Maria Renata Mayenowa
Manfred Kridl (11 października 1882
- 4 lutego 1957) [nekrolog]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 48/2, 611-620
M A RIA REN ATA M AYENOW A
MANFRED KRIDL
(11 PAŹD ZIER NIK A 1882 — 4 LUTEGO 1957)
D nia 4 lutego 1957 zm arł w Nowym Jo rk u M anfred K ridl, pro fesor historii lite ra tu ry polskiej na U niw ersytecie Columbia.
M anfred K ridl urodził się w r. 1882 we Lwowie. U kończył tam szkołę średnią tzw. typu realnego; studia hum anistyczne w ym agały w skutek tego uzupełnienia m atu ry. S tudia polonistyczne rozpoczął i ukończył także w e Lwowie. D oktorat uzyskał na podstaw ie roz p raw y M ickiew icz i Lam ennais. We w stępie do rozpraw y au to r m ówi o jej inicjatorze i opiekunie:
rozpocząłem ją z inicjatyw y prof. K allenbacha na sem in ariu m lite ra tu ry polskiej w u niw ersytecie lw ow skim t
R ejestru jem y w ażniejsze d aty życia uczonego: od r. 1907 jest nauczycielem języka polskiego w p ry w atnych szkołach; od r. 1909, po osiągnięciu stopnia doktora, w yjeżdża na dalsze stu d ia do F ry burga i Paryża; w r. 1922 h ab ilitu je się i zostaje docentem U niw er sy te tu W arszaw skiego na podstaw ie pracy A ntagonizm w ieszczów 2. P raca ta ukazała się d rukiem w W arszawie, w trzy la ta później. W roku 1929 jest profesorem lite ra tu r słow iańskich na un iw ersytecie w B rukseli; w r. 1932 zostaje profesorem historii lite ra tu ry polskiej w W ilnie.
W ilno opuszcza w czasie w ojny (1941). W yjeżdża do B rukseli, by rozpocząć tam w ykłady. W m iarę rozw oju w ypadków w ojen nych w raz z falą em igracji dostaje się przez Lizbonę do USA. W y kłada historię lite ra tu ry polskiej w Sm ith College w N ortham pton. W roku 1948, w śród p rzy kry ch ataków prasow ych, obejm uje u fu n dow aną przez rząd Polski Ludow ej k ated rę historii lite ra tu ry pol
1 M. K r i d l , M ic k ie w ic z i Lamennais. S tudium porów naw cze. W arsza w a 1909.
2 M. K r i d l , A n ta g o n izm w iesz czó w . Rzecz o stosunku Słow ackiego do M ickiewicza. W arszaw a 1925.
612 M A R I A R E N A T A M A Y E N O W A
skiej n a U niw ersytecie Colum bia. Na w iele m iesięcy przed śm iercią zostaje przeniesiony w sta n spoczynku.
Od ro k u 1911 jest członkiem W arszaw skiego T ow arzystw a N a ukowego, od r. 1923 członkiem K om isji do B adań L ite ra tu ry i O św iaty PAU, w lata ch 1933— 1938 członkiem kolegium redakcji P a m i ę t n i k a L i t e r a c k i e g o , od r. 1936 red ak to rem serii Z z a g a d n i e ń p o e t y k i.
Jego zain tereso w an ia histo ry k a lite ra tu ry skupiły się n a w ieku X IX i XX. W okres w cześniejszy raczej nie sięgał. L inia rozw oju uczonego, w idziana poprzez ty tu ły jego dzieł, w y daje się b ardzo nieprosta. M ożna by sądzić, że m am y do czynienia z rozw ojem p e ł n y m ostrych skrętów . Sądzę jednak, że ta k jest ty lk o z pozoru. W istocie b ył to n a tu ra ln y i k o nsekw en tny rozwój człow ieka i uczo nego, którego w rodzona w rażliw ość społeczna, m o raln a i estetyczna, c h a ra k te r osobistej k u ltu ry i sy tu a c je historyczne prow adziły n ie zm iennie w jed n y m kieru n k u .
