• Nie Znaleziono Wyników

Kościuszko. Wodzowi w setną rocznicę śmierci Naczelnika 1817. 15/X. 1917.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kościuszko. Wodzowi w setną rocznicę śmierci Naczelnika 1817. 15/X. 1917."

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

17S320 X

K O Ś C I U S Z K O .

W i d z o w i

W S E T N Ą R O C Z N IC Ę Ś M IE R C I N A C Z E L N IK A .-

1817. 15/x. 1917.

D O C H Ó D P R Z E Z N A C Z O N Y N A L IT W Ę .

N a k ła d e m a u to rk i. Z d r u k a rn i J. S ty fie g o w P rz e m y ś lu . 1917.

(2)

i ( o §

H ii l h

t ,

Cłiiobi-ega

G.u.kfy,

cfr

(3)

G o d zin a cudu n a ziem i a la sk i n a d P olsk ą.

n ł D obiegało sw ej p o ło w y o śm n a ste stu le ­ cie, ciem n y m b y ł h o ry z o n t E u r o p y : n a jejjo z a c h o d z ie g rz m ia ły o sta tn ie w y strz ały , d o g a sa ły łu n y w o jen n e , d y m iły je sz c z e po- pjeliszcza, k ry jąc w głębi za rz e w ie no w y ch

\ivfąśni m on arszy ch , n o w y c h m o rd ó w p o d ­ d a n y c h im ludów .

W, N ie p łu ży ło stu lecie w ielk im w zlotom rM ch a; — rod ziło raczej tw o ry p ełza jące , k |p re , n a sk in ie n ie w oli w ład c zej lub mi- n jstery aln e j, ro z p in a ły w m ilczeniu, w ta ­ je m n ic y zd rad y , sieci p a ję c z e ku zdław ie-

ńfu w szy stk ich d u ch ó w lekkich, nieśw ia- cfemych p o d s tę p u a ży ć p ra g n ą c y c h w b e z ­ trosce, w bezw oli, jak o p ta k i niebios,

j: I w y b u ja ła w E u ro p ie z d ra d a , jak p p tę ż n e d rz ew o : w jej cieniu z a s ia d ły n a ­ ro d y , j e d n e , w ik łając dru g ie w sw ych o bieżach, in n e p o d m ro czn y m i k o n aram i z d r a d y u sy p ia ją c b e z s iln ie , m arzen iem

') W o jn a s u k c e s y jn a a u s try a c k a m ię d z y F ra n c y ą i B a w a ry ą a A u s tr y ą (1740 — 1748) i w o jn y ślą sld e

< 1 7 4 0 - 1 7 4 5 ).

(4)

0 ch w ale d aw n ej, o ry c ersk ich tru d a c h p rz o d k ó w , g o sp o d a rz y ziem i, g łu sząc głos p rzestrogi, głos w n ę trz a w ła sn e g o s u m ie ­ nia, iż siłą u m y słu i ra m ie n ia siłą bro n ić się n ależy , d y b y w a ć z top ieli k u sło ń cu m ocy i jasn o ści, g d y ć tego, nie z a ś pien i p o c h w a ln y c h d o m a g a się cześć i h o n o r - p rz o d k ó w .

Je d n e i dru g ie n a ro d y , p rzez św ia tły c h r sw y ch p rz ed staw icieli h o d o w a n e w z a s a ­ dzie, iż p o d s tę p m a w a rto ść p ra w a , b y le w iódł d o zysku, że g w a łt je st sp ra w ie d li­

w ością, jeśli cel osiąga, k a rla ły n a jało w e) 1 tru jącej stra w ie : m a rn ia ły ich ciała w g o ­ n itw ie z a ży c ie m -ro zk o szą, u p o je n ia czarą, sch ły d u sz e w śró d ciasn y c h i n ę d z n y c h obliczeń m a te ry a ln y c h korzyści.

W te d y to, w d o b ie ow ej ciem nej epo k i, w p a ń stw ie polskiem , je d n e m z tych, ćó z bezsiły w n ę trzn ej w ięd ło w u ścisk ac h z d ra d o k alają cy ch — w te d y , w g łęb iac h L itw y z a sz e d ł fa k t d ro b n y i cod zien n y , acz n iep o jęty za w sze, ja k k a ż d y o d ła m e k d zieł tw órczej p rz y ro d y . O to się w o n czaś 1746 r. zro d ził człow iek n o w y ! Z d a ło się rodzinie, sąsiad o m , o to cze n iu w sze m u , iż nic n a d to , że p rz y b y ł cz ło n ek je d e n z m n o ­ gich, d o lę i n ie d o lę dzielić ze sp o łecz n ó - ścią sw oją. D ary , p rz o d k ó w dzied zictw o , ja k z d ziecięciem k a ż d e m , z nim w k o ­ leb ce legły. L ec z n iem o w lę ow o, A n d rz e j- T a d e u s z - B o n a w e n tu ra z m ia n a , syn ro d u K o ściuszków , d o stało d a ry b ard ziej

(5)

m nogie, niż jeg o rów ieśni, p o n o ś w ró żó w o d w iec zn y ch n iew id zia ln e d ło n ie ta k je zasiliły. O d p rz o d k ó w , co m ieczem a so ch ą w ład a li, w ró żo w ie p rzy n ieśli h art, sp rę ż y ­ sto ść ciała z a ra z e m jeg o k a rn o ść n a w o ła ­ n ie d u ch a i n ie u sta n n y p o sz e p t jak b y z głębi, od ży cia gw aru, o d ję k u bolu, od h u k u p io ru n n y ch u d e rz e ń trw a lsz y i m o c­

niejszy, sz e p t tajny : „ b ą d ź uczciw y i m ę ­ ż n y I“ D o stó p dziecięcych, z d a się, p rz y ­ p e łz ła N iedola lu d u litew sk o - p olskiego, a g d y d ło ń w łach m a n ach , c z a rn ą od tru d u i g rz e b a n ia ziem i n a d g ło w in ą w zniosła, g d y n ią p rz e su n ę ła po tw a rz y c z c e m ię k ­ kiej, znikła, m u śn ięciem zg a rn ięta h arm o - ni ry só w niem ow lęcych, a oblicza p rzy szłe b ró z d y za k reśliły sw e zrazu n ie w i­

