• Nie Znaleziono Wyników

Jak rodzi się barbarzyństwo

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Jak rodzi się barbarzyństwo"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Julia Kristeva

Jak rodzi się barbarzyństwo

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5 (125), 110-122

2010

(2)

11

0

Jak rodzi się barbarzyństwo

1

Zważywszy, że n iep o sza n o w an ie i n ie p rz es trz e g an ie praw c zło w iek a d o p ro w a d z iło d o ak tó w b a rb a rz y ń s tw a , k tó re w strząsnęły sum ieniem ludzkości, i że ogłoszono uroczyście jako najw znioślejszy cel ludzkości dążenie do zbudow ania takiego św iata, w którym ludzie korzystać b ęd ą z wolności słowa i przek o n ań oraz z w olności od strach u i n ę d zy ...

P r e a m b u ła do P o w sze c h n e j D e k la r a c ji P ra w C zło w iek a

Jak w iadom o, now oczesne znaczenie te rm in u „barbarzyństw o”, zarazem tak em ocjonalne, jak u lotne, wywodzi się od słowa „b a rb a ria ” i choć się od niego od­ daliło, w arto zacząć od przyp o m n ien ia jego źródła.

R dzennych m ieszkańców A zji M niejszej, w alczących przeciw ko G rekom , H o ­ m er nazyw ał „barb aro fo n am i”, określając w te n sposób nie-G reków . Jednakże sło­ wo to zostało w yw iedzione od wyrazów dźw iękonaśladow czych „bla-bla” i „bara- b a ra ” tw orzących n ieartykułow any i niezro zu m iały bełkot. W V w ieku p.n.e uży­ w ano tego określenia rów nież wobec tych G reków i nie-G reków , którzy w ysławiali się w sposób powolny, niew yraźny i niepopraw ny: „B arbarzyńcy, wszyscy ludzie, których wymowa jest ciężka i rozw lekła”2. D opuszczano jed n ak m ożliwość p o słu ­ giw ania się glosolalią... w św iątyniach.

W ojny p erskie (490-478) w yraźnie podkreśliły w ykluczenie barbarzyńców : kon­ flikt z Persją (dzisiejszym Iranem ) zm ienił stosunek Greków do obcych. Zm uszając

1 P rzem ów ienie wygłoszone na paryskim U niversité p o p u laire du m usée des A rts prem iers, 27 w rześnia 2006 roku.

(3)

m iasta greckie do zjednoczenia wokół Sparty i A ten, w ojna peloponeska (431-404) spowodowała wzrost zainteresow ania obcym, który przybywał z innego kraju.

D o w ykrystalizow ania pojęcia barbarzyństw a przyczyniły się dwa odm ienne, łączące się z w ojną zjaw iska. Z jednej strony, chodzi o znaczenie zw iązku obywa­ telskiego - la koinonia - czyli w spólnoty obywateli tworzonej na fundam encie uczest­ nictw a w życiu politycznym , a nie na podstaw ie kryteriów rasow ych i społecznych (prawo ustanow ione przez Peryklesa w 451 ro k u nakazyw ało przecież w ykazanie się podw ójnym pochodzeniem ateń sk im - ze strony ojca i m atki). Z drugiej zaś strony, te rm in „barbarzyństw o” m ożna in terpretow ać jako przeciw ieństw o niesły­ chanego rozw oju filozofii greckiej, dla której logos - idiom grecki i zarazem począ­ tek pojm ow alnego p o rząd k u rzeczy - stanow ił fun d am en t.

R ozum iem y, że trzej autorzy greccy: Sofokles, A jschylos i E urypides używali system atycznie te rm in u „b a rb aro s” w zn a cz en iu „n iez ro z u m ia ły ”, „ n ieg rec k i”, „zew nętrzny” czy „niższy” . E urypides nie w aha się dodać jeszcze „o k ru tn y ” i „dzi­ k i” (gdy w Trojankach A ndrom acha zw raca się do Greków, mówiąc „barbara k a k a ”, czyli „b ru ta ln e k a ry ”, m a ona na m yśli „kary lub zło stw orzone przez b arb a rz y ń ­ ców). W spółczesne ro zu m ien ie p rzy m io tn ik a o k ru tn y zrodziło się je d n ak dużo później, bo dopiero w czasie inw azji barbarzyńców na Rzym.

N ie zam ierzam przedstaw iać językowego inw entarza w ariantów te rm in u b a r­ barzyństw o, które pojaw iały się w lite ra tu rz e od czasów postro m ań sk ich i ch rze­ ścijańskich aż do dziś. N a podstaw ie pochodzenia tego pojęcia przypom nę n a to ­ m iast odw ołania do asp ek tu m ilita rn e g o oraz do uczuć i filozofii t o ż s a m o ś c i zarów no politycznej, jak i subiektyw nej, odw ołania, które zostały p rzypisane jego genezie. Bycie „b arb arzy ń cą” w złym św ietle staw ia i tożsam ość osoby (podm io­ tu), i gru p y socjopolitycznej, a w ytw orzona przez nie przem oc - czyli zło - jest jednocześnie fizyczna i m o raln a, a we w szystkich w ypadkach - o k ru tn a, n ie b ez­ pieczna dla życia, śm iertelna. B arbarzyństw o jest zabójcze.

Dwa przeciw staw ne aspekty tej te o rii ukazują się n am natychm iast.

Z jednej strony, jesteśm y św iadkam i w zniosłej chw ili w d ziejach ludzkości, gdyż podniesiono dziś do ran g i w artości idee szacunku oraz gw arancji życia psy­ chicznego i fizycznego: pojęcie „barbarzyństw a” w skazuje zaś tego, kto nie okazu­ je owego szacunku i nie uznaje owej gw arancji. N ależy rozpoznać pro b lem sza­ c u n k u dla tożsam ości i złożyć hołd uniw ersalistycznej am bicji k u ltu ry euro p ej­ skiej, k tóra stara się propagow ać tę zasadę w świecie.