D em okratyzm osobistej postaw y badacza, jego bliskość dem o k raty czn y m tra d y c jo m polskiego życia literackiego i społecznego znalazły p ełn y w yraz n a sam ym początku jego drogi naukow ej. Ob cość w obec w szelkiego dogm atyzm u, postaw a człow ieka w olnego i krytyczn eg o stanow iły o m ożliw ości podjęcia pierw szego tem atu, pośw ięconego w ielkim buntow nikom .
C hciałabym spróbow ać odtw orzyć sylw etkę Uczonego, całą tę form ację psychiczną, k tó rą M anfred K rid l reprezento w ał tak p ięk nie ja k n iew ielu innych. C hciałabym uczynić to nie ty lk o dlatego, by u trw alić w artości, k tó re dane m i było poznać bliżej w bezpośred nim kontakcie m iędzy uczniem a profesorem , a któ re n a w e t dziś, tym bardziej zaś ju tro trzeb a będzie z tru d e m odczytyw ać z tak bardzo ju ż historycznych polem ik, ale rów nież dlatego, że cechy c h a ra k te ru i postaw y społecznej M anfreda K rid la stanow ią o jedności i konsek w encji jego drogi także in te le k tu a ln e j.
P o staw y te nigdy się nie załam ują, żadne z pierw szych, najogól niejszych p rzeko n ań nie zostaje odwołane. Stanow ią o jedności i konsekw encji p rzeb y tej drogi, pom im o że bardzo isto tne elem enty teoretycznoliterackiego credo w ciągu tej drogi uległy zmianie.
Z pierw szej p racy — rozp raw y doktorskiej tego dziw nego ucz n ia K allenbacha — w y łan ia się n ie tylko badacz o dobrym facho w y m w arsztacie. Od p ierw szych sw ych kroków je s t to człowiek współczesny, h u m an ista głęboko p rz e ję ty spraw am i ludzi, ich p ra w em do ziem skiego szczęścia i spraw iedliw ości, jest to uczony bro
M A N F R E D K R I D L
613
niący osobistego zaangażow ania badacza w ocenianą rzeczywistość. Je st to uczony rozum iejący i podejm ujący tę prob lem aty kę hu m an i styki, k tó ra rodzi patos. A jednocześnie i od pierw szej chw ili je st to człowiek opanow any przez praw dziw y horror frazesu, w rogi bogo- ojczyźnianej k o łtu n erii w jej tak licznych i zwycięskich form ach,
M a n f r e d K r i d l
człowiek o zdecydow anej postaw ie racjonalisty, o um yśle obcym tak silnym w ówczesnej hum anistyce tendencjom irracjonalistycznym , form ułow anym choćby n a poziomie Bergsona. Słowem, jest to p rzed staw iciel tej hum anistyki, w której rzeczyw ista miłość człowieka splata się z potrzebą klarow nej, porządkującej, racjonalistycznej m yśli ludzkiej. O braz ten trzeb a uzupełnić dużą osobistą w rażliw o ścią estetyczną i k u ltu rą, nigdy nie słabnącą żarliw ością poszukiw ań i tą skrom nością, k tó ra każe się uw ażnie przysłuchiw ać słowom in nych i nigdy nie pozw ala trak to w ać słów w łasnych jako ostatnich, w yczerpujących i zam ykających badany problem .
614 M A R I A R E N A T A M A Y E N O W A
D la c h a ra k te ry sty k i badacza ogrom nie in te resu jąc y je st dokona n y wcześnie, bo ju ż w r. 1921, p rzeg ląd m etod i postaw badaw czych w zakresie h isto rii lite ra tu ry . Pośw ięca on tem u zagadnieniu p ierw szą i n ajw iększą rozp raw ę zbioru K r y ty k a i k r y ty c y . Z tej zapo m nianej n a ogół ro zp raw y pt. H istoria lite ra tu ry a k r y ty k a literacka w y łania się ta k dobrze nam później znana postać badacza chcącego budow ać od podstaw teo rię sw ojego p rzedm iotu, budow ać sw oją dyscyplinę jak o naukę, k tó rej sądy m a ją pow szechną spraw dzalność i wagę. P rzeczy tajm y słow a uczonego:
M uszą już ra z n areszcie u sta ć ta k ie określenia, ja k „ k ry ty k a su b ie k ty w n a “, „im p resjo n isty cz n a“, „m etafizyczna“ itp., bo w szystko, co je s t subiektyw izm em w znaczeniu sta w ia n ia sw oich odczuć p o n ad p o trzeb ę m etodycznego ich opracow ania, co je s t im presjonizm em w znaczeniu bez w olnego p o d d aw a n ia się sw oim w rażen io m i uw ażan ia ich za em an a c je w yższego rzęd u , k tó re żadnego sp raw d zian u n ie p o trze b u ją, w szystko, co je s t „m eta fizy k ą“ w znaczeniu pog ard y dla zw ykłych, ludzkich, ziem skich śro d k ó w b ad a n ia — to w szystko nie n ależy do z a k resu k ry ty k i, u k tó re j p o d sta w leży w łaśn ie dążenie do „obiektyw izm u“ w znaczeniu pow yżej określonym , sk u p io n a w ola w yjścia poza czysto osobiste w ra żenia, w ola p ra w d y i pew ności, oparcie się w p rac y n a tw ard y c h , p e w nych, m ocno u g ru n to w an y c h p o d staw ach 3.
