czynu, któ­

r y jest „przedłużeniem ” i wykonaniem na zew nątrz tego wszystkiego, o czym postanowiono „w ew nątrz ludzkiego serca” . Niemniej jednak czę­

s to zam ysły i decyzje dokonane są w ew nątrz człowieka, a jedynie jakieś

1 Św ięty Tomasz pisze: „[...] actionum, quae ab homine aguntur, illae solae proprie dicuntur humanae, quae sunt proprie hominis inąuantum est homo. D if- fert autem homo ab aliis irrationalibus creaturis in hoc, quod est suorum actuum

•dominus [...] Est autem homo dominus suorum actuum per rationem et volunta- tem [...] Illae ergo actiones proprie humanae dicuntur, quae ex vo!untate delibe- rata procedunt. Si quae autem aliae actiones homini conveniant, possunt dici quidem hominis actiones; sed non proprie humanae, cum non sint hominis in

■quantum homo” (Summa Teol. I-II q. 1 a. 1 c).

* Druga część Sum y Teologicznej (I-I i II-II) poświęcona działalności moralnej człowieka, zwanej postępowaniem ludzkim, stanowi chyba najdonioślejsze opraco­

wanie (analizy i uzasadnienia ostateczne) zagadnień moralnych, jako istotnie ludz­

kich czynności, decydujących o sensie i bezsensie życia. Tomasz zsyntetyzow ał tu przeprowadzone dociekania Platona, Arystotelesa, Zenona z Kition, Cycerona, Jus­

tyna, Augustyna, Jana Damasceńskiego, Grzegorza Wielkiego, Alberta Wielkiego i innych, dając nam dzieło klasyczne o w iecznie trwałej aktualności. Podstawowe .analizy tu przeprowadzone są w łaściw ie przemyśleniami Tomasza zaadoptowanymi do polskiego języka. W języku polskim analizy Tomasza przedstawia po m istrzow ­ sku J. Woroniecki (Katolicka etyka w ychow aw cza, Kraków 1948). Uniknęłoby się dzisiaj w ielu niepotrzebnych dyskusji i pseudorozwiązań, gdyby się uw zględniło do­

robek św. Tomasza, a przynajmniej jego prezentację przez J. Woronieckiego.

(3)

D E C Y Z J A — B Y T E M M O R A L N Y M

4 9

zew nętrzne przeszkody u tru d n iają lub uniem ożliwiają spełnienie „na zew nątrz” powziętego postanowienia. Ale bywa też i tak, że „chodzą nam po głowie” rozm aite pom ysły o potrzebie działania, a jednak nigdy nie są one realizowane. Dlaczego? Czy nie było mocnego postanowienia, jak iejś rzeczywistej decyzji, czy też było to postanowienie słabe jedynie?

K iedy jest decyzja mocna? Czy taka rzeczywista decyzja już całkowicie przesądza o postępow aniu człowieka, o jego osobowym obliczu? Czy mo­

że trzeba jeszcze dopełnienia w zew nętrznym uczynku? Czy zew nętrzny uczynek coś dodaje nowego, istotnego do charakteru powziętej ostatecz­

n ej decyzji? A może w ykonanie zewnętrznego uczynku jest tylko moc­

niejszym psychofizycznym przeżyciem, utrw alającym w psychice czło­

w ieka to tylko, co zostało już ostatecznie ustalone i zdeterm inow ane moc­

n y m postanowieniem?

Poruszone tu spraw y są niezm iernie doniosłe, albowiem dotyczą czło­

w ieka w tym , co je st istotnie ludzkie i co dotyczy każdego człowieka.

Wiele jest spraw ludzkich, które są doniosłe, ale m ają na względzie nie­

k tó ry ch tylko ludzi. Nie każdy człowiek jest np. naukowcem, chociaż n au k a niew ątpliw ie jest spraw ą ludzką. Nie każdy jest pow ołany do teoretycznego m yślenia, metodycznego poznawania '.rzeczywistości i sto­

sow ania określonych reguł metodycznego poznania. Nie każdy człowiek je s t np. kupcem (chociaż handel stanow i ważną domenę ludzkiego życia), poetą, politykiem czy lekarzem... Są jednak spraw y ludzkie (istotnie ludz­

kie), od których żaden z ludzi nie może się wymówić; od których nie m a dla człowieka ucieczki, albowiem każdy z ludzi m u s i je w ykony­

w ać będąc w łaśnie człowiekiem; i to niezależnie od zawodu, upodobań, przekonań, zdrowia i choroby. Spraw ą tą je st podejm owanie decyzji 0 w łasnym działaniu jakkolw iek pojętym , czy to im m anentnym (dla d ru ­ gich niew idzialnym i niedostrzegalnym , ja k np. myślenie) czy też o dzia­

ła n iu przejaw iającym się na zew nątrz (w postaci odpowiednio skoordy­

now anych ruchów własnego ciała). Decyzja o w łasnym działaniu jest nieodłączna od bycia człowiekiem, albowiem i niedziałanie zamierzone 1 postanowione jest także swoistym „działaniem ” w ym agającym decyzji, niekiedy bardzo tru d n ej. S tąd też wszelkie decyzje leżące u podstaw ludzkiego działania są nieodłączne od bycia człowiekiem i zachowania się ludzkiego jako ludzkiego. Zatem akty decyzyjne wyzwalające i ukie­

runkow ujące działanie ludzkie, bądź im m anentne (takie jak rozum u i woli wyłącznie), bądź ak ty przechodzące n a zew nątrz przez system m ięśniow y — posiadają istotny w pływ na postawę człowieka, decydują o jego m oralności i ostatecznie „rzeźbią” jego osobowe oblicze.

A kty decyzyjne dokonują się niew ątpliw ie „we w nętrzu ludzkiego se rc a ” ; są to ak ty najhardziej im m anentne, chociaż przejaw iające się na zew n ątrz w postaci dostrzegalnego działania. W aktach decyzji skupiają

4 — R F X X X I z. 2

(4)

się wszelkie ludzkie przeżycia wewnętrzne, które zwykło się — słusz­

nie — sprowadzać do sfery poznawczej i pożądawczo-wolitywnej, co- zresztą znajduje swój w yraz w obiegowym powiedzeniu: „świadomy i do­

brow olny” czyn ludzki. W zakres jednak sfery poznawczej i pożądaw - czej wchodzi całokształt czynności dokonywających się w człowieku i tych, nad którym i nie panujem y lub niezupełnie panujem y, jak też i tych, nad którym i panujem y. J e st rzeczą oczywistą, że inaczej będą przebiegać decyzje człowieka zamroczonego w swym działaniu przez czynniki chemiczne (alkohol, używki), inaczej człowieka chorego, ina­

czej człowieka znajdującego się w granicach normalności. Owa inność decydowania się, chociaż nie dotyczy samej s tru k tu ry decyzji, to jednak m a wpływ na dokonywanie się decydowania (funkcjonowanie procesu decyzyjnego). I nie sposób wyliczyć tu wszelkich czynników, które będą m iały w pływ na formowanie się (na proces) samej decyzji, k tóra bazuje n a tzw. „norm alnym ” działaniu mechanizmów biologicznych w człowie­

ku. A m echanizm y te są także plastyczne, zależne od historii n atu raln ej ludzkich osobników, a także od ich historii k u ltu raln ej, od naWyków i dokonanych uspraw nień3. Czynniki poznawcze i pożądawcze składają­

ce się na ak ty decyzyjne zaw ierają w sobie zarówno sferę zmysłowo po­

znawczą, jak i sferę zmysłowo pożądawczą, czyli najszerzej rozum ianych ludzkich uczuć4. Z konkretnej gleby uczuć i poznania zmysłowego (zwła­

szcza wyobrażeniowego) w yrastają, zawsze w swym funkcjonow aniu za­

leżne od niej, akty rozumu i woli, czyli te, o których mówimy, iż są świadome i dobrowolne. Nasze sądy o działaniu, zwane sądami praktycz­

nym i, jak też nasze akty dobrowolnego chcenia (akty najszerzej rozumia­

nej m i ł o ś c i ) splatają się ostatecznie w akt decyzji ludzkiej. Ona jest podobna do szczytu góry lodowej zanurzonej w wodach oceanu. Cała masa lodowa jest niewidoczna, uk ry ta w głębinach wód, a tylko m ała

3 Nigdy chyba nie dowiemy się, w jakiej mierze na nasze postępowanie w yw ie­

rają w pływ czynniki dziedziczne, a w jakiej mierze nabyte przez świadome życie psychiczne, przez nasze usprawnienia w działaniu. Starożytność grecka podkreślała zasadniczo w pływ usprawnień (cnót i wad) i opracowała szeroko aretologię (któ­

rej najpełniejszy wyraz jest u św. Tomasza); dziś podkreśla się mocno czynniki dziedziczne; informację genową. I jedne, i drugie znajdują swoje zwieńczenie w świadomym ludzkim postępowaniu, w akcie decyzyjnym, o którym niżej.