d zialn e drogi, g d y w ró ż k a-N ie d o la tch n ęła d ziec k u n a p a m ię ć w ie c z y s tą : „W nas, k ’ziem i sch y lo n y ch ro b a k ach , w k a ż d y m z nas, ch ło p ó w i n ęd z arz y , ty og ląd n iesz b ra ta , z nim tru d , z nim dźw ig n iesz k a j­

d a n y “... O d p u szc z litew sk ich d u c h a p o ­ w iało n a dziecię d a re m b ez im ien n y m ciszy i m ilc z e n ia ; stą d lo tn e słów p le w y nie o b n a ż a ły n a sio n jego czynu, nie o d zierały z ta je m n e j osłony, ta k k iełk o m w oli lu d z­

kiej, ja k k iełk o m ż y w o ta w szelk ieg o p o trzeb n ej. T a fle jezierne, ta k m n o g ie n a litew skiej ziem i, a ta k p rz ejrzy ste, ja k nie bios lazury, p rz e sła ły dziecięciu p rzez sw o jeg o w ró ż a tro ch ę b łę k itu i b la sk u tro ch ę, b y m u p o g o d ą rozśw ietlił w e j­

rzenie.

(6)

W re sz c ie d u ch ziem i a z a ra z e m d u c h dziejo w y P olski, któ ry z p o c h o d n ią trad y - cyi, jej p ra c y i w iary, staje u w ezg ło w ia w szy stk ich m atek , k ie d y d a ją ży cie n i e ­ m ow lętom , d u c h o n p ło m ie n n y , w ejrzał baczniej n a tę odrośl n o w ą n a d ziec ięce w ian o i p a lą c ą isk rę cisn ął w sam o serce dzieck a, isk rę n iezg a szo n ą, gorejącą słow y :

„K ochaj — k o ch aj w sz y stk o i w szy stk ich , ale kochaj w C z y n ie !“...

II.

Z daram i d u ch a id zie w ży cie C zło w iek .

N iedługo g n iazd o ro d z in n e lite w sk ie k ry ło p isk lę p o d o jczy stą strze ch ą, n ie ­ długo grzało je sw em c ie p łe m : w ś w ia t dalszy, k u pijarskiej szk o le n a P o le s iu 1), k tó ra ro z w ie ra ła w id n o k ręg i od w iosko­

w ych szersze, p ra g n ie n ie i p o trz e b a w ie­

d zy p c h n ę ły k ro k i p o to m k a K ościuszków - P ró cz tru d ó w i rad o ści szkolnych, ta k w a ż ­ n y ch d la p a m ię c i d zieck a, la ta p a c h o lę c e za zn ac zy ło siero c tw o p o o jc u ; n a m ło ­ d zień c zy m w ie k u siero ctw o po m a tc e legło

2) O d 1755 — 1760 K o ś c iu sz k o k s z ta łc ił się u P i ­ ja r ó w w L u b ie s z o w ie , c z y li w N o w y m D o ls k u n a P o ­ le siu , — D r. F e lik s K o n e c z n y : „ K o ś c iu s z k o “ , str. 58*

P o z n a ń 1917.

(7)

k a m ie n ie m p iecz ętu jący m sa m o tn ię w e ­ w n ę trz n ą o b o jętn o ścią lu d zi — braci n a los cz łe k a b ra ta . N ie z n a m y stą d pro cesu , ja k z z a w ią z k ó w d a w n y c h d u ch w p ac h o lę ciu d o jrze w ał, ja k i k ied y ro zw ijały się w T a ­ d e u sz u dary, te d ziw n ie o życiu w ró ż ą c e : m o że isk ry d u szn e p ło n ę ły ta k cicho, że n ie w ied z ia ł o nich nikt z o taczający ch , iż n ie b y ł ich św iad o m sa m o b d aro w an y ...

Isk ra o d ziem i, co w o ła ła : „k o c h a j“, b la ­ sk iem strz e liła p ie rw sz a — p a d ł n a książki, n a su c h ą w ied z ę o z a m a rły c h lu d a c h i w jej św ietle o żyły dzieje ludu, któ ry , jak polski, g a sł zw o ln a w u ścisk ac h p o d stę p u , b ra t­

nim b y ł P o lak o m , d zw o n iąc p o p rz ez w ieki k a jd a n a m i m ęk i i niew oli, b ra tn im b y ł w ro z p a c z n y c h w ysiłk ach , b y o d z y sk a ć w olę, — z a ś z k a rt o' G re k a c h m ó w iący c h , w y stą p iło im ię T im o le o n K o ry n tc z y k x) ] T im o le o n , ten , k tó ry n a d zw iązk i k rw i n ajb liższe cenił d o b ro i sw o b o d ę w s p ó ł­

oby w ateli, ten, co w o ln o ść w ró cił niew ol- niko m -b racio m , z a ś p o d o k o n a n iu d z ie ła w zacisze d o m o w e nic nie un ió sł z so b ą, p ró c z m ałej garści u czu ć g o rący ch i w d z ię ­ czn ej p a m ię c i — szczuplejszej o w iele niżli m ia ra d o b ro d z ie jstw a . K to w ierzy, te m u b ę d z ie d a n o , a K o ściu szk o p ac h o lę , m o że w leśnej czy w d o m u ustroni, d u m a ją c

x) T im o le o n , u lu b io n a p rz e z K o ś c iu s z k ę p o s ta ć z d z ie ła K o rn e liu s z a N e p o s a : „ Ż j^ w o ty s ła w n y c h m ę - ż ó w w. O te m o b sz e rn ie j T a d . K o rz o n i F el. K o n e c z n y w ż y c io r y s a c h K o ś c iu sz k i.

(8)

n a d T im o leo n em i n a d losy Polski, u w ie ­ rzył, że w jeg o p iersi ożyje — b o h a t e r !

III.

R y cersk ie ślu b o w a n ie i k a tech izm rycerski.