Z drugiej jed n ak strony, etym ologia „barbarzyństw a” opiera się na p ara d o k ­ sach, o ile nie na w stydzie. Jak zdefiniow ać to, co zagraża integralności psychicz­ nej i fizycznej jed n o stk i lub grupy? Co jest przyczyną zła, spraw cą szkody? N a podstaw ie jakich kryteriów obcy staje się barbarzyńcą? Jakie p rzesłan k i pozw alają m i rozpętać w ojnę, ale nie dają praw a popełniać „zbrodni w ojennych”? Jaka jest zaś granica oddzielająca „zbrodnie w ojenne” od „zbrodni przeciw ko lu d zk o ści”? Te tru d n o ści, zebrane i pow tarzane w ciągu całej h isto rii, dały początek n ie k o ń ­ czącym się rozw ażaniom , a także m niej lub b ardziej p rzew rotnym m anipulacjom . Te deform acje m ożna jed n ak inaczej in terpretow ać i ja obiorę w łaśnie tę drogę.

(4)

11

2

Czy przeżyw ając liczne potw orności i katastrofy, ludzkość nie zdobyw ała w iedzy i coraz w yraźniejszej św iadom ości różnych form barbarzyństw a, by zm usić sam ą siebie do ustanow ienia celniejszej i b ardziej w ydajnej obrony przeciw ko pogw ał­ ceniom psychicznej i fizycznej tożsam ości? W iem to rów nie dobrze, jak wy: nie w olno w to w ątpić, naw et m ając na uw adze ro zp rze strzen ian ie się przem ocy jed­ nostek, religii i państw . Pom im o tego, czyż nie b ardziej niż kiedykolw iek dotąd rozw inięte jest dążenie do praw nego ustanow ienia i - w p la n ie osobowym - do uw ażniejszej obserw acji spowodowanej przez p opędy destrukcji?

Tak więc to p rzy tym w łaśnie dążeniu, tym antybarbarzyństw ie, w yrafinow a­ nym , niepokojącym , często zagrożonym szaleństw em czy dzikością - chciałabym się zatrzym ać, aby przyjrzeć się dw óm problem om :

- K aran iu zb ro d n i przeciw ko ludzkości. Jakie rozw iązania praw ne m ożem y przeciw staw ić barbarzyństw u? W jaki sposób osądzam y barbarzyństw o dziś, po Shoah i Gułagu?

- O krucieństw u, karze śm ierci i posłuszeństw u. W jaki sposób psychoanaliza pozwala rozwiązać barbarzyństw o w nas? Jak mówić o barbarzyństw ie? Jak je in te r­ pretować? Co przeciwko barbarzyństw u mogą zdziałać psychoanaliza i literatura?

Karanie zbrodni przeciw ko ludzkości

Jakkolw iek stara, idea u stanow ienia sąd u do rozstrzygania konfliktów m ię ­ dzynarodow ych, rów nież tych dotyczących wojny, zm aterializow ała się w X IX w ie­ ku. Już w 1815 ro k u A nglik G oldsm ith zaproponow ał, choć na próżno, postaw ie­ nie p rze d m iędzynarodow ym try b u n ałem karn y m N apoleona z pow odu jego zbrod­ n i i w ym uszeń, do jakich doszło w trak cie długotrw ałych w ojen. Pom ysł te n został p o d jęty po I w ojnie światowej, jednak rów nież bez efektów.

D opiero okrucieństw a, jakich d opuścili się w trak c ie II w ojny światowej n az i­ ści i ich japońscy sojusznicy, skłoniły aliantów do pow ołania słynnego M iędzyna­ rodowego T rybunału W ojskowego w N orym berdze, by osądzić dw udziestu przy­ wódców III Rzeszy i w ielu organizacji hitlerow skich, oskarżonych o zbrodnie wo­ jenne (rozpraw y toczyły się od 20 listo p ad a 1945 do 1 p aźd ziern ik a 1946). Dwa inne, m niej znane procesy m iały m iejsce w L ip sk u , z inicjatyw y Sowietów, i w To­ kio, gdzie A m erykanie sądzili japońskie zbrodnie w ojenne.

Skupm y się na zasadniczym i najw ażniejszym przykładzie N orym bergii. Jej cel - denazyfikacja N iem iec i ustanow ienie na nowo sprawiedliwości, dzięki w prow a­ dzeniu regulacji praw nych skierow anych przeciwko oburzającej legalności system u nazistowskiego - pozostaje k am ieniem w ęgielnym oporu wobec barbarzyństw a.

Z asada ta pozw ala stw ierdzić n aty ch m iast, że n ie całe praw o jest antybarba- rzyńskie, że m ogą w n im znajdow ać się „legalne b arb a rz y ń stw a” i dlatego w łaśnie w ażne jest utw orzenie p o d s t a w y m o r a l n e j dla takiego system u praw nego, któ ry oparłszy się na niej, walczyć będzie z barbarzyństw em .

W konsekw encji konieczne było więc, b y M iędzynarodow y T rybunał w N o ry m ­ b erdze oparł się na k a r c i e m o r a l n o ś c i stanow iącej część ak tu oskarżenia.

(5)

Proces w N orym berdze był znakom icie prow adzony przez m iędzynarodow y sąd ustanow iony w E uropie przez aliantów. U stalił on, że: 1. „zło istnieje i całkowite zniesienie m oralności oraz szacunku wobec człowieka spow odują pow rót do b arb a­ rzyństw a” - dostrzegam y tu zarówno im plikację kantowską, jak i podstaw y praw człowieka; 2. „prawdziw ą stroną wnoszącą pozew jest cywilizacja - inaczej mówiąc, c y w i l i z a c j a j e s t r ó w n o z n a c z n a z s z a c u n k i e m w o b e c ż y c i a jako najwyższej w artości m oralnej w obliczu zagrożenia i u p ad k u innych „wartości”.

Teraz jednak będę rozważać to, że m u sim y skonfrontow ać się z najw ażniejszą tru d n o ścią w alki z barbarzyństw em : w j a k i s p o s ó b z d e f i n i o w a ć ż y c i e ? I jakie zagrożenie życia lub jakie sposoby jego zniszczenia są „b arbarzyńskie” w n o ­ w ym zn a c z e n iu , n ad a n y m te m u te rm in o w i p rze z po jęcie „z b ro d n i przeciw ko lu d z k o ści”?

Czytając uw ażnie na nowo n o rym berski akt oskarżenia z perspektyw y naszej dzisiejszej dyskusji, um a cn ia m tylko swoje przekonanie: pom im o pew nych n ie ja ­ sności, do których jeszcze wrócę, praw odaw cy z N orym bergii pozostaw ili n am so­ lid n e podstawy.