4 O roli życia uczuć w naszym postępowaniu nigdy nie można „za w iele” na­

pisać. Tomasz poświęca im specjalny traktat qq. XXII-XLVIII, a nadto w rozlicz­

nych miejscach analizuje rolę uczuć w aktach decyzyjnych. A jednak one stanowią zasadniczo dyspozycje dla aktu decyzyjnego: „manifestum est autem quod secun- dum passionem appetitus sensitivi, immutatur homo ad aliąuam dispositionem.

Unde secundum quod homo est in passione aliqua, videtur sibi aliquid conveniens, quod non videtur extra passionem existenti; sicut irato videtur bonum, quod non videtur quieto. Et per hunc modum, ex parte obiecti, appetitus sensitivus m ovet voluntatem ” I—II q. 9 a. 2 c.

(5)

D E C Y Z J A — B Y T E M M O R A L N Y M 51

część tego lodu w yłania się ponad powierzchnię wody. Podobnie jest z naszym i aktam i decyzyjnym i. To, co m y obserw ujem y i co ostatecznie analizujem y, to tylko szczytowe m om enty procesu decyzyjnego, momen­

ty istotnie konstytuujące ten akt. Niemniej ak ty konstytuujące decyzję w yłaniają się z całokształtu życia biologiczno-psychicznego człowieka, które w gruncie rzeczy jest dla nas tajem nicą. Szczytowe jednak mo­

m enty procesu decyzyjnego ukazują się ponad powierzchnią biologiczno- -psychicznych „głębi” i podlegają jasnem u widzeniu, a przez to i opiso­

wi, albowiem stru k tu ra a k tu decyzyjnego jest ciągle świadoma i czło­

wiekowi nieustannie dostępna w towarzyszącej refleksji. W sw ych szczy­

tow ych m om entach ak t decyzyjny — a przez to ak t praw dziw ie ludzki, świadom y i dobrowolny — jest sw oistym spięciem, syntezą, aktów woli i rozum u. I to jest dla nas, w naszej towarzyszącej refleksji dostrzegal­

ne, gdyż przed niektórym i decyzjami zastanaw iam y się bardzo długo; do­

jm u je m y je w ciągłym nam yśle; wkorzeniam y je niejako w naszą psy­

chikę do tego stopnia, że pamięć niektórych przynajm niej naszych aktów decyzyjnych jest w nas ciągle żywa i obecna. Ale znowu wszystko to nie znaczy, że przez nasze decyzje w yczerpaliśm y (zaktualizowaliśmy) naszą potencjalność psychiczną w danej dziedzinie, że tenże akt decyzyjny był jedynie możliwy, że był najlepszy, że byliśm y w ładni uwzględnić wszy­

stkie m om enty przebiegającego procesu decyzyjnego.

Zwróćmy uwagę na elem enty konstytuujące nasze a k ty decyzyjne.

Ludzkie działanie, w ypływ ające z „w nętrza ludzkiego serca”, stanie się bardziej dla nas czytelne, gdy dokonam y analizy tego działania na tle ogólnej analizy każdego działania, w skażem y czynniki uniesprzeczniające to działanie, czyli ujaw nim y te czynniki, które oddzielają sam ą byto- wość działania od jego nie-bytu. Są to te czynniki, których negacja bę­

dzie równow ażna negacji samego fa k tu działania. W yróżniając te właś­

nie (uniesprzeczniające) czynniki, trzeba będzie zarazem zwrócić uwagę na specyficzność w łaśnie ludzką analizowanego działania. S praw a jest o tyle łatw iejsza, że już A rystoteles przeprow adzał analizę działania, po­

sługując się, jako modelem, analizą ludzkiego, „m oralnego” działania, gdyż to jest nam dane w dużej m ierze bezpośrednio, właśnie w refleksji towarzyszącej wszelkiem u świadomemu działaniu5.

Sam fakt „działania” zaw iera w sobie trzy jak b y „kom ponenty” by­

towe: 1) motyw; 2) determ inację — ukierunkow anie; 3) realizację. Je st to jakby stopienie się w jedno trzech czynników — celu, wzoru i spraw ­ cy. Schem at w ydaje się ogólny i niewiele m ówiący6. O co zatem chodzi?

1. Działania człowieka, podobnie jak wszelkie inne dostrzegalne na

6 Por. A r y s t o t e l e s , E tyka Nik. ks. I rozdz. VII.

0 Na ten tem at por. M. A. K r ą p i e c , M etafizyka, Lublin 1978, s. 178 i s. 463.

(6)

świecie typy czynności, są przygodne, bytowo niekonieczne. Uwidacznia się to na zew nątrz w tym, iż w określonym czasie działanie to się poja­

wia, w określonym czasie ustaje; jest tak lub inaczej m odyfikowane i ta k lub inaczej przebiega, w zależności od towarzyszących w arunków . Przygodny charakter działania potęguje się w człowieku w jego działaniu dobrowolnym, uzależnionym nie tylko od samego „kontekstu”, ale nade wszystko od naszej woli — od tego, czy chcemy działać czy też nie chce­

m y. Gdy jednak „chcemy” działać, to na owo „zechcenie” składają się także uw arunkow ania bardzo istotne, bo przedmiotowe. Nie ma bowiem działania nieuprzedmiotowanego. Ja k i jest przedm iot naszego chcenia, naszej woli? Ja k wiadomo z doświadczenia wewnętrznego, jest nim do­

bro. Jeśli wola jest pożądaniem zrodzonym z poznania intelektualnego, a dobro, jak słusznie określił A rystoteles na początku swej E ty k i niko-

■machejskiej, „jest tym , co wszystko pożąda”, to ono właśnie jest przed­

m iotem pożądania i woli. Zresztą dla bytów przygodnych jest tym sa­

m ym realnie „być” co i „dążyć k u ” . Wszystko, co istnieje, zmierza do dobra, jakim jest najpierw zachowanie i przedłużenie swego istnienia.

Pierw szą inklinacją, nastaw ieniem natu raln y m w ypływ ającym ze stru k ­ tu r y rzeczy przygodnej jest aktualizow anie się przez działanie, jest tym sam ym uzyskiwaniem dobra sobie właściwego. Owa dążność do ak tu ali­

zow ania się przez działanie bytu przygodnego jest niczym innym ja k po­

wszechnie dostrzeganym dynam izm em bytow ym całej przyrody, której częścią jest także i człowiek. Ale właśnie człowiek w swym dynam izm ie bytowym , związanym z dobrem, posiada swoje, sobie tylko właściwe rysy7.

Człowiek spośród w szystkich bytów wyróżnia się także i tym , że poznaje n aturę dobra i sam rozum nie kieruje się ku w ybranem u przez siebie dobru. Przez to sam o staje się celem pożądania ludzkiego. Jeśli cel ma to do siebie, że jest dobrem aktualnie pożądanym, to cel działania ludzkiego jest nie tylko dobrem, o ile jest pożądane, ale pożądane właśnie rozumnie. Zostaje odczytana n atu ra dobra w takiej mierze, w jakiej dobro staje się rozum nie zam ierzonym celem. Dotyczy to zarazem celu działania w sensie ostatecznym, jak również celu w sensie pośred­

nim, o ile dobro jest pośrednio pożądane ze względu na cel ostateczny.