Z a ś z iem ia p o lsk a, d e p ta n a o d w sch o d u s to p ą R o sy a n n ajez d có w , n ib y s p rz y m ie rz e ń ­ ców , k rz y w d z o n a o d z a c h o d u w sw ej w a r­

tości n ajb ard ziej istotnej, bo ro z b ó jn iczem p o ry w a n ie m ludzi d la p o n iew o ln ej słu żb y p le m ie n iu G e rm an ó w , b ą d ź d la z a p ło d n ie ­ n ia tegoż b u jn ą k rw ią s ło w ia ń s k ą 1), te d y w p rz ą g n ię ta w słu żb ę d la ra sy obcej, jej liczeb n o ści i siły, w ielk im g ło sem o b o h a ­ te ra w o łała. W o ła ła k rz y w d ą n ad e w szy - stko, — u sty tych, co chow ali m ło d zież a p atrz y li w przy szło ść, u sty m ó w có w i p o e ­ tów , ja k ic h tylko w y d a ła z ło n a sw ego P o lsk a ; w jej tch n ien iu p o tę ż n ia ł do k rz y k u d ź w ię k n ajsłab sze j l u t n i : „Jam je s t O jc z y ­ z n a i n ied o ść tego, że się n a z y w a sz m y m sy n em ... G d y cię z a w o ła m w m oim u c i­

sku, do w sp ó ln ej z b ra c ią roboty, niechaj k to in szy b ieg n ie d la zysku, to b ie n ad- g ro d ą tw e cnoty... A g d y nie b ę d z ie m o-

' ) F ry d e ry k W ilh e lm l i F ry d e ry k II, k ró lo w ie p r u s c y , k a z a li p o r y w a ć z P o ls k i p ie rw s z y re k ru ta , d ru g i d z ie w c z ę ta .

(9)

i n a w y p ły n ąć , w u p a d k u m eg o godzinie, ja m aż n a te n c z a s p o w in n a zginąć, k ied y o statn i z w a s z g in ie !...“ 1) G łos P o lsk i d o ­ cierał w szę d y , z a b rz m ia ł najsilniej w r y ­ cerskiej szk o le stolicy, g d zie o d 1766 r .Ł) m ło d zież k sz ta łc o n a n a p rz y szły ch o b ro ń ­ ców . o d p o w ia d a ła p rz y się g ą, iż su m ien ia i h o n o ru nie sp lam i, sił w szy stk ich użyje dla słu ż e n ia p o sp ó ln e m u d obru k ra ju i o b y ­ w ateli, zw alcza ć b ę d z ie zło p ry w a ty i bez- rz ąd u , w sp ie ra ć o d n o w ę , fu n d o w a n ą n a p o d w a lin ie w ied z y i p ra cy , uczciw ości i m ęstw a. „P rz y się g am B o g u “... brzm iało co ro czn ie z szereg ó w m łodzieńczych, k tó re o b lek ały ry c ersk i m u n d u r i z nim b ra ły zn a m ię słu żeb n ik ó w Polski. K to p rz y sięg ę złożył, te n s ta w a ł d o sz ra n e k i p o c z y n a ł w yścig o p a lm ę b o h aterstw a, o geniusz w oli tw órczej, o w ła d n ą ć zdolnej św iatem p o lsk ich dusz.

W ielu w ybiegło z K o ściu szk ą p ospołu, w ielu z n a k o m ity c h : N iem cew icz i W iel- horski, K azim ierz S a p ie h a i K arol K nia- ziew icz i inni n ie z n a n i3). P a lm ę p ie rw ­

F ra n c is z e k K a r p i ń s k i : „ O p o w in n o ś c ia c h o b y ­ w a t e l a “ — w ie rsz , d ru k , w r a z z „ K a te c h iz m e m r y c e r ­ sk im B ib lio te k a u n iw e r s y te tó w lu d ó w , i m ło d z ie ż y ,

177, str, 59.

2) S z k o ła k a d e c k a w W a r s z a w ie o d 1766 ro k u , u tr z y m y w a n a k o s z te m k ró la , k tó re j k o m e n d a n te m b y ł k s. A d a m C z a rto ry sk i.

3) A d a m K a z im ie rz C z a rto r y s k i: „ K a te c h iz m r y ­ c e r s k i“ , w y d . i p rz e d m , H e n r y k a M o ś c ic k ie g o , Bibl.

-u n iw ers. lu d . i m ło d z ie ż y sz k . — 177, str. H i n .

(10)

sze ń stw a o siąg n ął on jed en , sy n p ro ste g o ro d u , bez tra d y c y i p rz o d k ó w d zierżąc y ch b u ław y , k tó ry c h p o to m k ó w z P o lsk ą w ią ­ zały d a ry m n o g ie sk a rb ó w z ziem i, z d u ­ cha w zięte. I czem u ż on je d e n ? W id n o , iskrę bożą, co k a ż e : kochać, słu ży ć d ru ­ gim czynem , p o tę ż n ie jsz ą d o stał. W id n o , że g d y w ę z łe m przy sięg i sp rz ę g a ł się z n a r o d e m , to w o tc h ła ń jeg o bólów i k rz y w d y , n ę d z y i ciem noty, w in i u ło m ­ ności, rzucił d u szę całą, ja k p e rłę b e z ­ cenną, a b y u to n ę ła d la ra tu n k u P o lsk i i jej bytu. O los w ła sn y n ie s p y t a ł : p rzep o m - n iał ra z n a życie całe, że lu d zie i n a ro d y k a m ie n u ją najczęściej sw e w odze, pro ro k i, w p rz y szło ść ich w iodące, że, p ra c u ją c w głębiach, m o ż n a zn iszczeć w śró d o d m ę ­ tów , n ie z o staw iw szy p o sobie nic, p ró c z im ien ia dźw ięk u , w y k o szla w io n eg o po- tw arczo o b ra zu sw y ch d ą ż e ń i trw ogi u w sp ó łp ra c o w n ik ó w , k tó rzy się w yp arli.

O sła w ę n ie p y t a ł : d u sz ę za tracił w n a ­ ro d z ie i d la n a ro d u sw eg o .''Ż e z ro zu m ian ą b ę d z ie ofiara, że lu d po lsk i ją w e czci p o d ź w ig n ie n a o łta rz e sw oje... nie w iedział.

IV.

S p e łn ia się p rzy sięg a ...

W sz elk i z a w ią z e k iści się z ra z u p o w o l­

nym i k r o k i : słu żb a P o lsc e z ra z u jest ty lk o

(11)

sp rę ży n ą, k tó ra k ieru je m ło d zień ce m w w y ­ b o rz e stu d y ó w i za w o d u , k a ż e m u d o ­ sk o n alić się w te m „co do rz ą d u trw ałego z u szczęśliw ien iem w szy z tk ic h n ależ y , — w ek o n o m ice i w sta n ie żo łn ie rsk im “, w tem , czego b ra k sp o łe c z e ń stw u polskie m u, b y n ie d o b ó r z a stą p ić p ra c ą i tw ó r­

czością w ła sn ą , — o n a go p o d trz y m u je n a o b czy źn ie k ied y sła b n ą siły w p ra c y n a d w y k szta łc en iem u m y słu i ra m ie n ia sw ego.