Tak pisze hum anista-uczony, k tó ry p rzy p ełny m szacunku dla w a rszta tu filologa n ig d y ze środka poznania nie uczynił celu sam ego w sobie, nigdy pozoram i m eto dy naukow ej n ie zastąpił rzeczyw istego hum anistycznego problem u, hum anista, k tó ry sform ułow ał ideał sw ojej dyscy plin y jak o isto tn ą jedność k ry ty k i i h isto rii lite ra tu ry , u pod staw zaś ta k szeroko rozum ianej k ry ty k i widział, p o w tarzając form u łę Brzozowskiego, że:
„w iara w ludzkość“, tj. p rzekonanie, że w szelkie w rażenie i odczucie je st w artościow e o tyle, o ile sta je się p o d sta w ą dalszej pracy, i że n a s tę p u ją ce p otem : in te rp re ta c ja , analiza, ocena i sąd, rów nież m a ją znaczenie tylko o tyle, o ile są re z u lta te m p ra c y dokonyw anej n a najw yższym do stęp n y m poziom ie, najw yższym m ożliw ym w y siłk iem n a d a n ia im z n a czenia ogólnoludzkiej w arto śc i sp o łe c z n e j4.
P rzechodząc do c h a ra k te ry sty k i ogólnego stanow iska m etodolo gicznego K ridla, nie trzeb a chyba silniej podkreślać anty b ergso niz- m u badacza. W drodze do u n au k ow ien ia sw ojej dyscypliny nie m ógł on przejść obojętnie obok p ró b tak isto tn y ch jak R ickertow skie
3 M. K r i d l , H istoria lite r a tu r y a k r y t y k a literacka. W książce: K r y
t y k a i k r y t y c y . W arszaw a 1923, s. 66—67. 4 Tam że, s. 75.
M A N F R E D K R I D L
615
próby sform ułow ania specyfiki n auk hum anistycznych. A le nie w y daje się, by był R ick erta adherentem . W arto tu może przepisać jeszcze jed en frag m en t z cytow anej rozpraw y:
T ak p ostaw iona je st n a ogół sp raw a sto su n k u n a u k historycznych do przyrodniczych przez D i l t h e y a , W i n d e l b a n d a , ja k o też R i c k e r t a (Die Grenzen der naturwissenschaftlichen Begriffsbildung, K u l
turwissenschaft und Naturwissenschaft). W o statn ich czasach je d n a k
p o w sta ła przeciw ko te m u opozycja w nauce niem ieckiej. K u r t S t e r n b e r g w b ardzo ciekaw ej rozpraw ie Zur Logik der Geschichtswissen
schaft (B erlin 1914) zw alcza powyższe poglądy i s ta ra się u zasadnić lo
gicznie jedność w szelkiej wiedzy, a w ięc i jedność w szelkich m etod n aukow ych 5.
Pierw sze stron y późniejszego program ow ego W stępu do badań
nad dziełem litera ckim w skazują może także, że sym patie autora
są po stro nie tych, k tó rzy chcieliby widzieć „logiczną jedność w szel kiej w iedzy“.