Tylko myśl może uchwycić proporcję pomiędzy celem a środkam i (cela­

m i pośredniczącymi) doń wiodącymi. Do chcenia* dobra (a więc celu) nie skłania człowieka jedynie pociąg n atu ry (inklinacje naturalne), ale także sąd rozumu i rozpoznania dobra jako celu wywołanego działania.

Znamiennie i krótko spraw ę tę analizuje św. Tomasz, którego echem

7 Analizę dynamizmu działania przedstawia książka K. W ojtyły Osoba i czyn (Kraków 1969), zwłaszcza zaś rozdz. II, s. 61 nn.

(7)

D E C Y Z J A — B Y T E M M O R A L N Y M 5S

są trafn e sform ułow ania K. W ojtyły w dziele Osoba i czyn". Tomasz pi­

sze „[...] z czynności, które w ykonuje człowiek, tylko te są w łaściw ie ludzkim i, które w sensie właściwym przynależą do człowieka, o ile je s t on człowiekiem. Człowiek zaś różni się od innych nierozum nych stw orzeń przez to, że jest panem sw ych w łasnych .aktów. Stąd też tylko te czyn­

ności nazyw ają się właściwie ludzkimi, których to panem jest człowiek.

A człowiek jest panem sw ych aktów poprzez rozum i wolę i dlatego wolną wolę (wolne rozstrzyganie) uznaje się, że jest władzą woli i rozu­

m u. A więc tylko te czynności nazyw am y właściwie ludzkimi, które 'po­

chodzą :z rozstrzygającej woli. A jeśli jakieś inne czynności przysługują, człowiekowi, mogą być nazw ane czynnościami człowieka, ale nie czyn­

nościami ludzkimi, gdyż nie są to czynności człowieka jako człowieka.

A jest oczywiste, że wszelkie czynności, które w yłaniają się z ja k ie jś możności, są spraw ione przez nią ze względu na ch arak ter swego przed­

miotu. Przedm iotem zaś woli jest cel i dobro; stąd konieczne, by wszy­

stkie czynności ludzkie były dla celu”9. Sw. Tomasz zw raca uwagę, iż do­

bro będąc właściwym przedm iotem pożądania ludzkiego, właśnie wów­

czas gdy staje się konkretnie specyficznym przedm iotem pożądania, od­

działuje na wolę jako cel, będący sam ym dobrem, o ile to ak tu aln ie oddziałuje na pożądanie.

P ow staje tu zatem dodatkowe pytanie, w jaki sposób dobro jako cel aktualizuje wolę? W jak i sposób cel spełnia swą funkcję przyczynowania celowego? Ogólna teoria „przyczynow ania” celu m a tu swe szczególne zastosowanie. Cel dokonuje swego „przyczynowania” jako m o t y w w y­

zw alający działania, jako powód, dla którego działanie raczej zaistniało- niż nie zaistniało, jako czynnik, k tó ry w ytrąca pożądanie z bierności, i nakłania wolę do rozpoczęcia procesu działania. Innym i słowy cel s ta je się w naszej w oli tą siłą dynamiczną, która nakłania do rozpoczęcia dzia­

łania. Jeśli nie działałem, a w pew nym mom encie rozpocząłem działanie,, to istnieje czynnik, któ ry m oją wolę-pożądanie nakłonił i przysposobił do a k tu chcenia danego dobra. To, że chcę dobra, to, że dobra pragnę, już.

jest specyficznym następstw em działania dobra jako celu. Zostałem przez dobro poznane w ytrącony z bierności i obojętności. Dobro „uko­

chałem ” . M oment „pierwszej miłości” dobra, rodzący inklinację i n a - .stawienie mego pożądania w k ierunku dobra jest istotnie „przyczyno- w aniem ” przyczyny celowej- Owa „miłość pierw sza” dobra, które m n ie

„poruszyło”, jest istotnie motywem, k tó ry oddziela bytowość pożądania (jego zaistnienie) od n ie-b y tu pożądania. S tąd cel staje się też przyczyną pierw szą spośród wszystkich innych czynników -przyczyn uzasadniają­

cych fa k t k o n k retn y .pożądania-chcenia. Nic zatem dziwnego, że Tom asz

8 Por. tamże.

9 Sw. T o m a s z , Suma ■Teologiczna I-II q. 1, a. 1.

(8)

analizujący ludzkie działanie moralne, swój w ykład rozpoczyna od ana­

lizy celowego działania człowieka, albowiem przyczynowanie celu jest tym właśnie „początkiem” procesu działania realnego człowieka; jest przy tym związaniem woli z jej przedm iotem właściwym — dobrem, k tó re gdy oddziaływuje na człowieka jako rozpoznane „dobro m oje” — jest celem10. Rozumienie przyczynowania celowego stoi u podstaw rozu­

mienia uprzedmiotowanego obiektywnie działania woli, której ak ty są nosicielami relacji moralnych.

2. Drugim czynnikiem integrującym działanie ludzkie jest jego ukie­

runkowanie. W prawdzie wówczas gdy m am y do czynienia z sam ym dzia­

łaniem, to jest ono zawsze „jakieś” , czyli zdeterm inow ane i ukierunko­

wane, to jednak inną spraw ą jest odpowiedź n a pytanie: działać czy nie działać, a inną działać tak lub inaczej; działać w zdeterm inow aniu ta­

kim lub innym . Na pytanie pierwsze: działać ezy nie działać w ogóle jest odpowiedź opierająca się na prżyczynowaniu samego dobra jako celu, któ ry jest motywem, aby raczej działać niż nie działać. N atom iast dzia­

łać ta k lub inaczej jest uw arunkow ane odczytaniem charak teru dobra i celu. Dobro (cel) poruszające nasze pożądanie nie jest beztreściowe, jest bogate w treść, która jako istniejąca konkretnie pociąga ludzkie pożąda­

nie. Odczytanie mego dobra jako „praw dy m ojej”11, jako konkretnej dla m nie zrozumiałej treści dokonuje się przez rozum i znajduje swoje osta­

teczne sform ułowanie w postaci sądu praktycznego o odczytanym dobru, które nakłania do działania. Odczytana treść dobra (moja praw da od­

10 Spotyka się niekiedy twierdzenie o eudajmonizmie etycznym św. Tomasza, dlatego że pierwsze kw estie I-II omawiające przedmiot działania ludzkiego w iąże z pokrewnym zagadnieniem szczęścia jako spełnienia się celu dla podmiotu dzia­

łającego. Jest to głębokie nieporozumienie płynące z nieodróżnienia charakteru ety­

ki Arystotelesa i Tomasza. Stagiryta w idział szczęście w kontem placji prawdy, która jest dostępna człowiekowi na krótko i nie każdemu człowiekowi. Tylko w szczytowych momentach jaw i się możliwość rozumienia prawd ostatecznych. I aby to osiągnąć, warto dla człowieka podjąć w szelkie trudy. Dla Tomasza problematyka szczęścia wiąże się z ostatecznym celem ludzkiego działania i naturą dobra, któ­

re staje się celem. Z tego jednak powodu trudno nazwać Tomasza „eudajmonistą”.

Tomasz uwzględnia w iele w ątków etycznych. Ale jego etyka przedstawiona w dru­

giej części Sumy dotyczy człowieka, o ile jest źródłem i panem swych dobrowol­

nych działań. Sam na początku pisze: „consideramus de [...] homine, secundum quod et ipse est suorum operum principium, ąuasi liberum arbitrium habens et suorum operum potestatem” (Prologus in I-II). A zatem postępowanie decyzyjne (homo-ut suorum operum principium) jest przedmiotem analiz Tomasza. Takie po­

stępowanie jest u Tomasza wytłum aczone poprzez analizy przyczyn celowych, przy­

czyn formalnych, przyczyn podmiotowo -materialnych, przyczyn sprawczych i w re­

szcie wzorczych. Wszystko to można łatwo odczytać naw et nie w głębiając się b li­

żej w samą analizę tekstów, ale jedynie poprzez rozpatrzenie samego układu m a­

teriału w I-II. .