Akt oskarżenia, liczący 250 tysięcy słów, dotyczy w rezu ltacie czterech w aż­ nych tem atów. P otępia on:

- każdy spisek m ający na celu podbicie świata;

- zbrodnie przeciw ko pokojow i (pogwałcenie umów, agresję);

- zbrodnie popełn io n e w czasie kon k retn y ch w ojen (zabójstw a, grabieże, niew ol­ nictw o);

- zbrodnie przeciw ko ludzkości (prześladow ania, rasizm , ludobójstw o).

Podczas procesu w N orym berdze po raz pierw szy w h isto rii narodów w prow a­ dzono do języka pojęcia „zbrodni przeciw ko pokojow i” i „zbrodni przeciw ko lu d z ­ kości”, aby rozważyć je na podstaw ie w ydarzeń w ojennych.

Z brodnie przeciw ko ludzkości zostały ustanow ione dzięki K arcie N o ry m b er­ skiej w 1945 ro k u i u znane przez Z grom adzenie O gólne O N Z w n astęp n y m roku za p rze p is praw a m iędzynarodow ego. Z definiow ano je po raz pierw szy w m iędzy­ narodow ym trak tacie w 1998 roku, kiedy przyjęto S tatu t Rzym skiego M iędzyna­ rodowego T rybunału K arnego, k tóry zebrał się w spraw ie w ydarzeń m ających m ie j­ sce w Jugosław ii w 1993 i w R w andzie w 1994 roku.

Jaka jest różnica m iędzy z b r o d n i a m i z w y c z a j n y m i i z b r o d n i a m i p r z e c i w k o l u d z k o ś c i ?

1) D ziałania tworzące zbrodnię, taką jak zabójstwo, m uszą być popełnione „w r a ­ m a c h a t a k u o g ó l n e g o l u b s y s t e m a t y c z n e g o ”, zaś słowo „atak ” nie m u si być ro zu m ian e jedynie w sensie m ilita rn y m , lecz także w stosunku do ta k ich praw i rozw iązań adm inistracyjnych, jak d eportacja lub p rzym uso­ we przesied lan ie ludności.

2) A taki m uszą być skierow ane przeciw ko lud n o ści c y w i l n e j ; d ziałania poje­ dyncze, sporadyczne lub przypadkow e nie są jeszcze zb ro d n ia m i przeciw ko

(6)

11

4

3) P rzestępstw a m uszą być p o p ełn ian e przy zaangażow aniu „polityki rzą d u lub o rgan izacji” (takich jak np. szw adrony śm ierci).

S ta tu t R zym ski M iędzynarodow ego T ry b u n a łu K arnego w ylicza jedenaście k ateg o rii czynów m ających c h a rak te r zb ro d n i przeciw ko ludzkości, pom iędzy k tó ­ rym i zn a jd u ją się:

- m orderstw o, oznaczające rozm yślne zabójstwo;

- eksterm inacja: rozm yślne zabójstwo dużej liczby członków pewnej grupy, przede w szystkim poprzez pozbaw ienie pożyw ienia lub lekarstw , prow a­ dzące do zniszczenia części populacji;

- deportacja lub przym usow e przesied len ie ludności; - uw ięzienie z pogw ałceniem praw a m iędzynarodow ego; - niew olnictw o;

- tortury; - gwałt;

- prześladow anie polityczne, rasowe, religijne, seksualne, etniczne, k u ltu ro ­ we itp.;

- uprow adzenie; - ap arth eid ;

- działan ia rozm yślne, pow odujące cierpienia i oddziałujące na integralność psychiczną lub fizyczną.

P ow iązanie tych zb ro d n i z k o n flik tem zb rojnym n ie jest konieczne, gdyż m ogą one być p o p ełn ian e rów nież w czasie pokoju.

To H a n n a h A rendt w swoich rozw ażaniach na te m at podobieństw m iędzy h i­ tleryzm em i stalinizm em , ujętych przez n ią w pojęciu „to talita ry z m u ”, najlepiej opisała wielość czynności składających się na te n najwyższy przejaw b arb a rz y ń ­ stwa, którym jest zbrodnia przeciw ludzkości. A ren d t diagnozuje, że „radykalne zło” (nie pozostaw im y tego sform ułow ania bez k o m entarza, wrócę do niego jesz­ cze) um iejscow ione jest w „przew rotnej w oli” w znaczeniu kantow skim , pow odu­ jąc stw orzenie k ategorii „ludzi zbytecznych” . Inaczej m ówiąc, człow iek to ta lita r­ ny, w ytw orzony w system ie przeszłym lub utajonym , niszczy ż y c i e ludzkie po u p rz e d n im zn iesien iu jakiegokolw iek z n a c z e n i a życia, naw et swojego w łasne­ go. Część lu d zi - nazistów i stalinistów - w X X w ieku przyw łaszczyła sobie praw o do decydow ania o „zbyteczności” innych ludzi: o pozbaw ieniu ich praw a do życia, o starciu ich z pow ierzchni ziem i. Stw ierdzić należy koniecznie, że n iezależnie od przyczyn politycznych, ekonom icznych i ideologicznych, podaw anych przez tych m orderców lub odkrytych przez analizę ich d ziałań, t a j e m n i c a t e g o b a r ­ b a r z y ń s t w a p o z o s t a j e n i e z d e f i n i o w a n a : skąd pochodzi „kara śm ier­ c i”, k tóra prow adzi do zabijania „rozm yślnie i system atycznie”? Skąd wywodzi się przyzw olenie na te m orderstw a?

Będę starała się pójść dalej w odkryw aniu tego intym nego bodźca do p o żąd a­ n ia śm ierci istot sobie podobnych, ale uw ażam , że jeszcze raz należy podkreślić w y s i ł e k p r a w n y z m i e r z a j ą c y d o z a t r z y m a n i a o w e g o m e c h a ­

(7)

n i z m u . Oczywiście, praca ta sam a w sobie nie unik a krytyki filozofów i p raw n i­ ków, dążących do jej oczyszczenia. Z tego też pow odu nie m ożem y pom inąć n ie ja­ sności procesu w N orym berdze, któ re u trzy m u ją się po d różnym i form am i w po ­ dobnych procesach dotyczących Jugosław ii i Rwandy. N a przykład:

- w N orym berdze procesem kierow ali w yłącznie najw ażniejsi zwycięzcy; - narody, które przew odniczyły procesowi (Stany Z jednoczone, W ielka Bry­

tania, ZSR R , Francja) same n ie były bez winy: m asakra niew innych w D re ź­ nie dokonana przez A nglików czy w K atyniu - przez Rosjan; zrzucenie b ro n i atomowej na H iroszim ę i N agasaki przez S tany Zjednoczone;

- w otw artej dyskusji na tem at założeń procesu przeciw ko zbro d n io m tej n a­ tu ry w ypow iedziane zostały sprzeczne poglądy. N iem ieck i h istoryk R udolf von T h a d d e n mówił: „Ja, który należałem do rod zin y o poglądach anty­ h itlerow skich, p rzy p o m in am sobie w styd m ojego ojca wobec kolaborantów b elgijskich czy fra n cu sk ich ” . W ypow iadał się rów nież - rad y k aln ie, choć w in n y sposób - C h u rch ill, uw ażając, że lepiej niż sądzić nazistów, byłoby w ykonać na n ic h egzekucje.