S łu ż b a P o lsc e z m u sza p o tem , u w stęp u w sa m o d z ie ln e życie, g d y nie o tw iera się w k ra ju p lacó w k a, szu k a ć pracjr, k tó ra b y d a lsz ą szk o łą b y ła, w io d ą c ą k u tem u,

„a ż e b y m b y ł k ie d y ś “ — p o w ia d a K o ściu ­ szko — „ u ż y te c z n y m O jcz y źn ie n aszej i w y p ła c ił się jej z o b o w iązk u o b y w a te l­

s tw a “ . N ie traf, lecz isk ra tw ó rc za miłości,, ja k in sty n k t nieom ylny, ku ta k ie jż e szkole p o w io d ła P o la k a, co p ra g n ą ł b o h a te re m zostać. N ią b y ła A m ery k a, m ło d a ziem ia z n aro d o w e g o n ie b y tu w stając a, gdzie lu ­ d zie now i, z ry w ając p ę ta lecz i w ęzły stare, cień n iew oli za nim i dojrzaw szy, w śró d p ra c y i w e w n ę trz n y c h zm ag ań , n ie ­ b ez p ie c z e ń stw od w roga, poczęli tw o rzy ć sob ie i p o to m n y m g m ach p a ń stw o w y n a tw a rd y m a p ro sty m fu n d a m e n c ie : w olnym i n iep o d leg ły m , ró w n y m m a być o b y w a te l

J) D r. F e lik s K o n e c z n y : „ T a d e u s z K o ś c iu s z k o 1',..

str. 9 6 , 122 i n . o p o b y c ie i s tu d y a c h K o ś c iu sz k i w e F ra n c y i, o p o s z u k iw a n iu p o la d z ia ła n ia i je g o s łu ż b ie a m e r y k a ń s k ie j. 1 7 7 6 — 1785 r.

(12)

S ta n ó w Z je d n o c z o n y c h — sp o id łem w a rstw lu d zk ich sta n ie się z a s a d a : w szy stk im o b o ­ w iązki, lecz i p ra w a r ó w n e !

T a m , n a a r e n ie , g d zie sp ró c h n ia ły św ia t E u ro p y w iek u XVIII, sz e d ł w z a ­ p a s y z o rg an izm em , w c ie la jący m d ą ż e n ie p rz y sz łe w szy stk ich lu d ó w św iata, ta m d o jrze w ał w ó d z P olski, d o k o n u jąc p ie rw ­ s z y c h czy n ó w ry c e rz a i o b y w a te la . O n z p rz o d o w n ik ó w jed en , k o w a l d la A m e r y ­ k a n ó w sz c z ę sn ą i b e z p ie c z n ą p rz y sz ło ść :—

a sobie k u ł n iezło m n ą w olę, w y trw a łą p ra c ę i tę m yśl, orlo -d u m n ą, czy też dziecięco- p o k o rn ą : sp ełn iw szy zad an ie, odejść trz e b a cicho, ja k w iern y B oga i lud zk o ści sługa...

V .

W o ła cię P o lsk a — syn u L itw y!

I tw ó rc a N ow ych Ś w iatów , w y b a w i­

c iel z ucisku, o d sz e d ł w ciszy do ziem i sw ojej i d o ludzi sw oich, m rą c y c h od n ę ­ d z y i o b a w niew oli. — A b o ry litew skie, co ż e g n a ły chłopię, d o jrza łeg o m ę ż a p o ­ w itały szu m em i p y ta n ie m : „Jestżeś ty T i- m o le o n e m ? T o ro dzim ej niedoli p o d o ła j!

W y sw o b o d z isz-że b ra c i? “ —- M ąż w sile w ieku, k tó re m u h o ry z o n t ojczysty, ś c ie ś ­ n io n y p rz ez w rogie sąsiad y , nie ro z w iera ł p o la do d ziała ń i p o c z y n a ń w ielkich, zn ió sł p y ta n ie , acz u rą g o w isk ie m b rz m ią ce

(13)

K u ziem i sp o jrza ł: z a k ą te k jej k a ż d y o p ra c ę dłoni w ołał, k rz y w d a lu d u w z y w a ła m iło ­ snej n a p ra w y , choćby m ierzonej k ro p lam i osob isty ch je d n o stk i w ysiłków . K ościu szk o w z ią ł ra d ło i sochę w jaśn ie w ielm o żn e g e n e ra lsk ie d ło n ie i s ta n ą ł do orki zie­

m iańskiej n a d ro b n y m u g o r z e ; z b ark k m iecych, k tó re ongiś w n iem o w lęc tw ie u z n a ł ja k o b ratn ie, ją ł zsu w a ć ciężary, a w k ła d a ł je n a g rzbiet w łasn y , szlach cica p o lsk ieg o '). W ie rn y b y ł n a m a łe m w słu ż ­ b ie d o b ru p o sp ó ln e m u , m ocno trw a ł w p rz y ­ sięd ze ! — R. P. 1790 i 1791 n ad ch o d ził.

W m ro cz n e dni jesien n e , n a cichy d w ór ziem iań sk i, n a leśn e u stro n ie w ieść s p a ­ dła, jak o so k ó ł c h y ż a : „cichą p racę, ojców z a g o n p o ż e g n a sz n a w ieki — n ie to b ie w z ejd zie p lo n z o b sian y ch ła n ó w — bo ty, ry cerzu, p ó jd ziesz w b o jo w y tan, bo ciebie, sy n u L itw y, w o ła za g ro żo n a P o l­

sk a k u o b ro n ie !“ *) — W s z a k ż e m ię n a

2) D r. F e lik s K o n e c z n y : „ T a d e u s z K o ś c iu s z k o “ — str. 159 i n . O d ży ciu z le m ia ń s k ie m K o ś c iu s z k i w S ie c h '- n o w ic a c h ^ n a fo lw a rk u D a w id o w s z c z y ź n ie ; str. 195 u r y w e k z lis tu d o sio s try , g d z ie ż ą d a , b y d w ó r (t. j.

s io s tra w je g o im ie n iu ) z a p ła c ił n o w y p o d a t e k z a m ia s t c h ło p ó w .