11 Por. K. W o j t y ł a , dz. cyt., rozdz. IV.

(9)

D E C Y Z J A — B Y T E M M O R A L N Y M 55

czytana w dobru moim) determ inuje ak t tak, jak czynnik form alny rze­

czy determ inuje jej „istotę”. Tomasz z A kw inu pisze: „Przedm iot poru­

sza poprzez zdeterm inow anie a k tu na sposób czynnika formalnego, któ­

ry w porządku natu raln y m g atunkuję działanie, jak np. ogrzewanie przez ciepło. A pierw szym czynnikiem form alnym jest byt i praw da powszech­

n a będąca przedm iotem dla intelektu. I dlatego poprzez ten sposób po­

ruszania in telek t porusza wolę prezentując jej swój przedm iot”12. Odczy­

ta n a w konkretnym dobru treść jako m oja praw da (a praw da jest za­

wsze nacechow ana osobowym charakterem tego, kto praw dę tę odczytuje i ją widzi — skoro praw da jest zgodnością poznania sądowego z rzeczą) d eterm in u je sam o działanie, wyzwolone przez oddziaływanie dobra jako celu. I chociaż spraw y te dokonują się w jednym działaniu realnym , to je d n a k inny m a charakter przyczynowanie celu, a inny ch arak ter przy- czynow anie przedm iotu, jako czynnika formalnego (wzorczego): jeden je s t m otyw em działania, a drugi tem u sam em u działaniu nadaje od­

powiedni sens; to działanie determ inuje; form uje je tak, jak plan czy idea determ inuje i form uje czynności tw orzenia zgodnie z planem.

F unkcje form ow ania i determ inow ania działania spełnia rozum (in­

telekt) poprzez swe sądy praktyczne o dobru-celu samego działania. Do­

bro konkretne apeluje do woli (pożądania) poprzez poznanie, k tóre swój ostateczny kres znajduje w sądzie praktycznym : „czyń to a to ta k a ta k ” . Zanim jednak człowiek wyda swój sąd praktyczny w stosunku do dobra, którego zawartość — przynajm niej częściowo — odczytuje i przysw aja sobie intencjonalnie jako „m oją praw dę” o „dobru moim ” istnieje szereg jak b y przygotowawczych czynności w postaci skom plikow anego pozna­

nia zmysłowego, zarówno zmysłów zew nętrznych, jak i zmysłów w e­

w nętrznych, a na ich tle w spółw ystępuje łuna emocji — uczuć. J e st rze­

czą znaną z psychologii, iż różni ludzie rozmaicie przysw ajają sobie treści zmysłowo-poznawcze, co już w średniowieczu w yrażano w zasadzie „quid-

•ąuid recipitur ad m odum recipientis re cip itu r”. Istnieją typy poznawcze wzrokowe, słuchowe, dotykowe, węchowe itp. Na tym tle wyobraźnia współgra, w spółkonstytuując proces uczuć, których kom ponentam i są:

-a) poznanie zm ysłow i, b) poruszenie pożądawcze, c) swoista przem iana organiczna13. Uczucia potęgują — wzm acniając lub osłabiając — dobro­

12 Sw. T o m a s z , dz. cyt., I-II q. 9„ a. 1.

13 Por. J. W o r o n i e c k i, dz. cyt., rozdz. IV § 12 i 13. Rola uczuć w życiu

■człowieka. Ich stosunek do działalności rozumu i woli. Jest to w literaturze pol­

skiej bardzo ważne przypomnienie nauki Tomasza, a przy tym spotykamy się tam z kapitalnym i sformułowaniami w języku polskim o roli uczuć w naszych aktach decyzyjnych, a przede w szystkim w naszych nastawieniach. Szczególnie ważna jest przeprowadzona analiza uczuć i ich rozróżnienie: uczuć cielesnych i zmysłowych, .tudzież ich oddziaływanie na moralne decyzje człowieka (s. 152 nn.).

(10)

wolność naszych aktów wyboru i decyzji. Uczucia też m ają ogromny wpływ na procesy poznawcze, które chociaż są w sw ej treści poznawanej obiektywne, to jednak w sposobie ujęcia i ostatecznie w ydania sądu p rak­

tycznego podlegają subiektywizacji i to właśnie ze względu na nastaw ie­

nie uczuciowe człowieka, Tomasz słusznie pisał: „Jest oczywiste, że pod wpływem doznania pożądania zmysłowego człowiek zmienia się w sw ych dyspozycjach (działania). Stąd też w m iarę jak człowiek znajduje się pod wpływem doznania uczuciowego to dostrzega dla siebie właściwe to, czego nie widzi, gdy nie podlega uczuciom; jak tem u, kto jest w złości, w ydaje się być dobrym, to nie jest nim dla człowieka uspokojonego.

I w ten właśnie sposób — od strony przedm iotu — pożądanie zmysłowe porusza wolę”14.

Zatem proces formowania się ostatniego, determ inującego sądu prak­

tycznego jest skom plikowany i podlega występnym nastaw ieniom i dys­

pozycjom, które ustaw iają człowieka do odczytania w konkretnym dobru moim tej treści intelektualnej, która od strony przedm iotu jest w praw ­ dzie treścią obiektywną, ale zarazem jest już „praw dą m oją”, tj. tą praw ­ dą, która będzie stanowić treść sądu praktycznego determ inującego m oje działanie.

Na tym tle rysuje się doniosła rola ludzkiego nam ysłu, k tó ry św. To­

masz nazywa „consilium”. Uprzedza ono samo dokonanie w yboru właś­

ciwego sądu praktycznego, przy pomocy którego determ inujem y się osta­

tecznie do działania. Ów „wybór — pisze Tomasz — jest następstw em sądu rozumu o tym , co m am y działać. A w rzeczach, które m am y zdzia­

łać, znajduje się wiele niepewności, gdyż czynności takie dotyczą spraw jednostkowo-przygodnych, które w skutek swej zmienności są niepewne.

W tym zaś, co jest w ątpliw e i niepew ne, rozum nie może w ydaw ać sądu bez uprzednio przeprowadzonego badania. S tąd jest konieczne poszukiwa­

nie rozum u przed wydaniem sądu, co należy wybierać; i owo poszuki­

wanie nazywa się nam ysłem (consilium). Dlatego Filozof w III E ty k i mówi, iż wybór jest chceniem tego, co było poddane nam ysłow i”15. Tak pojęty nam ysł dotyczy naszego działania, które może być różnie zreali­

zowane. Jest ono zależne z jednej strony od obiektyw nej treści dobra, które m am y osiągnąć w naszym działaniu, ale z drugiej strony jest zależ­

ne także od sposobu naszego wykonania, od zespołu jednostkow ych czyn­

ności, które zam ierzam y wprowadzić. A te są przecież rozliczne i nigdy niepowtarzalne. S tąd nasze czynności będą zawsze pojęte jako środki zmierzające do celu, a przez to zagadnienie nam ysłu wiąże się zasadniczo z rozumieniem nie tylko dobra przez nas realizowanego, ale także z cha­

14 Sw. T o m a s z , dz. cyt. q. 9 a. 2 c.

16 Tamże, I-II q. 14 a. 1 c.

(11)

D E C Y Z J A — B Y T E M M O R A L N Y M 57

ra k te rem naszych czynności, jako środkami, za pomocą których realizu­

jem y nasze cele.

Rozumienie dobra, rozum ienie moich czynności realizujących to do­

bro należy do porządku treściowego; do porządku ustalanego przez ro­

zum poznający dobro i rozum iejący drogi uzyskania pociągającego nas dobra. S tą d porządek treściow y jest tym , który determ inuje i nadaje kierunek, poprzez odczytanie treści tak dobra-celu, jak i czynności ludz­

kich pośredniczących w uzyskaniu dobra. Zatem ostatecznie dwie w ładze człowieka sp latają się i wzajem nie dopełniają się w działaniu ludzkim — wola pożądająca dobra i rozum rozum iejący to dobro i determ inujący środki (odczytujący treściow y charakter) prowadzące do uzyskania dobra.