Pom im o tego należy podkreślić, że po raz pierw szy orzecznictw o sądowe opar­ ło się na zasadach w spólnych dla w szystkich narodów. Z pew nością należy je u d o ­ skonalić, lecz stanow ią one dowód na to, że h u m a n iz m u niw ersalny jest procesem b ardzo p o d atn y m na redefiniow anie i krytycznie przygląda się swoim w łasnym fu n d am e n to m .

P rzypadek R w andy z 1994 ro k u jest w tym kontekście n ad e r istotny. T rybunał p odjął zasadę, w edług której jako „ludobójstw o” kw alifikow ana jest zaplanow ana m asakra w przeciw ieństw ie do m asakry niezorganizow anej. W tym świetle, oskar­ żeni o ludobójstw o R w andyjczycy p o p ełn ili lub ułatw ili czyny b arb arzy ń sk ie poza w ojną cyw ilną i bez spontanicznej w ściekłości, lecz „w ram ach system atycznego p la n u w yniszczenia od w ew nątrz T utsi i um iarkow anych H u tu ”. To try b u n ał b el­ gijski, rep rez en ta n t „m iędzynarodow ej spraw iedliw ości u n iw ersa ln ej”, prow adził proces przeciw ko czterem oskarżonym : profesorow i uniw ersyteckiem u, p rzem y­ słowcowi i dw óm przyw ódcom relig ijn y m . A kty b arb arzy ń stw a zostały opisane w n astęp u jący sposób: zorganizow ane ludobójstw o, w ram a ch którego in te le k tu ­ aliści propagow ali zafałszow ane ujęcie h isto rii opierające się na przed staw ien iu T utsi jako rad y k aln ie „obcych”; u ciekanie się do języka potocznego, b y zbanalizo- wać czynności podejm ow ane w czasie m asak ry („pracow ać”, „zam iatać”); „oskar­ żenie p rze d lu stre m ” - przypisyw anie ofierze ta k ich zachow ań, jakie się sam em u wobec niej podjęło; rola m ediów i Kościoła zw iązanych z w ładzą, w yolbrzym iają­ cych zabójstw a i negacjonizm . Rolę m u ru obronnego przeciw ko barb arzy ń stw u m iały spełniać, uchw alone przez try b u n ał, konieczność „sądzenia” p rze d „pojed­ n a n ie m ”; „rozpoznanie o fiar”, u n ik a n ie wszelkiego u podobania do w iktym izacji. Podniesiono rów nież pro b lem zw iązany z tru d n o ściam i w ze b ran iu zeznań: stwo­ rzenie „związków kłam ców i fałszywych św iadków ” lub „fabrykow anie oskarżeń na podstaw ie p lo te k ” . W obec sprzeciw u obrony, dom agającej się, b y wziąć pod

(8)

91

1

ko „now em u im p erializm o w i” i „neokolonializm ow i”, T rybunał p o dtrzym ał defi­ nicję „ludobójstw a”, bez której „skazywałby się na niem oc i u n ie ru c h o m ie n ie ” .

O krucieństw o, popęd do zadawania śmierci,

podporządkow anie

Jeśli barbarzyństw o „zbrodni przeciw ko lu d zk o ści” m o bilizuje całą społecz­ ność m iędzynarodow ą, to czy tym sam ym nie tw orzy ona „h ierarch ii b arb a rz y ń ­ stw a”? Co m ożna pow iedzieć o b arbarzyństw ie nieodłącznie zw iązanym z każdą z brodnią, o zgrozie, k tórą niezaw odnie pow odują zbrodnie w ojenne, jakie by one n ie były? Co m ożna pow iedzieć o zb ro d n i jako tak iej, o „pierw szej zb ro d n i”, jeśli w ogóle ośm ielim y się mówić, która w m iędzyczasie została zbanalizow ana przez n a d m ie rn ą obecność w m ediach: czy nie jest ta k im sam ym b arbarzyństw em za­ tłu c na śm ierć p o licjan ta schw ytanego w p u ła p k ę, jak i n astoletniego im ig ran ta na kom isariacie? C z y p o d p o w i e r z c h n i ą n i e d z i a ł a u t a j o n e b a r ­ b a r z y ń s t w o r o d z a j u l u d z k i e g o ? To w łaśnie jest p y tan ie skierow ane do psychoanalizy.

Z acznę od ra p o rtu S tanley M iligram a (1963), będącego w ynikiem dośw iadcze­ n ia z zakresu psychologii społecznej, przeprow adzonego w la b o ra to riu m psycho­ logii U niw ersytetu Yale i opublikow anego po ty tu łem Obedience to Authority. R a­ po rt te n wywołał w S tanach Z jednoczonych i na świecie żywą polem ikę. W czasie tego eksp ery m en tu „stu d en c i” zostali p o d d an i d ziała n iu elektrow strząsów o w zra­ stającym n ap ię c iu (od 15 do 150 V) z rąk „ in stru k to ró w ”, którym zalecono zad a­ w anie cierp ien ia tym uczniom , którzy p o p ełn iali błędy. W rzeczyw istości, działa­ nie ła dunków elektrycznych było sym ulow ane, lecz in stru k to rz y o tym nie w ie­ dzieli. P om im o cierp ien ia rysującego się na tw arzach studentów , „ to rtu ru ją c y ” nie zn iechęcali się, dzięki te m u zaś stw ierdzono, k u w ielkiem u zaskoczeniu eks­ p ery m e n tato ra , że jedynie 10% osób b ad a n y ch odm ów iło w ykonania polecenia to rtu ro w an ia innych.