Jeśli idzie o bardziej szczegółowe zagadnienia, dotyczące już samej h istorii lite ra tu ry , w ypada w tej stosunkow o wczesnej ro zpra wie podkreślić elem enty ergocentryzm u badawczego, tak istotnego dla późniejszych poglądów K ridla. Pogląd, że samo dzieło literackie, „w y tw ó r“ w term inologii K azim ierza Tw ardowskiego, stanow i p rzed m iot badań literackich, jest już tu podkreślany z sym patią:
Zaznaczyć należy, że to stanow isko, czysto filologiczne w zględnie czysto estetyczne, za jm u ją dopiero n iek tó rzy historycy lite ra tu ry o sta t nich czasów. D aw niej, za sp raw ą głów nie T ain e’a, kw estia sta ła w p ro st odw rotnie: dzieło uw ażano ty lk o za m a teria ł, za pom ocą którego re k o n stru o w an o indyw iduum , a p rzy pomocy niego c h a ra k te r epoki. S am u tw ó r lite ra c k i i jego w artości schodziły w ięc n a drugi plan, były tylko śro d kiem , a n ie celem sam ym w s o b ie 6.
Także ju ż w tej rozpraw ie został w yrażony żal z powodu b rak u system atycznych studiów estetycznych nad dziełam i lite ra tu ry pięknej.
Od w ydania zbioru K r y ty k a i k r y ty c y do dni W stępu do badań
nad dziełem literackim u płynęło trzynaście lat. Nie są to la ta bez
pośrednich sform ułow ań teoretycznych, lecz szeregu kon k retn ych studiów historyczno- i k rytycznoliterackich, w ykraczających nieraz poza lite ra tu rę polską (pierwsze w Polsce studia o M auriacu i F
er-5 Tamże, s. 4er-5, przypis. 6 Tamże, s. 23—24, przypis.
616 М А Ш А R E N A T A M A Y E N O W A
n a n d e z ie 7). W ro k u w ojny, ju ż jak o przek on any głosiciel teorii fo r m aln ej, K rid l zeb rał i w yd ał rozpraw y i a rty k u ły ogłaszane po cza sopism ach w latach 1929— 1935. J a k zw ykle w takich w ypadkach (tak sam o było w dużym stop niu w zbiorze K r y ty k a i k r y ty c y ), n iek tó re spośród ro zp raw u zu pełn ił lu b skorygow ał tak, by nie k ła m ały jego ów czesnym przekonaniom . Pisał:
Z p rzy jem n o ścią stw ierdziłem , grom adząc, w y b ie ra ją c i p rze g ląd a jąc te prace, że co się tyczy m ego ogólnego stanow iska, b ardzo niew iele m usiałem zm ieniać [...] i że już 10 la t te m u głosiłem poglądy zbliżone do m ojej obecnej p o sta w y albo też zgoła n ie różniące się od n iej 8.
W ydaje się, że w pew n ym sensie zdanie to m ów i o całokształ cie tw órczości naukow ej K ridla. Oczywiście, nie idzie o to, by nie zm ieniały się poszczególne sform ułow ania teoretycznoliterackie. Ale k to zna postaw ę uczonego z jego pierw szych kroków , ten w idzi jej k o n sek w en tn y rozwój bez załam ań, k tó ry trw a do końca. W w a ru n k ach la t trzy d ziesty ch p rzedw ojennej P olski rozw ój ten prow adził w sposób zrozum iały w k ie ru n k u teorii, k tó ra w ydaw ała się k laro w n a i spraw dzalna, u derzała w e w szelkiego rodzaju frazes, tak gęsto pleniący się na k a rta c h rozpraw h istorycznoliterackich, w k ieru n k u form alizm u.
W pływ rosyjskich fo rm alistów n a w ykrystalizow an ie się poglą dów teo rety czn y ch M anfreda K rid la i n a ich ostateczny k sz ta łt jest niew ątp liw y . Lecz trz e b a sobie powiedzieć, że w p ły w ten, jak k o l w iek dotyczy dziedziny czysto in te le k tu a ln e j, n ie byłby m ożliw y bez zdecydow anej sym patii K rid la do rew o lucy jnej Rosji, k tó rą znał i w yo b rażał sobie zgodnie z głoszonym przez jej przyw ódców program em . W ielka szerokość poglądów , europejskość uczonego, w k tó ry m nie było śladu uprzedzeń narodow ych, u łatw ia ły tu r e cepcję teorii naukow ej, k tó ra jednocześnie doznała ciężkich ciosów w e w łasnej swojej ojczyźnie.