W tym m iejscu w arto zacytować zwięzłą i słuszną analizę przepro­

wadzaną przez Jacka Wororneckiego w K atolickiej etyce w ychow aw czejI6r

„to w zajem ne oddziaływanie na siebie rozum u i woli lepiej zrozumiemy,, gdy poddam y analizie dłuższy przebieg działalności m oralnej zmierza­

jącej do jakiegoś celu przez w ybór rozm aitych środków. Zaczątek te j analizy m am y już u A rystotelesa, po nim rozw inął ją dalej św. Ja n Da­

masceński i wreszcie bardzo już dokładnie rozbudował ją w swej S u m ie św. Tomasz z A kw inu [...]

Schemat współdziałania rozumu i w oli w działalności moralnej:

ROZUM WOLA INNE WŁADZE

POMYSŁ o przed- 2. UPODOBANIE lub

miocie jako o do- nieupodobanie w nim

brym lub złym q. 8—10

q. 8—10

c

o

A! >> >

3. ZAMYSŁ: m yśl o przedmiocie jako o celu

5. NAMYSŁ: rozważe­

nie środków do celu q. 14

7. ROZMYSŁ: rozsą­

dzenie między środ­

kami q. 14

9. ROZKAZ: posta­

now ienie, czyli za­

rządzenie czynu q. 17 13. OSĄD przebiegu ca­

łej czynności

10.

12.

ZAMIAR osiągnię­

cia go q. 12

PRZYZWOLENIE na jedne, odrzucenie drugich q. 15 WYBÓR jednego z nich q. 13

WYKONANIE czyn­

ne q. 16

ZADOWOLENIE z osiągniętego celu

11. WYKONANIE bier­

ne q. 16—17

10 Por. tamże, s. 103 nn.

(12)

„Odwieczne doświadczenie ludzkości sform ułowało to przekonanie, że nie ma chcenia bez poznania „Nihil volitum nisi cognitum ”, m aw iali staro ­ żytni, albo też „Ignoti nulla cupido”, co po polsku można oddać słowami:

o c z y m n i c n i e w i e s z , t e g o i n i e z a p r a g n i e s z . Cała przeto nasza działalność praktyczna zaczyna od a k tu poznawczego, od m yśli czy też p o m y s ł u (

1

) jakiegoś przedm iotu, k tó ry poznajem y ja ­ ko dla nas dobry lub zły, na mocy czego i wola zajm uje wobec niego .swoje stanowisko. Pierw szym przeżyciem, będącym punktem wyjścia w szystkich jej dalszych czynności, będzie u p o d o b a n i e (

2

) l ub n i e- u p o d o b a n i e , a więc jakby pewne duchowe napięcie, przylgnięcie do danego przedm iotu lub też odstrychnięcie się od niego, zależnie od tego, czy nam odpowiada czy nie. Nieraz na tym podstawowym ustosun­

kow aniu się woli do przedm iotu kończy się cały proces chcenia: wola zadowala się tym w ew nętrznym upodobaniem w dobru poznanego przed­

m iotu i dalej nie idzie, nie robi sobie z niego celu zabiegów, aby się z nim w rzeczywistości połączyć. Tego rodzaju będą wspom nienia przeżyć m i­

łych lub niemiłych, które żadnej działalności dalszej ,nie wywołują, np.

w spom nienie jakiegoś pięknego widoku lub przeżycia artystycznego czy też jakiegoś sm utnego zdarzenia w życiu, czegoś bolesnego lub upoka­

rzającego.

Ale bywa też i inaczej: oto upodobanie może zrodzić w nas pragnie­

n ie połączenia się już nie tylko duchowego, ale rzeczywistego z przed­

m iotem. Podniecony takim silniejszym upodobaniem woli, rozum zaczyna rozważać możność zdobycia go: pierwszy pomysł o przedmiocie staje się z a m y s ł e m (3) i pod jego wpływem upodobanie woli przetw arza się w z a m i a r (4): przedmiot, któ ry dotąd był dla nas tylko dobrem, teraz s ta je się celem, do którego zam ierzamy skierować naszą działalność za pomocą odpowiednich środków. Zam iar woli jest już silniejszym napię­

ciem niż sam o upodobanie i staje się punktem wyjścia całego szeregu czynów, których rezultatem ma być uzyskanie przedm iotu i ukojenie napięcia woli przez zadowolenie z posiadania go. Jeśli cel ten może być uzyskany jednym aktem , w tedy cały proces jest bardzo prosty i ograni­

cza się na naszym schemacie do 3, 4, 9, 10, 11, 12. Oto np. poczujemy pragnienie (3): chcemy się napić wody (4), wobec tego decydujem y się to uczynić (9) i wolą w praw iam y (10) w ruch rękę, którą nalew am y wodę do szklanki i podnosimy tę ostatnią do ust (11). Czynność kończy się zaspokojeniem pragnienia (

1 2

).

Proces ten jest bardziej złożony, gdy cel jest daleki i potrzebuje nie­

raz długiego szeregu środków na to, aby mógł być urzeczywistniony.

W takich wypadkach zaznaczają się bardzo w yraźnie w naszym postę­

powaniu dwie fazy: pierwsza to z a m i e r z e n i e , druga w y k o n a ­

n i e . Zamierzenie zaczyna się od chwili powzięcia zam iaru i pierw szą

(13)

D E C Y Z J A — B Y T E M M O R A L N Y M 59

je g o czynnością jest rozejrzenie się za środkam i, czyli n a m y s ł (5).

Polega on na porów naniu poszczególnych środków, które na myśl przyj­

dą z celem, aby się przekonać, czy się nadają do osiągnięcia go. Jeśli tak, to wola daje na nie swe p r z y z w o l e n i e (

6

), tzn. zgadza się wziąć j e pod uwagę przed w yborem ; jeśli nie, to je odrzuca. Z kolei przychodzi teraz r o z m y s ł (7) wzięty w tym sensie, w jakim zwykło się mówić, iż się coś czyni z rozmysłem albo rozmyślnie. Polega on na porów naniu poszczególnych środków już nie tylko z celem, ale i m iędzy sobą, aby w te n sposób przygotować w ybór najodpowiedniejszego. Nie będzie to :zwykle teoretycznie lub zasadniczo najlepszy, ale najlepiej odpow iadają­

cy usposobieniu, nastrojom , wadom i cnotom: pijak na pewno wybierze najgorszą drogę prowadzącą do celu, jeśli jest pewien, że spotka na niej karczm ę. W rozmyśle wpływ woli jest już znacznie większy niż w n a­

m yśle, ulegającym w m niejszym stopniu nastrojom woli i uczuć. Właś­

ciw ie nie powinno ich tam być wcale na to, aby rozum mógł bez ich na­

cisku, spokojnie rozważyć w szystkie możliwości. N atom iast rozm ysł bez w pływ u woli jest nie do pom yślenia, on to bowiem przygotow uje w y ­ b ó r (

8

), będący jej czynnością. Tu tkw i jądro tego w yjaśnienia wolno­

ści woli, które nazyw am y autodeterm inizm em [...] O statni sąd rozumu, k tó ry nazyw am y rozmysłem, zostaje ukształtow any pod w pływ em wo­

li, i ona sprawia, że jest on ostatni. Proces ten ulega oczywiście skróce­

n iu , gdy rozum się przekona, że tylko jeden środek prowadzi do celu:

(...] tzn., że po powzięciu zam iaru przychodzi zaraz rozmysł, a za nim w ybór. Z tym ostatnim kończy -się pierw sza faza postępowania m oralne­

go, zw ana zam ierzeniem [...] Gdy w ybór został dokonany, rozum w y­

daje r o z k a z (9), przez co zarządza wprow adzenie w czyn tego wszy­

stkiego, co zostało zamierzone [...]”