Skąd w ynika więc ta łatwość zadaw ania bólu?

Psycholog społeczny uw aża, że przyczyną jest „podporządkow anie się au to ry ­ tetow i” : 90% z nas w ykonuje rozkaz bez zadaw ania pytań. Sędziowie śledczy b a­ dający spraw ę m asakry w M y L ai, k tó ra w ydarzyła się w W ietn am ie 16 m arca 1968 roku, popełnionej przez żołnierzy am erykańskich na rozkaz poru czn ik a, zetknęła się z tą sam ą tajem n icą „uległości”. To sam o podejście zostało zbadane przez R o­ b erta K ane’a w książce Disobedience and conspiracy in the German Army. 1918-1945. Jeśli szukam y przyczyn, które w R w andzie p o pchnęły oskarżonych do d ziałania, m usim y zaznaczyć, że istniała podobna „pozycja au to ry tetu w społeczeństwie rw an­ dyjsk im ”, która była „osnuta wokół sto su n k u p o d p o rząd k o w an ia”.

Z m echanizm em tym zw iązane jest zd u m ien ie H a n n a h A ren d t, która podczas p rocesu E ich m an n a w 1961 ro k u odkrywa, że te n nazistow ski zb ro d n iarz w ierzy w możliwość u n iew in n ien ia, pow ołując się na fakt, iż jedynie w ykonywał rozkazy swoich przełożonych, w ypełniał swój „obow iązek” wzorowego pracow nika i przy­

(9)

kładnego p ro testan ta , który m u si dokładnie w ypełniać prawo! H an n a A rendt d ia­ gnozuje dzięki tem u zdepraw ow anie „im peratyw u m oralnego” (głoszącego koniecz­ ność podporządkow ania się praw u), które kw alifikuje jako „banalność z ła ”, poj­ m ując je w te n sposób, że to nie zło popełn io n e przez E ich m an n a jest b an a ln e (a o ta k i pogląd n iek tó rzy ją oskarżali), lecz że przestępca te n zachowywał się w spo­ sób pow szechnie uzn an y za n o rm aln y i w tym sensie banalny, gdyż polegający na rezygnacji z m yślenia: na za p rzestan iu staw iania pytań, m yślenia z perspektyw y Innego. „C ałkowicie n iezdolny do odróżniania dobra od zła”, „zw roty stereotypo­ we z języka adm in istracy jn eg o ”, „ani jednego zdania, któ re nie byłoby stereoty­ p e m ”, „sm utna um iejętność pocieszania się za pom ocą stereotypów ” - ta k określa zachow ania E ich m an n a H a n n a h A rendt p rze d postaw ieniem p y tania: „Czy oskar­ żony posiadał św iadom ość?”

M ożna by było uczynić to sam o spostrzeżenie, form ułując te same pytania wobec 90% „ to rtu ru ją cy c h ” w eksperym encie M iligram a, w h ie ra rc h ii nieporów nyw al­ nie skrom niejszej niż ta, w której działał E ic h m an n , na stanow isku, na któ re wy­ niosła go h isto ria Trzeciej Rzeszy.

B arbarzyństw em byłoby definiow anie b an aln o ści zła jako podporządkow ania, odm ow y m yślenia. P rzeciw nie - b r a k p o d p o r z ą d k o w a n i a w o b e c r o z ­ k a z u jest m yślą, k tó rą H an n a h A ren d t uznaje za przyszłą odpow iedź wobec b a r­ barzyństw a, n az iz m u i podobnych ideologii.

Jasność form uły n ie m ogłaby ukryć tru d n o śc i p rojektu: jak m yśleć w sposób wolny? Co oznacza w olne m yślenie? Kto m oże się na nie zdobyć? I więcej jeszcze - w kw estii granic w szystkich rodzajów nieposłuszeństw a: od jakiego poziom u b ra ­ k u podporządkow ania wolność staje się anarchią, i gorzej nawet: zbrodnią?

A rendt będzie się starała odpow iedzieć na te p y tan ia filozoficznie. Jej analiza socjopsychologiczna nie posuw a się dalej, skrępow ana przez fakt, że przyczynę tego p ro b lem u m u si A rendt rozważać na poziom ie m oralnym (ulec lub nie), bez zm ierzenia głębokości życia psychicznego. B ardziej p ragm atyczny M ilig ram ogra­ nicza się do sprecyzow ania, że tym i, którzy odm ów ili to rtu ro w an ia, były osoby w ykonujące zawody polegające na opiekow aniu się in n y m i (nauczyciele, p raw n i­ cy, personel m edyczny), podczas gdy „p odporządkow ani” p o chodzili głów nie spo­ śród inżynierów i naukow ców; że katolicy są b ardziej ulegli niż żydzi i p ro te sta n ­ ci; że wyższy poziom w ykształcenia czyni m niej uległym . P odporządkow ani są b ardziej au to ry ta rn i i p rzede w szystkim w w iększym sto p n iu resp e k tu ją au to ry ta­ ryzm ; podczas gdy b untow nicy m ogą być władczy, ale bez skłonności do spraw o­ w ania władzy. O bok tych g en eralizacji jeden dokładny p rzykład skłonił m n ie do przeprow adzenia analizy: Elm s i M ilig ram sygnalizują, że w ielu spośród „niepo­ słusznych” (nie-barbarzyńców ) było m altretow anych w dzieciństw ie przez ro d zi­ ców w łaśnie z pow odu b ra k u uległości!

Z asugerow ałabym tu , że „odm owa podp o rząd k o w an ia” m anifestow ana przez osoby odm aw iające to rtu ro w an ia nie jest zw iązana z kw estią przekraczania g ra n i­ cy, lecz dotyczy postawy, która została ukonstytuow ana w dzieciństw ie jako o d ­

(10)

11

8

o k r e ś l a n e g o j a k o „ s a d y s t y c z n y ”. O znacza to więc, że p odm iot p o d d a­ ny n ad m iern y m represjom , z pow odu pobu d zen ia podejrzliw ości wobec ograni­ czeń, m iał zdolność b ro n ien ia się p rze d n im i bez um ieszczania się w pozycji ofia­ ry i bez identyfikow ania się z agresorem . Przyszły p odm iot odm aw iający to rtu ro ­ w ania stworzył się w edług innego system u reguł, innego ko d u m oralnego: nie jest ani ofiarą, an i w innym m altretow ania, poniew aż m ógł ocenić całą sytuację, sta­ w iając się poza opozycją „zbrodni i k a ry ”, dzięki w p ł y w o w i t r z e c i e g o e l e ­ m e n t u . M agia ta w yw ołuje pew ne d ośw iadczenie b a rb a rz y ń stw a (byłem lub m ogłem być ofiarą sadystycznego pop ęd u ), wobec którego m ogłem zrobić krok w bok: nie upaść w pozycji ofiary an i nie zidentyfikow ać się z katem . Kafka defi­ niow ał tw órcę - um ysł wolny, jako tego, kto jest zdolny do zrobienia k ro k u „poza h ie ra rc h ię m orderców ” .