Jak k o lw iek p ra k ty k a badaw cza K ridla pozw alała m u powiedzieć, że już w r. 1929 głosił poglądy podobne do tych, k tó re sform ułow ał później najszerzej w znany m W stęp ie do badań nad d ziełem literac
k im , pierw sze fo rm u ły teo retyczn e znane są od chw ili jego przyjścia
7 M. K r i d l : O p o w ie śc ia c h F ra n cis zk a Mauriaca. P a m i ę t n i k W a r s z a w s k i , I, 1929, z. 3, s. 150— 170. — R a m o n Fernandez. T eoria osobowości. W arszaw a 1931. Odb. z P a m i ę t n i k a W a r s z a w s k i e g o , III, 1931, z. 7/9. s. 20—46.
8 M. K r i d l , W ró ż n y c h p rz e k ro ja c h . S tu d ia i szkice literackie. W a r szaw a 1939, s. 5—6.
M A N F R E D K R I D L 6 1 7
do W ilna. Ju ż od pierw szych sem inariów p am iętam profesora jako człowieka o przekonaniach form alistycznych. Nie znałam go w okre sie poszukiw ań zasadniczej form uły teo rety czn ej. P ierw sze w ystą pienie publiczne poza W ilnem — to chyba Zjazd N aukow y im. Igna cego K rasickiego (Lwów 1935). Na zjeździe ty m K rid l i jego ucz niow ie zetknęli się bezpośrednio z Rom anem Ingardenem , jed n ym z referen tó w zjazdu, m ów iącym o poznaniu dzieła lite ra c k ie g o 9. P am iętam entuzjazm profesora. W w yw odach Ing ard ena znajdow ał odpow iadający m u antypsychologizm , znajdow ał sform ułow ane w a tra k cy jn y m filozoficznym języku tezy o dziele sztuki jako za m kniętej w sobie stru k tu rz e rządzonej w łasnym i praw am i i nie stanow iącej odbicia rzeczywistości, znajdow ał sprzym ierzeńca dla swej zasadniczej tezy, iż w łaściw ym w yróżnikiem utw o ru literack ie go jako dzieła sztuki jest „fikcyjność“ jego św iata. Rozw ażania In gardena o w ystępujących w utw orze literackim ąuasi-sądach p o k ry w ały się z poglądam i K rid la i zostały natychm iast przez niego przyjęte. Nie w ydaje mi się natom iast, by prow adzona przez In g ar dena analiza w ielow arstw ow ości u tw oru literackiego, by rozum ienie utw o ru literackiego jako przedm iotu intencjonalnego zostało pod jęte i przysw ojone.
Ale i w stosunku do rosyjskiego form alizm u akcentow ał K ridl pew ną odm ienność stanow iska. M etody swojej nie nazyw ał też form alną. N azyw ał ją m e t o d ą i n t e g r a l n ą , akcentując jedność treści i form y i integralność tem atu jako problem u w opisie dzieła literackiego. Pam iętam , jak w sem inarium filozofii, w rozmowie z prof. Tadeuszem Czeżowskim, narodził się ów term in: m etoda integralna. Tak m ów ił K ridl o swoim stosunku do form alistów :
Z w róciliśm y ju ż uw agę na to przy form alistach, że tzw. te m a ty k a u tw o rów była w ich teorii zaniedbana czy też tylko odsunięta n a dalszy plan. P odobnie n a ogół m a się sp raw a i przy innych m etodach ergocentrycz- nych. M ożna by n a to zareplikow ać, że jeżeli ktoś zajm u je się np. stylem danego u tw o ru albo jego ry tm ik ą, jeżeli tak ie sobie p o sta w ił zadanie, to nie może zajm ow ać się czym ś innym , rozpraszać się itp. J e s t to słuszne, ale tylko częściowo. S tojąc n a stanow isku c a ł o ś c i i j e d n o ś c i dzieła, tj. u w ażając w szystkie jego elem enty za in te g raln e części tej całości, p e ł niące sw oje określone fu n k cje w jej m echanizm ie (a któż n a ta k im s ta n ow isku m ógłby dzisiaj nie stać?) — tym sam ym m usim y uznać, że te
9 R. I n g a r d e n , Formy poznawania dzieła literackiego. W tom ie: Księga
referatów Zjazdu Naukowego im. Ignacego Krasickiego. Lw ów 1936, s. 163— 192.