To nieco przydługie przytoczenie wypowiedzi Woronieckiego ukazuje (chyba po raz pierw szy w literatu rze przedm iotu w języku polskim) me­

chanizm „decydowania się”, czyli w yboru takiego konkretnego sądu p rak ­ tycznego, poprzez któ ry ostatecznie determ inujem y się na takie a nie inne konkretne działanie. Szczytowym punktem tego procesu jest w łaś­

nie sam fakt decyzji, będący stopieniem się ak tu poznawczego rozum u z w yborem woli. Oczywiście ostatecznie decyduje tu taj wola, jej wolny w ybór. To ja sam poprzez m ą wolę chcę — a przez to w ybieram — spośród w ielu rozum ow ych determ inantów (danych m i jako mojS sądy praktyczne) jeden tylko i ustalam przez to koniec procesu nam ysłu. Po p rostu ROZMYŚLIŁEM SIĘ w wyborze środków prowadzących do m e­

go celu i zakończyłem aktem mej woli proces rozważania nad sposobem realizacji tego, co zamierzyłem . Poprzez w ybór (akt woli!) jednego i osta­

tecznego sądu praktycznego determ inuję się sam do takiego, a nie inne­

go działania. W akcie w yboru sądu uzależniam się od jego treści obiek­

(14)

tyw nej, zaczerpniętej z rzeczywistego porządku osób i rzeczy i tym sa­

mym akceptuję heteronom ię — obiektywny, odczytany przeze mnie układ osób i rzeczy. Ale równocześnie to ja sam w ybieram sobie ten układ, po­

przez wybór sądu praktycznego; to ja sam postanawiam , że ten właśnie sąd a nie inny odpowiada m i i wobec tego ja sam chcę zdeterm inow ać moje działanie według determ inującej treści .sądu praktycznego. I cho­

ciaż wiem, że sąd ten nie jest może najlepszy, .ani jedyny, ale ja chcę tak właśnie działać, jak wskazuje treść sądu praktycznego. I w tym przejawiam moje osobiste stanowisko, m anifestuję m oją autonomię. Nikt mi tego sądu nie może narzucić; to ja sam go w ybieram , gdyż ta k chcę,, chociaż mogę uczynić inaczej. Towarzysząca m ym aktom w ew nętrznym refleksja nieustannie mnie o tym inform uje17. W akcie w yboru (przez wolę) sądu praktycznego spełnia się m oja osobista, ludzka wolność. Wol­

ność w yboru dotyczy sądów praktycznych, poprzez które ja chcę się od­

powiednio zdeterminować do działania. Ściśle mówiąc, to ja nie wybie­

ram samych rzeczy zewnętrznych, ale w ybieram siebie w moich sądach praktycznych o rzeczy i poprzez ten w ybór wpuszczam w ruch m echa­

nizm realnego zewnętrznego działania, który jest już grą na odpowied­

nich siłach (władzach) koniecznościowej n a tu ry 16. I z praw am i n a tu ry w działaniu muszę się liczyć; muszę na nich „grać” stosownie do ich stru k ­ tur. Tu bowiem nie ma wolności, lecz konieczność. Wolność istnieje w e­

w nątrz człowieka w jego akcie w yboru odpowiedniego sądu praktycz­

nego, poprzez który determ inuję się do takiego właśnie a nie innego działania.

Moment zdeterm inowania siebie w działaniu przez w ybór k onkret­

nego sądu praktycznego jest m om entem decyzji, czyli przecięcia procesu rozmysłu i akceptacji, zechcenia tak działać, jak ostatecznie obrany sąd praktyczny wskazuje. Pow staje przez to w człowieku nowy jakościowo

17 Por. K. W o j t y ł a , Osoba i czyn rózdz. IV: „Kiedy chcę czegokolwiek, w ów ­ czas równocześnie stanowię o sobie. Chociaż w łasne «ja» nie jest przedmiotem in­

tencjonalnym chcenia, to przecież w chceniu takim zawiera się jego podmiotowość.

Właśnie dzięki temu dopiero chcenie jest samostanowieniem. Samostanowienie nie- oznacza tylko wychodzenia od własnego «ja» jako źródła chcenia czy wyboru.

Oznacza ono równocześnie owo specyficzne wchodzenie w tożsamo «ja» jako w pierwszy i podstawowy przedmiot, w stosunku do którego w szelkie przedmioty intencjonalne — wszystko czego człowiek chce — są niejako zewnętrzne i bardziej pośrednie. Najbliższa, najbardziej bezpośrednia i wewnętrzna jest przedmiotowośfc własnego «ja» — a w ięc własnego podmiotu. Ten to w łaśnie podmiot-człowiek «czy- ni jakimś» chcąc takiego lub innego przedmiotu, takiej lub innej wartości. D oty­

kamy w tym miejscu najgłębszej osobowej realności czynu. Czyniąc bowiem swoje:

«'ja» jakimś — takim lub innym — człowiek równocześnie staje się kim ś” (s. 113- -114).

18 Por. przypis poprzedni.

(15)

D E C Y Z J A — B Y T E M M O R A L N Y M 61

byt. Je st to właśnie by t m oralny19. P rzedtem zachodziły jedynie procesy poznawcze i jakby „chciejstw a” ; „chciałoby się” mieć to lub być takim , ale nie sprzęgnięte w jedno procesy, nie konstytuow ały jeszcze mnie źródłem działania realnego. W momencie, gdy chcę działać tak a tak, gdy realnie determ inuję do działania rzeczywistego, konstytuuję siebie rzeczyw istym now ym źródłem konkretnego działania. Zaistniał we mnie, pow ołany przez m oje ak ty rozum u i woli, nowy byt będący racją dzia­

łania. J a sam siebie zmieniłem, przyporządkow ując siebie do takiego oto nowego działania.

M om ent sprzęgnięcia w jedno rozm ysłu z wyborem, czyli m om ent

■decyzji jest w najściślejszym tego słowa znaczeniu ukonstytuow aniem się nowego b y tu moralnego, albowiem w akcie tak pojętej decyzji zachodzi ukonstytuow anie się przyczyny spraw czej w raz z jej koniecznościową, nieoddzielalną relacją do reguły postępowania ludzkiego. Owa reguła po­

stępow ania ludzkiego — najbliższa norm a m oralna — to nic innego jak treść ostatniego sądu praktycznego, poprzez któ ry zdeterm inow ałem się do działania. Treściowa zawartość sądu praktycznego, w ybrana dobrowol­

n ie przeze m nie, jest ujęciem obiektywnego stanu rzeczy (siebie, świata osób i rzeczy), zależnego ostatecznościowo od źródła sam ej rzeczywistości, od ABSOLUTU. Nie można bytowości reguły postępowania ludzkiego (zaw artości treściow ej sądu praktycznego ostatecznie determ inującego m oje działanie) oderwać od bytu ujętego analogicznie, a więc i od Bytu Pierwszego, jako ra c ji bytu wszystkiego co istnieje. A skoro tę regułę w ybrałem ja sam dobrowolnie, to w akcie decyzji — jako w bycie mo­

ralnym — je st zaw arta cała treść m oralności20. S tąd też ak ty decyzji jako w ew nętrznie stopione z m oralnością „decydują” (w sensie konsty­

tuują!) m oralne oblicze człowieka.,. Poprzez ak ty decyzyjne „rzeźbim y”

sobie naszą osobową tw arz. A kty decyzyjne wyznaczające ostatecznie ch arak ter działania ludzkiego um iejscow iają nas nie w kategoriach

„m ieć”, ale w kategorii „być” . Jesteśm y takim i, jakim i zdecydowaliśmy się „być” poprzez nasze decyzje21. Zew nętrzne w ykonanie tych aktów

19 Słusznie pisze K. Wojtyła: „W przeżyciu «ja chcę» zawiera się bowiem sam o­

stanowienie, a nie tylko intencjonalność. Skierowanie się do jakiegokolwiek przed­

m iotu zewnętrznego jako w artości i jako celu zakłada podstawowe skierowanie się do własnego «ja» jako przedmiotu” (dz. cyt., s. 114).

P Zatem byt moralny jest mi dany w akcie decyzji. Decyzja jest tym FAKTEM, którego teorią filozoficzną jest etyka. Chodzi bowiem o ostateczne „uniesprzecznia- jące” w yjaśnienie tego w łaśnie faktu, jakim jest decyzja jako byt moralny. U nie- sprzeczniające w yjaśnienie bytu moralnego polega na wskazaniu tych czynników, których odrzucenie jest równoważne odrzuceniu samego bytu moralnego. Taką w łaś­

n ie teorię bytu moralnego zawiera I-II Sum y Teologicznej.