A by u n ik n ą ć uproszczeń, należy podkreślić, że to dośw iadczenie „m yślenia poza h ie ra rc h ią ” nie jest jedyną m ożliw ą odpow iedzią na barbarzyństw o, nie jest rów nież najgłębszą, lecz jak na razie najb ard ziej pragm atyczną.

Jednak schem at podporządkow anie/nieposłuszeństw o nie wystarczy, by odsłonić złożoność stosunków m iędzy zabronionym i pragnieniam i i przyjem nościam i, które m ieszają kategorie „dobra” i „zła”. Postarajm y się pójść dalej razem z Freudem .

„P odporządkow anie” n ie jest tylko trw ożliw ym lu b g łu p im p o d d an iem się roz­ kazow i przełożonego, bladej kop ii ojca lu b O patrzności. „P odporządkow anie” za­ w iera w sobie złożony zb ió r z a k a z ó w o j c o w s k i c h , p o t r z e b y w i a r y i z d o l n o ś c i d o p o d m i o t o w e j a u t o n o m i i , któ ra dla w ielu spośród nas pozostaje nieosiągalnym ideałem , a kończące się p orażką próby jego osiągnięcia otw ierają drogę do d estru k c ji. F re u d spostrzega, że po rząd ek społeczny, zgoda społeczna, jest po ro zu m ien iem ufundow anym na „zbrodni popełnionej w sp ó ln ie”

(Totem i tabu). W danym m om encie h isto rii ludzkości bracia, tw orzący prym ityw ­

ną hordę, zjednoczyli się, by zabić prym ityw nego ojca, kładąc w te n sposób kres ty ran ii tego seksualnego zwierzęcia, k tóre chciało zatrzym ać tylko dla siebie w szyst­ kie kobiety. U stanow ili oni - w m iejsce owej ty ra n ii - sym boliczny au to ry tet P ra­ wa, działający w i m i e n i u uświęconego Ojca. To w i m i e n i u zabitego Ojca „m y”, w spólnota społeczna, tw orzym y porozum ienie: system obow iązujących re­ guł, które rozniecają oraz reg u lu ją w sposób niezw ykle złożony i nieprzew idyw al­ ny p o p ęd życia, a także p o p ęd śm ierci. W znoszę się do poziom u tego ideału, który zabijam : idealizacja jest d rugą stroną okrucieństw a. D ostojew ski w yraża to n astę­ pująco: „To zbyt idealistyczne i dlatego o k ru tn e ” .

Baśń lub freudow skie w yobrażenie, inspirow ane przez dane antropologii i h i­ storii religii, zn a jd u je się tam , by zatw ierdzić czyn fu n d am e n taln y w przem ocy ludzkiej.

P r z e m o c b y t u m ó w i ą c e g o nie jest tylko biologiczną destruktyw no- ścią, któ ra pozw ala zw ierzęciu schwytać zdobycz i pożreć ją na swoim tery to riu m , za jed n y m zam a ch e m zdobytym i obro n io n y m . P rzem oc b y tu m ów iącego jest p o d w ó jn ie za le żn a . Z je d n ej strony, p o w o d u je ona p r z y j e m n o ś ć , czasem św iadom ą, lecz najczęściej nieśw iadom ą, któ ra podsyca agresywność i k ieru je nią,

(11)

agresywność skierow aną rów nież przeciw p rzedstaw icielom tego sam ego g atu n k u (w o d ró żn ien iu od przem ocy zw ierzęcej, która jedynie w yjątkowo w ym ierzona jest w pobratym ców ). Z drugiej jednak strony, przem oc ta, będąca prag n ien iem śm ierci, zależy jedynie od sym bolicznej umowy, której form ę przybiera. Poprzez „sym bo­ liczną um ow ę” ro zu m iem zakazy, reguły i kody społeczne lu b relig ijn e (superego w term in o lo g ii psychoanalitycznej). Sym boliczną umowę tra k tu ję tu jako zdolność m yślenia i m ów ienia, w zbogacającą się dzięki p arc iu do p rag n ie n ia śm ierci, które um ow ę tę h am u je i przekształca w reprezen tację, sm utek, negatyw ność, refleksję, język.

Inaczej m ówiąc, przem oc p o d m io tu m ówiącego zn ajd u je się na skrzyżow aniu biologii i znaczenia, w którym to skrzyżow aniu, dzięki edukacji i kodom społecz­ nym , jest ona kanalizow ana, a „z d arzen ia” w ybuchają, przybierając form ę sado- m asochizm u, p edofilii, zb ro d n i seryjnych m orderców , śm iertelnej p ara n o i i in ­ nych patologii.

U żyłam słowa „patologia”, poniew aż to w owym zespoleniu um iejscow ione są połączenia z czynam i patologicznym i, k tóre pozw alają n am powziąć świadom ość ludzkiego barbarzyństw a. P sychoanaliza nie stw ierdza, że jesteśm y wszyscy p o ­ te n cja ln ie patologiczni, p o te n cja ln ie „barbarzyńscy”, raczej daje n am świadom ość tego, że system y m oralne o d m a w i a j ą m yślenia, poniew aż m oralność usuw a to, co n iepojęte, z przem ocy um iejscow ionej m iędzy in n y m i w sferze „dem onicznej”. A kt seksualny, m arzenie, fantazja pokazu ją nam , że tańczym y na w ulkanie. P rze­ m oc nieśw iadom a, przem oc zbrodnicza nie jest sam a w sobie „prym ityw izm em ” je dnostki ludzkiej w znaczeniu przeżycia ostatecznie przekraczającego cyw iliza­ cję. Przem oc ludzka zw iązana z przyjem nością i sensem jest konstytutyw na: może być sublim ow ana lub przepracow ana, czyli przekształcana w d ziałania kreatyw ne, ale n igdy u su n ię ta lub ham ow ana. K iedy w ybucha ona u osoby, w ro d zin ie lub społeczeństw ie, sygnalizuje porażkę przekształceń: m ów im y w tedy o klęsce „m o­ d elu społecznego”. B a r b a r z y ń s t w o n a c o d z i e ń t o z a p o w i e d ź d e - s y m b o l i z a c j i p r z e m o c y , k t ó r a c z y h a n i e p r z e r w a n i e n a b y t m ó w i ą c y .