618 M A R I A R E N A T A M A Y E N O W A
części n ie istn ieją oddzielnie, sam e dla siebie, lecz w z w i ą z k u z całoś cią [...]• P raco m bow iem „fo rm aln y m “ m oże grozić to sam o niebezpie czeństw o, co tzw. d łu b a n in o m inn y ch m etod, tj. zagubienie się w szcze gółach i u tr a ta „w id o k u “ n a całe dzieło, zapom nienie o tym , czem u s ł u ż ą ś r e d n i ó w k i , akcenty, ry m y lu b s tr u k tu ry
Z ty m łączy się in n a sp raw a. O głaszając d é s in té r e s s e m e n t w k w estii tzw. treści, w y sta w iam y się n a in n e jeszcze niebezpieczeństw a: 1) s tw a rzam y pozór, ja k o b y śm y n ie uw ażali je j za in te g ra ln ą część dzieła, co się nie da m e ry to ry c zn ie uzasadnić; 2) m im o w oli sta je m y n a gruncie dualizm u treśc i i form y, a ty m sam ym ro zbijam y założoną z góry i p rz y ję tą jed n o ść dzieła; 3) zostaw iam y w szystkie w ażne i częstokroć istotne zagadnienia p ro b lem aty k i w u tw o rac h literac k ich n a p ra w d ę czasam i „na p a s tw ę “ ludzi, k tó rzy tr a k tu ją ją z w szelkich m ożliw ych p u n k tó w w idzenia z w y jątk iem lite ra c k ie g o 10.
I tu zd anie tak ch a ra k te ry sty c z n e dla jedności p o staw y społecz nej, m o raln ej i in te le k tu a ln e j badacza;
O czywiście daleki je ste m od lek cew ażenia tego ro d z a ju b ad a ń [idzie o b a d a n ia w iersza i sty lu — M.R.M.] n a w zór n ie k tó ry ch naszych a rc y k ap łan ó w m oralności ogólnej i lite ra c k ie j [...].
Dla c h a ra k te ru osobistych zainteresow ań K rid la jest dosyć isto t ne to, że sam nigdy n ie u p raw iał ty ch badań, k tóre w ym agają bez pośredniego w ejścia n a te re n językoznaw stw a. Nie zajm ow ał się też tym , co tak bardzo ch a ra k te ry z u je teorie fo rm aln e i stru k tu ra - listyczne — teorią ta k zw anego języ k a poetyckiego. Dopiero póź niej, po w ojnie, w nie znanym m i w stępie do w yb oru liry k Słowac kiego, przy g o to w an y m dla B i b l i o t e k i N a r o d o w e j , a od rzuconym przez w y daw nictw o i opublikow anym lu b zn ajdującym się w tra k c ie d ru k u dopiero obecnie w H olandii w języ ku angiel skim, m iał się znaleźć rozdział o języku Słowackiego.
Stanow isko teo retyczn e K ridla, choć uczony ta k bardzo d b ał 0 to, by go nie przeakcentow ać, spotkało się w śród jego generacji na ogół ze sprzeciw em . Głosy sprzeciw u były bardzo różnorodne 1 przew ażnie m iały te n o r bardzo daleki od rzeczowej dyskusji. W y m yślały uczonem u od „bolszew ików “. Toteż nie w a rto ich tu wspo m inać. Do zanotow ania je s t tylko jed e n głos polem iczny stojący na w łaściw ym poziom ie. To głos W acław a Borowego n , k tó ry sw oje stanow isko form ułow ał z pozycji bliskich Crocemu.
• 10 M. K r i d l , W s tą p do b a d a ń n a d d z i e łe m liter a ck im . Wilno 1936, s. 150—151. Z z a g a d n i e ń p o e t y k i . Nr 1.