81 „W samostanowieniu nie zwracamy się do własnego «ja» jako do przedmiotu, tylko aktualizujem y gotową już niejako przedmiotowość tegoż «ja» zawartą w w e- wnątrz-osobowej relacji samopanowania i samoposiadania. Aktualizacja ta ma pod­

(16)

jest tylko konsekwencją, jest wpuszczeniem w ruch gier praw przyrody..

Całe wszakże nasze nastaw ienie, determ inacja i ostateczne przyporząd­

kowanie w ykonaniu już dokonało się w „ludzkim sercu” poprzez a k ty decyzji.

I to właśnie pozwala zrozumieć słowa Ewangelii przekazujące wypo­

wiedź Chrystusa Pana: „Słyszeliście, że powiedziano: nie cudzołóż. A ja wam powiadam: każdy, kto patrzy na kobietę, aby ją pożądać, już w swo­

im sercu dopuścił się cudzołóstwa” (Mt 5, 27—28)22. Tak bowiem pa­

trzeć — „aby” wskazuje na w ew nętrzny ak t decyzyjny, któ ry się do­

konał, chociażby naw et zewnętrzne okoliczności uniem ożliwiły spełnie­

nie tego ak tu „aby” . Źródłem bowiem postępowania jest wewnętrzna, ludzka decyzja. •

3. Zostaje jeszcze krótko do dopowiedzenia to, o czym była już nie­

jednokrotnie mowa — wykonanie powziętej decyzji „na zew nątrz”- Faza wykonania rozpoczyna się w raz z wydaniem rozkazu działania. Jeśli bowiem decyzja jest podjęta — to trzeba ją wykonać, w m iarę możności

„racjonalnie”, czyli w uporządkowaniu uzgadniającym tak podmiot dzia­

łania, jak i jego przedm iot — jak wreszcie sam sposób w ykonyw ania samego działania już zadecydowanego. Rozkaz — „im perium ” dokonuje się w myśl analizy działania ludzkiego trójfazowo — jako: a) tzw. „órdi- natio” — uporządkowanie samego działania; b) „intim atio” — obwiesz­

czenie w raz ze swoistym przymuszeniem do działania odpowiednich władz: d) „motio” — puszczenie w realny ruch procesu, któ ry już został zadekretow any w akcie decyzyjnym. Ja k wszędzie, tak i tu ta j wykona­

niem nadal kieruje rozum poprzez swoje nakazy, ale je przeprowadza podstawowy m otor działania, jakim jest wola. Jej to a k t został nazw any

„wykonaniem czynnym ” (

1 0

), w przeciw ieństw ie do tzw. „wykonania biernego” (

1 1

), tzn. poruszania — „pod im pulsem woli” m ięśniam i i tym wszystkim, co w arunkuje realizację fizyczną. Gdy proces w ykonania po­

m yślnie się kończy i docieram y do celu — końca naszego przedsięwzię­

cia — znajdujem y zadowolenie (12) z pomyślnie dokonanego dzieła. Wszy­

stkim tym fazom wykonania, jak zawsze aktom psychicznym wyższym, towarzyszy refleksja, zwana właśnie „refleksją tow arzyszącą”, pozwala­

jącą nam później zrekonstruow ać cały proces działania ludzkiego. Ona

stawowe znaczenie dla moralności. Cała realność moralności tutaj tkwi sw ym i ko­

rzeniami [...]. Kiedy chcę czegokolwiek, wówczas równocześnie stanowię o sobie”

(K. W o j t y ł a , dz. cyt., s. 113).

22 W tekście greckim jest użyte charakterystyczne „PROS” — „PAS HO BLEPON GYNAIKA PROS TO EPITHEMESAI”, a w ięc tak patrzy, aby kobietę pożądać...

oddane jest pełne przyporządkowanie osoby (kobiety) swojej pożądawczej funkcji (rzeczy), która determinuje postępowanie. Zachodzi tutaj podwójne zło: a) przypo­

rządkowuje się osobę samej funkcji; b) sam pożądający deterioryzuje się, albowiem siebie samego także podporządkowuje swemu pożądaniu.

(17)

D E C Y Z J A — B Y T E M M O R A L N Y M 6 5

także jest podstaw ą naszej w ew nętrznej pamięci i specjalnego ak tu re ­ fleksji (aktowej), która jako osąd samego siebie (działającego) ostatecznie spina d ram at ludzkiego działania.

Pow staje tu pytanie, niezw ykle doniosłe, czy zew nętrzne wykonanie ak tu ludzkiego, norm alne ludzkie działanie w świecie bytów fizycznych, już się nie liczy? Przecież żyjem y w świecie realnym i tylko realne czy­

ny w pływ ają na układ stosunków realnych w świecie. A wszelkie pomy­

sły, fantasm agorie nic m nie ostatecznie nie obchodzą, jeśli nie kończą się- realn ą ludzką działalnością. I dlatego tylko realna działalność ludzka jest ważna w realnym świecie osób i rzeczy.

Kłopot jest jednak z tym , co znaczy realna działalność u człowieka?' Gdzie są jej realne źródła? Przecież człowiek nie jest tylko m aszyną biologiczną; jest czymś więcej. Człowiek posiada swe „w nętrze”, swą du­

szę objaw iającą się w psychice ludzkiej, jako nie tylko św iadku, ale praw dziw ym m otorze działania ludzkiego. Dlatego też rozpatrując właś­

nie realne działanie nie można nie uwzględniać tego, co jest realną racją tego wszystkiego, co potem przejaw ia się w świecie jako wyzwolony przez, człowieka system złożonego działania, kostno-mięśniowego i system u ze­

w nętrznych narzędzi. A nalizując zatem właśnie ludzkie działanie, trzeba koniecznie sięgnąć do tego, co jest specyficznie ludzkiego w działaniu wyzwolonym przez człowieka. A tym właśnie „m iejscem ”, w którym za­

chodzi ukonstytuow anie się człowieka jako przyczyny spraw czej swych czynności specyficznie ludzkich — jest decyzja. Ona ogniskuje w sobie, jako w jednym bycie-jakości, wszystkie istotnie ludzkie elem enty real­

nego działania: poznanie kończące się konkretnym sądem praktycznym , pożądanie zwieńczone w akcie wolnego w yboru sądu praktycznego, po­

przez k tó ry ostatecznie determ inujem y się do działania i k onstytuujem y siebie realnym źródłem fizycznego działania. Z tego ty tu łu cały ak t mo­

ralny jest aktem decyzji, a wszystko inne jest działaniem m oralnym ty l­

ko w m iarę realnego powiązania z aktem decyzyjnym 23.

A kt decyzji działania jest nieodłączny od bycia człowiekiem; więcej, on kształtując osobową tw arz człowieka, jest tym aktem , któ ry jest nie-

23 Oczywiście jest niezw ykle trudno w e w szystkich przypadkach odpowiedzieć jednoznacznie, czy zaistniał u mnie już akt decyzji, czy tylko był szeroko prowa­

dzony namysł. Przeprowadzone analizy ujmują zagadnienie w stanie jakby „w y- destylow anym ”, gdy zachodzą niepowątpiewalne decyzje. Jakże jednak trudno za­

w sze stwierdzić, czy moja decyzja była rzeczywistą decyzją czy tylko „chciejstwem”.

Ostatecznie jednoznaczne rozstrzygnięcie tego może dokonać się wówczas, gdy akt decyzyjny został spełniony w realnym wykonaniu jakiegoś czynu. Sprawa jest szczególnie delikatna dzisiaj, gdy tak w ielu jest ludzi o pobudzonej refleksji i nad­

w rażliw ości sumienia, lub po prostu posiada zalążki patologicznych stanów p sy­

chicznych. Wówczas wziernikiem w akty decyzyjne jest zrealizowany zew nętrznie czyn, którego analiza ukaże momenty powziętej decyzji.

(18)

oddzielalny od człowieka, jak nieoddzielalne jest ludzkie działanie. Dla­

tego każdy człowiek jest skazany na decyzję, jako rację bytu wszelkich

•typowo ludzkich czynności. Bo nie tylko działanie jest następstw em de­

cyzji, ale może też istnieć i istnieje decyzja niedziałania, niekiedy więcej kosztująca człowieka aniżeli spontaniczne działanie.