Czy m ożem y w ykorzenić to zagrożenie? Zaprzeczyć mu? Z autom atyzow ać za pom ocą p rzedstaw ienia lub gwałtownego seksu? S taram y się, lecz na próżno. Ry­ zykujem y dław ienie nerw icy i n aro d z in y „nowych chorób duszy” : schorzeń psy­ chosom atycznych, depresji, n ark o m a n ii, przestępczości.

Co zatem robić? W p lan ie subiektyw nym należy utrzym yw ać żywy ap arat psy­ chiczny: zaliczając do tego religie, jeśli nie w yradzają się one w w ojny religijne; podobnie psychoanaliza, która otw iera teraz połączenie przeniesienia-przeciw prze- n iesien ia, połączenie, będące ponow nym uw spółcześnieniem i objaśnieniem w ię­ zi m iłosnej. W p la n ie społecznym pow inno się zaś przekształcać w szystkie ko n ­ flik ty w debaty.

Przykład: depresyjna p acjen tk a Jean n e jest chorobliw ie zazdrosna z pow odu niew ierności m ęża. P odśw iadom ie m a n adzieję, że jej zaborcza m iłość do m ęża

(12)

12

0

w szechm ocną m atro n ę w w ielodzietnej rodzinie, została sprow adzona do pozio­ m u anonim ow ego n u m e ru . N arcystyczna ran a spow odow ana później n iew ierno­ ścią m ęża zastęp u je kary w ym ierzane przez złą m atkę, co spowodowało, że m oja p acjentka najp ierw przecięła lin k i ham ulcow e w sam ochodzie swojej rywalki, a n a ­ stępnie próbow ała otruć m ęża. Jean n e n ie m iała jednak nic w spólnego z seryjnym zabójcą: była pielęg n iark ą, p ełn ą pośw ięcenia i oddaną swojej pracy. N iem niej jej czyny zostałyby osądzone jako „b arb arzy ń sk ie”, gdyby „opinia społeczna” o nich w iedziała.

In n y przykład: w czasie, gdy ojciec lu b m atka nie posiadają się z radości, gdy ich syn ginie na w ojnie i zostaje b o h aterem lub w każdym in n y m uspraw iedliw io­ nym w ypadku, na przy k ład gdy w ysadza się w pow ietrze za pom ocą pasa z ła d u n ­ kam i w ybuchow ym i w im ię Boga, A llacha lub idealnego Ojca, wiemy, że nie ma w tym nic „prym ityw nego” czy „ n a tu raln e g o ”, lecz w aham y się nazywać ta k i czyn „b arb arzy ń sk im ” . Przywołuję tu w szystkie w ojny bez w yjątku. Z em sta na Innym , cena za upokorzenie, ja k im te n In n y n ie om ieszkał nas ukarać, i przyjem ność n a r­ cystyczna, któ rą pośw ięcający się czerpie ze skazania na śm ierć swojego dziecka i siebie sam ego w im ię Najw yższego D obra, w ydają się nam , b iorąc w szystko pod uwagę, tylko w yolbrzym ieniem - dla n iek tó ry ch p rzesad ą d elik atn ą, lecz „nor­ m a ln ą ” - tego rozdw ojenia, które tw orzy byt mówiący. D ążenie do id e ału popycha pośw ięcającego się do przekroczenia sam ego siebie, ta k jak popycha nas ono do przewyższania nas sam ych w postaw ie „zaw sze-doznać-w ięcej-radości-przed-śm ier- cią” . I w końcu, au tom atycznie zw iązane z tą sytuacją cierp ien ie w rogiego obozu: poniew aż w radości p rze d śm iercią nie m a m iejsca dla innego.

P sychoanaliza jest trw ale konfro n to w an a z ty m i b a rb a rz y ń sk im i p o p ęd a m i naszych dusz, jeśli chodzi o przejścia do czynu lub fan tazm atycznych zam ierzeń. N ie pow iedziałabym , że barbarzyństw o jest charakterystyczne dla kobiet i m ęż­ czyzn w rów nym sto p n iu . Po zd iagnozow aniu rady k aln eg o zła w n azistow skim p rag n ie n iu ek sterm in acji Żydów, p odobnie jak w gułagach stalinow skich, H a n ­ n a h A rendt oznajm iła, że „zło nie jest n igdy radykalne, jest ono tylko skrajne, nie posiada zaś an i głębi, an i w ym iaru dem onicznego. Stawia opór m yśleniu [...], p o ­ niew aż myśl p ró b u je osiągnąć głębię, dotknąć k orzeni i od chw ili, gdy zajm uje się ona złem , staje się niespokojna, poniew aż niczego nie z n a jd u je ” 3.

Z gadzam się z autorką, gdy m ówi, że zło n ie jest n igdy radykalne, lecz tylko skrajne. Pom im o tego nie m ogę zaakceptow ać poglądu A rendt, że gdy m yśl p ró ­ bu je osiągnąć głębię, nie zn ajd u je n i c . M yśl, z d a n i e m p s y c h o a n a l i t y k ó w , znajd u je w g łębinach p rag n ie n ie śm ierci, k tóre jest dziedziną barbarzyństw a, zn aj­ duje splot p rag n ie n ia, destruktyw ności i p otrzeby w yidealizow anego sensu. I myśl ta ciągle n ie stru d ze n ie pyta; n ie zadow ala się n igdy dobrą św iadom ością, szuka uniw ersalności, która zadow ala się sądzeniem .

L ist do G ershom a S cholem a Wierność i utopia, przekł. mój - P.M., na

podstaw ie francuskiej edycji listów: H. A ren d t Fidélité et utopie, H alm ann-Lévy, Paris 1978.