2) Z k o ń c e m lis to p a d a 1795 r. z ra m ie n ia se jm u c z te ro le tn ie g o o tr z y m a ł K o ś c iu sz k o ja k o g e n e r a ł- m a jo r n o m in a c y ę n a k o m e n d a n ta I. b r y g a d y I. d y w iz y i w ie l­

k o p o ls k ie j. J a k o ta k i, s t a ł s ię p o d w ła d n y m k s . J ó z e fa P o n ia to w s k ie g o , m ia n o w a n e g o d y w iz y o n e re m . K o n e ­ c z n y , str. 194, 2 2 0 i n,

(14)

to m a tk a zrodziła, w y k o ły sa ły jej dłonie, w sza k żem n a tę chw ilę się sposo b ił, o b le ­ czen ie ry c ersk ie b ra ł n a to, w cu d zy ch krajach , w obcej służbie, k ształc ił ciało- d u c h a ! — O d p a rła m yśl jprzyszłego w odza.

„A jeśli nie ciebie w y su n ą n a czoło, jeśli tru d i znój cz y n u tobie, sła w a z czynu d ru g iem u p rz y p a d n ie w u d z ia le — jeśli te n dru g i b ę d z ie m ło d zien iaszk ie m , w ied z ą, d u ch e m niższy, i, jeśli nic ja k przyw ilej sta ry k a rm a z y ń sk ic h ro d ó w d a m u m oc n a d to b ą — cóż uczy n isz ty, w w ielkość u ro sły na ziem i, g d zie z a słu g a h e rb e m a p u rp u rą b y ła k re w w łasn a , k ie d y z ra n ch lu b n y ch try s k a ła — T y , zn ający kraj w olny, b ez p ań sk i, co n a te n c z a s p o c z n ie sz ? “

P o sz e p t taki m ó g ł się d źw ig n ąć z m ro ­ cznych głębi n iższego człow ieka, d u ch z w ą t­

p ie n ia p o w ia ł o d k re so w y ch p ó l C ecory, g d z ie p rz e d w ieki dw u, n iesp ełn a , p a d l Ż ó łk iew sk i, h e tm a n i k a rm a z y n , n a zg u b ę w y d a n y p rz ez sw eg o m o n arc h ę, o d siebie n iższeg o , — a o sam o tn io n y p rz e z n a ró d sz la c h ty n ie w d z ię c z n y ! T a k i los w naszej R zec zy p o sp o lite j — m ó w ił d uch cecorski — sp o ty k a i n a jp ie rw sz e g ło w y ; a z tobą, szlach etk o , g d y p rz ew o d zić zechcesz, czyż w ięcej b ę d ą się liczyli? — L ecz z s te p o ­ w y ch w id ze ń i o p a ró w w s ta ła głow a, w tru d a c h p o siw iała, ja k s z ta n d a r w iek u isty n a pice z a tk n ię ta ; h e tm a n m ó w ił w o d zo w i p rz y szłem u , że b y w a ją i p o śm ie rtn e z w y ­ cięstw a , że m o żn a, ja k le w p o ło ży ć się n a

(15)

-ojczystych k re sach , ta k zg inąć w śró d stróży w o statec zn ej klęsce, a w te d y zg o n m ęsk i i sław n y , ja k a rc h a n ie lsk a trą b a bud zi d u ­ s z e i sum ienia, p o sila m o ce zlen iw iałe i o n e w ie d z ie n a ro z p ra w ę w aln ą, k tó ra ocala p a ń s tw a i n aro d y .

Z a Ż ó łk iew sk ieg o d u ch e m p o d ą ż y ł K ościuszko T a d e u s z , coraz ż w a w sz y m k ro ­ k iem : g d y b a w ią się inni, o n p la n y w o ­ je n n e u k ła d a , ćw iczy żo łn ierza n a p rz e ­ stro n n y ch ste p a c h U k rain y , bud zi ta m o b y ­ w a te la . G d y z d ra d a sy n ó w w łasn y c h sp ro ­ w a d z a n aw ałę, w cz w ó rn asó b siln ą i k lę ­ ski n a ziem i, g d y w o jsk u o d w ró t n a k a z a n y , o n z a m y k a p o c h ó d i w ty ln y ch sz e re g a c h ja k b ry ta n broni p ierz c h a ją c e stad o . A k ie d y z d ra d a o bcego m o carstw a, n ied o łęstw o n a ­ sze, b ra k o d w o d z a w yty czn ej, sa m e m u K ościuszce z d łoni w y trą c a zw ycięstw o, k ie d y król, sen a to ry , k ło n ią się p rz e d w ro ­ giem , on p o d n o si głos m ęski i w tw arz cisk a m ian em łotrów -infam isów w szystkim , k tó rz y h a ń b ią im ię P olski n ik cze m n em słu żalstw em ... Z w y c ię sk a p o d ło ść T a rg o ­ w icy o d z ie ra piersi w o jak ó w z o d zn a k uczciw ego m ęstw a, z k rz y żó w „c n o ty ż o ł­

n ie rsk ie j“ ; w te d y K ościu szk o w ysiłkiem , o sta tn im braci ty ch o słan ia, k a ź ń chce w ziąć n a siebie 1). „Jeżeli w y ro k ta k o w y

O z a s łu g a c h K o ś c iu sz k i w k a m p a n ii 1792 r.

p rz e c iw R o s y i, o m ę ż n e m s ta n o w is k u w o b e c T a r g o ­ w ic y ... D r. F e lik s K o n e c z n y : „ T a d e u s z K o ś c iu s z k o “,

(16)

m a w ziąć eg zek u cy ę , d o p ra sz a m się za n a jw ię k sz ą łask ą, ab y ty lk o n a m n ie je d n y m by ł u sk u teczn io n y ... Z o ch o tą p rz y jm ę w szystko, bez n a rz e k a n ia . Z la w s z y tylko- łzam i ziem ię ro d z in n ą , p ó jd ę do N o w eg o Ś w iata, do innej ojczyzny, do k tó rej n a b y ­ łem p ra w a , w a lc z ą c za jej n ie p o d le g ło ść “...

VI.

C óż ci d a ła P olsk a za tw e w iern e s łu ż b y ?