W takim stanie rzeczy uczynek zewnętrzny, fizyczny człowieka jest wykonaniem decyzji i' w norm alnych w arunkach decyzja przechodzi w wykonanie. Niekiedy jednak zew nętrzne przeszkody uniem ożliwiają speł­

nienie w czynie decyzji, ta k jak tam a w odna ham uje spontaniczny spa­

dek wody. Ten jednak m om ent nie zmienia charakteru ak tu decyzji jako źródła realnego działania ludzkiego (moralnego). A jednak niekiedy — w spraw ach złych i grzesznych — jest lepiej, gdy nie zaistnieje wykona­

nie czynu powziętego przez ak t decyzji. Lepiej jest, jeśli zbrodniarz nie zabije drugiego, jak to zadecydował uprzednio. Oczywiście tak. Je st to jed n ak spraw a pozamoralna; spraw a ontologiczna, psychologiczna, nie zm ieniająca samego moralnego charakteru decyzji. Jest rzeczą jasną, że zew nętrzne, fizyczne wykonanie decyzji powziętej w „sercu swoim” robi głęboki ślad psychologiczny u człowieka; tzn. um acnia (lub osłabia) go jako przyczynę sprawczą; zewnętrzne działanie w prow adza zmianę rela­

cji zastanych w świecie24. To wszystko nie zmienia jednak charakteru moralnego aktu, któ ry jest cały dany już w akcie decyzyjnym , jak w nasieniu jest już cała inform acja o stru k tu rze urodzonego tw oru biolo­

gicznego. Zatem zewnętrzne wykonanie posiada doniosłe znaczenie i dla działającego człowieka, i dla realnego układu rzeczy, ale nie zmienia ch a rak teru moralnego czynu ludzkiego — ukonstytuow anego przez ludz­

ką DECYZJĘ.

Przeprowadzona analiza działania ludzkiego może się wydawać- nieco sztuczna, gdyż zbytnio poczłonkowana. Oczywiście tak! Je st to analiza abstrakcyjnie typowego działania ludzkiego. W rzeczywistości wszystko zwykło się odbywać bardziej spontanicznie, bez kolejnego uwzględniania

24 Dla społeczeństwa najważniejsza jest zmiana przez ludzki zew nętrzny uczy­

nek zastanych relacji w św iecie osób i rzeczy. I ze względu na zaistniałą zmianę relacji spowodowaną uczynkiem człowieka zachodzą w życiu społecznym nagrody i kary. To jest oczywiste. Ale równie jest oczywiste, że charakter m oralny uczynku już mieści się w akcie decyzyjnym i nie zmienia się moralność uczynku przez to, że został on wykonany, skoro już przyczyna sprawcza jako realne źródło działania została bytowo ukonstytuowana. Są to rozróżnienia ważne, chociaż w konkretnych wypadkach trudno weryfikowalne. Należy szczególnie mieć na uwadze rozróżnie­

nie porządku istotnie moralnego od innych typów porządku: psychologicznego, spo­

łecznego, fizjologicznego lub — najszerzej mówiąc — porządku ontologiczno-m eta- iizycznego.

(19)

D E C Y Z J A — B Y T E M M O R A L N Y M 65

rozdzielonych od siebie wszystkich faz działania ludzkiego. Ale jest to analiza nie skonstruow ana a priori, gdyż poszczególne fazy ak tu działa­

nia są spraw dzalne w towarzyszącej refleksji, która „wydobywa na w ierzch” i uprzedm iotaw ia w analizie to, co w norm alnym działaniu do­

k onuje się płynnie i m niej lub bardziej spontanicznie. Trzeba jednak znać m odel postępowania ludzkiego, aby rozumieć siebie i swoje działa­

nie, aby rozum ieć działanie ludzkie człowieka drugiego. A to już nie jest czym ś bagatelnym .

Nadto znając ogólny model działania ludzkiego rozum iem y centralny m om ent „decyzji” , która zawsze stoi u podstaw każdego realnego dzia­

łania. I chociażby nieraz człowiek „przeskakiw ał” w swym działaniu po- szcaególne m om enty czy fazy — w skutek uspraw nienia siebie w działa­

n iu lub w skutek przem ożnej spontaniczności działania — to jednak nigdy nie może „przeskoczyć” lub pominąć ak tu decyzji, albowiem bez decyzji n ie stałb y się realnym źródłem działania ludzkiego. Stąd akt decyzyjny je st zaw arty w każdym ludzkim działaniu jako racja bytu rozumnego i świadomego działania ludzkiego.

I jeszcze jedno. Całe życie ludzkie jest łańcuchem działań25. I jak po­

szczególne konkretne działania posiadają swe fazy i m om enty uw yraź­

nione w naszkicowanym tu schemacie działania — tak też większe odcin­

ki życia i naw et całe życie ludzkie jest do pomyślenia (gdyż tak właśnie rzeczywiście jest!) jako w ielki proces zamierzenia i w ykonania swego życia w splocie życiowych czynności, k tóre k ieru ją się poszukiwaniem dobra i szczęścia. A w stosunku do jasno uświadomionego lub przeczu­

tego m ętnie, lub danego nam im plicite w naszych zobiektywizowanych czynach, dobra jako celu naszych dążności dokonujem y (pod kątem do­

bra) decyzji, k tóre są zazwyczaj decyzją działania dla dobra, rozum ia­

nego jako nasze ostateczne dobro. Nie zawsze jest ono uświadomione ja ­ ko Absolut, chociaż realnie — na mocy łańcucha ontycznej zależności — to dobro jest BOGIEM.

26 Obiektywny łańcuch działań i decyzji jest ostatecznie przyporządkowany cze­

m uś jednemu, jeśli jest jedno życie ludzkie i jedna osoba działająca. Jedność sub­

stancjalna człow ieka nie może się rozpryskać w działaniu całego życia na niezbor­

n e cele—dobra. W szelkie bowiem dobro jest dobrem ostatecznie przez partycypacją i realnie moc atrakcyjna dobra płynie z jednego praźródła, które ku sobie ostatecz­

n ie kieruje wszelkie realne dobra, ku którym człowiek w swych aktach decyzyjnych

•się przyporządkowywał. Stąd aktualne dla każdego jest w yznanie św. Augustyna:

„Stw orzyłeś'nas, Panie, dla siebie. I nie ukojone zostaje serce nasze, póki nie doj­

dzie do Ciebie" (W yznania I, s. IX

S — R F X X X I r . 2

Cytaty

Powiązane dokumenty

by ludności było wyższe aniżeli przeciętnie w Królestwie, Wzrost liczby ludności poszczególnych guberni Królestwa Polskiego był w badanym okresie bardzo nierównomierny (tab.

Rasizm strukturalny przejawia się w sposobie dzia- łania współczesnych społeczeństw, w których osoby białe nie muszą myśleć o swoim kolorze skóry jako jednym z

The second paper deals with the view on scientific modelling by the physicist Sir Rudolf Peierls whose taxonomy of scientific models exhibits points of convergence with

Zadomowiony w kaszubszczyżnie čart „diabeł człekokształtny, drobnego wzrostu, nagi", klataii „gęsto owłosiony", z rogami na głowie i kopytem końskim u nogi (S

nia skutków, które spełniony cel za sobą pociągnie., Jeżeli środki są dostępne a nie straszne i skutki nie wydają się pod żadnym względem groźne,

نایاپ تاقیقحت هلاقم راهچ یانبم رب رضاح همان لدم و یهاگشیامزآ یزاس للاح دربراک هرابرد لولحم یاه .تسا هدیدرگ هیهت تشادرب دایدزا یارب تفن و بآ رد رب هولاع

Without knowledge of crystal structures, the development of new materials for water storage, fuel cells, magnetic cooling and lithium batteries would be

Potrzeba jest zawsze czymś jednostkowym i konkretnym (choć jej treść nie musi być całkowicie jednoznaczna ani koniecznie domagająca się tego i takiego zaspokojenia)