(13)

W te n tylko sposób - bez trium fow ania, lecz z najw iększą przezornością wobec najw ażniejszych w artości i zabiegów, któ re je ch ro n ią, ludzkość m oże pokonać barbarzyństw o: tłu m iąc je za pom ocą praw a i w yciągając je na św iatło dzienne dzięki m yśli. Rów nież dzięki rozwojowi te c h n ik i i in form acji - k tóre dążą do p rze­ zroczystości niszczącej granice - zło stało się b ardziej radykalne niż do tej pory. N ie m a to nic w spólnego z klasycznym zag ad n ien iem grzechu. D zisiaj na przy­ k ła d ludzkość zagraża sam a sobie, niszcząc ziem ię. Czy to dlatego, że zap o m n ie li­ śm y o Bogu? Z nam y aż n ad to zbrodnie p o p ełn io n e w Jego im ię. P ow iedziałabym za H a n n a h A ren d t, że zło stało się b ardziej radykalne niż do tej pory nie dlatego, że zapo m n ieliśm y o Bogu, lecz dlatego, że znieśliśm y w szelką „ u n p r e d i c t a b i ­

l i t y [ t o , c o n i e p r z e w i d z i a n e , n i e p r o g r a m o w a l n e , n i e w a r u n -

k o w a n e ] , k t ó r e u l u d z i o d p o w i a d a s p o n t a n i c z n o ś c i”4. To spontaniczność i oryginalność m yśli zwraca się przeciw ko barbarzyństw u. Skrom ne, niem ożliw e lekarstw o? Sztuka, któ ra jednoczy nas w m u zeu m A rts p re ­ m iers i oczywiście myśl: jedna z n ajbardziej złożonych, najb ard ziej spontanicz­ nych, najb ard ziej nieprzew idyw alnych, najbardziej wyzwalających.

Jaka sztuka? Jeśli b o h ater powieści, nazista, okazuje codzienną i b an a ln ą ra ­ dość, k tó ra tow arzyszy jego zb ro d n ic zy m d ziała n io m , to czy pro w ad zi on nas z upodo b an iem do odkrycia w sobie barbarzyństw a? L ub przeciw nie, czy m im o barbarzyńskiego uw odzenia czytelnik reaguje b rak ie m zainteresow ania? Czy jest m ożliwe, by przekraczając uw odzenie, rodziła się myśl rozpuszczająca zło? S pra­ wa ta dotyczy w szystkich księg arń francuskich: czy w zgarda nas ekscytuje, czy w raz z ekscytacją pob u d za ona u nas myśl? Kto m oże to stw ierdzić? K to o tym zadecyduje? Czy trzeba w ykreślić M ozarta z opery w B erlinie, by nie obrazić m u ­ zułm anów ? B arbarzyństw em jest r ó w n i e ż cenzura. B arbarzyństw em jest r ó w ­ n i e ż strach.

Chęć przypodobania się oraz skłonność do uw odzenia charakterystyczne dla ery m ediów faw oryzują u now oczesnych, jakim i jesteśmy, przyjem ność za w szelką cenę. Przeciw staw ia się te m u jedynie represja, k tó ra ze swej strony stym uluje p rze­ moc b u n tu . S ztuka sam a w sobie w tym system ie logiki ujęta jest raczej w ram ę lic y ta cji w artości: u w o d ze n ie/re p re sja , p rz y je m n o ść /stłu m ie n ie , niż w dążenie w k ie ru n k u myśli.

I na tym etapie naszego przezw yciężania barbarzyństw a nie m a innego rozw ią­ zania niż zakw estionow ać w szystkie czyny i w szystkie języki: objąć je dyskusją. D y s k u s j a j e s t p r z e c i e ż d r u g i m i m i e n i e m u n i w e r s a l i z m u .

P rzełożyła Paulina Małochleb

(14)

12

2

Abstract

Julia KRISTEVA

U niversity Paris 7 - Denis D id ero t

H ow is Barbarism Born?

A speech delivered at th e Université populaire du M usée des Arts prem iers in Paris, on S e p te m b e r 27, 2006. Kristeva analyses th e n o tio n o f ‘barbarism ', investigating its applications in th e perspective o f a fte rth o u gh t o n identity, m aking use o f psychoanalytical inspirations; she considers th e reasons fo r deliveries o f barbarism w h e n perceived as p ro d u c tio n o f evil. T h e a u th o r considers w h a t so rt o f a legal system structu re could possibly be co n fro n te d w ith th e m o d e rn barbarism w h ich revealed itself during W o rld W a r 2. She points o u t to a paradoxical existence o f tw o types o f barbarism: legal and th e o n e com ing across c o m m o n dam nation. She notices th a t barbarism is a p h e n o m e n o n infecting all th e parties to a conflict, as barbarians act against m o ra lity w h ile th e victim s and witnesses p ro d u ce a ‘hierarchy o f barbarism ' in o rd e r to differentiate b e tw e e n a ‘regular' crim e and act o f barbarism, w a r crim e, thus relativising evil.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Twórca jest świadomy tego , że podobnie jak jego rówieśnikom marzyła mu się normalna przyszłość, życie w wolnym kraju ( wykorzystuje tu metafory –.. zauważcie ) ,, a

Obok tradycji, wyznacznikiem regionu jest wspólnota kulturowa re gionalnej społeczności - ale ta, która oparła się globalizacji - oraz wspól nota interesów

już sam sposób jego rozmnażania się je s t niezwykły, rozmnaża się bowiem stale i wyłącznie zapomocą partenogenezy (samca opisywanego owada dotychczas jeszcze

Odnosi si˛e zatem za- równo do tego, jak prezentowana i obja´sniana jest matematyka w podr˛ecznikach, jak te˙z do tego, jakich ´srodków u˙zywamy w procesie dydaktycznym..

¿eli œwiat bêdziemy pojmowaæ jako organiczne zespolenie wieloœci cz³onków i do- damy do tego dialektyczny proces napêdzany przez Boga, to mo¿emy wtedy mó- wiæ

Nauczyciel prosi o przypomnienie pojęć: pastorałka, kolęda, jasełka.. Nauczyciel dzieli klasę na kilkuosobowe zespoły. Poszczególne grupy prezentują swoje prace. Gdy

Kształcąc się w kierunku zarządza- nia w ochronie zdrowia, należy więc stale poszukiwać możliwości doskonalenia.. Młodzi Menedżerowie Me- dycyny to organizacja, która

Jeśli przez cały rok uczyliście się w miarę systematycznie i powtórzyliście cały lub prawie cały materiał - na pewno będziecie się mniej denerwować..