C eco ry tch n ien ie z n o w u p y ta n ie m p o ­ w iało... O b cy , k iedyś, p rz e d d ziesię cią laty, z a m n ie jsz e cn o ty i ofiary sy p n ę li ci zie­

m ią i zło tem , słali listy p o c h w a ln e , u p o ­ m in k i z serca, F ran c y a, re p u b lik a , w s ta ­ ją c a z w a lk i krw i chaosu, w ita w to b ie o b y w a te la sw ojego z w y b o ru , ja k o je d n e g o z n ajcn o tliw szy c h ludzi. A P o lsk a, o n a ziem ia, k tó rą ś p o ślu b ił o d d ziec ięctw a sw ego, ja k cię w y n a g ra d z a ? D o sta je sz o d niej tro c h ę m iłości ż o łn ierza i b ied n eg o ludu, tro c h ę sła w y ulicznej, żeś je st c z ło ­ w ie k m iło siern y , tro c h ę łez kobiecych,, w stęg, k w iató w , u n iesień , w szy stk o ta k b łah e, ja k k a d z id ln e dym y... lecz w e d le istotnej p ra w d y , P o lsk a n ie m a d la cię

str. 2 2 6 —2 5 2 i T a d e u s z S o p lic a : „ W o jn a p o lsk o -ro s- 1792 r . “ , T . I. K r a k ó w 1900.

(17)

ani p ięd zi ziem i, ani tej p o o jcach nie m o żeć w w ła d a n iu o staw ić; niby w ielk a i rozleg ła, w iern y m sobie P o lsk a n ie d a je o słony ani b e z p ie c z e ń stw a , jen o w ięzy łub — tu łaczk ę. Im ię ich, ja k w y k lę ty c h synów , m a iść w za p o m n ie n ie , b y go nie d o sły sz a ł — w r ó g !

I n a tu ła c z k ę p oszły w o d z e P olski a z nim i K ościuszko.

B iałą k a rtę p o ż e g n a ln ą słał k u ziem i la t dziecinnych, k u n ajd ro ższej L itw ie ; w n ią ca łu n e k k ła d ł b ratn i dla sw ojaków , najczulszy, n ajtrw a lsz y dla km ieci sw ej w io s k i: zo b o w ią zy w a ł tych, co po nim w e z m ą ojcow iznę, ab y p am iętali, „że w n a ­ tu rz e w szy scy ró w n i je s te ś m y “, że skoro n ie d a u b ez p ie czy ć się teraz, iżb y w olnym i p o sia d a c z a m i u cz y n ił sw y ch chłopów , „ te d y ty lk o d w a dni m ęskiej robocizny, zaś k o ­ biecej w c ale n ie “...1) p o b ie ra ć w olno d zie­

d zicom w si jego. T u ła c z b ez d o m n y ro z ­ p o śc ie ra ł w y ż sz ą strze ch ę n a d g ło w am i drugich...

VII.

C zy je n o tu ła c z k ę d ostają ta k w iern i O jczyźn ie sy n o w ie ?

C zy w y g n a n ie m ty lk o o płaci słu żb ę

L is t T a d e u s z a K o ś c iu sz k i z g ru d n ia 1792 r, d o sio s try A n n y E s tk o w e j, w k tó ry m ro z p o rz ą d z a s w e m m ie n ie m p r z e d w y ja z d e m n a e m ig ra c y ę . — K o n e c z n y , j a k w y ż e j, str. 253 i n.

(18)

tw o ją P o lsk a ? N ie — p a trz oto, W o d z u : w n e t serce n a ro d u p a d n ie ci do stóp, ty m asz je p o d źw ig n ąć, za g rza ć pło m ien iem , co ci w p ie rsia c h górze, ty m ż e o gniem w y ­ p a lić sk azy , uło m n o ści serca p o w sz e c h ­ nego, — m a sz je zeskalić n a k a m ie ń i stal i rzucić n a w ro g a, b y się p o d ty m ciosem m o c G o lia ta s t a r ł a !

I p o to czy ło się serce n a ro d u k u w o ­ dzow i jeg o i p rz y sz e d ł ro k 1794. — R o k o fiarn y ch bojów .

N aczeln ik K ościuszko, ją w sz y n a ró d w e w ła d a n ie sw oje, n ajp ierw sk u ł istność w ła s n ą z isto tą n a ro d u p rz y się g ą w ierności w w a lc e o cało ść i n iep o d leg ło ść P olski, p o c z e m teg o ż d u ch a zio m k ó w do białości ro z p a la ł sw y m żarem , bił w eń m ło te m czynów , iżby w drzazg i p ry sła s ta ra s w a ­ w oli, sa m o lu b stw a sk o ru p a , by z głębi w y try sn ę ły św ież e siły tw órcze... S k o k iem sw oim ro z p ęd liw y m w wir, w k ip ią te k bitw y, o k rz y k ie m : „Bóg i O jc z y z n a ! n a p rz ó d w ia r a ! “ zb u d z ił N aczeln ik racław ick ie k o sy , w p rz e s ą d p a ń sz c z y z n y i chłopskiej niew oli u d erzy ł o d e z w ą do lu d u w iejsk ie­

go, n a d sz c z e rb ił go w a ln ie sa m o w ła d c z y m n a k a z e m , k tó ry m zm n iejszał p o w inności w ło ś c ia n ') — ro z p ro sz k o w a n e w o le i d u ­ sz e teg o cz asu sp a ja ł h a słe m u zb ro je n ia i w o jn y p o w sze ch n ej.

2) /M anifest K o śc iu sz k i, w y d a n y w o b o z ie p o d P o ła ń c e m 7. m a ja 1794 r.

(19)

P rze trzy m a n ie m k lę s k i, któ rą z a d a ł n a p ó r w ro g ó w p o łą cz o n y ch 1\ w n e t z ła ­ m an iem p ierśc ie n ia w ojsk ich, g d y ja k niew o ln icza ob ro ża za cisn ąć się m iał w o ­ kó ł stołecznej W a rsz a w y a). N aczeln ik h a r­

tu je w spółbraci... dalej i w c ią ż .. W reszc ie n ad c h o d z i o sta te c z n a c h w ila : w ódz ze- śro d k o w u je w sz y stk ą siłę, k tó rą m u d a ł n a ró d i p o cisk w y p u sz c z a n a w roga...

W y m ierzy ł W ódz, d o św iad c zen iem stary, cios p a d ł trafn y , n ie z a w io d ła ręk a, n ie zm yliło oko, ale... p ęk ło n arzęd z ie , zb y t k rótko, w idać, w se rd ecz n y m ogniu w y ­ p alan e , o d p ry sn ę ły cząstk i n iesp ó jn e z n a ­ ro d e m i .. o stał się w róg w chw ale, P o lsk a w sw ej żało b ie a niew olnikiem , b rań cem , o k ry ty m śm ierteln em i ra n y ten, co cios w ym ierzył, u fając w zw artość, w h a r t serca p o lsk ieg o ...3)

VIII.