11 W. B o r o w y , S z k o ł a k r y t y k ó w . P r z e g l ą d W s p ó ł c z e s n y , X V I, 1937, n r 2, s. 30—65.
M A N F R E D K R I D L 619 W ojna p rzerw ała tok p rac teo retycznych K ridla. P ostaw iła go w sy tuacji człowieka, k tó ry m usiał za obowiązek pierw szy uznać obowiązek społeczny i narodow y: inform ow anie obcych o polskiej ku lturze, w ydobyw anie i popularyzację jej najpiękniejszych trad y cji dem okratycznych. Tem u celowi poświęcił K ridl dw ie znane na na szym teren ie publikacje. Je d n a z nich m a c h a ra k te r antologii, której K ridl b y ł w spółautorem i redak to rem (Polska m y śl dem okratyczna
w ciągu w ieków ) 12. D rugą stanow i L iteratura polska, pow tórzona
ostatnio w przekładzie angielskim .
Obowiązków tak pojm ow anych nie m ożna oczywiście spełniać przy pomocy najdoskonalszej n a w e t analizy form alnej. P race te nie m ogą też być oceniane m iarą jego niezm ienionych teoretycznych poglądów. Nie realizu ją w cale założeń m etody integralnej. A jednak stanow ią w dalszym ciągu konsekw entny w yraz społecznego i m o ralnego stanow iska K ridla, k tó ry w r. 1921 w idział w „w ierze w ludzkość“ podstaw ę pracy k ry ty k a. Pisał:
w ra z z k a ta stro fą w o jen n ą skończyła się bezpow rotnie cała epo k a historii p olskiej, ja k zresztą i europejskiej, zaw alił się cały system , n a któ ry m nasze życie było zbudow ane, i to n ie tylko system polityczny, ale i u stro - jow ospołeczny. N ie m asz w ięc p o w rotu nie ty lk o do „rządów p u łk o w n i k ó w “, nie tylko do ideologii „e litarn y ch “ czy nacjonalistycznych, ale nie m asz pow rotu do tej hańby, ja k ą było położenie lu d u polskiego, w iej skiego i m iejskiego, do ja sk ra w y ch różnic klasow ych, do panoszenia się nad inne w arstw y i narodowości, w ogóle do „panow ania“ n ad kim k o l w iek czy n ad czym kolw iek 13.
Do p rac polonistycznych nie m iał K ridl w arunków w Am eryce. B rakow ało m u źródeł, tekstów i środowiska. Nie zarzucił jednak badań teoretycznych i poszukiw ań z zakresu m ateriału , k tó ry mu był dostępny. Do w ykazu jego ogłoszonych prac należy dodać dwie, pozostałe w rękopisach. Pierw sza, ukończona, poświęcona je s t s tru k turze now el Caldw ella. Druga, pozostała w notatkach i fragm entach, m iała przynieść w yn ik i badań n ad s tru k tu rą dziew iętnastow iecznej powieści realistycznej. Je d en z rozdziałów tej pracy przygotow yw any był dla P a m i ę t n i k a L i t e r a c k i e g o . Śm ierć p rzerw ała p rzy gotowania.
A pracow ał M an fred K rid l do końca, do ostatniego dnia. „Do sam ego końca m iał nadzieję w yzdrow ienia i chciał w yzdrow ieć [...].
12 M. K r i d l , J. W i 1 1 1 i n, W. M a l i n o w s к i, P o lsk a m y ś l d e m o k r a
ty c z n a w ciągu w i e k ó w . Antologia. N ew Y ork 1945.
13 M. K r i d l , L itera tu r a polska. (Na tle rozw oju k ultury). N ew Y ork 1945, s. 571.
620 M A R I A R E N A T A M A Y E N O W A
Do sam ego końca p rac a była dla ta ty najw ażniejsza“ — pisała nam jego córka. „W strzym yw ał się od b ran ia m orfiny, aby ty lk o móc trochę poczytać i popracow ać. To było w ażniejsze niż zm niejszenie bólów. Jeszcze w sobotę 2-go popraw ialiśm y razem p race jego uczniów “.
Do sam ego końca pracow ał i do sam ego końca w ierzył, że gdzieś na świecie realizu ją się p raw dziw e ideały wolności i spraw iedliw ości.