1 7 4 6 — 17 9 6 . P ó ł w iek u m in ę ło ...

O d p ierw szy ch św itó w litew skich n a d g ło w ą siw ego dziś w odza, od p o ca łu n k u .

rJ B itw a p o d S z c z e k o c in a m i p rz e c iw n ie s p o d z ia - n ie p o łą c z o n y m siło m p r u s k o -ro s y js k im 6 r c z e rw . t. r.

2) O b r o n a W a rs z a w y , o b lę ż o n e j p rz e z w o js k a r o s y js k o - p r u s k ie o d 6, iip c a d o 6. w rz e ś n ia 1794,

3) ß i t w a p o d M a c ie jo w ic a m i 10. p a ź d z . 1794 r., w k tó re j K o ś c iu sz k o , ś m ie rte ln ie r a n n y , d o s t a ł się d o n ie w o li ro sy jsk ie j.

(20)

k tó ry m G o Z ie m ia i M atk a w itały, p ó ł w ie k u m inęło... W p e tro p a w ło w sk ie j fo r ­ tecy , strzeg ącej ca ró w sied zib y i w łaści, d w ó c h ludzi, d w a św iaty , sta ło p rz eciw so b ie : ca r P a w e ł — w ó d z K ościuszko...

W k o ro n ie złotej car, m iękki, litosny d ru ­ gim k ie d y się uciszy, w g n iew ie stra sz liw y ja k k ró l-z w ierz b a je c z n y ; c a r og ląd a, m o że p o ra z p ierw szy , o b y w a te la , co m iłu je O jcz y zn ę, a w z a m ia n n ie ż ą d a n ag ro d y , co zgiąć u m ie k o la n a nie w p ro śb ie, lecz ty lk o w p o d zięc e... za drugich, k tó ry d a ry n iety lk o z „d u sz c h ło p sk ic h “, a n a ­ w e t i z ziem i, o d trą c a . Z d u m io n y ca r w i­

dzi, iż cz ło w ie k o w i te m u nie d o ró w n a on, te m m niej kto z o to cze n ia jego, i w ład c a p ro si w ięź n ia s w o je g o : „ b ą d ź m i p rz y ja ­ cielem ! o O jcz y źn ie za p o m n ij — osiądź tu , w m em p a ń stw ie , n iech ci się kraj m ój u p o d o b a ! “ — „ O b y m by ł ra czej z a ­ p o m n ia n y , a O jc z y z n a m o ja w o ln ą zo ­ s ta ła ! “ — o d rz e k a K ościuszko. M ów i o czci i w dzięczn o ści w z a m ia n z a w sp ó łcz u cie i hołdy, p rz e m ilc z a sło w a o p rzy jaźn i. O n d o św iad c zo n y , w ła s n ą g łąb lu d z k ą znający, w ie, ż e raczej o gień z w o d ą się z je d n o ­ czy, niźli człek re p u b lik a n in w olny, o w o l­

no ść w a lc ząc y , z sam o d zie rżcą , raczej się fale m o rz a k u n ieb io so m d źw ig n ą, niźli w róg, P olski za b o rca, sięg n ie ku d u sz y p r a ­ w ego jej sy n a. Jem u o d w ro g a n ic p rz y ją ć n ie w olno n a d słow a: O jc z y z n a tw o ja ja k

„o k rę t p o g rą ż o n y b u rz ą , k tó ry p ra w ie z n i­

(21)

k n ą ł z oczu lu d zk ich , m o że się w y d o b y ć p rz ecież n a w id o k lub s k o ła ta n a sta n ą ć (w porcie) jeszc ze b e z p ie c z n ie jsz a ...“ ') m o że .. obyż ta k było.

Z m ie rz y li się z so b ą m o carze dw aj : je d e n ziem ski w koronie, w o k o w a c h drugi, p rz e d sta w ic ie l d u ch a . K tóż zw yciężył, du ch ? N ie — o k a z a ł się ty lk o w y ższy m p o n a d lu d z k ie w i ę z y : zw y cięstw em d la ń b y ło b y zd jęcie k a jd a n z n a ro d u całego.

X . N a w yraju.

P o p rze z E u ro p ę , p rz ez A m e ry k ę sz e d ł p o te m K ościuszko, człow iek w olny i w o l­

n o ść m iłu jący . Z o b cz y zn y w y c ią g ał s tę ­ sk n io n e d ło n ie do ojczystej sp ra w y , już b ra ł z n o w u stero w n ic tw o , już lu d zi z w o ­ ły w ał, ci brali p o ste ru n k i w e d le jeg o m y ­ śli i ro z k azu , g d y N aczelnik rz u cił sło w a w ażkie, ja k k a m ie ń pro b ierczy , d la tych, co o b iecy w ali P olskę, d la ich z a m ia ró w czystości. N iech ajże d a n a b ęd z ie p o r ę k a : p rz y szły ch gran ic p a ń stw a , w olności lu d u w iejskiego i sa m o w ła d z tw a n a ro d u w u k ła ­ d a n iu p ra w p rz y szły ch d la sieb ie! T rz y

x) D w ie r o z m o w y im p e r a to ra P a w ł a I, z T a d e u ­ s z e m K o ś c iu sz k ą w w ię z ie n iu w P e t e r s b u r g u . — S k a r ­ b ie c P o ls k i N r. 24, W a r s z a w a 1916.

(22)

ro d u du ch em zaprzysięgli, n iech a jże staną, się k am ien iem w ęgielnym b u d o w y : lu d w p ra w a c h zró w n a n y — to W o ln o ść — w iek o w y sojusz z L itw ą zad zierz g n ięty zn o w a, to C ałość — N iep o d leg ło ść Polski,, to k o n sty tu cy a, to m oc sta n o w ie n ia sam y m o sobie, bez w p ły w u p o stro n n y ch ').

W ó d z p rz e z o rn y był, nie chciał na- d a rm o k rw ią b ra tn ią szafow ać, aż się z d u ­ m ieli p an o w ie św iata. P o la k p rz y rze cze ń żąd ał, n iew o ln ik nie sz e d ł d a rm o w słu ż b ę za u łu d n e słó w k a !

„Idź p recz, h a rd y s ta rc z e “ — z a w y ­ ro k o w a ł n ajw y ż szy z m o carzy — „zgiń,, p rz e p a d n ij duchu, ty co p rz y p o m in a sz m o ­ n a rch o m p ra w a , w y ż sz e n a d ich tro n y , CO’

u k a z u je sz im n a ro d u w olę, do n ie p o d le ­ głości !“ 2)

I o d sze d ł K ościuszko.

M ijały la ta a z nim i króle, w sta w a ły p a ń stw a , p ad a ły z gru ch o tem , on p a trz y ł w w ieki ub ieg łe i przyszłe, s tą d o g lą d a ł cale lu d zk ie sp ra w y 'i). C zem jest, cz e m być m a ziem ia ? Jest b o jow iskiem , g d zie

S to s u n e k K o ś c iu sz k i d o le g io n ó w p o ls k ic h w e W ł o s z e c h — ż ą d a n ie je g o , b y N a p o le o n o k r e ś lił śc iśle g ra n ic ę , fo rm ę r z ą d u i w o ln o ś ć lu d u w ie js k ie g o , ja k ie m a u z y s k a ć p a ń s tw o p o ls k ie K o n e c z n y , str, 3 6 4 i n . 3 75,

“) O n ie d o jś c iu u k ła d ó w m ię d z y K o śc iu sz k ą . a N a p o le o n e m w 1807 r. — K o n e c z n y , str. 3 7 6 /7 .

3) P r z e w r o ty p o lity c z n e o d 1812— 1815 r, m u s ia ły b u d z ić n ie w ia rę w tr w a ło ś ć p a ń s tw i ic h rz ą d ó w .

(23)

üudzie spotężn ieli o grom em w iedzy, d o ­ św iad c zen ia o żer i legow isko w a lc z ą — siłą i p o d stę p e m . A b y ćb y m o g ła — z ie ­ m ia ? N iw ą i ogrodem , w a rsz ta te m p ra c y tw órczej i m yśli św iąty n ią, gdzie ludzie- b ra c ia w sp ie ra ć b y się m ogli i w n iebo ro snąć, ja k ciała i dusze, k tó re p rę ż ą siły, n iety lk o dla s ie b ie , ale by w szy stk im w o k ó ł było — dobrze.

K ościuszko w zro k k u P o lsce w ytężył, ła g o d n y w z ro k starca. C zem była, jest P o l­

s k a ? O n w ie d z ia ł: niew olnicą, sk u tą p o ­ tró jn y m łańcu ch em , — k tó rej m ienie m a- te ry a ln e jak o i d u ch o w e tu czy — tylko w rogów . L ecz N aczeln ik chciał dojrzeć O jcz y zn ę w zespole, k ied y nie b ęd zie p a ­ n ó w i n iew o ln y ch m ięd zy n aro d am i, gdy

■one nie p o d k o n aram i z d ra d y i p rzem ocy, lecz w cieniu m iłości i tru d u za cn eg o o d ­ p o c z n ą — chciał rzucić sw ej ziem i choć

ziarn o n a p rzyszłości p o siew i oto sw ą w o lą o statn ią, litew skiego ch ło p a z granic R zec zy p o sp o lite j n ajb ard ziej zgiętego p a ń ­ s z c z y z n ą — on w olnym o b y w a te le m uczy-

;nił. W drugim k ra ń c u ziem i p o d n ió sł m u-

;rzyna-brata z leg o w isk a, u k a z a ł m u w ie ­ d zę i p ra w d ę , d obro, jego p ięk n o

') A k te m r e je n ta ln y m z 2. k w ie tn ia 1817 K o ­ śc iu sz k o o b d a r o w a ł w ło ś c ia n sie c h n o w ic k ic h w o ln o ś c ią

• o s o b is tą i w ła s n o ś c ią z ie m i, n a k tó re j g o s p o d a ro w a li, P o s ia d ło ś c i s w e a m e r y k a ń s k ie p r z e z n a c z y ł n a w y k u p m u r z y n ó w z n ie w o li i n a s z k ó łk i d la d z ie c i m u rz y ń - rsk ich . — K o n e c z n y , str, 3 85,

(24)

178320 I

C u d n a ziem i, g d y z p ro c h u p o w s ta je D uch -czło w iek — la s k a n a d N a ro d em , k tó ry niew olny, k a jd a n a m i sk u ty , w y d a je naj- p ie rw sz y O b y w a te la p rz y s z ło ś c i: n ie p o d ­ leg łeg o z a w sz e i w sz ę d y — ch o ciażb y w ciem nicy.

A ty m , k tó rz y m ó w ią : m y kość z tw o ­ ich kości, m y b ra c ia i tw o i m alu cz cy ż o ł­

n ierz e — cóż im p rz y p a d a w u d z ia le ? N ie jeg o sła w a , an i o b o w ią z e k ch w alb y N a czeln ik a. Ich w ią ż e p o słu c h w o b e c Jego h a s e ł : te d y m iłość k u ternu, co i O n u k o ­ ch a ł : m iłość k u ziem i, m iłość ku b ra cio m , ty m n a jsła b sz y m i z d ó b r n a jb ard ziej w y ­ zu ty m — M iłość, k tó ra je st d u sz ą p ra c y i ofiary w szelkiej i d u sz ą m ę stw a B o­

h a te ra .

P rzem yśl, / / . paźd ziern ika 1917.

Biblioteka Śląska w Katowicach Id: 0030000643805

I 178320

Cytaty

Powiązane dokumenty

W setną rocznicę powstania Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich (1917–2017)”, któ- rej organizatorem była Katedra Informatologii i Bibliologii Uniwersytetu Łódzkiego

While development of legal and organizational environment creates incentives for preventing and transforming conflicts (conflict management), teaching and training of

Andrzej Wiśniewski.

od w arstw y perytonealnej komórki, przybierające kształt ameboidal- ny, i przenikają do sarkoplazmy; w p rz e ­ dłużeniach tych komórek pojawiają się światła

Kontekst bliższy czyjBalszy Ijowa: rasah zawsze podkreśla znamię igraeszności i moralnego zła tego czyiju (por. Pod zakaz dekalogu, kjpry używa czasownika rasah nie podpada więc

The approach is based on the definition of biological stability provided by van der Kooij (2003) , who subsequently proposed to use combinations of tools for (i) assessment of

It is possible to explain the so called mechano-sorptive effect that occurs in wood by moisture cycling by an earlier derived general deformation kinetics

Problem włośnicy jest bardzo aktualny na Dalekim Wschodzie, w Chi- nach, Indonezji itd., choć nie zajmują się t,am nim dotąd wobec innych, jeszcze groźniejszych,